• PL
  • EN
  • szukaj

    Komentarz ZPP ws. włączenia transportu i budownictwa do Europejskiego Systemu Handlu Emisjami

    Warszawa, 31 stycznia 2022 r. 

     

    Komentarz ZPP ws. włączenia transportu i budownictwa do Europejskiego Systemu Handlu Emisjami

     

    Jednym z kluczowych aspektów polityki Zielonego ładu jest cel redukcji emisji netto do 2030 r. o co najmniej 55 proc. w stosunku do poziomu 1990 r. Aby to osiągnąć Komisja Europejska („KE”) zaproponowała szereg działań, w tym rewizję Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (EU ETS).[1] Rewizja ta ma obejmować wzmocnienie istniejącego ETS, w tym wprowadzenie zmian w lotnictwie oraz rozszerzenie go na sektor morski. Co więcej, KE proponuje także ustanowienie nowego systemu handlu uprawnieniami do emisji dla budownictwa i transportu drogowego. Ta druga reforma oznacza, że każdy obywatel UE będzie zobowiązany do odprowadzania opłat za emisje dwutlenku węgla wyemitowane podczas ogrzewania jego domu oraz jeżdżenia prywatnym samochodem.

    Zgodnie z dostępnymi szacunkami, potencjalne koszty wprowadzenia systemu ETS dla budownictwa oraz transportu wyniosłyby ponad 1 bln EUR jedynie w latach 2025-2040.[2] Średni wzrost wydatków na transport dla gospodarstw domowych w 1. kwintylu dochodów wyniósłby 44 proc. Tymczasem, średni wzrost wydatków na energię w budynkach dla gospodarstw o tym samym poziomie dochodów wyniósłby 50 proc.[3]

    Dla złagodzenia społecznych skutków proponowanych zmian, Komisja Europejska proponuje wprowadzenie Społecznego Funduszu Klimatycznego o wartości 17,5 mld EUR.[4] Dla porównania, Niemcy mają zamiar przeznaczyć 40 mld EUR na pokrycie kosztów węglowego phase out-u w zaledwie kilku regionach swojego kraju.[5] W porównaniu z rzeczywistymi kosztami proponowanych zmian, wartość funduszu jest kuriozalnie niska.

    Do tej pory propozycja osiągnęła jednak niewątpliwie jeden cel tj. zjednoczyła organizacje oraz polityków, który zazwyczaj się ze sobą spierają, w jednomyślnej krytyce. Poniżej przedstawiamy kilka przykładów:

    • European Climate Foundation: „Włączenie transportu i budynków do systemu ETS nie osiągnęłoby pożądanego celu, a jednocześnie stworzyłoby dodatkowe wyzwania zarówno dla konsumentów, jak i dla obecnych sektorów ETS.[6]
    • Europejska Konfederacja Związków Zawodowych (ETUC): „[W]łączenie tych dwóch sektorów do systemu ETS może mieć poważne regresywne skutki dystrybucyjne i może nieproporcjonalnie wpłynąć na gospodarstwa domowe o niskich dochodach. Mogłoby to doprowadzić do wzrostu ubóstwa energetycznego, ponieważ dodatkowe koszty mogłyby zostać przerzucone na konsumentów.”[7]
    • Europejska Organizacja Konsumentów (BEUC): “Rozszerzenie [systemu] handlu emisjami na transport drogowy i budynki to bardzo, bardzo zły pomysł (…) który miałby poważny wpływ na ubogich, którzy wydają większą część swoich dochodów na ogrzewanie i transport. [Wskazano] na około 35-50 mln europejskich gospodarstw domowych, które już teraz mają trudności z ogrzaniem swoich domów.[8]
    • Cambridge Economics: „Istnieje poważne niebezpieczeństwo, że włączenie transportu drogowego i budynków do unijnego systemu handlu uprawnieniami do emisji nie pozwoliłoby osiągnąć pożądanego celu, jakim jest znaczne obniżenie emisji z tych sektorów, i stworzyłoby zagrożenia zarówno dla istniejącego przemysłu, jak i dla konsumentów (zwłaszcza o niskich dochodach).”[9]

    Prace nad rewizją trwają. 14 stycznia eurodeputowany sprawozdawca Pieter Liese przedstawił swój raport w którym nawołuje do kompromisu ws. rozszerzenia ETS na mieszkalnictwo oraz transport prywatny.[10] Kompromis ten miałby polegać na opóźnieniu wprowadzenia nowego ETS o dwa lata, przy jednoczesnym przyśpieszeniu zmian w zakresie transportu morskiego oraz lotnictwa.

    Co jest jeszcze bardziej niepokojące to fakt, że wersja ETS zaproponowana przez KE, tj. zawierająca budownictwo oraz transport prywatny, została ujęta w niedawno opublikowanym Komunikacie Komisji ws. nowych zasobów własnych UE.[11] Zgodnie z Komunikatem, 25 proc. zasobów potrzebnych na spłatę pożyczek zaciągniętych na poczet pomocy finansowej podczas pandemii koronawirusa ma pochodzić właśnie z rozszerzenia oraz wprowadzenia nowego ETS. Biorąc pod uwagę ogromne zagrożenia związane z rozszerzeniem ETS oraz falę krytyki jaka przetoczyła się przez Europę, takie przejawy determinacji KE w kierunku wprowadzenia zmian stanowią powód do zmartwień.

    ***

    [1] https://ec.europa.eu/clima/eu-action/european-green-deal/delivering-european-green-deal/increasing-ambition-eu-emissions-trading_en

    [2] https://pie.net.pl/wp-content/uploads/2021/06/PIE-Raport_ETS.pdf

    [3] Ibidem.

    [4] https://ec.europa.eu/clima/eu-action/european-green-deal/delivering-european-green-deal/social-climate-fund_pl

    [5] https://www.montelnews.com/en/news/1194394/critics-scorn-proposals-to-extend-ets-to-heating-transport

    [6] https://europeanclimate.org/wp-content/uploads/2020/06/01-07-2020-decarbonising-european-transport-and-heating-fuels-full-report.pdf

    [7] https://www.etuc.org/en/document/etuc-resolution-fit-55-package

    [8] https://www.montelnews.com/en/news/1194394/critics-scorn-proposals-to-extend-ets-to-heating-transport

    [9] https://www.camecon.com/blog/the-risks-of-extending-the-eu-emissions-trading-system/

    [10] https://peter-liese.de/images/ETS_DRAFT_Report_13-01-2022_new.pdf

    [11] https://data.consilium.europa.eu/doc/document/ST-15259-2021-INIT/en/pdf

     

    Zobacz: 31.01.2022 Komentarz ZPP ws. włączenia transportu i budownictwa do Europejskiego Systemu Handlu Emisjami

    Inauguracja działalności Związku Białoruskiego Biznesu za Granicą: ZPP stwarza wschodnim parterom przyjazne warunki do prowadzenia biznesu

    Warszawa, 28 stycznia 2022 r.

     

    Inauguracja działalności Związku Białoruskiego Biznesu za Granicą: ZPP stwarza wschodnim parterom przyjazne warunki do prowadzenia biznesu

     

    • Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zamierza być stałym partnerem powstającej organizacji, zapewniając jej logistyczne i merytoryczne wsparcie.
    • To kolejny – po uruchomieniu Punktu Kontaktowego dla Przedsiębiorców z Białorusi – obszar aktywności ZPP, który stwarza białoruskim firmom dogodne warunki do normalnego funkcjonowania i rozwijania biznesu na terenie Polski.
    • Misją Związku Białoruskiego Biznesu za Granicą jest nawiązanie trwałego partnerstwa
      z przedstawicielami białoruskiej społeczności biznesowej, funkcjonującej zarówno w Polsce, jak i pozostałych krajach europejskich.

    26 stycznia br. w Świetlicy Wolności odbyło się spotkanie inaugurujące działalność Związku Białoruskiego Biznesu za Granicą (Association of Belarusian Business Abroad – ABBA). Nowopowstała organizacja formułuje swoje cele i działania w oparciu o know-how i doświadczenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, który intensywnie wspiera białoruskich przedsiębiorców od początku zaistnienia koncepcji o założeniu organizacji pracodawców.

    Społeczność tworząca Związek Białoruskiego Biznesu za Granicą po raz pierwszy zjednoczyła się wokół utworzonego w 2021 funduszu ABBA. Środki zebrane w ramach tej inicjatywy zostały przeznaczone na pomoc represjonowanym przedsiębiorcom z Białorusi, którzy przez reżim zostali zmuszeni do opuszczenia kraju.

    Jak wskazuje Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców: niemal 40 lat temu Polacy byli w takiej samej sytuacji, w jakiej obecnie znajdują się Białorusini. My również nie wiedzieliśmy, czy jeszcze kiedyś przyjdzie nam żyć w wolnej Polsce. Dlatego obecnie naszym celem jest wspierać białoruskich przedsiębiorców do momentu, w którym będą oni mogli wrócić na Białoruś, wolną od reżimu i represji uniemożliwiających normalne funkcjonowanie biznesu.

    Podejmujemy wiele wysiłku, aby nasi wschodni partnerzy mogli u nas rozwijać swoją wiedzę, kontakty i doświadczenie biznesowe. Jesteśmy pewni, że takie działanie przynosi obopólne korzyści. Dzięki temu jesteśmy w stanie przyciągnąć do naszego kraju najlepsze talenty i najbardziej innowacyjne firmy – podkreśla Marcin Nowacki, wiceprezes ZPP – Cieszymy się, że ABBA została naszym członkiem i że możemy mieć istotny udział w dalszym rozwoju tej organizacji.

    W trakcie inauguracji, obie organizacje zawarły umowę o współpracy. W wydarzeniu udział wzięli m.in. Bogna Janke, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP; Adam Pustelnik, wiceprezydent Miasta Łodzi oraz Valeriy Kovalevsky, szef gabinetu Sviatlany Tsikhanouskiej.

    Polski Związek Wynajmu i Leasingu Pojazdów to kolejna organizacja branżowa, która zasiliła szeregi ZPP

    Warszawa, 27 stycznia 2022 r. 

     

    Polski Związek Wynajmu i Leasingu Pojazdów to kolejna organizacja branżowa, która zasiliła szeregi ZPP

     

    Do grona Związku Przedsiębiorców i Pracodawców dołączyła kolejna organizacja branżowa – Polski Związek Wynajmu i Leasingu Pojazdów (PZWLP).

    To jedyna w Polsce organizacja branżowa funkcjonująca na rynku flotowym, skupiająca najważniejsze i największe firmy wynajmu krótko-, średnio- i długoterminowego samochodów osobowych i dostawczych.

    Firmy zrzeszone w Polskim Związku Wynajmu i Leasingu Pojazdów generują ok. 40% łącznej sprzedaży nowych samochodów do firm w kraju, dzięki czemu organizacja ma znaczący wpływ na funkcjonowanie i kondycję całego rynku motoryzacyjnego w Polsce.

    Od 2015 roku w PZWLP funkcjonuje odrębna struktura organizacyjna – Grupa Firm Rent a Car – w której pracach uczestniczą największe polskie i międzynarodowe, sieciowe wypożyczalnie samochodów, będące Członkami organizacji.

    Witamy w naszym gronie!

    Więcej informacji: https://pzwlp.pl/.

    Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy o szczególnych rozwiązaniach dotyczących ochrony życia i zdrowia obywateli w okresie epidemii COVID-19 i bieżącej sytuacji epidemiologicznej

    Warszawa, 28 stycznia 2022 r. 

     

    Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy o szczególnych rozwiązaniach dotyczących ochrony życia
    i zdrowia obywateli w okresie epidemii COVID-19 i bieżącej sytuacji epidemiologicznej

     

    Od kilku dni obserwujemy znaczący wzrost liczby zakażeń Covid-19 sięgający kilkudziesięciu przypadków dziennie. W piątek 28 stycznia Ministerstwo Zdrowia poinformowało o ponad 57 tysiącach potwierdzonych nowych zakażeń. Nie ulega wątpliwości, że Polska weszła w „piątą falę” pandemii, w której dominującą rolę odgrywać będzie wariant Omikron. Bazując na danych z Europy i ze świata, w najbliższych tygodniach nie powinny dziwić nas liczby zakażeń rzędu kilkudziesięciu, a może nawet kilkuset tysięcy przypadków dziennie. Szczęśliwie znajdujemy się już w innym miejscu, niż na początku pandemii – mamy szczepionki i wypracowane metody leczenia COVID-19 – a sam Omikron wydaje się relatywnie mniej groźny od swoich poprzedników. Duża liczba zakażeń wiąże się jednak z dużą liczbą osób kierowanych na kwarantannę i tak gwałtowny ich wzrost może stanowić zagrożenie z punktu widzenia stabilności funkcjonowania zakładów pracy.

    Już dziś wielu przedsiębiorców ma problemy kadrowe wynikające z dużej liczby zwolnień lekarskich oraz kwarantanny i izolacji pracowników. Liczba osób przebywających na kwarantannie przekroczyła już milion osób. Jeśli spełnią się przewidywania epidemiologów dotyczących skali rozwoju kolejnej fali pandemii, masowa izolacja pracowników z pozytywnym wynikiem testu na obecność COVID-19 może w praktyce doprowadzić do lockdownu bez formalnego wprowadzania ograniczeń w funkcjonowaniu gospodarki.

    Na aprobatę zasługuje wobec tego wprowadzenie kilku istotnych zmian, takich jak przede wszystkim skrócenie okresu kwarantanny do 7 dni. Zwrócić należy uwagę na to, że w zależności od aktualnego stanu epidemii, w przyszłości konieczne może okazać się dalsze łagodzenie procedur izolacyjnych i kwarantanny dla osób mających styczność z Covid-19. Wprowadzanie tego rodzaju regulacji zapowiadane jest już m.in. w Wielkiej Brytanii, czy Hiszpanii.

    W powyższym kontekście niepokojące jest porzucenie prac nad rozwiązaniami prawnymi umożliwiającymi pracodawcom bezpieczne zarządzanie kadrą. W czwartek 27 stycznia, po wielu tygodniach oczekiwania na przyjęcie przepisów w tym zakresie, pojawił się nowy projekt ustawy, w którym rozwiązania w zakresie możliwości weryfikacji szczepień przez pracodawców nie zostały przewidziane.

    W nowym projekcie ustawy o szczególnych rozwiązaniach dotyczących ochrony życia i zdrowia obywateli w okresie epidemii COVID-19 przewidziano jedynie możliwość wymagania przez pracodawcę poddania się przez pracownika testowi na obecność wirusa nie częściej niż raz w tygodniu. Przewidziane zostały także przepisy, które w zamyśle mają umożliwiać dochodzenie roszczeń odszkodowawczych przez pracowników zakażonych od współpracowników, którzy byli źródłem zakażenia. Rozwiązania te są jednak bardzo kontrowersyjne. Pracownik, który podejrzewa, że zaraził się Covid-19 w zakładzie pracy może złożyć wniosek o wszczęcie postępowania w przedmiocie świadczenia odszkodowawczego z tytułu zakażenia wirusem SARS-CoV-2 przysługującego od pracownika, który nie poddał się testowi diagnostycznemu. Wniosek weryfikowany jest przez pracodawcę, a jeśli ten uzna, że pracownik składający wniosek miał kontakt z osobą, która nie poddała się testowi, to przekazuje wniosek do wojewody. Wojewoda po rozpatrzeniu wniosku może w drodze decyzji decyduje o przyznaniu świadczenia odszkodowawczego.

    Taka konstrukcja procedury wydaje się wysoce kontrowersyjna. Po pierwsze kontrolowanie wyników testów na obecność SARS-CoV-2 przez pracodawców jest procesem wymagającym dużego zaangażowania czasu i środków. Zdecydowanie prostsze byłoby kontrolowanie certyfikatów szczepień.  Po drugie o odszkodowaniu decydować ma wojewoda w drodze decyzji administracyjnej, nie zaś sąd, który co do zasady powinien rozstrzygać sprawy odszkodowawcze. Po trzecie pracodawcy będą zobowiązani uczestniczyć w całej procedurze odszkodowawczej, co oznacza nałożenie na nich dodatkowych obowiązków w tym zakresie. W praktyce oznacza to obciążenie pracodawców obowiązkami leżącymi po stronie organów państwowych. Nadto zwrócić należy uwagę na to, że sami pracownicy mogą niechętnie występować o odszkodowania wobec swoich współpracowników, a ewentualne prowadzenie tego rodzaju sporów w zakładzie pracy może bardzo negatywnie wpłynąć na atmosferę pracy. Zwłaszcza, że niemożliwe wydaje się ustalenie z pełną pewnością miejsca zakażenia COVID-19. Wreszcie należy wskazać, że jeśli pracodawca nie będzie prowadzić systematycznego kontrolowania wyników testów na obecność SARS-Cov-2 wśród swoich pracowników, to w przypadku zakażenia pracownika roszczenie odszkodowawcze ma być kierowane przeciwko pracodawcy. Oznacza to, że w praktyce pracodawca będzie obciążony obowiązkiem przeprowadzania tego rodzaju kontroli, aby uniknąć potencjalnej odpowiedzialności.

    Wobec wyzwania, jakie stanowi kolejna fala zakażeń, w ocenie ZPP kluczowe będzie sprawne zarządzanie regulacjami dotyczącymi izolacji i kwarantanny (by nie doprowadzić do paraliżu gospodarczego) oraz przyjęcie przepisów umożliwiających przedsiębiorcom zarządzanie pracą w ich zakładach tak, by funkcjonowały one w sposób bezpieczny i dla załogi, i dla klientów. W naszej ocenie, przedstawiony projekt ustawy nie realizuje tego celu. W zakresie testowania, zasadne jest pozostawienie pracodawcom swobody i umożliwienie wprowadzenia takich procedur, które uznają oni za gwarantujące bezpieczeństwo w swoim konkretnym zakładzie. Możliwości pracodawców powinny obejmować również ewentualność niedopuszczania do pracy – a w konsekwencji być może również wypowiadania umów – pracowników, którzy odmówią wykonania testów na COVID-19.

     

    Zobacz:28.01.2022 Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy o szczególnych rozwiązaniach dotyczących ochrony życia i zdrowia obywateli w okresie epidemii COVID-19 i bieżącej sytuacji epidemiologicznej

    List Prezesa ZPP Cezarego Kaźmierczaka do Andreasa Maierhofera, Prezesa Zarządu T-Mobile Polska S.A

    Warszawa, 27 stycznia 2022 r. 

     

    Andreas Maierhofer

    Prezes Zarządu T-Mobile Polska S.A

    Warszawa

     

    Guten Morgen!

    Ja otrzymać od Wasz geschäft pismo z żądaniem żeby schnelle Wam płacić 1 milion złote!

    Wasz geschäft chce też ode mnie, żebym schnelle sciagnął z moja strona internetowa informacje, że Wasz geschäft od sprzedaż 43 miliard zlote za 5 lat razem płacić 30 tysiąc zlote Körperschaftssteuer (CIT).

    Herr  Maierhofer, Kochany! To pomyłka! Wasz Der Advokat nr seryjny WA-10931 – pomylił mnie z kimś innym. Te informacje opublikował niejaki Tadeusz Kościński (ul. Świętokrzyska 12, 00-916 Warszawa. Otwarte od 8.15). Tu dowód jest: https://www.gov.pl/web/finanse/indywidualne-dane-podatnikow-cit

    To ten cały Kościński takie rzeczy o Wasz geschäft pisze, nie ja. Mnie się to bardzo nie podoba, bo ja jestem zawsze Für Deutschland, natürlich. „U mnie jest z tego powodu głowaból, znaczy kopfschmerz”. Ja w tej sprawie się poskarżę do do Die Vereinten Nationen i Herr Putin.

    Zatem przekierowuje pismo Wasz geschäft na Herr Kościński, jako richtigen adressaten.

    Dodatkowo skieruje wniosek do Minister Ziobro, żeby ustalić, schwytać i zastrzelić podczas próby ucieczki wszystkich, którzy wymyślili i wprowadzili w życie prawo, żeby takie gut geschäft jak Wasz musiały publicznie pokazywać ile płacą podatek i żeby każdy cham mógł sobie to oglądać. To sprzeczne z  ordnung  jest i łamanie praworządności! Scheisse!

    Ale tak między nami,  Herr  Maierhofer… tylko 30 tysięcy podatku… za 5 lat… Mizeria i bida jak w DDR. Na waciki nie starczy! Nie opłaca się – rzuć Pan ten arbeiten i podaruj sobie ein bisschen luksus! Kup Pan hawajską i colę i jedź na wczasy  do Wejherowa! Co innego ten verfluchte Żabojaden, Play – samego podatku za ten okres prawie 1 miliard zlote, a i w czystem zysku po Körperschaftssteuer można nieźle dzioba zamoczyć – 4,2 mld! Czuć piniądz! Do Wejherowa I schluss!

     

    Hände hoch! (*)

     

    Cezary Kaźmierczak

    Prezes ZPP

     

    PS (*)

    Nic nie bój! To żart taki był!

     

    Zobacz: Pełna treść listu

    Próba zastraszenia? T-Mobile wzywa ZPP do zapłaty miliona złotych za podanie publicznie dostępnych informacji o wysokości zapłaconego przez spółkę podatku CIT

    Warszawa, 26 stycznia 2022 r. 

     

    Próba zastraszenia? T-Mobile wzywa Związek Przedsiębiorców i Pracodawców do zapłaty miliona złotych za podanie publicznie dostępnych informacji o wysokości zapłaconego przez spółkę podatku CIT

    W latach 2016  – 2020 T-Mobile zapłaciło w Polsce niecałe 31 tysięcy złotych podatku CIT przy przychodach sięgających ponad 43 miliardów złotych. W tym samym okresie, spółka otrzymała pomoc publiczną o wartości ponad 800 tysięcy złotych – a zatem dwadzieścia pięć razy wyższej, niż zapłacony przez nią podatek dochodowy. Są to dane dostępne publicznie, a mimo to za ich podawanie spółka domaga się od ZPP przeprosin i miliona złotych zadośćuczynienia. Zdaniem zarządu Związku sytuacja jest oczywista – to próba szantażu i zamknięcia ust w dyskusji o kształcie polskiego systemu podatkowego.

    W listopadzie 2021 roku ZPP opublikował raport pod tytułem „Księga wstydu Ministerstwa Finansów – dyskryminacja podatkowa polskich firm”. Zawarte w nim informacje, mimo że były dostępne publicznie już wcześniej, wstrząsnęły opinią publiczną. Eksperci ZPP przeanalizowali dane finansowe i podatkowe wybranych firm, a następnie zestawili je sektorowo. Wszystkie podmioty badane były pod dokładnie tym samym kątem – wysokości uiszczanego podatku dochodowego w odniesieniu do osiągniętego przychodu.

    Okazało się, że pracujący Polacy płacą podatki w wysokości porównywalnej do niektórych międzynarodowych korporacji o wielomiliardowych obrotach. Jedną z przytoczonych w raporcie spółek jest operator komórkowy T-Mobile. W 2020 roku spółka zapłaciła 10 430 zł podatku CIT wobec przychodów sięgających ponad 9 mld zł. Dla porównania, gospodarstwo domowe dwóch osób zarabiających przeciętne wynagrodzenie zapłaciło w 2020 roku prawie 8 000 zł podatku PIT.

    T-Mobile uznało, że dane o wysokości płaconego przez spółkę podatku godzą w jej wizerunek i wystosowało do ZPP pismo, w którym wzywa Związek do zapłaty zadośćuczynienia w wysokości miliona złotych, usunięcia wzmianek o spółce z raportu i opublikowania oficjalnych przeprosin.

    Jednym z pierwszych kroków przedsięwziętych przez ZPP w odpowiedzi na pismo T-Mobile była konferencja prasowa z udziałem Członków Zarządu ZPP: Cezarym Kaźmierczakiem, Marcinem Nowackim i Jakubem Bińkowskim. Na spotkaniu zabrakło Prezesa T-Mobile Polska Andreasa Maierhofera, zaproszonego przez ZPP, by wyjaśnił przyczyny zapłacenia 30 tysięcy podatku CIT łącznie w ciągu ostatnich 5 lat przy obrotach sięgających 43 miliardów złotych.

    Nasz raport pokazał, że polski system podatkowy jest skrajnie niesprawiedliwy: umożliwia największym firmom legalne płacenie podatku w minimalnej wysokości, bezwzględnie obciąża natomiast MŚP i osoby pracujące – twierdzi Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP – Podkreślanie tego faktu oczywiście nie jest w smak części firm, które na tle branżowej konkurencji płacą zadziwiająco niski podatek. Pismo od T-Mobile traktujemy jednoznacznie jako próbę szantażu i zamknięcia nam ust. Mam jednak złą wiadomość: ZPP w dalszym ciągu będzie walczył o wprowadzenie jasnych, sprawiedliwych i równych reguł podatkowych uniemożliwiających agresywną optymalizację. Żadne wezwania do zapłaty milionowych sum nas przed tym nie powstrzymają.

    W ocenie zarządu ZPP, próba zastraszenia Związku przez T-Mobile może być związana z zapowiadaną publikacją kolejnej części „Księgi wstydu Ministerstwa Finansów”. Jak deklarują jednak członkowie zarządu: Związek nie da się zastraszyć, a sam raport zostanie niebawem opublikowany.

     

    Zobacz: Pismo T-Mobile Polska dot. wezwania do zaprzestania naruszeń/usunięcia informacji, przeproszenia oraz zapłaty zadośćuczynienia

    Raport ZPP: Księga wstydu Ministerstwa Finansów – dyskryminacja podatkowa polskich firm

    Stanowisko ZPP ws. projektu decyzji Rady zmieniającego decyzję ws. systemu zasobów własnych Unii Europejskiej

    Warszawa, 21 stycznia 2022 r. 

     

     

    Stanowisko ZPP ws. projektu decyzji Rady zmieniającego decyzję ws. systemu zasobów własnych Unii Europejskiej

     

    Projekt decyzji Rady zmieniający decyzję 2020/2053 w sprawie systemu zasobów własnych Unii Europejskiej („decyzja Rady”) jest odpowiedzią na porozumienie międzyinstytucjonalne z dnia 16 grudnia 2020 r., które wyraża dążenie do wprowadzenia nowych zasobów własnych w celu sfinansowania pakietu stymulacyjnego NextGenerationEU oraz Społecznego Funduszu Klimatycznego. Decyzja wskazuje trzy nowe źródła przychodów: dochody  z aukcji uprawnień do emisji CO2 (ETS) w wysokości 25 proc. nowych zasobów własnych, dochody ze sprzedaży certyfikatów CBAM w wysokości 75 proc. nowych zasobów własnych, dochody z zysków rezydualnych przedsiębiorstw międzynarodowych, które jest wynikiem zawarcia porozumienia OECD/G20 w sprawie realokacji praw do opodatkowania w wysokości 15 proc. nowych zasobów własnych. Komisja spodziewa się w latach 2026-2030 rocznych zysków na poziomie 17 mld EUR. Powyższe nowe zasoby własne są już kolejnymi po wprowadzeniu opłaty z odpadów opakowaniowych z tworzyw sztucznych niepoddawanych recyklingowi.

    Na wstępie warto zwrócić uwagę na brak powiązania nowych zasobów własnych z określonymi wydatkami budżetowymi w decyzji Rady. W naszej ocenie takie powiązanie powinno mieć wymiar prawny, oraz powinno wyraźnie określać na jakie cele zostaną wydatkowane dochody z nowych zasobów własnych. Brak takiej więzi sprawia, że nowe zasoby własne mogą raczej posłużyć do ogólnego zasilenia budżetu UE, niż do sfinansowania zadłużenia zaciągniętego na poczet pożyczek wspierających przedsiębiorstwa oraz konsumentów podczas kryzysu wywołanego pandemią COVID-19. Utrzymanie tego powiązania jest koniecznie, ponieważ nowe zasoby własne będą stanowić znaczące obciążenie dla budżetów większości Europejczyków, a zatem ich wprowadzenie i wydatkowanie powinno być prowadzone z największą ostrożnością i transparentnością.

    Jeśli chodzi o konkretne dochody własne, to w pierwszej kolejności przedstawiony projekt stanowi, że w przyszłości 25 procent dochodów z aukcji uprawnień do emisji będzie trafiało do budżetu UE, podczas gdy obecnie całość dochodu zasila budżety państw członkowskich i służy finansowaniu działań związanych z przeciwdziałaniem zmianom klimatycznych. W Polsce z tych wpływów finansowane są ważne programy, takie jak “Czyste Powietrze” czy “Mój Prąd”. Pozbawienie budżetów Państw członkowskich części dochodów z handlu uprawnieniami do emisji w ramach systemu ETS może wpłynąć na ich zdolność realizowania działań o charakterze proklimatycznym. W naszej ocenie Rada powinna przedstawić ocenę skutków wprowadzenia takiej regulacji oraz wykazać, że nie będzie ona zagrażać możliwościom Państw Członkowskim do wywiązania się z obowiązków nałożonych na mocy Europejskiego Zielonego Ładu.

    Naszą szczególną uwagę przykuł tymczasowy mechanizm dostosowania solidarnościowego, który ma złagodzić regresywne skutki nierównego rozłożenia obciążeń związanych z zasobami własnymi opartymi na handlu uprawnieniami do emisji, poprzez wprowadzenie maksymalnego wkładu w odniesieniu do państw członkowskich o niższych dochodach i wysokiej emisji dwutlenku węgla oraz minimalnego wkładu w odniesieniu do państw członkowskich o wyższych dochodach i niskim poziomie emisyjności. Naturalnie taki mechanizm ma kluczowe znaczenie dla Polski, jedynego państwa członkowskiego, której energetyka jest uzależniona w ponad 70 proc. od węgla. Ponadto to od tego mechanizmu będzie zależało, czy nowe zasoby własne są zgodne z zasadami proporcjonalności i solidarności.

    Z przykrością zauważamy, że zaproponowany w art. 2(a) mechanizm jest wysoce nietransparentny, arbitralny oraz potencjalnie nieefektywny. W projekcie decyzji Rady nie znajdujemy uzasadnienia dla stworzenia przewidzianych progów. Ponadto, w projekcie nie została przedstawiona nawet szczątkowa ocena skutków wprowadzenia mechanizmu ani sposób jego implementacji. Wobec tego nawołujemy Radę do uzupełnienia powyższych kwestii.

    Na krytykę zasługuje także sam system ETS. Europejski rynek uprawnień do emisji ma konstrukcję podatną na spekulacje, która objawia się w dużej zmienności cen. Obecnie jest to powodem drastycznej podwyżki cen energii, która aż w 59 proc. składa się z kosztu uprawnień do emisji. Konsekwencją jest przerzucenie tych kosztów na ceny produktów oraz transportu, co utrudnia prowadzenie przedsiębiorstw oraz planowanie inwestycji.

    W drugiej kolejności należy zauważyć, że zgodnie z decyzją Rady 75 proc. nowych zasobów własnych będą stanowić dochody ze sprzedaży certyfikatów CBAM. Oparcie zasobów własnych aż w 75 procentach o dochody z CBAM wykazuje dużą determinację do wprowadzenia tego instrumentu, podczas gdy nie jest znana reakcja z jaką może się spotkać powyższy mechanizm ze strony WTO. Może to wysłać negatywny sygnał do naszych partnerów i stać się powodem nałożenia na UE analogicznych ceł odwetowych.

    Trzecie źródło dochodów mają stanowić zyski rezydualnych przedsiębiorstw międzynarodowych w wysokości 15 proc. nowych zasobów własnych. Państwa członkowskie mają wnosić wkład krajowy do budżetu UE w oparciu o zyski najbardziej rentownych przedsiębiorstw wielonarodowych, zgodnie ze znajdującą się w państwie członkowskim jurysdykcją rynku końcowego. Oznacza to, że państwa, w których znajduje się miejsce wykorzystywania lub zużywania usługi bądź towaru, będą mogły opodatkować podmiot, który dotychczas tego obowiązku unikał. Uważamy, że nałożenie nowego podatku dochodowego na przedsiębiorstwa międzynarodowe w dobie globalizacji oraz gospodarki cyfrowej okaże się w rzeczywistości nieefektywne. Stosowany przez korporacje transnarodowe transfer kapitału do jurysdykcji offshore w celu optymalizacji podatkowej nie zostanie powstrzymany poprzez wprowadzenia nowej daniny, wobec czego okaże się ona nieskuteczna.

    Nasze zastrzeżenia wzbudza oparcie tego zasobu własnego na przyjęciu Konwencji wielostronnej OECD/G-20 w kontekście otwartych ram w zakresie erozji bazy podatkowej i przenoszenia zysków (BEPS), której aspekty dotyczące wdrożenia porozumienia są w dalszym ciągu przedmiotem prac.

    Uważamy, że nakładanie nowych obciążeń podatkowych powinno mieć wymiar uniwersalny. Ustanowienie jednakowych zasad wobec podmiotów rynkowych gwarantuje zachowanie transparentności oraz prostoty naliczania nowej opłaty. Z tego powodu sprzeciwiamy się wprowadzeniu nowych zasobów własnych przy zastosowaniu danin sektorowych, jako przejawowi błędnej tezy o nadużywaniu możliwości optymalizacyjnych, w tym przez branżę digital.

    Podsumowując, nowe zasoby własne będą stanowić znaczące obciążenie dla europejskich przedsiębiorstw i konsumentów, w szczególności dla tych z mniej zamożnych państw członkowskich, w tym Polski. Mając to na uwadze, uważamy, że decyzja Rady powinna cechować się szczególną transparentnością oraz poprawnością metodologiczną, jeśli chodzi o ocenę skutków regulacji. Niestety w obecnym kształcie decyzja nie spełnia tych kryteriów, w związku z czym konieczne jest ponowne jej rozważenie oraz uzupełnienie.

     

    Zobacz: 21.01.2022 Stanowisko ZPP ws. projektu decyzji Rady zmieniającego decyzję ws. systemu zasobów własnych Unii Europejskiej

    Opinia Głównego Eksperta ZPP ds. gospodarki cyfrowej ws. projektu ustawy wolnościowej – powielanie rozwiązań już procedowanych na poziomie UE grozi chaosem prawnym

    Warszawa, 20 stycznia 2022 r. 

     

    Opinia Głównego Eksperta ZPP ds. gospodarki cyfrowej ws. projektu ustawy wolnościowej – powielanie rozwiązań już procedowanych na poziomie UE grozi chaosem prawnym

     

    W październiku zeszłego roku Związek Przedsiębiorców i Pracodawców wziął udział w konsultacjach projektu ustawy o ochronie wolności słowa w internetowych serwisach społecznościowych powszechnie znanej jako ustawy wolnościowej. W naszym stanowisku wytłumaczyliśmy, dlaczego uważamy wprowadzanie takich przepisów za zły pomysł. Do najważniejszych argumentów przeciwko tej ustawie należy bezsprzecznie kwestia pokrywania się jej zapisów z projektem Aktu o usługach cyfrowych (ang. Digital Services Act (DSA). Dublowanie się przepisów oznacza, że po wejściu w życie DSA większość postanowień ustawy wolnościowej zwyczajnie straci ważność. Niemniej, w ostatnim tygodniu pomysł wprowadzenia tej ustawy odżył ze względu na dyskusję wywołaną usunięciem profilu Konfederacji ze znanego serwisu społecznościowego.

    Blokowanie kanałów komunikacji urzędujących prezydentów czy partii politycznych, zasiadających w parlamencie, budzi emocje i skłania do refleksji nad sposobem zarządzania treściami w internecie czy wpływem dostawców usług internetowych na procesy demokratyczne. Mimo to uważam, że analizowanie problemu odpowiedzialności dostawców usług pośrednich jedynie na podstawie przypadków blokowania kont prowadzi do błędnych wniosków.

    Konfederacja zapowiedziała złożenie projektu, który pozwoli na nakładanie wysokich kar na właściciela serwisu społecznościowego, który usuwa stronę organizacji politycznej lub blokuje treści publikowane przez tą organizację. Nie sposób nie zauważyć, że tak szeroka ochrona mogłaby doprowadzić do szerzenia nielegalnych treści. Warto również zwrócić uwagę, że taka regulacja jest sprzeczna z celem unijnego regulatora, jakim jest zwiększanie odpowiedzialności za treści oraz bezpieczeństwa w internecie, urzeczywistnianym w nowych regulacjach takich jak DSA czy rozporządzenie o treściach terrorystycznych online. Co więcej, wprowadzenie szerokiej ochrony dla partii politycznych nie rozwiąże szerszego problemu nieprzejrzystego zarządzania treściami w internecie.

    Jak wspomniano na wstępie, w październiku zeszłego roku Ministerstwo Sprawiedliwości przedłożyło inny projekt, którego przedmiotem jest zarządzanie treściami online. Projekt ustawy wolnościowej przewiduje powołanie Rady Wolności Słowa, która miałaby być powoływana przez większość sejmową, oraz otrzymałaby prawo do decydowania o legalności treści objętych ograniczeniami. Ocena legalności treści wymaga balansowania pomiędzy prawami np. prawem do wolności wypowiedzi, a prawem do ochrony dóbr osobistych. Dlatego organ dokonujący tego rodzaju oceny powinien charakteryzować się pełną niezależnością, również polityczną, co koliduje z przewidzianą w projekcie procedurą wyboru członków Rady.

    Oprócz tych raczej oczywistych ograniczeń projekty nadmiernie upraszczają tematykę odpowiedzialności dostawców usług pośrednich oraz odpowiedzialności za treści umieszczane w internecie. Podstawowe uregulowanie tych kwestii znajdziemy w dyrektywie o handlu elektronicznym z 2000 r., która została transponowana do polskiego porządku prawnego za pomocą ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną (UŚUDE). Rozwój gospodarki cyfrowej oraz nowe wyzwania z tym związane doprowadziły do konieczności zaktualizowania dyrektywy, która będzie miała miejsce poprzez wprowadzenie ww. DSA. Przedłożenie projektu przez Komisję Europejską w grudniu 2020 r. rozpoczęło intensywne prace nad regulacją, które trwają do tej pory. W negocjacjach biorą udział dziesiątki – jeśli nie setki – interesariuszy: od regulatorów takich jak UODO czy KRRiT, poprzez dostawców usług pośrednich, po organizacje konsumenckie oraz pozarządowe.

    Ich celem jest znalezienie balansu pomiędzy zapewnieniem optymalnych warunków do rozwoju przedsiębiorczości w UE, a bezpieczeństwem w internecie oraz poszanowaniem wartości takich jak wolność słowa. Należy jednak pamiętać, że pod nazwą treści w internecie kryje się znacznie więcej niż tylko posty na kanałach społecznościowych, a postępująca cyfryzacja procesów zachodzących w gospodarce oznacza, że coraz większa liczba kupowanych produktów oraz usług będzie stawać się takowymi treściami.

    Dyrektywa o handlu elektronicznym i DSA to jednak nie jedyne akty prawne regulujące odpowiedzialność dostawców usług pośrednich za treści w internecie. Zaraz obok nich należy wymienić rozporządzenie ws. treści o charakterze terrorystycznym, rozporządzenie w sprawie prekursorów materiałów wybuchowych, jak również dyrektywę ws. praw autorskich.

    Oceniając poszczególne propozycje aktów legislacyjnych należy pamiętać również o imperatywie wspólnego rynku. Regulacje obecnie procedowane na poziomie UE są proponowane w postaci rozporządzeń, co pozwoli uniknąć fragmentacji oraz urzeczywistnić ideę jednolitego rynku cyfrowego. Wprowadzanie krajowych przepisów stoi w sprzeczności z tym celem oraz może zachęcić kolejne państwa członkowskie do regulowania kwestii cyfrowych na poziomie narodowym. Ostatecznie stracą na tym europejskie przedsiębiorstwa oraz konsumenci, czyli my wszyscy.

    Mając na uwadze wszystkie omówione problemy, dalsze próby procedowania wymienionych ustaw należy ocenić negatywnie.


    Kamila Sotomska
    Główny Ekspert ZPP ds. gospodarki cyfrowej

     

    Zobacz: 20.01.2022 Opinia Głównego Eksperta ZPP ds. gospodarki cyfrowej ws. projektu ustawy wolnościowej – powielanie rozwiązań już procedowanych na poziomie UE grozi chaosem prawnym

    Komentarz ZPP w sprawie kursu polskiej waluty

    Warszawa, 19 stycznia 2022 r. 

     

    Komentarz ZPP w sprawie kursu polskiej waluty

     

    Głównym zadaniem polityki pieniężnej NBP jest osiągnięcie celu fiskalnego polegającego zgodnie z art. 3 ust. 1 ustawy o Narodowym Banku Polskim na „utrzymaniu stabilnego poziomu cen przy jednoczesnym wspieraniu polityki gospodarczej rządu o ile nie ogranicza to realizacji tego celu”. NBP stosuje tak zwaną strategię bezpośredniego celu inflacyjnego, zgodnie z którą inflacja powinna w poszczególnych miesiącach wynosić 2,5% z możliwością odchylenia w górę bądź w dół o 1 punkt procentowy. Taką też informację znajdziemy nawet w dniu dzisiejszym na stronie internetowej NBP[1]. Tymczasem nie jest tajemnicą, że od wielu miesięcy Polska zmaga się z rekordową inflacją, która w grudniu 2021 r. zgodnie z danymi GUS przekroczyła rekordowy od lat poziom 8,6% w porównaniu z analogicznym miesiącem roku ubiegłego[2].

    Jednym z podstawowych elementów polityki monetarnej mającej służyć osiągnięciu celu inflacyjnego (poza regulowaniem stóp procentowych) jest dbanie o kurs waluty. Banki centralne posiadają bardzo duże rezerwy finansowe w różnych walutach i poprzez skupowanie rodzimego pieniądza na rynku mogą go umocnić, zaś poprzez sprzedawanie – osłabić. Na kurs waluty może wpływać nawet sama zapowiedź banku centralnego dotycząca woli osłabienia bądź umocnienia waluty. Warto podkreślić, że w zależności od sytuacji na rynku bankom może zależeć na umocnieniu bądź osłabieniu waluty. Dla przykładu (i w dużym uproszczeniu) silna, czyli droga złotówka powoduje, że import towarów jest tańszy, a firmy polskie działające na rynku międzynarodowym mogą liczyć na większe zyski. Słaba złotówka sprzyja natomiast eksportowi towarów.

    W sytuacji rosnącej inflacji, jak również wystąpienia samego ryzyka jej wzrostu, właściwym kierunkiem wydaje się umacnianie rodzimej waluty. Tymczasem NBP na przełomie 2020 i 2021 r. oraz w pierwszej połowie 2021 r. prowadził działania zmierzające do osłabienia złotego uzasadniając te działania obawą o wystąpienie deflacji. W praktyce w Polsce okresowa i niewielka deflacja w ujęciu miesięcznym wystąpiła przez krótki okres w 2020 r., jednak w 2021 r. ceny stale rosły, szczególnie w drugiej połowie roku.

    Obecnie polska złotówka od wielu miesięcy jest bardzo słaba w stosunku do głównych walut rozliczeniowych na świecie – dolara i euro. Od kilku miesięcy dolar utrzymuje się w okolicach 4 złotych, a okresowo przekracza tą kwotę. Euro natomiast od wielu miesięcy pozostaje niezmiennie drogie, a jego cena przekracza 4,5 zł, okresowo przekraczając nawet 4,6 zł. Wpływ na to ma przede wszystkim sytuacja na rynkach światowych i pozycja polskiej gospodarki. Nie bez znaczenia pozostaje jednak polityka monetarna NBP, o której wspominaliśmy powyżej.

    Słabość złotówki prowadzi do groźnych rezultatów. Za surowce energetyczne, takie jak gaz, prawa do emisji CO2, czy ropę naftową, płacimy w zagranicznych walutach. Im złotówka słabsza, tym są one droższe. To z kolei przekłada się nie tylko na coraz bardziej dotkliwe dla konsumentów i przedsiębiorców wzrosty cen samej energii, lecz również na wyższe ceny produktów i usług  w ogóle. Tym samym, za rosnącą inflację w Polsce przynajmniej częściowo odpowiada słaba złotówka. Mając to na uwadze, należy powtórzyć rekomendację przedstawianą już przez ZPP w przeszłości – w ramach walki z inflacją musimy wykorzystywać rozmaite instrumenty. „Tarcze” oparte na czasowym obniżeniu opodatkowania niektórych produktów są krokiem w dobrym kierunku, jednak potrzeba dalszych działań z zakresu zarówno polityki podatkowej, jak i budżetowej, czy monetarnej.

    ***

    [1] https://www.nbp.pl/home.aspx?f=/polityka_pieniezna/polityka_pieniezna.html (dostęp na dzień 17.01.2021 r.).

    [2] GUS, Wskaźniki cen towarów i usług konsumpcyjnych w grudniu 2021 r., 14.01.2022 r.

     

    Zobacz: 19.01.2022 Komentarz ZPP w sprawie kursu polskiej waluty

    Apel Cezarego Kaźmierczaka, Prezesa ZPP ws. Europejskiego Funduszu Odbudowy

    Warszawa, 18 stycznia 2022 r. 

     

    APEL CEZAREGO KAŹMIERCZAKA, PREZESA ZPP DO KOMISJI EUROPEJSKIEJ WS.
    EUROPEJSKIEGO FUNDUSZU ODBUDOWY

     

    Szanowna Pani Komisarz,

    ostatnich kilkadziesiąt miesięcy to dla Europy, a także całego świata, wyjątkowo trudny okres. Wyzwania związane z pandemią koronawirusa miały charakter nie tylko zdrowotny, lecz również społeczny czy gospodarczy. Powszechna recesja, choć krótkotrwała, spowodowała konieczność prowadzenia niestandardowych działań z zakresu polityki monetarnej i fiskalnej. Uruchomienie gigantycznych programów pomocowych dla firm i utrzymywanie bardzo niskich stóp procentowych uchroniło część biznesu przed upadkiem, a społeczeństwa przed zubożeniem, jednak nie zniwelowało całkowicie negatywnego wpływu pandemii na gospodarki. Dodatkowo, w wielu państwach pandemia unaoczniła – w najbrutalniejszy z możliwych sposobów – konieczność przeprowadzenia poważnych reform w zakresie systemu opieki zdrowotnej, usług publicznych, czy cyfryzacji urzędów.

    Wszystkie powyższe względy spowodowały, że Unia Europejska zdecydowała się zaproponować ambitny program pomocy państwom członkowskim w popandemicznej odbudowie. Służyć temu ma m.in. Instrument na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności.

    W preambule do rozporządzenia ustanawiającego Instrument stwierdzono, że ma on zapewnić „skuteczne i znaczące wsparcie finansowe na rzecz szybszej realizacji zrównoważonych reform i związanych z nimi inwestycji publicznych w państwach członkowskich”, a jego ostatecznym celem jest wyeliminowanie negatywnych skutków i konsekwencji kryzysu związanego z COVID-19 w Unii.

    Wyzwania, na które odpowiedzieć ma Instrument, mają charakter zupełnie ponadpolityczny. Wokół konieczności odbudowy i zachowania konkurencyjności oraz spoistości gospodarczej UE zbudowano konsensus, również wykraczający poza bieżącą politykę. Jestem zatem głęboko przekonany, że i faktyczne wdrożenie Instrumentu poprzez przekazanie państwom członkowskim należnych im środków, powinno abstrahować od bieżących stosunków między instytucjami unijnymi a przedstawicielami poszczególnych państw.

    Nie jest tajemnicą, że między niektórymi państwami członkowskimi a Komisją Europejską trwają spory dotyczące między innymi zasad funkcjonowania Wspólnoty, czy granic suwerenności poszczególnych krajów. W przypadku Polski dyskusja ta toczy się głównie na gruncie zmian wprowadzonych w zakresie systemu sądownictwa. W każdej zdrowo funkcjonującej organizacji spór jest rzeczą naturalną. Nie powinniśmy od niego uciekać, a wszystkie jego strony mają oczywiste prawo do formułowania w jego ramach opinii (nawet tych kategorycznych), czy wyciągania wniosków oraz konsekwencji w zakresie wzajemnych relacji.

    Z niepokojem dostrzegam, że Instrument na rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności, mimo swojego z gruntu apolitycznego charakteru, stał się częścią trwającego sporu między polskim rządem a Komisją Europejską i jest w nim wykorzystywany jako argument. Chcę wyrazić zdecydowany sprzeciw wobec tej praktyki.

    Państwa członkowskie wspólnie zgodziły się na wprowadzenie tego nadzwyczajnego narzędzia odbudowy po kryzysie, wspólnie ustaliły również warunki jego uruchomienia w odniesieniu do każdego z krajów. Każdy kraj, który te warunki spełnił, powinien otrzymać środki finansowe przewidziane w poczynionych miesiące temu ustaleniach.

    Partnerzy społeczni w Polsce mają wiele uwag dotyczących zmian wprowadzonych w ostatnich latach w wymiarze sprawiedliwości. Nie mogę jednak godzić się na sytuację, w której polscy obywatele i biznes pełnią rolę zakładników w czysto politycznym sporze między organami UE a rządem. Dyskusje o praworządności i zasadach funkcjonowania UE mogą i powinny się toczyć. Jestem jednak przekonany, że Komisja Europejska dysponuje pełnym wachlarzem środków umożliwiających forsowanie swoich racji bez narażania polskiej – a w rezultacie i europejskiej – gospodarki na wolniejszy powrót do ścieżki wzrostu zaburzonej przez pandemię COVID-19.

    Apeluję o uruchomienie środków, które w ramach Instrumentu na Rzecz Odbudowy i Zwiększania Odporności, są Polsce (jako krajowi, który zrealizował wszystkie wymagane stosownym rozporządzeniem procedury) w pełni należne, i zaprzestania wykorzystywania ich w celu oddziaływania na polski rząd. Tego rodzaju praktyka może tylko wzmacniać narrację opartą na nieufności do instytucji unijnych, a jedynymi jej ofiarami są polscy obywatele i przedsiębiorcy.

    Z poważaniem,

    Cezary Kaźmierczak
    Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców

     

    Zobacz: 18.01.2022 Apel Cezarego Kaźmierczaka, Prezesa ZPP ws. Europejskiego Funduszu Odbudowy

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery