• PL
  • EN
  • szukaj

    Kampania społeczna “Twoja krew, moje życie” w ramach ogólnopolskiego projektu promującego honorowe krwiodawstwo

    Przedsiębiorcy i Pracodawcy,


    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców z dumą wspiera i zachęca do przyłączenia się do ogólnopolskiego projektu promującego honorowe krwiodawstwo, realizowanego w ramach programu polityki zdrowotnej pn. ”Zapewnienie samowystarczalności Rzeczypospolitej Polskiej w krew i jej składniki na lata 2015-2020”.  

    W ramach ogólnopolskiej akcji “Twoja krew, moje życie” zostały przygotowane materiały skierowane do przedsiębiorców, pracodawców i firm. Celem akcji promocyjnej jest zwiększenie świadomości społecznej dotyczącej zapotrzebowania na krew oraz zachęcenie Polaków do honorowego oddawania krwi. Wszelkie materiały związane z akcją znajdują się na stronie internetowej www.twojakrew.pl, a także zostały wyprodukowanie i dostarczone do Regionalnych Centrów Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa.

    W celu pobrania materiałów: plakatów, broszur informacyjnych oraz ulotek należy kontaktować się z Regionalnymi Centrami Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa lub zamówić je za pośrednictwem kwestionariusza elektronicznego na stronie www.twojakrew.pl. Drogą elektroniczną można również rezerwować dogodny termin przeprowadzenia akcji pobierania krwi w miejscu pracy.

    Firmy najbardziej zaangażowane w promowanie honorowego krwiodawstwa zostaną nagrodzone prestiżową statuetką podczas Ogólnopolskiej Gali, która odbędzie się w 2020 roku.

    Więcej informacji znajdziecie Państwo w Liście Otwartym Podsekretarza Stanu Ministerstwa Zdrowia, Pana Sławomira Gadomskiego, do którego lektury serdecznie zachęcamy.

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

     

    Fot. Belova59/pixabay.com

     

     

    Rada Dialogu Społecznego bez Związku Przedsiębiorców i Pracodawców działa nielegalnie

    Warszawa, 28 listopada 2018

     

    Rada Dialogu Społecznego bez Związku Przedsiębiorców i Pracodawców działa nielegalnie

     

    Prezydent po raz kolejny odwołuje powołanie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) w skład Rady Dialogu Społecznego.  Miało do niego dojść dzisiaj, 28 listopada 2018 roku, i tak jak poprzednio w nerwowej atmosferze, w nocy zarówno plenarne posiedzenie RDS, jak i powołanie ZPP, kilka dni przed terminem zostało anulowane. Powtarza się to już po raz kolejny.

    ZPP zostało uznane za reprezentatywną organizację przedsiębiorców przez Sąd Okręgowy w Warszawie 23 marca 2018 roku. Powołanie w skład RDS to wykonanie ustawy o Radzie Dialogu Społecznego (dalej: „u.r.d.s.”)  i decyzji Sądu – nie jest to w najmniejszej mierze uznaniowe. Mimo to Prezydent RP, Andrzej Duda, działając pod dyktando związku zawodowego i nie zajmując zdecydowanego stanowiska, odmawia od marca 2018 roku wypełnienia swojego ustawowego obowiązku.

    Zgodnie z ustawą z dnia 24 lipca 2015 roku o RDS i art. 24 ust. 1, pracodawców reprezentują przedstawiciele reprezentatywnych organizacji pracodawców. ZPP spełniło wszystkie ustawowe kryteria, co zostało potwierdzone wyrokiem Sądu Okręgowego z dnia 23 marca 2018 roku.

    Podczas konferencji prof. Robert Gwiazdowski przedstawił zaniechania Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej i ich konsekwencje prawne. Zgodnie z art. 27 ust. 1 pkt 1 u.r.d.s., członków Rady będących przedstawicielami strony pracodawców, powołuje na wniosek organizacji reprezentatywnej Prezydent RP. Związek złożył stosowny wniosek Prezydentowi po uzyskaniu statusu organizacji reprezentatywnej. Mimo upływu siedmiu  od jego złożenia miesięcy i braku faktycznych i technicznych przeszkód ku temu, przedstawiciele ZPP wciąż nie zostali powołani przez Prezydenta do RDS.  

    Powołanie przedstawicieli przez Prezydenta jest jedynie aktem formalnym realizującym to prawo. Brak powołania świadczy, że Prezydent RP narusza przepisy ustawy. Ponadto zwłoka Prezydenta w powołaniu do Rady przedstawicieli uprawnionej organizacji czyni działania Rady nielegalnymi z powodu braku jej reprezentatywności zgodnego z art. 24 u.r.d.s.

    „Szczególną obstrukcję przeciw powołaniu nas w skład RDS prowadzi strona związkowa, która w żadnej formule nie chce zaakceptować nowego podziału głosów pomiędzy stroną pracodawców, a związkami zawodowymi. Pozostałe organizacje pracodawców nie mają problemu z naszym powołaniem i liczbą przedstawicieli w RDS i złożyli w Kancelarii Prezydenta rezygnacje z 1 swojego  przedstawiciela w RDS. Ubolewam nad tym, że Prezydent nie ma odwagi przeciwstawić się związkom zawodowym i stanowczymi działaniami wyegzekwować prawo”– mówił na konferencji prasowej Prezes ZPP Cezary Kaźmierczak.

    „Dowodem na zaniechania Prezydenta – powiedziała Katarzyna Niemyjska, Dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji ZPP – jest fakt, że zarówno premier jaki i ministrowie – powołali nas wszędzie gdzie ustawowo nam, jako organizacji reprezentatywnej, to przysługuje. Nawet do tak trudnych miejsc, jak Rada Nadzorcza ZUS.”

    Na konferencji prasowej ZPP przedstawił ekspertyzę prawną wykonaną przez prof. Roberta Gwiazdowskiego. Konsekwencje braku reprezentatywności strony pracodawców w RDS  są wielorakie i czynią wiele działań RDS niezgodnymi z prawem. Prezes ZPP, Cezary Kaźmierczak, zadeklarował podczas konferencji, że Związek konsekwentnie będzie podważał wszelkie decyzje RDS działającej w nieustawowym składzie.

    Większość zadań Rady określona została przez ustawodawcę przy pomocy narzędzi „miękkich”. Niemniej wśród uprawnień Rady są także takie, których realizacja może mieć konsekwencje „twarde”. Na podstawie art. 2 pkt. 3) u.r.d.s. do właściwości Rady oraz jej stron należy inicjowanie procesu legislacyjnego, RDS działającej w składzie nieustawowym nie będzie przysługiwała ta kompetencja, a w przypadku zainicjowania przez nią procesu legislacyjnego inicjatywa ta nie będzie mogła być procedowana.

    Dalej – na podstawie art. 3 ust 1 u.r.d.s. – strony Rady mogą zawierać porozumienia. Brak ustawowej reprezentacji strony pracodawców czynił będzie takie porozumienia nieważnymi.

    Ponadto na podstawie art. 14 u.r.d.s. strona pracowników i strona pracodawców Rady mogą podjąć uchwałę o wystąpieniu przez przewodniczącego Rady do Sądu Najwyższego z wnioskiem o rozstrzygnięcie zagadnienia prawnego, jeżeli w orzecznictwie Sądu Najwyższego lub sądów powszechnych ujawniły się rozbieżności w wykładni prawa, brak zgodnej z prawem reprezentacji strony pracodawców będzie powodował, iż wystąpienie takie nie będzie miało mocy wiążącej.

    Działania Rady w składzie nie odpowiadającym wymogom ustawowym mogą prowadzić do unicestwienia tych działań, które mogą mieć konsekwencje prawne  

    „Od samego początku stosowano różne tricki, żeby nas nie powołać” – powiedziała Katarzyna Niemyjska – i przedstawiła korespondencję z sierpnia 2018 roku pomiędzy wiceministrem Rodziny Pracy i Polityki Społecznej Stanisławem Szwedem, działającym na rzecz wypełnienia ustawy o RDS i przewodniczącym Piotrem Dudą wymyślającym preteksty, żeby to opóźniać.

    Prezes ZPP, Cezary Kaźmierczak, zapowiedział podjęcie kroków prawnych w tej sprawie również na arenie międzynarodowej. Pierwszym będzie skarga na naruszenie Konwencji nr 98 Międzynarodowej Organizacji Pracy.

     

    Opinia prawna_Robert Gwiazdowski Kancelaria Adwokacka

     

    Fot. succo/pixabay.com

    Stanowisko Związku Przedsiębiorców i Pracodawców ws. podatku od usług cyfrowych

    Warszawa, 26 listopada 2018 r.

     

    Stanowisko Związku Przedsiębiorców i Pracodawców ws. podatku od usług cyfrowych

     

    W dniu 21 marca Komisja Europejska przedstawiła propozycję dotyczącą opodatkowania gospodarki cyfrowej. Komisja przedstawiła zarówno środek krótkoterminowy – podatek od usług cyfrowych (DST) – jak i propozycję bardziej kompleksową, długoterminową. W niniejszym liście, nie będziemy odnosić się do propozycji długoterminowego rozwiązania opodatkowania międzynarodowej działalności w internecie.

    Chcielibyśmy skupić się na propozycji krótkoterminowej. W świetle braku międzynarodowego konsensusu wobec opodatkowania działalności cyfrowej, Komisja Europejska przedstawiła propozycję przewidującą nałożenie tymczasowego podatku celowego – DST – w wysokości 3% od przychodów osiąganych przez przedsiębiorstwa z:

    • sprzedaży powierzchni reklamowej online,
    • danych generowanych przez użytkowników,
    • usług pośrednictwa cyfrowego, które umożliwiają użytkownikom interakcję z innymi użytkownikami.


    Podatek, należny w państwach członkowskich, w których zlokalizowani są użytkownicy, miałby zastosowanie do przedsiębiorstw, których roczne przychody generowane na rynku międzynarodowym przekraczają 750 mln EUR oraz 50 milionów EUR na rynku UE. Mimo iż zdecydowana większość członków ZPP to firmy z sektora MŚP, które nie osiągają zakładanych przez KE przychodów, to uważamy, że nowy podatek będzie wpływał na te przedsiębiorstwa.  Obawiamy się, że podatek zostanie przez platformy cyfrowe przeniesiony na europejskich obywateli i przedsiębiorców, co spowoduje wzrost ich kosztów funkcjonowania, obniży ich konkurencyjność i zdolność do innowacji.


    Sektor MŚP jest odpowiedzialny za większość wzrostu gospodarczego Polski. Przedsiębiorców zatrudniających do 250 pracowników jest ponad 2 mln. Wytwarzają oni ponad 60% PKB oraz są odpowiedzialni za ponad 70% miejsc pracy – niemal 3/4 Polaków pracuje w takich firmach. Dla tych przedsiębiorstw internet jest nie tylko sposobem na pozyskanie klientów, ale również odpowiada za ich konkurencyjność. Podstawowe korzyści osiągane przez MŚP w internecie obejmują m.in.:

    • redukcję kosztów zlokalizowania i zakupu materiałów, części i innych potrzebnych zasobów,
    • poprawę efektywności produkcji oraz dostarczania dóbr i usług, poprzez utrzymywanie niższych stanów w magazynach czy lepszą współpracę pomiędzy projektantami nowych produktów pracującymi w różnych (zazwyczaj oddalonych od siebie) lokalizacjach,
    • niższe koszty i zwiększona efektywność obsługi klientów,
    • wzrost konkurencji na wielu rynkach, co wymusza konieczność implementacji coraz nowocześniejszych rozwiązań pozwalających na dalsze obniżanie kosztów i wzrost efektywności prowadzonych działań,
    • szybszy i efektywniejszy przepływ informacji wewnątrz organizacji jak i sprawniejsza komunikacja z zewnętrznymi partnerami,
    • zwiększoną elastyczność pracy, nowe metody organizacji pracy wpływające na zwiększenie efektywności pracowników,
    • nowe rozwiązania techniczne i informatyczne usprawniające pracę w organizacji i zmniejszające inwestycje w infrastrukturę (np. zdalne zespoły, praca w chmurze obliczeniowej itp.)

    Dzięki powyższym korzyściom MŚP mogą konkurować z największymi firmami, oferować lepsze i bardziej innowacyjne usługi i produkty.


    ZPP uznaje, że mimo, iż nowa regulacja nie jest bezpośrednio wymierzona w MŚP, to  wpłynie na ich działalność. Uważamy, że decydenci powinni wziąć pod uwagę ryzyko, że dodatkowe koszty wynikające z działalności platform cyfrowych zostaną przeniesione na europejskich obywateli i przedsiębiorców. Taki spodziewany wzrost kosztów z działalności prowadzonej w internecie, która stanowi coraz większą część ich funkcjonowania, zwiększy ich koszty funkcjonowania. Potwierdza to sprawozdanie okresowe OECD na temat wyzwań gospodarki cyfrowej gdzie zauważono, że „rozwiązanie tymczasowe zwiększy koszt kapitału, zmniejszając przy tym czynniki wpływające pozytywnie na chęć realizowania inwestycji, co w konsekwencji będzie miało negatywny wpływ na wzrost gospodarczy”. Dodaje również, że „środek mający zastosowanie wyłącznie w przypadku sektora cyfrowego grozi spowolnieniem inwestycji w innowacje tych przedsiębiorstw, które podlegają opodatkowaniu przedmiotowym podatkiem lub na które podatek ten ma wpływ pośredni”


    Ma to szczególne znaczenie wobec braku porozumienia międzynarodowego dotyczącego podatków. Jednostronne nałożenie podatku cyfrowego na przedsiębiorstwa europejskie, wobec braku takiego podatku w innych częściach świata, negatywnie wpłynie na możliwość konkurowania polskich i europejskich firm z przedsiębiorcami spoza UE (np. amerykańskimi, chińskimi czy indyjskimi). W rezultacie, jeśli przyszłe przychody będą podlegały opodatkowaniu, potencjalni inwestorzy, np. w startupowej firmie technologicznej, będą skłonni obniżyć proponowaną wycenę, a szanse na znalezienie inwestora w spółce spadną.  Zwracamy uwagę, że wzrost kosztów funkcjonowania dotyczy nie tylko firm technologicznych, ale każdego przedsiębiorcy, który prowadzi działalność w internecie. Nowy podatek zwiększy bowiem koszty marketingu, reklamy, czy dotarcia do nowego klienta.


    Zapewnienia unijnych decydentów o podejmowanych krokach w celu uniemożliwienia przeniesienia obciążeń na MŚP nie są naszym zdaniem wiarygodne. Przypominamy, że wejście w życie Rozporządzenia o Ochronie Danych Osobowych, miało przede wszystkim uderzyć w wielkie internetowe koncerny, a ostatnie analizy pokazały jednak, że największe koszty dostosowania ponoszą małe i średnie przedsiębiorstwa. Duzi, zatrudniający setki dobrze opłacanych prawników zawsze sobie poradzą. Dodatkowo, jak trudne jest osłabienie ryzyka przenoszenia kosztów na klientów/MŚP pokazał przypadek podatku bankowego, który również miał objąć banki, a został przeniesiony na ich klientów.


    Co więcej, sektor gospodarki internetowej jest jedynym z najbardziej innowacyjnych i szybko rosnących części polskiej gospodarki. ZPP obawia się, że wzrost kosztów związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej, negatywnie odbije się na innowacyjności tych firm oraz w rezultacie obniży wzrost gospodarczy Polski.


    Dodatkowo, szacuje się, że przy ustaleniu stawki podatku na poziomie 3 proc., nowy podatek mógłby przynieść państwom członkowskim wpływy w wysokości 5 mld euro rocznie. KE nie przedstawiła jednak jaka część z tych środków przypadnie Polsce. ZPP wyraża obawy, że spodziewany efekt fiskalny nie zrównoważy negatywnych efektów dla polskiej gospodarki.


    Wobec powyższego wzywamy polskie władze, w szczególności Ministerstwo Finansów, które reprezentuje Polskę w tych negocjacjach, aby przedstawiły analizy, jak nowe obciążenie wpłynie na sektor MŚP i jego konkurencyjność. Wierzymy, że wszelkie propozycje wprowadzenia nowych podatków dotyczących przedsiębiorstw muszą być poparte wiarygodnymi, ogólnodostępnymi dowodami, nie tylko dotyczącymi efektów fiskalnych i wpływów budżetowych ale również analizujących szerszy gospodarczy kontekst, takich jak konkurencyjność, innowacyjność gospodarki i wzrost gospodarczy.


    ZPP uważa, że dopiero po przeprowadzeniu wyżej wymienionych analiz, Polska będzie mogła w pełni świadomie podjąć decyzję co do dalszych kroków dotyczących tzw. podatku cyfrowego.

     

    26.11.2018 Stanowisko ZPP ws. podatku od usług cyfrowych

     

    Fot. geralt/pixabay.com

    ZPP o instytucjach kontrolujących przedsiębiorców – potrzebne zmiany w systemie i w przepisach

    Rzeszów, 15.11.2018

     

    ZPP o instytucjach kontrolujących przedsiębiorców – potrzebne zmiany
    w systemie i w przepisach

     

    Instytucji kontrolujących firmy w Polsce jest zdecydowanie za dużo, ich kompetencje pokrywają się, a przepisy nie gwarantują w wystarczającym stopniu ochrony praw przedsiębiorców w toku kontroli – to podstawowe wnioski płynące z raportu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców pn. „System kontroli przedsiębiorców. Diagnoza stanu obecnego, propozycje zmian”.

     

    Jak wynika z odpowiedzi na jedną z interpelacji poselskich, w Polsce przedsiębiorcę może skontrolować ponad 40 różnych podmiotów. To bardzo dużo, jednak nie sama liczba wydaje się być największym problemem.

     

    – Najbardziej problematyczny jest niejasny zakres kompetencji tych instytucji – twierdzi Katarzyna Niemyjska, dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji ZPP. – Mamy pięć podmiotów zajmujących się kontrolą szeroko pojętych produktów spożywczych i żywności, których zakres zadań pokrywa się. Jednocześnie, w większości systemów, tym fragmentem rynku zajmuje się jedna, góra dwie instytucje. To nie jest nasz wydumany zarzut, ponieważ dokładnie na tę kwestię zwrócili uwagę analitycy i eksperci Banku Światowego.

     

    Co ciekawe, opisywany przez ZPP problem nie jest nowy – w raporcie przytoczony został zapis posiedzenia sejmowej Komisji Gospodarki z 2002 roku, podczas którego uczestnicy omawiali koncepcje ograniczenia liczby instytucji kontrolujących firmy. Jak się okazuje, od tamtego czasu nie udało się w tym zakresie poczynić postępu.

     

    W raporcie krytycznie opisano również regulacje odnoszące się do przeprowadzania kontroli u przedsiębiorców. Okazuje się, że przepisy zawarte w ustawie Prawo przedsiębiorców, stanowiącej element Konstytucji dla Biznesu, są w istocie wprost skopiowane z poprzednio obowiązującej ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Tym samym, mimo że na pierwszy rzut oka przedsiębiorcy przysługuje szereg praw, a choćby sam czas trwania kontroli jest ograniczony, liczba wyjątków od zasad powoduje, że ochrona wynikająca z przepisów ma charakter iluzoryczny.

     

    – W ustawie jest zapisany maksymalny czas trwania kontroli u przedsiębiorcy – zaznacza Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP. – Pewnie wiele osób zastanawia się, dlaczego w praktyce wygląda  to tak, że organ kontroluje firmę w zasadzie tak długo, jak mu się podoba. Spieszymy z odpowiedzią: w ustawie jest tyle wyjątków, że wpisane w nią terminy nie mają faktycznego znaczenia.

     

    Mając na uwadze powyższe informacje i dane przytoczone w raporcie – zgodnie z badaniami przeprowadzonymi na zlecenie ZPP, niemal 25% polskich przedsiębiorców z sektora MSP uważa kontrole za jedną z największych barier prowadzenia biznesu w naszym kraju.

     

    O tym, jak dokuczliwy może być niedoskonały system kontroli firm, świadczą konkretne przykłady przytoczone w raporcie, odnoszące się do instytucji takich, jak inspektorat farmaceutyczny, inspekcja sanitarna, czy nadzór budowlany.

     

    Poza krytyczną analizą, w raporcie zaproponowano szereg konkretnych rozwiązań. Zdaniem ZPP, instytucji kontrolujących firmy powinno być zdecydowanie mniej. Można to osiągnąć na dwa sposoby. Z jednej strony, należy dokonać przeglądu zakresu zadań poszczególnych instytucji i interweniować tam, gdzie się one pokrywają, łącząc podmioty zajmujące się tymi samymi fragmentami rynku w jeden. Ewentualnie przeformułowując zakres ich kompetencji tak, by podziały i różnice pomiędzy nimi były wyraźne. Z drugiej zaś, tam gdzie jest to możliwe, należy zastąpić system państwowych kontroli, rozwiązaniami rynkowymi, takimi jak obowiązkowe ubezpieczenie OC dla przedsiębiorców. Przepisy regulujące przeprowadzanie kontroli w firmach powinny mieć rzeczywistą funkcję gwarancyjną dla przedsiębiorców, a szczegółowe regulacje odnoszące się do zakresu uprawnień inspektorów powinny w maksymalnym możliwym zakresie ograniczać ich uznaniowość.

     

    – Uważamy, że przeprowadzenie tych działań jest konieczne, żeby jakoś uporządkować to państwo w państwie, które stworzono w ramach niektórych instytucji kontrolnych – twierdzi Cezary Kaźmierczak. – W innych zaś, winne absurdów są niedoskonałe przepisy. Trzeba zaznaczyć, że nie wymyślamy koła na nowo, nasze postulaty są spójne z kierunkowymi rekomendacjami ekspertów OECD.

     

    15.11.2018 Raport ZPP o instytucjach kontrolujących przedsiębiorców – potrzebne zmiany i w systemie, i w przepisach


    Fot. Pexels/pixabay.com

    Stanowisko Związku Przedsiębiorców i Pracodawców ws. projektu ustawy o zmianie ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni

    Warszawa, 23 listopada 2018

     

    Stanowisko Związku Przedsiębiorców i Pracodawców ws. projektu ustawy o zmianie ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni

     

    Poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni oceniamy zdecydowanie krytycznie, sprzeciwiając się niespełniającemu żadnych standardów trybowi stanowienia prawa, zakładającemu wykorzystywanie ścieżki poselskiej do procedowania istotnych dla przedsiębiorców projektów przepisów, oraz błyskawiczne uchwalanie tak przygotowanych ustaw przez Sejm.

    1 marca 2018 roku w życie weszła ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni z dnia 10 stycznia 2018 roku. Z uwagi na materię, której dotykała, była ona przedmiotem szerokiej publicznej dyskusji odnoszącej się do potencjalnych skutków wprowadzenia zawartych w niej zmian. Zwracano uwagę m.in. na poważne ryzyko zahamowania konsumpcji, stanowiącej istotny czynnik wzrostu gospodarczego w Polsce, co w następstwie doprowadziłoby do uszczuplenia wpływów podatkowych, a także redukcji zatrudnienia w sklepach. Ten ostatni argument odnosił się również do osób pracujących dorywczo, w weekendy. Na poziomie zasadniczym zaś, podnoszono że przepisy ustawy uderzają w swobodę handlu (zarówno z perspektywy placówek handlowych, jak i konsumentów). Niezależnie od zgłoszonych uwag i zastrzeżeń, ustawa została uchwalona (warto zaznaczyć, że jej projekt był projektem obywatelskim) – w 2018 roku handlować można w dwie niedziele miesiąca, w 2019 roku będzie to jedna niedziela, a w 2020 roku zacznie obowiązywać całkowity zakaz handlu w niedziele.

    Po nieco ponad pół roku obowiązywania ustawy, można ocenić pierwsze jej rezultaty.  NSZZ „Solidarność” opublikował w październiku br. raport o skutkach zakazu handlu w niedziele. Niezależnie od zastrzeżeń, które można zgłosić do metodologii przeprowadzonych badań (objęły one bowiem jedynie pracowników zatrudnionych na stanowisku kasjera-sprzedawcy, którzy przed wejściem w życie ustawy pracowali w sklepach w niedziele), wynikające z nich wnioski są interesujące. Zgodnie z materiałem, co trzecia kobieta i co drugi mężczyzna ocenia, że po wejściu w życie ustawy pracuje w soboty poprzedzające „wolne niedziele” ciężej, niż wcześniej. Ankietowani stwierdzili również, że w dni poprzedzające wolne niedziele zwiększają się kolejki do kas (odpowiedzi twierdzącej udzieliło 70 proc. kobiet i 68 proc. mężczyzn), a co trzecia kobieta i prawie 40 proc. mężczyzn oceniło, że klienci są w soboty „bardziej niezadowoleni i nerwowi”. Z punktu widzenia biznesu zaś, godne odnotowania są dane, zgodnie z którymi tradycyjne sklepy spożywcze czeka większy spadek obrotów, niż sklepy ogółem – 6,3 proc. vs. 5,1 proc. Oba wskaźniki są bardzo istotne z punktu widzenia zakładanych przez pomysłodawców celów ustawy. Przede wszystkim miała ona bowiem ograniczyć ilość pracy spoczywającą na pracownikach placówek handlowych, przy okazji wpływając pozytywnie na sytuację drobnych, rodzinnych sklepów (właściciel może bowiem prowadzić handel w swojej placówce przy nieodpłatnej pomocy rodziny). Jak wynika z przytoczonych danych – praca wykonywana dotychczas przez pracowników w niedziele zwyczajnie „przesunęła się” i rozłożyła na dni poprzedzające, w związku z większą liczbą klientów i kupowanych produktów, a drobne sklepy cały czas znajdują się w sytuacji dużo gorszej, niż placówki wielkopowierzchniowe, które umiejętnie wykorzystały zakaz do dynamicznego zwiększenia obrotów w piątki i soboty (za pomocą m.in. kampanii marketingowych, promocji, specjalnych ofert etc.).

    Co więcej, jak wynika z danych, ponad 50 proc. pracowników handlu w dalszym ciągu pracuje w niedziele. Dodatkowo, mniejsza konsumpcja może być groźna z punktu widzenia nadchodzącego spowolnienia gospodarczego. Jednocześnie, zakaz handlu w niedziele doprowadza do zwiększenia ryzyka przejmowania coraz większej części rynku przez zagraniczne platformy internetowe (konsumenci mają ograniczone możliwości dokonywania np. zakupów sprzętu elektronicznego w weekend), co oznacza transfer znacznej części środków przeznaczanych na zakupy za granicę.

    Wziąwszy pod uwagę powyższe, nie sposób stwierdzić, by ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele spełniała swoje podstawowe zadania – abstrahując nawet od warstwy ideologicznej. 20 listopada br. do Marszałka Sejmu trafił poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę i święta oraz niektóre inne dni. Projekt nie zakłada jednak zmiany sposobu zapewnienia pracownikom choćby części wolnych niedziel – wprowadza do obowiązujących regulacji szereg poprawek o charakterze, w zamierzeniu projektodawców, doprecyzowujących i uszczelniających. W rzeczywistości jednak, proponowane zmiany nie wpłyną na poprawę efektywności osiągania celu, jakim jest doprowadzenie do tego, by przynajmniej część niedziel w miesiącu była dla pracowników wolna – doprowadzą jedynie do tego, że ograniczenie handlu stanie się dla konsumentów bardziej uciążliwe.

    Wśród proponowanych w projekcie ustawy zmian można wyróżnić jedną kluczową. Jest nią modyfikacja jednego z wyjątków od zakazu handlu w niedziele, określonego w art. 6 ust. 1 pkt 7, zgodnie z którym (w obecnym brzmieniu) handel w niedziele dozwolony jest w placówkach pocztowych w rozumieniu ustawy Prawo pocztowe. Definicja placówki pocztowej z tego aktu stanowi, że jest ona jednostką organizacyjną operatora pocztowego lub agenta pocztowego, w której można zawrzeć umowę o świadczenie usługi pocztowej lub która doręcza adresatom przesyłki pocztowe lub kwoty pieniężne określone w przekazach pocztowych, albo inne wyodrębnione i oznaczone przez operatora pocztowego miejsce, w którym można zawrzeć umowę o świadczenie usługi pocztowej lub odebrać przesyłkę pocztową lub kwotę pieniężną określoną w przekazie pocztowym. Na podstawie umów z różnymi operatorami, niektóre sklepy franczyzowe stanowią w tym rozumieniu placówkę pocztową (można w nich bowiem np. odebrać przesyłkę), tym samym są wyłączone z zakazu handlu. Propozycja zawarta w projekcie ustawy zakłada, że opisywany wyjątek będzie się odnosił wyłącznie do placówek, w których przeważająca działalność polega na świadczeniu usług pocztowych (pojęcie zdefiniowane w art. 2 Prawa pocztowego).

    W rezultacie, wspomniane placówki handlowe nie mogłyby już dłużej funkcjonować w niedziele objęte zakazem. Jest to zmiana, która z pewnością zostanie negatywnie odebrana przez społeczeństwo. Aktualnie bowiem, przepisy ograniczające handel w niedziele nie są powodem generalnego niezadowolenia wśród Polaków m.in. dlatego, że istnieje w „niehandlowe niedziele” alternatywa w postaci sklepów franczyzowych korzystających z opisywanego wyłączenia. W momencie, w którym jej zabraknie, dotkliwość zakazu dla konsumentów w istotnym stopniu zwiększy się.

    Niezależnie od powyższego, zgłaszamy stanowczy sprzeciw wobec modelu stanowienia prawa wykorzystywanego ponownie przy okazji nowelizacji ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni. Mamy bowiem do czynienia z projektem poselskim, który wpływa na sytuację szerokiej grupy przedsiębiorców prowadzących sklepy franczyzowe, a który nie podlega żadnemu oficjalnemu procesowi konsultacji. Partnerzy społeczni nie mogą złożyć do projektu oficjalnych uwag, a z doniesień medialnych wynika, że planuje się projekt przyjąć ekspresowo, w trybie błyskawicznym. Jest to naganna i niedopuszczalna praktyka, powodująca psucie prawa, a w konsekwencji również państwa, ponieważ wszystkie jego organy działają na podstawie i w granicach przepisów. Nie ma żadnego powodu gospodarczego, czy też społecznego, by omawiany projekt ustawy miał być przyjęty w wyjątkowym pośpiechu. Zarówno wykorzystywanie ścieżki poselskiej, pozbawionej procesu konsultacji społecznych, jak i ekspresowe, bezrefleksyjne uchwalanie tak procedowanych projektów, uznajemy za model szkodliwy i niemożliwy do zaakceptowania.

    Jednocześnie, proponujemy kompromisowe rozwiązanie, uwzględniające zarówno sytuację na rynku, racje przedsiębiorców, jak i troskę o dobro pracowników – apelujemy, by zamiast regulacji obejmujących wycinek sektora handlowego, wprowadzić proste i przejrzyste zasady dla wszystkich. Niech każdy pracownik ma prawo do przynajmniej dwóch wolnych niedziel w miesiącu. Takim przepisem objęte byłyby wszystkie branże, miałby on charakter powszechny, a jednocześnie nie zaburzałby rytmu życia gospodarczego, ponieważ przy odpowiednim zaplanowaniu i ułożeniu grafików nie byłoby żadnych przeszkód, by poszczególne podmioty funkcjonowały w niedziele.

    Podsumowując:

    – uznajemy dotychczas obowiązujące przepisy ograniczające handel w niedziele za nieefektywne, ze względu na przyjęty sposób regulacji;

    – uważamy, że przedstawiony projekt nowelizacji nie stanowi żadnej jakościowej zmiany ustawy i doprowadzi jedynie do tego, że zakaz handlu w niedziele stanie się bardziej dokuczliwy dla konsumentów;

    – stanowczo sprzeciwiamy się oburzającemu trybowi uchwalania prawa: błyskawicznie, z pominięciem konsultacji, bez zachowania stosownych dla wagi aktu procedur;

     – apelujemy o wprowadzenie rozwiązania zapewniającego osiągniecie podstawowego celu regulacji, a jednocześnie powszechnego i akceptowalnego przez biznes, tj. wprowadzenie obowiązku zagwarantowania każdemu pracownikowi przynajmniej dwóch wolnych niedziel w miesiącu.

     

    23.11.2018 Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o zmianie ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni

     

    Fot. ElasticComputeFarm/pixabay.com

    Odpływ imigrantów z Ukrainy na Zachód realnym zagrożeniem dla polskiej gospodarki – możemy stracić 1,6 proc. PKB

    Warszawa, 6 listopada 2018

     


    Odpływ imigrantów z Ukrainy na Zachód realnym zagrożeniem dla polskiej gospodarki – możemy stracić 1,6 proc. PKB

     

    Polska stoi przed realnym problemem związanym z ryzykiem znaczącego spowolnienia gospodarczego, który może wywołać odpływ ponad pół miliona pracowników z Ukrainy na Zachód Europy. Zdaniem ekspertów Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, uniknięcie takiego scenariusza, będzie możliwe, dzięki stworzeniu spójnej polityki migracyjnej, ukierunkowanej w dużej części na mądrą absorpcję imigrantów zarobkowych ze sprawdzonych kierunków.

    Temat ten został ujęty w szerszym kontekście w memorandum pn. „Realizacja czarnego scenariusza – czy Polska straci pracowników z Ukrainy na rzecz Niemiec”, zaprezentowanym 6 listopada br. na konferencji prasowej ZPP.

    Z niepokojem obserwujemy sytuację związaną z problematyką niedostatecznej podaży pracy w Polsce, a co za tym idzie, z powiązanym z nią, brakiem rąk do pracy, o którym coraz częściej głośno w mediach ogólnopolskich. Od 2016 roku postulujemy stworzenie spójnej polityki migracyjnej, zakładającej maksymalnie uproszczoną procedurę zatrudniania obywateli Ukrainy i innych nacji, których przedstawiciele już dzisiaj w Polsce pracują i przyczyniają się do tworzenia PKB – twierdzi Jakub Bińkowski, Sekretarz Departamentu Prawa i Legislacji ZPP.

    Jego zdaniem dalszym krokiem, w kontekście gospodarczym, związanym z uzupełnianiem niedoborów na rynku pracy, jest stworzenie przejrzystej ścieżki uzyskania prawa stałego pobytu, a następnie – obywatelstwa dla imigrantów zza wschodniej granicy Polski.

    Jak czytamy w memorandum ZPP „według szacunków Narodowej Rady Ludnościowej, do 2050 roku Polska powinna przyjąć 5 milionów imigrantów zarobkowych, aby utrzymać dotychczasowe tempo rozwoju gospodarczego”.

    Eksperci ZPP są zgodni co do tego, że kontynuacja dobrej koniunktury gospodarczej, nie będzie możliwa dzięki krótkofalowym działaniom, polegającym na zaspokajaniu aktualnych potrzeb i przyciąganiu imigrantów na krótki czas, choćby w związku z sezonowym wzrostem popytu na pracę.

    Z analogiczną sytuacją mierzą się praktycznie wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej, w których również występują istotne niedobory ludności w wieku produkcyjnym. Jest to bardzo duże zagrożenie nie tylko dla aktualnego tempa rozwoju gospodarczego, które w sytuacji, w której coraz mniej osób pracuje, a coraz więcej pobiera świadczenia – musi zmaleć, ale również dla stabilności repartycyjnego systemu emerytalnego, a w konsekwencji – sytuacji budżetów. – komentuje Tomasz Wróblewski, Prezes Warsaw Enterprise Institute. – Nic więc dziwnego, że inne europejskie są bardzo głęboko zainteresowane pozyskaniem licznej grupy łatwo asymilujących się imigrantów podejmujących pracę zarobkową.

    Wprowadzenie przez zachodnie państwa dla  pracowników z Ukrainy ruchu bezwizowego, obowiązujące od 11 czerwca 2017 – obywatele Ukrainy nie potrzebują wiz, by wjechać na terytorium UE, przy czym uprawnienie to zostało ograniczone do 90 dni w ciągu pół roku, a wyjazdy można odbywać w celach biznesowych, turystycznych i rodzinnych – spowodowało, że w pierwszym miesiącu funkcjonowania nowych przepisów, granicę UE przekroczyło bez wiz ponad 95 tysięcy Ukraińców. Jednocześnie, dynamika imigracji zarobkowej do Polski z kierunku wschodniego istotnie spadła – z danych MRPiPS wynika, że w I półroczu 2018 roku zarejestrowano o 13 proc. mniej oświadczeń o zamiarze powierzenia wykonywania pracy cudzoziemcowi, niż w roku ubiegłym, co stanowi odwrócenie trendu z ostatnich kilku lat, tj. w zasadzie ciągłego wzrostu liczby rejestrowanych oświadczeń.

    ZPP przez wiele miesięcy prezentował swoje rekomendacje w zakresie stworzenia programu mającego na celu zatrzymanie imigrantów zarobkowych z Ukrainy i innych krajów wschodnich w Polsce. Niestety z niepokojem stwierdzamy, że to Niemcy dzisiaj przygotowują się do otwarcia swojego rynku dla pracowników spoza Unii Europejskiej. Rząd niemiecki chce bowiem zwiększyć napływ wykwalifikowanej siły roboczej i dostosować go do potrzeb rynku pracy – nadrzędnym celem jest tutaj zabezpieczenie pracowników z wykształceniem zawodowym – mówi Katarzyna Niemyjska, Dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji ZPP. – Niemcy, w ramach szybkiej i prostej procedury, mają uznawać kwalifikacje zdobyte poza UE, a także prowadzić szeroko zakrojone działania promocyjne zachęcające do podjęcia u nich pracy oraz oferować wsparcie w nauce języka niemieckiego.

    Realizacja przez Niemców zaprezentowanego planu będzie miała określony wpływ na polską gospodarkę. Można bowiem założyć, a istnieją już badania na ten temat, że duża część pracowników z Ukrainy przebywających w Polsce, zdecyduje się przemieścić na Zachód. Oznacza to odpływ dużej części tak potrzebnej nam siły roboczej do Niemiec, co spowoduje duże trudności dla przedsiębiorców, ale również kłopoty makroekonomiczne. Według szacunków ZPP, w umiarkowanym wariancie zakładającym odpływ z rynku pracy 500 tysięcy imigrantów z Ukrainy, potencjalny uszczerbek PKB wyniesie 1,6 proc., co stanowi 1/3 dynamiki wzrostu PKB w roku 2017. W kontekście zbliżającego się nieuchronnie spowolnienia gospodarczego, strata ta byłaby jeszcze bardziej dotkliwa.

    Zdaniem ZPP istnieje potrzeba pilnej aktywności rządu, nakierowanej na realizację działań mających zapobiec sytuacji, w której znaczący niedobór rąk do pracy w Polsce stanie się faktem i wpłynie istotnie na sytuację przedsiębiorców, którzy będą mieli trudności z prowadzeniem swoich działalności przy tak dużej liczbie wakatów, a następnie po stronie konsumentów, którzy za te same usługi i produkty będą musieli płacić więcej. W efekcie, straci również państwo, bowiem Ukraińcy wydają w Polsce zarobione pieniądze, a ich wynagrodzenia są opodatkowane na regularnych zasadach.

     

    Memorandum ZPP ,,Realizacja czarnego scenariusza – czy Polska straci pracowników z Ukrainy na rzecz Niemiec’’

     

    Fot. skeeze/pixabay.com

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery