• PL
  • EN
  • szukaj

    Finanse dla Rozwoju 2023 – jak wspierać MŚP?

    Warszawa, 23 maja 2023 r. 

     

    Finanse dla Rozwoju 2023 – jak wspierać MŚP?

     

    Przedsiębiorcy sektora MŚP mają dostęp do licznych narzędzi wspomagających rozwój biznesu. Podczas konferencji Finanse dla Rozwoju 2023, zorganizowanej przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, zaprezentowano programy wsparcia dla małych i średnich firm.

    Partnerzy wydarzenia udostępnili informacje na temat instrumentów finansowych, takich jak dotacje, pożyczki, inkubatory i akceleratory, które mogą pomóc startupom w osiągnięciu sukcesu. Przedsiębiorcy zyskali wiedzę na temat dostępnych programów wsparcia, opcji finansowania oraz nawiązali cenne biznesowe kontakty.

    Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak, który zainaugurował wydarzenie, podkreślił, że polska gospodarka okazała się relatywnie odporna na kryzysy będące następstwami pandemii i agresji Rosji na Ukrainę. Wskazał, że krajowi przedsiębiorcy – pomimo licznych wyzwań – osiągnęli zadowalające wyniki. Dodał, że istnieje realna szansa na szybki wzrost w okresie najbliższych 2-3 lat i zachęcił uczestników do zwiększenia zainteresowania instrumentami finansowymi rozwoju firm oraz rozważenia inwestycji na Ukrainie, wskazując na rosnące możliwości handlowe i partnerskie relacje z tym krajem.  „Mam nadzieję, że zdobyta dziś wiedza będzie dla Państwa impulsem do rozwijania działalności” – podkreślił.

    Patrycja Zeszutek, Zastępca Dyrektora Departamentu Programów Wsparcia Innowacji i Rozwoju w MFiPR powiedziała, że jednym z narzędzi, z którego skorzystać mogą firmy w Polsce jest Program Fundusze Europejskie dla Nowoczesnej Gospodarki. Jest to szansa dla przedsiębiorców z całego kraju na tworzenie innowacyjnych projektów, na realizację których przeznaczono około 8 mld euro.

    „Mamy ofertą dla startupów, organizacji i zespołów badawczych, instytucji otoczenia biznesu i klastrów. Staraliśmy się objąć wsparciem wszystkie podmioty, których aktywność sprzyja budowaniu nowoczesnej, rozwijającej się gospodarki” – powiedziała Patrycja Zeszutek. Z kolei Eliza Kruczkowska, Dyrektor Departamentu Rozwoju Innowacji w Polskim Funduszu Rozwoju, podkreśliła, że dla wspierania przedsiębiorczości w Polsce, istotne jest kontynuowanie inwestycji bezpośrednich, infrastrukturalnych i tworzenie funduszy wspierających innowacyjne firmy.

    Dynamiczny rozkwit firm możliwy jest także dzięki dostępności dedykowanych programów kredytowania. Mateusz Olszak, Dyrektor Departamentu Gwarancji i Poręczeń Banku Gospodarstwa Krajowego przypomniał, że BGK skupia się na wspieraniu zrównoważonego rozwoju społeczno-gospodarczego Polski i oferuje różnorodne programy wsparcia dla polskich przedsiębiorców takie jak kredyty obrotowe, inwestycyjne, gwarancje zabezpieczające kredyty oraz programy pożyczkowe, takie jak kredyt technologiczny i ekologiczny.

    Karolina Król-Skowyrska, Manager w Departamencie Inwestycji Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu podkreśliła rolę jaką w lokowaniu i rozwijaniu inwestycji w Polsce pełni PAIH. Poza doradztwem lokalizacyjnym, którym zajmuje się przywołany departament, agencja dostarcza również informacji rynkowych i danych makroekonomicznych oraz identyfikuje potencjalnych partnerów biznesowych i instytucje badawcze. Oferuje także wsparcie w kontaktach z administracją na szczeblu lokalnym i centralnym oraz w komunikacji dotyczącej inwestycji, udostępniając narzędzia takie jak generator ofert inwestycyjnych. Agencja jest również operatorem grantów rządowych oraz obsługuje ścieżkę wizową w ramach programu Poland Biznes Harbor dla pracowników branży IT.

    Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości podkreśla z kolei znaczenie funduszy europejskich dla polskich firm.  Aneta Zielińska-Sroka, Zastępca Dyrektora Departamentu Komunikacji i Marketingu PARP zwróciła uwagę na fakt, że przedsiębiorstwa mogą skorzystać z blisko 5 miliardów złotych dofinansowania celem zwiększenia konkurencyjności i przezwyciężenia barier finansowych i administracyjne. Biznesowi dedykowane są między innymi programy dotyczące funduszy europejskich dla Nowoczesnej Gospodarki, Rozwoju Społecznego i Polski Wschodniej, które oferują wsparcie finansowe i mentorowanie dla startupów na różnych etapach rozwoju.

    W ramach konferencji odbyła się także debata “Ścieżki finansowania dla start-upów: Strategie pozyskiwania kapitału na początkowym etapie biznesu”, w której udział wzięli Marek Garniewski, Prezes Zarządu w ORLEN VC, Krzysztof Mazur, Manager Inwestycyjny w PKO Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych S.A., Greg Albrecht, założyciel Albrecht&Partners, Adrian Migoń, Prezes, Youth Business Poland oraz Dawid Paczka, Prezes Emiteo.

    Prelegenci zgodnie podkreślali, że obecnie perspektywy finansowania startupów w Polsce są zadowalające. Dotyczy to w szczególności wczesnego etapu rozwoju firm, czyli okresu, w którym – według danych Głównego Urzędu Statystycznego – w największym stopniu narażone są one na upadłość. Utrudnienie mogą stanowić dziś wysokie stopy procentowe, które negatywnie wpływają na relacje między startupami, a inwestorami, skutecznie zniechęcając do lokowania kapitału w małych, choć często perspektywicznych, przedsiębiorstwach. Stąd szczególnego znaczenia nabiera w tym kontekście rola jaką pełnią środki publiczne.

    ***

    Partnerzy Główni konferencji „Finanse dla Rozwoju 2023”: Bank Gospodarstwa Krajowego i PKN ORLEN. Partnerzy wydarzenia: Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, Polski Fundusz Rozwoju oraz PKO Bank Polski. Patronat honorowy: Polska Agencja Inwestycji i Handlu oraz Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej. Partner merytoryczny: InfoCredit. Partner medialny: Dziennik Gazeta Prawna.

    Materiały pokonferencyjne znajdą Państwo już wkrótce na stronie konferencji (finanse.zpp.net.pl) oraz na naszych kanałach w mediach społecznościowych – Facebooku, Twitterze oraz LinkedIN.

     

    Najlepsze polskie firmy zostały ponownie uhonorowane przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

    Warszawa, 18 maja 2023 r.



    NAJLEPSZE POLSKIE FIRMY ZOSTAŁY PONOWNIE UHONOROWANE PRZEZ ZWIĄZEK PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW

    W czwartkowy wieczór ogłoszono zwycięzców trzeciej edycji programu Dobra Firma, organizowanego przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. Nagrody zostały przyznane wyróżniającym się innowatorom, inwestorom, pracodawcom i najbardziej efektywnym przedsiębiorstwom. Wśród nagrodzonych znalazły się firmy z różnych sektorów, takich jak m.in. branża finansowa, cyfrowa, samochodowa, spożywcza czy spedycyjna.

    Galę zainaugurował Marcin Nowacki, Wiceprezes ZPP, który przypomniał o początkach transformacji małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP), które odgrywają kluczową rolę w polskiej gospodarce: “To najbardziej elastyczna i mobilna część sektora prywatnego, szybko dostosowująca się do zmieniającej się koniunktury, mająca istotny wpływ na tworzenie miejsc pracy, szczególnie poza wielkimi miastami, oraz stabilizację wzrostu gospodarczego” – podkreślił Marcin Nowacki.

    Wielkość sektora MŚP w Polsce to dowód na przedsiębiorczość Polaków. Polscy przedsiębiorcy nie boją się ryzyka i podejmują wyzwanie konkurowania z zagranicznymi firmami, które dysponują znacznie większymi zasobami i skalą działania.

    “Jako ZPP chcemy uhonorować najlepsze firmy działające w Polsce, dziękując przedsiębiorcom za budowanie narodowego dobrobytu, a nasza inicjatywa, Nagrody Dobra Firma, służy właśnie temu” – zakończył swoją wypowiedź Marcin Nowacki otwierając Galę.

    Proces wyboru laureatów programu Dobra Firma odbywa się etapami. W ramach procesu kwalifikacyjnego eksperci Związku Przedsiębiorców i Pracodawców dokonali analizy kilkuletnich wyników finansowych dostarczonych przez InfoCredit – agencję wywiadu gospodarczego. Ponadto, przeprowadzono ocenę profilów działalności, potencjału innowacyjnego, rozwojowego oraz reputacji szerokiej gamy firm z całej Polski. Analizie poddane zostały zarówno małe, jak i średnie oraz duże przedsiębiorstwa.

    Przedział wielkości firm ustalany jest na podstawie określonych kryteriów:

    • Firmy małe to takie, które w ciągu ostatnich trzech raportowanych lat zatrudniały mniej niż 50 osób i osiągały roczny przychód nie przekraczający równowartości 10 milionów euro lub których roczna suma bilansowa nie przekracza równowartości 10 milionów euro.
    • Firmy średnie to takie, które w ciągu ostatnich trzech raportowanych lat zatrudniały mniej niż 250 osób i osiągały roczny przychód nie przekraczający równowartości 50 milionów euro lub których roczna suma bilansowa nie przekracza równowartości 43 milionów euro.
    • Firmy duże to takie, które w ciągu ostatnich trzech lat zatrudniają 250 lub więcej pracowników lub pomimo mniejszej liczby zatrudnionych przekraczają oba kryteria finansowe (roczny obrót przekracza 50 milionów euro, a całkowity bilans roczny wynosi ponad 43 miliony euro).

    Po wstępnej ocenie zgromadzonych danych, zespół ekspertów wyłonił 51 laureatów plebiscytu, spośród których ostatecznie wybrano 9 zwycięzców.

    W 2023 roku w gronie najlepszych firm znalazły się:

    KATEGORIA NAJLEPSZY INNOWATOR

    FIRMY MAŁE

    Screen Network S.A.

    Screen Network, jako właściciel największej sieci ekranów cyfrowych w Polsce, nawiązuje codzienny kontakt z ponad 6 milionami osób. Specjalizuje się w wykorzystywaniu najnowocześniejszych technologii, które umożliwiają tworzenie innowacyjnych rozwiązań reklamowych. Współpracuje zarówno z liderami krajowymi, jak i globalnymi w dziedzinie komunikacji marketingowej i promocji, wspierając marki w efektywnym dotarciu do konsumentów.

    FIRMY ŚREDNIE I DUŻE

    NordGlass Sp. z o.o.

    Firma NordGlass, która obecnie jest częścią międzynarodowego koncernu Grupa AGC, świętuje 30 lat na rynku. Jej sukces opiera się na wysokiej jakości produkcji, efektywnym zarządzaniu i innowacyjnych technologiach, a przede wszystkim na zaangażowanych pracownikach. Firma koncentruje się na samodoskonaleniu procesów, wykorzystaniu sztucznej inteligencji i danych do podejmowania inteligentnych decyzji na różnych poziomach zarządzania oraz na realizacji projektów mających zwiększyć konkurencyjność na rynku producentów szyb samochodowych.

    KATEGORIA NAJLEPSZY INWESTOR I FIRMA WSPIERAJĄCA INWESTYCJE

    FIRMY MAŁE

    Merkury Goławski Sp. J.

    Firma rodzinnie założona w roku 1992 zajmuje się oferowaniem usług deweloperskich, sprzedażą hurtową i detaliczną materiałów budowlanych, a także świadczeniem krajowych
    i międzynarodowych usług transportowych.

    FIRMY ŚREDNIE I DUŻE

    Krotoski Sp. z o.o. Oddział Częstochowa

    Firma Krotoski to jeden z największych polskich dealerów autoryzowanych marek Volkswagen, Skoda, Audi i Porsche, który ma prawie 40-letnie doświadczenie. Ich silna pozycja na rynku potwierdzona jest przez obecność w czołowej dziesiątce rankingu dealerów samochodowych w Polsce. Firma nieustannie rozszerza swoją działalność, otwierając nowoczesne salony, takie jak Volkswagen Krotoski Warszawa-Wolica, a także Centrum Napraw Samochodów Elektrycznych, aby wspierać rozwój elektromobilności w trosce o środowisko i innowacje.

    KATEGORIA NAJLEPSZY PRACODAWCA

    FIRMY MAŁE

    Polish Forwarding Company Sp. z o.o.

    Spółka oferuje kompleksowe usługi w obszarze transportu drogowego, kolejowego, lotniczego i morskiego. Jako operator transportu multimodalnego, posiada własne kontenery i agencję celna, co stanowi istotną przewagę konkurencyjną. Dzięki solidnym relacjom z europejskimi władzami portowymi, liniami żeglugowymi i innymi podwykonawcami, firma jest w stanie dostarczać usługi na terenie Europy i całego świata. Aktualnie posiada 11 oddziałów w Polsce.

    FIRMY ŚREDNIE I DUŻE

    Anneberg Transpol Int. Sp. z o.o.

    Anneberg Transpol Int. Sp. z o.o. jest zaangażowana w opracowywanie i realizację rozwiązań transportowych i logistycznych, które przynoszą wartość dodaną dla klientów i zapewniają stabilny rozwój pracowników i przedsiębiorstwa, przy zachowaniu wysokich standardów bezpieczeństwa i jakości usług. Firma regularnie inwestuje w nowoczesny sprzęt, aby wspierać ochronę środowiska i utrzymać niezawodność. Wspólnie z partnerami tworzy aplikacje, które wspomagają rozwój firmy i realizują ich wizję przy wykorzystaniu najnowocześniejszych rozwiązań technologicznych.

    KATEGORIA NAJBARDZIEJ EFEKTYWNA FIRMA

    FIRMY MAŁE

    Grupa Chorten Sp z o.o.

    Grupa Chorten, z drzewem dębu w logo, przez 13 lat wspiera sklepy polskich właścicieli, inwestując rocznie duże kwoty w modernizację sklepów i technologie umożliwiające konkurowanie z zagranicznymi sieciami. Obecnie mają ponad 2500 niezależnych sklepów partnerskich w całej Polsce. Grupa Chorten działa jako operator, tworząc współpracę między sklepami, producentami i dostawcami, oferując atrakcyjne ceny, profesjonalną obsługę i szeroki wybór produktów. Jest również właścicielem marek premium Duch Puszczy i Z Podlaskiej Spiżarni.

    FIRMY ŚREDNIE I DUŻE

    Provident Polska S.A.

    Provident Polska SA to część międzynarodowej grupy finansowej International Personal Finance (IPF), notowanej na Londyńskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, która działa w 11 krajach. W Polsce Provident jest największą firmą na rynku pozabankowych pożyczek gotówkowych od 1997 roku. Oferuje szeroki wybór produktów, takich jak pożyczki konsumenckie dostępne online, z obsługą domową lub samodzielną spłatą oraz pożyczki dla firm. Firma kładzie nacisk na odpowiedzialne pożyczanie i przygotowuje coroczne raporty CSR, otrzymując wiele wyróżnień, w tym tytuł “Etyczna Firma” i “Super Etyczna Firma”. Provident został również sygnatariuszem Rady Reklamy i otrzymał certyfikat Top Employer przez wielokrotnie w ciągu ostatnich 10 lat.

    Nagrodę specjalną otrzymała Akademia Bialska Nauk Stosowanych im. Jana Pawła II
    w Białej Podlaskiej.

    Partnerami Głównymi Nagród Dobra Firma są: Agencja Rozwoju Przemysłu SA, Bank Gospodarstwa Krajowego i PKN ORLEN. Ponadto, Partnerami są: Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, Polski Fundusz Rozwoju oraz PKO Bank Polski. Partnerem merytorycznym jest InfoCredit.

    ***

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) jest organizatorem Nagród Dobra Firma. Jest to jedna z najbardziej dynamicznie rozwijających się i aktywnych organizacji pracodawców w Polsce. ZPP został założony w 2010 roku i obecnie zrzesza 16 organizacji regionalnych oraz 19 organizacji branżowych. Jako organizacja apolityczna, Związek wspiera wolny rynek, uczciwą konkurencję, stabilność i przejrzystość prawa, kierując się zdrowym rozsądkiem, niezależnie od podziałów politycznych.

    ZPP jest reprezentatywną organizacją pracodawców i pełnoprawnym członkiem Rady Dialogu Społecznego w Polsce. Ponadto, Związek posiada swoje Biuro Przedstawicielskie w Brukseli oraz w Kijowie, jest członkiem European Enterprise Alliance oraz uczestniczy w inicjatywie SME Connect. W ramach swojego międzynarodowego zaangażowania, ZPP ma również dwóch przedstawicieli w Europejskim Komitecie Ekonomiczno-Społecznym.

     

    “Opłaty sieciowe” proponowane przez niektórych operatorów telekomunikacyjnych – czy konsumenci zapłacą podwójnie za utrzymanie infrastruktury?

    Warszawa, 15 maja 2023 r. 

     

    “Opłaty sieciowe” proponowane przez niektórych operatorów telekomunikacyjnych – czy konsumenci zapłacą podwójnie za utrzymanie infrastruktury?

     

    1. Synteza i rekomendacje

    W ciągu ostatnich miesięcy toczy się coraz intensywniejsza dyskusja dotycząca żądań ETNO (Europejskie Stowarzyszenie Operatorów Sieci Telekomunikacyjnych – reprezentujące największe firmy telekomunikacyjne) w zakresie pobierania opłat od dostawców treści i aplikacji za generowany ruch wynikający z korzystania z ich usług. Operatorzy telekomunikacyjni uważają, że działalność dostawców treści prowadzi do zwiększenia kosztów utrzymania infrastruktury i określają ich jako “pasażerów na gapę”, którzy nie przyczyniają się do utrzymania europejskiej infrastruktury. Prawda jednak jest zupełnie inna – toczącej się dyskusji nie należy sprowadzać do starcia między operatorami telekomunikacyjnymi a gigantami internetowymi. Można uznać bowiem, że w praktyce jest to walka o Internet taki, jaki znamy.

    W niniejszym opracowaniu przedstawimy genezę pomysłu wprowadzenia “fair share payments” i argumentację wykorzystywaną przez jego zwolenników. Wskażemy również, jakie będą skutki wprowadzenia tego rozwiązania dla konsumentów i przedsiębiorców. Chcielibyśmy w pierwszej kolejności zwrócić uwagę na następujące kwestie:

    • Nawet same firmy telekomunikacyjne nie zgadzają się co do kosztów obsługi ruchu internetowego. Federacja Francuskich Operatorów Telekomunikacyjnych przedstawiła szacunki, zgodnie z którymi obsługa ruchu sieciowego generuje koszty w wysokości 2 miliardów euro we Francji, czyli 27 euro na mieszkańca kraju. To jedna trzecia kwoty 80 euro na mieszkańca UE obliczonej przez ETNO i wciąż znacznie zawyżona.
    • Badania wskazują, że do tej pory jedynym krajem, który odpowiedział na obawy operatorów telekomunikacyjnych i wprowadził prawne zasady rozliczania o nazwie “Spending Party Network Pays” (SPNP), jest Korea Południowa. Zgodnie z tymi zasadami, dostawcy treści i aplikacji internetowych są zobowiązani do płacenia opłat operatorom telekomunikacyjnym. Wnioski z dostępnych danych są jasne – tego typu regulacje prowadzą do obniżenia jakości i różnorodności treści w Internecie, a także powodują wzrost kosztów dla użytkowników końcowych treści oraz – paradoksalnie – zmniejszenie inwestycji w lokalną infrastrukturę.
    • „Fair share payments” prowadzą ponadto do pogorszenia jakości treści online oferowanych przez dostawców. Dodatkowe opłaty oznaczają również zmniejszenie budżetów przeznaczanych na tworzenie wysokiej jakości usług oferowanych konsumentom.
    • Wprowadzenie dodatkowych opłat spowoduje nierównowagę konkurencyjną na rynku telekomunikacyjnym, faworyzując największych graczy. W praktyce doprowadzi to do umacniania się oligopoli na rynku.
    • „Fair share payments” są szeroko krytykowane przez niemal wszystkie środowiska, z wyjątkiem największych operatorów telekomunikacyjnych. Eksperci wskazują, że wśród licznych wad tego rozwiązania, najbardziej niepokojące jest naruszenie zasady net neutrality.
    • W Polsce rozbudowa infrastruktury internetowej odbywa się przy ogromnym udziale finansowania publicznego. Można wskazać między innymi na informacje zawarte w “Planie Dostępu do Szerokopasmowego Internetu dla Polski”, zgodnie z którymi w ramach Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa na lata 2014-2020, spośród ogólnej kwoty 2,57 miliarda euro, ponad miliard został przeznaczony na rozbudowę sieci szerokopasmowych. Kolejne środki zaplanowane są do wydania m.in. w ramach funduszu szerokopasmowego, czy KPO. Dodatkowe opłaty zostaną co najmniej częściowo przerzucone na konsumentów, co oznacza że wielokrotnie kontrybuować będą oni do powstania i utrzymania tej samej infrastruktury.

    W świetle powyższego, apelujemy o odrzucenie pomysłu wprowadzenia tzw. “fair share payments” w Unii Europejskiej.

    1. Geneza „fair share payments”

    Pomysł wprowadzenia „fair share payments” nie jest co prawda nowy, lecz oficjalnie został przedstawiony przez Komisarz Vestager 2 maja 2022 roku1[1]. Niestety, wszystkie sygnały wskazują na to, że Komisja Europejska poważnie rozważa wprowadzenie tego rodzaju opłat dla dostawców treści i aplikacji internetowych.

    Pierwotnie pomysł wyszedł na światło dzienne dzięki działalności ETNO – stowarzyszenie od lat intensywnie lobbuje za wprowadzeniem opłat za “nadzwyczajny wzrost ruchu internetowego generujący wyzwania dla zrównoważonych inwestycji w europejską sieć”. Ta pozycja jest wspierana m.in. przez Deutsche Telecom, Orange, Telefonica i Telecom Italia, którzy twierdzą, że sześć największych dostawców treści internetowych odpowiada za ponad połowę ruchu internetowego2[2]. W skrócie, argument polega na tym, że duże amerykańskie korporacje generują obciążenie sieci przez oferowanie swoich treści, co prowadzi rzekomo do konieczności ponoszenia dużych wydatków na infrastrukturę. Ten ruch generowany jest poprzez popularność usług strumieniowych, telekonferencji, zdalnego nauczania, mediów społecznościowych i usług chmurowych. Operatorzy telekomunikacyjni zakładają, że ponieważ roczne utrzymanie sieci w 2020 roku kosztowało 52,5 miliarda euro, a dostawcy usług i aplikacji odpowiadają za 60-70% ruchu internetowego, powinni oni płacić 36 miliardów euro (80 euro na mieszkańca UE) operatorom telekomunikacyjnym. Ponadto ta kwota powinna wzrastać każdego roku wraz z wzrostem ruchu sieciowego[3].

    Jednak argumentacja operatorów telekomunikacyjnych wiąże się z szeregiem istotnych problemów. Przede wszystkim, operatorzy telekomunikacyjni pobierają opłaty od samych konsumentów za korzystanie z Internetu. Ich żądania wobec dostawców usług i aplikacji są niczym innym jak żądaniem drugiej opłaty za tę samą usługę.

    Ten związek ilustruje poniższy wykres:

    Operatorzy telekomunikacyjni udostępniają infrastrukturę konsumentom. Konsumenci korzystają z treści internetowych oferowanych przez dostawców usług i aplikacji, co generuje ruch w sieci. Ponieważ korzystanie z treści dostępnych w Internecie generuje ruch, operatorzy telekomunikacyjni zdecydowali się żądać dodatkowej opłaty od dostawców usług i aplikacji.

    Warto zauważyć, że operatorzy telekomunikacyjni argumentują swoje żądania koniecznością utrzymania sieci ze względu na zwiększony ruch. Jednocześnie, w praktyce inwestycje operatorów telekomunikacyjnych obejmują przede wszystkim stacje przekaźnikowe, światłowody i centra danych. Dużym kosztem jest na przykład budowa masztów i sieci światłowodowych. Niemniej jednak, 70-80% ogólnych kosztów operatorów telekomunikacyjnych jest wydawane właśnie na infrastrukturę, która służy i może być skutecznie wykorzystywana przez co najmniej 30 lat. Pozostała część odnosi się do przestarzałego sprzętu, który powinien być modernizowany co 5-10 lat. Koszt “utrzymania sieci” związany z ruchem nie jest więc wysoki, co wyraźnie przyznają niektórzy operatorzy telekomunikacyjni. Fédération Française des Télécoms przedstawiła szacunki, zgodnie z którymi obsługa ruchu sieciowego generuje koszty w wysokości 2 miliardów euro we Francji, czyli 27 euro na mieszkańca kraju. To trzecia część kwoty 80 euro przypadającej na mieszkańca UE, obliczonej przez ETNO, i nadal wydaje się zawyżona. We Francji można łatwo znaleźć oferty konsumenckie łącza o prędkości 10 gigabitów na sekundę z telefonem i telewizją w cenach od około 30-49 euro miesięcznie4[4]. Te oferty pakietowe są również doskonałym przykładem istniejących powiązań i współzależności między operatorami telekomunikacyjnymi a dostawcami usług. W Polsce można znaleźć oferty światłowodu z prędkością pobierania 1 Gb/s za 17,5 euro miesięcznie5[5]. Warto także przytoczyć przykład, w którym niemiecka organizacja zapewniająca zakwaterowanie studenckie chciała zapewnić studentom stały dostęp do Internetu o prędkości co najmniej 1 Gb/s w 2020 roku. Ofertę na taki dostęp złożyło 8 niemieckich operatorów telekomunikacyjnych, z czego 5 zaoferowało kwotę 11 euro miesięcznie na studenta6[6]. Te przykłady wskazują na rynkowe ceny dostępu do Internetu – żaden dostawca Internetu nie zaoferowałby poniżej kosztów. Dlatego wydaje się, że  obliczenia zarówno ETNO, jak i Fédération Française des Télécoms są wyraźnie zawyżone. Trudno również argumentować, że platformy internetowe są “gapowiczami”, ponieważ zainwestowały miliardy w budowę i rozwój infrastruktury internetowej na przestrzeni ostatniej dekady.

    1. Skutki wprowadzenia opłat typu “fair share” dla obywateli i przedsiębiorstw.

    Podobna opłata do “fair share payments” została wprowadzona w Korei Południowej. Przykład koreański był badany m.in. przez BEUC (Europejską Organizację Konsumentów). Badania wskazują, że Korea Południowa jest jedynym krajem, który dotychczas odpowiedział na obawy operatorów telekomunikacyjnych i wprowadził prawne zasady rozliczania opłat, tzw. Sending Party Network Pays (SPNP). Zgodnie z tymi zasadami, dostawcy treści i aplikacji internetowych są zobowiązani do płacenia opłat operatorom telekomunikacyjnym. Wnioski z analiz są jasne. Regulacje tego typu doprowadziły do zmniejszenia jakości i różnorodności treści w Internecie, a także do wzrostu kosztów dla końcowych użytkowników treści oraz zmniejszenia inwestycji w lokalną infrastrukturę[7].

    Podobne stanowisko zajmuje Europejskie Stowarzyszenie Wymiany Internetowej, które analizując m.in. sytuację w Korei Południowej, wskazuje, że “fair share payments” szkodzą właściwemu funkcjonowaniu rynku komunikacji internetowej i peeringu oraz wpływają negatywnie na konkurencję na tym rynku. Ponadto, będą one miały negatywny wpływ na doświadczenia obywateli w podstawowych operacjach biznesowych, udostępnianiu danych, dostępie do usług chmurowych i rozwijaniu projektów badawczych[8].

    Paradoksalnie zatem, opłaty “fair share” w Korei miały dokładnie odwrotny efekt niż ten, który operatorzy telekomunikacyjni twierdzą, że miały służyć. Należy zauważyć, że wprowadzenie dodatkowych opłat od dostawców treści internetowych może zmusić ich do wprowadzenia przynajmniej częściowej opłaty za usługi, które dotychczas były bezpłatne. To może z kolei ograniczyć dostęp do treści online i prowadzić do wykluczenia cyfrowego mniej zamożnych użytkowników Internetu. Taki scenariusz jednoznacznie naruszałby zasadę net neutrality, która z definicji mówi o możliwości dostępu wszystkich użytkowników do wybranych treści i aplikacji internetowych.

    Kolejną kwestią jest obniżenie jakości dostępnych online treści. Jasne jest, że wiele firm oferujących np. usługi streamingu, dostęp do telewizji online lub innych treści wideo, zostanie dotkniętych takimi opłatami. Ceny dostępu do treści mogą być wprowadzone lub podniesione tylko do pewnego poziomu, powyżej którego konsumenci nie będą w stanie zaakceptować dodatkowych opłat. W praktyce niemożliwe będzie przerzucenie całego kosztu na konsumentów treści. Oznacza to mniejszy budżet na tworzenie jakościowych treści online. Podobne obawy wyraża m.in. Europejskie Stowarzyszenie Komercyjnej Telewizji i Usług VoD, które wydało list otwarty wyrażający zaniepokojenie wprowadzeniem opłat sieciowych i ich wpływem na europejski przemysł kreatywny[9].

    Wziąwszy pod uwagę powyższe, spór dotyczący opłat “fair share” nie powinien być postrzegany jako konflikt między dużymi firmami telekomunikacyjnymi a dużymi korporacjami internetowymi. Te opłaty mają bowiem potencjał do poważnego zakłócenia konkurencji w internecie i zagrażają najmniejszym przedsiębiorcom. Takie obawy przedstawiają m.in. Francuskie Stowarzyszenie Alternatywnych Operatorów Telekomunikacyjnych, które zauważa, że opłaty tego rodzaju mogą mieć krytyczny – negatywny – wpływ na sytuację małych i średnich firm cyfrowych[10]. Małe firmy oferujące treści w internecie znajdą się w bardzo trudnym położeniu, ponieważ z jednej strony będą obciążone opłatami za ruch internetowy, a z drugiej strony będzie im trudno przerzucić ten koszt na konsumentów. Wprowadzenie zmian w cennikach w celu pokrycia kosztów opłat “fair share” sprawi, że stracą one konkurencyjność wobec większych graczy na rynku.

    Dodatkowo, mniejsze firmy telekomunikacyjne otwarcie krytykują pomysł wprowadzenia opłat. Na istniejące zagrożenia wskazują zarówno MVNO Europe, jak i Europejskie Stowarzyszenie Konkurencyjnych Telekomunikacji (ECTA). Podkreślają m.in., że opłaty spowodują poważne szkody dla konkurencji na rynku telekomunikacyjnym, będą bezpośrednio wpływać na mniejszych operatorów i negatywnie wpłynąć zarówno na indywidualnych konsumentów, jak i firmy korzystające z usług telekomunikacyjnych. Opłaty będą korzystne tylko dla największych graczy na rynku, wzmacniając ich oligopole[11].

    “Fair share payments” spotykają się również z krytyką ze strony naukowców. W październiku 2022 roku wysłali oni list do Komisji Europejskiej, podpisany przez 29 ekspertów rynkowych, doktorów i profesorów, którzy dobrze znają ten rynek. Wskazali, że propozycja obciążania dostawców usług internetowych i aplikacji nie jest nowa i zawsze była odrzucana jako szkodliwa. Krytycy wskazują, że przez ostatnią dekadę pomysł ten był jednoznacznie krytykowany przez ekspertów, biznes i organizacje pozarządowe. Eksperci w swoim liście wskazują, że w 2015[12] roku UE przyznała użytkownikom internetu prawo do swobodnego dostępu do informacji i treści, korzystania i dostarczania aplikacji i usług według własnego wyboru. Standardy UE nakładają na dostawców szerokopasmowego dostępu do internetu obowiązek traktowania danych w sposób niedyskryminujący, niezależnie od ich zawartości, aplikacji, która przesyła dane, miejsca ich pochodzenia i adresata. Nawet jeśli opłaty “fair share” byłyby kierowane tylko do największych dostawców treści internetowych, nadal naruszałoby to standardy otwartego dostępu do Internetu.

    Eksperci zwracają również uwagę, że sieci szerokopasmowe są ważnym elementem łańcucha wartości, tak samo jak dostawcy treści internetowych generują popyt na dostęp do sieci wśród Europejczyków. Dostawcy szerokopasmowi uzyskują istotne korzyści wynikające z faktu, że dostawcy usług generują popyt na dostęp do szerokopasmowego internetu. Jednocześnie, firmy telekomunikacyjne firmy nie ponoszą kosztów związanych z wysiłkiem dostawców treści internetowych i aplikacji w tworzeniu tego popytu. Bez popytu generowanego przez dostawców treści internetowych, można spodziewać się że firmy telekomunikacyjne nie miałyby wielu klientów korzystających z usług szybkiego dostępu do Internetu. Ponadto, rządy, uniwersytety, urzędy rządowe i inne instytucje publiczne są również dostawcami treści internetowych. Wszystkie te podmioty już płacą za rozwój sieci internetowych. Badacze wyraźnie wskazują również, że historia i teoria ekonomiczna wskazują, że podobne opłaty nie zwiększą inwestycji w infrastrukturę internetową przez  firmy telekomunikacyjne[13].

    European VOD Coallition również sprzeciwia się “fair share payments”, wskazując, że wprowadzenie tej opłaty zaszkodzi rozwojowi innowacji w Europie i procesowi digitalizacji. Wyrażają również obawy, że takie propozycje są przedstawiane bez odpowiedniej konsultacji publicznej i analizy wpływu takich rozwiązań[14]. Niemieckie VAUNET twierdzi, że opłaty zagrażają pluralizmowi mediów i jakości treści, podczas gdy Stowarzyszenie Telewizji Komercyjnej wskazuje, że opłaty za dostęp do Internetu dla dostawców treści oznaczają mniej pieniędzy na tworzenie treści[15], co ostatecznie prowadzi do mniejszej ilości lub niższej jakości treści[16].

    Wreszcie, należy zauważyć, że 8 czerwca 2022 roku 34 organizacje społeczne z 17 krajów wysłały list otwarty do Komisarzy Vestager i Bretona, w którym wskazano powyższe problemy i sprzeciwiły się wprowadzeniu “fair share payments”. Autorzy listu podkreślają, że oświadczenie Komisarza o konieczności obciążenia opłatą graczy generujących duży ruch internetowy dla telekomów świadczy o fundamentalnym niezrozumieniu działania Internetu[17].

    Okazuje się, że zarówno przedsiębiorstwa (w tym mniejsze telekomunikacyjne), organizacje społeczne, organizacje branżowe, jak i środowisko akademickie jednomyślnie sprzeciwiają się pomysłowi “fair share payments”, podkreślając, że jest to szkodliwe dla całego rynku. Jedynymi podmiotami, które z tego skorzystają, są największe telekomunikacyjne firmy, aktywnie lobbujące za tym rozwiązaniem w Komisji Europejskiej.

    1. Rynek polski

    Rynek telekomunikacyjny w Polsce ma wartość 40,8 miliarda złotych (ok. 8,73 miliarda euro). Inwestycje telekomunikacyjne w 2020 roku wyniosły 8,9 miliarda złotych (ok. 1,95 miliarda euro). Aż 66,6% użytkowników szerokopasmowego internetu ma połączenie o przepustowości co najmniej 100 Mbps, a szacunki wskazują, że do 2026 roku ponad 80% użytkowników internetu mobilnego będzie miało dostęp do technologii 5G[18].

    Według badania przeprowadzonego przez Urząd Komunikacji Elektronicznej na próbie 2011 osób w wieku 15 lat i starszych, 97,2% mieszkańców kraju korzysta z telefonów komórkowych, 54,9% z internetu mobilnego, a 54,1% z internetu stacjonarnego. Jakiekolwiek połączenie z internetem zadeklarowało 79,1% respondentów. Średni miesięczny rachunek za internet stacjonarny wynosi 59,17 złotych (nieco poniżej 13 euro), podczas gdy za internet mobilny to 46,43 złotych (ok. 10 euro)[19]. Polska zajmuje 30. miejsce w rankingu Speedtest Global Index pod względem prędkości dostępu do internetu szerokopasmowego, z średnią prędkością 106,40 Mbps, oraz 44. miejsce pod względem internetu mobilnego, z prędkością 47,86 Mbps[20]. Internet w Polsce jest więc stosunkowo szybki i niedrogi.

    Zapewnienie szybkiego internetu w stosunkowo niskiej cenie wymaga oczywiście inwestycji w infrastrukturę. Jednak w Polsce wiele takich zadań jest podejmowanych z funduszy publicznych i nie kosztuje operatorów telekomunikacyjnych ani grosza. Można tu wymienić między innymi informacje zawarte w “Planie Działania na rzecz Dostępności Szerokopasmowego Internetu w Polsce”, zgodnie z którym w Programie Operacyjnym Polska Cyfrowa na lata 2014-2020 z całkowitej kwoty 2,57 miliarda euro ponad miliard zostało przeznaczone na rozbudowę sieci szerokopasmowych[21]. Kolejne wydatki są planowane w programie na lata 2021-2027. Całe 2 miliardy euro mają być przeznaczone między innymi na zapewnienie dostępu do szerokopasmowego internetu o prędkości co najmniej 100 Mbps we wszystkich gospodarstwach domowych i przedsiębiorstwach oraz o prędkości co najmniej 1 Gbps we wszystkich miejscach istotnych z punktu widzenia aspektów społecznych i ekonomicznych, takich jak szkoły, szpitale, biura, centra technologiczne i biznesowe[22]. W ramach Funduszu Szerokopasmowego zaplanowano środki na rozbudowę infrastruktury internetowej, które finansują projekty inwestycyjne o wartości łącznej 20 milionów złotych w pierwszym naborze[23]. Dodatkowe finansowanie zaplanowano również w ramach Narodowego Planu Odbudowy. Formalnie 21% budżetu jest przeznaczone na projekty związane z digitalizacją, chociaż sugeruje się już, że nawet ponad 30% budżetu NPO może być przeznaczone na ten cel. Do 2026 roku planuje się podłączenie 931 tysięcy gospodarstw domowych do sieci szerokopasmowych[24].

    Wziąwszy pod uwagę powyższe, trudno znaleźć racjonalne powody dodatkowego finansowania budżetów operatorów telekomunikacyjnych. Nie widzimy powodu, dla którego polscy podatnicy mieliby zostać wielokrotnie obciążeni opłatami za tę samą infrastrukturę. Co więcej, przyjęcie propozycji dotyczącej opłat sieciowych może praktycznie prowadzić do ograniczenia dostępu do określonych platform, co jest bezpośrednim sprzeciwem wobec zasady neutralności sieci.

    ***

    [1] https://www.reuters.com/business/media-telecom/eus-vestager-assessing-if-tech-giants-should-sharetelecoms-network-costs-2022-05-02/ (accessed April 27, 2023).

    [2] https://www.reuters.com/technology/eu-wants-details-big-tech-telcos-investment-plans-source-2023-01-10/ (accessed April 27, 2023).

    [3] https://www.project-disco.org/european-union/020123-fast-internet-doesnt-cost-eu-telecom-operatorsmuch-at-all/ (accessed April 27, 2023).

    [4] https://www.project-disco.org/european-union/020123-fast-internet-doesnt-cost-eu-telecom-operatorsmuch-at-all/ (accessed April 27, 2023).

    [5] https://oferty.orange.pl/swiatlowod2/ (accessed April 27, 2023).

    [6] https://www.project-disco.org/european-union/020123-fast-internet-doesnt-cost-eu-telecom-operatorsmuch-at-all/ (accessed April 27, 2023).

    [7] WIK-Consult report, Study for the Federal Network Agency Germany, Competitive conditions on transit and peering markets Implications for European digital sovereignty Final report.

    [8] https://www.euro-ix.net/media/filer_public/c7/72/c772acf6-b286-4edb-a3c5042090e513df/spnp_impact_on_ixps_-_signed.pdf (dostęp na dzień 27.04.2023 r.).

    [9] https://www.acte.be/publication/tv-vod-statement-on-network-fees/ (accessed April 27, 2023).

    [10] https://www.project-disco.org/european-union/020723-is-anyone-in-favour-of-taxing-internet-traffic/ (accessed April 27, 2023).

    [11] https://www.project-disco.org/european-union/020723-is-anyone-in-favour-of-taxing-internet-traffic/ (accessed April 27, 2023).

    [12] Regulation (EU) 2015/2120 of the European Parliament and of the Council of November 25, 2015, Official Journal of the European Union L 310.

    [13] https://www.komaitis.org/personal-blog/29-internet-experts-and-academics-send-a-letter-to-thecommission-urging-to-abandon-the-sending-party-network-pays-proposal (accessed April 27, 2023).

    [14] https://www.europeanvodcoalition.com/positions/position-paper-on-net-neutrality/ (accessed April 27, 2023).

    [15] https://www.politico.eu/wp-content/uploads/2022/11/02/VAUNET-positionpaper_NetworkFees.pdf (accessed April 27, 2023).

    [16] https://www.acte.be/publication/tv-vod-statement-on-network-fees/ (accessed April 27, 2023).

    [17] https://epicenter.works/sites/default/files/2022_06-nn-open_letter_cso_0.pdf (accessed April 27, 2023).

    [18] https://www.telepolis.pl/images/2022/06/raport_o_stanie_rynku_telekomunikacyjnego_w_polsce_w_2021_r._30.06..pdf (accessed April 27, 2023).

    [19] Office of Electronic Communications, Analysis of the functioning of the telecommunications services market in Poland and assessment of consumer preferences. 2022. Survey of individual customers.

    [20] https://www.speedtest.net/global-index (accessed April 27, 2023).

    [21] https://digital-strategy.ec.europa.eu/en/policies/broadband-poland (accessed April 27, 2023).

    [22] https://www.gov.pl/web/funds-regional-policy/nearly-2-billion-euros-for-polands-digital-transformation (accessed April 27, 2023).

    [23] https://www.gov.pl/web/cyfryzacja/fundusz-szerokopasmowy–pierwszy-nabor-wnioskow (accessed April 27, 2023).

    [24] https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/internet-szerokopasmowy-rozwoj-sieci-budzet-kpo ; https://www.gov.pl/web/planodbudowy/transformacja-cyfrowa (accessed April 27, 2023).

     

    Zobacz: 15.05.2023 “Opłaty sieciowe” proponowane przez niektórych operatorów telekomunikacyjnych – czy konsumenci zapłacą podwójnie za utrzymanie infrastruktury?

    Stanowisko ZPP ws. poselskiego projektu ustawy zmieniającej ustawę o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych innych ustaw (EW-020-1191/23)

    Warszawa, 10 maja 2023 r.

    Stanowisko ZPP ws. poselskiego projektu ustawy zmieniającej ustawę o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych innych ustaw (EW-020-1191/23)

    • Związek Przedsiębiorców i Pracodawców od samego początku stanowczo sprzeciwiał się planom nadmiernych regulacji i ograniczeń w limitach obrotu gotówką zarówno w relacjach B2C jak i B2B.
    • ZPP z przychylnością patrzy na przedmiotowy projekt ustawy, którego celem jest uchylenie art. 22 pkt 1 ww. ustawy Polski Ład.
    • Nieustannie wskazujemy na negatywne konsekwencje ograniczania limitów transakcji gotówkowych w relacjach B2B i B2C w postaci np. utrudnień w jednorazowych transakcjach, możliwości stymulacji szarej strefy oraz zmniejszenia poczucia bezpieczeństwa i ochrony danych przez konsumentów.

    UWAGI DO PROJEKTU

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców od samego początku stanowczo sprzeciwiał się planom nadmiernych regulacji i ograniczeń w limitach obrotu gotówką zarówno w relacjach B2C jak i B2B. Wyrazem tego są chociażby stanowiska z dnia 4 kwietnia 2023 r.[1] czy 11 sierpnia 2022 r.[2].

    W stosunku do pierwotnej wersji tzw. ,,Polski Ład” w art. 22 pkt 1, wprowadził zmniejszenie limitu obrotu gotówkowego z 15 000 zł do 8 000 zł, które ma wejść w życie dnia 1 stycznia 2024 r.

    Dlatego też ZPP z przychylnością patrzy na przedmiotowy projekt ustawy, którego celem jest uchylenie art.18 oraz  22 pkt 1 ww. ustawy Polski Ład znajdujących zastosowanie zarówno w transakcjach między przedsiębiorcami jak i między przedsiębiorcą a konsumentem.

    Jak wskazywaliśmy już w poprzednich publikacjach w tym temacie bezgotówkowe formy płatności niewątpliwie dynamicznie rozwijają się, jednak wielu konsumentów wciąż preferuje gotówkę – czy z przyzwyczajenia, czy z innych względów (związanych np. z ochroną prywatności). Banknoty i monety emitowane przez NBP są legalnymi środkami płatniczymi w Polsce i nie znajdujemy powodu, dla którego ich wykorzystywanie miałoby być sztucznie ograniczane regulacjami.

    Tak samo, nieustannie zwracamy uwagę, że ograniczenia w obrocie gotówkowym najbardziej uderzą w sektor mikro i małych przedsiębiorców oraz będą powodowały utrudnienia w jednorazowych płatnościach. Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że koszty płatności gotówkowych przekładają się na przychód w Polsce (centra gotówki, druk, przeliczenia, pensje kasjerów).

    W końcu, cały czas podkreślamy, że starając się ograniczyć obrót gotówkowy w transakcjach B2C możemy poniekąd stymulować powstawanie patologii na rynku. W sytuacji bowiem, w której klient nie będzie miał możliwości dokonania transakcji bezgotówkowej (np. z powodu braku gotówki na rachunku bądź w ogóle braku rachunku płatniczego), a przedsiębiorca nie będzie mógł przyjąć legalnie płatności w gotówce, to może on nie wystawić faktury VAT nie chcąc tracić klienta. Tym samym, zmiana może w istocie stymulować wzrost szarej strefy, zamiast realizować swój podstawowy cel i ją ograniczać.

    Dlatego też Związek Przedsiębiorców i Pracodawców popiera założenia poselskiego projektu ustawy zmieniającej ustawę o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych innych ustaw.

    ***

    [1] https://zpp.net.pl/memorandum-zpp-w-sprawie-limitow-transakcji-gotowkowych-w-transakcjach-b2c-trzeba-bronic-obecnosci-gotowki-w-obrocie-i-zrezygnowac-ze-szkodliwej-zmiany-przepisow/

    [2] https://zpp.net.pl/wp-content/uploads/2022/08/11.08.2022-Memorandum-ZPP-w-sprawie-znaczenia-obrotu-gotowkowego-i-limitow-transakcji-gotowkowych-w-transakcjach-B2C.pdf

     

    Zobacz: 10.05.2023 Stanowisko ZPP ws. poselskiego projektu ustawy zmieniającej ustawę o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych inny

    Komentarz ZPP w sprawie niebezpiecznych zmian w projekcie nowelizacji ustawy o refundacji leków – negatywne powiązania patentowe mogą oznaczać droższe leki dla pacjentów

    Warszawa, 9 maja 2023 r. 

    Komentarz ZPP w sprawie niebezpiecznych zmian w projekcie nowelizacji ustawy o refundacji leków – negatywne powiązania patentowe mogą oznaczać droższe leki dla pacjentów

     

    • 21 kwietnia 2023 roku Stały Komitet Rady Ministrów zakończył prace nad projektem nowelizacji ustawy o refundacji leków. Kolejnym etapem prac jest posiedzenie Rady Ministrów
    • Szczególny lęk krajowego przemysłu farmaceutycznego wywołuje art.11 ust. 1a dotyczący szkodliwych powiązań patentowych, który bezpośrednio mógłby wpłynąć na mniejsze portfolio dostępnych leków generycznych dla pacjenta i wzrost obciążeń finansowych zarówno dla pacjentów, jak i dla NFZ
    • Zgodnie z proponowanymi rozwiązaniami, przedłużanie patentów na monopolistyczne farmaceutyki mogłoby de facto trwać w nieskończoność, co oznaczałoby brak możliwości wejścia na rynek leków oferowanych przez krajowych producentów leków
    • Z wyliczeń IQVIA wynika, że szacunkowe oszczędności płatnika publicznego
      z wprowadzania do systemu refundacyjnego pierwszych odpowiedników leków sięgnęły nawet 11 mld zł w okresie 9 lat od ich wprowadzenia, art. 11 ust. 1a może zablokować takie oszczędności.

     

    Projektowany przepis art. 11 ust. 1a opracowany przez Ministerstwo Zdrowia budzi ogromne obawy ze strony krajowego przemysłu farmaceutycznego, ponieważ może realnie zablokować możliwość składania wniosków refundacyjnych dla leków konkurencyjnych, które muszą być oferowane w lepszej cenie niż dotychczasowy lek monopolistyczny.  

    W najbliższych latach, a więc 2024-2029 zakończy się ochrona patentowa dla blisko setki ważnych leków. Jest to moment na wejście konkurencji, która wpłynie na obniżkę cenową i zapewnienie dostępności leków dla pacjenta.

    Niestety zamieszczony w projekcie przepis artykuł 11 ustęp 1a przedłuża faktyczny monopol na leki nawet na wiele lat. Bezpośrednim skutkiem regulacji będzie sytuacja, w której nie będzie przyjmowany wniosek o objęcie refundacją jeżeli jeden z odpowiedników posiada ochronę patentową. Do tej pory producenci monopolistyczni mieli już ponad 20 lat wyłączności na dostępność swoich leków.

    Artykuł 11 ustęp 1a ustawy refundacyjnej w praktyce zablokowałby zatem dostęp do generycznych i biologicznych równoważnych leków oferowanych przez krajową produkcję leków i tym samym pozwoliłby na przedłużony monopol rynkowy.  Lek może być objęty nawet 3 000 patentów nie tylko na substancję czynną, ale również np. szczegóły technologiczne np. otoczkę tabletki. Finalnie bezpośrednio poszkodowany będzie przede wszystkim pacjent.

    Jak pozostawienie art. 11 ustawy 1a uderzy w pacjenta i NFZ?

    Problemem szkodliwych powiązań patentowych jest wielowarstwowy. Według raportu przeprowadzonego przez IQVIA[1] wprowadzenie do systemu refundacyjnego leków generycznych i biologicznie równoważnych (GiBR) – czyli dzięki właśnie konkurencji,  jako pierwszych odpowiedników przyczyniło się do szacunkowej oszczędności płatnika publicznego nawet 11 mld PLN w ciągu 9 lat od ich wprowadzenia. Przepis artykuł 11 ustęp 1a skutecznie uniemożliwiłby uzyskanie tych oszczędności, bo utrzymuje wyższą cenę. Zgodnie z prawem rozpatrywanie samego wniosku może trwać 6 miesięcy, co i tak spowalnia możliwość wprowadzenia konkurencji.

    Skutki monopolizacji powiązań patentowych w pierwszej kolejności odczują sami pacjenci, którzy będą ponosić wysoką cenę za lek, a jego koszt, w sytuacji wejścia na rynek konkurencji,  mógłby być niższy od 25% do nawet 90%.

    W przypadku przyjęcia przepisu, koszty poniesie także sam Narodowy Fundusz Zdrowia płacąc dotychczasową wysoką cenę za daną terapię, tym samym tracąc więcej środków finansowych, z których oszczędności mogłyby być przeznaczone na nowe leki czy poszerzenie dostępności do leczenia dla osób z daną jednostką chorobową. Jeszcze innym pesymistycznym aspektem kosztowym jest potencjalne odszkodowanie jakiego mógłby dochodzić producent „blokowanego” leku za zamknięcie mu dostępu do rynku.

    W interesie pacjenta jest udostępnienie mu pełnego wachlarza  refundowanych leków generycznych, a dla optymalizacji kosztów na opiekę zdrowotną istotne jest wejście do gry konkurencji, która w naturalny sposób przyczyni się do wspomnianych oszczędności.

    Pozostawienie w projekcie ustawy refundacyjnej artykułu 11 ustawy 1a w obecnym kształcie zadziała więc niekorzystnie zarówno dla pacjentów, płatnika oraz producentów blokowanych leków, a także skarbu Państwa. Dodatkowym aspektem, który jest także istotny w kontekście tego przepisu, jest wątek zwiększenia bezpieczeństwa lekowego, które przy utrzymaniu monopolu rynkowego nieograniczonego czasowo i przy opóźnianiu konkurencji finalnie wpłyną także na zmniejszenie dostępności wspomnianych leków.

    Mając na uwadze zagwarantowanie bezpieczeństwa lekowego dla pacjentów w Polsce oraz szerokiej dostępności do tańszych odpowiedników i tym samym wejścia na rynek konkurencji ograniczającej monopol w tym zakresie, apelujemy do ustawodawcy o ponowne przyjrzenie się artykułowi 11 ustęp 1a i konieczności jego wykreślenia.

    W obecnym kształcie przepis zapowiada realne zagrożenia w postaci wzrostu obciążeń finansowych pacjentów i NFZ oraz wpływa na zahamowania inwestycji i możliwości udziału w rynku tańszych leków.

    ***

    [1] Analiza sytuacji leków generycznych i biologicznych równoważnych polskim systemie refundacyjnym opracowany dla PZPPF, wrzesień 2022

     

    Zobacz: 09.05.2023 Komentarz ZPP w sprawie niebezpiecznych zmian w projekcie nowelizacji ustawy o refundacji leków – negatywne powiązania patentowe mogą oznaczać droższe leki dla pacjentów

    Stanowisko ZPP: zapowiadane przez Ministerstwo Zdrowia zmiany regulacyjne uderzą w rozwój firm telemedycznych w Polsce

    Warszawa, 25 kwietnia 2023 r. 

     

    Stanowisko ZPP: zapowiadane przez Ministerstwo Zdrowia zmiany regulacyjne uderzą w rozwój firm telemedycznych w Polsce

     

    • Telemedycyna jest jednym z najsilniejszych trendów rozwojowych na świecie, a Polacy są cenionymi technologami i programistami tworzącymi dobre narzędzia w tym obszarze.
    • Ministerstwo Zdrowia zapowiada, że regulacje mają zwalczać „automaty na recepty” – niestety w praktyce rozwiązania mogą dotknąć również firmy oferujące zdalne konsultacje lekarskie, których efektem może być wystawienie e-recepty.
    • Firmy telemedyczne w Polsce przyczyniają się do większej dostępności do opieki zdrowotnej dla pacjentów. Zbyt restrykcyjne regulacje, zwłaszcza w świetle wprowadzenia zharmonizowanej, transgranicznej e-recepty wewnątrz UE, rodzą ryzyko wypchnięcia z rynku rodzimych firm i zastąpienia ich przez podmioty zarejestrowane poza krajem.
    • Związek Przedsiębiorców i Pracodawców apeluje do Ministerstwa Zdrowia o otwarcie na dialog i nieprocedowanie zmian, które byłyby przygotowane w pośpiechu, a więc niedoskonałe, a dodatkowo zdecydowanie zbyt daleko idące i uderzające w rozwój telemedycyny w Polsce.

    Branża telemedyczna stanowi aktualnie przyszłość medycyny na całym świecie i ułatwia pacjentom dostęp do opieki medycznej, przede wszystkim w kontekście przeciążenia systemu i niedoboru kadr. Możliwość uzyskania szybkiej diagnozy (e-konsultacja) i odpowiednio dobranej terapii (e-recepta) jest rozwiązaniem dla tych pacjentów, którzy nie mogą czekać w długiej kolejce do lekarza. Są to osoby, które właśnie zachorowały i potrzebują natychmiastowego wdrożenia leczenia lub cierpią na choroby przewlekłe i muszą szybko wykupić receptę, aby zapewnić kontynuację przyjmowania leków.

    W okresie pandemii COVID-19 rozwiązania telemedyczne były, z pełnym poparciem Ministerstwa Zdrowia, istotnie promowane i szeroko wykorzystywane. Niektóre z nich, takie jak choćby e-recepta, niejako antycypowały zbliżający się czas i – wchodząc w życie krótko przed wybuchem pandemii – umożliwiły pacjentom bezpieczne kontynuowanie terapii. Od pewnego czasu obserwujemy jednak niepokojący zwrot praktyki działania Ministerstwa Zdrowia poprzez usztywnianie przepisów w kierunku ograniczającym lub wprost wykluczającym możliwość stosowania rozwiązań telemedycznych. W tej chwili zapowiadane są rozwiązania mające uderzyć w tak zwane „automaty na recepty”. Należy podkreślić, że żaden sąd ani organ administracji nie potwierdził powszechnego występowania tego rodzaju zjawiska i istnieje ono jedynie w sferze pewnych publikacji prasowych. W rzeczywistości przeważająca część tego rynku to podmioty, w których działalności wystawienie (bądź niewystawienie) recepty zawsze poprzedzone jest zdalną konsultacją lekarską.

    Pośrednictwo telemedyczne nie działa z automatu i nie sprzyja wyłudzeniu recept na niekontrolowaną liczbę leków. W uczciwie działających serwisach, przed podjęciem decyzji o przepisaniu konkretnegofarmaceutyku , lekarze zbierają od pacjentów wywiad medyczny za pomocą systemu informatycznego wspierającego ich pracę. Zawsze jest to zadanie lekarza poprzez co może on w pełni wykorzystać czas przeznaczony na danego pacjenta. Lekarz podczas teleporady jest w pełni odpowiedzialny za diagnozę i terapię przepisaną pacjentowi na jej podstawie. Opłata dotyczy wizyty lekarskiej i jest ona na znacznie niższym poziomie niż wizyta w placówce stacjonarnej – portale te zatem istotnie zwiększają zatem cenową dostępność usług medycznych.

    Obok ceny niezwykle ważnym czynnikiem jest czas. Z uwagi na braki kadrowe, dostęp do lekarzy jest w Polsce ograniczony. Problem dotyczy nie tylko specjalistów, lecz także lekarzy pierwszego kontaktu, zwłaszcza w okresach zwiększonej liczby zachorowań (np. na grypę czy COVID-19). Jest to duże utrudnienie zarówno dla osób pracujących, które niejednokrotnie muszą zmieniać plany zawodowe w celu odbycia wizyty u lekarza, jak i starszych (wymagających często natychmiastowej porady), czy np. przewlekle chorych, potrzebujących utrzymania ciągłości leczenia. Telemedycyna i rozwiązania takie, jak możliwość wystawienia e-recepty po zdalnej konsultacji, skutecznie rozwiązują powyższe problemy. Dzięki nim nawet w sytuacjach kryzysowych – na przykład nagłego braku stale przyjmowanych leków lub nieprzewidzianego wyjazdu poza granice kraju – pacjenci są w stanie bezpiecznie kontynuować terapię.

    Ważnym faktem w kontekście planów Ministerstwa Zdrowia są prace nad wdrożeniem transgranicznej e-recepty na poziomie Unii Europejskiej. Wprowadzenie tego rozwiązania oznaczać będzie, że e-recepta wydana w państwie członkowskim UE będzie mogła zostać zrealizowana w dowolnym innym państwie członkowskim. W normalnych warunkach tego rodzaju okoliczność powinny być rozpatrywane w kategoriach szansy – polskie innowacyjne firmy mogłyby się internacjonalizować i podbijać zagraniczne rynki. Jeżeli jednak w Polsce zostaną przyjęte zbyt restrykcyjne rozwiązania, zarejestrowane w kraju firmy będą miały znacznie gorsze warunki prowadzenia działalności niż ich zagraniczni konkurenci. Ci ostatni z kolei będą mogli swobodnie wejść na polski rynek ze swoimi rozwiązaniami. Zatem, zamiast rozwijać działalność i zdobywać rynki europejskie, polskie firmy mogą zostać wypchnięte z rynku rodzimego i zastąpione zagranicznymi podmiotami.

    Jeżeli wyżej przedstawiony scenariusz się ziści podatki odprowadzane z tytułu działalności rzetelnych i uczciwych firm telemedycznych, nie trafią do polskiego budżetu.

    Innym niezwykle istotnym wątkiem jest kwestia zaufania przedsiębiorców do państwa. Cały szereg inicjatyw regulacyjnych, takich jak wprowadzenie e-recepty, miał w zamierzeniu sprzyjać rozwojowi telemedycyny – wydawało się, że firmy działające etycznie i z troską o dobro pacjenta miały pełne wsparcie kluczowych decydentów we wprowadzaniu produktów zwiększających dostępność usług medycznych. Tego rodzaju gwałtowny zwrot podważa zaufanie do państwa i stanowionego przez nie prawa, które są szczególnie istotne w przypadku prowadzenia działalności gospodarczej.  

    Konkludując, telemedycyna jest jednym z najsilniejszych trendów rozwojowych na świecie. Tworzenie usług cyfrowych, wspieranie pracy lekarzy, budowanie baz danych pacjentów i ich historii leczenia – to właśnie jest przyszłość w usługach medycznych. Przyszłość, od której nie powinno być odwrotu – zwłaszcza w Polsce, gdzie cierpimy na oczywisty niedobór praktykujących lekarzy, co skutkuje gigantycznymi kolejkami dla pacjentów.

     

    Zobacz: 25.04.2023 Stanowisko ZPP zapowiadane przez Ministerstwo Zdrowia zmiany regulacyjne uderzą w rozwój firm telemedycznych w Polsce

    Stanowisko ZPP dot. Rozporządzenia Ministra Rozwoju i Technologii w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych

    Warszawa, 17 kwietnia 2023 r. 

     

    Stanowisko ZPP dot. Rozporządzenia Ministra Rozwoju i Technologii w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych

     

    • 15 kwietnia 2023 r. w Dzienniku Ustaw RP opublikowane zostało Rozporządzenie Ministra Rozwoju i Technologii w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych.
    • Objęte zakazem produkty to zboża, cukier, susz paszowy, nasiona, chmiel, len i konopie, owoce i warzywa, produkty z przetworzonych owoców i warzyw, wina, wołowina i cielęcina, mleko i przetwory mleczne, wieprzowina, baranina i kozina, jaja, mięso drobiowe, alkohol etylowy pochodzenia rolniczego oraz produkty pszczele.
    • Zdaniem Związku Przedsiębiorców i Pracodawców zamknięcie granic Polski dla ukraińskiej żywności będzie miało długofalowe negatywne konsekwencje dla wymiany handlowej między naszymi krajami i przełoży się na niewykorzystanie tego potencjału dla polskiej gospodarki.
    • ZPP stoi na stanowisku, że objęcie zakazem także tranzytu ukraińskich towarów odbiera polskim przedsiębiorcom i nam wszystkim, szanse na stworzenie w Polsce centrum globalnej dystrybucji towarów spożywczych. Ważny etap na drodze do budowy polskiej podmiotowości gospodarczej w całej Europie i przejęcia inicjatywy od największych gospodarek w Unii.
    • Istnieje ryzyko, że narastający kryzys zbożowy zostanie wykorzystany przez Rosję do nieprzedłużania obowiązującej do 18 maja tego roku umowy zbożowej, która umożliwia Ukrainie częściowy transport zboża droga morską. Rosja jest zainteresowana nie tylko dalszą destabilizacją sytuacji gospodarczej naszego sąsiada, ale zaognianiem napięć między państwami UE i Ukrainą.
    • Specjaliści z zakresu prawa międzynarodowego wskazują na sprzeczność podjętej przez polski rząd decyzji z prawem unijnym. Prawdopodobna jest dziś sytuacja, w której importerzy i eksporterzy, których dotkną ograniczenia w przywozie towarów z Ukrainy, będą mogli domagać się odszkodowań za wynikające z tego tytułu straty.
    • Zdaniem Związku Przedsiębiorców i Pracodawców mechanizmami, które rozwiązałyby patologiczną dziś sytuację na polskim rynku rolnym są: wprowadzenie mechanizmu kaucyjnego względem importowanych towarów, urealnienie systemów kontroli jakości importowanej żywności oraz dopuszczenie do eksportu do UE tylko tych towarów, które spełniają najwyższe obowiązujące we Wspólnocie normy jakościowe.

     

    15 kwietnia 2023 r. w Dzienniku Ustaw RP opublikowane zostało Rozporządzenie Ministra Rozwoju i Technologii w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych. Zgodnie z jego treścią do 30 czerwca 2023 r. ustanawia się zakaz przywozu pochodzących lub przywożonych z terytorium Ukrainy na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej produktów rolnych wymienionych w załączniku do rozporządzenia. Objęte zakazem produkty to zboża, cukier, susz paszowy, nasiona, chmiel, len i konopie, owoce i warzywa, produkty z przetworzonych owoców i warzyw, wina, wołowina i cielęcina, mleko i przetwory mleczne, wieprzowina, baranina i kozina, jaja, mięso drobiowe, alkohol etylowy pochodzenia rolniczego oraz produkty pszczele.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców negatywnie odnosi się do treści rozporządzenia, zaznaczając, że przyjęte drastyczne środki zaprojektowane zostały przy uwzględnieniu wyłącznie krótkookresowej perspektywy. Długofalowe skutki podjętej decyzji przyczynią się do destabilizacji handlu żywnością w regionie i mieć negatywne skutki dla zaopatrzenia w żywność rynków konsumpcyjnych. Wprowadzony zakaz okaże się  także czynnikiem rozregulowującym rynek rolny oraz źródłem napięć w relacjach Polski z Komisją Europejską.

    Rozumiemy pilną potrzebę pomocy polskim przedsiębiorstwom rolnym, które – w kontekście niekontrolowanego napływu surowców rolnych z Ukrainy – znalazły się w trudnym położeniu. Tym bardziej, że problemy nie koncentrują się dziś wyłącznie – jak miało to miejsce dotychczas – sektorze produkcji zbóż, ale także innych kategoriach produktów ze szczególnym uwzględnieniem mięsa drobiowego. Nieprzygotowany ekonomicznie, prawnie i politycznie szeroki zakaz stoi w sprzeczności z interesem naszego kraju.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców z zaskoczeniem przyjął informację o objęciu zakazem również tranzytu wszystkich kategorii towarów wymienionych w rozporządzeniu. Mając na uwadze aspekty praktyczny i gospodarczy negatywnie oceniamy zarówno zakaz importu towarów jak i ich tranzytu. To właśnie tranzyt pozwala na wykorzystanie potencjału Polski jako łącznika między Europą Wschodnią, a portami w UE, uwzględniając przy tym szczególną rolą dla Gdańska. Polska może być zatem pośrednikiem dla ukraińskich produktów rolnych, plasując je na globalnym rynku. W gestii instytucji państwowych leży obowiązek takiego zorganizowania tranzytu, aby ten nie prowadził do destabilizacji krajowego rynku rolnego. Brak transparentności decyzji podjętej przez polski rząd może rzutować na relacje gospodarcze naszego kraju. Wierzymy, że planowana wizyta w Polsce ukraińskiego ministra odpowiedzialnego za gospodarkę rolną pozwoli znaleźć kompromisowe rozwiązanie problemu tranzytu. Tym bardziej, że legalny tranzyt ukraińskiego zboża przez Polskę stał się w ostatnim czasie źródłem dochodów dla wielu polskich przedsiębiorstw. Dziś jedną decyzją możemy pozbawić się szansy na stanie się swoistym hubem, który z kooperacji z Ukrainą mógłby czerpać długoterminowe zyski.

    Stworzenie właściwego środowiska dla tranzytu ukraińskich towarów przez Polskę z Ukrainy jest procesem złożonym. Istotną rolę – w kontekście osiągnięcia odpowiedniej skali – pełni tu transport kolejowy, który wymaga wykorzystania terminali przeładunkowych. Polska dysponuje w tym zakresie odpowiednią infrastrukturą, która wciąż ma zdolności do realizacji dodatkowych zleceń. W dłuższej perspektywie obsługa tranzytu i zwiększanie jego skali będzie związane z koniecznością inwestycji w infrastrukturę i tabor na terenie Polski. Krajowe przedsiębiorstwa i firmy o kapitale zagranicznym są żywo zainteresowane tym kierunkiem, a z naszych rozmów wynika, że producenci rolni z zachodniej Ukrainy na stałe chcieliby realizować tranzyt właśnie przez Polskę. W tym kontekście szansą na rozwój rodzimej gospodarki jest także import produktów rolnych z Ukrainy. Polska ma możliwość zbudowania łańcucha dostaw i infrastruktury (magazyny, rozbudowa portów, przechowalnie) pozwalających nam zaistnieć na międzynarodowych rynkach handlowych. Możemy mieć ambicje obrotu zbożami w wymiarze globalnym – wykraczającym poza UE.

    Kuriozalny jest także dobór kategorii produktowych ujętych w rozporządzeniu, ze szczególnym uwzględnieniem wina, które odgrywa absolutnie marginalną rolę w polsko-ukraińskiej wymianie handlowej.

    Narastający kryzys zbożowy może być także wykorzystany przez Rosję do nieprzedłużania obowiązującej do 18 maja tego roku umowy zbożowej, która umożliwia Ukrainie częściowy transport zboża droga morską. Rosja niechybnie wykorzysta sytuację do dalszej  destabilizacji sytuacji gospodarczej naszego sąsiada. Brak możliwości eksportu ukraińskiego zboża drogą wodną może przełożyć się na jeszcze wększą nadpodaż ziarna w Europie, która na długi czas rozreguluje sytuację cenową w regionie. To także zagrożenie dla dostaw żywności do krajów uzależnionych dziś od importu ukraińskiego zboża, a zatem powrót do sytuacji z początku zbrojnej inwazji Rosji na Ukrainę.

    Polski rząd powinien domagać się realnego zastosowania unijnych safeguard measures, czyli wdrożenia środków zabezpieczających Unii Europejskiej w postaci tymczasowych ograniczeń importu, które mają na celu ochronę przemysłu europejskiego przed nagłym wzrostem importu produktów, który może spowodować poważne szkody dla producentów europejskich. Taka decyzja podejmowana jest jednak przez Komisję Europejską, a stosowanie środków ochronnych jest ograniczone w czasie i podlega regularnej ocenie. Specjaliści z zakresu prawa międzynarodowego wskazują na sprzeczność podjętej przez polski rząd decyzji z prawem unijnym. Prawdopodobna jest dziś sytuacja, w której importerzy i eksporterzy, których dotkną ograniczenia w przywozie towarów z Ukrainy, będą mogli domagać się odszkodowań za wynikające z tego tytułu straty.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców w stanowisku Mechanizm kaucyjny szansą dla polskiego rynku zbóż z 30 marca bieżącego roku wskazywał już, że kluczowym dla uzdrowienia trudnej sytuacji mechanizmem byłoby wprowadzenie systemu kaucyjnego względem zboża eksportowanego przez stronę Ukraińską do Polski. Sprzedaż zagraniczną ukraińskich płodów rolnych prowadzą zazwyczaj specjalizujące się w eksporcie przedsiębiorstwa, które dysponują kapitałem niezbędnym dla zabezpieczenia właściwej ścieżki tranzytu towaru. Wykorzystanie swoistego systemu tymczasowych kaucji zabezpieczających pozwoliłoby z jednej strony nadal udrażniać ukraińskie korytarze zbożowe – co jest konieczne w kontekście rosyjskiej inwazji – z drugiej zaś zabezpieczyć interesy polskich rolników. Zwrot kaucji następowałby niezwłocznie po tym, gdy tylko zboże opuściłoby terytorium RP. Rozwiązanie to zniwelowałoby ryzyko wypłacania w przyszłości polskim producentom kolejnych transz rekompensat, rozpoczęłoby proces stabilizacji cenowej na polskim rynku oraz zabezpieczyłoby ciągłość eksportu dla ukraińskich przedsiębiorstw rolnych. Zdajemy sobie sprawę, że – z czysto technicznej perspektywy – termin kaucji tymczasowej nie występuję w nomenklaturze przyjętej w Unijnym Kodeksie Celnym, niemniej wierzymy, że szczególna sytuacja mogłaby doprowadzić do wypracowania rozwiązania paralelnego o zbliżonym zakresie, które pozwoliłoby na odciążenie Polski, a także innych państw graniczących z Ukrainą bez wizerunkowego i ekonomicznego uszczerbku – jak ma to miejsce dziś.

    Polska, przy realnym wsparciu Unii Europejskiej, powinna także wdrożyć faktyczne mechanizmy kontrolne, które doprowadziłyby do sytuacji, w której na terytorium UE trafiałyby wyłącznie towary pochodzące z gospodarstw spełniających wyśrubowane normy obowiązujące we Wspólnocie. Wymóg ten dotyczyć powinien wszystkich kategorii produktowych importowanych przez państwa członkowskie UE. Problemy jaskrawo obecne dziś na rynku zbóż już dziś stają się bowiem widoczne choćby w sytuacji sektora drobiarskiego.

    Wyjaśnienia wymaga także kwestia organizowania importu ukraińskiego zboża do Polski, która pozostawia dziś wiele pytań natury prawnej. Bez rozwikłania faktycznej ścieżki, która doprowadziła do patologicznej sytuacji na rynku produktów rolnych, nie można posuwać się do wdrażania kroków tak daleko idących jak przedmiotowe rozporządzenie. W przeciwnym razie tysiące przedsiębiorstw stanie się więźniami sytuacji, w którą uwikłane zostały przez naginających prawo potężnych graczy oraz nieprzemyślaną decyzję Unii Europejskiej dotyczącą wprowadzenia bezcłowego handlu żywnością z Ukrainą bez stworzenia równolegle mechanizmów redystrybucyjnych odciążających państwa naszego regionu.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców rozumie intencje prawodawcy, ale nie może zaakceptować formy ich egzekwowania, która przyniesienie negatywne konsekwencje tak dla strony polskiej jak i ukraińskiej, podkopując przy tym dobre relacje, które – po latach sporów – udało się wypracować dzięki zaangażowaniu Polski w pomoc pogrążonej w wojnie Ukrainie.

     

    Zobacz: 17.04.2023 Stanowisko ZPP dot. Rozporządzenia Ministra Rozwoju i Technologii w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych

    Stanowisko ZPP: Redukcja zużycia środków ochrony roślin zagrożeniem dla polskiej gospodarki rolnej

    Warszawa, 17 kwietnia 2023 r. 

     

    Stanowisko ZPP: Redukcja zużycia środków ochrony roślin zagrożeniem dla polskiej gospodarki rolnej

     

    • Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie zrównoważonego stosowania środków ochrony roślin i w sprawie zmiany rozporządzenia (UE) 2021/2115 będące częścią strategii Od Pola do Stołu ma doprowadzić do ograniczenia możliwości stosowania środków ochrony roślin w unijnych gospodarstwach rolnych o 50%.
    • Ograniczenie możliwości stosowania substancji czynnych w unijnych gospodarstwach doprowadzi do znacznego spadku produkcji rolnej oraz znacznie utrudni ochronę upraw przed chwastami, szkodnikami i czynnikami chorobotwórczymi.
    • Projektowane regulacje stawiają Polskę w niekorzystnym położeniu względem innych państw Unii Europejskiej – w szczególności tak zwanych państw Starej Unii – które zużywają dziś znacznie więcej substancji chemicznych niż rolnicy znad Wisły
    • Niebezpieczna – w kontekście praktycznego wdrożenia zapisów rozporządzenia – jest definicja „obszarów wrażliwych”. Zgodnie z planowanymi zmianami na tych obszarach nie będzie możliwe stosowanie środków ochrony roślin. Niejednoznaczna konstrukcja przepisów pozwala zakwalifikować jako „obszary wrażliwe” większość gruntów rolnych w UE.
    • Projekt rozporządzenia przewiduje powstanie specjalnego rejestru stosowania przez rolnika substancji czynnych na konkretnym areale oraz udzielenie prawa wglądu do rejestru organizacjom pozarządowym. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców postuluje, aby kwestie ewentualnego nadzoru nad działaniami rolników pozostawić istniejącym w tym celu wyspecjalizowanym organom państwowym.
    • Związek Przedsiębiorców i Pracodawców jest zdania, że obecny kształt projektu może stanowić zagrożenie dla stabilności zaopatrzenia w żywność mieszkańców Unii Europejskiej. Zmiany mogą doprowadzić również do utraty płynności finansowej wielu przedsiębiorstw rolnych oraz przyczynić się do zredukowania poziomu aktywności gospodarczej na obszarach wiejskich.

    Nowa strategia dla rozwoju gospodarczego UE, czyli Europejski Zielony Ład, powinna zostać poddana wnikliwej rewizji. Jej założenia uderzają bowiem w fundamenty bezpieczeństwa żywnościowego Wspólnoty. Zdecydowany sprzeciw względem unijnych regulacji wyrażają przedsiębiorstwa rolne czy grupy zrzeszające producentów żywności. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców podziela wiele obaw prezentowanych przez sektor rolny, wskazując przy tym na szczególne zagrożenie płynące z rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie zrównoważonego stosowania środków ochrony roślin i w sprawie zmiany rozporządzenia (UE) 2021/2115. Ma ono zastąpić obowiązującą obecnie dyrektywę 2009/128/WE.

    Projekt (SUR) wprowadza ograniczenie możliwości stosowania środków ochrony roślin o 50%, licząc od obecnego poziomu ich zużycia, we wszystkich państwach członkowskich do roku 2030. Cel redukcyjny stanowi immanentną część strategii Od Pola do Stołu.

    W zasadzie wszystkie rzetelne analizy eksperckie wskazują na paralelne konsekwencje planowanych ograniczeń. Nieunikniony w tym kontekście wydaje się spadek skali produkcji żywności w Unii Europejskiej oraz zastąpienie jej towarami importowanymi spoza Wspólnoty. Ograniczenia względem stosowania środków ochrony roślin dotyczyć będą wyłącznie państw UE – nie zaś dostawców z krajów trzecich. Praktyka wielokrotnie pokazywała, że żywność sprowadzana masowo od największych globalnych dostawców znacząco odbiega jakością od tej wytwarzanej w krajach, w których obowiązują unijne normy produkcyjne. Zwiększenie importu spoza UE implikuje także sprzeniewierzenie się nadrzędnemu celowi Zielonego Ładu, czyli skierowaniu unijnej gospodarki w stronę zrównoważonej, pozostającej w zgodzie z dbałością o klimat, produkcji. Potencjalne spadki produkcyjne i przeniesienie wytwórstwa żywności poza granice UE przełożą się bowiem wyłącznie na „relokację” emisji do krajów trzecich, nie wpływając – jak chcieli tego projektodawcy – na realizację celu proklimatycznego w wymiarze globalnym. Ograniczenia, które dotkną sektora produkcji roślinnej, niezwłocznie odbiją się także na sytuacji przedsiębiorstw rolnych zajmujących się wytwarzaniem żywności pochodzenia zwierzęcego, ponieważ większość uprawianych we Wspólnocie zbóż powstaje z przeznaczeniem do wykorzystania w przemyśle paszowym. Również budowana latami stabilizacja tak polskich jak i europejskich gospodarstw w kontekście zaopatrzenia w surowce paszowe będzie musiała częściowo ustąpić miejsca zwiększonemu napływowi produktów niepochodzących z krajowej czy nawet wspólnotowej produkcji.

    Jak wskazują eksperci z zakresu nadzoru fitosanitarnego, 50-procentowe ograniczenie dostępu do używania środków ochrony roślin może stanowić poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa upraw i skutecznie uniemożliwić walkę ze szkodnikami i chorobami roślin, co zniweczyć może lata pracy rolników. Nadmierne nadzieje Komisja Europejska pokłada także wobec korzyści płynących ze stosowania narzędzi z zakresu Integrowanej Ochrony Roślin. Ani płodozmian, ani monitoring upraw czy nawet inwestowanie w odmiany odporne i mechaniczne odchwaszczanie w żaden sposób nie zrekompensują strat produkcyjnych, które odczuje zdecydowana większość gospodarstw w UE.

    Ograniczenie dostępu do środków ochrony roślin znajdzie odzwierciedlenie w znaczącym obniżeniu plonowania, które – w kontekście rokrocznie powracającej do Europy suszy rolniczej – może prowadzić do występowania klęsk nieurodzaju w odniesieniu do wielu kategorii roślin uprawnych. Problem ten będzie szczególnie widoczny w Polsce, z uwagi na fakt, że nasz kraj cechuje się dodatkowo niskim poziomem retencji, co czyni go skrajnie narażonym na niedobory wody. Spadek produkcji to także niższe dochody rolników, którzy zaczną rezygnować z uprawy, podejmując się innych, jakkolwiek intratnych, zajęć. Masowe odchodzenie rolników od ziemi oznaczać będzie destabilizację w kontekście trwałej utraty aktywności gospodarczej na obszarach wiejskich.

    Brak zrozumienia budzi także kwestia metody wyliczania ograniczenia zużycia środków ochrony roślin w odniesieniu do konkretnych państw członkowskich UE. 50-procentowa redukcja wyliczana będzie w oparciu o obecne poziomy zużycia środków ochrony roślin. Stawia to Polskę w niekorzystnym położeniu względem innych państw Unii Europejskiej – w szczególności tak zwanych państw Starej Unii – które zużywają dziś znacznie więcej substancji chemicznych niż rolnicy znad Wisły. Polska w 2022 roku zużywała średnio 2,1 kg środków ochrony roślin na hektar. W tym samym czasie unijna średnia oscylowała wokół wartości 3,1 kg/ha. Dane te niewiele mówią jednak o dysproporcji względem obecnych poziomów zużycia. Znacznie więcej „chemii” w swoich gospodarstwach zużywają bowiem kraje Starej Unii, znacznie mniej państwa, które dołączały do Wspólnoty w 2004 r. 2007 r. czy w roku 2013. Dla porównania średnie zużycie śor w Królestwie Niderlandów wynosiło w 2022 około 8 kg/ha. Po planowanej przez Komisję Europejską redukcji, Polska – licząc od poziomu pierwotnych założeń – będzie mogła zatem zużywać średnio maksymalnie 1,05 kg środków ochrony roślin/ha, podczas gdy holenderscy rolnicy będą uprawnieni do używania 4 kg śor/ha, czyli dwukrotnie więcej niż Polska zużywa dziś – przed pełną implementacją SUR.

    Zdaniem Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, aby system był sprawiedliwy dla wszystkich państw członkowskich UE, obszary o niskim zużyciu wyłączone powinny zostać z konieczności redukowania zużycia śor. Proponowana przez część krajów kwestia ustalenia jednego, zunifikowanego poziomu dopuszczalnego zużycia nie jest właściwym rozwiązaniem ze względu na różne warunki glebowe, klimatyczne czy odmienny poziom dostępu do wody w różnych częściach kontynentu. Decydenci muszą dziś czuć się zobligowani do obrony interesów polskich przedsiębiorstw rolnych. Nie możemy dopuścić do sytuacji, w której polska gospodarka rolna kolejny raz (jak od lat ma to miejsce w kontekście wysokości płatności obszarowych) była poszkodowana względem państw zachodniej części UE.

    Doniesienia medialne informują o czasowym złagodzeniu stanowiska Komisji Europejskiej względem niezwłocznego wdrażania restrykcji zawartych w strategii Od Pola do Stołu w unijnych gospodarstwach rolnych. Nadal jednak brak w tej sprawie jednoznacznego stanowiska Komisji Europejskiej. Tymczasem w ubiegłym tygodniu pojawiła się propozycja  sprawozdawczyni dla Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności Parlamentu Europejskiego (ENVI) dotycząca zaostrzenia pierwotnego poziomu ograniczeń. ENVI domaga się zaostrzenia redukcji stosowania pestycydów do 80 procent w stosunku do lat 2018–2020. Już planowane ograniczenie na poziomie ½ obecnego zużycia jest dla wielu gospodarstw wyzwaniem nie do zrealizowania, dlatego apelujemy do decydentów, aby odrzucili propozycję, z którą wyszła ENVI – tym bardziej, że wciąż nie zaprezentowano w tej kwestii żadnych konkretnych danych liczbowych dotyczących konsekwencji potencjalnego wejścia w życia redukcji na poziomie 80% zużycia śor.

    Należy w tym kontekście podkreślić, że w ostatnich latach wiele substancji czynnych stało się niedostępnych dla rolników. Sami tylko plantatorzy buraków od roku 2018 stracili możliwość korzystania z ponad 20 substancji pełniących kluczową rolę w ochronie upraw przez chwastami, szkodnikami i czynnikami chorobotwórczymi.  Problematyczny w tym kontekście staje się także wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który uniemożliwia uzyskanie czasowych pozwoleń na użycie neonikotynoidów w zaprawach nasiennych, co wpłynie negatywnie na stan upraw rzepaku czy buraków cukrowych. Zniwelowana zostanie tym samym możliwość realnej ochrony areału, a zawężenie puli dostępnych substancji czynnych  w krótkim okresie przełoży się na wzrost odporności roślin na działanie dostępnych dziś preparatów. Wycofanie kolejnych substancji jest kwestią czasu, a rezygnacja z części z nich (np. glifosat) w zasadzie uniemożliwia realizację – kluczowych dla realizacji celu klimatycznego – ekoschematów.

    Niebezpieczna – w kontekście praktycznego wdrożenia zapisów rozporządzenia – jest także definicja „obszarów wrażliwych”. Zgodnie z planowanymi zmianami na takich obszarach nie będzie możliwe stosowanie środków ochrony roślin. O ile kwestia ochrony obszarów o szczególnych walorach przyrodniczych jest istotna, o tyle konstrukcja przepisów pozostawia tu nadmierne pole do nadinterpretacji. Rolnicze organizacje branżowe z wielu państw Unii Europejskiej zwracały uwagę, że obecny kształt zapisów projektu rozporządzenia pozwala zakwalifikować jako „obszary wrażliwe” większość gruntów rolnych w UE. Konsekwencją tego stanu rzeczy może być zakaz stosowania pestycydów na gruntach, co do których nie zachodzi żadna potrzeba redukcji zużycia śor. Francuskie zrzeszenia rolników podają, że w granicach ich państwa za „obszary wrażliwe”, posługując się definicją zawartą w projekcie, uznać można między 60, a 80 gruntów rolnych. Odsetek ten jest paralelny w odniesieniu do innych państw członkowskich UE – w tym Polski.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców podziela również obawy organizacji rolniczych skupionych w Copa-Cogeca, które skrytykowały zapisy wprowadzające konieczność korzystania przez rolników ze specjalnego systemu informatycznego, który gromadzić będzie szczegółowe dane na temat każdego przeprowadzonego z użyciem środków ochrony roślin zabiegu polowego. Zdaniem przedsiębiorców rolnych uciążliwość kolejnego narzędzia biurokratycznego może skutecznie utrudnić prowadzenie działalności rolniczej. Sprzeciw budzić powinno także udzielenie prawa wglądu do rejestru bliżej nieokreślonym organizacjom pozarządowym. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców postuluje, aby kwestie ewentualnego nadzoru nad działaniami rolników pozostawić istniejącym w tym celu wyspecjalizowanym organom państwowym.

    ZPP jest zdania, że przy projektowaniu założeń rozporządzenia nie dokonano rzetelnej analizy oceny skutków planowanych regulacji. Przypomnieć należy, że ryzyko jest tu znaczące i dotyczy stabilności zaopatrzenia w żywność 450 mln mieszkańców Unii Europejskiej i kolejnych milionów osób uzależnionych od dostaw żywności z UE.

    Stoimy na stanowisku, że w obliczu następstw ekonomicznych pandemii koronawirusa, kryzysu cenowego na rynkach energii, szalonego wzrostu inflacji, czy – wreszcie – zbrojnej agresji Rosji na Ukrainę, Unia Europejska dążyć powinna przede wszystkim do ustabilizowania trudnej sytuacji ekonomicznej oraz stwarzania szans szybkiego rozwoju kluczowych dla Europy obszarów działalności gospodarczej. Nie da się tego osiągnąć kolejnymi ograniczeniami, a tylko redukcją poziomu – często nadmiernego – uregulowania zasad prowadzenia biznesu w UE.

     

    Zobacz: 17.04.2023 Stanowisko ZPP: Redukcja zużycia środków ochrony roślin zagrożeniem dla polskiej gospodarki rolnej

    Rola OZE w powojennej odbudowie Ukrainy

    Warszawa, 13 kwietnia 2023 r. 

     

    Rola OZE w powojennej odbudowie Ukrainy

    Memorandum podsumowujące dyskusję w ramach III okrągłego stołu Forum Energii i Klimatu ZPP, poświęconego energetyce ukraińskiej i realizowanego w ramach projektu EUROPE-POLAND-UKRAINE REBUILT TOGETHER 2023, we współpracy z Ambasadą Ukrainy w Polsce.

    Rozwój OZE na Ukrainie:

    • w ciągu ostatnich pięciu lat (przed wojną) Ukrainie udało się przyciągnąć około 10 miliardów euro inwestycji w branżę OZE;
    • Ukraina w ocenie Bloomberg w 2019 r. zajmowała 8 miejsce spośród 140 państw, ze względu na atrakcyjność inwestycyjną w OZE;
    • pod względem tempa rozwoju zielonej energii Ukraina w 2019 roku znalazła się w gronie TOP10 gospodarek światowych, a w 2020 roku w pierwszej piątce krajów Europy pod względem tempa rozwoju energetyki słonecznej;
    • w strukturze produkcji energii elektrycznej przed wojną OZE stanowiły 8% ogólnego bilansu energetycznego;
    • na elektrownie słoneczne przypadało około 58%, elektrownie wiatrowe wytwarzały 32%, biomasa około 3%, elektrownie wodne 2%, biogaz około 5% OZE;
    • obecnie infrastruktura energetyczna Ukrainy jest uszkodzona w ponad 50%;
    • w wyniku działań wojennych energetyka wiatrowa poniosła 90% strat i uszkodzeń;
    • zgodnie z projektem „Narodowego planu działań na rzecz rozwoju energetyki odnawialnej do 2030 r.” oraz „Narodowej strategii energetycznej Ukrainy” udział odnawialnej energii do tego czasu powinien wynieść 25%;
    • Ukraina w chwili obecnej ma nadwyżki produkcji zielonej energii i jest w stanie ją eksportować;
    • branża OZE na Ukrainie jest jednym z nielicznych sektorów, który już przed wojną działał rynkowo i transparentnie;
    • PAiH zarządza programami odbudowy infrastruktury energetycznej Ukrainy do których mogą przystąpić polskie firmy; pula środków osiągnąć może 100-200 mln EURO.

    W debacie udział wzięli:

    Prof. Alicja Chybicka – Senator RP

    Ivan Grygoruk – Wiceprezes, Energy Club

    Janusz Gajowiecki – Prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej

    Igor Krechkevych – Dyrektor Techniczny Funduszu Efektywności Energetycznej 

    Karol Kubica – Kierownik w Zagranicznym Biurze Handlowym w Kijowie, Polska Agencja Inwestycji i Handlu S.A.

    Konstantin Magaletskyi – Green Recovery Fund Ukraine 

    Olexander Podprugin – Członek Zarządu, Ukrainian Wind Energy Association i Prezes Elementum Energy

    Anastasiia Vereshchynska – International Development Manager at Energy Act For Ukraine Foundation

    Serhij Zasowienko – Pierwszy sekretarz Ambasady Ukrainy w RP

    Prowadzący:

    Dominika Taranko – Dyrektorka Forum Energii i Klimatu ZPP      

    Hennadii Radchenko – Doradca, Ukraine Business Center, ZPP

    Obecna sytuacja generacji energii z OZE

    Jako pierwszy poproszony o głos został Ivan Hryhoruk, który omówił bieżącą sytuację i wskazał, że obecnie infrastruktura energetyczna Ukrainy jest uszkodzona w ponad 50%. Niestety dotyczy to również źródeł energii odnawialnej (OZE), w tym głównie generacji energii słonecznej i wiatrowej, które znajdowały się w większości na obszarach, gdzie obecnie lub wcześniej toczyły się działania wojenne. Na terenach obwodów Zaporoskiego, Charkowskiego, Dniepropietrowskiego, Mikołajewskiego, Chersońskiego i Odeskiego instalowano najwięcej elektrowni słonecznych i wiatrowych. Część elektrowni słonecznych przetrwała i działa w niektórych miejscach, ale większość obiektów została zniszczona w działaniach wojennych lub zdewastowana, czy rozkradziona. Infrastruktura wytwórcza energii wiatrowej została uszkodzona w 90% w porównaniu z mocami, które działały przed wojną. W centralnej i zachodniej Ukrainie elektrownie działają w trybie normalnym, o ile pozwala na to system dystrybucyjny. Natomiast na południu i wschodzie Ukrainy źródła wytwórcze są bardzo ograniczone. Ogółem, z 13 GW zainstalowanej mocy obecnie działa około 40% i to z poważnymi ograniczeniami.

    Plany odnośnie produkcji energii z OZE

    W warunkach powojennych struktura produkcji energii będzie się zmieniać. Ukraina obrała kurs na integrację z UE, a krajowa sieć energetyczna jest synchronizowana z europejską siecią energetyczną. Procesy synchronizacji trwają, wypełniane są wszystkie zobowiązania, jakie podjęła Ukraina w zakresie rozwoju OZE w strukturze bilansu energetycznego. Ta tendencja będzie się rozwijać. Jednak będzie rozwijać się zgodnie z nieco inną koncepcją, ponieważ w związku z wojną trwa znacząca relokacja potencjału produkcyjnego z tzw. „strefy szarej” do zachodnich i centralnych regionów Ukrainy.

    Struktura generacji przed wojną

    W strukturze produkcji energii elektrycznej przed wojną OZE stanowiły 8% ogólnego bilansu energetycznego. Były to głównie duże elektrownie przemysłowe. Na elektrownie słoneczne przypadało około 58%, elektrownie wiatrowe wytwarzały 32%, biomasa około 3%, elektrownie wodne 2%, biogaz około 5% OZE. W elektrowniach słonecznych moc zainstalowana osiągnęła około 7 GW, a w elektrowniach wiatrowych 3,5 GW. Instalacje przemysłowe wymagały dużych powierzchni. Gdy w Ukrainie zaczęła się rozwijać energia słoneczna 2 hektary ziemi odpowiadały za jeden kilowat mocy. Z czasem technologie stały się bardziej zaawansowane, powierzchnie się zmniejszyły, w niektórych przypadkach stosowano mechanizmy obrotowe, a do wytwarzania 2 MW można było wykorzystać już jedynie 1,4 ha powierzchni. Z uwagi na powojenną relokację wielu typów działalności oraz mieszkalnictwa do zachodniej i centralnej części Ukrainy prawdopodobnie nie będzie już dostępnych  tak znacznych wolnych powierzchni ziemi, gdzie można będzie rozwijać potężne elektrownie przemysłowe. Mapa aktywności słonecznej zachodniej Ukrainy praktycznie odpowiada południowej części kraju, stąd mimo wszystko potencjał dla instalacji PV jest znaczący. Z wiatrem sytuacja jest nieco gorsza, wiatry o prędkości 6-8 m/s są charakterystyczne jedynie dla obszarów Zakarpacia i Podkarpacia. Tam dzięki krajobrazowi górskiemu powstają ciągi aerodynamiczne. W pozostałych rejonach – zdaniem ekspertów – duże elektrownie wiatrowe nie będą mogły być stawiane, ponieważ generatory o mocy 5 MW i wyższej wymagają większej prędkości wiatru. Dlatego duże elektrownie przemysłowe nie będą budowane na zachodzie kraju. Jeśli chodzi o generację rozproszoną, są to elektrownie do 20 MW i te powinny dynamicznie rozwijać się w powojennej strukturze produkcji energii elektrycznej. Ponieważ generacja rozproszona będzie niezbędna dla przyszłej stabilności systemu energetycznego i może zapewnić energię elektryczną dla przemysłu i infrastruktury.

    Transformacja ukraińskiej energetyki

    Obecnie ukraiński sektor energetyczny przechodzi przez trudny okres transformacji. Po zakończeniu wojny, sytuacja powinna się poprawić, ale w obecnej sytuacji Ukraina jest uzależniona od importu paliw kopalnych, a wiele elektrowni cieplnych jest uszkodzonych i niezdolnych do pracy. W tej sytuacji konieczne jest pilniejsze rozwijanie źródeł energii odnawialnej, takich jak energia słoneczna i wiatrowa, aby zastąpić zużywane paliwa kopalne i zredukować uzależnienie od importu.

    Jednym z problemów jednak, które wynikają z produkcji energii ze źródeł odnawialnych, jest ich niestabilność. Dlatego konwencjonalne systemy generacji energii i ciepła były używane do obsługi szczytowych obciążeń. Obecnie większość z nich jest uszkodzona w stopniu przekraczającym 50% i nie mogą one pełnić tej samej roli w okresie powojennym. Wydaje się, że mimo wszystko, zostaną one odbudowane, jednocześnie zakładając, że struktura zużycia energii ulegnie zmianie, a przemysł zacznie się ponownie rozwijać. Elektrownie będą miały nowe znaczenie i będą odgrywać ważną rolę w zapewnieniu niezawodności lokalnej infrastruktury i przemysłu. Ponadto, zostaną podjęte działania na rzecz powstawania energetycznych wspólnot i lokalnych centrów dystrybucyjnych, które będą zapewniać stabilność systemu energetycznego na poziomie lokalnym. Chodzi o to, że z 1 do 3 obwodów zostanie utworzone jedno centrum dystrybucyjne, które mogłoby łączyć źródła odnawialne, a także generację ciepła i elektrownie wodne. W ten sposób takie spółdzielnie będą pełnić funkcję równoważenia mocy w lokalnym systemie energetycznym, a także działać na wszystkich segmentach rynku: dobowym, dnia następnego, bilansującym i rynku usług pomocniczych.

    Rozliczenia między uczestnikami rynku odbywałyby się w ciągu doby, dzięki czemu nie byłoby deficytów rozliczeń za źródła odnawialne, jakie pojawiały się w okresie przedwojennym. Dla skutecznego wykorzystania niewielkich elektrowni rozdzielczych będą powoływani operatorzy sieci dystrybucyjnych. Już teraz przechodzą oni na wyższy poziom napięcia (20 kV), aby zmniejszyć straty energii elektrycznej w przesyle. W konsekwencji poprawi się jakość usług dostarczania energii elektrycznej do odbiorców.

    Zmiany prawne w kierunku przyciągnięcia inwestycji

    Serhij Zasowienko – Pierwszy sekretarz Ambasady Ukrainy w RP wskazał, że w ostatnich latach dzięki wprowadzeniu na Ukrainę zielonego modelu taryfowego nastąpił wzrost mocy zainstalowanej w obiektach OZE. Tym samym moc zainstalowana w OZE na początku 2022 r. wynosiła 9,5 GW. Inwestycje w branży to ponad 12 mld $. Dziś na terenach okupowanych znajduje się około ¼ mocy zainstalowanej w OZE. Szczególnie trudna sytuacja jest w stosunku do elektrowni wiatrowych, których około 80% mocy zainstalowanych znajduje się na okupowanych terytoriach obwodów Chersońskiego i Zaporowskiego. Około 20% elektrowni jest całkowicie uszkodzonych, wiele zniszczonych lub okradzionych przez okupantów. Mimo tej sytuacji nawet w okresie wojennym Ukraina zapewnia wypełnienie zobowiązań wobec inwestorów w zakresie energii odnawialnej. Jest to jeden z priorytetów Ministerstwa Energii Ukrainy. Jeżeli chodzi o przyszłość Ukrainy to podobnie jak reszty Europy, tworzenie przyszłych bilansów energetycznych będzie opierało się na OZE. Zgodnie z projektem „Narodowego planu działań na rzecz rozwoju energetyki odnawialnej do 2030 r.” oraz „Narodowej strategii energetycznej Ukrainy” udział odnawialnej energii powinien wynieść 25%. Obecnie parlament przekazał rządowi pod rozpatrzenie pakiet ustaw takich jak: „W sprawie stymulowania lokalnej produkcji energii elektrycznej z alternatywnych źródeł energii”, „W sprawie poprawy warunków wspierania produkcji energii elektrycznej z alternatywnych źródeł”, jak również innych dotyczących projektów energetycznych. Ministerstwo Energii Ukrainy pracuje nad rynkowymi rozwiązaniami i ułatwieniami dla inwestorów dotyczących rozwoju energetyki. Rząd zaprasza już teraz inwestorów do aktywizacji na rynku ukraińskim, ponieważ z dniem zakończenia wojny należy fizycznie rozpocząć proces odbudowy, a nie dopiero rozpoczynać proces administracyjny.

    Sytuacja w energetyce wiatrowej

    Olexander Podprugin wskazał, ze na chwilę obecną do sieci przesyłowych w Ukrainie podłączonych jest około 35 farm wiatrowych z ogólną mocą 1,7 GW. Energetyka jest jednym z najostrzejszych frontów wojny. Prowadzona jest wojna energetyczna, szantaż atomowy, ostrzały elektrowni jądrowych. Trudno w wiarygodny sposób oszacować straty w infrastrukturze, gdyż wiele instalacji, w tym elektrownie wiatrowe znajdują się na terytorium wrogim i nie ma do nich dostępu. Jedynie 20% turbin zostało na nieokupowanych terytoriach Ukrainy. Ukraińska energetyka wiatrowa, która pracowała ubiegłej zimy wniosła niemały wkład w przetrwanie Ukraińców, zapewniając im nieraz podstawowe minimum energii i będąc często jedynym dostępnym źródłem.

    Mimo wojny w obrębie kilku elektrowni wiatrowych trwa proces budowy i instalacji urządzeń. Jest to jeden projekt w obwodzie Mikołajewskim i jeden projekt w obwodzie Odeskim. To stosunkowo niewielkie moce, około 150 MW, które mają zostać uruchomione wiosną. Niestety, w przypadku większości projektów prace nie są prowadzone z powodu okupowanych portów i zablokowanej logistyki.

    Odbudowa ukraińskiego systemu energetycznego powinna opierać się na czystych źródłach energii, przede wszystkim na generacji wiatrowej. Ukraiński plan odbudowy i rozwoju, który został przedstawiony przez rząd, przewiduje znaczny wzrost parków wiatrowych i słonecznych na co najmniej 10 GW. Jeśli chodzi o generację zielonej energii, to docelowo planowanych jest ponad 30 GW odnawialnych źródeł energii do produkcji wodoru. Badania przeprowadzone w Ukrainie w poszczególnych regionach pokazują, że w Ukrainie można zbudować wiele dużych elektrowni, a także dość duże elektrownie wiatrowe z wykorzystaniem najlepszych i najpotężniejszych turbin, które obecnie są używane na świecie. Mówimy tutaj zarówno o elektrowniach wiatrowych na lądzie, jak i na morzu. Potencjał ukraińskiej energetyki wiatrowej na morzu jest bardzo silny, teoretycznie może to być nawet 250 GW w instalacjach zlokalizowanych na Morzu Czarnym i Azowskim, oczywiście po deokupacji i otwarciu możliwości inwestycyjnych. Jednakże, aby nadać ten impuls, trzeba jeszcze wiele zrobić. Dotyczy to również pola regulacyjnego. Należy zmniejszać bariery dla podłączania nowych elektrowni, upraszczać system zezwoleń, upraszczać procedury uzyskiwania zarówno decyzji środowiskowych, jak i budowlanych. Osobno trzeba opracować wiele zmian w ustawodawstwie dotyczącym wykorzystania ziemi i obszarów morskich, w tym w zakresie podłączania nowych elektrowni wiatrowych do sieci. Od strony technicznej trzeba pracować nad zwiększeniem elastyczności systemu energetycznego Ukrainy, aby mógł przyjąć więcej mocy OZE.

    Istniejące bariery, które można zlikwidować

    W opinii naszych rozmówców barierami dla rozwoju OZE są też terminy administracyjne gdyż elektrowniom, których budowa została wstrzymana przez działania wojenne, pokończyły się terminy oddania do eksploatacji. Nie będą one wybudowane na czas, a mogłyby zostać w najbliższym czasie przyłączone do sieci. Inwestorzy w Ukrainie powinni móc liczyć, że obietnice zostaną spełnione, a kapitał oraz aktywa będą pod ochroną. Należy więc przyjąć ustawę i przedłużyć termin oddania planowanych elektrowni do eksploatacji (na tych samych warunkach, jakie obowiązywały w 2022 roku). Planowane projekty dzięki temu być może zostaną zrealizowane. Ambitne cele, strategia, na której opierać się będzie rozwój odnawialnych źródeł energii, powinny zostać zapisane. Ważność decyzji administracyjnych powinna obejmować okres 5-10 lat i przewidywać warunkowe przedłużenie terminu realizacji inwestycji. Należy jednocześnie przyspieszyć wydawanie dokumentacji ekologicznej i zezwoleń budowlanych. Należałoby również wdrażać przepisy pozwalające uzyskiwać inwestorom dodatkowe benefity za zieloną energię.

    Energooszczędność w odbudowie Ukrainy

    Igor Krechkevich, dyrektor techniczny Ukraińskiego Funduszu Efektywności Energetycznej opowiedział o swojej organizacji, która jest jedyną państwową organizacją powołaną przez rząd Ukrainy do stymulowania działań na rzecz efektywności energetycznej i oszczędzania energii, głównie w sektorze wielorodzinnym. Przed wojną fundusz z powodzeniem realizował program „Energodom”, który dotyczył wprowadzenia działań na rzecz oszczędności energetycznych w prywatnym i komunalnym sektorze mieszkaniowym. Organizacja pracowała i nadal pracuje z organizacjami samorządu mieszkańców, nawet w czasie wojny. Innowacyjne programy były realizowane zarówno z budżetu państwa, jak i ze wsparcia UE i w szczególności Niemiec. Po 24 lutego wojna wymusiła zmiany w działalność funduszu, a tym samym rozpoczęto poszukiwanie możliwych sposobów dodatkowego wsparcia dla mieszkańców Ukrainy. Został opracowany program o nazwie „Odbuduj swój dom”. Do pewnego stopnia można go również nazwać działaniami na rzecz efektywności energetycznej, ponieważ wiele mieszkań, wielorodzinnych budynków mieszkalnych ucierpiało i nadal cierpi od ataków lotniczych, ostrzału rakietowego, wybuchów, co prowadzi do wybijania okien, uszkodzeń dachów, fasad itp. Program „Odbuduj swój dom” jest finansowany również przez Unię Europejską. Program pomaga organizacjom samorządu mieszkańców odbudowywać uszkodzone mieszkania, naprawiać okna, fasady i dachy. Na szczęście mamy już wiosnę i plany wroga, aby Ukraina nie była w stanie przetrwać zimy, się nie powiodły. System energetyczny przetrwał i kontynuowany jest proces jego stabilizacji. Istnieje więc opracowany program, który pozwoli wrócić do mieszkań rodzinom pozbawionym dachu nad głową. Program energomodernizacji, który funkcjonował również podczas ostatniego roku wojny nie zatrzymał się i wypłacił na modernizację ponad 1 mld hrywien. Przykładem jest Mikołajów, który kontynuował modernizację nawet podczas ostrzału.

    Potencjał rozwojowy Ukrainy

    Ukraina w ocenie Bloomberg w 2019 r. zajmowała 8 miejsce spośród 140 państw, ze względu na atrakcyjność inwestowania w OZE. Inwestycje to rozwój biznesu, napływ pieniędzy i zyski. W tym modelu bardzo ważne są możliwości inwestycyjne i atrakcyjna stopa zwrotu. Rząd Ukrainy opracował już pewne mechanizmy i kroki, powstają projekty ustaw i zrozumienie tego, że OZE to duża przestrzeń do rozwoju i wielkie pole możliwości, w tym inwestycyjnych. Wspomniano wcześniej w tekście o perspektywach dla offshore, morskiej energetyki wiatrowej, której rozwój będzie możliwy tylko przy dostępie do Morza Czarnego. Aczkolwiek jej potencjał faktycznie jest ogromny i ma duże znaczenie w europejskiej strategii energetycznej, gdzie Ukraina jest możliwym dostawcą energii elektrycznej (w szczególności do Niemiec, z których pochodzi import 75% sprzętu).

    W obrębie energetyki rozproszonej aktywny jest też prywatny sektor mieszkaniowy, w którym instalowane są małe elektrownie słoneczne nie tyle dla biznesu, co dla zasilania domów. Wojna pokazała, że konieczna jest rozproszona generacja i rozwój spółdzielni energetycznych. Mogą one rozwijać się zarówno na bazie wielorodzinnych budynków mieszkalnych, jak i prywatnych osiedli. Już dziś na Ukrainie istnieją możliwości pracy z sektorem prywatnym, a po zwycięstwie Ukrainy pojawi się możliwość wejścia na zupełnie nowy rynek z nowymi, dogodnymi dla inwestorów zasadami. Wydaje się, że skala zapowiadanych inwestycji będzie wystarczająca, aby wesprzeć gospodarkę Ukrainy i pomóc jej w przejściu na zieloną energię.. Na zachodzie Ukrainy, gdzie jest mniejszy ostrzał wroga już teraz prowadzone są przygotowania do realizacji odnawialnej energetyki mieszkaniowej. Ukraina jest już zintegrowana systemowo z rynkiem europejskim i dostarczała przed wojną energię na rynek unijny.

    OZE jako źródło energii pierwszej potrzeby

    Anastasia Vereshchynska, menedżer ds. rozwoju Energy Act For Ukraine Foundation podkreśłiła, że projekty fundacji Energy Act For Ukraine zyskują uwagę nie tylko na Ukrainie, ale także za granicą. Fundacja powstała w odpowiedzi na pełnowymiarową wojnę na Ukrainie i zajmuje się zapewnieniem pomocy energetycznej głównie obiektom cywilnym, szkołom i szpitalom na Ukrainie. Act for Ukraine Foundation koncentruje się z jednej strony na długoterminowym, dużym i bardzo ambitnym projekcie polegającym na wyposażeniu 100 szkół i 50 szpitali na Ukrainie w hybrydowe elektrownie słonecznych. Fundacja stale poszukuje sponsorów. Ostatnią zrealizowaną inwestycją był projekt w szkole w Irpieniu. Moc instalacji to 25KW co zaspokaja 1/3 zapotrzebowania placówki. Energia z zamontowanej instalacji wytwórczej dostarcza też prąd do ulicznego oświetlenia, żeby dzieci mogły wracać bezpiecznie ze szkoły. Co jest bardzo ważne zwłaszcza zimą.

    Z kolei w szpitalach fundacja instaluje hybrydowe elektrownie, żeby zapewnić pracę na oddziałach chirurgicznych, położniczych oraz intensywnej terapii. Szkoły i szpitale biorące udział w programie są wybierane we współpracy z Ministerstwem Edukacji i Ministerstwem Zdrowia, które rekomendują placówki. Dobierane są obiekty w bezpiecznej odległości od linii frontu i granicy białoruskiej. Inwestorzy nie chcą, żeby świeżo zamontowane panele słoneczne przyciągały uwagę wroga, co by mogło te placówki dodatkowo narażać. Jednym z kryteriów przydzielenia inwestycji jest też posiadanie przez szkołę schronu bombowego. Dzieci i pacjenci muszą mieć zapewnione bezpieczeństwo.

    Program działania Energy Act For Ukraine Foundation obejmuje także lekcje dotyczące energii odnawialnej i rozwiązań, które montowane są w szkołach. Organizacja informuje też dlaczego rozwój energetyki odnawialnej i świadome zużycie energii jest ważne.

    Trzecim kierunkiem działania Fundacji są dostawy sprzętu energetycznego do ludności cywilnej. Jest to mobilny sprzęt, głównie systemy magazynowania energii z panelami fotowoltaicznymi, które można łatwo przemieścić. To ważne dla szpitali, które są w newralgicznych punktach. Niektóre z nich zostały dostarczone polowym szpitalom w obwodach donieckim i zaporoskim. W projekt zaangażowani byli polscy i niemieccy darczyńcy. Fundacja stara się też zwracać uwagę na fakt,  że źródła odnawialne mogą być nie tylko elementem odbudowy powojennej, ale także bardzo dobrym sposobem na natychmiastową pomoc. Pomoc, która jest aktualna, szalenie potrzebna i nie jest tak szkodliwa dla środowiska jak generatory diesla. Organizacja nie jest przeciwna generatorom diesla, które również kupuje, gdy nie ma alternatywy, ale zwraca uwagę na istniejące propozycje systemów magazynowania energii, które są bardziej dalekowzrocznym rozwiązaniem. Celem jest uniezależnienie odbiorców na Ukrainie energii od paliw, aby z powodu braku dostępu do energii elektrycznej ludzie nie musieli umierać.

    Polskie spojrzenie na OZE w Ukrainie w kontekście zdrowia i bezpieczeństwa

    Senator Alicja Chybicka, wiceprzewodnicząca Komisji Zdrowia, członek Senackiej Komisji ds. Klimatu i wiceprzewodnicząca Komisji ds. Środowiska zaznaczyła, że obecnie procedowanych jest w Polsce kilka ustaw dotyczących OZE, gdyż dla naszego kraju jest to swoisty kamień milowy. Cały świat dąży do tego by korzystać z energii odnawialnej, która jest dziś bezwzględnie energią najtańszą. Potrafimy korzystać z wiatru, wody i słońca. Potrzebujemy dziś szerszego dostępu do sieci przesyłowej. Musimy nauczyć się też lepiej magazynować energię. W opinii Pani Senator to ważne, że na Ukrainie uczy się dziś dzieci czym jest czyste środowisko. Większość chorób nie tylko nowotworowych ma swój początek w zaburzeniach klimatu, zaburzeniach środowiskowych, nie tylko szeroko pojętych, ale tym co jemy, czym oddychamy. Choroby nowotworowe, co do których mamy teraz kumulację genetyczną, potrzebują inicjatora do uaktywnienia genu. Są to czynniki, które mamy w powietrzu, wodzie i jedzeniu.

    Wojna w Ukrainie spowodowała, że wiele krajów obecnie skupiło się na rozwoju OZE. Dostarczamy dziś Ukrainie wiele generatorów, gdyż trzeba zapewnić prąd mieszkańcom już teraz, ale należy w taki sposób planować pomoc aby to zielone rozwiązania zostały w Ukrainie po wojnie.

    Jak polski biznes obecnie odnajduje się na Ukrainie

    Karol Kubica Kierownik w Zagranicznym Biurze Handlowym w Kijowie w Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu S.A zapewniał, że współpraca gospodarcza Polski z Ukrainą cały czas się rozwija. Polska jest jednym z najważniejszych partnerów handlowych Ukrainy i jednocześnie Ukraina w krajowym bilansie handlowym zajmuje coraz wyższe pozycje. Od 2018 r. biuro PAIH funkcjonuje w Kijowie. Od tamtej pory systematycznie rośnie zainteresowanie polskimi produktami, polskimi usługami, ale też i polski biznes coraz częściej chce inwestować w Ukrainie. Stara się wchodzić w kooperację z Ukraińskimi podmiotami. Przez ostatnich 20-30 lat to Polska przechodziła transformację i była jednym wielkim placem budowy. A teraz nasze doświadczenia mogą i służą ukraińskim firmom.

    Zagadnienie alternatywnych źródeł energii to temat z którym mierzy się nie tylko Ukraina, teraz mierzy się z nim cały świat. Musimy zauważyć, ze w Polsce jest całkiem długi proces inwestycyjny w OZE, zarówno z uwagi na prawodawstwo, jak i harmonogramy inwestycyjne. Aby polski biznes wszedł w te inwestycje na Ukrainie, musi mieć od rządu zapewnione gwarancje, bezpieczeństwo i perspektywy przystosowania ustawodawstwa dla inwestorów zagranicznych. Wpływające do PAIH zapytania od firm z branży OZE stanowiły do tej pory kilka procent w skali roku, gdzie zazwyczaj było to w sumie około 700 zapytań. Tendencje te mimo wojny są podobne. PAIH edukuje i przedstawia perspektywy inwestycyjne, jednak sama edukacja zdaniem przedstawicieli agencji nie wystarczy. Dotychczas zarejestrowało się około 1800 podmiotów zainteresowanych odbudową Ukrainy. Z tej bazy 33% reprezentuje sektor budowlany i energetyczny. W tym sektor OZE, na który składają się nie tylko firmy energetyczne, ale też m.in. energooszczędność budynków.

    Rozwijanie działalności w Ukrainie

    Polskich firm może nie widać w na co dzień w branży OZE na Ukrainie, ale w szeroko pojętym łańcuchu usług OZE uczestniczą. Są to dostawcy urządzeń, technologii, którzy oferują swoje rozwiązania. Na Ukrainie działają też spółki skarbu państwa: Orlen, PGNiG, Unimot Energy oraz inne polskie firmy z sektora prywatnego. Ale też biznes lubi ciszę i nie zawsze firmy zgłaszają się do agencji rządowych, realizując samodzielnie założenia inwestycyjne. PAiH natomiast często interweniuje, gdy pojawia się problem na linii z administracją. Np. gdy polskie fabryki funkcjonujące na Ukrainie mają problem z przyłączeniem kolejnych poborów mocy. Przykładem wsparcia ze strony PAIH może być więc zapewnienie zwiększenia przepustowości linii energetycznych, gdy po dokonaniu inwestycji uruchamiane są kolejne linie produkcyjne. Wejście Ukrainy do struktur unijnych jest jeszcze dość odległe i będzie między innymi wymagało dostosowania ustawodawstwa, co powinno poprawić warunki inwestycyjne. Jednak polskie sektory: budowlany, spożywczy i energetyczny są już widoczne w Ukrainie.

    Pieniądze na inwestycje w Ukrianie dla polskich firm

    Przetargi dotyczące odbudowy infrastruktury krytycznej w których polskie firmy mogą wziąć udział są ogłaszane na stronie https://odbudowaukrainy.paih.gov.pl/ oraz na stronie Ministerstwa Rozwoju i Technologii. Są to pieniądze przekazywane przez różne cele. Pula środków wynosić może 100-200 mln EUR na pojedynczy grant.

    Ukraina obecnie deklaruje, czego potrzebuje, co w pierwszej kolejności należy odbudować, aby mogła funkcjonować. Bez energii nie funkcjonuje biznes, bez biznesu nie ma podatków, miejsc pracy i narasta emigracja zarobkowa. 1 grudnia PAiH przeprowadził konsultacje branżowe dla przedsiębiorców. Brały w nich udział firmy reprezentujące branżę energetyczną. Podczas tego rodzaju spotkań PAiH przedstawia skalę zniszczeń i możliwości wejścia na rynek, ale głównie podkreśla, że polski biznes powinien wejść z kooperację z ukraińskimi przedsiębiorcami, dzielić się swoją technologią, korzystać z preferencyjnych kredytów oferowanych m.in. przez Bank Gospodarstwa Krajowego. Ubezpieczać transakcje w KUKE. Nie powinniśmy być jedynie konkurencją na rynku Ukraińskim, ale najlepszym rozwiązaniem jest znalezienie długoterminowego partnerstwa po stronie Ukraińskiej. Polska wraz z Ukrainą  w Europie byłaby bezkonkurencyjna. PAiH już dziś przygotowuje do tego rodzimy biznes.

    Kooperacja z firmami prywatnymi i państwowymi na Ukrainie

    Konstantin Magaletskyi – Green Recovery Fund Ukraine przedstawił fundusz skoncentrowany na inwestycjach w zieloną energetykę na Ukrainie. Jego zadaniem jest odbudowa zniszczonych instalacji OZE i budowa nowych. Z perspektywy przyszłości Ukrainy nie tylko jest to korzystne ze względu na stosowanie zielonej energii, ale także z uwagi na możliwości decentralizacji produkcji energii. Ukraina ma doświadczenia w tym zakresie z lat poprzednich, kiedy eksportowała swoją zieloną energię do krajów europejskich. Według Konstatnina najlepiej inwestować w sektor prywatny ponieważ obecnie większość finansowania idzie poprzez sektor państwowy, który jest bardziej sformalizowany. Dobrym przykładem może tu być prowadzenie np. prywatnego portu, gdzie pomimo tego że ilość inwestycji w porcie państwowym jest większa to i tak zwrot z inwestycji jest większy w porcie prywatnym. Odbudowa Ukrainy będzie postępować dużo szybciej przy zaangażowaniu sektora prywatnego, niż gdyby zaangażowana była wyłącznie administracja państwowa. 

    Ukraina już w chwili obecnej ma nadwyżki produkcji zielonej energii i jest w stanie ją eksportować. Perspektywa uszkodzenia farmy OZE jest już obecnie znikoma. Co więcej, na dzień dzisiejszy produkcja energii na Ukrainie jest stabilna i nie potrzebuje ona sprowadzać jej z zagranicy. Rynek zielonej energii rozwija się stabilnie. Z racji, że Ukraina jest dużym państwem potrzeba aktualnie zabezpieczeń ze strony dużych instytucji finansowych dla planowanych w tym kraju inwestycji.

    Polskie doświadczenie z branży OZE w porównaniu z wiedzą na temat rynku ukraińskiego

    Janusz Gajowiecki Prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej podkreślił, że branża liczy przede wszystkim na rozwój polskich OZE, m.in. poprzez właściwe regulacje prawne. Energetyka wiatrowa na lądzie będzie się rozwijać w całej Europie i Polska powinna być w nich przodująca. Jednocześnie firmy z branży OZE obecne w Polsce mają dobry kontakt z inwestorami z Ukrainy. Sektor ten jest dobrze rozwinięty jeżeli chodzi o kwestie merytoryczne i projektowe. Wiedza branżowa już na Ukrainie jest, dlatego dwustronne rozmowy są bardzo szczegółowe i na wysokim poziomie.

    Kwestia energetyki wiatrowej w kontekście OZE jest najważniejsza. Jej wpływ na krajowy system energetyczny jest ogromny. Moc 10 GW, która jest zainstalowana daje często 30% i więcej energii dla systemu. Polska stała się pewnego rodzaju hubem firm zagranicznych zatrudniających ekspertów z polski i innych krajów. Potencjał instalacji mocy w energetyce wiatrowej jest w Polsce w regionie największy. Ukraina, Rumunia, czy Chorwacja nie mają takiego potencjału rozwoju jak Polska. Choć naturalnie Ukraina ten potencjał również w pewnym zakresie posiada. Wszystkie firmy, zarówno te prywatne jak i spółki skarbu państwa przyglądają się pakietowi ustaw które mają zmienić przepisy i uprosić inwestycje na rynku ukraińskim.   już gotowe projekty do realizacji, cały permitting jest gotowy, łącznie z przyłączeniem do sieci. Wraz z analizami dla najnowszych dostępnych technologii, które są przełomowe i dochodzącą do 50% mocy osiągalnej. Czyli z turbiny 6MW możemy wykorzystywać 3 MW w ciągu roku.

    ONZ również będzie wspierał rozwój energetyki wiatrowej. Obecnie wypracowywany jest model współpracy – m.in. kto będzie właścicielem takich farm, które będą budowane z funduszy europejskich. Branża OZE ma dziś świadomość misji tworzenia czegoś niezwykłego, zrewolucjonizowania ukraińskiej energetyki.  PSEW wraz ze stowarzyszeniem ukraińskim realizujemy projekt „Work service dla Ukrainy” – poprzez który szukać można pracy w branży.

    Jeżeli nie zostanie zliberalizowana zasada 700 m dla energetyki wiatrowej to przez następnych 8 lat nie będzie pełnej dynamiki rozwoju energetyki wiatrowej w Polsce. Wtedy wyjściem dla inwestorów będzie zaangażowanie pozostałych swoich możliwości w Ukrainie. Już analizowane są możliwości przesyłu zielonej energii z Ukrainy do polskich firm. Niebawem już żadna inwestycja zagraniczna bez zielonej energii nie będzie miała szans w Europie. Bez 100% zielonej energii żadna zachodnia firma nie będzie myślała o otwarciu nowej fabryki w Polsce czy Ukrainie.

    Procedury uzyskania pozwoleń na budowę OZE w Ukrainie

    Kwestia permittingu na Ukrainie jest dziś podobna do tego, jak to funkcjonuje w Europie. Są pewnego rodzaju dobre praktyki, które zostały już zaimplementowane. W Europie obserwowane są aktualnie dążenia do tego, aby cały proces uprościć i skrócić – mówi o tym przyjęty pakiet Re-Power EU opublikowany w zeszłym roku. Przepisy wskazują że należy skrócić procesy dotyczące m.in. planowania przestrzennego, kwestii związanych z czasem i ilością dokumentacji potrzebnych do wydania decyzji środowiskowych. Czas jest tu najważniejszy gdyż zielonej energii będziemy potrzebowali w krótkim terminie. Ta technologia jest już na tyle sprawdzona i bezpieczna dla środowiska, ze z pewnych procedur można zrezygnować, bądź postępować szablonowo.

    Ukraina jest przygotowana jeżeli chodzi o specjalistów od uwarunkowań środowiskowych i innych wymogów. Branża OZE jest tam jedną z nielicznych sektorów, który jest czysty od korupcji i transparentny. Ilość firm działających na rynku jest na tyle duża, że nie ma zjawiska centralizacji, koncentracji aktywności w rękach państwa lub oligarchów. Jest to więc bezpieczna cześć rynku i gospodarki.

    Polska ma dużo firm, o których nie jest głośno, a produkują sprzęt do budowy farm wiatrowych. Praktycznie nie ma w Polsce elementu wiatraków, w który jakaś polska firma nie byłaby zaangażowana. Kwestie związanie z logistyką, materiałami, czy budową w pełni obsługują polskie firmy. Mimo wojny podmioty zrzeszone w PSEW otrzymują wiele zapytań z Ukrainy dotyczących realizacji projektów wiatrowych. Te inwestycje się cały czas prowadzi, też przy pomocy polskich firm.

    Struktura energetyczna na Ukrainie jest bardzo przestarzała i wygląda podobnie do polskiej w latach 90-tych. Ukraina może poprzez odbudowę infrastruktury, zniszczonej w 40%-50%, stworzyć najnowocześniejszy system energetyczny w Europie i dostosowany do systemu UE. Na chwile obecną jednak nie ma na to pieniędzy i o ile świat i instytucje zagraniczne nie pomogą to Ukraina się nie odbuduje.

     

    Zobacz: 13.04.2023 Rola OZE w powojennej odbudowie Ukrainy

    Opinia Głównego Eksperta ZPP ds. Rolnictwa i Żywności na temat listu otwartego organizacji i zrzeszeń sektora rolno-spożywczego do premiera RP

    Warszawa, 11 kwietnia 2023 r. 

     

    Opinia Głównego Eksperta ZPP ds. Rolnictwa i Żywności na temat listu otwartego organizacji i zrzeszeń sektora rolno-spożywczego do premiera RP

     

    Od wielu lat, praktycznie przez całe dorosłe życie większości Polaków interesujących się życiem gospodarczym, słyszę głosy krytycznie oceniające sytuację rynkową i wieszczące czarne perspektywy dla polskich producentów mięsa i wędlin. Oczywiście zmieniały się powody niezadowolenia i protestu, niemniej każdy kolejny rząd musiał mierzyć się z wyrazami niezadowolenia i rozpatrywać postulaty branży o znaczeniu zarówno strategicznym dla gospodarki jak i newralgicznej dla nastrojów społecznych, a zatem mającej często wpływ na wydarzenia polityczne. Faktem jest, że rosnąca przez ostatnie 30 lat zamożność Polaków, a zatem ich mniejsza wrażliwość na ceny żywności nieco te znaczenie polityczne umniejszyła, niemniej w dobie inflacji widocznej wyraźnie zwłaszcza w cenach artykułów żywnościowych oraz skokowych wzrostów cen energii i nawozów problem możliwego kryzysu w branży mięsnej może stać się problemem większości polskich gospodarstw domowych i nabrać znaczenia politycznego, co dorzuciłoby kolejnej porcji żywicznych szczap do i tak karykaturalnie wielkiego ogniska politycznych konfliktów.

    Czytając list otwarty, nie sposób nie zwrócić uwagi na fakty. Zmniejsza się pogłowie świń, lada moment znajdziemy się w niekomfortowej sytuacji w związku z wejściem na rynek europejskiego drobiu z Ukrainy, na polski rynek trafia tańsze i niestety gorszej jakości konsumpcyjnej mięso z zachodu Europy, polska wołowina już teraz odczuwa zagrożenie konkurencją ze strony producentów z Ameryki Południowej, wzrosty cen paliw, energii i pracy spowodowały poważne problemy dla wielu przedsiębiorców w sektorze rolno-spożywczym. To wszystko prawda.

    Sektor wnioskuje tym razem o wprowadzenie systemowego planu ratunkowego dla branży, o zwiększenie kontroli nad rynkiem, o ochronę rynku przed zagraniczną konkurencją oraz o subsydiowanie kosztów stałych.

    Rozumiejąc powagę sytuacji i nie znając szczegółów propozycji obawiam się, że każde z tych rozwiązań może wpłynąć na ograniczenie zasad wolnego obrotu gospodarczego co moim zdaniem, w długiej perspektywie doprowadzi do prawdziwej katastrofy. Mam wrażenie, że kolejne interwencje podejmowane przez kolejne rządy, na tyle zniszczyły myślenie rynkowe i zdolności obliczania rentowności wielu przedsiębiorców, że i teraz i w przyszłości będą przegrywać walkę konkurencyjną, a w rezultacie i tak zaprzestaną działalności w branży tyle, że podatnik poniesie zwiększone koszty utrzymywania dyskusyjności niektórych obszarów sektora rolno-spożywczego.

    Potwierdzam konieczność wprowadzenia programu ratunkowego – ale musi być on oparty na trzeźwej ocenie sytuacji, musi również zawierać konieczność starań Polski o ograniczenie pomocy publicznej dla całości europejskiego rolnictwa. Niestety to właśnie wieloletnia pomoc publiczna sprawiła, że europejskie, nie tylko polskie gospodarstwa rolne, przez wiele lat chronione przed niebezpieczeństwem swobodnej konkurencji, trwale utraciły zdolność kontroli kosztów i rentownej produkcji. Zwłaszcza w kontekście wchodzenia w życie Europejskiego Zielonego Ładu istotne jest stworzenie programu wieloletniego i strategicznego, zapewniającego Polsce i Europie bezpieczeństwo żywnościowe, spełniającego rosnące wymagania ochrony środowiska, podnoszącego jakość i wydajność produkcji, oraz uwzględniającego potrzeby społeczne zmieniających się w ostatnich latach terenach wiejskich. Wzywam więc rząd do podjęcia trudu analizy strategicznej, a nie do doraźnych rozwiązań, które naszym zdaniem spowodują wyłącznie nabrzmienie i wybuch problemów w przyszłości.

    Widzę doskonale dysproporcje pomiędzy przychodami rolników, a ceną detaliczną ich produktów. Niemniej uważam, że to nie państwo, a sami rolnicy i hodowcy doprowadzili do takiej sytuacji. Postulat skracania łańcucha dostaw powinien być skierowany przede wszystkim do producentów. Owszem, państwo może być akuszerem powstawania grup sprzedażowych i zakupowych, wspierać spółdzielnie, kooperatywy producentów i przetwórców. Takiego rozsądnego wsparcia państwa, transferu know how bardzo dziś brakuje. Tak jak brakuje oddolnych inicjatyw, handlowych, marketingowych, tak jak brakuje branżowej aktywności w kooperacji i solidarności skierowanej na wynik rynkowy, a nie na podłączenie się do publicznych pieniędzy. Dosyć mam kolejnych rozwiązań, regulujących rynek, chory po wieloletnich próbach jego regulacji.

    Jeśli chodzi o ochronę rynku przed importem. Uważam, że w argumentach za przynajmniej częściową ochroną polskiego i europejskiego rynku argumenty klimatyczne mogą być doskonałą bronią. Obawiam się, że argumenty inne, idące w poprzek zawartych umów i układów handlowych mogą stać się argumentami przeciwskutecznymi.

    Wreszcie sprawa kosztów stałych. Nie uciekniemy od rosnących wynagrodzeń, z drugiej strony podwyżki kosztów energii dotykają całej gospodarki, pokusa przerzucenia ich na podatnika jest pokusą silną, ale wszyscy doskonale wiemy, że można jej ulec wyłącznie w trybie doraźnym. Uleganie jej systemowo doprowadzi do pogłębienia się trudnej sytuacji gospodarczej i w rezultacie do zwiększenia presji inflacyjnej, a więc tego czynnika, który każe nam widzieć obecną sytuację branży w tak ciemnych barwach, że całkowicie rozumiem emocje, stojące za napisaniem listu, o którym teraz się wypowiadam.

     

    Zobacz: 11.04.2023 Opinia Głównego Eksperta ZPP ds. Rolnictwa i Żywności na temat listu otwartego organizacji i zrzeszeń sektora rolno-spożywczego do premiera RP

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery