• PL
  • EN
  • szukaj

    Stanowisko ZPP ws. likwidacji Otwartych Funduszy Emerytalnych

    Warszawa, 18 kwietnia 2019 r.

     


    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. LIKWIDACJI
    OTWARTYCH FUNDUSZY EMERYTALNYCH

     

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców z zadowoleniem i uznaniem przyjął poniedziałkową deklarację premiera Mateusza Morawieckiego, zgodnie z którą na początku 2020 roku skończyć ma się epoka Otwartych Funduszy Emerytalnych. Uważamy, że to decyzja dobra dla polskiego systemu emerytalnego, chociaż – oczywiście – nie usuwa jego głównych bolączek. 

     

    ZPP jest jedną z niewielu organizacji, która konsekwentnie, od samego początku opowiadała się przeciwko istnieniu OFE. W ramach Otwartych Funduszy stworzono bowiem piękną, ale jedynie iluzję – iluzję oszczędzania prywatnych środków, podczas gdy w rzeczywistości były one środkami publicznymi (co musiał potwierdzić Trybunał Konstytucyjny w swoim wyroku), iluzję skutecznego tychże środków inwestowania (podczas gdy Fundusze, w przeważającej mierze, za wpłacone do systemu pieniądze, wykupowały po prostu obligacje państwowe), a w końcu iluzję wyższych emerytur w przyszłości (wysokie były jedynie prowizje pobierane przez Fundusze, nawet za operacje które poza tym systemem, obywatel mógłby wykonać zupełnie za darmo). Pod płaszczykiem „prywatnego oszczędzania” stworzono absurdalny system, w ramach którego ZUS pobierał składki do Funduszy, zaś te nabywały obligacje Skarbu Państwa. Zarówno z inwestowaniem, jak i jakimkolwiek „prywatnym” filarem emerytalnym, system OFE niewiele miał wspólnego.

     

    W roku 2013, gdy rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego zmarginalizował znaczenie Funduszy, nacjonalizując znaczną część ich aktywów, nie stawaliśmy w obronie OFE. Wątpliwości mógł budzić sposób, w jaki operacja została przeprowadzona, a także pobudki, z jakich się na nią zdecydowano. Przejmowanie środków, które miały być – jak wmawiano Polakom – ich własnymi pieniędzmi, również mogło budzić sprzeciw. Ale sam fakt ówczesnego zmarginalizowania OFE ocenialiśmy – i w dalszym ciągu oceniamy – bardzo pozytywnie.

     

    Podmiotami bowiem, które na całej konstrukcji OFE zarobiły najwięcej, są same Fundusze, potrącające z wpłat klientów szereg opłat. Główną z nich jest opłata dystrybucyjna, pobierana bezpośrednio ze składek. W pierwotnym okresie funkcjonowania Funduszy, jej wysokość nie była w ogóle limitowana. Doprowadziło to do tego, że średnio co dziesiąta złotówka z „oszczędzanych” pieniędzy, trafiała do kieszeni Funduszu. Dopiero w 2004 roku wprowadzono limit opłaty dystrybucyjnej, ustanawiając go na poziomie 7%, następnie regularnie go obniżając – do 3,5% w roku 2010 i 1,75% w roku 2014. Widzimy zatem, jak absurdalnie wysokie były pierwotnie opłaty dystrybucyjne, skoro lata później zdecydowano się je obniżyć do poziomu niemal dziesięciokrotnie niższego.

     

    Opłaty dystrybucyjne nie były jednak jedynym źródłem dochodu Funduszy – pobierały one również miesięczną opłatę za zarządzanie środkami funduszu, w wysokości do 0,045% zarządzanych aktywów. Skala środków, jakimi Polacy zasilili konta Funduszy, może być zobrazowana przez dane z 2009 roku, gdy w ciągu jednego tylko półrocza, OFE zgromadziły w opłatach prawie miliard złotych. W całym roku 2009 wydały one ponad 200 mln zł na akwizycję, co doskonale pokazuje, jak bardzo opłacalnym interesem było prowadzenie Funduszu.

     

    Na systemie OFE korzystali zatem wszyscy, z wyjątkiem samych emerytów. Fundusze pobierały sowite prowizje, uszczuplając środki gromadzone na kontach klientów. Państwo zaś przywłaszczyło sobie 120 mld zł, nie wprowadzając – oficjalnie – żadnego nowego podatku. Przypomnijmy bowiem mechanizm – składki wpływające do Funduszy były w dużej mierze „inwestowane” w obligacje skarbowe. W 2014 roku aktywa w postaci tychże obligacji zostały przeniesione do ZUS i umorzone. Klienci Funduszy, kuszeni w przeszłości wizjami „emerytur pod palmami”, zostali wobec powyższego najzwyczajniej oszukani – wplątano ich w układ, na którym nie mogli skorzystać.

     

    W tej chwili cieszymy się zatem, że OFE zostaną ostatecznie wyeliminowane z polskiego systemu. Według zapowiedzi rządu, środki zgromadzone w OFE, a jest ich aż ok. 162 mld zł, mają być przypisane albo do indywidualnego konta emerytalnego danego ubezpieczonego, albo przekazane do FUS – zgodnie z decyzją obywatela. Przypisanie tych środków do indywidualnych kont emerytalnych (można zakładać, że niewiele osób zdecyduje się na zasilenie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych) wydaje się być uczciwym rozwiązaniem. Musi cieszyć fakt, że ostatecznie zdecydowano się na umożliwienie przekazania całości środków na indywidualne konta – pierwotne propozycje zakładały przeniesienie 25% z nich do Funduszu Rezerwy Demograficznej. W świetle powyższego, opłata przekształceniowa w wysokości 15%, którą trzeba będzie uiścić w przypadku przekazania środków z OFE na IKE, wydaje się być akceptowalna, szczególnie że przecież wypłata emerytury z ZUS jest opodatkowana regularną stawką.

     

    Reasumując, całkowicie popieramy projekt reformy eliminującej szkodliwą i kosztowną pomyłkę, jaką były Otwarte Fundusze Emerytalne. Mamy nadzieję, że po uporządkowaniu sytuacji w tym zakresie, rząd podejmie realny dialog na temat przyszłości polskiego systemu emerytalnego.

     

    18.04.2019 Stanowisko ZPP ws. likwidacji Otwartych Funduszy Emerytalnych

     

    Fot. _Alicja_ / pixabay.com

     

    Stanowisko ZPP ws. ustawy o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego

    Warszawa, 17 kwietnia 2019 r.

     


    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. PROJEKTU USTAWY
    O ZMIANIE USTAWY – KODEKS POSTĘPOWANIA CYWILNEGO

     

    Przewlekłość postępowań sądowych w Polsce, szczególnie w sprawach gospodarczych, stanowi jedną z głównych barier rozwoju przedsiębiorczości. Głośna i bardzo kontrowersyjna reforma sądownictwa przeprowadzona w ciągu ostatnich kilkudziesięciu miesięcy, niestety skupiła się raczej na personaliach i roszadach osobowych, niż jakichkolwiek zmianach o charakterze systemowym. W tym sensie można śmiało stwierdzić, że poniesione wskutek tej reformy straty (wizerunkowe, polityczne, nie mówiąc już o kwestii zaufania do państwa i stabilności reguł obowiązujących w ramach demokratycznego porządku) w zasadzie poszły na marne. Omawiany projekt ustawy ma na celu przede wszystkim usprawnienie postępowań sądowych. 

    Wziąwszy pod uwagę powyższe, sam zamysł projektodawcy zasługuje na głęboką aprobatę. Wydaje się, że trudno byłoby znaleźć w Polsce choć jednego analityka, czy obserwatora, który podważałby konieczność przyspieszenia postępowań. Projektodawca zdecydował się w związku z tym na przedstawienie szeregu rozwiązań w istotnym stopniu ingerujących w dotychczasowy sposób uregulowania procedury cywilnej w Polsce. Generalny kierunek zmian w zakresie postępowań w sprawach gospodarczych wydaje nam się słuszny. Jednocześnie, dostrzegamy złe propozycje odnoszące się do kosztów postępowania (zwiększenie bariery kosztowej, przez co ograniczona zostałaby możliwość korzystania z drogi sądowej) i systemu doręczeń. Projekt z pewnością wymaga przynajmniej kilku głębokich modyfikacji.

    Z punktu widzenia przedsiębiorców jedną z kluczowych zmian jest przywrócenie do kodeksu postępowania cywilnego odrębnego postępowania w sprawach gospodarczych. Trzeba przypomnieć, że takie postępowanie istniało już w ustawie – aż do zmian uchwalonych w roku 2011, które likwidowały odrębne postępowanie w sprawach gospodarczych, zachowując jednocześnie sądy gospodarcze, które jednak od 2012 roku rozpoznawały sprawy gospodarcze w zwykłym trybie. Jak słusznie wskazuje projektodawca w uzasadnieniu, intensyfikacja życia gospodarczego ma swoje bezpośrednie przełożenie na liczbę sporów – wpływ spraw do sądów gospodarczych wzrósł od 2012 roku o ponad pół miliona, dwukrotnie wzrosła również liczba spraw zaległych.

    O ile zasada szybkości postępowania została ujęta w art. 6 kpc (składa się z dwóch części – pierwsza nakłada na sąd obowiązek przeciwdziałania przewlekaniu postępowania i dążenia do tego, by rozstrzygnięcie nastąpiło na pierwszym posiedzeniu, jeżeli jest to możliwe bez szkody dla wyjaśnienia sprawy; druga z kolei zobowiązuje strony postępowania i jego uczestników do przytaczania wszystkich okoliczności faktycznych i dowodów bez zwłoki) i odnosi się do wszystkich rodzajów postępowań opisanych w kodeksie, o tyle sprawność procedury wydaje się być szczególnie istotna w przypadku spraw gospodarczych. Szybkość rozstrzygnięcia sporu ma wpływ na szereg aspektów życia gospodarczego – od bezpieczeństwa obrotu, poprzez skłonność do nawiązywania nowych relacji biznesowych, aż do bardzo konkretnych przypadków, w których sprawne wydanie orzeczenia decyduje w zasadzie o dalszym istnieniu danego podmiotu.

    Wprowadzenie osobnej procedury dla sporów gospodarczych wiąże się co do zasady z uznaniem, iż przedsiębiorcy to profesjonaliści, którzy są w stanie lepiej niż przeciętnie zabezpieczyć i artykułować swoje interesy prawne, a także częściej korzystają z pomocy profesjonalnych pełnomocników. Przy tym założeniu, uzasadnione jest wprowadzenie do procedury pewnego formalizmu, mającego na celu przyspieszenie postępowania, wiążącego się również z przynajmniej częściowym odejściem od zasady prawdy materialnej na rzecz zasady prawdy formalnej. Jako Związek Przedsiębiorców i Pracodawców od dawna postulujemy, by spory w sprawach gospodarczych rozstrzygane były w oparciu o zasadę właśnie prawdy formalnej. Uznajemy, że w interesie stron – profesjonalistów w zakresie prowadzonej przez siebie działalności – jest przedstawienie wszystkich faktów i okoliczności świadczących na ich korzyść, w związku z czym rola sądu w procesie powinna zostać sprowadzona do jego sprawnego przeprowadzenia i wydania rozstrzygnięcia, a nie dochodzenia prawdy materialnej. W tym więc sensie podstawowa filozofia stojąca za propozycją zawartą w omawianym projekcie jest generalnie zbieżna z postulowanym przez nas kierunkiem zmian.

    Jednocześnie, co do szczegółowych unormowań zawartych w tej części projektu, mamy co najmniej kilka uwag. O ile ścisła prekluzja dowodowa (wszelkie twierdzenia i dowody powinny być przedstawione w pierwszych pismach procesowych, tj. w pozwie i odpowiedzi na pozew) stanowi rozwiązanie kierunkowo właściwe, o tyle już np. uznanie braku wskazania adresu e-mail (ew. oświadczenia o nieposiadaniu takiego adresu) za brak formalny pisma uniemożliwiający nadanie mu prawidłowego biegu, wydaje się być rozwiązaniem nadmiernie rygorystycznym. Oczywiście wykorzystywanie poczty elektronicznej jako kanału komunikacji z sądem w ramach postępowania gospodarczego jest jak najbardziej słuszne, jednak proponowana konstrukcja w żadnym stopniu nie przyczynia się do realizacji podstawowego celu projektu, jakim jest przyspieszenie postępowania. W związku z powyższym, rekomendujemy zmianę przepisu w taki sposób, by brak wskazania adresu oznaczał po prostu brak możliwości wykorzystywania poczty elektronicznej jako kanału komunikacji między stroną a sądem – chyba, że adres taki zostanie wskazany w jednym z późniejszych pism procesowych.

    Podobnie negatywnie należy ocenić brak możliwości wystosowania w ramach postępowania w sprawach gospodarczych powództwa wzajemnego. Trudno byłoby uzasadnić tezę, że rozpatrywanie przez sąd osobno dwóch spraw pozostających w związku z głównym roszczeniem, stanowi ścieżkę szybszą, niż rozpatrzenie tych spraw w ramach jednego procesu. Być może odpowiednim rozwiązaniem byłoby ograniczenie możliwości powództwa wzajemnego do sytuacji, w której powództwo wzajemne pozostaje w związku z roszczeniem powoda, bez możliwości ujmowania w powództwie wzajemnym roszczeń nadających się do potrącenia z roszczeniem powoda.

    Do potrącenia nadają się generalnie pieniądze lub rzeczy oznaczone co do gatunku, niezależnie od tego, z jakich stosunków prawnych wynikają roszczenia (przy zachowaniu porządku po stronie podmiotowej, tj. obie strony muszą być względem siebie zarówno wierzycielami, jak i dłużnikami), i czy mają ze sobą jakikolwiek związek. Taka konstrukcja w postępowaniu gospodarczym, które z założenia ma być postępowaniem sprawnym, rzeczywiście mogłaby budzić duże trudności z uwagi na konieczność przeanalizowania dodatkowych okoliczności związanych z potencjalnie całkowicie osobnym stosunkiem prawnym. Nie widzimy jednak powodu, dla którego możliwość wytoczenia powództwa wzajemnego w sytuacji, w której roszczenie pozwanego względem powoda pozostaje w związku z roszczeniem wysuniętym przez powoda względem pozwanego. Postulujemy zatem modyfikację przepisów w ww. zakresie.

    Dosyć istotną uwagę chcielibyśmy przedstawić również w zakresie art. 458 ze zn. 5 par. 1, który stanowi, że na wniosek strony, która nie jest przedsiębiorcą lub jest przedsiębiorcą będącym osobą fizyczną, sąd rozpoznaje sprawę z pominięciem przepisów niniejszego działu. Zwiększony rygor formalny cechujący postępowanie w sprawach gospodarczych, a mający na celu przyspieszenie postępowań, może stanowić dużą trudność dla mniejszych firm, niedysponujących bardzo profesjonalną obsługą prawną.

    Z tego też powodu, uczynienie z omawianego postępowania odrębnego ścieżki fakultatywnej dla najmniejszych podmiotów, jest jak najbardziej słusznym kierunkiem. Jednocześnie, nie rozumiemy dlaczego możliwość taka została ograniczona wyłącznie do przedsiębiorców będących osobami fizycznymi. Co do zasady uważamy, że najmniejsi przedsiębiorcy, działający dla zysku, powinni być zachęcani do prowadzenia działalności jako spółki prawa handlowego. Wyniknęłoby z tego wiele korzyści dla obrotu gospodarczego i jego bezpieczeństwa, a także stabilności finansowej najmniejszych podmiotów, które wybierając dzisiaj formułę jednoosobowej działalności gospodarczej (bardzo często z obawy przed zwiększonymi rygorami formalnymi związanymi z założeniem spółki) odpowiadają za swoje zobowiązania finansowe całym majątkiem osobistym. Wobec powyższego uważamy, że przepisy prawa powinny zachęcać najmniejsze firmy do funkcjonowania jako spółki prawa handlowego.

    W takim kontekście, uznajemy za zasadną zmianę omawianego przepisu w taki sposób, by rozpoznanie sprawy w „podstawowym” trybie, a nie w ramach postępowania odrębnego, mogło odbyć się na wniosek strony, która jest mikroprzedsiębiorcą w rozumieniu ustawy Prawo przedsiębiorców. W ten sposób, umożliwimy najmniejszym podmiotom rzeczywisty wybór między szybszym rozstrzygnięciem sporu (o ile taki rezultat przyniosą projektowane zmiany), a bezpieczniejszą, mniej sformalizowaną formułą „zwykłego” procesu cywilnego.

    Poza uwagami poświęconymi odrębnemu postępowaniu w sprawach gospodarczych, chcielibyśmy przedstawić szereg spostrzeżeń dotyczących propozycji w zakresie systemu doręczeń, a także kosztów postępowania.

    Chcielibyśmy zwrócić uwagę na projektowany art. 139 ze zn. 1, zgodnie z którym, jeżeli pozwany, mimo powtórzenia zawiadomienia, nie odebrał pozwu lub innego pisma procesowego wywołującego potrzebę podjęcia obrony jego praw, a w sprawie nie doręczono mu wcześniej żadnego pisma w sposób przewidziany w innych przepisach, przewodniczący zawiadamia o tym powoda, zobowiązując go do doręczenia tego pisma pozwanemu za pośrednictwem komornika. W terminie dwóch miesięcy od doręczenia takiego zobowiązania, powód ma złożyć do akt potwierdzenie doręczenia pisma pozwanemu przez komornika, lub zwrócić pismo i wskazać aktualny adres pozwanego lub dowód, że przebywa on pod adresem wskazanym w pozwie. Takie brzmienie przepisu może doprowadzić do wydłużenia czasu trwania postępowań (w wyjątkowo wysokim stopniu ułatwia bowiem dłużnikowi unikanie odbioru pisma), a także wzrostu kosztów po stronie wierzyciela.

    Tym samym, projektowane regulacje stanowią swoistą zachętę dla dłużników, by z premedytacją unikać spłaty zobowiązań. W zamierzeniu, przepis ma eliminować „fikcję doręczenia”, wiążąc ją z „niesprawiedliwymi wyrokami”. Wprowadzane rozwiązanie stanowić może jednak doskonałe narzędzie dla nieuczciwych dłużników, powodujące istotny wzrost kosztów po stronie wierzycieli. Na wejściu w życie przepisu stracić mogą zarówno przedsiębiorcy z sektora MSP, jak i choćby wierzyciele alimentacyjni. Według dostępnych szacunków, wskutek wejścia w życie nowych regulacji, proces może wydłużyć się o co najmniej dwa miesiące.

    Uważamy, że szkodliwość społeczna takich przepisów, wywołujących negatywny wpływ na moralność płatniczą dłużników, jest bardzo wysoka i należy wziąć ją pod uwagę przy projektowaniu nowych regulacji. Postulujemy zatem albo kompleksową zmianę przepisu ukierunkowaną na respektowanie praw wierzycieli, albo – co najmniej – uzupełnienie go o zapewnienie, że komornik ma prawo weryfikować adres pozwanego w rejestrze PESEL (na takich samych zasadach jak w toku postępowania egzekucyjnego), a także że o kosztach doręczenia korespondencji przez komornika sąd orzeknie zgodnie z art. 108 par. 1 kpc, a także o uzupełnienie art. 98 kodeksu o par. 5, zgodnie z którym do niezbędnych kosztów procesu zaliczałoby się koszty doręczenia pozwu i innych pism procesowych za pośrednictwem komornika sądowego.

    Godne uwagi jest proponowane brzmienie art. 505 ze zn. 37, zgodnie z którym w przypadku umorzenia postępowania w ramach elektronicznego postępowania upominawczego, każda ze stron ponosiłaby koszty procesu związane ze swym udziałem w sprawie. Tym samym, powód mógłby być obciążony kosztami wniesionego powództwa, bez wydania ostatecznego rozstrzygnięcia w sprawie. Wierzyciele byliby wobec tego narażeni na nieuzasadnione koszty postępowania, co stanowiłoby barierę w dochodzeniu roszczeń w ramach formuły elektronicznego postępowania upominawczego. Wydaje się, że zasadne byłoby pozostanie przy obecnie obowiązującej zasadzie zwrotu opłaty sądowej w przypadku umorzenia postępowania.

    Ostatecznie, chcemy zwrócić uwagę na rzeczywiste ograniczenie możliwości korzystania z drogi sądowej, poprzez stworzenie bariery kosztowej. Projekt zakłada punktowe podniesienie opłat sądowych – zgodnie z projektem, w przypadku roszczeń o wartości przedmiotu sporu 3000 zł, opłata sądowa wyniesie 200 zł (przy braku zwrotu jej części) – obecnie w postępowaniu upominawczym opłata w takim sporze wynosi 100 zł, przy czym po uprawomocnieniu nakazu ¾ opłaty jest zwracane wierzycielowi. Taki wzrost opłat sądowych może doprowadzić do spadku liczby spraw, co pośrednio przyczyni się do osiągnięcia celu stawianego przed regulacją, ale nie w sposób zamierzony przez projektodawcę.

    Reasumując, przedstawiony projekt ustawy zawiera elementy, które należy ocenić korzystnie (mechanizmy mogące przyspieszyć spory w sprawach gospodarczych), a jednocześnie wiele rozwiązań, co do których nasza opinia jest negatywna. Jednocześnie, pragniemy podkreślić, że w sprawach gospodarczych wciąż brakuje realnego wyodrębnienia spraw małych, o bardzo niskiej wartości przedmiotu sporu, rozstrzyganych w maksymalnie uproszczony sposób, a także choćby wprowadzenia zasady trail, zgodnie z którą proces toczyłby się dzień po dniu, bez możliwości (poza skrajnymi przypadkami) odraczania rozpraw.

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

     

    17.04.2019 Stanowisko ZPP ws. ustawy o zmianie ustawy – Kodeks postępowania cywilnego 

    Polska pilnie potrzebuje Doktryny Energetycznej

    Warszawa, 17 kwietnia 2019 r.

     

    Polska pilnie potrzebuje Doktryny Energetycznej

     

    Aktualny stan i perspektywy rozwoju polskiej energetyki to nasz największy problem w kontekście konkurencyjności całej gospodarki. Zaniechania i brak strategicznego myślenia niebezpiecznie zbliżają nas do systemowej recesji i spadku poziomu życia obywateli. Polska pilnie potrzebuje doktryny energetycznej uwzględniającej procesy zachodzące na świecie, a nie tylko życzeniowe myślenie polityków. Tak wynika z najnowszego raportu Związku Przedsiębiorców i Pracodawców pt. „Założenia do strategii rozwoju energetyki w Polsce”.

    Warunkiem poprawy otoczenia biznesowego Polski jest zbudowanie konsensusu politycznego wokół długoterminowego programu transformacji energetyki. Bez tego nie może być mowy o długoterminowej transformacji energetycznej Polski. Dla zapewnienia stałych i konkurencyjnych cen energii dla polskiego przemysłu, konieczna jest stopniowa prywatyzacja źródeł wytwarzania i linii przesyłowych, co wymusi rynkowe zachowania państwowych producentów.

    Doktryna na czterech filarach

    Filar Nr 1; Zmiana struktury własności i dywersyfikacja źródeł wytwarzania. Systematycznie zastępowanie państwowych kombinatów prądotwórczych prywatną energetyką rozproszoną. Stopniowe ograniczenie udziału paliw stałych, tak aby w 2030 roku energetyka węglowa stanowiła 50% polskiego miksu, a drugą połowę powinna stanowić energia uzyskana ze źródeł odnawialnych
    i paliw gazowych. Jeśli w miksie pojawi się atom, to nastąpi to na pewno dopiero po 2030 roku.

    Największe i nowo wybudowane bloki węglowe, muszą zostać w rękach państwa, choć zapewniać będą jedynie 30 – 40 % najwyższego zapotrzebowania krajowego. O ile linie przesyłowe 400 kV i 220 kV jeszcze przez wiele lat pozostaną w rękach państwa, to pozostała część źródeł wytwarzania oraz linii przesyłowych, (rewitalizowane bloki 200 MW), energetyka wiatrowa, gazowa, energia
    z odpadów, fotowoltaika, oraz linie 110 kV, linie średniego i niskiego napięcia, powinny zostać sprywatyzowane i podlegać mechanizmom rynkowym.

    Filar Nr 2; Węgiel pozostaje ważnym źródłem energii. Zmienia się jednak strategia wydobycia i myślenie o znaczeniu samego węgla. To oznacza ograniczenie wydobycia do opłacalnych złóż, przy uwzględnieniu niezbędnych inwestycji górniczych. Konwencjonalna energetyka węglowa, docelowo ma jedynie gwarantować dostawy energii elektrycznej na wypadek zapaści systemu, czy zwiększonego zapotrzebowania.

    Filar Nr 3; Rozwój odnawialnych źródeł energii, jako części ogólnokrajowej polityki rozwoju źródeł rozproszonych. Potrzeba optymalizacji i zwiększenia efektywności energetycznej, przy jednoczesnym ryzyku dalszego wzrostu cen energii powodują, że inwestycje w OZE stają się coraz bardziej powszechne i pożądane. Należy uruchomić programy regionalne i pozostawić decyzje o rozwoju źródeł rozproszonych lokalnym społecznościom, przy ogólnokrajowym systemie wsparcia dla inicjatyw regionalnych oraz założeniu, że okres wsparcia kończy się po 15 latach. Okres wsparcia można różnicować dla poszczególnych technologii.

    Filar Nr 4; Państwo dalej musi ponosić odpowiedzialność za dostawy energii elektrycznej. Nie oznacza to jednak, że musi być właścicielem wszystkich źródeł wytwórczych i całości linii przesyłowych. Strategiczne źródła wytwórcze i strategiczne linie przesyłowe mogą, ale nie muszą, pozostawać w rękach państwa, jako gwarant bezpieczeństwa energetycznego kraju. Docelowo rola państwa musi się sprowadzać jedynie do kreowania i nadzoru nad polityką energetyczną.

    Mając na uwadze powyższe założenia, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców rekomenduje:

    • Szybkie wdrażanie polityki zmiany miksu nośników energii. Stopniowe ograniczenie udziału paliw stałych, zwiększenie udziału OZE i zwiększenie udziału paliwa gazowego, głównie, jako regulatora pracy źródeł odnawialnych. W ciągu 10 lat powinniśmy osiągnąć wielkości 50%
      w bilansie wytwarzania ze źródeł gazowo-odnawialnych, a 50% ze źródeł węglowych;
    • Zdefiniowanie i ujawnienie krajowych zasobów węgla kamiennego w oparciu o dostępność ekonomiczną tych surowców. Porównanie krajowego potencjału wydobywczego
      z możliwościami importowymi, zarówno w zakresie cen, terminów i gwarancji dostaw;
    • Opracowanie planów inwestycyjnych w elektrownie węglowe i górnictwo, w oparciu
      o gwarancje pokrycia 50% maksymalnego zapotrzebowania systemu;
    • Ograniczenie do 2030 roku pracy bloków na węgiel brunatny i zastępowanie ich OZE, blokami gazowymi, a na terenach po górniczych w ramach rekultywacji tych terenów budowanie zespołów szczytowo pompowych;
    • Przedstawienie programu doktryny energetycznej Komisji Europejskiej, uzyskanie akceptacji
      i negocjowanie darmowych emisji CO2, uzasadniając to koniecznością przeprowadzenia kompleksowej transformacji w dłuższym okresie czasu;
    • Umożliwienie jak najszybszego rozwoju połączeń transgranicznych zarówno z krajami Unii Europejskiej, jak i najbliższymi sąsiadami;
    • Sprywatyzowanie poprzez giełdę, przy zachowaniu nadzoru państwa, spółek dystrybucyjnych tak, żeby zmusić państwowych potentatów do zachowań rynkowych.
    • Umożliwienie podmiotom rynkowym swobodny obrót energią, zarówno ze źródeł krajowych jak i z importu z dowolnego kierunku;
    • Poprzez ułatwienia legislacyjne, intensywny rozwój partnerstwa publiczno-prywatnego
      w samorządach w zakresie uruchamiania źródeł wytwórczych energii i ciepła oraz tworzenia lokalnych sieci przesyłowych;
    • Prawne uregulowania pozwalające na rozwój klastrów i spółdzielni energetycznych;
    • Intensywny rozwój programu małej energetyki indywidualnej poprzez system zachęt dla odbiorców, jak również poprzez preferencje inwestycyjne w tym zakresie;
    • Należy rozważyć przeniesienie polskiego programu budowy elektrowni atomowej
      w obszary stopniowo likwidowanych elektrowni na węgiel brunatny;
    • Należy jak najszybciej podjąć decyzję o budowie morskich farm wiatrowych, stworzyć odrębną ścieżkę legislacyjną ułatwiającą prowadzenie tych inwestycji;
    • Natychmiastowy powrót do wspierania rozwoju lądowych farm wiatrowych, najtańszego źródła wytwarzania energii elektrycznej;
    • W możliwie najkrótszym terminie należy wdrożyć skuteczny i racjonalny system wsparcia dla źródeł fotowoltaicznych.

     

    17.04.2019 Raport ZPP: Założenia do Strategii Rozwoju Energetyki w Polsce 

    Warszawska Izba Gospodarcza nowym Członkiem ZPP

    Warszawa, 10 kwietnia 2019 r. 

     

    Warszawska Izba Gospodarcza nowym Członkiem ZPP

    Do grona Członków Związku Przedsiębiorców i Pracodawców dołączyła Warszawska Izba Gospodarcza. 

    Witamy w naszym gronie!

    Warszawska Izba Gospodarcza wspiera rozwój przedsiębiorczości, poprzez aktywne uczestnictwo w procesie budowy silnego samorządu gospodarczego, działającego na rzecz budowy konkurencyjnej i innowacyjnej gospodarki w regionie i w kraju.

    Od 1990 roku buduje w regionie silny samorząd gospodarczy, w celu godnego reprezentowania interesów zrzeszonych przedsiębiorców. Wspiera zrzeszone firmy w ich dążeniach do wzrostu konkurencyjności na rynku globalnym.

    Podstawowymi kierunkami działalności Izby są:

    • rozwój przedsiębiorstw w zakresie wzrostu innowacyjności i konkurencyjności,
    • integracja Członków Izby,
    • wzmocnienie roli samorządu gospodarczego,
    • współpraca międzynarodowa przedsiębiorstw,
    • promowanie postaw przedsiębiorczych młodych ludzi i rozwoju młodych przedsiębiorców,
    • propagowanie zasad społecznej odpowiedzialności i etyki w biznesie.

    Członkostwo w Izbie daje możliwość nawiązania owocnych kontaktów biznesowych, poszerzenia rynków zbytu, a także podniesienia kompetencji kadry pracowników.

    Dlaczego warto do nas dołączyć? Ponieważ razem możemy więcej!

     

     

    Fot. rawpixel / pixabay.pl

    Stanowisko ZPP ws. strajku nauczycieli

    Warszawa, 9 kwietnia 2019 r.

     

     

    STANOWISKO ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW WS. STRAJKU NAUCZYCIELI

     

    Polska edukacja wymaga głębokiej reformy, a nie bezrefleksyjnego zwiększania wydatków w systemie, który w żaden sposób nie poprawi jakości kształcenia. Dlatego też, sprzeciwiamy się spełnianiu postulatów strajkujących nauczycieli w obecnym kształcie, gdyż nie rozwiązuje to problemów polskiej edukacji.

    Nie mamy interesariuszy w sektorze oświaty, interesuje nas to wyłącznie jako obywateli i rodziców, ale z rosnącym niepokojem obserwujemy, że właściwie nikt nie jest zainteresowany rozwiązywaniem problemów polskiej edukacji, a cała dyskusja przekształca się w absurdalny spór, czy ktoś jest za PiS, czy też przeciw niemu.

    Nie chcemy w tym uczestniczyć!

    Zarobki nauczycieli faktycznie nie należą do najwyższych. Przeciętne wynagrodzenie nauczyciela stanowi około 80% średniego wynagrodzenia pracującej osoby
    z wyższym wykształceniem w Polsce. Problemem jest jednak faktyczny czas pracy nauczycieli.  Mimo, że formalnie etat nauczycielski wynosi 40 godzin tygodniowo, to jego większa część jest trudna do zweryfikowania. Stanowi bowiem czas przygotowania się do lekcji, sprawdzania klasówek, rozmów z rodzicami etc. Trudno przypuszczać, aby ten czas wypełniał cały etat.

    Potwierdzają to międzynarodowe rankingi. Według danych OECD polscy nauczyciele w szkole spędzają najmniej czasu spośród wszystkich krajów rozwiniętych ujętych w rankingu. Według tego opracowania w 2017 roku nauczyciele szkół podstawowych spędzili w pracy 564 godziny (średnia OECD – 777 godzin). Jeszcze mniej nauczyciele pracują w gimnazjach – 478 godzin przy średniej 695 godzin i szkołach średnich 473 godziny przy średniej 647 godzin. W wielu krajach m.in.
    w USA, Chile czy Szkocji nauczyciele pracują ponad 800 godziny w ciągu roku czyli prawie dwa razy więcej niż polscy nauczyciele.

    Dlatego ze zrozumieniem należy podejść do rządowej propozycji podniesienia wynagrodzeń, która idzie w parze ze zwiększeniem pensum czyli godzin nauczyciela spędzonych „przy tablicy”. Rząd przedstawił strajkującym dwie propozycje: przy podniesieniu pensum do 22 godzin tygodniowo oraz 24 godzin. To na pewno krok
    w dobrą stronę, aczkolwiek dalece niewystarczający. Nasz system edukacji bowiem jest niewydajny i nie zmieniła tego likwidacja gimnazjów przeprowadzona przez obecny rząd.

    Propozycje strajkujących idą w kierunku jednolitej podwyżki dla wszystkich nauczycieli, uzależnionej jedynie od osiągniętego przez nich stopnia zawodowego. W ten sposób nie zadziała jednak pozytywna konkurencja, promująca dobrych nauczycieli, kosztem tych gorszych. Spowoduje to też znaczny wzrost wydatków na edukacje, na którą już dziś wydajemy więcej w stosunku do PKB niż przeciętne kraje Unii Europejskiej. W tym wypadku nie widzimy powodów dla których należałoby przeznaczać dodatkowe środki na edukacje z pieniędzy zgromadzonych w funduszu pracy, co proponują pozostałe organizacje pracodawców zrzeszone w Radzie Dialogu Społecznego.

    Rząd w dużej mierze jest ofiarą własnej polityki rozdawnictwa i propagandy oraz arogancji. Propozycje środowisk nauczycielskich były znane od września ub.r. i były ignorowane. Obecny strajk to w dużej mierze owoce tej polityki i polityki rozdawania publicznych pieniędzy na cele nie realizujące żadnych istotnych celów społecznych.

    Zmienić musi się w sposób całościowy system wynagrodzenia nauczycieli. Większą autonomie w tym zakresie powinien posiadać dyrektor szkoły. Obecny sposób opłacania nauczycieli działa antyrozwojowo, gdyż ponad połowa pedagogów osiągnęła najwyższy status – nauczyciela dyplomowanego. Brak dalszego awansu, skutkującego możliwością zwiększenia wynagrodzenia może działać demobilizująco. Nie istnieją żadne dodatkowe mechanizmy pozwalające premiować nauczyciela za dobre wyniki uczniów, zaangażowanie w zajęcia pozalekcyjne czy wprowadzania innowacyjnych metod nauczania.

    W dalszej kolejności trzeba przemyśleć dalej idące działania ku poprawie polskiej oświaty. Jako ZPP od dawna postulujemy likwidacje karty nauczyciela i możliwość odrębnego regulowania zatrudnienia nauczycieli w każdej placówce edukacyjnej. Ponadto, jesteśmy zwolennikami wprowadzenia bonów edukacyjnych. Pieniądze przeznaczone na edukacje mogłyby wtedy iść za uczniem do szkół wybranych przez jego rodziców. Poprawiłoby to konkurencje między placówkami oświatowymi
    i wpłynęło na rozwój szkół z korzyścią dla rozwoju osobistego młodych Polaków.

    Za bardzo niefortunny uważamy również, wybrany termin strajku w czasie trwania egzaminów.

    O tym trzeba dyskutować, a nie o tym czy ktoś jest za PiS czy też przeciw niemu.

     

    Fot. Alexas_Fotos/ pixabay.com

    List ZPP Biała Podlaska do Premiera Mateusza Morawieckiego

    Biała Podlaska, 3 kwietnia 2019 r. 

     

    Szanowny Panie Premierze,

     

    Działając w imieniu środowiska przedsiębiorców i kupców zwracamy się do Pana o rewizję stanowiska w zakresie ograniczeń handlu w niedziele.

    Głosując w wyborach parlamentarnych daliśmy ogromny kredyt zaufania dla Pana rządu i władzy. Oczekiwaliśmy systemowych zmian, tak bardzo potrzebnych przedsiębiorcom. Wierzyliśmy, że obecne środowisko polityczne skutecznie ułatwi prowadzenie działalności gospodarczej, zmniejszenie przerostów biurokratycznych i będzie wspierać przedsiębiorców w każdej dziedzinie. Z czasem nasze postulaty ograniczały się do próśb o “nieprzeszkadzanie” w prowadzeniu biznesu opartego o rynkowe kryteria. Dziś wiemy już, że to tylko mrzonki, a w rzeczywistości warunki niezależne od nas narzucają zbędne ograniczenia niewiele mające z realiami rynkowymi. Oprócz realnych podwyżek danin publicznych i podatków, które czekają na nas w najbliższym czasie, z przeznaczeniem na wsparcie socjalne, sięgające niespotykanej dotąd skali, doszła w ostatnim roku dotkliwa kara. Tak, to kara, bo czym innym można nazwać odbieranie przedsiębiorcom swobody prowadzenia działalności w dowolnym dniu tygodnia? Przeprowadzony w sposób chaotyczny proces legislacyjny, bez szerokich konsultacji społecznych i bez należycie przeprowadzonej oceny skutków regulacji dziś stał się gwoździem do trumny nas, przedsiębiorców. Mówi się głośno o problemach branży spożywczej, centrów handlowych, małych i dużych firm zajmujących się handlem, a ilu z nas prowadzących odmienny rodzaj działalności musi borykać się z konsekwencjami nieprzemyślanych decyzji ośrodka władzy, które zostały podjęte wskutek szantażu wąskiej grupy społecznej. Skala upadku naszych firm nie będzie wyjątkiem w skali kraju, a bankructwa firm nie obędą się bez konsekwencji dla budżetu Państwa i dalszego spadku zaufania przedsiębiorców do rządu. 

    Z tego miejsca protestujemy stanowczo i nalegamy na likwidację ustawy o ograniczeniu handlu w niedziele ze względu na jej negatywne skutki dla małych przedsiębiorstw. Dla sektora MŚP przedmiotowa ustawa jest ciosem w plecy i stoi w całkowitej sprzeczności z swobodą nieskrępowanej działalności gospodarczej. 

    Dlaczego w obliczu tak absurdalnej ustawy, rząd nie podejmie dalszych działań wyłączających następne grupy zawodowe z świadczenia pracy w dni ustawowo wolne? W skądinąd słusznej motywacji zmierzającej do wyrównania szans rodzimego środowiska gospodarczego w stosunku do ponadnarodowych (częstokroć subwencjonowanych przez rząd zachodnich krajów) konglomeratów handlowych – nasze racje po raz kolejny zostały wyrzucone na przysłowiowy bruk!

    Wierząc w zdroworozsądkowe i uwzględniające żywotne interesy środowiska polskich kupców, rzemieślników i przedsiębiorców, oczekujemy podjęcia działań przywracających status quo. 


    W imieniu środowiska i członków ZPP Podlasie,

    Tadeusz Konaszuk, Prezes Zarządu
    Krzysztof Łajtar, Wiceprezes Zarządu
    Janusz Kawka, Wiceprezes Zarządu

     

    Skan listu do Premiera Mateusza Morawieckiego 

     

    fot. Álvaro Serrano / Unsplash

     

    Przeciwko kradzieży przyszłości Polski. Apel o powstrzymanie rozrzutności

    Warszawa, 8 kwietnia 2019 r. 


    Przeciwko kradzieży przyszłości Polski. Apel o powstrzymanie rozrzutności


    My, niżej podpisani, apelujemy do polskich liderów politycznych – z Jarosławem Kaczyńskim i Grzegorzem Schetyną na czele – o opamiętanie i zatrzymanie marnotrawstwa pieniędzy publicznych. Wzywamy też dziennikarzy i liderów opinii do wywierania na naszych przywódców presji w tym kierunku.

    „Trzynastka” dla emerytów to absurdalny wydatek w ogromnej wysokości 11 miliardów złotych. Nie zmniejszy on nierówności społecznych ani nie zrealizuje żadnego istotnego interesu publicznego w sytuacji, gdy emeryci jako grupa są według GUS lepiej sytuowani niż większość pozostałych Polaków. Służy jedynie celom wyborczym. Podobnie pozostałe, najważniejsze elementy tak zwanej „piątki”. Nie ma żadnych podstaw, by sądzić, że rozszerzenie programu „Rodzina 500 plus” poprawi fatalną dzietność (badania wskazują, że ludzie nie kierują się motywem transferów, decydując się na pierwsze dziecko). Nie zmniejszy ono też nierówności, gdyż obejmuje również rodziny zamożne i średniozamożne. Szkodliwym absurdem bez uzasadnienia innego niż wyborcze jest też zwolnienie osób do 26 roku życia z podatku PIT, w sytuacji braku rąk do pracy i najlepszej w historii III RP sytuacji młodych. 

    Razem wzięte, te demagogiczne propozycje pochłoną rocznie kwotę zbliżoną do budżetu Ministerstwa Obrony Narodowej. Wobec wciąż dużych obszarów biedy w Polsce, ogromnych problemów z niedofinansowaniem i dezorganizacją podstawowych usług publicznych takich jak edukacja czy ochrona zdrowia, wobec zacofania technologicznego, nasilającej się rywalizacji międzynarodowej – taka rozrzutność jest skrajną nieodpowiedzialnością.

    Nieodpowiedzialność ta razi tym bardziej, że uruchomiona została swoista licytacja polskich polityków na absurdalne wydatki na wielką skalę. Zasadna jest więc obawa, że to nie koniec, ale początek.

    Prędzej czy później słono za to zapłacimy – my lub nasze dzieci. Ten festiwal wyborczego marnotrawstwa to kradzież naszej wspólnej przyszłości. Wzywamy do opamiętania.

    Apel można podpisać, wysyłając e-mail pod tytułem: „Przeciw piątce” na adres redakcja@nowakonfederacja.pl, w treści wpisując imię i nazwisko, oraz – opcjonalnie – reprezentowaną instytucję lub zawód. Jeśli nie chcą Państwo otrzymywać wiadomości od „Nowej Konfederacji”, prosimy o napisanie tego w treści wiadomości.

    Apel jest widoczny na stronach internetowych „Nowej Konfederacji”, Warsaw Enterprise Institute oraz Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.


    Podpisali:

    Cezary Kaźmierczak, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

    Bartłomiej Radziejewski, „Nowa Konfederacja”

    Tomasz Wróblewski, Warsaw Enterprise Institute

    Jarema Piekutowski, „Nowa Konfederacja”

    Natalia Kołodyńska-Magdziarz, „Nowa Konfederacja”

    Stefan Sękowski, „Nowa Konfederacja”

    Anna Szczerbata, „Nowa Konfederacja”

    Marcin Nowacki, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

    Katarzyna Niemyjska, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

    Kamil Rybikowski, Stowarzyszenie Agenda Polska

    Piotr Palutkiewicz, Stowarzyszenie Agenda Polska

     
     
    Fot. Helloquence / na lic. Unsplash

    Wysokie pozapłacowe koszty pracy, wysokie podatki oraz nadmiar obowiązków biurokratycznych – to zdaniem przedsiębiorców największe bariery prowadzenia firm w Polsce

    4 kwietnia 2019 r.

     

    Wysokie pozapłacowe koszty pracy, wysokie podatki oraz nadmiar obowiązków biurokratycznych – to zdaniem przedsiębiorców największe bariery prowadzenia firm w Polsce

     

    Wysokie pozapłacowe koszty pracy, wysokie podatki oraz nadmiar obowiązków biurokratycznych – to przeszkody uznawane za najbardziej szkodliwe w prowadzeniu firm w Polsce. Takie wnioski płyną z badania przeprowadzonego przez Maison & Partners na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

    Należy podkreślić, iż badanie od tego pomiaru realizowane jest na innej bazie przedsiębiorców (wcześniej baza ZPP, obecnie – Ogólnopolski Panel Badawczy Ariadna). Struktura próby pod względem wielkości badanych firm w tym pomiarze i poprzednich nie różni się, ale dużej zmianie uległa struktura demograficzna respondentów. Zmiana ta może być w dużej mierze efektem modyfikacji metodologicznej, a nie faktycznych różnic w percepcji barier na przestrzeni ostatnich lat wśród polskich przedsiębiorców.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) po raz kolejny zapytał przedsiębiorców sektora MSP o największe ich zdaniem przeszkody w prowadzeniu działalności gospodarczej w Polsce. W katalogu największych barier znalazły się kolejno:

    Maison & Partners dla Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, styczeń 2019, N: 733, badanie przeprowadzone wśród reprezentatywnej po względem ilości zatrudnianych pracowników, próby firm sektora MSP (do 250 zatrudnionych).

    Najważniejsze bariery stanowią większy problem dla mikroprzedsiębiorstw niż firm, które zatrudniają więcej pracowników, a także dla przedsiębiorstw z sektora usługowego niż handlu i produkcji. 

    Przedsiębiorcy, uszeregowali powyższe bariery, wskazując na te, które ich zdaniem sprawiają najwięcej trudności w prowadzeniu firmy. Na liście TOP2 barier kolejno znalazły się: wysokie podatki (57%) oraz koszty pracy (52%).

    Zgodnie z zaprezentowanymi danymi, 88% badanych uznaje niejasne przepisy prawne za zdecydowanie istotną barierę dla rozwoju przedsiębiorstw w Polsce. Kolejno, w tym zakresie, za równie szkodliwy czynnik uznaje się wymogi administracyjne (87% badanych) oraz brak środków finansowych (86% badanych).

    Musi martwić, że katalog barier w prowadzeniu działalności, które przedsiębiorcy uznają za najbardziej uciążliwe, w zasadzie nie ulega zmianie – twierdzi Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP. – Cały czas system podatkowy, koszty pracy, biurokracja i skomplikowane, niestabilne otoczenie regulacyjne są czynnikami, które są dla firm najbardziej dokuczliwe. A musimy pamiętać, że mikroprzedsiębiorcy odczuwają te problemy znacznie intensywniej, niż większe podmioty. W każdym z tych tematów opublikowaliśmy już niezliczone raporty i stanowiska – widzimy pewne zmiany w dobrym kierunku, ale to wciąż za mało i za wolno. 

    64% osób zapytanych o najważniejsze powody niezatrudniania większej liczby pracowników w małych i średnich firmach, wskazało na brak środków finansowych (np. zbyt duże koszty zatrudnienia pracownika).

    Zbyt niskie zyski spowodowane brakiem środków finansowych stanowią także główną przeszkodę, aby małe lub średnie firmy inwestowały swój kapitał. Twierdzi tak 48% ankietowanych. 

    Brak środków finansowych jest również postrzegany jako największa przeszkoda na starcie – niemal połowa przedsiębiorców (47%)  uważa, że brak pieniędzy stanowi główną barierę rozpoczęcia własnej działalności przez Polaków. 

    W związku z tym, że wyżej wymieniony brak środków finansowych uważany jest przez przedsiębiorców za największą przeszkodę przed rozpoczęciem własnej działalności gospodarczej, to właśnie pomoc finansowa ze strony państwa według przedsiębiorców (53%) mogłaby najsilniej zachęcić do założenia własnej firmy. Kolejną istotną zachętą byłby wydłużony okres płatności preferencyjnej składki ZUS. Uważa tak 43% badanych. 

    Rekomendowałbym rządowi, by zamiast wymyślać „testy przedsiębiorcy” i ograniczać możliwość rozliczania się podatkiem liniowym samozatrudnionym, przyjrzał się temu badaniu. Polepszenie warunków prowadzenia działalności gospodarczej przysłuży się wszystkim i gwarantuję, że będzie szybko odczuwalne w budżecie państwa. – konkluduje Cezary Kaźmierczak.

     

    4.04.2019 Badanie ZPP: Bariery prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce

     

    Fot. geralt/pixabay.com

    W Świetlicy Wolności o perspektywach sektora wydobywczego

    Warszawa, 2 kwietnia 2019 r.

     

     W Świetlicy Wolności o perspektywach sektora wydobywczego

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców od lat śledzi absurdalne rozwiązania podatkowe obowiązujące w Polsce. Tym razem, organizacja postanowiła wziąć pod lupę podatek miedziowy. Jego konstrukcja powoduje, że inwestycje w zakresie tego sektora wydobywczego stają się znacznie mniej opłacalne. W Sejmie pojawił się projekt obniżenia tego podatku o 15%. Proponowana niewielka redukcja nie powoduje rozwiązania głównego problemu, tj. antyinwestycyjnej konstrukcji daniny. Dzisiaj w „Świetlicy Wolności” odbyła się debata ZPP dotycząca przyszłości sektora wydobywczego w Polsce.

    Jak wskazują analitycy EY, przy obecnych rozwiązaniach podatkowych okres zwrotu z inwestycji w budowę kopalni miedzi i srebra może wynosić nawet 30 lat. Problem jest w tym, że podatek jest płacony nawet w sytuacji kiedy inwestycja nie przyniosła jeszcze ani złotówki zysku. To tak jakby podatek od gości w hotelu płacić już w momencie jego budowy – to przecież absurd! – komentuje Prezes ZPP Cezary Kaźmierczak. Brak zmian w strukturze podatku miedziowego sprawia, że realizacja niektórych nowych projektów inwestycyjnych w sektorze wydobywczym jest wręcz niemożliwa przez ich nieopłacalność. To z kolei ogranicza aktywność gospodarczą i potencjalne dochody budżetowe, które mógłby być generowane przez nowe inwestycje.

    Toczące się obecnie w Sejmie prace nad poselskim projektem ustawy, którego celem jest zmniejszenie tzw. podatku miedziowego o 15%, niestety nie rozwiązują problemu. Jeśli nie zostanie zmieniona konstrukcja podatku, efektywna stopa opodatkowania wciąż będzie wynosić dla niektórych projektów nawet 106%. Tworząc tak niekorzystne warunki dla inwestycji, Polska pozbywa się kolejnych miliardów złotych, które pomogłyby w tworzeniu zrównoważonego budżetu, a także ogranicza szanse zrealizowania podstawowych celów zawartych w Strategii na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, w ramach której kluczowym punktem jest właśnie zwiększenie udziału inwestycji w tworzeniu PKB. Luka inwestycyjna, którą obserwujemy już od lat, mogłaby zostać ograniczona m.in. poprzez promowanie (krajowych i zagranicznych) inwestycji w wydobycie miedzi. Ze względu na długi cykl życia tego rodzaju inwestycji pozytywne efekty takie jak wzrost PKB, tworzenie dobrze płatnych miejsc pracy, czy wzrost dochodów dla budżetu centralnego i samorządów mają charakter długookresowy.

    Dziś w Świetlicy Wolności odbyła się debata przy okrągłym stole pt. Jak skutecznie rozwijać sektor wydobywczy miedzi i srebra w Polsce? Istota trwałych i długofalowych inwestycji w obliczu spowolnienia gospodarczego. Rozmowa miała charakter ekspercki i zamknięty – jej uczestnicy dyskutowali na temat możliwych rozwiązań wpływających na wzrost inwestycji w sektorze wydobywczym w Polsce i ich znaczenia dla gospodarki, szczególnie w perspektywie nadchodzącego spowolnienia.

     

    EY_Analiza opodatkowania wydobycia miedzi w Polsce_nowe inwestycje_Raport

    EY_Analiza opodatkowania wydobycia miedzi w Polsce_nowe inwestycje_Główne wnioski_Prezentacja

     

    Fot. Alexas_Fotos/pixabay.com

    Najwięcej przeciwników zakazu handlu… w małych miastach i wśród osób pracujących… w handlu

    Warszawa, 2 kwietnia 2019 r. 

     

    Najwięcej przeciwników zakazu handlu… w małych miastach i wśród osób pracujących… w handlu

    Dom badawczy Maison&Partners przeprowadził na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców kolejną już falę badania postaw Polaków wobec zakazu handlu w niedziele. Generalne wnioski z lektury jego wyników pozostają tożsame z tymi wysnuwanymi na podstawie poprzednich edycji badania – ograniczenia mają najwięcej przeciwników wśród mieszkańców małych miast, a także osób pracujących aktualnie, bądź w przeszłości, w sektorze handlowym.


    W najnowszej fali badania możemy zaobserwować pewien wzrost odsetka ankietowanych pozytywnie oceniających rozwiązania z 2018 roku, czyli dwie niedziele handlowe w miesiącu – osoby deklarujące, że oceniają te regulacje raczej lub zdecydowanie pozytywnie stanowią 45% badanych. W listopadzie 2018 roku było ich 43% – mamy zatem do czynienia ze wzrostem o 2 punkty procentowe.


    Widzimy wyraźnie, że ludzie, dostrzegając jak uciążliwe są regulacje obowiązujące w tej chwili, i jak dokuczliwy może być całkowity zakaz handlu od 2020 roku, przychylniej oceniają to, co było rok temu, czyli dwie niedziele handlowe w miesiącu – twierdzi Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP. – Nic w tym dziwnego,
    w perspektywie najbardziej restrykcyjnych regulacji, które mają zacząć obowiązywać
    w przyszłym roku, łagodniejsze ograniczenia wyglądają na dużo bardziej racjonalne.


    Odsetek osób jakkolwiek popierających rozwiązania obowiązujące w 2019 roku wynosi 37% i jest o cztery punkty procentowe niższy, niż w pierwszej fali badania, która przeprowadzona była w listopadzie 2018 roku. Podobnie jest w przypadku odsetka zwolenników regulacji przyszłorocznych, czyli zakazu handlu we wszystkie niedziele – wynosi on 32% badanych, podczas gdy w listopadzie 2018 roku było ich 35%.


    Mniej krytyczna ocena rozwiązań z 2018 roku znajduje swoje przełożenie na liczbę przeciwników jakichkolwiek ograniczeń zakazu handlu, która nieco spadła. Jednocześnie, odsetek przeciwników regulacji obowiązujących w 2019 i planowanych na 2020 rok pozostaje taki sam – mniej więcej połowa Polaków jest przeciwna tym rozwiązaniom. Spadła również liczba zwolenników zakazu handlu w niedziele – z 31% w listopadzie 2018 roku, do 26% w bieżącej edycji.


    Jeśli chodzi o strukturę grupy przeciwników zakazu handlu w niedziele, tendencje pozostają niezmienne – podkreśla prof. Dominika MaisonWciąż dostrzegamy, że odsetek osób krytycznych wobec regulacji jest wyższy wśród mieszkańców małych miast i wśród osób pracujących w handlu. Zauważamy to od pierwszej fali badania, w najnowszej edycji nic się pod tym względem nie zmieniło.


    Interesujące jest, że marcowy pomiar wykazuje po raz kolejny spadek odsetka osób, które uważają zakaz handlu w niedziele za jedno z dwóch najlepszych działań rządu – regulacja jest coraz gorzej postrzegana na tle innych działań rządu PiS. 

     

    2.04.2019 Badanie ZPP: Postawy i opinie wobec ograniczenia handlu w niedziele – fala 4

     

    Fot. brian/flickr.com

     

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery