• PL
  • EN
  • szukaj

    Badanie ZPP: Polski Ład w ocenie osób samozatrudnionych oraz pracujących na umowach

    Warszawa, 31 sierpnia 2021 r. 

     

    Badanie ZPP: Polski Ład w ocenie osób samozatrudnionych oraz pracujących na umowach

     

    ZPP zleciło przeprowadzenie badań nt. Polski Ład w ocenie osób samozatrudnionych oraz pracujących na umowach. Głównym celem badania było poznanie postaw i opinii osób samozatrudnionych oraz pracujących na umowach wobec zmian proponowanych w Polskim Ładzie.

    Prezentujemy pierwszą część badania poświęconą ocenie wpływu podwyżki podatków w Polskim Ładzie na wzrost cen usług oraz ich wpływu na poziom inflacji: https://tiny.pl/9tm3m

    Prezentujemy drugą część badania, która poświęcona jest ogólnej ocenie zmian proponowanych w Polskim Ładzie: https://tiny.pl/9ttc4

    Prezentujemy trzecią część badania, która pokazuje szacowany wpływ zmian proponowanych w Polskim Ładzie: https://tiny.pl/9t99f

    Polski Ład w ocenie osób samozatrudnionych oraz pracujących na umowach, to kolejna część badania: https://tiny.pl/9tfz8

    Ostatnia część badania przedstawia opinię respondentów dotyczącą opieki zdrowotnej: https://tiny.pl/9t5pc

    Wspólne stanowisko ZPP oraz PTG ws. propozycji podatkowych z Polskiego Ładu

     

    Warszawa, 27 sierpnia 2021 r.

     

    WSPÓLNE STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW ORAZ POLSKIEGO TOWARZYSTWA GOSPODARCZEGO WS. PROPOZYCJI PODATKOWYCH Z POLSKIEGO ŁADU

     

    Polski Ład był komunikowany jako program prorozwojowy, a w części podatkowej ukierunkowany na obniżanie obciążeń. Już w momencie przedstawienia wstępnych założeń można było jednak zauważyć, że nie wszyscy na proponowanych rozwiązaniach zyskają, a dla niektórych mogą być one wręcz zabójcze. Mając to na uwadze, w trosce o tempo rozwoju polskiej gospodarki w okresie postpandemicznej odbudowy, przedstawiamy  kluczowe uwagi i zastrzeżenia do konsultowanego właśnie projektu ustawy.

    Nie ulega wątpliwości, że podwyższenie kwoty wolnej od podatku i waloryzacja kwoty wyznaczającej drugi próg podatkowy, to działania korzystne i zasługujące na poparcie. Podkreślamy jednocześnie, że nie mają one charakteru reformatorskiego – to po prostu racjonalne i długo wyczekiwane posunięcie dostosowujące wspomniane kwoty do realiów gospodarczych i standardów europejskich. Być może warto byłoby w tym zakresie pójść dalej i powiązać zarówno kwotę wolną, jak i kwotę wyznaczającą drugi próg podatkowy, z konkretnym wskaźnikiem, takim jak np. minimalne albo prognozowane przeciętne wynagrodzenie za pracę w danym roku. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie byłoby konieczności cyklicznej waloryzacji tych wartości.

    Mamy wątpliwości dotyczące jakości danych wykorzystanych do przygotowania Polskiego Ładu. Opracowania MF dot. obciążeń podatkowo-składkowych pracowników sugerują rozkład dochodów nieprzystający do obserwacji realnych uczestników życia gospodarczego i do faktycznej sytuacji na rynku pracy. Być może wynika to z uwzględnienia w kalkulacjach osób utrzymujących się głównie ze świadczeń społecznych lub podejmujących prace dorywcze i tymczasowe. Jeśli Polski Ład ma być programem prorozwojowym, to musi uwzględniać przede wszystkim osoby biorące czynny udział w życiu gospodarczym.

    Jako odpowiedzialni uczestnicy debaty publicznej zdajemy sobie sprawę z faktu, że uszczuplenie wpływów budżetowych wynikających z obniżenia klina podatkowego dla części pracowników wiąże się z koniecznością znalezienia źródła finansowania. Zdecydowanie sprzeciwiamy się jednak obciążaniu kosztami tej reformy wyłącznie polskiego małego biznesu. Proponowana, radykalna podwyżka składki zdrowotnej dla przedsiębiorców, wraz z uniemożliwieniem jej odliczenia, wiąże się z gwałtownym i bardzo szybkim zwiększeniem obciążenia firm. To działanie antyrozwojowe i uderzające w polską przedsiębiorczość.

    Mając na uwadze powyższe, proponujemy alternatywne źródło sfinansowania reformy – wprowadzenie minimalnej wysokości podatku CIT dla dużych firm, liczonej od przychodu. Większość dużych podatników w Polsce nie płaci ani złotówki podatku CIT. Inne niekiedy płacą podatek w niższej wysokości, niż kwoty uzyskanej pomocy publicznej. To sytuacja niemożliwa do zaakceptowania – polskie państwo musi zacząć skutecznie egzekwować zobowiązania podatkowe od międzynarodowych korporacji korzystających ze schematów optymalizacyjnych.

    W związku z zaprezentowaną w czerwcu Strategią Demograficzną 2040 należałoby rozważyć wprowadzenie do #PolskiŁad możliwości rozliczania podatku PIT przez małżonków wraz z dziećmi. Dotychczas takie uprawnienia mieli jedynie rodzice samotnie wychowujący dzieci. Z raportu Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej wynika, że miesięczny dochód rozporządzalny na osobę w rodzinie maleje z każdym kolejnym dzieckiem. Wprowadzenie możliwości rozliczania PIT z dziećmi dla małżeństw, zrówna je w prawach z rodzicami samotnie wychowującymi dzieci oraz spowoduje, że głównymi beneficjentami podwyższonej kwoty wolnej od podatku obok emerytów będą rodziny. To rozwiązanie może wyraźnie poprawić status ekonomiczny rodzin wielodzietnych i być istotnym elementem Strategii Demograficznej przyczyniającym się wydatnie do zwiększenia dzietności polskich rodzin.

    Rozumiemy, że zmiany w zakresie zasad opłacania składki na NFZ przez pracowników i przedsiębiorców związane są z koniecznością zwiększenia nakładów na system opieki zdrowotnej. Nie sprzeciwiamy się temu celowi. Zwracamy jednak uwagę na fakt, że zwiększonemu finansowaniu powinna towarzyszyć troska o jakość i efektywność wydatkowania środków, a wszelkie zmiany w zakresie systemu podatkowo-składkowego powinny być projektowane w taki sposób, by nie uderzały w ledwie tworzącą się polską klasę średnią.

    Zwracamy uwagę na fakt, że polski system podatkowy już w tej chwili jest jednym z mniej spójnych i przejrzystych systemów w Europie. Proponowane w Polskim Ładzie ulgi i specjalne zasady opodatkowania dla niektórych podmiotów, jakkolwiek motywowane chęcią wspierania innowacji, doprowadzą do dalszego skomplikowania systemu.

    Z uwagi na zasadniczy charakter proponowanych w Polskim Ładzie zmian i wszystkie wskazane wyżej uwarunkowania,  konieczne jest kontynuowanie dialogu nad kształtem reformy polskiego systemu podatkowego. Uważamy, że nie może ona uderzać w polski, najmniejszy biznes, a powinna raczej doprowadzić do tego, by koszty związane ze zmniejszeniem klina podatkowego dla części pracowników zrekompensowane były wprowadzeniem uczciwych i sprawiedliwych zasad opodatkowania międzynarodowych koncernów korzystających w tej chwili ze schematów optymalizacyjnych.  

     

    Zobacz: 27.08.2021 Wspólne stanowisko ZPP oraz PTG ws. propozycji podatkowych z Polskiego Ładu

    ZPP: przedstawiony model ROP nie zrealizuje celów środowiskowych, za to doprowadzi do dalszego wzrostu cen

    Warszawa, 26 sierpnia 2021 r.

     

    ZPP: przedstawiony model ROP nie zrealizuje celów środowiskowych, za to doprowadzi do dalszego wzrostu cen

     

    Zdaniem Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, nowy system rozszerzonej odpowiedzialności producenta (ROP), przedstawiony w rządowym projekcie ustawy jest obarczony szeregiem błędów i wad, przez co nie przyczyni się on do poprawy systemu gospodarowania odpadami w Polsce, a co za tym idzie – do osiągnięcia wymaganych przepisami UE poziomów recyklingu poszczególnych frakcji. Doprowadzi za to do nadmiernego  wzrostu cen wszystkich produktów w opakowaniach w wyniku ponoszenia przez producentów kosztów niezwiązanych z zagospodarowaniem ich opakowań lub wynikających z nieefektywności systemów zagospodarowania opakowań i odpadów po opakowaniach. ZPP twierdzi, że projekt ustawy o ROP należy napisać zupełnie od nowa, lub co najmniej gruntownie przebudować dokument przedstawiony do konsultacji społecznych.

    Według ekspertów ZPP model ROP jest sprzeczny z podstawowymi założeniami tzw. dyrektywy odpadowej. Przygotowany przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska projekt zakłada, że podmioty wytwarzające produkty w opakowaniach miałyby pełnić funkcję biernego płatnika, który z jednej strony nie ma wpływu na sposób organizacji systemu ROP, a z drugiej – miałby odpowiadać za rezultaty jego funkcjonowania i płacić dodatkowe kary za brak takowych.

    Systemy rozszerzonej odpowiedzialności producenta mają służyć celom środowiskowym i doprowadzać do lepszego gospodarowania odpadami opakowaniowymi – podkreśla Jakub Bińkowski, członek zarządu i dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji ZPP – Przedstawiony projekt został napisany jednak tak, jakby nadrzędnym celem autorów było uzyskanie dodatkowych wpływów do sektora finansów publicznych, a nie realizacja celów wynikających z dyrektywy odpadowej.

    ZPP w przygotowanej analizie wskazuje, że przedstawiony projekt nie niesie za sobą ulepszeń w zakresie organizacji systemu gospodarowania odpadami. Regulacje dotyczące wkładów finansowych ponoszonych przez producentów nie odpowiadają kluczowym wymogom zawartym w dyrektywie. Zgodnie z przedstawionymi do konsultacji przepisami, środki wpłacane przez producentów mogłyby być przez gminy wykorzystane nie tylko na realizację zadań z zakresu opakowań i odpadów opakowaniowych, lecz również odpadów biodegradowalnych, zmieszanych czy gabarytowych. Takie rozszerzenie przeznaczenia środków od producentów wyrobów w opakowaniach jest wprost sprzeczne z regulacjami unijnymi. Ponadto, środki od producentów wykorzystywane byłyby na działania gmin bez żadnej kontroli efektywności tych działań, co także jest sprzeczne z dyrektywą.

    Beneficjentem proponowanych rozwiązań mają być gminy, co samo w sobie jest sprzeczne z celami dyrektywy – twierdzi Kamila Sotomska, zastępca dyrektora Departamentu Prawa i Legislacji ZPP – Samorządy będą przy tym pozbawione jakiejkolwiek odpowiedzialności za prawidłową i efektywną kosztowo realizację zadań, bo w razie osiągania niskich poziomów recyklingu odpadów opakowaniowych znajdujących się w strumieniu komunalnym, to producent poniesie z tego tytułu karę, mimo iż nie posiada on żadnego wpływu na działania podejmowane przez gminy.

    Nieprawidłowa implementacja dyrektywy i wprowadzenie nieskutecznego modelu ROP, poza negatywnymi skutkami gospodarczymi (jak wynika z dostępnych analiz, ekonomiczne korzyści wynikające z efektywnego systemu ROP mogą sięgać miliardów złotych rocznie), doprowadzi do wzrostu cen. Każde opakowanie ma bowiem zostać obciążone specjalnym podatkiem, który producent będzie musiał przenieść w cenę produktu. Przedstawiony projekt nie gwarantuje jednak, że te pieniądze poprawią  efektywność zagospodarowania odpadów opakowaniowych, czy jakkolwiek przyczynią się do realizacji celów środowiskowych. To oznacza, że Polacy zapłacą więcej za codzienne zakupy, nie mając z tego żadnych korzyści z punktu widzenia ochrony warunków naturalnych, w których żyją. 

    Mając to na uwadze stoimy na stanowisku, że projekt trzeba albo napisać od nowa, albo gruntownie zmienić – podsumowuje Jakub Bińkowski.

     

    Zobacz: 26.08.2021 Raport ZPP: ROP w Polsce – potrzebny efektywny system a nie kolejny podatek

     

    Fot. Nick Fewings / Unsplash.com

    Komentarz ZPP ws. Rozporządzenia o standardzie organizacyjnym udzielania świadczeń opieki zdrowotnej za pośrednictwem systemów teleinformatycznych

    Warszawa, 25 sierpnia 2021 r.

     

    Komentarz ZPP ws. Rozporządzenia o standardzie organizacyjnym udzielania świadczeń opieki zdrowotnej za pośrednictwem systemów teleinformatycznych

     

    2 lipca 2021 r. ukazał się projekt rozporządzenia Ministra Zdrowia w sprawie standardu organizacyjnego udzielania świadczeń opieki zdrowotnej za pośrednictwem systemów teleinformatycznych lub systemów łączności. Jego celem jest wprowadzenie standardów organizacyjnych dla teleporad oraz zapewnienie wyższego poziomu bezpieczeństwa dla korzystających z nich pacjentów. 

    W ocenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, wprowadzanie odpowiednich standardów, opartych na dowodach naukowych, konsultacjach branżowych oraz dobrych praktykach z innych państw, jest, co do zasady, pożądane. Niestety, zawarte w projekcie rozporządzenia postanowienia wydają się być podważać dotychczasowy wysiłek włożony w rozwój telemedycyny, oraz prowadzić w kierunku odwrotnym, niż ten przyjęty przez państwa o najlepiej rozwiniętym systemie opieki zdrowotnej.

    Mowa tutaj o § 3 pkt. 1 tiret drugie, stanowiącym, że świadczenia opieki zdrowotnej mogą być realizowane wyłącznie w bezpośrednim kontakcie z pacjentem, który wcześniej nie korzystał z usług danego podmiotu, lub który zgłasza nowy problem zdrowotny. Takie sformułowanie przepisu w nieuzasadniony sposób ogranicza dostęp do teleporad i pociąga za sobą szereg potencjalnych negatywnych konsekwencji.

    W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę na skutki proponowanych zmian dla pacjentów oraz służby zdrowia. Obowiązek konsultowania każdego nowego problemu zdrowotnego stacjonarnie oznacza powrót do kolejek i przepełnionych przychodni, w których pacjenci chorzy będą mieszać się z osobami zdrowymi, przykładowo czekającymi na wydanie skierowania. W kontekście ewentualnej czwartej fali zachorowań na COVID-19 wydaje się, że byłby to stan dalece niepożądany.

    Wspomniane postanowienia doprowadzą również do drastycznego spadku przepustowości przychodni, mniejszej liczby zrealizowanych wizyt, a w efekcie gorszego dostępu do opieki lekarskiej dla wszystkich pacjentów.

    Ograniczenie w dostępie do teleporad najmocniej uderzy w dwie grupy pacjentów, tj. osoby mieszkające w mniejszych miejscowościach, gdzie dostęp do lekarza jest utrudniony, oraz osoby aktywne zawodowo, które realizują wizyty dopiero po godz. 18. Długie okresy oczekiwania na wizytę stacjonarną, która w części przypadków kończy się jedynie wydaniem skierowania na badania oraz kolejnym okresem oczekiwania, stanowi znaczącą barierę dla tych grup pacjentów. Ma to znaczenie szczególnie w kontekście badań profilaktycznych, które w Polsce utrzymują się od lat na niebezpiecznie niskim poziomie. Pomijając względy medyczne, teleporady dla wielu stały się preferowanym sposobem kontaktu z lekarzem, i nie ma powodu dla którego wolność pacjenta co do preferowanego sposobu leczenia została w ten sposób ograniczona.

    W drugiej kolejności należy zauważyć, że proponowane zmiany są sprzeczne z dotychczasową polityką państwa w zakresie telemedycyny. Omawiane postanowienia pomijają i czynią bezużytecznymi takie osiągnięcia jak możliwość wykorzystania wymiany elektronicznej dokumentacji medycznej za pomocą platformy P1, flagowego projektu Ministerstwa Zdrowia, który ma wspomóc rewolucję cyfrową w zakresie obsługi pacjentów w rozproszonych sieciach opieki zdrowotnej. Jednocześnie, proponowane zmiany zdają się przeczyć możliwość korzystania z promowanej przez Narodowy Fundusz Zdrowia Teleplatformy Pierwszego Kontaktu, która ma służyć pomocą pacjentom po zamknięciu stacjonarnych placówek, odciążając tym samym szpitalne oddziały ratunkowe. Nie sposób również nie zauważyć konfliktu pomiędzy proponowanymi zmianami, a sposobem funkcjonowania platformy DOM, gdzie lekarz pierwszego kontaktu zleca korzystanie z pulsoksymetru, a zupełnie inny pracownik medyczny weryfikuje pomiary. Pamiętajmy, że rozwiązanie to pozwoliło na sprawne, zdalne monitorowanie stanu zdrowia pacjentów chorych na COVID-19 podczas trzeciej fali pandemii. Proponowane zmiany, ograniczając możliwość korzystania z teleporad, mogą zatem zniwelować wysiłki czynione przez regulatora w ciągu ostatnich kilku lat, a mające na celu wprowadzenie nowoczesnych standardów do systemu opieki zdrowotnej w Polsce.

    Abstrahując od wewnętrznych sprzeczności z innymi politykami, proponowane rozwiązania stanowią marnotrawstwo środków publicznych oraz podważają zaufanie inwestorów. Wymienione projekty powstały przy ogromnym wysiłku regulatora, oraz zaangażowaniu podmiotów rynku leczniczego. W uzasadnieniu do rozporządzenia czytamy, że omawiane zmiany mają wejść w życie z dniem 1 października 2021 r. podważając uzasadnione oczekiwania podmiotów inwestujących w rozwiązania telemedyczne na rynku polskim. Stanowi to przykład braku stabilności regulacyjnej, który jest konsekwentnie krytykowany przez ZPP.

    W trzeciej kolejności warto podnieść, że proponowane zmiany są sprzeczne z kierunkiem zmian przyjętym przez inne państwa oraz wyznaczanym przez Unię Europejską. W obliczu zmian demograficznych związanych ze starzeniem się społeczeństw, oraz zmniejszającej się liczby lekarzy, większość państw europejskich promuje rozwój telemedycyny. Kraje takie jak Szwajcaria, Wielka Brytania, Holandia wprowadziły wręcz obowiązek odbycia teleporady przed stacjonarną wizytą stacjonarną, aby zmniejszyć obciążenie służby zdrowia. Ułatwianie dostępu do teleporad jest szczególnie istotne w Polsce, gdzie liczba lekarzy przypadających na tysiąc mieszkańców pozostaje niska.

    Co więcej, zwiększenie efektywności, dostępności i jakości systemu ochrony zdrowia jest jednym z pięciu celów, które państwa muszą uwzględniać w swoich Krajowych Planach Odbudowy. Poprawa efektywności funkcjonowania systemu ochrony zdrowia, dostępności oraz jakości świadczeń zdrowotnych, w szczególności w kluczowych obszarach ze względu na zagrożenia epidemiologiczne, choroby cywilizacyjne oraz sytuację demograficzną stała się natomiast szczegółowym celem KPO w zakresie ochrony zdrowia.

    Podsumowując, sam fakt korzystania z usług nowego podmiotu leczniczego lub pojawienie się nowego problemu medycznie nie powinien być przesłanką samoistnie zmuszającą pacjentów do korzystania ze stacjonarnych wizyt. Przedstawiona regulacja budzi poważne wątpliwości z punktu widzenia ewentualnej czwartej fali zachorowań COVID-19, pozostaje sprzeczna z dotychczasowymi wysiłkami regulatora, a w dłuższej perspektywie czasowej – utrudni dostosowanie systemu opieki zdrowotnej do warunków spowodowanych wyzwaniami demograficznymi.

     

    Zobacz: 25.08.2021 Komentarz ZPP ws. Rozporządzenia o standardzie organizacyjnym udzielania świadczeń opieki zdrowotnej za pośrednictwem systemów teleinformatycznych

    Oświadczenie ZPP ws. sytuacji na granicy polsko-białoruskiej

    Warszawa, 24 sierpnia 2021 r.

     

    Oświadczenie ZPP ws. sytuacji na granicy polsko-białoruskiej

     

    Od kilku dni polską debatę publiczną dominuje dyskusja o grupie kilkudziesięciu osób koczujących po białoruskiej stronie granicy z Polską. Nie jest zadaniem ZPP dokonywanie głębokiej analizy tej sytuacji, jednak wszystko wskazuje na to, że trudna sytuacja jest efektem zaplanowanego i zrealizowanego przez reżim białoruski scenariusza. Rząd Białorusi ściągnął do kraju imigrantów z Bliskiego Wschodu i państw graniczących z tym regionem, a następnie skierował ich ku zewnętrznym granicom Unii Europejskiej w celu zdestabilizowania sytuacji w państwach sąsiednich. Analogiczny scenariusz powtarzał się już w innych krajach naszego regionu.

    Jak wspomnieliśmy, nie jesteśmy specjalistami z zakresu spraw związanych z bezpieczeństwem państwa. Temperatura sporu i sam jego charakter generują jednak w naszym przekonaniu daleko idące ryzyka dla dyskusji o innej, bardzo ważnej z punktu widzenia przyszłości Polski sprawie. Niedawno skończyły się bowiem konsultacje długo oczekiwanej strategii demograficznej państwa, wskazującej główne kierunki zmian instytucjonalno-regulacyjnych w zakresie przyjmowania do Polski cudzoziemców.

    ZPP niejednokrotnie wskazywał, że w kontekście trwającego kryzysu demograficznego, którego skutki odczuwać będziemy w najbliższych dekadach, przyjęcie spójnego i racjonalnego podejścia do absorpcji imigracji, jest absolutnie niezbędne.

    Im bardziej zaogniona jest tymczasem sytuacja na granicy polsko-białoruskiej i im ostrzejsze słowa padają w jej kontekście, tym większa może być ochota osób i podmiotów tradycyjnie sceptycznych wobec imigracji, by wiązać obecny kryzys z długoterminową polityką państwa wobec przybyszy z innych krajów.

    Chcemy w tym kontekście stwierdzić jednoznacznie – ochrona granic państwa (a zarazem zewnętrznej granicy Unii Europejskiej) i obrona przed zewnętrznymi próbami destabilizacji sytuacji politycznej jest czymś zupełnie oddzielnym od strategii migracyjnej opisującej procedury i podejście instytucji państwa do migrantów przybywających do Polski w przeważającej mierze w celach zarobkowych. Jakiekolwiek próby bazującego na emocjach i resentymentach kojarzenia tych dwóch całkowicie różnych spraw mogą doprowadzić do zahamowania albo znacznego spowolnienia prac nad strategicznym podejściem do imigracji, którego z przyczyn demograficznych i gospodarczych bardzo potrzebujemy.

     

    Zobacz: 24.08.2021 Oświadczenie ZPP ws. sytuacji na granicy polsko-białoruskiej

    Komentarz ZPP: Ad vocem do raportu PIE „Pułapka małej skali – o produktywności polskich firm”

    Warszawa, 20 sierpnia 2021 r.

     

    Komentarz ZPP: Ad vocem do raportu PIE „Pułapka małej skali – o produktywności polskich firm”

     

    W swoim najnowszym raporcie Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) przypuszcza frontalny atak na polskie małe i średnie przedsiębiorstwa (MŚP). Instytut opisuje małe polskie firmy jako mało produktywne, nieposiadające potencjału eksportowego, zatrudniające niewiele osób, oraz niestabilne. Już na pierwszej stronie czytamy, że „produktywność pracy jednego zatrudnionego po przejściu z mikroprzedsiębiorstwa do dużej firmy” zwiększyłaby się średnio o 300 proc. Stawianie tego rodzaju tez świadczy o całkowitym nierozumieniu procesów zachodzących w realnej gospodarce. Małe firmy mają produktywność wystarczającą do tego, by utrzymać ich właściciela i jego rodzinę – bo temu służą. Być może niektóre z nich odważniej skalowałyby swoją działalność, jeśli tylko regulator zapewniłby im podstawową stabilność przepisów. Wątek ten nie został tymczasem poruszony w raporcie Instytutu. Zamiast tego, proponuje się skrupulatniejsze kontrolowanie jednoosobowych działalności gospodarczych pod kątem optymalizacji podatkowej (sic!), tak jakby skomplikowane mechanizmy optymalizacyjne stosowały nie międzynarodowe koncerny, a fryzjerzy i kosmetyczki. Przedstawione w raporcie tezy stanowią niestety kolejny etap operacji budowania negatywnego wizerunku polskich małych przedsiębiorców.

    Naszkicowany przez PIE obraz polskich MŚP jest wyjątkowo ponury, jeśli wziąć pod uwagę, że to właśnie te firmy, mimo swojej rzekomej niskiej produktywności, wytwarzają prawie połowę całego polskiego PKB. Największy udział w tworzeniu PKB z tej grupy mają właśnie mikroprzedsiębiorstwa – aż 30 proc.[1] Jednocześnie, firmy z sektora MŚP dają zatrudnienie prawie 70 proc. osób ogółem zatrudnionych w przedsiębiorstwach.[2]

    Źródła niskiej produktywności polskiej gospodarki PIE upatruje w niewielkim stopniu konsolidacji przedsiębiorstw i efektu skalowania przedsiębiorstw. Autorzy raportu nie zapominają również o korelacji pomiędzy produktywnością, a udziałem w eksporcie i zauważają, że polskie mikroprzedsiębiorstwa trudniej poddają się internacjonalizacji.

    Na możliwości eksportowe sektora MŚP (ani żadnego innego sektora) nie można jednak patrzeć w oderwaniu od jego struktury. Z raportu Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości wynika, że ponad połowa MŚP w Polsce zajmuje się świadczeniem usług, co czwarta firma działa w handlu, co ósma w budownictwie, a jedynie co dziesiąta w przemyśle. Odwrotną tendencję zauważamy w przypadku dużych przedsiębiorstw, spośród których 52 proc. prowadzi działalność przemysłową, 30 proc. usługową, 13 proc. handlową, a jedynie 3 proc. działa w budownictwie. Pomijając kwestię ograniczonych zasobów MŚP, już z samej struktury tego sektora wynika więc, że duże przedsiębiorstwa charakteryzują się większym potencjałem eksportowym.

    Należy jednak pamiętać, że w gospodarce jest miejsce zarówno dla duże, innowacyjne podmioty, jak również jednoosobowe firmy, prowadzone przez specjalistów, i lokalne zakłady, zaspakajające codzienne potrzeby mieszkańców oraz służące utrzymaniu właściciela i jego rodziny. Tezy o niskiej produktywności polskich firm, sformułowane przez PIE, są skrajnie niesprawiedliwe w stosunku do polskich firm, których właściciele zapewniają konsumentom cały szereg usług i ciężko pracują na swoje utrzymanie, nierzadko walcząc z konkurencją zagranicznych, dużych podmiotów. Innowacje i ekspansja są jak najbardziej pożądanymi zjawiskami – nie może to jednak oznaczać, że podmiot, który nie wdraża nowych rozwiązań technologicznych i nie rozwija się na zagraniczne rynki (choćby dlatego, że fizycznie nie jest to możliwe) jest oceniany jako w zasadzie bezużyteczny i niejako przymuszany do zwiększania skali prowadzonej działalności.

    Ostatecznie, raport PIE wielokrotnie podnosi, że wsparcie dla MŚP było priorytetem wielu rządów, a „legislacja koncentrowała się na tworzeniu warunków sprzyjających rozwojowi przedsiębiorczości”. Autorzy raportu zapominają jednak nadmienić, że wysiłki te pozostały w znacznej większości daremne. Polska systematyczne osiąga złe wyniki w badaniach dotyczących warunków prowadzenia działalności gospodarczej oraz stabilności prawa, a niedawno opublikowany Global Business Complexity Indext 2021 pokazał, że Polska jest jedną z najbardziej skomplikowanych jurysdykcji świata. Być może więc polskie MŚP byłyby bardziej skłonne do myślenia do rozwoju, gdyby tylko nie musiały się mierzyć z jednym z najgorszych systemów podatkowych w OECD i nieprzewidywalnym otoczeniem regulacyjnym.

    Reasumując, sprzeciwiamy się budowaniu krzywdzącego wizerunku najmniejszych firm, których istnienie zapewnia byt setkom tysięcy polskich rodzin. Przedstawione w raporcie tezy sprawiają wrażenie, jakby były pisane z punktu widzenia życzeniowego myślenia, w ramach którego każdy podmiot powinien stosować automatyzację, generować innowacje i dążyć do ekspansji. Nie tak jest jednak zbudowana realna gospodarka.

    ***

    [1] https://alebank.pl/raport-parp-male-i-srednie-przedsiebiorstwa-generuja-blisko-co-druga-zlotowke-pkb/?id=334038&catid=22872

    [2] https://www.parp.gov.pl/storage/publications/pdf/06-ROSS-2020_20210624.pdf

     

    Zobacz: 20.08.2021 Komentarz ZPP Ad vocem do raportu PIE „Pułapka małej skali – o produktywności polskich firm”

    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy umożliwiającego budowę domów do 70m2 na zgłoszenie

    Warszawa, 19 sierpnia 2021 r.


    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy umożliwiającego budowę domów do 70m2 na zgłoszenie

    Przedstawiony przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii projekt ustawy o zmianie ustawy – Prawo budowlane oraz ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym wprowadza do polskiego porządku prawnego rozwiązania pozwalające na budowę domów jednorodzinnych o powierzchni do 70 m2 w ramach procedury tzw. zgłoszenia.

    Zdaniem Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, zaprojektowane rozwiązanie może stanowić odpowiedź na obecne problemy rynku nieruchomości, związane m.in. z ograniczoną podażą nowych mieszkań, rosnącymi cenami nieruchomości, czy też wynikającymi z przewlekłości procesów administracyjnych, które uniemożliwiają sprawną budowę domów.

    Ponadto, liberalizacja przepisów dotyczących budowy na zgłoszenie będzie stanowić szansę dla rodzimych firm budowlanych, w tym przede wszystkich tych o lokalnym zasięgu działalności, czy też funkcjonujących w mniejszych miejscowościach.

    Mając na uwadze istotne znaczenie projektowanej ustawy, pragniemy przedstawić poniżej uwagi i postulaty dotyczące kluczowych zagadnień, których uwzględnienie znacząco zwiększy jakość projektowanych przepisów i tym samym pozwoli to na ich efektywniejsze stosowanie w praktyce.

    Należy wskazać, że zaprojektowane przepisy, które regulują dopuszczalność zabudowy w zależności od wielkości działki są niejednoznaczne i mogą powodować wątpliwości interpretacyjne.

    Literalne brzmienie art. 1 ust. 1 lit. a sprawia wrażenie, że aby wybudować jeden dom mieszkalny w ramach projektowanej procedury, powierzchnia działki musi wynosić minimum 1000 m2.

    Również uzasadnienie do projektu ustawy nie stanowi wystarczającego objaśnienia, gdyż z jednej strony wskazano w nim, iż przewiduje się wymóg, aby budowane domy do 70 m2 były budynkami wolnostojącymi oraz określa się dopuszczalną gęstość zabudowy wskazując, iż może powstać jeden taki budynek na działce o powierzchni co najmniej 1000 m2.

    Dalsza treść uzasadnienia naszym zdaniem pozostaje w sprzeczności z powyższym, gdyż wskazuje ona, że nawet na działce o powierzchni 500 m2 będzie możliwe wybudowanie jednego takiego domu, zaś budowa dwóch takich domów wymaga posiadania działki o powierzchni zabudowy 2000 m2.

    Należy mieć na uwadze, że projektowane przepisy mają upraszczać procedurę związaną ze wznoszeniem prostych budynków mieszkalnych, tym samym są one skierowane głównie do osób niezwiązanych z branżą budowlaną, które chciałyby w najprostszy możliwy sposób postawić dom, ograniczając przy tym koszty do minimum. Z tego też powodu, należy wyeliminować wszelkie nieścisłości interpretacyjne, które mogłyby powodować niepewność wśród adresatów konstruowanych przepisów.

    ZPP opowiada się w tym zakresie za rozwiązaniem, pozwalającym na budowę pierwszego domu na działce o mniejszej powierzchni niż 1000 m2.

    Jak wskazano wcześnie, ogólnie Związek Przedsiębiorców i Pracodawców pozytywnie ocenia przedstawione regulacje, które umożliwią budowę prostych konstrukcji domów, pozwalając przy tym na minimalizację kosztów. Naszym zdaniem, podjęta inicjatywa będzie skutkowała jeszcze silniejszym wzrostem branży budowlanej, wyrównując przy tym potencjał przychodowy małych i średnich przedsiębiorstw do potencjału i możliwości, jakie mają największe podmioty na rynku, skupione na wielkoobiektowych inwestycjach deweloperskich.

    Projektodawca podjął także słuszne kroki co do skrócenia terminu na wydanie decyzji o warunkach zabudowy. Nie sposób zauważyć, że uzyskanie decyzji o warunkach zabudowy jest często niezbędnym elementem procesu inwestycyjnego i jednocześnie uważanym jest za jedną z najbardziej czasochłonnych procedur administracyjnych, związanych z przygotowaniem inwestycji budowlanej. Natomiast zgodnie z projektem ustawy, w przypadku braku miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, wydanie decyzji o warunkach zabudowy dla obiektów budowanych „na zgłoszenie” ma nastąpić w nieprzekraczalnym terminie 30 dni. Za odpowiednie rozwiązanie uważamy także wprowadzenie kary pieniężnej za przekroczenie ww. terminu, wymierzanej przez organ wyższego stopnia, gdyż może to doprowadzić do realnego skrócenia czasu trwania postępowań w tym zakresie.

    Z uwagi na pozytywny wydźwięk przygotowanego projektu, ZPP apeluje do Ministerstwa Rozwoju i Technologii o sprawne procedowanie niniejszej inicjatywy oraz o jak najszybsze skierowanie jej do Sejmu celem dalszych prac legislacyjnych.

    Zobacz: 19.08.2021 Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy umożliwiającego budowę domów do 70m2 na zgłoszenie

     

    Busometr ZPP: Inwestycje wciąż na historycznych minimach, rynek pracy niezmiennie w dobrej kondycji

    Warszawa, 16 sierpnia 2021 r.

     

    Busometr ZPP: Inwestycje wciąż na historycznych minimach, rynek pracy niezmiennie w dobrej kondycji

     

    Indeks nastrojów przedsiębiorców „Busometr” na drugie półrocze 2021 roku wyniósł 46,5 punktu (wzrost z 42,2 punktów w poprzednim półroczu), co oznacza, że nastroje przedsiębiorców wyraźnie się poprawiają. Wciąż najgorzej wypadają inwestycje, natomiast dobre perspektywy utrzymują się na rynku pracy.

    W ostatnim badaniu odnotowaliśmy najlepsze od dwóch lat nastroje wśród przedsiębiorców. Co jednak istotne, poprzednie dwa badania odbywały się w dobie nadzwyczajnej sytuacji gospodarczo-ekonomicznej, spowodowanej pandemią COVID-19. Towarzyszące pandemii liczne obostrzenia sanitarne doprowadziły do zamrożenia działalności znacznej ilości przedsiębiorstw, głównie w obszarze gastronomii, turystyki i organizacji eventów.

    Zniesienie większości restrykcji sanitarnych spowodowało powrót do gospodarczej normalności – twierdzi Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP – większość branż i sektorów ma obecnie możliwość odrobienia strat, wynikających z przedłużającego się lockdownu. Spodziewamy się dalszej poprawy nastrojów, o ile sytuacja epidemiczna po raz kolejny nie wymknie się spod kontroli.

    Analiza poszczególnych komponentów „Busometru” sugeruje, że nastroje przedsiębiorców są zróżnicowane, w zależności od tego, o który konkretnie fragment rzeczywistości gospodarczej są pytani.

    35% respondentów jest zdania, że koniunktura gospodarcza pogorszy się w najbliższych miesiącach. Nieznacznie mniejszą (34%) grupę respondentów stanowią przedsiębiorcy, którzy uważają, że sytuacja gospodarcza nie ulegnie zmianie. Nie brakuje jednak optymistów, gdyż 31% badanych sądzi, iż koniunktura będzie się poprawiać.

    Post-pandemiczne odbicie gospodarcze wyraźnie widać w ramach komponentu „Rynek pracy”. Przedsiębiorcy potrzebują kolejnych rąk do pracy, co jest widoczne w wynikach badania. 16% firm planuje zwiększenie zatrudnienia, podczas gdy redukcję etatów prognozuje jedynie 6% przedsiębiorstw. Istotne dla pracodawców jest także zatrzymanie obecnych pracowników, dlatego 17% firm planuje podwyżkę płac, natomiast obniżenie pensji przewiduje zaledwie 5% badanych.

    Duże obawy wciąż budzi odczyt komponentu „Inwestycje”. Indeks odnotował nieznaczny wzrost do 29,9 punktów, w porównaniu do 29,2 punktów w poprzednim półroczu. Aż 65% przedsiębiorstw deklaruje, iż, nie planuje realizować w najbliższym czasie jakichkolwiek inwestycji.

    Awersja do inwestycji, odnotowana we wcześniejszych odczytach była spowodowana niepewnością związaną z pandemią COVID-19. Jednakże, głównym powodem obaw wśród przedsiębiorców jest w dalszym ciągu niepewność regulacyjna, dodatkowo wzmożona przez kierunki zmian proponowane w Polskim Ładzie – podkreśla Jakub Bińkowski, członek zarządu oraz dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji ZPP – Firmy boją się zwiększonych obciążeń podatkowych oraz rosnących kosztów działalności, dlatego rezygnują z nowych przedsięwzięć inwestycyjnych.


    ***

    Busometr ZPP – Indeks Nastrojów Gospodarczych MSP, jest wskaźnikiem pokazującym stopień optymizmu małych i średnich przedsiębiorców i ich planowane działania w perspektywie najbliższego półrocza.

    Na wartość Indeksu Busometr wpływ mają trzy komponenty: (1) koniunktury gospodarczej, (2) rynku pracy (płace i zatrudnianie) oraz (3) inwestycji.

    Wartość każdego z komponentów mieści się w przedziale od 0 do 100.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz firma Maison&Partners prowadzą badania wśród przedsiębiorców w oparciu o próbę zróżnicowaną ze względu na liczbę zatrudnianych pracowników, próby małych i średnich firm w Polsce (do 250 zatrudnionych). Busometr ZPP jest publikowany co pół roku. Wielkość próby to N = 562 respondentów z sektora MSP.

    Badanie jest realizowane od 2011 roku.

     

    Zobacz: 16.08.2021 Busometr ZPP Prognoza na II półrocze 2021

    Memorandum ZPP ws. europejskiej polityki klimatycznej

    Warszawa, 12 sierpnia 2021 r.

     

    Memorandum ZPP ws. europejskiej polityki klimatycznej

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców dostrzega potrzebę troski o klimat i ochrony środowiska. Wyrażamy jednak sprzeciw wobec modelu walki ze zmianami klimatu, który został zaproponowany przez Komisję Europejską. Wykorzystywane instrumenty są często nieefektywne, a europejska polityka klimatyczna jest pełna wewnętrznych sprzeczności. Niektóre z proponowanych w ostatnim czasie zmian mają charakter czysto polityczny, a osadzanie ich w pro-ekologicznej retoryce przez Komisję Europejską to przykład zwykłego green washing-u. Ostatecznie, wdrożenie zmian zaproponowanych w pakiecie Fit for 55 może doprowadzić do znacznego pogorszenia się kondycji europejskiej gospodarki oraz zubożenia Europejczyków, na co nie ma naszej zgody. Uważamy, że należy szukać alternatywnych i rzetelnych sposób walki ze zmianami klimatu, zamiast ślepo podążać ścieżką politycznie wyznaczonych celów.

    Troska o klimat nie może odbywać się kosztem pogorszenia konkurencyjności europejskich firm i obniżenia jakości życia Europejczyków. Unia Europejska odpowiada za relatywnie niewielki procent emisji gazów cieplarnianych, stąd też unilateralne działania, polegające na wprowadzaniu wyśrubowanych norm i standardów wewnątrz Wspólnoty, nie doprowadzą do radykalnej poprawy stanu środowiska w skali globu. Nie ulega tymczasem wątpliwości, że Europa traci gospodarczy impet – dlatego potrzebne są raczej inicjatywy deregulacyjne i wspierające przedsiębiorczość, niż propozycje kolejnych samoograniczeń, dodatkowo często kontrskutecznych.

    Brak efektywności wykorzystywanych instrumentów

    Za jeden z największych sukcesów europejskiej polityki klimatycznej uważa się europejski system handlu emisjami (ang. Emissions Trading Scheme (ETS)). Jego rzeczywisty wpływ na ograniczenie emisji gazów cieplarnianych pozostaje bardzo ograniczony. Obszerna literatura i rozmaite badania na pozór zdają się potwierdzać efektywność ETS-u. Jeśli jednak przyjrzymy się tym badaniom, zauważymy, że zdecydowana większość z nich to modele ex ante, nie zaś empiryczne badania ex post. Do tego wniosku doszła Dr Jessica Green z Uniwersytetu Toronto, która dokonała przeglądu literatury w temacie ETS-ów i znalazła mniej niż 40 badań empirycznych skutków. W kwestii unijnego ETS Green konkluduje „pomimo znacznych zasobów ludzkich i finansowych zainwestowanych w opracowanie systemu EU-ETS i zarządzanie nim EU-ETS, redukcje emisji (tj. we wszystkich) wynosi od 0 % do 1,5 % rocznie”[1].

    Jednocześnie system jest obarczony poważnymi wadami, które pozwalają na wykorzystywanie go jako narzędzia spekulacyjnego. Dziwi więc, że Komisja Europejska zdecydowała się rozszerzyć system ETS tak by objął on swoim zakresem budynki jak również transport lotniczy. Z jednej strony, rozszerzenie ETS do budynków może doprowadzić do powszechnego ubóstwa energetycznego w Europie. ZPP ma poważne wątpliwości co do tego, w jaki sposób efekt ten da się pogodzić z innym celem strategicznym UE – a mianowicie Europie o silnym wymiarze socjalnym. Z drugiej zaś strony zastosowanie ETS-u w transporcie lotniczym, który w obecnym momencie nie ma posiada realnych nisko-emisyjnych alternatyw, zwiększy ceny lotów i ograniczy mobilność Europejczyków, uderzając w trzon UE, czyli jednolity rynek. Zmniejszony popyt na loty z kolei może znacznie ograniczyć przewidywane z ETS-u w tym sektorze – a wszak celem ETS jest dostarczenie funduszy na zielone inwestycje.

    Wewnętrzne sprzeczności w europejskiej polityce klimatycznej

    ZPP już wcześniej alarmował, unijne cele klimatyczne są osiągane kosztem wycinania lasów, jednocześnie przynosząc niewiele rzeczywistego wpływu na emisję gazów cieplarnianych. Dzieje się tak ponieważ prawo unijne uznaje bioenergię (m.in. biodiesel i biomasę) za przyjazną dla klimatu oraz nakładana na państwa członkowskie konieczność osiągnięcia odpowiedniego udziału energii odnawialnej w końcowym zużyciu energii. Pierwotne założenie nt. „zieloności” bioenergii wynika jednak z błędnego oszacowania emisji gazów cieplarnianych, które powstają z jej użycia. Do tego błędu przyznała się sama Komisja Europejska w dwóch raportach poświęconych emisjom związanych za zmianą użytkowania grutnów (ang. alternative land use cost (ILUC)). Badania te pokazały, że po uwzględnieniu ILUC, biodiesle na bazie oleju palmowego i sojowego mają odpowiednio trzy i dwa razy więcej emisji niż tradycyjny kopalny diesel.

    Co gorsza, zwiększone wykorzystywanie biopaliw prowadzi do masowego i niezrównoważonego przekształcania gruntów. Raport Transport & Environment wykazał, że unijne zapotrzebowanie na biodiesel z soi i oleju palmowego wymagało 4 milionów hektarów ziemi, podczas gdy zapotrzebowanie na sam olej palmowy wymagało przekształcenia 1,1 miliona hektarów dojrzałych gruntów w krajach Azji Południowo-Wschodniej w nowe plantacje palm.[2] Według Euractiv, wylesiony obszar odpowiada powierzchni Holandii. Co gorsza, przekształcane lasy są siedliskiem orangutanów.[3] T&E szacuje, że zwiększone zapotrzebowanie UE na biodiesiel z oleju palmowego odpowiada za zniszczenie 10 proc. pozostałych na świecie siedlisk orangutanów.

    Motywowane politycznie zmiany osadzane w pro-ekologicznej retoryce

    Węglowy graniczny mechanizm dostosowawczy (ang. carbon border adjustment mechanism (CBAM)), czy po prostu unijne cło węglowe, to przykład green washing-u w wydaniu Komisji Europejskiej. KE osadza ten protekcjonistyczny podatek w pro-ekologicznej retoryce, mimo iż jego wprowadzenie jest niepoparte żadnymi racjonalnymi dowodami.

    W opinii KE, wprowadzenie cła węglowego jest koniecznie, aby zapobiec zjawisku tzw. ucieczki emisji. Teoria ta zakłada, że w momencie opodatkowania emisji (vide ETS), wysokoemisyjna produkcja zostanie przeniesiona poza granice UE, do krajów gdzie emisja jest nieopodatkowana, a zatem tańsza. Aby zapobiec produkowaniu w obszarach o taniej emisji i sprowadzaniu nieekologicznych produktów na teren UE, konieczne jest wprowadzenie CBAM. Niestety nie ma żadnych istotnych dowodów potwierdzających tę teorię.

    Badanie przeprowadzone przez dr. Frédérica Brangera oraz dr. Philippe Quirion z Centre International de Recherche sur l’Environnement nad unijnym ETS nie znalazły jeszcze żadnych istotnych dowodów na ucieczkę emisji.[4] Co więcej, zespół pod kierownictwem dr. Antoine Dechezlepretre z Grantham Research Institute on Climate Change and the Environment na London School of Economics wykorzystał dane Carbon Disclosure Project obejmujące lata 2007-2014, który śledzi deklarowane emisje międzynarodowych korporacji. W teorii to właśnie te przedsiębiorstwa powinno dotknąć zjawisko ucieczki emisji ponieważ w przeciwieństwie do np. sektora MŚP, korporacje dysponują wystarczającymi zasobami, by móc przenieść czynniki produkcji do innego kraju. Tymczasem, Dechezlepretre i jego zespół nie znaleźli żadnych dowodów na to, że ETS doprowadził do przeniesienia produkcji wysokoemisyjnej poza granice UE.[5] W 2019 z tymi wnioskami zgodził się Bank Światowy i stwierdził, że istnieje niewiele dowodów na ucieczkę emisji.[6] Istnieje prawdopodobne wytłumaczenie dla tego zjawiska – koszt ETS jest niższy niż koszt przenoszenia czynników produkcji.

    Jednocześnie, KE ma świadomość protekcjonistycznego charakteru CBAM i konsekwencji, jakie mogą się z nim wiązać. Świadczy o tym chociażby fakt, że zaprojektowanie węglowego mechanizmu dostosowawczego zgodnego z zasadami Światowej Organizacji Handlu stało się ważnym punktem na agendzie instytucji unijnych.[7] Co gorsza, dalsze dążenie do wprowadzenia CBAM pokazuje, że KE zdecydowanie i świadomie odchodzi od wieloletniej pracy i zaangażowania na rzecz multilateralizmu i liberalizmu, czyli od strategii, która pozwoliła UE na zdobycie swojej obecnej światowej pozycji.

    Pogorszenie kondycji europejskich gospodarki

    Propozycje zawarte w pakiecie Fit for 55 doprowadzą do pogorszenia kondycji europejskiej gospodarki, a w konsekwencji zubożenia Europejczyków. Unilateralne działania UE w dziedzinie klimatu nie doprowadzą do osiągnięcia zamierzonych celów klimatycznych z kilku podstawowych powodów. Po pierwsze, transformacja energetyczna wymaga inwestycji na poziomie przemysłu, a regres gospodarczy je uniemożliwi. Po drugie, aby konsumenci wykorzystywali nowe, neutralne dla klimatu technologie, potrzebują na to środków. Oczywistym jest, że obciążenie Europejczyków dodatkowymi daninami, zmniejszy ich dochód rozporządzalny, który mogliby przeznaczyć na inwestycje w proekologiczne rozwiązania. Po trzecie, UE generuje zaledwie małą część światowych emisji. Unilateralne działania, choć mogą dawać impuls polityczny, nie są w stanie wygenerować realnych korzyści dla klimatu. Jednocześnie działania te podważają międzynarodowe zasady współpracy i mogą utrudniać, nie ułatwiać, osiągnięcie globalnego konsensusu. Ostatecznie, UE na własne życzenie staje się światowym królikiem doświadczalnym w dziedzinie „zielonych” przemian. W tej sytuacji, inne kraje mogą wykorzystać UE jako model, a same zaimplementować dopiero sprawdzone działania za jakiś czas.

    Konkluzje

    ZPP dostrzega konieczność odpowiadania na wyzwania związane ze zmianami klimatycznymi. Opowiadamy się również za rzetelnymi i rozsądnymi  działaniami motywowanymi troską o przyszłość planety. Biorąc pod uwagę ogromne koszty dla przedsiębiorców i konsumentów, jak również poważne ryzyka związane z politycznym green washing-iem na poziomie międzynarodowym, stanowczo sprzeciwiamy się jednak działaniom Komisji Europejskiej.

    Wobec powyższego, w dyskusji o regulacjach klimatycznych apelujemy o uczciwość i rzetelność, szacunek wobec potrzeb przedsiębiorców i konsumentów, jak również o prawdziwą troskę o klimat.

    Apelujemy do polskiego rządu o sprzeciw wobec planów, które doprowadzą do utraty konkurencyjności Europy w światowej gospodarce i masowemu zubożeniu jej Obywateli. Sprawa jest niezwykle poważna – należy zbudować koalicje państw, przemysłu, konsumentów, interesariuszy, która powstrzyma te plany. Będziemy wspierać działania rządu w tym zakresie.

    ***

    [1] https://iopscience.iop.org/article/10.1088/1748-9326/abdae9/pdf

    [2] https://www.transportenvironment.org/sites/te/files/publications/Biofuels%20briefing%20072021.pdf

    [3] https://www.euractiv.com/section/transport/news/eu-biofuels-goals-seen-behind-deforested-area-as-big-as-the-netherlands/

    [4] https://www.reuters.com/article/us-climate-change-eu-carbontax-explainer/explainer-what-an-eu-carbon-border-tax-might-look-like-and-who-would-be-hit-idUSKBN1YE1C4

    [5] https://www.lse.ac.uk/granthaminstitute/wp-content/uploads/2019/01/working-paper-165-Dechezlepretre-et-al-July-2019.pdf

    [6] http://documents1.worldbank.org/curated/en/486921568877882882/pdf/Report-of-the-High-Level-Commission-on-Carbon-Pricing-and-Competitiveness.pdf

    [7] Zob. https://www.europarl.europa.eu/doceo/document/A-9-2021-0019_EN.html

     

    Zobacz: 12.08.2021 Memorandum ZPP ws. europejskiej polityki klimatycznej

    Stanowisko ZPP ws. wysokości minimalnego wynagrodzenia w 2022 roku

    Warszawa, 9 sierpnia 2021 r.

     

    Stanowisko ZPP ws. wysokości minimalnego wynagrodzenia w 2022 roku

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców konsekwentnie opowiada się za wzrostem minimalnego wynagrodzenia za pracę w 2022 roku wyłącznie o wskaźnik wynikający z ustawowego algorytmu. Tym samym, propozycję zawartą w projekcie rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz wysokości minimalnej stawki godzinowej w 2022 r. oceniamy krytycznie.

    Przedstawiony przez rząd projekt rozporządzenia określa na przyszły rok płacę minimalną w wysokości 3000 zł, ustanawiając także minimalną stawkę za godzinę pracy w wysokości 19,60 zł. Powyższe kwoty wykraczają poza obligatoryjne minimum wynikające z ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. Zgodnie z ustawowym algorytmem, wysokość minimalnego wynagrodzenia na 2022 rok powinna wynosić 2 984,60 zł, natomiast minimalna stawka godzinowa powinna zostać ustanowiona w wysokości 19,50 zł.

    Zdaniem ZPP, podniesienie minimalnego wynagrodzenia w oparciu o wartości wynikające z ustawowego algorytmu, byłoby kompromisowym rozwiązaniem w obecnej sytuacji gospodarczej, szczególnie wziąwszy pod uwagę perturbacje gospodarcze związane z COVID-19 i w dalszym ciągu niepewną sytuację epidemiczną. Wprawdzie pojawienie się szczepionek zredukowało ryzyko daleko idących restrykcji związanych z ewentualną czwartą falą pandemii, jednak przedsiębiorcy nie mogą wykluczyć scenariusza, w którym późną zimą i wiosną 2022 roku będą musieli prowadzić działalność w ograniczonym zakresie.

    Powyższe jest istotne tym bardziej, że na pandemii straciły w przeważającej mierze najmniejsze podmioty, które ani nie miały wystarczającej „poduszki” kapitałowej, ani też często nie mogły skorzystać z programów pomocowych, ponieważ np. nie zatrudniały pracowników na podstawie umów o pracę. M.in. z tego powodu w opublikowanym kilka miesięcy temu memorandum apelowaliśmy o zniesienie płacy minimalnej w mikrofirmach.

    Istotnym pozostaje także fakt, iż wysokość płacy minimalnej bezpośrednio oddziałuje na pozostałe koszty przedsiębiorców. Od kwoty minimalnego wynagrodzenia uzależniona jest m.in. wysokość minimalnej podstawy wymiaru składek dla osób korzystających z małego ZUS plus. Innymi słowy, wyższa płaca minimalna powoduje wśród poszczególnych przedsiębiorców wyższe koszty ubezpieczenia społecznego.

    Reasumując, ZPP krytycznie odnosi się do propozycji rządu w zakresie podniesienia płacy minimalnej do kwoty 3000 zł. Jesteśmy zdania, iż w obecnej sytuacji gospodarczej, zasadne byłoby podniesienie minimalnego wynagrodzenia do wysokości wynikającej z ustawowego algorytmu. Zwracamy także uwagę na problematykę płacy minimalnej w najmniejszych firmach, a także na konieczność podjęcia działań skutkujących powszechnym obniżeniem klina podatkowego wśród pracowników.

     

    Zobacz: 09.08.2021 Stanowisko ZPP ws. wysokości minimalnego wynagrodzenia

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery