• PL
  • EN
  • szukaj

    Apel Polskiej Branży Gastronomicznej

    Warszawa, 30 kwietnia 2020 r. 

     

    Szanowny Pan Premier
    Mateusz Morawiecki
    PREZES RADY MINISTRÓW

    Szanowna Pani Minister
    Jadwiga Emilewicz
    MINISTER ROZWOJU

     

    Apel Polskiej Branży Gastronomicznej

     

    Od marca 2020 r. pandemia COVID-19 sparaliżowała sektor HoReCa w Polsce. Restrykcje, dotyczące życia społecznego i gospodarczego przyjęte w celu ograniczenia rozprzestrzeniania się pandemii, doprowadziły do zamknięcia wszystkich hoteli i praktycznie całkowitego ograniczenia działania lokali branży gastronomicznej. Obecna sytuacja zagraża istnieniu sektora gastronomicznego w Polsce.

    Rozwój gastronomii jest istotnym czynnikiem wpływającym na rozwój społeczno – ekonomiczny naszego kraju. Jej znaczenie przejawia się m.in. zdolnością do tworzenia miejsc pracy, podnoszenia jakości życia lokalnych społeczności a także podwyższania konkurencyjności regionalnej. Polski sektor gastronomiczny charakteryzował się najwyższą w swej historii dynamiką rozwoju w ostatnich latach.

    Przedłużenie blokady dla sektora gastronomicznego, nawet w przypadku obecnie proponowanych programów pomocy rządowej, może doprowadzić do powszechnego upadku branży. Tylko niewielki odsetek właścicieli firm gastronomicznych ma niezbędne rezerwy finansowe, by przetrwać obecną sytuację. Jeszcze przed kryzyse m COVID-19 branża ta musiała stawić czoła wielu wyzwaniom. Kryzys działa w tej sytuacji jak katalizator.

    Apelujemy zatem o złagodzenie obecnych restrykcji w celu ożywienia życia gospodarczego i publicznego, z wykorzystaniem środków ochronnych dla obywateli i pracowników branży. Jesteśmy świadomi, że na placówkach gastronomicznych spoczywa szczególna odpowiedzialność za wdrażanie nowych standardów i środków bezpieczeństwa, w celu zmniejszenia zagrożenia epidemiologicznego.

    Przedstawione przez Ministerstwo Rozwoju wytyczne, konsultowane z organizacjami branżowymi, są doskonałą odpowiedzią na powyższe zagrożenia. Apelujemy o ich jak najszybsze opublikowanie i wdrożenie, w celu umożliwienia placówkom gastronomicznym rzetelnego przygotowania się do powrotu do reaktywacji swojej działalności. Deklarujemy gotowość do współpracy w dalszej dyskusji nad tymi wytycznymi.


    30.04.2020 Apel branży gastronomicznej

    fot. Álvaro Serrano / Unsplash

    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o dopłatach do oprocentowania kredytów bankowych udzielanych na zapewnienie płynności finansowej przedsiębiorcom dotkniętym skutkami COVID-19 oraz o zmianie niektórych innych ustaw

    Warszawa, 30 kwietnia 2020 r.

     

    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. PROJEKTU USTAWY O DOPŁATACH DO OPROCENTOWANIA KREDYTÓW BANKOWYCH UDZIELANYCH NA ZAPEWNIENIE PŁYNNOŚCI FINANSOWEJ PRZEDSIĘBIORCOM DOTKNIĘTYM SKUTKAMI COVID-19 ORAZ O ZMIANIE NIEKTÓRYCH INNYCH USTAW

    Analizowany projekt ustawy jest już czwartym z kolei projektem z pakietu „tarcz antykryzysowych”. Mnogość aktywności legislacyjnych z jednej strony umożliwia kompleksowe podejście do gospodarczych wyzwań związanych z pandemią oraz bieżące nakładanie poprawek na przyjęte już rozwiązania, z drugiej zaś rodzi ryzyko pewnego chaosu informacyjnego. W związku z powyższym, niemal równie istotna jak zawartość poszczególnych projektów staje się klarowność w ramach prowadzonej przez rząd polityki komunikacyjnej – przedsiębiorcy muszą mieć świadomość zakresu dostępnej im pomocy oraz przejrzystość w zakresie procedur związanych z jej wykorzystaniem.

    Tytułem uwagi wstępnej należy zaznaczyć, że ZPP pozytywnie ocenia kierunek zmian zaproponowany w omawianym projekcie. Każda kolejna wersja „tarczy” odnosi się do nieco innych zagadnień, tym samym wpływając na poprawę sytuacji przedsiębiorców w rozmaitych aspektach. Naturalnie, tak samo jak w przypadku poprzednich „tarcz” – przewidziane w projekcie rozwiązania nie są idealne. Generalnie jednak, jako całość, projekt zasługuje na aprobatę.

    Przedstawiony projekt zawiera m.in. dwa rozwiązania dla kredytobiorców. Są to dopłaty do oprocentowania kredytów bankowych dla przedsiębiorców oraz ułatwienie dostępu do wakacji kredytowych dla konsumentów.

    Dopłaty do oprocentowania kredytów bankowych objąć mają przedsiębiorców oraz podmioty prowadzące działalność w sektorze produkcji podstawowej produktów rolnych, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji finansowej w związku z ponoszeniem negatywnych konsekwencji ekonomicznych wynikających z rozprzestrzeniania się koronowirusa. Dopłaty do oprocentowania będą stosowane do kredytów obrotowych odnawialnych i nieodnawialnych, udzielonych na podstawie umów kredytu zawartych od dnia wejścia w życie ustawy a także do kredytów udzielonych przed dniem wejścia w życie ustawy. Dopłaty do oprocentowania będą stanowiły część odsetek należnych bankowi (2 punkty procentowe dla MŚP i 1 punkt procentowy dla pozostałych). Ponadto utworzony zostanie Fundusz Dopłat do Oprocentowania z którego będą wpłacane dopłaty bankom, które zawarły z BGK umowę o współpracy. Maksymalny limit wydatków przeznaczonych na dopłaty wynosi 567,6 mln zł w 2020 i 2021 r. Wniosek o udzielenie kredytu z dopłatami, przedsiębiorca będzie składał do banku udzielającego kredytów z dopłatami.

    ZPP uznaje to rozwiązanie za słuszny instrument, ułatwiający przedsiębiorcom dostęp do kredytu bankowego (czyniąc go tańszym). Jednocześnie, preferencje odnoszące się do możliwości pozyskania kredytu na rynku nie rozwiązują wszystkich problemów związanych z dostępem do finansowania zewnętrznego – omawiane rozwiązanie należy postrzegać jako część pakietu uzupełniającego główne narzędzie wspierające płynność, czyli „tarczę finansową” wprowadzaną przez PFR.

    Drugi wspomniany instrument w zakresie ulg kredytowych, czyli tzw. „wakacje kredytowe”, w swojej istocie zawiesza obowiązek dokonywania płatności, do których kredytobiorca zobowiązany jest na podstawie zawartej umowy kredytowej (zawiesza się zarówno część kapitałową, jak i odsetkową raty). W tym okresie kredytodawca nie może pobierać żadnych innych opłat, za wyjątkiem świadczeń, które wynikają z ew. ubezpieczeń powiązanych z umową kredytu. Maksymalny termin zawieszenia wykonania umowy będzie wynosił 3 miesiące. Okres kredytowania, jak i wszystkie terminy przewidziane w umowie kredytu, ulegną stosownemu przedłużeniu o okres zawieszenia. Rozwiązanie przysługuje każdemu kredytobiorcy, który jest stroną: umowy o kredyt konsumencki, albo umowy o kredyt hipoteczny, umowy o kredyt w rozumieniu art. 69 ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. – Prawo Bankowe jeżeli kredytobiorcą jest konsument w rozumieniu art. 221 ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny. Regulacją objęte zostaną produkty kredytowe waloryzowane do waluty obcej (np. CHF). Uprawnienia do zawieszenia wykonania umowy posiada jedynie kredytobiorca, a kredytodawca jest związany decyzją kredytobiorcy.

    Przepisy te są w zasadzie ugruntowaniem w przepisach deklaracji, które sektor bankowy złożył prezydentowi Andrzejowi Dudzie pod koniec marca br. Łatwo jest dostrzec w projektowanych regulacjach pewną logikę – w tym trudnym czasie wiele gospodarstw domowych będzie dysponowało znacznie skromniejszymi budżetami, co spowoduje że terminowe regulowanie należności wynikających z zawartych umów kredytowych stanowiłoby dla dużej części z nich znaczące obciążenie. Jednocześnie, zaproponowana formuła „wakacji kredytowych” ma szczególnie szeroki charakter – skorzystać z niej mógłby każdy kredytobiorca, niezależnie od swojej sytuacji finansowej, w odniesieniu do wielu umów (o ile ich stronami są różni kredytodawcy). Nie przecząc podstawowemu celowi regulacji, jakim jest ujednolicenie warunków przyznawania „wakacji”, należałoby zastanowić się czy tak szeroki jej zakres jest pożądany. Wydaje się, że kompromisowym rozwiązaniem mogłoby być choćby wprowadzenie ograniczenia liczby ekspozycji kredytowych, co do których możliwe byłoby skorzystanie z „wakacji” (np. do dwóch), czy uzależnienie możliwości skorzystania z instrumentu np. od spadku dochodów w gospodarstwie domowym.

    Na aprobatę zasługują przedstawione w projekcie rozwiązania odnoszące się do rynku pracy. W drodze dyskusji z partnerami społecznymi wypracowano, jak się wydaje, kompromisową formułę uelastycznienia przepisów dot. zarządzania zatrudnieniem. Zaproponowane przepisy nie uwzględniają najbardziej kontrowersyjnych postulatów zawartych w poprzedniej wersji projektu (np. zwolnienie przez e-mail) i uwzględniają rolę reprezentacji pracowników, w tym organizacji związkowych, w podejmowaniu pewnych decyzji. Cały czas umożliwiają one jednak objęcie pracownika przestojem ekonomicznym bądź obniżenie wymiaru czasu jego pracy w przypadku, gdy u pracodawcy wystąpił „istotny wzrost obciążenia funduszem wynagrodzeń w następstwie wystąpienia COVID-19”. Wśród proponowanych regulacji znajduje się również przepis umożliwiający udzielenie pracownikowi (w terminie wskazanym przez pracodawcę, z pominięciem planu urlopów) niewykorzystanego w poprzednich latach urlopy wypoczynkowego, w wymiarze do 30 dni urlopu, bez uzyskania zgody pracownika. Projekt przewiduje również ograniczenie maksymalnej wysokości odpraw, a także umożliwienie zawieszenia obowiązków pracodawcy w zakresie gromadzenia i wydatkowania środków na cele socjalne – o ile wystąpił u niego spadek obrotów gospodarczych lub istotny wzrost obciążenia funduszu wynagrodzeń. Zawieszenia tych obowiązków dokonać można będzie w porozumieniu z organizacjami związkowymi. Podtrzymujemy naszą dotychczasową opinię na ten temat – uważamy, że w świetle kryzysu wywołanego pandemią, potrzebne jest uelastycznienie przepisów prawa pracy, tak by możliwe było ratowanie etatów. Uważamy, że zaproponowane w projekcie rozwiązania są rozsądne i potrzebne.

    Podsumowując, przedstawiony projekt ustawy zasługuje na generalną aprobatę. Jednocześnie w dalszym ciągu niektóre z uwag komentarzy przedstawianych przez nas w stanowiskach do poprzednich „tarcz” pozostają aktualne. Mamy wobec tego nadzieję, że proces prac nad ramami regulacyjnymi służącymi ochronie polskiej gospodarki przed skutkami pandemii będzie w dalszym ciągu trwał, a towarzyszyć będzie mu przejrzysta i jasna polityka informacyjna.

     

    30.04.2020 Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o dopłatach do oprocentowania kredytów bankowych udzielanych na zapewnienie płynności finansowej przedsiębiorcom dotkniętym skutkami COVID-19 oraz o zmianie niektórych innych ustaw

     

    Fot. _Alicja_ / pixabay.com

    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w zakresie działań osłonowych w związku z rozprzestrzenianiem się SARS-COV-2

    Warszawa, 29 kwietnia 2020 r.

     

    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. PROJEKTU USTAWY O ZMIANIE NIEKTÓRYCH USTAW W ZAKRESIE DZIAŁAŃ OSŁONOWYCH W ZWIĄZKU Z ROZPRZESTRZENIANIEM SIĘ WIRUSA SARS-COV-2

    Analizowany projekt ustawy jest kolejnym dokumentem określanym mianem „tarczy antykryzysowej”. Dotychczas uchwalono dwa tego rodzaju pakiety przepisów, aktualnie procedowane są dwa kolejne, w tym ten będący przedmiotem niniejszego stanowiska. Z jednej strony należy zatem docenić fakt, że prawodawca nie ustaje w wysiłkach, jeśli chodzi o legislacyjną odpowiedź na kryzysową sytuację wywołaną pandemią koronawirusa, z drugiej jednak po stronie głównych adresatów projektowanych regulacji, czyli przedsiębiorców, pojawia się pewne wrażenie chaosu, spotęgowane dodatkowo poziomem skomplikowania niektórych z przewidzianych w kolejnych „tarczach” rozwiązań oraz uwzględnianiem w tych aktach przepisów niezwiązanych bezpośrednio z przeciwdziałaniem gospodarczym skutkom pandemii. Każda z „tarcz” ma swoje mocne i słabe strony – ta obserwacja dotyczy również przedmiotowego projektu. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców uważa część zawartych w nim rozwiązań za absolutnie właściwe, jednocześnie chciałby podkreślić swoje wątpliwości co do niektórych z projektowanych regulacji i wyrazić konieczność uzupełnień w pewnych zakresach.

    Z pewnością jedną z istotniejszych zalet omawianego projektu są wprowadzone do niego przepisy odnoszące się do zatrudniania cudzoziemców. Przewidują one bowiem, że w przypadku zmiany warunków wykonywania pracy przez cudzoziemca na podstawie regulacji specustawy COVID-owej, cudzoziemiec może w dalszym ciągu wykonywać pracę na tych zmienionych warunkach bez konieczności ubiegania się o nowy tytuł do wykonywania pracy. Proponowane regulacje w istotnym stopniu ułatwią korzystanie z instrumentów przewidzianych w pierwotnej „tarczy” podmiotom zatrudniającym cudzoziemców. W szerszej perspektywie, można byłoby je uznać za pretekst do dyskusji o trwałej zmianie przepisów w tym zakresie. ZPP od lat postuluje, by zmiana warunków zatrudnienia (np. zmiana stanowiska pracy, zmiana wynagrodzenia etc.) nie powodowała konieczności zmiany w tytule do wykonywania pracy przez cudzoziemca. Co więcej, wielokrotnie proponowaliśmy, by również zmiana miejsca zatrudnienia nie wiązała się z potrzebą rejestrowania nowego oświadczenia, czy zmiany/wydania nowego zezwolenia. W ten sposób, każdy z tytułów do podjęcia przez cudzoziemca zatrudnienia stałby się w istocie po prostu upoważnieniem do wykonywania pracy na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej.

    Z pewnością za zasadne należy uznać również przepisy dotyczące rozszerzenia zwolnienia ze składek na ubezpieczenia społeczne dla przedsiębiorców. Zgodnie z proponowanymi regulacjami, zwolnieniem objęci byliby również ci płatnicy własnych składek, którzy osiągnęli przychód wyższy niż 300% prognozowanego przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia brutto w gospodarce narodowej, lecz ich dochód z tej działalności w lutym 2020 roku nie był wyższy niż 7000 zł. Tym samym, zakres tego zwolnienia został rozszerzony również o te podmioty, które osiągają stosunkowo wysokie przychody, przy jednocześnie znacznie niższych realnych dochodach. Jest to zbieżne z naszym podstawowym postulatem możliwie najbardziej powszechnego zwolnienia przedsiębiorców z sektora MSP ze składek na ubezpieczenia społeczne, w związku z czym oceniamy tę propozycję pozytywnie.

    Na aprobatę zasługują również przepisy odnoszące się do szeroko pojętej elektronizacji procedur, szczególnie sądowych. W naszym przekonaniu, system sądownictwa powinien w możliwie najszerszym stopniu korzystać z dostępnych rozwiązań technologicznych. Tym samym, rozwiązania przewidziane w projekcie, takie jak m.in. możliwość wnoszenia do sądu powszechnego pism za pośrednictwem platformy ePUAP powinny być utrzymane również w „normalnym” czasie po epidemii.

    W toku przeprowadzonych z członkami konsultacji udało nam się ponadto wypracować szereg szczegółowych uwag przedstawionych poniżej.

    Nie ulega wątpliwości, że szczególnie w obecnej sytuacji utrzymywanie w stałej działalności zakładów z określonych sektorów wydaje się być kluczowe. Stąd też pojawiają się sygnały o konieczności zapewnienia osobom zatrudnionym we wpisanych do wykazu przedsiębiorców o szczególnym znaczeniu gospodarczo-obronnym podmiotach, których przedmiotem działalności jest wytwarzanie i dystrybucja m.in. produktów leczniczych i wyrobów medycznych, dostępu do badań na obecność wirusa SARS-CoV-2, finansowanych ze środków budżetu państwa. Podkreśla się szczególną wagę uwzględnionych w powyższym katalogu przedsiębiorstw – utrzymanie płynności ich funkcjonowania jest istotne z punktu widzenia szeroko pojętego bezpieczeństwa Polski, szczególnie w świetle trudnej sytuacji epidemiologicznej.

    Przedstawiony projekt zawiera kilka istotnych modyfikacji przepisów ustawy Prawo telekomunikacyjne, ważnych szczególnie z punktu widzenia wdrażania sieci 5G w Polsce. Wśród proponowanych przez projektodawcę regulacji znajduje się m.in. postulat, zgodnie z którym zwycięzcy postępowań selekcyjnych i przydziału częstotliwości mieliby dowiadywać się o wymaganiach dotyczących bezpieczeństwa i integralności infrastruktury telekomunikacyjnej i usług dopiero na etapie wydania decyzji rezerwacyjnej (określenie wspomnianych wymogów miałoby stanowić jej część). Już sama ta konstrukcja wydaje się być dyskusyjna (wszak informacja o wszelkich wymogach i zobowiązaniach powinna być dostępna uczestnikowi postępowania jeszcze przed przystąpieniem do niego), prawdziwie zaskakująca staje się jednak w połączeniu z propozycją, by Prezes UKE miał z urzędu unieważniać postępowania, jeśli projekt rozstrzygnięcia decyzji w sprawie rezerwacji częstotliwości opublikowany wraz z ogłoszeniem o przetargu, aukcji albo konkursie, nie zawiera opisanego powyżej elementu. Tym samym, projektodawca pragnie wprowadzić dodatkowy wymóg do postępowania aukcyjnego, zastrzegając że jego niezrealizowanie w ramach toczącego się już postępowania, skutkować winno jego unieważnieniem. Tego rodzaju konstrukcja wydaje się być trudna do obrony i może spowodować istotne opóźnienia w uruchomieniu sieci 5G w Polsce.

    Uwagę należy zwrócić również na przepisy odnoszące się do zmian w zakresie wysokości zabezpieczeń finansowych w ramach giełdowego rynku energii i gazu. Proponuje się bowiem ograniczenie ich (w określonych wypadkach) do 50% wartości wymaganych depozytów zabezpieczających transakcje. Nie ulega wątpliwości, że wyjątkowa sytuacja, w jakiej się znajdujemy, wymaga uelastycznienia zasad związanych z zabezpieczeniami, jednocześnie należy pamiętać o konieczności ochrony pewności obrotu. Zasadna wydawałaby się zatem debata nad wymaganym poziomem zabezpieczeń z uczestnictwem szerokiego wachlarza podmiotów funkcjonujących na rynku, tak aby możliwe było wypracowanie w tym zakresie kompromisowych rozwiązań, zachowujących balans pomiędzy bezpieczeństwem obrotu, a pożądaną elastycznością systemu zabezpieczeń.

    Wśród zgłoszonych szczegółowych uwag pojawił się również postulat umożliwienia przeprowadzenia w trybie egzaminu na prawo jazdy dla kierowców zawodowych – części teoretycznej w formule online oraz części praktycznej z zachowaniem obowiązujących przepisów sanitarnoepidemiologicznych. W odniesieniu do przepisów elektronizujących określone procesy pojawia się postulat, by przekazywanie projektów umów lub zmian w umowach oraz powiadomień określonych w art. 5 ust. 5 i 6 ustawy Prawo energetyczne, mogło następować z użyciem środków komunikacji elektronicznej w szerzej opisanej grupie okoliczności – tj. również po udostępnieniu przez odbiorcę adresu poczty elektronicznej, oraz z uwzględnieniem możliwości wyrażenia przez odbiorcę zgody z wykorzystaniem środków komunikacji elektronicznej. Powtarzają się również głosy dot. jednoznacznego dopuszczenia możliwości sprzedaży napojów alkoholowych przez Internet, czyli de facto dostosowania przepisów ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi do warunków współczesnych, w których coraz więcej umów sprzedaży zawieranych jest na odległość.

    Projekt nie uwzględnia ponadto podnoszonych już postulatów dotyczących wprowadzenia tymczasowości przepisów obniżających limit pozaodsetkowych kosztów kredytu konsumenckiego (regulacje te oceniamy jak najbardziej negatywnie, jednak skoro już są, to wydaje się że powinny obowiązywać w ściśle określonym czasie i tracić moc np. po upływie 120 dni od dnia wejścia w życie). Aktualne pozostają również uwagi do innych elementów pierwotnej „tarczy”, w tym m.in. uporządkowanie kwestii dopłat do wynagrodzenia postojowego (w obecnej praktyce przedsiębiorcy, którzy pragną skrócić okres porozumienia z pracownikami i przywrócić ich do pracy, otrzymują z urzędów pracy sygnały o wycofaniu wsparcia za cały okres porozumienia), czy kwestia możliwości skorzystania z dopłaty z PFRON na poczet zatrudnionych pracowników z orzeczeniem o niepełnosprawności w sytuacji, gdy są oni objęci wynagrodzeniem postojowym dofinansowanym ze środków publicznych.

    Reasumując, przedstawiony projekt ustawy zawiera szereg propozycji godnych pochwały, jednak przynajmniej część przepisów w nich zawartych budzi istotne wątpliwości. Tym samym, cały pakiet „tarcz” wymaga dalszych prac ukierunkowanych na kompleksowe uwzględnienie uwag spływających do prawodawcy od partnerów społecznych.


    29.04.2020 Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w zakresie działań osłonowych w związku z rozprzestrzenianiem się SARS-COV-2

     

    Fot. geralt / pixabay.com

    Komentarz ZPP: Jak rozmrażają gospodarki nasi Sąsiedzi?

    Warszawa, 28 kwietnia 2020 r.


    Komentarz ZPP: Jak rozmrażają gospodarki nasi Sąsiedzi?


    Model zbudowany przez dr. Franciszka Rakowskiego z Uniwersytetu Warszawskiego przewiduje, że szczyt epidemii Covid-19 w Polsce nastąpi na przełomie lipca i sierpnia. Z kolei prof. Tyll Krueger, pracujący na Politechnice Wrocławskiej i zajmujący się modelami matematycznymi w biologii i medycynie, zakłada, że może to nastąpić wcześniej. Obaj pracują na zlecenie polskiego rządu. Sam minister zdrowia Łukasz Szumowski ma z kolei odmienne zdanie i – jak stwierdził w wywiadzie dla DGP – spodziewa się tego szczytu nawet na jesieni. Wraz z epidemią zwykłej grypy. Tym też uzasadnia swoją ostrożność w otwieraniu państwa i gospodarki.

    Można by przejść nad tym do porządku dziennego, gdyby nie fakt, że właśnie od wiedzy na temat tempa rozwoju epidemii zależy najważniejsza dziś dla przedsiębiorców decyzja. Czyli plan odmrażania gospodarki. Tymczasem co najmniej trzy poważne analizy – a najpewniej więcej, bo wcześniej na potrzeby debaty wyborczej mówiono o szczycie na przełomie kwietnia i maja – prowadzą do różnych konkluzji. Biorąc to pod uwagę trudno o optymizm w kwestii szczegółowego planu odmrażania. Brakuje danych. Decyzje rządu komunikowane na kolejnych konferencjach prasowych są ogólnikowe a biznes pozostaje w zawieszeniu i niepewności.

    Świat nauki nie tylko w Polsce przedstawia rozbieżne dane na temat rozwoju epidemii. Mimo to, nasi sąsiedzi metodą prób i błędów próbują otwierać gospodarkę. Tak, aby nie okazało się, że za miesiąc czy dwa nie będzie już do czego wracać.

    Czesi, którzy szybko i radykalnie zamknęli państwo – równie szybko i dość precyzyjnie podali kalendarz powrotu do tzw. nowej normalności. Od dziś (poniedziałku 27 kwietnia) czynne są siłownie, szkoły jazdy i biblioteki. Wiadomo, że od 11 maja będą czynne puby i ogródki piwne, w których jedzenie i napoje wydaje się przez okienko. Do zasad sprzed epidemii, branża gastronomiczna i hotelarska wraca 25 maja (ten termin początkowo planowano na 8 czerwca). Ruszają też sklepy o powierzchni do 2500 m.kw. Jeszcze przed świętami otwarto małe sklepy. Od dziś zliberalizowany został też reżim przekraczania niektórych odcinków granicy dla osób pracujących poza Czechami. Mogą to zrobić jeśli co 14 dni wykonają test na Covid-19, a wynik będzie negatywny. Praga rozmawia o otwarciu granicy między innymi z Austrią (która również szybko zaczęła odmrażać bez radykalnego wzrostu zachorowań po podjętych decyzjach). Bada też możliwość wjazdu dla swoich obywateli do Chorwacji w okresie wakacji.

    W przypadku Czech wiele decyzji jest komunikowanych ustnie przez polityków. Podobnie jak w Polsce z odpowiednią dawką nihilizmu prawnego. Niemniej jednak rząd przynajmniej próbuje wyprowadzić gospodarkę ze stanu hibernacji w oparciu o konkretne daty. I oczywiście warunkowo. Każdy skok zachorowań będzie oznaczał ponowne wygaszanie.

    20 kwietnia decyzje o odmrażaniu podjął również rząd słowacki. Jest ono znacznie bardziej ograniczone niż w Czechach. Poza jedną datą – wspomnianym 20 kwietnia – nie opiera się też na konkretnym kalendarzu. Od 20.04 mogą działać wszystkie sklepy do 300 metrów kwadratowych. Podobna zasada dotyczy części punktów usługowych, jarmarków i targów. Otwarte zostały salony samochodowe i komisy. Pod gołym niebem można uprawiać również sport. Z zachowaniem zasad dystansowania społecznego i precyzyjnych wymogów higienicznych mogą też działać hotele oferujące wynajem długoterminowy.

    W kolejnych etapach – bez dat – mówi się o otwarciu wszystkich hoteli, zakładów usługowych do tysiąca metrów kwadratowych (ale też małych zakładów jak fryzjerzy i branża beauty), kin czy teatrów, szkół, centrów handlowych, kąpielisk i restauracji z ogródkami. Zarówno w Czechach jak i na Słowacji obowiązuje zasada „coś za coś”. Zarówno czeski rząd, na którego czele stoi Andrej Babiš jak i premier Igor Matovič utrzymali obowiązek noszenia maseczek czy też testowania określonych grup osób na obecność koronawirusa.

    Niemcy przyjęły zupełnie inny model. Rząd Angeli Merkel nie kryje, że brakuje podstaw naukowych do przyjęcia jednoznacznego planu odmrażania. To z czym mamy do czynienia to rozpoznanie bojem połączone z pomocą publiczną w ogromnym rozmiarze. Przed dwoma tygodniami niemiecka Narodowa Akademia Nauk, Leopoldina z Halle, przedstawiła plan wyprowadzania kraju ze stanu uśpienia. 19-stronicowa strategia zakłada stopniowe otwieranie szkół i uczelni. Zajęcia miałyby być jednak prowadzone w jak najmniejszych grupach – maksymalnie do 15 osób. 26 ekspertów Leopoldiny rekomendowało też zdjęcie ograniczeń z handlu detalicznego i branży hotelarsko-gastronomicznej. Zaproponowano również powrót do podróży służbowych i zezwolenie na przemieszczanie się wewnątrz RFN w celach prywatnych. Naukowcy zalecili też noszenie masek zasłaniających usta i nos (to decyzja uznaniowa władz lokalnych. W Jenie na przykład od początku kwietnia jest nakaz zasłaniania nosa i ust w miejscach publicznych a od 10 kwietnia nie wykryto tam nowych zakażeń).

    Krótko po tym, jak Merkel ogłosiła, że plan Leopoldiny stanie się podstawą odmrażania gospodarki dokument skrytykował Lothar Wieler, szef Instytutu Roberta Kocha, zajmującego się badaniami nad chorobami zakaźnymi. Zarzucił on naukowcom, że nie podają konkretnych liczb, od których ma zależeć odblokowanie normalnego życia. Nie przeanalizowano współczynnika reprodukcji, czyli danych na temat tego, ile kolejnych osób zaraża jeden nosiciel koronawirusa. Zdaniem Wielera konieczne jest zbicie tego współczynnika poniżej 1. Dziś wynosi on w RFN 1,2. Jak donosiło DGP niepewność co do dalszych działań dotyczących walki z koronawirusem potęguje brak zgody między poszczególnymi niemieckimi krajami związkowymi. To efekt zdecentralizowanego modelu federalnego. Nadrenia Północna-Westfalia i Berlin (funkcjonujący na prawach landu) chcą jak najszybciej zacząć znosić ograniczenia. Bawaria przeciwnie. Toczy się również spór kompetencyjny między premierami landów a kanclerz Merkel, która nie wyobraża sobie, że każdy region wprowadzałby własne rozwiązania. Jej zdaniem brak koordynacji na szczeblu centralnym mógłby oznaczać powrót chaosu. – Jako kanclerz, z całym szacunkiem dla każdej opinii i z całym szacunkiem dla każdego argumentu, mam nadrzędną odpowiedzialność – oznajmiła niedawno Merkel. W efekcie o ile część sklepów wznowiła działalność 20 kwietnia (do 800 m. kw. Przy obecności w nich nie więcej niż jednej osoby na 20 m. kw.), większość Covidowych ograniczeń pozostała w mocy do 3 maja. Obowiązują one od 22 marca i zakładają np. częściowy zakaz opuszczania domów, zakaz podróży i zamknięcie szkół. 30 kwietnia przedstawiciele rządu federalnego i władz landowych zaplanowali naradę, na której mają zostać podjęte dalsze decyzje o odmrażaniu.

    Na Wschód od granic Polski w połowie kwietnia o częściowym odmrożeniu zdecydowała Litwa. Pierwsze po miesięcznej kwarantannie otwarte zostały sklepy (do tego momentu czynne były jedynie – podobnie jak w Polsce – apteki i sklepy spożywcze) i usługi remontowo-naprawcze, w tym warsztaty samochodowe. Nie zdecydowano się na otwarcie galerii handlowych. Pod koniec tego tygodnia zostaną podjęte decyzje o dalszym odmrażaniu. Pierwsze mają zostać otwarte biblioteki, muzea, zakłady fryzjerskie, gabinety kosmetyczne, a także ogródki kawiarniane. Wszystko zależy jednak od przebiegu krzywej zakażeń. Jeśli nie dojdzie do znacznych wzrostów, następnym etapem luzowania będzie wznowienie pracy restauracji, gabinetów stomatologicznych, klubów sportowych, parków rozrywki, szkół i przedszkoli. Póki co nie ma mowy o przywracaniu imprez masowych. Teatry, kina i sale konferencyjne pozostaną zamknięte.

    Przypadkami szczególnymi na Wschodzie są Białoruś i Ukraina. Pierwsze państwo na polecenie Alaksandra Łukaszenki nie wprowadziło żadnych ograniczeń. Z jednej strony ministerstwo zdrowia zaleca dobrowolne dystansowanie społeczne. Z drugiej prezydent zorganizował w sobotę tradycyjny czyn społeczny. Jak zauważyły media lokalne, o ile osoby, z którymi prezydent pracował w polu nie zachowywały między sobą dystansu dwóch metrów, to do głowy państwa na odległość mniejszą niż standardowe dystansowanie zbliżyć się nie można było. Z kolei jak przekonywał w rozmowie ze mną jeden z niezależnych od władz analityków, Łukaszenka był zmuszony pozostawić gospodarkę otwartą bo państwo jest po prostu na skraju bankructwa. Ponad 20 proc. dochodów budżetowych to wpływy z handlu paliwami przerabianymi w białoruskich rafineriach. Z kolei 18 proc. tego budżetu jest przeznaczanych na obsługę długu zagranicznego. Krótko przed kryzysem Covid-19, Andrej Paratnikau były pracownik białoruskiego MSW a dziś analityk Security Blog przekonywał w rozmowie ze mną, że ukryte bezrobocie wynosi na Białorusi co najmniej 15 procent. Zamknięcie gospodarki pogorszyłoby te dane radykalnie. Rosyjska ropa, z której powstają paliwa pozostaje co prawda tania, ale również tanie są sprzedawane dalej rafinowane produkty. Zamknięcie państwa oznaczałoby dla Łukaszenki bankructwo tymczasem na lato zaplanowano w tym kraju wybory prezydenckie. Pierwotnie miały się one odbyć po żniwach. Dziś trudno powiedzieć czy ten plan jest nadal aktualny. Pewne jest natomiast, że strategia mińska prowadzi do poważnych strat. Lada dzień liczba zachorowań w 9.5 mln Białorusi dorówna danym z Polski. Takie są szacunki nie związanych z rządem analityków bo oficjalne dane są przekłamane (Covid-19 jest najczęściej klasyfikowany jako zapalenie płuc).

    Wspomniana wcześniej Ukraina odmrażania póki co nie planuje. Nie wiadomo jednak w jakim stopniu gospodarka została realnie wygaszona. Brakuje danych na temat produkcji w zakładach należących do największych oligarchów Rinata Achmetowa i przedsiębiorstwach Ihora Kołomojskiego. Wiadomo z kolei, że przeciw decyzjom o zamykaniu gospodarki zbuntowali się lokalni landlordowie z Charkowa i Odessy. Merowie tych miast – Hennadij Kernes i Hennadij Truchanow odmówili zamknięcia handlu i całkowitego zamrożenia lokalnej gospodarki. Warto przy tym pamiętać, że obaj politycy reprezentują silny nurt prorosyjski. W dużej mierze to od nich zależy na ile w Odessie i na położonej przy granicy z Rosją charkowszczyznie będą podsycane tendencje separatystyczne. Do podobnych sytuacji dochodziło na terenach, w których władze lokalne są zdominowane przez związaną z byłym prezydentem Petrem Poroszenką Europejską Solidarność czy Batkiwszczynę ex-premier Julii Tymoszenko albo zdominowanym przez klany związane z Wiktorem Medwedczukiem i Wiktorem Bałohą – i graniczącym z UE Zakarpaciu. Prezydent Wołodymyr Zełenski zapowiedział co prawda rozprawę ze zbuntowanymi politykami. Nie zanosi się jednak na to, by ich quasi-autonomiczny status miał zostać zlikwidowany. Spór o reżim na czas epidemii to na Ukrainie również rywalizacja o wpływy i test na to, na ile Kijów jest w stanie skutecznie zarządzać całym państwem i narzucać mu wypracowane przez rząd regulacje. Z zapowiedzi szefa rządu Densya Szmyhala wynika, że tym razem wygrają oligarchowie i landlordowie. W środę bowiem ma zostać oficjalnie przywrócony handel na targach, które w wielu miejscach Ukrainy i tak de facto pozostawały otwarte. Decyzja została podjęta po spotkaniu Szmyhala (prywatnie byłego menedżera spółek Achmetowa) z prezydentem Zełenskim.

    Niezależnie od tego, jak potoczą się losy odmrażania gospodarek u sąsiadów Polski, pewne jest, że każde państwo wcześniej czy później musi wypracować własny model funkcjonowania gospodarki w warunkach epidemii lub zagrożenia epidemią. Od lat takie modele obowiązują w Japonii, Korei Płd i na Tajwanie jak pewna norma. To ostatnie państwo, mimo że nie jest uznawane przez większość krajów należących do ONZ – wypracowało perspektywiczny model oparty z jednej strony na sanitarnej inwigilacji obywateli za pomocą zaawansowanych rozwiązań cyfrowych a z drugiej na precyzyjnym projektowaniu roznoszenia wirusa, radykalnym reżimie kwarantanny dla zakażonych i punktowym likwidowaniu ognisk zakażeń (zamykane są obszary uznawane za takie ogniska a nie całe państwo). Tak było również w przypadku poprzedniej epidemii SARS czy ptasiej grypy w Tajpej, na których władze nabierały doświadczenia. W efekcie Tajwan jest dziś przykładem państwa, które z jednej strony podaje wiarygodne dane o zaawansowaniu epidemii, a z drugiej jest w stanie utrzymywać ją na niskim poziomie przy równoczesnym otwarciu gospodarki. To wszystko udało się mimo bliskości geograficznej komunistycznych Chin (Cieśnina Tajwańska w najszerszym miejscu ma zaledwie 250 km.) i do pewnego momentu epidemii w ChRL dużym ruchu osobowym z tzw. mainlandem. Przeniesienie modelu tajwańskiego do Europy to kwestia czasu.

    28.04.2020 Komentarz ZPP- Jak rozmrażają gospodarki nasi Sąsiedzi?

    Fot. geralt / pixabay.com

    Stanowisko ZPP ws. “Tarczy 3.0”

    Warszawa, 27 kwietnia 2020 r. 

     

    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. „TARCZY 3.0”

     

    Kolejna odsłona „tarczy antykryzysowej”, przynajmniej w kształcie, który znamy obecnie, nieco różni się od swoich poprzedników. Jest aktem krótszym (kilkadziesiąt stron, podczas gdy wcześniejsze wersje liczyły sobie solidnie powyżej stu stron) i, jak się wydaje, dotyka węższego zakresu zagadnień. O ile celem pierwszej tarczy było wdrożenie mechanizmów dopłat do wynagrodzeń, wydłużenie czy zawieszenie określonych terminów, a także dostosowanie bardzo szczegółowych przepisów do nowej rzeczywistości gospodarczej, a tarcza druga służyła rozwinięciu tych rozwiązań, o tyle obecnie procedowany projekt dotyczy w zasadzie trzech głównych obszarów: pomoc kredytobiorcom, uelastycznienie zarządzania zatrudnieniem, gospodarka finansowa samorządów.

    Z punktu widzenia przedstawicieli biznesu, naturalnie kluczowe znaczenie mają dwa pierwsze z wymienionych zagadnień. Odnoszące się do nich rozwiązania przewidziane w nowej tarczy, oceniamy generalnie pozytywnie.

    Rozumiemy, że mogą budzić one pewne obawy, czy wręcz sprzeciw określonych grup podmiotów (w tym przede wszystkim – odpowiednio – sektora bankowego oraz związków zawodowych), wydaje się jednak, że są to propozycje w obecnej sytuacji zasadne. Uzupełniają one pakiet działań przeprowadzonych przez rząd i składają się na dosyć kompletny program walki z gospodarczymi skutkami koronawirusa. Wszelkiego rodzaju gwarancji, ułatwień i preferencji można w przepisach przewidzieć dużo, jednak jeśli firmom zabraknie płynności– na nic się one nie zdadzą. Firmy nie chcą zwalniać, a na horyzoncie pojawia się możliwość skorzystania w niedalekiej przyszłości z „tarczy finansowej”, jednak pewna część biznesu musi reagować na kryzys natychmiast, restrukturyzując zatrudnienie tak, by uratować resztę miejsc pracy. Wydaje się, że również z punktu widzenia pracowników nieco gorsze warunki zatrudnienia są alternatywną lepszą od bezrobocia w warunkach kryzysu. Dlatego też, choć są to rozwiązania niewątpliwie trudne, uznajemy je za potrzebne.

    Odnośnie pomocy kredytobiorcom, projekt przewiduje dwa główne, konkretne rozwiązania. Pierwszym z nich jest system kredytów z dopłatą do oprocentowania, udzielanych przedsiębiorcom którzy znaleźli się w trudnej sytuacji finansowej w zw. z pandemią koronawirusa. Kredytów tego rodzaju będą udzielały banki po zawarciu umowy o współpracę z Bankiem Gospodarstwa Krajowego. To właśnie BGK będzie dysponował Funduszem Dopłat do Oprocentowania i wypłacał dopłaty do oprocentowania. Rozwiązanie to uznajemy za słuszne, ponieważ ułatwi ono przedsiębiorcom dostęp do kredytu bankowego (czyniąc go tańszym). Jednocześnie, preferencje odnoszące się do możliwości pozyskania kredytu na rynku nie rozwiązują wszystkich problemów związanych z dostępem do finansowania zewnętrznego – omawiane rozwiązanie należy postrzegać jako część pakietu uzupełniającego główne narzędzie wspierające płynność, czyli „tarczę finansową” wprowadzaną przez PFR. W ramach przewidzianych dla kredytobiorców rozwiązań, „tarcza 3.0” zawiera również propozycję obowiązkowego zawieszania umów kredytów konsumenckich i hipotecznych, na wniosek kredytobiorcy. Postulat ten sprowadza się w zasadzie do ugruntowania w przepisach treści deklaracji, które sektor bankowy złożył prezydentowi Andrzejowi Dudzie pod koniec marca. Wydaje się, że to rozwiązanie racjonalne – w tym trudnym czasie wiele gospodarstw domowych będzie dysponowało znacznie skromniejszymi budżetami, co spowoduje że terminowe regulowanie należności wynikających z zawartych umów kredytowych stanowiłoby dla dużej części z nich gigantyczne obciążenie. Ujednolicenie warunków udzielania „wakacji kredytowych” niweluje ryzyko chaosu spowodowanego rozmaitymi formułami zawieszenia umów, przyjmowanymi przez poszczególne banki.

    Elementem „tarczy 3.0” o największym znaczeniu dla przedsiębiorców, jest pakiet zmian istotnie uelastyczniających zasady zarządzania zatrudnieniem w okresie epidemii. Wśród przedstawionych propozycji znajdują się regulacje, zgodnie z którymi pracodawca mógłby m.in.:

    – udzielić pracownikowi we wskazanym przez siebie terminie, bez uzyskania jego zgody i z pominięciem planu urlopów, urlopu wypoczynkowego niewykorzystanego w poprzednich latach kalendarzowych, w wymiarze do 30 dni urlopu;

    – udzielić pracownikowi – również we wskazanym przez siebie terminie, bez uzyskania zgody pracownika i z pominięciem planu urlopów – jednego pełnego dnia urlopu wypoczynkowego na każde dwa dni prawa do urlopy wypoczynkowego nabytego w bieżącym roku kalendarzowym;

    – rozwiązać z pracownikiem umowę o pracę za wypowiedzeniem lub wypowiedzieć warunków pracy i płacy na niekorzyść pracownika, w trybie szczególnym, tj. z możliwością wykorzystania w tym celu środków komunikacji elektronicznej, z pominięciem przepisów ustawy o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników.

    Dodatkowo, zgodnie z przedstawionymi propozycjami zawieszone zostałoby stosowanie postanowień porozumień zbiorowych, a wysokość odpraw zostałaby ograniczona. Projekt przepisów przewiduje również zawieszenie obowiązków tworzenia zakładowych funduszy świadczeń socjalnych i wypłaty świadczeń urlopowych.

    Powyższe propozycje regulacji mogą budzić kontrowersje, jednak są one racjonalne i potrzebne. W warunkach „gospodarczego trzęsienia ziemi” należy chronić miejsca pracy, których bez wątpienia będzie ubywać z uwagi na zarówno faktyczne zakazy prowadzenia działalności spowodowane wprowadzonymi w związku z koronawirusem regulacjami, jak i naturalny spadek popytu. Niestety, w przypadkach wielu firm kryzys spowodowany epidemią doprowadza do bardzo trudnej sytuacji, w której alternatywą dla zamknięcia działalności (czyli zlikwidowania wszystkich miejsc pracy) staje się daleko posunięta restrukturyzacja zatrudnienia. Oczywiście jej skutki są dla objętych nią pracowników bolesne i dotkliwe, jednak per saldo umożliwienie pracodawcom przeprowadzenia tych procesów w uproszczony sposób może doprowadzić do uratowania tych miejsc pracy, które zniknęłyby w przypadku upadłości firm. Wydaje się, że na koniec dnia opcją lepszą dla wszystkich uczestników rynku jest zachowanie miejsca pracy z nieco obniżonym wynagrodzeniem, czy pogorszonymi warunkami zatrudnienia, niż jego likwidacja. Analogicznie, lepsza będzie sytuacja, w której szybko zlikwidowanych zostanie pewna część miejsc pracy, a zakład przetrwa, niż ta w której działalność upadnie, wskutek czego znikną wszystkie etaty.

    Czas epidemii jest bez wątpienia czasem trudnym. Przedsiębiorcy z sektora MSP powstrzymują się przed zwalnianiem pracowników – wynika to wprost z przeprowadzonych przez nas badań. Jednocześnie, nie mamy precyzyjnej wiedzy dot. tego, jak długo potrwa lockdown, a tym bardziej tego, ile trwać będzie zagrożenie epidemiologiczne. Tym samym, zasadne staje się poluzowanie pewnych rygorów wynikających z przepisów prawa pracy, pozwalające na sprawną restrukturyzację zatrudnienia.

     

    27.04.2020 Stanowisko ZPP ws. “Tarczy 3.0”

     

    Fot. skyradar/pixabay.com

    Nowa możliwość dofinansowania mikroinstalacji PV

    NOWA MOŻLIWOŚĆ DOFINANSOWANIA MIKROINSTALACJI PV


    Nowelizacja ustawy o wspieraniu termomodernizacji i remontów weszła w życie w połowie kwietnia br., zakłada ona zwiększenie premii termomodernizacyjnej w przypadku zainstalowania odnawialnego źródła energii.

    Zgodnie z ustawą „(…) inwestorowi przysługuje premia na spłatę części kredytu zaciągniętego na przedsięwzięcie termomodernizacyjne, zwana dalej „premią termomodernizacyjną(…)”

    Oprócz dotacji z programu Mój Prąd czy podatkowej ulgi termomodernizacyjnej osoby zainteresowane uruchomieniem własnej instalacji fotowoltaicznej mogą już skorzystać z kolejnej formy dofinansowania, wynikającej z przyjętej przez Sejm w dniu 23 stycznia 2020 r. nowelizacji ustawy o wspieraniu termomodernizacji i remontów.

    W nowelizacji znalazł się zapis zwiększający wysokość premii termomodernizacyjnej, która przysługuje inwestorowi z tytułu realizacji przedsięwzięcia termomodernizacyjnego i stanowi spłatę zaciągniętego kredytu. Nie mogą z niej korzystać inwestorzy realizujący przedsięwzięcie termomodernizacyjne wyłącznie z własnych środków.

    Po wejściu w życie ostatniej nowelizacji ustawy o wspieraniu termomodernizacji i remontów premia termomoderniazcyjna może zostać zwiększona z 16 proc. do 21 proc. – w przypadku, gdy zastosowana zostanie mikroinstalacja odnawialnego źródła energii. W ustawie przewidziano minimalną moc zainstalowanej mikroinstalacji, której zastosowanie uprawnia do ubiegania się o wyższą premię termomodernizacyjną. W przypadku budynku mieszkalnego jednorodzinnego minimalna moc wynosi 1 kW, a przypadku pozostałych budynków 6 kW.

     

    Fot. schropferoval / pixabay.com

    Rekomendacje Rady Europejskich Regulatorów Energetyki

    REKOMENDACJE RADY EUROPEJSKICH REGULATORÓW ENERGETYKI


    Rada Europejskich Regulatorów Energetyki przyjęła raport zawierający wytyczne, które zdaniem europejskich regulatorów powinny zostać uwzględnione przy wdrażaniu umów z tzw. ceną dynamiczną.

    Jak podaje Urząd Regulacji Energetyki rekomendacje dotyczą ofert z cenami dynamicznymi. Najnowsze wytyczne dotyczą umów zawieranych przez sprzedawców energii (spółki obrotu) z odbiorcami końcowymi. W dynamicznych kontraktach cenowych ceny energii nie są ustalane z góry i różnią się w zależności od okresu. Takie kontrakty mogą być korzystne dla konsumentów, ponieważ dają możliwość ponoszenia niższych kosztów tym, którzy mogą zarządzać zużyciem energii i dostosowywać je do aktualnego poziomu cen na rynku, czyli np. ograniczać konsumpcję w godzinach szczytu, gdy ceny energii na rynku hurtowym są najwyższe. Jest to możliwe, ponieważ umowa z ceną dynamiczną odzwierciedla zróżnicowanie cen na rynku spotowym, w szczególności rynku dnia następnego oraz rynku dnia bieżącego.

    Obecnie odbiorcy energii kupują ją na podstawie umów ze stałą, niezmienną ceną, która nie odzwierciedla wahań cen energii na rynku hurtowym. Niewielu z nas korzysta z umów, które przewidują np. dwie stawki za energię w ciągu doby. Ceny dynamiczne to ogromny przeskok jakościowy zmieniający rynek energii, zarówno po stronie sprzedawców jak i odbiorców energii. Jednak wprowadzenie tak innowacyjnej usługi stanowi także ogromne wyzwanie dla wszystkich uczestników rynku – zaznacza Prezes URE Rafał Gawin.

    Koncepcja umowy z cenami dynamicznymi, a w szczególności prawo odbiorców do korzystania z takich cen, zostały uregulowane w dyrektywie elektroenergetycznej 2019/944[. Jak wskazują Parlament Europejski i Rada UE, celem dostarczania konsumentom nowych możliwości w postaci umów z cenami dynamicznymi jest umożliwienie im aktywnego udziału w rynku energii elektrycznej. Poprzez wzmocnienie pozycji odbiorców i zapewnienie im nowych narzędzi zmierza się do tego, aby rynek wewnętrzny energii elektrycznej i transformacja energetyki przynosiła korzyści obywatelom Unii.

    Art. 11 dyrektywy zawiera szczegółowe wytyczne i wskazuje na działania państw członkowskich, które powinny zapewnić odbiorcom możliwość korzystania z umów z cenami dynamicznymi energii elektrycznej w następujący sposób:

    Zapisy prawa krajowego muszą umożliwić każdemu odbiorcy końcowemu posiadającemu inteligentny licznik energii zawarcie umowy z ceną dynamiczną z co najmniej jednym sprzedawcą energii elektrycznej i każdym sprzedawcą posiadającym więcej niż 200 tys. odbiorców końcowych;

    Każdy odbiorca końcowy posiadający inteligentne opomiarowanie powinien być w pełni informowany przez swojego sprzedawcę o korzyściach, kosztach i ryzyku związanych z zawarciem umowy z ceną dynamiczną;

    Zmiana umowy ze standardowej na umowę opartą na cenach dynamicznych wymaga uzyskania przez sprzedawcę zgody odbiorcy;

    Przez co najmniej 10 lat od wprowadzenia na rynek krajowy liczników inteligentnych i umów opartych na cenach dynamicznych, krajowy organ regulacyjny powinien monitorować kwestie umów opartych na cenach dynamicznych, w tym głównie ich wpływ na rachunki odbiorców i poziom wahań cen, a następnie podawać do publicznej wiadomości w postaci rocznych raportów.

     

    fot. Giampaolo Squarcina / ma lic. Flickr.com

    Finalizacja prac nad polityką energetyczną Polski do 2040 roku

    FINALIZACJA PRAC NAD POLITYKĄ ENERGETYCZNĄ POLSKI DO 2040 ROKU


    W resorcie klimatu kończą się prace nad polityką energetyczną Polski do 2040 r., zdefiniuje ona jak w ciągu najbliższych dwóch dekad będzie wyglądała produkcja energii w kraju. Dokument ten będzie definiował na najbliższe dwie dekady jak produkowana w Polsce będzie energia i z jakich źródeł będzie ona pochodzić.

    Jego integralną częścią – jak mówił minister – będzie również uruchomianie w Polsce elektrowni atomowych”.

    W listopadzie ubiegłego roku, jeszcze istniejące wówczas, Ministerstwo Energii skierowało kolejny projekt PEP do konsultacji. Z końcem grudnia 2019 r. resort aktywów państwowych przesłał do Komisji Europejskiej Krajowy plan na rzecz energii i klimatu, oparty m.in. na projekcie PEP.

    Na początku lutego wiceminister klimatu Adam Guibourgé-Czetwertyński informował, że resort nadal pracuje nad projektem PEP do 2040 r. Zastanawia się m.in. co da się w nim jeszcze zrobić by np. ułatwić rozwój źródeł odnawialnych.

    W projekcie oszacowano, że koszt transformacji w samym sektorze elektroenergetycznym wyniesie na 140 mld euro, a emisja CO2 zostanie zmniejszona o 45 proc. w stosunku do 1990 r.

     

    Fot. Alexas_Fotos / pixabay.com

    Wejście w życie zmian w ustawie o OZE

    WEJŚCIE W ŻYCIE ZMIAN W USTAWIE O OZE


    Ustawa o szczególnych instrumentach wsparcia w związku z rozprzestrzenianiem się wirusa SARS-COV02 weszła w życie 18 kwietnia br.

    Ustawa w zakresie dotyczącym odnawialnych źródeł energii, przewiduje zmianę art. 184d ustawy OZE i umożliwi przedłużenie obowiązywania umów o przyłączenie do sieci, w których termin na dostarczenie po raz pierwszy energii elektrycznej przypada przed dniem 30 czerwca 2022 r.

    Powyższa propozycja jest konsekwencją zmian wprowadzonych art. 45 ustawy z dnia 31 marca 2020 r. o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych oraz niektórych innych ustaw polegających na wydłużenia terminu realizacji zobowiązania uczestnika aukcji do sprzedaży po raz pierwszy energii elektrycznej w ramach systemu aukcyjnego oraz wydłużeniu analogicznych terminów w odniesieniu do wytwórców korzystających z systemów taryf gwarantowanych – feed-in tariff (FiT) oraz feed-in premium (FiP).

    Dodatkowo, w ramach przepisów przejściowych art. 84 nowelizacji, w związku z obecną sytuacją epidemiologiczną, wprowadzono możliwość przeprowadzenia tegorocznych aukcji w formie papierowej, ze względu na prowadzone obecnie przez Urząd Regulacji Energetyki postępowanie mające na celu wyłonić podmiot, który zmodernizuje IPA i przeprowadzi serwis platformy.

     

    Fot. Free-Photos / pixabay.com

    Rynek apteczny w Polsce 2020

    Warszawa, dn. 23 kwietnia 2020 r.

     

    Sieci apteczne to głównie małe i średnie firmy z polskim kapitałem. W 2019 roku zapłaciły ponad 1,1 mld zł podatków, dwa razy więcej niż apteki indywidualne.

    Według danych polskiej firmy analitycznej PEX PharmaSequence, w lutym 2020 w Polsce działało 359 sieci aptecznych. Jest to spadek o 38 sieci w porównaniu z lutym 2019. 

    Sieci apteczne (za sieć uważa się przedsiębiorstwo posiadające od pięciu aptek w górę) to głównie małe i średnie polskie firmy rodzinne. Według danych liczbowych najwięcej, bo aż 214 z nich, to sieci posiadające od 5 do 9 aptek, kolejne 93 podmioty posiadają od 10 do 19 aptek. 32 sieci posiada od 20 do 49 aptek, 11 sieci posiada od 50 do 99 aptek. Zaledwie 9 sieci posiada ponad 100 aptek na terenie całego kraju. Branża sieci aptecznych w Polsce jest także niezwykle rozproszona – nawet największe z nich mają zaledwie kilkuprocentowy udział w rynku aptecznym.

    Sieci apteczne to także ogromna przewaga kapitału krajowego – zaledwie 5 sieci aptecznych posiada kapitał zagraniczny. Do sieci tych należy 6,7 proc. ogólnej liczby aptek w Polsce. Dzięki pozyskaniu zagranicznych inwestorów, firmy te mogły otworzyć duże i nowoczesne apteki, stwarzając tym samym wiele wysokopłatnych miejsc pracy, dla farmaceutów, techników farmaceutycznych i innych pracowników wspierających polski system ochrony zdrowia.


    Tworzenie się sieci to mechanizm oddolny, wynikający z charakterystyki rynku i zaradności polskich przedsiębiorców. Otoczenie ekonomiczne i regulacyjne na rynku aptecznym jest coraz trudniejsze, więc właściciele aptek, aby mu sprostać, łączą się, poprzez budowę sieci – realnych, wirtualnych, franczyzowych etc. Dzięki temu korzystają z efektu skali oraz zyskują narzędzia nacisku na ogromne, międzynarodowe koncerny farmaceutyczne i hurtownie, które także podlegają podobnym tendencjom konsolidacyjnym. Zyskują polscy pacjenci, którzy mogą taniej kupić leki.

    SIECI APTECZNE TO DOBRZY PODATNICY

    W 2019 roku sieci apteczne wpłaciły do budżetu państwa w formie danin publicznych ponad 1,1 mld złotych, czyli dwa razy więcej niż apteki indywidualne.

    Do grupy danin publicznych płaconych przez apteki zaliczono:

    • Podatek dochodowy PIT od wynagrodzeń pracowników
    • składki ZUS od wynagrodzeń (po stronie pracownika oraz pracodawcy)
    • podatek dochodowy dla aptek indywidualnych
    • Podatek CIT dla aptek sieciowych

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery