• PL
  • EN
  • szukaj

    Stanowisko ZPP ws. skutków oceny ustawy o zmianie ustawy prawo farmaceutyczne

    16.11.2016

     

    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. SKUTKÓW OCENY USTAWY O ZMIANIE USTAWY PRAWO FARMACEUTYCZNE, BĘDĄCEGO EFEKTEM PRAC PARLAMENTARNEGO ZESPOŁU DS. REGULACJI RYNKU FARMACEUTYCZNEGO

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców uważa, że proponowana nowelizacja prawa farmaceutycznego przyniesie wiele negatywnych skutków zarówno dla sektora aptecznego jak i dla pacjentów, którzy będą musieli ponosić wyższe koszty zakupy produktów farmaceutycznych przy jednoczesnej ich gorszej dostępności.

    Podstawowym błędem legislacyjnym jest brak analizy skutków finansowych proponowanych zmian prawnych i nie wskazanie źródeł ich finansowania. Już ten fakt podważa rzetelność prowadzonych prac.

    Poważna ingerencja w rynek apteczny, podważająca działanie aptek sieciowych – spółek, których wartość jest liczona w dziesiątkach, a nawet setkach milionów złotych – może spowodować roszczenia ze strony przedsiębiorców. W opinii ekspertów same tylko szkody sieci aptecznych wynikłe z nowelizacji (i zobowiązania odszkodowawcze Skarbu Państwa) mogą sięgnąć ok. 10 mld zł. Trzeba zaznaczyć, że potencjalna wypłata odszkodowań byłaby prawdopodobnie stopniowa, przeprowadzana w okresie ponad dziesięciu lat. Bez względu na to, czy odszkodowania będą wypłacane firmom krajowym (które dominują na rynku aptek sieciowych), czy zagranicznym, sam fakt zniszczenia rynku przez nieodpowiedzialne działania ustawodawcy będzie negatywnie odebrany przez inwestorów.

    Nowelizacja ustawy spowoduje silne ograniczenie konkurencji na rynku obrotu detalicznego produktami leczniczymi, a na tym zawsze traci klient, którym w tym przypadku jest pacjent. Ograniczenie konkurencji i stopniowa eliminacja małych i średnich przedsiębiorstw, zmierzająca do pozostawienia na rynku w zasadzie wyłącznie aptek indywidualnych doprowadzi do wzrostu cen leków nierefundowanych (podmioty obracające mniejszymi wolumenami leków mają słabszą pozycję w negocjacjach z hurtowniami farmaceutycznymi). Pozostawienie na rynku niewielkich podmiotów zahamuje rozwój gospodarczy – przedsiębiorcy nie będą zainteresowani inwestowaniem w sektor, w którym prawo prowadzenia działalności mają tylko i wyłącznie farmaceuci, a działalności nie da się skalować poprzez otwieranie nowych lub przejmowanie kolejnych placówek. Spadnie też wartość majątku – ograniczenie możliwości zbywania aptek, spowoduje spadek ich wartości.

    Bardzo silne regulacje, które zawiera nowe prawo farmaceutyczne doprowadzą do faktycznego braku możliwości zakładania nowych aptek przez świeżo wykształconych farmaceutów. Jest to skutek wprowadzenia do treści ustawy ograniczeń geograficznych i demograficznych. Zagwarantowany rynek zbytu i blokada możliwości rozwoju konkurencji spowoduje obniżenie jakości świadczonych usług i doprowadzi, w skali lokalnych rynków do stworzenia monopoli. Taka pozycja rynkowa przekłada się na brak motywacji do wprowadzania innowacji, czy to w obszarze obsługi klienta czy oferty produktowej. Ograniczone środki finansowe małych, indywidualnych aptek przełożą się na ograniczenie możliwości rozwoju zawodowego farmaceutów.

    Sytuacja, w której na rynku pozostaną jedynie mikroprzedsiębiorstwa apteczne, umocni pozycję rynkową producentów i dystrybutorów hurtowych produktów leczniczych, którzy będą mogli narzucać swoje warunki gry rynkowej.

    Nowe prawo farmaceutyczne uderza nie tylko w branżę, ale również w pacjentów. Rozdrobnienie rynku doprowadzi do spadku dostępności leków dla pacjentów (zarówno w zakresie ograniczenia asortymentu na półkach w aptece, jak i ilości działających aptek). Niesprawnie działający rynek farmaceutyczny (wzrost cen leków, słaba dostępność) oznacza wzrost liczby niewykupowanych leków, a w konsekwencji wzrost kosztów opieki zdrowotnej i hospitalizacji w wyniku niekompletnego leczenia pacjentów, czego koszty poniesie system opieki zdrowotnej, czyli tak naprawdę podatnicy.

    Przedstawione w projekcie nowelizacji prawa farmaceutycznego pomysły oznaczają odejście od wolnego rynku na rzecz zagwarantowania lokalnych monopoli tylko i wyłącznie członkom samorządu aptekarskiego. To właśnie oni są jedynymi beneficjentami przedstawionych nowych regulacji. Argument, jakoby zmniejszenie liczby aptek, miałoby poprawić dostępność leków jest co najmniej dyskusyjny.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

    16.11.2016 Stanowisko ZPP_pdf

    16.11.2016 Ocena skutków regulacji

    100 lokalnych portali do końca 2017 roku

    TuPolska Sp. z o.o. i Związek Przedsiębiorców i Pracodawców podpisały umowę o współpracy w zakresie tworzenia serwisów i dostarczania treści do lokalnych portali informacyjnych. Aktualnie spółka TuPolska prowadzi 6 takich portali (pierwszym otwartym był serwis rybnik.com.pl, ostatnio otwarto tulodz.com). Na dzień dzisiejszy serwisy mają 500 tysięcy unikalnych użytkowników. Wkrótce nastąpi otwarcie kilku nowych serwisów.

    W planach jest utworzenie 100 lokalnych portali do końca 2017 roku i 10 milionów unikalnych użytkowników.

    W ramach umowy serwisy będą zamieszczać informacje o działalności i akcjach ZPP, ponadto ZPP za pośrednictwem serwisów będzie zamieszczało w portalach treści profesjonalne przydatne w prowadzeniu małych i średnich firm. Serwisy będą też współpracowały z lokalnymi strukturami ZPP.

    „Ten projekt wpisuje się w nasze konsekwentne dążenie do niezależności medialnej naszego Związku i budowania, niezależnej od rządu i koncernów, sieci przekazywania informacji dla przedsiębiorców i obywateli. Umowa z TuPolska to kolejny krok w tym kierunku po bazach danych, mediach społecznościowych. Nasze tygodniowe zasięgi dochodzą do 2 milionów użytkowników” – powiedział Prezes ZPP, Cezary Kaźmierczak.

    Stanowisko ZPP ws. przyjęcia przez Radę Ministrów pierwszego pakietu ułatwień dla firm

    Warszawa, 9 listopada 2016

     

    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. PRZYJĘCIA PRZEZ RADĘ MINISTRÓW PIERWSZEGO PAKIETU UŁATWIEŃ DLA FIRM

     

    8 listopada 2016 roku Rada Ministrów przyjęła tekst ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu poprawy otoczenia prawnego przedsiębiorców. Należy tę decyzję zdecydowanie pochwalić, bowiem może ona stanowić bardzo istotny krok w procesie poprawy jakości otoczenia regulacyjnego dla prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce.

    Spośród zaproponowanych w projekcie zmian, za najbardziej istotne uważamy te, które przysługują się realizacji klauzuli pewności prawa, wynikającej z art. 2 Konstytucji. Chodzi tu m.in. o wprowadzenie zasady, zgodnie z którą przedsiębiorcy, którzy nie posiadają indywidualnej interpretacji przepisów, pod warunkiem stosowania się do utrwalonej praktyki interpretacyjnej, objęci są taką samą ochroną prawną jak ci, którzy indywidualną interpretacją dysponują. Ta regulacja rozwiązuje bardzo poważny problem, poruszany choćby na łamach ostatniego raportu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, dotyczącego kwestii nieuczciwych praktyk stosowanych przez Ministerstwo Finansów względem przedsiębiorców. Jedną z nich jest właśnie naliczanie zaległości podatkowych z odsetkami na pięć lat wstecz, wyłącznie na podstawie zmiany interpretacji przepisów prawa. Ostatni przypadek drobnych punktów gastronomicznych nie stanowi precedensu – ta praktyka była już stosowana wielokrotnie, w różnych branżach, doprowadzając niejednokrotnie do bankructw małych firm. W tym kontekście, zaproponowane zmiany trzeba jak najmocniej poprzeć i mieć nadzieję, że zostaną uchwalone w efekcie pomyślnego zakończenia procesu legislacyjnego.

    Inną, służącą zasadzie pewności prawa, propozycją, jest wprowadzenie “objaśnień podatkowych”, czyli napisanych w prosty i przystępny sposób wyjaśnień przepisów, wydawanych przez ministra właściwego do spraw finansów. Jest to szczególnie istotne z punktu widzenia drobnego biznesu, ponieważ polski system prawny – a prawo podatkowe w wyjątkowym stopniu – jest na tyle skomplikowany i nieprzejrzysty, że ci przedsiębiorcy, których nie stać na zatrudnienie sztabu prawników, czują się w tym gąszczu regulacji całkowicie zagubieni. Tłumaczenie sensu i znaczenia przepisów “po ludzku”, nie nadużywając języka prawniczego, całkowicie niezrozumiałego dla dużej części uczestników obrotu gospodarczego, jest oczywiście potrzebne.

    Podobnie pochwalić należałoby m.in. pomysł dotyczący przeprowadzania kontroli, w tym. m.in. zakazu przeprowadzania ponownych kontroli dotyczących tej samej sprawy, czy możliwość wspólnego przeprowadzania kontroli przez różne organy (na wniosek lub za zgodą przedsiębiorcy).

    Reasumując, zaproponowany pakiet rozwiązań zdecydowanie przysłuży się swobodzie prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce i pozytywnie wpłynie na pozycję małych i średnich firm. Należy jednak pamiętać, że wciąż wiele spraw pozostaje niezałatwionych – praktyki organów administracji publicznej bywają bardzo niesprawiedliwe (co wykazane jest w ostatnim raporcie ZPP), więc należałoby podjąć z nimi walkę. Mamy nadzieję, że wicepremier Mateusz Morawiecki i rząd Beaty Szydło nie poprzestaną na tym jednym kroku, a przyjęty projekt ustawy stanowi jedynie wstęp do naprawy polskiego systemu prawnego oraz instytucjonalnego. Pracy do wykonania jest jeszcze bardzo dużo, jednak podejmowanym w jej ramach działaniom należy mocno kibicować – jeśli zakończą się sukcesem, być może za kilka lat znajdziemy się w innej, lepszej rzeczywistości gospodarczej.


    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

    Stanowisko ZPP_pdf

     

    Stanowisko ZPP: Podatek jednolity

    Warszawa, 26 października 2016

     

    PODATEK JEDNOLITY – STANOWISKO ZPP

     

    W wypowiedziach prasowych przedstawiciele rządu zapowiadają wprowadzenie podatku jednolitego. Pomimo braku oficjalnego dokumentu w tej sprawie, braku założeń proponowanej reformy, a także sprzecznych ze sobą wypowiedzi przedstawicieli rządu, postanowiliśmy zabrać głos w tej sprawie, gdyż może ona zadecydować o rozwoju Polski w najbliższej dekadzie.

    Polski system podatkowy jest chory, zły i wymaga zmian – jest to zgodna opinia przedsiębiorców, ekspertów, a także niezależnych instytucji międzynarodowych. Jest również bardzo niesprawiedliwy – w sposób drastyczny opodatkowuje najniższe wynagrodzenia oraz najmniejszą działalność gospodarczą.

    Jednak przedstawiane w mediach rozwiązania budzą niepokój – pomysł sfinansowania wyższej kwoty wolnej od podatku poprzez wyższe, drastyczne opodatkowanie niższej klasy średniej jest bardzo szkodliwy. Spowoduje dalszą ucieczkę młodzieży z Polski (tym razem już z dużych miast, wcześniej wyjeżdżała młodzież z małych miast), a kierowane przez rząd wezwania do powrotu do Polaków na Zachodzie trafią do kabaretów.

    Ograniczenie opodatkowania najniższych wynagrodzeń można w Polsce w sposób nieszkodliwy sfinansować z opodatkowania międzynarodowych korporacji, z których ponad 60% nie płaci w Polsce żadnych podatków. Obiecywaliście to w kampanii wyborczej, a jak przyszło co do czego, położyliście grzecznie po sobie uszy i tradycyjnie chcecie się zabrać za drenaż własnych obywateli. Dodatkowo jeszcze z naszych podatków fundujecie tym korporacjom wielomilionowe granty za „tworzenie miejsc pracy”, w kraju w którym bezrobocie jest w zaniku!

    Jeszcze bardziej szkodliwy dla Polski jest pomysł likwidacji proporcjonalnej stawki podatku PIT dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Wraz z jej wprowadzeniem – przypomnimy – wpływy do budżetu państwa wzrosły z 21,5 do 28,1 mld PLN. Jeśli to zrobicie – spadną o co najmniej 10 miliardów i będziecie musieli się z tego wycofać. W arkuszu kalkulacyjnym można podnosić podatki, których nie da się obejść – np. podatek rolny: nie da się ukryć hektara ziemi. Podatki dochodowe PIT czy CIT są to podatki, które obejść bardzo łatwo. Powrócą patologie dobrze znane z lat 90.: „koszty kupię”, „zadłużoną spółkę kupię”, „na fakturę nie robię”, „bez faktury 20% taniej” i inne. Ponadto – w odróżnieniu od lat 90-tych – jesteśmy w Unii Europejskiej ze swobodą przepływu ludzi, kapitału, towarów i częściowo usług – jeśli wdrożycie te zapowiedzi w życie z Polski ucieknie od 500 tysięcy do 1 miliona młodych i bardzo trudna do oszacowania liczba firm, głównie internetowych i innowacyjnych – to już się dzieje. Rozszerzy się szara strefa.

    Wszystko to wspierane jest retoryką szczucia na polską klasę średnią, która jest nie do zaakceptowania dla przyzwoitych ludzi i której efekty będziecie za pewien czas zbierać.

    Apelujemy do Was, żebyście wypełnili swoje obietnice wyborcze i nawet najsłuszniejsze postulaty finansowali z uszczelniania VAT i opodatkowania korporacji – jak obiecywaliście. Tam są pieniądze: VAT wg NIK – 90 mld, CIT wg Komisji Europejskiej – 45 mld złotych. Nie natomiast, wzorem poprzedników, grabili polską klasę średnią i polski mały i średni biznes – biorąc jako swój rabunkowy pomysł zniszczenia klasy średniej przygotowany w końcówce rządów PO.

    W Polsce można i trzeba uprościć system podatkowy. Można to zrobić w sposób nawet tak daleki, że wszyscy pracujący mogą otrzymać podwyżkę o 25% (przedsiębiorca zapłaciłby mniej rządowi – więcej pracownikowi, dla firmy koszt byłby taki sam jak obecnie). Warunkiem jest opodatkowanie korporacji, do czego wyraźnie brakuje Wam odwagi.

    Prezentowaliśmy projekt naszego systemu opartego na pomysłach Ś.P. Krzysztofa Dzierżawskiego -wielokrotnie. Nikt nie zakwestionował naszych wyliczeń. W jego ramach rząd otrzyma tyle samo co obecnie.  Proponujemy podatki: (1) proste, które każdy może sobie sam obliczyć, (2) bezsporne – można ich nie płacić wyłącznie popełniając przestępstwo, (3) tanie w poborze i (4) takie, których nie da się uniknąć i obejść.

    Oto – po raz kolejny – główne założenia:

    • PIT – powszechny podatek od Funduszu Płac w wysokości 25% od sumy wypłaconych wynagrodzeń, niezależnie od tytułu, opłacany przez pracodawców (model oparty na tzw. Podatku Belki),
    • CIT – 1,49% od przychodów spółek kapitałowych. Banki i instytucje finansowe – 0,49% od przychodów,
    • Działalność gospodarcza – 550 zł miesięcznie i ryczałt ewidencjonowany od obrotu na obecnych zasadach – średnio 3,59% (różna stawka dla różnych branż),
    • VAT – jedna stawka 16,25% – neutralny, wpływy takie jak obecnie ale uniemożliwi grę na stawkach VAT i bardzo uprości system VAT i możliwości oszustw i malwersacji,
    • Podwyżka dla wszystkich pracowników o 25% (Przy wypłacie do ręki 3000 zł, pracodawca odprowadza do rządu dodatkowo 2000 zł. Po zmianie płaciłby pracownikowi 3750 zł do ręki, a dla rządu 1250 zł).

    Należy również zlikwidować „Specjalne Strefy Ekonomiczne”, które obecnie służą już tylko i wyłącznie celowi optymalizacji podatkowej. Da to budżetowi państwa dodatkowe 2 mld złotych rocznie. Odbiurokratyzujmy gospodarkę, wprowadźmy proste prawo i proste podatki i przekształćmy Polskę w jedną, wielką specjalną strefę ekonomiczną!

    Mamy nadzieję, że przy reformie systemu podatkowego – nasze zdanie zostanie wzięte pod uwagę, a rząd zmieni prowadzoną od 25 lat politykę i sięgnie do bogatych kieszeni korporacji, z których większość nie płaci w Polsce podatków, a nie tradycyjnie do kieszeni Polaków i małych firm. Szczegóły naszego projektu w załączeniu.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

    Raport ZPP_Ustawa Dzierżawskiego. Nowy Ład Podatkowy

    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o zmianie ustawy prawo farmaceutyczne

    Warszawa, 25 października 2016


    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. PROJEKTU USTAWY O ZMIANIE USTAWY PRAWO FARMACEUTYCZNE, BĘDĄCEGO EFEKTEM PRAC PARLAMENTARNEGO ZESPOŁU DS. REGULACJI RYNKU FARMACEUTYCZNEGO

    Przedstawionego projektu nowelizacji prawa farmaceutycznego nie sposób ocenić inaczej, niż zdecydowanie krytycznie. Zdziwienie budzi nie tylko treść projektu, zakładająca wprowadzenie w życie najbardziej nawet absurdalnych i działających na niekorzyść pacjentów pomysłów samorządu aptekarskiego, ale także przyjęty tryb wypracowania go. Podczas spotkania zespołu ds. regulacji rynku farmaceutycznego, które odbyło się 20 października br., odbyć się miała dyskusja dot. potrzeby wdrożenia działań legislacyjnych zmierzających do powstrzymania zmian na rynku farmaceutycznym. Okazało się jednak, że podczas spotkania zaprezentowany został gotowy projekt ustawy. Jest to tym bardziej niepokojące, że propozycja legislacyjna omawiana była przez przedstawiciela Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego.

    Warto zaznaczyć, że kierujący GIF Główny Inspektor Farmaceutyczny, jest powoływany przez Prezesa Rady Ministrów na wniosek ministra właściwego ds. zdrowia i jest centralnym organem administracji.  Nie jest jednak wiadome, w jakim zakresie przedstawiciel GIF był umocowany do reprezentowania i formułowania stanowiska rządu w pracach zespołu. Jest to tym bardziej istotne, że treść projektu jest – z perspektywy aktualnie obowiązującego porządku – wręcz rewolucyjna. Zakłada ona bowiem nie tylko wprowadzenie zasady, zgodnie z którą prawo do uzyskania zezwolenia na prowadzenie apteki ogólnodostępnej miałby tylko farmaceuta prowadzący jednoosobową działalność gospodarczą albo spółki, w których wspólnikami, partnerami lub komplementariuszami są wyłącznie farmaceuci (tzw. zasada apteki dla aptekarza). Projekt zakłada wprowadzenie jeszcze dalej idącego ograniczenia – zezwolenia na prowadzenie apteki nie wydaje się, jeżeli liczba mieszkańców przypadających na jedną aptekę w danym województwie jest mniejsza, niż 3000. Wyjątkiem od tej zasady jest sytuacja, w której od miejsca planowanej lokalizacji apteki do najbliższej funkcjonującej apteki ogólnodostępnej, liczona w linii prostej, wynosi co najmniej kilometr.

    Zawarte w projekcie nowelizacji prawa farmaceutycznego pomysły nie służą nikomu, poza członkami samorządu aptekarskiego, którzy – w myśl tekstu – uzyskać mają monopol na prowadzenie aptek. Przedstawiona w uzasadnieniu projektu argumentacja jest kuriozalna – podnosi się np., że większa liczba i większe zagęszczenie aptek nie powoduje większej dostępności leków, nie podając absolutnie żadnego dowodu przemawiającego za tą – dosyć fantazyjną, trzeba przyznać – tezą. Ze wszystkich dostępnych źródeł wynika bowiem wręcz przeciwny wniosek – wolna konkurencja działa na korzyść klientów (w tym przypadku pacjentów), którzy dzięki niej mogą taniej nabywać towary lepszej jakości oraz oczekiwać wyższej jakości obsługi.

    Warto również zwrócić uwagę na tezy przedstawione w stanowisku Naczelnej Rady Aptekarskiej. NRA twierdzi m.in., że przewidziane w projekcie ustawy rozwiązania, wyłączające przecież apteki z regularnej gry rynkowej, opartej o wolną konkurencję, ochronią rynek dystrybucji leków przed monopolizacją. Jest to albo jawna manipulacja faktami, albo wyraz nadzwyczajnego cynizmu, pozwalającego na uzasadnianie swojego stanowiska za pomocą ewidentnie fałszywych argumentów.

    Wątpliwości budzić musi również strona formalna związana z procedowaniem dokumentu. Projekt jest bowiem poselski, a zatem wyłączony choćby z obowiązku sporządzenia Oceny Skutków Regulacji. Wydaje się, że tak poważna i doniosła zmiana otoczenia regulacyjnego rynku aptek, powinna odbyć się za pośrednictwem projektu rządowego, poddanego rzetelnemu procesowi konsultacji publicznych i ocenionego pod kątem skutków uchwalanych przepisów. Projekt w aktualnym brzmieniu jest bowiem wprost sprzeczny nie tylko z interesem pacjentów (którzy chcą mieć stosunkowo łatwy dostęp do możliwie najtańszych leków pierwszej potrzeby) i przedsiębiorców (którym analizowany projekt odebrać ma prawo prowadzenia swoich działalności gospodarczych), ale również z ideami wyrażonymi na łamach Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju. “Plan Morawieckiego” zakłada bowiem wspieranie polskich małych i średnich przedsiębiorstw, które tylko poprzez regularny wzrost, będą mogły zacząć korzystać z efektu skali, co pozwoliłoby im konkurować z międzynarodowymi firmami. Trzeba pamiętać, że już teraz rynek detalicznej dystrybucji leków w Polsce składa się w przeważającej części (66%) z aptek indywidualnych, w tym mikrosieci (poniżej 5 podmiotów). Zaledwie 4% polskiego rynku to apteki należące do sieci z udziałem kapitału zagranicznego. W świetle tych danych, groźby “monopolizacji rynku przez zagraniczne sieci”, tak często przywoływane w argumentacji samorządu farmaceutycznego, brzmią – delikatnie rzecz ujmując – mało poważnie.

    W ocenie ZPP zaprezentowany projekt działa na niekorzyść pacjentów oraz przedsiębiorców funkcjonujących na rynku aptecznym i nie może być w takim brzmieniu zaakceptowany.


    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o zmianie ustawy prawo farmaceutyczne_pdf

    Stanowisko ZPP ws. doniesień o planowanym kształcie nowelizacji ustawy o podatku od towarów i usług

    13.09.2016

     

    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. DONIESIEŃ O PLANOWANYM KSZTAŁCIE NOWELIZACJI USTAWY O PODATKU OD TOWARÓW I USŁUG


    ZPP z niepokojem przygląda się niektórym propozycjom nowelizacji ustawy o podatku od towarów i usług. A w szczególności pomysłowi mechanicznego demontażu instytucji „czynnego żalu”. „Czynny żal” dla wielu przedsiębiorców jest ostatnią deską ratunku przed surowymi karami fiskusa, które grożą im nawet za drobne niedopatrzenia. Likwidacja tej konstrukcji w całości, bez zróżnicowania regularnego przestępcy podatkowego od uczciwego przedsiębiorcy, który dzień za późno złożył deklarację, nie może uzyskać aprobaty Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

    Wyłudzenia zwrotów podatku VAT stanowią jeden z poważniejszych problemów nie tylko Polski, ale Europy. ZPP wielokrotnie w swoich raportach zwracał uwagę na konieczność poważnego potraktowania tej grupy przestępczej. Stawka 0% obejmująca wewnątrzwspólnotową dostawę i wewnątrzwspólnotowe nabycie towarów, miała znacznie ułatwić wymianę handlową pomiędzy państwami członkowskimi w ramach wspólnego rynku – niestety, stała się również wdzięcznym narzędziem dla oszustów. Nieprawdziwy staje się stereotyp, zgodnie z którym przestępstw podatkowych dopuszczają się jedynie najważniejsze postacie finansjery, działające na granicy prawa – organizowaniem „karuzel vatowskich” coraz częściej zajmują się regularne grupy przestępcze, czyniąc ten proceder źródłem znacznych dochodów. Szacunki dot. skali problemu w Polsce, są bardzo alarmujące – według szacunków, mowa jest nawet o kwotach rzędu 30–40 miliardów złotych rocznie. Dla porównania, roczny koszt programu 500+ ma sięgać ok. 22 miliardów złotych. Oznacza to, że zmniejszenie luki we wpływach z tytułu podatku VAT o połowę, pozwoliłoby na sfinansowanie sztandarowego programu rządu, bez dodatkowych wydatków z budżetu. Abstrahując zresztą od tego aspektu – podmioty oszukujące Skarb Państwa i wyłudzające zwroty podatku VAT, stanowią nieuczciwą konkurencję dla przedsiębiorców prowadzących swoje działalności gospodarcze zgodnie z prawem. Jest to sytuacja niemożliwa do zaakceptowania, w związku z czym na wszelką aprobatę zasługuje inicjatywa Ministerstwa Finansów, mająca na celu ograniczenie skali zjawiska. Należy jednak pamiętać, by przy wprowadzaniu niezbędnych regulacji, zachować wyjątkową ostrożność – nowe przepisy nie mogą uderzać w legalnie działających przedsiębiorców. A w szczególności w mały i średni biznes, i tak już przygnieciony nadmiarem regulacji i wymogów, które czasem prowadzą do jednostkowych przypadków opóźnień przy składaniu deklaracji podatkowych. W żadnym wypadku nie można ich jednak utożsamiać z organizacjami przestępczymi. Poddajemy również pod wątpliwość twierdzenie, jakoby wielu przestępcom udało się uniknąć odpowiedzialności ze względu na wyrażenie czynnego żalu. Pewne jest natomiast, że wielu uczciwym przedsiębiorcom, którzy nieznacznie spóźnili się ze złożeniem deklaracji, pozostawiono zdroworozsądkową furtkę przed nadgorliwością urzędniczą. Niezależnie od ważnych celów jakie przyświecały projektodawcom, uważamy, że „czynny żal” dla uczciwych przedsiębiorców, w tej czy innej formie, powinien zostać zachowany.

    Cieszy nas, że Ministerstwo Finansów zrezygnowało z pomysłu zlikwidowania możliwości kwartalnego rozliczania VAT dla wszystkich. Ograniczenie tej preferencji tylko do małych podatników działających przez przynajmniej rok, wydaje się być rozsądne, pozwoli bowiem ograniczyć skalę nadużywania kwartalnych rozliczeń przez przestępców, którzy korzystali z tego „kredytu”, by po wyłudzeniu pieniędzy zdążyć szybko zniknąć z rynku. Wątpliwości budzi jednak propozycja wprowadzenia tzw. kaucji rejestracyjnej przy rejestracji nowych podmiotów. Wydaje się, że dla przestępców i tak nie będzie miała ona większego znaczenia (kwota kaucji będzie stanowiła ułamek potencjalnych zysków z oszustwa), a jedynie utrudni rejestrację nowym przedsiębiorcom. Podobnie sceptycznie należy spojrzeć na propozycję wydłużenia terminu zwrotu VAT – już w tej chwili często zdarza się, że organy podatkowe swoimi przewlekłymi kontrolami i wstrzymywaniem zwrotu VAT doprowadzają do przerwania płynności finansowej uczciwie działających firm. Wprowadzanie kolejnej furtki, umożliwiającej jeszcze dalej idące wydłużenie procesu, jest rozwiązaniem wątpliwym – należałoby skupić się raczej na trafniejszej selekcji podmiotów wytypowanych do kontroli (można byłoby zaimplementować nowoczesne mechanizmy wykorzystujące analizy danych big data, tak jak ma to miejsce w niektórych państwach europejskich).

    Na ostateczne sformułowanie przyjdzie czas, gdy opublikowany zostanie konkretny projekt ustawy. Póki co, z uwagi na dbałość ZPP o dobro państwa i interes przedsiębiorców z sektora MSP, uznaliśmy za zasadne przedstawienie tych kilku kierunkowych uwag. Nowe regulacje, w omawianej sprawie, są z pewnością potrzebne, jednak należy dochować pełnej staranności przy projektowaniu ich. Pozostaje mieć nadzieję, że przedstawione wskazówki okażą się przydatne przy przygotowywaniu ostatecznego tekstu projektu ustawy.


    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców


    13.09.2016_Stanowisko ZPP_pdf

    KONFERENCJA „STARTUJ W POLSCE – START IN POLAND”

    02.08.2016

                                                                                                                                                                                     

                                          

     

    KONFERENCJA “STARTUJ W POLSCE – START IN POLAND”


    Parlamentarny Zespół na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego oraz Związek Przedsiębiorców i Pracodawców serdecznie zapraszają do czynnego udziału w KONFERENCJI „STARTUJ W POLSCE – START IN POLAND”, która odbędzie się 19 października 2016 r. w Sejmie RP w Warszawie. 

    Wydarzenie zostało objęte honorowym patronatem Ministerstwa Rozwoju.
    Patronat medialny nad Konferencją objął magazyn „Business in Brief”.

    Rynek startupów w Polsce charakteryzuje się dużym potencjałem rozwojowym. Także w istniejących od wielu lat na rynku polskich firmach, nie brakuje wynalazków, które mogłyby osiągać międzynarodowy sukces. Niestety, wiele znakomitych pomysłów nie ma swojego dalszego ciągu lub są one wdrażane bardzo powoli, zderzając się z barierami, które można usunąć. Dlatego istnieje pilna potrzeba precyzyjnego określenia problemów, które uniemożliwiają lub znacznie utrudniają wprowadzenie innowacyjnych rozwiązań opracowanych i wdrażanych przez polskie firmy.

    Powyższa inicjatywa wpisuje się w realizację celów Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, wśród których wymienić należy:
    • przełamanie barier komercjalizacji innowacyjnych rozwiązań stworzonych przez start-upy;
    • zbudowanie sieci kontaktów z osobami odpowiedzialnymi za innowacje w dużych spółkach;
    • rozwiązywanie problemów administracji i samorządów przez start-upy (np. Smart City);
    • stworzenie silnej polskiej marki.

    Wiele patentów, które posiadają polskie firmy, z różnych przyczyn nie znalazło sposobu na dalsze wdrożenie i rozpowszechnienie. Do Zespołu zwracają się liczni przedsiębiorcy, którzy opatentowali znakomite rozwiązania techniczne w różnych dziedzinach i nie mogą się z nimi przebić na rynek polski ani na rynki zagraniczne. Nikt tak dobrze jak praktycy – wynalazcy i przedsiębiorcy – nie jest w stanie zdiagnozować barier hamujących rozwój polskiej myśli technicznej. 

    W związku z powyższym, prosimy tych z Państwa, którzy opatentowali przydatne rozwiązania techniczne w różnych dziedzinach i jednocześnie zetknęli się z problemami utrudniającymi w istotny sposób ich rozwój, o przesyłanie abstraktów z opisem sprawy (maksymalnie ½ strony w formacie A4). 

    Na podstawie przesłanych materiałów, kapituła złożona z przedstawicieli Parlamentarnego Zespołu na rzecz Wspierania Przedsiębiorczości i Patriotyzmu Ekonomicznego, Ministerstwa Rozwoju, Związku Przedsiębiorców i Pracodawców oraz magazynu “Business in Brief”, wyłoni 10 firm, które podczas Konferencji zaprezentują swoje case study z opisem problemu. Autorów najciekawszych case’ów poprosimy o przygotowanie krótkiej prezentacji multimedialnej, która będzie towarzyszyła poszczególnym wystąpieniom. Na każde wystąpienie przewidziany jest określony czas (maksymalnie 7 minut).

    Pozostałe materiały, wyłonione przez kapitułę, zostaną ujęte i opisane w publikacji pokonferencyjnej. 

    Zasady wystąpień i uczestnictwa w Konferencji określa załączony REGULAMIN.


    Abstrakty prosimy przesyłać do 30 września 2016 roku na adres e-mailowy: biuro@zpp.net.pl

    UWAGA!!! Informujemy, że ilość miejsc jest ograniczona, a o udziale w Konferencji decyduje kolejność zgłoszeń.
    W dniu wydarzenia, przy wejściu do Sejmu, wymagane okazanie dowodu osobistego.

    Dodatkowych informacji udziela:
    Marta Chołuj
    e-mail: m.choluj@zpp.net.pl
    tel. kom.: 504 212 435

    Załączniki:
    1. Regulamin przesyłania abstraktów na Konferencję „Startuj w Polsce – Start in Poland”.
    2. Załącznik do Regulaminu.


    Fot. Fot. Chris Potter/ na lic. Creative Commons/ flickr.com

    Zapisz

    Memorandum ZPP – nabycie uprawnień do wykonywania zawodu w szkołach zawodowych, technikach i na studiach wyższych powinno być koniecznością

    MEMORANDUM do Wicepremiera Jarosława Gowina, Wicepremiera Mateusza Morawieckiego i Minister Anny Zalewskiej

    Edukacja stanowi jeden z najważniejszych obszarów funkcjonowania państwa. Nie chodzi tu tylko o intelektualny poziom przyszłych elit, czy nawet ogólnie obywateli, który oczywiście im jest wyższy, tym lepiej. Wskutek gwałtownego wzrostu współczynnika scholaryzacji, edukacja stała się istotnym czynnikiem bezpośrednio wpływającym na krajową gospodarkę, w tym przede wszystkim na rynek pracy. Jeżeli przyjmujemy, że innowacje mogą stanowić znaczący generator rozwoju gospodarczego, niezbędni stają się naukowcy, którzy je opracują. Ale nie tylko oni – potrzebni będą też wysoko wykwalifikowani pracowniczy fizyczni, którzy będą potrafili sprawnie obsługiwać nowoczesne maszyny i mechanizmy. Im bogatsze jest społeczeństwo, tym wyżej cenione jest również wysokiej jakości rzemiosło. Wszystko to powoduje, że w końcowym efekcie, system edukacji ma – bardziej lub mniej bezpośredni – wpływ na strukturę zarówno popytu wewnętrznego, jak i podaży gotowych produktów i rozwiązań, a w rezultacie na kierunek i kształt rozwoju gospodarki. Z tego właśnie powodu, skonstruowanie odpowiedniego modelu kształcenia – pobudzającego kreatywność, tam gdzie jest to potrzebne, współgrającego z bieżącymi oczekiwaniami przedsiębiorców i trendami na rynku pracy, staje się dla państwa kluczowym zadaniem do wykonania.

    Jak jest z tym w Polsce? Nie najlepiej, o czym świadczą dwa raporty opublikowane w ostatnim czasie przez Warsaw Enterprise Institute, fundację i think tank Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Dotyczą one dwóch kluczowych, z punktu widzenia gospodarki, etapów kształcenia – szkolnictwa zawodowego, oraz wyższego. Problemy tych dwóch rodzajów edukacji, zostały ujęte w bardzo konkretnej perspektywie, a mianowicie w perspektywie współpracy szkół z przedsiębiorcami, przede wszystkim na poziomie lokalnym. Istnieją bowiem poważne przesłanki, by stwierdzić że przyjęty przez Polskę model rozwoju powinien zawierać przynajmniej komponent klastrowy, o ile nie być na takim klastrowym podziale na wyspecjalizowane regiony oparty.  Okazuje się, że w obu analizowanych przypadkach, zarówno częstotliwość, jak i jakość takiej współpracy, jest dalece niezadowalająca. Ma to swój wymierny skutek w postaci dwukrotnie wyższej, niż ogólna dla kraju, stopy bezrobocia wśród ludzi młodych. Proces można przedstawić zatem w następującym ciągu przyczynowo-skutkowym: nieefektywny model szkolnictwa → szkoły opuszczają absolwenci niespełniający oczekiwań pracodawców → z jednej strony wysoka stopa bezrobocia dla ludzi młodych, z drugiej strony brak „rąk do pracy” na rynku → niewykorzystana znaczna część potencjału rozwojowego.

    Niniejszy tekst zawiera ramową propozycję rozwiązania, możliwego do bez kosztowego, punktowego zaaplikowania już na samym początku przedstawionego powyżej procesu. Propozycję na tyle ogólną, by można było ją w ciągu ewentualnych dalszych prac modyfikować, bez radykalnej zmiany jej kształtu, ale jednocześnie na tyle konkretną, by stanowiła godny rozważenia postulat.

    Podstawowe założenie postulowanej zmiany jest proste – końcowym efektem edukacji na poziomie zawodowym i wyższym, powinno być uzyskanie przez uczniów i studentów konkretnych uprawnień zawodowych, bez potrzeby przeprowadzania dodatkowych kursów. W chwili obecnej, mamy do czynienia z istotnym problemem, ponieważ w przypadku wielu zawodów samo tylko ukończenie odpowiedniej szkoły nie uprawnia do ich wykonywania. Przykłady można mnożyć w nieskończoność – są to m.in. adwokaci, radcowie prawni, doradcy podatkowi, architekci, lekarze, w pewnej mierze spawacze, psychologowie. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że ścieżka zdobywania uprawnień w przypadku poszczególnych zawodów może być bardzo różna. Dla przykładu – osoba, która ukończyła studia prawnicze i pragnie zostać adwokatem, musi odbyć w konkretnej izbie samorządu adwokackiego odpłatną aplikację. Żeby to uczynić, musi w pierwszej kolejności zdać egzamin wstępny – w tym miejscu warto zaznaczyć, że od kilku lat jest to egzamin państwowy, czyli w każdej izbie samorządu adwokackiego, egzamin wygląda dokładnie tak samo. Wcześniej, poszczególne samorządy mogły dowolnie ustalać pytania, stąd też dostęp do zawodów prawniczych był w znacznym stopniu zamknięty. Po ukończeniu aplikacji i zdaniu egzaminów końcowych, osoba staje się adwokatem – uzyskuje w końcu prawo do wykonywania zawodu. W przypadku psychologów, rzecz wygląda nieco inaczej, ponieważ certyfikacja dotyczy różnych metod terapeutycznych, zatem absolwent psychologii niejednokrotnie musi przejść kilka (oczywiście odpłatnych) kursów, żeby móc przedstawić na rynku odpowiednio szeroką ofertę.

    Koszty egzaminów, kursów i innych ścieżek nabywania uprawnień zawodowych, są również zróżnicowane, ale można z pewnością stwierdzić, że mowa jest o kwotach liczonych średnio w tysiącach złotych. Dla przykładu: koszt postępowania kwalifikacyjnego o nadanie uprawnień budowlanych w specjalności projektowania i kierowania robotami budowlanymi to 3200 złotych. Całościowy koszt odbycia aplikacji adwokackiej (z wyłączeniem, oczywiście, kosztów ponoszonych na nabycie materiałów dydaktycznych) to 22 tysiące złotych. Szkolenie II stopnia nadające uprawnienia do prowadzenia diagnozy i terapii integracji sensorycznej to koszt 3400 złotych. Warto przy tym wspomnieć, że według badań GUS, przeciętne wynagrodzenie osób w wieku do 24 roku życia to 1800 złotych netto. Oznacza to, że w przypadku wielu kursów i egzaminów, koszt ich odbycia wynosi dwie pełne miesięczne pensje młodej osoby.  Z pewnością wpływa to na sytuację materialną młodych ludzi, a także poczucie bezpieczeństwa finansowego i możliwość planowania dalszego rozwoju zawodowego.

    Wziąwszy pod uwagę powyższe czynniki, należy stwierdzić jasno – mury szkół i uniwersytetów powinny opuszczać osoby nie tylko przygotowane teoretycznie do wykonywania określonej pracy, lecz również wyposażone we wszelkie niezbędne uprawnienia do jej świadczenia. Taki model powinien być przez państwo preferowany, stąd też w konsekwencji należałoby finansować ze środków publicznych wyłącznie te szkoły i uczelnie, które przystosują się do wyżej określonych wymogów. W obrębie edukacji prywatnej, pozostałaby oczywiście dowolność – jeśli jakikolwiek podmiot ma wolę prowadzić np. uniwersytet, którego ukończenie nie wiąże się z uzyskaniem uprawnień do wykonywania zawodu, nikt nie powinien mu tego zabraniać, jednak jednostka taka nie powinna otrzymać na swoją działalność ani złotówki z publicznych pieniędzy.

    Tak zbudowany system, nie tylko przysłużyłby się młodym ludziom i ich przyszłości – stanowiłby również odpowiedź na oczekiwania pracodawców. Ze wspomnianych już raportów WEI jasno wynika, że jednym z większych problemów trapiących aktualnie przedsiębiorców jest brak odpowiednio wyszkolonych pracowników, dysponujących nie tylko wiedzą teoretyczną, lecz również praktycznymi kwalifikacjami do wykonywania zawodu. System certyfikacji jest aktualnie rozdrobniony, nawet w ramach całych branż, przez co nieczytelny i skomplikowany, co stanowi dodatkową trudność. Zakładając przyjęcie proponowanego przez nas rozwiązania, pracodawca, otrzymując na biurko CV kandydata, który ukończył państwową szkołę zawodową albo państwowy uniwersytet, miałby pewność, że osoba ta ma niezbędne do świadczenia pracy w zawodzie uprawnienia.

    Ostatecznie, korzyść wynikająca z wejścia w życie postulowanego systemu, będzie wielowymiarowa. Z punktu widzenia ludzi młodych, wiązać się będzie ona z lepszym wejściem w życie zawodowe i oszczędnością znacznych sum pieniędzy. Dla przedsiębiorców najistotniejszy będzie fakt, że w końcu nie będą musieli martwić się niezgodnością oczekiwanych przez nich kwalifikacji z umiejętnościami, które absolwenci wynieśli ze szkół – kształcenie będzie miało wymiar praktyczny, a jego efektem będą pracownicy wyposażeni nie tylko w wiedzę teoretyczną, lecz również twarde kompetencje zawodowe. W największym jednak stopniu, na proponowanym rozwiązaniu zyska państwo. Dzięki daleko idącej synergii między systemem kształcenia, a rynkiem pracy, gospodarka będzie mogła rozwijać się szybciej i sprawniej, ponieważ pojawi się w jej obrębie rzesza wysoko wykwalifikowanych pracowników. Potencjał rozwojowy będzie zatem wykorzystany w o wiele większym stopniu, niż ma to miejsce obecnie. Szerokie zasoby wykwalifikowanej kadry pozwolą również na osiągnięcie bardziej dynamicznych postępów w dziedzinie rozwiązań innowacyjnych – prognozować można ponadto, że staną się dodatkowym atutem przyciągającym do Polski poważne inwestycje, z wysoką wartością dodaną. Ostatecznie, młodzi ludzie wykształceni w nowych warunkach, będą zarabiać lepiej, co oznacza wyższe wpływy do budżetu, zarówno z tytułu opodatkowania dochodów, jak i konsumpcji. Jako dodatkową korzyść wymienić można również uracjonalnienie wydatków ponoszonych przez państwo na system edukacji – za pieniądze publiczne, trzeba będzie spodziewać się realnego efektu w postaci w pełni wykształconego pracownika. Uczelnie przestaną być „fabrykami bezrobotnych”, a jeśli część z nich nie dostosuje się do nowych warunków, będzie musiała konkurować na wolnym rynku bez żadnego wsparcia z budżetu.

    Reasumując powyższe rozważania – w polskim systemie edukacji konieczna jest rewolucja. Nie można w dalszym ciągu akceptować sytuacji, w której młodzi ludzie stają się dla hermetycznych grup interesów doskonałym źródłem środków finansowych. Konsekwencjami podtrzymania obowiązującego aktualnie modelu będą: coraz wyższa stopa bezrobocia wśród ludzi młodych, coraz większa luka w zasobie odpowiednio wykwalifikowanych pracowników, oraz dalsze marnotrawienie środków publicznych na absolutnie bezwartościowe kierunki studiów, czy klasy w szkołach zawodowych. Efekt będzie prosty – polski potencjał rozwojowy w dalszym ciągu nie będzie wykorzystywany, a na to nie możemy sobie, jako państwo, pozwolić. W związku z powyższym, pozostaje apelować do decydentów politycznych o rozważenie przedstawionej na łamach tego memorandum propozycji. Szersze opracowanie dotyczące tego problemu, połączone z bardziej dogłębnym badaniem jego przyczyn, odsłon i skutków, planowane jest na jesień bieżącego roku. 

     

                                                                                            Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

    Stanowisko ZPP – projekt ustawy o zmianie ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy


    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. PROJEKTU USTAWY O ZMIANIE USTAWY O PROMOCJI ZATRUDNIENIA I INSTYTUCJACH RYNKU PRACY ORAZ NIEKTÓRYCH USTAW Z DNIA 29 KWIETNIA 2016 ROKU

    Przedstawiony projekt ustawy, wraz z zaprezentowanymi projektami aktów wykonawczych, należy ocenić stanowczo negatywnie, jako szkodliwy zarówno dla polskiego rynku pracy, jak i – w  sposób zapewne nieoczekiwany przez projektodawcę – demografii.

    Na łamach raportu pt. „Imigranci z Ukrainy ratunkiem dla polskiej demografii” Związek Przedsiębiorców i Pracodawców przedstawił zestawienie danych dotyczących wielkości ukraińskiej imigracji do Polski i jej potencjalnie zbawiennego wpływu na sytuację demograficzną. Zgodnie bowiem z szacunkami Narodowej Rady Ludnościowej, aby utrzymać obecny poziom gospodarki, Polska do 2050 roku będzie musiała przyjąć około 5 milionów emigrantów. W chwili obecnej, liczbę Ukraińców znajdujących się na terytorium Polski – zarówno legalnie, jak i nielegalnie – oszacować można na około milion osób. Co istotne, są to imigranci pracujący, którzy nie mają raczej zamiaru korzystać ze wszelkiego rodzaju świadczeń socjalnych. W żywotnym interesie naszego państwa jest zatem legalny pobyt jak największej liczby Ukraińców w Polsce.

    Jednym z kluczowych elementów zaproponowanych przez projektodawcę regulacji jest nie tyle jakaś część treści przedłożonego projektu ustawy, a projekt aktu wykonawczego dołączonego do projektu ustawy. Otóż projektodawca zdecydował się zaproponować uchylenie przepisu par. 1 pkt 20 Rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Społecznej z dnia 21 kwietnia 2015 roku w sprawie przypadków, w których powierzenie wykonywania pracy cudzoziemcowi na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej jest dopuszczalne bez konieczności uzyskania zezwolenia na pracę. Wprowadzenie tego pomysłu w życie oznaczałoby rezygnację z instytucji oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi będącemu obywatelem Republiki Armenii, Republiki Białorusi, Republiki Gruzji, Republiki Mołdawii, Federacji Rosyjskiej lub Ukrainy, umożliwiającej obywatelom ww. państw legalne podejmowanie pracy w Polsce na okres nieprzekraczający 6 miesięcy w ciągu roku, bez konieczności uzyskiwania zezwolenia na pracę. Oświadczenia o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi są bardzo popularnym instrumentem – do końca października 2015 roku zarejestrowano łącznie ponad 665 tysięcy takich oświadczeń, z czego ponad 650 tysięcy dotyczyło obywateli Ukrainy. Główną zaletą tego rozwiązania jest jego prostota i brak uznaniowości.  Można z dużą dozą pewności stwierdzić, że rezygnacja z systemu oświadczeń spowoduje skokowy spadek liczby Ukraińców pracujących i przebywających w Polsce, co – jak łatwo można wywnioskować z treści poprzedniego akapitu – nie jest pożądane.

    Przyczynkiem do przedłożenia omawianego projektu ustawy była konieczność implementacji dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/36/UE z dnia 26 lutego 2014 r. w sprawie warunków wjazdu i pobytu obywateli państw trzecich w celu zatrudnienia w charakterze pracownika sezonowego. Wydaje się jednak, że transpozycja dyrektywy stanowiła jedynie pretekst, by w znacznym stopniu zmienić system legalnego zatrudniania cudzoziemców w Polsce – jedynymi przepisami bezpośrednio związanymi z wdrażaniem dyrektywy do polskiego porządku prawnego są bowiem regulacje dot. jednego z dwóch nowych typów zezwoleń na pracę, tj. zezwolenia na pracę sezonową. Co do zasady, przepisy regulujące zezwolenie na pracę sezonową są skonstruowane relatywnie liberalnie (skorzystano np. z prawie maksymalnego dopuszczalnego okresu, na jaki mogą zostać wydane te zezwolenia).

     

    Instytucja zezwolenia na pracę krótkoterminową ma w założeniu zastępować wymienioną wyżej możliwość składania oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi. Stanowi to znaczne skomplikowanie tej – jak do tej pory, co wskazano wcześniej – prostej i często wykorzystywanej procedury. Projekt zakłada wprowadzenie szeregu warunków niezbędnych do spełnienia przy wnioskowaniu o uzyskanie zezwolenia na pracę krótkoterminową cudzoziemców – możliwość taką uzyskają jedynie podmioty , które prowadzą gospodarstwo rolne lub działalność gospodarczą przez minimum 12 miesiąc lub – jeśli okres ten jest krótszy – zatrudniają w momencie złożenia wniosku co najmniej jednego pracownika przez okres co najmniej trzech miesięcy. Wprowadzenie szeregu restrykcji zdecydowanie może ograniczyć liczbę Ukraińców podejmujących w Polsce legalną pracę, jednak wydaje się, że nie wpłynie znacząco na ograniczenie częstotliwości nadużyć – ci, którzy nie uzyskają zezwolenia na pracę krótkoterminową, jeśli będą do tego zmuszeni, po prostu zaczną pracować nielegalnie.

    Kolejnym szkodliwym przepisem zaproponowanym w ramach projektu jest nowa przesłanka wydania zezwolenia na pracę – kryterium minimalnego wynagrodzenia za pracę cudzoziemca. Co prawda rzeczywistość gospodarcza, w której cudzoziemcy z reguły stanowią tanią siłę roboczą, już zaczyna się powoli zmieniać, wraz z napływem do Polski specjalistów z państw ościennych, jednak wciąż istnieje znaczna grupa imigrantów, którzy skłonni są podejmować w Polsce nisko płatne, proste prace np. przy zbiorze owoców. Wprowadzenie konieczności zapewnienia im pensji w wysokości przynajmniej minimalnego wynagrodzenia za pracę, spowoduje że w zdecydowanej większości cudzoziemcy z ww. grupy nie będą już mieli możliwości podjęcia takiego zatrudnienia. Tym samym, albo nie zdecydują się na pracę w Polsce, albo będą tu pracować nielegalnie.

    Przedstawiony projekt ustawy nie zawiera ponadto szeregu istotnych przepisów, dot. chociażby maksymalnych terminów zakończenia procedur związanych z rejestracją wniosku o zezwolenie na pracę sezonową i o zezwolenie na pracę krótkoterminową. Wątpliwy jest też zarówno katalog przypadków, w których pracodawca nie dopełniający określonych obowiązków obciążony jest karą grzywny, jak i jej wysokość (nie niższa, niż 200 złotych).

    Reasumując, przedstawiony projekt ustawy należy ocenić zdecydowanie negatywnie. Jest on szkodliwy dla polskiego rynku pracy (borykającego się aktualnie z problemem niedoboru pracowników o określonych kompetencjach/skłonnych do podejmowania określonej pracy), a w perspektywie długoterminowej również dla polskiej demografii. Oba te zagadnienia stanowią jedne z kluczowych uwarunkowań regularnego i zadowalającego wzrostu gospodarczego, a zatem i stopnia zamożności Polaków, powinny być zatem traktowane priorytetowo i z namysłem. Projekt stanowi impulsywną próbę ukrócenia pewnych nadużyć, będąc jednocześnie klasycznym przypadkiem „wylania dziecka z kąpielą”. Z tego też powodu, tę propozycję legislacyjną trzeba ocenić nad wyraz krytycznie.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

    Stanowisko ZPP_pdf

     

    Niestosowanie „in dubio pro tributario”

    Marek Isański
    Dariusz Żurawski


    SKUTKI NIESTOSOWANIA ZASADY IN DUBIO PRO TRIBUTARIO

    1. Teza:
    – niestosowanie zasady przez aparat skarbowy skutkuje nakładaniem wątpliwych przypisów podatkowych, co niszczy polską przedsiębiorczość, 
    – niestosowanie zasady przez Ministra Finansów powoduje, że złe prawo podatkowe nie jest naprawiane, podczas gdy stosowanie tej zasady to jedyny efektywny mechanizm wymuszający naprawę złych przepisów,
    – niestosowanie zasady przez sądy administracyjne jest jednak najbardziej groźne. Z jednej strony to nierealizowanie podstawowej funkcji jaką jest ochrona obywatela przed niezgodnymi z prawem działaniami władzy wykonawczej i ustawodawczej, a z drugiej to zgoda na łamanie konstytucyjnie zagwarantowanych praw obywatelskich.

    Od 5 miesięcy w ordynacji podatkowej jest zapis, który nakazuje wprost, aby w sytuacji nie dających się usunąć wątpliwości co do treści przepisu rozstrzygać je na korzyść podatnika. Ma ona dawać minimum bezpieczeństwa w prowadzeniu działalności gospodarczej. Z uwagi na fatalny stan prawa podatkowego, także jeżeli chodzi o jego przejrzystość i stopień zrozumiałości dla podatników to przepis o znaczeniu wręcz fundamentalnym. Gwarantuje, że jeśli podatnik zaewidencjonuje wszystkie zdarzenia gospodarcze i w deklaracji rozliczy podatek wg własnego zwykłego rozumienia treści przepisów, to żaden urzędnik prowadząc kontrolę nie zniszczy jego firmy, a często również dorobku życia twierdząc, że poprawna wykładnia przepisu jest inna. To również koniec z niechlubną tradycją stosowaną przez fiskusa: zmiana interpretacji przepisu (zawsze na niekorzyść podatnika), bez zmiany prawa, które powoduje przypis podatkowy z odsetkami za 5 lat wstecz. 

    Co miesiąc Minister Finansów wydaje kilka tysięcy indywidualnych interpretacji podatkowych. Każdy wniosek o wydanie interpretacji to oczywisty dowód, że podatnicy chcą płacić podatki, tylko nie wiedzą jakie, bo przepisy są wieloznaczne. Dlaczego więc Minister Finansów nie wykorzystuje tych postępowań do eliminowania przepisów wieloznacznych, nieprecyzyjnych? W ten sposób w trybie szybkim sam doprowadziłby do znacznej poprawy jakości prawa podatkowego. Czyżby mu na tym nie zależało?
    W mediach brak też relacji zadowolonych podatników, którzy chwaliliby organy podatkowe, bądź sądy za zastosowanie zasady rozstrzygania wątpliwości na ich korzyść. Wiele jest za to informacji o rozbieżnych rozstrzygnięciach w jednakowych stanach faktycznych i prawnych.
    Oznacza to, że zasada ta nie jest stosowana ani przez organy podatkowe, ani co dużo bardziej zatrważające przez sądy administracyjne, o czym poniżej.

    2. Dlaczego należało wprowadzić do ordynacji podatkowej tę ogólną zasadę?

    Obowiązujące prawo podatkowe pod względem niejasności i nieprecyzyjności jest unikatowe w skali światowej. Olbrzymie problemy z jego zrozumieniem mają nie tylko przedsiębiorcy, ale także urzędnicy, a nawet sędziowie. Tak złego prawa nie są w stanie poprawnie stosować polscy przedsiębiorcy, natomiast ponoszą oni wszystkie negatywne konsekwencje tego stanu rzeczy. Tysiące firm było i jest niszczone wskutek wątpliwych przypisów podatkowych dokonanych przez aparat skarbowy, który inaczej niż przedsiębiorca zinterpretował niejednoznaczny przepis. W zasadzie wszyscy przedsiębiorcy zasadnie obawiają się, że każde ich rozliczenie podatkowe może zostać skutecznie zakwestionowane przez fiskusa. Powodem tego jest właśnie niejasne i nieprecyzyjne prawo podatkowe. Chodzi oczywiście o małych i średnich przedsiębiorców, a nie o korporacje, dla których jakość prawa jest w zasadzie bez znaczenia.
    Jednocześnie szybka naprawa przepisów jest technicznie niewykonalna. Przykładem jest choćby czas pracy komisji kodyfikacyjnej ogólnego prawa podatkowego, która założyła, iż przygotuje zaledwie projekt nowej Ordynacji podatkowej w czasie 2 lat. A to tylko jeden z elementów. Co z prawem materialnym – podatkami dochodowymi, VAT i akcyzą? 
    Z uwagi na obowiązek samoobliczenia podatku podstawowym prawem Podatnika jest zrozumiałe dla podatnika prawo. Dlatego Konstytucja nakłada na ustawodawcę wymóg wysokiej określoności przepisów prawa podatkowego. Tym samym płacenie podatków to nie może być loteria. Nie można też wymagać, aby podatnik dokonywał takiej interpretacji przepisów prawa by deklarować jak najwyższy podatek. Bowiem naruszany byłby konstytucyjny obowiązek poszanowania i ochrony godności obywatela przez władze publiczne. Aby tak nie było, prawo ma być zrozumiałe dla przeciętnego obywatela. 
    Pierwszym celem wprowadzenia zasady „in dubio pro tributario” było wymuszenie na ustawodawcy konieczności dbania o coraz większą jednoznaczność przepisów. Nie widać żadnych oznak, aby podejmowane zostały jakiekolwiek działania w tym kierunku. 
    Oczywiście, przepisy nigdy nie będą idealne. Ale to nie znaczy, że należy przejść nad tym do porządku. Podatnik nie może ponosić negatywnych konsekwencji złego prawa podatkowego. Te konsekwencje musi ponosić jedynie twórca złego prawa podatkowego. 

    3. Dlaczego przepis ciągle jest zapisem martwym?

    Wydaje się, że podstawowym powodem jest niezrozumienie istoty tej zasady. Często twierdzi się, że zasada ta jest niezgodna z prawem, a w szczególności z Konstytucją. Owa niezgodność ma między innymi polegać na rzekomym wchodzeniu w wyłączne kompetencje sądów, co do wykładni przepisów oraz możliwości wywiedzenia tejże zasady bezpośrednio z Konstytucji, co ma ją pozbawiać waloru przydatności poprzez umieszczenie jej w ordynacji podatkowej. Jedynie pozornie takie argumenty mogą się wydawać słuszne, ponieważ są one wynikiem przyjęcia błędnego założenia przez ich autorów. Założenia, że mamy do czynienia z normą prawną, która uprawnia podatników do interpretacji przepisów podatkowych. Jak w takim razie należy podchodzić do interpretacji dokonywanych przez organy skarbowe, skoro mogą to robić jedynie sądy?
    Takie założenie jest błędne. Wynika z niego, że Podatnik winien do sądu występować z wątpliwościami dotyczącymi interpretacji przepisów.
    Przedmiotowa zasada wynika z konstytucji, dlatego powinna być stosowana już od lat. A nie jest. Jej wprowadzenie do ordynacji podatkowej należy traktować jako przypomnienie fiskusowi i sądom administracyjnym o tym o czym niestety zbyt często zapominają. O podstawowym prawie podatników jakim jest prawo do zrozumiałych przepisów. Nie jest to nowość legislacyjna. Konieczność jej wprowadzenia nie jest powodem do dumy ani dla władzy ustawodawczej, ani wykonawczej, ani sądowniczej.
    Zapis ten jest martwy przede wszystkim z tego powodu, że odpowiedzialni za jego stosowanie nie podjęli odpowiedniego wysiłku intelektualnego i tak naprawdę to nie wiedzą jak tę zasadę stosować (…).

    4. Jak zasada powinna być stosowana w praktyce?

    Omawiana zasada powinna dawać podatnikowi gwarancję, iż w przypadku stwierdzenia przez organ/sąd faktu, że podatnik, z uwagi na zawiłość i niejasność przepisu, mógł dokonać określonej jego interpretacji, co powinno skutkować przyjęciem zeznania podatkowego za rozpatrywany okres, jako prawidłowe. Nie wyklucza obowiązku wydania przez organ/sąd swojej wykładni, którą podatnik zobowiązany będzie stosować, ale dopiero po uprawomocnieniu się decyzji/wyroku, ale bez konsekwencji w postaci naliczenia podatku w oparciu o wykładnię sądu. 
    Czyli zasada rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika polegać ma, w uproszczeniu, na:
    – niekaraniu np. podwyższeniem podatku za możliwą i racjonalną interpretację podatnika (podatnik nie może ponosić skutków złego prawa),
    – a jeśli dokonana przez organ/sąd interpretacja będzie inna niż podatnika, innymi słowy, organ/sąd stwierdzi, że dokonana przez podatnika wykładnia jest racjonalna, ale zdaniem organu/sądu jest błędna, to poprawna wykładnia staje się obowiązująca dla podatnika dopiero od prawomocności decyzji/wyroku. To powoduje, że za okres objęty kontrolą jego deklaracja podatkowa jest prawidłowa. Dopiero od wydania decyzji/wyroku ma stosować wykładnię organu/sądu (wątpliwości rozstrzyga się zawsze na korzyść obywatela). 
    Reasumując ta zasada w połączeniu z aktywnością sądów polegającą na doprowadzaniu do eliminacji złych, nieprecyzyjnych, a więc niekonstytucyjnych przepisów. Spowoduje to ujednolicanie linii orzeczniczej, co może w krótkim czasie doprowadzić do obowiązywania takich przepisów prawa, które będą przyjazne/zrozumiałe dla podatnika. W konsekwencji spowoduje to również wzrost wpływów do budżetu państwa, ponieważ efektem stosowania tej zasady będzie stabilny, bo bezpieczny rozwój przedsiębiorczości.
    Jednak najważniejsza jest zmiana mentalności sądów administracyjnych. Dotychczas bardziej są one zaangażowanie w obronę interesu budżetu w źle pojętym interesie państwa. Zapominają, że to sądy są jedyną władzą, która ma bronić obywatela przed niezgodnymi z prawem działaniami władzy ustawodawczej i wykonawczej (w tym przypadku przed skutkami złego prawa podatkowego). To sądy winny w przypadku niejasnych przepisów nie orzekać na niekorzyść podatników, lecz wszczynać postępowania w celu stwierdzenia niekonstytucyjności wieloznacznych przepisów. W ten sposób nie tylko wymuszą naprawę prawa podatkowego, ale skutecznie będą chroniły podstawowych praw obywateli, co jest ich obowiązkiem. 
    Wymaga to od sądów, aby rozpoznając skargi analizowały czy przepis mający zastosowanie w sprawie jest zrozumiały dla podatnika, który nie jest tak wybitnym znawcą prawa podatkowego jak sędziowie NSA.

    5. Jakie są konsekwencje niestosowania zasady?

    Niestety obecnie sądy zbyt często mając pełną świadomość niskiej jakości prawa podatkowego starają się swoimi wyrokami prawo to poprawić (…). Jest to działanie, które niejednokrotnie ociera się o niedopuszczalne prawotwórstwo ze strony sądów. Jego efektem jest nieakceptowalna w państwie prawa rozbieżność orzecznicza w analogicznych stanach faktycznych i prawnych. Skoro zobowiązania podatkowe są obiektywne, to albo podatek jest albo go nie ma. Nie może być tak, że raz jest, a innym razem go nie ma. W zależności od składu orzekającego.
    Jednak najpoważniejszym zastrzeżeniem w stosunku do sądów nie stosujących przedmiotowej zasady jest łamanie konstytucji, a w szczególności praw obywatelskich w niej gwarantowanych. Mam na myśli art. 2, z którego wywodzi się zasadę zaufania do państwa i stanowionego przez nie prawa. Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie stwierdzał, że państwo nie może zaskakiwać obywateli ich obowiązkami. A właśnie modelowym wręcz przykładem takiego zachowania jest niestosowanie zasady in dubio pro tributario poprzez przerzucanie na obywateli negatywnych konsekwencji złego i nieprecyzyjnego prawa.
    W konsekwencji to sam sąd obniża zaufanie obywateli do państwa, a do władzy sądowniczej w szczególności. 

    Bardzo niepokojąco brzmi wypowiedź nowego prezesa NSA, który w udzielonym wywiadzie dla Rzeczpospolitej opublikowanym w dniu 04.05.2016 r., że: „…Sędziowie są zwolennikami czegoś co nazwałbym wykładnią kompleksową, w której się przeprowadza wykładnię językową, systemową i funkcjonalną i dopiero wyważa wynik. Kwestia nie dającej się usunąć wątpliwości pojawia się dopiero wtedy, kiedy z tych złożonych czynności nie powstaje zdecydowana argumentacja za nadaniem takiej a nie innej treści przepisowi i nie udaje się to nawet składowi powiększonemu.” I dalej: „…Sądzę, że to będą rzadkie wypadki”
    Panie Profesorze, obowiązkiem sędziów jest dokonywanie kompleksowej wykładni przepisów. To oczywiste. Ale czym innym jest kompleksowa wykładnia, a czym innym wydawanie wyroków!
    Wydawanie wyroków nie może pomijać sprawy najważniejszej, jaką jest zrozumiałość treści przepisu dla adresata – podatnika, zwłaszcza, że art. 2a ordynacji podatkowej to nakazuje. Z tego powodu póki nie poprawi się jakość prawa podatkowego winna być jednym z najczęściej stosowanych przez sądy przepisów (…).

    Przepisy podatkowe pisane są w pierwszej kolejności dla podatników, bo to oni je stosują składając co miesiąc deklaracje. Muszą być dla nich zrozumiałe. Sądy i urzędnicy mają jedynie kontrolować czy podatnik poprawnie je zastosował. Oczywiście o ile przepisy są na tyle jednoznaczne, że podatnik nie mógł ich niewłaściwie zinterpretować. 
    Uświadomienie tego zadania sądom i urzędnikom jest niezbędne nie tylko do stabilnego rozwoju Polski, ale przede wszystkim gwarancji przestrzegania zasad państwa prawa.

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery