• PL
  • EN
  • szukaj

    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o zmianie ustawy o efektywności energetycznej

    Warszawa, 31 sierpnia 2020 r.

     

    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o zmianie ustawy o efektywności energetycznej

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców uznaje wszelkie inicjatywy związane z poprawą efektywności energetycznej za wartościowe i niezbędne dla polskiej gospodarki. Jednakże naszym zdaniem, oprócz palącego problemu ciepłownictwa, istnieje jeszcze spory obszar dla działań związanych z efektywnością energetyczną w sektorze małych i średnich przedsiębiorstw.

    Oprócz  działań związanych z ciepłownictwem, uważamy, iż zmniejszanie poboru energii elektrycznej przy nie zmniejszaniu produkcji przemysłowej, powinno być również odpowiednio honorowane przez ustawodawcę, gdyż istotą rozwoju nowoczesnej energetyki jest jak najmniejsze zużycie energii przy maksymalizacji efektów produkcyjnych. Naszym zdaniem należy stworzyć mechanizmy wspierające tego rodzaju inicjatywy, jak również system ich weryfikacji i premiowania za osiąganie wyznaczonych celów.

    Analizując przedstawione materiały można dojść do wniosku, że Polska jest w początkowym okresie wdrażanie procesu efektywności energetycznej, a cele wyznaczone przez Unię Europejską są jeszcze bardzo odległe od naszych możliwości.  Redukcja zużycia energii pierwotnej na poziomie 23% w 2030 w stosunku do 2007 roku to zadanie bardzo trudne, ale możliwe do zrealizowania. Należy pamiętać, że ogólny cel oszczędności dla krajów UE ma wynieść 32,5%.

    Implementacja dyrektywy unijnej do naszego systemu prawnego w zakresie efektywności to krok właściwy i niezbędny w kierunku rozwoju nowoczesnej gospodarki opartej zarówno o model gospodarki cyrkulacyjnej, jak również kierującej się zasadą minimalizacji kosztów energetycznych. To również krok konieczny w aplikowaniu o środki unijne skierowane na procesy transformacyjne.

    Projekt powołania Centralnego Rejestru Oszczędności Energii jest również bardzo ciekawą inicjatywą.  Rekomendujemy prowadzenie w zakresie pracy rejestru, monitorowania i nagradzania zarówno samorządów, jak i firm szczególnie wdrażających programy efektywności. Taka inicjatywa może  okazać się dobrym narzędziem motywacyjnym wpisującym się w idee programu.

    W ramach programu Czyste Powietrze należy stworzyć system wsparcia dla klientów końcowych motywujący do modernizacji zarówno urządzeń grzewczych, jak również wszelkich maszyn i urządzeń służących lokalnej produkcji i usługom. Wśród właściwych narzędzi w tym zakresie można wyróżnić np. atrakcyjne kredyty, częściowo umarzalne po osiągnięciu zadeklarowanego celu oszczędności energii. Naszym zdaniem może to być formą rozszerzenia usług ESCO, dedykowaną dla małych i średnich przedsiębiorstw. Proponowane zmiany legislacyjne powinny również tworzyć ramy prawne dla funkcjonowania mechanizmów pozwalających na dofinansowywanie przedsięwzięć modernizacyjnych dla małych i średnich przedsiębiorstw.

    Przyjęcie systemu brytyjskiego, czyli motywacja przy pomocy białych certyfikatów uznajemy za słuszny, jednocześnie chcielibyśmy rozważyć rozszerzenie tego systemu o certyfikaty przyznawane sektorowi małych i średnich przedsiębiorstw za oszczędności energii elektrycznej w procesach produkcyjnych oraz w usługach. Małe i średnie przedsiębiorstwa z reguły dysponują starym parkiem maszynowym, często bardzo energochłonnym. Zmotywowanie tego sektora do wymiany na urządzenia nowoczesne, mogłoby naszym zdaniem w skali kraju przynieść sporą oszczędność energii.

    Chcielibyśmy również zwrócić uwagę na problem zaliczania umów EPC do umów zwiększających dług publiczny.  Ustawowe sprecyzowanie, jakie umowy EPC nie zwiększają długu publicznego, uważamy za dobre rozwiązanie. Pragniemy zwrócić ponadto uwagę na możliwości zwiększenia zasięgu partnerstwa publiczno – prywatnego z udziałem samorządów w tym zakresie.

    Znaczna część zmian poświęcona jest problemom cyberbezpieczeństwa, co również uznajemy za niezwykle pilne zadanie stające przed wszystkimi sektorami gospodarki.

     

    31.08.2020 Stanowisko ZPP ustawa efektywność energetyczna

     

    Fot. Free-Photos/pixabay.com

    List Cezarego Kaźmierczaka, Prezesa ZPP do Piotra Dudy, Przewodniczącego NSZZ „Solidarność”

    Warszawa, 31 sierpnia 2020 r. 

     

    Szanowny Panie Przewodniczący,


    W imieniu Związki Przedsiębiorców i Pracodawców mam przyjemność przekazać na Pana ręce gratulacje z okazji jubileuszu 40-lecia powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego „Solidarność”.

    „Solidarność” odegrała kluczową rolę w historii Polski XX wieku. Począwszy od Sierpnia 1980 roku, poprzez okres podziemnej działalności, w którym miałem zaszczyt również osobiście brać udział – Związek był liderem walki Polaków o niepodległość, którą wreszcie w 1989 roku udało nam się odzyskać.

    Niezwykle istotną rolę „Solidarność” odegrała również w czasie wychodzenia Polski z komunizmu, dając osłonę polskim reformom. Te wspólne dzieło Polaków jest niebywałym sukcesem: PKB Polski wzrósł trzykrotnie, na głowę z 5947 dolarów do 17 386 dolarów, dochód rozporządzalny gospodarstw domowych powiększył się ponad dziesięciokrotnie! Polacy też są zdrowsi i żyją dłużej – mężczyźni o 7,3 lata dłużej (do 74,1) a kobiety o 6,3 lata dłużej (do 81,8).

    Jesteście częścią tego wielkiego sukcesu – jako inicjatorzy i operatorzy polskiej drogi do niepodległości i dobrobytu!

    Panie Przewodniczący! Jeszcze raz serdeczne gratulacje!

    31.08.2020 List Cezarego Kaźmierczaka, Prezesa ZPP do Piotra Dudy, Przewodniczącego NSZZ „Solidarność”

     

    fot. webvilla / na lic. Pixabay

    Komentarz ZPP ws. propozycji Komisji Europejskiej przedstawionej w strategii „Od pola do stołu” w ramach Europejskiego Zielonego Ładu, dotyczącej rozważenia wprowadzenia obowiązku podawania w oznakowaniu żywności informacji o miejscu pochodzenia mleka oraz mleka i mięsa jako składnika środków spożywczych

    Warszawa, 28 sierpnia 2020 r.

     

    Komentarz ZPP w sprawie propozycji Komisji Europejskiej przedstawionej w strategii
    „Od pola do stołu” w ramach Europejskiego Zielonego Ładu, dotyczącej rozważenia wprowadzenia obowiązku podawania w oznakowaniu żywności informacji o miejscu pochodzenia mleka oraz mleka i mięsa jako składnika środków spożywczych

     

    Z uwagą śledzimy przymiarki legislacyjne do wdrożenia unijnej strategii „Od pola do stołu”. Jednym z jej elementów, służących według autorów ochronie środowiska i zwiększeniu świadomości żywieniowej konsumenta, ma być obowiązek podawania w oznakowaniu żywności informacji o miejscu pochodzenia  mleka oraz mięsa jako składnika artykułów spożywczych.

    Oczywiście ze względów pryncypialnych jesteśmy za pełną wiedzą konsumenta na temat pochodzenia i sposobu wytworzenia żywności, którą spożywa. Akceptujemy i tak niezwykle szczegółowe już  etykiety, uciążliwe obowiązki tłumaczenia na narodowe języki opisów produktów, godzimy się na istniejące już przepisy.

    Mamy jednak wrażenie ze obowiązek informacji o kraju pochodzenia każdego z mlecznych i mięsnych składników produktów spożywczych jest regulacją nie do końca potrzebną i idącą nieco w poprzek ducha rynku spożywczego.

    Rynek ten przed wielu laty zaczął się poważnie różnicować. Z jednej strony mamy koncerny spożywcze, których naturą jest błyskawiczna reakcja na zmiany podaży i popytu na rynku międzynarodowym w tym rynku wewnątrz unijnym. Surowce używane na tym rynku i już do niego dopuszczone odpowiadają wymaganiom sanitarnym i kupowane są poprzez mechanizmy giełdowe z różnych miejsc na terenie Unii Europejskiej a wysoki stopień standaryzacji i przetworzenia tych produktów eliminuje istniejące różnice jakościowe pomiędzy surowcami z poszczególnych krajów. W masowo wytwarzanych konserwach czy batonach mlecznych  niezasadne zdaje się zmuszanie ich i producentów do oznaczania kraju pochodzenia surowca, zwłaszcza że oznaczanie takie służyć może jedynie do ochrony rynków wewnętrznych poszczególnych krajów Unii Europejskiej.

    Obowiązek takiego oznaczenia wzmagałby ponadto skuteczność kampanii czarnego PR wobec polskiego mleka i mięsa używanego do produkcji spożywczej przez podmioty całej Unii Europejskiej. W żaden sposób nie chroniłby zaś polskich producentów rolnych, którzy w doskonały sposób konkurują z innymi krajami Unii zarówno jakością jak i ceną.

    Wydaje się że strategia „Od pola do stołu”  powinna zadbać o jakość poszczególnych surowców dopuszczonych do obrotu a nie wprowadzać kolejne  narzędzie umożliwiające prowadzenie lokalnych rynkowych wojenek.

    W całkowicie innej sytuacji są podmioty wytwarzające żywność w sposób rzemieślniczy, uwzględniający różnice jakościowe pomiędzy  surowcami z poszczególnych regionów Europy. Nieprzypadkowo wskazujemy na regiony a nie kraje – w tę stronę powinno właśnie iść prawodawstwo UE dotyczące jakościowej żywności. Rozważyć można wprowadzenie, podobnie jak w winiarstwie, pojęcia „żywności jakościowej” (analogicznie jak „win jakościowych”). Producenci takiej żywności mieliby obowiązek spełniania poszczególnych zasad „apelacyjnych” dla każdego rodzaju asortymentu określonych przez władze regionu udzielającego „apelacji”. Konsument mógłby w takim przypadku albo decydować się na tańszą (choć bezpieczną i czystą ekologicznie) opcję, albo w pełni świadomie wybrać produkt z wyższej półki dokładnie opisujący drogę surowca „od pola do stołu”.

    Podsumowując: ZPP, mając na uwadze zarówno dobro konsumentów jak i producentów żywności w Polsce, uważa że obowiązek oznaczania kraju pochodzenia mleka i mięsa jako składnika wszystkich produktów spożywczych nie jest dobrym rozwiązaniem dla polskiego i europejskiego  rynku spożywczego.

    28.08.2020 Komentarz ZPP ws. propozycji Komisji Europejskiej przedstawionej w strategii „Od pola do stołu” w ramach Europejskiego Zielonego Ładu, dotyczącej rozważenia wprowadzenia obowiązku podawania w oznakowaniu żywności informacji o miejscu pochodzenia mleka oraz mleka i mięsa jako składnika środków spożywczych

     

    Fot. Leon Ephraïm / Unsplash.com

    Zmiana zasad kwarantanny i izolacji – opinia głównego eksperta ZPP ds. ochrony zdrowia

    Warszawa, 28 sierpnia 2020 r.

     

    ZMIANA ZASAD KWARANTANNY I IZOLACJI
    OPINIA GŁÓWNEGO EKSPERTA ZPP DS. OCHRONY ZDROWIA

     

    SARS-COV-2 jest nowym szczepem koronawirusa, którego nie obserwowano wcześniej u ludzi i nie było możliwości jednoznacznego przewidzenia jego propagacji.

    Wiedza na temat jego rozprzestrzeniania się, sposobu zakażania, szybkości występowania objawów choroby, przebiegu jej przechodzenia jest gromadzona przez zespoły medyczne przez zaledwie kilka miesięcy.

    Z punktu widzenia organizacji życia społecznego i gospodarczego obostrzenia dotyczące wyłączenia poszczególnych osób z aktywności życiowej w postaci kwarantanny i izolacji powinny być mierzone odpowiednio do ryzyka związanego z możliwością zachorowania. Przypomnijmy tylko, że kwarantanna to odseparowanie osób, które potencjalnie były narażone na kontakt z wirusem, ale aktualnie są zdrowe i nie mają żadnych objawów. Izolacja dotyczy osób, u których rozpoznano zakażenie wirusem i które wymagają odseparowania od ogniska chorobowego, a przebieg choroby ma charakter łagodny.

    Nowe rozporządzenia, w których Minister Zdrowia reguluje zasady kwarantanny oraz wykonywania testów na obecność wirusa są niezwykle pożądane przez pracodawców. Zredukują one wątpliwości natury interpretacyjnej, a planowanie zatrudnienia w zakładach produkcyjnych będzie bardziej przewidywalne. Do tej pory wielu pracowników przebywało na kwarantannie i w izolacji bez ścisłej informacji do kiedy na niej pozostaną i czy mają oczekiwać na wykonania testu  na obecność wirusa SARS-COV-2 na ich zakończenie.

    Kwarantanna i izolacja do 10 dni, a przy braku objawów brak konieczności wykonywania testów na obecność wirusa po ich zakończeniu, powinna usprawnić procesy nadzoru nad osobami mającymi kontakt z wirusem. Dodatkowo włączenie lekarzy rodzinnych do kontroli potencjalnych pacjentów będzie ułatwieniem praktycznym dla wielu osób, a zwłaszcza pracowników.

     

    Agnieszka Szpara
    Główny Ekspert ZPP ds. Ochrony Zdrowia

     

    28.08.2020 Zmiana zasad kwarantanny i izolacji – opinia głównego eksperta ZPP ds. ochrony zdrowia

     

    Fot. StockSnap / pixabay.com

    Skorzystaj ze wsparcia lub pomóż innym Przedsiębiorcom – Program Wake Up Your Business – wspiera w rozwoju i digitalizacji firm podczas COVID-19

     

     

    Warszawa, 27 sierpnia 2020 r. 

     

    Skorzystaj ze wsparcia lub pomóż innym Przedsiębiorcom – Program Wake Up Your Business – wspiera w rozwoju i digitalizacji firm podczas COVID-19

     

    Związek Pracodawców Polskich objął patronatem program Program Wake Up Your Business, mający na celu wsparcie przedsiębiorców dotkniętych kryzysem spowodowanym COVID-19.

    Program oferuje 3 rodzaje pomocy: helpline dla przedsiębiorców, webinary z ekspertami, oraz mentoring biznesowy dla firm potrzebujących wsparcia. Dzięki działaniom Fundacji Inkubator Technologiczny (Youth Business Poland) wsparcie otrzyma ponad 1500 przedsiębiorców. Program realizowany jest w 33 krajach we wsparciu Youth Business International i Google.org.

    Zaangażuj się w pomoc dla początkujących przedsiębiorców 

    Mentorzy YBP wspierają już od ponad 12 lat i pomagają w rozwoju początkujących przedsiębiorców i ich firm. Pomogli  w powstaniu i rozwoju ponad 1000 polskim firmom. Jeśli jesteś przedsiębiorcą lub posiadasz duże doświadczenie biznesowe i chcesz dzielić się nim z osobami na początku swojej biznesowej drogi to zapraszamy do dołączenia do grona Mentorów:  

    Zgłoś się i zostań Mentorem YBP.
    Dowiedz się więcej o mentoringu. 

    Weź udział w profesjonalnych bezpłatnych Webinarach lub zgłoś się po wsparcie Mentora

    Jeśli Twoja firma jest na początkowym etapie  rozwoju i potrzebuje specjalistycznego wsparcia, zapraszamy do przystąpienia do programu jako uczestnik.  W ramach programu można aplikować o wsparcie mentora lub wziąć udział w webinarach biznesowych, zawierających pomocną, merytoryczną wiedzę dotyczącą tego jak odnaleźć się w obecnej, dla niektórych całkowicie nowej sytuacji. Webinary pomagają w digitalizacji firm, zmianie modelu biznesowego, rozwoju marketingu i sprzedaży przez Internet. 

    Więcej informacji o programie i Fundacji można znaleźć na stronie i w poniższym opisie: http://wakeup.ybp.org.pl.

    Misją Fundacji Inkubator Technologiczny (Youth Business Poland) jest rozwój przedsiębiorczości i  kompleksowe wsparcie początkujących przedsiębiorców tak, aby mogli w pełni rozwijać swój potencjał, tworzyć stabilne firmy i nowe miejsca pracy. Jesteśmy częścią Youth Business International, sieci programów działających pod auspicjami Fundacji Księcia Karola, która wspiera przedsiębiorczość w 50 krajach świata. Sieć YBI skupia ponad 20 000 mentorów i wspiera 18 000 firm rocznie. W Polsce program YBP jest prowadzony przez Fundację Inkubator Technologiczny, która skupia ponad 100 mentorów – doświadczonych praktyków biznesu. 

    Od 2008 r. wsparliśmy ponad 1000 początkujących przedsiębiorców. Jako organizatorzy programu, jesteśmy świadomi, że połączenie sił i możliwości tak wielu specjalistów i dostępność do ich wiedzy pozwoli na udzielenie wsparcia dużej liczbie przedsiębiorców. 

     

    Osoba kontaktowa:
    Adrian Migoń, Prezes Zarządu, 
    adrian.migon@ybp.org.pl

    Telefon do biura +48 22 100 20 51

    Stanowisko ZPP w sprawie programu polskiej energetyki jądrowej

    Warszawa, 21 sierpnia 2020 r.

     

     

    Stanowisko ZPP w sprawie programu polskiej energetyki jądrowej

     

     

    Energetyka jądrowa uznawana jest za obiecującą gałąź całej energetyki światowej. Istotną kwestią w tym zakresie są zmieniające się rozwiązania technologiczne. Niektóre z gospodarek zachodnich w Europie odchodziło ostatnio od urządzeń typu PWR, część z nich skoncentrowała się na badaniach innego rodzaju reaktorów (np. ITER), przeznaczonych dla nowej jakości energetyki jądrowej. Można się spodziewać, że te starania wielu krajów w ciągu 10 – 15 lat zakończą się sukcesem. Reaktory PWR to dobra, sprawdzona i bezawaryjna technologia, która jest ciągle modernizowana i dostosowywana do coraz to bardziej wymagających warunków bezpieczeństwa.

    W polskich warunkach decyzję o podjęciu inwestycji w tego rodzaju źródła energii musimy rozważyć wielopłaszczyznowo. To decyzja polityczna, merytoryczna, ekonomiczna i społeczna.

    Po pierwsze, trudno wyobrazić sobie dziś akceptację społeczną oraz polityczną dla inwestora kapitałowego czy dostawcy technologii z Chin, czy Rosji, czyli krajów specjalizujących się w technologiach PWR. Dziś wszystko wskazuje, że inwestorem w polskim programie energetyki jądrowej zostaną Stany Zjednoczone. Niewiadomą pozostaje jedynie kwestia czasu i kosztów. Warto nadmienić, że istnieją liczne przykłady przekraczania uzgodnionych budżetów i to o kilkadziesiąt procent, jak również nawet kilkunastoletnich poślizgów w budowie. Nie oznacza to jednak, że takie sytuacje muszą się powtarzać przy polskiej inwestycji.

    Inwestycja w energetykę jądrową w Polsce to decyzja polityczna, ściśle związana z szeroko pojętym bezpieczeństwem Państwa, również bezpieczeństwem militarnym. Wchodzimy bowiem do grona państw posiadających rozszerzone możliwości nuklearne. Taka inwestycja musi być odpowiednio chroniona.

    Program przedstawiony przez Ministerstwo Klimatu koncentruje się bardziej na aspektach merytorycznych i ekonomicznych, sugerując jedynie obszar decyzji politycznej. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców widzi jednak aspekt polityczny, jako główny motyw przy podejmowaniu takiej decyzji. Jest to dostrzegalne m.in. w proponowanym przez Ministerstwo Klimatu modelu finansowania tej elektrowni, który wydaje się być niejako dostosowany do możliwości i warunków partnera amerykańskiego.

    Jeśli w wyniku budowy elektrowni jądrowej, wzrośnie znacząco bezpieczeństwo naszego kraju, to należy taką decyzję podjąć.

    Oczywiście warunki ekonomiczne takiej decyzji również są bardzo ważne, stąd konieczność twardych negocjacji z przyszłym współinwestorem.

    Wydaje się, że kierując się przedstawioną wyżej argumentacją, kierunek inwestycyjny staje się oczywisty, zwłaszcza że wówczas wyjaśnienie powodów takiej decyzji, zarówno społeczeństwu, jak i interesariuszom europejskim nie powinno być trudne. Naszym zdaniem pozytywna decyzja o podjęciu inwestycji w energetykę jądrową powinna być podjęta na najwyższych szczeblach i poprzedzona etapem wyjaśnień społeczeństwu. Dodatkowo zgodnie z wymogami Traktat ustanawiającego Europejską Wspólnotę Energii Atomowej, decyzja ta będzie podlegała akceptacji ze strony Komisji Europejskiej i należy mieć to na uwadze w wysiłku informatycznym.

    Również decyzja negatywna dotycząca inwestycji musi opierać się na twardych podstawach, tym bardziej, że do tej pory program kosztował już podatników ponad pięćset milionów złotych.

    Wydaje się, że nie ma ani podstaw, ani nawet możliwości całkowitej likwidacji elektrowni węglowych przed 2045 rokiem. Zmniejszając udział węgla do 50% w 2030 roku, oraz do 30% w miksie energetycznym w roku 2035, prawdopodobnie uzyskamy zgodę Komisji Europejskiej na formę transformacji, która założy całkowitą likwidację energetyki węglowej do 2050 roku. Rozwój energetyki odnawialnej i gazowej przez te lata całkowicie zaspokoi potrzeby energetyczne kraju w zakresie energii elektrycznej oraz ciepła (opartego na gazie i energii elektrycznej). W obecnej chwili, całkowite największe zapotrzebowanie kraju to około 28 tysięcy megawatów. Problemem politycznym może być jednak kwestia zaspokojenia potrzeb paliwowych szerokiego parku gazowych jednostek wytwórczych – w warunkach polskich istnieje ryzyko konieczności nawiązania relacji handlowych w tym zakresie ze stroną rosyjską, co rodzić może obawy dotyczące wpływu Gazpromu na bezpieczeństwo energetyczne Polski.

    Ze względu na poziom bezpieczeństwa energetycznego kraju, rozwój energetyki rozproszonej wydaje się optymalny. Gwarancję pracy systemu pozostawimy nowoczesnym węglowym blokom nadkrytycznym, stopniowo zastępowanym blokami gazowymi. Jednocześnie przez 20 lat zapewnimy górnictwu spokojny i harmonijny proces transformacji, unikając niepotrzebnych napięć społecznych.

    Podsumowując, nie jesteśmy przeciwnikami budowy polskiej elektrowni atomowej, ale kryteria takiej inwestycji muszą być szersze niż przedstawione w proponowanym dokumencie. Program powinien zostać przedstawiony w sposób właściwy opinii publicznej. Przy wyborze technologii należy wziąć pod uwagę docelową moc instalacji. Jednocześnie w przyszłości rozważyć dalszy rozwój programu w oparciu o inne instalacje jądrowe. Należy także uwzględnić energię jądrową w nowym miksie energetycznym Polski.

    Konieczne jest precyzyjne (na osi czasu) zaplanowanie subsydiowania energii jądrowej wraz z systemem współpracy energii jądrowej z innymi źródłami, ze szczególnym uwzględnieniem energetyki rozproszonej.

    Polityczna delikatność tematu wymaga niezwykle rozważnych działań dyplomatycznych, obejmujących nie tylko sferę dyplomatyczną samą w sobie, ale także obszary biznesowe i naukowe, dopuszczając pewne kompromisy w imię ogólnie pojętych wartości nadrzędnych. Dotyczyć to będzie szczególnie naszych partnerów europejskich.

    Również decyzja o wyjściu z programu polskiej energetyki nuklearnej winna być bardzo precyzyjnie umotywowana i opierać się na twardych danych z takich samych obszarów jak w przypadku decyzji pozytywnej.

    Do niniejszej opinii załączamy arkusz uwag do poszczególnych zapisów projektu.

     

    26.08.2020 Stanowisko ZPP w sprawie programu polskiej energetyki jądrowej

     

    Fot. Frédéric Paulussen / Unsplash.com

    Badanie ZPP: COVID-19 pogorszył nastroje przedsiębiorców, ale zaskakująco nieznacznie

    Warszawa, 25 sierpnia 2020 r.

     

     

    BADANIE ZPP: COVID-19 pogorszył nastroje przedsiębiorców, ale zaskakująco nieznacznie

     

     

    Pandemia koronawirusa była dla gospodarki niewątpliwym wstrząsem, który dla wielu firm oznaczał konieczność przemodelowania swojej działalności, a w niektórych przypadkach doprowadził wręcz do upadłości i bankructw. Po wielu latach konsekwentnego wzrostu, niezatrzymanego nawet przez kryzys finansowy z końcówki pierwszej dekady XXI wieku, polska gospodarka w 2020 roku skurczy się. Dom badawczy Maison&Partners zbadał na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, jak bardzo nastroje gospodarcze wśród przedsiębiorców pogorszyły się względem okresu sprzed pandemii. Wyniki mówią same za siebie – polski biznes ma stalowe nerwy.

    W ramach badania nastrojów gospodarczych wśród firm, analizowane są trzy komponenty: koniunktury gospodarczej, rynku pracy (płace i zatrudnianie) oraz inwestycji. Wartość każdego komponentu mieści się w przedziale od 0 do 100. Wyniki poniżej 50 oznaczają pesymistyczne nastroje, a powyżej 50 – optymistyczne.

    Z zebranych w trakcie badania danych wynika, że generalny spadek nastrojów gospodarczych w odczycie na II półrocze 2020 roku, względem odczytu sprzed COVID-19, odnotować można w przypadku średnich i dużych firm. Pogorszenie nastrojów w podmiotach mikro i małych jest zdecydowanie mniej zauważalne – w ich przypadku spadek nastąpił o, odpowiednio, 1,4 pkt oraz 1,7 pkt, podczas gdy dla firm średnich i dużych są to dokładnie 4 pkt.

    Być może wynika to z faktu, że najmniejsze podmioty operują w rytmie miesięcznym i rzadko mają dalekosiężne plany, które mógłby pokrzyżować koronawirus – twierdzi Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP – Ponadto łatwiej im się dostosować do nowej rzeczywistości, niż większym firmom. Często zarządza nimi jednoosobowo właściciel, więc wdrożenie pewnych decyzji, które w korporacji byłyby podejmowane tygodniami, w małych przedsiębiorstwach możliwe jest w zasadzie z dnia na dzień.

    Interesujący okazuje się być przegląd poszczególnych komponentów badania. Wynika z niego bowiem na przykład, że mimo iż wzrósł (z 45% do 50%) odsetek respondentów twierdzących, że koniunktura gospodarcza w najbliższych miesiącach pogorszy się, o tyle odsetek tych, którzy prognozują poprawę nie tylko nie spadł, lecz wręcz nieznacznie się zwiększył (z 21% do 22%). Z badania wynika ponadto, że negatywny wpływ koronawirusa na gospodarkę spowodował, iż przedsiębiorcy rzadziej planują podwyżki i zwiększanie zatrudnienia, jednak równocześnie nie zwiększył się odsetek przedsiębiorców szykujących w swoich firmach zwolnienia (z 8% przed COVID-19 na 7%), czy zmniejszenie funduszu płac (z 6% przed COVID-19 na 5%).

    Z tych danych wynikałoby, że w zakresie zatrudnienia i jego warunków, koronawirus jedynie nieco przygasił optymizm polskich firm, jednak nie wpłynął na zasadniczą zmianę nastrojów – mówi Cezary KaźmierczakWidzimy, że np. odsetek firm planujących podwyżki zmalał z 29% przed pandemią do 14% w tej chwili, ale najważniejsze jest to, że przedsiębiorcy nie planują zwolnień. Mimo kłopotów związanych z pandemią, wydaje się zatem, że rynek pracy ma się dobrze.

    Istotny spadek nastrojów odnotowany został w komponencie „Inwestycje”. Odsetek respondentów nie planujących inwestycji wzrósł z poziomu 61% przed pandemią, do 68% w trakcie pandemii. Największy spadek planowanych inwestycji widoczny jest w firmach małych (zatrudniających od 10 do 49 pracowników).

    Niewielka stopa inwestycji to strukturalny problem polskiej gospodarki i wydaje się, że koronawirus dodatkowo go pogłębił – twierdzi Jakub Bińkowski, Dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji ZPP – Oznacza to, że trzeba będzie w jeszcze większym stopniu skupić się na tworzeniu dobrego otoczenia regulacyjnego dla inwestycji.

    Mimo spadków w każdej z badanych kategorii, nie sposób nie stwierdzić że redukcja nastrojów jest znacznie mniejsza, niż można byłoby przypuszczać analizując skalę strat wygenerowanych w gospodarce przez koronawirusa.

    Polscy przedsiębiorcy po raz kolejny pokazali, że mają stalowe nerwy – podkreśla Cezary KaźmierczakTo najcenniejszy kapitał, z jakim możemy wejść w erę post-koronawirusową.

     

    25.08.2020 Badanie ZPP: Biznes przed i w czasie COVID-19

    Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy wprowadzającego tzw. estoński CIT

    Warszawa, 24 sierpnia 2020 r.

     

    Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy wprowadzającego tzw. estoński CIT

     

    12 sierpnia 2020 Rządowe Centrum Legislacji opublikowało projekt ustawy wprowadzającej tzw. estoński CIT. Zgodnie z założeniami, już od 2021 część spółek kapitałowych, która przeznaczy zarobiony zysk na inwestycje w swoje przedsiębiorstwa, nie zapłaci podatku dochodowego. Podobny system opodatkowania dochodów osób prawnych funkcjonuje w Estonii od 20 lat, co wyjaśnia skąd pochodzi jego potocznie przyjęta nazwa.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców uważa, że wprowadzenie estońskiego CIT-u co do zasady promuje inwestycje i rozwój przedsiębiorczości. Co więcej, rozwiązanie to w istotnym stopniu redukuje obowiązki sprawozdawcze objętych nim firm, co może doprowadzić do nawet jedenastokrotnego skrócenia czasu potrzebnego na realizację wszystkich obowiązków związanych z rozliczeniem podatku. Mając to na uwadze stwierdzamy, że estoński CIT jest krokiem w dobrą stronę.

    Należy podkreślić, że zgodnie z aktualną wersją projektu, zakres przedmiotowy ustawy jest zawężony do podmiotów, które spełniają łącznie poniższe warunki:

    • łączne roczne przychody nie przekraczają 50 mln zł,
    • więcej niż 50% przychodów pochodzi z realnej działalności gospodarczej,
    • średnie roczne zatrudnienie wynosi co najmniej 3 osoby, niebędące wspólnikami,
    • prowadzą działalność w formie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością albo spółki akcyjnej, której wspólnikami są wyłącznie osoby fizyczne,
    • nie posiada udziałów w kapitale innej spółki, tytułów uczestnictwa w funduszu inwestycyjnym lub w instytucji wspólnego inwestowania.

    Jak czytamy w uzasadnieniu, grupą docelową nowych regulacji są firmy z sektora MŚP, które cechują się dużym potencjałem rozwoju i tym samym ich wzrost może stanowić impuls dla rozwoju całej gospodarki. MF uzasadnia wybór tej grupy przedsiębiorców powołując się na problemy z dostępem do finansowania tych podmiotów. Wydaje się, że takie określenie grupy docelowej odbiorców nowego rozwiązania jest jak najbardziej słuszne. Duże firmy dysponują już katalogiem narzędzi umożliwiających obniżenie wysokości zobowiązania podatkowego z tytułu podatku CIT, w związku z dokonanymi inwestycjami (np. ulga IP-box). Przeznaczenie osobnej ścieżki stymulowania inwestycji dla przedstawicieli małego i średniego biznesu, prowadzącego realną działalność gospodarczą (kryterium źródła przychodów i średniego rocznego zatrudnienia) wydaje się być zatem zasadne.

    Jak podkreślają przedstawiciele Ministerstwa Finansów, w rezultacie konsultacji społecznych możliwe jest „poluzowanie” niektórych obostrzeń ograniczających dostęp podatników do estońskiego CIT. Tego rodzaju deklaracje gotowości do dalszej pracy nad regulacją należy docenić. Uważamy, że krąg podmiotów objętych nowym rozwiązaniem powinien być jak najszerszy, dlatego też liczymy na ewolucję projektu w kierunku jeszcze większej otwartości na biznes. Rozważyć można byłoby m.in. modyfikację kryterium zatrudnienia, tak by pod uwagę brane były osoby zgłoszone przez pracodawcę do ubezpieczeń społecznych (analogiczną formułę zastosowano przy rozdysponowaniu „tarczy finansowej” PFR), a nie jedynie te zatrudnione na podstawie umowy o pracę. W dłuższej perspektywie można byłoby również zastanowić się nad rozwiązaniem umożliwiającym firmom objętym estońskim CIT-em rozwój poprzez akwizycję innych spółek – projekt w obecnym brzmieniu uniemożliwia podatnikom estońskiego CIT posiadanie udziałów bądź akcji w kapitale innej spółki.

    Pewne wątpliwości może budzić kwestia wyłączenia z zakresu podmiotowego projektu ustawy spółek komandytowo-akcyjnych. MF w uzasadnieniu motywuje ograniczenie regulacji jedynie do spółek z ograniczoną odpowiedzialnością i spółek akcyjnych jednakowym sposobem opodatkowania tych podmiotów w klasycznym systemie CIT oraz koniecznością wypracowania spójnych założeń systemowych co do sposobu opodatkowania i wielkości ciężaru podatkowego w systemie ryczałtu. Wspomniana argumentacja wydaje się przekonująca, jednak warto byłoby ponownie rozważyć możliwość poszerzenia zakresu podmiotowego nowej regulacji również o spółki komandytowo-akcyjne.

    W przypadku spełnienia powyższych warunków „estoński” podatnik nie zapłaci podatku dochodowego do momentu wypłaty dywidendy, tj. dopóki zysk pozostanie w firmie lub będzie przeznaczony na inwestycje. Od strony praktycznej podatnicy będą mogli wybierać spośród dwóch dostępnych opcji. W ramach pierwszej zaprzestaną płacenia miesięcznych lub kwartalnych zaliczek oraz dokonywania rocznych rozliczeń. W ramach drugiej będą odprowadzać równowartość zaliczek na poczet podatku CIT na specjalne konto. Następnie te odpisy zostaną zaliczone jako koszty uzyskania przychodu. Wówczas, jak zapewnia MF, zostanie uzyskany ten sam efekt ekonomiczny przy zachowaniu klasycznych rozliczeń CIT.

    Estońskie stawki podatku CIT będą wyższe niż te klasyczne, natomiast MF zapewnia, że efektywna stopa opodatkowania przedsiębiorców rozliczających się w nowym systemie będzie niższa dzięki zastosowaniu nowego mechanizmu. Tak jak do tej pory, w momencie wypłacenia dywidendy, przedsiębiorcy zapłacą podatek dochodowy CIT oraz PIT od dywidendy. Jest to istotna różnica wobec modelowego systemu estońskiego, w którym nie występuje zjawisko podwójnego opodatkowania w odniesieniu do dochodów wygenerowanych przez spółkę, a następnie wypłaconych w formie dywidendy.

    Należy przypomnieć, że w klasycznym systemie CIT, spółka musi zapłacić 19 proc. dla normalnego lub 9 proc. dla małego podatnika. Dodatkowo, dywidenda jest objęta 19 proc. podatkiem PIT. Ostatecznie, łączna stopa opodatkowania wynosi 26,29 proc. dla małych oraz 34,39 proc. dla większych podmiotów. Co ciekawe, w systemie estońskim nominalna stawka CIT dla większych podatników wzrośnie do 25 proc. dla większych i 15 proc. dla mniejszych podmiotów. System estoński przewiduje również obniżoną o pięć punktów procentowych stawkę dla przedsiębiorców, którzy spełnią dodatkowe wymogi inwestycyjne. Mimo wyższych stawek resort finansów zapewnia, że w nowy system wpisany został mechanizm odliczenia kwoty podatku CIT od PIT od dywidendy.

    W rezultacie, efektywne stawki opodatkowania po zmianach mają się przedstawiać następująco:

    • 25 proc. dla małych podmiotów, lub 20 proc. w przypadku spełnienia dodatkowego kryterium inwestycyjnego, zamiast 26,29 proc. w klasycznym systemie,
    • 30 proc. dla normalnych podatników, lub 25 proc. w przypadku spełnienia dodatkowego kryterium inwestycyjnego, zamiast obecnych 34,39 proc.

    Różnica w efektywnych stawkach opodatkowania w ramach systemu estońskiego wskazuje na to, że skorzystanie z tej formuły rozliczenia wiązać się będzie ostatecznie z faktycznie niższym opodatkowaniem dochodu wygenerowanego przez spółkę, niż w modelu „tradycyjnym”. Tym samym, projektowany system będzie dla podatników atrakcyjny zarówno z uwagi na przesunięcie momentu powstania obowiązku podatkowego, jak i ze względu na sumarycznie niższą efektywną stawkę opodatkowania.

    Jak wspominaliśmy wcześniej, warunkiem koniecznym do utrzymania preferencyjnego sposobu opodatkowania jest ponoszenie określonych nakładów na inwestycje. Opodatkowanie estońskim CIT-em będzie obejmować okres 4 lat i zostanie automatycznie przedłużone na kolejne lata. W przypadku nie poniesienia wymaganych nakładów na poczet inwestycji, przedsiębiorca straci prawo do „estońskiego” opodatkowania i będzie mógł się o nie ponownie ubiegać dopiero po upływie 3 lat.  Należałoby w tym zakresie rozważyć możliwość modyfikacji planowanej regulacji w taki sposób, aby podatnik, który utracił prawo do rozliczania się w znowelizowanym systemie CIT, mógł się ponownie o nie ubiegać z początkiem kolejnego roku podatkowego.

    Reasumując, uważamy, że estoński CIT to potrzebny pomysł, który może istotnie wspierać inwestycje i rozwój przedsiębiorczości. Przedmiotowa regulacja stanowi zatem krok w dobrym kierunku i powinna zostać oceniona pozytywnie.

     

    24.08.2020 Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy wprowadzającego tzw. estoński CIT

     

    Fot. loufre / pixabay.com

    Nowe podatki proponowane przez Unię Europejską zagrażają rozwojowi Polski

    Warszawa, 18 sierpnia 2020 r.

     

    Nowe podatki proponowane przez Unię Europejską zagrażają rozwojowi Polski

     

    W dyskusji wokół konkluzji z ostatniego szczytu Rady Europejskiej dominuje temat wynegocjowanych przez Polskę funduszy. Niewiele uwagi poświęca się tymczasem kwestii wprowadzenia europejskich podatków. W nowym raporcie Związek Przedsiębiorców i Pracodawców przedstawia szereg zagrożeń wynikających z proponowanych europejskich danin. Podatki plastikowy, cyfrowy i węglowy oraz rozszerzenie systemu ETS są niezgodne z wymogami Parlamentu Europejskiego. Prowadzą również do głębszej harmonizacji fiskalnej, a tym samym ujednolicania warunków prowadzenia biznesu w UE. Z perspektywy Polski nowe podatki stanowią zagrożenie nieproporcjonalnie dużego ciężaru dla gospodarki oraz większego uzależnienia od finansowania z unijnego budżetu.

    Nie ulega wątpliwości, że pandemia COVID-19 i wynikające z niej wyzwania dla UE wymagają podjęcia nadzwyczajnych środków. Propozycję stworzenia funduszu Next Generation EU obok tradycyjnego unijnego budżetu należy zatem traktować jako szansę dla odbudowy gospodarek państw członkowskich. Niemniej, utworzone na poczet spłacenia funduszu podatki pociągną za sobą skutki wykraczające daleko poza koronakryzys.

    – Konkluzje ze szczytu w zakresie podatków są bardzo niebezpieczne dla Polski i mogą spowodować, że będziemy trwale biedni w relacji do zachodniej Europy. Polska ma niewiele narzędzi, żeby konkurować z Zachodem. Ład prawno-instytucjonalny jest jednym z nich. Harmonizacja prawa pozbawia nas tego atutu – mówi Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP.

    W nowym opracowaniu ZPP analizuje proponowane europejskie podatki w oparciu o kryteria ustanowione przez Parlament Europejski. W rezultacie identyfikuje szereg zagrożeń oraz trend pogłębiającej się integracji fiskalnej, który jest wyjątkowo groźny z perspektywy Polski.

    – Na chwilę obecną, zawetowanie porozumienia przez Parlament pozostaje możliwe. Wydaje się, że w interesie Polski i polskiego biznesu leży porozumienie pomiędzy Radą a Parlamentem, oraz jak najlepsze dopracowanie mechanizmów, które ograniczałyby negatywny wpływ nowych podatków na możliwości rozwoju polskiej gospodarki przy jednoczesnych działaniach mających na celu odbudowę europejskiej gospodarki po pandemii – zaznacza Kamila Sotomska, Analityk Departamentu Prawa i Legislacji ZPP.

    ZPP w raporcie wskazuje, że podatek plastikowy, cyfrowy, węglowy oraz rozszerzenie systemu ETS mogą nie spełnić przesłanek określonych przez Parlament Europejski, w tym:

    1) Ekonomicznych: Proponowane przez Radę podatki nie są zgodne z zawartą w tym kryterium zasadą powszechności opodatkowania.

    – ZPP konsekwentnie sprzeciwia się wprowadzaniu jakichkolwiek danin o charakterze sektorowym. Jedną z kluczowych cech systemu podatkowego powinna być powszechność, podczas gdy nakładanie dodatkowych obciążeń na arbitralnie wybrane branże gospodarki jest niemożliwe do zaakceptowania – mówi Cezary Kaźmierczak.

     – ZPP popiera działania mające na celu transformację w kierunku gospodarki o obiegu zamkniętym, natomiast, wydaje się, że instrumenty podatkowe nie są właściwe dla rozwiązywania tego typu problemów – dodaje Kamila Sotomska.

    2) Sprawiedliwości: Zgodnie z tą przesłanką należy unikać sytuacji, gdzie większy ciężar spoczywa na państwach członkowskich znajdujących się w gorszej sytuacji. Mimo iż podatek plastikowy przewiduje rabat dla państw członkowskich, których systemy recyklingu są na wczesnym etapie rozwoju, ZPP uważa, że danina nieproporcjonalnie obciąży biedniejsze państwa UE. Polska zostanie piątym największym płatnikiem podatku odprowadzając do unijnego budżetu 429 mln EUR. Skutki nowej regulacji mogą być szczególnie dotkliwe dla samorządów czy operatorów spalarni odpadów i składowisk. Dla porównania, do kosztu zagospodarowania tony odpadów w instalacjach termicznego przekształcenia wynoszącego obecnie od 300 do 700 PLN, trzeba będzie doliczyć 3.500 PLN podatku.

    Jak zaznacza ZPP w raporcie „wprowadzenie podatku cyfrowego negatywnie odbije się na kondycji polskiej gospodarki, a co za tym idzie grozi niespełnieniem przesłanki sprawiedliwości między państwami członkowskimi. Dynamiczny rozwój branży cyfrowej pokazuje jej rosnący udział w tworzeniu polskiego PKB – w 2014 wyniósł 3 proc., w 2016 ok. 6,2 proc., a w 2025 może wynieść już 12 proc. Dodatkowo, znacząco wzrósł udział zakładanych firm cyfrowym – z 3 proc. w 2015 do 20 proc. w 2019, a Polska utrzymuje się na czwartym miejscu pośród państw członkowskich UE pod względem liczby absolwentów studiów informatycznych. Nie ulega więc wątpliwości, że w naszym interesie pozostaje stworzenie i utrzymane dogodnych warunków dla rozwoju branży cyfrowej.”

    3) Technicznych i administracyjnych: To kryterium oznacza, że koszty wprowadzenia podatku muszą być niewielkie w porównaniu z wynikającymi z niego zyskami. Daniny proponowane przez Radę nie spełnią jednak tego warunku ponieważ pociągają za sobą negatywne praktyczne, prawne i polityczne skutki.

    Kwota podatku węglowego ma być ustalana w oparciu o ilość dwutlenku węgla wyemitowanego przy produkcji danego dobra. Ustalenie zawartości węgla nastręcza szereg praktycznych i prawnych problemów – m.in. zmusiłoby przedsiębiorstwa do ujawnienia szczegółów dotyczących ich łańcuchów dostaw, czyli tajemnic handlowych. 

    W kwestii podatku cyfrowego również napotkamy poważne problemy. Zdaniem OECD, stworzenie podziału na gospodarkę cyfrową oraz tradycyjną byłoby prawie niemożliwe i wymagałoby postawienia arbitralnych granic. Biorąc pod uwagę pułap dochodowy ustawiony na poziomie 750 mln EUR, podatek cyfrowy będzie de facto podatkiem od firm amerykańskich. Jako że Ameryka sprzeciwia się propozycjom jakiegokolwiek państwa by regulacyjnie sektor cyfrowy, takie unilateralne działanie doprowadzi do napięć politycznych i osłabienia się pozycji UE względem partnerów z innych części świata.

    – Jako Związek Przedsiębiorców i Pracodawców rekomendujemy działania, które będą mitygować negatywne skutki proponowanych podatków. Dla Polski kluczowa powinna być zdolność do konkurowania z innymi państwami otoczeniem instytucjonalnym dla przedsiębiorczości. W tej chwili nie wykorzystujemy jej wystarczająco, ale zwrot w kierunku „federalizmu fiskalnego” praktycznie nas jej pozbawi – konkluduje Cezary Kaźmierczak.

     

    20.08.2020 Nowe podatki proponowane przez Unię Europejską zagrażają rozwojowi Polski. Memorandum ZPP ws. konkluzji ze szczytu Rady Europejskiej 

    Apel ZPP w sprawie podwyżek wynagrodzeń osób sprawujących funkcje publiczne

    Warszawa, 18 sierpnia 2020 r.

     

    Apel ZPP w sprawie podwyżek wynagrodzeń osób sprawujących funkcje publiczne

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców uważa, że podwyższenie wynagrodzeń osób sprawujących funkcje publiczne służy interesowi publicznemu. Nierównowaga między otrzymywanym wynagrodzeniem a skalą odpowiedzialności jest widoczna szczególnie w przypadku wiceministrów. Mając to na uwadze, apelujemy do posłów Sejmu RP o niepoddawanie się populistycznej presji i odrzucenie weta senackiego dotyczącego projektu ustawy podwyższającego wynagrodzenia osobom sprawującym funkcje publiczne, a następnie natychmiastową nowelizację aktu, eliminującą kilka zawartych w nim błędów. Przede wszystkim zwracamy uwagę na potrzebę jasnego powiązania wynagrodzeń polityków z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce, wycofanie się z podwyżek subwencji dla partii politycznych oraz uchwalenie jeszcze większej podwyżki wynagrodzeń dla najważniejszych osób w państwie, tj. Prezydenta i Prezesa Rady Ministrów.

    Nie ulega wątpliwości, że wszystkim nam powinno zależeć na wysokiej jakości usług publicznych. Jednym z podstawowych instrumentów pozwalających na osiąganie celów organizacji publicznych, czy prywatnych jest dysponowanie odpowiednimi, kompetentnymi kadrami, posiadającymi wiedzę, umiejętności oraz doświadczenie.

    Niezależne dane rynkowe oraz opinie ekspertów, pokazują dwa zjawiska. Po pierwsze, występuje luka płacowa w zakresie wynagrodzeń wysokich urzędników publicznych w stosunku do wysokiej kadry menadżerskiej i eksperckiej w sektorze prywatnym. Po drugie, skala odpowiedzialności i waga podejmowanych decyzji, złożoność zadań, zakres kierowania, konieczne doświadczenie, wiedza, czy konieczność zapewnienia niezależności finansowej, sytuuje stanowiska wysokich urzędników w sektorze publicznym powyżej poziomu stanowisk najwyższych menadżerów i ekspertów w sektorze prywatnym. Reasumując, pomimo wyższej wagi stanowisk, osoby zatrudnione w administracji publicznej zarabiają kilkukrotnie mniej aniżeli menadżerowie w dużych firmach.

    Powyższe zjawisko prowadzi do selekcji negatywnej kadr szeroko pojętego sektora publicznego. Niski poziom wynagrodzeń dla pracowników sektora publicznego utrudnia utrzymywanie w tym sektorze, w dłuższym okresie, osób wykazujących się odpowiednimi lub przewyższającymi oczekiwania kompetencjami. Biorąc pod uwagę powyższe, konieczne jest zapewnienie takiego poziomu ich wynagrodzeń, które pozwoli utrzymać te osoby w pracy w administracji publicznej.

    Co więcej, obecna sytuacja prowadzi w istocie do zaburzenia naturalnego trójpodziału władzy, przez coraz częstsze zjawisko łączenia funkcji członków Rady Ministrów i sekretarzy stanu z mandatem poselskim. W ten sposób, uposażenie wynikające z pełnionej funkcji jest uzupełniane przez dietę poselską. Nie ulega wątpliwości, że nie jest to stan pożądany – podniesienie wynagrodzeń dla ministrów i wiceministrów pozwoliłoby na ograniczenie (jeśli nie całkowite wyeliminowanie) tej praktyki.

    Równolegle, osoby pełniące wysokie funkcje publiczne z wyborów (tzw. elective officials) również powinni mieć utrzymany poziom wynagrodzeń, pozwalający zachować ich obecną, jak i przyszłą niezależność finansową od podejmowanych w trakcie sprawowania władzy decyzji. Pragniemy podkreślić, że kwota przeznaczona na podwyżki dla osób pełniących funkcje publiczne w państwie byłaby marginalna z punktu widzenia budżetu państwa. Jednocześnie, stanowiłaby inwestycję w jakość administracji.

    Wprowadzone podwyżki poziomu wynagrodzeń, nie mogą jednak być jednak jedynym narzędziem i skutkiem zmian. Reforma polityki płacowej w sektorze publicznym powinna być reformą całego systemu wynagradzania.

    W ramach koniecznych zmian postulujemy, że należy:

    1. Przywrócić poziom uposażenia poselskiego do wysokości sprzed jego obniżki z roku 2018.
    2. Podwyższyć wynagrodzenia osób wskazanych w projekcie ustawy o zmianie niektórych ustaw w zakresie wynagradzania osób sprawujących funkcje publiczne oraz o zmianie ustawy o partiach politycznych (Druk 551) do poziomu uzależnionego wprost od wysokości przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce.
    3. Wprowadzić system nadzoru nad pieniędzmi wydawanymi w ramach publicznych budżetów i stworzenie instrumentów sprzyjających efektywności ich wydawania.
    4. Ograniczyć liczbę urzędników zarówno na wyższych stanowiskach, jak i szeregowych.

    W kontekście ostatniego postulatu, zauważa się niską efektywność działań w stosunku do skali zatrudnienia w administracji publicznej. Jest to zjawisko powszechne, występujące w każdym systemie demokratycznym. Podobnie jak rozrost biurokracji, który był zauważany już u zarania współczesnych systemów administracji publicznej. Biorąc pod uwagę powyższe, ZPP rekomenduje znaczące ograniczenie etatyzacji w polskim sektorze publicznym. Pierwszego przeglądu etatów należałoby dokonać po kryzysie COVID-19, a następne przeprowadzać cyklicznie, np. co 4 lata.  Jednocześnie, ZPP stoi na stanowisku, że wraz ze zmniejszeniem poziomu etatyzacji, utrzymany powinien zostać budżet wynagrodzeń w sektorze publicznym, tak aby w ramach dysponowanych środków, można udzielić zwiększenia poziomu wynagrodzeń urzędnikom szeregowym utrzymanym w sektorze.

    Jednocześnie, ZPP ocenia krytycznie w kontekście planów zwiększenia poziomu subwencji dla partii politycznych, które to rozwiązanie zostało ujęte w projekcie ustawy o zmianie niektórych ustaw w zakresie wynagradzania osób sprawujących funkcje publiczne oraz o zmianie ustawy o partiach politycznych (Druk 551). Abstrahując od generalnych wątpliwości dotyczących zasadności finansowania partii politycznych z budżetu, środki którymi podmioty te dysponują w tej chwili wydają się całkowicie wystarczające.

    Pragniemy zauważyć, że wśród krytyków planów podwyżek dla osób sprawujących funkcje publiczne  pojawia się argument dotyczący niewłaściwego momentu wdrożenia zmiany (kryzys covid-19). Chcemy zaznaczyć, że nigdy nie ma i nie będzie dobrego czasu na wprowadzenie zmian o proponowanym charakterze. Gdy kilka lat temu władza przyznawała nagrody dla wysokich urzędników w gospodarczej hossie, populistyczne hasła dotyczące ograniczenia wysokości wynagrodzeń w sektorze publicznym były tak samo obecne w przestrzeni publicznej, jak i dziś.

    Apelujemy o długookresową perspektywę myślenia decydentów o jakości administracji publicznej i nieuleganie populistycznym zapędom w tym zakresie.

     

    18.08.2020 Apel ZPP w sprawie podwyżek wynagrodzeń osób sprawujących funkcje publiczne

     

    Fot. nattanan23/pixabay.com

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery