• PL
  • EN
  • szukaj

    Usługi i sieci telekomunikacyjne.

    18.02.2016

    Stanowisko ZPP dotyczące projektu ustawy o zmianie ustawy o wspieraniu rozwoju usług i sieci telekomunikacyjnych oraz niektórych innych ustaw.

    Realizacja zadań z zakresu szeroko rozumianej cyfryzacji państwa i upowszechniania dostępu do szerokopasmowego Internetu, stanowić powinna jeden z priorytetów polskiej polityki prowadzonej w ciągu najbliższych lat, tym bardziej że Polska zajmuje jedno z ostatnich miejsc w Unii Europejskiej, jeśli chodzi o rozwój sieci szerokopasmowych, w szczególności tych stacjonarnych. Oczywiście, żeby mogła ona odbywać się w sposób rozsądny i sprawny, konieczne jest przyjazne otoczenie regulacyjne, sprzyjające przeprowadzaniu niezbędnych inwestycji. Aktualnie mnogość istniejących barier prawnych negatywnie wpływa na tempo i jakość procesów modernizacyjnych. Jest to tym bardziej istotne, że w ciągu najbliższych lat realizowany będzie Program Operacyjny Polska Cyfrowa, w ramach którego ustalono trzy główne cele (w zakresie osi priorytetowych; istnieje jeszcze czwarta oś, mająca charakter pomocniczy): maksymalizacja pokrycia kraju nowoczesnymi sieciami dostępowymi Internetu szerokopasmowego, umożliwiającymi dostęp do Internetu o parametrach co najmniej 30 Mb/s, poszerzenie zakresu spraw, które obywatele i przedsiębiorcy będą mogli załatwić drogą elektroniczną (oś E-administracja i otwarty rząd) oraz rozwój kompetencji cyfrowych osób z grupy zagrożonej wykluczeniem cyfrowym. Łącznie do rozdysponowania w ramach programu operacyjnego będzie 1 miliard euro, które wykorzystane mają być przede wszystkim na budowę i rozwój niezbędnej infrastruktury. Konieczne będzie zatem istotne zaangażowanie podmiotów prywatnych –  szczególnie z tego właśnie powodu przedstawiony projekt, jako usuwający znaczną część ze wspomnianych wyżej przeszkód regulacyjnych, należy ocenić zdecydowanie pozytywnie. Dodatkowo, projekt implementuje dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady nr 2014/61/UE z dnia 15 maja 2014 r. w sprawie środków mających na celu zmniejszenie kosztów realizacji szybkich sieci łączności elektronicznej, co jest w tej chwili konieczne, ponieważ państwa członkowskie mają obowiązek realizować przepisy wynikające z transpozycji dyrektywy już od 1 lipca 2016 roku.

    Zaprezentowany projekt zawiera cały pakiet słusznych rozwiązań i poprawek, którego wprowadzenie w życie może w rezultacie skutkować znacznym usprawnieniem i uproszczeniem procesów inwestycyjnych związanych z dużymi projektami modernizacyjnymi. Wśród najistotniejszych zmian, niezwiązanych bezpośrednio z implementacją dyrektywy nr 2014/61/UE, wymienić można między innymi:

    –       doprecyzowanie kompetencji Prezesa UKE w zakresie warunków dostępu do infrastruktury lub sieci telekomunikacyjnej, jeżeli obowiązek dostępu jest warunkiem udzielenia pomocy publicznej lub otrzymania środków publicznych;

    –       usunięcie konieczności indywidualnego negocjowania warunków dostępu do nieruchomości, których dysponentem są Lasy Państwowe, AWRSP, podmiot zarządzający terenem zamkniętym i podmioty takie, jak spółdzielnie mieszkaniowe, poprzez ustanowienie ramowych warunków takiego dostępu;

    –       skrócenie maksymalnego czasu wydania decyzji o lokalizowaniu w pasie drogowym obiektów budowlanych lub urządzeń niezwiązanych z potrzebami zarządzania drogami lub potrzebami ruchu drogowego, z 65 dni, do 30 dni, czyli  znacząco, bo o ponad połowę;

    –       ułatwienie przedsiębiorstwom telekomunikacyjnym instalowania szybkich sieci w nowych budynkach, poprzez nałożenie na deweloperów obowiązku rozprowadzania sieci po budynkach i udostępnienia ich telekomom;

    –       obniżenie opłat za materiały geodezyjne do przygotowania i realizacji inwestycji dotyczących infrastruktury telekomunikacyjnej.

    Do powyższych zmian dodać należy szereg poszczególnych regulacji, związanych z implementacją wspomnianej dyrektywy (np. w odniesieniu do utworzenia PIT, czyli Punktu Informacyjnego ds. Telekomunikacji) oraz konkretnych poprawek redakcyjnych i uściśleń dotyczących aktualnie obowiązujących przepisów (wyróżnić można np. doprecyzowanie art. 30 ustawy Prawo budowlane, polegające na zwolnieniu kanalizacji kablowej, o której mowa w art. 29 ust. 1 pkt 20b ustawy, a także sieci telekomunikacyjnej, o której mowa w art. 29 ust. 1 pkt 19a lit. E ustawy, z wymogu zgłoszenia robót budowlanych, która to kwestia do tej pory stanowiła poważny problem interpretacyjny).

    Jak wspomniano na wstępie – projekt zawiera cały komplet przepisów, w znaczny sposób usprawniających i ułatwiających przeprowadzanie inwestycji infrastrukturalnych w zakresie telekomunikacji, co jest szczególnie istotne m.in. z uwagi na realizację Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa w perspektywie finansowej 2014-2020, a może też okazać się przydatne przy budowaniu sieci LTE z wykorzystaniem rozdysponowanych już częstotliwości z pasma 800 MHz. Wziąwszy pod uwagę to, jak i doświadczenia poprzednich lat, w których wszelkie posunięcia legislacyjne związane z koniecznością realizacji tak ważnych programów były znacznie opóźnione, należy tym bardziej pozytywnie ocenić przedstawiony projekt. Tym bardziej docenić należy sprawne działania Ministerstwa Cyfryzacji, dzięki którym projekt ustawy powstał w trybie pilnym, a następnie został  skonsultowany z partnerami społecznymi oraz zaakceptowany na poziomie rządowym w niecały miesiąc od pierwszej publikacji. Co istotne, Ministerstwu udało się to osiągnąć mimo kilkuset stron zgłoszonych w toku konsultacji uwag, a także mimo konieczności przeprowadzenia trudnych uzgodnień z innymi resortami. Do projektu ustawy negatywnie ustosunkowywały się również, w obawie o koszty realizacji zadań z niego wynikających, gminy. Według dostępnych szacunków byłego Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji, obawy gmin są bezpodstawne, ponieważ polityka niskich opłat w odniesieniu do infrastruktury szerokopasmowej przynosi w dłuższej perspektywie istotny wzrost wpływów do budżetów jednostek samorządu terytorialnego.

    Mimo powyższej oceny, zasadne wydaje się być pytanie – czy zaproponowany projekt jest wyczerpujący, tj. czy stanowi maksymalny możliwy impuls uwalniający potencjał inwestycyjny przedsiębiorców telekomunikacyjnych? Warto to zagadnienie przeanalizować przede wszystkim w kontekście przyjętego 16 lutego Planu na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, ponieważ spośród pięciu zidentyfikowanych filarów silnej polskiej gospodarki, przynajmniej trzy (reindustrializacja, rozwój innowacyjnych firm, rozwój społeczny i regionalny) są bezpośrednio uwarunkowane dostępnością szybkich łączy na terenie całego kraju.

    W związku z powyższym, należy zachęcić Rząd do podejmowania dalszych działań zmierzających do maksymalnego możliwego ograniczania barier stojących na drodze do modernizacji państwa, w tym w szczególności do:

    (A) dalszego upraszczania i skracania czasu trwania procedur niezbędnych do podjęcia i prowadzenia inwestycji w rozbudowę infostrad;

    (B) dostosowania do europejskich standardów norm określających dopuszczalne poziomy emisji pól elektromagnetycznych;

    (C) urealnienia wysokości danin publicznych, w tym np. dostosowania kosztów realizacji inwestycji z wykorzystaniem dróg samorządowych do standardów obowiązujących dla dróg zarządzanych przez GDDKiA.

    Niezależnie od tych zastrzeżeń, z uwagi na ogromną rolę, jaką wypełnić może w realizacji wielkiego zadania stopniowej modernizacji Polski, zarówno w sensie upowszechniania dostępu do Internetu wśród społeczeństwa, jak i w zakresie cyfryzacji administracji publicznej, projekt zasługuje na całkowite poparcie.

    Cezary Kaźmierczak
    Prezes ZPP

    Stanowisko do pobrania – .pdf

    Handel wielkopowierzchniowy.

    15.02.2016

    Niech Rząd wprowadzi podatek katastralny dla handlu wielkopowierzchniowego i zrezygnuje z obrotowego

    Stara zasada biznesu mówi: „Jeśli ci nie idzie tak jak chcesz – wróć do źródeł i podstaw tego co robisz”.

    Pierwotną ideą wprowadzenia tego podatku było:

    • wymuszenie płacenia podatków przez sieci wielkopowierzchniowe;
    • wyrównanie szans polskiego handlu z sieciami wielkopowierzchniowymi;
    • potrzeby finansowe budżetu państwa.

     

    Ustawy prezentowane przez resort finansów do tej pory nie realizowały żadnego z tych celów.  Handel wielkopowierzchniowy nie jest jedynym sektorem, który nie płaci CIT – ponad 60% spółek prawa handlowego w Polsce go nie płaci. Proponowane opodatkowanie sieci franczyzowych uderzyłoby w pierwszym rzędzie w polskie miękkie sieci  franczyzowe.  A same ustawy są tak niejasne, że stanowią pola minowe niekończących się wieloletnich sporów sądowych i w związku tym realizacja celów fiskalnych ustawy jest wysoce problematyczna.

    Jeśli pierwotna idea ustawy ma być zrealizowana, proponujemy rezygnację z podatku obrotowego i wprowadzenie podatku katastralnego od handlu wielkopowierzchniowego. Podatek powinien obejmować obiekty, na których prowadzona jest działalność handlowa o powierzchni większej niż 1500 metrów kwadratowych i składać się z dwóch części: (1) części ustalonej przez Ministra Finansów oraz (2) z części ustalanej przez właściwą gminę z możliwością jego różnej wysokości  w zależności od lokalizacji na terenie gminy.

    Tak skonstruowany podatek realizowałby wszystkie cele stawiane przed ustawą w kampanii wyborczej i dodatkowo mógłby umożliwić mądrzejszym gminom usunięcie handlu wielkopowierzchniowego z centrów miast. Piszemy te słowa w ścisłym centrum Warszawy – na rogu Nowego Światu i Chmielnej. Kilkaset metrów stąd straszą witryny widma, całe ciągi porzuconych małych, miejskich powierzchni handlowych, które nie są w stanie konkurować z samobójczym dla miasta budowaniem dwóch galerii handlowych w jednej dzielnicy. Umierają ulice, niszczy się tkanka miejska, zamiera ruch pieszy i życie na ulicach.

    Podatek katastralny od handlu wielopowierzchniowego byłby w stanie ten proces zatrzymać, a w niektórych przypadkach – mądrzejszych gmin –  cofnąć. Gminy muszą jednak otrzymać narzędzia. Stoimy przed trudno powtarzalna szansą, żeby to uczynić.

    Niezależnie od tego apelujemy do Ministerstwa Finansów o rozpoczęcie prac nad uwolnieniem polskiej gospodarki z nadmiaru obowiązków biurokratycznych oraz uproszczeniem przepisów podatkowych. Sama nadmierna biurokracja kosztuje – wg OECD – 1,4% PKB rocznie. 14% w ciągu 10 lat! Apelujemy o odblokowanie polskiej gospodarki, bo tylko ona jest w stanie sfinansować programy rządu. Jest to metoda sprawdzona – w zrujnowanym kraju, bez banków, telekomunikacji, infrastruktury, funduszy europejskich itd. – „Plan Wilczka” dał Polsce 6 milionów miejsc pracy i wyciągnął nasz kraj z dna kryzysu. Powtórzmy to!

    Odblokowanie gospodarki przyniesie 5-7% wzrost PKB, co oznacza około 40 miliardów dodatkowych wpływów do budżetu państwa rocznie. Skorzystajcie z tego.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

    Stanowisko do pobrania_.pdf

    Imigracja z Ukrainy – debata ZPP

    10.02.2016

    ZAPROSZENIE DO UDZIAŁU W DEBACIE PUBLICZNEJ ZPP
    „Imigranci z Ukrainy ratunkiem dla polskiej demografii”

    Jeśli chcemy utrzymać dotychczasowe tempo rozwoju, to przy obecnych trendach demograficznych potrzebujemy do 2050 roku przyjąć 5 milionów emigrantów – taką tezę postawiliśmy w Raporcie „Imigranci z Ukrainy ratunkiem dla polskiej demografii”, który opublikowany w styczniu, chcemy potraktować jako punkt wyjścia do dyskusji na temat imigracji z Ukrainy i spojrzenia na nią w kontekstach – demograficznym, gospodarczym i prawnym.

    Podczas debaty odniesiemy się także do badania Domu Badawczego Maison, w którym analizowane były postawy Polaków względem przyjmowania imigrantów.

    Debata Publiczna ZPP odbędzie się w dniu 17 lutego 2016 roku (środa) o godzinie 18:00 w siedzibie ZPP przy ulicy Nowy Świat 33 lok. 7A w Warszawie.

    Wśród zaproszonych prelegentów znaleźli się: Przemysław Żurawski vel. Grajewski, Profesor, wykładowca akademicki Uniwersytetu Łódzkiego; Bartosz Marczuk, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej; Leszek Skiba, Podsekretarz Stanu w Ministerstwie Finansów; Jakub Skiba, Sekretarz Stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP.

    Debatę poprowadzi Andrzej Talaga, Dyrektor ds. strategii WEI.

    Wszystkich zainteresowanych udziałem w wydarzeniu, prosimy o zgłaszanie udziału:

    Joanna Samoraj
    E-mail :: j.samoraj@zpp.net.pl

    UWAGA! Przewidujemy transmisję on-line wydarzenia. W dniu debaty – na naszym fanpage’u na Facebooku – opublikujemy link do relacji na żywo. 

    Foto by Flickr/Creative Commons/Scott Beale / Laughing Squid

    Branża e-papierosów w Polsce

    05.02.2016

    Wpływ implementacji dyrektywy tytoniowej na polską branżę papierosów elektronicznych.

    Należy zmodyfikować projekt ustawy implementującej dyrektywę tytoniową w taki sposób, by był on zgodny z regułą „EU + 0”, tj. implementował wyłącznie minimalne wymogi wynikające z prawa unijnego – taką rekomendację wyraził Związek Przedsiębiorców i Pracodawców w Stanowisku nt. wpływu implementacji dyrektywy tytoniowej na polską branżę papierosów elektronicznych.

    Tymczasem projekt ustawy przewiduje dodatkowe i nie wymagane przez dyrektywę przepisy, które w sposób nieuzasadniony ograniczą przedsiębiorcom możliwości sprzedaży produktów. Wśród nich znajdują się m.in. zakaz sprzedaży internetowej, zakaz komunikacji o produkcie, dodatkowe koszty administracyjne oraz zrównanie przez ustawę pary wytwarzanej przez papierosy elektroniczne z dymem tytoniowym.

    Proponowane regulacje są wyrazem nadgorliwości rządzących i chęci uregulowania każdej sfery życia obywatela. A palacz nie przestanie palić na życzenie Ministra Zdrowia. Wręcz przeciwnie, sięgnie po produkty z nielegalnych źródeł – mówi Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP. I dodaje – Chciałbym podkreślić, że nie sprzeciwiamy się uregulowaniu rynku tytoniowego w Polsce, w tym branży e-papierosów. My po prostu jesteśmy wierni zasadzie „EU+0”, co oznacza „nic ponad to, co proponuje Bruksela”.

    W przypadku branży e-papierosów minimalne wymogi obejmują: zmianę opakowań, dostosowanie produktu, przeprowadzenie badań i analiz produktu oraz obowiązki związane z raportowaniem do specjalnie wyznaczonej jednostki administracji państwowej.

     – Jeśli zgodzimy się, że polska branża e-papierosów dopiero raczkuje i tworzą ją głównie mikro, małe i średnie firmy w liczbie około tysiąca, nawet wymogi minimalne mogą okazać się dla wielu podmiotów niszczące – komentuje Kaźmierczak. – Niestety w towarzyszącej projektowi ustawy Ocenie Skutków Regulacji nie ma mowy o ryzyku upadku kilkuset przedsiębiorstw i pozbawieniu pracy tysięcy osób.

    Stąd rekomendacje ZPP:

    • Przepisy nie powinny zakazywać ani krajowej ani transgranicznej sprzedaży internetowej;
    • Przepisy nie powinny zakazywać używania wizualnej komunikacji o e-papierosach w miejscu sprzedaży;
    • Przepisy o używaniu e-papierosów w miejscach publicznych powinny brać pod uwagę inny charakter tych produktów (brak obecności procesu spalania oraz brak dymu) w porównaniu z papierosami tradycyjnymi;
    • Przepisy o rejestracji produktów i kosztach z tym związanych powinny być proporcjonalne i dawać możliwość dostosowania się małym i średnim przedsiębiorstwom.

     

    Stanowisko ZPP – do pobrania_.pdf

    *Foto by Flickr/Creative Commons/KLeBao Oh/E-cigarette

    Legalizacja 1 mln Ukraińców

    28.01.2016

    Jeśli chcemy utrzymać dotychczasowe tempo rozwoju, to przy obecnych trendach demograficznych potrzebujemy do 2050 roku przyjąć 5 milionów emigrantów. W odróżnieniu od innych krajów mamy wyjątkowe zasoby w tym zakresie – naszych sąsiadów Ukraińców. Nie musimy ich uczyć polskiego, fundować mieszkań,  świadczeń, utrzymywać ich – sami doskonale sobie radzą. Proponujemy legalizację na pobyt stały wszystkich Ukraińców, Wietnamczyków i Białorusinów w Polsce. Dotyczy to około 1 miliona osób – apeluje Związek Przedsiębiorców i Pracodawców.

    Jeśli się patrzy na to, co dzieje się w Europie Zachodniej, gdzie ponad 60% imigrantów żyje z zasiłków, to ci nasi Ukraińcy jawią się jak jakieś nierealne marzenie. Większość Polaków nawet nie ma pojęcia, że pracuje ich u nas około miliona. Nie ma z nimi żadnego problemu. Marzenie – mówi Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP.

    Według prognoz GUS, do 2050 roku populacja Polski skurczy się z obecnych ponad 38 milionów, do poniżej 34 milionów ludzi. Co gorsza, 10,5% z pozostałej wówczas ludności stanowić mają osoby będące w wieku 80 lat i powyżej, a zatem już dawno po przekroczeniu końcowych granic wieku produkcyjnego. Wziąwszy pod uwagę fakt, że w naszym kraju obowiązuje – powszechnie spotykany w państwach europejskich – repartycyjny system emerytalny, którego stabilność zależy głównie od czynników demograficznych, prognozy te zwiastują prawdziwą katastrofę. 

     – Wszystko wskazuje na to, że do rozwiązania problemu nie wystarczy już zwiększenie liczby narodzin, możliwe do osiągnięcia za pomocą mądrej polityki rodzinnej. Jest to oczywiście konieczne, ale poczynione już szkody są zbyt wielkie, by można było na tym poprzestać. Różne prognozy – m.in. Narodowej Rady Ludnościowej – szacują, że aby utrzymać obecny poziom gospodarki do 2050 roku, musimy przyjąć około 5 milionów emigrantów – stwierdził Jakub Bińkowski, Analityk ZPP.

    Recepta jest jedna – Polska pilnie potrzebuje chętnych do pracy, łatwo asymilujących się imigrantów. Naturalnymi kandydatami są w tym zakresie Ukraińcy. Z danych rządowych wynika, że legalnie pracuje 650 tysięcy Ukraińców, nielegalnie zaś może nawet 270 tysięcy. Ostatecznie, rozsądna wydaje się być liczba około miliona Ukraińców aktualnie przebywających w Polsce – na różnych podstawach administracyjnych.

     W związku z powyższym, konieczne jest pilne zalegalizowanie pobytu wszystkich Ukraińców aktualnie przebywających w Polsce. Można to zrobić za pomocą ustawy obejmującej swoim zakresem również Białorusinów i Wietnamczyków, czyli inne nacje przyjeżdżające do naszego kraju za chlebem, do ciężkiej pracy. Jak można dosyć łatwo oszacować, taki ruch mógłby przynieść budżetowi państwa kilka miliardów złotych rocznie, przy praktycznie zerowych kosztach.

    Tego typu pomysłowi przychylni są też Polacy – mówił na konferencji dr Tomasz Baran z Domu Badawczego Maison/Panelu Ariadna, który na zlecenie ZPP w styczniu 2016 roku przeprowadził w tej sprawie badania. – Aż 52% Polaków odnosi się pozytywnie do przyznania stałego pobytu Ukraińcom przebywającym w Polsce (28% jest temu przeciwna). Również na pytanie jakiej narodowości powinniśmy przyjmować imigrantów, na pierwszym miejscu znaleźli się Ukraińcy – wskazało ich aż 33% badanych.

    Mam złą wiadomość dla fabryki trolli w St. Petersburgu oraz ich polskich pożytecznych idiotów. Mimo wielkich wysiłków nie udało się skłócić Polaków z Ukraińcami, ku chwale podupadłego imperium rosyjskiego – skomentował wyniki badań Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP.

    Z uwagi na trudną sytuację demograficzną Polski, a także sytuację polityczną w Europie – legalizacja Ukraińców w Polsce leży przede wszystkim w polskim interesie. Ukraińcy stanowią niezwykle atrakcyjną ekonomicznie, bezproblemową, a także bez kosztową dla polskiego podatnika grupę imigrantów, która przyczyni się w istotny sposób do rozwoju gospodarczego i zwiększy wpływy do budżetu.

    ZPP przedstawił następujące rekomendacje dotyczące tej kwestii:

    • Powinno się jak najszybciej zalegalizować pobyt wszystkich Ukraińców przebywających w danym okresie czasu na terytorium Polski, poprzez automatyczne przyznanie prawa stałego pobytu. Pozwoli to na uzupełnienie niedoboru siły roboczej oraz zapewni regularne, kilkumiliardowe w skali roku, wpływy do budżetu państwa.
    • Ustawa powinna być przeprowadzona niezwłocznie, jako projekt poselski. Wzorem powinna być ustawa reaganowska z 1982 roku, legalizująca pobyt Polaków znajdujących się wówczas w USA.
    • Ustawa wdrażająca ww. rozwiązanie powinna obejmować swoim zakresem również Białorusinów i Wietnamczyków, czyli dwie pozostałe nacje, preferowane ze względu na swoją pracowitość i bezproblemową asymilację.

     

    ZPP na konferencji prasowej w Warszawie przedstawiło Raport na temat Ukraińców w Polsce oraz badania prof. Dominiki Maison na zlecenie ZPP dotyczące stosunku Polaków do imigracji ukraińskiej.

    Raport: Imigranci z Ukrainy ratunkiem dla polskiej demografii_do pobrania_.pdf
    Badanie: Postawy Polaków względem przyjmowania imigrantów_do pobrania_.pdf

    Bariery dla firm w Polsce

    21.01.2016

    Pozapłacowe koszty pracy, niestabilność prawa oraz nadmiar obowiązków biurokratycznych – to największe przeszkody w prowadzeniu firm w Polsce

    Koszty pracy, niestabilność prawa oraz nadmiar obowiązków biurokratycznych znalazły się w czołówce największych przeszkód w prowadzeniu działalności gospodarczej w Polsce według przedsiębiorców sektora małych i średnich firm. Takie wnioski płyną z dorocznego badania Domu Badawczego Maison, przeprowadzanego na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

    W katalogu największych barier znalazły się: koszty pracy (69%); niestabilność prawa (66%); nadmiar obowiązków biurokratycznych (61%); skomplikowane prawo gospodarcze (49%); samowolne i arbitralne decyzje urzędników (49%); wysokie podatki (45%); urzędy i urzędnicy (39%); powolne rozstrzyganie sporów sądowych (34%); kontrole Urzędu Skarbowego i ich instytucji (27%) oraz bariery inwestycyjne (17%).

    Od wielu lat powtarzamy, że największym obciążeniem dla firm sektora MSP są zbyt wysokie pozapłacowe koszty pracy. Nie może być tak, że praca jest opodatkowana jak wódka, a za sam fakt zatrudnienia pracownika należy zapłacić Rządowi prawie równowartość wynagrodzenia takiej osoby – mówi Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP. I dodaje – O tym jak dużym problemem są wysokie koszty pracy niech świadczy procent przedsiębiorców, którzy w badaniu wskazywali właśnie na nie. To aż 69% osób prowadzących biznes.

    Ten czynnik jest też postrzegany jako kluczowy dla niezatrudniania większej liczby osób. 72% badanych wskazało wysokie koszty pracy jako największą przeszkodę.  Drugą najważniejszą przyczyną okazało się z kolei nieprzychylne przedsiębiorcom prawo pracy (według 59% badanych).

    W czołówce największych barier w prowadzeniu działalności gospodarczej w Polsce – oprócz kosztów pracy – znalazły się także: niestabilność prawa (66%) oraz nadmiar obowiązków biurokratycznych (61%). Jak mówi Cezary KaźmierczakKiedy na jednej z konferencji wymieniłem liczbę obowiązków informacyjnych jakie ma przeciętny Polski przedsiębiorca, wszyscy oniemieli. Jest ich 3 600. Polscy przedsiębiorcy działają w znacznie trudniejszym otoczeniu instytucjonalnym i prawnym niż ich europejscy konkurenci i to nie jest banał.

    Tymczasem by rozwijać swoje firmy, nie mogą być jednocześnie księgowymi, prawnikami i menedżerami w jednej osobie. Jak pokazuje badanie, największą przeszkodą w inwestowaniu są zbyt małe zyski jakie osiągają (zdanie 72% badanych). – Tu znów jak bumerang powracają chociażby koszty pracy. I koło się zamyka – zauważa Kaźmierczak. I dodaje – W opublikowanym przez ZPP w styczniu 2016 roku Busometrze (cyklicznym badaniu nastrojów przedsiębiorców sektora MSP) wyraźnie widać rosnący od I półrocza 2014 roku trend w kierunku zwiększania inwestycji w małych i średnich firmach. Przedsiębiorcy chcą inwestycji i je planują, ale nie mogą wiecznie zderzać się z murem niejasnych przepisów podatkowych, wysokich podatków i kosztów pracy.

    Badanie: Bariery w prowadzeniu firm w Polsce_.pdf

    Legnicki Klub Biznesu w szeregach ZPP

    20.01.2016

    Legnicki Klub Biznesu jest drugą organizacją, która w styczniu 2016 roku dołączyła do grona Członków Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

    Witamy w naszym gronie!

    Legnicki Klub Biznesu jest stowarzyszeniem prowadzącym działalność na rzecz wspierania przedsiębiorczości oraz szeroko rozumianego rozwoju gospodarczego. Klub reprezentuje interesy przedsiębiorców z Legnicy i najbliższych okolic poprzez współdziałanie z organami władzy samorządowej i administracji państwowej, prowadzenie działalności szkoleniowej, informacyjnej, doradczej, a także wspieranie inicjatyw służących tworzeniu korzystnych warunków do prowadzenia działalności gospodarczej.

    Motorem polskiej gospodarki są przedsiębiorstwa sektora MSP, które niewątpliwie potrzebują wsparcia i bodźców napędowych do rozwoju. W tym kontekście dużego znaczenia nabiera współpraca z organizacjami z innych regionów Polski. Głęboko wierzymy, że efekty zintegrowanych działań ZPP i Legnickiego Klubu Biznesu będą widoczne już na przestrzeni najbliższych kilku miesięcy oraz istotnie odczuwalne dla zrzeszonych firm.

    Dlaczego warto do nas dołączyć? Ponieważ razem możemy więcej!

     

    Zapisz

    Witamy na rynku pracownika

    19.01.2016

    Możemy ogłosić, że rynek na którym pracodawcy dyktowali warunki jest za nami. Witamy na rynku pracownika – tak Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP, skomentował wyniki badania Busometr. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców po raz kolejny zapytał przedsiębiorców sektora małych i średnich firm o ich opinie na temat sytuacji gospodarczej w Polsce.  Kolejne półrocze rośnie wskaźnik komponentu „Rynek pracy” – z 45,81 punktów w I półroczu 2013 roku do 53,90 punktów w prognozie na I półrocze 2016. Sub-komponent „Płace” jest jeszcze wyżej, na poziomie 55,83 punktu. – To już trend nie do zatrzymania raczej – powiedział Kaźmierczak.

    To najważniejszy wniosek z aktualnego odczytu Busometra.

    Jeśli chodzi o wynik najnowszego odczytu to wyniósł on 46,19 pkt.  Oznacza to nieistotny statystycznie spadek do ostatniego pomiaru, który wynosił 46,48 punktów. Przedsiębiorcy są ludźmi praktycznymi i oceniają raczej po zdarzeniach gospodarczych, niż po deklaracjach. – Przedsiębiorcy obserwują i czekają, co się wydarzy. Tymczasem nie wystawiają ocen i dają kredyt zaufania dla nowego Rządu – powiedział Mariusz Pawlak, Główny Ekonomista ZPP. – Każdy nowy Rząd budzi nadzieje w przedsiębiorcach, że wreszcie dojdzie do jakiejś jakościowej zmiany i znacznie poprawią się warunki prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce. Musi to być zmiana jakościowa. Na błyskotki nikt już się nie nabierze – mówi Pawlak.

    Ogólny wskaźnik komponentu „Koniunktura gospodarcza” wyniósł 43,97 pkt, co oznacza spadek w stosunku do poprzedniego odczytu o niemal dwa punkty procentowe. Bez względu na wielkość przedsiębiorstwa, region oraz sektor – nastroje są umiarkowanie negatywne i niewiele się zmieniły od ostatniego odczytu. Tylko przedsiębiorcy z branż: edukacja, turystyka i wypoczynek oraz zdrowie i uroda, a także młode firmy (na rynku nie dłużej niż rok) – wyrażają względny optymizm.

    Dużo bardziej optymistyczne nastroje kształtują się tradycyjnie już w zakresie komponentu „Rynek Pracy”. W przypadku „Płac” wyniósł on 55,83 pkt, natomiast w przypadku „Zatrudnienia” 51,97 pkt. Znaczna część przedsiębiorców deklaruje zarówno zwiększenie zatrudnienia, jak i podniesienie płac.

    To dość ciekawe, że znaczna grupa pracodawców chce podnosić płace i inwestować, a jednocześnie obawia się o koniunkturę gospodarczą. Normalnie to te dwie rzeczy łącznie nie występują. My jednak lubimy narzekać. Trochę to przypomina deklaracje Polaków, którzy twierdzą, że Polska jest niebezpiecznym krajem, oczywiście poza miejscem ich zamieszkania, gdzie czują się bezpiecznie. Tutaj jest trochę podobnie – mówił Kaźmierczak.

    W ramach komponentu inwestycyjnego (ogólny wskaźnik 46,91 pkt), 54,5% badanych przedsiębiorców wyraziło deklarację, że będą inwestować (to wzrost względem poprzedniego odczytu – 50,2%). Szczególnie optymistycznie nastawione do działań inwestycyjnych są przedsiębiorstwa: małe; z sektora produkcji; z branż: chemia, edukacja, motoryzacja, reklama i marketing, rolnictwo, turystyka i wypoczynek oraz zdrowie i uroda, a także te o stażu działalności w granicach 1-10 lat.

    ***

    Busometr ZPP – Indeks Nastrojów Gospodarczych MSP, jest wskaźnikiem pokazującym stopień optymizmu małych i średnich przedsiębiorców i ich planowane działania w perspektywie najbliższego półrocza.

    Na wartość Indeksu Busometr wpływ mają trzy komponenty: (1) koniunktury gospodarczej, (2) rynku pracy (płace i zatrudnianie) oraz (3) inwestycji.

    Wartość każdego z komponentów mieści się w przedziale od 0 do 100. Wyniki Busometra poniżej 50 oznaczają pesymistyczne nastroje przedsiębiorców, a powyżej 50 – ich optymizm.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Dom Badawczy Maison prowadzą badania wśród reprezentatywnej pod względem ilości zatrudnianych pracowników, próby małych i średnich firm w Polsce (do 250 zatrudnionych). Busometr  ZPP jest publikowany co kwartał.

    Małe i średnie firmy w Polsce stanowią 99,8% wszystkich firm w Polsce, tworzą ¾ miejsc pracy oraz 67% PKB.

    Badanie do pobrania_.pdf

    Stosowanie in dubio pro tributario

    18.01.2016

    Publikujemy wystąpienie Marka Isańskiego, Dyrektora Biura Interwencji ZPP, na zorganizowanym w dniu 15 stycznia 2016 roku przez Rzecznika Praw Obywatelskich Seminarium eksperckim prawa podatkowego pt. “Zasada rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika”.

    ***

    Autorzy: Marek Isański, Dariusz Żurawski

    Stosowanie zasady in dubio pro tributario 

    Na wstępie należy zadać fundamentalne pytanie: jakie było ratio legis wprowadzenia dyskutowanej zasady? Wydaje się, że chodziło przede wszystkim o ochronę praw podatnika. Praw, które określone są w Konstytucji, a niestety zapomniane przez urzędników i co bardziej zatrważające – zapomniane przez sądy.

    Istota zasady „na korzyść podatnika” powinna się sprowadzać do ustalania w przypadku odmiennej interpretacji organu skarbowego czy dokonana przez podatnika interpretacja danego przepisu jest możliwa/racjonalna. W przypadku sporu pomiędzy organem podatkowym, a podatnikiem co do możliwej i racjonalnej interpretacji podatnika to sąd będzie określał racjonalność interpretacji podatnika.

    Już tylko takie ustalenie przez organ, bądź sąd powinno skutkować przyznaniem podatnikowi racji, poprzez zastosowanie art. 2a i niepodważanie złożonej przez niego deklaracji.

    Podstawowe prawo podatnika to zrozumiałe prawo. To z tego powodu Konstytucja nakłada na ustawodawcę wymóg szczególnej dbałości przy tworzeniu prawa podatkowego.

    Normy prawa nakładają na podatnika obowiązek samoopodatkowania. Tym samym płacenie podatków to nie może być loteria.

    Nie można też wymagać, aby podatnik dokonywał takiej interpretacji przepisów prawa, by deklarować jak najwyższy podatek. To narusza konstytucyjny obowiązek poszanowania i ochrony godności obywatela przez władze publiczne.

    Aby tak nie było, prawo ma być zrozumiałe dla przeciętnego obywatela. I to nie obywatel ma być jedynym negatywnym beneficjentem złego prawa, a winien być jego twórcą. W przeciwnym razie mamy do czynienia z łamaniem konstytucyjnej zasady zaufania obywateli do organów państwa. W tym kontekście dziwi, z jakich względów organy podatkowe i sądy nie zauważają stanowiska konstytucjonalistów, którzy twierdzą, że niezrozumiałe prawo dające się interpretować na wiele sposobów jest sprzeczne z Konstytucją. Tym samym takie prawo nie może rodzić obowiązku podatkowego.

    Jest to opinia w pełni zasadna, ale tak przerażająca, że nikt nie odważy się o tym mówić z uwagi na poprawność polityczną i „rzekome” konsekwencje dla budżetu.

    Jednocześnie nikt nie jest przerażony negatywnymi konsekwencjami złego prawa dla podatników, a w konsekwencji wbrew pozorom dla budżetu państwa. Istnieje poważne niebezpieczeństwo, że urzędnicy mogą wykorzystywać ten stan prawa w celu zwiększania dochodów budżetu, poprzez wątpliwe interpretacje przepisów podatkowych.

    W walce z tą „patologią” bardzo ważnym elementem jest zmiana mentalności sądów, które obecnie bardziej są zaangażowanie w obronę interesu budżetu w źle pojętym interesie państwa. Zapominają, że to sądy są jedyną władzą, która może obronić obywatela przed niezgodnymi z prawem działaniami władzy ustawodawczej i wykonawczej (w tym przypadku przed skutkami złego prawa podatkowego). To sądy winny w przypadku niejasnych przepisów wszczynać postępowania w celu stwierdzenia ich niekonstytucyjności, wymuszając w ten sposób naprawę prawa podatkowego.

    Bez winy nie są też pełnomocnicy procesowi podatników, ponieważ zbyt rzadko zwracają przed sądami uwagę na naruszanie przepisów konstytucyjnych przez organy podatkowe. Zasadne jest więc postulowanie zmiany strategii procesowej przed sądami.  

    Takie podejście do tej zasady zmusi ustawodawcę do takich zmian prawa, aby omawianej zasady nie stosować. Aby była ona przepisem martwym.

    Nie można zgodzić się również ze stanowiskiem, że zasada ta jest niezgodna z prawem, a w szczególności z Konstytucją.  

    Owa niezgodność ma między innymi polegać na rzekomym wchodzeniu w wyłączne kompetencje sądów, co do wykładni przepisów oraz możliwości wywiedzenia tejże zasady bezpośrednio z Konstytucji, co ma ją pozbawiać waloru przydatności poprzez umieszczenie jej w ordynacji.

    Jedynie pozornie takie argumenty mogą się wydawać słuszne, ponieważ są one wynikiem przyjęcia błędnego założenia przez ich autorów. Założenia, że mamy do czynienia z normą prawną, która uprawnia podatników do interpretacji przepisów podatkowych. Jak w takim razie należy podchodzić do interpretacji dokonywanych przez organy skarbowe, skoro mogą to robić jedynie sądy?

    Takie założenie jest więc absurdalne, wynika z niego, że podatnik winien do sądu występować z wątpliwościami dotyczącymi interpretacji przepisów.

    Omawiana zasada powinna dawać podatnikowi gwarancje, iż w przypadku stwierdzenia przez sąd faktu, że podatnik z uwagi na zawiłość i niejasność przepisu mógł dokonać określonej interpretacji, powinien skutkować przyjęciem zeznania podatkowego za rozpatrywany okres, jako prawidłowe. Co nie wyklucza wydania przez sąd swojej wykładni, którą podatnik zobowiązany będzie stosować, ale dopiero po uprawomocnieniu się wyroku, ale bez konsekwencji w postaci naliczenia podatku w oparciu o wykładnię sądu.  I właśnie na tym ma polegać stosowanie omawianej zasady.

    Rozstrzyganie wątpliwości na korzyść podatnika będzie polegało w uproszczeniu na:

    – nie karaniu np. podwyższeniem podatku za możliwą i racjonalną interpretację podatnika (podatnik nie może ponosić skutków złego prawa);

    – a jeśli dokonana przez sąd interpretacja będzie inna niż podatnika to staje się obowiązująca dla podatnika dopiero od prawomocności wyroku.

    Reasumując, ta zasada w moim rozumieniu, w połączeniu z aktywnością sądów polegającą na doprowadzania do eliminacji niekonstytucyjnych przepisów, będzie powodowała ujednolicanie linii orzeczniczej, co może w krótkim czasie doprowadzić do obowiązywania takich przepisów prawa, które będą przyjazne/zrozumiałe dla Podatnika, a w konsekwencji również dla budżetu skutki będą pozytywne.

    W tym procesie widzę konieczność bardzo aktywnej roli RPO, polegającej w uproszczeniu na kompleksowym zwalczaniu niekonstytucyjności przepisów podatkowych. Co w istocie będzie walką w obronie praw obywatelskich.

    Na poparcie moich wywodów odsyłam wszystkich do ustaleń kontroli NIK z czerwca 2014 roku w sprawie przestrzegania praw podatników przez organy podatkowe.

    Zaskoczą wszystkich wnioski końcowe, w którym NIK stwierdza, że wiele decyzji podatkowych jest uchylane przez sądy z powodu nieprecyzyjnych i wieloznacznych przepisów prawa podatkowego. Z prawem tym nie radzą sobie również sądy, czego dowodem są sprzeczne z sobą orzeczenia. Te argumenty przytaczane są przez NIK w obronie organów podatkowych i sądów.

    O podatnikach powiedziano w raporcie tylko tyle, że ich prawa są przestrzegane.

    NIK nie zauważył, że opisane kłopoty z prawem sądów i organów to najjaskrawsze naruszenia praw konstytucyjnych obywateli/podatników i naruszenie zasad konstytucyjnych.

    Komentarz pozostawiam Państwu.

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery