09.11.2015
Dość zabawne jest rozliczanie PiS z obietnic wyborczych jeszcze przed faktycznym objęciem władzy. Część dziennikarzy, którzy pytali mnie o pomysły PiS z kampanii wyborczej, robiła to w taki sposób jakby już zmaterializowały się ich fobie i lęki. W sumie nic nowego – przecież część opinii publicznej przez ostatnie 8 lat zajmowała się odsuwaniem PiS od władzy – choć był w opozycji.
Niemniej – czas opozycji się skończył, karnawał się skończył, bazarek się skończył – czas iść do roboty. Teraz PiS musi pokazać, co potrafi, jeśli naturalnie chce utrzymać poparcie społeczne. Ja tam jestem w Ameryce chowany, w związku z tym rzeczy oceniam po realnych zdarzeniach, a nie po europejsku, po deklaracjach. W związku z tym nie przywiązuję nadmiernej wagi do rożnych obietnic składanych w trakcie kampanii wyborczej, gdzie wzmożeni politycy gadają co im ślina i głupi doradca na język przyniesie.
Gdyby oceniać po deklaracjach, zdecydowanie najgorzej zapowiadały się rządy Leszka Millera, a chwilę potem Jarosława Kaczyńskiego. Wieszczono, że dojdzie do destabilizacji finansów publicznych, kapitał zagraniczny ucieknie, zduszona przedsiębiorczość, no i oczywiście nieśmiertelne „rynki finansowe” pogrożą nam palcem. A co się stało, oceniając po amerykańsku, po zdarzeniach? Miller był najlepszym premierem 25-lecia dla przedsiębiorców, zwłaszcza z sektora MSP, tuż za nim uplasował się Kaczyński, który też obniżał podatki! Jeśli tym razem nie będzie znacznie gorzej niż ostatnio, to nie ma się czego bać.
Jak będzie tym razem? Nie wiem. Jeśli nie będzie znacznie gorzej niż ostatnio, to nie ma się czego bać. Nie chcę nikogo doprowadzać do zawału serca, ale kilka cyferek z rocznika statystycznego pozwolę sobie przytoczyć: PKB w czasie rządów PiS-u to ponad 6% rocznie, w czasie rządów tej partii powstało 1,2 mln miejsc pracy, bezrobocie z ponad 3 mln osób w 2005 roku spadło do około 1,1 mln w roku 2008. Deficyt finansów publicznych zmniejszono z około 4% do 3% PKB.
Tymczasem poparcie dla PiS jest wysokie. Życzę jego utrzymania. Jednak będzie to niemożliwe, jeśli nie zajdą jakościowe zmiany w Polsce. Jeśli PiS zajmie się działaniami pozornymi, pudrowaniem rzeczywistości, jak to robiła PO, skończy jak PO. Ludzie oczekują zmian jakościowych i nawet największa propaganda w dobie Internetu już na nich nie działa. PiS nie może marzyć nawet o części wsparcia propagandowego, jakie miała Platforma.
Najlepsza z Żon twierdzi, że się nie znam na ludziach („Dlatego się z Tobą ożeniłem” – mówię), to na temat ludzi nie będę się wypowiadał, wypowiem się za to o przedsiębiorcach, którzy najbardziej ze wszystkich grup społecznych przetransferowali swoje poparcie z PO na PiS. Z badań i setek rozmów moich i kolegów wyłania się dość jasna piramida oczekiwań.
Przede wszystkim przedsiębiorcy chcą przywrócenia elementarnego poczucia bezpieczeństwa prowadzenia działalności gospodarczej poprzez potępienie i odcięcie się od praktyki „podatki 5 lat wstecz, bez zmiany prawa, na podstawie zmiany interpretacji”. To wprowadziła do praktyki podatkowej PO – ani za AWS, ani za SLD, ani za PiS tego typu działań nie było. Drugie w tym zakresie to likwidacja celów ilościowych w zakresie ilości mandatów i kwot kar, które musi dostarczyć kontroler skarbowy, co w moim przekonaniu jest podżeganiem do przestępstwa.
Kolejne oczekiwanie to uproszczenie systemu podatkowego. Słuchaj PiSie co mówi lud. Uproszczenie w pierwszym rzędzie, nie obniżenie podatków. My po prostu chcemy wiedzieć, jakie mamy płacić podatki. Chcemy mieć w tym zakresie tak dobrze jak rolnicy (podatek rolny), czy oszczędzający (podatek Belki). Żadnych wątpliwości i interpretacji. Apelujemy o wprowadzenie prostych podatków. Nie ulegajcie lobby przemysłu optymalizacyjnego w sprawie 15% podatku CIT dla MSP (dajecie im szeroki front robót na całą kadencję – będą dzielić spółki i dlatego was na to namawiają!). To samo dotyczy uszczelniania VAT przez zwiększone kontrole – to jak chodzić po mrozie z mokrą głową i zażywać więcej aspiryny. Nie pomoże to co Wam wmówił przemysł optymalizacyjny. Oczywiście jest możliwe, że właśnie nad Wisłą objawił się geniusz, który ogarnie ceny transferowe, co nie udało się przez 50 lat 150 krajom świata, ale to mało prawdopodobne. Trzeba zmienić system – trzeba wprowadzić podatki, które są nieuniknione. Są takie. Nawet w Polsce: podatek rolny, czy podatek Belki.
Kolejna sprawa to uproszczenie prawa gospodarczego. My naprawdę chcemy prowadzić swoje restauracje, kwiaciarnie, czy fabryki mioteł, a nie biura rachunkowo-prawne. Skończcie raz na zawsze z tą sowiecką manią sprawozdawczości. Toniemy w papierach.
Jeśli dokonacie zmian jakościowych w zakreślonych wyżej obszarach, utrzymacie poparcie znacznej części przedsiębiorców. Jeśli nie – skończycie jak PO. Wbrew temu co mówi wielu twardych sympatyków PiS – sama wymiana ludzi nie wystarczy. Na nic nie wystarczy. Nawet na 100 dni.
Tekst ukazał się w dzisiejszym WPROST.