• PL
  • EN
  • szukaj

    Ruszyła XI edycja Premium Brand

    04.12.2015

    Wystartowała XI edycja projektu Premium Brand, który zbada reputację marek i firm obecnych na polskim rynku. Nabór do najbliższego badania potrwa do 10 lutego 2016 roku.
    Objęliśmy patronat nad projektem.

    Badanie reputacji marki Premium Brand obejmuje rokrocznie ok. 200 marek i firm w 20 kategoriach przypisanych produktom i usługom. Realizowane nieprzerwanie od 2006 roku na grupie co najmniej  5000 respondentów, wyłania marki i firmy cieszące się wysoką reputacją. Najbliższe badanie zostanie przeprowadzone na przełomie lutego i marca 2016 roku. Laureatów – liderów poszczególnych kategorii z najlepszymi wynikami, poznamy w kwietniu 2016 r. podczas gali finałowej projektu.

    Badanie reputacji marki odbywa się na podstawie metodologii  opracowanej przez prof. UW Dominikę Maison, eksperta w dziedzinie badań rynkowych i społecznych oraz założycielkę Domu Badawczego Maison. Pomiar reputacji marki jest przeprowadzany wśród osób znających daną markę lub firmę, które dokonują oceny w pięciu wymiarach, takich jak: zaufanie do marki, referencja (lojalność wobec marki), atmosfera medialna (towarzysząca marce), zaangażowanie społeczne (CSR), wizerunek marki (firmy) jako pracodawcy.

    Na podstawie uzyskanych wyników, dla każdej marki jest obliczany wskaźnik reputacji, który przyjmuje wartość od 1 do 100 punktów. Tytuł Marki/Firmy Wysokiej Reputacji Premium Brand jest przyznawany wyłącznie wtedy, gdy wskaźnik reputacji wynosi minimum 60 punktów. Każda marka uczestnicząca w badaniu otrzymuje szczegółowy raport, prezentujący jej wyniki na tle konkurencji.

    Organizatorem projektu jest Fundacja na rzecz reputacji marki „Premium Brand”. Badanie reputacji prowadzi Dom Badawczy Maison na Ogólnopolskim Panelu Badawczym Ariadna. Zgłoszenia marki lub firmy do udziału w badaniu można dokonać za pomocą formularza dostępnego na stronie internetowej projektu pod adresem: www.premiumbrand.com.pl.

    Partnerzy i patroni medialni projektu:

    Zapisz

    Seminarium Fundacji Republikańskiej

    04.12.2015

    W imieniu Fundacji Republikańskiej, serdecznie zapraszamy do udziału w konferencji: “Przeciwdziałanie wykluczeniu cyfrowemu w Polsce w kontekście Europejskiej Agendy Cyfrowej”.

    Objęliśmy patronat nad wydarzeniem.

    Wydarzenie będzie miało miejsce 9 grudnia 2015 od godziny 10.00 do 13.30 w Centrum Prasowym Polskiej Agencji Prasowej przy ulicy Brackiej 6/8 w Warszawie.

    W seminarium wezmą udział politycy, eksperci i działacze społeczeństwa obywatelskiego zaangażowani w szeroko pojętą cyfryzację i likwidowanie barier prawnych, technologicznych, infrastrukturalnych oraz edukacyjnych, które hamują ten proces. Uczestnicy będą dyskutować o tym, jak budować kompetencje cyfrowe Polaków, które pozwolą lepiej korzystać z możliwości jakie daje Internet.

    Swój udział potwierdzili, m.in Witold Kołodziejski – wiceminister cyfryzacji, poseł Maciej Małecki z komisji cyfryzacji, Dominik Batorski z Uniwersytetu Warszawskiego, Alek Tarkowski oraz Justyna Jasiewicz z Cyfrowego Centrum, Artur Marcinkowski z Fundacji “Widzialni”, Ewa Krupa z Fundacji Orange, Tomasz Filipowicz z Fundacji Republikańskiej, Marta Kokoszka z Google Polska, a także przedstawiciel Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Panele dyskusyjne prowadzić będą zastępca redaktora naczelnego tygodnika „WPROST” Mariusz Staniszewski oraz dziennikarka „Rzeczpospolitej” oraz tygodnika „Do Rzeczy” Edyta Holdyńska. Po seminarium zapraszamy na lunch.

    Tłem dla wydarzenia jest Europejska Agenda Cyfrowa – jedna z inicjatyw przewodnich planu rozwoju Europa 2020 zainicjowanego przez Komisję Europejską w 2010 roku, mająca na celu przyspieszenie upowszechnienia szybkiego Internetu i czerpania korzyści z jednolitego rynku cyfrowego dla gospodarstw domowych i firm.

    Program wydarzenia

    Partnerzy i patroni medialni wydarzenia:

    Zapisz

    Centrum Finansów ZPP na start!

    03.12.2015

    Kredyty obrotowe i inwestycyjne, restrukturyzacje i procesy układowe z bankami, refinansowanie i optymalizacja kosztów oraz warunków finansowych – to tylko niektóre z obszarów, w których wsparcia przedsiębiorcom sektora MSP udzielą eksperci nowo powołanego Centrum Finansów Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

    Projekt, realizowany we współpracy ze spółką ICRA – pierwszym w Polsce niezależnym brokerem kredytowym, został oparty na trzech filarach: finansowaniu dla MSP, cotygodniowych dyżurach dla przedsiębiorców zainteresowanych usługą oraz wsparciu firm pozyskujących środki z funduszy europejskich w zarządzaniu finansami.

    Pod hasłem „finansowanie dla MSP” kryje się praca profesjonalnych negocjatorów kredytowych, którzy pomogą małym i średnim firmom optymalizować koszty i warunki kredytów. Oni wezmą na siebie kontakt z bankiem – mówi Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP. I dodaje – Wszystkich wątpiących chciałbym uprzedzić – nie pobieramy prowizji od banków.

    Stałą częścią pracy Centrum Finansów ZPP będą cotygodniowe dyżury dla przedsiębiorstw, podczas których firmy będą mogły skonsultować dostępne instrumenty finansowania. Z kolei raz do roku będzie publikowany raport o finansowaniu przedsiębiorstw i działalności gospodarczej w Polsce.

    Centrum Finansów ZPP zostało powołane jako wyspecjalizowana agenda zajmująca się wsparciem przedsiębiorców w procesie pozyskiwania finansowania na działalność oraz inwestycje. Centrum tworzą eksperci ICRA – podmiotu, który specjalizuje się w profesjonalnych negocjacjach z bankami, które realizuje w imieniu i na rzecz firm. Dyrektorem Centrum Finansów ZPP został Krzysztof Dresler – prezes zarządu ICRA Sp. z o.o. 

    Więcej informacji.

    Prezes Kaźmierczak do Ministra Radziwiłła

    03.12.2015

    Warszawa, 3 grudnia 2015 r.

    Szanowny Pan
    Konstanty Radziwiłł
    Minister Zdrowia

    Szanowny Panie Ministrze,

    zwracam się do Pana z prośbą o pilne zajęcie się sprawą ustawy transponującej Dyrektywę Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/40/UE w sprawie zbliżenia przepisów ustawowych, wykonawczych i administracyjnych państw członkowskich w sprawie produkcji, prezentowania i sprzedaży wyrobów tytoniowych i powiązanych wyrobów oraz uchylającą dyrektywę 2001/37/W (tzw. dyrektywę tytoniową) do polskiego prawa.

    Mimo bardzo długiego czasu, Pana poprzednik nie znalazł czasu na zajęcie się tą sprawą, w rezultacie czego przemysł tytoniowy znalazł się w krytycznej sytuacji.

    Dyrektywa Tytoniowa (2014/40/UE), uchwalona 3 kwietnia 2014 r., zasadniczo zmienia sposób prowadzenia działalności gospodarczej przez branżę tytoniową oraz wszystkie podmioty z nią współpracujące. Ze względu na wielkość polskiej branży tytoniowej, jej zapisy w szczególny sposób dotkną plantatorów, producentów wyrobów tytoniowych i handel detaliczny w Polsce. Nasz kraj jest bowiem największym producentem gotowych wyrobów tytoniowych w Unii Europejskiej i centrum produkcji eksportowej. Ponad 70% polskiej produkcji przeznaczone jest na eksport.

    Niestety jak do tej pory decydenci wykazali się zarówno skrajną opieszałością oraz niekompetencją w kwestii procedowania zmiany ustawy o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych, która to implementuje tzw. dyrektywę tytoniową. Pomimo licznych apeli o szybkie wdrożenie unijnej dyrektywy, pierwszy projekt ustawy pojawił się dopiero 13 lipca 2015 r., czyli aż 14 miesięcy po przyjęciu jej przez PE i Radę.

    Opracowany i opublikowany projekt ustawy jest wadliwy, wprowadza wiele dodatkowych zmian nie wymaganych przez UE, co dodatkowo stawia branżę pod presją. Dodatkowe restrykcje stoją w sprzeczności z zasadą, aby wdrażanie dyrektyw unijnych odbywało się bez tzw. gold-plating (czyli bez „dokładania” przepisów ponad minimum wyznaczone przez UE).

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zwraca się do Pana z apelem o pilną interwencję w sprawie korekty wadliwego projektu oraz przyspieszenia prac legislacyjnych, tak aby przyjąć ustawę jak najszybciej. Długi i skomplikowany proces przygotowywania się producentów do wdrożenia zmian może być rozpoczęty dopiero wtedy, kiedy akt prawny zostanie ostatecznie przyjęty. Cały proces techniczny, od momentu opublikowania właściwej ustawy, przez zakup i instalację nowych maszyn do uruchomienia produkcji na nowo trwa minimum rok.

    W związku z powyższym, postulujemy wprowadzenie do obecnego projektu ustawy niezbędne zmiany w zakresie:

     – proponowanych terminów, które z powodu niezrozumiałej opieszałości poprzedniego Rządu są dziś nierealne. Apelujemy zatem o usunięcie z projektu ustawy daty 20 maja 2016 roku jako momentu do kiedy producenci mogą wytwarzać swoje wyroby tylko zgodnie z nowymi przepisami. Data 20 maja 2016 r wyznaczona na produkcję zgodną z nowymi wymogami jest niewykonalna. W obliczu braku pewności prawnej przemysł nie ma podstaw, aby przystosować się do nowych wymogów. Proponujemy więc pozostawienie daty 28 lutego 2017 roku jako daty do kiedy mogą być produkowane i pozostawać w obrocie wyroby zgodne z obecnymi przepisami. Pozwoli to zapewnić minimum niezbędnego czasu na inwestycje i dostosowanie produkcji;

    – przyjęcia tzw. zasady „EU + 0”, tj. usunięcia z projektu wszelkich  regulacji, które nie są wymagane przez unijnego prawodawcę. Proponujemy usunięcie dodatkowych restrykcji w zakresie: zakazu sprzedaży e-papierosów na odległość, zakazu używania e-papierosów w miejscach publicznych oraz zakazu informowania o wyrobach tytoniowych w punktach sprzedaży.

    Głęboko wierzymy, że polski prawodawca nie będzie wykraczać poza poziom obostrzeń wyznaczony przez prawodawcę unijnego, szczególnie zważywszy na fakt, że jesteśmy największym eksporterem papierosów w UE i nie powinniśmy działać przeciw sobie.

    Z powodu opóźnionego procesu legislacyjnego (niebawem opublikujemy „Białą Księgę” na ten temat), niepewności prawnej oraz wadliwych zapisów projektu ustawy, przekładającej się na brak możliwości dostosowania produkcji, apelujemy do Pana, aby jak najszybciej wprowadzić niezbędne zmiany oraz nadać pracom legislacyjnym status priorytetowy.

    Z poważaniem,
    Cezary Kazimierczak
    Prezes

    PS.

    Pośrednio i bezpośrednio z pracy w branży tytoniowej żyje ponad 500 tys. osób w Polsce. Uprawą tytoniu zajmowało się w 2014 roku prawie 9 tys. plantatorów, co zapewnia utrzymanie 40 tys. osób, przede wszystkim rodzinom właścicieli niewielkich gospodarstw rolnych, w rejonach z wysokim strukturalnym bezrobociem. Przetwórstwo tytoniu i produkcja wyrobów tytoniowych daje pracę blisko 6 tys. osób. Ponadto dla 120 tys. placówek handlu detalicznego obrót i marże na sprzedaży wyrobów tytoniowych mają istotne znaczenie dla prowadzonej działalności. Jednocześnie sektor tytoniowy dostarcza do budżetu państwa rocznie 23 mld zł, co stanowi 10% w ogólnych wpływach podatkowych oraz generuje ponad 1,5 mld zł nadwyżki w handlu zagranicznym. Destabilizacja legalnej branży tytoniowej może więc wprost zagrozić interesom budżetu państwa. 

    List do Ministra Zdrowia_.pdf

    Intelektualna uczciwość

    02.12.2015

    W poszukiwaniu intelektualnej uczciwości. Limitowane kwotowe płatności vs. walka z szarą strefą.

    Publikujemy tekst Marcina Nowackiego, wiceprezesa ZPP, będący kontynuacją merytorycznej dyskusji rozpoczętej podczas seminarium Uniwersytetu Warszawskiego oraz Narodowego Banku Polskiego na temat: “Limitowanie kwotowe płatności gotówkowych między przedsiębiorstwami – nadmiernym ograniczeniem wolności gospodarczej czy uzasadnionym narzędziem państwa służącym realizacji ważnego interesu publicznego”.

    Marcin Nowacki w swoim artykule – jak sama nazwa wskazuje – szuka w tej kwestii intelektualnej uczciwości.

    Polecamy uwadze!

    ***

    Debata dotycząca wprowadzenia niższych limitów dla transakcji gotówkowych dla firm w Polsce rzekomo trwa już wiele lat. Wydaje się jednak, że prawdziwa debata, z zachowaniem minimum intelektualnej uczciwości, rozpoczęła się 30 listopada br., podczas seminarium Uniwersytetu Warszawskiego i Narodowego Banku Polskiego. Po raz pierwszy zwolennicy i przeciwnicy obniżania limitów spotkali się w akademickich murach, aby zaprezentować nie tylko swoje stanowiska, ale przede wszystkim argumenty i badania w sprawie. Niniejszy tekst powstał jako uzupełnienie materiału opublikowanego na portalu cashless.pl, który prezentuje jednostronną narrację w sprawie, opartą na informacji prasowej Visa. W tekście chciałbym zaprezentować argumenty wspierające tezę, że wymuszanie obrotu bezgotówkowego poprzez narzucenie administracyjnych limitów jest błędem.

    Od lat flagowym argumentem za wprowadzeniem limitów dla transakcji gotówkowych dla firm jest walka z szarą strefą. Według zwolenników regulacji w tym zakresie, obrót gotówką daje przestrzeń do nadużyć w obszarze prowadzenia działalności w szarej strefie. Wprowadzenie ograniczeń w zakresie transakcji gotówkowych ma wyeliminować  przyczynę problemu i zmusić strony transakcji do wyjścia z szarej strefy. To właśnie ta narracja została fundamentalnie podważona przez trzy prezentacje, które merytorycznie odniosły się do szarej strefy. Żaden przedstawiciel zwolenników wprowadzenia limitów dla transakcji gotówkowych nie odniósł się merytorycznie do istoty, tj. przyczyn rozwoju szarej strefy oraz sposobów jej ograniczenia. Co więcej, przedstawiciel Ministerstwa Finansów w randze dyrektora, oświadczając, że limitowanie płatności jest konieczne „dla dobra interesu publicznego” podkreślił również, że ekspertem od szarej strefy nie jest i nie będzie zabierał głosu w sprawie. Szkoda, bo osoba promująca limitowanie transakcji gotówkowych pod szyldem walki z szarą strefą powinna być ekspertem w tym obszarze. Dlatego w mojej ocenie dopiero od poniedziałkowego seminarium rozpoczęła się właściwa debata nad zasadnością jakiegokolwiek limitowania transakcji gotówkowych pomiędzy firmami. Czas powiedzieć: sprawdzam! Opiszmy, gdzie rzeczywiście w Polsce występuje szara strefa i jakie są jej przyczyny. Zastanówmy się również, zachowując otwartość intelektualną, czy limitowanie płatności gotówkowych ma wpływ na rzeczywiste ograniczenie szarej strefy.

    Przyczyny szarej strefy

    Odpowiedź na pytanie co rzeczywiście jest przyczyną rozwoju szarej strefy jest fundamentalna w dyskusji o limitowaniu płatności. Według nowego badania „Shadow Economies in the Baltic Sea Region 2015”[1], największym obszarem szarej strefy w Polsce jest praca „na szaro”. W Polsce praca „na szaro” najczęściej oznacza wypłatę części wynagrodzenia „pod stołem”, które ma uzupełniać kwotę wypłacaną oficjalnie. Podobnie problem wygląda w innych krajach regionu. Autorzy badania wskazują trzy główne przyczyny stymulujące szarą strefę na rynku pracy. Przede wszystkim chodzi o wysokie opodatkowanie legalnej pracy. W Polsce sam udział składek na obowiązkowe ubezpieczenia w całościowych kosztach pracy wynosi 30%[2]. Poziom oskładkowania pracy jest porównywalny do Niemiec (33%), Włoch (31,5%) oraz Hiszpanii (28%). W Wielkiej Brytanii składki obciążają płacę na poziomie 18,3%, w Norwegii 18,4%, w Irlandii 13,3%, a w Danii 2,7%. Pozostałe dwie główne przyczyny rozwoju pracy „na szaro” według raportu „Shadow Economies in the Baltic Sea Region” to źle zaprojektowane świadczenia socjalne zniechęcające do poszukiwania legalnej pracy oraz zmienne i skomplikowane przepisy podatkowe i prawa pracy.

    Opisując szarą strefę w Polsce warto posłużyć się jednym z raportów prezentowanych na seminarium UW i NBP, dotyczącym limitowania kwotowego płatności gotówkowych przez dra Bohdana Wyżnikiewicza. Opracowanie „Szara strefa w Polsce oraz sposoby jej ograniczenia”[3] wskazuje, że główne przyczyny powstawania szarej strefy to nadmiar regulacji oraz wysokie koszty prowadzenia działalności gospodarczej. Przeregulowanie gospodarki w Polsce jest faktem, a przykładów nadmiernych regulacji niestety nie brakuje (koncesje, zezwolenia, nadmiar obowiązkowych formularzy i deklaracji, rozbudowane przepisy i obowiązki związane np. z bezpieczeństwem pracy, brak przejrzystości ogólnego prawa gospodarczego, skomplikowany system podatkowy). Pośród metod zwalczania szarej strefy dr Bohdan Wyżnikiewicz oraz jego współpracownicy wymieniają następujące działania: upraszczanie systemu podatkowego, obniżenie obciążeń fiskalnych, ograniczenie pozapodatkowych kosztów związanych z prowadzeniem działalności, zmniejszenie liczby regulacji, ograniczenie do niezbędnych liczby i zakresu dopuszczalnych kontroli w firmach. Na końcu wymienia się również wspieranie rozwoju i promowanie obrotu bezgotówkowego, ale brak mowy o wymuszaniu regulacji w tym obszarze. Autorzy piszą: „(…) W ocenie Instytutu, w przypadku dążenia do ograniczenia szarej strefy znacznie skuteczniejsze są działania profilaktyczne, a więc tworzenie takich regulacji gospodarczych, które nie będą zachęcały przedsiębiorców do ukrywania działalności przed fiskusem”. Zakładam, że tylko z uwagi na partnerstwo przy raporcie z firmą Visa, na końcu zaprezentowane są kraje stosujące limity w płatnościach gotówkowych.

    Trudno się nie zgodzić, że w ramach działań edukacyjnych warto informować przedsiębiorców o obrocie bezgotówkowym, jego zaletach oraz ewentualnych zagrożeniach (bo takowe też istnieją). Korzystanie z instrumentów obrotu bezgotówkowego jest dobre dla firmy, ale tylko wtedy jeżeli ona rzeczywiście zdiagnozuje taką potrzebę. Wróćmy jednak do szarej strefy. Raport przygotowany przez The Institute of Economic Affairs[4] wskazuje następujące przyczyny szarej strefy: bariery i wysokie obciążenia podatkowe, jakość instytucji publicznych, regulacje rynku pracy, jakość usług publicznych, czy morale podatkowe. Autorzy raportu uchodzą globalnie za specjalistów od szarej strefy, a mimo to nie wskazują, że limitowanie płatności gotówkowych jest antidotum na szarą strefę. Dlaczego? Podczas seminarium UW i NBP mieliśmy okazję wysłuchać prezentacji Massimo Doria, przedstawiciela Banku Włoch, który omówił sytuację w obszarze obrotu bezgotówkowego we Włoszech, w tym limit dla transakcji gotówkowych od poziomu 1 tys. euro. Podczas wystąpienia kilkakrotnie wskazywał, że nie posiada jednoznacznych wskaźników dowodzących, że wprowadzony limit miał wpływ na ograniczenie szarej strefy. Co ciekawe, Włosi chcę obecnie podwyższyć limit do 3 tys. euro.

    Transakcja w szarej strefie, a limity gotówkowe transakcji

    Na potrzeby tematyki proponuję zrobić proste ćwiczenie. Załóżmy, że przedsiębiorca X oraz przedsiębiorca Y realizują transakcję w szarej strefie. Transakcja nie jest widoczna, nie ma paragonu ani faktury, teoretycznie nie odbywa się. Jaki wpływ na taką transakcję ma limit 15 tys. euro, 3 tys. euro, albo nawet 100 euro? Odpowiedź jest prosta: wpływu nie ma w ogóle. Obaj przedsiębiorcy są w szarej strefie z uwagi na inne powody. Regulacja ograniczająca płatności gotówkowe pozostaje kompletnie poza ich zainteresowaniem. Na seminarium UW i NBP brak związku w tym obszarze doskonale przedstawił dr Andrzej Torój, ekspert w Zespole Analiz Ekonomicznych EY.

    Zróbmy drugie ćwiczenie. Przedsiębiorca X i przedsiębiorca Y dotychczas realizowali transakcje gotówkowe. Transakcje odbywają się często. W placówce banku przedsiębiorcy pojawiają się incydentalnie, nie korzystają z bankowości elektronicznej. Regulacja zmusza ich do transakcji bezgotówkowej. Czy istnieje ryzyko, że przedsiębiorcy zrealizują płatność gotówkowo, wchodząc w szarą strefę? Odpowiedź pozostawiam czytelnikom.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców w lipcu br. zrealizował badanie na reprezentatywnej grupie małych i średnich przedsiębiorstw, sprawdzając w jakim stopniu środowisko MSP popiera obniżenie limitu dla płatności gotówkowych do 3 tys. euro. 67% przedsiębiorców negatywnie odniosło się do proponowanych zmian.

    Dlaczego temat jest od lat podejmowany?

    Możemy wskazać na trzy główne środowiska, które od lat lobbują za zmianami w zakresie wymuszania płatności bezgotówkowych pomiędzy firmami. Po pierwsze jest to Narodowy Bank Polski, który wskazuje na wysokie koszty związane z emisją i obsługą gotówki. Drugą instytucją jest Ministerstwo Finansów, które chce rozszerzyć zakres wiedzy i kontroli o podatniku. Według MF wymuszenie obrotu bezgotówkowego zmniejszy szarą strefę (czytaj wyżej). Trzecie środowisko to sektor finansowy, głównie banki. To nie zaskakuje, ponieważ banki od początku transformacji są znane jako najskuteczniejsza grupa lobbingowa. Tym razem chcą zmusić firmy do zwiększenia obrotu w systemie. W konsekwencji będą miały większy przychód z tytułu opłat i prowizji oraz większą bazę aktywnych klientów, którym można oferować swoje produkty. Znamy kilka „nowoczesnych” i sprawdzonych, np. opcje walutowe czy poliso-lokaty.

    Benchmark europejski

    Zwolennicy rygorystycznego limitowania płatności gotówkowych posługują się przykładami rozwiniętych i postępowych państw, gdzie takie limity już obowiązują. Wymienia się m.in. Włochy (limit 1000 euro), Francję (limit 1000 euro), Grecję (limit 1500 euro), czy Belgię (limit 3000 euro). Chorwacja oraz Słowacja mają limit na poziomie Polski, czyli 15 tys. euro. Niestety nie wymienia się państw,  gdzie limitów nie ma w ogóle. Również podczas seminarium UW i NBP nikt z grona „regulatorów” nie odniósł się do tych przykładów. A mowa m.in. o następujących państwach: Austrii, Danii, Estonii, Finlandii, Irlandii, Niemczech, Norwegii, Szwecji, Węgrzech, czy Wielkiej Brytanii. Wszystkie te państwa nie posiadają żadnych limitów dla transakcji gotówkowych pomiędzy firmami. Analizując sytuację gospodarczą obu grup państw, poziom konkurencyjności ich gospodarek oraz kierunek emigracji Polaków (w tym przedsiębiorców), musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, z jakich rozwiązań gospodarczych chcemy brać przykład na potrzeby Polski.

    Wnioski

    Podsumowując tematykę szarej strefy, jeżeli ktoś w ogóle chce ją na poważnie zmniejszyć, to zachęcam do przeanalizowania wniosków z powyższych raportów oraz zapoznania się z badaniami opisującymi jakie podmioty i w jaki sposób unikają opodatkowania lub wyłudzają nienależny podatek. W szczególności, w przypadku Polski, należy się skoncentrować na zmniejszeniu opodatkowania pracy. Wysokie pozapłacowe koszty pracy są znaczącą barierą dla pracowników i pracodawców sektora MSP. Są one również podstawą zdarzeń mających miejsce w szarej strefie. Nie jest jednak uzasadnione stwierdzenie, że sektor małych i średnich przedsiębiorstw ma niskie morale i nie płaci podatków. Statystyki wskazują, że sektor MSP płaci podatki w Polsce. To nie znaczy, że nie mamy obszarów, gdzie sektor publiczny ma pole, aby się wykazać. Według danych PwC[5] „luka podatkowa” z tytułu oszustw VAT to poziom przekraczający 50 mld złotych (3% PKB). Dla porównania, planowany deficyt budżetowy w 2016 roku ma wynieść 55 mld złotych. Przestępstwa w VAT (tzw. karuzele VAT) to nie działalność małych firm, tylko zorganizowanych grup przestępczych. Działają one nie tylko w Polsce, ale również wykorzystują transakcje międzynarodowe. Całość tego procederu odbywa się w ramach transakcji bezgotówkowych. Kolejnym obszarem, gdzie mamy do czynienia z „luką podatkową” jest opodatkowanie międzynarodowych korporacji w Polsce. Szacunki wskazują, że nawet 60% międzynarodowych firm nie płaci podatków w Polsce, a należna kwota unikanego podatku to 46 mld złotych.[6] Jeszcze innym obszarem do koniecznych działań jest polityka akcyzowa i rosnący przemyt produktów wysoko opodatkowanych w Polsce. Apeluję, aby zamiast koncentrować się na regulacjach wymuszających określone zachowania w sektorze MSP, które tylko odpowiadają interesom banków i całego sektora finansowego, zachęcam do rzeczywistej pracy i reform systemowych. Raporty opisujące szarą strefę są spójne w zakresie prezentacji kluczowych problemów i wymaganych reform (uproszczenie prawa, obniżenie obciążeń podatkowych lub parapodatkowych, deregulacja etc.). Ograniczanie swobody działalności gospodarczej w małym biznesie (mikroprzedsiębiorstwa, zatrudniające do 9 pracowników, to 96% wszystkich firm w Polsce) poprzez limitowanie kwotowe płatności gotówkowych nie jest merytorycznie uzasadnione.  Analizując tzw. dobre praktyki europejskie w zakresie polityki gospodarczej, w tym obrotu bezgotówkowego, posługujmy się przykładami państw, których gospodarki chcemy doganiać i w których system regulacji uchodzi za przyjazny wobec przedsiębiorców.

    Marcin Nowacki
    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców


    [1] Raport “Shadow Economies in the Baltic Sea Region 2015”, Lithuanian Free Market Institute, 2015.
    [2] Raport „Pozapłacowe koszty pracy w Polsce na tle innych krajów europejskich”, J. Bińkowski, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, 2014.
    [3] Raport „Szara strefa w Polsce i sposoby jej ograniczenia”, K. Łapiński, M. Peterlik, B. Wyżnikiewicz, Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową, listopad 2015.
    [4] Raport “The Shadow Economy”, F. Schneider, C. C. Williams, The Institute of Economic Affairs, 2013.
    [5] Raport „Straty Skarbu Państwa w Vat”, PwC, Fundacja Naukowa Instytutu Badań Strukturalnych, 2013.
    [6] Raport prof. Dominika Gajewskiego ze Szkoły Głównej Handlowej dla Komisji Europejskiej. 

    Family Office

    25.11.201

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców objął patronat nad książką: “Family Office Zaufany doradca rodzinnego majątku”, autorstwa Mariusza Pawlaka (Głównego Ekonomisty ZPP) i Rafała Lorka.

     

    Polska ostatnich 25 lat to pasmo sukcesów – politycznych, społecznych, a także przemian ekonomicznych i gospodarczych. Polacy po 1989 roku dostali olbrzymią szansę, dawkę świeżego powietrza, które pozwoliło im w sposób nieskrępowany działać, tworzyć i wdrażać w życie pomysły, nie tylko gospodarcze, których nigdy wcześniej nie mieli możliwości zrealizować. Wrodzona przedsiębiorczość i ambicja Polaków oraz nieustępliwość w dążeniu do celu spowodowały, że na przestrzeni tych lat pojawiło się wiele firm, które stały się świetnym przykładem polskiej wersji „American dream” i ucieleśnieniem dewizy wszystkich zdobywców, mówiącej – „nie ma rzeczy niemożliwych”.

    Obecnie powoli przechodzimy w czas stabilizacji oraz konsumowania owoców galopującej transformacji systemowej w sferze ekonomicznej i społecznej. Stajemy się odbiorcami wielu sprawdzonych wzorców z krajów rozwiniętych, o ustabilizowanej sytuacji gospodarczej. Jednym z nich jest właśnie family office – idea specyficznej, prestiżowej usługi, znana i z powodzeniem stosowana na świecie od końca XIX wieku. Od zawsze będąca papierem lakmusowym zmian rozwojowych zachodzących w dojrzałych gospodarczo społeczeństwach. Pojawienie się jej oznacza, że dane społeczeństwo osiągnęło określony, wysoki poziom dobrobytu. Dlatego cieszy niezmiernie, że na rynku polskim ukazało się już pierwsze rzeczowe opracowanie na temat usługi family office. Oznacza to bowiem po prostu, że dobrze się dzieje w naszym kraju. Trzymajmy kciuki, żeby tak już zostało.

    Autorzy: Mariusz Pawlak i Rafał Lorek, to praktycy rynkowi i cenieni eksperci w zakresie doradztwa strategicznego, inwestowania i zarządzania majątkiem, z ponad 20-letnim doświadczeniem. Współtwórcy Lorek Pawlak Family Office – pierwszego na rynku polskim podmiotu family office, gwarantującego kompleksową opiekę nad majątkiem zamożnych rodzin.

    Książka dostępna będzie do kupienia w formie elektronicznej na platformie Woblink.pl a także na Kindle, w Apple Store i Android Store oraz w wybranych księgarniach warszawskich. Ze strony Lorek Pawlak Family Office, www.lorekpawlak.pl, będzie przekierowanie do sklepu.

    Raport: Powszechna Obrona Terytorialna

    23.11.2015

    Samo wojsko Polski nie obroni. Potrzebna jest powszechna obrona terytorialna, która odstraszy wroga

    Stan liczebny Wojska Polskiego oraz jego wyposażenie pozwalają postawić tezę, iż strategia obrony Polski opierająca się na zawodowych wojskach operacyjnych, którym przyjdą z pomocą siły sojusznicze, nie zda egzaminu w przypadku wojny na masową skalę – wynika z Raportu „Obrona Powszechna. Obywatelska. Niezależna od Sił Zbrojnych. Oparta na przedsiębiorstwach”, przygotowanego przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Warsaw Enterprise Institute.

    Polska strategia obronna powinna zakładać samodzielną obronę państwa i w większym stopniu stawiać na potencjał odstraszania. Zapewnia je nie tyle nasycenie armii środkami precyzyjnego rażenia, bo te z natury rzeczy są drogie. Powinien  on opierać się na terytorialnej Obronie Powszechnej – mówi Andrzej Talaga, Dyrektor ds. strategii WEI, autor Raportu.

    Jak wynika z Raportu, Obrona Powszechna nie może być jednak powołana i kierowana przez Ministerstwo Obrony Narodowej oraz regularną armię. Ma się stać drugim narzędziem obrony państwa. Nie konkurencyjnym wobec WP, ale komplementarnym. Osobną siłą przeznaczoną do innych celów, realizującą zadania wynikające z prowadzenia wojny nieregularnej.

    W ramach powołania Obrony Powszechnej, Eksperci WEI rekomendują między innymi wprowadzenie powszechnego dostępu do broni typu wojskowego, która jednak nie byłaby przetrzymywana w domach żołnierzy OP, ale w zabezpieczonych magazynach w miejscach ich koncentracji. Broń pozostawałaby w ten sposób w rękach obywateli i byłaby przez nich używana poza kontrolą Wojska, co zagwarantowałoby autonomiczność OP wobec regularnej armii.

    Powszechna obrona terytorialna w liczbie kilkuset tysięcy ochotników będzie silniejszym narzędziem odstraszania niż wojska operacyjne. Naszą strategią obronną powinno być niedopuszczenie do wybuchu wojny, poprzez odstraszanie po zęby uzbrojonym społeczeństwem, z którym nie da się wygrać – powiedział, Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP.

    W Raporcie przewidywane jest oparcie OP na polskich przedsiębiorstwach w zakresie bazy logistycznej i struktury organizacyjnej. Dodatkowym oparciem powinny być sprawdzone struktury lokalne – ochotnicze straże pożarne, kluby myśliwskie, samorządy, stowarzyszenia pro-obronne, parafie.  Przedsiębiorstwa tworzą spójne grupy zawodowo – towarzyskie, które są z kolei naturalnym środowiskiem dla oddziałów OP. Podporządkowanie OP państwowym strukturom terytorialnym (powiatom, wojewodom) odbierałoby jej autonomiczność, ponadto zagrażałoby skuteczności działania OP w warunkach ewentualnego rozpadu państwa i jego organów administracyjnych.  

    Rzeczpospolita Polska, pomimo udziału w NATO, musi zbudować potencjał samodzielnej obrony. Oparcie go wyłącznie na Siłach Zbrojnych jest ryzykowne ze względu na ich szczupłość i ograniczone możliwości mobilizacyjne. W takiej sytuacji uważamy powołanie pospolitego ruszenia obywateli – Obrony Powszechnej –  za sprawę fundamentalną dla bezpieczeństwa państwa mówi Andrzej Talaga, Dyrektor ds. strategii WEI.

    Raport do pobrania_.pdf

    List smutnego przedsiębiorcy

    17.11.2015

    Podobnych historii znamy wiele. Państwo także. Sprawy ciągną się latami. Wiele z nich kończy się tragicznie. Wyczerpują, wyniszczają – zarówno przedsiębiorców, jak i ich firmy. Przedsiębiorca zawsze jest traktowany jak przestępca (co z zasadą domniemania niewinności? – pytamy). Ile podobnych przypadków musi się jeszcze zdarzyć, by ruszyła lawina zmian?

    Pani Marzena Laszczak, właścicielka firmy Marema (wyraziła zgodę na upublicznienie wizerunku) napisała do nas dramatyczny list, w którym pisze o bezskutecznym od ponad dwóch lat ubieganiu się o należny zwrot VAT (1,5 mln na dzień 30 maja 2013 r.) w Urzędzie Skarbowym Oświęcim.

    Polecamy uwadze list, w którym opisuje swoją sytuację.

    ***

    Pani Marzena pisze:

    „Młodzi Polacy należą do najbardziej przedsiębiorczych w Europie. To nasz ogromny kapitał, który musimy umiejętnie wykorzystać” – mówiła Henryka Bochniarz, Prezydent Konfederacji Lewiatan o Raporcie: „Przedsiębiorczość na świecie 2013” firmy Amway, według którego ponad cztery piąte młodych Polaków (81%) wykazuje pozytywną postawę wobec pracy na własny rachunek. Powyższy cytat pochodzi z poradnika dla nowo powstałych firm: „Jak zostać i pozostać przedsiębiorcą” [1].

    Mam 38 lat, dwoje dzieci, kredyt we frankach szwajcarskich. Mam również dom i firmę. Dom 15, a firmę 20 kilometrów od Urzędu Skarbowego w Oświęcimiu.

    W 2011 roku Państwo Polskie, jego agencje, administracja rządowa i mniejsze jednostki lokalne (burmistrzowie, urzędy pracy) nawoływali do zakładania własnej działalności, ponieważ … (w tym miejscu wymieniane były same superlatywy), a formalności załatwisz w jednym okienku – zachęcali.

    I stało się – ufna tym nawoływaniom i z wiarą we wsparcie Państwa Polskiego założyłam własną firmę. Na początku z pomocą jednego pracownika, ale już z koniecznością zaangażowania biura księgowego. Najpierw we własnym domu. Słowem – powoli. W 2012 roku było już lepiej, bo jak mówią „małe sukcesy dodają skrzydeł do większych wyzwań”. Zatrudniłam kolejnych pracowników (stawiałam na młodych, którym trzeba dać szansę – średnia wieku 30 lat), poszukiwałam i znajdowałam ludzi ambitnych, chętnych do pracy i gotowych do wyzwań, ale szanujących się nawzajem. Firma rozwijała się super. Nawiązaliśmy współpracę z podmiotami z Włoch, Słowacji, Słowenii, Holandii, Austrii, czy Niemiec. Już jako zespół tworzący firmę byliśmy tak dumni, że pracownicy zaproponowali, byśmy zgłosili się do Gazeli Biznesu. Powiedziałam skromnie „Ech, poczekajmy jeszcze, są dużo lepsi”.

    Dopóki nie miałam z czymś do czynienia bezpośrednio, dotyczyło mnie to połowicznie. Było jakby obok, takie ze słyszenia w radio, telewizji, czy przeczytane w Internecie. Sygnały, że to Państwo Polskie, ta Moja Ojczyzna, ma „swoiste” nastawienie do obywateli, podatników docierały do mnie powoli. Nadal ufna w to, że to Mój Kraj robiłam swoje. Ale są sytuacje, gdy jestem, znalazłam się w centrum takich wydarzeń, że przeniknęło to aż na wskroś mnie, moją rodzinę i moich bliskich. Dopadła mnie maszynka zwana Fiskusem, czyli potężna niszcząca siła w postaci Ministra Finansów i jego urzędników skupionych w Ministerstwie, izbach i urzędach skarbowych oraz urzędach kontroli skarbowej. Maszyna, którą dziś widzę jako całkowicie oderwane od rzeczywistości monstrum, funkcjonujące w odrealnionej rzeczywistości i nastawione na jeden cel „udowodnić, że każdego uczciwego można zrobić oszustem, a jak się to nie uda od razu, to trzeba go zamęczyć, aż padnie – a wtedy wystarczy powiedzieć, że był oszustem – i tak się już nie podniesie, i tak się już nie obroni”. To przerażające oblicze tego Mojego Państwa Polskiego, którego niestety doświadczam.

    Zaczęło się tak. W 2012 roku wystąpiłam o zwrot nadpłaconego podatku VAT – dostałam. W 2013 roku moja działalność również spowodowała, iż ostatecznie zwróciłam się do Urzędu Skarbowego w Oświęcimiu o zwrot nadpłaconego podatku VAT, tym razem za trzy miesiące. Z góry świadoma tego co spotyka innych podatników, spodziewałam się kontroli, bo i kwota, o jaką wystąpiłam była niemała – łącznie około 1,5 mln zł na dzień 30 maja 2013 r. Miałam otrzymać pieniądze w dużej mierze na dalszą działalność, a tu nic. Cierpliwie, sumiennie i solidnie – od początku kontroli przywoziliśmy dokumenty, jak to mówią „w zębach”, żeby wszystko szło sprawnie i bezproblemowo. Również sami kontrolujący mieli udostępnione dogodne warunki, w tym odrębne pomieszczenie, żeby w spokoju mogli zająć się sprawą weryfikacji dokumentów. Czas to pieniądz, więc maksymalnie staraliśmy się ułatwić wykonywanie wszelkich czynności. Nie mając nic do ukrycia, działając uczciwie, nie mieliśmy też obaw co do wyników kontroli. Jako firma ufaliśmy, że oczywiście wszystko zostanie sprawdzone i następnie otrzymamy należne środki. I tak minęły już ponad dwa lata odkąd Urząd Skarbowy w Oświęcimiu przeprowadza w mojej firmie kontrolę i to pomimo, iż ma świadomość, że nie jesteśmy firmą, która wyłudza VAT, czy w jakiś inny sposób działa nieuczciwie. Pani Naczelnik Urzędu Skarbowego w Oświęcimiu powiedziała, że moja firma ma nawet fanów w tym Urzędzie (to była chyba forma pocieszenia). Mówiła też, że „nic nie znaleźli przeciwko mojej firmie i nic do mojej firmy nie mają, ale zwrot jest niemożliwy, bo trwa kontrola, sprawa jest rozwojowa. Znaleźli wśród firm, z którymi współpracowałam firmy karuzelowe i boją się wypłacić mi zwrot”. No ale chwila – moje dokumenty są w porządku, ponad dwa lata sprawdzania mojej firmy i transakcji nie wykazały nieprawidłowości po mojej stronie, a Urząd „BOI SIĘ” wypłacić mi zwrot VAT? Pytam – dlaczego? Sądziłam, że zasady zwrotu nadwyżki podatku VAT są jasno określone przepisami, to chyba ostatni raz kiedy w stosunku do polskich przepisów użyłam sformułowania „jasno”. Przepisy, które przecież tworzone są dla nas wszystkich i powinny być proste i jasne dla nas wszystkich – takie nie są. W zamian za to na przykład przepisy podatkowe są niezrozumiałe, niejasne, nieustannie modyfikowane i to w sposób ostatecznie tak okrutny dla przedsiębiorców. Okazuje się, iż w praktyce nie ma żadnego terminu, który zmobilizowałby organy podatkowe do prężnego działania, by w możliwie krótkim, czyli rozsądnym czasie zakończyć weryfikację dokumentów. Dziś moja firma zamiast skupić uwagę na działalności biznesowej, musi mnóstwo sił i środków poświęcić na to, by otoczyć się księgowymi, prawnikami i innymi ekspertami, bo nic nie jest proste w prowadzeniu działalności gospodarczej w tym kraju. Prawnicy piszą przykładowo o potrzebie zmiany przepisów dotyczących zwrotu VAT. Padają takie propozycje: wypłacić i prowadzić kontrolę (w razie czego zażądać zwrotu wymaganej kwoty); wyznaczyć termin kontroli na ostatecznie określony; traktować normalnie podatników, którzy wywiązują się z poleceń organów podatkowych, którzy z nimi wręcz współpracują dla dobra Skarbu Państwa i rynku, na którym muszą ci podatnicy funkcjonować każdego dnia.

    „Możliwość przedłużenia zwrotu powstaje, jeśli zasadność zwrotu podatku wymaga dodatkowego sprawdzenia” – argumentuje Jerzy Martini. Dodaje, że „przepis ten, który powinien być wykorzystywany w szczególnych przypadkach jest powszechnie nadużywany i w praktyce termin zwrotu jest przedłużany również w sytuacjach standardowych.” Mam wrażenie, że utrzymywanie tzw. podejrzenia jest Urzędowi Skarbowemu na rękę, bo urzędnicy nigdy nie byli zainteresowani otrzymaniem od nas dodatkowych dowodów jakie gromadzimy (typu zdjęcia z przyjęcia towaru na magazyn i z wywozu towaru, zdjęcia i nagrania z monitoringu w firmie), nie chcą także przesłuchiwać świadków wskazanych przez nas.

    Myślę, że dla Urzędu Skarbowego w Oświęcimiu nie jest ważne czyje blokują pieniądze. Jeśli nie potrafią wyegzekwować pieniędzy od firm wyłudzających VAT lub działających w inny sposób nieuczciwie, to egzekwują je od takich firm jak moja, trzeba tylko drążyć temat, aż cokolwiek się najdzie, a jak nie, to i tak padną i będzie po sprawie, tak jak inni padali.

    Dla Urzędu Skarbowego wystarczy, że w jakimś piśmie pojawi się, iż „zachodzi podejrzenie”. To uruchamia całą maszynkę, której celem teraz będzie udowodnienie z góry założonej tezy, jak w tym powiedzeniu z czasów PRL – „dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”. Sprawę należy ciągnąć w nieskończoność, bo może coś uda się danej firmie przypisać. Nawet jeśli to „podejrzenie” okaże się całkowicie nieuzasadnione, to i tak udowodnienie niewinności pozostanie po stronie firmy i potrwa co najmniej kilka lat. Znane przypadki pokazują, że błędy w postępowaniu Fiskusa były stwierdzane po latach walki, tych którym starczyło sił i środków. To swoiste poczucie bezkarności urzędników przeraża. Ich działania, a częściej bezczynność, przewlekłość i zaniechania mają niebagatelny wpływ na losy wielu ludzi, ich rodzin. Skutki są często nieodwracalne. Bo dziś na rynku firmy nie mogą sobie pozwolić na trwanie w zawieszeniu po kilka tygodni, a co dopiero miesięcy czy – jak w moim i nie tylko moim przypadku – lat.

    Takie wciąż odnoszę wrażenie. A może przedsiębiorca, właściciel firmy nie wytrzyma – zbankrutuje, załamie się i odpuści (samobójstwo – bo i takie przypadki są znane, a podobne myśli kołaczą się po głowie), a przecież urzędnicy czy urzędy nie odpowiedzą za całą sytuację – nigdy nie odpowiadają, gdyż od Państwa jest na to przyzwolenie, a są nawet naciski na takie działanie Urzędów Skarbowych w Polsce.

    To smutne i przykre, że w tym kraju ludzie generalnie boją się Państwa, boją się urzędników,
    a w szczególności boją się Urzędów Skarbowych. Urzędy przedstawiają się w mediach jako instytucje przyjazne podatnikom (firmom), ale w zderzeniu z rzeczywistością pokazują „paragrafowe” oblicze. Dają nadzieję słownymi obietnicami, które odwołują oficjalnym pismem z pieczątką naczelnika. Zwodzą zasłaniając się przepisami lub nakazami odgórnymi. Niestety taki jest powszechny obraz, nie jesteśmy jedyną firmą z tym problemem. Rozmawiamy z zaprzyjaźnionymi właścicielami, którzy potwierdzają przedłużające się kontrole, powodujące powolny paraliż naszych działalności. Pewien prawnik poradził mi nawet, bym przeniosła firmę do dużego miasta, bo wtedy będę anonimową małą „firemką” wśród wielu firm, a tutaj jestem „na celowniku”, jako ktoś duży.

    Spróbowałam sama zająć się sprawą zwrotu, bez biernego oczekiwania na wynik. Spotykałam się z Naczelnikiem i pracownikami. Otrzymywałam kolejne słowne zapewnienia, że kontrola dobiega końca, że do dwóch miesięcy otrzymam zwrot. Złożyłam skargę na opieszałość i przedłużanie kontroli prowadzące do paraliżu mojej firmy do Izby Skarbowej. Skarga została odrzucona, bo Izba Skarbowa nie dopatrzyła się złej woli i opieszałości urzędników w prowadzeniu sprawy i uznała za bezzasadne moje pismo. Ja naprawdę wierzyłam w słowa urzędników, dopóki nie dostałam pisma – najpierw z Urzędu Skarbowego w Oświęcimiu, że mam kolejne przedłużenie zwrotu VAT, a potem w rozmowie z kierownikiem w US, „że mogę się poskarżyć znowu albo dać pod zastaw majątek, a wtedy dostanę zwrot.” Wiem, że mogę dać w zastaw majątek, ale kto by dał swój dom i samochód, by pożyczyć swoje pieniądze?! Ponadto cały ten majątek już jest obciążony przez banki, bo aby dalej funkcjonować zostałam zmuszona przez Urząd Skarbowy w Oświęcimiu do zaciągnięcia ogromnych kredytów. Dziś środki finansowe, zamiast na działalność, muszę przeznaczać na prawników, odsetki, prowizje bankowe itp. Teraz współpracuję z firmą z Krakowa, która specjalizuje się w przepisach związanych ze zwrotem VAT. Kosztuje to duże pieniądze, ale nie mam wyjścia. Firma ta uważa (jak ja i inni właściciele firm), że trzeba walczyć, choć walka jest nierówna i niesprawiedliwa, bo przedsiębiorcy zaczynają od pozycji PRZEGRANEGO (czytaj oszusta).

    Już na początku okazało się, że nie mam trzech segregatorów sprawy, jak mniemałam (bo tyle dostawałam do wglądu), tylko dziesięć!!! I to, że powinna być metryka sprawy pozwalająca szybko ocenić co na bieżąco jest załatwiane i wykonywane w sprawie. Niestety bez fachowców się nie obejdzie, nikt nie przebrnie przez zawoalowane paragrafami odpowiedzi urzędników. To w ogóle dziwne, iż oczekuje się ode mnie jako przedsiębiorcy, by na bieżąco (czyli z dnia na dzień) radził sobie z problemami, których wyjaśnianie zajmuje wyspecjalizowanym służbom kilka lat.

    Mówiąc kolokwialnie ryczeć mi się chce, ręce mi opadają i zaczynam żałować, że poniosła mnie wyobraźnia o kraju przyjaznym firmie. Jeszcze bardziej wyję, kiedy czytam kolejne artykuły o tym, że urzędy skarbowe otrzymały rekomendację Ministerstwa Finansów do zwrotu podatku VAT bez zwłoki i praktykowania przedłużania zwrotu TYLKO kwoty budzącej wątpliwości.

    Urzędy skarbowe w Polsce dumnie i głośno rzucają hasła typu: KARUZELA PODATKOWA, WYŁUDZENIA VAT-u, ZNIKAJACE FIRMY, STRATY PAŃSTWA Z TYTUŁU WYŁUDZENIA VAT, KOLEJNY SUKCES URZĘDU SKARBOWEGO W WALCE Z OSZUSTEM PODATKOWYM etc. Całkowicie bez echa pozostają w tym kontekście te wszystkie przypadki firm skrzywdzonych, firm zniszczonych wskutek poszukiwania tych oszustów. Metoda jaką obrał aparat państwa do walki z przestępcami prowadzi po trupach tych uczciwych. Sądzę, że Państwo zamiast ścigać prawdziwych oszustów, skupiło swoje wysiłki na dręczeniu tych uczciwych i małych, bo na dużego i oszusta Państwu Polskiemu po prostu albo brak sił, albo co nie jest wykluczone z tymi dużymi oszustami Państwo Polskie się dogadało, np. na kolacji w znanej restauracji przy winie i ośmiorniczkach.

    Na opinię publiczną cała ta nagonka na przedsiębiorców pewnie i działa, bo co ma pomyśleć przeciętny Polak, który haruje cały miesiąc, żeby związać koniec z końcem. Dostaje pod nos informacje radiowe, telewizyjne i prasowe, jak wielkie pieniądze zarabiają nieuczciwi podatnicy, jak szybko się bogacą i to kosztem właśnie tego biednego Polaka. Potem czytam komentarze do artykułów: „I dobrze, oszustom się należy” albo „Jeździ taki skur… vanem, musi kręcić, nikogo normalnego nie stać na takie auto” i wiele innych komentarzy, jeszcze bardziej odbiegających od rzeczywistości.

    Pewnie wśród wielu funkcjonujących firm są i te nieuczciwe. Zawsze sądziłam, że Państwo Polskie uchroni mnie przed nimi, że jest na tyle sprawne, iż błyskawicznie eliminuje z obiegu tych nieuczciwych. Dziś wiem, że to Państwo jest nieudolne w tej walce, to my uczciwi musimy sami się bronić i przed tymże Państwem i przed tymi nieuczciwymi podmiotami funkcjonującymi, jak się wydaje bez przeszkód w obrocie. Nikt pozostałymi uczciwymi firmami się nie przejmuje. Muszą sobie poradzić na obu frontach – walki z nieuczciwymi kontrahentami i z nieuzasadnionymi działaniami organów państwa.

    Nikt nie dba o to, żeby Ci uczciwi nie ucierpieli przez oszustów podatkowych? Jaka jest nasza wina  i odpowiedzialność z to, że w Państwie są nieuczciwe firmy, z którymi urzędy sobie nie radzą?

    Płaciłam i płacę wszystkie podatki, jak tylko mogę na czas i jestem dumna, że stworzyłam zespół, który nie tylko świetnie funkcjonuje na polskim rynku, ale podbija również ten europejski.

    W mojej firmie pracuje teraz może i tylko kilkanaście osób. Wiem jednak, że to kilka rodzin. To młoda załoga, więc te rodziny chcą się powiększać, pojawiają się kolejne dzieci, pracownicy myślą o własnych mieszkaniach, wszyscy mają kredyty i inne zobowiązania. Jestem dumna, że oni nie traktują mnie jak oszusta, który nic nie robi tylko się wozi „wypasioną furą”, trwoni pieniądze na przyjemności i czerpie garściami z życia.

    Widzą ile pracy, zdrowia i nerwów kosztuje budowanie firmy, ile stresu i zdrowia kosztuje każda kolejna decyzja banków, decyzja Urzędu Skarbowego, a właściwie ich brak.

    Moi pracownicy też tym żyją, siedzą w tym razem ze mną, są częścią tej firmy… i też nie potrafią tego zrozumieć.

    Ostatnio kolejne rozczarowanie to wyrok sądu krakowskiego, w którym to wyroku sąd w skrócie uznał, że „bardzo mu przykro, ale te dwa lata to wcale nie długo, no bo to takie skomplikowane i musi to trochę potrwać, bo przecież wszystkim nam zależy na eliminacji nieuczciwych podmiotów”. Tyle, że działania organów podatkowych i teraz jeszcze sądu prowadzą częściej do eliminacji tych uczciwych, a oszuści działają i mają się świetnie nie niepokojeni przez nikogo.

    To co mnie bardzo oburza w działaniu kolejnych organów państwa to fakt, że pomimo istnienia jednoznacznych dowodów autentyczności mojej działalności, na siłę próbuje się doszukać przysłowiowej „dziury w całym”, mozolnie poszukując jakiegokolwiek punktu zaczepienia, który potwierdziłby z góry założoną przez Urząd Skarbowy w Oświęcimiu tezę, że jestem oszustką.

    Na dzień dzisiejszy prawie całkowicie utraciłam chęć do prowadzenia działalności, jak również wiarę i optymizm, które miałam zakładając firmę. Nie zachęcam nikogo do zakładania działalności, wręcz przestrzegam przed podejmowaniem takiego „ryzyka”.

    Jest jeszcze wiele wątków i argumentów, które mogłabym poruszyć w tym liście, ale uważam, że na tym etapie wystarczy to, co jest tu poruszone. Cała ta sytuacja jest dla mnie i niestety całej mojej rodziny wielkim koszmarem i nawet jeśli w końcu odzyskam moje pieniądze, nikt nie wróci mi zdrowia, czasu i straconych nerwów.

    Wierzę jednak ostatkiem sił, że może coś się jeszcze odmienić, że ta Moja Ojczyzna zasługuje na mądrych ludzi u władzy, którzy wreszcie przerwą tę niszczycielską siłę. Liczę, że lektura tego listu przyczyni się choć trochę do poprawy warunków funkcjonowania tych, o których wszyscy pozornie się troszczą, czyli tych, którzy w tym kraju tworzą miejsca pracy, tworzą to słynne PKB, a wreszcie tych, których Konstytucja RP nazywa obywatelami, a których dobrem wspólnym jest Rzeczpospolita Polska.

     


    [1]Wydawnictwo: Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, 2013

    European Students for Liberty

    17.11.2015

    European Students For Liberty – Polska (ESFL Polska) wraz z Instytutem Misesa mają przyjemność zaprosić na III Konferencję ESFL w Polsce, która odbędzie się 21 listopada 2015 r. (sobota), w godzinach 9:00-17:00 na Uniwersytecie Wrocławskim (ul. Uniwersytecka 7-10).

    Zostaliśmy partnerem wydarzenia.

    Tegorocznym tematem konferencji jest Prywatna przedsiębiorczość i indywidualna odpowiedzialność. Głównym jej celem jest podkreślenie roli działalności jednostek w budowaniu wzrostu i rozwoju gospodarczego. Wykład inauguracyjny pt. Roots of European exceptionalism – liberty, entrepreneurship and economic growth wygłoszony zostanie przez prof. Witolda Kwaśnickiego (Instytut Nauk Ekonomicznych Uniwersytetu Wrocławskiego). W roli prelegentów wystąpią także Vit Jedlicka (czeski polityk, założyciel państwa Liberland), Mateusz Machaj (założyciel i główny ekonomista Instytutu Misesa), Eszter Nova (Stratfor), Wiktor Jodłowski (Talkersi.pl) oraz Karin Svanborg-Sjovall (Timbro). Wykład finałowy pt. Morality of entrepreneurship wygłosi Yaron Brook, Prezes Ayn Rand Institute. Yaron Brook jest dyrektorem wykonawczym Ayn Rand Institute. Był felietonistą w Forbes.com, a jego artykuły zostały przedstawione w Wall Street Journal, USA Today, zleceniodawcy Business Daily i wielu innych publikacji

    Ogromny sukces europejskich Konferencji Regionalnych w 2014 roku, w których udział wzięło ponad 2500 studentów wskazuje na potrzebę dyskusji o ideach wolnościowych. Zapraszamy do wzięcia udziału w tegorocznej, już 21 listopada.

    Aby wziąć udział w konferencji należy wypełnić formularz rejestracyjny

    Konferencja odbędzie się w języku angielskim, udział jest bezpłatny. Zgłoszenia będą przyjmowane do 20.11.2015 (godz. 23:59).

    Dokładny adres: Uniwersytet Wrocławski, Wydział Prawa, Administracji i Ekonomii, ul. Uniwersytecka 7-10, bud. D, sala nr 2 im. Witolda Świdy.

    Zapraszamy również do odwiedzenia profilu organizatorów na Facebooku.

    Organizatorzy:

    European Students For Liberty – Polska
    Instytut Misesa
    Uniwersytet Wrocławski
    Koło Naukowe Rising Business Leaders

    Partnerzy:

    Koliber Wrocław
    Stowarzyszenie Libertariańskie
    Fundacja Wolności i Przedsiębiorczości
    Towarzystwa Biznesowe
    Fundacja Forum Obywatelskiego Rozwoju
    Warsaw Enterprise Institute
    Związek Przedsiębiorców i PracodawcówLibertarianin.org
    Obiektywizm.pl

    Wyłączny sponsor:

    Rising Tide Foundation

    Harmonogram wydarzenia

    Fundusze Europejskie: KREDYT NA INNOWACJE TECHNOLOGICZNE

    Warszawa, 12.11.2015


    W imieniu redakcji czasopisma Fundusze Europejskie zapraszamy na bezpłatny czat internetowy dotyczący atrakcyjnej dotacji “Kredyt na innowacje technologiczne”. Wydarzenie odbędzie się 24 listopada 2015, w godzinach 12:30-14:30.

    Rozmowy będą dotyczyły m.in.:

    • praktycznych aspektów pozyskania dotacji;
    • kryteriów wyboru projektów, procedury bankowej;
    • przykładowych inwestycji.

     

    W czacie wezmą udział eksperci Banku Gospodarstwa Krajowego (Instytucji Wdrażającej) oraz jednego z banków kredytujących (ALIOR BANK S.A.). Dotacja “Kredyt na innowacje technologiczne” umożliwia uzyskanie wsparcia nawet 6 mln zł. 

    Zarejestruj się 

     

    Zdjęcie na licencji CC. Źródło: Flickr.com/blueappleinc

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery