Niepłacenie podatków, nielegalna koncentracja, wywóz leków, monopolizacja rynku – to część z całej listy zarzutów, jakimi środowisko Naczelnej Rady Aptekarskiej od lat zwalcza konkurentów. Mimo, iż kolejne instytucje państwa potwierdzają bezzasadność tych zarzutów, aptekarska fabryka hejtu działa na pełnych obrotach. Przedsiębiorcy, zamiast rozwijać swoje apteki dla dobra pacjentów, muszą udowadniać niewinność przed sądami. Decydenci zaś, podejmują działania na podstawie nieprawdziwych przesłanek.
30 czerwca na stronach Sejmu ukazała się odpowiedź Ministerstwa Finansów na interpelację poselską, która wydawała się mieć na celu potwierdzenie, że sieci apteczne nie płacą podatków dochodowych w Polsce. Jak wskazano w interpelacji: „ten problem sygnalizuje Związek Aptekarzy Pracodawców Polskich Aptek (ZAPPA) oraz Naczelna Izba Aptekarska.” Resort „wypunktował” zarzuty podniesione w interpelacji: „analizy i wnioski, przeprowadzone przez Związek Aptekarzy Pracodawców Polskich Aptek (ZAPPA) co do wpływów, jakie od sieci aptecznych powinny trafić w minionych latach do budżetu państwa, nie znajdują odzwierciedlenia w posiadanych przez Ministerstwo Finansów danych”. Dalej MF wskazuje, że „do tej pory do resortu finansów nie dotarły sygnały, które dostarczałyby wiarygodnych informacji o nieprawidłowościach tego rodzaju, jak opisane w interpelacji [niepłacenie podatku dochodowego – przyp. PharmaNET]”.
W podobnym tonie resort finansów wypowiadał się już w 2018 roku, w podobnych okolicznościach.
I co? I nic – środowisko Naczelnej Rady Aptekarskiej wciąż kolportuje fake newsy o niepłaceniu przez sieci podatków, choć wyniki raportu firmy analitycznej PEX PharmaSequence wskazują, że tylko w 2019 roku sieci apteczne wpłaciły do budżetu państwa w formie danin publicznych ponad 1,27 mld złotych, czyli dwa razy więcej niż apteki indywidualne. Publikacji tego typu materiałów, szkalujących sieci apteczne za każdym razem towarzyszy kampania hejtu i oszczerstw w mediach społecznościowych, realizowana rękami wciąż kilku, tych samych, prominentnych działaczy samorządu aptekarskiego, których część sama jest właścicielami aptek (lub posiadaczami aptek są członkowi ich rodzin).
Kolejnym etapem jest bombardowanie fake newsami mediów oraz decydentów – parlamentarzystów, ministrów, przedstawicieli inspekcji farmaceutycznej.
Wcześniej stosując tę samą metodologię, zarzucano przedsiębiorcom łamanie tzw. reguły 1 proc.
Przykładowo, na stronach internetowych i w dokumentach kolportowanych przez ZAPPA w oczy biły informacje – „ponad 1500 aptek w Polsce działa nielegalnie!”. Z lektury materiałów wynikało, że należy te apteki zamknąć, a przedsiębiorców surowo ukarać. Powodowana taką retoryką Inspekcja Farmaceutyczna nagle zaczęła cofać oskarżanym przedsiębiorcom zezwolenia na prowadzenie aptek – i to pomimo braku zmiany jakichkolwiek przepisów. Dopiero rozstrzygnięcie Naczelnego Sąd Administracyjnego zadało kłam tej narracji. Sąd wskazał, że o żadnym łamaniu prawa nie ma mowy. Zapadło wówczas pięć przełomowych wyroków NSA, w których jednoznacznie rozstrzygnięto, że przepisy o 1 proc. stosuje się wyłącznie do etapu wydania nowego zezwolenia na prowadzenie apteki. Próby odbierania przez Inspekcję Farmaceutyczną zezwoleń tym przedsiębiorcom, którzy w wyniku przekształceń własnościowych posiadali więcej niż 1 proc. aptek ogólnodostępnych w województwie, były niezgodne z prawem
Czy środowisko NRA przeprosiło przedsiębiorców za rozpętanie kampanii oszczerstw i lata spędzone w sądach? Oczywiście, że nie.
Wyciągnęło za to następną armatę, jakoby przedsiębiorcy dokonujący, po wejściu w życie regulacji „Apteka dla Aptekarza” („AdA”) sprzedaży i zakupu udziałów w spółkach prowadzących apteki, łamią prawo. Znów pojawiła się liczba kilkuset podmiotów, które wskazano publiczne z nazwy, rzekomo łamiących prawo, które oczywiście trzeba zamknąć, a ich właścicieli surowo ukarać.
Dla przypomnienia – 25 czerwca 2017 r. w życie weszła nowelizacja ustawy Prawo farmaceutyczne, zwana „Apteką dla aptekarza”. W myśl nowych przepisów, zezwolenie na otwarcie nowej apteki może otrzymać wyłącznie osoba fizyczna posiadająca tytuł magistra farmacji lub spółka osobowa farmaceutów. Nowa ustawa bardzo restrykcyjnie określa także demograficzne i geograficzne kryteria niezbędne do otwarcia nowej apteki. Jednocześnie, przepisy przejściowe „Apteki dla Aptekarza” (m.in. art. 2 ust. 2 ustawy z dnia 7 kwietnia 2017 r. o zmianie ustawy – Prawo farmaceutyczne) gwarantują przedsiębiorcom, którzy uzyskali zezwolenie na prowadzenie aptek przed wejściem w życie ustawy, zachowanie pełni praw w rozporządzaniu swoim majątkiem, w tym m. in. kupna i sprzedaży akcji i udziałów w spółkach prowadzących aptekę. Dzięki temu rozwiązaniu prawnemu właściciele około 40 proc. aptek w Polsce, nie będący farmaceutami, zachowują płynność majątku, gwarancję swoich praw własnościowych, możliwość rozwijania przedsiębiorstw, budowania ich wartości i przekazywania ich spadkobiercom.
Na prośbę przedsiębiorców zaszczuwanych przez przedstawicieli samorządu aptekarskiego, w marcu 2019 r. Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców zwrócił się do Ministra Zdrowia o objaśnienie prawne dotyczące interpretacji przepisów „Apteki dla Aptekarza”. 12 kwietnia 2019 r. Minister Zdrowia wydał takie objaśnienie, w którym wskazuje jednoznacznie, że nowo określone wymagania z art. 99 ust.4 Prawa farmaceutycznego mają zastosowanie wyłącznie do podmiotów, które wystąpiły o wydanie zezwolenia na prowadzenie apteki po wejściu w życie nowego przepisu, a co za tym idzie nie należy ich stosować do zezwoleń wydanych przed wejściem w życie nowelizacji, także w przypadku wniosków o zmianę takich zezwoleń. Tym samym minister zanegował oficjalnie interpretację, przy pomocy której środowiska NRA próbowały kolejny raz wyrzucić z rynku swoich konkurentów.
No i co? No i nic. Fabryka hejtu pracuje dalej.
Tym razem bierze na cel farmaceutów – franczyzobiorców. Jedna z uchwał VIII Krajowego Zjazdu Aptekarzy ze stycznia br. stwierdza, że farmaceuta (spółka farmaceutów) nie daje rękojmi należytego prowadzenia apteki ogólnodostępnej, jeżeli m.in. zawarł umowę franczyzową. Oznacza to, że korporacja chce pozbawić prawa wykonywania zawodu (a więc de facto wyrzucić z rynku) swoich „nieprawomyślnych” kolegów, którzy mieli czelność związać się z dużymi, efektywnymi przedsiębiorstwami, zwiększyć efektywność biznesu i atrakcyjność oferty, wchodząc do sieci franczyzowej. Przedsiębiorcy – farmaceuci już zwrócili się o pomoc do Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców. Sprawa jest w toku.
Wśród propozycji uchwał VIII Krajowego Zjazdu Aptekarzy była także taka, która postulowała „powrót do idei zaprzestania dalszego kształcenia w zawodzie technika farmaceutycznego”. Chęć wyrugowania z rynku techników to także stały punkt gry korporacji aptekarskiej. Raz im się już prawie udało – w roku 2015 przepchnęli regulację o likwidacji kształcenia techników farmaceutycznych, które zostało przywrócone dopiero w 2019 roku. To tak, jakby lekarze chcieli zlikwidować kształcenie pielęgniarek, żeby nikt „obcy” nie „pałętał się” im po szpitalu.
Takim działaniem samorząd aptekarski, którego głównym celem powinno być dbanie o sposób wykonywania zawodu, chce stać się regulatorem rynku farmaceutycznego. Przykładem takiego działania było uchwalenie wspominanej już ustawy „Apteka dla Aptekarza” w 2017 roku. Także w tym przypadku, korporacja aptekarska użyła fabryki dezinformacji i hejtu, do przeprowadzenia swego zamiaru. Twierdziła, że uchwalenie ustawy było konieczne dla ukrócenia procederu nielegalnego wywozu leków z Polski. Tymczasem „AdA” okazała się nie mieć z tą walką żadnego związku, o czym świadczy konieczność wprowadzania kolejnych nowelizacji prawa farmaceutycznego oraz nieustanne doniesienia mediów dotyczące likwidacji mafii lekowych. Pokazują one, że w odwrócony łańcuch dystrybucji leków, obok zorganizowanych grup przestępczych, zaangażowane są niezwykle często apteki indywidualne! Argument o wywozie leków z Polski przez sieci apteczne, od początku nieprawdziwy, miał jednak przez zwolenników „AdA” budować apokaliptyczny obraz sieci aptecznych i zohydzić je w oczach decydentów i społeczeństwa. Podobnie jak argument o monopolizacji rynku aptecznego przez sieci lub duże międzynarodowe koncerny. Tymczasem sieci apteczne to dziś (według stanu na czerwiec 2020 r.) 359 podmiotów, głównie małych i średnich polskich firm rodzinnych. Argument o monopolu kilkuset przedsiębiorstw jest sprzeczny z podstawową wiedzą ekonomiczną! Również cel w postaci repolonizacji aptek i wyrwania ich z rąk obcego kapitału od początku brzmiał demagogicznie. W posiadaniu podmiotów krajowych jest ponad 93 proc. ogólnej liczny aptek w Polsce, a sieci z udziałem kapitału zagranicznego działa w Polsce zaledwie pięć! Także argument o wpływie „AdA” na wzrost liczby aptek na wsiach i w małych miasteczkach okazał się nieprawdziwy.
Produkcja fake newsów i wprowadzanie w błąd decydentów i mediów to stała strategia tego środowiska. Jej podglebiem jest chęć wyeliminowania z rynku konkurencji, poprzez działania mające na celu nową wykładnię prawa, czy wręcz kreowanie nowego.
Paliwem, napędzającym fabrykę hejtu jest zaś trudna sytuacja na rynku aptecznym. Można jej sprostać, wprowadzając nowoczesne narzędzia zarządzania apteką, korzystając z efektów skali, racjonalizując procesy i obniżając koszty – lub poprzez wyrzucenie z rynku konkurencji wszelkimi dostępnymi sposobami.
To wszystko dzieje się w dniach, w których zaatakowano kolejną z sieci – tym razem za naruszenie wszystkich możliwych przepisów dotyczących ochrony danych osobowych. Bez sądu, bez trybu, bez refleksji.
Apelujemy do mediów oraz decydentów, aby przestali wierzyć w fake newsy powielane przez środowisko władz korporacji aptekarskiej i wsłuchiwali się także w głos drugiej strony, która operuje na faktach i liczbach, a nie mitach i półprawdach.
Marcin Piskorski
Prezes Zarządu Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET