• PL
  • EN
  • szukaj

    ZPP pozytywnie o założeniach “Konstytucji dla Nauki”

    28.02.2018

     

    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. PROJEKTU USTAWY PRAWO
    O SZKOLNICTWIE WYŻSZYM I NAUCE Z DNIA 22 STYCZNIA 2018 ROKU, TZW. KONSTYTUCJI DLA NAUKI

     

    Proponowany projekt ustawy możemy ocenić jako początek pozytywnych i wyczekiwanych zmian. Polskie szkolnictwo wyższe znajduje się w poważnym i długoterminowym kryzysie. Nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z wieloprzyczynowym problemem, który w istotnym stopniu negatywnie wpływającym na kondycję polskiej gospodarki. O sytuacji najdobitniej świadczą twarde dane, takie jak pozycja naszych uczelni w prestiżowym rankingu szanghajskim. Wśród 500 najlepszych szkół wyższych na świecie, znajdują się jedynie dwie polskie placówki – Uniwersytet Warszawski i Uniwersytet Jagielloński. Jak na spore państwo, z ambicjami by w krótkim czasie dołączyć do grona najbogatszych na świecie, jest to zdecydowanie za mało. Sytuacja wydaje się być jeszcze gorsza, gdy spojrzymy na miejsca, które zajęły polskie uczelnie – Uniwersytet Warszawski uplasowało się w czwartej, a Uniwersytet Jagielloński w piątej setce szkół wyższych. Świadczy to o tym, że świat, pod kątem jakości szkolnictwa wyższego, wyprzedził nas o kilka długości. Dużo czasu upłynie, zanim będziemy mogli, choćby w najbardziej optymistycznym scenariuszu, podjąć pod tym względem rywalizację z państwami takimi, jak Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, czy Japonia.  Warto zaznaczyć fakt, że Czesi, Estończycy, czy Serbowie posiadają uniwersytety zajmujące wyższe pozycje, niż którakolwiek z polskich uczelni. Polskie uczelnie w trzeciej, czy drugiej setce rankingu, wydaje się być zatem planem minimum na najbliższy czas, a docelowo powinniśmy walczyć o to, by przynajmniej jedna placówka znajdowała się wśród stu najlepszych uczelni na świecie.

     

    Konsekwencje aktualnego kryzysu szkolnictwa wyższego w Polsce mają złożony charakter. Z punktu widzenia bieżącego życia gospodarczego, negatywnie wpływa on na dostęp do wykwalifikowanej kadry. Nie dość, że polskie firmy muszą zmagać się z naturalnym niedoborem pracowników wynikającym z przyczyn demograficznych (na rynek pracy wchodzi pokolenie urodzone w trakcie niżu, dodatkowo wielu młodych Polaków wyemigrowało w latach poprzednich na zachód Europy), a ci którzy zostają w kraju i kształcą się na uczelniach, często wychodzą z nich nieprzygotowani do faktycznego wykonywania zawodu. W toku nauczania nie uzyskują bowiem niezbędnych kompetencji, ani też praktycznego doświadczenia, dysponują często tylko suchą wiedzą nabytą w toku studiów, która na rynku okazuje się niewystarczająca. W rezultacie, pracodawcy przyjmując świeżo upieczonych absolwentów muszą we własnym zakresie ich przyuczać, wręcz dokształcać, tak by byli w stanie samodzielnie wykonywać swoje zadania. W perspektywie bardziej strategicznej natomiast, słaby stan polskich uczelni wyższych sprawia, że niemożliwe będzie dokonanie swoistej transformacji gospodarczej zgodnie z myślą przewodnią zawartą w Planie na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju premiera Mateusza Morawieckiego. Zawarte w nim, bardzo trafne, rekomendacje, związane z przekształcaniem gospodarki w kierunku innowacyjności, generowania wysokiej wartości dodanej i wypracowywania nowych rozwiązań, będą możliwe do zrealizowania tylko w warunkach istnienia efektywnego i cechującego się wysokim poziomem nauczania szkolnictwa wyższego. 

     

    Wszelkie próby dokonania całościowej i kompleksowej reformy systemu kształcenia wyższego w Polsce, zasługują, zdaniem Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, na całkowite poparcie. Wierzymy, że jednym z podstawowych warunków dalszego dynamicznego rozwoju polskiej gospodarki, jest wysoki poziom szkolnictwa wyższego. Dlatego też, popieramy przedstawiony projekt ustawy.

     

    Przede wszystkim na uwagę zasługuje fakt niebywale szerokich konsultacji społecznych – dialog dotyczący kształtu projektu trwał aż dwa lata. Wydaje się, że to bardzo cenna i potrzebna praktyka, tak rozbieżna od coraz częściej stosowanych standardów, w ramach których projekty ustaw powstają bardzo szybko, a procedowane są szybko niejednokrotnie ścieżkami poselskimi, z uniknięciem oficjalnych konsultacji. W tym kontekście, tak dogłębne i szerokie konsultacje należy zdecydowanie docenić.

     

    W zakresie merytorycznych propozycji zawartych w projekcie, większość z nich również należy ocenić pozytywnie. Na uwagę zasługuje choćby propozycja wprowadzenia Rad Uczelni. Ponad połowę jej składu stanowić mają przedstawiciele otoczenia społeczno-gospodarczego – adresowany w ten sposób jest zatem jeden z podstawowych postulatów środowisk biznesowych, by w proces kształcenia, w tym również kształcenia wyższego, w zdecydowanie większym stopniu zaangażować działających na lokalnym rynku przedsiębiorców. Rada uczelni dysponowałaby dosyć szerokimi kompetencjami, w ramach których zatwierdzałaby sprawozdania finansowe uczelni, opiniowała projekt statutu, czy też wybierała (albo wskazywała kandydatów) rektora. Organ ten ustalałaby również wynagrodzenie rektora, a także mogła przyznawać mu dodatek zadaniowy w ten sposób uzyskując pośrednio narzędzie oceny i kontroli jego pracy. Rada ma być głównie organem o charakterze nadzorczym, jednak przyznano jej kilka kompetencji jak uchwalanie strategii uczelni, za pomocą których dysponowałaby pewną sprawczością i miałaby realny wpływ na kierunek rozwoju placówki dydaktycznej. Przepis stanowiący, że ponad 50 proc. członków rady musi pochodzić spoza wspólnoty uczelni, gwarantuje stronie społecznej, w tym reprezentantom środowisk biznesowych, udział w niej. W ten sposób, lokalne wspólnoty mają realny wpływ na kształt rozwoju wyższych uczelni.

     

    W kierunku zacieśniania współpracy ze środowiskiem przedsiębiorców zmierzają również inne propozycje zawarte w projekcie, m.in. postulat, by na stanowisku profesora zatrudniony mógł być pracownik naukowy z tytułem doktorskim i z dużym doświadczeniem zawodowym. W istotnym stopniu może to wpłynąć na liczbę dydaktyków z praktycznym doświadczeniem, taki sam efekt osiągnąć może zniesienie minimów kadrowych. Dodatkowo, w ramach projektu wprost przyznaje się uczelniom prawo do prowadzenia studiów dualnych, z udziałem pracodawcy, przy czym szczegółowo organizację takich studiów określałaby pisemna umowa. Zapewnienie takiej elastyczności może się przysłużyć rozwojowi formuły studiów dualnych, tak atrakcyjnej z punktu widzenia potrzeb rynku pracy.

     

    W ramach projektu zaproponowano możliwość wprowadzenia na uczelniach egzaminów wstępnych (przy czym przy rekrutacji wynik egzaminu maturalnego musiałby mieć wagę przynajmniej 50 proc.), czy też wprowadzenie programu nazwanego „Dydaktyczna Inicjatywa Doskonałości”, polegającego na finansowym wspieraniu tych uczelni zawodowych, które osiągają najlepsze wyniki monitoringu karier zawodowych absolwentów. Dodatkowo, postuluje się przedłużenie praktyk zawodowych na studiach licencjackich do 6 miesięcy – co w oczywisty sposób przełoży się to na większe kompetencje praktyczne absolwentów tych studiów.

     

    Przedstawiony projekt ustawy zmierza w zdecydowanie dobrym kierunku i uwzględnia dużą część postulatów podnoszonych w ostatnich latach m.in. przez środowiska przedsiębiorców. Wprowadzanie mechanizmów współpracy pomiędzy biznesem a szkołami wyższymi, wprowadzanie praktyków na uczelnie, a także większy nacisk na praktyczny aspekt kształcenia zasługują na poparcie. Oczywiście, przedstawiony projekt ustawy nie powinien być ostatnim krokiem w doskonaleniu jakości polskich uczelni wyższych – ustawodawca powinien rozważyć również możliwość modyfikację ścieżek uzyskiwania licencji i uprawnień do wykonywania zawodu w taki sposób, by mogło to odbywać się w ramach kształcenia na uczelni, a nie poza nią. Pozostaje mieć nadzieję, że w przygotowaniu są kolejne projekty, które miałyby szansę głębiej wpłynąć na poziom kształcenia wyższego w Polsce. 

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców


    Fot. Luke Jones/ na lic. Creative Commons/ flickr.com

    ZPP pozytywnie o obowiązkowych e-zwolnieniach

    27.02.2018


    Wprowadzenie obowiązkowych e-zwolnień to krok w stronę postępującej informatyzacji służby zdrowia, a to należy ocenić pozytywnie – tak wynika z opublikowanego 27 lutego br. stanowiska Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.


    Od 1 lipca 2018 roku, jedyną obowiązującą formą zwolnienia, będzie zwolnienie elektroniczne. Do tej pory lekarz miał wybór pomiędzy wystawieniem tradycyjnego, papierowego zwolnienia, a wprowadzeniem do systemu informatycznego zwolnienia elektronicznego.


    – Z danych, którymi dysponujemy, wynika że lekarze rzadko korzystają z tej możliwości – powiedział Marcin Nowacki, wiceprezes ZPP – W 2016 roku wystawiono prawie 500 tysięcy zwolnień elektronicznych. Może się wydawać, że to spora liczba, ale w tym samym czasie zwolnień papierowych było aż prawie 20 milionów. Te dane dobrze pokazują, jak mało popularnym rozwiązaniem jest w tej chwili elektroniczne zwolnienie.


    Aktualnie obowiązujący system, w którym dominującą formą jest wciąż zwolnienie papierowe, ma wiele wad. Przede wszystkim, obieg fizycznych, papierowych dokumentów, pochłania więcej czasu i pracy, niż wymiana informacji w drodze elektronicznej, w ramach której informacja o wystawieniu zwolnienia pojawia się natychmiast w systemie informatycznym. Poza uciążliwością dodatkowych obowiązków formalnych i biurokratycznych, bieżący stan prawny powoduje również daleko idące konsekwencje finansowe, które obciążają przede wszystkim pracodawców. Przedsiębiorcy płacą aż ponad 860 tysięcy złotych rocznie w wypłatach związanych z wystawionymi zwolnieniami obejmującymi okres do 7 dni. To właśnie w ich przypadku skala nadużyć jest największa.


    – Zwolnienie lekarskie wystawione w formie papierowej trzeba dostarczyć pracodawcy w terminie 7 dni od jego wystawienia – przypomniał Nowacki. – W związku z tym, zwolnienia obejmujące okres poniżej 7 dni znajdują się de facto poza jakąkolwiek kontrolą. Mamy do czynienia z przypadkami nadużyć w tym zakresie, co prowadzi do tego, że przedsiębiorcy tracą realne pieniądze.


    Poza kwestiami finansowymi, w stanowisku zwraca się uwagę na fakt, że przedsiębiorca, uzyskując informację o zwolnieniu natychmiast, będzie w stanie szybciej znaleźć zastępstwo za pracownika nieobecnego z powodu choroby. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców podkreśla, że popiera wszelkie rozwiązania służące informatyzacji opieki zdrowotnej, w tym również wprowadzenie obowiązkowych elektronicznych zwolnień. Warto zaznaczyć, że e-zwolnienia to jedynie element szerszego pakietu działań, do którego zalicza się również wprowadzanie e-recept. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców wyraża nadzieję, że informatyzacja i cyfryzacja polskiej opieki zdrowotnej będzie szła coraz dalej, ponieważ ostatecznie, na rozwiązaniach takich zyskują wszyscy zainteresowani – od lekarzy, którym coraz mniej czasu będzie zajmowało dopełnianie administracyjnych obowiązków, poprzez przedsiębiorców, aż najważniejszych uczestników całego systemu, czyli pacjentów.

     

    27.02.2018 Stanowisko ZPP ws. e-zwolnień.pdf

    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o zmianie ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych

    26.02.2018

     

    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. PROJEKTU USTAWY O ZMIANIE USTAWY
    O REHABILITACJI ZAWODOWEJ I SPOŁECZNEJ ORAZ ZATRUDNIANIU OSÓB NIEPEŁNOSPRAWNYCH
    ORAZ NIEKTÓRYCH INNYCH USTAW

     

    Na mocy art. 21 ust. 1 ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych, każdy pracodawca zatrudniający co najmniej 25 pracowników, jest obowiązany dokonywać miesięcznych wpłat na Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Zgodnie z art. 22 ustawy, wpłaty na Fundusz ulegają obniżeniu z tytułu zakupu produkcji lub usługi, z wyłączeniem handlu, wytworzonej lub świadczonej przez pracodawcę zatrudniającego co najmniej 25 pracowników, który osiąga 30% wskaźnik zatrudnienia osób niepełnosprawnych w stopniu znacznym lub w stopniu umiarkowanym, w odniesieniu do których orzeczono chorobę psychiczną, upośledzenie umysłowe, całościowe zaburzenia rozwojowe lub epilepsję oraz niewidomych. Obniżenie wpłaty może przysługiwać aż do 50% wysokości wpłaty na Fundusz, do której obowiązany jest przedsiębiorca nabywający towar lub usługę w danym miesiącu. Kwota obniżenia uzależniona jest od wynagrodzeń niepełnosprawnych pracowników i wskaźnika udziału przychodów, tj. ilorazu przychodów ze sprzedaży własnej produkcji lub własnej usługi, świadczonej w danym miesiącu na rzecz nabywcy, i przychodu ogółem uzyskanego w danym miesiącu.

    Aktualny stan prawny generuje niestety szereg patologii związanych z nadużywaniem wspomnianych przepisów przez nieuczciwych przedsiębiorców. Często zdarza się bowiem, że w sposób niezgodny z prawdą oświadczają oni, że udział pracowników z niepełnosprawnością znaczną lub umiarkowaną (z uwzględnieniem szczególnych schorzeń określonych w przepisach) jest absurdalnie wysoki, niekiedy sięgający 100 proc. Łatwo jest uznać, że nie ma realnej możliwości, by firma zatrudniająca wyłącznie osoby niepełnosprawne w stopniu znacznym, lub w stopniu umiarkowanym, przy czym z orzeczoną chorobą psychiczną, upośledzeniem umysłowym, całościowym zaburzeniem rozwojowym lub epilepsją albo niewidomych, skutecznie prowadziła faktyczną działalność handlową albo usługową. Absurdalnie wysoki deklarowany udział osób niepełnosprawnych w ww. stopniach, wśród pracowników danego dostawcy (ew. usługodawcy), pozwala nabywcy na stosowanie znacznych ulg we wpłatach na PFRON. W rezultacie, państwo de facto podwójnie płaci za zatrudnienie tych samych osób niepełnosprawnych – najpierw poprzez dofinansowanie dla pracodawcy, a drugi raz, udzielając ulgi dla firmy korzystającej z usług tegoż przedsiębiorcy. Zgodnie ze „Sprawozdaniem z realizacji planu rzeczowo – finansowego z działalności PFRON”, w 2016 roku kwota wykorzystanych ulg we wpłatach na PFRON wyniosła 735 milionów złotych, co stanowiło niemal 25% kwoty przeznaczonej przez Fundusz na dofinansowanie do wynagrodzeń osób niepełnosprawnych. Obniżenie takie zadeklarowało w tym czasie niemal 7,5 tysiąca pracodawców.  Przedstawiony projekt ustawy zakłada wprowadzenie częściowego rozwiązania tego problemu – kierunek zmian wydaje się być słuszny, jednak sam środek zdecydowanie zbyt łagodny.

    Ustawodawca postuluje, by kwota obniżenia ulgi z tytułu nabycia towarów lub usług od pracodawcy spełniającego kryteria opisane w ustawie, nie mogła być wyższa niż 50% kwoty należności za zakup, określonej na fakturze. Intencja projektodawcy jest słuszna, jednak wydaje się, że nawet tak określony próg nie jest realny. Przedsiębiorca zatrudniający 300 osób i osiągający miesięczną sprzedaż netto na poziomie 1,5 miliona złotych, przy założeniu 15% rentowności brutto, musiałby zatrudniać dokładnie 300 osób niepełnosprawnych w stopniu znacznym lub umiarkowanym (z wymienionymi wyżej schorzeniami szczególnymi), by możliwe było odliczenie w wysokości ok. 32%. Tym samym, określony w projekcie próg 50% kwoty należności, w żaden sposób nie przystaje do realiów i jak się wydaje jest niemożliwy do osiągnięcia.

    Uważamy, że aktualny stan prawny w zakresie ulg od wpłat na PFRON nie tylko generuje nadużycia, ale również przyczynia się do przedmiotowego traktowania samych osób niepełnosprawnych – w swoisty sposób „handluje się” zatrudnianiem tych ludzi, ponieważ nabycie usługi albo towaru od przedsiębiorcy zatrudniającego określoną ich liczbę, pozwala na istotne zmniejszenie obciążeń z tytułu wpłat na PFRON. Jak wynika z przytaczanego już „Sprawozdania z realizacji planu rzeczowo – finansowego z działalności PFRON za 2016 r.”, na 35 kontroli w zakresie spełniania wymogów przewidzianych w art. 22 ustawy, w aż 34 przypadkach stwierdzono nieprawidłowości. Jednoznacznie wynika z tego zatem, że nadużywanie możliwości zawartych w tym przepisie, nie ma charakteru ściśle marginalnego. Jako Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, zdecydowanie potępiamy takie praktyki. Praca umożliwia osobom niepełnosprawnym nie tylko integrację z resztą społeczeństwa, ale również rozwijanie własnych talentów i umiejętności – traktowanie zatrudniania osób niepełnosprawnych, czy też nabywania od ich pracodawców towarów i usług, jako metody optymalizacji kosztów w przedsiębiorstwie jest niedopuszczalne.  Z tego też powodu, opowiadamy się za rozwiązaniem idącym znacznie dalej, niż to zaproponowane przez projektodawcę – postulujemy, by całkowicie zlikwidować możliwość nabycia na opisanych zasadach ulgi we wpłacie na PFRON. Aktualny mechanizm jest skomplikowany, nieprzejrzysty i ciężki do kontrolowania, przez co generuje patologie, a z drugiej strony utrudnia uczciwym pracodawcom zarządzanie własnym przedsiębiorstwem. Naturalnie wspieramy wszelkie formy poudzielania pomocy osobom niepełnosprawnym. Postulujemy zatem, by środki zaoszczędzone na likwidacji ulg, przeznaczono na podwyższenie bezpośrednich dofinansowań do kosztów pracy dla osób niepełnosprawnych – tam, gdzie one faktycznie pracują. W ten sposób, środki z Funduszu będą przekazywane tam, gdzie są faktycznie potrzebne i będą mogły stanowić jeszcze silniejsze wsparcie osób niepełnosprawnych na rynku pracy.

    Jako Związek Przedsiębiorców i Pracodawców apelujemy o wprowadzenie proponowanego przez nas rozwiązania. Będzie ono korzystne nie tylko z punktu widzenia państwa i jego finansów, a konkretnie rozsądnego wydatkowania środków, ale także z punktu widzenia osób niepełnosprawnych, którym – dzięki zwiększonemu dofinansowaniu zatrudnienia – będzie na rynku pracy zwyczajnie łatwiej. Wierzymy, że należy uniemożliwić „handel” ulgami we wpłatach na PFRON, generujący niskie, niemal dumpingowe ceny produktów i usług, oraz wynikające z nich niskie wynagrodzenia osób niepełnosprawnych. Jedyną drogą ku temu jest uchylenie przepisów umożliwiających nabycie ulgi we wpłatach na PFRON na zasadach opisanych w tej chwili w ustawie. Podmioty niezatrudniające osób niepełnosprawnych powinny płacić pełną składkę, a środki zaoszczędzone przez państwo trafiłyby w ten sposób, za pośrednictwem zatrudniających ich przedsiębiorstw, bezpośrednio do osób niepełnosprawnych.


    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców


    Fot. Steve Johnson/ na lic. Creative Commons/ flickr.com

     

    Ogólnopolska Federacja Stowarzyszeń Kupców i Producentów nowym Członkiem ZPP

    14.02.2018


    Ogólnopolska Federacja Stowarzyszeń Kupców i Producentów to kolejna organizacja, która zasiliła szeregi ZPP. Celem współpracy są działania ukierunkowane na poprawę warunków prowadzenia biznesu w Polsce.

    OFSKiP istnieje od 2006 roku i reprezentuje interesy wielu tysięcy polskich firm, które prowadzą działalność w dziedzinie produkcji i dystrybucji towarów różnych branż oraz usług na terenie Polski i pozostałych państw Unii Europejskiej. W swoich działaniach zmierza do integracji tego środowiska w celu skutecznej obrony jego interesów i efektywnego reprezentowania go wobec organów państwowych i samorządowych.

    Organizacja inicjuje przedsięwzięcia promujące postawy obywatelskie i patriotyczne, a także zasady uczciwej konkurencji i etyki w biznesie. Dąży do ustanowienia zasady realnego i partnerskiego konsultowania przez władze państwowe i samorządowe ze środowiskiem polskich firm mikro, małych i średnich wszystkich projektów prawa dotyczących jego interesów.

    Przedsiębiorcy w naszym kraju potrzebują silnej reprezentacji, dlatego konsekwentnie rozbudowujemy strukturę ZPP. Biznes w naszym kraju zmaga się z wieloma problemami spośród, których największymi są niestabilne prawo i nadmiar obowiązków biurokratycznych. Wierzymy, że jako stabilna organizacja jesteśmy w stanie realnie wpływać na poprawę warunków prowadzenia firm w Polsce – mówi Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP. – Innym organizacjom polskiego biznesu przyświecają podobne założenia. Tym bardziej cieszy fakt, że ich reprezentanci są otwarci na rozmowy i decydują się na podjęcie współpracy.

    Badanie ZPP: Niestabilność prawa największym problemem prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce

    12.02.2018


    Przedsiębiorcy sektora MSP zapytani w kolejnej fali badania o największe bariery prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce wskazują w pierwszej kolejności na niestabilność prawa, nadmiar obowiązków biurokratycznych oraz koszty pracy. Badanie zostało przeprowadzone przez firmę Maison & Partners na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

    Przez cały czas, konsekwentnie powtarzamy, że największą przeszkodą w prowadzeniu firm w Polsce, jest skomplikowane i powielaczowe prawo. Aż 76% badanych podziela taki pogląd. Nam przedsiębiorcom nie chodzi o niższe stawki podatkowe, a o to by prawo było proste i zrozumiałe.  Związek Przedsiębiorców i Pracodawców od lat apeluje do rządzących w tej kwestii. Tutaj nie chodzi o długotrwałe i mozolne działania, których efektem są tylko kolejne przepisy i regulacje. Potrzeba woli politycznej do dokonania radykalnej zmiany – skomentował Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP.

    W katalogu największych barier w prowadzeniu działalności gospodarczej w Polsce znalazły się:

    busometr

    Maison & Partners dla Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, styczeń 2018, N: 242, badanie przeprowadzone wśród reprezentatywnej po względem ilości zatrudnianych pracowników, próby firm sektora MSP (do 250 zatrudnionych).


    Przedsiębiorcy, uszeregowali powyższe bariery, wskazując na te, które ich zdaniem sprawiają najwięcej trudności w prowadzeniu firmy. Na liście TOP5 barier kolejno znalazły się: koszty pracy (32%), niestabilność prawa (18%), nadmiar obowiązków biurokratycznych (11%), skomplikowane prawo gospodarcze (10%), wysokie podatki (10%).

    Choć sytuacja na rynku pracy jest obecnie dość stabilna, co potwierdza nasze najnowsze badanie Busometr ZPP, faktem jest, że wysokie pozapłacowe koszty pracy odbijają się negatywnie nie tylko na pracodawcach, ale również na pracownikach – twierdzi Cezary Kaźmierczak. – O tym jak dużym problemem są wysokie koszty pracy niech świadczy procent przedsiębiorców, którzy w badaniu wskazali właśnie na ten czynnik. To aż 67% prowadzących biznes. 

    70% przedsiębiorców uznało brak środków finansowych (np. zbyt duże koszty zatrudnienia pracownika) za najważniejszy ich zdaniem powód niezatrudniania większej liczby pracowników w małych i średnich firmach.

    W innej kategorii – najważniejszych barier w rozwoju firm w Polsce – na pierwszym miejscu wymienia się: niejasność przepisów prawa (82%), nieprzychylne przedsiębiorcom prawo pracy (66%) oraz wymogi administracyjne (51%).

    Wymowne dla rządu powinny być kluczowe czynniki, które zachęciłyby do założenia własnej działalności gospodarczej. Najwięcej, bo 61% wybrało wydłużony okres płatności preferencyjnej stawki ZUS. Mamy nadzieję, że ustawa o Małej Działalności Gospodarczej zmniejszy skalę problemu związanego z zakładaniem i prowadzeniem własnego biznesu w naszym kraju – podsumował Cezary Kaźmierczak.


    12.02.2018 Badanie: Bariery prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce

     

    Apel do członków sejmowej Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii

    5.02.2018

     

     

    Apel do członków sejmowej Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności
    i Nowoczesnych Technologii

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zrzeszający przedsiębiorców w ramach Forum Cyfrowego, apeluje do członków Komisji o wykreślenie z rządowego projektu nowelizacji ustawy Prawo telekomunikacyjne oraz niektórych innych ustaw (druk nr 2229), przepisów przewidujących zmiany w zakresie art. 56-61a ustawy z dn. 16 lipca 2004 r. Prawo telekomunikacyjne tj. proponowanych zmian w zakresie ucyfrowienia umów zawieranych z abonentami usług telekomunikacyjnych.

    Problem nadmiernie rozbudowanych wzorców umów o świadczenie usług telekomunikacyjnych nie jest nowy, a ich objętość i poziom skomplikowania to od dawna znana sprawa. Świadczą o tym liczne artykuły w portalach branżowych, trafnie opisujące problemy konsumentów i przedsiębiorców: „To, że umowy są tak skomplikowane i najeżone branżowym językiem, w dużej mierze narzuca, niestety, prawo. Do tego dochodzą kwestie ochrony prywatności klienta i tajemnicy telekomunikacyjnej. Nie da się tego obejść, a wiele rzeczy jest dodatkowo narzucane przez unijne dyrektywy. Uznano, że konsument jest stroną słabszą, trzeba go chronić, a wszystkie prawa i obowiązki obu stron trzeba zapisać w umowie.”[1] Teza o nierównowadze sił i wiedzy pomiędzy przedsiębiorcami w branży telekomunikacyjnej, a ich klientami, jest oczywiście słuszna, jednak działania podjęte przez ustawodawcę działają na niekorzyść obu stron. Na skutek powyższych regulacji objętość papierowej umowy o świadczenie usług telekomunikacyjnych jest niewiele mniejsza niż objętość książek telefonicznych wydawanych w ubiegłej dekadzie.

    Skala problemu umów o ogromnej objętości jest duża. Miał go rozwiązywać procedowany przez Komisję projekt nowelizacji ustawy Prawo telekomunikacyjne i niestety jak wskazują sami dostawcy usług, słuszne intencje niekoniecznie przerodziły się w dobre efekty. Warto wskazać, że proponowane przepisy zmienią komfort obecnych abonentów danego operatora, ponieważ nie będą oni mogli już zmienić ani przedłużyć swojej umowy telefonicznie, tak jak dzieje się to teraz. Przykładowa aktywacja pakietu danych nie będzie mogła nastąpić po zakończeniu rozmowy, ale dopiero gdy klient zaloguje się do swojego konta e-mail, odczyta przesłaną korespondencję, zaakceptuje zmiany i odeśle ją operatorowi. 

    Dodatkowo dzisiaj rozmowy sprzedażowe są nagrywane i udostępniane na żądanie. Po zmianie prawa byłyby one automatycznie wysyłane do klienta po każdej rozmowie telefonicznej. Rodzi to szereg problemów, w tym m.in. ten najbardziej oczywisty – przechowywanie i sortowanie plików z nagraniami rozmów na skrzynce e-mail, stanie się po pewnym czasie bardzo trudne, a potem wręcz niemożliwe, jako że skrzynki mają określoną pojemność, a pliki mp3 z zapisami rozmów mogą „ważyć” nawet 100 MB.  Poza dźwiękowym zapisem rozmowy, klient otrzyma również – w miejsce obecnego jednostronicowego podsumowania zmian – cały gąszcz dokumentów (np. regulamin i cenniki, które już zresztą posiada). Nowe regulacje prawne wyraźnie odstają od praktyk zawierania umów w innych sektorach np. Netflix, Amazon, Spotify.

    ZPP stawiając sobie za cel zmniejszenie biurokratycznych obciążeń, które powodują, że przedsiębiorcy toną w licznych papierach i skomplikowanych niejednoznacznych przepisach, zwraca się do członków sejmowej Komisji Cyfryzacji, Innowacyjności i Nowoczesnych Technologii o zaniechanie dalszych prac nad projektem nowelizacji w zakresie w jakim projekt ten odnosi się do zmiany art. 56-61a ustawy z dn. 16 lipca 2004 r. Prawo telekomunikacyjne. Liczymy, że papierowe wzorce umów już niedługo przejdą do lamusa tak jak miało to miejsce z papierowymi książkami telefonicznymi. 

     

    [1] http://www.telepolis.pl/artykuly/umowny-koszmar,3,3,901.html?cp=1

    Związek Pracodawców Kolejowych nowym członkiem ZPP

    Warszawa, 5 lutego 2018 r.

     

    Do grona Związku Przedsiębiorców i Pracodawców dołączyła kolejna organizacja branżowa – Związek Pracodawców Kolejowych.

    Organizacja działa od 2001 roku i zrzesza obecnie 30 członków – firmy należące do ZPK zatrudniają około 90 tys. pracowników.

    ZPK jest organizacją samorządną niezależną w swej działalności statutowej od organów administracji państwowej i samorządu terytorialnego, a także od organizacji politycznych, społecznych i zawodowych.

    Podstawowym celem Związku jest ochrona praw i reprezentowanie interesów zrzeszonych członków wobec związków zawodowych, organów władzy i administracji państwowej oraz organów samorządu terytorialnego.

    Związek jest aktywnym uczestnikiem dialogu społecznego w ramach Zespołu Trójstronnego ds. Kolejnictwa. Wpływa na kształtowanie ustawodawstwa dotyczącego interesów pracodawców zrzeszonych w Związku, poprzez udział w  obradach komisji sejmowych i senackich. Uczestniczy w tworzeniu społecznych mechanizmów rozstrzygania sporów zbiorowych u pracodawców zrzeszonych w Związku i reprezentuje pracodawców w negocjacjach ze stroną społeczną oraz w postępowaniach mediacyjnych.

    Wspiera pracodawców poprzez organizowanie doradztwa prawnego, ekonomicznego i organizacyjnego. Dostrzegając potrzeby swoich członków dba o rozwój kompetencji kadry menedżerskiej, w tym poprzez organizowanie i finansowe wspieranie kształcenia (studia podyplomowe). Związek inicjuje i wspiera działania o charakterze kulturalnym i społecznym, podejmuje również działania charytatywne w obszarze związanym z działalnością swoich członków. Szczególną uwagę zwraca na pielęgnowanie bogatych tradycji kolejowych w Polsce.

    Indeks Busometr ZPP bez istotnych zmian. Powolny wzrost inwestycji i dobra sytuacja na rynku pracy

    02.02.2018



    Przedsiębiorcy nie wykazują radykalnej zmiany nastrojów gospodarczych – najnowszy odczyt Indeksu Busometr ZPP wyniósł 44,67 pkt. To wynik zbliżony do badania z II poł. 2017 roku.

    Wynik kolejnej fali badania Busometr pokazuje, że przedsiębiorcy sektora małych i średnich firm mają raczej neutralny stosunek do polityki gospodarczej rządu. Nie odnotowaliśmy także znaczących różnic w wartości komponentów, które mają wpływ na wartość Indeksu, w stosunku do wyników z poprzedniego badania. Wprawdzie wskaźnik koniunktury gospodarczej jest nieco niższy, jednak jest to niewielka różnica, bo zaledwie 6 pkt. Sytuacja na rynku pracy już od dłuższego czasu utrzymuje się na dobrym poziomie, a wskaźnik inwestycji nieznacznie wzrósł – mówi Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP.

    Badanie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców przeprowadzone wśród reprezentatywnej, pod względem ilości zatrudnianych pracowników, próby małych i średnich firm w Polsce, pokazuje, że największe fluktuacje w czasie wykazuje komponent koniunktury gospodarczej. Jego wartość dla aktualnego odczytu wynosi 41,75 pkt. Zdaniem 35% przedsiębiorców, w ciągu najbliższych miesięcy, koniunktura nie ulegnie zmianie, 42% spodziewa się natomiast jej pogorszenia.

    Pozytywne nastroje co do sytuacji gospodarczej w Polsce w perspektywie najbliższego półrocza wykazują przedsiębiorcy sektora produkcyjnego – tutaj wskaźnik wynosi 52,59 pkt. Gorzej jest w handlu i usługach – około 38 pkt.

    Na Indeks Busometr ZPP wpływ mają również dwa pozostałe komponenty – rynku płacy i inwestycji. Ich wartość to kolejno 55,14 pkt. oraz 43,46 pkt.

    Optymistyczne nastroje przedsiębiorców w zakresie „rynku pracy” wykazują przedsiębiorcy z każdego sektora. Podobnie jest jeśli weźmiemy pod uwagę wielkość przedsiębiorstwa, staż na rynku czy region. W każdym z tych przypadków wartość komponentu przekracza 50 pkt. – komentuje Cezary Kaźmierczak. – O tym, że mamy teraz rynek pracownika, może świadczyć chociażby to, że 38% przedsiębiorców planuje podniesienie wynagrodzenia w swoich firmach w ciągu najbliższych kilku miesięcy, natomiast blisko 30% zamierza zwiększyć zatrudnienie.

    Od pierwszego półrocza 2017 roku odnotowano powolny wzrost komponentu „inwestycje”. Aktualnie jego wartość osiągnęła 43,46 pkt. W tym obszarze najlepiej prosperują firmy z sektora produkcyjnego (wartość indeksu wynosi blisko 65 pkt.).

    48% badanych w perspektywie najbliższego półrocza deklaruje, że będzie inwestować. Największą skłonność do inwestowania wykazują przedsiębiorcy z sektora średnich i dużych firm (53,7 pkt), mniejszy optymizm panuje wśród mikroprzedsiębiorców.

    ***
    Busometr ZPP – Indeks Nastrojów Gospodarczych MSP, jest wskaźnikiem pokazującym stopień optymizmu małych i średnich przedsiębiorców i ich planowane działania w perspektywie najbliższego półrocza.

    Na wartość Indeksu Busometr wpływ mają trzy komponenty: (1) koniunktury gospodarczej, (2) rynku pracy (płace i zatrudnianie) oraz (3) inwestycji.

    Wartość każdego z komponentów mieści się w przedziale od 0 do 100.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Dom Badawczy Maison prowadzą badania wśród reprezentatywnej pod względem ilości zatrudnianych pracowników, próby małych i średnich firm w Polsce (do 250 zatrudnionych). Busometr ZPP jest publikowany co pół roku.

    Małe i średnie firmy w Polsce stanowią 99,8% wszystkich firm w Polsce, tworzą ¾ miejsc pracy oraz 67% PKB.

     

    Busometr ZPP. Prognoza na I półrocze 2018_pdf

    Index of Economic Freedom – lepszy wynik Polski w tegorocznym rankingu

    2.02.2018

     

    21 w regionie, 45 na świecie – Polska poprawiła swój wynik w tegorocznym Indeksie Wolności Gospodarczej The Heritage Foundation i The Wall Street Journal.

    Wskaźnik wolności gospodarczej w Polsce wyniósł 68,5 pkt, co plasuje nasz kraj na 45 miejscu w rankingu światowym i 21 pozycji w zestawieniu regionalnym. Tak wynika z Indeksu Wolności 2018 Heritage Foundation i Wall Street Journal, który w piątek 2 lutego zaprezentowała Fundacja Warsaw Enterpise Institute, wyłączny polski partner światowego raportu. Celem Indeksu jest ranking państw i ocena polityki ich rządów pod kątem wolności gospodarczej. Według tegorocznej edycji Polska pozostaje w grupie państw „umiarkowanie wolnych”.

    Wskaźnik Polski polepszył się nieznacznie, o 0,2 pkt, w stosunku do poprzedniego roku. Niewielki wzrost wynika w głównej mierze z poprawy poziomu fiskalizmu (+5,4) i wyższego odczytu w zakresie rynku pracy (+2,4), które zrównoważyły i przewyższyły spadek w kategorii rzetelności państwa Government Integrity’ (-4,6) i skuteczności sądów (-1,4).

    Warto zauważyć, że ocena Polski jest minimalnie niższa od regionalnej średniej (68,8 pkt), ale zdecydowanie powyżej średniej światowej (61,1 pkt).

    W tegorocznym indeksie na uwagę zasługuje wyższy odczyt w zakresie wydatków publicznych (+0,9) i prawa własności (+1). Gorzej natomiast wypadliśmy w kategorii warunków dla biznesu (-0,6), na co wpływ mają m.in. wysokie pozapłacowe koszty pracy. W kategorii otwartość rynku zanotowaliśmy tylko jedną zmianę – w handlu (-0,1). Autorzy raportu podkreślają, że silną stroną Polski jest otwarty rynek i stabilność monetarna. Natomiast najważniejsze wyzwania systemowe stojące przed naszą gospodarką to sztywny kodeks pracy, niewydolny system sądownictwa gospodarczego, biurokracja, uciążliwy system podatkowy oraz braki w infrastrukturze drogowej i kolejowej. Konieczne są gruntowne reformy mające na celu wzmocnienie systemu sądowego, który pozostaje niewydolny, słabo administrowany i niedostatecznie obsadzony.

    Polska w ogólnej klasyfikacji w średnioterminowej perspektywie od 2013 roku, w dalszym ciągu może się pochwalić imponującym wzrostem wskaźnika wolności gospodarczej o 2.5 pkt.

    – Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii to ministerstwo stworzone dla przedsiębiorców i z myślą o ich potrzebach. Od samego początku postawiliśmy na trzy zasadnicze filary w naszej pracy. Są to prawo, które powinno być jasne, klarowne i przejrzyste, mniejszy poziom biurokracji, a także więcej pieniędzy w kieszeniach polskich przedsiębiorców. Mamy nadzieję, że polskie firmy odczują poprawę prowadzenia warunków w Polsce. Wierzymy, że Konstytucja dla Biznesu przyjęta przez Sejm przyniesie nam wymierne efekty i wpłynie na jeszcze lepszą pozycję Polski w przyszłorocznym rankingu. Naszym celem jest sprawienie, żeby w Polsce warunki do prowadzenia biznesu były jak najlepsze – powiedziała Jadwiga Emilewicz, Minister Przedsiębiorczości i Technologii. – W tegorocznym rankingu mamy się z czego cieszyć. Dług publiczny poprawił się w sposób radykalny. Dochody są również zdecydowanie wyższe niż szacowane. To najlepsze argumentu pokazujące w jak dobrej kondycji jest polska gospodarka. Mamy nadzieję, że Konstytucja Biznesu przyjęta przez Sejm przyniesie nam wymierne efekty i wpłynie na jeszcze lepszą pozycję Polski w przyszłorocznym rankingu. Naszym celem jest sprawienie, żeby w Polsce warunki do prowadzenia biznesu były jak najlepsze.

    W komentarzu do tegorocznych odczytów autorzy zwracają uwagę na wciąż nadmierne obciążenia wynikające ze struktury systemu podatkowego.

     Warsaw Enterprise Institute docenia wysiłek rządu na rzecz ukrócenia oszustw i lepszej ściągalności podatków, jednak nasz system podatkowy wciąż należy do najbardziej nieprzyjaznych systemów na świecie. Stąd nasz niekończący się apel o głęboką przebudowę całego systemu podatkowego zgodnie z propozycjami koalicji na rzecz prostszych podatków Płaca Plus, Podatki Minus – powiedział Tomasz Wróblewski, Prezes Warsaw Enterprise Institute.

    Wśród krajów europejskich w czołówce utrzymują się: Szwajcaria, Irlandia, Estonia, Wielka Brytania, Islandia, Dania, Luksemburg. W rankingu porównano 44 kraje europejskie, z czego zdecydowana większość jest co najmniej „umiarkowanie wolna”.

    W Europie jest obecnie 5 gospodarek o bardzo ograniczonej wolności gospodarczej („mostly unfree”). W porównaniu do zeszłego roku, autorzy indeksu nie wyróżnili gospodarek, gdzie wolność jest tłumiona („repressed”) – w poprzednim rankingu takim mianem określono Ukrainę oraz Białoruś. Analizowana jako całość, Europa w dalszym ciągu zmaga się z barierami administracyjnymi, które zakłócają wymianę handlową, wysokimi kosztami pracy, wysokimi obciążeniami podatkowymi oraz problemami w zarządzaniu finansami publicznymi.

    – Poprawę wskaźnika wolności gospodarczej i konkurencyjności w Polsce potwierdza wzrost PKB w 2017 r. aż o 4,6%. Z perspektywy dostawcy gazu jakim jest PGNiG potwierdzeniem wzrostu gospodarki i konkurencyjności rynku jest także gwałtownie rosnące w 2017 r. zapotrzebowanie na dostawy gazu, głównie do odbiorców przemysłowych, którzy prężnie rozwijają swoją działalność. PGNiG zmienia kierunek importu gazu na dostawy z Morza Północnego i dostawy LNG, ponieważ reguły gospodarcze wolnego rynku gwarantują rynkowe ceny zakupu gazu – w przeciwieństwie do dostaw gazu ze Wschodu gdzie ceny obarczone są czynnikiem geopolitycznym – powiedział Maciej Woźniak, Wiceprezes Zarządu PGNiG SA ds. Handlowych.

    W czołówce światowej rankingu, jako kraje w pełni wolne gospodarczo, znajdują się niezmiennie: Hong Kong, Singapur, Nowa Zelandia, Szwajcaria oraz Australia, co jednocześnie plasuje je w czołówce najbogatszych państw na świecie. W badaniu brano pod uwagę 180 państw.

    – Kolejny raport, który nie zostawia cienia wątpliwości co do tego, że poziom dobrobytu i jakość życia obywateli zależą od poziomu wolności gospodarczej – uważa prof. Robert Gwiazdowski, Prezes Rady Warsaw Enterprise Institute.  –Życzylibyśmy sobie, żeby politycy zapoznali się z tymi danymi i brali je sobie głęboko do serca za każdym razem, kiedy rozważają ustanowienie nowych praw czy regulacji.

    Indeks Wolności Gospodarczej – przygotowywany przez The Heritage Foundation i The Wall Street Journal od ponad 20 lat – stał się najbardziej popularnym rankingiem na świecie. Celem Indeksu Wolności Gospodarczej – od początku istnienia w 1995 roku – jest katalogowanie państw według rozwiązań, polityk realizowanych w celu zwiększania wolności gospodarczej, a tym samym promowania rozwoju i pomnażania dobrobytu narodów. W ramach Indeksu Wolności Gospodarczej analizowane są rządy prawa (prawa własności, poziom korupcji); wielkość sektora publicznego (fiskalizm, wydatki publiczne); efektywność regulacyjna (warunki dla biznesu, polityka monetarna, rynek pracy) oraz otwartość rynku (handel, inwestycje, finanse).

    Regionalnej prezentacji Raportu – obejmującej porównanie Czech, Estonii, Gruzji, Litwy, Łotwy, Niemiec, Polski, Słowacji, Ukrainy oraz Węgier – dokonała Warsaw Enterprise Institute, fundacja ZPP, która jest strategicznym partnerem raportu w Polsce.

    Prezentacji Raportu towarzyszyła debata z udziałem zaproszonych ekspertów: Jadwigi Emilewicz – Minister Przedsiębiorczości i Technologii, Macieja Woźniaka – Wiceprezesa Zarządu ds. Handlowych PGNiG. Warsaw Enterprise Institute był reprezentowany przez prezesa Tomasza Wróblewskiego oraz prof. Roberta Gwiazdowskiego.

    Pełna treść Indeksu Wolności Gospodarczej 2018 jest dostępna tutaj.


    Fot. David McKelvey/ na lic. Creative Commons/ flickr.com

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery