• PL
  • EN
  • szukaj

    Stanowisko ZPP ws. inicjatywy End the Cage Age

    Warszawa, 6 czerwca 2023 r.

    Stanowisko ZPP ws. inicjatywy End the Cage Age

     

    • Przetwory mięsne i żywiec oraz produkty mleczne to kategorie produktowe odpowiadające za 27 procent ogółu wartości eksportu artykułów rolno-spożywczych z Polski w 2022 roku.
    • W Polsce udział systemów klatkowych w chowie i hodowli zwierząt jest wyższy niż w krajach zachodniej części Unii Europejskiej.
    • 21 czerwca 2021 Parlament Europejski przyjął rezolucję o nazwie Koniec Epoki Klatkowej (End the Cage Age). Nowe przepisy doprowadzić mają do wejścia w życie zakazu stosowania klatek w chowie i hodowli np. drobiu, loch, cieląt czy królików już w 2027 roku.
    • Wejście w życie inicjatywy End the Cage Age w czasach kryzysu gospodarczego i niepewności względem sytuacji na Ukrainie może okazać się znaczącym zagrożeniem dla bezpieczeństwa w dostępie do żywności w Unii Europejskiej i zachwiać stabilnością unijnych przedsiębiorstw hodowlanych.
    • Potencjalne wejście w życie inicjatywy Koniec Epoki Klatkowej powinno implikować wprowadzenie paralelnych wymogów – względem tych obowiązujących unijnych producentów – dla artykułów odzwierzęcych importowanych przez Unię Europejską.

     

    Polska od lat pozostaje jednym z unijnych czempionów na rynku hodowli zwierząt. Mięso, przetwory mięsne i żywiec oraz produkty mleczne to kategorie produktowe odpowiadające za 27 procent ogółu wartości eksportu artykułów rolno-spożywczych z Polski w 2022 roku. Z 46,7 mld EUR wartości eksportu wskazane kategorie odpowiadały za 13,2 mld EUR. Zarówno mięso, przetwory mięsne i żywiec jak i produkty mleczne w ubiegłym roku zanotowały zwyżkę wartości eksportu o 37 proc. rok do roku. Z jednej strony był to efekt podwyżek cen na rynkach rolnych, które wywindowały ceny produktów, z drugiej jednak efekt wieloletnich działań rozwojowych polskich przedsiębiorstw rolnych.

    Jednym z kluczowych elementów dla sukcesów krajowego sektora hodowli zwierząt jest organizacja produkcji. Polska znacząco różni się tu od państw zachodniej części wspólnoty. W Królestwie Niderlandów, Austrii, Niemczech czy Szwecji w systemach bezklatkowych utrzymuje się dziś między 87, a 98 procent zwierząt. W Polsce, Bułgarii czy Grecji wskaźnik ten oscyluje wokół 22-24 procent. Unia Europejska wyraźnie dzieli się tu na dwa bloki, z których każdy odgrywa ważną rolę w strukturze unijnej produkcji.

    Różnice w przyjętych metodach hodowli wynikają z krystalizujących się latami preferencji konsumentów w różnych częściach kontynentu. Popyt na mięso czy jaja pochodzące z konkretnych systemów hodowli stanowi pochodną poziomu zamożności społeczeństw. Przywołane dane procentowe nie są – co naturalne – wartościami stałymi, ale notują pewną dynamikę – różną jednak w zależności od tempa zmieniających się wyborów konsumenckich na określonych obszarach.

    Tymczasem 21 czerwca 2021 Parlament Europejski przyjął rezolucję o nazwie Koniec Epoki Klatkowej (End the Cage Age), w sprawie której od lat lobbowali aktywiści prozwierzęcy z kilku europejskich państw – w tym z Polski. Wniosek ustawodawczy w sprawie tej inicjatywy przyjęty ma zostać już jesienią tego roku, a nowe przepisy doprowadzić mają do wejścia w życie zakazu stosowania klatek w chowie i hodowli np. drobiu, loch, cieląt czy królików już w 2027 roku.

    Inicjatywa Koniec Epoki Klatkowej może stanowić poważne utrudnienie dla funkcjonowania sektora hodowli zwierzęcej w Polsce ze szczególnym uwzględnieniem sektora produkcji drobiarskiej. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców jest zdania, że – o ile dbałość o warunki dobrostanowe powinna być jedną z nadrzędnych wartości, które przyświecać muszą hodowcom zwierząt – o tyle wejście w życie inicjatywy End the Cage Age w czasach kryzysu gospodarczego i niepewności względem sytuacji na Ukrainie może okazać się znaczącym zagrożeniem dla bezpieczeństwa w dostępie do żywności w Unii Europejskiej i zachwiać stabilnością unijnych przedsiębiorstw hodowlanych. Także planowany okres przewidziany na wejście w życie nowych regulacji wydaje się zbyt krótki względem skali produkcji zwierzęcej w Unii Europejskiej. W zasadzie trzy lata, licząc od potencjalnej daty uchwalenia nowych przepisów, to przedział czasowy, w którym niemożliwe będzie dostosowanie unijnych gospodarstw hodowlanych do nowych wymogów.

    Unia Europejska powinna być także konsekwentna i transparentna względem przyjmowanych ram prawnych. Przypomnieć należy, że nowe przepisy będą pokrywać się czasowo z następstwami tak zwanej rewolucji dobrostanowej z 2012 roku, kiedy to dyrektywą 1999/74/WE zmuszono hodowców drobiu do wprowadzenia w budynkach inwentarskich wzbogaconych klatek (zwiększenie powierzchni klatek, zamontowanie karmnika na paszę, pojemnika z wodą, 2 poideł, grzędy, gniazda, tarki lub papieru ściernego oraz dodanie ściółki). Zaciągnięte wówczas kredyty spłacane są przez przedsiębiorstwa do dziś, tymczasem regulacje narazić mają ich na kolejne koszty. Jak wyliczyła Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz koszt implementacji założeń inicjatywy Koniec Epoki Klatkowej oscyluje wokół 5 mld złotych. To obciążenia, które solidarnie ponieść będzie musiała branża drobiarska w czasach, gdy wzrost kosztów produkcji zachwiał stabilnością finansową wielu unijnych przedsiębiorstw rolnych. Eksperci KIPDiP wskazali także, że nieśność kur utrzymywanych w systemach klatkowych średnio utrzymuje się powyżej poziomu osiąganego przez drób ekologiczny czy ściółkowy. Stosunkowo łatwiejsza jest także kontrola zdrowia zwierząt i bezpieczeństwa żywności pozyskiwanej z gospodarstw wykorzystujących systemy klatkowe, co jest kluczowe w kontekście wciąż powracającego do Polski wirusa grypy ptaków.

    Wprowadzenie w europejskich gospodarstwach zakazu stosowania klatek nie spowoduje także zmiany trendu w wymiarze globalnym. Spożycie mięsa drobiowego i jaj pochodzących z chowu klatkowego na świecie od lat pozostaje na wysokim poziomie, a rosnąca liczba ludności ziemi musi mieć zapewniony dostęp do pożywienia – w tym mięsa.. Wyeliminowanie tego typu produkcji z Unii Europejskiej znajdzie swoje odzwierciedlenie wyłącznie w zwiększeniu importu tańszych produktów drobiarskich z krajów, w których nie obowiązują wyśrubowane unijne normy. Kapitalne znaczenie w tym kontekście będą miały przyszłe relacje między Unią Europejską, a Ukrainą i krajami grupy MERCOSUR – czołowymi światowymi dostawcami produktów odzwierzęcych do UE. Mięso wytworzone w warunkach laboratoryjnych – z uwagi na ograniczone możliwości względem wielkości produkcji oraz wysoką cenę – nie zapełni luki powstałej w wyniku ograniczenia produkcji spowodowanego wejściem w życie inicjatywy Koniec Epoki Klatkowej.

    W obecnych warunkach rynkowych podkreślić należy także rolę korelacji jaka zachodzi między sektorem hodowli zwierzęcej, a produkcją roślinną w Polsce. Większość zbóż zbieranych w naszym kraju produkowanych jest z przeznaczeniem do produkcji paszowej. Mniejsza liczba hodowanych w Polsce zwierząt, co jest nieuniknioną konsekwencją wejścia w życie planowanych regulacji, oznacza pozbawienie możliwości sprzedaży zboża części rolników. Byłby to zatem kolejny ruch destabilizujący długoterminowo sytuację przedsiębiorstw rolnych. Wyższe warunki dobrostanu na fermach to również konieczność poniesienia przez hodowców znaczących kosztów, które z pewnością częściowo zostałyby przerzucone na konsumentów.

    Gdyby Unia Europejska rzeczywiście zdecydowała się na wprowadzenie zakazu używania klatek w chowie i hodowli zwierząt, naturalnym ruchem powinno być zaostrzenie wymogów względem produktów odzwierzęcych importowanych na terytorium Unii Europejskiej. Trudno dziś wyobrazić sobie bowiem rynkową konkurencję unijnych producentów z przedsiębiorcami z państw, które – dzięki brakowi konieczności prowadzenia gospodarstw według unijnych norm – ponoszą znacznie niższe koszty produkcji. Zrównanie wymogów dla importowanych do UE produktów odzwierzęcych z tymi obowiązującymi we wspólnocie wyrównałoby – zakładając wejście w życie omawianej inicjatywy – szanse i zapewniło relatywnie równe warunki konkurencji.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców jest zdania, że tak daleko idąca, odgórna ingerencja w rynek jaką jest inicjatywa Koniec Epoki Klatkowej, to krok idący zbyt daleko. Unia Europejska – szczególnie w czasie kryzysu – wnikliwie obserwować powinna zmieniające się trendy rynkowe po to, by móc umiejętnie i sprawnie reagować na wszelkie zachwiania dotychczasowej proporcji między podażą, a popytem. Względem różnić w wykorzystywaniu klatek w chowie i hodowli w państwach UE, błędnym jest także stosowanie tych samych wymogów i tego samego vacatio legis wobec wszystkich krajów członkowskich. ZPP rekomenduje odrzucenie założeń projektu i skierowanie wektora uwagi na podnoszenie warunków dobrostanowych w gospodarstwach w sposób ewolucyjny i przy uwzględnieniu zdania środowisk rolnych, których bezpośrednio dotknąć mogą planowane zmiany.

     

    Zobacz: 6.06.2023 Stanowisko ZPP: Inicjatywa End the Cage Age

    Raport ZPP: CIT w Polsce – czyli dlaczego nie jest tak, jak być powinno?

    Warszawa, 31 maja 2023 r.

     

    Raport ZPP: CIT w Polsce – czyli dlaczego nie jest tak, jak być powinno?

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców przygotował raport CIT w Polsce – czyli dlaczego nie jest tak, jak być powinno?, który stanowi próbę usystematyzowania wiedzy z zakresu funkcjonowania w Polsce podatku dochodowego od osób prawnych.

    Rok 2022 był szczególny pod względem proporcji wpływów budżetowych z tytułu podatków. Pierwszy raz w historii dochody z tytułu CIT (70,1 mld zł) przewyższyły bowiem te z PIT (68,1 mld zł ) od osób fizycznych. Zmiana w pierwszeństwie względem wartości odprowadzonego podatku to sytuacja wyjątkowa, za którą odpowiada rekordowy – bo wynoszący 33,9 procenta rdr – wzrost wpływów z tytułu CIT. W ostatnich latach najwyższa historycznie była nie tylko wysokość odprowadzonego podatku w ujęciu nominalnym, ale także w relacji do PKB.

    Zauważalny wzrost dochodów z CIT nie sprawił jednak, że zlikwidowana została luka w odniesieniu do tego podatku. Z uwagi na często nieuchwytny z ekonomicznego puntu widzenia charakter, wielkość luki w CIT stanowi w znacznej mierze efekt zebranych danych szacunkowych. Polski Instytut Ekonomiczny w raporcie Luka CIT w Polsce  podaje, że w latach 2019-2020 poziom luki w CIT ustabilizował się na poziomie około 30 procent teoretycznych dochodów z CIT . Oznacza to – przywołując sugestywny obraz autorstwa ekspertów PIE – że z każdych 100 PLN podatku, który powinien wpływać do budżetu państwa i samorządów, otrzymują one tylko około 70 PLN. Według szacunków luka w CIT w roku 2020 wynosiła między 20 a 25 mld zł. Ostatnie lata to także okres dynamicznych zmian dotyczących skali zjawiska.

    Dlatego Związek Przedsiębiorców i Pracodawców postawił sobie za cel usystematyzowanie najnowszej dostępnej wiedzy analitycznej związanej z CIT, omówienie kluczowych zjawisk powiązanych z tym podatkiem, wskazanie sukcesów i porażek względem ograniczenia skali zjawiska agresywnej optymalizacji podatkowej oraz rozważnie sensowności koncepcji alternatywnych – z całym skorelowanym z nim repozytorium szans i zagrożeń.

    Raport CIT w Polsce – czyli dlaczego nie jest tak, jak być powinno? powstał w ramach projektu Biznes dla Polski, Polska dla Biznesu.

     

    Zobacz: 31.05.2023 Raport CIT w Polsce. Dlaczego nie jest tak, jak być powinno?

    Stanowisko ZPP: Nie utrudniajmy gastronomii życia zbędnymi regulacjami

    Warszawa, 1 czerwca 2023 r.

     

    Stanowisko ZPP: Nie utrudniajmy gastronomii życia zbędnymi regulacjami

     

    • W myśl najnowszej wykładni prawa lokale gastronomiczne są zobowiązane do zapewnienia liczby szaf podwójnych (lub dwukrotnej liczby szaf pojedynczych) odpowiadającej liczbie osób zatrudnionych. To znacznie więcej niż wynoszą realne potrzeby pracowników.
    • ZPP postuluje, aby przepisy przewidywały obowiązek zapewnienia takiej liczby szaf, aby każdy pracownik miał zapewnioną jedną szafę podwójną lub dwie szafy pojedyncze na czas, który jest czasem pracy tego pracownika.
    • ZPP postuluje, aby przepisy dawały możliwość korzystania z tej samej szafy przez więcej niż jednego pracownika, z tym wszelako ograniczeniem, że w tym samym czasie korzystać z niej będzie mógł wyłącznie jeden pracownik.

     

    W nawiązaniu do Rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Socjalnej w sprawie ogólnych przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy (tj. Dz.U. Dz.U. 2003 Nr 169, poz. 1650) i wykładni dokonanej przez Państwową Inspekcję Pracy oraz Sądy Administracyjne (wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 7 lipca 2022 r. III OSK 1343/21 oraz z dnia 14 marca 2023 r., III OSK 1973/21), Związek Przedsiębiorców i Pracodawców pragnie zwrócić uwagę na przepis, który utrudnia prowadzenie działalności gospodarczej w sektorze gastronomii.

    Nowa wykładnia wskazanego przepisu wymaga od lokalu gastronomicznego zapewnienia liczby szaf podwójnych (lub dwukrotnej liczby szaf pojedynczych) odpowiadającej liczbie osób zatrudnionych. W przypadku restauracji, które pracują np. na 3 zmiany oznacza to konieczność zapewnienia trzykrotnie wyższej liczby szaf niż wynosi faktyczna liczba osób pracujących na zmianie. W znacznej większości przypadków w restauracjach nie zachodzi potrzeba korzystania z szaf w celu pozostawienia ubrań roboczych po zakończeniu pracy. Szafy pełnią swą funkcję tylko w czasie realnej pracy zatrudnionego. Po zakończeniu zmiany pozostają puste i są gotowe do pełnienia swojej funkcji dla zespołu pracującego w kolejnym przedziale godzinowym.

    Fundamentalna zmiana, której wprowadzenie postulujemy, dąży do tego, aby przepisy Bezpieczeństwa i Higieny Pracy:

    • przewidywały obowiązek zapewnienia takiej liczby szaf, aby każdy pracownik miał zapewnioną jedną szafę podwójną lub dwie szafy pojedyncze na czas, który jest czasem pracy tego pracownika oraz
    • dawały możliwość korzystania z tej samej szafy przez więcej niż jednego pracownika, z tym wszelako ograniczeniem, że w tym samym czasie korzystać z niej będzie mógł wyłącznie jeden pracownik.

    Wspomniane przepisy na bieżącym etapie nie uwzględniają uwarunkowań pracy gastronomii, w której normą jest stosowanie niejednolitych modeli pracy. Pomimo że w sektorze dominuje system zmianowy, w znaczącej większości nie wymaga on pozostawiania ubrań roboczych w szafkach. 

    Nadmierna regulacja – z jaką mamy do czynienia w przypadku omawianego przepisu – wiąże się dziś ze znacznymi utrudnieniami dla funkcjonowania lokali gastronomicznych, których celem nadrzędnym powinno być ukierunkowanie swoich działań na odbudowę po trudnym okresie lockdownów, który w największej mierze dotknął właśnie przedsiębiorstw sektora HoReCa.

    Wprowadzenie postulowanych przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zmian w przepisach z całą pewnością zostałoby odczytane przez branżę jako wyraz zrozumienia dla realiów funkcjonowania lokali gastronomicznych i przejaw dobrej woli względem przepisu, którego zmiana nie wymaga szerokich analiz – potrzeba zmiany wynika bowiem z doświadczeń samych przedsiębiorców.

     

    Zobacz: 1.06.2023 Stanowisko ZPP: Nie utrudniajmy gastronomii życia zbędnymi regulacjami

    Komentarz ZPP: Ustawa o cable poolingu – kluczowa decyzja rozwojowa polskiej energetyki odnawialnej, lecz w obecnej formie nieatrakcyjna rynkowo

    Warszawa, 30 maja 2023 r.

     

    Komentarz ZPP: Ustawa o cable poolingu – kluczowa decyzja rozwojowa polskiej energetyki odnawialnej, lecz w obecnej formie nieatrakcyjna rynkowo

     

    • Energia z instalacji hybrydowej w cable poolingu będzie tańsza niż z pojedynczego źródła OZE
    • Rola do odegrania przez magazyny energii jest w cable poolingu znacząca, pod warunkiem, że nie będą one traktowane jak źródło wytwórcze
    • Istnieje ryzyko przeregulowania zasad współdzielenia przyłącza przez wytwórców, co ograniczy potencjał w zakresie przyrostu nowych źródeł OZE

    Istotnym problemem polskiej energetyki jest obecnie przyłączanie nowych mocy wytwórczych do Krajowego Systemu Elektroenergetycznego, którego przebudowa jest koszto- i czasochłonna. Szybkim rozwiązaniem tego problemu (choćby częściowo) może być wspólne korzystanie z przyłącza przez źródła OZE o odmiennym czasie i charakterystyce pracy. Dzięki współdzieleniu przyłącza uzyskujemy stabilniejszy profil wytwórczy, co jest pożądane dla systemu. Niestety pomysł, bez odpowiednich konsultacji, może łatwo obrócić się w bezużyteczną regulację.

    Przedstawione przez Ministerstwo Klimatu propozycje zmian w Prawie Energetycznym dotyczące tzw. cable poolingu to jedno z trzech kluczowych rozwiązań dotyczących odnawialnych źródeł energii, decydujących o szybkim rozwoju OZE w Polsce, przy optymalnym koszcie inwestycyjnym.

    Cable pooling to możliwość wykorzystania istniejącego już punktu przyłączenia np. farmy wiatrowej przez inne źródło, pod warunkiem że moc wyjściowa takiej elektrowni hybrydowej nie przekroczy mocy zainstalowanej, przyznanej przez operatora w umowie przyłączeniowej.

    Co to oznacza? Jeśli posiadamy farmę wiatrową o mocy zainstalowanej 50 MW to do takiej maksymalnej wartości możemy wprowadzać energię do sieci. Wiatraki większość dni w roku pracują z połową mocy zainstalowanej – 25 MW, co oznacza że istniej jeszcze możliwość wprowadzania dodatkowej mocy w wysokości 25 MW równolegle do pracującej farmy wiatrowej.

    Czyli, jeśli uzupełnimy famę wiatrową instalacją fotowoltaiczną o mocy 25 MW, otrzymamy dużo bardziej wydajne źródło zielonej energii. Dodatkowo praca farmy wiatrowej i instalacji solarnej z reguły nie pokrywają się czasowo, najczęściej w nocy silniej wieje, a w ciągu dnia wydajniej pracuje instalacja fotowoltaiczna.

    Jeśli jeszcze taką instalację hybrydową uzupełnimy o źródło gazowe o mocy około 10 MW, a w przyszłości zastąpimy je instalacją wodorową, to otrzymamy lokalne, stabilne źródło energii pracujące w sposób ciągły z dość równomierną mocą, przez co najmniej 7500 godzin w roku.

    Taka instalacja wyprodukuje około 250000 MWh energii rocznie, przy czym około 170 000 MWh stanowić będzie energia zielona.

    W żadnym momencie wprowadzana do sieci energia nie przekroczy 50 MW mocy, więc nie trzeba będzie modernizować przyłącza dla podłączenia dodatkowych źródeł. A to znaczna oszczędność przy planowaniu nowej inwestycji, przez co energia z takiej hybrydy będzie znacząco tańsza niż przy pojedynczym źródle energii.

    Prawidłowe zapisy nowelizacji Prawa Energetycznego dotyczące cable poolingu pozwolą na szybkie wybudowanie w Polsce co najmniej 5 – 7 GW solarnych i wiatrowych źródeł energii bez konieczności oczekiwania przez inwestorów na decyzje przyłączeniowe, bez nadmiernego obciążania systemu elektroenergetycznego. W skali kraju może to dać nawet do 12 TWh taniej zielonej energii. Niektóre opracowania wskazują że potencjał w cable poolingu w Polsce jest znacznie większy, nawet na poziomie 25 GW nowych mocy.

    Nie koncentrując się na poszczególnych zapisach ustawy, które wymagają jeszcze pewnego dopracowania, należy pozytywnie ocenić samą inicjatywę Ministerstwa.

    To również decyzja znacząco zwiększająca bezpieczeństwo energetyczna kraju, ponieważ należy spodziewać się szybkich inwestycji w nowe źródła, które uzupełnią dotychczas istniejące, a na poziomie lokalnym zapewnią odpowiednią podaż zielonej energii dla miejscowego przemysłu.

    Niestety dość jednoznacznie zidentyfikowanym zagrożeniem przy konsultacjach przepisów dotyczących cable poolingu, prowadzonych pod przewodnictwem MKiŚ, jest przeregulowanie nowej instytucji prawnej.

    Wymagania techniczno-regulacyjne stawiane każdemu pojedynczemu elementowi systemu, mające na celu zwiększenie kontroli URE, czy PSE nad każdym źródłem wytwórczym w konfrontacji z odpowiedzialnością solidarną grupy podmiotów zorganizowanych w ramach jednej decyzji cable poolingowej będzie nastręczało zarówno problemów w sterowaniu mocami wytwórczymi pojedynczych źródeł energii, jak i brakiem swobody kształtowania relacji wewnątrz grupy wytwórczej. Do tego istnieje ryzyko rozmycia odpowiedzialności wewnątrz grupy za np. przekroczenia mocy umownej.

    W pracach MKiŚ na obecnym etapie brak jest wskazania czym tak naprawdę jest cable pooling i czym chcemy, żeby był. Takie założenie pozwoliłoby na samodyscyplinę przy konstruowaniu przepisów i ograniczenie ryzyka ich zbytniej szczegółowości, która obecnie powoduje, że nowe prawo może być niezwykle trudno aplikowalne. Zawiłość przepisów może więc spowodować, że na cable pooling zdecydują się jedynie duzi gracze energetyczni lub grupy inwestycyjne, nie będące przedsiębiorstwami energetycznymi, które mogą wręcz blokować rozwój cable poolingu i monopolizować przyłącza.

    Aby ustawa o cabel poolingu przełożyła się na szerokie jej wykorzystanie należy:

    • Usunąć z regulacji wszelkie przepisy, które wykraczają poza pomiary, sterowanie mocą i kontrolowanie przekroczeń na przyłączu
    • Pozostawić szeroko pojętą zasadę swobody zawierania umów pomiędzy wytwórcami OZE, będącymi stronami umowy cable poolingowej,
    • Racjonalna jest potrzeba kontroli i obowiązek raportowania generacji z każdego źródła osobno, jednak sterowanie, każdym z nich powinno pozostać w gestii podmiotów gospodarczych, a nie organów państwa, czy instytucji (w takim przypadku podmiot sterujący wkraczałby w zasadę swobody kształtowania stosunków umownych),
    • Organy państwa, czy instytucje powinny mieć w dyspozycji sterowalność źródłem mocy jako całością jedynie w miejscu przyłącza, a nie na każdym urządzeniu wytwórczym. W innym przypadku zaburzy to relacje biznesowe wewnątrz grupy i może stać się źródłem pozwów cywilnych zarówno przeciw organom administracji, jak również między podmiotami w grupie,
    • Nie powinno się dopuszczać podmiotów innych niż koncesjonowane do bycia stroną umów cable poolingowych, aby nie blokowały/monopolizowały przyłącza, jednocześnie nie podlegając ustawie prawo energetyczne (ze względu na bezpieczeństwo energetyczne państwa i niepożądane działania podmiotów trzecich),
    • Stronami umów (liderami potencjalnego joint venture) powinny być tylko podmioty które dostarczają energię na danym przyłączu lub są koncesjonowanym wnioskodawcą przyłączenia do sieci,
    • Podstawą działania cable poolingu jest stabilność i przewidywalność skumulowanych źródeł energii wprowadzanych na przyłączu. Powinno się nagradzać, promować, zwalniać z opłat podmioty, które zapewniają sterowalność energią wprowadzaną zgodnie z zapotrzebowaniem na moc – będzie to stymulować do dołączania do zespołu cable poolingowego magazynów energii (aby sterowanie mocą było bardziej elastyczne i przypominało generację ze źródeł energetyki zawodowej),
    • Magazyny energii funkcjonujące w ramach zespołu cable poolingowego nie powinny być wyodrębniane czy traktowane jako generatory mocy lecz wraz z innym źródłem OZE jako jedna jednostka generacyjna – przypisana do konkretnego elementu wytwórczego.

     

    Zobacz: 30.05.2023 Komentarz ZPP: Ustawa o cable poolingu – kluczowa decyzja rozwojowa polskiej energetyki odnawialnej, lecz w obecnej formie nieatrakcyjna rynkowo

    Konferencja prasowa – Marcin Nowacki szefem EU-Ukraine Civil Society Platform po stronie Unii Europejskiej

    29 maja 2023 r., Warszawa

     

    Konferencja prasowa – Marcin Nowacki szefem EU-Ukraine Civil Society Platform
    po stronie Unii Europejskiej

     

    W budynku Parlamentu Europejskiego i Komisji Europejskiej w Polsce, 29 maja 2023 roku o godzinie 13:00 odbyła się konferencja prasowa w trakcie której Marcin Nowacki, wiceprezes ZPP, został wybrany na szefa EU-Ukraine Civil Society Platform po stronie Unii Europejskiej. Platforma działa w ramach Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego (EKES) w Brukseli, który jest organem doradczym UE.

    W trakcie konferencji Cezary Kaźmierczak, Prezes ZPP, przywitał przybyłych gości i zaznaczył, że Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny stanowi platformę dialogu pomiędzy pracodawcami, związkami zawodowymi, organizacjami pozarządowymi oraz politykami – „Bardzo cieszymy się, że pełnomocnikiem ds. ukraińskich został Polak, a tym bardziej osoba z naszej organizacji. Już od początku tego miesiąca Marcin Nowacki zaczął urzędowanie w swojej nowej roli.”

    „EU-Ukraine Civil Society Platform to fundament współpracy instytucjonalnej pomiędzy partnerami społecznymi z państw UE i Ukrainy. Zostałem wybrany na 2,5-letnią kadencję i mam nadzieję, że za chwilę będziemy uczestniczyli w procesie negocjacji akcesyjnych. To jest moja największa motywacja na najbliższe miesiące. Po otwarciu negocjacji Civil Society Platform przekształci się w EU-Ukraine Joint Consultative Committee.” – powiedział Marcin Nowacki, Wiceprezes ZPP.

    EU-Ukraine Civil Society Platform (EU-Ukraine CSP) integruje partnerów społecznych z UE i Ukrainy. Celem EU-Ukraine CSP jest monitorowanie procesu integracji Ukrainy z UE oraz integracja środowiska biznesu i pracowników pomiędzy stronami. W ramach podejmowanych aktywności odbywają się przeglądy procesu dostosowania Ukrainy do wymogów UE oraz wsparcie w zakresie wchodzenia ukraińskiego biznesu na rynek unijny.

    Europejski Komitet Ekonomiczno-Społeczny jest organem doradczym UE, który posiada określoną rolę w procesie decyzyjnym Unii Europejskiej. Każda regulacja, przed procedowaniem przez Parlament Europejski, podlega procesowi opiniowania przez EKES. Składa się on z 329 przedstawicieli organizacji pracodawców, związków zawodowych i organizacji pozarządowych ze wszystkich państw członkowskich UE.

    Stanowisko ZPP w sprawie dyrektywy Rady (UE) 2022/2523 z dnia 14 grudnia 2022 r. w sprawie zapewnienia globalnego minimalnego poziomu opodatkowania międzynarodowych grup przedsiębiorstw oraz dużych grup krajowych w Unii.

    Warszawa, 25 maja 2023 r.

     

    Stanowisko ZPP w sprawie dyrektywy Rady (UE) 2022/2523 z dnia 14 grudnia 2022 r. w sprawie zapewnienia globalnego minimalnego poziomu opodatkowania międzynarodowych grup przedsiębiorstw oraz dużych grup krajowych w Unii.

     

    • Wprowadzenie globalnego minimalnego poziomu opodatkowania według zamierzeń ma na celu walkę z agresywną optymalizacją podatkową dużych, międzynarodowych koncernów.
    • Dyrektywa nie rozróżnia jednak sytuacji, w której podmiot płaci niskie podatki z powodu korzystania z optymalizacji, od tych, gdy korzysta z całkowicie legalnych preferencji istniejących np. w Polsce.
    • Wdrożenie dyrektywy może doprowadzić do bardzo niekorzystnych skutków dla polskiej gospodarki i może podważyć sens funkcjonowania Specjalnych Stref Ekonomicznych.
    • Dyrektywa w sposób oczywisty faworyzuje największe kraje „Starej UE”. Większość dużych firm działających na rynku UE ma siedzibę w tych krajach, a to właśnie w kraju siedziby będzie odprowadzany podatek wyrównawczy.
    • Na skutek przepisów dyrektywy Polska będzie musiała rozważyć zmianę systemu zachęt podatkowych i dostosowanie ich do przepisów unijnych.

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców od dawna przedstawia liczne przykłady wielkich korporacji z zagranicznym kapitałem, które stosując optymalizację unikają odprowadzania podatków w naszym kraju. W tym temacie ZPP zaprezentował między innymi raporty dotyczące płatności podatku CIT przez spółki francuskie[1], czy niemieckie[2], które wskazywały, że giganci rzadko płacą podatki przekraczające 1% ich przychodu. Wskazywaliśmy, że rekordziści są w stanie przez wiele lat wykazywać straty i mimo ogromnych przychodów płacą w niektórych przypadkach podatki jak osoba fizyczna pracująca na etacie. Wiele firm ponadto uzyskuje pomoc publiczną, która często jest wielokrotnie wyższa niż odprowadzone podatki przez wiele lat ich działalności. Choć na rynku znaleźć można również pozytywne przykłady dużych firm, które takich praktyk nie prowadzą. Konkluzją licznych analiz ZPP jest to, że podatek CIT w naszym kraju jest niemal dobrowolną daniną dla największych międzynarodowych firm, które bez problemu mogą korzystać z licznych luk w bardzo skomplikowanym systemie podatkowym.

    Problem ten nie dotyczy jednak jedynie Polski. Dostrzeżony został również przez Unię Europejską, która postanowiła walczyć z agresywną optymalizacją podatkową przyjmując dyrektywę Rady (UE) 2022/2523 z dnia 14 grudnia 2022 r. w sprawie zapewnienia globalnego minimalnego poziomu opodatkowania międzynarodowych grup przedsiębiorstw oraz dużych grup krajowych w Unii[3]. Nowe przepisy będą musiałby być uwzględnione w porządku prawnym państw członkowskich od początku 2024 r.

    Uzasadnienie dyrektywy wskazuje, że jest ona przyjęta w celu ustanawiania zasad zapewnienia minimalnego poziomu efektywnego opodatkowania osób prawnych w odniesieniu do dużych podmiotów działających na jednolitym rynku unijnym i zapewnienie, że wszystkie korporacje płacą sprawiedliwy podatek od zysków generowanych przez ich działalność w UE. Przyjęte w dyrektywie rozwiązania mogą w sposób bardzo istotny uderzyć w interesy gospodarcze Polski. Co prawda duże koncerny w przypadku stosowania optymalizacji będą zmuszone do zapłacenia dodatkowej daniny, jednak w wielu przypadkach nie trafi ona do budżetu Polski, a do kraju siedziby danego koncernu.

    Zakres stosowania przepisów.

    Przepisy dyrektywy mają ograniczać się do największych podmiotów działających na unijnym rynku. To te firmy mają możliwość stosowania najbardziej agresywnej optymalizacji podatkowej. Zgodnie z treścią art. 2 ust. 1:

    Niniejszą dyrektywę stosuje się do podmiotów kwalifikowanych z siedzibą w Unii będących członkami grupy przedsiębiorstw wielonarodowych lub dużej grupy krajowej, która w skonsolidowanym sprawozdaniu finansowym w co najmniej dwóch z czterech ostatnich kolejnych lat podatkowych wykazała roczny przychód w wysokości 750 000 000 EUR lub wyższy.”.

    Przyjęto zatem jako rozwiązanie opierające się na kryterium przychodowym, a sam próg określony został stosunkowo wysoko. Podmiot może zostać objęty przepisami dyrektywy jeśli w okresie co najmniej dwóch z czterech ostatnich lat wykazał w sprawozdaniu finansowym przychód w wysokości co najmniej 750 milionów euro. Kluczowe jest to, że przepis mówi o przychodzie, nie zaś dochodzie (czyli przychodzie pomniejszonym o koszty). Ma to uniemożliwić próbę obejścia przepisów dyrektywy przez generowanie dodatkowych kosztów.

    Z zakresu dyrektywy zgodnie z art. 2 ust. 3 zostały wyłączone następujące podmioty:

    „(a) podmioty rządowe, organizacje międzynarodowe, organizacje nienastawione na zysk, fundusze emerytalne, podmioty inwestycyjne, które są ostateczną jednostką dominującą, oraz wehikuły inwestujące w nieruchomości, które są ostateczną jednostką dominującą; lub

    (b) podmioty, które w co najmniej 95 % należą do co najmniej jednego z podmiotów, o których mowa w lit. a), bezpośrednio lub za pośrednictwem kilku takich podmiotów, z wyłączeniem podmiotów świadczących usługi emerytalne, oraz:

    1. i) których działalność polega wyłącznie lub niemal wyłącznie na utrzymywaniu aktywów lub inwestowaniu środków finansowych na rzecz podmiotu lub podmiotów, o których mowa w lit. a); lub
    2. ii) które prowadzą wyłącznie działalność pomocniczą w stosunku do działalności prowadzonej przez podmiot lub podmioty, o których mowa w lit. a); lub

    (c) podmioty, które w co najmniej 85 % należą do co najmniej jednego z podmiotów, o których mowa w lit. a), bezpośrednio lub za pośrednictwem jednego takiego podmiotu lub kilku takich podmiotów, pod warunkiem że zasadniczo cały ich dochód pochodzi z dywidend lub zysków lub strat z tytułu posiadania udziałów kapitałowych, które są wyłączone z obliczania kwalifikowanego dochodu zgodnie z art. 15 ust. 2 lit. b).”.

    Wyłączenie to jest bardzo istotne. Nieuzasadnione jest bowiem pobieranie dodatkowej daniny ani od podmiotów rządowych, ani od NGO, które realizują misję społeczną i nie są nastawione na zysk, ani od funduszy emerytalnych, gdyż dodatkowe ich obciążenie podatkowe przekładałoby się na zmniejszenie naszych oszczędności emerytalnych.

    Wyłączone z zakresu dyrektywy mają być również firmy międzynarodowe „w początkowej fazie swojej działalności”, co zostało określone w art. 47. Za takie podmioty uznaje się firmy działające (posiadające podmioty kwalifikowane) w nie więcej niż sześciu jurysdykcjach oraz mające wartość księgową netto wszystkich rzeczowych aktywów trwałych przekraczającą 50 000 000 euro.

    Dyrektywa obejmie zatem jedynie niewielką ilość największych podmiotów działających w Unii Europejskiej, które na zasadach określonych w przepisach będą objęte minimalną stawką podatku – 15%.

    Jaki podatek zapłacą największe firmy?

     Minimalną stawkę podatku określono na poziomie 15%, co nie oznacza, że w kraju, w którym stawka jest wyższa nie będą miały zastosowania przepisy dyrektywy. Mowa bowiem o tak zwanej efektywnej stawce podatkowej. Jest ona określona na podstawie dwóch kryteriów – dochodu koncernu w danym państwie członkowskim  (dochód księgowy netto) oraz podatku kwalifikowanym, czyli podatku należnemu w danym kraju. Jeśli efektywne opodatkowanie jest niższe niż 15% powstaje obowiązek uiszczenia podatku wyrównawczego (dla podmiotów mających siedzibę w UE).

    Przepisy dyrektywy przewidują jednak pewne wyłączenia mające łagodzić skutki tej daniny dla podmiotów prowadzących rzeczywistą działalność. Między innymi na wymiar podatku wpłynąć ma na zasadach określonych w dyrektywie posiadanie środków trwałych oraz zatrudnianie pracowników.

    Wpływ dyrektywy na gospodarkę Polski – podsumowanie.

    Wskazać należy, że jedną z największych zalet Polski w oczach potencjalnych inwestorów jest stosowanie preferencji podatkowych. W szczególności korzystne zasady opodatkowania są oferowane podmiotom działającym w Specjalnych Strefach Ekonomicznych bądź korzystającym z programu Polska Strefa Inwestycji. Dyrektywa ma na celu zapobieganie omijaniu prawa w celu optymalizacji podatkowej, ale w żaden sposób nie odróżnia takich sytuacji, od tych, w których podmiot korzysta z preferencji podatkowych w sposób całkowicie legalny. Ignoruje zatem fakt, że relatywnie mniej zamożne państwa UE starają się ściągnąć do siebie bezpośrednie inwestycje zagraniczne gwarantując sobie w ten sposób możliwość rozwoju gospodarczego.

    Polska jako kraj mający szeroki katalog zachęt podatkowych może bardzo boleśnie odczuć skutki wprowadzenia tej dyrektywy. Mechanizm wyrównania podatku przewiduje bowiem, że co do zasady podatek będzie płacony w kraju głównej siedziby firmy, a więc dla licznych dużych inwestycji zagranicznych istniejących w naszym kraju dodatkowy podatek nie będzie płacony w Polsce. Oznacza to, że potencjalny inwestor może być mniej skłonny do lokowania kapitału w naszym kraju, gdyż i tak będzie musiał zapłacić określony podatek, a jeśli Polska da możliwość obniżenia tego podatku, to różnica i tak będzie musiała być przez przedsiębiorcę uiszczona w państwie siedziby. Istnieją co prawda w dyrektywie zapisy mogące prowadzić do nienakładania podatku wyrównawczego, jednak dotyczą one zwrotnych ulg i nie odpowiadają one specyfice polskiego systemu zachęt podatkowych.

    W konsekwencji przepisy dyrektywy doprowadzić mogą do paradoksalnej sytuacji na polskim gruncie. Mają one bowiem przeciwdziałać agresywnej optymalizacji podatkowej dużych koncernów (międzynarodowych grup kapitałowych), a sprawią, że podatki, które mógłby otrzymać nasz kraj, trafią do innych państw UE, które są siedzibą największych firm np. do Francji i Niemiec. Może to stawiać pod znakiem zapytania sens funkcjonowania Specjalnych Stref Ekonomicznych w obecnym kształcie, a także poważnie zahamować rozwój BIZ w naszym kraju. Wciąż będziemy mogli konkurować niższymi kosztami pracy niż w krajach „Starej UE”, czy wysokim poziomem kwalifikacji pracowników, jednak bez dodatkowych zachęt podatkowych może to nie wystarczyć. Dyrektywa z pewnością sprzyja najsilniejszym gospodarczo państwom Unii, ale z pewnością nie Polsce. Implementując przepisy dyrektywy nasz kraj będzie zmuszony do refleksji nad systemem zachęt podatkowych, by wciąż móc być konkurencyjnym miejsce do lokowania inwestycji.

     

    [1] https://zpp.net.pl/wp-content/uploads/2021/08/05.08.2021-Raport-ZPP-Francuskie-firmy-w-Polsce.pdf (dostęp na dzień 06.04.2023 r.).

    [2] https://zpp.net.pl/wp-content/uploads/2022/06/Niemcy-CIT.pdf (dostęp na dzień 06.04.2023 r.).

    [3] Dziennik Urzędowy Unii Europejskiej L 328/1

     

    Zobacz: 25.05.2023 Stanowisko ZPP w sprawie zapewnienia globalnego minimalnego poziomu opodatkowania

    CIT – podatek „dobrowolny”, czy barometr odpowiedzialnego biznesu?

    Warszawa, 25.05.2023 r.

     

    CIT – podatek „dobrowolny”, czy barometr odpowiedzialnego biznesu?

     

    • 27 kwietnia 2023 r. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zorganizował debatę CIT – podatek „dobrowolny”, czy barometr odpowiedzialnego biznesu?
    • W latach 2013-2022 dochody budżetowe z tytułu podatku CIT zwiększyły się trzykrotnie, przekraczając w ubiegłym roku wartość 70 mld złotych.
    • W ostatnich latach spadek luki CIT jest jednak coraz wolniejszy. O ile w latach 2016-2018 luka CIT w Polsce zmniejszała się dynamicznie, o tyle w 2019 r. spadek jej wartości był już umiarkowany, a w 2020 r. nastąpił jej niewielki wzrost.
    • Polskie firmy są zdania, że jednym z najważniejszych wyzwań względem uczynienia podatku dochodowego od osób prawnych bardziej przystępnym jest zintensyfikowanie przez organy podatkowe działań związanych z ujednoznacznieniem interpretacji przepisów.

    Wysokość dochodów budżetowych zależy nie tylko od wysokości i racjonalności stawek podatkowych, ale także od podejścia do nich przedsiębiorstw funkcjonujących na gruncie polskiego prawa. Jak pokazują dane prezentowane na stronach Ministerstwa Finansów największe podmioty podchodzą do kwestii płatności CIT niejednorodnie – z jednej strony, rzetelnie wywiązując się z obowiązku podatkowego, z drugiej wykorzystując agresywne mechanizmy optymalizacji podatkowej.

    27 kwietnia 2023 r. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zorganizował debatę CIT – podatek „dobrowolny”, czy barometr odpowiedzialnego biznesu?, która odbyła się w ramach projektu Biznes dla Polski, Polska dla Biznesu. Wśród prelegentów znaleźli się Jarosław Szatański – Dyrektor Departamentu Podatków Dochodowych w Ministerstwie Finansów, Anna Gliniewska – Group Tax Director Allegro, Krzysztof Bocian – Wise Europa oraz Piotr Leonarski – adwokat B2RLAW Jankowski, Stroiński, Zięba.

    Względem zapowiadanej przez rząd wysokości wpływów budżetowych z tytułu CIT za 2022 rok na poziomie przekraczającym 70 mld złotych należy zauważyć, że w okresie niemal dekady (2013-2022) dochody budżetowe z tytułu tego podatku zwiększyły się około trzykrotnie. Z pewnymi wahaniami wzrost z dochodów z CIT notowany jest regularnie od roku 2004, czyli od czasu przystąpienia Polski do struktur Unii Europejskiej. Zmiany w przepisach leasingowych, szczegółowy monitoring faktur czy wprowadzenie mechanizmów utrudniających firmom transferowanie zysków poza granice Polski znalazły przełożenie w statystykach wpływów z tytułu podatku dochodowego od osób prawnych.

    Osiągnęliśmy taki punkt, w którym poważnie trzeba zastanowić się nad tym, co zostało wprowadzone i zweryfikować skuteczność niektórych rozwiązań […] i sprawdzić ex post, przełożyć je na określone wpływy budżetowe, ewentualnie z czegoś zrezygnować i potencjalnie zacząć upraszczać – powiedział Jarosław Szatański – Dyrektor Departamentu Podatków Dochodowych w Ministerstwie Finansów.

    Patrząc z perspektywy ostatnich kilku lat widzimy rosnące wpływy z tytułu tego podatku. […] Nie da się tego inaczej wytłumaczyć niż wpływem zmian uszczelniających – dodał.

    Także przedsiębiorstwa funkcjonujące na gruncie polskiego prawa zauważają działania związane z uszczelnianiem systemu podatkowego. Problematyczne pozostają jednak dla nich – niezmiennie – kwestie związane z wykładnią interpretacyjną konkretnych przepisów. 

    Ten system przez ostatnie lata był systematycznie doszczelniany i dziś znajduje się w nim bardzo wiele zabezpieczeń antyoptymalizacyjnych. Teraz jest dobry czas do tego, aby analizować dane, kontrolować, wyciągać wnioski. Tym, czego biznes marzyłby sobie “pod choinkę”, jest zwiększone wsparcie w interpretacji przepisów […] Potrzebne jest częstsze wydawanie objaśnień podatkowych i wyciągnięcie ręki do podatnika, aby ten nie zawsze był pozostawiony sam sobie z przepisem i interpretacją podatkową, która czasem nie jest jednolita – podkreśliła Anna Gliniewska – Group Tax Director Allegro

    W ostatnich latach spadek luki CIT jest jednak coraz wolniejszy. O ile w latach 2016-2018 luka CIT w Polsce zmniejszała się dynamicznie, o tyle w 2019 r. spadek jej wartości był już umiarkowany, a w 2020 r. nastąpił jej niewielki wzrost.

    W pewnych specyficznych przypadkach podatek CIT stanowi czasem zbyt duże obciążenie. Przez to mamy takie sytuacje, w których firmy unikają płacenia podatków, stosują zaawansowaną optymalizację podatkową – tłumaczył Krzysztof Bocian – analityk Wise Europa.

    W latach 2019 i 2020 – według wyliczeń Polskiego Instytutu Ekonomicznego – luka w CIT stanowiła około 30 proc. teoretycznych dochodów z tego podatku. Oznacza to ubytek dochodów publicznych w granicach 20-30 mld zł rocznie. To właśnie tematy nieszczelności systemu i prób jego uszczelnienia sprawiły, że podatek CIT coraz częściej znajdował miejsce w debacie publicznej i  medialnej.

    Temat podatku dochodowego od osób prawnych pojawia się w debacie – nie tylko polskiej – coraz mocniej. Jest obecny również na forum OECD, ONZ czy Unii Europejskiej, co ma swoje skutki dla przedsiębiorstw. Im bardziej szuka się rozwiązań w zakresie uszczelnienia tego podatku, tym bardziej cierpią na tym niewinni. Działa to w ten sposób, że aby uchwycić rzeczywiście wyciekające przepływy, trzeba też utrudnić życie podatnikom, którzy są rzetelni. Ciesząc się z faktu, że CIT staje się jakimś wyznacznikiem odpowiedzialności biznesu, trzeba też pamiętać, że dzieje się tu coś za coś – kosztem uszczelnienia pojawiają się dodatkowe wymagania dla biznesu – powiedział Piotr Leonarski – adwokat B2RLAW Jankowski, Stroiński, Zięba.

    Stabilność i przewidywalność otoczenia prawno-regulacyjnego to jeden z podstawowych elementów niezbędnych do ustawicznego rozwoju krajowych przedsiębiorstw. Tymczasem prawo w Polsce zmienia się – na tle choćby innych państw Unii Europejskiej – zbyt często, a przedsiębiorcy mają niewiele czasu na dostosowanie się do nowych regulacji. Tymczasem transparentność stanowionego prawa oraz stabilność systemu podatkowego to jedne z najważniejszych wskaźników budujących przyjazne rozwojowi przedsiębiorczości środowisko prawne.

    Podatek CIT jest podatkiem trudnym. Nie jest to ustawa długa, ale bardzo skomplikowana. Cała trudność w zastosowaniu tego podatku polega na tym, że istnieje wiele wątpliwości, których nie da się rozwiać, nawet przy dużych zasobach, posiadając zespoły podatkowe, mogąc skorzystać z pomocy zewnętrznych doradców. Sprawia to, że wywiązywanie się z obowiązków na gruncie tego podatku jest kosztowne i wciąż obarczone ryzykiem, ponieważ przedsiębiorcy funkcjonują w stanie niepewności – podkreśliła Anna Gliniewska – Group Tax Director Allegro.

     

    Zobacz: 25.05.2023 CIT – podatek „dobrowolny”, czy barometr odpowiedzialnego biznesu?

    Stanowisko ZPP dot. Rozporządzenia Ministra Rozwoju i Technologii w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych

    Warszawa, 17 kwietnia 2023 r. 

     

    Stanowisko ZPP dot. Rozporządzenia Ministra Rozwoju i Technologii w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych

     

    • 15 kwietnia 2023 r. w Dzienniku Ustaw RP opublikowane zostało Rozporządzenie Ministra Rozwoju i Technologii w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych.
    • Objęte zakazem produkty to zboża, cukier, susz paszowy, nasiona, chmiel, len i konopie, owoce i warzywa, produkty z przetworzonych owoców i warzyw, wina, wołowina i cielęcina, mleko i przetwory mleczne, wieprzowina, baranina i kozina, jaja, mięso drobiowe, alkohol etylowy pochodzenia rolniczego oraz produkty pszczele.
    • Zdaniem Związku Przedsiębiorców i Pracodawców zamknięcie granic Polski dla ukraińskiej żywności będzie miało długofalowe negatywne konsekwencje dla wymiany handlowej między naszymi krajami i przełoży się na niewykorzystanie tego potencjału dla polskiej gospodarki.
    • ZPP stoi na stanowisku, że objęcie zakazem także tranzytu ukraińskich towarów odbiera polskim przedsiębiorcom i nam wszystkim, szanse na stworzenie w Polsce centrum globalnej dystrybucji towarów spożywczych. Ważny etap na drodze do budowy polskiej podmiotowości gospodarczej w całej Europie i przejęcia inicjatywy od największych gospodarek w Unii.
    • Istnieje ryzyko, że narastający kryzys zbożowy zostanie wykorzystany przez Rosję do nieprzedłużania obowiązującej do 18 maja tego roku umowy zbożowej, która umożliwia Ukrainie częściowy transport zboża droga morską. Rosja jest zainteresowana nie tylko dalszą destabilizacją sytuacji gospodarczej naszego sąsiada, ale zaognianiem napięć między państwami UE i Ukrainą.
    • Specjaliści z zakresu prawa międzynarodowego wskazują na sprzeczność podjętej przez polski rząd decyzji z prawem unijnym. Prawdopodobna jest dziś sytuacja, w której importerzy i eksporterzy, których dotkną ograniczenia w przywozie towarów z Ukrainy, będą mogli domagać się odszkodowań za wynikające z tego tytułu straty.
    • Zdaniem Związku Przedsiębiorców i Pracodawców mechanizmami, które rozwiązałyby patologiczną dziś sytuację na polskim rynku rolnym są: wprowadzenie mechanizmu kaucyjnego względem importowanych towarów, urealnienie systemów kontroli jakości importowanej żywności oraz dopuszczenie do eksportu do UE tylko tych towarów, które spełniają najwyższe obowiązujące we Wspólnocie normy jakościowe.

     

    15 kwietnia 2023 r. w Dzienniku Ustaw RP opublikowane zostało Rozporządzenie Ministra Rozwoju i Technologii w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych. Zgodnie z jego treścią do 30 czerwca 2023 r. ustanawia się zakaz przywozu pochodzących lub przywożonych z terytorium Ukrainy na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej produktów rolnych wymienionych w załączniku do rozporządzenia. Objęte zakazem produkty to zboża, cukier, susz paszowy, nasiona, chmiel, len i konopie, owoce i warzywa, produkty z przetworzonych owoców i warzyw, wina, wołowina i cielęcina, mleko i przetwory mleczne, wieprzowina, baranina i kozina, jaja, mięso drobiowe, alkohol etylowy pochodzenia rolniczego oraz produkty pszczele.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców negatywnie odnosi się do treści rozporządzenia, zaznaczając, że przyjęte drastyczne środki zaprojektowane zostały przy uwzględnieniu wyłącznie krótkookresowej perspektywy. Długofalowe skutki podjętej decyzji przyczynią się do destabilizacji handlu żywnością w regionie i mieć negatywne skutki dla zaopatrzenia w żywność rynków konsumpcyjnych. Wprowadzony zakaz okaże się  także czynnikiem rozregulowującym rynek rolny oraz źródłem napięć w relacjach Polski z Komisją Europejską.

    Rozumiemy pilną potrzebę pomocy polskim przedsiębiorstwom rolnym, które – w kontekście niekontrolowanego napływu surowców rolnych z Ukrainy – znalazły się w trudnym położeniu. Tym bardziej, że problemy nie koncentrują się dziś wyłącznie – jak miało to miejsce dotychczas – sektorze produkcji zbóż, ale także innych kategoriach produktów ze szczególnym uwzględnieniem mięsa drobiowego. Nieprzygotowany ekonomicznie, prawnie i politycznie szeroki zakaz stoi w sprzeczności z interesem naszego kraju.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców z zaskoczeniem przyjął informację o objęciu zakazem również tranzytu wszystkich kategorii towarów wymienionych w rozporządzeniu. Mając na uwadze aspekty praktyczny i gospodarczy negatywnie oceniamy zarówno zakaz importu towarów jak i ich tranzytu. To właśnie tranzyt pozwala na wykorzystanie potencjału Polski jako łącznika między Europą Wschodnią, a portami w UE, uwzględniając przy tym szczególną rolą dla Gdańska. Polska może być zatem pośrednikiem dla ukraińskich produktów rolnych, plasując je na globalnym rynku. W gestii instytucji państwowych leży obowiązek takiego zorganizowania tranzytu, aby ten nie prowadził do destabilizacji krajowego rynku rolnego. Brak transparentności decyzji podjętej przez polski rząd może rzutować na relacje gospodarcze naszego kraju. Wierzymy, że planowana wizyta w Polsce ukraińskiego ministra odpowiedzialnego za gospodarkę rolną pozwoli znaleźć kompromisowe rozwiązanie problemu tranzytu. Tym bardziej, że legalny tranzyt ukraińskiego zboża przez Polskę stał się w ostatnim czasie źródłem dochodów dla wielu polskich przedsiębiorstw. Dziś jedną decyzją możemy pozbawić się szansy na stanie się swoistym hubem, który z kooperacji z Ukrainą mógłby czerpać długoterminowe zyski.

    Stworzenie właściwego środowiska dla tranzytu ukraińskich towarów przez Polskę z Ukrainy jest procesem złożonym. Istotną rolę – w kontekście osiągnięcia odpowiedniej skali – pełni tu transport kolejowy, który wymaga wykorzystania terminali przeładunkowych. Polska dysponuje w tym zakresie odpowiednią infrastrukturą, która wciąż ma zdolności do realizacji dodatkowych zleceń. W dłuższej perspektywie obsługa tranzytu i zwiększanie jego skali będzie związane z koniecznością inwestycji w infrastrukturę i tabor na terenie Polski. Krajowe przedsiębiorstwa i firmy o kapitale zagranicznym są żywo zainteresowane tym kierunkiem, a z naszych rozmów wynika, że producenci rolni z zachodniej Ukrainy na stałe chcieliby realizować tranzyt właśnie przez Polskę. W tym kontekście szansą na rozwój rodzimej gospodarki jest także import produktów rolnych z Ukrainy. Polska ma możliwość zbudowania łańcucha dostaw i infrastruktury (magazyny, rozbudowa portów, przechowalnie) pozwalających nam zaistnieć na międzynarodowych rynkach handlowych. Możemy mieć ambicje obrotu zbożami w wymiarze globalnym – wykraczającym poza UE.

    Kuriozalny jest także dobór kategorii produktowych ujętych w rozporządzeniu, ze szczególnym uwzględnieniem wina, które odgrywa absolutnie marginalną rolę w polsko-ukraińskiej wymianie handlowej.

    Narastający kryzys zbożowy może być także wykorzystany przez Rosję do nieprzedłużania obowiązującej do 18 maja tego roku umowy zbożowej, która umożliwia Ukrainie częściowy transport zboża droga morską. Rosja niechybnie wykorzysta sytuację do dalszej  destabilizacji sytuacji gospodarczej naszego sąsiada. Brak możliwości eksportu ukraińskiego zboża drogą wodną może przełożyć się na jeszcze wększą nadpodaż ziarna w Europie, która na długi czas rozreguluje sytuację cenową w regionie. To także zagrożenie dla dostaw żywności do krajów uzależnionych dziś od importu ukraińskiego zboża, a zatem powrót do sytuacji z początku zbrojnej inwazji Rosji na Ukrainę.

    Polski rząd powinien domagać się realnego zastosowania unijnych safeguard measures, czyli wdrożenia środków zabezpieczających Unii Europejskiej w postaci tymczasowych ograniczeń importu, które mają na celu ochronę przemysłu europejskiego przed nagłym wzrostem importu produktów, który może spowodować poważne szkody dla producentów europejskich. Taka decyzja podejmowana jest jednak przez Komisję Europejską, a stosowanie środków ochronnych jest ograniczone w czasie i podlega regularnej ocenie. Specjaliści z zakresu prawa międzynarodowego wskazują na sprzeczność podjętej przez polski rząd decyzji z prawem unijnym. Prawdopodobna jest dziś sytuacja, w której importerzy i eksporterzy, których dotkną ograniczenia w przywozie towarów z Ukrainy, będą mogli domagać się odszkodowań za wynikające z tego tytułu straty.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców w stanowisku Mechanizm kaucyjny szansą dla polskiego rynku zbóż z 30 marca bieżącego roku wskazywał już, że kluczowym dla uzdrowienia trudnej sytuacji mechanizmem byłoby wprowadzenie systemu kaucyjnego względem zboża eksportowanego przez stronę Ukraińską do Polski. Sprzedaż zagraniczną ukraińskich płodów rolnych prowadzą zazwyczaj specjalizujące się w eksporcie przedsiębiorstwa, które dysponują kapitałem niezbędnym dla zabezpieczenia właściwej ścieżki tranzytu towaru. Wykorzystanie swoistego systemu tymczasowych kaucji zabezpieczających pozwoliłoby z jednej strony nadal udrażniać ukraińskie korytarze zbożowe – co jest konieczne w kontekście rosyjskiej inwazji – z drugiej zaś zabezpieczyć interesy polskich rolników. Zwrot kaucji następowałby niezwłocznie po tym, gdy tylko zboże opuściłoby terytorium RP. Rozwiązanie to zniwelowałoby ryzyko wypłacania w przyszłości polskim producentom kolejnych transz rekompensat, rozpoczęłoby proces stabilizacji cenowej na polskim rynku oraz zabezpieczyłoby ciągłość eksportu dla ukraińskich przedsiębiorstw rolnych. Zdajemy sobie sprawę, że – z czysto technicznej perspektywy – termin kaucji tymczasowej nie występuję w nomenklaturze przyjętej w Unijnym Kodeksie Celnym, niemniej wierzymy, że szczególna sytuacja mogłaby doprowadzić do wypracowania rozwiązania paralelnego o zbliżonym zakresie, które pozwoliłoby na odciążenie Polski, a także innych państw graniczących z Ukrainą bez wizerunkowego i ekonomicznego uszczerbku – jak ma to miejsce dziś.

    Polska, przy realnym wsparciu Unii Europejskiej, powinna także wdrożyć faktyczne mechanizmy kontrolne, które doprowadziłyby do sytuacji, w której na terytorium UE trafiałyby wyłącznie towary pochodzące z gospodarstw spełniających wyśrubowane normy obowiązujące we Wspólnocie. Wymóg ten dotyczyć powinien wszystkich kategorii produktowych importowanych przez państwa członkowskie UE. Problemy jaskrawo obecne dziś na rynku zbóż już dziś stają się bowiem widoczne choćby w sytuacji sektora drobiarskiego.

    Wyjaśnienia wymaga także kwestia organizowania importu ukraińskiego zboża do Polski, która pozostawia dziś wiele pytań natury prawnej. Bez rozwikłania faktycznej ścieżki, która doprowadziła do patologicznej sytuacji na rynku produktów rolnych, nie można posuwać się do wdrażania kroków tak daleko idących jak przedmiotowe rozporządzenie. W przeciwnym razie tysiące przedsiębiorstw stanie się więźniami sytuacji, w którą uwikłane zostały przez naginających prawo potężnych graczy oraz nieprzemyślaną decyzję Unii Europejskiej dotyczącą wprowadzenia bezcłowego handlu żywnością z Ukrainą bez stworzenia równolegle mechanizmów redystrybucyjnych odciążających państwa naszego regionu.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców rozumie intencje prawodawcy, ale nie może zaakceptować formy ich egzekwowania, która przyniesienie negatywne konsekwencje tak dla strony polskiej jak i ukraińskiej, podkopując przy tym dobre relacje, które – po latach sporów – udało się wypracować dzięki zaangażowaniu Polski w pomoc pogrążonej w wojnie Ukrainie.

     

    Zobacz: 17.04.2023 Stanowisko ZPP dot. Rozporządzenia Ministra Rozwoju i Technologii w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych

    Opinia Głównego Ekonomisty ZPP: inflacja i wzrost – co może wydarzyć się w najbliższych miesiącach

    Warszawa, 10.03.2023 r.

     

    Opinia Głównego Ekonomisty ZPP: inflacja i wzrost – co może wydarzyć
    się w najbliższych miesiącach

     

    Inflacja konsumencka w styczniu wyniosła przeszło 17% rok do roku. To bardzo wysoki poziom i budzi niepokój o poziom inflacji w dłuższym horyzoncie (o czym napiszę osobno). Niepokój ten pogłębia jeszcze fakt, że poziom cen w strefie Euro wyraźnie wyhamował, a w Polsce nie widać oznak tego hamowania. Wydaje się jednak, że pomimo tych negatywnych sygnałów w krótkim horyzoncie należy spodziewać się dezinflacji – przemawiają za tym sezonowy wzór dynamiki cen i szereg innych czynników.

    O dezinflacji od początku roku mówi się wiele, odkąd tym określeniem posłużył się szef FED. Dezinflacja to proces spadku dynamiki wzrostu cen, a więc nie oznacza spadku cen, choć wielu konsumentów taki spadek powitałoby z radością. Inaczej i prościej to ujmując, dezinflacja jest procesem wygasania impulsu inflacyjnego, w wyniku czego ceny będą rosnąć wolniej lub przestaną rosnąć. Wśród przyczyn dezinflacji, która miałaby wystąpić w nadchodzących miesiącach wskazywane są stabilizacja na rynkach surowcowych (a w szczególności na rynkach surowców energetycznych), tzw. risk-off, czyli spadek ryzyk inwestycyjnych (np. związanych z wojną pomiędzy Rosją a Ukrainą). Do dezinflacji przyczynić się ma także obserwowane już spowolnienie gospodarcze niosące ze sobą spadek popytu konsumpcyjnego (a wraz z nim spadek presji na wzrost cen).

    Warto jednak zwrócić uwagę, że dynamika wygasania impulsu inflacyjnego nie musi być wcale wysoka. Oczywiście będzie wsparta spowolnieniem gospodarczym na świecie, z wciąż wiszącą groźbą recesji w gospodarkach rozwiniętych, ale z drugiej strony sytuacja na rynkach surowców energetycznych (a co za tym idzie kryzys energetyczny w Europie) jest daleka od stabilizacji. Ostatnia zima okazała się dość łagodna. W dodatku mieliśmy do czynienia ze spadkiem popytu na skroplony gaz ziemny (LNG) w Azji ze względu na politykę anty-pandemiczną Chin, a także ze względu na bardzo wysoki poziom cen w I połowie roku, który ograniczył zdolności do zakupów na rynku przez kraje takiej jak Pakistan. Były to jednak wydarzenia o mniej lub bardziej jednorazowym charakterze, a w tym roku dostępność gazu ziemnego pozwalającego zaspokoić europejskie potrzeby może być mniejsza niż rok temu Jeśli do tego dojdzie, może oznaczać to kolejną falę wzrostów cen gazu ziemnego, ropy naftowej i energii, co z kolei może podtrzymać wzrost cen konsumpcyjnych w Europie i w Polsce.

    Również sytuacja geopolityczna na wschodzie Europy jest daleka od stabilizacji. Ostatnie doniesienia mówią o narastającym ryzyku eskalacji konfliktu. Eskalacja taka wpłynie na wzrost percepcji ryzyka, a w konsekwencji prawdopodobnie na wzrost cen surowców. Podobnie zresztą jak kolejne działania mające na celu ograniczenie zdolności eksportowych agresora, czyli Rosji. Wciąż globalnie pozostaje ona jednym z głównych dostawców ropy i gazu ziemnego, choć sankcje Zachodu znacznie ograniczyły skalę eksportu, a zwłaszcza dochody z niego pochodzące.

    Wreszcie warto przypomnieć, że w ostatnich latach do słownika ekspertów ekonomicznych trafiło pojęcie de-globalizacji, a więc rozpadu globalnych łańcuchów dostaw i wytwarzania wartości, głównie ze względu na narastające napięcie pomiędzy USA i Chinami, rosnąca niepewność odnośnie sytuacji geopolitycznej oraz rozpad ładu polityczno-gospodarczego ukształtowanego pod przewodnictwem USA po roku 1989. De-globalizacja nie będzie zaś sprzyjać spadkom cen, bowiem część produkcji może „wracać” z regionów tanich do regionów, gdzie koszty pracy są wyższe ze względów o pozagospodarczym charakterze.

    Zatem potencjalnie czynniki prowadzące do wyhamowania inflacji, przynajmniej w krótkim okresie, w niekorzystnym scenariuszu mogą zostać zrównoważone czynnikami ją dalej napędzającymi. Przedłużyłoby to fazę inflacyjną obecnego kryzysu. W dodatku, możliwe jest też, że inflacja powróci po relatywnie krótkim okresie dezinflacji. Przemawia za tym doświadczenie historyczne: często okresy podwyższonej inflacji cechowały się przejściowym okresem spowolnienia wzrostu cen poprzedzającym drugą falę ich wzrostu. Można się też spodziewać, że inflacyjny charakter może mieć odbudowa gospodarek po kryzysie wspierana kolejną falą ekspansji fiskalnej i równie ekspansywnej polityki monetarnej, czemu sprzyjać będzie okres wyborczy w wielu krajach rozwiniętych, w tym w USA. W dodatku na horyzoncie są istotne długookresowe uwarunkowania sprzyjające środowisku inflacyjnemu, w tym w szczególności niekorzystna demografia w całym świecie rozwiniętym i nie tylko, to jednak temat na osobne omówienie.

    Czy w tym kontekście należy się spodziewać, że obecny rok będzie rokiem wychodzenia z kryzysu dla Zachodu i Polski, jak wskazują prognozy makroekonomiczne ostatnio ogłaszane. Jest to możliwe, choć nie jest jeszcze pewne. W dodatku spodziewałbym się kryzysu w modelu tego z lat 1970. Okres wolnego wzrostu może być długotrwały, a pomiędzy falami recesji momenty ożywienia mogą okazywać się raczej rachityczne. 

    Narastająca niepewność odnośnie przyszłości, spadek dochodów realnych wywołany okresem inflacji (czego nie zmieni dezinflacja) nie będą sprzyjać odbudowie niektórych sektorów gospodarki. W ostatnich latach zdumiewająco gwałtowanie spadał w Europie Zachodniej i w USA popyt na samochody. Ten rok może się okazać kolejnym w trendzie. Spadek siły nabywczej konsumentów zmniejszy też popyt na szereg usług, np. na usługi turystyczne czy szerzej HORECA. Nie zawsze przełoży się to na pogorszenie sytuacji polskich dostawców takich usług: część konsumentów może zrezygnować z wyjazdów za granicę na rzecz wypoczynku w Polsce (choć inni zrezygnują w ogóle z wypoczynku). Spadek popytu dotyka też rynek nieruchomości. Jeśli sytuacja nie zmieni się w tym roku, to zapewne czeka nas spadek nie tylko realnych, ale i nominalnych cen nieruchomości.

    Spodziewajmy się więc spadku inflacji, ale bez gwarancji że to koniec problemów. Podobnie, wypatrujmy ożywienia w gospodarce – ale ze świadomością, że może być słabe i krótkookresowe. Choć akurat Polska może skorzystać na realokacji produkcji w wyniku impulsu deglobalizacyjnego. Pozostaje mieć nadzieje, że w tym roku będzie mniej gospodarczych turbulencji niż w poprzednich. Ale niestety kontekst sytuacji gospodarczej w Polsce, Europie i w świecie jest taki, że wcale nie ma gwarancji.

    Dr hab. Piotr Koryś
    Główny Ekonomista ZPP

     

    Zobacz: 10.03.2023 Opinia Głównego Ekonomisty ZPP: inflacja i wzrost – co może wydarzyć się w najbliższych miesiącach

    Praca zdalna po pandemii – Raport podsumowujący webinarium #12. Praca zdalna z perspektywy pracownika

    Warszawa, 2 marca 2023 r. 

     

    Praca zdalna po pandemii – Raport podsumowujący webinarium #12.
    Praca zdalna z perspektywy pracownika

     

    • Pracownicy są zdania, że mimo pewnych wad, praca zdalna daje szereg możliwości związanych z pełniejszym dostępem do rynku pracy, co przekłada się na zwiększenie szans znalezienia najpełniej satysfakcjonującego miejsca zatrudnienia.
    • Uczestnicy webinarium nr 12 są zdania, że obecnie najbardziej pożądanym modelem pracy na rynku jest praca w formule hybrydowej.
    • W kontekście świadczenia pracy w formule zdalnej na znaczeniu zyskuje zasada work-life balance, której celem jest stworzenie stanu równowagi między życiem zawodowym, a prywatnym.
    • Eksperci, biorący udział w webinarium nr 12, zwracają uwagę, że praca wykonywana z domu, w początkowym okresie utrudniała pracownikom jednoznacznie oddzielić życie zawodowe od prywatnego.
    • Jak wynika z badania przeprowadzonego przez PARP, 43 procent pracowników wykonujących obowiązki zdalnie w szczytowym okresie trwania pandemii i po nim, częściej niż przed pandemią wypracowywało nadgodziny.
    • Eksperci są zdania, że nowe przepisy regulujące zasady rządzące pracą zdalną poprawią warunki świadczenia obowiązków na odległość przez pracowników wielu branż. Uczestnicy webinarium nr 12 podkreślają przy tym, że regulacje nie mogą przekreślać metod i ustaleń, które realnie sprawdzały się w szczytowym okresie pandemii.
    • W myśl projektowanych przepisów pracownicy wykonujący swoje obowiązki zdalnie nie mogą być dyskryminowani ani traktowani gorzej niż pracownicy, którzy wybrali stacjonarną formę pracy. Uczestnicy webinarium nr 12 podkreślali przy tym, że sami pracownicy jako przejaw dyskryminacji poczytują projektowane zmiany, w myśl których pracodawca nie będzie mógł – w wielu przypadkach – odmówić pracy zdalnej rodzicowi wychowującemu dziecko, czy osobie opiekującej się osobą potrzebującą stałej pomocy.

     

    Pandemia, która wymusiła zmiany w organizacji życia gospodarczego, odcisnęła swoje piętno także na rynku pracy. Najważniejszą zmianą, która – jak wskazują liczne prognozy – pozostanie z nami na dłużej, jest upowszechnienie się systemu pracy zdalnej. Wiele branż, po okresie lockdownów, zdecydowało się wykorzystać doświadczenia płynące z pracy zdalnej także w późniejszym okresie.

    Zrodziło to konieczność wypracowania regulacji dotyczących pracy zdalnej, czego efektem jest procedowana obecnie nowelizacja Kodeksu pracy oraz niektórych innych ustaw. Nowe prawo – wprowadzające liczne przepisy dookreślające zasady rządzące pracą zdalną – wejść ma w życie już kwietniu 2023 r., redefiniując perspektywę zarówno pracodawców jak i pracowników.

    Z uwagi na znaczny udział pracy zdalnej w ogóle form zatrudnienia w Polsce Związek Przedsiębiorców i Pracodawców realizuje projekt Potrzeby i wyzwania związane z wdrożeniem w przedsiębiorstwach prywatnych modelu pracy zdalnej, który dofinansowany został z Europejskiego Funduszu Społecznego. W ramach tej inicjatywy powstał raport zatytułowany Oczekiwania, potrzeby i postawy pracowników dotyczące pracy zdalnej.

    W badaniu poddano analizie zarówno perspektywę pracodawców jak i pracowników – to właśnie druga z grup stanowić będzie główną oś niniejszego opracowania. Eksperci, biorący udział w webinarium nr 12 podkreślają tu, że najbardziej pożądanym modelem pracy z perspektywy pracowniczej jest praca w formule hybrydowej z możliwością wyboru miejsca pracy po stronie zatrudnionego.

     

    Jak pracownicy postrzegają pracę zdalną? Wyniki badania ZPP.

    Wnioski płynące z badania, które przeprowadzone zostało na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, zwracają uwagę na przeważający pozytywny stosunek pracowników do zdalnej formy zatrudnienia. 75 procent respondentów jest bowiem zdania, że praca zdalna to rozwiązanie pożądane nie tylko w sytuacjach kryzysowych. Najbardziej entuzjastycznie do tej formy zatrudnienia odnoszą się osoby, które w tym modelu pracę świadczyły w okresie ostatnich sześciu miesięcy, licząc od daty zrealizowania badania. 30 procent zatrudnionych w formule zdalnej we wskazanym przedziale czasowym i 25 procent pracujących stacjonarnie wskazało, że, w ich opinii, praca zdalna powinna być dostępna dla każdego, o ile umożliwia to charakter obowiązków służbowych. Zdanie to największą liczbę zwolenników uzyskało wśród kobiet oraz osób w wieku do 34 roku życia. 20 procent badanych pracowników wyraziło opinię, że praca zdalna wykonywana powinna być w miejscu zamieszkania, a 25 procent wskazało tu na możliwość świadczenia pracy z dowolnego miejsca, przy założeniu, że lokalizacja nie zagraża bezpieczeństwu danych. Połowa respondentów jest zdania, że miejsce wykonywania pracy zdalnej nie ma żadnego znaczenia. W związku z tym na pracowników nie powinny być tu nakładane żadne ograniczenia terytorialne – także w kontekście wykonywania pracy poza granicami kraju.

    Pytani, w zdecydowanej większości sądzą także, że praca zdalna jest dziś swoistym symbolem mobilności i otwiera rynek na nowe możliwości względem pozyskiwania pracowników. Trzy czwarte badanych uważa, że umożliwienie wykonywania pracy na odległość to dziś szansa na rozwój, a nie jego ograniczenie. Szczególnym przypadkiem jest tu branża IT, w której model pracy zdalnej zakorzenił się najbardziej. Pracodawcy sektora, biorący udział w webinarium nr 12 są zdania, że niechęć pracowników branży do spędzania czasu w biurze jest dla nich kłopotliwy z uwagi na utrudniony kontakt między pracownikami, którzy w warunkach biurowych chętniej wymieniają się wiedzą, spostrzeżeniami i doświadczeniami.

    Interesujące wyniki dały odpowiedzi na pytania dotyczące czasu wykonywania obowiązków zawodowych w formule pracy zdalnej. Czterech na dziesięciu pytanych pracowników ściśle przestrzega tu godzin ustalonych przez pracodawcę, a 25 procent wskazało, że najistotniejsze w kontekście pracy zdalnej jest nastawienie projektowe i przestrzeganie ustalonych terminów wykonywania zadań. Gdy pytanym dano możliwość wyboru między elastycznymi godzinami pracy, a trybem zadaniowym, za pierwszą opcją opowiedziało się 35 procent osób, za drugą natomiast – 29 procent.

     

    Work-life balance, a praca zdalna w Polsce.

    Zdaniem uczestników webinariów organizowanych przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, praca zdalna może być szansą na realizację idei work-life balance. Jest ona rozumiana jako stan równowagi między życiem zawodowym i prywatnym, a zatem między realizacją obowiązków pracowniczych, a udziałem w życiu rodzinnym, towarzyskim, czy oddawaniu się rozrywkom i realizacji zainteresowań.

    W Polsce wdrożenie zasad implikowanych przez work-life balance jest o tyle ważne, że nasi rodacy – jak wynika z danych Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju – są siódmym w kolejności najbardziej zapracowanym narodem w OECD. Polak przepracowuje średnio 1928 godzin w ciągu roku, podczas gdy Niemiec zaledwie 1363 godziny w czasie 365 dni. Więcej od Polaków, wśród przedstawicieli najbardziej rozwiniętych państw, pracują np. Chilijczycy, Koreańczycy, czy Kostarykańczycy. Uczestnicy webinarium nr 12 podkreślali, że praca wykonywana z domu, w początkowym okresie utrudniała pracownikom jednoznacznie oddzielić życie zawodowe od prywatnego.

    Zaskakujące w tym kontekście są dane płynące z raportu opublikowanego w styczniu tego roku przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości. 43 procent osób pracujących zdalnie – jak wynika z badania – częściej niż przed pandemią wypracowywało nadgodziny, 47 procent częściej niż przed pandemią zajmowało się po pracy służbową korespondencją, a 34 procent częściej niż przed pandemią odbierało służbowy telefon „po godzinach”.

    Niemniej, co potwierdzali respondenci w badaniu przeprowadzonym na zlecenie ZPP, pracownicy wykonujący swoje obowiązki zdalnie doceniają elastyczność godzinową i możliwość samodzielnego zarządzania swoim czasem pracy. Jak wskazano w raporcie przygotowanym przez PARP pracownikom przeszkadza tu jednak brak wyraźnej granicy między czasem poświęconym na obowiązki zawodowe i częścią dnia przeznaczoną na sprawy prywatne.

    W badaniu przeprowadzonym w okresie maj-lipiec 2021 przez Michael Page połowa respondentów przyznała, że podczas pracy zdalnej, przez brak bezpośredniego kontaktu z przełożonymi, odczuło, że ich sukcesy były niedoceniane. 42 procent pytanych wskazało, że w ich odczuciu praca zdalna zachwiała zasadą work-life balance, a 40 procent jest zdania, że pracodawcy w mniejszym stopniu dbali o zdrowie psychiczne osób wykonujących obowiązku z dala od biura. Aspekt ten podnosili także uczestnicy webinarium nr 12, którzy jednoznacznie twierdzili, że praca na odległość utrudnia budowanie właściwych stosunków na linii pracodawca – pracownik.

    Blaski i cienie pracy zdalnej zbadali także eksperci Live Career. Pracownicy mieli tu za zadanie wskazanie największych wyzwań i zalet pracy zdalnej. Wśród pierwszej grupy najczęściej wybieranymi odpowiedziami były odcięcie się od pracy po jej zakończeniu (69 procent), znalezienie motywacji do wykonywania obowiązków (68 procent), komunikacja (65 procent), rozpraszanie się (65 procent), samotność (64 procent), współpraca z zespołem (64 procent), spadek kreatywności (60 procent) oraz dotrzymywanie ustalonych terminów (60 procent). Ankietowani podkreślali jednak także, że praca w formule zdalnej uelastyczniła ich czas pracy (82 procent), zapewniła im poczucie bezpieczeństwa (75 procent), zwiększyła poziom równowagi między życiem zawodowym i prywatnym (59 procent), umożliwiła zdobycie nowych umiejętności poza miejscem pracy (58 procent) oraz zwiększyła ich produktywność (52 procent).

     

    Zalety i wady pracy zdalnej z perspektywy pracownika.

    Raport przygotowany przez Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości podaje, że 70 procent pracowników jest zdania, że firmy w przyszłości inwestować będą w rozwiązania wspierające wykonywanie pracy w modelu zdalnym. Badani wskazali także szereg obiektywnych korzyści i zagrożeń wynikających z wciąż upowszechniającego się nowego typu świadczenia obowiązków zawodowych.

    Za niewątpliwą zaletę uznano brak konieczności przeznaczania dodatkowego czasu na dojazdy do pracy i powroty z niej. Wiąże się to – z perspektywy pracowniczej – zarówno z redukcją czasu poświęcanego na pracę jak i obniżeniem kosztów dojazdu. Badani wskazywali tu także na możliwość bycia elastycznymi w planowaniu zadań oraz możliwość większej dbałości o środowisko naturalne, poprzez ograniczenie konieczności korzystania ze środków transportu – najczęściej prywatnych aut. Za atut poczytywana jest także szansa na spędzenie większej ilości czasu z najbliższymi. Praca zdalna okazuje się ponadto ogromnym udogodnieniem dla osób o ograniczonej sprawności ruchowej spowodowanej chorobą lub niepełnosprawnością.

    Wśród wad pracy zdalnej wymieniano najczęściej konieczność samodzielnego tworzenia harmonogramu realizacji obowiązków zawodowych, którą utrudniają problemy z koncentracją i brak doświadczenia w zarządzaniu czasem pracy. Dla wielu pracowników – co podkreślali także uczestnicy webinarium organizowanego przez ZPP – pewnym dyskomfortem jest poczucie nieustannego przebywania w pracy. Badani wskazali także na ograniczenie przerw oraz przemęczenie fizyczne i psychiczne. Za obiektywną trudność uznano także ograniczoną możliwość korzystania ze szkoleń oraz zaburzenia rytmu komunikacji między pracownikami, co w znacznej mierze wynika z ograniczeń natury technicznej.

    Pracownicy wskazują także na pogorszenie komfortu życia w miejscu zamieszkania, które spowodowane jest wydzieleniem części przestrzeni życiowej do potrzeb świadczenia pracy. Kłopotliwe dla wielu zatrudnionych jest uczucie wyobcowania związane z brakiem możliwości budowania na co dzień więzi społecznych. Pracownicy podkreślali również, że odczuwali i odczuwają liczne dolegliwości fizyczne. Stres spowodowany ograniczeniem kontaktu ze współpracownikami przekłada się bowiem często na dolegliwości mięśniowo-szkieletowe. Wielokrotnie – na co uwagę zwracali także uczestnicy webinarium nr 12 – pracodawcy nie dopełniają także powinności względem zapewnienia pracownikom odpowiednich narzędzi do wykonywania pracy zdalnie. Powoduje to między innymi poczucie fizycznego dyskomfortu związanego z choćby niewłaściwą postawą przyjmowaną podczas wykonywania obowiązków czy pogorszeniem wzroku spowodowanym brakiem odpowiedniego oświetlenia. Pracownicy ochoczo podchodzą do kwestii wyposażania miejsca pracy poza biurem w niezbędne narzędzia. Zgoła inaczej kwestia ta wygląda z perspektywy pracodawców. Uczestnicy webinarium nr 12 podkreślali, że, o ile rozumieją potrzebę wyposażenia miejsca pracy, o tyle niezrozumiałe jest – w ich odczuciu – obarczanie ich obowiązkami związanymi z kontrolą warunków w jakich praca jest wykonywana. Eksperci biorący udział w webinarium nr 12 są zdania, że czynności te powinny leżeć w gestii instytucji kontrolnych.

     

    Zmiana prawa, czyli ukłon w stronę pracowników.

    Już w kwietniu 2023 r. w życie wejść ma nowelizacja Kodeksu pracy oraz niektórych innych ustaw, która ureguluje zasady rządzące pracą zdalną. Eksperci są zdania, że nowe przepisy stanowić będą ukłon w stronę środowiska pracowników. Szczegółowe rozwiązania dotyczące pracy zdalnej zawarte będą co do zasady w porozumieniach zawieranych pomiędzy środowiskiem pracowników (związkami zawodowymi) z pracodawcą. W wielu przypadkach – jak ma to miejsce choćby w odniesieniu do rodziców dzieci w wieku do czwartego roku życia czy opiekunów osób niepełnosprawnych – pracodawca będzie miał ograniczoną możliwość odmowy pracownikowi świadczenia pracy w modelu zdalnym. Wyjątek stanowią naturalnie zawody, które nie mogą być objęte obowiązkiem świadczenia pracy na odległość oraz sytuacje, gdy świadczenie pracy zdalnej jest niemożliwe ze względów organizacyjnych.

    Pracodawca zobowiązany będzie także do zapewnienia pracownikowi wykonującemu pracę zdalną materiałów i narzędzi, w tym urządzeń technicznych, niezbędnych do wykonywania pracy zdalnej. To jednak nie wszystko. Po stronie pracodawcy – w myśl nowych przepisów – będą także serwis, konserwacja narzędzi, w tym urządzeń technicznych, niezbędnych do wykonywania pracy zdalnej lub pokrycie niezbędnych kosztów związanych z instalacją, serwisem, eksploatacją i konserwacją narzędzi, w tym urządzeń technicznych, a także pokrycie kosztów energii elektrycznej oraz usług telekomunikacyjnych koniecznych do wykonywania obowiązków. Jak podkreślali uczestnicy webinarium nr 12 przykładem branży, w której doskonale udało się wdrożyć te przepisy w praktyce – jeszcze przed nadaniem im kształtu legislacyjnego – są nowoczesne media. Już w szczytowym okresie pandemii dziennikarze pracujący np. w „newsroomach” wypracowali skuteczne mechanizmy porządkujące pracę poza redakcję.

    Ponadto pracodawcy pamiętać muszą, że „pracownik wykonujący pracę zdalną nie może być traktowany mniej korzystnie w zakresie nawiązania i rozwiązania stosunku pracy, warunków zatrudnienia, awansowania oraz dostępu do szkolenia w celu podnoszenia kwalifikacji zawodowych niż inni pracownicy zatrudnieni przy takiej samej lub podobnej pracy, z uwzględnieniem odrębności związanych z warunkami wykonywania pracy zdalnej”.

    Nowe przepisy z całą pewnością pozwolą dookreślić zasady rządzące pracą zdalną. Jak wskazali jednak uczestnicy webinarium nr 12, ryzykiem jest w tym przypadku odrzucenie części już dziś wykorzystywanych w firmach schematów i narzędzi z powodzeniem regulujących zasady pracy w formule zdalnej. Przedsiębiorcy, zdecydowanie krytyczniej niż pracownicy, oceniają nowe przepisy i obawiają się, że dotychczasowe dobre praktyki, które  okazały się w ich firmach  skuteczne, będzie trzeba zmienić bądź porzucić.  Zarówno pracownicy jak i pracodawcy są zgodni, że nowe ramy pracy zdalnej uwzględniać powinny doświadczenia firm, które poświęciły wiele czasu i środków na dostosowanie modelu zdalnego do indywidualnych potrzeb konkretnych przedsiębiorstw.

     

    Zobacz: 02.03.2023 Praca zdalna po pandemii. Raport podsumowujący webinarium #12. Praca zdalna z perspektywy pracownika

     

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery