• PL
  • EN
  • szukaj

    “Zmysł wspólny. Teksty – Felietony – Listy”. Najnowsza książka Cezarego Kaźmierczaka już w sprzedaży.

    26.03.2018


    Do sprzedaży trafiła właśnie książka “Zmysł wspólny. Teksty – Felietony – Listy” autorstwa Cezarego Kaźmierczaka, Prezesa ZPP. Książkę można nabyć na stronie Profit24.pl: https://bit.ly/2DWpS7N


    “Zbiór zgromadzonych tu tekstów jest efektem zdziwienia. Nie przestaje mnie bowiem zadziwiać, dlaczego w życiu prywatnym ludzie przeważnie posługują się zdrowym rozsądkiem, a w życiu społeczno-politycznym na ogół nie. Zupełnie jakby były to dwa światy – dwa odmienne porządki logiczne – a tak naprawdę, poza skalą, niczym się one nie różnią. Można też zaobserwować, że zdrowy rozsądek jest obecnie w defensywie. Ludzie chcą szczęścia i prostoty, a on tego nie oferuje.

    Mimo wszystko jednak staram się w niego wierzyć. Staram się wierzyć, że ten zmysł wspólny stanie się dominującym wyznacznikiem życia publicznego – że będzie kompasem, według którego będziemy dokonywać wyborów i wskazywać rozwiązania. Temu właśnie poświęcona jest większość moich tekstów” – pisze autor.

    ***
    Cezary Kaźmierczak działał w latach 80. jako podziemny wydawca i konspirator, odznaczony przez Prezydenta Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Jest autorem licznych artykułów dotyczących Polski, publikowanych w prasie podziemnej oraz na Zachodzie, laureatem Nagrody SDP im. Po Prostu za redagowanie pisma Metrum. W latach 1989-1996 w USA, gdzie był m.in. redaktorem naczelnym polonijnego Dziennika Chicagowskiego, Kuriera, a następnie pracował w agencji marketingowej. Po powrocie do Polski został dyrektorem sprzedaży Radia RMF FM, następnie założył firmę szkoleniową Midwest ITSE (1997), a w 2000 roku agencję MMT Management. Przez kilka lat osobiście przeprowadził setki szkoleń z zakresu sprzedaży, zarządzania sprzedażą oraz komunikacji. W latach 2005–2014 roku Członek Zarządu Centrum im. Adama Smitha. Od 2013 roku Członek Zarządu Warsaw Enterprise Institute. Od 2010 roku sprawuje funkcję Prezesa Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

     

    Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie nowym członkiem ZPP

    26.03.2018


    Do grona Związku Przedsiębiorców i Pracodawców dołączyła kolejna organizacja branżowa – Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie.

    Organizacja skupia największych producentów piwa w Polsce. Służy firmom zrzeszonym wiedzą i doradztwem w zakresie regulacji rynku i powinności uczestniczących w nim podmiotów. Dbając o dobre imię branży piwowarskiej, promuje współdziałanie na rzecz kultury i konsumpcji alkoholu i jego odpowiedzialnego spożywania.

    Do głównych celów ZPPP Browarów Polskich należą:

    • ochrona interesów producentów piwa w Polsce – występowanie z propozycjami, wnioskami nowych rozwiązań prawnych, ekonomicznych i organizacyjnych do organów władzy rządowej oraz samorządu terytorialnego,
    • reprezentowanie członków wobec administracji rządowej i samorządowej, organizacji społecznych oraz związków zawodowych działających w przemyśle piwowarskim,
    • budowanie właściwego wizerunku branży piwowarskiej i jej produktów,
    • prowadzenie działalności ukierunkowanej na kształtowanie odpowiedzialnej konsumpcji alkoholu poprzez propagowanie kultury picia oraz podejmowanie i wspieranie inicjatyw mających na celu ograniczenie dostępu osobom nieletnim do wyrobów alkoholowych.

    Jednym z podstawowych celów jakie stawia sobie Związek Przedsiębiorców i Pracodawców jest działanie na rzecz poprawy warunków funkcjonowania przedsiębiorstw w Polsce. Stworzenie stabilnego otoczenia instytucjonalno-prawnego w Polsce jest jednym z elementów tych dążeń. Wpływ otoczenia regulacyjnego ma bowiem istotny wpływ na działanie każdego biznesu – mówi Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP. – Większa reprezentacja oznacza lepszą skuteczność w działaniu, więc tym bardziej cieszy nas fakt, że nawiązujemy współpracę z organizacjami z różnych branż, którym przyświecają nam podobne założenia.

    Stanowisko ZPP w sprawie konsultacji decyzji deregulujących usługi telefoniczne

    23.03.2018

     

    Stanowisko Związku Przedsiębiorców i Pracodawców w sprawie konsultacji decyzji deregulujących  usługi telefoniczne

     

    Jako organizacja pracodawców, której celem jest m.in. działanie na rzecz poprawy warunków funkcjonowania przedsiębiorstw w Polsce,  z uwagą śledzimy działania organów administracji państwowe w tym zakresie. Z dużym zainteresowaniem odnotowaliśmy zatem poddanie przez Prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej pod konsultacje krajowe projektów decyzji deregulujących szereg usług telefonicznych – hurtowych jak i detalicznych.

    ZPP wyraża uznanie dla polskiego regulatora rynku telekomunikacyjnego. Niezależnie od tego, czy deregulacja dotyczy określonych branż, czy też całej gospodarki, zawsze będziemy opowiadać się za rozwiązaniami prowolnościowymi i prokonkurencyjnymi, ograniczającymi sztywne obwarowywanie przedsiębiorców niepotrzebnymi często przepisami. Tymczasem, regulator rynku telekomunikacyjnego sukcesywnie zwalnia z regulacji poszczególne usługi telekomunikacyjne, opierając się o wyniki prowadzonych analiz, które wskazują, iż dany segment nie wymaga już interwencji państwowej, a naturalne mechanizmy gospodarcze zastępują mechanizmy stosowane dotychczas przez państwo.

    Takie podejście z pewnością zasługuje na poparcie naszej organizacji, jako wpływające na poprawę funkcjonowania przedsiębiorców, objętych uprzednio regulacją, ale także i na poprawę funkcjonowania samego rynku. Brak regulacji pozwala na większą elastyczność w podejmowanych działaniach biznesowych  a w przypadku rynków konkurencyjnych – jak ma to miejsce w omawianych sprawach – na zwiększenie tej konkurencji poprzez wyrównanie szans konkurowania. W efekcie korzystają nie tylko przedsiębiorcy, ale także ich klienci. Jak zostało to już wspomniane, jesteśmy gorącymi zwolennikami mechanizmów konkurencji rynkowej i opowiadamy się za tym, by zastępowały one odgórne regulacje wszędzie tam, gdzie jest to możliwe i uzasadnione. Dlatego też, taką aktywność regulatora rynku zdecydowanie popieramy.

    ZPP wyraża zatem uznanie dla takich działań, zachęcając jednocześnie do ich podejmowania w jak najszybszym czasie – tak, aby każda deregulacja następowała tak szybko, jak tylko warunki rynkowe na to pozwalają.

    W tym aspekcie nasza organizacja odnotowała dodatkowo fakt, iż w przypadku rynku hurtowego, Prezes UKE zdecydował się na utrzymanie jeszcze przez 2 lata obowiązków regulacyjnych. W naszej ocenie podejście to powinno być jeszcze przeanalizowane przez Prezesa UKE. Mówimy bowiem o rynku skutecznie konkurencyjnym, a zatem interwencja Państwa nie powinna co do zasady mieć miejsca, a jeśli tak – to powinna być ograniczona do niezbędnego minimum. Rozumiejąc potrzebę uwzględnienia interesów przedsiębiorców korzystających wciąż z usług hurtowych, które podlegają deregulacji, Prezes UKE powinien uwzględnić także wpływ planowanej interwencji (tj. utrzymania obowiązków) na rynek i jego działanie oraz trendy rozwojowe (np. postępującą cyfryzację). Zasadnym zatem może być ograniczenie tych obowiązków wyłącznie do już zawartych umów hurtowych wyłącznie w celu ich stopniowego wygaszania/przechodzenia na nowe komercyjne zasady współpracy. Wydaje się, że takie rozwiązanie będzie dużo bardziej efektywne i zgodne z duchem działań podejmowanych przez regulatora, a także korzystne z punktu widzenia obecnych na rynku przedsiębiorców. Apelujemy zatem o rozważenie możliwości wprowadzenia proponowanego przez nas rozwiązania, jednocześnie ponownie zaznaczając jak najbardziej pozytywną opinię na temat kolejnych inicjatyw deregulacyjnych.

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

    Warto być aktywną zawodowo. Kobiety ukrytym potencjałem polskiej gospodarki

    16.03.2018


    Więcej pracujących kobiet to wyższy wzrost gospodarczy – do 2025 roku budżet państwa mógłby zyskać nawet ponad 50 mld zł PKB oraz niemal 20 mld danin publicznych, tak wynika z najnowszego raportu Deloitte „Ukryty potencjał polskiego rynku pracy. Kobiety nieaktywne zawodowo”, przygotowanego na zlecenie Coca-Cola w ramach Forum Rynku Pracy Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Raport został zaprezentowany 16 marca br. na konferencji w Sejmie RP z udziałem przedstawicieli Parlamentu, organizacji pozarządowych oraz lokalnych kół gospodyń wiejskich. Zdaniem Minister Jadwigi Emilewicz, kobiety to ukryty potencjał polskiej gospodarki.  

    Przedsiębiorczość jest kobietą i jest ona głęboko zakorzeniona w polskim genotypie. Warto nie bać się wejść na rynek pracy, bez względu na to czy jesteśmy na początku kariery zawodowej, czy też w sile naszego wieku rozwojowego – mówi Minister Jadwiga EmilewiczMinister Przedsiębiorczości i Technologii. – Dzisiaj na rynku pracy jest miejsce dla każdej z nas, bo kompetencje kobiet są unikalne i bezwzględnie trudne do przecenienia. Ważne, abyśmy ten czas mogły dobrze wykorzystać. Mamy nadzieję, że Konstytucja dla biznesu dostarczy rozwiązań, które pozwolą kobietom rozwinąć się jeszcze bardziej, a te które zastanawiają się czy warto być aktywną zawodowo, skłoni do wejścia na rynek pracy – dodaje Emilewicz.

    Blisko 4 mln Polek w wieku 20-64 lat, które są bierne zawodowo, stanowią realny potencjał polskiej gospodarki stanowi. Jak się okazuje, to obowiązki rodzinne i domowe stanowią główną przyczynę zarówno zaprzestania, jak i niepodejmowania przez nie pracy – dotyczy 
    to aż 7 na 10 kobiet. Na opiekę nad dzieckiem, jako barierę w podjęciu pracy, wskazywało 41 proc. badanych kobiet. W dalszej kolejności pojawiło się: zajmowanie się domem – 27 proc., brak ofert pracy w okolicy – 24 proc., brak kontaktów, znajomości – 16 proc., stan zdrowia – 16 proc., a także poziom wykształcenia i wiek – po 11 proc.

    Zrównoważony rozwój polskiej gospodarki wymaga inwestycji w kapitał ludzki. Obecnie wśród największych wyzwań rynku pracy są niewykorzystane zasoby ludzkie, w tym też kobiet. Polki aktywne zawodowo to nadal 62 procent całej populacji. To znaczy, że 4 na 10 z nas nie podejmuje pracy i nawet jej nie szuka. Wierzymy jednak, że do pracy można wrócić. My jako Coca-Cola, pracodawca, staramy się globalnie zaangażować w aktywizację zawodową kobiet. Wspólnie z Fundacją Sukcesu Pisanego Szminką uruchomiliśmy w Polsce jeden z największych programów aktywizacji zawodowej „Sukces to Ja”. W ciągu półtora roku udało nam się przeszkolić 10 tysięcy kobiet. Wiemy jak duży, ciągle niewykorzystany i ukryty potencjał drzemie w żeńskiej części społeczeństwa – stwierdza Anna Solarek, dyrektor ds. komunikacji i kontaktów zewnętrznych w Coca-Cola Poland Services.

    Z badania Deloitte wynika, że istnieje duże zróżnicowanie postrzegania roli kobiet i mężczyzn w życiu zawodowym i rodzinnym w zależności od województwa. Różne są też powody bierności zawodowej, deklarowane przez kobiety w zależności od ich miejsca zamieszkania oraz ich wieku. Przykładowo, na Śląsku, Dolnym Śląsku i w Opolskiem najistotniejszą przyczyną dezaktywizacji kobiet jest zajmowanie się dziećmi, podobnie jest w innych częściach kraju. Jednak to, co różni te regiony to fakt, że odsetek kobiet wskazujących opiekę nad dziećmi jako najważniejszą przyczynę jest tutaj najniższy i wynosi 38 proc. Dla porównania, na południu Polski, czyli m.in. w województwach: lubelskim, małopolskim, podkarpackim odsetek ten wynosi 41 proc., na północnym zachodzie 45 proc., a w kujawsko-pomorskim, podlaskim i warmińsko-mazurskim 46 proc.

    Trzecią najczęstszą przyczyną dezaktywizacji jest brak ofert pracy w okolicy, w której mieszkają zapytane kobiety – wskazuje na to 19-31 proc. kobiet. Jest to największy problem dla kobiet mieszkających na południu Polski, w województwach: lubelskim, małopolskim, podkarpackim i świętokrzyskim. Dla mieszkanek Śląska równie ważne jak kondycja lokalnego rynku pracy, jest ich własne zdrowie, na które narzeka 19 proc. pań. Z kolei problemy ze zdrowiem są najmniej ważne dla mieszkanek Polski północnej. Mieszkanki południowo-wschodnich województw częściej narzekają na brak kontaktów i znajomości – 20 proc. z nich mówi o tym jako o barierze w znalezieniu pracy. Dla tych ostatnich problemem jest także poziom wykształcenia – 15 proc. oraz brak certyfikatów i uprawnień – 14 proc.

    Tym, co mogłoby skłonić Polki do podjęcia pracy, jest elastyczny czas pracy, na który wskazała ponad połowa respondentek. Większość kobiet na obowiązki domowe przeznacza aż 37 godz. tygodniowo, dlatego równie pomocnym rozwiązaniem byłaby dla nich możliwość pracy z domu. Atrakcyjna staje się także praca na część etatu ze względu na rosnące płace – takiej możliwości oczekuje ponad jedna czwarta kobiet. W dalszej kolejności są takie rozwiązania, jak zwiększenie dostępności żłobków i przedszkoli – 20 proc., pomoc od pozostałych członków rodziny – 13 proc. oraz więcej wolnych dni w tygodniu – 12 proc. Co ważne, kobiety pozostające poza rynkiem pracy nie przestają w siebie wierzyć. Ponad połowa z nich uważa, że znalazłaby pracę w momencie, w którym zaczęłyby jej szukać. Kobiety są gotowe podjąć pracę, bo aż 72 proc. z nich zaakceptowałaby pracę wymagającą nauczenia się nowych umiejętności.

    Jako Związek Przedsiębiorców i Pracodawców od dawna podkreślmy znaczenie i konieczność aktywizacji kobiet na rynku pracy. Powołanie Forum Rynku Pracy ZPP ma konkretny cel edukacyjny, również w obszarze promowania przedsiębiorczości kobiet. Ten niewykorzystany potencjał może stać się motorem zmian w Polskiej gospodarce. Jako organizacja reprezentująca przedsiębiorców widzimy potrzebę zmian na rynku pracy kobiet, nie tylko w wymiarze elastycznych godzin pracy czy pracy na niepełny etat, ale również w możliwości wykonywania zadań zdalnie. Ogromnie ważne z naszego punktu widzenia jest wspieranie kobiet w zakładaniu własnej działalności gospodarczej  przy czynnej współpracy samorządów –powiedziała Katarzyna Włodarczyk-Niemyjska, Dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji ZPP.

    Zaangażowanie zawodowe kobiet to nie tylko istotna kwestia z perspektywy ich rozwoju, budowania poczucia własnej wartości oraz zapewnienia ciągłości szans na rynku pracy, ale także realny pozytywny impuls dla polskiej gospodarki. Aktywność zawodowa kobiet i ich równouprawnienie na rynku pracy to kluczowa część Celów Zrównoważonego Rozwoju do 2030, realizowanych przez 193 kraje będące członkami ONZ, w tym Polskę. Wzrost wskaźnika zawodowego zarówno kobiet, jak i mężczyzn (w wieku 20–64 lat) z dzisiejszego poziomu 68 proc. do 71 proc. w 2020 i 73 proc. w 2030. to także jeden z celów Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju przyjętej w 2017 r. przez Radę Ministrów.


    Pełny raport „Ukryty potencjał polskiego rynku pracy. Kobiety nieaktywne zawodowo” 

    Wymierna sprawiedliwość. Projekt reformy sądownictwa

    16.03.2018

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Warsaw Enterprise Institute w ramach projektu „Agenda Polska” przedstawia swoje propozycję reform ustrojowych w państwie. Tym razem kolej przyszła na kwestie dotyczące wymiaru sprawiedliwości, które od kilkunastu miesięcy są jednym z najbardziej gorących tematów w polskiej debacie publicznej.

    Raport „Wymierna Sprawiedliwość – propozycja reformy sądownictwa” uzupełnia i wyjaśnia propozycję zmian w sądownictwie ujęte w projekcie Konstytucji RP autorstwa profesora Roberta Gwiazdowskiego. „Nasze zmiany nie są kosmetyką, nie skupiają się jednak na wymiarze zmian personalnych, co było główną cechą ostatnich zmian przeprowadzonych przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.” – mówi Maciej Letkiewicz, współautor raportu.

    Raport postuluje m.in. likwidacje Trybunału Konstytucyjnego, Trybunału Stanu, Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz Krajowej Rady Sądownictwa. „Istnienie wielu instytucji, także tych o które wybuchł ostry spór polityczny nie jest konieczne w demokratycznym państwie prawa. Strażnikami konstytucji powinny być wszystkie sądy powszechne i Sąd Najwyższy w indywidualnych sprawach, nie musi więc funkcjonować specjalny sąd konstytucyjny. Sprawy administracyjne za to mogą stać się przedmiotem rozpatrywania przez sądy powszechne. Podobnie sprawa ma się z Trybunałem Stanu, który od lat jest ciałem de facto martwym. Analogiczny los powinien spotkać Krajową Radę Sądownictwa a wyłączne kompetencje do powoływania sędziów powinien otrzymać Prezydent.” – dodaje Kamil Rybikowski, ekspert WEI.

    Autorzy opracowania proponują aby jedynym sądem szczególnym pozostał Sąd Najwyższy, złożony z 44 sędziów wybieranych przez Prezydenta na dożywotnią kadencje. Pierwszy skład Sądu Najwyższego miałby być wybrany w wyborach powszechnych. Z wyboru pochodzić mieliby także sędziowie pokoju, którzy rozstrzygaliby w najdrobniejszych sprawach cywilnych i sprawach o wykroczenia. Ich powołanie miałoby na celu odciążenie sądów powszechnych. Sądy powszechne miałby przejść reorganizację, stałby się także dwustopniowe. Dzisiejszy podział na sądy rejonowe, okręgowe i apelacyjne zastąpiony byłby podziałem na Sądy I instancji i Sądy II Instancji.

    Raport przewiduje też wiele ułatwień dla uczestników postępowań sądowych. Proponuje daleko idące uproszczenie procesu rejestracji spółek poprzez przeniesienie go do administracji i zarządzanie nim poprzez platformy online, umożliwienie uzyskania nakazu zapłaty przez notariusza co zapewnić znacznie większą efektywność egzekucji wierzytelności czy wprowadzenie elektronicznego systemu doręczeń. Autorzy podkreślają, że procedury sądowe muszą być nastawione na zwiększenie szybkości i sprawności postępowań sądowych. „Najczęściej pojawiającym się zarzutem w stosunku do polskiego sądownictwa jest przewlekłość postępowań. Proponujemy szereg rozwiązań, które wymiernie wpłyną na poprawę tego stanu rzeczy. Nawet najbardziej pożądane zmiany personalne, bez zmian systemowych nie wpłyną na poprawę jakości sądownictwa” – dodał na zakończenie konferencji Tomasz Wróblewski.


    16.03.2018 Agenda Polska: Wymierna sprawiedliwość. Projekt reformy sądownictwa

    Stanowisko ZPP w sprawie projektu nowelizacji Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi z 13.11.2017 (UD302)

    Warszawa, 16.03.2018 r.

     

    Stanowisko Związku Przedsiębiorców i Pracodawców w sprawie projektu nowelizacji Ustawy
    o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi z 13.11.2017 (UD302)

     

    Projekt z punktu widzenia polskich przedsiębiorców należy ocenić negatywnie. Najwyższe zdumienie budzi inicjatywa, by Polska jako pierwszy i jedyny kraj w Unii Europejskiej wprowadziła jednostronnie przepisy dotyczące etykietowania napojów alkoholowych.

    Intencja, by konsumenci mieli rzetelną informację o składzie i wartości odżywczej napojów alkoholowych, jest słuszna. Branża alkoholowa w porozumieniu z Komisją Europejską od kilku lat pracuje nad wprowadzeniem odpowiednich regulacji w tej sprawie. Szerokie konsultacje ze środowiskiem lekarzy i przedsiębiorców doprowadziły do opracowania korzystnego dla wszystkich stron konsensusu. Oczekiwana data wdrożenia nowych przepisów na poziomie unijnym to 2019 rok.

    W tym kontekście nakładanie na polskich przedsiębiorców wprowadzających do obrotu napoje alkoholowe pochodzące z innych krajów (99% win sprzedawanych w Polsce, markowe alkohole mocne – m.in. whisky i koniaki, piwa rzemieślnicze) obowiązku podawania ich składu i wartości odżywczej jest niepotrzebne, a nałoży na polskie firmy ogromne obciążenia biurokratyczne i finansowe związane z analizą i certyfikacją produktów. Jest oczywiste, że większość producentów spoza Polski nie będzie na własny koszt zlecało analizy składu i wartości odżywczej produktów, skoro nie wymagają tego przepisy unijne.

    Proponowane ograniczenie reklamy piwa nie będzie miało wpływu na zmniejszenie negatywnych skutków nadużywania alkoholu – reklama nie ma związku z nadużywaniem alkoholu.

    Projekt nowelizacji Ustawy oparty jest na fałszywej przesłance, że „im łatwiejszy dostęp do alkoholu, tym wzrasta ogólne spożycie w populacji”. Stwierdzenie, iż należy „rozważyć wprowadzenie skutecznych działań zmniejszania spożycia alkoholu” nie znajduje podstawy w przedmiotowej Ustawie. Celami Ustawy wymienionymi w jej preambule są bowiem: ograniczenie negatywnych skutków spożycia alkoholu i zmiana struktury jego konsumpcji. Wnioskodawca Projektu nowelizacji w żaden sposób nie wykazał w uzasadnieniu ani w OSR, w jaki sposób proponowane zmiany umożliwią osiągnięcie tych celów. Autorzy Projektu implicite utożsamiają konsumpcję alkoholu z jego nadużywaniem i niewłaściwym użyciem, co nie znajduje podstawy w dostępnych badaniach naukowych, wedle których negatywne skutki nadużywania alkoholu dotyczą w Polsce znacznej mniejszości konsumentów. Nieuzasadnione jest więc rozszerzanie działań regulacyjnych na cały rynek, co w największym stopniu dotknie osoby korzystające z alkoholu odpowiedzialnie.

    Wątpliwości budzi stwierdzenie, że według WHO konsumpcja alkoholu w Polsce będzie rosła – w ostatnim WHO Global Status Report on Alcohol and Health całkowita konsumpcja alkoholu w Polsce spadła z 13,0 do 12,5 litra z prognozą neutralną, a w klasyfikacji „Patterns of drinking score” Polska oceniona została na 3 w 5-punktowej skali wraz z 12 innymi krajami UE, zarówno takimi, w których konsumpcja jest na podobnym poziomie co w Polsce (Finlandia, Łotwa), jak i niższa (Estonia). Sprzedaż alkoholu w Polsce w średnim okresie utrzymuje się na stabilnym poziomie, zaś prognozy rynkowe dla dwóch największych kategorii napojów alkoholowych – piwa i wódki – są stabilne z perspektywą spadkową z uwagi na duże nasycenie rynku. Toteż stwierdzenie, iż Polska „jest w pierwszej piątce krajów o szacowanym największym wzroście” nie znajduje potwierdzenia w danych rynkowych. Szczegółowe zapisy uzasadnienia Projektu budzą liczne wątpliwości, na przykład jego oparcie na przestarzałych danych, nieodzwierciedlających zmieniających się statystyk konsumpcji alkoholu i jej struktury w poszczególnych krajach UE. Cytowanie badań z 2010 czy wręcz 2001 roku dla uzasadnienia propozycji znaczącego zaostrzenia regulacji należy uznać za nierzetelne tym bardziej, że najnowsze dane, m.in. zawarte w WHO Global Status Report on Alcohol and Health 2014, kreślą zgoła inny obraz konsumpcji alkoholu w Polsce. Autorzy uzasadnienia Projektu byli tego zapewne świadomi, skoro cytują dane z tego raportu w sposób wysoce wybiórczy. I tak np. stwierdzenie, iż „Państwa, w którym przestrzegane są zakazy reklamy alkoholu (np. Islandia, Norwegia, Francja, Dania, Szwajcaria, Szwecja, Finlandia) notują spożycie niższe o 16%” nie wskazują w przekonujący sposób na związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy reklamą alkoholu a poziomem jego konsumpcji, skoro wśród krajów o najbardziej liberalnych przepisach dotyczących reklamowania produktów alkoholowych notuje się zarówno takie z wysokim poziomem konsumpcji (Portugalia, Węgry, Słowacja), jak i niskim (Włochy, Grecja), zaś wszystkie kraje, w których reklama alkoholu nie podlega w zasadzie ograniczeniom, notują konsumpcję poniżej średniej unijnej (Włochy, Holandia, Malta, Grecja, Belgia). Podobnie argument, że w krajach z zakazem reklamy alkoholu „liczba wypadków drogowych jest mniejsza o 23%”, nie wydaje się prawdziwy, skoro wśród krajów o najniższym udziale wypadków związanych z konsumpcją alkoholu notuje się Włochy, Holandię i Niemcy, zaś najwyższym – Litwę i Łotwę, gdzie przepisy dotyczące reklamy są bardziej restrykcyjne.

    Odnosząc się do konkretnych zapisów, zmiany proponowane w art. 13 (godziny reklamy piwa) należy ocenić negatywnie jako niewystarczająco uargumentowane. Z licznych dostępnych badań wpływu reklamy na wielkość sprzedaży i konsumpcji ponownie cytowane są wybiórczo te, które wspierają tezę autorów Projektu. Pomijane są natomiast liczne badania wskazujące, iż reklama nie powoduje zwiększenia konsumpcji napojów alkoholowych, lecz jedynie powoduje wybór produktów reklamowanych kosztem innych, dostępnych na rynku. Stanowi więc element przewagi konkurencyjnej jednych podmiotów wobec drugich, a nie narzędzie zmiany obyczajów konsumenckich w takich zakresach, jak sytuacje, częstotliwość i wielkość konsumpcji. Niektóre argumenty podane w uzasadnieniu Projektu są sprzeczne – z jednej strony podnosi ono, że „zwiększenie … reklamy alkoholu w telewizji powoduje, że młody konsument wypija … więcej [alkoholu]”, z drugiej zaś cytuje badania, wedle których „od 1971 r. wydatki na reklamy alkoholu … wzrosły o ponad 400%, jednak … nie odnotowano wzrostu zakupów napojów alkoholowych”. Taką właśnie sytuację obserwujemy w Polsce, gdzie nakłady na reklamę piwa systematycznie rosną, a sprzedaż w tym segmencie rynku od wielu lat utrzymuje się na stabilnym poziomie.

    Za pożądaną należy uznać proponowaną zmianę art. 15 oraz art. 43[2] UWT, zwiększającą uprawnienia sprzedawców w przypadku wątpliwości co do wieku nabywcy.

    Odnośnie art. 2 Projektu, dotyczącego postulowanego wymogu podawania wykazu składników oraz informacji o wartości odżywczej napojów alkoholowych, co do zasady ideę zagwarantowania konsumentom prawa do informacji należy uznać za słuszną. Jednakże wprowadzenie takiej regulacji w kształcie proponowanym w Projekcie wydaje się zdecydowanie przedwczesne. Ze względu na duży wolumen wymiany handlowej pomiędzy krajami członkowskimi UE jedyną właściwą ścieżką legislacyjną wydaje się w tym przypadku rozporządzenie UE, uzgodnione szczegółowo pomiędzy wszystkimi krajami członkowskimi. Nie ma żadnego powodu, by Polska wprowadzała tego typu wymogi jednostronnie w sytuacji, gdy podawanie wykazu składników i wartości odżywczej napojów alkoholowych nie jest wymagane w innych krajach. W przypadku napojów produkowanych w Polsce, a sprzedawanych na innych rynkach może to negatywnie wpłynąć na ich konkurencyjność i osłabić polskich producentów, szczególnie z sektora MŚP. W przypadku zaś napojów importowanych do Polski (np. w sektorze gronowych win stołowych jest to 99% polskiego rynku) znacząco zwiększy obciążenia polskich przedsiębiorców – w przypadku bowiem, gdy wymóg podawania składu funkcjonuje tylko w Polsce, jasnym jest, że kosztem dodatkowych oznaczeń na opakowaniach napojów alkoholowych producenci z innych krajów obciążać będą polskich importerów. W tej sytuacji stwierdzenia zawarte w uzasadnieniu Projektu, iż „nie nakłada [on] na mikroprzedsiębiorców, małych i średnich przedsiębiorców żadnych dodatkowych obowiązków lub obciążeń, które mogłyby rodzić skutki finansowe po ich stronie […] nie wprowadza także nowych dodatkowych obciążeń administracyjnych” dowodzi nieznajomości rynku napojów alkoholowych. Obciążenia finansowe z tytułu dodatkowych oznaczeń na opakowaniach napojów alkoholowych będą dla przedsiębiorców ogromne. 

    Dodatkowo należy zauważyć, że wg badania RARHA SEAS 2017 znaczna większość Polaków sprzeciwia się zaostrzaniu polityki antyalkoholowej, w tym ograniczaniu dostępności fizycznej i ekonomicznej. Najwyższy odsetek takich opinii właśnie wśród Polaków niewątpliwie wynika z tego, że już dziś polskie przepisy są na tle większości krajów UE wyjątkowo restrykcyjne. Proponowana przez Ministerstwo Zdrowia nowelizacja Ustawy o wychowaniu w trzeźwości jest więc nie tylko nieumotywowana merytorycznie, lecz także nie ma poparcia społecznego.

    W zakończeniu uwag o proponowanej nowelizacji nie sposób nie zauważyć, że Ministerstwo Zdrowia i podlegająca mu Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych co roku nadzorują wydatkowanie na programy profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych ponad 600 mln zł. Od 2006 roku wydano więc na te cele ponad 6 mld zł, nie osiągając – wnioskując z alarmistycznych stwierdzeń zawartych w uzasadnieniu Projektu – zadowalających efektów. Nasuwa się wniosek, że zamiast proponować kolejne zaostrzenia Ustawy o wychowaniu w trzeźwości, pora poddać skuteczność wydatkowania dostępnych już dzisiaj środków gruntownemu audytowi i reformie.

     

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

     

    Fot. jarmoluk / Pixbay.com

    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o ochronie danych osobowych z dn. 3 marca 2018 roku

    Warszawa, 8 marca 2018 r.

     

    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. PROJEKTU USTAWY
    O OCHRONIE DANYCH OSOBOWYCH Z DN. 3 MARCA 2018 ROKU

     

    Dostosowanie przepisów krajowych do nowej rzeczywistości prawnej, wykreowanej na poziomie Unii Europejskiej za pomocą rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 roku w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE, z pewnością stanowi duże wyzwanie dla ustawodawcy. Nie dziwi zatem, że proces powstawania ustawy o ochronie danych osobowych był stosunkowo długi, a w konsultacjach zdecydowało się wziąć udział tak wiele organizacji. Nowe regulacje dotyczyć będą bowiem bardzo szerokiego katalogu podmiotów – trudno podać przykład przedsiębiorcy, czy też jakiejkolwiek organizacji, która nie przetwarza w jakimś stopniu danych osobowych. Nie powinien również budzić zdziwienia fakt, że w toku całego procesu, projekt ustawy był poddawany szeregowi modyfikacji. Z tego też powodu, mimo że Związek Przedsiębiorców i Pracodawców składał już w toku oficjalnych konsultacji społecznych swoje stanowisko, uważamy za stosowne ponowne przedstawienie swoich uwag.

    Pierwszym aspektem nowego projektu, na który chcemy zwrócić uwagę, jest zaproponowanie wyłączenia spod stosowania niektórych przepisów rozporządzenia, przewidzianego dla mikroprzedsiębiorców. Warto zaznaczyć, że w poprzedniej wersji dokumentu, wyłączenie obejmowało cały sektor mikro, małych i średnich przedsiębiorstw. Pozytywnie oceniamy fakt, że projektodawca nie zdecydował się na całkowitą rezygnację z takiego wyłączenia. Art. 3 ust. 1 przewiduje wyłączenie mikroprzedsiębiorców spod części obowiązków informacyjnych, a także spod obowiązku dostarczana kopii danych osobowych podlegających przetwarzaniu, osobie której te dane dotyczą. Jako, że mikroprzedsiębiorstwa to ponad 96% ogółu firm działających w Polsce, wyłączenie ich spod reżimu niektórych przepisów rozporządzenia, uznajemy za rozwiązanie korzystne. Dostosowanie metodyki postępowania w zakresie przetwarzania danych osobowych do nowych regulacji, dla najmniejszych firm i tak będzie bardzo dużym i kosztownym wyzwaniem, dlatego też im mniejszy będzie zakres ich nowych obowiązków, tym lepiej – naszym zdaniem – będą w stanie przygotować się do wprowadzenia niezbędnych modyfikacji procedur. Nieuwzględnienie w wyłączeniu firm większych, niż mikroprzedsiębiorcy, przyjmujemy do wiadomości, zakładając że podmiot zatrudniający kilkadziesiąt osób, będzie w stanie efektywnie dostosować swoje działanie do nowych regulacji.

    Zdecydowany niepokój budzi fakt, że projektodawca – mimo licznych głosów krytycznych pochodzących od partnerów społecznych – zdecydował się na utrzymanie jednoinstancyjnego postępowania przed Prezesem Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Prezes jest uprawniony do nakładania na administratorów danych kar finansowych za naruszenia przepisów ustawy. Warto zwrócić uwagę, na ich wysokość – kara może sięgać nawet 20 milionów euro, a w przypadku przedsiębiorstw nawet 4 proc. całkowitego rocznego światowego obrotu (zastosowanie ma kwota wyższa). Nałożenie na zdecydowaną większość polskich przedsiębiorców kary sięgającej górnej granicy wyżej zarysowanych widełek, skutkowałoby de facto bankructwem. Sposób wykonywania przez Prezesa swoich kompetencji może mieć zatem daleko idące skutki, zarówno dla poszczególnych podmiotów, jak i dla całego otoczenia gospodarczego w Polsce. Wprowadzenie do postępowania przed Prezesem Urzędu Ochrony Danych Osobowych zasady jednoinstancyjności zasługuje zatem na zdecydowaną krytykę. Jest to odstępstwo od zasady dwuinstancyjności wyrażonej w art. 15 kodeksu postępowania administracyjnego. Sam art. 15 z kolei stanowi konkretyzację normy zawartej w art. 78 konstytucji, zgodnie z którą każda ze stron ma prawo do zaskarżenia orzeczeń i decyzji wydanych w pierwszej instancji. W orzecznictwie wskazuje się, że zasada dwuinstancyjności wywiedziona z art. 78 konstytucji stanowi część ogólnej zasady sprawiedliwości proceduralnej. Jak można przeczytać w orzeczeniu Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z dnia 16 stycznia 2015 roku (sygn.. akt VI SA/Wa 1579/14), organ drugiej instancji zobowiązany jest merytorycznie rozpoznać sprawę zawisłą przed organem pierwszej instancji i ustalić we własnym zakresie prawidłowe rozstrzygnięcie. Ustanawianie wyjątku od tej reguły akurat w przypadku postępowania przed Prezesem Urzędu Ochrony Danych Osobowych musi budzić zdecydowany sprzeciw, ponieważ – jak wskazano wyżej – decyzje wydawane przez Prezesa będą w bardzo istotnym stopniu oddziaływać zarówno na przedsiębiorców, jak i na warunki prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce (choćby poprzez wpływ na poczucie bezpieczeństwa prawnego przedsiębiorców). Pozbawienie przedsiębiorców możliwości odwołania od tej decyzji, a zatem zrezygnowanie z merytorycznej kontroli rozstrzygnięć wydawanych przez Prezesa, wydaje się być całkowicie nieuzasadnione. Tłumaczenie takiego rozwiązania dbałością o „ekonomikę postępowania” jest zdecydowanie niewystarczające. Szybkość postępowania nie może być dla prawodawcy istotniejsza, niż pewność, że podmioty zobowiązane do dokonywania określonych czynności ustawą, nie będą karane w sposób bezpodstawny przez organ nadzorujący. W aktualnym brzmieniu ustawy, administratorom danych przyznaje się możliwość jedynie zaskarżenia decyzji Prezesa do sądu, przy czym w postępowaniu sądowoadministracyjnym sprawy nie są ponownie badane pod kątem merytorycznym, sprawdzana jest jedynie formalna ścieżka wydania decyzji i jej zgodność z obowiązującymi przepisami. W związku z powyższym, stopień ochrony przedsiębiorców przed błędami, pomyłkami, a potencjalnie również nadinterpretowaniem nowych przepisów przez Prezesa, uważamy za całkowicie niewystarczający i apelujemy ponownie o wprowadzenie możliwości merytorycznego odwołania od decyzji Prezesa.

    Ostatnią kwestią, na którą chcemy zwrócić uwagę, jest wykreślenie w nowej wersji projektu ustawy, dotychczasowego art. 5. W jego ramach, projektodawca korzystał z możliwości zawartej w rozporządzeniu, obniżenia wieku osoby, w przypadku której, gdy podstawą przetwarzania danych osobowych przy usługach świadczonych drogą elektroniczną jest zgoda tej osoby, przetwarzanie możliwe byłoby tylko po uzyskaniu zgody jej przedstawiciela ustawowego. W rozporządzeniu wiek ten określony jest na 16 lat – w dotychczasowej wersji projektu, polski projektodawca zdecydował się obniżyć go do lat 13. Uważamy, że pozostawienie granicy 13 lat dla skutecznego wyrażania przez dziecko zgody na przetwarzanie jego danych osobowych, w związku z kierowanymi do niego usługami świadczonymi drogą elektroniczną, jest jak najbardziej uzasadnione. Wskazujemy, że osoba, która ukończyła 13 lat, ma w myśl Kodeksu cywilnego ograniczoną zdolność do czynności prawnych, a zatem może zawierać umowy w drobnych bieżących sprawach życia codziennego, a także rozporządzać swoim zarobkiem. Nie ma powodu, by twierdzić, że osoba taka nie mogłaby jednocześnie być uprawniona do wyrażenia zgody na przetwarzanie dotyczących jej danych osobowych. Co więcej, pozostawienie granicy lat 16 wydaje się być rozwiązaniem skrajnie nieżyciowym – ciężko oczekiwać, by osoba, której do osiągnięcia pełnoletniości brakuje 2 lata, korzystała z Internetu w permanentnej obecności rodziców, gotowych do wyrażenia w jej imieniu zgody na przetwarzanie danych osobowych. Zwracamy również uwagę na niekonsekwencję wprowadzanego rozwiązania. Nastolatek w wieku do 16 lat nie będzie mógł swobodnie decydować o udzieleniu zgody na przetwarzanie swoich danych osobowych, ale będzie mógł rejestrować się na serwisach handlowych czy sieciach społecznościowych i akceptować ich regulaminy, które mogą być w dużo większym stopniu intruzywne dla jego prywatności. Ponadto zwracamy uwagę, iż nawet w przypadku wyrażenia zgody na przetwarzanie danych przez dziecko, to jego dane ciągle pozostają pod jego kontrolą, gdyż taką zgodę w każdej chwili może wycofać.

    Dodatkowo, ustalenie dopuszczalnego wieku na 13 lat jest wspierane zarówno przez branżę, jak i licznych uznanych ekspertów, organizacje pozarządowe i organizacje międzynarodowe (w tym UNICEF) działające na rzecz bezpieczeństwa i dobrostanu dzieci w Internecie. Ustalenie wieku na 13 lat byłoby zgodne z licznymi normami międzynarodowymi i krajowymi, w tym np. z prawem Stanów Zjednoczonych z 1998 r. Ustawą o ochronie prywatności dzieci w Internecie (COPPA). W ramach UE, wiele krajów w tym Republika Czeska, Irlandia, Dania, Estonia, Finlandia, Hiszpania, Szwecja, Portugalia i Wielka Brytania wybrały 13 lat jako obowiązujący wiek przy wdrażaniu RODO.

    Tym samym, apelujemy o przywrócenie przepisu obniżającego ww. granicę wiekową do lat 13.

     

     

    Kobiety ukrytym potencjałem polskiej gospodarki

    8.03.2018

     

    Obowiązki rodzinne sprawiają, że Polki pozostają nieaktywne zawodowo. Jednocześnie, jak deklarują kobiety, sytuację mógłby  zmienić częściej stosowany elastyczny czas pracy – wynika z nowego raportu Deloitte „Ukryty potencjał polskiego rynku pracy. Kobiety nieaktywne zawodowo”, przygotowanego na zlecenie Coca-Cola w ramach Forum Rynku Pracy Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

     

    Blisko 4 mln Polek w wieku 20-64 lat, które są bierne zawodowo, czyli nie pracują, stanowi realny potencjał polskiej gospodarki. Większość z nich zajmuje się m.in. domem, czy opiekuje się innymi członkami rodziny. Ta liczba stanowi 34 proc. kobiet w tym wieku, z czego zaledwie 4 pkt. proc. z nich jest w kontakcie z urzędami pracy. Odsetek biernych zawodowo jest w Polsce wyższy od średniej unijnej. Przeciętnie w krajach Unii Europejskiej, 29 proc. kobiet jest poza rynkiem pracy.

     

    Dla ponad połowy zapytanych respondentek istotnym ułatwieniem byłaby możliwość korzystania z elastycznego czasu pracy. Podobny odsetek kobiet chciałby mieć możliwość pracy z domu, a prawie jedną trzecią interesowałaby praca w niepełnym wymiarze godzin.

     

    Przedsiębiorcy popierają zmiany na rynku pracy zmierzające do popularyzacji elastycznego czasu pracy. Rynek pracy w wielu obszarach ewaluuje w stronę pracy zdalnej, kontraktowania kompetencji lub konkretnych usług i potrzeba elastycznego czasu pracy wpisuje się w ten trend.  Ważne też, aby wprowadzone zostały rozwiązania systemowe, pozwalające łatwiej godzić role zawodowe i rodzinne  – mówi Marcin Nowacki,  wiceprezes, Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. – Między innymi w tym celu powołane zostało Forum Rynku Pracy ZPP, zespół tematyczny, którego obszarem zainteresowania i działalności jest rynek pracy. Działalność Forum skupia się wokół dwóch segmentów – legislacji oraz edukacji i komunikacji.

     

    Stoimy przed wyzwaniem zaktywizowania ogromnej grupy, posiadającej wielki, niewykorzystany dotąd potencjał i możliwości. Na zwiększeniu aktywności zyskają wszyscy – kobiety, zwiększając swoje kompetencje – pracodawcy, ponieważ w obliczu problemów demograficznych i spadku liczby osób w wieku produkcyjnym zyskają wartościowych pracowników. A także cała polska gospodarka, bo jak pokazuje badanie, więcej pracujących kobiet to wyższy wzrost gospodarczy – zaznacza Anna Solarek, dyrektor ds. komunikacji i kontaktów zewnętrznych w Coca-Cola Poland Services.

     

    Będąc poza rynkiem pracy, kobiety nie przestają wierzyć w siebie – 52 proc. biernych zawodowo kobiet uważa, że znalazłaby pracę w momencie, w którym zaczęłyby jej szukać. Wsparcie na samym początku drogi zawodowej jest bardzo ważne, dlatego w ramach globalnego zobowiązania 5by20, w październiku 2016 r. Coca-Cola w partnerstwie z Fundacją Sukcesu Pisanego Szminką zainaugurowała program „Sukces TO JA”. Jego celem jest zwiększenie aktywności zawodowej kobiet poprzez dostarczenie im praktycznej wiedzy z zakresu kreowania kariery oraz tworzenia własnego biznesu. Podczas dwóch edycji programu, poprzez kursy online oraz bezpośrednie spotkania z trenerami udało się już przeszkolić ponad 9 700 kobiet w całej Polsce.

     

    Badanie Deloitte „Ukryty potencjał polskiego rynku pracy. Kobiety nieaktywne zawodowo” jest rozwinięciem opublikowanego w 2017 r. raportu „Praca i przedsiębiorczość kobiet – potencjał do wykorzystania w Polsce”.

     

    Spożytkowanie niewykorzystanych dotąd zasobów pracy to obecnie główne wyzwanie polskiego rynku pracy, dlatego tak istotne było dla nas, aby pogłębić badanie sprzed roku i rozpoznać kluczowe bariery nieaktywności zawodowej kobiet. Tym razem postanowiliśmy też spojrzeć na kobiety w przekroju regionalnym i okazało się, że powody bierności zawodowej, a także oczekiwania finansowe oraz postrzeganie roli społecznej kobiety różnią się m.in w zależności od ich miejsca zamieszkania – zaznacza Julia Patorska, Lider zespołu ds. analiz ekonomicznych Deloitte.

     

    16 marca w Sejmie RP odbędzie się konferencja „Konstytucja dla biznesu – czy jest w niej miejsce dla kobiety? Potencjał gospodarczy i przedsiębiorczość kobiet w Polsce”. Podczas debaty zostanie także zaprezentowany cały raport Deloitte’a. Honorowy patronat nad konferencją w Sejmie objęła Minister Przedsiębiorczości i Technologii Jadwiga Emilewicz. Relację z konferencji oraz pierwsze komentarze będzie można również śledzić na Facebooku i Twitterze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców pod hashtagiem #ukrytypotencjał.

     

    Fot. perzon seo/ na lic. Creative Commons/ flickr.com

    Naczelny Sąd Administracyjny stanął po stronie przedsiębiorców. Klęska inspekcji farmaceutycznej i korporacji aptekarskiej w sprawie 1%

     

    5.03.2018

     


    Naczelny Sąd Administracyjny potwierdził, że zasada sukcesji uniwersalnej odnosi się do zezwoleń na prowadzenie aptek, a zezwolenia apteczne nabyte w drodze przejęć kapitałowych z mocy prawa przechodzą na nabywcę. W ten sposób Sąd potwierdził prawa przedsiębiorców, którzy w ostatnich kilkunastu latach kupowali apteki, także od Skarbu Państwa. Wyrok podważa wykładnię forsowaną przez inspekcję farmaceutyczną i korporację aptekarską, które w ostatnich latach podjęły działania przeciwko przedsiębiorcom, próbując zmienić sens zapisów o 1%, po kilkunastu latach ich obowiązywania, bez zmiany regulacji.

     

    Na rozprawie w dniu 27 lutego 2018 roku NSA oddalił skargę kasacyjną Głównego Inspektora Farmaceutycznego od wyroku WSA w Warszawie z dnia 27 lutego 2017 roku w sprawie VI SA/Wa 559/16. Skarga kasacyjna GIF została oddalona, a orzeczenie Naczelnego Sądu Administracyjnego (II GSK 2510/17) ma charakter przełomowy, ponieważ kończy chaos interpretacyjny wokół zasady sukcesji uniwersalnej na gruncie zezwolenia na prowadzenie apteki.

     

    W 2004 r. ustawodawca wprowadził do art. 99 ust. 3 Prawa farmaceutycznego przepis, zgodnie z którym zezwolenia na prowadzenie apteki „nie wydaje się, jeśli podmiot ubiegający się o zezwolenie prowadzi na terenie województwa więcej niż 1% aptek ogólnodostępnych”. Przez ponad dziesięć lat konsekwentnie przyjmowano, że zasada jednego procenta ma zastosowanie, tak jak wynika z cytowanego przepisu, jedynie w przypadkach, w których przedsiębiorca wnosi o udzielenie nowego zezwolenia na prowadzenie apteki. Nie oznacza natomiast ogólnego zakazu posiadania więcej niż 1% aptek, na przykład w drodze przejęć kapitałowych.

     

    Przez dziesięć lat wiele instytucji państwowych w oficjalnych dokumentach stwierdzało, że nie ma zakazu posiadania więcej niż 1 procenta aptek w województwie. Czyniło to m.in. Ministerstwo Zdrowia, Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów i Ministerstwo Skarbu Państwa, które na podstawie tak brzmiących przepisów sprzedało przedsiębiorcom państwowe Cefarmy i należące do nich sieci aptek za ponad 0,5 mld zł.

     

    Mało tego, dwukrotnie procedowano projekty ustaw, które miały taki zakaz wprowadzić (zakaz ostatecznie nie wszedł w życie). W uzasadnieniu tamtych projektów nowelizacji jednoznacznie wskazywano, że ówczesny (i aktualny) przepis odnosi się wyłącznie do etapu wydania zezwolenia.

     

    Nagle, pod koniec 2014 r. inspekcja farmaceutyczna, pod naciskiem organów samorządu aptekarskiego uznała, że ze zwrotu „zezwolenia nie wydaje się jeśli” wynika bezwzględny zakaz posiadania przez kogokolwiek większej niż 1% liczby aptek w województwie. W rezultacie rozpoczęto administracyjną procedurę podważania i odbierania dotychczas funkcjonujących zezwoleń, w tym procedurę odmowy zmiany zezwoleń w przypadku połączeń kapitałowych – powiedział Tomasz Duraj z kancelarii DurajReck.

     

    W sprawie objętej rozstrzygnięciem NSA, przedsiębiorca, po przejęciu innej spółki wystąpił do GIF o zmianę zezwolenia na pozwolenie apteki. Przedsiębiorca powołał się na zasadę sukcesji uniwersalnej, zgodnie z którą spółka przejmująca wstępuje z dniem połączenia we wszystkie prawa i obowiązki spółki przejmowanej. GIF odmówił zmiany zezwolenia na prowadzenie apteki, twierdząc, że przedsiębiorca przekroczył dopuszczalny próg 1% aptek posiadanych w województwie. GIF stwierdził, że w takiej sytuacji zastosowanie ma art. 99 ust. 3 Prawa farmaceutycznego. W ocenie GIF artykuł ten stanowi wyjątek od zasady sukcesji uniwersalnej określonej w kodeksie spółek handlowych, a tym samym zezwolenie nie przeszło na przedsiębiorcę.

     

    Sprawa trafiła do WSA w Warszawie. Wprawdzie WSA oddalił skargę przedsiębiorcy, ale w uzasadnieniu zakwestionował wykładnię przepisów prawa farmaceutycznego, którą GIF wyraził w swojej decyzji. Zdaniem WSA zezwolenie na prowadzenie apteki podlega zasadzie sukcesji uniwersalnej i przeszło na skarżącego przedsiębiorcę z mocy prawa. GIF nie zgodził się z wykładnią zaprezentowaną przez WSA w Warszawie i złożył skargę kasacyjną do NSA.

     

    Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę GIF. – Oddalając skargę kasacyjną, Sąd na wstępie podkreślił, że obowiązkiem organu jest przede wszystkim kierowanie się brzmieniem przepisu, a nie pełnienie funkcji „prawotwórczej”. NSA wskazał, że art. 99 ust. 3 Prawa farmaceutycznego w ogóle nie reguluje kwestii następstwa prawnego i nie może być traktowany jako wyjątek od zasady sukcesji uniwersalnej – powiedział Marcin Tomasik z kancelarii Tomasik Jaworski, reprezentujący przed sądem Związek Przedsiębiorców Aptecznych PharmaNET. – Jak wskazał Sąd, jeżeli nie ma przepisów przewidujących wyłączenie stosowania zasady sukcesji uniwersalnej, nie ma podstawy do dokonywania przez organ interpretacji, że zezwolenie nie przeszło. W konsekwencji, w omawianej sprawie znajduje zastosowanie zasada sukcesji uniwersalnej i przedsiębiorca przejął zezwolenie z mocy prawa – dodał.

     

    NSA zwrócił uwagę, że GIF dopuścił się niedopuszczalnej wykładni rozszerzającej przyznanych mu przez ustawodawcę kompetencji. Kompetencje, jakie ustawodawca przyznał GIF wyłącznie w zakresie postępowania dotyczącego wydania zezwolenia na prowadzenie apteki, GIF bezpodstawnie rozszerzył na postępowania dotyczące zmiany zezwolenia.

     

    Na marginesie wydanego rozstrzygnięcia Sąd dał również do zrozumienia, co myśli o zachowaniu organu w kontekście ochrony pacjentów i zdrowia publicznego – powiedział Mateusz Grzech z kancelarii DurajReck, prowadzącej przed sądem sprawę poszkodowanego przedsiębiorcy. Znamiennie zabrzmiało zadane przez Sąd pełnomocnikowi GIF pytanie, czy gdyby w danym województwie istniała tylko jedna apteka, to GIF zamknąłby ją ponieważ przedsiębiorca prowadzący tę aptekę przekracza 1%, posiadając 100% aptek w województwie? – dodał.

     

    Dzisiejszy wyrok jest przełomowy z kilku względów. Dotychczasowe orzeczenia na poziomie WSA w sprawach dotyczących zmiany zezwolenia na prowadzenie apteki były niejednolite. Orzeczenie Naczelnego Sadu Administracyjnego wprowadza natomiast zrozumiałą wykładnię przepisów prawa farmaceutycznego odwołującą się do klasycznych zasad wykładni prawa i rzeczywistego brzmienia przepisów. Próby tworzenia przez GIF sztucznych reguł dotyczących sukcesji zezwoleń zostały ucięte.

     

    Cieszymy się, że Naczelny Sąd Administracyjny jednoznacznie stwierdził, iż absurdalna interpretacja przepisów o 1% progu, forsowana przez samorząd aptekarski i zastosowana przez GIF, jest pozbawiona podstaw. Rozstrzygnięcie NSA cieszy, ponieważ stanowi jednoznaczny sygnał, że przepisy regulujące zasady prowadzenia działalności gospodarczej, należy odczytywać literalnie, zgodnie z ich treścią, a nie interpretować w sposób rozszerzający – podsumował Marcin Nowacki, wiceprezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery