• PL
  • EN
  • szukaj

    ZPP o instytucjach kontrolujących przedsiębiorców – potrzebne zmiany w systemie i w przepisach

    Rzeszów, 15.11.2018

     

    ZPP o instytucjach kontrolujących przedsiębiorców – potrzebne zmiany
    w systemie i w przepisach

     

    Instytucji kontrolujących firmy w Polsce jest zdecydowanie za dużo, ich kompetencje pokrywają się, a przepisy nie gwarantują w wystarczającym stopniu ochrony praw przedsiębiorców w toku kontroli – to podstawowe wnioski płynące z raportu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców pn. „System kontroli przedsiębiorców. Diagnoza stanu obecnego, propozycje zmian”.

     

    Jak wynika z odpowiedzi na jedną z interpelacji poselskich, w Polsce przedsiębiorcę może skontrolować ponad 40 różnych podmiotów. To bardzo dużo, jednak nie sama liczba wydaje się być największym problemem.

     

    – Najbardziej problematyczny jest niejasny zakres kompetencji tych instytucji – twierdzi Katarzyna Niemyjska, dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji ZPP. – Mamy pięć podmiotów zajmujących się kontrolą szeroko pojętych produktów spożywczych i żywności, których zakres zadań pokrywa się. Jednocześnie, w większości systemów, tym fragmentem rynku zajmuje się jedna, góra dwie instytucje. To nie jest nasz wydumany zarzut, ponieważ dokładnie na tę kwestię zwrócili uwagę analitycy i eksperci Banku Światowego.

     

    Co ciekawe, opisywany przez ZPP problem nie jest nowy – w raporcie przytoczony został zapis posiedzenia sejmowej Komisji Gospodarki z 2002 roku, podczas którego uczestnicy omawiali koncepcje ograniczenia liczby instytucji kontrolujących firmy. Jak się okazuje, od tamtego czasu nie udało się w tym zakresie poczynić postępu.

     

    W raporcie krytycznie opisano również regulacje odnoszące się do przeprowadzania kontroli u przedsiębiorców. Okazuje się, że przepisy zawarte w ustawie Prawo przedsiębiorców, stanowiącej element Konstytucji dla Biznesu, są w istocie wprost skopiowane z poprzednio obowiązującej ustawy o swobodzie działalności gospodarczej. Tym samym, mimo że na pierwszy rzut oka przedsiębiorcy przysługuje szereg praw, a choćby sam czas trwania kontroli jest ograniczony, liczba wyjątków od zasad powoduje, że ochrona wynikająca z przepisów ma charakter iluzoryczny.

     

    – W ustawie jest zapisany maksymalny czas trwania kontroli u przedsiębiorcy – zaznacza Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP. – Pewnie wiele osób zastanawia się, dlaczego w praktyce wygląda  to tak, że organ kontroluje firmę w zasadzie tak długo, jak mu się podoba. Spieszymy z odpowiedzią: w ustawie jest tyle wyjątków, że wpisane w nią terminy nie mają faktycznego znaczenia.

     

    Mając na uwadze powyższe informacje i dane przytoczone w raporcie – zgodnie z badaniami przeprowadzonymi na zlecenie ZPP, niemal 25% polskich przedsiębiorców z sektora MSP uważa kontrole za jedną z największych barier prowadzenia biznesu w naszym kraju.

     

    O tym, jak dokuczliwy może być niedoskonały system kontroli firm, świadczą konkretne przykłady przytoczone w raporcie, odnoszące się do instytucji takich, jak inspektorat farmaceutyczny, inspekcja sanitarna, czy nadzór budowlany.

     

    Poza krytyczną analizą, w raporcie zaproponowano szereg konkretnych rozwiązań. Zdaniem ZPP, instytucji kontrolujących firmy powinno być zdecydowanie mniej. Można to osiągnąć na dwa sposoby. Z jednej strony, należy dokonać przeglądu zakresu zadań poszczególnych instytucji i interweniować tam, gdzie się one pokrywają, łącząc podmioty zajmujące się tymi samymi fragmentami rynku w jeden. Ewentualnie przeformułowując zakres ich kompetencji tak, by podziały i różnice pomiędzy nimi były wyraźne. Z drugiej zaś, tam gdzie jest to możliwe, należy zastąpić system państwowych kontroli, rozwiązaniami rynkowymi, takimi jak obowiązkowe ubezpieczenie OC dla przedsiębiorców. Przepisy regulujące przeprowadzanie kontroli w firmach powinny mieć rzeczywistą funkcję gwarancyjną dla przedsiębiorców, a szczegółowe regulacje odnoszące się do zakresu uprawnień inspektorów powinny w maksymalnym możliwym zakresie ograniczać ich uznaniowość.

     

    – Uważamy, że przeprowadzenie tych działań jest konieczne, żeby jakoś uporządkować to państwo w państwie, które stworzono w ramach niektórych instytucji kontrolnych – twierdzi Cezary Kaźmierczak. – W innych zaś, winne absurdów są niedoskonałe przepisy. Trzeba zaznaczyć, że nie wymyślamy koła na nowo, nasze postulaty są spójne z kierunkowymi rekomendacjami ekspertów OECD.

     

    15.11.2018 Raport ZPP o instytucjach kontrolujących przedsiębiorców – potrzebne zmiany i w systemie, i w przepisach


    Fot. Pexels/pixabay.com

    Stanowisko Związku Przedsiębiorców i Pracodawców ws. projektu ustawy o zmianie ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni

    Warszawa, 23 listopada 2018

     

    Stanowisko Związku Przedsiębiorców i Pracodawców ws. projektu ustawy o zmianie ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni

     

    Poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni oceniamy zdecydowanie krytycznie, sprzeciwiając się niespełniającemu żadnych standardów trybowi stanowienia prawa, zakładającemu wykorzystywanie ścieżki poselskiej do procedowania istotnych dla przedsiębiorców projektów przepisów, oraz błyskawiczne uchwalanie tak przygotowanych ustaw przez Sejm.

    1 marca 2018 roku w życie weszła ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni z dnia 10 stycznia 2018 roku. Z uwagi na materię, której dotykała, była ona przedmiotem szerokiej publicznej dyskusji odnoszącej się do potencjalnych skutków wprowadzenia zawartych w niej zmian. Zwracano uwagę m.in. na poważne ryzyko zahamowania konsumpcji, stanowiącej istotny czynnik wzrostu gospodarczego w Polsce, co w następstwie doprowadziłoby do uszczuplenia wpływów podatkowych, a także redukcji zatrudnienia w sklepach. Ten ostatni argument odnosił się również do osób pracujących dorywczo, w weekendy. Na poziomie zasadniczym zaś, podnoszono że przepisy ustawy uderzają w swobodę handlu (zarówno z perspektywy placówek handlowych, jak i konsumentów). Niezależnie od zgłoszonych uwag i zastrzeżeń, ustawa została uchwalona (warto zaznaczyć, że jej projekt był projektem obywatelskim) – w 2018 roku handlować można w dwie niedziele miesiąca, w 2019 roku będzie to jedna niedziela, a w 2020 roku zacznie obowiązywać całkowity zakaz handlu w niedziele.

    Po nieco ponad pół roku obowiązywania ustawy, można ocenić pierwsze jej rezultaty.  NSZZ „Solidarność” opublikował w październiku br. raport o skutkach zakazu handlu w niedziele. Niezależnie od zastrzeżeń, które można zgłosić do metodologii przeprowadzonych badań (objęły one bowiem jedynie pracowników zatrudnionych na stanowisku kasjera-sprzedawcy, którzy przed wejściem w życie ustawy pracowali w sklepach w niedziele), wynikające z nich wnioski są interesujące. Zgodnie z materiałem, co trzecia kobieta i co drugi mężczyzna ocenia, że po wejściu w życie ustawy pracuje w soboty poprzedzające „wolne niedziele” ciężej, niż wcześniej. Ankietowani stwierdzili również, że w dni poprzedzające wolne niedziele zwiększają się kolejki do kas (odpowiedzi twierdzącej udzieliło 70 proc. kobiet i 68 proc. mężczyzn), a co trzecia kobieta i prawie 40 proc. mężczyzn oceniło, że klienci są w soboty „bardziej niezadowoleni i nerwowi”. Z punktu widzenia biznesu zaś, godne odnotowania są dane, zgodnie z którymi tradycyjne sklepy spożywcze czeka większy spadek obrotów, niż sklepy ogółem – 6,3 proc. vs. 5,1 proc. Oba wskaźniki są bardzo istotne z punktu widzenia zakładanych przez pomysłodawców celów ustawy. Przede wszystkim miała ona bowiem ograniczyć ilość pracy spoczywającą na pracownikach placówek handlowych, przy okazji wpływając pozytywnie na sytuację drobnych, rodzinnych sklepów (właściciel może bowiem prowadzić handel w swojej placówce przy nieodpłatnej pomocy rodziny). Jak wynika z przytoczonych danych – praca wykonywana dotychczas przez pracowników w niedziele zwyczajnie „przesunęła się” i rozłożyła na dni poprzedzające, w związku z większą liczbą klientów i kupowanych produktów, a drobne sklepy cały czas znajdują się w sytuacji dużo gorszej, niż placówki wielkopowierzchniowe, które umiejętnie wykorzystały zakaz do dynamicznego zwiększenia obrotów w piątki i soboty (za pomocą m.in. kampanii marketingowych, promocji, specjalnych ofert etc.).

    Co więcej, jak wynika z danych, ponad 50 proc. pracowników handlu w dalszym ciągu pracuje w niedziele. Dodatkowo, mniejsza konsumpcja może być groźna z punktu widzenia nadchodzącego spowolnienia gospodarczego. Jednocześnie, zakaz handlu w niedziele doprowadza do zwiększenia ryzyka przejmowania coraz większej części rynku przez zagraniczne platformy internetowe (konsumenci mają ograniczone możliwości dokonywania np. zakupów sprzętu elektronicznego w weekend), co oznacza transfer znacznej części środków przeznaczanych na zakupy za granicę.

    Wziąwszy pod uwagę powyższe, nie sposób stwierdzić, by ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele spełniała swoje podstawowe zadania – abstrahując nawet od warstwy ideologicznej. 20 listopada br. do Marszałka Sejmu trafił poselski projekt ustawy o zmianie ustawy o ograniczeniu handlu w niedzielę i święta oraz niektóre inne dni. Projekt nie zakłada jednak zmiany sposobu zapewnienia pracownikom choćby części wolnych niedziel – wprowadza do obowiązujących regulacji szereg poprawek o charakterze, w zamierzeniu projektodawców, doprecyzowujących i uszczelniających. W rzeczywistości jednak, proponowane zmiany nie wpłyną na poprawę efektywności osiągania celu, jakim jest doprowadzenie do tego, by przynajmniej część niedziel w miesiącu była dla pracowników wolna – doprowadzą jedynie do tego, że ograniczenie handlu stanie się dla konsumentów bardziej uciążliwe.

    Wśród proponowanych w projekcie ustawy zmian można wyróżnić jedną kluczową. Jest nią modyfikacja jednego z wyjątków od zakazu handlu w niedziele, określonego w art. 6 ust. 1 pkt 7, zgodnie z którym (w obecnym brzmieniu) handel w niedziele dozwolony jest w placówkach pocztowych w rozumieniu ustawy Prawo pocztowe. Definicja placówki pocztowej z tego aktu stanowi, że jest ona jednostką organizacyjną operatora pocztowego lub agenta pocztowego, w której można zawrzeć umowę o świadczenie usługi pocztowej lub która doręcza adresatom przesyłki pocztowe lub kwoty pieniężne określone w przekazach pocztowych, albo inne wyodrębnione i oznaczone przez operatora pocztowego miejsce, w którym można zawrzeć umowę o świadczenie usługi pocztowej lub odebrać przesyłkę pocztową lub kwotę pieniężną określoną w przekazie pocztowym. Na podstawie umów z różnymi operatorami, niektóre sklepy franczyzowe stanowią w tym rozumieniu placówkę pocztową (można w nich bowiem np. odebrać przesyłkę), tym samym są wyłączone z zakazu handlu. Propozycja zawarta w projekcie ustawy zakłada, że opisywany wyjątek będzie się odnosił wyłącznie do placówek, w których przeważająca działalność polega na świadczeniu usług pocztowych (pojęcie zdefiniowane w art. 2 Prawa pocztowego).

    W rezultacie, wspomniane placówki handlowe nie mogłyby już dłużej funkcjonować w niedziele objęte zakazem. Jest to zmiana, która z pewnością zostanie negatywnie odebrana przez społeczeństwo. Aktualnie bowiem, przepisy ograniczające handel w niedziele nie są powodem generalnego niezadowolenia wśród Polaków m.in. dlatego, że istnieje w „niehandlowe niedziele” alternatywa w postaci sklepów franczyzowych korzystających z opisywanego wyłączenia. W momencie, w którym jej zabraknie, dotkliwość zakazu dla konsumentów w istotnym stopniu zwiększy się.

    Niezależnie od powyższego, zgłaszamy stanowczy sprzeciw wobec modelu stanowienia prawa wykorzystywanego ponownie przy okazji nowelizacji ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni. Mamy bowiem do czynienia z projektem poselskim, który wpływa na sytuację szerokiej grupy przedsiębiorców prowadzących sklepy franczyzowe, a który nie podlega żadnemu oficjalnemu procesowi konsultacji. Partnerzy społeczni nie mogą złożyć do projektu oficjalnych uwag, a z doniesień medialnych wynika, że planuje się projekt przyjąć ekspresowo, w trybie błyskawicznym. Jest to naganna i niedopuszczalna praktyka, powodująca psucie prawa, a w konsekwencji również państwa, ponieważ wszystkie jego organy działają na podstawie i w granicach przepisów. Nie ma żadnego powodu gospodarczego, czy też społecznego, by omawiany projekt ustawy miał być przyjęty w wyjątkowym pośpiechu. Zarówno wykorzystywanie ścieżki poselskiej, pozbawionej procesu konsultacji społecznych, jak i ekspresowe, bezrefleksyjne uchwalanie tak procedowanych projektów, uznajemy za model szkodliwy i niemożliwy do zaakceptowania.

    Jednocześnie, proponujemy kompromisowe rozwiązanie, uwzględniające zarówno sytuację na rynku, racje przedsiębiorców, jak i troskę o dobro pracowników – apelujemy, by zamiast regulacji obejmujących wycinek sektora handlowego, wprowadzić proste i przejrzyste zasady dla wszystkich. Niech każdy pracownik ma prawo do przynajmniej dwóch wolnych niedziel w miesiącu. Takim przepisem objęte byłyby wszystkie branże, miałby on charakter powszechny, a jednocześnie nie zaburzałby rytmu życia gospodarczego, ponieważ przy odpowiednim zaplanowaniu i ułożeniu grafików nie byłoby żadnych przeszkód, by poszczególne podmioty funkcjonowały w niedziele.

    Podsumowując:

    – uznajemy dotychczas obowiązujące przepisy ograniczające handel w niedziele za nieefektywne, ze względu na przyjęty sposób regulacji;

    – uważamy, że przedstawiony projekt nowelizacji nie stanowi żadnej jakościowej zmiany ustawy i doprowadzi jedynie do tego, że zakaz handlu w niedziele stanie się bardziej dokuczliwy dla konsumentów;

    – stanowczo sprzeciwiamy się oburzającemu trybowi uchwalania prawa: błyskawicznie, z pominięciem konsultacji, bez zachowania stosownych dla wagi aktu procedur;

     – apelujemy o wprowadzenie rozwiązania zapewniającego osiągniecie podstawowego celu regulacji, a jednocześnie powszechnego i akceptowalnego przez biznes, tj. wprowadzenie obowiązku zagwarantowania każdemu pracownikowi przynajmniej dwóch wolnych niedziel w miesiącu.

     

    23.11.2018 Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o zmianie ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele i święta oraz w niektóre inne dni

     

    Fot. ElasticComputeFarm/pixabay.com

    Odpływ imigrantów z Ukrainy na Zachód realnym zagrożeniem dla polskiej gospodarki – możemy stracić 1,6 proc. PKB

    Warszawa, 6 listopada 2018

     


    Odpływ imigrantów z Ukrainy na Zachód realnym zagrożeniem dla polskiej gospodarki – możemy stracić 1,6 proc. PKB

     

    Polska stoi przed realnym problemem związanym z ryzykiem znaczącego spowolnienia gospodarczego, który może wywołać odpływ ponad pół miliona pracowników z Ukrainy na Zachód Europy. Zdaniem ekspertów Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, uniknięcie takiego scenariusza, będzie możliwe, dzięki stworzeniu spójnej polityki migracyjnej, ukierunkowanej w dużej części na mądrą absorpcję imigrantów zarobkowych ze sprawdzonych kierunków.

    Temat ten został ujęty w szerszym kontekście w memorandum pn. „Realizacja czarnego scenariusza – czy Polska straci pracowników z Ukrainy na rzecz Niemiec”, zaprezentowanym 6 listopada br. na konferencji prasowej ZPP.

    Z niepokojem obserwujemy sytuację związaną z problematyką niedostatecznej podaży pracy w Polsce, a co za tym idzie, z powiązanym z nią, brakiem rąk do pracy, o którym coraz częściej głośno w mediach ogólnopolskich. Od 2016 roku postulujemy stworzenie spójnej polityki migracyjnej, zakładającej maksymalnie uproszczoną procedurę zatrudniania obywateli Ukrainy i innych nacji, których przedstawiciele już dzisiaj w Polsce pracują i przyczyniają się do tworzenia PKB – twierdzi Jakub Bińkowski, Sekretarz Departamentu Prawa i Legislacji ZPP.

    Jego zdaniem dalszym krokiem, w kontekście gospodarczym, związanym z uzupełnianiem niedoborów na rynku pracy, jest stworzenie przejrzystej ścieżki uzyskania prawa stałego pobytu, a następnie – obywatelstwa dla imigrantów zza wschodniej granicy Polski.

    Jak czytamy w memorandum ZPP „według szacunków Narodowej Rady Ludnościowej, do 2050 roku Polska powinna przyjąć 5 milionów imigrantów zarobkowych, aby utrzymać dotychczasowe tempo rozwoju gospodarczego”.

    Eksperci ZPP są zgodni co do tego, że kontynuacja dobrej koniunktury gospodarczej, nie będzie możliwa dzięki krótkofalowym działaniom, polegającym na zaspokajaniu aktualnych potrzeb i przyciąganiu imigrantów na krótki czas, choćby w związku z sezonowym wzrostem popytu na pracę.

    Z analogiczną sytuacją mierzą się praktycznie wszystkie państwa członkowskie Unii Europejskiej, w których również występują istotne niedobory ludności w wieku produkcyjnym. Jest to bardzo duże zagrożenie nie tylko dla aktualnego tempa rozwoju gospodarczego, które w sytuacji, w której coraz mniej osób pracuje, a coraz więcej pobiera świadczenia – musi zmaleć, ale również dla stabilności repartycyjnego systemu emerytalnego, a w konsekwencji – sytuacji budżetów. – komentuje Tomasz Wróblewski, Prezes Warsaw Enterprise Institute. – Nic więc dziwnego, że inne europejskie są bardzo głęboko zainteresowane pozyskaniem licznej grupy łatwo asymilujących się imigrantów podejmujących pracę zarobkową.

    Wprowadzenie przez zachodnie państwa dla  pracowników z Ukrainy ruchu bezwizowego, obowiązujące od 11 czerwca 2017 – obywatele Ukrainy nie potrzebują wiz, by wjechać na terytorium UE, przy czym uprawnienie to zostało ograniczone do 90 dni w ciągu pół roku, a wyjazdy można odbywać w celach biznesowych, turystycznych i rodzinnych – spowodowało, że w pierwszym miesiącu funkcjonowania nowych przepisów, granicę UE przekroczyło bez wiz ponad 95 tysięcy Ukraińców. Jednocześnie, dynamika imigracji zarobkowej do Polski z kierunku wschodniego istotnie spadła – z danych MRPiPS wynika, że w I półroczu 2018 roku zarejestrowano o 13 proc. mniej oświadczeń o zamiarze powierzenia wykonywania pracy cudzoziemcowi, niż w roku ubiegłym, co stanowi odwrócenie trendu z ostatnich kilku lat, tj. w zasadzie ciągłego wzrostu liczby rejestrowanych oświadczeń.

    ZPP przez wiele miesięcy prezentował swoje rekomendacje w zakresie stworzenia programu mającego na celu zatrzymanie imigrantów zarobkowych z Ukrainy i innych krajów wschodnich w Polsce. Niestety z niepokojem stwierdzamy, że to Niemcy dzisiaj przygotowują się do otwarcia swojego rynku dla pracowników spoza Unii Europejskiej. Rząd niemiecki chce bowiem zwiększyć napływ wykwalifikowanej siły roboczej i dostosować go do potrzeb rynku pracy – nadrzędnym celem jest tutaj zabezpieczenie pracowników z wykształceniem zawodowym – mówi Katarzyna Niemyjska, Dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji ZPP. – Niemcy, w ramach szybkiej i prostej procedury, mają uznawać kwalifikacje zdobyte poza UE, a także prowadzić szeroko zakrojone działania promocyjne zachęcające do podjęcia u nich pracy oraz oferować wsparcie w nauce języka niemieckiego.

    Realizacja przez Niemców zaprezentowanego planu będzie miała określony wpływ na polską gospodarkę. Można bowiem założyć, a istnieją już badania na ten temat, że duża część pracowników z Ukrainy przebywających w Polsce, zdecyduje się przemieścić na Zachód. Oznacza to odpływ dużej części tak potrzebnej nam siły roboczej do Niemiec, co spowoduje duże trudności dla przedsiębiorców, ale również kłopoty makroekonomiczne. Według szacunków ZPP, w umiarkowanym wariancie zakładającym odpływ z rynku pracy 500 tysięcy imigrantów z Ukrainy, potencjalny uszczerbek PKB wyniesie 1,6 proc., co stanowi 1/3 dynamiki wzrostu PKB w roku 2017. W kontekście zbliżającego się nieuchronnie spowolnienia gospodarczego, strata ta byłaby jeszcze bardziej dotkliwa.

    Zdaniem ZPP istnieje potrzeba pilnej aktywności rządu, nakierowanej na realizację działań mających zapobiec sytuacji, w której znaczący niedobór rąk do pracy w Polsce stanie się faktem i wpłynie istotnie na sytuację przedsiębiorców, którzy będą mieli trudności z prowadzeniem swoich działalności przy tak dużej liczbie wakatów, a następnie po stronie konsumentów, którzy za te same usługi i produkty będą musieli płacić więcej. W efekcie, straci również państwo, bowiem Ukraińcy wydają w Polsce zarobione pieniądze, a ich wynagrodzenia są opodatkowane na regularnych zasadach.

     

    Memorandum ZPP ,,Realizacja czarnego scenariusza – czy Polska straci pracowników z Ukrainy na rzecz Niemiec’’

     

    Fot. skeeze/pixabay.com

    Polska Federacja Producentów Żywności nową organizacją członkowską ZPP

    Warszawa, 30 października 2018 r.

     

    Polska Federacja Producentów Żywności 
    nową organizacją członkowską ZPP

     

    Do ZPP dołączyła Polska Federacja Producentów Żywności. Organizacja została powołana w celu zapewnienia efektywnego współudziału podmiotów gospodarczych w tworzeniu prawnych, organizacyjnych i ekonomicznych warunków rozwoju sektora żywnościowego – jednej z największych i najsilniejszych gałęzi polskiej gospodarki. Członkami PFPŻ są wiodące firmy i organizacje związane z szeroko rozumianym rynkiem żywności w Polsce. Od wielu lat pomagają im w budowaniu mocnej pozycji na rynku. Firmy zrzeszone w PFPŻ zatrudniają 40 tysięcy pracowników.


    PFPŻ swoją działalność opiera na trzech podstawowych filarach:

    • Organizacja – tylko występując wspólnie, przedsiębiorstwa mogą skutecznie reprezentować swoje stanowiska,
    • Współpraca – stwarzanie unikatowej platformy do współpracy pomiędzy firmami,
    • Oddziaływanie – przedstawiciele PFPŻ aktywnie reprezentują opracowane w komisjach roboczych Federacji stanowiska i opinie.


    Integracja z Unią Europejską, postawiła przed polskimi przedsiębiorstwami nowe wyzwania. Polska Federacja Producentów Żywności jest od 1999 r. jedyną polską organizacją będącą członkiem stowarzyszonym największej unijnej organizacji producentów żywności, Konfederacji Przemysłu Żywności i Napojów UE (FoodDrinkEurope).


    PFPŻ reprezentuje polski przemysł żywnościowy na zinstytucjonalizowanym forum całego przemysłu spożywczego Unii Europejskiej. Monitoruje i informuje zrzeszone firmy o wszelkich zmianach w unijnych przepisach żywnościowych, a od 2004 r. umożliwia polskim przedsiębiorstwom aktywny współudział w ich kształtowaniu.

     

     

    Fot. rawpixel/pixabay.com

    Walka z szarą strefą wyrobów tytoniowych

    Warszawa, 29 października 2018 r.

     

    Walka z szarą strefą wyrobów tytoniowych


    Mądra polityka akcyzowa, rozwiązania regulacyjne uszczelniające uprawę tytoniu i obrót suszem, a także zintensyfikowane działania służb – to  czynniki, które pozwoliły na ograniczenie szarej strefy rynku wyrobów tytoniowych o około połowę w ciągu ostatnich 3 lat – tak wynika z czwartej publikacji Business Paper Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

    Zgodnie z powszechną wiedzą, szara strefa to zjawisko bardzo niekorzystne dla gospodarki. Szczególnie narażone są na nią te sektory, w których premia za niestosowanie się do przepisów i niepłacenie podatków jest najwyższa. Jednym z takich sektorów jest rynek wyrobów tytoniowych. Wysokie podwyżki akcyzy na papierosy zaowocowały tym, że o ile w 2011 roku w przeciętnej paczce papierosów akcyza wynosiła około 6 zł, o tyle w 2015 roku było to już ponad 8 zł. Wraz z podwyżkami akcyzy rosło również obciążenie VAT. Tak wysokim podwyżkom podatków nie towarzyszył jednak wzrost wpływów budżetowych, które – wręcz przeciwnie – malały.

    Do 2015 roku rząd, mimo naszych wyraźnych ostrzeżeń, uparcie podwyższał akcyzę na papierosy, mimo że oczywiste było, że nie przyniesie to większych wpływów – twierdzi Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP. Pieniędzy z akcyzy tytoniowej było coraz mniej, za to szara strefa rosła w najlepsze, z 13,9 proc. w 2011 roku do 19 proc. w najgorszym momencie roku 2015. Wyraźnie odbiło się to na legalnym rynku papierosów, który w tym okresie skurczył się o 25 proc.

    Jednocześnie, nie przeprowadzano istotnych inicjatyw legislacyjnych uszczelniających system. Przeprowadzano działania punktowe, takie jak choćby opodatkowanie akcyzą suszu tytoniowego, ale były one całkowicie niewystarczające.

    Zdecydowanie wzrostowi szarej strefy do 2015 roku służyła ograniczona aktywność ustawodawcytwierdzi Marcin Nowacki, wiceprezes ZPP.Reagowano na zagrożenia w sposób całkowicie nieadekwatny, wprowadzając drobne, pojedyncze zmiany, ograniczające skutki negatywnych zjawisk na rynku, takich jak choćby popularne swego czasu „cygara imprezowe”, ale to była kropla w morzu potrzeb. W rezultacie, szara strefa tytoniu do palenia osiągnęła poziom aż około 60% rynku.

    Z szacunków ZPP wynika, że w okresie od 2011 do 2015 roku, polski budżet stracił z powodu szarej strefy wyrobów tytoniowych aż ok. 25 mld zł wpływów podatkowych.

    W 2015 roku doszło jednak do istotnej zmiany polityki, wykraczającej poza prostą korektę. Po pierwsze, powstrzymano się przed podwyżkami akcyzy. Warto zaznaczyć, że przewyższa ona minimalne poziomy wymagane przez Unię Europejską.

    Przez lata powtarzaliśmy, że dalsze podwyżki akcyzy na papierosy nic nie dadzą, a wręcz przyniosą skutek odwrotny do zamierzonego. Rządzący w końcu wzięli to do siebie i zaprzestali bezsensownych podwyżek, czego skutki były widoczne niemal od razupowiedział Cezary Kaźmierczak.

    Samo powstrzymanie podwyżek nie przyniosłoby jednak zadowalających efektów. Konieczne było podjęcie działań legislacyjnych i to się wydarzyło. Wprowadzono szereg obowiązków i zasad dotyczących pośredniczących podmiotów tytoniowych, zabezpieczeń akcyzowych, a także monitorowania upraw i obrotu surowcem tytoniowym. Pojawił się obowiązek wpisu do rejestru każdego producenta surowca tytoniowego.

    Okazało się, że możliwe jest uszczelnienie systemu w sposób regularny i zorganizowany – podkreśla Marcin Nowacki.Dodatkowo przyznano służbie celnej uprawienia operacyjno-rozpoznawcze, co doprowadziło do tego, że w 2016 roku zamknięto pięciokrotnie więcej nielegalnych fabryk papierosów, niż w roku 2014.

    Rezultaty przeprowadzonych działań, zarówno w zakresie polityki akcyzowej, jak i projektów legislacyjnych oraz zmian dotyczących służb, są bardzo pozytywne – udział szarej strefy w rynku papierosów spadł o 6,7 punktów procentowych, legalny rynek wzrósł o niemal 3 proc. przychody z akcyzy tytoniowej zwiększyły się o 1 mld zł na rok. Tym samym, udało się odwrócić wszystkie negatywne trendy spowodowane błędną polityką lat poprzednich.

    Mimo dobrych skutków prowadzonej polityki, zagrożenie szarą strefą wciąż pozostaje realne, jako że na horyzoncie znajdują się nowe zagrożenia, jak np. zakaz sprzedaży wyrobów mentolowych. Zarówno one same, jak i rekomendacje ZPP w ich zakresie szerzej omówione zostaną w kompleksowym raporcie, którego publikacja planowana jest na listopad br. 

     

    29.10.2018_ZPP Bussines Paper_Walka z szarą strefą wyrobów tytoniowych

     

    Fot. StockSnap/pixabay.com

    Komentarz ZPP ws. uchwalenia przez Sejm RP ustawy wprowadzającej trzeci próg podatkowy w podatku dochodowym i likwidującej podatek liniowy dla działalności gospodarczej oraz ustawy wprowadzającej tzw. exit tax

    Warszawa, 26 października 2018 r.

     

    Komentarz Związku Przedsiębiorców i Pracodawców ws. uchwalenia przez Sejm RP ustawy wprowadzającej trzeci próg podatkowy w podatku dochodowym i likwidującej podatek liniowy dla działalności gospodarczej oraz ustawy wprowadzającej tzw. exit tax

     

    W dniu 23 października 2018 roku Sejm RP przegłosował rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych, ustawy – Ordynacja podatkowa oraz niektórych innych ustaw (druk nr 2860) oraz rządowy projekt ustawy o Solidarnościowym Funduszu Wsparcia Osób Niepełnosprawnych (druk nr 2848).

     

    Oba projekty były przedmiotem gruntownej krytyki wielu uczestników przeprowadzonych konsultacji społecznych, w tym również ZPP. Pierwszy z nich zakłada bowiem wprowadzenie do polskiego systemu podatkowego szeregu zmian o charakterze bardzo istotnym dla podmiotów gospodarczych, odnoszących się m.in. do kwestii raportowania o schematach podatkowych, czy też zmian dotyczących klauzuli obejścia prawa podatkowego. Są to działania, które w zamierzeniu ustawodawcy mają uszczelnić system i doprowadzić do zwiększenia dochodów budżetowych, w praktyce jednak mogą być dla podatników niebezpieczne. Ponadto, w ramach projektu, ustawodawca wprowadza tzw. exit tax, zgodnie z którym opodatkowane miałyby zostać dochody z niezrealizowanych zysków. Oznacza to de facto opodatkowanie przeniesienia składnika majątku poza terytorium Polski, w wyniku którego Rzeczpospolita traci w całości albo w części prawo do opodatkowania dochodów ze zbycia tego składnika, a także zmiana rezydencji podatkowej, w wyniku której Polska traci w całości albo w części prawo do opodatkowania dochodów ze zbycia składnika majątku będącego własnością podatnika, w związku z przeniesieniem jego miejsca zamieszkania do innego państwa.

     

    Jest to rozwiązanie wynikające poniekąd z dyrektywy ATAD – jednak polski ustawodawca zdecydował się implementować przepisy w sposób zaostrzony względem minimalnych wymagań ustanowionych w dyrektywie, obejmując podatkiem również osoby fizyczne nieprowadzące działalności gospodarczej.

     

    Warto zaznaczyć, że przyjęty projekt został wyodrębniony z projektu większego, który był uprzednio przedmiotem konsultacji społecznych i zawierał szereg innych rozwiązań, obejmujących m.in. preferencyjne opodatkowanie dochodów z praw własności intelektualnej, czy też zmianę zasad podatkowego rozliczania kosztów rat leasingowych. W toku konsultacji społecznych, ZPP złożył krytyczne stanowisko do projektu zwracając uwagę na część niekorzystnych rozwiązań, a także poddając krytyce fakt, że dyrektywę ATAD polski ustawodawca zdecydował się implementować w pośpiechu czyniącym proces konsultacji w zasadzie iluzorycznym (zaledwie dwa tygodnie na zgłoszenie uwag do bardzo obszernego projektu, przy jednoczesnym konsultowaniu nowej Ordynacji podatkowej), mimo że czas na transpozycję mija dopiero z końcem 2019 roku. Nasze stanowisko w powyższym zakresie pozostaje niezmienne – wyrażamy stanowczy sprzeciw wobec wprowadzania nowych rozwiązań podatkowych, tak głęboko ingerujących w interesy podatników, w tak krótkim czasie, bez uwzględnienia uwag złożonych w toku konsultacji społecznych, a także bez dogłębnej analizy i dyskusji nad orzecznictwem TSUE odnoszącym się do koncepcji exit tax oraz jego wpływem na ostateczny kształt polskiej regulacji.

     

    Podczas tej samej sesji plenarnej uchwalono ponadto również drugi projekt ustawy – o Solidarnościowym Funduszu Wsparcia Osób Niepełnosprawnych. Fundusz ten miałby być finansowany ze składek obciążających wynagrodzenia pracowników oraz nowego podatku o stawce 4 proc., którego podatnikami będą osoby osiągające roczne dochody na poziomie miliona złotych. Warte zauważenia, że wysokość wspomnianej składki nie została w ustawie podana – ma być na bieżąco określana w ustawie budżetowej. W rzeczywistości zatem, polski ustawodawca, pod pretekstem stworzenia Funduszu (w dużej mierze pokrywającego się kompetencyjnie z już istniejącym PFRON), zdecydował się na zwiększenie pozapłacowych kosztów pracy (co gorsza – w wysokości nie określonej na stałe w ustawie), a także likwidację liniowego podatku dochodowego od działalności gospodarczej i wprowadzenie do skali podatkowej trzeciego progu w wysokości miliona złotych. ZPP już kilkukrotnie zdecydowanie krytykował ten pomysł, wskazując na jego antyrozwojowy charakter, a także niebezpieczeństwo wprowadzenia dalej idących zmian w przyszłości, zmierzających w kierunku stworzenia w Polsce progresywnego systemu opodatkowania dochodów.

     

    Reasumując, 23 października polski Sejm uchwalił dwa projekty ustaw wprowadzające istotne, niekorzystne dla podatników zmiany. Jak wynika z informacji dotyczącej głosowań, niestety niewielu posłów sprzeciwiło się tym inicjatywom, co pozostawiamy do rozwagi w kontekście zbliżających się wyborów parlamentarnych.

     

    Fot. Photo RNW/ na lic. Creative Commons/ flickr.com

    ZPP wyłonił zwycięzców w konkursach na projekty związane z ukazaniem prześladowania prywatnej działalności gospodarczej w czasach PRL

    Warszawa, 24 października 2018

     

    Znane są już wyniki konkursów ZPP dot. projektów związanych z ukazaniem prześladowania prywatnej działalności gospodarczej w czasach PRL, w latach 1944-1989.

    Laureaci zostali wyłonieni w trzech kategoriach konkursowych:

    • grantowej,
    • na film dokumentalny,
    • na broszurę.

    Zwycięzcami konkursu na film dokumentalny i konkursu grantowego na serię materiałów video, infografik, podcastów itp. zostali Panowie Stefan Tompson i Jan Tompson.

    W konkursie na broszurę wygrał Pan Andrzej Krajewski.

    Serdecznie gratulujemy zwycięzcom i dziękujemy za liczne zgłoszenia.

    Prawa przedsiębiorców w Polsce przestrzegane w sposób umiarkowany

    Warszawa, 25 października 2018

     

    Prawa przedsiębiorców w Polsce przestrzegane w sposób umiarkowany

     

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców po raz drugi poddał ocenie przestrzeganie praw przedsiębiorców w Polsce. Jak wynika z raportu, stan przestrzegania praw przedsiębiorców w Polsce oceniono na 28 punktów na 56 możliwych, co jest wynikiem o dwa punkty gorszym niż w 2017 roku. W dalszym ciągu wynik ten klasyfikuje nas jako kraj, w którym prawa przedsiębiorców są umiarkowanie przestrzegane.


    W publikacji przeanalizowano między innymi: pewność prawa, prawo do domniemania uczciwości, prawo do szybkiego i transparentnego procesu, prawo do egzekucji wierzytelności, prawo do swobodnego zawierania umów oraz inne obszary.


    Spadek należy tłumaczyć przede wszystkim pogorszeniem się sytuacji w wymiarze sprawiedliwości. Średni czas trwania sprawy w sądzie rejonowym wydłużył się aż o miesiąc. Zmniejszyła się także skuteczność egzekucji komorniczych  –
    powiedział Kamil Rybikowski, ekspert ZPP.


    L
    epszy wynik niż w 2017 roku zanotowano w sprawach podatkowych: zmniejszyła się ilość uchylonych decyzji podatkowych, rzadziej konieczne było wydawanie indywidualnych interpretacji podatkowych. Nieznacznie zahamowała także gorączka legislacyjna. Pozostałe badane obszary, takie jak np. czas potrzebny na założenie firmy, czy liczba godzin potrzebnych na wywiązanie się z obowiązków podatkowych, pozostały na podobnym poziomie jak w 2016 roku.


    W dalszym ciągu grzęźniemy w przeciętności. Można oczywiście powiedzieć że nie ma tragedii, co byłoby zgodne z prawdą, jednak właściwie w każdym elemencie funkcjonowania firm w Polsce znaleźć można mankamenty – w sądownictwie, działalności administracji skarbowej czy legislacji. Zwłaszcza sytuacja w sądownictwie budzi duży niepokój – skomentował Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP.

     

    Od dwóch lat zauważalna jest tendencja spowolnienia w zakresie rozstrzygania procesów sądowych. Jeszcze kilka lat temu przeciętnie sprawa gospodarcza w sądzie rejonowym trwała nieco ponad 4 miesiące, dziś ten czas wydłużył się do 6 i pół miesiąca. Po zeszłorocznym, jednorazowym wzroście, ponownie spadł także współczynnik skutecznego egzekwowania wierzytelności. Komornikom z rąk dłużników udaje się uzyskać mniej niż co piątą należność.

     

    Od kilkudziesięciu miesięcy toczy się ostry spór polityczny wokół sądownictwa. Przebiega on jednak obok podstawowego problemu, jakim jest przewlekłość postępowań. Obywatele, w tym także przedsiębiorcy, oczekują przede wszystkim zmian skierowanych na szybsze działanie sądów – dodał Cezary Kaźmierczak.

     

    Najpotężniejszą barierą zakładania i prowadzenia działalności gospodarczej jest zmienność i niepewność prawa w Polsce, które jest najbardziej niestabilnym ze wszystkich krajów należących do Unii Europejskiej. W 2017 roku odnotowano jednak spadek w zakresie produkcji stron nowego prawa – o 15 proc. rok do roku.

     

    Szukając pozytywów, możemy wskazać na zmniejszającą się na przestrzeni ostatnich lat, liczbę kontroli podatkowych. Dla porównania zmniejszyła się ona w 2017 roku w stosunku do 2014 o ponad połowę. Urzędy coraz częściej są w stanie punktowo interweniować w sytuacjach, gdzie dostrzegają jakieś nieprawidłowości, bez konieczności utrudniania życia przedsiębiorcom w ramach rutynowych kontroli – powiedział Kamil Rybikowski, ekspert ZPP.

     

    Tegoroczny raport dotyczy okresu, w którym nie funkcjonowała jeszcze Konstytucja dla Biznesu. Jest w niej zawartych wiele praw, które posiadają przedsiębiorcy wobec organów państwowych. Zmiana wskaźnika przestrzegania praw przedsiębiorców w kolejnych latach będzie jednym z wyznaczników pozwalających stwierdzić, czy Konstytucja spełnia swoją funkcję, której podstawowym celem jest stworzenie bezpiecznego dla biznesu otoczenia regulacyjno-prawnego.

     

    Raport ZPP o przestrzeganiu praw przedsiębiorców w Polsce

     

    Walne Zgromadzenie demonstruje jedność Związku oraz zgadza się na podjęcie przez Zarząd działań w celu zakupu siedziby

    Warszawa, 22 października 2018 r.

     

    Walne Zgromadzenie demonstruje jedność Związku oraz zgadza się na podjęcie przez Zarząd działań w celu zakupu siedziby

     

    Walne Zgromadzenie ZPP udzieliło aprobaty dla podjęcia przez Zarząd działań w celu zakupu siedziby ZPP. W planach, w siedzibie, oprócz biura, ma znaleźć się miejsce na kawiarnię, bibliotekę, sale konferencyjne i szkoleniowe.

    Na Walnym Zgromadzeniu Członków, które odbyło się 22 października 2018 roku reprezentowanych było 89% uprawnionych do głosowania (ponad 4/5 uprawnionych).

    Podczas Walnego Zarząd przedstawił sprawozdanie z dotychczasowej działalności Zarządu, a także sprawozdanie z audytu finansowego ZPP przygotowane przez biegłego rewidenta, który został zlecony na początku tego roku. Oba dokumenty zostały przyjęte przez Walne Zgromadzenie. Za uchwałami głosowało 100% obecnych na Walnym. Nikt nie głosował przeciwko.

    Członkowie ZPP wyrazili poparcie dla dotychczasowych kierunków działań Zarządu i stwierdzili, że nie wykazano żadnych nieprawidłowości dotyczących funkcjonowania Zarządu. Członkowie ZPP wyrazili także opinię wobec publicznych wypowiedzi jednego z byłych członków Zarządu ZPP, dotyczących działalności Zarządu Związku, uznając je za nieakceptowalne i nieodzwierciedlające rzeczywistości. Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie ZPP wyraziło również aprobatę co do kierunku działań podejmowanych przez Radę Nadzorczą ZPP oraz wyraziło całkowite zrozumienie dla decyzji Rady Nadzorczej ZPP o odwołaniu Tomasza Pruszczyńskiego z funkcji wiceprezesa Związku.  Za uchwałą głosowało 100% obecnych uprawnionych do głosowania na Walnym. Nikt nie głosował przeciwko.

    Z Rady Nadzorczej ZPP Walne Zgromadzenie odwołało Dariusza Piekarskiego. Powodem odwołania jest utrata zaufania i działanie w ramach potencjalnego konfliktu interesów. Za odwołaniem Dariusza Piekarskiego wypowiedzieli się Członkowie reprezentujący 94,9% uprawnionych do głosowania. Wstrzymało się 5,1%.

     

     

    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o zmianie ustawy prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw z dnia 2 października 2018 roku

    Warszawa, 18 października 2018

     

     

    Stanowisko Związku Przedsiębiorców i Pracodawców ws. projektu ustawy o zmianie ustawy prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw
    z dnia 2 października 2018 roku

     

    Z uwagi na fakt, iż polski prawodawca po raz kolejny decyduje się – w ramach omawianego projektu – na wykroczenie poza zakres regulacji wymagany przez implementowane dyrektywy europejskie, a także zważywszy na konsekwentne stanowisko ZPP ws. implementowania prawa unijnego (zakładające konieczność stosowania zasady EU+0), przedmiotowy projekt ustawy oceniamy, w zakresie odnoszącym się do zmian systemu nadzoru nad badaniami technicznymi, negatywnie.

     

    Ocena ta wynika również z faktu, iż zaprezentowany projekt ustawy stoi w niektórych elementach w sprzeczności z postanowieniami ustawy Prawo przedsiębiorców, będącej jednym z elementów Konstytucji dla Biznesu, a także powoduje, iż polscy przedsiębiorcy, w szczególności Ci z sektora MSP, będą narażeni na dodatkowe koszty. Apelujemy o wycofanie się ze szkodliwych przepisów, postulując powzięcie – niezależnie od obowiązku implementowania dyrektywy do polskiego porządku prawnego – prac nad ewentualną modyfikacją ww. systemu, niewiążącą się z nałożeniem na polskich przedsiębiorców dodatkowych ciężarów.

     

    Art. 14 ust. 1 dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2014/45/UE z dnia 3 kwietnia 2014 roku w sprawie okresowych badań zdatności do ruchu drogowego pojazdów silnikowych i ich przyczep oraz uchylającej dyrektywę 2009/40/WE stanowi, że państwa członkowskie zapewniają, aby stacje kontroli pojazdów podlegały nadzorowi. W kolejnych ustępach omawianego przepisu mowa jest m.in. o zakresie zadań organu nadzoru, czy też zwolnieniu stacji kontroli pojazdów prowadzonych bezpośrednio przez właściwy organ z wymogów dotyczących upoważnienia i nadzoru w przypadku, gdy organ nadzoru stanowi część właściwego organu.

     

    W polskim porządku prawnym, ten wynikający z dyrektywy obowiązek już jest realizowany – na podstawie art. 83b ust. 1 nadzór nad stacjami kontroli pojazdów sprawuje starosta. Projektodawcy dostrzegli w funkcjonowaniu obecnego nadzoru istotne niedociągnięcia i – niestety – zamiast spróbować poprawić je za pomocą adekwatnych regulacji, zdecydowali się na rewolucyjną wręcz zmianę systemu. W ramach przedstawionego projektu bowiem (art. 82 i kolejne), nadzór nad systemem badań technicznych sprawować ma Transportowy Dozór Techniczny. Zaproponowany system wiąże się ze zdecydowanym zwiększeniem kosztów sprawowania nadzoru nad systemem – o ile w tej chwili jest to ok. 23 mln zł w ciągu 10 lat, o tyle w ramach nowych regulacji kwota ta wzrasta już do ponad 1,7 mld zł w tym samym okresie.

     

    Mowa jest zatem o systemie droższym wręcz nieporównywalnie – różnica nie jest nawet dwudziestokrotna, lecz znacznie większa. Dodatkowo, na mocy art. 84 ust. 4 projektu ustawy planuje się wprowadzić opłatę przeznaczoną na zapewnienie wysokiej jakości badań technicznych, czyli tzw. opłatę jakościową, której maksymalna wysokość nie może przekroczyć 3,5 zł. Chcemy jednoznacznie podkreślić, że z punktu widzenia przedsiębiorców jest to po prostu dodatkowy podatek – jakkolwiek usilne nie byłyby starania mające na celu wprowadzania kolejnych obciążeń pod nazwą „danin” i „opłat” – są to tego samego rodzaju obciążenia publiczne, które przedsiębiorcy muszą uiszczać, i które stanowią dla nich koszt. W tym wypadku, mimo że jednostkowo nie jest on wysoki, to wziąwszy pod uwagę wolumen wykonywanych w skali roku badań technicznych pojazdów (ok. 20 mln), skala kosztów dla polskich firm, głównie małych i średnich, rośnie do 70 mln zł rocznie.

     

    Poza wspomnianymi, wprowadzenie przepisów omawianego projektu ustawy w życie, wiązałoby się z szeregiem kosztów dodatkowych, związanych choćby ze szkoleniami diagnostów, czy obsługą CEPiK. Opłaty za badania techniczne pojazdów są w Polsce w tej chwili kilkukrotnie niższe, niż w państwach Europy Wschodniej, a jednocześnie nie podlegają jakiejkolwiek waloryzacji. Jednocześnie, przedsiębiorcy prowadzący stacje kontroli pojazdów muszą mierzyć się z coraz większymi kosztami działalności, na które składały się opłaty, wynagrodzenia, czy media. W rezultacie, rentowność firm w istotnym stopniu zmalała – w porównaniu z rokiem 2005, przychody firm prowadzących stacje kontroli pojazdów zmalały o ok. 30 proc.

     

    Reasumując, projektodawca zdecydował się na zaproponowanie rozwiązania znacznie droższego, niż to, które obowiązuje aktualnie, oraz wprowadzenie dodatkowych opłat (de facto podatków) po stronie przedsiębiorców, których pojazdy podlegają kontroli. Trzeba zaznaczyć, że zaprezentowane w ramach projektu ustawy podejście jest całkowicie niezgodne z zasadą EU+0, a także szeregiem zasad wywodzonych z ustawy Prawo przedsiębiorców, w tym zasady, zgodnie z którą przed rozpoczęciem prac nad opracowaniem projektu aktu normatywnego określającego zasady podejmowania, wykonywania lub zakończenia działalności gospodarczej dokonuje się m.in. analizy możliwości osiągnięcia celu tego aktu normatywnego za pomocą innych środków.

     

    W przypadku omawianego projektu nie przedstawiono, mimo głosów strony społecznej, alternatywnych i mniej kosztownych sposobów zmiany systemu nadzoru nad kontrolami pojazdów. W związku z tym, a także wziąwszy pod uwagę fakt podejmowania próby wprowadzania dodatkowych restrykcji pod pozorem implementowania prawa unijnego, omawiany projekt ustawy należy w zakresie odnoszącym się do nadzoru nad systemem badań technicznych pojazdów, ocenić negatywnie i zarekomendować rozpoczęcie prac legislacyjnych mających na celu udoskonalenie systemu aktualnego, zważając jednocześnie na kwestię kosztochłonności proponowanych rozwiązań.

     

     

    Fot. pixel2013/pixabay.com

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery