• PL
  • EN
  • szukaj

    Legalizacja 1 mln Ukraińców

    28.01.2016

    Jeśli chcemy utrzymać dotychczasowe tempo rozwoju, to przy obecnych trendach demograficznych potrzebujemy do 2050 roku przyjąć 5 milionów emigrantów. W odróżnieniu od innych krajów mamy wyjątkowe zasoby w tym zakresie – naszych sąsiadów Ukraińców. Nie musimy ich uczyć polskiego, fundować mieszkań,  świadczeń, utrzymywać ich – sami doskonale sobie radzą. Proponujemy legalizację na pobyt stały wszystkich Ukraińców, Wietnamczyków i Białorusinów w Polsce. Dotyczy to około 1 miliona osób – apeluje Związek Przedsiębiorców i Pracodawców.

    Jeśli się patrzy na to, co dzieje się w Europie Zachodniej, gdzie ponad 60% imigrantów żyje z zasiłków, to ci nasi Ukraińcy jawią się jak jakieś nierealne marzenie. Większość Polaków nawet nie ma pojęcia, że pracuje ich u nas około miliona. Nie ma z nimi żadnego problemu. Marzenie – mówi Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP.

    Według prognoz GUS, do 2050 roku populacja Polski skurczy się z obecnych ponad 38 milionów, do poniżej 34 milionów ludzi. Co gorsza, 10,5% z pozostałej wówczas ludności stanowić mają osoby będące w wieku 80 lat i powyżej, a zatem już dawno po przekroczeniu końcowych granic wieku produkcyjnego. Wziąwszy pod uwagę fakt, że w naszym kraju obowiązuje – powszechnie spotykany w państwach europejskich – repartycyjny system emerytalny, którego stabilność zależy głównie od czynników demograficznych, prognozy te zwiastują prawdziwą katastrofę. 

     – Wszystko wskazuje na to, że do rozwiązania problemu nie wystarczy już zwiększenie liczby narodzin, możliwe do osiągnięcia za pomocą mądrej polityki rodzinnej. Jest to oczywiście konieczne, ale poczynione już szkody są zbyt wielkie, by można było na tym poprzestać. Różne prognozy – m.in. Narodowej Rady Ludnościowej – szacują, że aby utrzymać obecny poziom gospodarki do 2050 roku, musimy przyjąć około 5 milionów emigrantów – stwierdził Jakub Bińkowski, Analityk ZPP.

    Recepta jest jedna – Polska pilnie potrzebuje chętnych do pracy, łatwo asymilujących się imigrantów. Naturalnymi kandydatami są w tym zakresie Ukraińcy. Z danych rządowych wynika, że legalnie pracuje 650 tysięcy Ukraińców, nielegalnie zaś może nawet 270 tysięcy. Ostatecznie, rozsądna wydaje się być liczba około miliona Ukraińców aktualnie przebywających w Polsce – na różnych podstawach administracyjnych.

     W związku z powyższym, konieczne jest pilne zalegalizowanie pobytu wszystkich Ukraińców aktualnie przebywających w Polsce. Można to zrobić za pomocą ustawy obejmującej swoim zakresem również Białorusinów i Wietnamczyków, czyli inne nacje przyjeżdżające do naszego kraju za chlebem, do ciężkiej pracy. Jak można dosyć łatwo oszacować, taki ruch mógłby przynieść budżetowi państwa kilka miliardów złotych rocznie, przy praktycznie zerowych kosztach.

    Tego typu pomysłowi przychylni są też Polacy – mówił na konferencji dr Tomasz Baran z Domu Badawczego Maison/Panelu Ariadna, który na zlecenie ZPP w styczniu 2016 roku przeprowadził w tej sprawie badania. – Aż 52% Polaków odnosi się pozytywnie do przyznania stałego pobytu Ukraińcom przebywającym w Polsce (28% jest temu przeciwna). Również na pytanie jakiej narodowości powinniśmy przyjmować imigrantów, na pierwszym miejscu znaleźli się Ukraińcy – wskazało ich aż 33% badanych.

    Mam złą wiadomość dla fabryki trolli w St. Petersburgu oraz ich polskich pożytecznych idiotów. Mimo wielkich wysiłków nie udało się skłócić Polaków z Ukraińcami, ku chwale podupadłego imperium rosyjskiego – skomentował wyniki badań Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP.

    Z uwagi na trudną sytuację demograficzną Polski, a także sytuację polityczną w Europie – legalizacja Ukraińców w Polsce leży przede wszystkim w polskim interesie. Ukraińcy stanowią niezwykle atrakcyjną ekonomicznie, bezproblemową, a także bez kosztową dla polskiego podatnika grupę imigrantów, która przyczyni się w istotny sposób do rozwoju gospodarczego i zwiększy wpływy do budżetu.

    ZPP przedstawił następujące rekomendacje dotyczące tej kwestii:

    • Powinno się jak najszybciej zalegalizować pobyt wszystkich Ukraińców przebywających w danym okresie czasu na terytorium Polski, poprzez automatyczne przyznanie prawa stałego pobytu. Pozwoli to na uzupełnienie niedoboru siły roboczej oraz zapewni regularne, kilkumiliardowe w skali roku, wpływy do budżetu państwa.
    • Ustawa powinna być przeprowadzona niezwłocznie, jako projekt poselski. Wzorem powinna być ustawa reaganowska z 1982 roku, legalizująca pobyt Polaków znajdujących się wówczas w USA.
    • Ustawa wdrażająca ww. rozwiązanie powinna obejmować swoim zakresem również Białorusinów i Wietnamczyków, czyli dwie pozostałe nacje, preferowane ze względu na swoją pracowitość i bezproblemową asymilację.

     

    ZPP na konferencji prasowej w Warszawie przedstawiło Raport na temat Ukraińców w Polsce oraz badania prof. Dominiki Maison na zlecenie ZPP dotyczące stosunku Polaków do imigracji ukraińskiej.

    Raport: Imigranci z Ukrainy ratunkiem dla polskiej demografii_do pobrania_.pdf
    Badanie: Postawy Polaków względem przyjmowania imigrantów_do pobrania_.pdf

    Indeks Wolności Gospodarczej 2016

    26.01.2016

    Indeks Wolności Gospodarczej 2016
    The Heritage Foundation oraz The Wall Street Journal

    W dniu 1 lutego 2016 roku o godzinie 13:00 zaprezentujemy Indeks Wolności Gospodarczej The Heritage Foundation oraz The Wall Street Journal – doroczny ranking najbardziej wolnościowych gospodarek świata.

    Cel? 

    Celem Indeksu – od początku istnienia w 1995 roku – jest katalogowanie państw według rozwiązań, polityk realizowanych w celu zwiększania wolności gospodarczej, a tym samym promowania rozwoju i pomnażania dobrobytu narodów. W ramach Indeksu Wolności Gospodarczej analizowane są rządy prawa; wielkość sektora publicznego; efektywność regulacyjna oraz otwartość rynku.

    Na którym miejscu będzie w tegorocznym zestawieniu Polska?
    Raport opublikujemy 1 lutego 2016 roku o godzinie 13:00 podczas uroczystej prezentacji w Ministerstwie Rozwoju.

    *Wydarzenie ma charakter zamknięty.
     

    W agendzie wydarzenia:

    13:00-13:20 – Sektor MSP w Polsce z punktu widzenia Rządu RP
    Mateusz Morawiecki, Wiceprezes Rady Ministrów, Minister Rozwoju

    13:20-13:40 – O wolności gospodarczej
    Robert Gwiazdowski, Prezes Warsaw Enterprise Instutute

    13:40-14:00 – Prezentacja: Index of Economic Freedom 2016
    Marcin Nowacki, Wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców

    14:00-15:00 – Dyskusja z udziałem zaproszonych Ekspertów. Polska w rankingu Index of Economic Freedom 2016
    Prowadzenie: Tomasz Wróblewski, Wiceprezes Warsaw Enterprise Institute, Redaktor naczelny „Wprost”

    Wydarzenie odbędzie się pod Honorowym Patronatem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy

    www.prezydent.pl

     

    Wydarzenie wspiera PKO Bank Polski

     


    UWAGA! Przewidujemy transmisję online. W dniu wydarzenia opublikujemy na naszym fanpage\’u na Facebooku link, pod którym będzie można oglądać wydarzenie.

    Zapisz

    Stawka minimalna wynagrodzenia

    25.01.2016

    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW DOTYCZĄCE PROJEKTU USTAWY O ZMIANIE USTAWY O MINIMALNYM WYNAGRODZENIU ZA PRACĘ ORAZ USTAWY O PAŃSTWOWEJ INSPEKCJI PRACY Z DNIA 15 STYCZNIA 2016 ROKU

    Najistotniejszym postulatem uwzględnionym w projekcie jest pomysł ustanowienia jednolitej minimalnej stawki godzinowej dla umów zleceń i umów o świadczenie usług. Zgodnie z uzasadnieniem projektu, ma on w zamiarze ustawodawcy przeciwdziałać nadużywaniu umów cywilnoprawnych oraz wprowadzać ochronę osób otrzymujących wynagrodzenie na najniższym poziomie. Wydaje się jednak, że ustawodawca, chcąc rozwiązać pewien problem, podejmuje działania, których skutkiem oczywiście będzie jedynie poszerzenie skali niepożądanego zjawiska. Należy bowiem zwrócić uwagę na to, kogo w szczególności dotyczyć miałaby proponowana zmiana. Z całą pewnością nie będą to przecież ani mieszkańcy wielkich miast, ponieważ ich wynagrodzenia – na ogół – znacznie przekraczają wysokość płacy minimalnej (mediana płac w Warszawie to ok. 6 tys. zł), ani wysoko wykwalifikowani specjaliści.
    Z ich punktu widzenia, postulat godzinowej stawki minimalnej obejmującej umowy zlecenia i umowy o świadczenie usług jest zasadniczo neutralny, ponieważ w żaden sposób nie zmienia ich pozycji. Oczywistym wydaje się zatem, że projektowana regulacja w największym stopniu wpłynie na sytuację najsłabszych grup na rynku pracy, czyli osób młodych, niedoświadczonych, niewykwalifikowanych, mieszkańców małych miast i wsi o wysokich stopach bezrobocia. Ustawodawca ma wyraźną intencję podjęcia działania w ich interesie, nie zauważa tylko jednej, wyjątkowo istotnej rzeczy – wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej spowoduje automatyczne wypchnięcie dużej części tych ludzi do szarej strefy.

    Swoboda kontraktowania i elastyczne normy prawa pracy to czynniki działające na korzyść,
    a nie na szkodę najsłabszych uczestników rynku pracy. Pozwalają one bowiem na nabycie niezbędnych kwalifikacji i doświadczenia, co niekiedy – oczywiście – idzie w parze z niskim wynagrodzeniem na samym początku kariery, jednak w konsekwencji umożliwia rozwój zawodowy, a więc i osiąganie w przyszłości wyższych zarobków. Wprowadzając minimalną stawkę godzinową dla umów zleceń i umów o świadczenie usług, ustawodawca pozbawia tych możliwości osoby najniżej wynagradzane. Jeśli bowiem ich pracodawcy nie będą w stanie zapłacić im przynajmniej 12 złotych za godzinę, pozostaną dwie możliwości – albo zostaną zwolnione, a więc nie będą pracować w ogóle, albo zostaną zatrudnione „na czarno”, czyli bez żadnej umowy. Oznacza to, że na skutek wejścia w życie projektowanej regulacji, najsłabsze grupy na rynku pracy znajdą się w sytuacji gorszej, niż aktualnie – mimo dobrych chęci ustawodawcy, skutek jego działań będzie zatem dokładnie odwrotny od zamierzonego.

    Negatywny efekt wprowadzenia w życie regulacji omówionej w poprzednim akapicie zostanie jedynie wzmocniony poprzez zakładane w projekcie usunięcie ustawowego bezpiecznika, w postaci ustanowienia minimalnej płacy dla osób rozpoczynających karierę zawodową (w ciągu pierwszego roku pracy) na poziomie 80% minimalnego wynagrodzenia za pracę. Rozwiązanie to ma swój oczywisty sens, ponieważ ogranicza potencjalne negatywne skutki oddziaływania płacy minimalnej na rynek pracy (wypychanie najbardziej niedoświadczonych pracowników do szarej strefy). Uchylenie tego przepisu,
    a zatem ustanowienie jednolitego poziomu minimalnego wynagrodzenia, jednakowego również dla pracowników w pierwszym roku ich pracy jest więc, jak się wydaje, błędną koncepcją.

    Osobną grupą, dla której wejście w życie projektowanych regulacji oznacza znaczne pogorszenie sytuacji są osoby pracujące dorywczo, w tym np. studenci podejmujący pracę w okresie wakacyjnym. W proponowanym stanie prawnym nie będzie możliwe legalne zatrudnienie ich za stawkę niższą, niż 12 złotych za godzinę pracy, co oznaczać musi albo gwałtowny spadek liczby wakatów w obrębie prac sezonowych i dorywczych, albo nagły wzrost liczby pracowników sezonowych zatrudnianych bez umowy.

    Zgodnie z wypowiedzią Pani Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Elżbiety Rafalskiej, jednym z celów projektowanej regulacji jest „likwidacja nadużywania stosowania kilkuzłotowych stawek np. w przypadku zatrudniania pracowników firm ochroniarskich czy sprzątających”. Należy zauważyć jednakże, że osoby o niskich wynagrodzeniach są głównymi ofiarami wysokich pozapłacowych kosztów pracy, ponieważ w ich sytuacji kilkaset złotych stanowi bardzo dużą część domowego budżetu. Wyobrazić można sobie hipotetyczną sytuację, w której osoba przez 160 godzin miesięcznie wykonuje swoje obowiązki z tytułu umowy zlecenia, polegające choćby na sprzątaniu hali produkcyjnej, za co otrzymuje 7 złotych brutto za godzinę. Miesięczny dochód netto takiej osoby wynosi niewiele ponad 810 złotych, podczas gdy całkowity koszt jej zatrudnienia to ponad 1300 złotych. Zgodnie z propozycją ustawodawcy, od momentu wejścia w życie projektowanej ustawy, stawka godzinowa tej osoby powinna wynosić przynajmniej 12 złotych brutto za godzinę. Oznacza to, że całkowity koszt jej zatrudnienia wyniósłby ponad 2200 złotych, a więc wzrósłby o niemal 1000 złotych. Pracodawca, dysponując konkretną kwotą możliwą do przeznaczenia na wynagrodzenie takiej osoby (wynoszącą 1300 złotych), stanąłby zatem przed wyborem – mógłby albo tę osobę zwolnić, albo zatrudnić bez umowy, nielegalnie. Żadna z tych opcji oczywiście nie stanowi wyjścia z problemu, który chce rozwiązać ustawodawca. Wydaje się, że o wiele bardziej trafioną koncepcją byłoby po prostu zmniejszenie obciążenia pozapłacowymi kosztami pracy w taki sposób (np. do poziomu 25%), by umożliwić realny wzrost wszystkich pensji, w tym osób najniżej uposażonych.

    Reasumując powyższe rozważania, należy sformułować następujący wniosek – rozwiązaniem problemu niskich płac nigdy nie będzie odgórne, sztywne ustalanie ich minimalnej wysokości. Wzrost pensji może być osiągnięty jedynie za pomocą redukcji obciążenia pracowników i pracodawców pozapłacowymi kosztami pracy – dopiero wówczas bowiem, realna i racjonalna kalkulacja ekonomiczna umożliwi podniesienie wynagrodzeń. Tym samym, przedstawiony projekt ocenić trzeba negatywnie.

    Cezary Kaźmierczak      
    Prezes ZPP

    Stanowisko ZPP ws. minimalnego wynagrodzenia za pracę _ plik do pobrania _ .pdf

    Bariery dla firm w Polsce

    21.01.2016

    Pozapłacowe koszty pracy, niestabilność prawa oraz nadmiar obowiązków biurokratycznych – to największe przeszkody w prowadzeniu firm w Polsce

    Koszty pracy, niestabilność prawa oraz nadmiar obowiązków biurokratycznych znalazły się w czołówce największych przeszkód w prowadzeniu działalności gospodarczej w Polsce według przedsiębiorców sektora małych i średnich firm. Takie wnioski płyną z dorocznego badania Domu Badawczego Maison, przeprowadzanego na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

    W katalogu największych barier znalazły się: koszty pracy (69%); niestabilność prawa (66%); nadmiar obowiązków biurokratycznych (61%); skomplikowane prawo gospodarcze (49%); samowolne i arbitralne decyzje urzędników (49%); wysokie podatki (45%); urzędy i urzędnicy (39%); powolne rozstrzyganie sporów sądowych (34%); kontrole Urzędu Skarbowego i ich instytucji (27%) oraz bariery inwestycyjne (17%).

    Od wielu lat powtarzamy, że największym obciążeniem dla firm sektora MSP są zbyt wysokie pozapłacowe koszty pracy. Nie może być tak, że praca jest opodatkowana jak wódka, a za sam fakt zatrudnienia pracownika należy zapłacić Rządowi prawie równowartość wynagrodzenia takiej osoby – mówi Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP. I dodaje – O tym jak dużym problemem są wysokie koszty pracy niech świadczy procent przedsiębiorców, którzy w badaniu wskazywali właśnie na nie. To aż 69% osób prowadzących biznes.

    Ten czynnik jest też postrzegany jako kluczowy dla niezatrudniania większej liczby osób. 72% badanych wskazało wysokie koszty pracy jako największą przeszkodę.  Drugą najważniejszą przyczyną okazało się z kolei nieprzychylne przedsiębiorcom prawo pracy (według 59% badanych).

    W czołówce największych barier w prowadzeniu działalności gospodarczej w Polsce – oprócz kosztów pracy – znalazły się także: niestabilność prawa (66%) oraz nadmiar obowiązków biurokratycznych (61%). Jak mówi Cezary KaźmierczakKiedy na jednej z konferencji wymieniłem liczbę obowiązków informacyjnych jakie ma przeciętny Polski przedsiębiorca, wszyscy oniemieli. Jest ich 3 600. Polscy przedsiębiorcy działają w znacznie trudniejszym otoczeniu instytucjonalnym i prawnym niż ich europejscy konkurenci i to nie jest banał.

    Tymczasem by rozwijać swoje firmy, nie mogą być jednocześnie księgowymi, prawnikami i menedżerami w jednej osobie. Jak pokazuje badanie, największą przeszkodą w inwestowaniu są zbyt małe zyski jakie osiągają (zdanie 72% badanych). – Tu znów jak bumerang powracają chociażby koszty pracy. I koło się zamyka – zauważa Kaźmierczak. I dodaje – W opublikowanym przez ZPP w styczniu 2016 roku Busometrze (cyklicznym badaniu nastrojów przedsiębiorców sektora MSP) wyraźnie widać rosnący od I półrocza 2014 roku trend w kierunku zwiększania inwestycji w małych i średnich firmach. Przedsiębiorcy chcą inwestycji i je planują, ale nie mogą wiecznie zderzać się z murem niejasnych przepisów podatkowych, wysokich podatków i kosztów pracy.

    Badanie: Bariery w prowadzeniu firm w Polsce_.pdf

    Legnicki Klub Biznesu w szeregach ZPP

    20.01.2016

    Legnicki Klub Biznesu jest drugą organizacją, która w styczniu 2016 roku dołączyła do grona Członków Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

    Witamy w naszym gronie!

    Legnicki Klub Biznesu jest stowarzyszeniem prowadzącym działalność na rzecz wspierania przedsiębiorczości oraz szeroko rozumianego rozwoju gospodarczego. Klub reprezentuje interesy przedsiębiorców z Legnicy i najbliższych okolic poprzez współdziałanie z organami władzy samorządowej i administracji państwowej, prowadzenie działalności szkoleniowej, informacyjnej, doradczej, a także wspieranie inicjatyw służących tworzeniu korzystnych warunków do prowadzenia działalności gospodarczej.

    Motorem polskiej gospodarki są przedsiębiorstwa sektora MSP, które niewątpliwie potrzebują wsparcia i bodźców napędowych do rozwoju. W tym kontekście dużego znaczenia nabiera współpraca z organizacjami z innych regionów Polski. Głęboko wierzymy, że efekty zintegrowanych działań ZPP i Legnickiego Klubu Biznesu będą widoczne już na przestrzeni najbliższych kilku miesięcy oraz istotnie odczuwalne dla zrzeszonych firm.

    Dlaczego warto do nas dołączyć? Ponieważ razem możemy więcej!

     

    Zapisz

    Witamy na rynku pracownika

    19.01.2016

    Możemy ogłosić, że rynek na którym pracodawcy dyktowali warunki jest za nami. Witamy na rynku pracownika – tak Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP, skomentował wyniki badania Busometr. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców po raz kolejny zapytał przedsiębiorców sektora małych i średnich firm o ich opinie na temat sytuacji gospodarczej w Polsce.  Kolejne półrocze rośnie wskaźnik komponentu „Rynek pracy” – z 45,81 punktów w I półroczu 2013 roku do 53,90 punktów w prognozie na I półrocze 2016. Sub-komponent „Płace” jest jeszcze wyżej, na poziomie 55,83 punktu. – To już trend nie do zatrzymania raczej – powiedział Kaźmierczak.

    To najważniejszy wniosek z aktualnego odczytu Busometra.

    Jeśli chodzi o wynik najnowszego odczytu to wyniósł on 46,19 pkt.  Oznacza to nieistotny statystycznie spadek do ostatniego pomiaru, który wynosił 46,48 punktów. Przedsiębiorcy są ludźmi praktycznymi i oceniają raczej po zdarzeniach gospodarczych, niż po deklaracjach. – Przedsiębiorcy obserwują i czekają, co się wydarzy. Tymczasem nie wystawiają ocen i dają kredyt zaufania dla nowego Rządu – powiedział Mariusz Pawlak, Główny Ekonomista ZPP. – Każdy nowy Rząd budzi nadzieje w przedsiębiorcach, że wreszcie dojdzie do jakiejś jakościowej zmiany i znacznie poprawią się warunki prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce. Musi to być zmiana jakościowa. Na błyskotki nikt już się nie nabierze – mówi Pawlak.

    Ogólny wskaźnik komponentu „Koniunktura gospodarcza” wyniósł 43,97 pkt, co oznacza spadek w stosunku do poprzedniego odczytu o niemal dwa punkty procentowe. Bez względu na wielkość przedsiębiorstwa, region oraz sektor – nastroje są umiarkowanie negatywne i niewiele się zmieniły od ostatniego odczytu. Tylko przedsiębiorcy z branż: edukacja, turystyka i wypoczynek oraz zdrowie i uroda, a także młode firmy (na rynku nie dłużej niż rok) – wyrażają względny optymizm.

    Dużo bardziej optymistyczne nastroje kształtują się tradycyjnie już w zakresie komponentu „Rynek Pracy”. W przypadku „Płac” wyniósł on 55,83 pkt, natomiast w przypadku „Zatrudnienia” 51,97 pkt. Znaczna część przedsiębiorców deklaruje zarówno zwiększenie zatrudnienia, jak i podniesienie płac.

    To dość ciekawe, że znaczna grupa pracodawców chce podnosić płace i inwestować, a jednocześnie obawia się o koniunkturę gospodarczą. Normalnie to te dwie rzeczy łącznie nie występują. My jednak lubimy narzekać. Trochę to przypomina deklaracje Polaków, którzy twierdzą, że Polska jest niebezpiecznym krajem, oczywiście poza miejscem ich zamieszkania, gdzie czują się bezpiecznie. Tutaj jest trochę podobnie – mówił Kaźmierczak.

    W ramach komponentu inwestycyjnego (ogólny wskaźnik 46,91 pkt), 54,5% badanych przedsiębiorców wyraziło deklarację, że będą inwestować (to wzrost względem poprzedniego odczytu – 50,2%). Szczególnie optymistycznie nastawione do działań inwestycyjnych są przedsiębiorstwa: małe; z sektora produkcji; z branż: chemia, edukacja, motoryzacja, reklama i marketing, rolnictwo, turystyka i wypoczynek oraz zdrowie i uroda, a także te o stażu działalności w granicach 1-10 lat.

    ***

    Busometr ZPP – Indeks Nastrojów Gospodarczych MSP, jest wskaźnikiem pokazującym stopień optymizmu małych i średnich przedsiębiorców i ich planowane działania w perspektywie najbliższego półrocza.

    Na wartość Indeksu Busometr wpływ mają trzy komponenty: (1) koniunktury gospodarczej, (2) rynku pracy (płace i zatrudnianie) oraz (3) inwestycji.

    Wartość każdego z komponentów mieści się w przedziale od 0 do 100. Wyniki Busometra poniżej 50 oznaczają pesymistyczne nastroje przedsiębiorców, a powyżej 50 – ich optymizm.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Dom Badawczy Maison prowadzą badania wśród reprezentatywnej pod względem ilości zatrudnianych pracowników, próby małych i średnich firm w Polsce (do 250 zatrudnionych). Busometr  ZPP jest publikowany co kwartał.

    Małe i średnie firmy w Polsce stanowią 99,8% wszystkich firm w Polsce, tworzą ¾ miejsc pracy oraz 67% PKB.

    Badanie do pobrania_.pdf

    Stanowisko ZPP ws. frankowiczów

    19.01.2016

    Stanowisko ZPP w sprawie ustawy o “sposobach przywrócenia równości stron niektórych umów kredytu i umów pożyczki”.

    W większości przypadków kredyty hipoteczne denominowane w walutach obcych, w tym we frankach szwajcarskich, były spekulacyjnym instrumentem finansowym, oferowanym w formule kredytu, w celu sfinansowania zakupu nieruchomości mieszkalnej. W takiej sytuacji umowy kredytowe powinny być prawnie zakwestionowane, a negatywne skutki dla konsumenta zniwelowane w całości na jego korzyść. W ten sposób obywatele mogą mieć poczucie, że Rzeczpospolita Polska jest państwem prawa.

    Przypominamy, że opłacane z naszych podatków instytucje takie jak Komisja Nadzoru Finansowego, Narodowy Bank Polski, Komitet Stabilności Finansowej, a także sądy powszechne zostały powołane, aby w imieniu obywateli stać na straży przestrzegania prawa przez instytucje finansowe, w tym banki, a nie bronić ich interesów.

    Projekt Ustawy zaproponowany przez Kancelarię Prezydenta jest posunięciem w dobrym kierunku, gdyż jako pierwszy dostrzega problem obywateli, którzy często wbrew swojej woli zostali zaangażowani do udziału w spekulacjach walutowych, co naraziło ich na niesprawiedliwe straty.

    Według nas idealnym rozwiązaniem byłoby pełne cofnięcie skutków wyeksponowania budżetów domowych na ryzyko walutowe i przekształcenie kredytów walutowych w kredyty w polskim złotym. Dzięki temu kredytobiorcy odzyskają realną perspektywę stania się właścicielami spłacanych przez nich nieruchomości, a gospodarka na stale zostanie zasilona dodatkowym strumieniem popytu konsumenckiego. W ten sposób znaczna  część budżetów domowych będzie wydawana w realnej gospodarce, a nie będzie finansowała nadzwyczajnych zysków banków z tytułu spekulacji walutowych, jakim były hipoteczne kredyty walutowe. Zrównanie kredytów walutowych i złotowych w pełni oddaje zasadę równego traktowania obywateli. Chociaż marża zastosowana w kredycie złotówkowym powinna być niższa, czyli właściwa dla realnych kredytów złotówkowych, od stosowanej marży w kredycie walutowym.

    Oczekiwalibyśmy jednoznacznych sformułowań w Ustawie, które w pełni wyeliminowałyby potencjalną uznaniowość banków. Obawiamy się, że banki, dysponujące znaczącym potencjałem wsparcia prawnego i eksperckiego, są w stanie w nieskończoność wypaczać sens zapisów ustawowych. Dopuszczamy wprowadzenie sankcji kar finansowych dla banków, które w sposób świadomy będą chciały omijać zamiar ustawodawcy. Zawarcie w Ustawie jednoznacznego wzoru do wyliczenia hipotetycznego kredytu złotówkowego, a także zobowiązanie banków do udostępnienia kredytobiorcy wymaganych danych, jak dokonana skumulowana płatność rat w przeliczeniu za złote polskie, skumulowana wartość rat dla hipotetycznego kredytu złotówkowego z pewnością umożliwią kredytobiorcy samodzielną weryfikację otrzymanych wyliczeń.

    Zwracamy uwagę, że zamiast wprowadzenia kursu sprawiedliwego do spłaty pozostałego zadłużenia, lepszym rozwiązaniem byłoby jednorazowe przewalutowanie po tym kursie kredytów w walutach obcych na polskie złote i nieodwołalne zawarcie umów na nowych warunkach. W ten sposób uniknęlibyśmy sytuacji, że w przyszłości mogłoby dojść do zmiany niniejszej Ustawy poprzez weryfikację kalkulacji kursu sprawiedliwego. Powinniśmy raz na zawsze skończyć z finansowaniem nieruchomości mieszkalnych kredytami walutowymi.

    Jednocześnie w pełni popieramy rekompensatę z tytułu płaconych różnic kursowych wynikających z rozbieżności kursów walutowych banków oraz średniego kursu NBP. Równocześnie popieramy każdą inicjatywę zmierzającą do wyrównania relacji pomiędzy bankiem i kredytobiorcą, szczególnie w kwestii uniemożliwienia domagania się płatności z tytułu kredytu przewyższającej wartość nieruchomości. Taka zasada powinna być wprowadzona bez dodatkowych warunków.

    W celu pełnej realizacji zapisów Ustawy, kredytobiorcy powinni mieć możliwość odpowiedniego wsparcia merytorycznego, które powinna zapewnić Komisja Nadzoru Finansowego lub Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Należy zdawać sobie sprawę, że zdecydowana większość kredytobiorców zdecydowała się na kredyt walutowy ze względu na brak odpowiednich kompetencji z zakresu usług bankowych.

    Mariusz Pawlak
    Główny Ekonomista ZPP

    Stanowisko do pobrania_.pdf

    Stosowanie in dubio pro tributario

    18.01.2016

    Publikujemy wystąpienie Marka Isańskiego, Dyrektora Biura Interwencji ZPP, na zorganizowanym w dniu 15 stycznia 2016 roku przez Rzecznika Praw Obywatelskich Seminarium eksperckim prawa podatkowego pt. “Zasada rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika”.

    ***

    Autorzy: Marek Isański, Dariusz Żurawski

    Stosowanie zasady in dubio pro tributario 

    Na wstępie należy zadać fundamentalne pytanie: jakie było ratio legis wprowadzenia dyskutowanej zasady? Wydaje się, że chodziło przede wszystkim o ochronę praw podatnika. Praw, które określone są w Konstytucji, a niestety zapomniane przez urzędników i co bardziej zatrważające – zapomniane przez sądy.

    Istota zasady „na korzyść podatnika” powinna się sprowadzać do ustalania w przypadku odmiennej interpretacji organu skarbowego czy dokonana przez podatnika interpretacja danego przepisu jest możliwa/racjonalna. W przypadku sporu pomiędzy organem podatkowym, a podatnikiem co do możliwej i racjonalnej interpretacji podatnika to sąd będzie określał racjonalność interpretacji podatnika.

    Już tylko takie ustalenie przez organ, bądź sąd powinno skutkować przyznaniem podatnikowi racji, poprzez zastosowanie art. 2a i niepodważanie złożonej przez niego deklaracji.

    Podstawowe prawo podatnika to zrozumiałe prawo. To z tego powodu Konstytucja nakłada na ustawodawcę wymóg szczególnej dbałości przy tworzeniu prawa podatkowego.

    Normy prawa nakładają na podatnika obowiązek samoopodatkowania. Tym samym płacenie podatków to nie może być loteria.

    Nie można też wymagać, aby podatnik dokonywał takiej interpretacji przepisów prawa, by deklarować jak najwyższy podatek. To narusza konstytucyjny obowiązek poszanowania i ochrony godności obywatela przez władze publiczne.

    Aby tak nie było, prawo ma być zrozumiałe dla przeciętnego obywatela. I to nie obywatel ma być jedynym negatywnym beneficjentem złego prawa, a winien być jego twórcą. W przeciwnym razie mamy do czynienia z łamaniem konstytucyjnej zasady zaufania obywateli do organów państwa. W tym kontekście dziwi, z jakich względów organy podatkowe i sądy nie zauważają stanowiska konstytucjonalistów, którzy twierdzą, że niezrozumiałe prawo dające się interpretować na wiele sposobów jest sprzeczne z Konstytucją. Tym samym takie prawo nie może rodzić obowiązku podatkowego.

    Jest to opinia w pełni zasadna, ale tak przerażająca, że nikt nie odważy się o tym mówić z uwagi na poprawność polityczną i „rzekome” konsekwencje dla budżetu.

    Jednocześnie nikt nie jest przerażony negatywnymi konsekwencjami złego prawa dla podatników, a w konsekwencji wbrew pozorom dla budżetu państwa. Istnieje poważne niebezpieczeństwo, że urzędnicy mogą wykorzystywać ten stan prawa w celu zwiększania dochodów budżetu, poprzez wątpliwe interpretacje przepisów podatkowych.

    W walce z tą „patologią” bardzo ważnym elementem jest zmiana mentalności sądów, które obecnie bardziej są zaangażowanie w obronę interesu budżetu w źle pojętym interesie państwa. Zapominają, że to sądy są jedyną władzą, która może obronić obywatela przed niezgodnymi z prawem działaniami władzy ustawodawczej i wykonawczej (w tym przypadku przed skutkami złego prawa podatkowego). To sądy winny w przypadku niejasnych przepisów wszczynać postępowania w celu stwierdzenia ich niekonstytucyjności, wymuszając w ten sposób naprawę prawa podatkowego.

    Bez winy nie są też pełnomocnicy procesowi podatników, ponieważ zbyt rzadko zwracają przed sądami uwagę na naruszanie przepisów konstytucyjnych przez organy podatkowe. Zasadne jest więc postulowanie zmiany strategii procesowej przed sądami.  

    Takie podejście do tej zasady zmusi ustawodawcę do takich zmian prawa, aby omawianej zasady nie stosować. Aby była ona przepisem martwym.

    Nie można zgodzić się również ze stanowiskiem, że zasada ta jest niezgodna z prawem, a w szczególności z Konstytucją.  

    Owa niezgodność ma między innymi polegać na rzekomym wchodzeniu w wyłączne kompetencje sądów, co do wykładni przepisów oraz możliwości wywiedzenia tejże zasady bezpośrednio z Konstytucji, co ma ją pozbawiać waloru przydatności poprzez umieszczenie jej w ordynacji.

    Jedynie pozornie takie argumenty mogą się wydawać słuszne, ponieważ są one wynikiem przyjęcia błędnego założenia przez ich autorów. Założenia, że mamy do czynienia z normą prawną, która uprawnia podatników do interpretacji przepisów podatkowych. Jak w takim razie należy podchodzić do interpretacji dokonywanych przez organy skarbowe, skoro mogą to robić jedynie sądy?

    Takie założenie jest więc absurdalne, wynika z niego, że podatnik winien do sądu występować z wątpliwościami dotyczącymi interpretacji przepisów.

    Omawiana zasada powinna dawać podatnikowi gwarancje, iż w przypadku stwierdzenia przez sąd faktu, że podatnik z uwagi na zawiłość i niejasność przepisu mógł dokonać określonej interpretacji, powinien skutkować przyjęciem zeznania podatkowego za rozpatrywany okres, jako prawidłowe. Co nie wyklucza wydania przez sąd swojej wykładni, którą podatnik zobowiązany będzie stosować, ale dopiero po uprawomocnieniu się wyroku, ale bez konsekwencji w postaci naliczenia podatku w oparciu o wykładnię sądu.  I właśnie na tym ma polegać stosowanie omawianej zasady.

    Rozstrzyganie wątpliwości na korzyść podatnika będzie polegało w uproszczeniu na:

    – nie karaniu np. podwyższeniem podatku za możliwą i racjonalną interpretację podatnika (podatnik nie może ponosić skutków złego prawa);

    – a jeśli dokonana przez sąd interpretacja będzie inna niż podatnika to staje się obowiązująca dla podatnika dopiero od prawomocności wyroku.

    Reasumując, ta zasada w moim rozumieniu, w połączeniu z aktywnością sądów polegającą na doprowadzania do eliminacji niekonstytucyjnych przepisów, będzie powodowała ujednolicanie linii orzeczniczej, co może w krótkim czasie doprowadzić do obowiązywania takich przepisów prawa, które będą przyjazne/zrozumiałe dla Podatnika, a w konsekwencji również dla budżetu skutki będą pozytywne.

    W tym procesie widzę konieczność bardzo aktywnej roli RPO, polegającej w uproszczeniu na kompleksowym zwalczaniu niekonstytucyjności przepisów podatkowych. Co w istocie będzie walką w obronie praw obywatelskich.

    Na poparcie moich wywodów odsyłam wszystkich do ustaleń kontroli NIK z czerwca 2014 roku w sprawie przestrzegania praw podatników przez organy podatkowe.

    Zaskoczą wszystkich wnioski końcowe, w którym NIK stwierdza, że wiele decyzji podatkowych jest uchylane przez sądy z powodu nieprecyzyjnych i wieloznacznych przepisów prawa podatkowego. Z prawem tym nie radzą sobie również sądy, czego dowodem są sprzeczne z sobą orzeczenia. Te argumenty przytaczane są przez NIK w obronie organów podatkowych i sądów.

    O podatnikach powiedziano w raporcie tylko tyle, że ich prawa są przestrzegane.

    NIK nie zauważył, że opisane kłopoty z prawem sądów i organów to najjaskrawsze naruszenia praw konstytucyjnych obywateli/podatników i naruszenie zasad konstytucyjnych.

    Komentarz pozostawiam Państwu.

    ZPP o projekcie 500+

    18.01.2016

    Stanowisko Związku Przedsiębiorców i Pracodawców dotyczące projektu ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci z dnia 22 grudnia 2015 roku, tzw. 500+.

    Koncepcja finansowego wsparcia rodzin, w szczególności tych wielodzietnych, choćby za pomocą instrumentu takiego, jak „500 złotych na dziecko”, jest absolutnie słuszna i zasługuje na całkowitą aprobatę. (…).

    Podstawowym i kluczowym zarzutem jaki należy postawić projektowi jest to, że zakłada on niewliczanie świadczenia wychowawczego do dochodu, przy ubieganiu się o innego rodzaju świadczenia (z pomocy społecznej, dodatków mieszkaniowych etc.). Oznacza to, że świadczenie wychowawcze – hojne, jak na standardy europejskie – będzie kumulowało się z innymi świadczeniami socjalnymi. Tym samym, istnieje poważne zagrożenie, że pewna część społeczeństwa dokona prostej kalkulacji, w wyniku której dojdzie do wniosku, że z różnego rodzaju zasiłków, zapomóg i świadczeń jest w stanie uzbierać miesięcznie nieznacznie mniej, tyle samo, a niekiedy wręcz więcej, niż pracując, choćby dorywczo. Oznacza to tym samym, że jakiś odsetek Polaków (niemożliwy do oszacowania, ponieważ zależy to zarówno od sytuacji finansowej, czy poziomu bezrobocia w zamieszkiwanym regionie, jak i od indywidualnych właściwości i cech charakteru) może zrezygnować z podejmowania pracy zarobkowej, środki na utrzymanie zdobywając w zasiłkach i świadczeniach.

    Stanowisko do pobrania_.pdf

    O podatkach w Poznaniu

    15.01.2016

    W dniu 12 stycznia 2016 r. w Poznaniu, z inicjatywy Rzecznika ZPP w regionie Wielkopolski Józefa Łukaszczyka, odbyło się seminarium na temat zmian w przepisach dotyczących podatków: dochodowego i VAT, obowiązujących w 2016 r.

    Józef Łukaszczyk przedstawił rolę i zadania Związku Przedsiębiorców i Pracodawców w zmieniającej się sytuacji społeczno-gospodarczej, z kolei Maciej Hadas, Doradca Podatkowy z Grant Thornton (Oddział w Poznaniu) w bardzo interesujący sposób zaprezentował tematykę zmian w przepisach podatkowych obowiązujących w 2016 r., a mianowicie: zasadę „in dubio pro tributario” – jej wpływ na kontrolę i postępowanie organów podatkowych; karuzele podatkowe VAT – jak ich unikać, skutki i metody obrony; klauzule przeciwko unikaniu opodatkowania i ich wpływ na optymalizacje podatkowe; podatek CIT – rozliczenie korekt na bieżąco, zmiany w przepisach w zakresie zatorów płatniczych. Podczas seminarium poruszona została także tematyka stresu w biznesie i opisane strategie radzenia sobie z nim. Jak mówił Bogdan Bielawski, Trener Biznesu – Brak umiejętności radzenia sobie ze stresem przez przedsiębiorców prowadzi niekiedy do rozstroju zdrowia i choroby, co w konsekwencji może doprowadzić do upadku przedsiębiorstwa z uwagi na niemożliwość efektywnego zarządzania.

    W trakcie dyskusji uczestnicy podkreślili pilną potrzebę integracji środowiska przedsiębiorców z sektora MSP z uwagi na zmieniające się otoczenie prawne i polityczne. Podnoszono, że ilość przepisów i stopień ich skomplikowania wymaga wysokospecjalistycznej wiedzy i w znacznym stopniu utrudnia koncentrację na bieżącej działalności przedsiębiorstwa. Wielokrotnie pojawiał się argument, że instytucje państwowe powinny pełnić rolę służebną, a nie represyjną wobec działających firm. Argumenty te były poparte wieloma przykładami, o których również informowała prasa oraz programy telewizyjne.

    W planach są kolejne spotkania.

    Zapisz

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery