• PL
  • EN
  • szukaj

    SLIM VAT, łatwiejsze, rozliczenia w podatku od towarów i usług- opinia głównego eksperta ZPP ds. prawa i podatków

    Warszawa, 30 lipca 2020 r.

     

    SLIM VAT, ŁATWIEJSZE ROZLICZENIA W PODATKU OD TOWARÓW I USŁUG

    OPINIA GŁÓWNEGO EKSPERTA ZPP DS. PRAWA I PODATKÓW

     

    16 lipca Ministerstwo Finansów zapowiedziało zmiany w przepisach o podatku od towarów i usług w zakresie wprowadzenia tzw. SLIM VAT, który jest jednym z zapowiadanych pakietów rozwiązań upraszczających VAT. Resort finansów zamierza odchudzać VAT, ale nie w zakresie stawek, tylko procesu kalkulacji i raportowania.

    Pakiet SLIM VAT obejmuje zmiany w sześciu obszarach:

    1. Faktury korygujące

    W przypadku faktur korygujących in-minus przewiduje się zniesienie warunku uzyskania potwierdzenia otrzymania faktury przez nabywcę towarów lub usługobiorcę. W związku z powyższym podatnik będzie mógł dokonać obniżenia podstawy opodatkowania i VAT należnego już w okresie wystawienia faktury korygującej (a nie uzyskania potwierdzenia, jak obecnie). Warunkiem jest, by z posiadanej przez niego dokumentacji wynikało, że uzgodnił z nabywcą towaru lub usługobiorcą warunki transakcji. W tym samym okresie nabywca będzie zobowiązany do odpowiedniej korekty podatku naliczonego, która wynika z uzgodnienia pomiędzy podatnikami. Przewidziane rozwiązanie bez wątpienia należy ocenić pozytywnie, jako upraszczające dokonywanie rozliczeń VAT. Słuszne wątpliwości podatników może wzbudzić natomiast to, jakiego rodzaju dowód będzie wymagany dla potwierdzenia spełnienia warunku jego zastosowania. Znane są bowiem przypadki regulacji, gdzie przyjęcie przez prawodawcę nieostrych definicji skutkowało stosowaniem przez organy podatkowe niekorzystnej dla podatników ich wykładni. Pozostaje mieć nadzieję na to, że ostateczny projekt określi to w sposób precyzyjny. Jednocześnie część ekspertów dostrzega, że rozwiązanie to, skądinąd korzystne dla wystawców faktur, może być uciążliwe dla odbiorców, gdyż wymusi wprowadzenie w przedsiębiorstwie kolejnych procedur, które w tym przypadku pozwolą im określić moment, od którego zależy obowiązek korekty.

    W przypadku faktur korygujących in-plus Ministerstwo zapowiedziało wprowadzenie przepisów, które uregulują w należyty sposób rozliczanie faktur korygujących, które zwiększają podstawę opodatkowania. Jak dotąd, wobec braku takiej regulacji, kwestia ta rozstrzygana była przez orzecznictwo i mogła w praktyce budzić wątpliwości podatników. Wskazano, że rozliczenie będzie dokonywane na bieżąco. Jest to zmiana idąca w dobrym kierunku, gdyż dziś organy podatkowe wymagają korygowania deklaracji wstecz i konieczność zapłaty odsetek. Ważne jest natomiast to czy fiskus nie będzie kwestionować, czy korekta in plus na pewno wynikła ze zdarzeń niezależnych. W ten sposób zamiast spodziewanej korzyści i ułatwienia nastąpi przeniesienie sporu na inną płaszczyznę.

    1. Eksport towarów

    Zapowiedziano wydłużenie terminu wywozu towarów wymaganego dla zastosowania stawki 0% od zaliczki w eksporcie towarów. Obecnie termin ten wynosi 2 miesiące, zgodnie z zapowiedzią ma zostać wydłużony do 6 miesięcy. Przekroczenie tego terminu wymagać będzie dokonania korekty zaliczki ze stawki 0% do stawki 23%. Oznacza to zatem wydłużenie terminu neutralności zaliczek w eksporcie.

    1. Kursy walut

    Pakiet SLIM VAT przewiduje również wprowadzenie możliwości wybrania dla potrzeb VAT zasad przeliczania kursu walut stosowanych przy przeliczaniu walut na potrzeby podatków dochodowych. Obecnie częstym problemem podatników jest konieczność stosowania w zakresie jednej transakcji przy rozliczaniu poszczególnych podatków kursów z różnych dni. Możliwość stosowania ujednoliconego kursu bez wątpienia stanowić będzie udogodnienie nie tylko ze względów rachunkowych, ale pozwoli również na wybranie kursu bardziej korzystnego dla podatnika. Zgodnie z zapowiedzią, ministerstwo nie planuje bowiem odgórnego ujednolicania sposobu przeliczania kursów w VAT i podatkach dochodowych, a jedynie możliwość zastosowania kursu z PIT lub CIT na potrzeby VAT, pozostawiając podatnikowi w tej kwestii wybór.

    1. Wydłużenie terminu do odliczenia VAT na bieżąco

    Wydłużony ma zostać termin na dokonanie odliczenia VAT naliczonego na bieżąco do czterech miesięcy. Obecnie wynosi on trzy miesiące, a po jego przekroczeniu podatnik musi dokonać korekty wcześniejszej deklaracji. Celem tej zmiany jest zredukowanie ilości dokonywanych korekt deklaracji VAT.

    1. Nabycie usług noclegowych

    Resort finansów przewiduje także wprowadzenie możliwości odliczenia VAT z faktur za nabycie usług noclegowych na rzecz klienta biznesowego w celu ich odsprzedaży. Obecnie nie ma możliwości odliczenia tych faktur, nawet gdy podatnik zrefakturuje tę usługę na kontrahenta. Zgodnie z zapowiedzią, po dokonaniu refaktury dokonanie odliczenia z tego tytułu będzie możliwe.

    1. Prezenty o małej wartości

    Podwyższeniu do 20 zł ma ulec maksymalna kwota tzw. prezentów o małej wartości, od których nie trzeba odprowadzać VAT. Obecnie, zgodnie z art. 7 ust. 4 ustawy o VAT przez prezenty o małej wartości, o których mowa w ust. 3, rozumie się przekazywane przez podatnika jednej osobie towary:

    1. łącznej wartości nieprzekraczającej w roku podatkowym kwoty 100 zł, jeżeli podatnik prowadzi ewidencję pozwalającą na ustalenie tożsamości tych osób;
    2. których przekazania nie ujęto w ewidencji, o której mowa w pkt 1, jeżeli jednostkowa cena nabycia towaru (bez podatku), a gdy nie ma ceny nabycia, jednostkowy koszt wytworzenia, określone w momencie przekazywania towaru, nie przekraczają 10 zł.

    Należy zauważyć, że zapowiedziane zmiany dotyczą jedynie punktu drugiego przywołanego przepisu. Nie przewidziano zmiany kwoty przewidzianej dla prezentów, dla których prowadzona jest ewidencja. Pozostaje ona wciąż na relatywnie niskim poziomie, w szczególności zważywszy na fakt, że jest to łączna kwota odnosząca się do całego roku podatkowego i wymaganym jest prowadzenie ewidencji.

    Wydaje się, że zaproponowane zmiany nie polegają na wprowadzeniu nowego, systemowego rozwiązania w podatku VAT, a raczej na szeregu drobnych ułatwień, które mają zapewnić przedsiębiorcom prostsze i łatwiejsze wywiązywanie się z obowiązków podatkowych. Tymczasem warto byłoby się zastanowić nad głębszą reformą systemową podatku od towarów i usług. Co więcej, część rozwiązań zaproponowanych w pakiecie SLIM VAT może nie być korzystna dla wszystkich uczestników transakcji lub może stworzyć możliwość pojawienia się nowych ryzyk dla przedsiębiorców. Ostatecznie jednak rozwiązania zaproponowane przez Ministerstwo Finansów będzie można ocenić po pojawieniu się finalnej wersji projektu.

     

    prof. dr hab. Adam Mariański
    Główny Ekspert ZPP ds. Prawa i Podatków



    30.07.2020 SLIM VAT, łatwiejsze, rozliczenia w podatku od towarów i usług- opinia głównego eksperta ZPP ds. prawa i podatków

     

    Fot. stevepb / pixabay.com

    Komentarz ZPP ws. dofinansowania do wynagrodzeń w ramach tarczy 4.0

    Warszawa, 29 lipca 2020 r.

     

    KOMENTARZ ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. DOFINANSOWANIA DO WYNAGRODZEŃ W RAMACH TARCZY 4.0

     

    Pandemia koronawirusa spowodowała istotne wzmożenie aktywności legislacyjnej rządu, którego rezultatem były kolejne odsłony „tarcz antykryzysowych” łagodzących negatywne skutki gospodarcze epidemii. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców wielokrotnie wypowiadał się o tych aktach prawnych, podkreślając że – choć istotnie różnią się one od siebie jakością i skutecznością wprowadzanych instrumentów pomocowych – stanowiły one cenne inicjatywy. Ostatecznie, wszystko wskazuje na to, że polska gospodarka przejdzie kryzys najłagodniej spośród wszystkich państw członkowskich – świadczą o tym choćby prognozy Komisji Europejskiej. Mimo tych generalnie pozytywnych skutków „koronawirusowych” przepisów, nie można uciec od negatywnej oceny części z nich (wynikającej choćby z nadmiernego zbiurokratyzowania procedur), czy też szeregu uwag technicznych. Te ostatnie wynikać mogą z rozmaitych niedoskonałości uchwalonych regulacji, stanowiących często skutek pośpiechu towarzyszącemu procesowi legislacyjnemu w warunkach pandemii. Tego rodzaju drobne elementy mogą jednak w istotny sposób wpłynąć na skuteczność zaproponowanych przez prawodawcę narzędzi, stąd też warto dokonywać bieżącej korekty przepisów, tak by jak najefektywniej spełniały one swoją funkcję.

    Przykładem takiej regulacji – kierunkowo słusznej, jednak zawierającej istotną lukę uniemożliwiającej szeregowi przedsiębiorców skorzystanie z pomocy – może być art. 15gg ustawy z 2 marca o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych. Pominąwszy kwestię niedostatecznej przejrzystości przepisu („Podmioty, o których mowa w art. 15g ust. 1, u których wystąpił spadek obrotów gospodarczych w rozumieniu art. 15g ust. 9, w następstwie wystąpienia COVID-19, mogą zwrócić się z wnioskiem do dyrektora wojewódzkiego urzędu pracy, właściwego ze względu na swoją siedzibę, o przyznanie świadczeń na rzecz ochrony miejsc pracy, ze środków Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, na dofinansowanie wynagrodzenia pracowników, o których nowa w art. 15g ust. 4 (…)”), uwagę zwracają przesłanki uniemożliwiające ubieganie się o wspomniane wsparcie, wśród których znajduje się objęcie pracownika przestojem opisanym w art. 81 Kodeksu pracy.

    Należy podkreślić, że istnieją podmioty stosujące przestój kodeksowy w celu ochrony pracowników przed zakażeniem w przypadku, w którym np. część z nich miała bezpośredni kontakt z osobami zakażonymi. Przedsiębiorcy działają wówczas w celu zapewnienia pracownikom bezpiecznego miejsca pracy, ograniczając ryzyko rozprzestrzeniania wirusa wśród personelu. Uniemożliwienie uzyskania wsparcia w jakimkolwiek przypadku zastosowania przestoju kodeksowego wydaje się być zatem formułą zbyt szeroką i restrykcyjną, zwłaszcza wziąwszy pod uwagę konieczność zwrotu całości uzyskanej pomocy w przypadku złożenia niezgodnego ze stanem faktycznym oświadczenia dot. spełniania kryteriów wsparcia. Mając na uwadze powyższe, zasadne wydawałoby się uzupełnienie przedmiotowej regulacji o zastrzeżenie, że dofinansowanie do wynagrodzeń przysługuje w odniesieniu do pracowników nieobjętych przestojem kodeksowym, za wyjątkiem przestoju spowodowanego zagrożeniem zakażenia pracowników. Tego rodzaju formuła umożliwiłaby wspomnianym przedsiębiorcom uzyskanie wsparcia, przy jednoczesnym elastycznym stosowaniu rozwiązań ukierunkowanych na zwiększenie bezpieczeństwa personelu w trudnym czasie pandemii.

     

    29.07.2020 Komentarz ZPP ws. dofinansowania do wynagrodzeń w ramach tarczy 4.0

     

    Fot. nattanan23/pixabay.com

    Stanowisko ZPP ws. minimalnego wynagrodzenia za pracę na 2021 rok

    Warszawa, 29 lipca 2020 r.

     

    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. MINIMALNEGO WYNAGRODZENIA ZA PRACĘ NA 2021 ROK

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców od lat opowiada się przeciwko instytucji minimalnego wynagrodzenia jako takiej. Uważamy, że odgórne regulowanie najniższych pensji powoduje negatywne konsekwencje dla najsłabszych uczestników rynku pracy, tj. pracowników niskowykwalifikowanych i dopiero rozpoczynających karierę zawodową.

    Podstawowym negatywnym skutkiem minimalnego wynagrodzenia jest wzrost szarej strefy w zatrudnieniu, a ustanawianie jednolitego poziomu najniższej pensji dla całego kraju powoduje, że narażone na nią są przede wszystkim obszary słabiej rozwinięte gospodarczo. Co do zasady zatem, każdy wzrost minimalnego wynagrodzenia ZPP konsekwentnie ocenia negatywnie. Rozumiemy jednak, że ze względów politycznych zniesienie regulacji minimalnego wynagrodzenia nie wchodzi w rachubę, zaś przewidziany w ustawie o minimalnym wynagrodzeniu za pracę mechanizm w zasadzie gwarantuje jego wzrost rok do roku.

    Mając to na uwadze, pozytywnie odnosimy się do zaproponowanej przez rząd wysokości wynagrodzenia minimalnego na 2021 rok. Docenić należy fakt, że Rada Ministrów zareagowała na bieżące wydarzenia i zmieniła pierwotne założenie, zgodnie z którym pensja minimalna w przyszłym roku miała wynosić aż 3000 zł.

    W ciągu ostatnich lat wynagrodzenie minimalne rosło sukcesywnie w wysokim tempie. Tylko w 2020 roku wzrost wyniósł ponad 15% (z poziomu 2250 zł do 2600 zł), zaś sumarycznie w okresie od 2015 do 2020 roku pensja minimalna wzrosła o niespełna 50%. Wzrost wskaźnika szedł w parze z dynamicznym rozwojem gospodarczym i towarzyszyła mu wciąż niedostateczna podaż pracy na rynku, stąd też ryzyka wynikające z potencjalnie zbyt wysokiego poziomu odgórnie ustalonej najniższej pensji, nie materializowały się w sposób widoczny, tj. nie mieliśmy do czynienia ani ze wzrostem bezrobocia, ani z istotnym problemem szarej strefy w zatrudnieniu.

    Zapowiedzi dalszych, jeszcze szybszych podwyżek wynagrodzenia minimalnego – aż do 4000 zł w roku 2022 – spotkały się jednak z naszym niepokojem i sprzeciwem, zarówno ze względów proceduralnych, jak i merytorycznych (wynikających z przewidywanego niezależnie od sytuacji epidemicznej spowolnienia gospodarczego). Co więcej, pandemia koronawirusa w bardzo istotnym stopniu zmieniła warunki ekonomiczne i potężnie uderzyła w przedsiębiorców, szczególnie w branżach objętych ścisłym kilkumiesięcznym lockdownem. Realizacja zapowiadanego kilkanaście miesięcy temu planu podniesienia pensji minimalnej do 3000 zł w roku 2021 wiązałaby się w tych okolicznościach z bardzo dużym ryzykiem ekspansji pracy nierejestrowanej, możliwy byłby również wzrost bezrobocia, choć bardziej o charakterze lokalnym, niż widocznym w skali kraju.

    Wziąwszy pod uwagę powyższe czynniki, ZPP pozytywnie ocenia fakt, że rząd zdecydował się zrewidować swoją pierwotną koncepcję i dostosować wysokość proponowanego wynagrodzenia minimalnego do nowych warunków gospodarczych. Należy podkreślić, że w scenariuszu przewidującym ustanowienie minimalnego wynagrodzenia za pracę na poziomie 2800 zł, wskaźnik ten będzie odpowiadał ok. 53% wynagrodzenia przeciętnego. Wydaje się, że jest to maksymalna z akceptowalnych relacji pensji minimalnej do średniej, dlatego apelujemy by nie wykraczać poza nią również w najbliższej przyszłości.

    Należy podkreślić fakt, że regulacja wynagrodzenia minimalnego w praktyce dotyczy kilkuset tysięcy pracowników na rynku. Zgodnie z dostępnymi danymi, najniższą pensję zarabia w Polsce 1,5 mln osób, jednak trzeba pamiętać że istotną część z nich stanowią osoby, które poza wynagrodzeniem wykazanym w zawartej umowie, otrzymują dodatkowe sumy „pod stołem”, w sposób niezarejestrowany, faktycznie zarabiając więcej (niekiedy znacznie), niż pensję minimalną. Tym samym, nie stanowią oni grupy istotnie wrażliwej na zmiany minimalnego wynagrodzenia.

    Reasumując, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców nie zmienia swojego negatywnego stosunku do regulacji wynagrodzenia minimalnego (szczególnie na poziomie ogólnokrajowym). Jednocześnie, mając na uwadze wszelkie okoliczności, pozytywnie oceniamy propozycję przedstawioną przez rząd i uważamy, że jej realizacja nie generowałaby ryzyka materializacji podstawowych zagrożeń wynikających w naszej ocenie z nadmiernego wzrostu wskaźnika. Apelujemy jednocześnie o to, by
    w przewidywalnej przyszłości relacja wynagrodzenia minimalnego do przeciętnego nie kształtowała się na poziomie wyższym, niż ok. 53%, który uważamy za najwyższy ze względnie bezpiecznych pułapów.

     

    29.07.2020 Stanowisko ZPP ws. minimalnego wynagrodzenia za pracę na 2021 rok

     

    Fot. skyradar/pixabay.com

    Szczyt Rady Europejskiej i jego konsekwencje – opinia głównego eksperta ZPP ds. ekonomii politycznej

    Warszawa, 28 lipca 2020 r.

     

    SZCZYT RADY EUROPEJSKIEJ I JEGO KONSEKWENCJE
    OPINIA GŁÓWNEGO EKSPERTA ZPP DS. EKONOMII POLITYCZNEJ



    Po ostatnim szczycie Rady Europejskiej (przywódców krajów UE) i decyzji o utworzeniu funduszu odbudowy i konstrukcje programu Next Generation EU zaczęło się mówić o momencie hamiltonowskim w Europie. Przypomnijmy: Alexander Hamilton stworzył amerykański bank centralny, a jego działania umożliwiły zaciągnięcie długu federalnego w miejsce długów stanowych. Ułatwiło to odbudowę po wojnie o niepodległości, a także obniżyło koszty długu i ułatwiło jego spłatę przez stany. Dodatkowo został w ten sposób zbudowany fundament powstającej republiki. Interesy regionalne, dotychczas często rozbieżne, uległy unifikacji – a rząd federalny stał się podstawą powstającego państwa. Moment hamiltonowski to punkt zwrotny: restrukturyzacja stanowych długów była jednym z kluczowych momentów integracji stanów USA. Tak ma być teraz w Europie. Nowy projekt budżetu, a zwłaszcza umożliwienie finansowania środków na odbudowę, ma być zdaniem wielu komentatorów takim momentem hamiltonowskim.

    Koncepcja momentu jako punktu zwrotnego, rozdroża w dziejach republiki została sformułowana przez J. G. A. Pococka prawie pół wieku temu. Zajął się on momentem Makiawela – sytuacją, gdy nowożytna republika (Florencja) staje wobec ryzyka upadku, które – jeśli uświadomione – prowadzi do rekonfiguracji polityki, niezbędnej by przetrwała. To moment, gdy , jak pisał Pocock, republika staje na rozdrożu i próbuje ocalić „polityczną i etyczną stabilność w natłoku nieracjonalnych zdarzeń postrzeganych jako całkowicie destrukcyjne dla wszystkich systemów sekularnej równowagi”. To moment konfrontacji republikańskiej cnoty z przypadkiem i zepsuciem. Kluczowa w takim momencie jest zmiana filozofii politycznej – bo moment Makiawela to czas, kiedy dotychczasowe doświadczenie i wiedza o uprawianiu polityki przestaje być adekwatna. Machiavelli zrozumiał i zapisał to doświadczenie w swoim Księciu, stąd moment Makiawela – z drugiej strony Książe­ niejako odbija proces rekonfiguracji filozofii politycznej i polityki we Florencji.

    Takie momenty zwrotne powtarzają się, gdy republika ufundowana na zsekularyzowanej myśli zachodniej staje u progu upadku. Tak było w XVI-wiecznej Anglii i XVIII-wiecznej Ameryce Północnej. W tej ostatniej to Maddison odegrał rolę Machiavellego, konceptualizując ostatecznie amerykański federalizm i przygotowując grunt pod uchwalenie konstytucji. Trwałość amerykańskiej republiki zapewnił więc Hamilton i Maddison. Moment Makiawela i moment Hamiltona zapewniły przetrwanie i rozwój amerykańskiej republice.

    UE stanęła w ostatnich latach, jak wskazuje wielu komentatorów, wobec momentu hamiltonowskiego. Ale co ważniejsze jest to też być może w momencie Makiawela. Spór toczony przez przywódców na ostatnim szczycie, po Brexicie, po kryzysie strefy Euro, a teraz jeszcze w środku gospodarczej burzy wywołanej prze koronawirusa, pomimo że z pozoru jest debatą dotyczącą bieżącej chwili może być momentem konfrontacji republikańskiej cnoty i zepsucia. Unia musi znaleźć pewny fundament swojego istnienia. Federaliści cieszą się, że takim fundamentem stanie się wspólny dług. Może…, jeśli rzeczywiście poprawi sytuację krajów europejskiego południa. Może…, choć sama kwestia długu nie jest odpowiedzią na potrzebę nowej filozofii politycznej Unii.

    Wciąż nie jest pewne, czy UE zachowała witalność europejskiej republiki, czy stała się już nieodwracalnie administracyjnym molochem, w którym procedura przeważa nad cnotą. Ostatnie kryzysy dały możliwość przemyślenia na nowo idei wspólnoty. Na razie w ich miejsce pojawił się spór pomiędzy grupą krajów oszczędnych – płatników netto do europejskiego, a zwykle określanym jako rozrzutne – południem.

    To spór sięgający do centrum europejskiego projektu. Bowiem dotyczy on tego, kto czerpie większe korzyści ze wspólnej waluty oraz tego, kto korzysta z faktycznego statusu europejskiego raju podatkowego. Choć na Euro skorzystali wszyscy, rozkład korzyści był asymetryczny. Więcej pożytków miały kraje europejskiej Północy. Z kolei raje podatkowe, takie jak Holandia i Irlandia, korzystają ze sztucznego transferu zysków. Kontestując rozwiązania europejskie, dbają przede wszystkim o swój partykularny narodowy interes. W Holandii aż 40% dochodów z CIT jest wynikiem sztucznie przenoszonych tam zysków. Stabilna sytuacja fiskalna krajów takich jak Holandia może mieć więc związek z asymetrią korzyści w UE i preferowaniem narodowego interesu realizowanego poprzez unijne mechanizmy. Choć strategia taka jest zrozumiała, a jak pokazuje przykład Holandii, Irlandii czy Luksemburga, także partykularnie bardzo korzystna, może godzić w podstawy europejskiego konsensu.

    Na szczycie UE doszło do porozumienia, bo kraje oszczędne ustąpiły, ale kosztem znacznych koncesji na ich rzecz. Widoczne są one zwłaszcza w przypadku Holandii – która obok obniżenia składki budżetowej w najbliższej perspektywie zyskała większe wynagrodzenie za obsługę europejskich ceł. To one są wśród wygranych tego szczytu – w pragmatycznym i konkurencyjnym ujęciu. Czy to jednak podejście republikańskie?

    Problemem UE nie jest jednak niezadowolenie świetnie radzących sobie krajów oszczędnych, dla których Unia i wspólny rynek niosą niemal same korzyści. Problemem są rosnące problemy krajów południa, pogłębione jeszcze obecnym kryzysem.  Kraje europejskiego południa już ponad dekadę rozwijają się bardzo powoli. Grecja wciąż (w roku 2019, wg Banku Światowego) osiąga  poziomy rozwoju (mierzone poziomem PKB p/c) takie jak przed 2 dekadami, podobnie Włochy. Gospodarka Hiszpanii wzrosła w tym czasie ledwie kilkanaście procent. Dla porównania gospodarka niemiecka urosła od 2000 roku o 30%, a polska o 100%. Kryzys po-pandemiczny zapewne pogłębi jeszcze te dysproporcje. Dlatego moment Makiawela powinien być chwilą na sformułowanie na nowo idei europejskiej, ale też momentem rzeczywistej, długotrwałej pomocy rozwojowej dla południa  – takiej trochę, jak toż południe uzyskało w latach 1980-tych. Dziś bez pomocy, albo w sytuacji gdy mechanizmy kontrolne i dystrybucyjne zapisane w budżecie europejskim i programach pomocowych drastycznie ograniczą do niej dostęp, polityczny dryf Unii może stać się coraz groźniejszy dla jej istnienia.

    Moment – punkt zwrotny w historii republiki. Chwila dziejowa, gdy jej losy mogą się potoczyć dwojako – albo będzie dryfować w stronę kryzysu, albo nowe idee i nowe pomysły przywrócą jej witalność. Moment w historii UE trwa w ostatnich latach, a obecny szczyt to tylko przyczynek do dłuższego procesu, o wciąż nieoczywistych konsekwencjach. Szczyt RE można potraktować jako umiarkowany sukces polskiego rządu. Jest też umiarkowanym sukcesem federalistów europejskich – choć do momentu hamiltonowskiego to chyba jeszcze daleko. Ale – jak się wydaje to moment Makiawela zdeterminuje przyszłość Unii. Albo idea republiki zapewni jej trwanie, albo rozbieżne narodowe interesy wespół z biurokratycznym nawisem sprawią, że dryf w którym jest nie ulegnie zmianie. Wspólne zobowiązanie, ale i pomysł jak je wykorzystać dla dobra republiki będzie właściwą odpowiedzią w coraz bardziej skomplikowanej rzeczywistości.

     

    Dr Piotr Koryś
    Główny Ekspert ZPP ds. Ekonomii Politycznej

    28.07.2020 Szczyt Rady Europejskiej i jego konsekwencje – opinia głównego eksperta ZPP ds. ekonomii politycznej

    Fot. hpgruesen / pixabay.com

    Stanowisko ZPP ws. sprawiedliwej płacy minimalnej

    Warszawa, 27 lipca 2020 r.

     

    Stanowisko ZPP ws. sprawiedliwej płacy minimalnej

     

    Dnia 4 czerwca br. rozpoczął się drugi etap konsultacji ze związkami zawodowymi i organizacjami pracodawców na temat zapewnienia sprawiedliwej płacy minimalnej wszystkim pracownikom w Unii Europejskiej. Sprawiedliwa płaca minimalna to jeden z priorytetów Komisji Europejskiej pod przewodnictwem Ursuli von der Leyen. Na podstawie wyników pierwszego etapu konsultacji KE stwierdziła, że istnieje potrzeba dalszego działania na szczeblu unijnym. W ramach drugiej fazy konsultacji Komisja chce poznać opinie związków zawodowych oraz organizacji pracodawców na temat rodzaju instrumentu, który byłby najbardziej właściwy oraz jego potencjalnych celów.

    Obecnie Komisja rozważa zarówno możliwość przyjęcia dyrektywy, jak i środków o charakterze nieustawodawczym, tj. zalecenia Rady. Aby uzasadnić konieczność działania UE w zakresie płacy minimalnej, instytucje unijne odwołują się do Europejskiego Filaru Praw Socjalnych („EFPS”). Warto jednak zauważyć, że EFPS nie jest aktem prawnym, a jedynie niewiążącą deklaracją polityczną, która, zdaniem niektórych, ma dać impuls dla rozwoju unijnych inicjatyw legislacyjnych dotyczących praw socjalnych. Niemniej same zapisy EFPS-u wykluczają taką możliwość. 18. punkt preambuły EFPS mówi jasno, że „[n]a szczeblu unijnym EFPS nie pociąga za sobą rozszerzenia kompetencji Unii ani zadań przyznanych na mocy traktatów. Powinien być on wdrażany w granicach tych kompetencji”, natomiast punkt 19. preambuły stanowi, że „utworzenie EFPS nie narusza prawa państw członkowskich do określenia podstawowych zasad ich systemów zabezpieczenia społecznego i zarządzania ich finansami publicznymi ani nie może znacząco wpływać na ich równowagę finansową”. Ponadto, jako potencjalną podstawę prawną dla sprawiedliwej płacy minimalnej, KE proponuje art. 153 ust. 1 TFUE, który pozwala UE na podejmowanie działań w zakresie praw socjalnych. Jednak te działania powinny mieć charakter jedynie wspierający i uzupełniający w stosunku do działań państw członkowskich. W związku z tym ZPP stoi na stanowisku, że regulowanie płacy minimalnej pozostaje w sferze wyłącznych kompetencji państw członkowskich, a instrumenty unijne odwołujące się do tych kwestii powinny mieć charakter niewiążący, jeśli w ogóle powinny powstawać.

    W dokumencie stanowiącym podstawę drugiego etapu konsultacji KE określiła możliwe warianty działań UE w celu zapewnienia sprawiedliwej płacy minimalnej: ustanowienie dobrze funkcjonującego systemu negocjacji zbiorowych w zakresie ustalania płac; stworzenie krajowych ram prawnych umożliwiających ustanowienie i regularne aktualizowanie ustawowej stawki minimalnej na podstawie jasnych i stabilnych przesłanek; rzeczywiste zaangażowanie partnerów społecznych w proces ustalania płacy minimalnej; wyeliminowanie wyjątków pozwalających na odstąpienie od stosowania płacy minimalnej; utworzenie efektywnego systemu monitorowania i egzekwowania stawki minimalnej.

    Jeśli chodzi o ustanowienie wydajnego systemu negocjacji zbiorowych, KE rozróżnia pomiędzy krajami o ustawowej płacy minimalnej i krajami, które ustalają płacę minimalną wyłącznie poprzez negocjacje ze związkami. To rozróżnienie jest ukłonem w kierunku krajów skandynawskich, które mogą pochwalić się dobrze funkcjonującym systemem negocjacji zbiorowych i obawiają się, że minimalna harmonizacja na poziomie unijnym może pogorszyć ich standardy. Polska oczywiście nie należy do grupy takich krajów m.in. ze względu na niewystarczający poziom uzwiązkowienia. Ponadto KE zauważa pozytywny wpływ dobrze funkcjonującego systemu negocjacji zbiorowych nawet dla systemów ustawowej płacy minimalnej. Niestety Komisja nie podaje żadnych konkretnych propozycji, jak taki system budować czy reformować, a jedynie zaznacza, że przyszły instrument może dostarczyć niewyczerpującą listę możliwych działań wspierających negocjacje zbiorowe. Ta propozycja jest krokiem w dobrą stronę, ponieważ pozwala na lepsze dostosowanie płacy minimalnej do warunków gospodarczych w różnych sektorach i regionach. Natomiast jej główną słabością jest brak precyzji.

    Propozycje Komisji w kwestiach ram prawnych umożliwiających aktualizowanie stawki minimalnej, zaangażowania partnerów społecznych oraz systemu monitorowania i egzekwowania płacy minimalnej nie wykraczają poza przepisy obowiązującej w Polsce Ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. Wysokość płacy minimalnej jest przedmiotem corocznych negocjacji w ramach Rady Dialogu Społecznego („RDS”). Do 15 czerwca każdego roku Rada Ministrów przedstawia RDS propozycję płacy minimalnej na rok kolejny, uwzględniając 10 określonych ustawowo przesłanek ekonomicznych i społecznych, a Państwowa Inspekcja Pracy monitoruje przestrzegania przepisów przez przedsiębiorców. W związku z tym z perspektywy Polski można zastanawiać się, czy taka propozycja jest w ogóle zasadna. Natomiast należy zauważyć też, że obecnie sześć krajów Unii, czyli Szwecja, Dania, Finlandia, Włochy, Austria i Cypr, nie regulują stawek minimalnych w sposób ustawowy. KE twierdzi, że europejska płaca minimalna nie zmusi tych krajów do wprowadzenia ustawowej stawki minimalnej, a jedynie do wprowadzenia jasnych i stabilnych kryteriów do procesów negocjacji zbiorowych. Niemniej, biorąc pod uwagę fakt, że kraje te oferują stosunkowo dobre (według KE) stawki minimalne, można poddać w wątpliwość, czy interwencja KE jest w tym zakresie konieczna, a co za tym idzie, czy w swoich działaniach przestrzega zasad subsydiarności i proporcjonalności.

    Zdaniem KE, ww. działania przyczyniłyby się do poprawy warunków pracy i poziomu życia pracowników przy jednoczesnym zachowaniu miejsc pracy i utrzymaniu konkurencyjności. Poprawa warunków płacy minimalnej zmniejszyłaby nierówności i ubóstwo pracujących. KE zauważa również, że dokładny wpływ działań UE na każde państwo członkowskie byłby różny, odzwierciedlając różne cechy ich systemów ustalania płacy minimalnej, siły roboczej i struktur gospodarczych. W idealnym świecie podwyższanie standardów pracowniczych rzeczywiście doprowadziłoby do redukcji nierówności społecznych. Natomiast w swojej analizie Komisja zapomina spojrzeć na problem płacy minimalnej z perspektywy innej niż pracownicza, co rodzi poważne obawy. Mianowicie: pracodawcy, uciekając przed rosnącymi kosztami pracy wynikającymi z podniesienia stawki minimalnej, mogą zmuszać pracowników do przejścia na pracę na część etatu, co efektywnie spowoduje spadek ich wynagrodzenia. Rosnące koszty pracy dotkną przede wszystkim sektor MŚP, co może mieć negatywny skutek na ogół europejskiej gospodarki. Co więcej, dalsze podwyższanie płacy minimalnej może spowodować, iż umowa o pracę stanie się jeszcze większym towarem deficytowym na rynku pracy. Wg badań The Netherlands Economic Review średnia zatrudnienia na podstawie innej niż umowa o pracę w OECD to 11,5%. Natomiast w Polsce, Francji, Włoszech, Portugalii, Hiszpanii i Holandii, na podstawie umów cywilno-prawnych zatrudnione jest od 21% do 27% pracowników i ta liczba ciągle wzrasta. Wprowadzanie dodatkowych regulacji może zatem doprowadzić do wzmocnienia zjawiska arbitrażu na rynku pracy, co – jak się wydaje – nie jest zbieżne z unijną koncepcją polityki społecznej.

    Instytucje unijne są przede wszystkim związane zasadą subsydiarności, czyli podejmowania najmniej intruzywnych, lecz efektywnych środków do osiągnięcia danego celu. Biorąc pod uwagę duże rozbieżności w zasadach płacy minimalnej pomiędzy poszczególnymi państwami członkowskimi, ustalenie nawet minimalnych standardów wydaje się trudnym zadaniem. Niewątpliwie w europejskiej polityce społecznej jest wiele do zrobienia, ale próba odgórnej regulacji płacy minimalnej może okazać się porywaniem z motyką na słońce. Podsumowując, propozycję KE należy ocenić negatywnie.

    27.07.2020 Stanowisko ZPP ws. sprawiedliwej płacy minimalnej

     

    Fot. Bru-nO/pixabay.com

    Ostatnie dni na skorzystanie z Tarczy Finansowej PFR

    Warszawa, 25 lipca 2020 r. 

     

    Ostatnie dni na skorzystanie z Tarczy Finansowej PFR

     

    31 lipca 2020 roku upływa termin przyjmowania wniosków o subwencje w ramach programu “Tarcza Finansowa PFR dla mikro, małych i średnich firm”. 

    Finansowanie dla mikrofirm i MŚP opiera się na nieoprocentowanych subwencjach finansowych, dostępnych w bankach komercyjnych i spółdzielczych, które przystąpiły do programu.

    Z Tarczy mogą skorzystać małe rodzinne firmy, gdzie pracuje tylko np. mąż i żona. 

    Zachęcamy do zapoznania się z treścią komunikatu Polskiego Funduszu Rozwoju S.A. w sprawie możliwości uwzględnienia osoby współpracującej na potrzeby ustalenia statusu przedsiębiorcy.

    Dodatkowe informacje dostępne są na stronie internetowej Polskiego Funduszu Rozwoju S.A.

     

    Fot. _Alicja_ / pixabay.com

    Komentarz ZPP ws. podatku cukrowego

    Warszawa, 23 lipca 2020 r.

     

    KOMENTARZ ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS.
    PODATKU CUKROWEGO


    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców konsekwentnie sprzeciwia się wprowadzaniu jakiegokolwiek rodzaju danin o charakterze sektorowym. Uważamy, że jedną z kluczowych cech systemu podatkowego powinna być powszechność, podczas gdy nakładanie dodatkowych obciążeń na arbitralnie wybrane branże gospodarki uznajemy za niemożliwe do zaakceptowania. Mając na uwadze powyższe, w dalszym ciągu jednoznacznie negatywnie oceniamy koncepcję podatku cukrowego.

    Nasza opinia w sprawie przedmiotowej daniny jest tym bardziej krytyczna, jeśli uwzględnić szczególny czas, w którym się znajdujemy. Pandemia koronawirusa wiąże się zarówno z szeregiem wyzwań polityki zdrowotnej, jak i z bardzo silnym szokiem ekonomicznym, którego doświadczamy. Wskutek niektórych działań podjętych przez rząd, ale przede wszystkim wytężonych wysiłków przedsiębiorców, polskiej gospodarce udaje się przejść przez ten kryzys w relatywnie nie najgorszej kondycji. Straty są bezsprzeczne i widoczne w statystykach dotyczących bezrobocia rejestrowanego, czy prognozach produktu krajowego brutto, jednak – w skali europejskiej – nie mają one charakteru katastrofalnego. Jednocześnie, szereg branż znajduje się w wyjątkowo trudnej sytuacji.

    W przypadku branży napojowej można mówić o bardzo poważnych stratach wynikających z kilkudziesięcioprocentowych spadków obrotów, przede wszystkim w hotelach i restauracjach. Sektor jest w tej chwili zdominowany przez niepewność – nie wiadomo, czy jesienią przyjdzie druga fala zachorowań, i czy ponownie trzeba będzie próbować przetrwać w warunkach skrajnie obniżonego popytu.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców niejednokrotnie apelował o to, by najbliższy czas był okresem spokoju legislacyjnego dla przedsiębiorców, którzy w ostatnim czasie musieli skupić swoje wysiłki na utrzymaniu firm przy życiu. Wydaje się, że deklarowany kierunek działań rządu jest zbieżny z tym postulatem – jeszcze w połowie czerwca minister finansów Tadeusz Kościński deklarował, że resort nie planuje podwyższać podatków. Poniesionych przez biznes strat nie uda się odrobić do stycznia 2021 roku – to będzie długotrwały i żmudny proces. Mając to na uwadze, jeśli podatek cukrowy musi zostać wprowadzony, to powinien obowiązywać najwcześniej od roku 2023, gdy najprawdopodobniej będziemy mogli już mówić o odzyskaniu stabilności przez firmy.

    Przedstawiając powyższe uwagi nie sposób nie odnieść się do trybu, w którym proponuje się tak szybkie wprowadzenie podatku cukrowego w okresie odbudowy gospodarki po epidemii, ponieważ jest on niemożliwy do zaakceptowania z punktu widzenia zasad prawidłowej legislacji. Projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z promocją prozdrowotnych wyborów konsumentów wrócił do Sejmu w połowie marca bieżącego roku, wraz z uchwałą Senatu, w której izba wniosła o odrzucenie ustawy w całości. Sejm nie rozpatrzył wniosku Senatu, zaś przewidziany w projekcie ustawy termin wejścia w życie przepisów już minął.

    Na tym etapie procesu legislacyjnego niemożliwe jest wprowadzanie poprawek do projektu. Stąd też, podczas posiedzenia sejmowej komisji zdrowia poświęconego projektowi ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu zapewnienia funkcjonowania ochrony zdrowia w związku z epidemią COVID-19 oraz po jej ustaniu, zaproponowano wprowadzenie do projektu ustawy poprawki nowelizującej nieuchwaloną ustawę o zmianie niektórych ustaw w związku z promocją prozdrowotnych wyborów konsumentów. Praktyka stosowania tego rodzaju „wrzutek” w trakcie prac komisji nad zupełnie osobnym projektem, jak i proponowanie zmian w jeszcze nieuchwalonej ustawie, jest niemożliwe do zaakceptowania.

    Wziąwszy pod uwagę wszystkie powyższe okoliczności, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców w dalszym ciągu stoi na stanowisku, że podatek cukrowy nie powinien stać się częścią polskiego porządku prawnego. Jeśli jednak prawodawca jest zdeterminowany by do tego doprowadzić – termin wejścia w życie daniny powinien być nie wcześniejszy, niż 1 stycznia 2023 roku. Pandemia koronawirusa bardzo negatywnie odbiła się na kondycji branży – jeśli intencją prawodawcy jest, by firmy miały możliwość odbudowania swoich potencjałów po kryzysie, powinien powstrzymać się przed wprowadzaniem wszelkiego rodzaju nowych danin. Równolegle, wyrażamy swój stanowczy sprzeciw wobec trybu procedowania poprawki do nieuchwalonej ustawy o podatku cukrowym – jest to praktyka niemożliwa do zaakceptowania z punktu widzenia dbałości o jakość procesu legislacyjnego.

     

    23.07.2020 Komentarz ZPP ws. podatku cukrowego

    Kapitał zdrowia pracowników – czy pandemia to tylko zagrożenie?

    Warszawa, 22 lipca 2020 r.

    Kapitał zdrowia pracowników – czy pandemia to tylko zagrożenie?

     

    W połowie firm i instytucji co najmniej jedna piąta pracowników będzie na stałe pracowała zdalnie. Pandemia wymusiła bowiem gwałtowną reorganizację sposobu pracy w przedsiębiorstwach, a najprawdopodobniej też wpłynie na konieczność dostosowania prawa. Zwiększyła także rolę firm w kształtowaniu prozdrowotnych nawyków pracowników.

    Praca zdalna przestała być już fanaberią, stała się normalnością – uważa Magdalena Rodzeń dyrektor ds. personalnych na region EMEA firmy Alight Solutions. – Okazało się, że dla firm nie jest to koniec świata, można ją wykonywać normalnie, ale spowodowała nowe wyzwania – dodała w czasie dyskusji (webinarium) zorganizowanego w ramach projektu „Kapitał Zdrowia”.

    Tę opinię potwierdził sondaż przedstawiony przez ekspertów z Instytutu Kapitału Ludzkiego Szkoły Głównej Handlowej (SGH). Wynika z niego, że przed pandemią w większości firm (64 proc) zdalnie pracowało nie więcej niż 20 proc. pracowników, w czasie pandemii w prawie połowie ankietowanych instytucji (47 proc.) liczba ta gwałtownie wzrosła, a połowa firm i instytucji chce, by co najmniej jedna piąta zatrudnionych mogła pracować w domu.

    COVID jest problemem globalnym, co oznacza, że wszyscy są w podobnej sytuacji i wszędzie potrzebne będą zmiany. To szansa dla firm w Polsce na przyspieszenie cyfryzacji, ograniczanie kosztów, ale też na stałe uelastycznienie kodeksu pracy – stwierdził prof. Tomasz Rostkowski, jeden z autorów badania. I dodał, że firmy mierzą się obecnie z wieloma wyzwaniami. Praca zdalna oznacza, że muszą zwrócić uwzględnić ograniczenia wynikające z tego, że ludzie pracują w domach. Wyzwaniem staje się budowanie zespołów, zarządzanie ludźmi. Jego zdaniem zmienić się muszą nie tylko umowy z kontrahentami i pracownikami, regulaminy pracy czy zasad bezpieczeństwa, ale całościowy sposób myślenia o zarządzaniu. Jednym z elementów adaptacji do nowej sytuacji jest potrzeba zwiększonej dbałości o zdrowie pracowników. – Szczególnie w czasach pandemii ważna jest prewencja – dodał proc. Rostkowski.

    Już od dawna nie rozmawialiśmy w tak szerokim ujęciu o zdrowiu naszych pracowników – zauważyła prof. Jolanta Walusiak-Skorupa, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Pracy – Przecież to nie jest pierwsza epidemia, z jaką się zmagamy, bo epidemia chorób cywilizacyjnych trwa od dawna i nie podejmowaliśmy działań, by im zapobiegać. Ta epidemia nas zmobilizowała, ważne byśmy działali wszyscy i mądrze. – Owa mądrość zdaniem prof. Jolanta Walusiak-Skorupa powinna polegać między innymi na zmianie relacji pomiędzy firmami a lekarzami medycyny pracy. Nie powinni być postrzegani przez pryzmat zaświadczeń, które wydają, ale traktowani jako doradcy. Przedsiębiorcy bowiem coraz częściej będą nie tylko zajmowali się zapewnieniem warunków bezpieczeństwa pracy, ale dobrostanem psychicznym oraz fizycznym pracowników i potrzebować będą partnerów. Nimi powinni się stać lekarze medycyny pracy.

    Dla firm najważniejsi są pracownicy, a dla pracowników  zdrowie własne oraz rodziny – tłumaczą Małgorzata Zachorowska, Prezes Zarządu Polskiego Stowarzyszenie HR oraz Agnieszka Szpara, dyrektor Departamentu Programów i Projektów w Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. Obie organizacje wspólnie przygotowały i prowadzą projekt „Kapitał Zdrowia”. Zaprojektowany jest w ten sposób, by pokazać dobre praktyki, w jaki sposób inwestycje w zdrowie i dobre samopoczucie pracowników, są efektywne dla firm. Pierwszym z jego elementów były internetowe seminaria (webinaria) ekspertów na temat sytuacji pracodawców i pracowników w czasie pandemii oraz na temat wyzwań, jakie czekają na firmy w najbliższych miesiącach. W ramach pierwszej części projektu „Kapitał Zdrowie” Grupa LUX MED przedstawiła podręcznik dla firm „Bezpieczny powrót do pracy”. Powstał najpierw na potrzeby grupy medycznej, potem posłużył jako pomoc dla innych firm i instytucji w organizowaniu zasad pracy w firmach w czasie pandemii. Znajduje się na stronie projektu: https://hrstowarzyszenie.pl/kapital-zdrowia/.

    Są tam także umieszczone zapisy seminariów z przedstawionymi przykładami z konkretnych firm, w jaki sposób zmieniono w nich organizację pracy, ale też, w jaki sposób zadbano o relacje z osobami pracującymi zdalnie.

    Pracodawcy szczególnie teraz są współodpowiedzialni za przestrzeganie przez pracowników podstawowych zasad prozdrowotnych nie tylko w pracy, ale także poza nią – uważa dyrektor Szpara.

    W ramach projektu „Kapitał Zdrowia” powstanie raport (na podstawie badania ankietowego o problemach pracowników i pracodawców) z rekomendacjami dla pracodawców na temat zarządzania zdrowiem w firmach i instytucjach. Polskie Stowarzyszenie HR i ZPP przygotują rekomendację zmian dotyczących pracy zdalnej w kodeksie pracy. Odbędą się również kolejne seminaria przedstawiające sprawdzone praktyki pomagające w zarządzaniu Kapitałem Zdrowia.

    Partnerami projektu są: Benefit Systems jako Partner Strategiczny całego projektu; Grupa LUX MED; Dailyfruits jako Partnerzy Strategiczni w obszarach: opieka medyczna i zdrowe żywienie oraz ALAB Laboratoria, Deloitte jako Partnerzy wspierający. Patronat honorowy objęły: Ministerstwo Zdrowia, Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej oraz Ministerstwo Rozwoju.

    Projekt jest przedstawiony na dwóch stronach www:

    https://hrstowarzyszenie.pl/kapital-zdrowia/

    https://zpp.net.pl/projekty/kapital-zdrowia/        

     

    22.07.2020 Kapitał zdrowia pracowników czy pandemia to tylko zagrożenie

     

    Fot. Sincerely Media / Unsplash.com                                                                                                         

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców: ostatecznymi beneficjentami systemu ROP muszą być obywatele i środowisko

    Warszawa, 20 lipca 2020 r.

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców: ostatecznymi beneficjentami systemu ROP muszą być obywatele i środowisko

     

    5 lipca br. minął termin wprowadzenia przez Polskę przepisów europejskiej dyrektywy wdrażającej rozszerzoną odpowiedzialność producenta (ROP), a na zmianę obecnego systemu mamy niecałe trzy lata. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) przedstawia swoją propozycję dotyczącą systemu ROP, uwzględniającą postulaty przedsiębiorców oraz organizacji reprezentujących firmy gospodarujące odpadami.

    W obliczu konieczności wprowadzenia do ustawodawstwa polskiego Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta, Polska stoi przed szansą uzdrowienia systemu gospodarki odpadami i eliminacji obecnych nieprawidłowości. Celem usprawnienia systemu ROP jest zwiększanie efektywności zbierania, przygotowania do recyklingu i samego recyklingu odpadów opakowaniowych, tak aby osiągać coraz wyższe poziomy recyklingu określone w prawie unijnym, a tym samym przywracać cenny materiał do gospodarki i chronić środowisko. 

    Obowiązujący obecnie w Polsce, szczątkowy system ROP, oparty jedynie na obowiązku realizacji poziomów recyklingu bez powiązania z ekonomią realizacji tych celów, nie spełnia podstawowych wymogów unijnych. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców i funkcjonująca w jego ramach Grupa Robocza ds. Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta, w której uczestniczą organizacje reprezentujące producentów produktów w opakowaniach (m.in. z branży spożywczej, farmaceutycznej, kosmetycznej, czy detergentowej) oraz organizacje reprezentujące firmy gospodarujące odpadami, przedstawiły postulaty i propozycje przedsiębiorców dotyczące usprawnienia tego sytemu, zgodne z wymaganiami zawartymi w art. 8a dyrektywy odpadowej.

    Według ZPP model ROP powinien spełniać następujące kryteria:

    –  System musi być prosty i zgodny z dyrektywą, a w szczególności z Art. 8a;

    –  Ostatecznymi beneficjentami systemu powinni być obywatele i środowisko (dlatego m.in. Organizacje ROP powinny działać w formule not for profit);

    –  Odpowiedzialność uczestników systemu powinna być dostosowana do zakresu, w którym mogą oni wnieść największą wartość dodaną, a co więcej – wraz z odpowiedzialnością powinna iść możliwość faktycznego wywierania wpływu na efektywność w obszarze objętym tą odpowiedzialnością;

    – System ROP powinien maksymalnie wykorzystywać synergię między działaniami poszczególnych uczestników systemu;

    – System musi być efektywny kosztowo w całym łańcuchu wartości (pieniądze idą za odpadem).

    Myśląc o stworzeniu systemu ROP należy mieć na uwadze, oprócz celów środowiskowych, efektywność kosztową całego łańcucha.

    W ramach debaty publicznej proponowanych jest wiele modeli ROP, łącznie ze skrajnie nieefektywnym modelem opartym na centralnie wyznaczanej opłacie (para-podatku) i jego arbitralnej redystrybucji – podkreśla Marcin Nowacki, wiceprezes ZPP – Dlatego ZPP postuluje, aby wszystkie minimalne wymagania zawarte w Art. 8a zostały uwzględnione w polskiej ustawie, gdyż tylko prawidłowo wdrożony system ROP zapewni osiągnięcie celów środowiskowych przy zachowaniu efektywności ekonomicznej pomiędzy wszystkimi jego uczestnikami.

    Model zaproponowany przez ZPP opiera się na synergii działań między wszystkimi interesariuszami, od Regulatora i Gmin, do producentów produktów w opakowaniach oraz działających w formule not for profit i licencjonowanych przez Regulatora Organizacji ROP.

    Do zadań Regulatora należałyby funkcje kontrolno-nadzorcze, w tym przede wszystkim w zakresie kosztów gospodarki odpadami, a także zapewnienie transparentności systemu oraz wdrożenie systemów nadzoru, audytu i kontroli. Regulator powinien być organem administracji rządowej podlegającym bezpośrednio ministrowi właściwemu ds. środowiska. Do zadań gmin jako publicznego uczestnika systemu należałaby m.in. współpraca z Organizacjami ROP – samorządy gminne w porozumieniu z nimi wprowadzałyby standaryzację selektywnej zbiórki i koordynowały działania edukacyjne i informacyjne. Samorządy uczestniczyłyby także w organizowaniu przetargów łącznych na zbiórkę odpadów opakowaniowych.

    Producenci wnosiliby do Organizacji ROP opłaty zgodnie z obowiązującymi stawkami i raportowali liczbę opakowań wprowadzanych na rynek w podziale na poszczególne strumienie (gospodarstwa domowe i biznes).

    Kolejne w systemie, działające w formule not for profit i licencjonowane przez Regulatora Organizacje ROP, przejmowałyby obowiązki od producentów i pokrywały koszty systemu gospodarki odpadami opakowaniowymi z gospodarstw domowych, ale również realizowały obowiązki w zakresie recyklingu odnośnie całego strumienia opakowań, czyli również opakowań zbiorczych i transportowych. Organizacje ROP ustalałyby, pod nadzorem Regulatora, stawki ROP dla producentów opakowań odzwierciedlające rzeczywisty koszt netto zbiórki i zagospodarowania odpadu opakowaniowego. 

    Ważną rolę w zaprojektowanym przez ZPP modelu odgrywałby także Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który dysponowałby specjalnym funduszem zasilanym przez Organizacje ROP, z które środki mogłyby być przeznaczane na badania i rozwój w dziedzinie eko-designu, czy recyklingu.

    Członkom ZPP zależy na wprowadzeniu w Polsce Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta, który przede wszystkim spełni cele środowiskowe. Wnoszone przez producentów opłaty powinny być motywatorem do wprowadzania opakowań nadających się do recyklingu. Z drugiej strony, środki z nich uzyskane powinny być przeznaczone na przetwarzanie odpadu na surowiec wtórny odpowiedniej jakości nadający się do ponownego użycia.

    Model zaproponowany przez członków ZPP gwarantuje także transparentność i efektywność kosztową dla wszystkich uczestników systemu. Aby to osiągnąć, opłaty od producentów nie mogą być wprowadzane arbitralnie w oderwaniu od realiów środowiskowych i rynkowych, gdyż wykreuje to nieefektywności, za które w ostatecznym rozrachunku zapłaci obywatel (w roli mieszkańca i konsumenta).

     

    Fot. Jonathan Chng / Unsplash.com

    Podatek estoński w Polsce – opinia głównego eksperta ZPP ds. prawa i podatków

    Warszawa, 20 lipca 2020 r.

     

    PODATEK ESTOŃSKI W POLSCE

    OPINIA GŁÓWNEGO EKSPERTA ZPP DS. PRAWA I PODATKÓW

     

    Zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa Finansów już w 2021 r. w Polsce zacznie obowiązywać tzw. estoński CIT. Oznacza to, że w przyszłym roku część spółek kapitałowych, które nie wypłacają swoich zysków, a będą je przeznaczać na rozwój swojej działalności, nie zapłaci podatku dochodowego. Podobny model opodatkowania zysków osób prawnych stosowany jest od 20 lat w Estonii, co wyjaśnia, przyjętą powszechnie, jego potoczną nazwę. Polskie rozwiązanie nie będzie w całości kopiować estońskiego modelu, ma bowiem zostać obwarowane szeregiem warunków, mających przede wszystkim zapobiec wykorzystaniu go do optymalizacji podatkowej. Będzie zatem miało zastosowanie w ograniczonym zakresie.

    Według zapowiedzi z nowego modelu skorzystać będzie mogło ok. 200 tys. spółek kapitałowych w Polsce, co stanowi prawie połowę wszystkich zarejestrowanych w Polsce spółek z ograniczoną odpowiedzialnością i spółek akcyjnych.

    Celem wprowadzenia nowego modelu jest wzmocnienie innowacyjności rodzimego biznesu, przyczynienie się do szybszego rozwoju firm oraz zwiększenie ich płynności finansowej i produktywności.

    Firmy które skorzystają z estońskiego CIT, nie będą musiały płacić miesięcznych lub kwartalnych zaliczek, ani dokonywać rocznych rozliczeń. Podatek zapłacą dopiero w momencie, gdy osiągnięty w firmie zysk wspólnicy zdecydują się przeznaczyć na własne, a nie biznesowe cele. Oznacza to, że w momencie wypłaty zysku zostanie on opodatkowany podatkiem dochodowym, ale również podatkiem od dywidendy na poziomie wspólników. W przypadku wypłaty zysków rozwiązanie estońskie oznacza więc w praktyce odroczenie podatku CIT.

    Ministerstwo Finansów wskazuje również możliwość zastosowania alternatywnego sposobu na osiągnięcie tego samego celu. Byłoby to, stworzenie przez spółkę specjalnego funduszu (rachunku) inwestycyjnego, na który spółka będzie dokonywać odpisy. Podatnik będzie mógł następnie zaliczać dokonane odpisy do kosztów uzyskania przychodów. W ten sposób zachowując klasyczne rozliczenia CIT osiągnięty zostanie ten sam efekt ekonomiczny.

    Nowe rozwiązanie w polskiej wersji ma dotyczyć wyłącznie spółek z ograniczoną odpowiedzialnością i spółek akcyjnych, które spełniają łącznie następujące warunki:

    – ich przychody nie przekraczają w roku podatkowym 50 mln. zł,- udziałowcami spółek są wyłącznie osoby fizyczne,

    – spółki te nie posiadają udziałów w innych pomiotach,

    – zatrudniają minimum 3 pracowników (nie licząc udziałowców),

    – ich przychody pasywne nie przekraczają przychodów z działalności operacyjnej, oraz

    – wykazują nakłady inwestycyjne.

    Podatnik będzie mógł wybrać model estoński CIT na okres 4 lat. Przy czym będzie mógł go przedłużyć na kolejne 4-letnie okresy ,o ile w ostatnim, czwartym roku korzystania z rozwiązania, będzie wciąż spełniał kryteria. Przekroczenie przez przedsiębiorcę progu 50 mln zł w trakcie 4-letniego okresu nie będzie natomiast wykluczać go z systemu estońskiego.

    Wprowadzenie powyższych kryteriów dla estońskiego CITu ma, zdaniem resortu finansów, na celu uniknięcie nadużywania tego preferencyjnego modelu dla celów optymalizacji podatkowej. Dlatego też mają to być spółki osób fizycznych bez znacznego udziału przychodów ze źródeł pasywnych w strukturze przychodowej podatnika. Spółki objęte tym systemem mają zatem prowadzić realną działalność gospodarczą.

    Pomysłodawcy nowego rozwiązania szacują, że wprowadzenie go zmniejszy wpływy do budżetu o 5 mln zł rocznie. Natomiast korzyści dla stosujących je spółek i dla gospodarki znacznie przekroczą poniesiony koszt budżetowy.

    Przede wszystkim, według Ministerstwa Finansów, estoński CIT ma pozwolić spółkom na stosowanie prostszych rozliczeń podatkowych. Podatnik nie będzie płacił CIT tak długo jak zysk pozostanie w firmie, nie będzie prowadził na obecnych zasadach rozbudowanej rachunkowości podatkowej i składał deklaracji podatkowych. Zminimalizowanie obowiązków administracyjnych pozwoli na zmniejszenie związanych z nimi kosztów działalności. Poprawiając swoją płynność finansową firmy mają zyskać większą odporność na dekoniunkturę, większe zdolności inwestycyjne, wzrost produktywności i innowacyjności.

    W skali całej gospodarki ma to spowodować zwiększenie jej odporności na kryzysy, likwidację barier rozwojowych dla polskiego sektora MŚP wynikających z niedokapitalizowania, większą produktywność firm i wzrost ich konkurencyjności, więcej miejsc pracy, a także wzrost atrakcyjności inwestycyjnej Polski.

    Wydaje się, że propozycja Ministerstwa Finansów to krok w dobrą stronę. Nie są znane jeszcze szczegóły propozycji, można jednakże już na tym etapie wskazać pewne aspekty proponowanego  rozwiązania do ewentualnej analizy i rewizji.

    Przede wszystkim rozwiązanie mocno zawęża krąg podatników CIT mogących z niego skorzystać. Nie przekonuje argument, że powodem tego jest ochrona przed unikaniem opodatkowania. Wszak przed tym ma chronić przede wszystkim ogólna klauzula przeciwko unikaniu opodatkowania (GAAR) z Ordynacji podatkowej, a jeśli projektodawcy chcieliby dodatkowej ochrony można ją przecież w najgorszym przypadku zagwarantować poprzez klauzulę szczególną. Limitowanie w sposób sztuczny, czyli niewynikający z żadnych obiektywnych przesłanek, zakresu podmiotów objętych estońskim CITem może spowodować odwrotny efekt od zamierzonego, gdyż to spółki będą teraz nienaturalnie dostosowywać swoje biznesy do wymagań modelu. A zatem będzie on raczej sprzyjał optymalizacji niż jej przeciwdziałał.

    Drugą kwestią jest opodatkowanie wypłaconych zysków. Jeśli po wypłacie zysków udziałowcom będzie spółka będzie musiała zapłacić podatek dochodowy, a udziałowiec podatek od dywidendy zachęta podatkowa straci na atrakcyjności. Warto rozważyć przyjęcie i w tym przypadku z modelu estońskiego i zwolnić wypłacany zysk z podatku od dywidendy obciążającego udziałowców.

    Ostatnią kwestią jest to czy nie warto oprócz spółek z ograniczoną odpowiedzialnością i spółek akcyjnych objąć planowanym rozwiązaniem spółek komandytowo- akcyjnych, które są również podatnikami CIT, a ich zyski opodatkowane są na podobnych zasadach jak zyski spółek kapitałowych. Brak uwzględnienia spółek komandytowo-akcyjnych w rozwiązaniu estońskim oznacza w praktyce dyskryminacyjne traktowanie tych podmiotów względem korzystniej opodatkowanych spółek kapitałowych.

     

     prof. dr hab. Adam Mariański
    Główny Ekspert ZPP ds. Prawa i Podatków

     

    20.07.2020 Podatek estoński w Polsce – opinia głównego eksperta ZPP ds. prawa i podatków

     

    Fot. Bru-nO/pixabay.com

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery