• PL
  • EN
  • szukaj

    Komentarz ZPP: Spotkanie Zespołu ds. rewizji unijnych przepisów lekowych – sprawozdanie

    Warszawa, 28 marca 2024 r. 

    Komentarz ZPP: Spotkanie Zespołu ds. rewizji unijnych przepisów lekowych – sprawozdanie

     

    • Tematem spotkania Zespołu ds. rewizji unijnych przepisów lekowych, które odbyło się 11 marca br. było omówienie projektu ze szczególnym uwzględnieniem przepisów Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie Unijnego kodeksu odnoszącego się do produktów leczniczych stosowanych u ludzi oraz uchylająca dyrektywę 2001/83/WE i dyrektywę 2009/35/WE odnoszących się do zachęt (art. 81-84 Dyrektywy).
    • Dyskusja ograniczyła się do wymiany stanowisk organizacji branżowych dotyczących potrzeby zmiany okresów ochrony wyłączności rynkowej i wyłączności danych.
    • Przedstawiciele krajowych firm farmaceutycznych stoją natomiast na stanowisku, że kluczowy jest szybszy dostęp pacjentów do tańszych leków generycznych w interesie pacjenta, NFZ i krajowego przemysłu farmaceutycznego.
    • Ministerstwo Zdrowia wskazuje, że będzie dążyć do skrócenia okresów wyłączności.
    • Przedstawiciele ZPP podkreślają, że unijna reforma farmaceutyczna nie powinna ograniczać się wyłącznie do dyskusji nad okresami wyłączności. Konieczne jest podjęcie rozmów z przedstawicielami branży i wypracowanie stanowiska także w pozostałych obszarach regulacji dotychczas szerzej niedyskutowanych oraz wskazanie innych problemów branży nie objętych, póki co, nowelizacją.

    Było to pierwsze spotkanie Zespołu ds. unijnych przepisów lekowych pod przewodnictwem dyrektorki Departamentu Polityki Lekowej i Farmacji w Ministerstwie Zdrowia – Katarzyny Piotrowskiej-Radziewicz. Kolejne spotkanie Zespołu ds. unijnych przepisów lekowych zostało w całości poświęcone dyskusji nad kwestią wyłączności rynkowej i wyłączności danych (art. 81-84 projektu Dyrektywy).

    Należy podkreślić, że obecnie obowiązujący na obszarze UE system wyłączności rejestracyjnej wynoszący maksymalnie 11 lat i obejmujący 8 lat wyłączności danych, po których następuje dwuletni okres wyłączności rynkowej mogący zostać przedłużony o kolejny rok (tzw. 8+2+1), – jest najdłuższym na świecie.

    Niepożądane wydłużenie okresów wyłączności regulacyjnych: projekt wprowadza co do zasady 8-letni okres ochrony, obejmujący 6 lat ochrony danych (DE) i 2 lata ochrony rynkowej (ME), ale od tej zasady jest bardzo dużo wyjątków wydłużających okres ochronny. Podmioty mogą korzystać z dodatkowych okresów ochrony zwiększając łączny okres do maksymalnie 12 lat albo do 13 lat w przypadku dodania voucheru TEV na wyłączność (voucher), podczas gdy obecnie skumulowany okres ochronny wynosi maksymalnie 11 lat. W sumie projektowane zmiany wydłużają całkowity okres ochronny nawet o 2 lata względem obecnie obowiązującego prawa, natomiast okres kluczowej wyłączności danych może zostać przedłużony o okres nawet 3 lat z powodów wskazanych powyżej.

    Krajowy Przemysł Farmaceutyczny zwraca uwagę na fakt, że okresy wyłączności funkcjonujące w krajach Unii Europejskiej są najdłuższe na świcie m.in. niż te obowiązujące w USA, Kanadzie. W rezultacie przemysł europejski przegrywa walkę konkurencyjną z tamtymi rynkami. Ich zdaniem konkurencyjność na rynku zwiększy się wyłącznie w przypadku przyspieszenia dostępu do tańszych leków dla pacjenta. Stoją zatem na stanowisku, że konieczne jest dalej idące ograniczenie okresów wyłączności na rynku farmaceutycznym.

    Zobacz: 28.03.2024 Komentarz: Spotkanie Zespołu ds. rewizji unijnych przepisów lekowych – sprawozdanie

    Apel ZPP oraz FOR: Nowy porządek (de)regulacyjny – 5 rozwiązań poprzedniej władzy, które należy jak najszybciej uchylić

    Warszawa, 26 marca 2024 r. 

     

    WSPÓLNY APEL
    ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW ORAZ
    FORUM OBYWATELSKIEGO ROZWOJU

    NOWY PORZĄDEK (DE)REGULACYJNY – PIĘĆ ROZWIĄZAŃ POPRZEDNIEJ WŁADZY,
    KTÓRE NALEŻY JAK NAJSZYBCIEJ UCHYLIĆ

    Trzeci kwartał 2015 roku był początkiem zmiany podejścia polityków do roli państwa. Jedną z jego cech było coraz śmielsze przekonanie o słuszności interwencji państwa w wiele dziedzin życia gospodarczego, czego wyrazem były kolejne ustawy. Często zmiany te nie były oparte na rzetelnych danych i dowodach, a nowe regulacje wprowadzano z naruszeniem podstawowych wymogów procesu legislacyjnego i z pominięciem głosu obywateli. Najbardziej naganne praktyki tworzenia prawa w ostatnich latach opisało Forum Obywatelskiego Rozwoju w opublikowanym niedawno raporcie Polityka publiczna oparta na dowodach. Ocena Polski, zaś kluczowe rekomendacje w zakresie naprawy procesu legislacyjnego przedstawił Związek Przedsiębiorców i Pracodawców w swoim styczniowym memorandum.

    Jesteśmy organizacjami, które integrują zwolenników wolnego rynku i liberalizmu gospodarczego. Za gruntownie błędne i głęboko niemoralne uważamy dotychczasowe podejście rządzących do roli państwa w gospodarce i liczymy na to, że w nowych uwarunkowaniach politycznych uda się odwrócić ten trend. Mając to na uwadze, apelujemy, by w pierwszej kolejności wycofać najbardziej szkodliwe zmiany w gospodarce wprowadzone w latach 2015–2023.

    ZAKAZ HANDLU W NIEDZIELE

    Obowiązujący od 2018 roku zakaz handlu w niedziele – poza tym, że odgórnie, arbitralnie i wbrew europejskim tendencjom ogranicza swobodę działalności gospodarczej niektórych branż i wolność wyboru pracy – ma wiele wad istotnych również z punktu widzenia jej zwolenników.

    Regulacja ta nie osiągnęła zakładanego celu w postaci poprawy sytuacji małych polskich sklepikarzy. Niewielkie placówki wciąż się zamykają – zakaz handlu nie przyniósł w tym względzie większej zmiany. Przepisy te są również wątpliwe z punktu widzenia konkurencji – wiele firm w dalszym ciągu handluje w niedziele, wykorzystując wyjątki przewidziane w ustawie. Sieć handlowa, która działa w niedziele, ponieważ otworzyła w swoich punktach czytelnie, dysponuje istotną przewagą konkurencyjną nad pozostałymi graczami na rynku, którzy takich możliwości nie mają bądź korzystanie z nich uważają za zbyt ryzykowne. Wreszcie zakaz handlu nie poprawił sytuacji pracowników – czy to ze względu na to, że jest wybiórczy, czy też z uwagi na wzmożony ruch w placówkach handlowych w piątki i soboty.

    PODATKI SEKTOROWE

    Nie ulega wątpliwości, że podatki powinny być możliwie jak najprostsze i jak najbardziej zrozumiałe dla obywateli. Trudno jednak osiągnąć ten cel, kiedy zasady opodatkowania przestają by powszechne i jednolite dla wszystkich, a w ich miejsce uchwalane są daniny obciążające konkretne grupy.

    W ostatnich latach wprowadzono wiele tego typu obowiązkowych świadczeń, spośród których wyróżnić można m.in. podatek handlowy, podatek bankowy, opłatę audiowizualną czy podatek cukrowy. Niezależnie od piętrowych argumentacji i wielokrotnie powtarzanych zapewnień każde z tych rozwiązań ostatecznie obciążało konsumentów – podatki te są przerzucalne i, jako koszt, uwzględniane w cenie produktów i usług.

    Mając to na uwadze, apelujemy o stworzenie jednolitego, spójnego modelu opodatkowania, którego kształt powinien być przedmiotem publicznej debaty, oraz o zrezygnowanie z podatków sektorowych jako zaburzających konkurencję i ostatecznie uderzających w konsumentów.

    PRZEWÓZ OSÓB TYLKO Z POLSKIM PRAWEM JAZDY

    Poprzednia władza postanowiła również zamknąć dostęp do zawodu taksówkarza dla obcokrajowców, wymagając od nich legitymowania się wydanym w Polsce prawem jazdy. Wymaganie to zachwieje całym rynkiem przewozu osób, przede wszystkim w wielkich miastach, a jedynym jego skutkiem będzie ograniczenie dostępu do zawodu dla cudzoziemców, w tym obywateli Unii Europejskiej. Mając na uwadze, iż zgodnie z unijnymi przepisami o krajowe prawo jazdy można ubiegać się dopiero po 185 dniach spędzonych w Polsce, rynek taxi pozostanie dla cudzoziemców de facto zamknięty, przez co pasażerowie będą dłużej czekali na przejazdy, których ceny wzrosną.

    Ta regulacja jest kolejnym przypadkiem stosowania nagannej praktyki “wrzutki” do projektu na końcowych etapach prac nad nim w Sejmie, bez przeprowadzenia oceny wpływu regulacji na rynek oraz na konsumentów. Pierwotne uzasadnienie ustawy, w ramach której wprowadzono to wymaganie miało na celu podwyższenia bezpieczeństwa na rynku taxi. Jeszcze przed wprowadzeniem nowych przepisów branża sama rozpoczęła wdrażanie rozwiązań służących temu samemu celowi – i, jak wynika z policyjnych statystyk, robi to skutecznie.

    „APTEKA DLA APTEKARZA”

    W ciągu ostatnich kilku lat polska branża aptekarska stała się jedną z najsilniej regulowanych w Europie. Jest to rezultat wprowadzenia dwóch regulacji – tzw. apteki dla aptekarza z 2017 roku, która istotnie ograniczyła możliwość otwierania nowych placówek, oraz jej dalszego zaostrzenia z 2023 roku, które notabene odbyło się w skandalicznym trybie „wrzutki poselskiej” pod koniec prac nad projektem nowelizującym ustawę o kredytach eksportowych.

    Zmiany forsowane pod hasłem wspierania indywidualnych aptekarzy w rzeczywistości poprawiają przede wszystkim sytuację ściśle skoncentrowanego rynku hurtowego, ograniczając tym samym dostęp pacjentów do niezbędnych leków. Zarówno tryb wprowadzania tak istotnych zmian (w obu przypadkach była to ścieżka poselska, mimo bardzo głębokiej ingerencji w rynek), jak i ich treść budzą nasz najgłębszy sprzeciw.

    „ZBRODNIA VATOWSKA”

    Nie ulega wątpliwości, że uszczelnienie poboru VAT było istotnym osiągnięciem. Niezależnie od tego, jak oceniamy polski system podatkowy, nie mamy wątpliwości, że oszustwa podatkowe i wyniszczanie konkurencji przez stosowanie niedozwolonych praktyk powinny spotykać się z reakcją państwa.

    Jednocześnie, podobnie jak w przypadku każdej innej polityki publicznej, stosunkowo łatwo jest wykroczyć poza racjonalną interwencję i doprowadzić do nieproporcjonalnych, a w określonych przypadkach represyjnych rozwiązań. Takie właśnie skutki ma drakońskie zaostrzenie kar za przestępstwa związane z uczestnictwem w oszustwach vatowskich. Uważamy, że sprawców czynów zabronionych należy ścigać i skutecznie karać, ale perspektywa wieloletniego (nawet 25-letniego) pozbawienia wolności za przestępstwa niewiążące się z użyciem przemocy jest karą rażąco nieproporcjonalną.

    Przedstawione przez nas pięć rozwiązań to przykłady regulacji, których rzeczywiste skutki drastycznie rozmijają się z deklaracjami, podejmowanych arbitralnie z pobudek politycznych lub będących przykładem populizmu penalnego. W wolnym społeczeństwie, w którym państwo ingeruje w życie obywateli rozważnie i tylko wtedy, gdy jest to absolutnie konieczne, jakakolwiek debata nad ich wprowadzeniem powinna być prowadzona rzetelnie i z poszanowaniem głosu wszystkich interesariuszy. Stąd apelujemy o uchylenie bądź gruntowne przemodelowanie opisanych regulacji i zmianę podejścia państwa do życia gospodarczego.

     

    Zobacz: Apel ZPP oraz FOR: Nowy porządek (de)regulacyjny

    Debata: NIS2: Czy jesteśmy gotowi na nowe zasady cyberbezpieczeństwa w kluczowych sektorach gospodarki?

    Warszawa, 25 marca 2024 r. 


    Debata: NIS2: Czy jesteśmy gotowi na nowe zasady cyberbezpieczeństwa w kluczowych sektorach gospodarki?


    Dyrektywa NIS2 zbliża się wielkimi krokami, stawiając przed wieloma sektorami gospodarki szerokie wyzwania w zakresie cyberbezpieczeństwa, szczególnie w obszarze healthcare. Czy jesteśmy gotowi na nowe zasady, które mają podnieść poziom ochrony sieci i systemów informatycznych? O tym dyskutowali eksperci, uczestnicy i partnerzy Związku Przedsiębiorców i Pracodawców podczas konferencji zorganizowanej przez Forum Cyfrowe i Forum Zdrowia. 

    Dyrektywa NIS2, mająca na celu zwiększenie poziomu bezpieczeństwa sieci i systemów informatycznych w Europie, nakłada na przedsiębiorstwa i organizacje z sektorów szczególnie podatnych na ryzyko cyberataków, obowiązek wdrożenia adekwatnych środków ochronnych oraz obowiązek zgłaszania incydentów bezpieczeństwa. Nowe przepisy, które dotyczą szerokiego zakresu branż, w tym energetyki, opieki zdrowotnej, technologii informacyjnych, bankowości i finansów, transportu, zarządzania odpadami, usług pocztowych i kurierskich oraz produkcji, przetwarzania i dystrybucji żywności, muszą zostać wdrożone do 17 października 2024 roku.

    Dodatkowo przyjęta na początku 2023 roku dyrektywa NIS2 nakłada na kraje unijne obowiązek dostosowania prawa do jej wymogów. W tym kontekście niezwykle ważna będzie nowelizacja ustawy KSC. O tym wszystkim rozmawialiśmy z decydentami, ekspertami oraz przedstawicielami rynku podczas konferencji ekspertów organizowanej przez Forum Cyfrowe ZPP oraz Forum Zdrowia ZPP pt. Dyrektywa NIS2 – czy jesteśmy gotowi na nowe zasady cyberbezpieczeństwa w kluczowych sektorach gospodarki?

    Polska ścieżka ku cyberbezpieczeństwu: wyzwania i szanse NIS2

    Wydarzenie rozpoczął panel dyskusyjny na temat poziomu cyberbezpieczeństwa polskich przedsiębiorstw oraz wyzwań i szans, jakie stwarza nowa europejska regulacja, a wystąpili w nim: Bohdan Pawłowicz, Doradca Z-cy Dyrektora NASK ds. Nowych Technologii dla Polityk Publicznych – NASK, dr Katarzyna Chojecka, Head of Government Affairs CEE – Cisco, Marcin Domagała, Departament Cyberbezpieczeństwa – Ministerstwo Cyfryzacji, Cyprian Gutkowski, ekspert w zakresie Ochrony Danych Osobowych i Miękkiego Cyberbezpieczeństwa – Fundacja Bezpieczna Cyberprzestrzeń oraz Przemek Mikus, Wiceprezes SoDA – Software Development Association Poland. 

    Ekspert Fundacji Bezpieczna Cyberprzestrzeń zwrócił uwagę na potrzebę zadbania o bezpieczeństwo łańcucha dostaw. 

    – Po 17 października w Polsce zacznie masowo zmieniać się PKD. Natomiast wdrożenie dyrektywy NIS2 będzie problemem, ponieważ przewiduje kontrolę poprzez audyty. Największym wyzwaniem są kwestie związane z dostawcami, ponieważ należy zadbać o bezpieczeństwo łańcucha dostaw. Jest to kluczowe w kontekście NIS2, ponieważ większość ataków odbywa się nie poprzez ataki na systemy korporacji, ale poprzez systemy ich dostawców czy osoby trzecie, z którymi współpracują. W związku z tym konieczne jest zabezpieczenie dostawców. W NIS2 chodzi głównie o ciągłość działania usługi. – wskazuje Cyprian Gutkowski.

    Istnieją sektory, które z racji specyfiki swojej działalności mają większą świadomość zagrożeń w każdym wymiarze, co mobilizuje ich do pewnych działań. Natomiast z drugiej strony istnieje cała rzesza firm, które w żadnym stopniu nie mają świadomości istniejących zagrożeń. 

    Sam proces zapoznania się z nowymi wymogami i autoanaliza, czy przedsiębiorcy podlegają tym przepisom, jest procesem czasochłonnym i należy podjąć stosowne nakłady, aby przeprowadzić go prawidłowo. Z pewnością dla części przedsiębiorców to duże wyzwanie, ale jestem przekonana, że wdrożenie NIS2 to duży krok w stronę cyfrowej transformacji – podkreśla dr Katarzyna Chojecka.

    Dyrektywa NIS2 jako zabezpieczenie obszaru healthcare w Polsce i pozostałych krajach UE – szanse i wyzwania

    Kolejny panel podczas konferencji został poświęcony dyskusji na temat nowych obowiązków wynikających z implementacji NIS2 w sektorze zdrowia, a udział w nim wzięli: Jeremi Olechnowicz, kierownik CSIRT w CeZ – Centrum e-Zdrowia, dr Anna Gawrońska, adiunkt, Zakład Innowacji w Ochronie Zdrowia – Szkoła Główna Handlowa, Warszawa, Marcin Serafin, Partner, Rymarz Zdort Maruta, Ekspert ds. RODO i Cybersecurity oraz Michał Sosinka, Partner Associate  –   Cyber Deloitte Risk Advisory. 

    Zgodnie z nową dyrektywą NIS2, w przypadku wycieku danych z serwerowni, na przykład szpitala, w danym kraju członkowskim, konieczne będzie zgłoszenie takiego incydentu nie tylko zgodnie z prawem danego kraju, którego dotyczy incydent, ale także zgodnie z prawem kraju, z którego pochodzą dane pacjentów przechowywane na tych serwerach. 

    Przykłady takich zagrożeń będą występowały coraz częściej. Na zachodzie podobne zdarzenia pojawiają się natomiast z większą częstotliwością, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. NIS2 kładzie większy nacisk na łańcuchy dostaw, co z pewnością zwiększy poziom cyberbezpieczeństwa. Szpitale będą musiały przeprowadzić odpowiednie analizy rynku, które wskażą, od jakich systemów zewnętrznych są uzależnieni i w jaki sposób mogą zadbać o ich bezpieczeństwo – podkreślił Jeremi Olechnowicz, kierownik CSIRT w CeZ – Centrum e-Zdrowia. 

    Eksperci odpowiedzieli również na pytanie, jak zarządzać ryzykiem wystąpienia cyberataków, a także jak zapewnić ciągłość funkcjonowania w przypadku ich wystąpienia. 

    Najważniejsze jest budowanie długoterminowej strategii cyberbezpieczeństwa, opartej z pewnością na już istniejących standardach. Należy pamiętać, że sektor ochrony zdrowia jest specyficzną branżą, której przedstawiciele często nie posiadają dedykowanych zespołów IT. Strategie, o których mówimy, powinny być spójne z wytycznymi Ministerstwa Zdrowia i Ministerstwa Cyfryzacji oraz wspierać jednostki podlegające dyrektywie NIS2. Procesy, procedury oraz analizy rynkowe powinny być budowane na podstawie dokładnej analizy. W szpitalach coraz częściej pojawia się potrzeba zarządzania kryzysowego, szczególnie w przypadku wycieku danych. Problemem sektora z pewnością nie jest brak funduszy. NFZ uruchamia dodatkowe środki na wzmocnienie cyberbezpieczeństwa, a ENISA również wspiera tego typu inicjatywy. Jesteśmy w stanie sprostać tym wyzwaniom – podsumował Michał Sosinka, Partner Associate  –   Cyber Deloitte Risk Advisory. 

    Wydarzenie zostało objęte patronatem honorowym Ministerstwa Cyfryzacji oraz Centrum e-Zdrowia oraz patronatem medialnym Cyberdefence24.pl. 

    APEL ZPP: Wróćmy do składki zdrowotnej dla biznesu, która jest czytelna i uwzględnia trudną sytuację najmniejszych firm. W przeciwnym razie czeka nas dalszy chaos i degradacja mikroprzedsiębiorczości w Polsce

    Warszawa, 07 marca 2024 r.


    APEL ZPP
    Wróćmy do składki zdrowotnej dla biznesu, która jest czytelna i uwzględnia trudną sytuację najmniejszych firm. W przeciwnym razie czeka nas dalszy chaos i degradacja mikroprzedsiębiorczości w Polsce.

     

    Polski Ład wprowadził do zasad rozliczania składki zdrowotnej przez firmy mnóstwo bałaganu i absurdów (jak np. składki płacone od sprzedaży środków trwałych), a jednocześnie spowodował dodatkowe zwiększenie obciążeń przedsiębiorców – również najmniejszych – w momencie, w którym istotnie wzrosły również innego typu koszty (m.in. pracy, energii elektrycznej, czy półproduktów i surowców).

    Skutki tych zmian, które zapowiadaliśmy w trakcie konsultacji społecznych, obecnie materializują się: firmy mają problemy z właściwym rozliczeniem (o czym świadczyć może m.in. ok. dwumiliardowa nadpłata za rok 2022), a liczba firm zamkniętych i zawieszonych była w ubiegłym roku rekordowa.

    Mając na uwadze powyższe, a także wagę przedwyborczych zapowiedzi ugrupowań tworzących koalicję rządową, apelujemy o realizację obietnic i rewizję zasad opłacania składki zdrowotnej przez firmy. Proponujemy prosty model – ci, którzy osiągają przychód nie wyższy niż 120 tysięcy złotych rocznie (analogicznie do „małego ZUS”) niech płacą liniowo 2,75% przychodu, wszyscy pozostali zaś ryczałt w wysokości 11% minimalnego wynagrodzenia za pracę, tzn. obecnie ok. 460 zł.

    Realizacja tej propozycji będzie wiązała się z obniżeniem wpływów do NFZ z tytułu składek od firm o ok. 5 mld zł. To suma istotna – ale porównywalna do kosztu realizacji obietnic znacznie mniej istotnych z punktu widzenia ogółu gospodarki, jak np. obniżenie VAT dla branży beauty.

    Brak zmian w zasadach opłacania składki zdrowotnej przez firmy będzie skutkował utrzymaniem obecnego chaosu i postępującą degradacją mikroprzedsiębiorczości w Polsce – co będzie z kolei wiązało się z daleko idącymi skutkami społeczno-gospodarczymi, szczególnie w mniejszych miejscowościach.

    Zobacz: Apel ZPP: Wróćmy do składki zdrowotnej dla biznesu, która jest czytelna i uwzględnia trudną sytuację najmniejszych firm

    Kilka uwag o pospiesznym i nieustannym reformowaniu szkół – opinia Głównego Ekonomisty ZPP Piotra Korysia

    Warszawa, 6 marca 2024 r.

     

    Kilka uwag o pospiesznym i nieustannym reformowaniu szkół –
    opinia Głównego Ekonomisty ZPP Piotra Korysia

     

    W ostatnich tygodniach problematyka szkoły w Polsce znalazła się, jak rzadko, na pierwszych stronach gazet. Kwestia podwyżek, potem kwestia prac domowych, a zupełnie ostatnio korekta listy lektur przyciągnęły uwagę. Wszystkie są refleksem tego samego problemu. Zamiast poważnej dyskusji o naprawie stanu edukacji mamy rozwiązania cząstkowe odpowiadające potrzebom pewnych grup elektoratu. Przyjrzyjmy się temu bliżej.

    Czy likwidacja prac domowych jest katastrofą, jak ogłosili niektórzy czy też koniecznym i przemyślanym krokiew w stronę nowoczesnej i egalitarnej szkoły, na który czekali uczniowie i nauczyciele?  Żadne z tych określeń nie wydaje się właściwe. Znamy systemy edukacyjne, gdzie prac domowych (właściwie) nie ma, a jak są – to nie są oceniane. Znamy i takie, gdzie intensywna praca w domu jest istotnym komponentem procesu edukacyjnego.  W obu przypadkach znajdziemy takie, w których efekty edukacyjne są wysokie, ale żadne z podejść tego nie gwarantuje.

    Jaka grupa dzieci może korzystać z zadawania prac domowych? Wydaje się, że najbardziej część dzieci z uboższych rodzin. W wypadku dzieci z klasy średniej – rodziny te mają dużo więcej zasobów, by kompensować nieefektywności systemu edukacji i uzupełniać wiedzę na rynku prywatnych usług edukacyjnych, zwłaszcza poprzez korepetycję. Zamożniejsi korzystają z niezależnego od regulacji ministerialnych rynku prywatnej edukacji. Oczywiście te korzyści i koszty z prac domowych pojawiają się tylko pod warunkiem, że są one efektywnie egzekwowane i może nawet niekoniecznie oceniane, ale omawiane z uczniem, który otrzymuje zwrotną informację na temat swojej pracy samodzielnej.

    Likwidacja prac domowych nie rozwiązuje więc żadnego (lub prawie żadnego) ze szkolnych problemów. Wprawdzie wyniki badań PISA przekonują, że polska szkoła radzi sobie nieźle na tle świata, jednak jej bolączki są liczne. Wymienić można bardzo wysoką w ostatnich latach mobilność nauczycieli dokonującą się ze szkodą dla uczniów, zmienność programów i podręczników, stan nieustannych reform organizacyjnych (w tym np. tworzenie i likwidację gimnazjów), niskie wynagrodzenia. Polski system edukacji stał się też wyraźnie dwusektorowy, z rosnącym w siłę i jakość sektorem prywatnym.

    Wszystko to sprzyja utrwalaniu się zjawiska negatywnej selekcji pracowników w publicznym systemie edukacyjnym. Słabo wynagradzani, demotywowani kolejnymi wątpliwej jakości reformami nauczyciele coraz rzadziej są oddanymi pracy entuzjastami. Praca w szkole staje się pracą drugiego wyboru, a w warunkach rosnących braków kadrowych najlepszą strategią na uzyskanie względnie satysfakcjonujących dochodów jest wieloetatowość i zdumiewająco częste zmiany miejsca pracy: oczywiście te strategie dostępne są przede wszystkim w większych ośrodkach miejskich.

    Nowy rząd, jak niemal każdy poprzedni zaczyna kadencję od zmian w systemie edukacji, obiecując szybką poprawę obecnej sytuacji. Zmiany są bardzo potrzebne. Ale, jak w niemal każdym z poprzednich przypadków, tak i dziś nie chodzi niestety o zmiany systemowe, ale o kilka chaotycznych ruchów pod publiczkę, a właściwie pod którąś z publiczek. Dla nauczycieli, a pewnie i dla większości rodziców likwidacja ocenianych prac domowych to wygodne rozwiązanie. Zwłaszcza, że i tak w polskiej szkole publicznej ukształtowała się specyficzna tradycja zadawania prac domowych (przynajmniej de facto) rodzicom. Ograniczenie liczby lektur i zmiana ich listy też się pewnie tym grupom spodoba. A decyzja ta została podjęta arbitralnie – ja nie dostrzegłem dialogu ani z ekspertami, ani z nauczycielami. Zresztą może zamiast takiego dialogu, a tym bardziej zamiast arbitralnej decyzji wysokiego urzędnika (ministra, wiceministra…) lepiej byłoby po prostu dać większą swobodę nauczycielom w decydowaniu o tym co i jak dużo dzieci mają czytać… Podwyżki są odpowiedzią na zaniedbania poprzednich lat. Może jednak warto przy okazji kolejnych wrócić do dyskusji o Karcie Nauczyciela, o jakości nauczania, o zakresie przekazywanej wiedzy. A rozmowy o podwyżkach połączyć z rozmowami o jakości edukacji.

    W polskiej szkole przynajmniej od lat 1980 trwa proces upraszczania programów – kolejny jego etap widzimy dziś. Przykładem jest program matematyki, z którego przy okazji każdej reformy eliminowane są niektóre elementy. Być może jest to zasadne, skoro wciąż mówi się o przeładowanych programach i przeciążonej młodzieży. Może dzieci (en masse) nie muszą tak dobrze znać matematyki (oraz angielskiego, geografii, lektur z polskiego etc.) …  Może szkoła w inny sposób lepiej przygotuje do wyzwań nowoczesności? Nie ma dobrych dowodów na to, że da się nauczyć uczenia nie ucząc konkretnych treści, ale może to się uda. Nie ma jednak też dowodów na to, że kolejne reformy polskiej szkoły mają do tego właśnie doprowadzić. Może jednak problemem są także kompetencje nauczycieli: te pedagogiczne i te merytoryczne. Problemem też jest konstrukcja programu, w której nie ma niemal żadnych synergii między przedmiotami.

    Bez wątpienia polska szkoła potrzebuje reform. Systemowa reforma edukacji powinna się wiązać przede wszystkim z próbą ponownej odpowiedzi na pytanie jakich kompetencji potrzebujemy od kolejnych pokoleń, w tym na rynku pracy. I czego chcielibyśmy ich nauczyć, żeby dać im większe szanse na życiowy sukces: jak dobrze mają znać Pana Tadeusza, ile rozumieć z fizyki kwantowej i rachunku zbiorów. A także na jakich etapach edukacji mają się tego uczyć. Ale też jak bardzo demokratyczną i egalitarną chcemy mieć szkołę, w jakie umiejętności chcemy wyposażyć dzieci, jak bardzo chcemy dostęp do części z nich je w ramach systemu edukacji zróżnicować. Wreszcie, jakimi zasobami kapitału ludzkiego w szkołach faktycznie dysponujemy by cele te zrealizować.

    Ten komentarz nie dotyczy wyłącznie obecnego rządu i Pani Minister. Można by go napisać 8 czy 12 lat wstecz. Warto może jednak odejść od tego stylu reformowania, który regularnie przynosi więcej szkód niż pożytków. Czasem tylko daje trochę satysfakcji, a to konserwatystom a to progresistom.

    Zobacz: 06.03.2024 Kilka uwag o pospiesznym i nieustannym reformowaniu szkół – opinia Głównego Ekonomisty ZPP Piotra Korysia

    System kaucyjny do poprawki!

    Warszawa, 4 marca 2024 r.


    System kaucyjny do poprawki!

     

    Organizacje reprezentujące branżę napojową oraz handel detaliczny, czyli podmioty zobowiązane do realizacji postanowień ustawy o systemie kaucyjnym, apelują o przyjęcie kluczowych poprawek legislacyjnych mających na celu zapewnienie szczelności i efektywnego działania ogólnopolskiego systemu kaucyjnego na opakowania po napojach. Polski system będzie drugim największym dotychczas w Europie, dlatego tak istotne jest uniknięcie chaosu przy jego uruchamianiu. Przyjęta jeszcze przez poprzedni rząd ustawa zakłada istnienie wielu operatorów, ale stwarza warunki do szybkiej organizacji tylko tym, którzy obowiązków nie mają, natomiast producentów zostawia z licznymi przeszkodami formalnymi i operacyjnymi.

    Organizacje reprezentujące branżę napojową (w tym wody, soki i piwa) oraz handel detaliczny popierają wprowadzenie systemu kaucyjnego na opakowania po napojach, ale nie wcześniej niż od 1 stycznia 2026 r., wskazując na zbyt krótki termin na jego efektywnego wdrożenie na obszarze całej Polski.

    Podkreślają ponadto, że ustawa zawiera liczne błędy i wadliwe rozwiązania, które bez wprowadzenia poprawek narażają branżę napojową i sklepy detaliczne na miliardowe straty z powodu możliwych defraudacji kaucji oraz opakowań. Polska ma również szansę stać się pierwszym krajem, gdzie konsumenci zapłacą podatek w wysokości 23% od każdej kaucji oraz gdzie system kaucyjny doprowadzi do likwidacji opakowań szklanych wielokrotnego użytku. Ustawę trzeba poprawić, tak aby system kaucyjny w Polsce był efektywny środowiskowo, racjonalny ekonomicznie i przyjazny dla społeczeństwa.

    Termin obowiązku zbiórki opakowań w systemie kaucyjnym powinien być przesunięty na 1 stycznia 2026 r. ze względu na opóźnienia w procesie legislacyjnym i dyskryminację firm napojowych wprowadzających na rynek znaczący odsetek produktów w opakowaniach objętych systemem kaucyjnym.  

    Ustawa wyraźnie dyskryminuje duże firmy napojowe w możliwości szybkiego powołania operatora systemu ze względu na konieczność uzyskania zgody na koncentrację rynkową. Firmy te, aby założyć podmiot reprezentujący (operatora systemu) muszą obecnie czekać na zgodę Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, a nawet Komisji Europejskiej, co może trwać nawet do 6 miesięcy i nie daje żadnych szans na uruchomienie przez te firmy systemu od 1 stycznia 2025 r. Oznacza to, że operatorzy, którzy będą obsługiwać znaczące strumienie opakowań w systemie kaucyjnym są dyskryminowani w możliwości wejścia na rynek i realizacji obowiązków, w stosunku do podmiotów, które nie mają obowiązku zgłaszania zamiaru koncentracji. To oczywista bariera w dostępie do rynku dla części przedsiębiorców mająca wpływ na możliwość realizacji obowiązków wynikających z ustawy. – wskazuje Andrzej Gantner, wiceprezes Polskiej Federacji Producentów Żywności Związku Pracodawców.

    Pierwotny termin 1 stycznia 2025 r. należy uznać za nierealny ze względu na techniczne, organizacyjne i prawne wymogi w tworzeniu podmiotów reprezentujących, powszechności systemu i równych warunków dostępu do rynku – argumentuje Jakub Bińkowski, członek zarządu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

    Organizacje przedsiębiorców wskazują, że ustawa w obecnej postaci nie tylko nie zagwarantuje uzyskania wymaganych poziomów zbiórki, ale wręcz będzie przeszkadzać w ich uzyskaniu. Przepis nie zastąpi realnej zbiórki, a ta będzie niemożliwa ze względu na zbyt krótki okres, jaki dano na powstanie dużego operatora, który będzie zbierał znaczące ilości opakowań, tworząc stabilne warunki do obsługi zarówno dużych jak i małych i średnich firmy napojowych – zauważa Barbara Groele, sekretarz generalny Krajowej Unii Producentów Soków.

    Ponadto, należy wyłączyć kaucję za opakowania objęte systemem kaucyjnym z opodatkowania VAT. Aktualne zapisy ustawy narażają konsumentów na płacenie podatku VAT od kaucji. To będzie karny podatek nałożony na polskie społeczeństwo za udział w systemie kaucyjnym i poważne utrudnienie dla sklepów – podkreśla Dariusz Lizak, prezes Krajowej Izby Gospodarczej Przemysł Rozlewniczy.

    Podatek VAT nie tylko zwiększa koszty systemu kaucyjnego o 23%, ale powoduje również poważne trudności w rozliczaniu się sklepów z pobranej i wypłaconej kaucji oraz utrudnia bez paragonowe oddawanie opakowań przez konsumentów. Tymczasem system powinien zachęcać podmioty handlu detalicznego do odbioru opakowań bez obawy o powstanie dodatkowych zobowiązań podatkowych i sprawozdawczych związanych z rozliczaniem podatku VAT – dodaje Maciej Ptaszyński, prezes zarządu Polskiej Izby Handlu.

    System kaucyjny powinien być zachętą dla społeczeństwa do działań prośrodowiskowych, a nie karnym podatkiem dla konsumentów i sklepów detalicznych – wyjaśnia Jakub Bieńkowski.

    Wzorem wszystkich innych systemów kaucyjnych w UE, kaucja powinna podążać za produktem w całym łańcuchu sprzedaży, żeby zapobiec potencjalnym defraudacjom kaucji i umożliwić szybkie rozliczanie się z pobranej i wydanej kaucji pomiędzy sklepami a operatorami.

    Taki system pobierania kaucji był zapisany w pierwszym projekcie ustawy, jednak bez żadnego uzasadnienia oraz konsultacji w ostatnim momencie procedowania ustawy został usunięty i zastąpiony obecnym dysfunkcyjnym rozwiązaniem, w którym kaucja pobierana jest wyłącznie na etapie sprzedaży konsumentowi ostatecznemu. To otwarta droga do milionowych defraudacji i potencjalnych bankructw zarówno sklepów jak i operatorów – informuje Arkadiusz Pączka, wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich.

    Organizacje postulują również zmiany mające na celu utrzymanie dotychczas bardzo dobrze funkcjonujących systemów kaucyjnych na butelki wielokrotnego użytku. Przepisy ustawy doprowadzają do zniszczenia obecnych systemów kaucyjnych na butelkę wielokrotnego użytku, choć mają one już długą praktykę, w ramach której opakowania wielokrotnego użytku mają najniższy możliwy wpływ na środowisko. Jednocześnie handel detaliczny, w tym przede wszystkim małe sklepy tradycyjne, mają prosty system rozliczania się z kaucji i zwróconych butelek oraz zmaksymalizowany zysk ze sprzedaży produktów w tych opakowaniach. Przepisy nie powinny więc ich niszczyć, wręcz przeciwnie powinny wzmacniać ich rozszerzanie, co jest zgodne z hierarchą postępowania z odpadami – tłumaczy Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie

    Polska ma szansę być pierwszym krajem, który wprowadzając system kaucyjny doprowadzi do eliminacji z rynku szklanych opakowań zwrotnych, co jest sprzeczne z celami środowiskowymi UE – zauważył Jakub Bińkowski.

    Duże kontrowersje przedstawicieli handlu budzi uwzględnienie w systemie kaucyjnym opakowań po napojach mlecznych. Wyżej wymienione produkty zawierają m.in. żywe kultury bakterii, więc wprowadzenie do systemu ich opakowań należy uznać za niewykonalne ze względu na obowiązujące obecnie w Polsce przepisy sanitarne dotyczące sklepów detalicznych – stwierdza Maciej Ptaszyński.

    Obecnie finalizowany w Unii Europejskiej projekt rozporządzenia ws. opakowań i odpadów opakowaniowych, zmieniającego rozporządzenie (UE) 2019/1020 i dyrektywę (UE) 2019/904 oraz uchylającego dyrektywę 94/62/WE (PPWR) przewiduje, że obowiązkowo wdrażane w UE systemy kaucyjne nie obejmą opakowań po mleku i produktach mlecznych, więc niecelowe byłoby wcześniejsze włączenie tych odpadów opakowaniowych do systemu kaucyjnego w Polsce.

    Z zakresu systemu kaucyjnego należy wyłączyć odpady opakowaniowe po produktach mlecznych. Handel detaliczny, niezależnie od wielkości sklepu nie jest w żaden sposób gotowy na zbieranie opakowań po tego typu produktachpodkreśla Maciej Ptaszyński.

    System kaucyjny powinien być powszechny, przyjazny dla konsumentów i przedsiębiorstw. Powinien zapewnić spełnienie przez przedsiębiorstwa wymagań UE w zakresie użycia surowców wtórnych w nowych opakowaniach w tym dostępu do recyklatu PET. Niestety obecny kształt ustawy nie realizuje żadnego z tych postulatów. Ustawa powinna być jak najszybciej poprawiona. – argumentuje Arkadiusz Pączka.

    Wszystkie zaproponowane przez nas zmiany do ustawy mają na celu naprawienie błędnych zapisów, które stanowią realne zagrożenie dla uruchomienia i efektywnego funkcjonowania ogólnopolskiego systemu kaucyjnego. Naszym celem jest, aby od 1 stycznia 2026 r. w Polsce funkcjonował powszechny, efektywny środowiskowo i ekonomicznie, przyjazny dla konsumentów system kaucyjny, a nie system, który w sposób chaotyczny i wyrywkowy zbiera niewielkie ilości opakowań po napojach nie gwarantując realizacji celów dotyczących poziomu zbiórki i użycia recyklatu. Chcemy zapobiec chaosowi organizacyjnemu, komunikacyjnemu i nieuzasadnionym kosztom, które zamiast zachęcać konsumentów do prośrodowiskowych zachowani skutecznie ich do nich zniechęci – podkreśla Andrzej Gantner.

    O zmiany w regulacjach podatkowych – opinia Głównego Ekonomisty ZPP Piotra Korysia

    Warszawa, 4 marca 2024 r.

    O zmiany w regulacjach podatkowych –
    opinia Głównego Ekonomisty ZPP Piotra Korysia

     

    O ile o skuteczność, zasadność i efektywność polityki rządów PiS w ostatnich 8 latach można się spierać, nie ma wątpliwości, że w kwestii podatków, w tym w szczególności podatków dla przedsiębiorców, niewiele się zmieniło, a jeśli – to niekoniecznie na lepsze. Państwo wykazywało się sprawczością wprowadzając nowe instrumenty polityki społecznej (jak 500+), digitalizując usługi, czy projektując i dystrybuując wsparcie dla przedsiębiorców w okresie pandemii. Jednak ostatnia edycja raportu International Tax Competitiveness Index 2023 analizującego jakość podatków w krajach OECD pokazuje wyraźnie, że kwestia podatków w obszar tej sprawczości niestety nie weszła.

    Polska w najnowszym wydaniu rankingu lokuje się na 33 miejscu spośród 38 krajów OECD, wyprzedzając oprócz krajów europejskiego południa: Francji, Włoch i Portugalii, także Chile i Kolumbię, więc powodów do dumy jest niewiele. Lepiej wygląda sytuacja w odniesieniu do podatków korporacyjnych, tu Polska jest na 16 miejscu. Jednak wciąż w regionie jesteśmy na szarym końcu, spośród krajów Europy Środkowo-Wschodniej słabiej w rankingu pod tym względem wypada jedynie Słowacja. Jednak gdy przyjrzeć się poszczególnym składowym oceny zwraca pod uwagę subindeks złożoności podatków korporacyjnych (Tax Incentives and Complexity). Tu znowu Polska znalazła się na bardzo odległym – 35 – miejscu. I wyprzedziła jedynie wymienione wcześniej Francję, Włochy i Portugalię. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w wypadku podatków od konsumpcji (36 miejsce), a tylko nieco lepiej w wypadku podatków od nieruchomości (31 miejsce), a zdecydowanie lepiej w wypadku podatków od osób fizycznych (11 miejsce). Wśród słabości systemu podatkowego analitycy Tax Foundation wymienili zwłaszcza te związane z podatkami korporacyjnymi.

    UE prowadzi z kolei badania dotyczące kosztów spełniania zobowiązań podatkowych skoncentrowane na małych i średnich firmach (Tax compliance costs for SMEs z 2022 i Overview on the tax compliance costs faced by European enterprises z 2023). Polska regularnie ma jeden z najwyższych (zaraz po Cyprze) relatywnych poziomów kosztów w stosunku do obrotów firmy. W dodatku koszt pobierania podatków (mierzony jako stosunek całkowitych kosztów spełniania zobowiązań przez firmy do dochodów podatkowych uzyskiwanych przez państwo od firm) też należy do najwyższych w UE.

    Może jednak wcześniej było gorzej? Nie – przez ostatnie lata właściwie nic się nie zmienia. Sięgnijmy do raportu z roku 2015. Oczywiście różnił się nieco metodologią, a analizie poddano podatki w 34 państwach (bez Kolumbii i republik nadbałtyckich). Jednak pozycje w rankingu trochę powiedzą. W ogólnym rankingu Polska była 30, znowu przed Portugalią, Włochami i Francją, oraz przed USA (sic!). W przypadku podatków korporacyjnych zajmowała zdecydowanie wyższe (nawet jeśli wziąć pod uwagę, że przed Polską znalazły się w 2023 roku nie uwzględnione wcześniej kraje nadbałtyckie), 9-te miejsce. Rok wcześniej było to nawet miejsce 8. Jedyny obszar, w którym widoczna jest wyraźna poprawa pomiędzy tym okresem a rokiem 2023 to podatki od osób fizycznych. Z kolei badania PWC i Banku Światowego (Paying Taxes) pokazują, że czas przeznaczony na wypełnianie zobowiązań podatkowych przez firmy, nawet jeśli spada, należy od 2004 nieustannie do najdłuższych w UE (ostatnie badanie dotyczy 2018 roku). To tylko przykłady raportów wskazujących, że polski system podatkowy jest nieprzejrzysty i czasochłonny, w tym w szczególności dla przedsiębiorców i że stanowi to poważną, o ile nie najpoważniejszą barierę rozwojową dla Polski. Zwłaszcza, że jest jednym z najmniej przejrzystych, najmniej przewidywalnych i najbardziej pochłaniających czas przedsiębiorcom systemów podatkowych w Unii Europejskiej (i szerzej w Europie), a w dodatku nieefektywnym również z punktu widzenia państwa – bo koszty jego działania w stosunku do efektów są wysokie.

    Kolejne rządy, o ile podejmują reformy podatków, to w postaci łat i łatek nakładanych na istniejący system – co pogłębia jeszcze jego komplikację. Jak dużo tu można zaszkodzić pokazały efekty wdrożenia rozwiązań podatkowych w ramach programu Polski Ład oraz następujące w trakcie roku podatkowego próby skorygowania złych rozwiązań. Nieefektywny system podatkowy nie pomaga więc nikomu: rządowi – utrudniając realizację celów podatkowych, urzędom skarbowym – komplikując ich decyzje i zmuszając do działania w nieprzejrzystym systemie regulacyjnym, obywatelom – przez niepewność ich zobowiązań podatkowych oraz, a właściwie przedsiębiorcom. Przedsiębiorcy tracą czas i energię, ponoszą koszty, ale przede wszystkim tracą konkurencyjność. To zaś jest niebezpieczne dla nas wszystkich: podtrzymanie sukcesu rozwojowego Polski zależy w ogromnym stopniu od przedsiębiorców – bo to oni napędzają rozwój (choć niewątpliwie przy tym korzystają z potencjału, który daje społeczne zaangażowanie, jakość kapitału ludzkiego, budowania równego i spójnego społeczeństwa).

    Stąd niewątpliwie teraz jest moment na przebudowę systemu podatkowego. To proces długi i nie powinien być rozpoczynany na koniec, ale na początku kadencji. To działanie kluczowe dla przyszłości Polski jako europejskiego lidera wzrostu, dla podtrzymania sukcesu cywilizacyjnego w skutek którego dziś jesteśmy w tak odmiennym miejscu niż w 1989. Dziś jednak wyczerpują się proste sposoby na wzrost, proste rezerwy rozwojowe. Przestajemy być społeczeństwem wykwalifikowanych i tanich pracowników – w dodatku mieszkających tak niedaleko europejskiego centrum. Skoro proste rezerwy się kończą trzeba sięgać głębiej. Nowoczesny system podatkowy, przyjazny w obsłudze i tani, jest jednym z kluczy do dalszego rozwoju.   

    Dodać trzeba, że można mówić o systemach podatkowych gdzie poziom podatków jest (relatywnie) wysoki lub niski. Choć bez wątpienia przedsiębiorcy wolą (jak każda racjonalna jednostka) płacić mniej, to zdecydowanie ważniejsze dla nich są kwestie przejrzystości i prostoty systemu, efektywności rozwiązań i przewidywalności. Ci, którzy uczciwie płacą nie powinni obawiać się nieproporcjonalnych kosztów błędów, możliwości przeciwstawnych interpretacji przepisów, czy nagłych zmian regulacyjnych rujnujących strategie prowadzenia biznesu.

    Już pisałem o obszarach, gdzie nowy rząd może wykazać się zdolnością do zachowania ciągłości. Zdolność do zmian i sprawczość też są potrzebne. W obszarze kształtowania regulacji mogących zdeterminować przyszły rozwój Polski potrzebna jest sprawczość. System podatkowy, a właściwie jego przebudowa tak, by zapewnić stałość, przewidywalność, efektywność i możliwie niski koszt stosowania – to chyba najważniejszy z obszarów gdzie rząd ma okazję by wykazać się sprawczością i zdolnością do jak najlepszej zmiany.  

    Zobacz: 4.03.2024 Opinia Głównego Ekonomisty ZPP Piotra Korysia

    Komentarz ZPP ws. nowej wysokości taksy laborum

    Warszawa, 26 lutego 2024 r.

    Komentarz ZPP ws.  nowej wysokości taksy laborum

     

    • 15 listopada na stronach Rządowego Centrum Legislacji pojawiła się informacja o skierowaniu do podpisu i ogłoszenia Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 14 lutego 2024 r. zmieniającego rozporządzenie w sprawie leków, które mogą być traktowane jako surowce farmaceutyczne przy sporządzaniu leków recepturowych.
    • Ostateczna wersja rozporządzenia różni się jednak od pierwotnie proponowanych zapisów umożliwiających uzależnienie wysokości taksy laborum od wartości minimalnego wynagrodzenia za pracę – Ministerstwo Zdrowia zdecydowało się powrócić do kwotowego sposobu określenia stawki wykonania leku recepturowego.
    • Przyjęcie koncepcji kwotowej to ponowne ryzyko „zamrożenia” stawek na bliżej nieokreśloną przyszłość zamiast pierwotnie proponowanych automatycznie waloryzowanych wartości.
    • W toku pozostają nadal uzasadnione dyskusje dot. opłacalności posiadania przez wszystkie apteki izby recepturowej, realizacji obowiązków z tym związanych, jak i zmian legislacyjnych, które umożliwiłyby zlecanie wykonywania leków recepturowych do innych aptek – pomysły w tym zakresie przedstawiono m.in. na ostatnim Krajowym Zjeździe Aptekarzy.

    1. Geneza zmian

    Pod koniec zeszłego roku opublikowano projekt Rozporządzenia Ministra Zdrowia zmieniającego rozporządzenie w sprawie leków, które mogą być traktowane jako surowce farmaceutyczne przy sporządzaniu leków recepturowych mające na celu długo wyczekiwaną zmianę sposobu ustalania stawki taksy laborum (tj. stawki jaką otrzymuje apteka za wykonanie leku recepturowego). Nowa propozycja zakładała uzależnienie wysokości taksy od wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę obowiązującego w dniu przyjęcia recepty do realizacji. Warto zwrócić przy tym uwagę, że stawki dla ww. produktów nie były waloryzowane od ponad 11 lat.

    Jak wskazywano w uzasadnieniu do projektu, ,,koszt wykonania leku ma wiele składowych”. Wśród nich wskazano m.in. czas niezbędny do sporządzenia leku, zużyte materiały, koszty eksploatacyjne, koszt pracy, koszt utrzymania odpowiednich warunków (w tym aseptycznych), użycie utensyliów, czy użytkowanie sprzętu. Podsumowując powyższe podkreślono, że ,,co natomiast najważniejsze, podstawowy koszt w analizowanym procesie generuje czas poświęcony przez pracownika apteki ogólnodostępnej na wykonanie leku recepturowego.”

    Pozytywnie zaproponowany kierunek zmian oceniło środowisko i płatnik publiczny, wskazując jednak w ramach konsultacji publicznych na konieczność zwiększenia wartości procentowej taksy w ramach projektowanych przepisów. Jak słusznie zauważono w zgłoszonych stanowiskach, w 2012 r. wysokość taksy ustalona na poziomie 12,33 zł stanowiła 0,82% ustalonego wtedy minimalnego wynagrodzenia. To zaś efektywnie powoduje, że wartość nominalna taksy (kwotowa) faktycznie wzrosła (12,33 zł vs 31,82 zł), natomiast w proporcji do minimalnego wynagrodzenia miesięcznego propozycja jest niższa niż 11 lat temu.

    2. Nagła zmiana projektowanych przepisów

    Na stronach rządowych 13.02.2024 r. pojawiła się natomiast informacja o skierowaniu treści projektu do Komisji Prawniczej – ku zaskoczeniu, projekt otrzymał nową treść (i to nie w zakresie dyskutowanej wysokości procentowej stawki). W dokumencie z dnia 30.01.2024 r. ministerstwo wycofało się z propozycji ustalenia procentowej wartości, a ponownie przyjęło model kwotowy. Nowe zapisy zostały utrzymane i już 15 lutego ich treść została skierowana do podpisu.

    Poniżej przedstawiamy porównanie dotychczasowych wartości taksy laborum dla leków, które mogą być traktowane jako surowce farmaceutyczne przy sporządzaniu leków recepturowych.

     

    Rozporządzenie z dnia 6.11.2012 r. (aktualne)

    Projekt z dnia 11.12.2023 r.

    Rozporządzenie z dni 14.02.2024 r.

    Rodzaj produktu

    Stawka (taksa laborum)

    1) proszki dzielone – do 20 sztuk;

    2) proszki niedzielone (proste i złożone) – do 80 gramów;

    3)         czopki, globulki oraz pręciki – do 12 sztuk;

    4)         roztwory, mikstury, zawiesiny oraz emulsje do użytku wewnętrznego – do 250 gramów;

    5)         płynne leki do stosowania zewnętrznego (jeżeli zawierają spirytus, ilość spirytusu w przeliczeniu na spirytus 95% nie może przekroczyć 100 gramów) – do 500 gramów;

    6)         maści, kremy, mazidła, pasty oraz żele – do 100 gramów;

    7)         krople do użytku wewnętrznego i zewnętrznego – do 40 gramów;

    8)         mieszanki ziołowe – do 100 gramów;

    9)         pigułki – do 30 sztuk;

    10)       kłeiny – do 500 gramów;

    12,33 zł

    równowartość brutto 0,75% obowiązującego w dniu przyjęcia recepty do realizacji minimalnego wynagrodzenia za pracę

    31,81 zł

    1)     produkty wskazane w pkt 1, 3-6 powyżej, sporządzane w warunkach aseptycznych

    2)     krople do oczu, uszu i nosa oraz maści do oczu, uszu i nosa, sporządzane w warunkach aseptycznych – do 10 gramów.

    24,66 zł

    równowartość brutto 1,5% minimalnego wynagrodzenia za pracę

    63,63 zł

    3. Konsekwencje.

    Przyjęcie koncepcji kwotowej to ponowne ryzyko „zamrożenia” stawek na bliżej nieokreśloną przyszłość. Proponowane pierwotnie powiązanie wysokości taksy laborum z wysokością minimalnego wynagrodzenia za pracę pozwalało bowiem na automatyczną waloryzację stawki bez konieczności wprowadzania jakichkolwiek zmian legislacyjnych w tym zakresie. Pozostawało to również uzasadnione ekonomicznie wobec obserwowanych w ostatnich latach oraz planowanych dynamicznych wzrostach wysokości minimalnego wynagrodzenia. Co istotne, analogiczne rozwiązania (tj. uzależnienie stawek w recepturze aptecznej) istnieją od wielu lat, np. na gruncie ustawy refundacyjnej w ramach ustalenia odpłatności ryczałtowej za lek recepturowy (0,50% wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę).

    Zwracamy przy tym uwagę, że wysokość taksy laborum pozostaje również nierozerwalnie związana z wysokością marży detalicznej dla leków recepturowych, która od 1 listopada 2023 r. wynosi 25% kosztu wykonania leku recepturowego w warunkach aseptycznych.

    Z tą samą datą zmianie uległa również wysokość limitów finansowania za jednostkę surowca farmaceutycznego służącego do sporządzenia leku recepturowego, którą wyznacza się na poziomie 15 percentyla rozkładu cen danego surowca farmaceutycznego w roku poprzedzającym na podstawie danych przekazywanych przez apteki do NFZ.

    Kumulacja ww. zmian może więc prowadzić do dwojakich skutków. Z jednej strony pojawiają się obawy dot. pogorszenia dostępności i przystępności leków recepturowych dla pacjentów, czy spadku liczby aptek posiadających izbę recepturową. Taki stan rzeczy istnieje, mimo, iż z formalnego punktu widzenia apteki mają obowiązek wykonywania leków recepturowych. Jest on wyrażony pośrednio w przepisach ustawy Prawo farmaceutyczne, w tym w art. 87 ust. 2 pkt 1 (zgodnie z którym apteka ogólnodostępna jest przeznaczona do zaopatrywania ludności w m.in. leki recepturowe) jak również w treści Rozporządzenia Ministra Zdrowia z dnia 26 września 2002 r. w sprawie wykazu pomieszczeń wchodzących w skład powierzchni podstawowej i pomocniczej apteki, wskazującego w ramach powierzchni podstawowej właśnie izbę recepturową.

    Z drugiej jednak strony, szybkie przeprocedowanie finalnej wersji nowelizacji Rozporządzenia to niewątpliwie dostrzeżenie konieczności zmian i zachęta (w tym ekonomiczna) dla aptek wykonujących recepturę, które dzięki zachowaniu usługi wykonywania leków recepturowych mogą zyskać kolejnych pacjentów. Pozytywny kierunek, wymagający jednak odpowiedniego czasu, pokazuje również fakt powołania we wrześniu 2023 r. przez Ministerstwo Zdrowia Zespołu ds. Preskrypcji i realizacji recept na leki recepturowe i gotowe.

    4. Co dalej z recepturą?

    Ze względu na wskazywane wyżej powody istnienie receptury aptecznej może stanąć pod znakiem zapytania. Ostatni Krajowy Zjazd Aptekarski pokazał, że również środowisko ma wątpliwości co do słuszności utrzymywania receptury aptecznej – Wielkopolska Okręgowa Izba Aptekarska przygotowała bowiem projekt uchwały, zgodnie z którą NRA miałaby podjąć działania umożliwiające wykonywanie leków recepturowych poprzez zlecenie tych czynności dla innych aptek, zwolnienie aptek z obowiązku posiadania izby recepturowych, a także przeznaczenia izby recepturowej na potrzeby świadczeń opieki farmaceutycznej (co może pozostawać dyskusyjne w świetle technicznego przystosowania i umiejscowienia izby recepturowej w większości aptek ogólnodostępnych w Polsce).

    Zmiany świadczeń w zakresie leków recepturowych są więc ważnym tematem dla wielu podmiotów – wydaje się więc uzasadnione wypracowanie wspólnego stanowiska i wprowadzenie zmian legislacyjnych (czy to na poziomie obowiązków ustawowych czy w ramach rozporządzeń), które pozwolą na zachowanie efektywnego dostępu pacjentów do leków recepturowych.

    Zobacz: 26.02.2024 Komentarz ZPP w sprawie nowej wysokości taksy laborum

    Stanowisko ZPP: Mechanizm trusted partners i system kwotowy, czyli jak unormować polsko-ukraińską wymianę handlową

    Warszawa, 21 lutego 2024 r.

     

    Stanowisko ZPP: Mechanizm trusted partners i system kwotowy, czyli jak unormować polsko-ukraińską wymianę handlową

     

    • Związek Przedsiębiorców i Pracodawców opowiada się za racjonalizacją zasad polsko-ukraińskiej wymiany handlowej, co jest kluczowe w kontekście nieuniknionej akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej.
    • Postulujemy wprowadzenie mechanizmu zaufanych partnerów jako formuły umożliwiającej bezpieczny dla krajowej gospodarki tranzyt towarów z Ukrainy oraz systemu kwotowego dla importu produktów rolno-spożywczych z Ukrainy.
    • Zdaniem ZPP wszelkie aktywności względem zmian zasad prowadzenia wymiany handlowej z Ukrainą prowadzone powinny być w sposób transparentny i przewidywalny dla biznesu.

    W obliczu trwających protestów rolników i przewoźników, dążąc do zachowania integralności i rozwoju polskiego sektora rolno-spożywczego, przy równoczesnym zwróceniu uwagi na istotność wsparcia Ukrainy, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców sugeruje wprowadzenie kompromisowych rozwiązań, które pomogą przywrócić pozytywne relacje handlowe pomiędzy Polską a Ukrainą. Propozycja ta opiera się na równowadze pomiędzy interesami polskiego sektora rolniczego a potrzebą wsparcia Ukrainy. Jesteśmy przekonani, że istnieje możliwość znalezienia kompromisu, który będzie korzystny dla obu stron.

    Mając na uwadze potrzebę zracjonalizowania formuły handlu pomiędzy Polską a Ukrainą, pragniemy zaproponować wprowadzenie mechanizmu trusted partners jako formy realizacji tranzytu. Ten innowacyjny system ma na celu podniesienie bezpieczeństwa żywności, zapewnienie przejrzystości oraz efektywności w relacjach handlowych, równocześnie sprzyjając współpracy pomiędzy oboma krajami. Jest to formuła znana światowej gospodarce, ale wciąż niewykorzystywana w polskich realiach.

    W myśl proponowanego rozwiązania firmy zainteresowane prowadzeniem tranzytu zboża musiałyby uzyskać status „Zaufanego Partnera” poprzez spełnienie określonych kryteriów. Kryteria te powinny być wynikiem wspólnych rozmów polsko-ukraińskich i obejmować aspekty prawne, finansowe oraz logistyczne. Pełna odpowiedzialność prawna i finansowa za przewożone towary spoczywałaby na barkach firm spełniających określone we wzajemnych ustaleniach wymogi i w ich myśl dopuszczone do transportu surowca. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców rekomenduje w tym przypadku uczynienie jednym z kryteriów poziomu kapitału własnego przedsiębiorstwa, co pomoże uniknąć licznych ryzyk związanych z tworzeniem fikcyjnych podmiotów. To zobowiązanie ma na celu zabezpieczenie interesów obu stron i zapewnienie bezpieczeństwa transakcji oraz umożliwienie obrotu towarami.

    Trusted Partners, w myśl schematu postulowanego mechanizmu, zostaliby zobowiązani do dalszego transportu i sprzedaży określonego wolumenu towarów poza granice Polski w określonym i ustalonym w polsko-ukraińskim porozumieniu terminie liczonym od daty zaimportowania surowca. Szczegółowe warunki, takie jak okresy czasowe, byłyby elastycznie dostosowywane w ramach wzajemnych rozmów. Obowiązek prowadzenia rejestru „Zaufanych Partnerów” spoczywać powinien na stronie polskiej, a sam wykaz musi zawierać listę firm spełniających ustalone wcześniej kryteria. Rejestr ten byłby dostępny publicznie, co miałoby zapewnić transparentność i zbudować zaufanie w procesie handlowym. Proponowany mechanizm Trusted Partners stanowi innowacyjne podejście do handlu artykułami rolno-spożywczymi, który łączy aspekty praktyczne i strategiczne dla obu stron.

    W obszarze importu produktów rolno-spożywczych z Ukrainy celem powinno być wprowadzenie systemu kwotowania napływu towarów (licencjonowanie eksportu Ukrainy). W naszej opinii, dla osiągnięcia efektywnej wymiany handlowej, wolumeny na import z Ukrainy powinny być uzgodnione w porozumieniu z przetwórcami krajowymi i oparte na ich gotowości do zwiększenia produkcji bez znaczącej zmiany wobec lokalnych dostawców rolnych. Tym samym ograniczenie wolumenu importowanych towarów nie utrudni krajowej produkcji, dla której towary z Ukrainy były istotnym komponentem i ograniczy ryzyko niestabilności rynkowej dla samych rolników. Ustalenie transparentnych, przewidywalnych limitów importowych pomoże ułatwić planowanie i prowadzenie działalności gospodarczej. Dopuszczenie, choć przy pewnych skonsultowanych z biznesem ograniczeniach, importu produktów z Ukrainy jest niezbędne w kontekście długofalowej polityki z krajem będących na ścieżce prowadzącej do akcesji do Unii\ Europejskiej.

    Podjęcie działań mających na celu zracjonalizowanie wymiany handlowej między Polską a Ukrainą stanowi, w wieloletniej perspektywie, istotny komponent dla właściwego kierunku rozwoju krajowej gospodarki. W tym celu stworzyć należy długofalową „mapę drogową”, do której swoje aktywności dopasować będzie mógł biznes. Wszelkie nagłe i nieprzemyślane ruchy – co zdarzało się w niedalekiej przeszłości – są w tym kontekście niewskazane. Przewidywalność procesów pozwoli także uniknąć sytuacji z jakimi dziś mierzyć musimy się choćby na przejściach granicznych z Ukrainą. Wierzymy, że właściwe ułożenie współpracy handlowej z Ukrainą przyniesie pozytywne efekty zarówno dla naszych gospodarek, jak i dla stabilności i prosperowania regionu jako całości.

    Zobacz: 21.02.2024 Stanowisko ZPP: Mechanizm trusted partners i system kwotowy, czyli jak unormować polsko-ukraińską wymianę handlową 

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery