• PL
  • EN
  • szukaj

    18. w regionie, 39. na świecie

    01.02.2016

    18. w regionie, 39. na świecie – Polska odnotowała awans w Indeksie Wolności Gospodarczej The Heritage Foundation i The Wall Street Journal

    To kolejny z rzędu odczyt Indeksu, w którym nasz kraj poprawił swój wynik. Wskaźnik wolności gospodarczej w Polsce wyniósł 69,3 pkt, co plasuje nasz kraj na 39. miejscu w rankingu światowym i 18. pozycji w zestawieniu regionalnym. Wciąż jesteśmy krajem „umiarkowanie wolnym”.

    To najlepszy w historii tego Raportu wynik Polski, która począwszy od 2012 roku poprawiła swoją pozycję o 5,1 pkt. W tegorocznym zestawieniu na szczególną uwagę zasługuje poprawa w zakresie praw własności (+5,0), poziomu korupcji (+1,0), warunków dla biznesu (+1,4), polityki monetarnej (+3,9) oraz wolności inwestycyjnej (+5,0).

    Bardzo dobrze, szczególnie w perspektywie od 1995 roku, jesteśmy oceniani w zakresie otwartości rynku i polityki monetarnej, jednak wiele pracy jest do zrobienia w zakresie wydatków publicznych i rynku pracy. Wyżej od nas plasują się w tym zakresie nasi sąsiedzi: Litwa, Niemcy oraz Czechy – mówi Marcin Nowacki, Dyrektor ds. międzynarodowych WEI, który zaprezentował Raport. I dodaje – W naszym przekonaniu kluczowe z punktu widzenia podążania Polski w kierunku kraju w pełni wolnego gospodarczo są zdyscyplinowanie finansów publicznych, uelastycznienie rynku pracy, niższe opodatkowanie pracy oraz przejrzyste prawo gospodarcze.

    Jak wynika z Raportu, wśród krajów europejskich w czołówce utrzymują się: Szwajcaria – 81,0; Irlandia – 77,3; Estonia – 77,2; Wielka Brytania – 76,4 oraz Dania – 75,3. W rankingu porównano 44 kraje europejskie, z czego zdecydowana większość jest co najmniej „umiarkowanie wolna”.

    W Europie jest obecnie 5 gospodarek o bardzo ograniczonej wolności gospodarczej („mostly unfree”) – Chorwacja; Bośnia i Hercegowina; Mołdawia; Grecja; Rosja oraz 2 gospodarki, gdzie wolność jest tłumiona („repressed”) – Ukraina oraz Białoruś. Analizowana jako całość, Europa wciąż zmaga się z barierami administracyjnymi, wysokimi kosztami pracy, wysokimi obciążeniami podatkowymi oraz problemami w zarządzaniu finansami publicznymi.

    Poziom wolności gospodarczej w ogromnej mierze zależy od woli politycznej rządzących – mówi Robert Gwiazdowski, Prezes Warsaw Enterprise Institute.  – Niech dowodem na to będzie pozycja takich krajów jak Estonia, Litwa i Łotwa. One miały podobne doświadczenia jak nasz kraj, ale szybciej zrozumiały, że powinnością rządu jest stymulowanie gospodarki, choćby przez usuwanie barier biurokratycznych.

    – Polska gospodarka rośnie nieprzerwanie od 25 lat, systematycznie poprawiając równocześnie pozycję w wielu prestiżowych międzynarodowych rankingach gospodarczych. PKO Bank Polski jako lider krajowego sektora bankowego od lat konsekwentnie wspiera wysiłki mające na celu rozwój polskiej gospodarki i naszego systemu finansowego – mówi Zbigniew Jagiełło, Prezes PKO Banku Polskiego, który wspiera prezentację tegorocznego Raportu. 

    W czołówce światowej rankingu, jako kraje w pełni wolne gospodarczo, znajdują się niezmiennie: Hong Kong – 88,6; Singapur – 87,8; Nowa Zelandia – 81,6; Szwajcaria – 81,0 oraz Australia – 80,3. W badaniu brano pod uwagę 178 państw.

    Indeks Wolności Gospodarczej – przygotowywany przez The Heritage Foundation i The Wall Street Journal od ponad 20 lat – stał się najbardziej popularnym rankingiem na świecie. Celem Indeksu Wolności Gospodarczej – od początku istnienia w 1995 roku – jest katalogowanie państw według rozwiązań, polityk realizowanych w celu zwiększania wolności gospodarczej, a tym samym promowania rozwoju i pomnażania dobrobytu narodów. W ramach Indeksu Wolności Gospodarczej analizowane są rządy prawa (prawa własności, poziom korupcji); wielkość sektora publicznego (fiskalizm, wydatki publiczne); efektywność regulacyjna (warunki dla biznesu, polityka monetarna, rynek pracy) oraz otwartość rynku (handel, inwestycje, finanse).

    Regionalnej prezentacji Raportu – obejmującej porównanie Czech, Estonii, Gruzji, Litwy, Łotwy, Niemiec, Polski, Słowacji, Ukrainy oraz Węgier – dokonała Warsaw Enterprise Institute, fundacja ZPP, która jest strategicznym partnerem raportu w Polsce, podczas konferencji w Ministerstwie Rozwoju.

    Prezentacji Raportu towarzyszyła debata z udziałem zaproszonych Ekspertów. 

    Pełna treść Raportu_.pdf

    Indeks Wolności Gospodarczej 2016

    26.01.2016

    Indeks Wolności Gospodarczej 2016
    The Heritage Foundation oraz The Wall Street Journal

    W dniu 1 lutego 2016 roku o godzinie 13:00 zaprezentujemy Indeks Wolności Gospodarczej The Heritage Foundation oraz The Wall Street Journal – doroczny ranking najbardziej wolnościowych gospodarek świata.

    Cel? 

    Celem Indeksu – od początku istnienia w 1995 roku – jest katalogowanie państw według rozwiązań, polityk realizowanych w celu zwiększania wolności gospodarczej, a tym samym promowania rozwoju i pomnażania dobrobytu narodów. W ramach Indeksu Wolności Gospodarczej analizowane są rządy prawa; wielkość sektora publicznego; efektywność regulacyjna oraz otwartość rynku.

    Na którym miejscu będzie w tegorocznym zestawieniu Polska?
    Raport opublikujemy 1 lutego 2016 roku o godzinie 13:00 podczas uroczystej prezentacji w Ministerstwie Rozwoju.

    *Wydarzenie ma charakter zamknięty.
     

    W agendzie wydarzenia:

    13:00-13:20 – Sektor MSP w Polsce z punktu widzenia Rządu RP
    Mateusz Morawiecki, Wiceprezes Rady Ministrów, Minister Rozwoju

    13:20-13:40 – O wolności gospodarczej
    Robert Gwiazdowski, Prezes Warsaw Enterprise Instutute

    13:40-14:00 – Prezentacja: Index of Economic Freedom 2016
    Marcin Nowacki, Wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców

    14:00-15:00 – Dyskusja z udziałem zaproszonych Ekspertów. Polska w rankingu Index of Economic Freedom 2016
    Prowadzenie: Tomasz Wróblewski, Wiceprezes Warsaw Enterprise Institute, Redaktor naczelny „Wprost”

    Wydarzenie odbędzie się pod Honorowym Patronatem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy

    www.prezydent.pl

     

    Wydarzenie wspiera PKO Bank Polski

     


    UWAGA! Przewidujemy transmisję online. W dniu wydarzenia opublikujemy na naszym fanpage\’u na Facebooku link, pod którym będzie można oglądać wydarzenie.

    Zapisz

    Stawka minimalna wynagrodzenia

    25.01.2016

    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW DOTYCZĄCE PROJEKTU USTAWY O ZMIANIE USTAWY O MINIMALNYM WYNAGRODZENIU ZA PRACĘ ORAZ USTAWY O PAŃSTWOWEJ INSPEKCJI PRACY Z DNIA 15 STYCZNIA 2016 ROKU

    Najistotniejszym postulatem uwzględnionym w projekcie jest pomysł ustanowienia jednolitej minimalnej stawki godzinowej dla umów zleceń i umów o świadczenie usług. Zgodnie z uzasadnieniem projektu, ma on w zamiarze ustawodawcy przeciwdziałać nadużywaniu umów cywilnoprawnych oraz wprowadzać ochronę osób otrzymujących wynagrodzenie na najniższym poziomie. Wydaje się jednak, że ustawodawca, chcąc rozwiązać pewien problem, podejmuje działania, których skutkiem oczywiście będzie jedynie poszerzenie skali niepożądanego zjawiska. Należy bowiem zwrócić uwagę na to, kogo w szczególności dotyczyć miałaby proponowana zmiana. Z całą pewnością nie będą to przecież ani mieszkańcy wielkich miast, ponieważ ich wynagrodzenia – na ogół – znacznie przekraczają wysokość płacy minimalnej (mediana płac w Warszawie to ok. 6 tys. zł), ani wysoko wykwalifikowani specjaliści.
    Z ich punktu widzenia, postulat godzinowej stawki minimalnej obejmującej umowy zlecenia i umowy o świadczenie usług jest zasadniczo neutralny, ponieważ w żaden sposób nie zmienia ich pozycji. Oczywistym wydaje się zatem, że projektowana regulacja w największym stopniu wpłynie na sytuację najsłabszych grup na rynku pracy, czyli osób młodych, niedoświadczonych, niewykwalifikowanych, mieszkańców małych miast i wsi o wysokich stopach bezrobocia. Ustawodawca ma wyraźną intencję podjęcia działania w ich interesie, nie zauważa tylko jednej, wyjątkowo istotnej rzeczy – wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej spowoduje automatyczne wypchnięcie dużej części tych ludzi do szarej strefy.

    Swoboda kontraktowania i elastyczne normy prawa pracy to czynniki działające na korzyść,
    a nie na szkodę najsłabszych uczestników rynku pracy. Pozwalają one bowiem na nabycie niezbędnych kwalifikacji i doświadczenia, co niekiedy – oczywiście – idzie w parze z niskim wynagrodzeniem na samym początku kariery, jednak w konsekwencji umożliwia rozwój zawodowy, a więc i osiąganie w przyszłości wyższych zarobków. Wprowadzając minimalną stawkę godzinową dla umów zleceń i umów o świadczenie usług, ustawodawca pozbawia tych możliwości osoby najniżej wynagradzane. Jeśli bowiem ich pracodawcy nie będą w stanie zapłacić im przynajmniej 12 złotych za godzinę, pozostaną dwie możliwości – albo zostaną zwolnione, a więc nie będą pracować w ogóle, albo zostaną zatrudnione „na czarno”, czyli bez żadnej umowy. Oznacza to, że na skutek wejścia w życie projektowanej regulacji, najsłabsze grupy na rynku pracy znajdą się w sytuacji gorszej, niż aktualnie – mimo dobrych chęci ustawodawcy, skutek jego działań będzie zatem dokładnie odwrotny od zamierzonego.

    Negatywny efekt wprowadzenia w życie regulacji omówionej w poprzednim akapicie zostanie jedynie wzmocniony poprzez zakładane w projekcie usunięcie ustawowego bezpiecznika, w postaci ustanowienia minimalnej płacy dla osób rozpoczynających karierę zawodową (w ciągu pierwszego roku pracy) na poziomie 80% minimalnego wynagrodzenia za pracę. Rozwiązanie to ma swój oczywisty sens, ponieważ ogranicza potencjalne negatywne skutki oddziaływania płacy minimalnej na rynek pracy (wypychanie najbardziej niedoświadczonych pracowników do szarej strefy). Uchylenie tego przepisu,
    a zatem ustanowienie jednolitego poziomu minimalnego wynagrodzenia, jednakowego również dla pracowników w pierwszym roku ich pracy jest więc, jak się wydaje, błędną koncepcją.

    Osobną grupą, dla której wejście w życie projektowanych regulacji oznacza znaczne pogorszenie sytuacji są osoby pracujące dorywczo, w tym np. studenci podejmujący pracę w okresie wakacyjnym. W proponowanym stanie prawnym nie będzie możliwe legalne zatrudnienie ich za stawkę niższą, niż 12 złotych za godzinę pracy, co oznaczać musi albo gwałtowny spadek liczby wakatów w obrębie prac sezonowych i dorywczych, albo nagły wzrost liczby pracowników sezonowych zatrudnianych bez umowy.

    Zgodnie z wypowiedzią Pani Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej Elżbiety Rafalskiej, jednym z celów projektowanej regulacji jest „likwidacja nadużywania stosowania kilkuzłotowych stawek np. w przypadku zatrudniania pracowników firm ochroniarskich czy sprzątających”. Należy zauważyć jednakże, że osoby o niskich wynagrodzeniach są głównymi ofiarami wysokich pozapłacowych kosztów pracy, ponieważ w ich sytuacji kilkaset złotych stanowi bardzo dużą część domowego budżetu. Wyobrazić można sobie hipotetyczną sytuację, w której osoba przez 160 godzin miesięcznie wykonuje swoje obowiązki z tytułu umowy zlecenia, polegające choćby na sprzątaniu hali produkcyjnej, za co otrzymuje 7 złotych brutto za godzinę. Miesięczny dochód netto takiej osoby wynosi niewiele ponad 810 złotych, podczas gdy całkowity koszt jej zatrudnienia to ponad 1300 złotych. Zgodnie z propozycją ustawodawcy, od momentu wejścia w życie projektowanej ustawy, stawka godzinowa tej osoby powinna wynosić przynajmniej 12 złotych brutto za godzinę. Oznacza to, że całkowity koszt jej zatrudnienia wyniósłby ponad 2200 złotych, a więc wzrósłby o niemal 1000 złotych. Pracodawca, dysponując konkretną kwotą możliwą do przeznaczenia na wynagrodzenie takiej osoby (wynoszącą 1300 złotych), stanąłby zatem przed wyborem – mógłby albo tę osobę zwolnić, albo zatrudnić bez umowy, nielegalnie. Żadna z tych opcji oczywiście nie stanowi wyjścia z problemu, który chce rozwiązać ustawodawca. Wydaje się, że o wiele bardziej trafioną koncepcją byłoby po prostu zmniejszenie obciążenia pozapłacowymi kosztami pracy w taki sposób (np. do poziomu 25%), by umożliwić realny wzrost wszystkich pensji, w tym osób najniżej uposażonych.

    Reasumując powyższe rozważania, należy sformułować następujący wniosek – rozwiązaniem problemu niskich płac nigdy nie będzie odgórne, sztywne ustalanie ich minimalnej wysokości. Wzrost pensji może być osiągnięty jedynie za pomocą redukcji obciążenia pracowników i pracodawców pozapłacowymi kosztami pracy – dopiero wówczas bowiem, realna i racjonalna kalkulacja ekonomiczna umożliwi podniesienie wynagrodzeń. Tym samym, przedstawiony projekt ocenić trzeba negatywnie.

    Cezary Kaźmierczak      
    Prezes ZPP

    Stanowisko ZPP ws. minimalnego wynagrodzenia za pracę _ plik do pobrania _ .pdf

    Stanowisko ZPP ws. frankowiczów

    19.01.2016

    Stanowisko ZPP w sprawie ustawy o “sposobach przywrócenia równości stron niektórych umów kredytu i umów pożyczki”.

    W większości przypadków kredyty hipoteczne denominowane w walutach obcych, w tym we frankach szwajcarskich, były spekulacyjnym instrumentem finansowym, oferowanym w formule kredytu, w celu sfinansowania zakupu nieruchomości mieszkalnej. W takiej sytuacji umowy kredytowe powinny być prawnie zakwestionowane, a negatywne skutki dla konsumenta zniwelowane w całości na jego korzyść. W ten sposób obywatele mogą mieć poczucie, że Rzeczpospolita Polska jest państwem prawa.

    Przypominamy, że opłacane z naszych podatków instytucje takie jak Komisja Nadzoru Finansowego, Narodowy Bank Polski, Komitet Stabilności Finansowej, a także sądy powszechne zostały powołane, aby w imieniu obywateli stać na straży przestrzegania prawa przez instytucje finansowe, w tym banki, a nie bronić ich interesów.

    Projekt Ustawy zaproponowany przez Kancelarię Prezydenta jest posunięciem w dobrym kierunku, gdyż jako pierwszy dostrzega problem obywateli, którzy często wbrew swojej woli zostali zaangażowani do udziału w spekulacjach walutowych, co naraziło ich na niesprawiedliwe straty.

    Według nas idealnym rozwiązaniem byłoby pełne cofnięcie skutków wyeksponowania budżetów domowych na ryzyko walutowe i przekształcenie kredytów walutowych w kredyty w polskim złotym. Dzięki temu kredytobiorcy odzyskają realną perspektywę stania się właścicielami spłacanych przez nich nieruchomości, a gospodarka na stale zostanie zasilona dodatkowym strumieniem popytu konsumenckiego. W ten sposób znaczna  część budżetów domowych będzie wydawana w realnej gospodarce, a nie będzie finansowała nadzwyczajnych zysków banków z tytułu spekulacji walutowych, jakim były hipoteczne kredyty walutowe. Zrównanie kredytów walutowych i złotowych w pełni oddaje zasadę równego traktowania obywateli. Chociaż marża zastosowana w kredycie złotówkowym powinna być niższa, czyli właściwa dla realnych kredytów złotówkowych, od stosowanej marży w kredycie walutowym.

    Oczekiwalibyśmy jednoznacznych sformułowań w Ustawie, które w pełni wyeliminowałyby potencjalną uznaniowość banków. Obawiamy się, że banki, dysponujące znaczącym potencjałem wsparcia prawnego i eksperckiego, są w stanie w nieskończoność wypaczać sens zapisów ustawowych. Dopuszczamy wprowadzenie sankcji kar finansowych dla banków, które w sposób świadomy będą chciały omijać zamiar ustawodawcy. Zawarcie w Ustawie jednoznacznego wzoru do wyliczenia hipotetycznego kredytu złotówkowego, a także zobowiązanie banków do udostępnienia kredytobiorcy wymaganych danych, jak dokonana skumulowana płatność rat w przeliczeniu za złote polskie, skumulowana wartość rat dla hipotetycznego kredytu złotówkowego z pewnością umożliwią kredytobiorcy samodzielną weryfikację otrzymanych wyliczeń.

    Zwracamy uwagę, że zamiast wprowadzenia kursu sprawiedliwego do spłaty pozostałego zadłużenia, lepszym rozwiązaniem byłoby jednorazowe przewalutowanie po tym kursie kredytów w walutach obcych na polskie złote i nieodwołalne zawarcie umów na nowych warunkach. W ten sposób uniknęlibyśmy sytuacji, że w przyszłości mogłoby dojść do zmiany niniejszej Ustawy poprzez weryfikację kalkulacji kursu sprawiedliwego. Powinniśmy raz na zawsze skończyć z finansowaniem nieruchomości mieszkalnych kredytami walutowymi.

    Jednocześnie w pełni popieramy rekompensatę z tytułu płaconych różnic kursowych wynikających z rozbieżności kursów walutowych banków oraz średniego kursu NBP. Równocześnie popieramy każdą inicjatywę zmierzającą do wyrównania relacji pomiędzy bankiem i kredytobiorcą, szczególnie w kwestii uniemożliwienia domagania się płatności z tytułu kredytu przewyższającej wartość nieruchomości. Taka zasada powinna być wprowadzona bez dodatkowych warunków.

    W celu pełnej realizacji zapisów Ustawy, kredytobiorcy powinni mieć możliwość odpowiedniego wsparcia merytorycznego, które powinna zapewnić Komisja Nadzoru Finansowego lub Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Należy zdawać sobie sprawę, że zdecydowana większość kredytobiorców zdecydowała się na kredyt walutowy ze względu na brak odpowiednich kompetencji z zakresu usług bankowych.

    Mariusz Pawlak
    Główny Ekonomista ZPP

    Stanowisko do pobrania_.pdf

    Podatek od handlu detalicznego.

    12.01.2016

    Podatek od handlu detalicznego w Polsce. Możliwe warianty i ich skutki

    Rekomendujemy wprowadzenie powszechnego podatku od sprzedaży detalicznej, o jednolitej, niskiej stawce. Podatek powinien być pomniejszony o CIT/PIT zapłacony w danym okresie rozliczeniowym. Podmioty płacące podatki CIT/PIT nie powinny być dyskryminowanie przez państwo polskie – powiedział na konferencji prasowej poświęconej podatkowi od handlu Cezary Kaźmierczak, Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

    Według ZPP ustawa w tej sprawie powinna być przyjęta na czas określony – do 31 grudnia 2016 roku. W tym czasie powinna zostać przygotowana nowa ustawa (co obecnie jest prawnie niemożliwe), w korelacji z całym systemem podatkowym. 

    W naszym przekonaniu zmiana powinna polegać na likwidacji CIT w ogóle i zastąpieniu go podatkiem przychodowym, nie tylko w handlu, ale w ogóle we wszystkich innych sektorach gospodarki. Tylko to jest w stanie zrealizować główne cele ustawy: wyegzekwowanie płacenia podatków przez międzynarodowe koncerny oraz poprawę konkurencyjności polskich firm – powiedział na konferencji Jakub Bińkowski, Analityk ZPP.

    ZPP ostrzegało przede wszystkim przed błędem zbyt wysokiej stawki. – Podatek przychodowy jest podatkiem doskonałym, do momentu aż nie zacznie opłacać się go obchodzić, a od pewnej wysokości zaczyna się to opłacać – stwierdził Marcin Nowacki, Wiceprezes ZPP. – Dwie największe możliwości to ryzyko integracji pionowej działalności gospodarczej oraz ryzyko stosowania struktur sprzedaży komisowej. Jeśli przesadzicie z wysokością tego podatku, doradcy podatkowi są gotowi do zaoferowania swoich usług korporacjom w tym zakresie. Dojdzie wówczas do ośmieszenia idei tego podatku i korporacje w Polsce nie będą płacić podatku przez kolejne dekady – mówił Nowacki.

    Według ZPP każdy podatek progresywny uruchomi przemysł unikania opodatkowania, który skłoni firmy do optymalizacji. Niektóre firmy już istnieją w strukturze organizacyjnej, która to umożliwia. Inne takie struktury stworzą. Podobna optymalizacja rozpocznie się w przypadku uzależniania podatku od powierzchni handlowej.

    Handel wielkopowierzchniowy stał się kozłem ofiarnym, na którym miał być wykonany wyrok słusznego oburzenia w sprawie nie płacenia w Polsce podatków przez międzynarodowe koncerny. Sami wielokrotnie to oburzenie artykułowaliśmy. Chcemy jednak zwrócić uwagę, że nie jest to jedyny sektor, który nie płaci CIT. CIT nie płacą „wszyscy”, a właściwie płaci go kto chce. Firmy międzynarodowe mają jednak wielokrotnie większe możliwości  unikania tego podatku i jest to nieuczciwa konkurencja w stosunku do firm polskich, szczególnie z sektora MSP. O ile utrzymywanie tego podatku w latach 90. ubiegłego wieku być może miało jeszcze jakiś sens (strategia „zainwestujcie u nas, u nas można nie płacić podatków”), to dwie dekady później – już nie ma. Komisja Europejska straty Polski z tytułu wyprowadzana zysków za granicę związanego z tym podatkiem szacuje na 46 miliardów złotych. Najwyższy czas z tym skończyć i wprowadzić sprawiedliwy, powszechny podatek przychodowy. 

    W obszernym Raporcie opisującym handel w Polsce, ZPP przedstawiło następujące rekomendacje:

    –       Podatek od handlu detalicznego powinien być podatkiem liniowym, prostym, niezależnym od powierzchni, o niewielkiej stawce.

    –       W ramach wariantu uznać należy możliwość wprowadzenia podatku od handlu detalicznego, zróżnicowanego według poszczególnych gałęzi sektora, skonstruowanego z uwzględnieniem specyfiki każdej z nich.

    –       Elementem konstrukcji podatku od handlu detalicznego powinno być wyłączenie przedmiotowe dot. obrotu dobrami kultury oraz towarami i produktami dla dzieci, objętymi niższą niż podstawowa stawką VAT.

    –       Niesprawiedliwym byłoby, gdyby nowy podatek funkcjonował obok istniejącego już CIT, kwota zapłaconego w poprzednim roku podatkowym CIT-u powinna być odliczana od kwoty podatku od handlu detalicznego.

    Niezależnie od wybranej możliwości, ustawa o podatku od handlu detalicznego powinna obowiązywać wyłącznie do końca 2016 roku. W 2017 roku podatek CIT powinien być całkowicie zastąpiony niskim podatkiem przychodowym, co uniemożliwi unikanie opodatkowania podatkiem CIT, stosowanym przede wszystkim przez międzynarodowe koncerny.

    Raport do pobrania_.pdf

    Stanowisko ws. podatku od handlu

    21.12.2015

    Stanowisko w sprawie podatku od handlu

    W związku z pracami nad wprowadzeniem podatku od handlu – rekomendujemy wprowadzenie powszechnego podatku od sprzedaży detalicznej o jednolitej, niskiej stawce. Podatek powinien być pomniejszony o CIT/PIT zapłacony w danym okresie rozliczeniowym. Podmioty płacące podatki CIT/PIT nie powinny być dyskryminowane przez państwo polskie.

    Ustawa w tej sprawie powinna być przyjęta na czas określony – do 31.12.2016 roku. W tym czasie powinna zostać przygotowana nowa ustawa (co obecnie jest prawnie niemożliwe) w korelacji z całym systemem podatkowym.  W naszym przekonaniu zmiana powinna polegać na likwidacji CIT w ogóle i zastąpieniu go podatkiem przychodowym, nie tylko w handlu, ale w ogóle we wszystkich innych sektorach gospodarki. Tylko to jest w stanie zrealizować główne cele ustawy – wyegzekwowanie płacenia podatków przez międzynarodowe koncerny oraz poprawę konkurencyjności polskich firm.

    Cały biznes unikania opodatkowania czeka na Waszą klęskę przy wprowadzania tego podatku. Jeśli się potkniecie i podatek zostanie źle wprowadzony – na dekady ośmieszy to idee podatku przychodowego i tym samym na dekady uniemożliwi skuteczne opodatkowanie zagranicznych korporacji w Polsce.

    Każdy podatek progresywny uruchomi przemysł unikania opodatkowania, który skłoni firmy do optymalizacji. Niektóre firmy już istnieją w strukturze organizacyjnej, która to umożliwia. Inne takie struktury stworzą. Wydaje się to banalnie proste i jedynym pytaniem jest poziom opłacalności ekonomicznej takiego przedsięwzięcia. Niemniej, założenie kilkudziesięciu czy nawet kilkuset spółek o różnej strukturze własności, działającej pod jedną marką dzierżawioną od firmy zarejestrowanej w Republice Tuvalu wydaje się proste i zostanie wykonane, o ile będzie opłacalne. Nie ogarniecie tego.

    Podobna optymalizacja rozpocznie się w przypadku uzależniania podatku od powierzchni handlowej.

    Podatek przychodowy „obok” CIT – „zamiast” CIT – jest podatkiem niesprawiedliwym i dyskryminacyjnym dla polskich firm, które nie mają rozległych, międzynarodowych  optymalizacyjnych struktur podatkowych. Ofiarą dyskryminacji padną firmy uczciwe, które płaciły i bądź zdecydują się nadal płacić CIT. Dlatego apelujemy, żeby w kolejnym roku (2017) w ogóle wprowadzić jednolity podatek przychodowy dla firm zamiast CIT.

    Przede wszystkim jednak przestrzegamy przed wysokością stawki tego podatku. Ten podatek jest skuteczny i działa do momentu, w którym nie zaczyna się opłacać ekonomicznie tworzenie struktur jego niwelowania. Dwie największe możliwości to ryzyko integracji pionowej działalności gospodarczej oraz ryzyko stosowania struktur sprzedaży komisowej. Jeśli przesadzicie z wysokością tego podatku – doradcy podatkowi są gotowi do zaoferowania swoich usług korporacjom w tym zakresie. Dojdzie wówczas do ośmieszenia idei tego podatku i korporacje w Polsce nie będą płacić podatku przez kolejne dekady.

    Handel wielkopowierzchniowy stał się kozłem ofiarnym, na którym miał być wykonany wyrok słusznego oburzenia w sprawie nie płacenia w Polsce podatków przez międzynarodowe koncerny. Sami wielokrotnie te oburzenie artykułowaliśmy. Chcemy jednak zwrócić uwagę, że nie jest to jedyny sektor, który nie płaci CIT. CIT nie płacą „wszyscy”, a właściwie płaci go kto chce. Firmy międzynarodowe mają jednak wielokrotnie większe możliwości  unikania tego podatku i jest to nieuczciwa konkurencja w stosunku do firm polskich, szczególnie z sektora MSP. O ile utrzymywanie tego podarku w latach 90. ubiegłego wieku być może miało jeszcze jakiś sens (strategia „zainwestujcie u nas, u nas można nie płacić podatków”), to dwie dekady później – już nie ma. Komisja Europejska straty Polski z tytułu wyprowadzana zysków za granicę związanego z tym podatkiem szacuje na 46 miliardów złotych. Najwyższy czas z tym skończyć i wprowadzić sprawiedliwy, powszechny podatek przychodowy.

    Cezary Kaźmierczak
    Prezes

    Stanowisko do pobrania_.pdf
    Opracowanie_Kto i jakie płaci podatki w Polsce_.pdf

    ZPP występuje z Koalicji

    14.12.2015

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców przestał być członkiem Koalicji na Rzecz Obrotu Bezgotówkowego. 

    Swoją decyzję uzasadnia przyjęciem przez członków Koalicji aktualizacji Programu Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego, w którym zapisano rekomendację obniżenia progu dla transakcji gotówkowych firm do 12 tys. zł.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców nie zgadza się z argumentacją, że obniżenie progu wpłynie na zmniejszenie szarej strefy w Polsce. – Wszystkie znane mi opracowania jednoznacznie wskazują na inne przyczyny rozwoju szarej strefy. Dla przykładu w Polsce największym jej obszarem jest praca „na szaro” – mówi Marcin Nowacki, Wiceprezes ZPP. I dodaje – Nie ma logicznych argumentów uzasadniających wymuszanie na przedsiębiorcach obrotu bezgotówkowego od poziomu 12 tys. złotych. Jest to działanie podyktowane interesem banków, wbrew komfortowi i swobodzie prowadzenia biznesu przez małe i średnie firmy. Pozostajemy otwarci na współpracę z sektorem finansowym, ale wyłącznie w sprawach, które nie są sprzeczne z interesem MSP.


    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców przedłożył swoją decyzję na ręce Adama Tochmańskiego, Dyrektora Departamentu Systemu Płatniczego, Przewodniczącego Koalicji na Rzecz Obrotu Bezgotówkowego.

    Pismo do pobrania_.pdf
    M. Nowacki, W poszukiwaniu intelektualnej uczciwości

    Zapisz

    Program PiS realny, ale wymaga korekt

    24.11.2015

    Program PiS realny, ale wymaga korekt
    STANOWISKO ZPP

    Tempo utworzenia Rządu i określenie priorytetów programowych przez PiS zasługują na uznanie. Jedną z najwyższych wartości rynkowych jest przewidywalność otoczenia biznesowego i szybkie decyzje polityczne do minimum ograniczające niepewność. Szereg proponowanych przez Rząd rozwiązań i decyzji personalnych należy uznać za udane. Do nich z pewnością  zaliczamy język jakim nowy Rząd komunikuje się z biznesem, podkreślając potrzebę rozwoju, znoszenia barier dla przedsiębiorczości i naprawy chorego systemu podatkowego. To z całą pewnością jest zmiana na jaką czekają przedsiębiorcy i mamy nadzieję, ze tym razem się jej doczekają.

    ZPP wielokrotnie w przeszłości apelował o głębokie reformy systemu podatkowego, zakładające likwidację CIT, PIT i zastąpienie ich podatkiem przychodowym oraz od funduszu płac. Propozycje PIS  naszym zdaniem nie idą dostatecznie daleko, co poważnie utrudni realizację stawianych sobie szczytnych celów społecznych oraz ukrócenia oszustw podatkowych, w szczególności przy podatku VAT i CIT.

    Wierzymy, że PiS stać na pogłębioną refleksję nad przyczynami swoich sukcesów gospodarczych z lat 2005-2007, które pozwoliły Polsce na rekordowy wzrost PKB oraz przetrwać wielki kryzys i ominąć recesję. 

    PiS zlikwidował:

    • 40 proc. stawki PIT;
    • podatek od spadku i darowizn;
    • podatek od alimentów na dzieci;
    • podatek od pożyczek w rodzinie;
    • 10 proc. akcyzy na kosmetyki.

     

    PiS obniżył:

    • deficyt budżetowy z 28,36 mld PLN do 15,95 mld PLN;
    • deficyt finansów publicznych z 4 proc. do 1,9 proc.;
    • składkę rentową z 13 proc. do 6 proc.;
    • składkę wypadkową;
    • stawkę VAT na usługi pracochłonne z 22 proc. do 7 proc.;
    • stawkę VAT w budownictwie z 22 proc. do 7 proc.;
    • podstawową stawkę PIT z 19 proc. do 18 proc.;
    • akcyzę na używane samochody;
    • akcyzę na biopaliwa;
    • opłaty notarialne;
    • liczbę urzędników o pół tysiąca.

     

    Doświadczenia tamtych dwóch lat powinny przekonać Rząd PiS do podjęcia odważniejszych reform. Zarówno jeżeli chodzi o redukcję obciążeń nakładanych na obywateli, jak i kosztów budżetowych.

    W kolejnych publikacjach będziemy wykazywali konieczność daleko idących reform mających uwolnić energię polskiej przedsiębiorczości, zapewnić konieczny kapitał na inwestycje i przyśpieszyć tempo w jakim Polska zbliża się do Niemiec pod względem wysokości PKB na głowę mieszkańca.

    Gorąco zachęcamy Rząd i posłów PiS do zapoznania się z naszymi uwagami przed ostatecznym przedstawieniem wspomnianych projektów w Sejmie.

    ***

    Gospodarcze priorytety programowe, które przedstawiła Pani Premier Beata Szydło w dużej części są zarysowane trafnie, choć realizacja niektórych byłaby bardzo niepożądana. Generalnie wymagają one rozwagi, konsultacji i powiązania ich z istniejącymi już rozwiązaniami.

     

    500 zł na dziecko

    Jest to rozwiązanie daleko idące i ryzykowne, ale zgadzamy się na nie ze względu na nadzwyczajną sytuację demograficzną w jakiej znalazła się Polska. Jeśli nie podejmiemy adekwatnych działań, nie mamy co marzyć nie tylko o szybkim rozwoju, ale także o suwerennej Polsce w rozumieniu historycznym i kulturowym, a nie tylko o miejscu geograficznym.

    Dlaczego warto to zrobić:

    – Polska w najnowszym zestawieniu CIA World Factbook zajmuje 216 miejsce, na 224 kraje świata, pod względem wskaźnika urodzeń. Do tego dochodzi emigracja – ponad 2,3 mln, głównie młodych osób, wyjechało z kraju;

    – 20 z 28 krajów UE stosuje powszechne (bez kryterium dochodowego) zasiłki rodzinne jako narzędzie polityki wspierania dzietności. Na przykład w Niemczech wynoszą one od 184 do 215 euro, na Węgrzech ok. 50 euro. Pomysł PiS nie jest zatem oderwany od europejskich standardów;

    – badania Diagnoza Społeczna, Warsaw Enterprise Institute, CBOS wskazują, że Polacy nie decydują się na dzieci głównie ze względu na obawy o materialną przyszłość;

    – „polska nędza ma twarz dziecka” – to najmłodsi są najbardziej narażeni na ubóstwo. GUS podaje, że poniżej minimum egzystencji żyje ponad 800 tys. dzieci;

    – doświadczenia innych krajów (np. Francji, Węgier, Estonii) podpowiadają, że polityka rodzinna przynosi efekty. Na Węgrzech wskaźnik dzietności po wprowadzeniu tam odważnej polityki na rzecz rodzin wzrósł w minionych 4 latach z 1,24 do 1,43 (u nas oscyluje wokół 1,3);

    – powszechne świadczenie na rzecz rodzin to prosty, niezbiurokratyzowany sposób na ich wsparcie, nie ma tu także urzędniczego paternalizmu – wierzymy, że rodzina wie najlepiej co zrobić z pieniędzmi;

    – co do zasady rodzice są najlepszymi przyjaciółmi swoich dzieci;

    – nasza polityka społeczna źle traktuje najmłodsze pokolenie – redystrybucja bardziej ukierunkowana była na emerytów, pewnie dlatego, że oni, w odróżnieniu od dzieci, mogą głosować;

    – wydatek na politykę rodzinną i dzieci to nie „socjal”, a  inwestycja.

    Jak zrobić to dobrze:

    – wprowadzenie 500 zł na dziecko powinno wiązać się z likwidacją obecnego systemu świadczeń rodzinnych. Nie ma powodu utrzymywać trzypoziomowego systemu: pomoc społeczna, świadczenia rodzinne uzależnione od dochodu i powszechne zasiłki. Generuje to jedynie niepotrzebne koszty. Jeśli zlikwidujemy zasiłek rodzinny, 7 dodatków do niego, becikowe, zasiłki pielęgnacyjne (oprócz świadczeń dla rodziców dzieci niepełnosprawnych) zyskamy na projekt „500 zł na dziecko” ok. 6,5 mld zł (łączny koszt to ok. 22 mld). Dodatkowym zyskiem będzie prostota systemu – konieczność zatrudnienia mniejszej liczby urzędników (obecnie świadczeniami rodzinnymi zajmuje się ponad 8 tys. osób), mniej sporów w sądach, interpretacji, mniejszy ciężar przerzucany na rodziców ubiegających się o wsparcie (np. konieczność zbierania odpowiednich zaświadczeń);

    – nowe świadczenie powinno być wypłacane od 1. roku życia dziecka, a nie od urodzenia. Obecne przepisy przewidują, że przez pierwszy rok osoby ubezpieczone otrzymują z ZUS 80 proc. pensji (nie mniej niż 1 tys. zł), a nieubezpieczone (rolnicy, studenci, bezrobotni, pracujący na umowie o dzieło) otrzymają od 1 stycznia 2016 r. specjalne świadczenie wynoszące 1 tys. zł. To wystarczająca pomoc, na likwidacji wypłaty jednego rocznika można zyskać dodatkowe ponad 1 mld zł;

    – bardzo kontrowersyjny jest art. 7 projektu PiS. Stanowi, że „w przypadku, gdy ośrodek pomocy społecznej (…) przekazał organowi właściwemu informację, że uprawniony marnotrawi wypłacane świadczenie lub wydatkuje je niezgodnie z przeznaczeniem, organ właściwy ogranicza lub wstrzymuje wypłatę”. To paternalizm, dający urzędnikom dodatkowe narzędzia kontroli rodzin. Świadczenie powszechne (od 2. dziecka) nie powinno podlegać takiej kontroli, powinno zostać uchwalone odrębną ustawą, świadczenie na 1. dziecko dla rodzin uboższych, powinno trafić do pomocy społecznej

    – rodzice nie powinni być zmuszani, by co roku składać wniosek o powszechne świadczenie (tak jest w projekcie). Wniosek powinien być złożony raz do 18 roku życia dziecka, a ewentualne zdarzenia mające wpływ na wypłatę (śmierć dziecka, odebranie praw rodzicielskich) powinny być zgłoszone przez odpowiednie instytucje do gminy, która płaci świadczenie;

    – PiS powinien także pamiętać, że najlepszym modelem polityki rodzinnej jest niewielki fiskalizm. Jeśli zatem kosztem wprowadzenia 500 zł na dziecko mają być dodatkowe obciążenia pracy – darujmy sobie. Jeśli jednak źródłem pieniędzy będzie walka z mafiami wyłudzającymi VAT, korporacjami i bankami unikającymi płacenia w Polsce danin czy oszczędności w wydatkach, to gra warta jest świeczki.

    Polityka na rzecz rodzin się opłaca. Musi jednak być długofalowa i odpowiednio skonstruowana. Warto zatem nieco dłużej pracować nad koncepcją, nawet kosztem zarzutu, że program nie wchodzi od razu. Chodzi o to, by wydając publiczne pieniądze osiągnąć maksymalny efekt.

    Podniesienie do 8 tys. zł kwoty wolnej od podatku

    Dlaczego warto to zrobić:

    To, po pierwsze, bardzo pożądane obniżenie obciążeń nakładanych na pracę, a po drugie wprowadzenie elementarnie sprawiedliwej zasady, że państwo nie powinno opodatkowywać dochodu niezbędnego do przeżycia. Minimum egzystencji w Polsce wynosi nieco ponad 500 zł miesięcznie, zatem kwota ok. 7 tys. zł rocznie pozwala zaspokoić tylko biologiczne potrzeby człowieka. Nie ma powodu, by państwo ją opodatkowywało. Rację temu rozumowaniu przyznał Trybunał Konstytucyjny, który orzekł, że obecna kwota wolna, wynosząca 3,1 tys. zł, jest niezgodna z ustawą zasadniczą.

    Jak zrobić to dobrze:

    Zważywszy na koszt kilkunastu miliardów złotych, warto przeanalizować zasadność tego, by mocniej pomagać tym, którzy zarabiają mniej, zamiast „rozsmarowywać” korzyści równo dla wszystkich. Uważamy, że skoro istnieje progresywny podatek dochodowy, to kwota wolna od tego podatku może być regresywna – wyższa dla niższych zarobków, niższa dla wyższych. Docelowo należy jednak dążyć do wprowadzenia podatku od funduszu płac oraz zmiany strumieni opodatkowania według przedstawionego przez nas projektu, który umożliwi z dnia na dzień jedną ustawą podniesienie pensji pracownikom o 25% w ramach tych samych ogólnych kosztów pracy i zastąpienie ubytków w budżecie państwa z tego tytułu, między innymi przez realne opodatkowanie spółek prawa handlowego podatkiem przychodowym.

    12 zł za godzinę pracy

    Dlaczego trzeba tu postawić duży znak zapytania:

    Każda ingerencja w elastyczność na rynku pracy może powodować skutek odwrotny od zamierzonego – wzrost bezrobocia czy szarej strefy. Propozycja wprowadzenia 12 złotowej, minimalnej stawki za godzinę pracy to niekonsekwencja rządu – z jednej strony głosi, że docenia polskie małe i średnie firmy, z drugiej wykazuje nieufność do nich mówiąc: macie płacić „tyle a tyle”. W obszarach słabszych ekonomicznie może skończyć się to zwolnieniami, choć obecnie zagrożenie takie jest mniejsze niż kilka lat temu. Po pierwsze dlatego, że proponowana stawka minimalna pomnożona przez liczbę godzin pracy w miesiącu jest bliska kwoty miesięcznej pensji minimalnej. Po drugi zaczyna się tworzyć rynek pracownika. Bezrobocie jest coraz niższe i możemy się spodziewać, że niedługo stawki rynkowe będą przewyższać minimalną stawkę ustawową. Niemniej, w przypadku odwrócenia trendów gospodarczych z uwagi na bardzo niestabilną sytuację w Europie, sztywne rozwiązania, które łatwo się wprowadza, a trudno z nich rezygnuje, mogą przynieść więcej złego niż obecnie spowodują dobrego.

    Jak ewentualnie to zrobić:

    Trzeba pamiętać o regionalnym zróżnicowaniu sytuacji gospodarczej. W tej chwili w Warszawie płaci się tyle młodym osobom startującym na rynku pracy, ale w niektórych innych województwach może to nadal powodować wzrost szarej strefy, niezależnie od poprawiającej się koniunktury. Nie należy odchodzić od zasady, że debiutujący na rynku pracy może otrzymywać 80 proc. minimalnej stawki. Najlepszym sposobem na poprawę sytuacji pracowników na rynku pracy jest realne nieprzeszkadzanie przedsiębiorcom w inwestowaniu, a więc i w tworzeniu miejsc pracy oraz obniżka pozapłacowych kosztów pracy. PiS powinien zdobyć się na refleksję nad swoimi poprzednimi rządami, kiedy to powstało aż 1,3 mln nowych miejsc pracy, miedzy innymi dzięki obniżkom podatków i składki rentowej.

    Darmowe leki dla seniorów

    Dlaczego nie warto tego robić:

    To nie osoby starsze są w Polsce najbardziej narażone na ubóstwo (GUS, Eurostat). Trzeba też pamiętać, że osoby mające 75 lat z definicji otrzymują już teraz specjalny dodatek pielęgnacyjny (ponad 150 zł/mc). Poza tym wszystko co darmowe demoralizuje, grożą nam też poważne nadużycia, gdyż na takie osoby leki mogą pobierać oszuści, którzy później będą je odsprzedawać.

    Jak ewentualnie to zrobić:

    Jeśli wprowadzać to rozwiązanie to jedynie dla osób najuboższych (można powiązać z wysokością emerytury), trzeba też wprowadzić system monitorowania kupna takich leków z ewentualną sankcją utraty takiego przywileju, jeśli okaże się, że leki wykupywane są w nie terapeutycznych ilościach. Ale koszty tej operacji nie wydają się uzasadnione.

    Obniżenie wieku emerytalnego

    Dlaczego nie warto tego robić:

    Proste obniżenie wieku emerytalnego do 60/65 to gigantyczne koszty (tylko w l. 2016-2019 – 25 mld zł), a do 2030 – 236 mld. Ponadto nie ma żadnego powodu by to robić. Z uwagi na sytuację demograficzną podniesienie wieku emerytalnego będzie bezwzględną koniecznością – wystarczy spojrzeć w tablice demograficzne, by sprawdzić ile osób wejdzie w wiek produkcyjny w ciągu najbliższych 10 lat, a ile z niego wyjdzie. Rząd powinien też likwidować wszelkie przywileje emerytalne – docelowo będzie to powodować możliwość wprowadzenia emerytury obywatelskiej i obniżanie kosztów pracy.

    Jak ewentualnie to zrobić:

    Prosty powrót do wieku 60 lat dla kobiet i 65 dla mężczyzn byłby ogromnym błędem. Trudno zrozumieć, że rząd stawiający na rozwój równocześnie wydaje miliardy złotych na świadczenia dla osób, które mogą pracować. W ten sposób nie zwiększy się koniecznych w Polsce inwestycji. PiS powinien – jeśli koniecznie chce to zrobić – wprowadzić bez wątpienia wymóg czasu pracy, najlepiej 45 lat. Tak jak zrobili to Niemcy. Taki ruch jest o tyle uzasadniony, że wcześniej na świadczenie odchodziłyby osoby wyeksploatowane długą pracą. Z reguły są to osoby o niższych kwalifikacjach (krótszy okres nauki) i żyjące krócej (mniej higieniczny styl życia). Jeśli jednak chcemy dokonać przełomu demograficznego – należy dążyć do wprowadzenia emerytury obywatelskiej (z poszanowaniem praw nabytych).

    ***

    Poza 5 priorytetami Pani Premier Beata Szydło mówiła jeszcze o 4 innych propozycjach programowych. Dwie z nich oceniamy zdecydowanie pozytywnie, jedną z dystansem, a jedną zdecydowanie negatywnie.

    Cofnięcie reformy 6-latków. To rodzice, co do zasady, powinni decydować czy ich dzieci rozpoczynają szkołę mając 6 czy 7 lat. Tym bardziej jeśli na przyjęcie 6-latków nie są przygotowane szkoły. Nie uważamy, by dla systemu edukacji cofnięcie „reformy” PO miało negatywny wpływ. Do szkół trafią od września 2016 r. odroczone w tym roku 6-latki (blisko 100 tys.) oraz zapewne część nowych 6-latków (obecnych 5-latków). Szkoły „odetchną” też po spiętrzeniu liczby dzieci w l. 2014 i 2015. 

    Koniec z odbieraniem dzieci rodzicom za biedę. Oceniamy tę deklarację bardzo pozytywnie. Państwo powinno decydować się na odebranie dzieci z rodzinnego domu jedynie w sytuacji ostateczniej. Oprócz traumy jaką przechodzą rodziny liczy się także argument finansowy – utrzymanie dziecka w instytucjonalnej pieczy zastępczej kosztuje miesięcznie blisko 4 tys. zł. Lepiej za choćby część tej kwoty pomóc rodzinie.

    Bezpłatne przedszkola dla uboższych. Oceniamy tę propozycję z dystansem. Już teraz przedszkola publiczne są tanie (1 zł za 1 godzinę ponad 5 godzin darmowych, rodzice płacą tylko za jedzenie, tj. ok 250 zł/mc), a to co darmowe nie jest szanowane. Poza tym rodziny będą wspierane 500 zł, a od 2017 r. gminy mają gwarantować miejsce w przedszkolu wszystkim dzieciom (od 3. roku życia). Zamiast obiecywać darmowe przedszkola, lepiej te pieniądze przeznaczyć na rozbudowę sieci przedszkoli, tak by gminy mogły rzeczywiście przyjmować do przedszkoli wszystkie dzieci, których rodzice chcą lub muszą pieczy przedszkolnej powierzyć.

    Obniżenie czasu pracy nauczycieli, likwidacja tzw. godzin karcianych. To niezwykle szkodliwa decyzja. Polscy nauczyciele przy tablicy pracują krótko (dane OECD mówią, że najkrócej na świecie), a likwidacja „godzin karcianych” uderzy w rodziców i dzieci, którzy stracą dodatkowe zajęcia jakie oferowały im szkoły. Rząd powinien iść dokładnie w odwrotnym kierunku – zamiast chronić i rozbudowywać przywileje pedagogów, pochylić się nad jakością ich pracy (elastyczność wynagradzania, awansu, oceny, zwolnienia) oraz spojrzeć na szkołę w imieniu interesów uczniów i rodziców. Karta Nauczyciela to – z tej perspektywy – akt prawny szkodliwy i wymagający wręcz likwidacji, a nie rozbudowywania. Wiele problemów rozwiązałby postulowany przez wiele środowisk bon edukacyjny.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

    Stanowisko do pobrania_.pdf

    Dotacje na ochronę środowiska

    02.11.2015

    W środę, 28 października podczas Targów Poleko w Poznaniu odbyła się konferencja poświęcona możliwościom pozyskania dotacji na działalność przedsiębiorstw związaną z ochroną środowiska. Konferencję zorganizowano z inicjatywy czasopisma Fundusze Europejskie oraz MTP w Poznaniu. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców objął patronat nad wydarzeniem.

    W spotkaniu licznie wzięli udział zaproszeni przedsiębiorcy. Podczas konferencji, prelegenci przedstawili możliwości i zasady uzyskania dotacji na działalność związaną z ochroną środowiska.

    Z prezentacjami mówców oraz możliwościami uzyskiwania dotacji można zapoznać się na stronie Organizatora konferencji.

    W sprawach dotyczących wydarzeń w Poznaniu i spraw przedsiębiorców w regionie, polecamy kontakt z Panem Józefem Łukaszczykiem, naszym Rzecznikiem w woj. wielkopolskim.

    Zapisz

    Krajowy Fundusz Szkoleniowy

    19.10.2015

       

    W imieniu Prezydenta Pracodawców RP, dr Andrzeja Malinowskiego, serdecznie zapraszamy do udziału w seminarium pt.

    “Krajowy Fundusz Szkoleniowy – jak przedsiębiorcy mogą pozyskać środki finansowe na szkolenia pracowników”.

    Odbędzie się ono 21 października 2015 r. o godzinie 10.00 w siedzibie Pracodawców RP przy ulicy Brukselskiej 7 w Warszawie.
    R.S.V.P. do 20.10.2015 r. na e-mail: l.plowiecka-sroka@pracodawcyrp.pl lub tel.: (22) 518 87 35

    Liczba miejsc jest ograniczona, udział w spotkaniu bezpłatny!

    PROGRAM*

    9:45-10:00 Rejestracja gości
    10:00 10:10 Otwarcie: Janusz Pietkiewicz – Wiceprezydent Pracodawców RP
    10:10-10:20 Wprowadzenie: Grzegorz Tokarski – członek Rady Rynku Pracy, Wiceprezes Zarządu Krajowego Centrum Pracy, krótka prelekcja nt. roli Krajowego Funduszu Szkoleniowego, jego funkcjonowania i zmian planowanych od 2016 r.
    10:20-11:20 Debata panelistów

    Do udziału zostali zaproszeni:

    Magdalena Żyszkowska-Osińska – Dyrektor Corporate Learning – ICAN Sp. z o.o., wystąpienie nt. znaczenia kształcenia ustawicznego z perspektywy pracodawcy i pracownika
    Wanda Adach – Dyrektor Urzędu Pracy m.st. Warszawy, wystąpienie nt. procedury ubiegania się o wsparcie ze środków KFS
    Elżbieta Bielecka – Dyrektor Mazowieckiego Oddziału Okręgowego Polskiego Czerwonego Krzyża, wystąpienie nt. doświadczenia pracodawcy w procesie ubiegania się o wsparcie ze środków KFS.

    Moderator: Grzegorz Tokarski

    11:20-11:30 Podsumowanie debaty, dyskusja

    11:30 Zakończenie i poczęstunek

    * Organizator zastrzega sobie prawo dokonywania zmian w programie.

    Zapisz

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery