• PL
  • EN
  • szukaj

    Komentarz ZPP ws. umożliwienia upadłości konsumenckiej przedsiębiorcom prowadzącym jednoosobową działalność gospodarczą

    Warszawa, 24 stycznia 2020 r.

     

     

    KOMENTARZ ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. UMOŻLIWIENIA UPADŁOŚCI KONSUMENCKIEJ PRZEDSIĘBIORCOM PROWADZĄCYM JEDNOOSOBOWĄ DZIAŁALNOŚĆ GOSPODARCZĄ

     

    Uchwalona 30 sierpnia 2019 roku nowelizacja ustawy Prawo upadłościowe wprowadziła szereg istotnych zmian. W dużym stopniu ułatwiła ona procedurę tzw. upadłości konsumenckiej. Na przykład, według starych zasad możliwe było oddalenie przez sąd wniosku o ogłoszenie upadłości w przypadku ustalenia, iż dłużnik z własnej winy doprowadził do swojej niewypłacalności bądź zwiększył jej stopień. Nowy model przewiduje, że wina dłużnika w tym zakresie badana będzie dopiero na etapie ustalania planu spłat wierzycieli. Z pewnością przyczyni się to do wzrostu liczby wniosków o upadłość konsumencką.

    Z punktu widzenia przedsiębiorców bardzo istotną, wręcz rewolucyjną zmianą jest jednak objęcie możliwością skorzystania z tego modelu upadłości również osobom fizycznym prowadzącym działalność gospodarczą.

    Upadłość konsumencka cechuje się – z punktu widzenia dłużnika – szeregiem korzyści, w porównaniu do klasycznego postępowania upadłościowego. Przede wszystkim, celem upadłości konsumenckiej, poza zaspokojeniem roszczeń wierzycieli w jak najwyższym stopniu, jest również doprowadzenie do sytuacji,
    w której zobowiązania niewykonane w ramach postępowania upadłościowego zostaną umorzone. Tym samym, w postanowieniu o ustaleniu planu spłaty wierzycieli w ramach upadłości konsumenckiej, sąd określa zakres i termin spłaty długów nieuregulowanych na podstawie planu podziału funduszy masy upadłościowej. Termin ten nie może być dłuższy niż trzydzieści sześć miesięcy. Po wykonaniu przez upadłego planu spłaty wierzycieli, sąd wydaje postanowienie o stwierdzeniu wykonania planu oraz umorzeniu zobowiązań upadłego powstałych przed dniem ogłoszenia upadłości i niewykonanych w wyniku wykonania planu spłaty wierzycieli. Jednocześnie, jeśli osobista sytuacja upadłego „w oczywisty sposób” wskazuje na to, że nie byłby on w stanie dokonać jakichkolwiek spłat w ramach planu, sąd umarza jego zobowiązania bez ustalenia planu spłaty.

    Innymi słowy – upadłość konsumencka wiąże się z utratą majątku (jednak nie bezdomnością – jeżeli w skład masy upadłości wchodzi lokal mieszkalny albo dom, w którym zamieszkuje upadły, a konieczne jest zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych jego i osób pozostających na jego utrzymaniu, z sumy uzyskanej ze sprzedaży lokalu lub domu wydziela się upadłemu kwotę przeciętnego czynszu najmu lokalu mieszkalnego w tej samej lub sąsiedniej miejscowości za okres od roku do dwóch). Jednocześnie, zobowiązania nieuregulowane w toku realizacji planu spłaty rozpisanego na okres maksymalnie trzydziestu sześciu miesięcy, zostają umorzone. Tymczasem, w przypadku w którym „regularne” postępowanie upadłościowe nie doprowadzi do całkowitego zaspokojenia wierzyciela, ustalona lista wierzytelności stanowi tytuł egzekucyjny przeciwko upadłemu. Nie przewiduje ono zatem możliwości „oddłużenia”, czyli umorzenia wierzytelności zgodnie z mechanizmem analogicznym do opisanego powyżej.

    Objęcie przedsiębiorców prowadzących jednoosobowe działalności gospodarcze możliwością skorzystania z modelu upadłości konsumenckiej stanowi krok w kierunku, który zdecydowanie popieramy i aprobujemy. Przedsiębiorcy ci znajdują się w specyficznej sytuacji – są bowiem traktowani jak profesjonaliści w obrocie i w wielu przypadkach objęci są restrykcjami analogicznymi do tych dotyczących dużych firm, a jednocześnie ich możliwości finansowe i organizacyjne pozostają często bardzo niewielkie. Ustawodawca wydaje się w coraz większym stopniu dostrzegać tę dwoistość, o czym świadczy zarówno przedmiotowa ustawa, jak i np. również uchwalona w ubiegłym roku regulacja obejmująca w określonych przypadkach przedsiębiorców prowadzących jednoosobową działalnością ochroną właściwą dla konsumentów. W szczególny sposób wspomniany dysonans odznacza się właśnie w kwestii odpowiedzialności za zobowiązania. W formule jednoosobowej działalności gospodarczej, przedsiębiorca odpowiada za zobowiązania całym swoim majątkiem. Generuje to istotne ryzyko, choćby z uwagi na specyfikę tej formuły, którą wykorzystuje zdecydowana większość przedsiębiorców początkujących, w wyjątkowym stopniu narażonych na popełnianie błędów i podejmowanie nieroztropnych decyzji biznesowych. Do tej pory, rezultatem tego rodzaju postępowania mogła być rozciągnięta na wiele lat utrata całego dorobku życia. Wobec powyższego z zadowoleniem odnotowujemy, że od 24 marca ekspozycja najmniejszych przedsiębiorców na to ryzyko ulegnie znacznej redukcji.

     

     

    Fot. geralt/ Pixabay.com

    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z promocją prozdrowotnych wyborów konsumentów

    Warszawa, 23 stycznia 2020 r.

     

    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. PROJEKTU USTAWY O ZMIANIE NIEKTÓRYCH USTAW W ZWIĄZKU Z PROMOCJĄ PROZDROWOTNYCH WYBORÓW KONSUMENTÓW

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców co do zasady podtrzymuje generalne uwagi zgłoszone do pierwotnej wersji projektu. W dalszym ciągu jesteśmy przekonani, że stosowanie mechanizmów podatkowych do kształtowania postaw konsumenckich i nawyków zdrowotnych nie jest właściwym kierunkiem regulacji. Bazując na doświadczeniach z innych państw (takich jak choćby Wielka Brytania, Meksyk czy Francja) możemy z bardzo dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że procedowany projekt w żadnym stopniu nie przyczyni się do poprawy stanu zdrowia Polaków, ponieważ nie istnieje żaden przykład kraju, w którym wprowadzenie analogicznego podatku realizowałoby cel w postaci redukcji poziomu otyłości w społeczeństwie. Jednocześnie, proponowany podatek uderza przede wszystkim w najmniej zamożnych konsumentów, zmniejszając ich siłę nabywczą. Mając w pamięci powyższe, wciąż uważamy że skoro projekt ustawy powstaje, to naszym podstawowym zadaniem jest dołożenie wszelkich starań, by przybrał on możliwie wolny od błędów kształt. Z tego punktu widzenia, pragniemy zaproponować szereg zmian niewpływających zasadniczo na realizację głównych celów projektu (a wręcz umożliwiających ich osiągnięcie w znacznie większym stopniu), a jednocześnie sprawiających, że projektowana ustawa pozbawiona będzie istotnych wad legislacyjnych.

    1) Vacatio legis

    Przewidziany w projekcie termin wejścia ustawy w życie to 1 kwietnia 2020 roku. Chcemy podkreślić, że jest to termin niemożliwy do zaakceptowania z punktu widzenia zasady pewności prawa i budzenia zaufania przedsiębiorców do państwa. Na początku grudnia 2019 roku, na łamach Narodowej Strategii Onkologicznej, zapowiedziano wprowadzenie „podatku cukrowego” w 2022 roku. Pod koniec grudnia zaś, pojawiła się pierwsza wersja projektu będącego przedmiotem niniejszego stanowiska. Już sam fakt tak nagłego przyspieszenia prac nad wprowadzeniem podatku jest niezgodny z jakimikolwiek standardami dobrego rządzenia i dialogu z partnerami społecznymi. Nie możemy jednak w żadnym wypadku zaakceptować sytuacji, w której ostateczny kształt regulacji istotnej dla przedstawicieli wielu branż, a także dla konsumentów, poznać możemy zaledwie na kilka tygodni przed jej wejściem w życie. Na ustawodawcy ciąży wynikający z art. 2 Konstytucji i potwierdzony bogatym orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego (por. np. wyrok z 13 maja 2008 roku, sygn. SK 91/06) obowiązek zapewnienia odpowiedniego okresu dostosowawczego do nowych regulacji. W przypadku projektu ustawy wprowadzającego „podatek cukrowy” jest to istotne również o tyle, że część producentów podpisała już z sieciami handlowymi kilkuletnie kontrakty definiujące ceny sprzedaży. W przypadku nowych regulacji podatkowych przyjętym standardem jest, by wchodziły one w życie od 1 stycznia danego roku. Mając to na uwadze, przepisy przedstawionego projektu powinny wejść w życie nie wcześniej, niż z dniem
    1 stycznia 2021 roku.

    2) Nieadekwatne do siły nabywczej polskiego konsumenta stawki podatku

    Wziąwszy pod uwagę siłę nabywczą konsumentów, stawki podatku zaproponowane przez polskiego projektodawcę są w istocie najwyższymi spośród stawek obowiązujących w Unii Europejskiej. Reprezentatywny może być przykład Francji, w której stawka podstawowa (po przeliczeniu wg wskaźnika siły nabywczej) wynosi 0,19 zł wobec proponowanej w projekcie stawki 0,50 zł za litr napoju. Tak wysokie stawki świadczą o dwóch faktach. Po pierwsze – projektodawca nie przeanalizował w należyty sposób zdolności płatniczej polskich konsumentów, czego rezultatem jest zaproponowanie stawek całkowicie do niej nieadekwatnych. Po drugie – cel projektu jest ściśle fiskalny. Trzeba bowiem pamiętać o tym, że poza wprowadzeniem nowych podatków, nie zawiera on żadnej treści merytorycznej ukierunkowanej na poprawę stanu zdrowia Polaków. Wpływy z tytułu „podatku cukrowego” trafić mają niemal w całości do Narodowego Funduszu Zdrowia, jednak prawdziwym beneficjentem tego rozwiązania jest budżet państwa, który w rezultacie nie będzie musiał „dopłacać” do NFZ w formie dotacji. Pragniemy podkreślić, że już w tej chwili polscy konsumenci mierzą się z istotnym wzrostem cen produktów spożywczych. Wprowadzenie nowych podatków, skumulowane z podwyżkami cen prądu
    i innymi czynnikami makroekonomicznymi doprowadzi do jeszcze potężniejszego osłabienia siły nabywczej polskich konsumentów.

    3) Niezasadne z punktu widzenia celów projektu objęcie opodatkowaniem napojów zawierających substancje słodzące nisko i bezkaloryczne, a także trudne do zrozumienia podejście do napojów zawierających kofeinę, czy taurynę.

    Podstawowym deklarowanym celem ustawy jest redukcja problemu otyłości Polaków. Z tego punktu widzenia, trudne do zrozumienia staje się objęcie zakresem przedmiotowym podatku również napojów zawierających substancje słodzące inne niż cukier, pozbawione wartości energetycznej. Reformulacja składów, których ostatecznym rezultatem jest obniżenie kaloryczności produktów, stanowi jeden
    z najskuteczniejszych sposobów walki z otyłością. Jest to podejście akceptowane zarówno przez ośrodki badawcze, jak i organizacje międzynarodowe, a także realizowane w praktyce przez producentów, którzy coraz częściej zmieniają składy swoich produktów, redukując zawartość cukru. Trudne zatem do zrozumienia wydaje się być objęcie opodatkowaniem również napojów zawierających niskokaloryczne substancje słodzące. Tak skonstruowane przepisy zniechęcą producentów do dalszych reformulacji
    i zaburzają stan pewnej synergii pomiędzy działaniami podmiotów publicznych i przedsiębiorców, który udało się osiągnąć w ostatnim czasie, poprzez kombinację akcji społecznych (takich jak np. „Nie cukrz!”) oraz wspomnianej reformulacji składów. Mamy uzasadnione wątpliwości co do zasadności opodatkowania napojów zawierających kofeinę, czy guaranę – w żadnym stopniu nie przyczyniają się one bowiem do zwiększania poziomu otyłości w społeczeństwie. Zwracamy również uwagę na fakt, że niektóre napoje dostępne na rynku zawierają dodatek kofeiny stosowanej jako aromat, a nie środek pobudzający. W tych przypadkach nie ma innego uzasadnienia dla objęcia tego rodzaju napojów opodatkowaniem, niż chęć uzyskania jak najwyższych wpływów z tytułu nowej daniny. Apelujemy zatem o rewizję podejścia projektodawcy do napojów zawierających substancje słodzące inne niż cukier oraz napojów zawierających kofeinę i taurynę, szczególnie jeśli stosowane są one jako aromaty.

    4) Brak wymaganej przepisami UE notyfikacji

    Bazując na przykładach Irlandii, czy Estonii, a także analizując treść dyrektywy 2015/1535 ustanawiającej procedurę udzielania informacji w dziedzinie przepisów technicznych oraz zasad dotyczących usług społeczeństwa informacyjnego, możemy stwierdzić że procedowany projekt zawiera przepisy techniczne podlegające obowiązkowi notyfikacji. Projekt zawiera bowiem regulacje określające specyfikacje (zawartość cukru/substancji słodzących/kofeiny/tauryny) powiązane ze środkami fiskalnymi (podatkiem, nazywanym opłatą), które ostatecznie mają mieć wpływ na konsumpcję produktów, czyli napojów słodzonych cukrem lub innymi substancjami słodzącymi oraz zawierających kofeinę lub taurynę. Dyrektywa nie określa wprost konsekwencji braku dopełnienia obowiązku notyfikacji, jednak z orzecznictwa TSUE wynika, że może ono spowodować nieskuteczność regulacji wobec osób fizycznych. Niedopełnienie obowiązku notyfikacji może zatem nieść poważne, trudne w tej chwili do przewidzenia konsekwencje, wynikające z możliwości powoływania się przez rozmaite podmioty na nieważność przyjętych przepisów w ramach wszczętych postępowań sądowych. Uważamy, że analiza projektowanych przepisów pod kątem konieczności ich notyfikacji to warunek sine qua non dalszego ich procedowania, dlatego apelujemy o uznanie, że jakość procesu legislacyjnego i wynikające z niej długofalowe konsekwencje są istotniejsze niż tempo przyjmowania nowych przepisów.

    5) Niski poziom precyzyjności przepisów

    Proces legislacyjny i toczące się w jego ramach konsultacje służy m.in. temu, by z pierwotnego projektu będącego efektem prac określonego ministerstwa, wyeliminować lub poprawić wszelkie przepisy zawierające błędy legislacyjne, czy też różnego rodzaju wieloznaczności mające negatywny wpływ na możliwość zdekodowania treści regulacji przez ich odbiorców. W tym sensie, wyjątkowo krótki czas na zapoznanie się z nową wersją projektu omawianej ustawy nie pozwolił na szczegółowe przeanalizowanie wszystkich wątpliwości. Nie sposób jednak nie dostrzec, że projektodawca np. nie przewidział możliwości złożenia korekty sprawozdania o opłacie i domagania się jej zwrotu w przypadku zwrotu towarów do producenta, czy też w przypadku eksportu towaru bądź sprzedaży go do innych państw członkowskich przez podmiot, który nie uiścił opłaty, ale poniósł w cenie nabywanego napoju równowartość opłaty zapłaconej przez producenta.  Projektodawca bardzo nieprecyzyjnie opisał również moment powstania obowiązku podatkowego. Mając to na uwadze, apelujemy o podjęcie dalszych prac nad projektem, toczących się w wyważonym tempie i ukierunkowanych na wyeliminowanie wszelkich nieścisłości.

    6) Brak analizy wpływu na poszczególne sektory

    Trzeba podkreślić, że Ocena Skutków Regulacji dołączona do projektu ustawy cechuje się wyjątkowo  niską jakością i jak na projekt, którego koszty obciążać będą przedsiębiorców z wielu branż oraz konsumentów ich produktów, bardzo niewiele jest w niej napisane o rzeczywistym wpływie regulacji na poszczególne sektory. Trzeba bowiem pamiętać o tym, że zgodnie z proponowaną konstrukcją podatku, jego konsekwencje odczuwać będzie zarówno szeroko pojęta branża napojowa, lecz również sektor rolniczy, producenci cukru, czy też sektor mleczarski.  Ocena Skutków Regulacji w ogóle nie odnosi się do kompleksowego wpływu, jaki proponowana ustawa będzie miała na wiele branż. Pokazuje to, w jakim pośpiechu działa projektodawca – ponownie apelujemy o większą rozwagę w procedowaniu i uważne przyjrzenie się wpływowi projektowanych przepisów na wszystkie dotknięte nimi sektory gospodarki.

    7) Wątpliwości dotyczące podatku od sprzedaży napojów alkoholowych w opakowaniach o niewielkiej pojemności

    Pewne wątpliwości techniczne dotyczą również innej części projektu, w której proponuje się wprowadzenie podatku od sprzedaży napojów alkoholowych w opakowaniach o pojemności mniejszej, niż 300 ml. Podatek ma być bowiem uiszczany od sprzedaży wspomnianych napojów przedsiębiorcy posiadającemu zezwolenie na sprzedaż detaliczną napojów alkoholowych przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży. Jest to konstrukcja odmienna od pierwotnie zaproponowanej, jednak przy eliminowaniu wad poprzednio zaproponowanego modelu, nie ustrzeżono się od nowych ryzyk. Projektodawca nie dostrzegł bowiem faktu, że w ramach funkcjonujących łańcuchów sprzedaży możliwa jest sytuacja, w której nabywca napoju alkoholowego będzie posiadał jednocześnie zezwolenie na sprzedaż detaliczną oraz hurtową i w ramach tej drugiej zaopatrywać będzie sprzedawcę dysponującego wyłącznie zezwoleniem detalicznym. Tym samym, proponowany podatek w wysokości 1 zł za każde opakowanie jednostkowe, naliczony może zostać kilkukrotnie w ramach łańcucha sprzedaży. Ponadto, dostrzegamy wysokie ryzyko sporów kompetencyjnych między dwoma organami podatkowymi, tj. Naczelnikiem Pierwszego Urzędu Skarbowego w Bydgoszczy (który jest organem właściwym w sprawie opłaty) oraz trzecim Urzędem Skarbowym Warszawa-Śródmieście (właściwym do poboru i podziału opłaty). Tego rodzaju rozróżnienie wywołuje jedynie konfuzję i jest niewskazane – apelujemy zatem o wskazanie jednego organu podatkowego właściwego w zakresie projektowanego podatku (opłaty).

    Mamy nadzieję, że przedstawione powyżej uwagi okażą się pomocne przy dalszych pracach nad projektem ustawy. Podkreślając swój negatywny stosunek do samej koncepcji stojącej u jej założeń, deklarujemy jednocześnie gotowość do zapewniania bieżącego wsparcia projektodawcy, tak by projekt stanowiący ostateczny produkt jego prac, był możliwie najdoskonalszy. Aby osiągnąć ten cel należy jednak być gotowym na poważną refleksję nad projektem i jego zawartością – a tej zdecydowanie nie sprzyja tak duży pośpiech towarzyszący jego procedowaniu. 

     

    Pobierz stanowisko: 23.01.2020 Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z promocją prozdrowotnych wyborów konsumentów

     

    Fot. jakob5200 / pixabay.com

     

    ZPP: Należy powstrzymać trend upadania małych sklepów

    Warszawa, 23 stycznia 2020 r.

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców: Należy powstrzymać trend upadania
    małych sklepów

     

    Konsekwentnie spada sprzedaż w małych sklepach. W rezultacie maleje ich liczba. Ekspertyzy wskazują, że to negatywne zjawisko, pogłębia ustawa o ograniczeniu handlu w niedziele. Pomimo apelów organizacji pracodawców, ustawodawca nie planuje żadnych prób liberalizacji zakazu handlu. Należy podejmować wszelkie działania mogące powstrzymać likwidacje małych, polskich sklepów – apeluje Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Jako jedno z rozwiązań, ZPP proponuje szerokie wdrażanie innowacji technologicznych w małym handlu.

    Handel w Polsce notuje rokroczne wzrosty. Motorem tego zjawiska jest rosnąca konsumpcja, która jest głównym komponentem w strukturze wzrostu polskiego produktu krajowego brutto. Pomimo korzystnego otoczenia, likwidowane są kolejne małe sklepy. Notuje się konsekwentny spadek sprzedaży w segmencie tradycyjnym (niezorganizowane, pojedyncze sklepy zlokalizowane przede wszystkim
    w małych miastach i na obszarach wiejskich) na poziomie ok 7,7 proc. rocznie. Ekspertyzy wskazują na wpływ ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele, na pogłębianie negatywnego trendu w zakresie spadku roli handlu tradycyjnego – zaznacza w opublikowanym raporcie pt. „Perspektywy poprawy konkurencyjności na rynku handlu detalicznego w Polsce” Związek Przedsiębiorców i Pracodawców.

    – Ustawa, która miała pomóc małym sklepom, przynosi odwrotny skutek. Zauważa się, że 49 proc. drobnych handlowców prowadzi dwa lub więcej sklepów. Przepisy dotykają ich więc bezpośrednio
    – mówi Piotr Palutkiewicz ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców i dodaje, że – rośnie udział dyskontów, które prowadzą aktywną politykę marketingową, zmieniając zachowania zakupowe Polaków. Ponadto duże sieci, korzystając z efektu skali, posiadają silną pozycję negocjacyjną w stosunku do producentów i są w stanie szybko dotrzeć z promocjami do konsumentów. Duzi producenci z kolei nie poświęcają czasu na negocjacje i realizowanie promocji z drobnymi partnerami.

    ZPP zauważa w raporcie, że liczba małoformatowych sklepów spożywczych systematycznie maleje, podczas gdy tzw. mały format pozostawał dotychczas główną siłą polskiego rynku FMCG, co jest ewenementem w skali europejskiej. W konsekwencji rekomenduje podjęcie działań mających na celu powstrzymanie likwidacji kolejnych małych sklepów. Aby sprostać temu zadaniu ZPP wskazał na istotę wdrażania innowacji technologicznych mających na celu wyjście naprzeciw oczekiwaniom konsumentów.

    – Trzeba powstrzymać negatywny trend wszystkimi możliwymi sposobami. Polacy nadal chcą robić zakupy w okolicznych, osiedlowych sklepach. Obiekty te, jeśli chcą przetrwać, muszą wykorzystywać praktyki stosowane np. przez convenience store. W tym zakresie ciekawą inicjatywą wydaje się M/platform polskiej spółki Comp Centrum Innowacji, do sieci której należy już 9 tysięcy małych sklepów. Narzędzie, które dostarcza spółka umożliwia organizowanie i zarządzanie promocjami i konkurencyjną walkę cenową. To duża szansa do małego polskiego handlu – zauważa Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP. Szef Związku dodaje – wykorzystanie technologii musi być połączone z modernizacją działania zbliżoną do praktyk convenience store. Te dwa elementy mogą spowodować, że wiele małych polskich sklepów będzie miało szanse przetrwać i być rentowne.

    ZPP ocenia, że stosowanie narzędzia M/Platform może przyczynić się do zmiany struktury i charakteru polskiego handlu. Przytoczony w raporcie case study pokazuje, że mały sklep decydując się na wykorzystanie platformy, otrzymuje moduł fiskalny połączony z oprogramowaniem do zarządzania sprzedażą. Sklep ma dzięki temu do dyspozycji oprogramowanie rejestrujące sprzedaż oraz dane dotyczące m.in. sprzedaży historycznej, rozliczenia płatności, indeksacji towaru czy też raporty analityczne pozwalające na śledzenie trendów w zakupach klientów. W ramach aplikacji otrzymuje on oferty promocyjne bezpośrednio od producentów.

    Dzięki wykorzystaniu narzędzia, klient otrzymuje produkt o cenie niższej, mały sklep oferuje promocje dotychczas dla niego niedostępne, przy równoczesnym utrzymaniu marży na sprzedawanych towarach. Producent zwiększa sprzedaż.

    – Jest to rozwiązanie zapewniające sklepom detalicznym dostęp do promocji oferowanych bezpośrednio przez producentów FMCG. W konsekwencji małe sklepy są w stanie podjąć konkurencję cenową ze sklepami wielkopowierzchniowymi, dyskontami oraz dużymi sieciami detalicznymi
    – dodaje Piotr Palutkiewicz ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

    – Należy wszelkimi sposobami powstrzymać trend upadku małych sklepów. Jeśli Rząd nie chce im pomóc liberalizując ustawę o zakazie handlu w niedziele, sklepikarze muszą znów wziąć sprawy w swoje ręce i wdrażać wszelkie dostępne narzędzia, które mogą być pomocne w konkurowaniu z dużymi podmiotami. Równolegle ZPP nie odpuści swoich działań mających na celu wprowadzenie zmian w ustawie o zakazie handlu – konkluduje Cezary Kaźmierczak.

     

    23.01.2020 Raport ZPP: Perspektywy poprawy konkurencyjności na rynku handlu detalicznego w Polsce

     

    Komentarz ZPP dot. obowiązku notyfikacji projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z promocją prozdrowotnych wyborów konsumentów

    Warszawa, 22 stycznia 2020 r.

     

    Komentarz Związku Przedsiębiorców i Pracodawców dot. obowiązku notyfikacji projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z promocją prozdrowotnych wyborów konsumentów

     

    Projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z promocją prozdrowotnych wyborów konsumentów pojawił się na stronie Rządowego Centrum Legislacji pod koniec grudnia 2019 roku i wywołał zrozumiałe poruszenie w środowisku przedsiębiorców. Zakłada on przede wszystkim wprowadzenie do polskiego systemu nowego podatku (nazywanego w projekcie błędnie „opłatą”) od sprzedaży napojów słodzonych cukrem lub innymi substancjami słodzącymi – już od kwietnia 2020 roku, a nie jak zapowiadano w Narodowej Strategii Onkologicznej od 2022 roku. Pośpiech w procedowaniu projektu, poza faktem iż jest niemożliwy do zaakceptowania z punktu widzenia podstawowych reguł uczciwych konsultacji społecznych, może rodzić bardzo poważne konsekwencje innego rodzaju. Polski projektodawca całkowicie nie dostrzega faktu, że proponowane regulacje mogą stanowić przepisy techniczne, podlegające obowiązkowi notyfikacji do Komisji Europejskiej.

    Zgodnie z art. 1 pkt f ppkt iii dyrektywy 2015/1535 Parlamentu Europejskiego i Rady z 9 września 2015 roku ustanawiającej procedurę udzielania informacji w dziedzinie przepisów technicznych oraz zasad dotyczących usług społeczeństwa informacyjnego, przepisy techniczne de facto obejmują specyfikacje techniczne lub inne wymogi bądź zasady dotyczące usług, które powiązane są ze środkami fiskalnymi lub finansowymi mającymi wpływ na konsumpcję produktów lub usług przez wspomaganie przestrzegania takich specyfikacji technicznych lub innych wymogów bądź zasad dotyczących usług. Art. 5 dyrektywy stanowi, że państwa członkowskie niezwłocznie przekazują Komisji wszelkie projekty przepisów technicznych, z wyjątkiem tych, które w pełni stanowią transpozycję normy międzynarodowej lub europejskiej.

    Projektowane przepisy zawierają specyfikacje (zawartość cukru/substancji słodzących/substancji aktywnych) powiązane ze środkami fiskalnymi (podatkiem), które w założeniu projektodawców mają mieć wpływ na konsumpcję produktów (napojów słodzonych/zawierających substancje aktywne). Tym samym, regulacje te spełniają wszystkie przesłanki potrzebne do tego, by uznać je za przepisy techniczne podlegające obowiązkowi notyfikacji. Tezę tę potwierdza fakt, że analogiczne przepisy zostały notyfikowane Komisji Europejskiej przez rządy Estonii czy Irlandii.

    Dyrektywa nie określa wprost konkretnych sankcji wynikających z naruszenia obowiązku notyfikacji przepisów technicznych. Z orzecznictwa TSUE wynika jednak, że może on spowodować nieskuteczność regulacji wobec osób fizycznych. Praktyczne skutki takiego rozstrzygnięcia w przypadku braku notyfikacji przepisów wprowadzających „podatek cukrowy” w Polsce są trudne do przewidzenia.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców podkreśla swój negatywny stosunek do omawianej regulacji. Pominąwszy jednak jej zawartość merytoryczną, nadzwyczajnie szybkie tempo procesu legislacyjnego może negatywnie wpłynąć nie tylko na samą jakość przepisów, lecz również na realizację zobowiązań ciążących na Polsce, jako państwie członkowskim Unii Europejskiej. Apelujemy do projektodawcy o rozwagę i ponowne przeanalizowanie projektu pod kątem konieczności dokonania jego notyfikacji.

     

    Fot. Saramukitza/pixabay.com

    Busometr ZPP: Poważne oznaki spowolnienia gospodarki. Rekordowo niski wskaźnik w obszarze inwestycji

    Warszawa, 20 stycznia 2020 r. 

     

    Poważne oznaki spowolnienia gospodarki. Rekordowo niski wskaźnik w obszarze inwestycji

     

    Indeks nastrojów przedsiębiorców „Busometr” na pierwsze półrocze 2020 – wyniósł 44,5 punktu (spadek z 48,8 punktów w poprzednim półroczu), co oznacza, że nastroje przedsiębiorców w dalszym ciągu się pogarszają. Spadek nastrojów w firmach wystąpił we wszystkich badanych komponentach (koniunktura gospodarcza, rynek pracy, inwestycje). Poziom nastrojów w zakresie inwestycji osiągnął poziom najniższy w historii badania. Pomimo spadków, przedsiębiorcy wykazują relatywny optymizm odnośnie sytuacji na rynku pracy.

    Od trzech półroczy notuje się spadek nastrojów w badaniu przedsiębiorców. W pierwszym półroczu 2020 roku najbardziej pesymistyczne pozostają mikrofirmy (indeks 41,3). Nastroje poprawiają się wraz ze wzrostem wielkości badanego przedsiębiorstwa. Wyższy wskaźnik optymizmu cechuje także młodsze firmy, działające na rynku nie dłużej niż 5 lat. Najgorsze nastroje wykazują podmioty w Polsce centralnej. Najbardziej pozytywnie patrzą w przyszłość firmy w północnej części Kraju.

    Po rekordowo optymistycznym II półroczu 2018 roku, od trzech edycji badania widzimy konsekwentny spadek nastrojów wśród przedsiębiorców. Są to bez wątpienia oznaki osłabienia koniunktury gospodarczej w Polsce. W obszarze inwestycji płacimy cenę chaosu komunikacyjnego generowanego przez rząd oraz pośpiesznych, dokonywanych znienacka regulacji – komentuje wyniki badania Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP.

    Najlepsze nastroje ciągle cechuje branża produkcyjna (wskaźnik 49,3). Gorsza atmosfera panuje w handlu (45,4) oraz usługach (43,2). Należy zaznaczyć, że dopiero wskaźnik powyżej 50 pkt. świadczy o pozytywnej tendencji w ocenie danego komponentu.

    W dalszym ciągu polskie firmy pozytywnie oceniają sytuację na rynku pracy. Wartość indeksu w tym komponencie wyniosła 55,8 pkt. i zanotowała nieznaczny 1,3 pkt. spadek w odniesieniu do poprzedniego półrocza. Co ciekawe, wzrósł odsetek zarówno firm planujących podwyżki (29% wobec 25% w poprzednim półroczu), jak i tych, które wynagrodzenia planują obniżyć (6%, podczas gdy w II półroczu 2019 roku było to jedynie 2% firm).

    Rekordowo niski poziom nastrojów panuje w obszarze inwestycji. Busometr w tym komponencie zanotował najniższy wynik w 9 letniej historii badania (indeks 33 pkt.). Aż 61% przedsiębiorców zadeklarowało, że nie planuje inwestycji w najbliższych miesiącach.

    ***

    Busometr ZPP – Indeks Nastrojów Gospodarczych MSP, jest wskaźnikiem pokazującym stopień optymizmu małych i średnich przedsiębiorców i ich planowane działania w perspektywie najbliższego półrocza.

    Na wartość Indeksu Busometr wpływ mają trzy komponenty: (1) koniunktury gospodarczej, (2) rynku pracy (płace i zatrudnianie) oraz (3) inwestycji.

    Wartość każdego z komponentów mieści się w przedziale od 0 do 100.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz firma Maison&Partners prowadzą badania wśród przedsiębiorców w oparciu o próbę zróżnicowaną ze względu na liczbę zatrudnianych pracowników, próby małych i średnich firm w Polsce (do 250 zatrudnionych). Busometr ZPP jest publikowany co pół roku. Wielkość próby to N = 600 respondentów z sektora MSP.

    Badanie jest realizowane od 2011 roku.

     

    14.01.2020 Busometr ZPP. Prognoza na I półrocze 2020

     

    Foto: Mediamodifier/pixabay.com

    ZPP o podatku od napojów słodzonych: nie ma dowodów na skuteczność takich regulacji, celem jest wyłącznie uzyskanie środków do budżetu

    Warszawa, 17 stycznia 2020 r.

     

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców o podatku od napojów słodzonych:
    nie ma dowodów na skuteczność takich regulacji, celem jest wyłącznie uzyskanie środków do budżetu

     

    Nie od 2022 roku, jak zapowiedziano w Narodowej Strategii Onkologicznej, lecz już od kwietnia 2020 ma w Polsce obowiązywać tzw. podatek cukrowy. Zmian w stosunku do pierwotnie zapowiadanej regulacji jest więcej – opodatkowana ma nie być już „nadmierna ilość cukru” w produkcie, lecz jakakolwiek zawartość cukru lub innych substancji słodzących w napoju. Niezmienny pozostaje cel regulacji, który jest oczywiście fiskalny. To podstawowe konkluzje ze stanowiska Związku Przedsiębiorców i Pracodawców ws. podatku cukrowego, przedstawionego podczas konferencji prasowej w dniu 17 stycznia 2020 roku.

    – Tytuł projektu jest mylący, bo sugeruje że wspiera on jakkolwiek prozdrowotne wybory konsumentów – twierdzi Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP – Tymczasem oczywiste jest, że chodzi tylko o zebranie kilku dodatkowych miliardów złotych wpływów do budżetu. Używanie w treści projektu słowa „opłata” nie zmienia faktu, że zakłada on wprowadzenie do polskiego systemu trzech nowych podatków, i to trzeba z całą mocą podkreślić. Podatki powinny bowiem wchodzić w życie 1 stycznia, a więc w tym przypadku najwcześniej 1 stycznia 2021 roku.

    Przedstawiony przez Ministerstwo Zdrowia projekt ustawy przewiduje wprowadzenie dodatkowych obciążeń na sprzedaż napojów zawierających cukier lub inne substancje słodzące lub substancje aktywne, reklamę suplementów diety oraz sprzedaż napojów alkoholowych w opakowaniach o niewielkiej pojemności. Najwięcej kontrowersji budzi pierwsza z propozycji. Eksperci wskazują, że analogiczne rozwiązania zastosowane w innych państwach nie przyniosły oczekiwanego efektu w postaci poprawy stanu zdrowia społeczeństwa, w tym w szczególności zredukowaniu odsetka osób otyłych.

    – Podobne podatki wprowadzono w niektórych państwach europejskich, takich jak Wielka Brytania, a także na przykład w niektórych miastach w Stanach Zjednoczonych – mówi Andrzej Gantner, dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności – Są badania wskazujące na minimalne zmniejszenie spożycia opodatkowanych produktów, jednak regulacje okazują się nieskuteczne w sensie ich wpływu na zdrowie publiczne. W Wielkiej Brytanii spożycie cukru wzrosło, mimo wprowadzenia daniny, nie ma też udowodnionego wpływu regulacji na zmniejszenie skali otyłości.

    Niezależnie od merytorycznej oceny zawartości projektu, wątpliwości budzi również tryb jego procedowania. Przedsiębiorcy zwracają uwagę m.in. na krótki czas konsultacji, a także zaskakującą treść projektu.

    – Tekst projektu został opublikowany zaraz przed Bożym Narodzeniem, mimo że jeszcze kilka tygodni wcześniej zapowiedziano wprowadzenie podatku cukrowego na 2022 rok – podkreśla Jakub Bińkowski, dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji ZPP – Na konsultacje przeznaczono tylko 21 dni, obejmujących tradycyjnie urlopowy okres świąteczny i noworoczny. Zakres regulacji również różni się znacznie od tego, który był komunikowany jeszcze na początku grudnia. Ostatecznie, wydaje się że projekt zawiera przepisy techniczne podlegające obowiązkowi notyfikacji. Przedsiębiorcy mają pełne prawo czuć się zaskoczeni tak gwałtownym działaniem ustawodawcy.

    Przedstawiciele ZPP i PFPŻ odnosząc się do najnowszych zapowiedzi medialnych Ministerstwa Zdrowia, podkreślili gotowość przedsiębiorców do współpracy z resortem w celu wypracowania rozwiązań, które faktycznie będą wspierały promocje zdrowego stylu życia i racjonalnego żywienia.

    Stwierdzili jednocześnie, że wbrew twierdzeniom Ministerstwa Zdrowia nie ma konsensusu, co do zaproponowanych nowych rozwiązań, gdyż utrzymają one nieproporcjonalnie w stosunku do siły nabywczej polskiego konsumenta wysoki poziom podatku oraz nie wspierają prozdrowotnych reformulacji i innowacji produktowych.

    Przedsiębiorcy wskazują, że nie ma żadnych dowodów na prozdrowotne skutki wprowadzania podatków dyskryminujących i stoją na stanowisku, że tylko kompleksowe podejście oparte na reformulacji składów, innowacyjności i szerokiej edukacji może być właściwym wsparciem dla polityki prozdrowotnej Państwa.

    Komentarz ZPP dot. “podatku cukrowego”

    Warszawa, 16 stycznia 2020 r. 

     

    KOMENTARZ ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW DOT. „PODATKU CUKROWEGO”

     

    Już od wielu miesięcy na łamach różnego rodzaju mediów toczyła się dyskusja poświęcona zasadności wprowadzenia w Polsce jakiegoś odpowiednika „podatku cukrowego” obowiązującego w niektórych państwach świata. W opublikowanym na początku grudnia 2019 roku projekcie Narodowej Strategii Onkologicznej, w sekcji poświęconej wdrożeniu regulacji prawnych wspierających zdrowe odżywianie, umieszczono punkt zapowiadający wprowadzenie w 2022 roku podatku „od nadmiernej ilości cukrów w produkcie spożywczym”. Tymczasem, już 20 grudnia, w ostatni piątek przed Świętami Bożego Narodzenia, na stronie Rządowego Centrum Legislacji opublikowany został projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z promocją prozdrowotnych wyborów konsumentów. Projekt zawiera propozycje wprowadzenia trzech nowych podatków (nazywanych przez projektodawcę „opłatami”) – od napojów zawierających cukier lub inne substancje słodzące lub aktywne, od sprzedaży napojów alkoholowych w opakowaniach o niewielkiej pojemności oraz od reklamy suplementów diety.

    Abstrahując od merytorycznej oceny rozwiązań zawartych w projekcie ustawy, trzeba stwierdzić że tryb procedowania go zasługuje na zdecydowaną krytykę. Przede wszystkim, projektodawca nie dochował zapowiedzi złożonej zaledwie kilka tygodni wcześniej – na początku grudnia przedsiębiorcy z branży spożywczej byli zapewniani, że ewentualne wprowadzenie podatku cukrowego zaplanowane jest na 2022 rok. Pod koniec miesiąca okazało się, że jest już gotowy projekt zakładający wejście daniny w życie już od kwietnia 2020 roku. W ten sposób nie da się budować zaufania do państwa – wszelkiego rodzaju zapowiedzi ustawodawcy co do jego planów na przyszłość stają się w kontekście omawianego przypadku całkowicie niewiarygodne.

    Dodatkowo, wbrew nazwie, omawiany projekt wydaje się mieć wyłącznie cel fiskalny, o czym świadczyć może fakt iż umieszczono w nim – poza propozycją wprowadzenia „podatku cukrowego” – również przepisy dotyczące dwóch innych danin. Szybka lektura uzasadnienia nie pozostawia wątpliwości – „opłaty” (podatki) od sprzedaży reklam i napojów alkoholowych w opakowaniach o niewielkich pojemnościach zostały dodane do projektu ustawy nagle, bez głębszej refleksji.

    Ostatecznie, projekt został opublikowany na chwilę przed długą przerwą świąteczną, z krótkim, 21-dniowym terminem na zgłaszanie uwag, w trakcie którego mieścił się jeszcze Nowy Rok oraz święto Trzech Króli. Przekazywanie projektu do konsultacji w międzyrocznym okresie urlopowym wskazuje na to, że intencją projektodawcy nie było, by wszyscy zainteresowani mogli złożyć swoje stanowisko.

    Partnerzy społeczni są gotowi do poważnej dyskusji na temat rozwiązań ukierunkowanych na poprawę stanu zdrowia Polaków. Zaproponowane przez projektodawcę warunki tej dyskusji  (projekt pojawiający się nagle, wbrew wcześniejszym zapowiedziom, krótki termin konsultacji, brak spójności pomiędzy zawartymi w projekcie rozwiązaniami etc.) są niemożliwe do zaakceptowania.

     

    Fot. Bru-nO / pixabay.com

    Komentarz ZPP dot. zamieszania związanego z bazą danych odpadowych

    Warszawa, 15 stycznia 2020 r. 

     

    KOMENTARZ ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW DOT. ZAMIESZANIA ZWIĄZANEGO
    Z BAZĄ DANYCH ODPADOWYCH

     

    Od 1 stycznia 2020 roku miały zacząć funkcjonować nowe moduły Bazy Danych Odpadowych, tj. moduł ewidencji i moduł sprawozdawczości, agregujące informacje o przedsiębiorcach wytwarzających odpady. W założeniu, BDO ma usprawnić kontrolę nad gospodarką odpadami oraz ułatwić podmiotom wytwarzającym odpady realizację wszelkiego rodzaju obowiązków rejestrowych, ewidencyjnych i sprawozdawczych, poprzez całkowitą elektronizację tych procesów. Na potrzebę ograniczenia szarej strefy i udoskonalenia mechanizmów kontrolnych zwraca uwagę większość komentatorów. Niestety, wprowadzenie tej – wydawałoby się – technicznej zmiany, wiąże się w Polsce z szeregiem komplikacji i utrudnień.

    Przedsiębiorcy wytwarzający odpady i spełniający kryteria określone w ustawie o odpadach, powinni zarejestrować się w bazie BDO najpóźniej 31 grudnia 2019 roku, tak by od początku 2020 roku móc operować elektronicznymi dokumentami ewidencyjnymi i sprawozdawczymi, takimi jak elektroniczne karty ewidencji odpadów, elektroniczne karty przekazania odpadów, czy też roczne sprawozdania. Niestety, bardzo duża część przedsiębiorców nie była świadoma obowiązku rejestracji w bazie BDO. Nie pomagały w tym również stosunkowo skomplikowane przepisy ustawy o odpadach, które utrudniały jednoznaczne wskazanie przedsiębiorców objętych obowiązkiem rejestracji w bazie. O tym, jak powszechny jest to problem może świadczyć fakt, że podczas gdy niektóre szacunki wskazują, iż w bazie znajdować powinno się nawet pół miliona podmiotów funkcjonujących na rynku, pod koniec 2019 roku było w niej jedynie ponad 160 tysięcy firm. W ciągu ostatnich tygodni urzędy marszałkowskie nie nadążały z rozpatrywaniem napływających wniosków o rejestrację. Jeszcze na początku stycznia przedstawiciele Ministerstwa Klimatu zachęcali do rejestracji w bazie.

    Od 1 stycznia 2020 roku, w związku z uruchomieniem dwóch nowych modułów BDO, system ewidencji i sprawozdawczości w zakresie odpadów stał się całkowicie zelektronizowany. W konsekwencji, niestety, podmioty gospodarujące odpadami nie mogą od tego dnia przyjmować odpadów od firm, które nie uzyskały wpisu do rejestru, ponieważ nie mogą one wypełnić elektronicznych kart przekazania odpadów.

    W reakcji na chaos, posłowie Prawa i Sprawiedliwości złożyli projekt nowelizacji ustawy o odpadach, zakładający półroczny okres przejściowy, w którym warunkowo możliwe będzie dalsze korzystanie z papierowej ewidencji. Przepisy mają być stosowane ze skutkiem wstecznym od dnia 1 stycznia 2020 roku.

    Omawiany przypadek to najlepszy przykład na to, jak natłok nowych regulacji oraz nieprzejrzysty sposób ich formułowania może wygenerować istotne problemy dla funkcjonowania całego segmentu gospodarki oraz wywołać chaos legislacyjny, w którym konieczne staje się uchwalanie poprawek z mocą wsteczną. Teoretycznie przedsiębiorcy powinni być zarejestrowani w BDO już od ponad roku. Skoro jednak nie dopełniła tego obowiązku 1/3 firm, świadczy to o tym, że opóźnienia nie są rezultatem pojedynczych niedopatrzeń i pomyłek. Przedsiębiorcy zwyczajnie albo o obowiązku nie wiedzieli, albo wywnioskowali błędnie ze skomplikowanych przepisów, że mu nie podlegają. Dobre rządzenie to tworzenie przewidywalnych i czytelnych dla adresatów regulacji. Będziemy wciąż apelować o to, by prawo dla przedsiębiorców było zrozumiałe, a liczba nowych obowiązków formalnych umiarkowana i ograniczona do tych absolutnie niezbędnych.

     

    Fot. HomeschoolingMinimalist / Pixabay.com

    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z promocją prozdrowotnych wyrobów konsumentów

    Warszawa, 14 stycznia 2020 r.

     

    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. PROJEKTU USTAWY
    O ZMIANIE NIEKTÓRYCH USTAW W ZWIĄZKU Z PROMOCJĄ PROZDROWOTNYCH
    WYBORÓW KONSUMENTÓW

     

    Nie ulega wątpliwości, że nadwaga i będąca jej konsekwencją otyłość stanowi problem, z którym rozwinięte społeczeństwa muszą się zmierzyć. Jak wynika z dostępnych badań, kłopoty z wagą dotyczą ponad połowy dorosłych i co ósmego dziecka w Polsce, zaś skala tego negatywnego zjawiska rośnie. Wydaje się, że nie istnieje żadna instytucja obecna w debacie publicznej, która podważałaby konieczność prowadzenia działań profilaktycznych, uświadamiających konsumentów i stymulujących ich zwrot w stronę zdrowego stylu życia i racjonalnej diety. Takie podejście jest jednak z gruntu sprzeczne z dużo bardziej inwazyjną możliwością, jaką jest podejmowanie próby wywierania ekonomicznego nacisku na społeczeństwo w celu zniechęcenia go do produktów uznanych za „niezdrowe”. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców opowiada się za zdrowym rozsądkiem i prowadzeniem wszelakiego rodzaju akcji promocyjnych i profilaktycznych. Uważamy również, że słusznym kierunkiem jest np. reformulacja składów poszczególnych produktów w celu zredukowania zawartości cukru. Zdecydowanie jednak sprzeciwiamy się próbom wykorzystywania narzędzi podatkowych do kształtowania nawyków żywieniowych Polaków. Jesteśmy przekonani, że tego rodzaju działania są nieskuteczne i uderzają w najmniej zamożne grupy konsumentów, które wskutek ich realizacji będą prawdopodobnie wybierać w sklepie tańsze produkty gorszej jakości. Między innymi z tego powodu projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z promocją prozdrowotnych wyborów konsumentów oceniamy zdecydowanie negatywnie.

    W pierwszej kolejności należy zaznaczyć, że w naszym przekonaniu rozwiązania zaproponowane w projekcie mają w istocie cele wyłącznie fiskalne. Projektodawca nie zaproponował żadnego spójnego podejścia do promowania zdrowego trybu życia i zrównoważonej diety, choćby za pomocą „twardszych” środków, niż byśmy sobie tego życzyli. To, co znajduje się w dokumencie, to propozycja punktowego wprowadzania dodatkowych obciążeń w odniesieniu do trzech kategorii produktów i usług: napojów zawierających cukier lub substancje słodzące, napojów alkoholowych sprzedawanych w opakowaniach o pojemności mniejszej niż 300 ml, oraz reklam suplementów diety. Każdy z tych trzech obszarów, jeśli miałby być przedmiotem jakiejkolwiek regulacji, powinien być traktowany indywidualnie i stać się przedmiotem osobnych procesów legislacyjnych. Trudno jest bowiem znaleźć racjonalny wspólny mianownik, który by je łączył. O koncepcji „podatku cukrowego” mówiono już od dłuższego czasu. Teoretycznie zatem pojawienie się ostatecznie projektu, który zawiera tę propozycję, nie jest dużym zaskoczeniem. Wziąwszy jednak pod uwagę fakt, że w Narodowej Strategii Onkologicznej termin wprowadzenia podatku określony został na rok 2022, tego rodzaju pośpiech może budzić zdziwienie. Szczególnie, jeżeli projekt pojawia się nagle 20 grudnia, kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia, i jest wzbogacony o regulacje odnoszące się do sprzedaży alkoholu sprzedawanego w opakowaniach o niewielkich pojemnościach („małpek”), czy też reklam suplementów diety, sprowadzone de facto do opodatkowania tej sprzedaży i tych reklam, to trudno nie dostrzegać w tym logiki szukania dodatkowych źródeł wpływów do budżetu. Wygląda bowiem na to, że do przygotowywanego od jakiegoś czasu projektu ustawy wprowadzającego podatek cukrowy „doklejono” naprędce podatek od reklam suplementów diety i sprzedaży napojów alkoholowych w opakowaniach o niewielkich pojemnościach. Świadczyć może o tym choćby lektura uzasadnienia do projektu, w którym na 23 strony analizy kwestii opodatkowania napojów słodzonych cukrem i/lub innymi substancjami słodzącymi, przypada 3,5 strony wyjaśnień dotyczących podatku od reklamy suplementów diety oraz zaledwie jedna strona poświęcona podatkowi od sprzedaży „małpek”.

    Co istotne, trudno jest na tych 4,5 strony znaleźć jakiekolwiek argumenty uzasadniające wprowadzenia tych podatków. W sekcji dotyczącej podatku od reklam suplementów diety stwierdzono w istocie, że największym problemem związanym z tym rynkiem jest niewystarczający poziom wiedzy i świadomości konsumentów, którzy próbują zastąpić suplementami zrównoważoną dietę. Nietrudno jest dojść do wniosku, że wprowadzanie nowego podatku w żaden sposób tego problemu nie rozwiązuje. W praktyce, jedyną konsekwencją wprowadzenia podatku od reklam suplementów diety będzie wzrost cen tych produktów – również dla ludzi, którzy suplementacji faktycznie potrzebują z uwagi na indywidualne uwarunkowania zdrowotne. W projekcie nie ma mowy o wprowadzeniu jakichkolwiek mechanizmów zwiększających poziom wiedzy Polaków dotyczących suplementów diety i ich prawidłowego stosowania. Przedstawiony dokument zakłada proste obciążenie podatkowe arbitralnie wybranej, wąskiej grupy usług i w tym zakresie jest oczywiście nieakceptowalny. Fakt, iż projektodawca zidentyfikował w uzasadnieniu do projektu określoną grupę deficytów dotyczących rynku suplementów, a następnie w ogóle jej nie zaadresował, musi budzić zdziwienie. W rezultacie, projektowana regulacja w tym zakresie uderzy w dwie kategorie podmiotów – pacjentów, którzy więcej zapłacą w aptekach, oraz producentów z sektora MSP, którzy skutki podwyżek cen usług reklamowych odczują wyjątkowo dotkliwie.

    W sekcji poświęconej podatkowi od „małpek” twierdzi się, że ograniczenie dostępności ekonomicznej napojów alkoholowych może być jedną z najskuteczniejszych metod ograniczania nadmiernego spożywania alkoholu. Nie przedstawiono żadnych analiz uzasadniających wprowadzenie obciążenia na poziomie akurat 1 zł za jedno sprzedane opakowanie, nie podniesiono kwestii odpowiedniej profilaktyki, działań ukierunkowanych na poprawę kultury picia alkoholu etc. Z powyższego wynika wniosek, że nawet pobieżna lektura uzasadnienia do projektu każe przypuszczać, że jego cele są przede wszystkim fiskalne.

    Tymczasem zarówno projektodawca, jak i przedstawiciele innych instytucji, popierający zawarte w nim rozwiązania, starają się podkreślać, że celu fiskalnego nie ma, ponieważ środki z tytułu podatku od napojów będą trafiać bezpośrednio do Narodowego Funduszu Zdrowia. Taka argumentacja ma kilka słabości. Pierwsza z nich wynika z faktu, iż projekt zakłada wprowadzenie nie tylko  podatku od napojów słodzonych cukrem i/lub innymi substancjami słodzącymi, lecz również dwóch pozostałych wymienionych wyżej podatków. Z tytułu zatem podatku od sprzedaży napojów alkoholowych w opakowaniach o pojemności mniejszej niż 300 ml, wpływy trafiać będą po 50% do NFZ i do budżetów samorządów. Wpływy z tytułu dwóch pozostałych podatków faktycznie mają trafiać do Funduszu, jednak nie wyklucza to w żadnym stopniu fiskalnego celu projektu. W 2018 roku Fundusz uzyskał 1,8 mld zł dotacji z budżetu państwa. W grudniu 2017 roku przyznano 1 mld zł dotacji, zaś zaledwie kilka dni po opublikowaniu omawianego projektu ustawy podano do informacji publicznej wiadomość, że do Funduszu trafiło niemal 2,7 mld zł dotacji budżetowej. Do NFZ trafia zatem rokrocznie strumień pieniędzy pochodzący bezpośrednio z budżetu państwa. Tłumaczenie zatem, że projekt nie ma celu fiskalnego, ponieważ środki zasilą Fundusz, jest zatem tyleż sprytne, co bałamutne, ponieważ ruch taki może spowodować po prostu brak konieczności dodatkowego wspierania NFZ przez budżet państwa, ergo – niższe wydatki.

    Podkreślenia wymaga, że pomimo konsekwentnego stosowania przez projektodawcę określenia „opłata”, proponowane daniny są w istocie podatkami. Opłatę z podatkiem różni kilka cech, m.in. fakt, że są to świadczenia pieniężne, przymusowe i bezzwrotne, jednak różni je jeden kluczowy przymiot – o ile podatek jest świadczeniem nieodpłatnym, o tyle opłata przeciwnie, stanowi świadczenie odpłatne. Oznacza to, że konsekwencją uiszczenia opłaty jest realizacja jakiegoś świadczenia ekwiwalentnego, podczas gdy z opłaceniem podatku nie wiąże się obowiązek żadnego konkretnego świadczenia po stronie związku publicznoprawnego. W żadnym fragmencie projektu nie zwrócono uwagi na żadne świadczenie zwrotne, które mogłoby wynikać z opłacenia opłaty (trudno zresztą sobie takie świadczenie wyobrazić, skoro płatnikami mają być podmioty sprzedające towary objęte „opłatami”, oraz świadczące usługę reklamy suplementów diety, podczas gdy regulacja ma kształtować zachowania konsumentów, ponoszących jednakże finansowy ciężar proponowanych rozwiązań). Z punktu widzenia formalnego zatem, przedmiotem omawianego projektu jest wprowadzenie nowych podatków, a nie opłat, tym samym teoretycznie jego „gospodarzem” powinien być Minister Finansów, a nie Minister Zdrowia. Ten szczegół nie stanowi jednak kluczowego problemu związanego z proponowanymi rozwiązaniami – tym jest bowiem potencjalny brak ich skuteczności, przy jednoczesnym szerokim zakresie negatywnych skutków.

    Kluczowym elementem projektu jest wprowadzenie przytoczonego już „podatku cukrowego”, czyli w polskiej wersji podatku od napojów z zawartością cukru bądź substancji słodzących. Zgodnie z zaproponowanymi przepisami, przedmiotem opodatkowania zostać ma produkcja, import lub dokonanie wewnątrzwspólnotowego nabycia napojów z dodatkiem substancji o właściwościach słodzących (monosacharydy, disacharydy, oligosacharydy, środki spożywcze zawierające te substancje oraz substancje słodzące, o których mowa w rozporządzeniu PE i Rady (WE) nr 1333/2008 w sprawie dodatków do żywności) lub aktywnych (kofeiny, tauryny oraz guarany). Trudno określić, z jakiego powodu ustawodawca zdecydował się obciążyć nową daniną również dodatki w postaci substancji aktywnych – w uzasadnieniu nie zawarto w tym zakresie przekonujących argumentów.

    Stawka podatku uzależniona jest od liczby substancji słodzących – w przypadku dodatku jednej substancji wynosi ona 0,70 zł za litr napoju, zaś w przypadku dodatku więcej niż jednej substancji wynosi 0,80 zł za litr. Podatek obciążający napoje zawierające substancje o właściwościach aktywnych wynosi 0,20 zł za litr napoju. Taka konstrukcja podatku budzić musi wiele wątpliwości. Przede wszystkim, podatkiem obciążone są nie tylko napoje zawierające cukier, lecz również napoje zawierające inne substancje słodzące (słodziki). Jest to rozwiązanie o tyle zaskakujące, że skoro celem projektu ma być zmniejszenie ilości spożywanego przez Polaków cukru, to dostępność alternatywy w postaci zawierających niskokaloryczne substancje słodzące napojów pozbawionych cukru i wartości energetycznej wydaje się być zjawiskiem całkowicie korzystnym i pożądanym. Tymczasem projekt zakłada nie tylko opodatkowanie napojów niezawierających cukru, a zawierających słodziki, lecz również faktyczne opodatkowanie ich wyższą stawką, ponieważ z reguły do napojów tych dodawana jest więcej niż jedna substancja słodząca.

    Dodatkowe opodatkowanie napojów niskokalorycznych stanowiących alternatywę dla tych zawierających cukier może rodzić negatywne skutki dwojakiego rodzaju. Po pierwsze, zmniejszy ich dostępność cenową w stopniu wyższym, niż napojów słodzonych cukrem. W rezultacie, alternatywa ułatwiająca zredukowanie ilości cukru w diecie stanie się droższa niż napoje zawierające cukier, co utrudni ograniczanie spożycia tej substancji przede wszystkim konsumentom uboższym. Po drugie zaś, reformulacja składów napojów ukierunkowana na zmniejszanie zawartości cukru (a przez to i kaloryczności) straci jakikolwiek ekonomiczny sens. Tymczasem reformulacja składów jest uznawana za jedną ze skuteczniejszych metod walki z otyłością i stanowi jedną z rekomendacji zawartych w dokumencie Roadmap for Action on Food Product Improvement przygotowanym na potrzeby konferencji zorganizowanej w ramach niderlandzkiej prezydencji w Radzie UE i zatwierdzonym przez organizacje pozarządowe, zrzeszenia branżowe oraz większość państw członkowskich UE, w tym Polskę. Reformulację składów stosuje coraz więcej firm – według danych z raportu „Health&Wellness Progress Report” przygotowanego przez The Consumer Goods Forum i Deloitte, w samym 2017 roku zmieniono na świecie składy niemal 34 tysięcy produktów, tak by miały lepszy wpływ na zdrowie konsumentów. Wziąwszy pod uwagę powyższe, obejmowanie nowym podatkiem napojów zawierających popularne, obniżające kaloryczność zamienniki cukru, takie jak aspartam, acesulfan, czy cyklaminian, jest całkowicie nieuzasadnione.

    Analiza treści projektu sugeruje dodatkowo, że był on przygotowywany w pośpiechu, przez co projektodawcy nie udało się wziąć pod uwagę powszechnie występujących stanów faktycznych. Za napój podlegający opodatkowaniu rozumie się bowiem napój oferowany konsumentowi „w postaci gotowej do spożycia”, w którego składzie znajduje się co najmniej jedna z wymienionych w projekcie substancji, z wyłączeniem tych występujących w produkcie naturalnie. Z tego punktu widzenia problematyczny staje się status napojów podawanych konsumentom jako syrop (nieopodatkowany, jako że nie stanowi napoju w postaci gotowej do spożycia) zmieszany z wodą. Zasadne wydaje się pytanie, czy gotowy do spożycia napój sprzedany w takiej formie będzie podlegał opodatkowaniu? Jeżeli tak, to kto zostanie uznany za producenta, na którym ciąży obowiązek uiszczenia daniny – producent syropu, czy np. przedsiębiorca prowadzący punkt gastronomiczny, w którym przygotowano gotowy do spożycia napój? Niezależnie od tego, która wykładnia zostałaby uznana za właściwą, rezultat będzie absurdalny. W jednym bowiem wariancie producent syropu, co do zasady niepodlegającego opodatkowaniu, jako produkt niebędący napojem gotowym do spożycia, byłby zobowiązany do uiszczania daniny, jeśli syrop tenże będzie następnie wymieszany z wodą i sprzedany konsumentowi. W drugim, producentem napoju stałby się punkt gastronomiczny. W związku z powyższymi wątpliwościami, dotyczącymi zresztą dużo szerszej grupy produktów, apelujemy do projektodawcy o dopracowanie treści przepisów w taki sposób, by wyeliminować tego rodzaju trudności interpretacyjne.

    Abstrahując od powyższego, poważne wątpliwości budzi sama koncepcja kształtowania nawyków zdrowotnych społeczeństwa za pomocą instrumentów podatkowych. W konkretnym kontekście ograniczania spożycia cukru, warto spojrzeć na doświadczenia innych państw oraz porównać osiągnięte w nich rezultaty do zakładanych przez projektodawcę skutków wprowadzenia nowych regulacji. Rezultatem wprowadzenia podatku we Francji (o konstrukcji analogicznej do proponowanej przez polskiego projektodawcę – obejmującej zarówno napoje słodzone cukrem, jak i te zawierające słodziki) było marginalne zmniejszenie spożycia napojów słodzonych – ok. 40 ml miesięcznie na mieszkańca (S. Capacci, O. Allais, C. Bonnet, M. Mazzocchi, The impact of the French soda tax on prices and purchases. An ex post evaluation). Według badań Public Health England, pomimo wprowadzenia w Wielkiej Brytanii podatku od napojów słodzonych cukrem, spożycie tej substancji ogółem wzrosło w okresie od 2015 do 2018 roku o 2,6 proc. Badania przytaczane przez zwolenników projektowanej regulacji i wskazujące na zmniejszenie sprzedaży opodatkowanych grup napojów wskutek wprowadzenia nowej daniny, całkowicie nie uwzględniają mechanizmu substytucji (tj. pozyskiwania cukru z innych źródeł, niż objęte podatkiem napoje). Jest to o tyle istotne, że występowanie tego mechanizmu odnotowano w państwach, które wprowadziły „podatek cukrowy” – m.in. w Chile, czy niektórych miastach Stanów Zjednoczonych (Institute for Fiscal Studies, The evidence on the effects of soft drink taxes). Ponadto, zarówno w USA, jak i np. w Norwegii dostrzegalne jest zjawisko „turystyki cukrowej”, w ramach której konsumenci kupują słodzone napoje w miastach, w których nie są one objęte podatkiem, lub wręcz są skłonni dokonać tego rodzaju zakupów w sąsiednim państwie (por. https://www.theguardian.com/world/2019/nov/23/norwegian-sugar-tax-confectionery-border-sweden).

    Przytaczane przez zwolenników podatku badania nie wskazują też na żaden konkretny pozytywny wpływ tego rodzaju przepisów na stan zdrowia ludności. Dostępne są wręcz badania, z których wynika że w tym momencie wpływ podatku cukrowego na poprawę nawyków żywieniowych oraz stanu zdrowia ludności, szczególnie w kontekście problemu otyłości, jest niejasny (M. A. Fernandez, K. D. Raine, Insights on the Influence of Sugar Taxes on Obesity Prevention Efforts).  Dostępne dane z niektórych państw wskazują na brak istotnego związku między wprowadzeniem podatku cukrowego, a odsetkiem ludzi otyłych w społeczeństwie. Meksyk wprowadził podatek od słodkich napojów w 2012 roku, gdy otyłe było 32,4 proc. populacji. Pięć lat później, wskaźnik ten wynosił już 33,3 proc (OECD).  Reasumując, nie ma dowodów świadczących o tym, że instrumenty zaproponowane przez Ministerstwo Zdrowia są odpowiednie do osiągnięcia zakładanych przez projektodawcę celów. Jednocześnie, skala potencjalnych zagrożeń związanych z wprowadzeniem nowego podatku wydaje się być bardzo istotna. Niezależnie bowiem od tego, na które badanie dotyczące rezultatów wprowadzenia podatku cukrowego spojrzymy, z każdego wynika że bezpośrednim skutkiem nowej regulacji był wzrost cen produktów. Wszystkie podatki są w pewien sposób przerzucalne, a więc koszty i tej daniny ponoszą konsumenci.

    W tym miejscu należy stwierdzić, że zaproponowane przez polskiego projektodawcę stawki są wyjątkowo wysokie, na co wskazuje przegląd stawek stosowanych w innych państwach europejskich. Przykładowo – w Belgii napoje bezalkoholowe zawierające cukier lub substancje słodzące opodatkowane są w przeliczeniu na złotówki stawką 0,50 zł za litr napoju, we Francji – 0,32 zł, zaś na Węgrzech – 0,19 zł. W Polsce, jak już wspomniano, stawka wynosi – w zależności od liczby wykorzystanych substancji słodzących – 0,70 lub 0,80 zł za litr napoju. Wyższe stawki podatku niż w Polsce obowiązują jedynie w Norwegii, Irlandii i Wielkiej Brytanii, jednak wziąwszy pod uwagę siłę nabywczą polskiego konsumenta (według badań GFK – niższą niż średnia w Unii Europejskiej) możemy stwierdzić, że to właśnie u nas planowana stawka podatku jest najwyższa w Europie. Dodatkowo, z uwagi na konstrukcję podatku, stosunkowo największa podwyżka cen dotyczyć będzie najtańszych napojów, co w oczywisty sposób uderzy w uboższych konsumentów, którzy nie zmienią swoich nawyków żywieniowo-zakupowych. Z badań przeprowadzonych przez IPSOS wynika, że zdecydowana większość (77 proc.) przedstawicieli tej grupy jest gotowa szukać tańszych, gorszych jakościowo zamienników, jeżeli cena żywności wzrośnie.

    Dodatkowo, należy zwrócić uwagę na szereg innych gospodarczych skutków wprowadzenia nowego podatku. Według niektórych szacunków, wprowadzenie daniny – mimo, iż projektodawca planuje uzyskać z jej tytułu ponad 2 mld zł – może negatywnie odbić się na sektorze finansów publicznych, poprzez zmniejszenie wpływów z tytułu podatków CIT, PIT i VAT. Dodatkowo, należy również uwzględniać negatywny wpływ na liczbę miejsc pracy w całym łańcuchu wartości wokół sektora – projektodawca nie zrobił tego w ramach Oceny Skutków Regulacji, co należy uznać za istotny błąd. Pozostając przy samym OSR i Uzasadnieniu do projektu, trzeba zauważyć, że ustawodawca przyjął całkowicie niespójne podejście do tworzonych regulacji, co wydaje się potwierdzać tezę o fiskalnych celach omawianego projektu. Z jednej bowiem strony proponuje się ograniczenie konsumpcji alkoholu sprzedawanego w opakowaniach o niewielkich pojemnościach, z drugiej zaś opodatkowuje dodatkowo m.in. piwa bezalkoholowe, które stanowią coraz dynamiczniej rozwijający się segment rynku. Świadczy to o tym, że Polacy z własnej woli przyjmują odpowiedzialne postawy wobec korzystania z tej używki. Wpływ proponowanego podatku na rynki poszczególnych rodzajów napojów i związane z nim konsekwencje zdrowotne nie są w ogóle przedmiotem analizy w ramach Oceny Skutków Regulacji. Jest to sytuacja wyjątkowo niepożądana, ponieważ dodatkowe obciążenia mogą w rozmaity sposób dotykać konkretnych segmentów rynku, a konsekwencje wprowadzenia opłaty w obecnie zaproponowanym kształcie mogą przybierać bardzo szczegółowy i specyficzny charakter (dla przykładu – o ile opodatkowaniu nie podlega, wg projektu, żywność specjalnego przeznaczenia medycznego, o tyle opodatkowane będą już gotowe produkty na bazie mleka przeznaczone dla najmłodszych dzieci, które często stosowane są w szpitalach). Wydaje się wobec tego, że analiza w ramach OSR została sporządzona w sposób ogólnikowy i wybiórczy.

    Ostatecznie, na wyrazy krytyki zasługuje wyjątkowo krótki okres vacatio legis. Projektodawca proponuje bowiem, by nowy podatek zaczął obowiązywać już od 1 kwietnia 2020 roku. Wziąwszy pod uwagę fakt, iż proces konsultacji społecznych zostanie zakończony niemal w połowie stycznia, a także uwzględniwszy potencjalną dynamikę dalszego procesu legislacyjnego, sytuacja w której przedsiębiorcy dowiadują się o ostatecznym kształcie nowych regulacji nie wcześniej, niż na kilka tygodni przed ich wejściem w życie, wydaje się być bardzo prawdopodobnym wariantem. Szczególnie w sytuacji, kiedy nowy rok fiskalny
    i budżetowy już się rozpoczął, a wszelkie plany biznesowe i umowy zostały dawno zatwierdzone. Z uwagi na wagę proponowanych zmian i ich wpływ na rynek, jest to niemożliwe do zaakceptowania.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców podkreśla swój negatywny stosunek do zaprezentowanych w projekcie idei. Przedsiębiorcy są jednak otwarci i gotowi do dialogu ukierunkowanego na wypracowanie rozwiązań służących ograniczeniu skali problemu nadwagi i otyłości w Polsce. Liczymy na konstruktywną dyskusję i analogiczną gotowość po stronie projektodawcy do weryfikacji przyjętych założeń w oparciu o przedstawione przez partnerów społecznych fakty i argumenty.

     

    Pobierz stanowisko: 14.01.2020 Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z promocją prozdrowotnych wyrobów konsumentów

     

    Fot. jakob5200 / pixabay.com

    Plusy Ujemne: Kary za przekręcanie licznika

    Ustawa z dnia 15 marca 2019 r. o zmianie ustawy – Prawo o ruchu drogowym oraz ustawy – Kodeks karny,
    weszła w życie 1 stycznia 2020 r.

     

    Polityk odpowiedzialny za ustawę: Zbigniew Ziobro

    Ministerstwo: Sprawiedliwości 

    Opis ustawy: Ustawa penalizuje proceder modyfikowania liczników samochodowych oraz wprowadza szereg obowiązków mających zapobiegać tego rodzaju oszustwom np. obowiązkową kontrolę stanu licznika przy kontroli drogowej. Za tzw. przekręcenie licznika można będzie wymierzyć karę do 5 lat więzienia.

    Plusy:

    + Penalizacja może spowodować zmniejszenie negatywnego zjawiska, jakim jest oszukiwanie przy ilości przejechanych kilometrów w celu zwiększenia wartości samochodu.

    Minusy:

    –  Maksymalna kara za „przekręcenie” licznika będzie jedną z najwyższych w Europie. Na przykład we Francji kara to 2 lata, a w Czechach jedynie rok,

    –  Karani będą także kierowcy, którzy nie zgłoszą wymiany licznika, nawet bez zmiany jego przebiegu (do 3.000 złotych grzywny).

     

    Zapraszamy do odwiedzenia naszego portalu Plusy Ujemne 

    Fot. andychoinski / pixabay.com

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery