• PL
  • EN
  • szukaj

    Apel do rządu RP ws. utrzymania górnego limitu podstawy składki na ubezpieczenie społeczne (zasada trzydziestokrotności)

    Warszawa, dnia 31 lipca 2018 r.

     

    Apel do rządu RP ws. utrzymania górnego limitu podstawy składki na ubezpieczenie społeczne
    (zasada trzydziestokrotności)

     

    Mając na uwadze:

    • kontrowersje jakie wywołało procedowanie ustawy z dnia 15 grudnia 2017 r. o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw znoszącej zasadę trzydziestokrotności,
    • odwołanie przez Trybunał Konstytucyjny rozprawy w sprawie zbadania zgodności ustawy z Konstytucją RP i nieznany termin rozpoznania wniosku Prezydenta RP,
    • niepewność odnośnie stanu prawnego oraz kolejne inicjatywy legislacyjne podwyższające koszty działalności pracodawców, ograniczające możliwości podejmowania nowych inwestycji przez przedsiębiorców,
    • cele rządowej Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju, zakładające tworzenie w naszym kraju miejsc pracy wysokiej jakości i wysoko wynagradzanych,
    • wzrost kosztów pracy wysokiej klasy specjalistów, które zmniejszają atrakcyjność tworzenia w naszym kraju innowacyjnych miejsc pracy,
    • brak inicjatyw zwiększających atrakcyjność umów o pracę w stosunku do innych forma zatrudnienia,
    • finalizacje procesu opracowywania budżetów przez przedsiębiorców na rok 2019 r.

    postulujemy przyjęcie przez stronę rządową zobowiązania o utrzymaniu górnego limitu podstawy składek na ubezpieczenie społeczne, przynajmniej do 2020 roku, i podjęcia rzeczowych rozmów z parterami społecznymi.

     

    Pod apelem podpisali się:

     Konfederacja Lewiatan

     Pracodawcy RP

     Business Centre Club

     Związek Rzemiosła Polskiego

     Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

     Polski Związek Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego

     Polska Rada Centrów Handlowych

     Związek Pracodawców Technologii Cyfrowych Lewiatan

     Związek Pracodawców Firm Produkcyjnych

     Transport i Logistyka Polska

     Polskie Forum HR

     Związek Pracodawców Prywatnych Mediów

     Związek Pracodawców Motoryzacji i Artykułów Przemysłowych

     Izba Gospodarki Elektronicznej

     Związek Pracodawców Sektora Kosmicznego

     Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji

     Federacja Przedsiębiorców Polskich

     Związek Pracodawców Branży Infrastruktury

     Polskie Stowarzyszenie Sprzedaży Bezpośredniej

     Związek Pracodawców Branżowych

     Polska Izba Gospodarcza Czystości

     IAB Polska

     Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji

     Związek Przedsiębiorców Przemysłu Mody Lewiatan

     Rada Podatkowa Lewiatan

     Polski Związek Przemysłu Kosmetycznego

     Związek Pracodawców Producentów Materiałów dla Budownictwa

     Związek Pracodawców Hoteli, Restauracji i Cateringu

     Polska Unia Szpitali Specjalistycznych

     Związek Pracodawców Prywatnych Energetyki

     ABSL

     Stowarzyszenie Energii Odnawialnej

     Stowarzyszanie na rzecz systemów ociepleń

     STRATERA MED

     

    Apel wraz z listą sygnatariuszy przesłany został do Premiera Mateusza Morawieckiego oraz Minister Elżbiety Rafalskiej, Przewodniczącej Rady Dialogu Społecznego.

    Lista jest wciąż otwarta, zatem zachęcamy inne organizacje do przyłączenia się do inicjatywy.
    Więcej informacji

    Organizacje, które chciałyby poprzeć apel, proszone są o kontakt z Maciejem Drozdem: mdrozd@konfederacjalewiatan.pl

    ZPP przeciw likwidacji podatku liniowego w działalności gospodarczej

    Warszawa, 20 lipca 2018 r.

     

    ZWIĄZEK PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW PRZECIW LIKWIDACJI PODATKU LINIOWEGO W DZIAŁALNOŚCI GOSPODARCZEJ

     

    Już w połowie maja bieżącego roku, gdy publicznie zaprezentowano pomysł zlikwidowania podatku liniowego dla przedsiębiorców i faktycznego wprowadzenia III progu podatkowego, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców wyraził na ten temat bardzo krytyczną opinię, wskazując m.in. na fakt, że podatek uderzy finansowo przede wszystkim we wciąż rachityczną klasę średnią. Dzisiaj dysponujemy gotowym projektem ustawy, który trzeba ocenić jeszcze gorzej – zakłada on bowiem zwiększenie obciążeń nie tylko dla obywateli zamożniejszych, ale dla wszystkich osób zatrudnionych, przyczyniając się tym samym do wzrostu klinu podatkowego w Polsce.

    Przedstawiony projekt zawiera trzy kluczowe elementy. Po pierwsze, tworzy się Solidarnościowy Fundusz Wsparcia Osób Niepełnosprawnych. Nie sposób nie zauważyć, że ustawodawca decyduje się zatem na sklonowanie Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych – tyle że pod zmienioną nazwą. Nawet działania, na które przeznaczyć będzie można środki Funduszu są analogiczne – chodzi m.in. o realizację „zadań z zakresu wsparcia społecznego i zawodowego osób niepełnosprawnych” (w ustawie o PFRON zapisana jest realizacja zadań „z zakresu rehabilitacji zawodowej i społecznej osób niepełnosprawnych realizowanych przez fundacje i organizacje pozarządowe”), czy „programów współfinansowanych ze środków Unii Europejskiej na rzecz osób niepełnosprawnych” (przy PFRON – „programów wspieranych ze środków pomocowych Unii Europejskiej na rzecz osób niepełnosprawnych przewidzianych do wdrożenia w danym roku”).

    Projektodawca proponuje zatem faktyczne zdublowanie istniejącej już instytucji. Robi to zresztą w sytuacji, w której sposób funkcjonowania niektórych elementów systemu zbudowanego wokół PFRON wymaga daleko idących korekt (chodzi tu choćby o kwestię „handlu” ulgami we wpłatach, którą ZPP już poruszał na łamach oddzielnego stanowiska). Trzeba zwrócić w tym miejscu uwagę na pewien brak systemowej logiki – w momencie, w którym wciąż potrzebna jest reforma zasad funkcjonowania jednego funduszu, powołuje się kolejny, działający w praktycznie tym samym celu. Uważamy, że z punktu widzenia jakości instytucji państwa, a także efektywności ich działania, takie rozdrabnianie i powielanie podmiotów nie służy żadnemu celowi, jest wręcz szkodliwe – dlatego ustawodawca powinien się od tego powstrzymać.

    Rzeczywisty problem, który należy z całą stanowczością zaadresować, pojawia się jednak nie na etapie tworzenia nowego funduszu, a w momencie, w którym projektodawca opisuje system jego finansowania. Jeśli chodzi o sam podatek, czyli tak naprawdę nowy próg podatkowy i likwidację liniowego podatku dochodowego dla przedsiębiorców – argumenty przeciwne temu rozwiązaniu zostały już wymienione. Wprowadzenie tego pomysłu w życie będzie szkodliwe ekonomicznie, a ponadto stanowi radykalne złamanie obietnic wyborczych (przedstawiciele rządu niejednokrotnie podkreślali, że nie zamierzają wprowadzać nowych podatków, a przeprowadzane przez siebie projekty socjalne są w stanie finansować dzięki uszczelnianiu systemu i rozsądniejszemu dysponowaniu środkami, a nie zwiększaniu obciążeń fiskalnych). To, co zaproponowano w projekcie ustawy, wychodzi już poza te ramy.

    Postuluje się bowiem, by środki Funduszu pochodziły nie tylko z wpływów z tytułu nowego podatku – w art. 3 jasno napisano, że przychodami Funduszu są „obowiązkowe składki na Fundusz”. Zgodnie z kolei z art. 4, obowiązkowemu oskładkowaniu podlegają osoby podlegające ubezpieczeniu emerytalnemu lub rentowemu (z enumeratywnie wyliczonymi w projekcie wyjątkami). Ujmując rzecz wprost – projektodawca proponuje zwiększenie obowiązkowego oskładkowania wszystkich wynagrodzeń, w wysokości przynajmniej wynagrodzenia minimalnego (jeśli wynagrodzenie pochodzi z różnych źródeł, wówczas sumuje się je), osób zatrudnionych na podstawie jakiejkolwiek umowy. W praktyce oznacza to, że pracownik, który już w tej chwili dostaje „na rękę” jedynie nieco ponad 50% kosztu rzeczywiście ponoszonego przez pracodawcę, będzie otrzymywał jeszcze mniej. Nawet, jeśli zarabia minimalne wynagrodzenie. Jest to pomysł niebywale szkodliwy.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców od dawna wskazuje, że jednym z większych problemów systemu podatkowego w Polsce (i szerzej – systemu danin publicznych) jest fakt, że drastycznie obciążone są wynagrodzenia, w szczególności te najniższe. Nawet propozycja nowego systemu podatkowego, opracowana przez środowisko skupione wokół ZPP, zakładała przede wszystkim radykalną obniżkę opodatkowania pracy. Bogactwo, zamożność narodów bierze się z zasobów naturalnych, kapitału i pracy. Stanu posiadania zasobów naturalnych nie jesteśmy w stanie w istotnym stopniu zmienić pokojowymi metodami, nie mamy też zgromadzonego kapitału, ponieważ od kilku wieków niepodległości i wolnej przedsiębiorczości mieliśmy w Polsce tylko krótkie okresy. Wniosek jest jeden – jeżeli chcemy doganiać państwa zamożne, musimy skupić się na pracy.

    W jaki sposób praca Polaków ma wygenerować bogactwo, skoro tak duża część jej efektu finansowego w postaci wynagrodzenia jest przez państwo po prostu zabierana? Propozycja zwiększania obciążania wynagrodzeń to dramatyczne kuriozum – klin podatkowy jest w Polsce już na poziomie średniej dla OECD (a organizacja zrzesza przecież wysoko rozwinięte państwa, których obywatele są w wielu przypadkach dużo zamożniejsi od Polaków). Dlaczego rząd chce poziom tych obciążeń jeszcze zwiększać? Wynagrodzenia zaczęły dynamiczniej rosnąć (dane GUS mówią same za siebie), a znaleziono już kolejny (po, choćby, opłacie paliwowej) sposób na to, żeby Polacy korzystali z koniunktury w stopniu mniejszym, niż by mogli.

    Abstrahując od kwestii sprawiedliwego i efektywnego rozłożenia ciężaru opodatkowania, istotne pozostaje kolejne pytanie – w jakim stopniu nowa składka dodatkowo obciąży wynagrodzenia Polaków? Skandaliczne jest to, że w projekcie nie ma o tym ani słowa. Zgodnie z art. 4 ust. 2, wysokość składki na Fundusz określa ustawa budżetowa. Mamy zatem do czynienia z sytuacją niespotykaną – nie dość, że projektodawca postuluje wprowadzenie dodatkowej daniny, to jeszcze nie określa w projekcie jej wysokości. Przepisy w takim kształcie oznaczałyby, że rząd może co roku dowolnie manipulować wysokością składki. Jest to propozycja fatalna i uderzająca w szereg zasad konstytucyjnych.

    Pominąwszy oczywiste kwestie, takie jak choćby zasadę bezpieczeństwa prawnego, czy też zaufania do państwa, warto zastanowić się nad art. 217 Konstytucji i wynikającą z niego zasadą regulowania danin publicznych i ich elementów konstrukcyjnych wyłącznie i zupełnie w ustawie. Zgodnie z orzecznictwem SN i TK, z przepisu konstytucji wynika, że wszystkie istotne elementy „stosunku daninowego” powinny zostać uregulowane bezpośrednio w ustawie. Oznacza to, że w odniesieniu do tychże „istotnych elementów” (do których z pewnością zalicza się stawka podatku, czy też wysokość składki) nie można stosować delegacji do wydania rozporządzenia. Czyżby projektodawca, nie chcąc określić wysokości daniny wprost w ustawie, próbował zatem wybrnąć z sytuacji, przekazując kwestię wysokości składki do uregulowania w ramach ustawy budżetowej, a nie rozporządzenia?

    Mogłoby się wydawać wówczas, że wymóg określania istotnych elementów stosunku daninowego w ustawie jest dochowany, jednak ustawa budżetowa ma charakter szczególny, a ponadto konstrukcja zaproponowana przez projektodawcę oznacza rozbicie regulacji istotnych elementów konstrukcyjnych daniny na dwa akty prawne, z których jeden ma dodatkowo charakter rotujący. Nie ulega ponadto wątpliwości, że intencją wyrażoną w przepisie było, by prawodawca nie mógł pozostawiać w ustawie regulującej daninę „wolnego miejsca” na określenie stawki, czy też przedmiotu opodatkowania w osobnym akcie, a tak się z pewnością stanie, jeśli projekt ustawy zostanie w zaprezentowanej formie uchwalony.

    Jednocześnie, należy zwrócić uwagę na dwukrotnie (sic!) kłamliwą narrację roztaczaną wokół projektu. Przy okazji prezentowania koncepcji podatku przedstawiciele rządu w nieprawdziwy sposób twierdzili, że nie podnoszą podatków. O tym, że jest to kłamstwo, wiadomo było już wówczas. W tym samym czasie mówiono jednak – w wyjątkowo populistycznym tonie – że dodatkowe wsparcie osób niepełnosprawnych za pomocą nowej daniny ma obciążać tylko tych „najbogatszych”. Można teraz stwierdzić, że wprowadzono opinię publiczną w błąd po raz drugi – z projektu ustawy wprost wynika, że na nowy Fundusz składać mają się wszyscy, nie tylko ci, których rząd uznał za „najzamożniejszych”.

    Reasumując, projekt ustawy uznajemy za fatalną próbę zwiększenia fiskalnego obciążenia wynagrodzeń i dochodów z działalności gospodarczej w Polsce, co jest wprost sprzeczne z interesem gospodarczym naszego kraju, a także zapowiedziami rządu. Jednocześnie, zwracamy uwagę na skandaliczny kształt regulacji dot. składek na nowy Fundusz – nie można zaakceptować projektu, w którym nie określa się wprost ich wysokości i odsyła do ustawy budżetowej. Postulujemy wycofanie się ze szkodliwego projektu i rozpoczęcie rzeczywistej debaty: zarówno na temat racjonalnego wsparcia osób niepełnosprawnych, jak i budowy sprawiedliwego i efektywnego systemu podatkowego w Polsce.

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

    Stanowisko w sprawie poprawki umożliwiającej nabywanie w aptekach internetowych leków na receptę

       

     

    Warszawa, 19 lipca 2018 r.

     

    STANOWISKO W SPRAWIE POPRAWKI UMOŻLIWIAJĄCEJ NABYWANIE W APTEKACH INTERNETOWYCH LEKÓW NA RECEPTĘ

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców i Związek Pracodawców Aptecznych PharmaNET wyrażają poparcie dla poprawki umożliwiającej osobom posiadającym orzeczenie o niepełnosprawności nabywanie w aptekach internetowych leków na receptę.

    Od wielu lat postulujemy wprowadzenie, w powiązaniu z e-receptą, możliwości sprzedaży leków na receptę przez legalne apteki internetowe.

    Zgodnie z projektodawcami, poprawka ma na celu ułatwienie osobom niepełnosprawnym, niejednokrotnie posiadającym trudności w poruszaniu się, dostęp do leków. Jest to likwidacja jednej z barier dostępności do farmakoterapii.

    Należy przy tym podkreślić, że takie recepty będą realizowane wyłącznie przez apteki internetowe, tj. legalnie działające apteki, które obok sprzedaży prowadzonej w placówce, prowadzą także wysyłkową sprzedaż leków. Podlegają one w pełni kontroli Inspekcji Farmaceutycznej i szczególnym wymaganiom wynikającym z rozporządzenia w sprawie wysyłkowej sprzedaży produktów leczniczych.

    Co więcej takie rozwiązanie z powodzeniem funkcjonuje w wielu krajach Europy:

     

    Sprzedaż leków przez Internet

    Kraj

    OTC

    Rx

    Niemcy

    Dozwolona

    Dozwolona

    Wielka Brytania

    Dozwolona

    Dozwolona

    Holandia

    Dozwolona

    Dozwolona

    Portugalia

    Dozwolona

    Dozwolona

    Polska

    Dozwolona

    Niedozwolona

    Estonia

    Dozwolona

    Dozwolona



    Dlatego zwracamy się do Pań i Panów Posłów z prośbą o poparcie przedmiotowej poprawki.


    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

     

    fot. Pexels / na lic. Pixabay

    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o rynku pracy z 29 czerwca 2018 roku

    Warszawa, 17 lipca 2018 r.

     

    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. PROJEKTU USTAWY
    O RYNKU PRACY Z 29 CZERWCA 2018 ROKU

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców niejednokrotnie zwracał uwagę na konieczność wprowadzenia daleko idących zmian w zasadach zatrudniania cudzoziemców w Polsce. Potrzeba ta wynika z przynajmniej dwóch czynników – pierwszym jest bieżący deficyt ludzi w wieku produkcyjnym przejawiający się niepożądaną dla przedsiębiorców sytuacją, tj. brakiem rąk do pracy. Niedobór wykwalifikowanych pracowników w tej chwili stanowi jedną z poważniejszych przeszkód w rozwoju firm – również tych z sektora MSP. Drugim aspektem, który trzeba wziąć pod uwagę, w dłuższej perspektywie, jest fatalna sytuacja demograficzna Polski. Problem ten objawia się już teraz wspomnianymi deficytami na rynku, jednak w ciągu kilkunastu-kilkudziesięciu lat nabierze znacznie poważniejszego wymiaru.

    Bardzo mała liczba osób pracujących negatywnie odbije się na kondycji budżetu państwa, fatalnie wpłynie na tempo rozwoju gospodarczego kraju, a ostatecznie może doprowadzić do załamania systemu emerytalnego. Dlatego też tak istotne jest uzupełnianie niedoborów, które już powstały przez wiele lat, w których współczynnik dzietności w Polsce nie zapewniał prostej zastępowalności pokoleń.

    Istotnym elementem planu zapobiegania długoterminowym skutkom tej demograficznej katastrofy musi być oczywiście mądra i odpowiednio ukierunkowana polityka prorodzinna, premiująca posiadanie potomstwa w ilości większej, niż dwójka dzieci. Powstałej „wyrwy” nie da się już jednak uzupełnić wyłącznie nowymi narodzinami – według dostępnych szacunków, żeby utrzymać tempo rozwoju gospodarczego, do 2050 roku będziemy potrzebowali przynajmniej 5 milionów imigrantów zarobkowych. Imigracja stanowi aktualnie w Europie temat wyjątkowo „gorący” z uwagi na tzw. kryzys imigracyjny spowodowany nierozsądną polityką „otwartych drzwi” dla wszystkich przybyszów z Bliskiego Wschodu i Afryki. W rezultacie, duża część państw zachodniej Europy doprowadziło do sytuacji, w której ich wydatki na świadczenia socjalne regularnie zwiększają się do horrendalnych rozmiarów, podczas gdy nie otrzymują one w zamian odpowiedniej wartości dodanej. Polska, jako państwo wciąż gospodarczo doganiające szeroko pojęty Zachód, powinno uczyć się na błędach zamożniejszych partnerów. Tym samym, nie możemy powielać polityki imigracyjnej Niemiec, czy Francji. Powinniśmy korzystać z dużych zasobów pracowników chętnych do podjęcia zatrudnienia w Polsce, pochodzących z państw bliskich nam kulturowo, ewentualnie takich, którzy, jako grupy etniczne, w trakcie wieloletniego pobytu w naszym kraju, podejmowali działalność gospodarczą, a także pracowali w szerszym, statystycznym ujęciu i nie generowali ani problemów o charakterze kryminalnym ani nadmiernych wydatków socjalnych (jako przykład można podać choćby Wietnamczyków).

    Bardzo istotnym elementem polityki imigracyjnej są – w kontekście gospodarczym – zasady zatrudniania cudzoziemców w Polsce. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców niejednokrotnie opowiadał się za uproszczeniem i zliberalizowaniem zasad zatrudniania obcokrajowców w Polsce. Tym samym, projekt ustawy o rynku pracy oceniamy co do zasady pozytywnie, jako krok w dobrym kierunku. Wskazujemy jednocześnie, że proponowane rozwiązania to wciąż zbyt mało i potrzebne jest podjęcie odważniejszych działań.

    Zdecydowanie poprzeć należy postulat, by wykonywanie pracy przez cudzoziemca bez zezwolenia, na podstawie oświadczenia o zamiarze powierzenia wykonywania pracy cudzoziemcowi, było możliwe nie przez 6 miesięcy w ciągu 12 miesięcy, tak jak jest to w tej chwili, a przez 12 miesięcy w ciągu 18 miesięcy. Dzięki temu, cudzoziemcy z wybranych państw (przede wszystkim z Ukrainy) będą mieli możliwość pracy w Polsce przez cały rok, z następującą potem półroczną przerwą. Generalnie uznajemy system oświadczeń o zamiarze powierzenia wykonywania pracy cudzoziemcowi za optymalny (choć i tak już do pewnego stopnia skomplikowany przez ostatnie zmiany – wcześniej system był jeszcze prostszy i bardziej odformalizowany), zatem propozycję wydłużenia czasu, w którym cudzoziemiec może pracować na jego podstawie, zdecydowanie popieramy, chociaż uważamy, że wymuszona przepisami przerwa w pracy na podstawie oświadczenia nie ma sensu i powinna istnieć możliwość ciągłego przedłużania oświadczeń.

    Jednocześnie, do systemu oświadczeń wprowadza się w analizowanym projekcie kilka zmian, które wymagają doprecyzowania. Chodzi tu choćby o art. 298 ust. 8 ustawy przyznający staroście uprawnienie do wydania decyzji o unieważnieniu wpisu oświadczenia o powierzeniu wykonywania pracy cudzoziemcowi do ewidencji oświadczeń, m.in. jeśli „pracodawca polski nie prowadzi działalności uzasadniającej powierzenie pracy cudzoziemcowi”. Co prawda, przesłanka jest w dalszym ciągu przepisu dookreślona poprzez wskazanie, że chodzi „w szczególności” o sytuację, w których pracodawca nie prowadzi działalności gospodarczej, statutowej lub rolniczej albo jego działalność jest w okresie likwidacji lub zawieszenia. Katalog wymieniony przez ustawodawcę nie jest jednak zamknięty i można zauważyć ryzyko rozszerzającej interpretacji tego przepisu, w ramach której starosta mógłby stwierdzić, że pracodawca polski nie prowadzi działalności uzasadniającej powierzenie pracy cudzoziemcowi, i unieważnić wpis oświadczenia do ewidencji. Warto byłoby zatem uczynić z katalogu określonego w art. 298 ust. 8 pkt 2 katalog zamknięty przesłanek, przy których starosta mógłby wydać decyzję o unieważnieniu wpisu oświadczenia do ewidencji.

    Zwracamy jednocześnie uwagę na przepisy ułatwiające obywatelom państw bliskich kulturowo osiedlanie się w Polsce. O ile sam postulat należy pochwalić, ponieważ ostatecznie zależy nam na tym, by imigranci zarobkowi, którzy chętnie podejmują pracę i przysługują się polskiej gospodarce, zostali w naszym kraju na dłużej, o tyle poważne wątpliwości budzi ograniczanie ułatwień do osób „posiadających kwalifikacje w zawodach pożądanych dla polskiej gospodarki”. Biurokratyczne określanie „zawodów pożądanych dla polskiej gospodarki” nigdy nie będzie nadążało za rynkiem i odzwierciedlało jego rzeczywistych potrzeb. Dlatego też, o ile zdecydowanie opowiadamy się za ułatwieniami, o tyle postulujemy rezygnację z kryterium posiadania kwalifikacji w jakichś określonych zawodach. Zza urzędniczego biurka nigdy nie uda się trafnie zdiagnozować, pracowników których zawodów i ilu dokładnie, potrzebuje w danym momencie polska gospodarka, zwłaszcza, że w bieżących realiach i przy aktualnym tempie postępu technologicznego, może się to zmieniać w sposób bardzo dynamiczny.

    Pragniemy zaznaczyć jednocześnie, że w projekcie ustawy nie zaadresowano szeregu naszych postulatów, które były podnoszone niejednokrotnie przy okazji poprzednich dyskusji o kwestii zatrudniania cudzoziemców w Polsce. Chodzi tu m.in. o oderwanie oświadczeń i zezwoleń na pracę od konkretnego pracodawcy, tak by dokument uprawniał po prostu do podjęcia pracy na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej i nie był przypisany do konkretnego zakładu. W ten sposób, umożliwimy imigrantom dostosowanie się do szybko zmieniających się realiów rynku pracy.

    Reasumując, przedstawiony projekt jest zdecydowanie krokiem w dobrą stronę, aczkolwiek niewystarczającym i w kilku aspektach niedostatecznie precyzyjnym. Postulujemy dalsze prace nad projektem i uwzględnienie naszych uwag przedstawionych w powyższym stanowisku.


    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

     

    fot. 13on / na lic. Unsplash

    90 firm wzięło udział w szkoleniu Google Internetowe Rewolucje w Siedlcach

    11.07.2018

                                                                                                                                  

    90 firm wzięło udział w szkoleniu Google Internetowe Rewolucje w Siedlcach



    10 lipca br. w Miejskim Ośrodku Kultury w Siedlcach odbyło się bezpłatne szkolenie z zakresu efektywnego wykorzystania rozwiązań internetowych i wdrażania ich w firmach. Spotkanie otworzył minister cyfryzacji Marek Zagórski, który opowiedział m.in. o potrzebie wzmacniania kompetencji cyfrowych polskich MŚP. Uczestnicy szkolenia dowiedzieli się jak poprawić lub rozpocząć działania w sieci, aby rozwinąć swój biznes. W trakcie wydarzenia przedsiębiorcy skorzystali także z indywidualnych konsultacji z doradcą Internetowych Rewolucji.

    Siedlce, 11 lipca 2018 r. – Szkolenie odbyło się w ramach projektu Internetowe Rewolucje, który od 2017 r. prowadzony jest we współpracy ze Związkiem Przedsiębiorców i Pracodawców. Cel inicjatywy to podnoszenie poziomu umiejętności cyfrowych i wspieranie przedsiębiorców w wykorzystaniu możliwości, jakie daje im internet w odniesieniu do wzrostu firmy czy zwiększania zasięgu jej działalności. Gościem specjalnym wydarzenia był minister cyfryzacji Marek Zagórski, który w trakcie swojego wystąpienia podkreślił, jak ważne jest ciągłe rozwijanie kompetencji z zakresu narzędzi internetowych w biznesie, ze szczególnym uwzględnieniem małych i średnich przedsiębiorstw.

    Każdy jeden procent firm, które korzystają z narzędzi internetowych przekłada się na dziesiątki, tysiące i dziesiątki tysięcy nowych klientów. Dlatego to oczywiste, że ten program nam pomoże – nie tylko w skali małych i średnich przedsiębiorstw, ale i całej gospodarki. Dzisiaj to dane stają się dla niej siłą napędową, a to otwiera przed firmami nowe horyzonty. Mam nadzieję, że jak najwięcej przedsiębiorców weźmie udział w szkoleniach i zacznie wykorzystywać internet do rozwoju swoich firm – mówi Marek Zagórski, minister cyfryzacji.

    Uczestnicy wzięli udział w otwartym szkoleniu „Internetowy niezbędnik przedsiębiorcy”, a następnie skorzystali z indywidualnych konsultacji poprowadzonych przez doradcę Google Internetowych Rewolucji. Ekspert przeanalizował potrzeby poszczególnych firm na podstawie ich dotychczasowej obecności w internecie i pomógł w zaplanowaniu dalszych działań. Doradca będzie także dostępny dla przedsiębiorców w przyszłości, aby udzielić im wsparcia również na etapie wdrażania opracowanych planów.

    W dobie dynamicznego rozwoju nowych technologii małe i średnie firmy muszą wdrażać innowacyjne rozwiązania w ich działalności. Już połowa konsumentów robi zakupy w internecie, a tylko 10% przedsiębiorców prowadzi swój biznes online. Polska zajmuje dopiero 24. miejsce w rankingu DESI (indeks gospodarki cyfrowej i społeczeństwa cyfrowego) na 28 państw UE, więc integracja technologii cyfrowych jest jednym z największych wyzwań dla polskich MŚP. W ramach projektu Google Internetowe Rewolucje pomagamy im przezwyciężać bariery i otworzyć się na nowe możliwości, jakie daje internet. W ubiegłym roku przeszkoliliśmy już 16 tysięcy firm. Dzisiaj w Miejskim Ośrodku Kultury w Siedlcach zainaugurowaliśmy kolejną edycję Internetowych Rewolucji, aby wesprzeć kolejnych 15 tysięcy przedsiębiorców w zakresie korzystania z narzędzi internetowych – mówi Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP.

    Szkolenie skierowane było do wszystkich małych i średnich firm, niezależnie od poziomu ich zaawansowania w zakresie posiadanej wiedzy i wykorzystania narzędzi internetowych, a także branży, w jakiej działają. W spotkaniu wzięły udział również osoby, które jeszcze nie prowadzą własnej działalności, a dopiero planują jej założenie.

    W ramach projektu Internetowe Rewolucje przeszkolono już ponad 100 tysięcy Polaków. 83% uczestników wskazało, że dzięki zdobytej wiedzy zaczęło bardziej efektywnie wykorzystywać narzędzia cyfrowe, a co dziesiąta firma osiągnęła wzrost, który pozwolił na zatrudnienie nowych pracowników. Ponad połowa przeszkolonych osób jest także bardziej pewna swojej zawodowej przyszłości.

    ***

    Więcej informacji o projekcie Internetowe Rewolucje

    Google Internetowe Rewolucje to projekt, który rozpoczął się w czerwcu 2015 roku by zapewnić wsparcie w rozwoju kompetencji cyfrowych obecnym i przyszłych przedsiębiorcom w Polsce. Pilotaż projektu wystartował na Śląsku, gdzie tamtejsi przedsiębiorcy mieli okazję skorzystać z indywidualnych warsztatów dotyczących wykorzystania rozwiązań adekwatnych do ich potrzeb, a także uczestniczyć w otwartych sesjach szkoleniowych. Dla zainteresowanych udostępniono bezpłatną platformę edukacyjną internetowerewolucje.pl. Kurs online składa się z 113 lekcji podzielonych na 26 tematów. Łącznie to ponad 10 godzin materiałów wideo i animacji, w których wiedzę przekazuje 4 ekspertów, a 6 przedstawicieli firm opowiada, jak w praktyce rozwija swój biznes dzięki umiejętnościom internetowym.

    W 2016 roku projekt skupił się na edukacji studentów – na uniwersytetach w Warszawie, Katowicach, Krakowie, Poznaniu i Wrocławiu zorganizowano warsztaty z zakresu marketingu online. Od początku 2017 r. projekt Internetowe Rewolucje prowadzony jest we współpracy ze Związkiem Przedsiębiorców i Pracodawców. Google zapewnia małym i średnim firmom bezpłatne konsultacje z doradcami Internetowych Rewolucji. W całej Polsce 30 doradców udziela im wsparcia w analizie ich potrzeb i dotychczasowych działań w internecie, przy wykorzystaniu narzędzi internetowych, a także pomocy w zdefiniowaniu indywidualnego planu działania w internecie.

     

     

    fot. helloquence / na lic. Unsplash

     

    Stanowisko ZPP ws. przerwania kadencji I Prezes Sądu Najwyższego

    Warszawa, 5 lipca 2018

     

    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. PRZERWANIA KADENCJI
    I PREZES SĄDU NAJWYŻSZEGO

     

    Dopóki politycy oskarżają się wzajemnie, podtrzymują że to właśnie oni, a nie druga strona, mają pomysł na Polskę, przekonują do proponowanych przez siebie rozwiązań – choćby nietypowych i radykalnych – mamy do czynienia z normalnym dyskursem, nieodbiegającym istotnie od standardów przyjętych w innych krajach na świecie.

    Istnieją jednak pewne segmenty funkcjonowania państwa, które z uwagi na rację stanu, powinny zostać wyjęte spod reguł brutalnego politycznego sporu, w ramach którego wolno zrobić i powiedzieć już niemal wszystko.

    Jednym z tych segmentów jest wymiar sprawiedliwości, który w państwie prawa spełnia przynajmniej dwie role: po pierwsze służy pokojowemu rozstrzyganiu sporów, a po drugie – w ramach klasycznego trójpodziału władzy – chroni obywateli przed zakusami władzy ustawodawczej i przede wszystkim wykonawczej, zwłaszcza w systemie, w którym te dwie władze się ze sobą przenikają.

    Z tego też powodu, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców krytycznie ocenia niezgodne z przepisami Konstytucji skrócenie kadencji I Prezesa Sądu Najwyższego.

    Sąd Najwyższy, który wydaje się być wielu osobom instytucją straszliwie odległą od życia przeciętnego człowieka, ma ściśle określony zakres kompetencji. Zarówno w starej ustawie z dnia 23 listopada 2002 roku, jak i nowej z dnia 8 grudnia 2017 roku, kompetencje te obejmują sprawowanie wymiaru sprawiedliwości przez nadzór nad zgodnością z prawem orzecznictwa sądów powszechnych i wojskowych.  W ramach tych kompetencji, Sąd Najwyższy rozstrzygał wiele sporów prawnych bardzo istotnych z punktu widzenia różnych grup społecznych w sprawach dotyczących codziennego życia statystycznych obywateli. W ostatnich latach, już po zmianach politycznych jakie zaszły w 2015 roku, uchwałą z 22 czerwca 2017 roku potwierdził dopuszczalność zbycia nieruchomości rolnej osobie bliskiej, nawet przed upływem 10 lat od momentu jej nabycia. 25 sierpnia 2017 roku podjął uchwałę, że prawo odrębnej własności lokalu znajdującego się w budynku położonym na nieruchomości, co do której zostało ustanowione prawo użytkowania wieczystego, nie wygasa wraz z upływem terminu, na który to prawo ustanowiono. W tym roku stwierdził, że oceniając, czy dane postanowienie umowne jest dozwolone, należy brać pod uwagę stan z chwili zawarcia umowy, bez konieczności dochodzenia, czy z zastosowania potencjalnie niedozwolonej klauzuli wynikła jakakolwiek szkoda – co jest kwestią bardzo istotną z punktu widzenia kredytobiorców frankowych. Dlatego Sąd Najwyższy uznać należy za instytucję bardzo ważną dla polskiego systemu gospodarczego. Nie można zatem powstrzymywać się od reakcji w momencie, w którym narusza się podstawy funkcjonowania Sądu Najwyższego określone w Konstytucji, gdyż rodzi to poważne obawy, czy następnym krokiem nie będzie ingerencja w jego orzecznictwo.

    Zgodnie z art. 183 ust. 3 Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego powołuje Prezydent Rzeczypospolitej na sześcioletnią kadencję spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego. Czas trwania kadencji Pierwszego Prezesa jest zatem wprost określony w Konstytucji. Art. 180 ust. 1 ustawy zasadniczej głosi dodatkowo, że sędziowie są nieusuwalni. Nie sposób nie zauważyć, że teoretyczną furtkę do ominięcia tego przepisu stanowi ust. 4 tego samego artykułu, zgodnie z którym ustawa określa granicę wieku, po osiągnieciu której sędziowie przechodzą w stan spoczynku. Nie można zatem sędziego usunąć teoretycznie, ale można – za pomocą zwykłej ustawy, przegłosowanej zwykłą większością głosów – manipulować granicą wieku, po osiągnięciu której z mocy prawa przejdzie on w stan spoczynku.

    Wielokrotnie krytykowana przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców nieprecyzyjność literalnych zapisów Konstytucji nie może być wykorzystywana do naruszania zasad które nie są li tylko zasadami polskiej ustawy zasadniczej, ale elementem kultury prawnej całej naszej cywilizacji.  Nie ulega wątpliwości, że możliwość ustalania wiekowej granicy „przejścia w stan spoczynku” nie może naruszać w żaden sposób kadencyjności i nieusuwalności I Prezesa Sądu Najwyższego (podobnie jak Prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego). Czas trwania kadencji I Prezesa określony jest w Konstytucji bardzo dokładnie, prawodawca nie zdecydował się na umieszczenie w przepisie odesłania do szczegółowej ustawy, która określałaby zasady przerwania tej kadencji – jak to zrobił w przypadku wieku emerytalnego sędziów.

    W „starej” ustawie o Sądzie Najwyższym, ustawodawca w art. 10 zawęził, w stosunku do regulacji konstytucyjnych, krąg osób, które mogą zostać I Prezesem Sądu Najwyższego – w Konstytucji jest mowa o tym, że I Prezesa powołuje Prezydent spośród kandydatów przedstawionych przez Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego, podczas gdy w ustawie zapisano, że Prezydent powołuje Prezesa spośród sędziów Sądu Najwyższego w stanie czynnym. W „nowej” ustawie o SN, procedurę doprecyzowano jeszcze bardziej – określono, że Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN może przedstawić pięciu kandydatów, wybranych spośród sędziów SN w stanie czynnym. Dopisano jednocześnie, że I Prezes może zostać ponownie powołany tylko raz, a stanowisko może zajmować tylko do czasu przejścia w stan spoczynku, przeniesienia w stan spoczynku albo wygaśnięcia stosunku służbowego sędziego SN. Tym samym, ustawą określono warunki przerwania kadencji, której czas trwania – bez wyjątków ani delegacji do ich określania w trybie ustawowym – przewiduje Konstytucja.

    Nie ulega wątpliwości, że zamieszanie wokół Sądu Najwyższego nie miałoby miejsca, gdyby polska ustawa zasadnicza była napisana w sposób logiczny, zrozumiały i jednoznaczny. Tak jednak nie jest i dopóki nowej Konstytucji nie mamy, musimy polegać na dobrej woli tych, którzy ją stosują. Niestety, jak wyraźnie pokazuje historia procedowania nowej ustawy o Sądzie Najwyższym, kształt uchwalonych przepisów, a także późniejsze postępowanie rządzących, o dobrej woli w tym przypadku nie może być mowy. Od samego początku nieukrywanym celem było ominięcie (czy też wprost – złamanie) przepisów Konstytucji i przerwanie kadencji I Prezes Sądu Najwyższego, poprzez przeniesienie w stan spoczynku.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców krytycznie ocenia działania ustawodawcy, rządu oraz prezydenta w stosunku do Sądu Najwyższego i z niepokojem zwraca uwagę na fakt, że wiarygodność sądownictwa stanowi jeden z kluczowych warunków prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce, który brany jest pod uwagę zarówno przez zagranicznych inwestorów jak i polskich przedsiębiorców przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Stan polskiego sądownictwa będzie miał przełożenie na sytuację gospodarczą i wyniki budżetowe, czyli czynniki, które obecnemu rządowi pozwalają na dokonywanie części procedowanych zmian. Podejmując tak kontrowersyjne działania, rządzący przyczyniają się do psucia państwa prawa, co – jak pokazuje najnowsza historia kultury politycznej w naszym państwie – będzie procesem pogłębianym przez kolejne ekipy polityczne, które wyposażone zostają w doskonałą wymówkę do kreatywnego interpretowania Konstytucji w duchu zbieżnym z własnym, bieżącym interesem politycznym.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców niejednokrotnie podkreślał potrzebę pilnego zreformowania sądownictwa ale nie możemy zaakceptować sytuacji, w której reforma ta ma wymiar niemal wyłącznie personalny. Dla przedsiębiorców nie są istotne poglądy polityczne osób orzekających – tak długo, jak zostawiają je oni poza salą sądową. Kluczowe jest to, by spór gospodarczy został rozstrzygnięty możliwie szybko. Wciąż liczymy na rzeczywistą zmianę systemu, służącą Polsce, samemu wymiarowi sprawiedliwości oraz obywatelom i przedsiębiorcom poszukującym w sadach ochrony swoich praw.

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

    Polscy przedsiębiorcy przeciwko podatkowi od linków i filtrowaniu sieci

    Warszawa, 3.07.2018 r.

     

     

    Polscy przedsiębiorcy przeciwko podatkowi od linków i filtrowaniu sieci

     

    Przedstawiciele największych polskich związków przedsiębiorców i stowarzyszeń reprezentujących firmy z sektora nowoczesnych technologii, cyfrowego oraz internetowego wspólnie zaapelowali do polskich eurodeputowanych, by ci w Parlamencie Europejskim odrzucili projekt Dyrektywy w sprawie prawa autorskiego w obecnym kształcie, który uderza m.in. w polskie firmy, naukowców oraz internautów. O wsparcie w tej sprawie zwrócili się także do premiera Mateusza Morawieckiego. Zaniepokojenie wobec niektórych projektowanych przepisów  wyraziła Federacja Konsumentów.

     

    Jak podkreślono we wspólnym liście – pod którym podpisali się Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, Krajowa Izba Gospodarcza, Związek Pracodawców Technologii Cyfrowych Lewiatan, Związek Cyfrowa Polska, Fundacja Centrum Cyfrowe oraz Startup Poland – przyjęcie Dyrektywy w sprawie prawa autorskiego w obecnym kształcie negatywnie wpłynie na konkurencyjność całego sektora związanego z nowoczesnymi technologiami, co odczują też polscy konsumenci. „Dlatego w naszym wspólnym interesie jest, by internet, który odgrywa podstawową rolę w gospodarce cyfrowej, pozostawał otwarty i dostępny dla wszystkich. Wszelkie próby sztucznego ograniczania dostępu do kontentu odbiją się na rozwoju innowacji” – podkreślono.

     

    Nie dla podatku od linków

    Zdaniem przedsiębiorców błędnym kierunkiem jest pomysł wprowadzenia w art. 11 Dyrektywy licencjonowania treści poprzez tzw. „podatek od linków”. Bo jak argumentują, wydawcy są obecnie wystarczająco chronieni przez obowiązujące przepisy dotyczące praw autorskich. „Z doświadczeń niemieckich i hiszpańskich niezbicie wynika, że z ekonomicznego punktu widzenia koncepcja pobierania opłat za linkowanie nie ma sensu i nie przyniesie żadnych dochodów wydawcom, za to doprowadzi do zamknięcia wygodnych dla użytkowników dróg dotarcia do poszukiwanych informacji oraz ruiny małych, lokalnych i specjalistycznych wydawców, którzy polegają na agregatorach, social mediach i wyszukiwarkach jako źródłach ruchu generującego dochód z reklam” – tłumaczą. I alarmują, że pod znakiem zapytania stanie również prawo do wolnej konkurencji, ponieważ tak sformułowane przepisy będą w rzeczywistości sprzyjać jedynie największym wydawcom. „Zagrożona zostanie przyszłość mniejszych wydawnictw i inicjatyw dziennikarskich czy start-upów, którzy nie będą w stanie uzyskać wszystkich licencji – od dużych wydawców – niezbędnych do zaistnienia na rynku” – podkreślili sygnatariusze listu.

     

    Nie dla obowiązku filtrowania treści

    Ich zastrzeżenie budzi też art. 13 Dyrektywy, który wprowadza obowiązek filtrowania internetu w celu ochrony praw autorskich, a także odpowiedzialność prawną dostawców usług internetowych za treści zamieszczenie przez ich użytkowników. Jak tłumaczą, tak skonstruowane przepisy wywołają nieprzewidywalne konsekwencje i szkody dla innowacyjnych przedsięwzięć funkcjonujących w sieci, a także całego rynku e-commerce. Dostawcy usług w internecie będą bowiem zobligowani do wprowadzenia specjalnych filtrów w celu uniknięcia grożących im konsekwencji za ewentualne naruszenie praw autorskich. Nie tylko uderzyłoby to znów w najmniejsze podmioty, ale jest to sprzeczne z Kartą Praw Podstawowych poprzez utrudnianie prowadzenia własnego biznesu, jak również ograniczenie wolności słowa samym konsumentom. „Można bowiem z góry założyć, że nadmierna ostrożność wydawców skutkowałaby wręcz cenzurą. Jest to sprzeczne z ideą Unii Europejskiej, która miała być otwarta dla obywateli i której jednym z podstawowych założeń był rozwój społeczeństwa informacyjnego oraz konkurencyjność europejskiego przemysłu i kultury” – zauważono w liście.

     

    Nie dla ograniczania przepływu danych

    Z kolei proponowany kształt prawa autorskiego na Jednolitym Rynku Cyfrowym zgodnie z zapisami w art. 3 projektu Dyrektywy zdaniem przedsiębiorców zagrozi zablokowaniem postępu w dziedzinie przepływu i wykorzystywania danych (text and data mining; TDM). „Wprowadzenie wyjątku swobodnego praktykowania TDM tylko do przypadku niektórych badaczy, w szczególności uderzy w Polskę, która chętnie wybierana jest przez międzynarodowe koncerny do lokowania Centrów R&D. Wyrażamy obawę, że wprowadzenie nowych zapisów w takim ograniczonym kształcie spowoduje przeniesienie tych ośrodków z Polski do innych krajów spoza Unii Europejskiej” – przestrzegają.

     

    Federacja Konsumentów zaniepokojona możliwym ograniczeniem w dostępie do informacji

    Swoje zastrzeżenia do unijnej Dyrektywy zgłasza również Federacja Konsumentów, która w piśmie przesłanym do eurodeputowanych wyraziła zaniepokojenie skutkami projektowanej Dyrektywy. A szczególnie wprowadzeniem zapisów art. 11 oraz art. 13 „Niepokoi nas to, że nowe regulacje w znaczący sposób ograniczą dostęp do informacji w sieci, uniemożliwią swobodę dzielenia się nimi, co uderzy w podstawy nowoczesnego społeczeństwa informacyjnego” – wyraziła Federacja Konsumentów i zaapelowała do polskich przedstawicieli w Parlamencie Europejskim o przemyślaną decyzję w głosowaniu nad Dyrektywą.

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery