• PL
  • EN
  • szukaj

    Komentarz ZPP na temat Aktu w sprawie danych (Data Act)

    Warszawa, 21 czerwca 2022 r.

     

    Komentarz ZPP na temat Aktu w sprawie danych (Data Act)

     

    Unia Europejska określiła kształtowanie cyfrowej przyszłości Europy jako jeden ze swoich głównych priorytetów. Jednym z elementów podjętej inicjatywy jest Europejska strategia dotycząca danych.  Strategia ma na celu utworzenie jednolitego rynku danych w Unii Europejskiej, który zwiększy konkurencyjność globalną Europy w zakresie dostępu do wykorzystania danych w gospodarce oraz zapewni kontrolę nad podmiotami generującymi dane. Ponadto, jest ona oparta na umiejscowieniu ludzi na pierwszym miejscu w rozwoju technologii, zagwarantowaniu praw użytkowników w  świecie cyfrowym oraz ochronie i promocji wartości europejskich.

    Komisja Europejska przedstawiła 23 lutego 2022 roku projekt rozporządzenie w sprawie zharmonizowanych zasad dotyczących sprawiedliwego dostępu do danych i korzystania z nich. Regulacja znana również jako Akt w sprawie danych (Data Act) jest drugim aktem prawa unijnego zaproponowanym w ramach Europejskiej strategii dotyczącej ochrony danych obok propozycji rozporządzenia – Akt w sprawie zarządzania danymi (Data Governance Act).

    Założeniem projektu jest uczynienie Europy liderem globalnym w wykorzystaniu stale wzrastającego potencjału gospodarki opartej na danych. Rozwiązania bazujące na danych mogą przynieść wymierne korzyści dla przedsiębiorstw i konsumentów w Unii Europejskiej. Zwiększenie efektywności wykorzystania danych może obniżyć koszty wytworzenia nowych produktów oraz świadczenia usług a tym samym zwiększyć ich dostępność. Możliwe jest także zwiększenie równowagi i efektywności energetycznej oraz zmiana systemów transportowych na mniej emisyjne i wydajniejsze, co z kolei wspomoże realizację celów proklimatycznych ustanowionych w Europejskim Zielonym Ładzie.

    Akt w sprawie danych reguluje stan prawny, uwarunkowania techniczne oraz kwestie ekonomiczne będące podstawą dla wykorzystania danych. Dąży on do uwolnienia niezagospodarowanego potencjału danych przemysłowych, których Komisji Europejskiej aż 80 procent pozostaje niewykorzystane.[1] Komisja zakłada, że do 2028 roku wartość PKB wygenerowana dzięki zwiększeniu użycia danych na podstawie nowych przepisów wzrośnie o 270 mld euro.[2]

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) jako pozytywne ocenia zapisy zachęcające producentów do inwestowania w generowanie danych wyższej jakości. Uważamy, że jest to ważny czynnik prowadzący do zwiększenia konkurencji przedsiębiorstw oraz dobrobytu konsumentów w Unii Europejskiej.

    Zauważamy jednak, że projekt nie ustrzegł się całkowicie mankamentów. Na słowa krytyki zasługuje zapis, który przyznaje rządom oraz instytucjom publicznym Unii Europejskiej prawo dostępu do danych przedsiębiorstw w “wyjątkowej potrzebie”. Zgodnie z rozdziałem II projektu rozporządzenia, obowiązkowy i darmowy dostęp podmiotów publicznych do danych przedsiębiorstw powinien być uwarunkowany występowaniem “stanu zagrożenia publicznego”. Jego definicja znalazła swoje umiejscowienie w artykule 2, paragrafie (10) projektu rozporządzenia.[3]

    „stan wyjątkowy” oznacza wyjątkową sytuację, która ma negatywny wpływ na ludność Unii, państwa członkowskiego lub jego części, grożącą poważnymi i trwałymi skutkami dla warunków życia lub stabilności gospodarczej albo znacznej degradacji aktywów gospodarczych w Unii lub odpowiedniego państwa członkowskiego;

    Powyższa definicja daje duże ramy interpretacyjne dla zakwalifikowania danej sytuacji jako „stanu zagrożenia publicznego”. W związku z powyższym może wystąpić wysokie ryzyko nadużycia pozycji organu publicznego do wystąpienia o przekazanie danych w „wyjątkowej potrzebie”. Takie rozwiązanie będzie prowadziło do niższej pewności prawnej i może narazić przedsiębiorstwa na szkody wywołane przymusowym i nieodpłatnym ujawnieniem zgromadzonych danych.

    Akt w sprawie danych, w artykule 20, wprowadza mechanizm odszkodowawczy w przypadkach przekazania danych w wyjątkowej potrzebie przez podmiot prywatny. Mechanizm ten jest jednak oparty na ogólnym sformułowaniu, które będzie wymagało każdorazowej skomplikowanej oceny względem poniesionych dodatkowych kosztów przez przedsiębiorcę. Takie postępowanie wydłuży proces rozpatrywania wniesionych wniosków oraz nie daje gwarancji pokrycia strat przedsiębiorstwa spowodowanego działaniem organu publicznego.

    Podsumowując, ZPP popiera wzrost wykorzystania danych gromadzonych w Unii Europejskiej a także wyrównanie warunków ich uczciwego wykorzystania. Jednakże, w zaproponowanym brzmieniu, Data Act posiada pewne mankamenty prawne, które mogą prowadzić do osłabienia pozycji przedsiębiorstw względem podmiotów publicznych oraz wprowadzić niepewność prawną w zakresie egzekwowania prawa.

    Wzywamy Europejskich prawodawców do zachowania proporcji w zakresie projektowanego rozporządzenia poprzez ograniczenie udostępnienia danych organom publicznych jedynie do bezwzględnie niezbędnych przypadków oraz zapobieżenia powstaniu przepisów, które mogłaby ograniczać rozwój ambitnych MŚP. W czasie negocjacji międzyinstytucjonalnych uważamy za niezbędne wypracowanie rozwiązań, które nie będą sprzeczne z obecnie funkcjonującymi oraz przyszłymi aktami legislacyjnymi z zakresu gospodarki cyfrowej.

    ***

    [1] https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/pl/ip_22_1113

    [2] https://ec.europa.eu/newsroom/dae/redirection/document/83541

    [3] https://ec.europa.eu/newsroom/dae/redirection/document/83521

     

    Zobacz: 21.06.2022 Komentarz ZPP na temat Aktu w sprawie danych (Data Act)

    Komentarz ZPP ws. sytuacji cenowej na rynku energii i gazu

    Warszawa, 3 czerwca 2022 r. 

     

    Komentarz ZPP ws. sytuacji cenowej na rynku energii i gazu

    Cenowy rollercoaster na europejskich giełdach energii i gazu trwa od końca 2020 r. Po okresie lockdownów wywołanych pandemią koronawirusa gospodarka wspólnotowa, starając się nadrobić utracony czas i korzyści, pokazała rekordowe zapotrzebowanie na moc. W wyniku szeregu czynników ceny gazu, na przestrzeni półtora roku, wzrosły z około 60zł/MWh do ponad 500zł/MWh. Z kolei kontrakt roczny na energię elektryczną w 2020 r. można było kupić po 210zł/MWh, podczas gdy w ostatnich dniach wycena tego kontraktu na Towarowej Giełdzie Energii w Polsce zbliżyła się do 1200zł/MWh. Ceny w Niemczech, czy we Francji, są jeszcze wyższe. Jak z sytuacją tą poradzi sobie Europa? Chcąc utrzymać konkurencyjność gospodarki, należy szczegółowo przeanalizować kondycję finansową nie tylko branż energochłonnych, ale niemal wszystkich wielko-wolumenowych odbiorców.

    Dlaczego obecna sytuacja jest szczególna?

    Przez ostatnią dekadę wahania cen energii i gazu, w skali roku – czy nawet z roku na rok – nie były duże. Wynosiły od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych za megawatogodzinę. Stan ten powodował, że większość przedsiębiorców nie przywiązywała zbyt dużej wagi do budowania strategii zakupowej w obszarze energii i gazu. Rynek cen energii i gazu był względnie przewidywalny, a więc i prognozowanie końcowych cen produktów i usług było w firmach historycznie działaniem raczej rutynowym.

    Sytuacja po raz pierwszy zmieniła się w 2018 roku, kiedy to ceny energii i gazu rosły w kolejnych miesiącach, by w listopadzie-grudniu wyznaczyć ówczesne szczyty cenowe.  Konkurujące między sobą podmioty mogły po raz pierwszy wówczas zaobserwować istotne różnice we wzajemnych kosztach tych mediów – co uzależnione było przede wszystkim od okresu w którym zawierali umowę (zabezpieczali ceny kontraktu na kolejny rok). Można jednak powiedzieć, że o ile to czy Podmiot 1 płacił 250zł za MWh energii, a Podmiot 2 płacił 400zł za MWh mogło przekładać się na konkurencyjność Podmiotu 1 względem Podmiotu 2 – tak raczej żadnemu z nich nie groziła utrata płynności finansowej.

    Kolejne 2 lata (2019 i 2020) były wyraźnie spadkowe w obrębie cen. To co jednak wydarzyło się w 2021 r. i obserwujemy do dziś ma znamiona daleko idącej destabilizacji na rynku. Brak przewidywalności kosztów jest jednym z największych wyzwań i zagrożeń dla przedsiębiorców, a skala zjawiska jest obecnie niespotykana względem jakichkolwiek doświadczeń z przeszłości.

    Aby zilustrować problem na przykładzie: Rozpiętość cenowa w energii, w kontrakcie rocznym na TGE, w 2021 r. wyniosła około 675zł/MWh (różnica pomiędzy wyceną najniższą i najwyższą), a w gazie było to blisko 600zł/MWh. A zatem przytaczany już Podmiot 1, przyjmijmy dla uproszczenia, że zużywa około 10 GWh/r i energii i gazu – gdyby swoje ceny na 2022 r. zabezpieczył w styczniu 2021 (dokonał zakupu kontraktu rocznego na 2022 r.) – uzyskałby ceny netto (bez narzutów sprzedawcy, praw majątkowych, akcyzy, itd.) około 260zł/MWh w energii i 70zł/MWh w gazie. Gdyby zaś Podmiot 2, o zbliżonym zużyciu (około 10GWh/r w energii i gazie), ten sam kontrakt roczny (na 2022 r.) zakupił w okresie najwyższych szczytów cenowych, a więc pod koniec 2021 r. – wówczas uzyskałby ceny 935zł/MWh energii i 659zł/MWh gazu.

    Podmiot 1: 260zł/MWh x 10 000 MWh = 2,6 mln PLN oraz 70zł/MWh x 10 000 MWh = 0,7 mln PLN

    Podmiot 2: 935zł/MWh x 10 000 MWh = 9,35 mln PLN oraz 659 zł/MWh x 10 000 MWh – 6,59 mln PLN

    Różnica w kosztach obu mediów pomiędzy Podmiotem 1 a Podmiotem 2 to 12,64 mln PLN, podczas gdy sumaryczne koszty pierwszego z nich (Podmiot 1) wynosiłyby 3,3 mln PLN, a drugiego (Podmiot 2) blisko 16 mln PLN. Przy założeniu, że Podmiot 2 nie śledził cen na rynku energii i gazu, i jak co roku przystąpił do przedłużenia umów sprzedaży tuż przed wejściem nowego okresu rozliczeniowego, mógł zderzyć się z sytuacją w której jego koszty w obrębie energii i gazu wzrosły nieoczekiwanie o 480%. Próba jednorazowego przełożenia ów kosztów w cenę produktu końcowego mogłaby wyrzucić producenta z rynku, szczególnie, że firmy konkurencyjne niekoniecznie równocześnie borykają się z podobnymi trudnościami. Powyższy przykład ilustruje naturalnie pewien skrajny przypadek, jednak jak najbardziej możliwy.

    Z uwagi, że dynamika cenowa w 2022 r. pozostaje bardzo duża, jak również pułapy cenowe były przez pierwszych 5 miesięcy br. szczególnie wysokie – można domniemywać iż jest coraz mniej na rynku podmiotów, które pracują dziś w oparciu o ceny energii i/lub gazu zabezpieczone z większym wyprzedzeniem, a więc niskie. Od 2023 r. wzrost kosztów energii i gazu dotyczyć będzie zapewne większości odbiorców (poza odbiorcami chronionymi na drodze specjalnych aktów prawnych – jak np. odbiorcy indywidualni). Utrzymywanie się cen energii i gazu na bardzo wysokich poziomach już spowodowało wzrost cen wielu surowców, półproduktów i produktów końcowych. Przerwane łańcuchy dostaw i luki produkcyjne w okresie pandemii, a obecnie wojna na Ukrainie pogłębiły tylko zjawisko inflacyjne, o którym mówi się dziś wiele.

    Jak znaleźliśmy się na dzisiejszych szczytach cenowych?

    Jako pierwsza zaczęła rosnąć cena gazu w Europie. W 2021 r. Stary Kontynent zmagał się niską podażą tego surowca na rynku. Z jednej strony bowiem strona rosyjska ograniczała dostawy usiłując wywrzeć presję na UE, licząc na pozytywną certyfikację Nord Stream 2 – projektu budzącego przez lata wiele kontrowersji. Z drugiej zaś – gospodarka azjatycka, odbudowując się po pandemii, oferowała wyższe ceny dostawcom LNG, którzy część wolumenów gazu, który zwyczajowo przypłynąłby do Europy – kierowali do Azji. Wyższe zapotrzebowanie na moc – globalnie – zwiększyło popyt na węgiel. Poza komplikacjami losowymi, jak np. seria powodzi w Chinach, w wyniku których zalanych zostało około 60 tamtejszych kopalni węgla – znacząco zwiększone zapotrzebowanie na ten surowiec wywindowało jego ceny czterokrotnie. Warto przy tym również zauważyć, że coraz wyższe ceny gazu wpływały wprost proporcjonalnie na zainteresowanie węglem z uwagi, że produkcja energii elektrycznej w instalacjach opalanych gazem przestała być rentowna. To z kolei spowodowało przywołanie do pracy wielu mniej efektywnych bloków węglowych, które w poprzednich latach nie pracowały z taką intensywnością. Zwiększona produkcja energii z węgla zwiększyła popyt na emisje do uprawnień CO2, których cena na przestrzeni 2021 r. wzrosła trzykrotnie. Analitycy rynkowi upatrują wprawdzie w tym zjawisku również dużej aktywności instytucji finansowych (spekulantów), co jednak nie zmienia faktu, że udział kosztów uprawnień do emisji CO2 wzrósł w cenie energii znacząco. Wojna na Ukrainie oraz nałożone na Rosję sankcje podniosły niepewność na rynku jeśli chodzi o stabilne źródła dostaw węgla i gazu, a zatem musiał ponownie zwiększyć się koszt energii. I choć w obecnych cenach, które obserwujemy na Towarowej Giełdzie Energii, z pewnością skalkulowane jest wiele tej niepewności – a więc zawierają one ryzyko dostawy w przyszłości paliw po nieznanej cenie – to jednak trudno przewidzieć w jakim horyzoncie sprawy nabiorą pozytywnego obrotu – czyli rynek zacznie dążyć do stabilizacji cenowej.

    W tak dynamicznie zmieniającym się otoczeniu cenowym branże energochłonne, ale i wszelkie inne działalności gospodarcze zużywające nieco więcej energii lub gazu, z niepokojem patrzą w przyszłość. O ile pandemia na kilka miesięcy zachwiała logistyką w wielu branżach, tak jeśli będziemy mieli do czynienia z masowymi upadłościami przedsiębiorstw – powstanie luka, której nie da się nadrobić w kilka miesięcy. Szczególnie dotknie to małe i średnie firmy, które nie posiadają wystarczających rezerw finansowych. Dotyczy to zarówno sytuacji polskiej, jak i całej Wspólnoty. W Azji wprawdzie obserwowane są również rozmaite problemy gospodarcze, głównie wywołane pandemią, należy się jednak spodziewać, że firmy z tego kontynentu będą próbowały wypełnić powstałe w Europie deficyty różnego rodzaju produktów. Co przełoży się na coraz niższą konkurencyjność gospodarki europejskiej, a może nawet jej deindustrializację. Kluczowe dziś pytanie, to jak długo firmy krajowe i europejskie będą mogły sobie pozwolić na ponoszenie strat. Z chwilą utraty przez nie płynności, w pierwszej kolejności odbije się to na rynku pracy.

    Jak minimalizować skutki obecnej sytuacji?

    Komisja Europejska dyskusję wokół działań mających uchronić przedsiębiorców przed skutkami szybko rosnących cen energii i gazu prowadzi już drugi miesiąc. Analizowany jest pakiet rozwiązań, mających na celu nie tylko zwiększenie bezpieczeństwa dostaw, ale również spowodowanie by rodzime firmy mogły sobie na zakup energii oraz gazu pozwolić. Wśród proponowanych w ramach dokumentu COM/2022/138 („Security of supply and affordable energy prices: Options for immediate measures and preparing for next winter”) rozwiązań – jest wprowadzenie między innymi cen maksymalnych w obrocie energią i gazem, ale też wsparcie płynności przedsiębiorstw i ustanowienie rekompensat. Analizowana jest między innymi możliwość redystrybucji zysków ze sprzedaży energii elektrycznej, uzyskiwana przez wytwórców w oparciu o tzw. mechanizm merit order. Na jego podstawie wszystkie jednostki wytwórcze, biorące udział w ofertowaniu uzyskują najwyższą cenę, wyznaczoną przez oferenta, który jako ostatni został przez operatora uwzględniony w zapotrzebowaniu na moc. Część instalacji, mając znacznie niższe koszty wytworzenia energii, od wielu miesięcy uzyskuje więc zdecydowanie wyższe przychody z tytułu produkcji energii niż prognozowano to jeszcze rok temu.

    Warto podkreślić rolę edukacji i rozpowszechniania informacji nt. dostępnych sposobów zabezpieczania cen na przyszłość. Wiele w zakresie świadomego budowania cen w przyszłości mogą bowiem zrobić sami przedsiębiorcy, a niejednokrotnie brakuje wśród odbiorców podstawowej wiedzy w zakresie narzędzi i możliwości, które daje Towarowa Giełda Energii. Dla przykładu, od początku 2022 r. średnie ceny energii na Rynku Dnia Następnego (SPOT) oscylują w okolicach 600zł/MWh – podczas gdy jak wspomniano powyżej – obecnie cena kontraktu na rok 2023 to blisko 1200zł/MWh. Energię i gaz odbiorcy kontraktować mogą w oparciu o ceny bieżące (SPOT), jak również kontrakty terminowe – tygodniowe, miesięczne, kwartalne i roczne. W sytuacji w której dany podmiot obawia się o płynność finansową i dzisiejsze wyceny kontraktu rocznego (fixed price) nie są dla niego akceptowalne – być może powinien rozważyć zakupy energii lub gazu umożliwiające podążanie za trendem, zmieniającym się w czasie. I odwrotnie – w okrasach, w których ceny na rynku są atrakcyjne (jak np. w 2020 r.) z perspektywy stabilności kosztów – być może dobrym rozwiązaniem byłoby zabezpieczenie cen na dłuższy okres wprzód (w energii jest to możliwe na 4 lata wprzód, w gazie na 2 lata wprzód). Dodatkowo – coraz większym zainteresowaniem cieszą się kontrakty cPPA łączące odbiorców z wytwórcami OZE za pomocą umów korporacyjnych. Dziś rozwiązania te mogą stanowić alternatywę cenową.

    Jak długo wysokie ceny z nami pozostaną?

    Głosy o spowolnieniu gospodarczym w Europie są już coraz częściej słyszalne. W trakcie recesji utrzymanie wysokich cen paliw nie wydaje się być możliwe, z uwagi na wyraźnie mniejsze w takich okresach zapotrzebowanie na moc. Destabilizacja rynków węgla, gazu, energii oraz innych nie powinna trwać w nieskończoność. W ostatnich tygodniach w wycenach gazu już obserwujemy delikatny trend spadkowy. W Niemczech i Francji jest on widoczny również w energii. Co prawda póki co mówimy o korektach niewielkich w stosunku do szczytów cenowych na których znaleźliśmy na przełomie 2021/2022, niemniej o ile obecna trudna sytuacja cenowa rozpoczęła się od gazu – tak również spadek cen gazu powinien przełożyć się na niższe wyceny energii. Pozycja gazu w europejskim miksie energetycznym wyraźnie osłabła na skutek polityki rosyjskiej. Zapotrzebowanie na gaz w Europie jest dziś na zdecydowanie niższych poziomach niż w okresie pandemii i zbliżyło się do tego z 2018 r. Z kolei wolumen dostaw gazu do Europy jest obecnie na w pełni zadowalającym poziomie. Istotnie zwiększył się import LNG, ale też Norwegia dostarcza europejskim odbiorcom zwiększone ilości tego paliwa. Po napełnieniu europejskich magazynów do poziomu min. 80% wymaganego na ten rok w unijnym rozporządzeniu w sprawie ustanowienia obowiązku minimalnego magazynowania gazu (Gas Storage Regulation) sytuacja podażowa w 4Q2022 i 1Q2023 r. powinna być mniej nerwowa niż bez tej regulacji. Jeśli więc nie wystąpią inne nieprzewidziane okoliczności spadek cen gazu jeszcze w br., bądź najdalej z chwilą zakończenia najbliższego okresu grzewczego, jest możliwy. Niższa cena gazu da lepszą rentowność energetyki gazowej, co z kolei powinno osłabić popyt na węgiel. W obliczu spadku zapotrzebowania na węgiel nie tylko wpłynąć powinno to dodatnio na jego wycenę, ale też ograniczenie wykorzystania najmniej efektywnych bloków konwencjonalnych – przełożyć powinno się na mniejsze zapotrzebowanie na uprawnienia do emisji CO2, a zatem koszty wytworzenia energii. Gdyby też Francja uporała się z przestojami produkcyjnymi w krajowej energetyce atomowej i ceny zarówno we Francji jak i w Niemczech spadły poniżej wycen na Towarowej Giełdzie Energii w Polsce – z eksportera energii netto – prawdopodobnie powrócilibyśmy jako kraj do pozycji importera energii, co zmniejszyłoby obecne, rekordowe zapotrzebowanie na moc w naszym krajowym systemie.

    Kluczowym pytaniem jest naturalnie to jak głęboka korekta jest dziś na rynku możliwa, jak szybko nastąpi i na ile zniweluje występujące w ostatnich miesiącach problemy.

    Zobacz: 03.06.2022 Komentarz ZPP ws. sytuacji cenowej na rynku energii i gazu

    Komentarz ZPP: Cenne dwa lata dla wytwórców OZE i inwestorów – przedłużenie terminów uruchamiania inwestycji

    Warszawa, 24 maja 2022 r. 

    Komentarz ZPP: Cenne dwa lata dla wytwórców OZE i inwestorów – przedłużenie terminów uruchamiania inwestycji

     

    Oczekiwana przez branżę poprawka ustawy o OZE wydłuża termin uruchomienia inwestycji w odnawialne źródła energii, uwzględniając krytyczną sytuację w dostawach turbin wiatrowych i paneli fotowoltaicznych, wywołaną przerwaniem na skutek pandemii łańcuchów dostaw. Dodatkowo stan wojny za naszą wschodnią granicą spowodował ogromny wzrost zapotrzebowania na odnawialne źródła energii w Europie, jako katalizatora niezależności energetycznej. Sytuacja ta spotęgowała opóźnienia w dostawach sprzętu dla inwestorów na naszym rynku; ustawowe wydłużenie terminu uruchomienia instalacji odbieramy więc jako słuszne.

    Wyścig z czasem o czystą i tanią energię trwa, a w ostatnim czasie jego przebieg staje się coraz bardziej dramatyczny. Z jednej strony nikt już dziś nie kwestionuje faktu, że jako kraj, kontynent i świat pilnie potrzebujemy  więcej instalacji OZE. Z drugiej zaś tempo rozwoju odnawialnych źródeł energii jest niewystarczające. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców wielokrotnie zwracał uwagę na konieczność podjęcia w Polsce inicjatyw ustawodawczych, które ułatwiłyby rozwój branży OZE. Przyjęta w ostatnich dniach poprawka do ustawy o odnawialnych źródłach energii, oddalająca w czasie termin dostarczenia po raz pierwszy do sieci energii elektrycznej z nowopowstałej instalacji OZE, przyczyni się do realizacji w sposób niezaburzony licznych, rozpoczętych już inwestycji.

    12 maja 2022 r. Sejm przyjął ustawę o zmianie ustawy Prawo ochrony środowiska oraz niektórych innych ustaw, wprowadzając między innymi poprawkę do ustawy o OZE, o treści:

     Art. 4. W ustawie z dnia 20 lutego 2015 r. o odnawialnych źródłach energii (Dz. U. z 2021 r. poz. 610, 1093, 1873 i 2376 oraz z 2022 r. poz. 467) w art. 184d w ust. 1 w części wspólnej dwukrotnie użyte wyrazy „30 czerwca 2022 r.” zastępuje się wyrazami „16 lipca 2024 r.”.

    Zgodnie z poselską poprawką, która znalazła się w rządowym projekcie ustawy, termin 30 czerwca 2022 r. na dostarczenie po raz pierwszy do sieci energii elektrycznej został wydłużony o ponad 2 lata, tj. do 16 lipca 2024 r. Sejmowa Komisja Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa projekt poparła, a podczas parlamentarnego głosowania zmiany jednogłośnie przyjęto.

    W opinii ZPP zmiana ta leży w interesie wielu inwestorów i przedsiębiorców, którzy w obliczu pandemii i wojny na Ukrainie borykają się z licznymi problemami skutkującymi opóźnieniami w realizacji rozpoczętych już budów. Podstawowa komplikacja w harmonogramach inwestycji dziś to wydłużenie terminów dostaw elementów turbin wiatrowych i paneli fotowoltaicznych, odpływ pracowników (związany z wojną na Ukrainie), ale też mniejsza dostępność materiałów budowlanych (po pandemii koronawirusa) i szybko rosnące koszty, m.in. transportu.

    Okoliczności te powodują, że odroczenie terminu wprowadzenia do sieci pierwszej energii wytworzonej z projektów odnawialnych źródeł energii (OZE), które wygrały aukcje w 2020 i 2021 r., przyczyni się do podtrzymania ważności zawartych w przeszłości umów przyłączeniowych, dzięki czemu przedsiębiorstwa energetyczne nie będą ich wypowiadać. A taki scenariusz groził części projektów, których finalizacja (często nie z winy inwestorów) przekroczyć miała zakładany pierwotnie termin 30 czerwca 2022 r.

    Nie możemy sobie dziś pozwolić na to, aby względy proceduralne, w tym biurokratyczne komplikacje, stawały na drodze do finalizacji inwestycji w nowe źródła wytwórcze OZE. Wśród przedsiębiorców z roku na rok rośnie zainteresowanie zieloną energią. Stanowi ona nie tylko cel w formułowanych strategiach z zakresu ESG, ale też coraz więcej krajowych podmiotów już dziś dostrzega, że aby utrzymać się w międzynarodowych łańcuchach dostaw będą musiały stać się neutralne klimatycznie. A obecny deficyt zielonej energii na krajowym rynku energetycznym przekroczył już 10 TWh rocznie.

    Ponadto taksonomia zrównoważonego finansowania UE zakłada przekierowanie inwestycji w kierunku zgodnym z założeniami europejskiego Zielonego Ładu. Brak transformacji energetycznej przedsiębiorstwa może narazić je na utrudniony dostęp do tanich kredytów i usług finansowych. Z tej perspektywy popyt na zieloną energię, a więc boom instalacyjny w wolnej od CO2 energetyce rozproszonej jest stale rosnący. Eliminacja wszelkich przeszkód w realizacji projektów OZE jest w interesie całej polskiej i europejskiej gospodarki. W szczególności w sytuacji nieplanowanego, pilnego odwrotu od paliw kopalnych pochodzących z Rosji (na skutek wojny i wdrożonych sankcji).

    Na dniach nowe rozwiązania legislacyjne, które pozwolą przyspieszyć inwestycje w odnawialne źródła energii ma też zaproponować Komisja Europejska. Zapowiadane jest m.in. skrócenie długotrwałych procedur związanych z uzyskiwaniem pozwoleń poprzez przyznanie projektom OZE statusu inwestycji celu publicznego. Poza terenami cennymi przyrodniczo procedura uzyskiwania kompletu decyzji dla nowych instalacji OZE ma trwać maksymalnie rok (z możliwością wydłużenia o 3 miesiące w „wyjątkowych okolicznościach”). Dla najmniejszych projektów OZE, o mocy do 150 kW, czas na wydanie decyzji miałby być jeszcze krótszy i wynosić około 6 miesięcy.

    ZPP od lat apeluje o uproszczenie zasad wydawania pozwoleń dla źródeł odnawialnych na terenach poprzemysłowych. Mamy więc nadzieję na szybką realizację naszego postulatu.

    W pakiecie regulacji, który wkrótce zaproponuje Bruksela, pojawić ma się zestaw rozwiązań, których wdrożenie pomoże w osiągnięciu zwiększonego celu redukcji emisji CO2 w Unii Europejskiej w okresie 1990–2030 o 55 proc. Zapowiadana jest m.in. nowelizacja unijnej dyrektywy o odnawialnych źródłach energii z 2018 roku. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców z uznaniem przyjmuje mobilizację krajowych polityków w zakresie znoszenia barier legislacyjnych, stojących na przeszkodzie dynamicznemu rozwojowi branży OZE. Gorąco liczymy również na kolejne inicjatywy, jak choćby wielokrotnie wnioskowane zniesienie ustawy odległościowej (tzw. 10H).

     

    Zobacz: 24.05.2022 Komentarz ZPP Cenne dwa lata dla wytwórców OZE i inwestorów – przedłużenie terminów uruchamiania inwestycji

    Komentarz ZPP do sprawozdania Parlamentu Europejskiego wobec wniosku dotyczącego dyrektywy w sprawie poprawy warunków pracy za pośrednictwem platform internetowych

    Warszawa, 23 maja 2022 r. 

     

    Komentarz ZPP do sprawozdania Parlamentu Europejskiego wobec wniosku dotyczącego dyrektywy w sprawie poprawy warunków pracy za pośrednictwem platform internetowych

     

    Praca wykonywana za pośrednictwem internetowych platform pracy rozwija się w Europie niezwykle dynamicznie. Świadczy o tym tempo rozwoju tych platform, których na jednolitym rynku unijnym funkcjonuje obecnie ponad pięćset.[1] W szybkim tempie wzrasta także liczba ludzi prowadzących aktywność zawodową za pośrednictwem platform. Obecnie jest to 28 milionów osób, natomiast zgodnie z przewidywaniami w 2025 roku będzie aż 43 miliony “pracowników platformowych”.[2] Powyższe pokazuje jak perspektywicznym rynkiem jest świadczenie usług za pośrednictwem internetowych platform pracy.

    Komisja Europejska przedstawiła 9 grudnia 2021 roku propozycję dyrektywy mającej na celu poprawienie warunków pracy za pośrednictwem platform internetowych oraz wsparcie równoważonego rozwoju tychże. W celu poprawy warunków pracy Komisja Europejska zakłada objęcie osób ją wykonujących dostępem do praw pracowniczych oraz świadczeń społecznych.

    Powyższe miałoby zostać osiągnięte poprzez reklasyfikację statusu zatrudnienie. Obecnie większość kontraktorów prowadzi aktywność zawodową za pośrednictwem internetowych platform w oparciu o samozatrudnienie. Propozycja Komisji dąży do znacznej zmiany tej proporcji na rzecz zatrudnienia opartego na stosunku pracy, którego istnienie byłoby domniemane. Obalenie tego domniemania leżałoby po stronie platformy co ma w założeniu zdjąć ciężar działania z osoby wykonującej pracę. Ponadto, dyrektywa zawiera regulacje w przedmiocie weryfikacji decyzji podejmowanych przez zautomatyzowane algorytmy i prawa do ich weryfikacji przez człowieka oraz reguluje dostęp organów publicznych do danych gromadzonych i przetwarzanych przez platformy.

    Prace nad przedstawionym projektem trwają obecnie w Parlamencie Europejskim, który wypracowuje swój mandat do dalszych negocjacji międzyinstytucjonalnych. Sprawozdawczynią wniosku dotyczącego dyrektywy w sprawie poprawy warunków pracy w Komisji Zatrudnienia i Praw Socjalnych (EMPL) jest Elisabetta Gualmini.

    Na posiedzeniu komisji EMPL w dniu 19 maja 2022 roku, przedstawiony projekt wywołał spore oburzenie wśród przedstawicieli organizacji zrzeszających firmy platformowe tak samo jak w gronie ekspertów i legislatorów zajmujących się tematyką prawa pracy jak i gospodarki cyfrowej. Sprawozdanie posłanki Gualmini rozszerza zestaw kryteriów koniecznych do uznania statusu zatrudnienia osoby zarobkującej za pośrednictwem platformy na będącą zatrudnioną na podstawie stosunku pracy. W propozycji Komisji znalazło się pięć przesłanek, z których dwie muszą zostać spełnione, aby powstało domniemanie zatrudnienia przez internetową platformę pracy. Propozycja posłanki Gualmini wykreśla ten zapis z artykułu 4, czym rozszerza zestaw kryteriów do “niewyczerpującej listy” oraz przenosi go do motywów w projekcie dyrektywy, czyli do nie wiążącej części przepisów.

    Propozycja sprawozdawczyni jest wysoce ingerująca w relacje współpracy pomiędzy platformami a ich kontraktorami. Wynika to z silnego stanowiska jakie posiada posłanka w przedmiocie osób samozatrudnionych, które wyraziła w uzasadnieniu do projektu – „Fałszywe samozatrudnienie w gospodarce platformowej prowadzi do niepewności, niskich płac, zagrożeń bezpieczeństwa i odmowy wszelkich praw wynikających ze statusu zatrudnienia, w tym ochrony socjalnej”.[3]

    Rozszerzenie zakresu dyrektywy na automatyzowane oraz częściowo automatyzowane systemy monitorowania i podejmowania decyzji będzie w praktyce oznaczać objęcie zakresem dyrektywy zdecydowaną większość osób wykonujących pracę, albowiem nawet korzystanie z powszechnych obecnie metod organizowania pracy przez działy zasobów ludzkich (np. systemów meldowania obecności w pracy) będzie się wiązało z objęciem ich zakresem dyrektywy.

    Podział osób wykonujących pracę na samozatrudnionych oraz zatrudnionych na podstawie stosunku pracy jest niepełny. Nie uwzględnia istnienia innych form zatrudnienia funkcjonujących w państwach członkowskich. Dla przykładu w Polsce są to umowy cywilnoprawne, które nie znajdowałaby swojego odzwierciedlenia w podziale zaproponowanym w dyrektywie.

    Co więcej, niespójność rozwiązań zaproponowanych w projekcie można dostrzec w oparciu o praktykę pracy wykonywanej za pośrednictwem platform. Ustawodawca dążąc do poprawy warunków pracy kierował się w dużej mierze modelem funkcjonowania największych internetowych platform pracy, które pośredniczą w dostawach czy przewozach. Wątpliwości się pojawiają przy zastosowaniu zapisów powyższej propozycji do innych usług, takich jak usługi napraw, sprzątania czy opieki. W tym przypadku platforma jedynie pośredniczy w połączeniu zainteresowanych usługą konsumentów oraz kontraktorów. Biorąc pod uwagę powyższe trudno uzasadnić przyczynę, dla której taka platforma powinna zatrudnić odpowiednio fachowca, osobę sprzątającą czy osobę sprawującą opiekę. Platforma sprawuje jedynie pośrednictwo, dlatego nie jest podmiotem w relacji pracy osób samozatrudnionych.

    Pośrednictwo firm w łączeniu kontraktorów z konsumentami nie jest nowym mechanizmem na rynku. Wykonujący pracę sprzedawców produktów kosmetycznych, którym firma pośrednicząca dostarczała produktów, katalogów oraz baz kontaktów, nie byli uważani za osoby zatrudnione przez te firmy. Nie był do tej pory podważany status samozatrudnienia powyżej opisanego wykonywania pracy. Z tego powodu trudno jest zrozumieć uzasadnienie dla uregulowania pracy o podobnym charakterze, mającą tę jedyną różnicę, że jest wykonywana za pośrednictwem platformy internetowej – cyfrowej.

    Z zadowoleniem przyjmujemy inicjatywę uregulowania pracy na platformach. Unia Europejska może stać się pionierem w dziedzinie rozwiązań prawnych dotyczących tego sektora. Jednakże ZPP od momentu przedstawienia projektu przez Komisję Europejską zwraca uwagę na niedostateczne uwzględnienie głosu samych “pracowników platformowych”, których te regulacje mają dotyczyć.

    Większość “pracowników platformowych” jest zadowolonych z obecnej formy wykonywania pracy za pośrednictwem internetowych platform pracy – jest to wniosek z przeprowadzonych przez ZPP badań wśród kontaktorów platform.[4] Zmiany wprowadzone zapisami dyrektywy mogą doprowadzić do utraty dwóch głównych zalet wskazywanych przez osoby wykonujące pracę za pośrednictwem platform, czyli elastyczności oraz niskiego progu wejścia.

    ***

    [1] https://ec.europa.eu/social/BlobServlet?docId=24991&langId=en

    [2] https://ec.europa.eu/commission/presscorner/detail/en/ip_21_6605

    [3] https://www.europarl.europa.eu/doceo/document/EMPL-PR-731497_EN.docx

    [4]https://zpp.net.pl/badanie-zpp-95-pracownikow-platformowych-jest-zadowolonych-ze-wspolpracy-z-platformami-wiekszosc-z-nich-jest-przeciwna-przymusowym-umowom-o-prace/

     

    Zobacz: 23.05.2022 Komentarz ZPP do sprawozdania Parlamentu Europejskiego wobec wniosku dotyczącego dyrektywy w sprawie poprawy warunków pracy za pośrednictwem platform internetowych

    Minimalny CIT trzeba albo radykalnie uprościć, albo z niego zrezygnować – komentarz Związku Przedsiębiorców i Pracodawców

    Warszawa, 16.05.2022 r. 

     

    Minimalny CIT trzeba albo radykalnie uprościć, albo z niego zrezygnować – komentarz Związku Przedsiębiorców i Pracodawców

     

    Od kilku tygodni trwa proces „naprawiania” Polskiego Ładu. W ostatnich tygodniach dyskutowaliśmy o przedstawionych przez Ministerstwo Finansów propozycjach zmian w zakresie podatku PIT, ale już teraz wiemy, że w najbliższym czasie można spodziewać się projektu zmian dot. podatku CIT. W ich obrębie szczególne kontrowersje budzi temat tzw. minimalnego CIT-u. W naszym przekonaniu sytuacja jest bardzo prosta – należy to rozwiązanie albo radykalnie uprościć, albo całkowicie z niego zrezygnować.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców od lat promuje koncepcję likwidacji podatku CIT i zastąpienia go prostym podatkiem przychodowym. Nie jesteśmy w stanie zrozumieć, dlaczego wciąż utrzymywany jest system, w ramach którego podatku można po prostu nie płacić, czego przykładem mogą być niektóre międzynarodowe korporacje sukcesywnie uiszczające CIT w absolutnie marginalnej wysokości. W toku dyskusji nad Polskim Ładem, w odpowiedzi na plan całkowitego sfinansowania tej reformy przez podwyżkę obciążeń dla polskiego biznesu i klasy średniej, zaproponowaliśmy rozwiązanie polegające na wprowadzeniu jednolitego, powszechnego minimalnego CIT w wysokości 1% przychodu. Ministerstwo Finansów zdecydowało się naszym pomysłem zainspirować i uwzględnić go w przygotowywanym projekcie – ale w całkowicie zmienionej wersji, zupełnie nieprzystającej do wyjściowego konceptu. 

    Nasz pomysł na podatek przychodowy – niezależnie od tego, czy miałby on zastąpić CIT (w idealnym scenariuszu), czy też miałby stanowić systemową gwarancję, że podatek od osób prawnych będzie wpłacany do budżetu w godziwej wysokości – jest wyjątkowo prosty. Opowiadamy się za mechanizmem powszechnym, obejmującym wszystkich podatników, bez wyłączeń i zwolnień. Podobnie samą kwotę podatku powinno się liczyć w maksymalnie uproszczony sposób – 1% od przychodu, bez ulg, czy jakichś osobnych, szczególnych metod rozliczania.

    Ministerstwo zaproponowało tymczasem bardzo skomplikowaną konstrukcję podatku minimalnego, w ramach której podstawą opodatkowania jest suma części (4%) przychodów innych niż przychody z zysków kapitałowych, oraz m.in. przekraczających 30% EBIDT-y kosztów finansowania dłużnego poniesionych na rzecz podmiotów powiązanych. Zakres podmiotowy minimalnego CIT powoduje, że nie jest to podatek powszechny, a dodatkowo prawodawca uwzględnił możliwość stosowania ulg i odpisów zmniejszających podstawę opodatkowania, co jeszcze zwiększyło poziom złożoności omawianych przepisów.

    Co więcej, tak zbudowany mechanizm obliczania podatku, generuje szereg niezamierzonych pierwotnie konsekwencji – jak to z reguły bywa przy równie złożonych rozwiązaniach. Zwracaliśmy na to uwagę w toku procesu legislacyjnego – komplikowanie regulacji dot. minimalnego CIT spowoduje spadek ich skuteczności, co gorsza przyczyniając się do pogorszenia pozycji konkurencyjnej podmiotów, które zostaną efektywnie objęte rozwiązaniem. Sygnały, które trafiają z rynku zarówno do nas, jak i do Ministerstwa Finansów jasno wskazują, że wspomniane obawy właśnie się materializują i istnieje poważne ryzyko, że minimalny CIT w obowiązującej formule uderzy w polski biznes, nie stanowiąc skutecznego narzędzia przeciwdziałania agresywnej optymalizacji.

    Ideą stojącą za propozycją wprowadzenia minimalnego CIT było podjęcie skutecznych działań przeciwdziałających międzynarodowym schematom optymalizacji podatkowej, które do tej pory pozwalają niektórym firmom płacić w Polsce marginalny CIT.  Rozwiązanie przyjęte przez MF nie miało żadnych szans na realizację tego celu. Mając na uwadze powyższe, widzimy dwa możliwe wyjścia z sytuacji. Pierwszym z nich będzie radykalne uproszczenie konstrukcji minimalnego CIT, tak by stał się on powszechnie obowiązującym mechanizmem, zgodnie z którym płacony w danym roku podatek CIT nie może być niższy niż 1% osiągniętych przychodów. Drugim jest całkowita rezygnacja z tego rozwiązania – wprowadzanie drobnych korekt i poprawek to najprostsza droga do pogłębienia chaosu.

     

    Zobacz: 16.05.2022 Minimalny CIT trzeba albo radykalnie uprościć, albo z niego zrezygnować – komentarz Związku Przedsiębiorców i Pracodawców

    Komentarz ZPP do projektu dyrektywy w sprawie poprawy warunków pracy za pośrednictwem platform internetowych

    Warszawa, 11 maja 2022 r. 

     

    Komentarz ZPP do projektu dyrektywy w sprawie poprawy warunków pracy za pośrednictwem platform internetowych

     

    Komisja Europejska przedstawiła w grudniu 2021 roku propozycję przepisów mających na celu poprawę sytuacji pracowników wykonujących prace za pośrednictwem internetowych platform pracy (digital labour platforms).[1] W Unii Europejskiej funkcjonuje ponad 500 platform, które kreują 28 milionów miejsc pracy.[2] Wzrost popularności tej formy zarobkowania jest bezpośrednio związany z postępującą cyfryzacją i coraz powszechniejszą potrzebą elastyczności w zatrudnieniu. Model współpracy właściwy dla tzw. pracy platformowej nie jest jednak nowy i ma swoje odpowiedniki również w „tradycyjnych” zawodach.

    Proponowana dyrektywa ustanawia szereg warunków determinujących, czy istniejąca relacja pomiędzy platformą a pracownikiem jest relacją zatrudnienia. Aby uznać platformę za pracodawcę, relacja wiążąca ją z osobą wykonującą pracę musiałaby spełniać dwa z pięciu ustanowionych kryteriów. Tak określone wymagania prawne doprowadziłyby do zmiany formy zatrudnienia części samozatrudnionych kontraktorów na pracowników zatrudnionych przez platformy. W naszym przekonaniu, wprowadzenie przepisów narzucających „pracownikom platformowym” określoną formułę współpracy z platformą, jest niepotrzebne, a co więcej – jak wynika z przeprowadzonych przez nas badań – sprzeczne z wolą i oczekiwaniami samych zainteresowanych.

    Elastyczność przy wykonywaniu aktywności zarobkowej jest dla wielu osób szczególnie cenną wartością. Wiąże się ona m.in. z samodzielną regulacją czasu pracy przez wykonującego, co jest dogodne dla osób nie mogących podjąć zatrudnienia w pełnym wymiarze godzin lub o stałych porach. Często na korzystanie z cyfrowych platform decydują się osoby, które mają utrudnione wejście na rynek pracy. Dotyczy to osób młodych, nieposiadających doświadczenia zawodowego czy osób o pochodzeniu migranckim. Ograniczenie możliwości zarobkowania tym grupom osób, szczególnie w aktualnym kontekście, byłoby oczywiście niewskazane.

    ZPP przeprowadził na początku 2022 roku badanie wśród pracowników platformowych w oparciu o wywiady indywidualne. Respondenci aż w 95 procentach potwierdzili swoje zadowolenie z aktywności zarobkowej wykonywanej za pośrednictwem internetowych platform, a warunki współpracy z nimi zostały określone jako zrozumiałe oraz uczciwe odpowiednio przez 98 oraz 96 procent ankietowanych.[3] Co więcej, pomimo niskiego progu wejścia na rynek, aż 93 procent respondentów wskazało, że satysfakcjonuje ich własna sytuacja finansowa.

    Głównym argumentem Komisji Europejskiej dla przyjęcia omawianego aktu jest wzmocnienie pozycji pracowników platform poprzez wzmocnienie ich ochrony socjalnej oraz dostępu do benefitów uwarunkowanych posiadaniem zatrudnienia etatowego.[4] Jednakże cel ten rozmija się z oczekiwaniami samych pracowników. Większość respondentów twierdzi, że nie chciałaby prawa, które sprawiłoby, że platforma musiałaby zatrudnić ich na etat.[5]

    Należy zwrócić uwagę, że w przedstawionym projekcie dyrektywy nie uniknięto niekorzystnych rozwiązań, których implementacja stanowiłaby zagrożenie dla rozwoju usług opartych na cyfrowych platformach. Zastrzeżenia budzi konieczność zastosowania przepisów jurysdykcji terytorialnie odpowiadającej  miejscu wykonywania pracy. W przypadku zatrudnienia transgranicznego, osoby świadczące pracę często zmieniają miejsce zamieszkania ze względu na charakter pracy. Biorąc pod uwagę traktatową zasadę swobodnego przepływu pracowników, wykonywanie pracy online w jednym państwie członkowskim powinno być uznawane za równoważne w każdym państwie członkowskim i jego jurysdykcji, niezależnie od zadeklarowanego miejsca pracy.

    Domniemanie prawne dotyczące istnienia stosunku pracy jest naturalnie niekorzystne dla funkcjonowania przedsiębiorstw. Projekt dyrektywy pozostawia państwom członkowskim swobodę w ustaleniu ram prawnych. Może to doprowadzić do powstania znacznie różniących się uwarunkowań prawnych w państwach członkowskich, co może stworzyć poważne przeszkody w jednolitym funkcjonowaniu internetowych platform na rynku unijnym.

    Ponadto możliwość obalenia domniemania istnienia stosunku pracy może prowadzić do dużej liczby sporów, które będą czasochłonne i pociągną za sobą znaczne koszty administracyjne. Będzie to mechanizm obciążony dużym ryzykiem nadużycia a tym samym należy się spodziewać, że wysoki odsetek zawiązywanych sporów nie będzie posiadał rzeczywistej podstawy dla jego zawiązania.

    ***

    [1] https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/PDF/?uri=CELEX:52021PC0762&from=PL

    [2] https://ec.europa.eu/social/BlobServlet?docId=24991&langId=pl

    [3] https://zpp.net.pl/badanie-zpp-95-pracownikow-platformowych-jest-zadowolonych-ze-wspolpracy-z-platformami-wiekszosc-z-nich-jest-przeciwna-przymusowym-umowom-o-prace/

    [4] https://ec.europa.eu/social/BlobServlet?docId=24991&langId=en

    [5] https://zpp.net.pl/badanie-zpp-95-pracownikow-platformowych-jest-zadowolonych-ze-wspolpracy-z-platformami-wiekszosc-z-nich-jest-przeciwna-przymusowym-umowom-o-prace/

     

    Zobacz: 11.05.2022 Komentarz ZPP do projektu dyrektywy w sprawie poprawy warunków pracy za pośrednictwem platform internetowych

    Komentarz ZPP ws. wniosku dotyczącego ustanowienia obowiązku minimalnego magazynowania gazu

    Warszawa, 10 maja 2022 r. 

     

    Komentarz ZPP ws. wniosku dotyczącego ustanowienia obowiązku minimalnego magazynowania gazu

     

    Unijni przywódcy spotkali się na nieformalnym spotkaniu głów państw i rządów w Wersalu w dniach 10 – 11 marca 2022 roku. Głównym powodem była reakcja na rosyjską inwazję na Ukrainę. Przywódcy przyjęli deklarację wersalską, która określa wspólny plan działań UE w zakresie zwiększenia obronności, zmniejszenia zależności energetycznej, budowania solidniejszej bazy ekonomicznej oraz wspierania inwestycji. W wyniku powyższych ustaleń Komisja Europejska przedstawiła 22 marca 2022 roku propozycję rozporządzenia w sprawie ustanowienia obowiązku minimalnego magazynowania gazu (Gas Storage Regulation). Komisja Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) Parlamentu Europejskie dnia 23 marca 2022 roku przyjęła powyższą regulację oraz skierowała wniosek o zastosowanie trybu pilnego prac nad projektem, który będzie głosowany na posiedzeniu plenarnym w dniach 04 – 07 kwietnia 2022 roku. Sprawozdawcą projektu rozporządzenia w Parlamencie Europejskim jest Profesor Jerzy Buzek. Funkcję sprawozdawców w Europejskim Komitecie Ekonomicznym i Społecznych objęli Wiceprezes ZPP Marcin Nowacki oraz Mateusz Szymański ze związku zawodowego Solidarność.

    Zgodnie z nowymi przepisami państwa członkowskie Unii Europejskiej będą musiały zagwarantować, że ich magazyny gazowe zostaną zapełnione do pierwszego dnia listopada każdego roku na poziomie minimum 90 procent. Wyjątek stanowiłby rok 2022, w którym cel ten wynosiłby 80 procent. Ponadto, cele pośrednie miałaby zagwarantować napełnienie zbiorników przez cały rok. Kolejnym postanowieniem jest obowiązkowa certyfikacja operatorów systemów magazynowania, która ma zmniejszyć ryzyko wynikające z wpływu na infrastrukturę krytyczną. Trzecim uzgodnieniem jest zachęta do dalszego wykorzystania pojemności magazynowych oraz ewentualne zwolnienia z taryf przesyłowych w magazynowych punktach wejścia lub wyjścia.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców popiera propozycję rozporządzenia jako narzędzia, które w realny sposób może przyczynić się do zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego UE. Ze szczególnym uznaniem odnosimy się do szybkiego tempa reakcji i postępów prac instytucji unijnych. Jednocześnie, ZPP apeluje o rozszerzenie projektu rozporządzenia o następujące kwestie.

    Po pierwsze, w naszej ocenie konieczne jest wprowadzenie krótkoterminowego instrumentu inwestycyjnego w celu rozwoju infrastruktury gotowej do wykorzystania wodoru. Sukces wspólnej polityki magazynowania gazu zależy w znacznej mierze od możliwości efektywnego przesyłu gazu. Dlatego aby zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne Europy w perspektywie długoterminowej, konieczne są inwestycje w infrastrukturę, w tym w infrastrukturę przystosowaną do przesyłania wodoru, a zwłaszcza w interkonektory i magazyny. Postulat ten jest szczególnie istotny biorąc pod uwagę fakt, że niedawno zakończona rewizja rozporządzenia TEN-E zakończyła możliwości wspierania inwestycji w infrastrukturę gazową.

    Inwestycje infrastrukturalne zwiększą bezpieczeństwo energetyczne UE długofalowo, natomiast ze względu na długi okres realizacji nie rozwiążą problemów wywołanych rosyjską agresją tu i teraz. W związku z tym w perspektywie krótkoterminowej, UE powinna rozważyć współpracę z graniczącymi z UE krajami trzecimi w zakresie wykorzystania istniejących magazynów gazu. W naszej ocenie, współpraca z krajami trzecimi, w szczególności z Ukrainą, może w szybkim tempie doprowadzić do zapewnienia odpowiednich poziomów magazynowania gazu, dlatego też należy jej nadać wysoki priorytet.

    Następnie ZPP apeluje rozwinięcie zaproponowanego przez Komisję mechanizmu podziału obciążeń i uzupełnienie rozporządzenia o plany dla poszczególnych państw członkowskich, które uwzględniałyby wielkości magazynów, konsumpcje w danym kraju oraz możliwości magazynu w zakresie obsługi innych krajów w regionie, tak aby uniknąć niezrównoważonego podziału obciążeń, ryzyk i kosztów. Obawiamy się, że brak odpowiedniej koordynacji działań może doprowadzić do wysokich fluktuacji cen gazu w niektórych państwach członkowskich.

    ZPP popiera wprowadzenie obowiązkowej certyfikacji operatorów systemów magazynowych. Mimo krótkich terminów przewidzianych w rozporządzeniu i ze względu na możliwość odwołania się od decyzji administracyjnej, przed wydaniem prawomocnej decyzji pozbawiającej operatorów instalacji magazynowych licencji upłynie kilka lat. Dlatego zauważamy, że obowiązkowa certyfikacja operatorów systemów magazynowania jest instrumentem, który poprawi bezpieczeństwo energetyczne UE w perspektywie długoterminowej, a nie krótkoterminowej. W świetle powyższego, uważamy za konieczne zastosowanie mechanizmu wczesnego wdrożenia, który umożliwi krajowym organom regulacyjnym jak najszybsze rozpoczęcie prac przygotowawczych nad obowiązkowym procesem certyfikacji. Jednocześnie apelujemy do KE o szybkie wydanie wytycznych, które zapewnią jednolite wdrażanie przepisów rozporządzenia we wszystkich państwach członkowskich.

     

    Zobacz: 10.05.2022 Komentarz ZPP ws. wniosku dotyczącego ustanowienia obowiązku minimalnego magazynowania gazu

    Komentarz ZPP w sprawie potrzeby waloryzacji w budowlanych zamówieniach publicznych

    Warszawa, 27 kwietnia 2022 r. 

     

    Komentarz ZPP w sprawie potrzeby waloryzacji w budowlanych zamówieniach publicznych

     

    Polska, podobnie jak wiele innych krajów Europy i świata, od 2020 r. zmaga się z licznymi zagrożeniami w sferze gospodarczej. W wyniku pandemii i zamknięcia gospodarki doszło do zachwiania rynku nie tylko w naszym kraju, ale na całym świecie. W efekcie doszło do przerwania łańcuchów dostaw, opóźnień i zaburzenia normalnego kształtowania się relacji podaży i popytu. Od 2021 r. mamy do czynienia z kolejnym wielkim wyzwaniem, będącym częściowo pochodną pandemii – znaczącą inflacją. Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego w marcu 2022 r. wyniosła ona w stosunku do analogicznego miesiąca roku ubiegłego aż 11%[1]. Z inflacją wiąże się nie tylko wzrost kosztów dóbr i usług w gospodarce, ale także wzrost presji płacowej na pracodawców, a tym samym wzrost kosztów pracy. Kolejne wielkie zagrożenie dla naszej gospodarki, to rosyjska agresja przeciwko Ukrainie. Trwająca wojna pogłębiła i nadal pogłębiać będzie kryzys związany z dostępnością konkretnych produktów. Z jednej strony wiąże się to bezpośrednio z działaniami wojennymi trwającymi na terytorium Ukrainy, która nie jest w związku z tym w stanie w pełni uczestniczyć w handlu światowym, a z drugiej strony z sankcjami gospodarczymi, jakie należało wymierzyć przeciw Rosji. Wskazać należy także na fakt, że znaczna część pracowników firm budowlanych w Polsce to Ukraińcy, spośród których wielu wraz z wybuchem wojny wróciło walczyć o niepodległość swojego kraju. To z kolei przekłada się na bardzo dotkliwe braki kadrowe w całym sektorze. W efekcie Polska, a także wiele innych zachodnich krajów, odczuwa znaczący wzrost cen i problemy z dostępnością wielu dóbr.

    Obecnie ceny podstawowych surowców i materiałów niezbędnych w branży budowlanej rosną w zastraszającym tempie. Media donoszą, że niektóre wyroby stalowe rosną o kilkadziesiąt procent z tygodnia na tydzień i ponad 200 procent rok do roku. Dotyczy to np. kształtek giętych na zimno, blachy HRC, prętów żelbetonowych czy profili[2]. Rosną ceny także drewna i innych materiałów budowlanych. Największe podwyżki względem analogicznego okresu roku ubiegłego dotyczą np. izolacji termicznej (+63%), płyt OSB (+50%), dachów, rynien (+37%), czy też tak podstawowego i powszechnego produktu, bez którego nie ma możliwości przeprowadzenia niemal żadnej inwestycji – cementu (+22%)[3]. Podwyżki cen materiałów w obecnej sytuacji nie są zaskakujące, znaczna ich część pochodzi bowiem ze wschodu. Ponadto ceny tych, które powstają w Polsce również rosną z powodu wzrostu kosztów pracy, energii elektrycznej, surowców, a także kosztów emisji CO2. Szacuje się, że obecnie koszt wybudowania domu i doprowadzenia go do stanu deweloperskiego jest nawet 40% wyższy niż jeszcze 2 lata temu[4].

    Obecna sytuacja w sposób istotny wpływa na cały sektor budowlany, między innymi na firmy czynnie uczestniczące w inwestycjach publicznych udzielanych w procedurze zamówień publicznych. Wiele z tych inwestycji odbywa się na podstawie konkursów, które rozstrzygane były wiele miesięcy przed gwałtownym wzrostem kosztów. Zagrożone mogą być jednak nie tylko trwające, ale również nowe inwestycje, gdyż z uwagi na charakterystykę sektora są one planowane na wiele miesięcy naprzód. Nie sposób tymczasem w obecnej sytuacji gospodarczej i geopolitycznej przewidzieć, jak będzie wyglądała sytuacja na rynku i jakie będą koszty działalności nawet w perspektywie najbliższych miesięcy. W praktyce na rynku możemy zaobserwować liczne problemy z realizacją inwestycji, firmy odstępują od umów bądź nie są w stanie wykonać ich terminowo. W przypadku inwestycji publicznych sytuacja jest szczególnie trudna, gdyż warunki, na których udzielono zamówienia, w tym te dotyczące wynagrodzenia wykonawcy, są ściśle uregulowane. Firmy realizujące często bardzo istotne zamówienia o wysokiej wartości borykają się z licznymi problemami – wykonują je poniżej obecnych kosztów bądź nie są w stanie dotrzymać terminów zakończenia prac. W konsekwencji może to prowadzić do ich upadku, tym bardziej jeśli firmy te będą obciążane  karami umownymi. Sytuacja ta jest niebezpieczna także z perspektywy zamawiającego, gdyż może ona prowadzić do przerwania procesu inwestycyjnego.

    W tak trudnych warunkach rynkowych należałoby rozważyć wprowadzenie rozwiązań mogących zapobiegać nie tylko upadkowi firm budowlanych, ale także zapewniających realizację inwestycji publicznych. Należałoby w związku z tym wprowadzić w zamówieniach publicznych mechanizmy waloryzacji odpowiadające warunkom rynkowym. Koszty nowych inwestycji powinny być rozliczane zgodnie z realną zmianą cen np. paliw, asfaltu, cementu, stali, czy drewna. Mając powyższe na uwadze apelujemy do władz o przyjrzenie się problemowi oraz przeprowadzenie stosownych prac, które pomogą uniknąć upadków firm budowlanych oraz zaprzestaniu realizacji inwestycji publicznych.

    ***

    [1] https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ceny-handel/wskazniki-cen/wskazniki-cen-towarow-i-uslug-konsumpcyjnych-pot-inflacja-/miesieczne-wskazniki-cen-towarow-i-uslug-konsumpcyjnych-od-1982-roku/ (dostęp na dzień 26.04.2022 r.).

    [2] https://www.stockwatch.pl/wiadomosci/ceny-wyrobow-stalowych-bija-rekordy,akcje,295709 (dostęp na dzień 26.04.2022 r.).

    [3] https://www.muratorplus.pl/biznes/raporty-i-prognozy/wzrost-cen-materialow-budowlanych-co-zdrozalo-najbardziej-aa-BpMb-Zs56-X6ie.html (dostęp na dzień 26.04.2022 r.).

    [4] https://www.money.pl/gospodarka/ceny-materialow-budowlanych-w-gore-w-ten-sposob-przewidzisz-koszt-budowy-domu-6753582589295104a.html (dostęp na dzień 26.04.2022 r.).

     

    Zobacz: 27.04.2022 Komentarz ZPP w sprawie potrzeby waloryzacji w budowlanych zamówieniach publicznych

    Komentarz ZPP ws. postępów prac nad Digital Services Act

    Warszawa, 15 kwietnia 2022 r. 

     

     

    Komentarz ZPP ws. postępów prac nad Digital Services Act

     

    Akt o usługach cyfrowych, znany również pod swoją angielskojęzyczną nazwą Digital Services Act, niedługo zmieni obowiązującą od ponad 20 lat dyrektywę o handlu elektronicznym. Prace nad nowym rozporządzeniem trwają nieprzerwanie od końca 2020 r. Trylogi – trójstronne negocjacje między kluczowymi unijnymi instytucjami – mają zakończyć się już w tym miesiącu. Obecnie obserwujemy jednak pojawianie się licznych propozycji, które nie były ujęte w oryginalnym mandacie negocjatorów.

    Nieproporcjonalność mechanizmu odpowiedzi kryzysowej

    Do najnowszych propozycji należy mechanizm odpowiedzi kryzysowej (ang. Crisis response mechanism (CRM), który powstał, by umożliwić instytucjom sprawne przeciwdziałanie Rosyjskim atakom dezinformacyjnym. Cieszymy się, że instytucje UE podejmują zdecydowane kroki w walce z rosyjską propagandą. Mimo to, mamy pewne wątpliwości czy wprowadzanie proponowanych zapisów do DSA na tym etapie negocjacji jest najlepszym sposobem rozwiązania tego problemu.

    Na wniosek francuskiej prezydencji, Komisja zaproponowała wprowadzenie przepisów, które mogą zmusić duże firmy technologiczne do szybkiego dostosowania swoich platform i zwiększenia liczby pracowników moderujących treści w czasie poważnych kryzysów takich jak klęska żywiołowa, atak terrorystyczny lub wojna. Nowy art. 25(a) projektu DSA uprawniałby Komisję do żądania wykonania konkretnych działań wyłącznie na podstawie zalecenia rady europejskich krajowych organów regulacyjnych. Paryż zasugerował, że konieczna będzie większość dwóch trzecich głosów organów regulacyjnych. Działania firm technologicznych, których celem jest walka z dezinformacją lub problemami związanymi z konkretnym kryzysem, byłyby prawnie ograniczone do trzech miesięcy. Jednocześnie Komisja musiałaby zachować przejrzystość swoich decyzji.

    Przeciwko tej propozycji zaprotestowały 24 organizacje obywatelskie, które w swoim otwartym liście zwróciły uwagę, że Komisja Europejska nie powinna zostać uprawniona do jednostronnego ogłoszenia stanu wyjątkowego w całej UE. Ponadto, organizacje te zauważają, że CRM daleko do poszanowania międzynarodowych standardów praw człowieka w zakresie legalności, zasadności, konieczności i proporcjonalności, oraz wzywają do jego odpowiedniego przeformułowania.

    Co więcej, nowy art. 25a DSA ma upoważnić krajowych koordynatorów cyfrowych do wymagania od mniejszych platform, aby spełniamy wymogi w  zakresie obowiązków ograniczania ryzyka, które w normalnych warunkach ciążą jedynie na bardzo dużych platformach. Taki przepis wydaje się być nieproporcjonalnym obciążeniem dla mniejszych platform, których możliwości dostosowania się do ww. wymienionych będą w praktyce ograniczone, szczególnie w krótkim czasie.

    Ostatecznie, próby walki z rosyjską dezinformacją mogą zostać osłabione przez inne zapisy znalezione w DSA. Art. 15 ust. 2 nakłada na platformy obowiązek udzielenia informacji o faktach i okolicznościach, jak również o stosowanych środkach przy każdorazowym podejmowaniu działań dotyczących treści. Dzięki temu podmioty zajmujące się dezinformacją otrzymają pełną wiedzę co do tego jak platformy walczą z dezinformacją oraz obniżają widoczność szkodliwych w treści. W efekcie, DSA starając się zwiększyć transparentność, ułatwi złym aktorom oszukiwanie systemów bezpieczeństwa i utrudni walkę z dezinformacją. W obecnej sytuacji, instytucje unijne powinny wytworzyć instrumenty pozwalające platformom walczyć z akcjami dezinformacyjnymi prowadzonymi przez państwa trzecie na masową skalę, raczej niż wprowadzać nowe rozwiązania do horyzontalnej regulacji jakim jest DSA na tak późnym etapie prac.

    Powrót zakazu reklamy targetowanej

    W głosowaniu plenarnym w Parlamencie Europejskim eurodeputowani odrzucili pełny zakaz reklamy targetowanej. W efekcie, zagłosowano za ograniczeniem targetowania osób nieletnich oraz targetowania z wykorzystaniem danych wrażliwych. Z zadowoleniem przyjęliśmy decyzję PE. Uważamy, że znalazła ona odpowiedni balans pomiędzy ochroną użytkowników, a prawami przedsiębiorców. Pełny zakaz uderzyłby w przedsiębiorstwa z sektora MŚP, odbierając im kosztowo-efektywny sposób docierania do swoich klientów, oraz znacznie ograniczył możliwości rozwoju. Dlatego z zaniepokojeniem obserwujemy zgłaszane przez eurodeputowanych poprawki, mające na celu doprowadzenie do de facto zakazu reklamy targetowanej.

    Zanim przejdziemy do omówienia najnowszych propozycji PE, na wstępie należy zwrócić uwagę na tzw. known minor problem. Aby ograniczyć reklamę targetowaną dla osób nieletnich, platformy muszą w pierwszej kolejności wiedzieć, że użytkownik nie ukończył określonego roku życia. Ze względu na brak ogólnej weryfikacji wieku w internecie, platformy muszą przetwarzać dane o ruchu użytkownika, aby określić wiek na podstawie aktywności. Paradoksalnie wiec, zakaz targetowania mógłby w teorii doprowadzić do większego śledzenia aktywności dzieci w internecie.

    Aby odpowiedzieć na ten problem, PE zaproponował wprowadzenie poprawki do art. 24(1)(b), w którym stwierdza, że „spełnienie obowiązku określonego w akapicie pierwszym nie pociąga za sobą konieczności przetwarzania przez platformy internetowe dodatkowych danych osobowych małoletnich w celu weryfikacji wieku usługobiorcy”. Choć uznajemy potrzebę wspierania bezpieczeństwa dzieci poprzez minimalizację danych, uważamy, że tak sformułowany przepis będzie trudny do realizacji w praktyce i doprowadzi do ograniczenia reklamy targetowanej we wszystkich grupach wiekowych. Proponujemy, aby przepis został zmieniony, by zakazać nadmiernego, nie zaś dodatkowego zbierania danych osobowych w celu weryfikacji wieku.

    Ponadto eurodeputowani proponują rozszerzenie zakazu na użytkownika, w sytuacji gdy platforma ma wątpliwości czy odbiorca jest osobą niepełnoletnią (art. 24(1)(c)). Oznacza to również rozszerzenie zakazu na użytkownika, gdy przeprowadzenie weryfikacji wieku było niemożliwe. Biorąc pod uwagę obecny stan technologii, taki przepis może doprowadzić do faktycznego zakazu reklam personalizowanych. Aby uniknąć sytuacji, w której negocjatorzy wyjdą swój mandat, przepis ten powinien zostać ograniczony do przypadków, gdzie platforma ma poważne podstawy, nie zaś jedynie wątpliwości, by sądzić, że odbiorca jest osobą niepełnoletnią. Tak sformułowany przepis będzie jednocześnie chronił nieletnich.

    Rozszerzenie know-your-business-customer

    W ostatniej kolejności należy zwrócić uwagę na propozycję rozszerzenia zasady know-your-business-customer, która zobowiązuje dostawców usług internetowych do zbierania informacji identyfikujących użytkowników biznesowych w celu weryfikacji ich tożsamości. Celem KYBC jest poprawienie bezpieczeństwa w sieci poprzez powstrzymanie pewnych podmiotów przed wykorzystywaniem legalnych usług do prowadzenia nielegalnej działalności w sposób anonimowy. Zakładając, że lista informacji wymaganych do pozyskania od dostawców usług internetowych jest proporcjonalna i nie stanowi nieuzasadnionego obciążenia administracyjnego, propozycję należy ocenić pozytywnie. Niemniej, podczas styczniowych rund negocjacji zaproponowano rozszerzenie tej zasady do wszystkich rodzajów dostawców usług internetowych, zatem obejmując nią nie tylko market place-y, ale również media społecznościowe, komunikatory czy serwisy streamingowe.

    Aby zrozumieć implikacje rozszerzenia KYBC, należy pamiętać, że DSA, podobnie jak dyrektywa o handlu elektronicznym, bazuje na zakazie ogólnego monitorowania internetu. Nakaz taki został odrzucony z dyrektywy e-commerce jak i DSA, ponieważ godzi w podstawowe wartości takie jak wolność słowa i może doprowadzić do cenzury (tj. nadmiernego blokowania czy usuwania) legalnych treści. Rozszerzenie KYBC do wszystkich dostawców usług pośrednich oznacza rozszerzenie jej do wszystkich treści, które występują w internecie. Dlatego ciężko w praktyce wyobrazić sobie jak stosowanie tej rodzaju zasady miałoby odbyć się bez generalnego monitorowania internetu, jednocześnie spełniając wyśrubowane wymogi DSA co do zapewniania czynnika ludzkiego.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców aktywnie uczestniczył w pracach nad Aktem i od samego początku apelował o wprowadzenie rozwiązań, które nie będą nadmiernie obciążać przedsiębiorstw z sektora cyfrowego. Pod koniec prac nad DSA podtrzymujemy ten apel i nawołujemy decydentów do niestawiania niemożliwych do zrealizowania wymogów przed przedsiębiorstwami aktywnymi w sektorze cyfrowym.

     

    Zobacz: 15.04.2022 Komentarz ZPP ws. postępów prac nad Digital Services Act

    Komentarz w sprawie sankcji na surowce pochodzące z Rosji

    Warszawa, 13 kwietnia 2022 r. 

     

    Komentarz w sprawie sankcji na surowce pochodzące z Rosji

     

    Rada Unii Europejskiej przyjęła 8 kwietnia 2022 roku piąty pakiet sankcji wobec Rosji jako konsekwencję inwazji na Ukrainę. Bodźcem dla kolejnej rundy restrykcji są dowody zbrodni wojennych dokonanych przez wojska rosyjskie w ukraińskiej Buczy. Sankcje są skierowane wobec podmiotów gospodarczych jak i osób prywatnych. Ich celem jest ograniczenie środków na dalsze prowadzenie działań wojennych przez Rosję oraz wzmocnienie presji na Kreml. Wysoki Przedstawiciel do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa Unii Europejskiej, Josep Borrell, określił, że celem sankcji jest “wyjaśnienie decydentom na Kremlu, że ich nielegalna agresja wiąże się z dużymi kosztami.”[1]

    Pakiet sankcji zawiera szereg ograniczeń w handlu z Federacją Rosyjską. Są nimi:

    • zakaz zakupu, importu i przesyłania stałych paliw kopalnych – w tym węgla
    • zakaz udostępniania unijnych portów dla statków pod rosyjską banderą (z wyjątkami dla pomocy humanitarnej, produktów rolno-spożywczych i energii)
    • zakaz przewozów drogowych przez ciężarówki rosyjskie oraz białoruskie na terenie UE wraz
      z tranzytem (wyjątki dotyczą produktów rolno-spożywczych, medycznych oraz pomocy humanitarnej)
    • zakaz eksportu elektroniki oraz półprzewodników, oprogramowania, paliw do silników odrzutowych oraz maszyn transportowych
    • zakaz importu drewna, alkoholu, cementu, nawozów i owoców morza
    • szereg środków gospodarczych, które wzmacniają dotychczasowe restrykcje lub uzupełniają luki prawnej, takie jak: zakaz udziału firm rosyjskich w zamówieniach publicznych, wykluczenie wsparcia publicznego dla rosyjskich organów publicznych, zakaz wnoszenia depozytów
      w kryptowalutach oraz zakaz sprzedaży banknotów i papierów wartościowych z UE do Rosji
    • objęcie sankcjami indywidualnymi osób odpowiedzialnych za udział w inwazji lub rozprowadzających wojenną narrację
    • zakaz transakcji, odcięcie od systemu SWIFT oraz zamrożenie aktywów czterech kluczowych rosyjskich banków

    ZAKAZ IMPORTU WĘGLA Z ROSJI

    W przededniu decyzji Rady o piątym pakiecie sankcji wobec Rosji, Polska przyjęła ustawę wprowadzającą embargo na import rosyjskiego węgla.[2] Ponadto, przyjęta przez Sejm ustawa wprowadza sankcje pozwalające zamrażać majątki rosyjskich oligarchów oraz innych osób wspierających reżim Władimira Putina. Uzasadnienie do ustawy stanowi, że import paliw energetycznych z Rosji jest w obecnej sytuacji zagrożeniem dla bezpieczeństwa Polski, gdyż przekazywane fundusze finansują działania wojenne Kremla w Ukrainie.

    Sprawozdawca w uzasadnieniu ustawy zwraca uwagę, że choć import węgla z Rosji wciąż stanowi wysoki udział w całościowym imporcie tego paliwa (66 procent w 2021 roku) to od 2018 roku ilościowy import rosyjskiego węgla systematycznie spada. Jest to związane z ogólnym spadkiem importu węgla do Polski, który od 2018 roku spadł z 19,3 mln ton do 12,6 mln ton w 2021 roku.[3] Pokazuje to, że choć użycie węgla z Rosji pozostaje na dość wysokim poziomie to spadek jego użycia jest równie dynamiczny co oznacza, że możliwe jest odejście od tego paliwa nawet jeśli będzie się to wiązać z czasowymi trudnościami w zakresie utworzenia nowych kanałów zaopatrzenia w ten surowiec.

    Co więcej, obecnie Polska zaspokaja swoje zapotrzebowanie na to paliwo stałe aż w 80 procentach z własnym wydobyciem, co pokazuje dużą samowystarczalność energetyczną.[4] Polskie elektrownie, które są własnością spółek Skarbu Państwa wykorzystują w znacznej mierze krajowy surowiec a ten importowany jest spalany jedynie w nieznacznej ilości. Importowany węgiel z Rosji może być zastąpiony węglem czeskim, który stanowi drugi największy kraj eksportowy do Polski tego paliwa.

    Zgodnie z oświadczeniem Rady całkowity zakaz importu węgla z Rosji będzie obowiązywał od sierpnia 2022 roku. Obecnie niemożliwe stało się nawiązywanie nowych umów na zakup rosyjskiego węgla. Dotychczas istniejące umowy będą musiały rozwiązane w ciągu czterech miesięcy od opublikowania decyzji w dzienniku urzędowym UE.

    Jest to najbardziej dotkliwe dla Federacji Rosyjskiej ograniczenie handlu w piątym pakiecie sankcji przyjętym przez Radę. W 2020 roku blok importował 49 mln ton węgla o wartości 8 mld euro rocznie.[5] Oznacza to, że odejście od spalania węgla z Rosji będzie wiązało się z oparciem się wspólny na wydobywanych przez siebie surowcach oraz zmianie kanałów importowych węgla.

    Wiele krajów wspólnoty wydłuża obecnie czas funkcjonowania swoich węglowych bloków energetycznych, które miałaby w krótkiej perspektywie zostać przeznaczone do zamknięcia. Biorąc pod uwagę ryzyko związane z zaprzestaniem przesyłu gazu ziemnego przez Rosję oraz konsekwencje zakazu importu węgla z Rosji, kraje członkowskie postawiają przedłużyć żywotność swoich bloków węglowych, aby zabezpieczyć swoje bezpieczeństwo energetyczne. Konieczność taką ogłosili premierzy Włoch i Grecji.

    Także Polskę, której energetyka aż w 70 procentach jest oparta na spalaniu węgla może czekać wydłużony okres odejścia od węgla. Dotychczasowy plan zakładał całkowite odejście od tego paliwa do roku 2049 i zastąpienie go miksem opartym o energię odnawialną oraz jądrową. W związku z trwającą wojną w Ukrainie sytuacja energetyczna Polski stała się trudniejsza. Zwrócił na to uwagę wicepremier Jacek Sasin, który powiedział, że plan odejścia od węgla do 2049 roku będzie musiał zostać zrewidowany a energetyka węglowa mogła funkcjonować w “znacznie dłuższej perspektywie”.[6]

    ZPP wspiera sankcje wobec Rosji wobec jej barbarzyńskiej agresji na Ukrainę. Uważamy, że konieczne jest odcięcie Kremlowi funduszy na dalsze prowadzenie wojny a zakaz importu węgla jest skutecznym narzędziem. Polska posiada potencjał do zaspokojenia swoich potrzeb energetycznych także dzięki dywersyfikacji dostaw tego paliwa. Z tego powodu wprowadzone sankcje nie stanowią zagrożenia dla jej bezpieczeństwa energetycznego. Konieczna jest wspólne wprowadzenie sankcji na poziomie unijnym, aby móc jak najskuteczniej oddziaływać na postępowanie Rosji.

    Z zadowoleniem przyjmujemy zapowiedzi polskiego rządu o całkowitej rezygnacji z importu rosyjskiego gazu i ropy. Wspieramy starania polskich władz o wspólną unijną pozycję w sprawie rezygnacji z importu pozostałych paliw kopalnych z Rosji. Apelujemy o twarde przedstawianie tej kwestii na forum Unii Europejskiej, aby jak najszybciej rozpocząć proces odejścia od rosyjskich surówców a tym samym odciąć Kreml od funduszy na finansowie wojny w Ukrainie. Jako pozytywne odbieramy słowa Stałego Przedstawiciela Polski przy UE Andrzeja Sadosia, że jest gotowości większości państw bloku do rozpoczęcia prac nad sankcjami dotyczącymi ropy oraz gazu.[7]

    Wraz z uruchomieniem Baltic Pipe, realne może stać się całkowite uniezależnienie od dostaw gazu z Rosji. Jeśli chodzi o ropę naftową tymczasem, zmiana kanałów jej dostawy nie jest procesem wykraczającym ponad nasze możliwości. Na świecie występują złoża, których eksploatacja mogłaby zostać szybko zwiększona. Potrzebne są intensywne negocjacje z partnerami handlowymi, aby móc jak najszybciej zabezpieczyć alternatywne źródła ropy dla Polski. Obecnie Polska posiada możliwości dywersyfikacji importu ropy dzięki swojemu naftoportowi, który posiada przepustowość pozwalającą na obsłużenie całego krajowego zapotrzebowania na ropę naftową. Zasadne zatem jest utrzymywanie twardego stanowiska w sprawie dalszych sankcji i całkowitego odcięcia się od rosyjskich surowców.

    ***

    [1]https://www.consilium.europa.eu/en/press/press-releases/2022/04/08/eu-adopts-fifth-round-of-sanctions-against-russia-over-its-military-aggression-against-ukraine/

    [2]https://biznesalert.pl/polska-wprowadza-embargo-na-wegiel-z-rosji-w-przeddzien-embargo-unijnego-oto-jak-dziala/

    [3]https://konkret24.tvn24.pl/polityka,112/wawrzyk-o-wstrzymaniu-importu-wegla-z-rosji-moze-zdecydowac-tylko-komisja-europejska-sprawdzamy,1097266.html

    [4]https://businessinsider.com.pl/gospodarka/blokada-importu-wegla-z-rosji-ile-i-po-co-go-sprowadzamy/kzm2zkd

    [5] https://pro.politico.eu/news/eu-bans-russian-coal-imports

    [6] https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/polska-niepredko-zrezygnuje-z-wegla-sugeruje-sasin/9l6j7tk

    [7]https://www.money.pl/gielda/embargo-na-rope-i-gaz-z-rosji-jest-gotowosc-do-rozpoczecia-prac-6755925724432992a.html

     

    Zobacz: 13.04.2022 Komentarz w sprawie sankcji na surowce pochodzące z Rosji

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery