• PL
  • EN
  • szukaj

    Podsumowanie webinarium – Praca zdalna po pandemii #15 Zmiany rynku pracy po pandemii w wyniku wprowadzenia pracy zdalnej

    Warszawa, 28 marca 2023 r. 

     

    PODSUMOWANIE WEBINARIUM – PRACA ZDALNA PO PANDEMII #15
    ZMIANY RYNKU PRACY PO PANDEMII W WYNIKU WPROWADZENIA PRACY ZDALNEJ

     

    • Duże znaczenie na rynku pracy ma obecnie praca wykonywana hybrydowo tzn. częściowo w formie zdalnej a częściowo stacjonarnie;
    • Praca wykonywana w formie zdalnej po czasach pandemicznych stanowczo zyskała na popularności, a na rynku bez problemów w wielu branżach można tego rodzaju oferty;
    • Pandemia zmieniła ogólną ocenę wykonywania pracy. Coraz więcej pracowników nie chce pracował w pełnym wymiarze czasu pracy, jeśli wiązałoby się to z tak zwanymi „pustymi godzinami”;
    • Najchętniej z pracy zdalnej korzystały kobiety, rodzice czy też osoby niepełnosprawne i ich opiekunowie. Te grupy osób zostały też uprzywilejowane w nowych przepisach;
    • Pracownicy „wiedzy”, czyli pracownicy wykorzystujący w pracy swoją wiedzę, z chęcią wykorzystują możliwość pracy zdalnej;
    • Brak kontaktów międzyludzkich stanowi zasadniczy problem przy wykonywaniu pracy w formie zdalnej. Przedsiębiorcy, którzy stawiają na ten sposób relacji z pracownikiem muszą budować organizację pracy tak, aby umożliwić pracownikom budowanie więzi zarówno miedzy sobą, jak i z firmą.

    Wstęp

    W dniu 12 stycznia 2023 r. odbyło się 15. webinarium poświęcone pracy zdalnej. Jego celem było omówienie zmian rynku pracy po pandemii w wyniku wprowadzenia pracy zdalnej w czasie pandemii i to, jak wyglądają regulacje prawne obecnie oraz czy praca zdalna stała się oczekiwanym standardem wypierającym pracę stacjonarną.

    Praca zdalna upowszechniła się w okresie pandemii i wiele branż korzysta z niej na co dzień. W wielu miejscach stała się nawet podstawową metodą wykonywania pracy. W szczególności korzystają z niej branże takie jak IT, czy też inne „kreatywne” działalności. Wielu pracowników i pracodawców podkreśla, że obecnie nie wyobrażają sobie powrotu do stanu sprzed pandemii. Niemniej jednak wiele firm ma negatywne doświadczenia ze stosowaniem pracy zdalnej i obecnie odchodzą od tego modelu. Na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców powstało badanie „Oczekiwania, potrzeby i postawy pracowników dotyczące pracy zdalnej” zrealizowane w ramach dofinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego projektu „Potrzeby i wyzwania związane z wdrożeniem w przedsiębiorstwach prywatnych modelu pracy zdalnej”. Wyniki wskazują, że pracownicy bardzo sobie cenią pracę zdalną i wyrażają pochlebną opinię jej temat.

    Prowadzący webinarium wskazał, że z wyników badań wynika, że przed pandemią z pracy zdalnej korzystało około 4% ankietowanych, w czasie pandemii około 14% procent respondentów, a w ostatnim czasie około 10% pytanych. Można zatem wyciągnąć wnioski, że praca zdalna zyskała na znaczeniu w odniesieniu do czasu przed pandemią. Zapytano zatem uczestników webinarium – jakie zauważyli w tym aspekcie zmiany na rynku pracy i czy faktycznie, według ich opinii, praca zdalna zyskała na znaczeniu.

    Głos eksperta ZPP

    Ekspertka Związku Przedsiębiorców i Pracodawców wskazała, że czas pandemii i lockdownu spowodował, że praca zdalna zyskała bardzo na popularności i znaczeniu. Głównie z uwagi na fakt, że trzeba było ad hoc poradzić sobie z nowymi warunkami rzeczywistości i móc zachować ciągłość działania firm w obliczy licznych obostrzeń dotyczących kontaktów międzyludzkich.

    Wskazano, że po pandemii powrócono częściowo do biur, ale wiele branż pozostało przy pracy zdalnej. Przypuszcza się, że w przyszłości wielu firmach będzie dominować model hybrydowy. To znaczy, że praca będzie wykonywana częściowo zdalnie, a częściowo stacjonarnie. W tym aspekcie duże znaczenie będzie mieć podejście samych pracodawców do tego, na jaką formę będą się decydować. Pracodawcy mają natomiast często skrajnie odmienne podejście do pracy zdalnej, które w dużej mierze spowodowane jest różnymi doświadczeniami z okresu pandemii. Co więcej wielu z nich wskazuje, że nowe regulacje prawne mogą doprowadzić do zwiększenia kosztów pracy zdalnej i hybrydowej, a to może zniechęcić wiele firm do działania w tym trybie. Dla wielu pracodawców praca zdalna jednak przynieść korzyści finansowe w postaci zmniejszenia kosztów prowadzenia działalności związanych np. z potrzebą wynajęcia biura. Popularność pracy zdalnej będzie zatem zależała w dużej mierze od indywidualnych warunków funkcjonujących w danej firmie, czy branży.

    Ekspertka ZPP wskazała, że pracownicy „wiedzy”, czyli tacy, którzy wykorzystują swoją wiedzę do pracy, będą z pewnością pracować zdalnie. Jednak w wielu branżach, między innymi tam, gdzie pracownicy musza swoje obowiązki wykonywać przy liniach produkcyjnych, praca zdalna jest w obecnych warunkach niemożliwa.

    Zdaniem ekspertki wyniki wielu badań wskazują, że praca zdalna na stałe zagości na rynku pracy, szczególnie w wersji hybrydowej.

    Podczas webinarium zabrała głos przedstawicielka Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Zachodniopomorskie, która wskazała, że według ich obserwacji – pracownicy bardzo sobie cenią pracę zdalną, a w szczególności hybrydową. Można stwierdzić, że zarówno model zdalny jak i hybrydowy staje się coraz popularniejszy.

    Mimo wielu zalet pracy zdalnej i jej dobrego postrzegania przez wielu pracowników, istnieje również znaczna grupa osób, które nie chcą pracować zdalnie, nawet jeśli mają taką możliwość. Wielu z nich wskazuje, że podczas pracy zdalnej rozpraszają ich na przykład liczne obowiązki domowe. Podkreślono też aspekt społeczny. Zauważono, jak wielu pracowników było spragnionych kontaktu ze współpracownikami podczas pandemii. Niemniej jednak sama możliwość wykonywania pracy zdalnej – czy też hybrydowej – stanowi ważny i pozytywny czynnik w pozyskaniu nowego pracownika. Z pewnością pozwala to uzyskać pracodawcy przewagę, szczególnie w branżach konkurujących na najlepszych specjalistów na bardzo trudnym rynku (np. w IT).

    Badania przedstawiciela sektora naukowego.

    Prowadzący Webinarium podkreślił, że z badań zleconych przez ZPP wynika, że najlepiej pracę zdalną oceniają kobiety, rodzice czy też osoby niepełnosprawne i ich opiekunowie. Jest to duża szansa na większą aktywizację tych grup na rynku pracy. W tym aspekcie głos również zabrała przedstawicielka środowiska naukowego zajmująca się badaniami dotyczącymi pracy zdalnej. Przedstawiono przykład, że dla wielu pracowników i pracodawców nie jest to nowa forma wykonywania pracy, a sama praca zdalna to nie zawsze potocznie rozumiane „home office”.

    Na polskim rynku pracy jest wielu pracowników oraz pracodawców, którzy mają wieloletnią praktykę stosowania takiej formy pracy. Zaznaczono, że praca zdalna to nie tylko „home office”. Pracodawcy mają szereg innych rozwiązań na pracę poza siedzibą firmy. Wskazała ona, że ocena pracy zdalnej jest bardzo różna, niektórzy pracownicy i niektóre firmy w Polsce stosują ją z powodzeniem nawet 20 lat, ale są też pracodawcy i pracownicy mówiący, że choć dostrzegają zalety pracy zdalnej, to po okresie pandemii absolutnie nie chcą do niej wracać. Dla przykładu przeprowadzane przez rozmówczynię badania z okresu pandemii dotyczące sektora publicznego wskazują, że w pierwszej i drugiej fali zarówno pracownicy, jak i pracodawcy wykazali duży entuzjazm dla tej formy wykonywania obowiązków. Natomiast w kolejnych falach doszło do pewnego zmęczenia tą sytuacją i uzyskiwane odpowiedzi nie były już tak entuzjastyczne.

    Autorka badań zaznaczyła, że należałoby się również przyjrzeć jak np. pracodawcy podchodzą to kwestii karania i nagradzania pracownika wykonującego pracę zdalną, a jak do pracownika stacjonarnego.  Czy są równo traktowani pod tym względem i czy pracodawcy, gdy doświadczali nieprawidłowości, to wyciągali konsekwencje wobec pracowników wykonujących pracę zdalną?

    Zaznaczono, że na rynku pracy zauważono ogólnie zmianę oceny pracy. Przede wszystkim pracowników przestaje interesować praca ponad normę oraz w pełnym wymiarze czasu pracy. Coraz częściej skłaniają się do modelu zadaniowego pracy, zamiast sztywno wyznaczonych godzin. Wskazano, że przy omawianiu zalet i wad pracy zdalnej również trzeba brać pod uwagę nie tylko głos pracowników i pracodawców, ale również kontrahentów czy klientów.

    Praca zdalna na uczelniach wyższych.

    Podczas webinarium poruszono temat tego, jak wygląda praca zdalna w kontekście uczelni wyższych. Podkreślono trzy ważne aspekty: techniczny, organizacyjny oraz ludzki. Problematykę tą podjęła kolejna rozmówczyni w trakcie webinarium.

    W aspekcie technicznym wskazała, że wiele osób korzystających z narzędzi pracy na odległość ma problemy z obsługą techniczną sprzętu wymaganego do uczestniczenia w zajęciach na uczelni. Podkreśliła także, że istnieje zapotrzebowanie na dodatkowe szkolenia w temacie umiejętności korzystania ze sprzętu komputerowego, czy też aplikacji wymaganych do korzystania z zajęć w formie zdalnej.

    Nasza rozmówczyni wskazała również, że wielu studentów zgłasza swoje obawy, czy aby na pewno taka forma wykonywania zajęć ma odpowiednią merytoryczną wartość.  Ponadto jest wiele kierunków studiów, gdzie za pomocą zdalnych narzędzi nie można przeprowadzić zajęć z uwagi na specyfikę przedmiotów.

    Istotne jest, że przy organizowaniu zajęć w formie zdalnej zaobserwowano odczucia braku relacji międzyludzkich. W tym aspekcie pojawiło się wiele problemów i jak się okazało – nie wszyscy mają odpowiednie kompetencje do prowadzenia zajęć online. Co interesujące pojawiał się problem, w którym pracownik dydaktyczny być bardzo dobrze dobierany przez studentów w trakcie wykładów stacjonarnych, a jego zajęcia były bardzo wysoko oceniane. Natomiast ta sama osoba w trakcie zajęć zdalnych była odbierana przez studentów źle, do tego stopnia, że powstawały na tym tle konflikty.

    Goszcząca na webinarium przedstawicielka uczelni zauważyła również, że dla studentów zdalna dydaktyka stanowi jednak dużą wartość dodaną z uwagi na fakt, że nie muszą ponosić między innymi kosztów podroży czy zakwaterowania i mają możliwość podejmowania studiów z innych miejscowości. Znacząco ułatwia to dostępność do edukacji, szczególnie osobom z miejscowości oddalonych od dużych ośrodków miejskich oraz nie posiadającym dużego zaplecza finansowego.

    Nowelizacja Kodeksu pracy

    Podczas webinarium omówiono również zwięźle nowelizację Kodeksu pracy w zakresie pracy zdalnej i tego, jak ona wpłynie na rynek pracy. Co do zasady wskazano, że praca zdalna nie jest zupełnie nową instytucją, gdyż wcześniejsze akty prawne – jak ustawy covidowe – wprowadzały już możliwość jej wykonywania.

    Podkreślono, że ważnym i pozytywnym aspektem jest unormowanie prawne na stałe formy pracy zdalnej w Kodeksie pracy. Przede wszystkim wskazano jednak, że wprowadzono definicję pracy zdalnej jako miejsce wskazane przez pracownika za obopólną zgodą. Wprowadzono szereg zasad i obowiązków pracodawcy pod względem wprowadzenia pracy zdalnej (poprzez porozumienie ze związkami, czy tworzenie regulaminu). Uregulowano obowiązki pracodawcy w aspekcie finansowym, takie jak zwrot kosztów energii czy sprzętu komputerowego. Niestety, uregulowania te w wielu aspektach są krytycznie oceniane przez przedsiębiorców.

    Wskazano, że zgodnie z nowelizacją Kodeksu pracy – pracodawca musi przygotować analizę ryzyka pracy zdalnej i pracownik musi się z nią zapoznać. Musi też tak organizować pracę zdalną, aby zapewnić ochronę bezpieczeństwa informacji, w tym danych osobowych, a także zadbać o przestrzeganie przez pracownika zasad BHP. Pracownik ma obowiązek złożyć oświadczenie, że zapoznał się z ryzkiem pracy zdalnej, oraz że będzie przestrzegał zasad bhp i RODO – a także informacji uzyskanych od pracodawcy.

    W nowelizacji pojawiły się narzędzia pracodawcy, za pomocą których może on dokonać kontroli wykonywania pracy zdalnej. Jeżeli wystąpią naruszenia ze strony pracownika, to pracodawca może albo wyznaczyć termin do naprawy naruszeń, albo cofnąć zgodę na wykonywanie pracy zdalnej.

    Ważną regulacją jest też to, że pracodawca może skierować pracownika z własnej inicjatywy na pracę zdalną, a także, że pracownik może wykonywać pracę zdalną okazjonalnie na wniosek, oraz że ma w tej kwestii do dyspozycji 24 dni w ciągu roku (wynikać to może z potrzeb pracownika). Pracodawca wniosku o okazjonalną pracę zdalną nie uwzględnić, choć warto mieć na uwadze, że nie wiąże się ona z licznymi obowiązkami pracodawcy, jak np. koniecznością wypłaty ryczałtu za zużycie mediów.

    Praca zdalna w branży PR

    Przedstawicielka branży PR wskazała, że bardzo istotnym aspektem podczas pracy zdalnej są tematy interpersonalne. Jest wielu pracowników, którzy na pracy zdalnej są wydatniejsi, ale zgłaszają, że brakuje im spotkań z innymi pracownikami.

    Zaważono, że wielu osobom poza biurem brakuje przestrzeni do spotkań z innymi pracownikami, którą wykonują swoje obowiązki stacjonarnie.

    Z pewnością wyzwaniem dla pracodawców jest stworzenie wirtualnej przestrzeni do spotkań dla pracowników. Obecne możliwości technologiczne pozwalają na takie rozwiązania. Jest to szczególnie ważne, by budować relację między pracownikami.

    Dla przedsiębiorców istotne znaczenie ma fakt, czy w danej firmie zdołano zbudować wcześniej kontakty interpersonalne. Tam gdzie zbudowano przyjazną i „koleżeńską” atmosferę, a więzi między pracownikami są silne, paradoksalnie trudniej jest wprowadzać pracę zdalną. Może być to również problem dla nowych pracowników, którzy świadcząc usługi poza siedzibą pracodawcy mogą czuć się wyobcowani i trudniej będzie budować im identyfikację z daną firmą.

    Warto również na pracę zdalną spojrzeć w szerszym kontekście. Na przykład poprzez fakt, że wpisuje się ona w trend zmniejszenia emisji CO2 (np. poprzez ograniczenie w przemieszczaniu się pracowników za pomocą samochodów). Ten sposób współpracy wpisuje się również w trend pro-społeczny, który ma na celu ułatwianie życia pracownikowi, zwiększanie elastyczności zatrudnienia i umożliwienie budowania równowagi życia zawodowego i prywatnego dla jak najszerszego grona osób.

    Ostatni wat poruszenia aspekt, to praca zdalna jako  narzędzie zarządzania przedsiębiorstwem. Następuje zmiana pokoleniowa i rynek pracy, szczególnie w branżach mających problem ze znalezieniem pracowników, wychodzi naprzeciw nowym oczekiwaniom tych osób, które oczekują większej elastyczności, szczególnie młodemu pokoleniu.

    Praca zdalna w NGO

    Kolejny gość webinarium, przedstawiciel NGO zabrał głos wskazując, że kontakt międzyludzki jest bardzo ważny. Dostrzegł on, że w wielu przypadkach podczas pracy zdalnej obniżona została wartość pracy, czy też współpracy. Podkreślił znaczenie spotkań nieformalnych z kontrahentami, gdzie uzyskuje się wiele informacji potrzebnych w biznesie – a za pośrednictwem narzędzi komunikacji na odległość trudno o taką interakcję z klientami i partnerami.

    W jego opinii również młodzi ludzie rozpoczynający karierę zawodową oczekują integracji z innymi pracownikami, zbierania doświadczeń, czy mentoringu, a temu sprzyja bardziej praca stacjonarna, niż zdalna.

    Podsumowanie

    Podsumowując webinarium można stwierdzić, że praca zdalna po pandemii z całą pewnością zyskała na popularności. Uregulowania prawne, które zostały zaproponowane w nowelizacji Kodeksu pracy w pewnych aspektach odpowiadają oczekiwaniom rynku, a w innych nie. Częściowo korzystają również z doświadczeń występujących w praktyce od lat, nawet przed okresem pandemii.

    O ile jest dużo zwolenników pracy zdalnej – zarówno po stronie pracowników, jak i pracodawców – o tyle trzeba podkreślić, że aspekt międzyludzki stanowi obecnie duży problem przy jej wprowadzaniu. Pracodawcy korzystający z pracy zdalnej stoją przed wyzwaniem stworzenia organizacji pracy umożliwiające budowanie więzi między zatrudnionymi osobami, a także budowanie więzi z samą firmą.

     

    Zobacz: 28.03.2023 Podsumowanie webinarium – Praca zdalna po pandemii #15 Zmiany rynku pracy po pandemii w wyniku wprowadzenia pracy zdalnej

    Memorandum ZPP – Wyzwania dla polskiego sektora rolnego

    Warszawa, 27 marca 2023 r. 

     

    Memorandum ZPP – Wyzwania dla polskiego sektora rolnego

    • Polskie przedsiębiorstwa rolne, mimo negatywnego wpływu licznych kryzysów gospodarczych ostatnich lat, wciąż odnoszą spektakularne sukcesy w kraju i poza jego granicami.
    • W perspektywie najbliższych lat znaczącym problemem dla firm sektora agro funkcjonujących na polskim rynku mogą być następstwa Europejskiego Zielonego Ładu, które zachwiać mogą zadowalającymi dziś wskaźnikami produkcyjnymi.
    • Od lat przedsiębiorstwa rolne w kraju mierzą się z falą ataków o podłożu ideologicznym. Szczególnie narażone na nie są firmy funkcjonujące w sektorze hodowlanym. Liczne problemy zaczęły przyjmować w ostatnim czasie ramy zmian legislacyjnych realizowanych na niwie unijnej oraz w kraju.
    • Rozwój nowocześnie pojmowanego patriotyzmu gospodarczego i konsumenckiego powinien stanowić dziś jedną z głównych strategii dla sektora rolnego w kraju. Statystyki wskazują, że Polacy przywiązują do pochodzenia produktów znacznie mniejszą wagę niż obywatele państw zachodniej części Europy.
    • Jednym z najważniejszych zadań dla firm sektora agro funkcjonujących na gruncie polskiego prawodawstwa powinna być dywersyfikacja kierunków eksportu artykułów rolno-spożywczych.
    • Receptą na wciąż wysoki poziom rozdrobnienia krajowych gospodarstw jest stworzenie zachęt do wspólnego gospodarowania w ramach struktur spółdzielczych czy grup producenckich. Wskaźnik zorganizowania gospodarstw w Polsce jest dziś kilkukrotnie niższy, aniżeli w odniesieniu do państw zachodniej części Unii Europejskiej.
    • Ostatnie lata – począwszy od okresu pandemii koronawirusa, przez kryzys cenowy na rynku energii, aż do trwającej dziś wojny na terytorium Ukrainy – to regularny wzrost kosztów prowadzenia przedsiębiorstw rolnych w Polsce. Najbardziej znaczące podwyżki zanotowano w obszarach cen nawozów, paliw rolniczych, gazu i energii.

    Polskie rolnictwo relatywnie dobrze poradziło sobie ze skutkami trwającego od kilku lat kryzysu. Pandemia koronawirusa i szerokie spektrum jej ekonomicznych następstw, załamanie się łańcuchów dostaw, kryzys cenowy na rynkach energii, który przełożył się na wzrost cen środków ochrony roślin i nawozów czy wreszcie konsekwencje wojny na Ukrainie to czynniki, które mimo wszystko odcisnęły swoje piętno na rodzimych przedsiębiorstwach rolnych.

    Polskie firmy sektora agro odczuły skutki wszystkich powyższych wydarzeń, ale budowana od lat dywersyfikacja kierunków eksportu oraz biznesowa profesjonalizacja przedsiębiorstw rolnych pozwoliły kolejny raz osiągnąć rekord wartości eksportu żywności znad Wisły. Tylko w 2022 roku polscy producenci żywności wyeksportowali towary o wartości o 26,1 procenta wyższej niż w roku 2021, czyli za 47,6 mld EUR. Polskie produkty pozostają konkurencyjne cenowo na międzynarodowych rynkach. W minionym roku nie bez znaczenia pozostawał też korzystny dla eksportu kurs złotego wobec euro. Krajowi dostawcy właściwie przygotowali się także do następstw pandemii i potrafili odpowiedzieć na zróżnicowane preferencje konsumentów przez właściwe zaprojektowanie oferty asortymentowej. Nadwyżkowe wskaźniki produkcyjne pozwoliły na pełne zaopatrzenie krajowego rynku w żywność, czyniąc rolnictwo jednym z najistotniejszych filarów bezpieczeństwa narodowego – obok sfery militarnej czy produkcji energii.

    Wciąż jednak sektor rolny w Polsce borykać musi się z licznymi problemami, które skutecznie utrudniają z jednej strony stabilizację funkcjonowania części podmiotów, z drugiej zaś ich rozwój.

    Europejski Zielony Ład

    Europejski Zielony Ład to unijna strategia gospodarcza, która szczególny nacisk kładzie kształtowanie wspólnotowej gospodarki przy uwzględnieniu restrykcyjnych celów klimatycznych.  W kontekście funkcjonowania sektora rolnego największe znaczenie zyskują dwa elementy składowe Zielonego Ładu, czyli Strategie: na Rzecz Bioróżnorodności oraz Od Pola do Stołu. Kryją się za nimi zmiany, które będą mieć fundamentalny wpływ na rozwój unijnych gospodarstw i zdecydowane przesunięcie produkcji rolnej w kierunku upraw ekologicznych (w oparciu o unijne wytyczne). Zgodnie z założeniami Komisji Europejskiej, które ogłoszone zostały w 2020 roku znajdują się redukcja stosowania środków ochrony roślin o 50 procent i ograniczenie możliwości stosowania nawozów o 20 procent do roku 20230, obligatoryjne przeznaczenie 25 procent areału na produkcję ekologiczną czy zmniejszenie ilości stosowanych antybiotyków w hodowli zwierzęcej.

    Komisja Europejska utrzymuje, że nowa strategia dla rolnictwa uczynić ma ten sektor gospodarki nowocześniejszym, przyjaznym środowisku, a przy tym nie powinna przełożyć się na znaczące spadki produkcyjne. Wciąż jednak podległe KE jednostki analityczne nie przedstawiły twardych wyliczeń dotyczących wpływu planowanych reform na wskaźniki produkcji rolnej. Stosowne badania zaprezentowali jednak naukowcy skupieni wokół USDA, HFFA Research Unijne Wspólne Centrum Badawcze (JRC), Uniwersytet Kiloński czy Uniwersytet i Ośrodek Badawczy Wageningen. Ich zdaniem nowy kształt unijnego rolnictwa może poważnie zagrozić pozycji UE jako grupy państw bezpiecznych względem dostępu do żywności. Jest to szczególnie istotne w dobie wojny na Ukrainie oraz niepewnej sytuacji finansowej wielu unijnych gospodarstw, które – wobec istotnego wzrostu kosztów prowadzenia działalności gospodarczej – mogą ograniczyć produkcję. Eksperci Uniwersytetu i Ośrodka Badawczego Wageningen wyliczyli, że unijna produkcja rolna – po pełnej implementacji przepisów – może zostać ograniczona o 10-20 procent, a w odniesieniu do niektórych konkretnych upraw nawet o 30 procent. Trudności wystąpić mogą także w sektorze hodowlanym. Tu naukowcy wskazują na potencjalne spadki produkcji rzędu 20 procent w odniesieniu do produkcji wołowiny i około 17 procent w przypadku produkcji wieprzowiny. Ma być to pochodna zarówno ograniczenia możliwości stosowania niektórych leków weterynaryjnych jak i zmniejszenia produkcji uprawnych roślin paszowych (większość zbóż w Polsce uprawianych jest na potrzeby właśnie przemysłu paszowego).

    Przedstawiciele polskiego sektora rolnego wskazują także, że część unijnych przepisów uderza w krajowe firmy w znacznie większym stopniu niż choćby w przedstawicieli zachodniej części Wspólnoty. Obawy dotyczą między innymi kwestii obligatoryjnego przekazania gruntów na produkcję ekologiczną, czyli – na co słusznie wskazują przedstawiciele sektora rolnego – zazwyczaj niskotowarową. Według danych Najwyższej Izby Kontroli w latach 2012-2019 kiedy średnia powierzchnia upraw ekologicznych w UE zwiększyła się o 25 procent, w Polsce skurczyła się o tę samą wartość. Stawia to nasz kraj w trudniejszej pozycji startowej w porównaniu choćby z Niemcami, Francją i szeregiem innych państw zachodniej części kontynentu.

    Podobne wątpliwości budzi kwestia ograniczenia możliwości stosowania środków ochrony roślin w myśl unijnej dyrektywy w sprawie zrównoważonego stosowania środków ochrony roślin (SUD). Wymóg Komisji Europejskiej dotyczy ograniczenia zużycia ŚOR o 50 procent, licząc od poziomów ich obecnego wykorzystywania. W praktyce oznacza to, że Polska będzie krajem poszkodowanym na tle innych państw zachodu Europy. Polska w 2022 roku zużywała 2,1 kg śor/ha. Średnia unijna oscylowała w tym okresie wokół 3,1 kg/ha, przy czym zdecydowanie zaniżały ją kraje południowo-wschodniej flanki Wspólnoty. Dla porównanie średnie zużycie śor w Królestwie Niderlandów wynosiło w 2022 około 8 kg/ha. Po planowanej przez Komisję Europejską redukcji Polska będzie mogła zatem zużywać średnio maksymalnie 1,05 kg środków ochrony roślin/ha, podczas gdy holenderscy rolnicy będą uprawnieni do używania 4 kg śor/ha – to dwukrotnie więcej niż Polska zużywa dziś czyli przed pełną implementacją SUD.

    Zdaniem licznych ekspertów planowana redukcja może doprowadzić do niekontrolowanego rozprzestrzeniania się agrofagów. Ograniczenia, co podkreślają przedstawiciele sektora, mogą skutecznie uniemożliwić właściwą ochronę roślin uprawnych w Polsce.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców jest zdania, że przepisy kształtujące unijną gospodarkę rolną powinny mieć charakter solidarny, czyli sprawiedliwy, a faworyzowanie pewnej grupy państw kosztem pozostałych jest absolutnie niedopuszczalne. Strona rządowa dołożyć powinna wszelkich starań, aby polskie przedsiębiorstwa rolne nie były poszkodowane w następstwie implementacji unijnych przepisów.

    Wygrać z hejtem

    Polska jest jednym z liderów w produkcji żywności wśród państw Unii Europejskiej – szczególnie w odniesieniu do sektora hodowlanego. Jak wynika z danych Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa mięso, przetwory mięsne i żywiec stanowiły największą grupę towarową w krajowym eksporcie (20 procent ogółu wartości eksportu artykułów rolno-spożywczych z Polski). Tylko w ubiegłym roku sprzedaż zagraniczna tej kategorii osiągnęła wartość 9,6 mld EUR, co oznacza wzrost rok do roku o 37 procent. Dodatkowo sektor produkcji mleczarskiej wyeksportował w poprzednim roku towary o łącznej wartości przekraczającej 3,6 mld EUR (+37 procent rdr). Świadczy to o dynamicznym rozwoju produkcji zwierzęcej w kraju. Polska jest dziś unijnym liderem na rynku drobiarskim, jednym z czołowych producentów jaj, ważnym graczem na rynku mleczarskim, istotnym dostawcą wieprzowiny i wołowiny czy światowym czempionem w hodowli zwierząt futerkowych.

    Sektor hodowlany jest dziś swoistą perła w koronie polskiego rolnictwa. Wysokie standardy, w oparciu o które funkcjonują krajowe gospodarstwa, w połączeniu z konkurencyjną ceną naszych produktów sprawiają, że polskie mięso, mleko, sery czy jaja są dziś towarami pożądanymi  w wielu regionach świata.

    Trudno jednak nie zauważyć, że rosnąca pozycja krajowych producentów na rynkach zagranicznych, uczyniła ich firmy obiektami licznych ataków ze strony organizacji nieprzychylnych sektorowi hodowli zwierzęcej. Kampanie takie jak Koniec Epoki Klatkowej, Koniec Epoki Rzezi, Podatek od mięsa, zakaz hodowli zwierząt na futra, likwidacja możliwości prowadzenia uboju na potrzeby wspólnot religijnych, kampanie przeciwko popularnym jajom „3” i inne podobne inicjatywy skutecznie absorbowały w ostatnich latach uwagę producentów, znacznie utrudniając im rozwijanie prowadzonych działalności gospodarczych. Należy przy tym zauważyć, że możliwą konsekwencją działań takich jak wprowadzenie zakazu wykorzystywania klatek w chowie i hodowli drobiu, dodatkowe opodatkowanie produktów mięsnych, reglamentacja mięsa w myśl idei agendy C40 czy odchodzenie od jaj „trójek” przez kolejne sieci sklepów (w oparciu o argumentację wielokrotnie obalaną przez środowiska naukowe) przełożyć mogą się na znaczne ograniczenie wskaźników produkcji rolnej w kraju. Należy nadmienić także, że wiele kampanii skierowanych przeciwko hodowli zwierząt inspirowanych jest pobudkami o wyłącznie ideologicznym charakterze. Jakkolwiek w pełni szanujemy decyzję dotyczącą rezygnacji ze spożywania produktów odzwierzęcych, tak stoimy na stanowisku, że każdorazowo powinien być to wybór, nie natomiast przymus.

    Zdaniem Związku Przedsiębiorców i Pracodawców należy dokładać wszelkich starań, aby dobrostan zwierząt w Polsce stał na jak najwyższym poziomie, ale wszelkie ruchy w tej materii powinny być wykonywane jak najostrożniej tak, by nie narażać na szwank pozycji rodzimych firm. Podnoszenie standardów produkcyjnych jest dziś globalnym trendem, który ma swoje słuszne uzasadnienie w badaniach naukowych. Rewolucyjne ruchy względem organizacji hodowli, których domagają się aktywiści części organizacji pozarządowych, mogą jednak doprowadzić do sytuacji, w której miejsce polskich – czy szerzej, europejskich – producentów zajmą firmy z Chin czy krajów MERCOSUR, a więc lokalizacji dalekich od standardów hodowli panujących na Starym Kontynencie. Rynek nie zna próżni, a nagłe ograniczenie produkcji żywności pochodzenia zwierzęcego w Europie nie doprowadzi do długoterminowego spadku jej spożycia w wymiarze globalnym.

    Spożycie mięsa w UE wynosiło w 2020 roku 69,8 kg per capita, czyli było ponad dwukrotnie wyższe od przeciętnej konsumpcji na świecie. Ograniczenie produkcji mięsa w UE – podobnie sytuacja ma się z nabiałem czy jajami – nie przełoży się na spadek konsumpcji, a jedynie zwiększy skalę importu tych artykułów do Unii Europejskiej, ograniczając pozycję europejskich firm i obniżając jakość żywności.

    Zbudować silną markę „Polska”

    Nowocześnie rozumiany patriotyzm konsumencki to idea, która przyświecać powinna krajowej gospodarce rolnej. Od lat w Polsce realizowane są liczne kampanie, których celem jest właśnie rozbudzenie w rodakach patriotyzmu konsumenckiego. Ich rezultaty pozostają jednak zgoła odmienne od zakładanych. Udział krajowych produktów na rynku wciąż rośnie ale – mimo usilnych starań – pozostaje daleki od ideału. Statystyczny Polak nabywa mniej produktów pochodzących z krajowej produkcji niż ma to miejsce choćby w krajach Europy Zachodniej. Dla zaledwie 56 procent Polaków nie będących rolnikami – jak wskazują wyniki badania Polska Wieś i Rolnictwo” – ważmy jest kraj pochodzenia produktu. Trudno się dziwić, skoro realne działania mające na celu uświadomienie Polakom, co w zasadzie jest polskie, a co tylko takie imituje, to domena wyłącznie ostatniej dekady. Większość naszych rodaków nadal nie wie, jak odróżnić polskie produkty od tych reprezentujących zagraniczny kapitał.

    Certyfikaty, gale, kampanie, konferencje czy całe kongresy wciąż nie spełniły pokładanych w nich nadziei. Ani świadczące rzekomo o polskości produktu emblematy, ani nawet kod kreskowy rozpoczynający się od cyfr 590 nie dają konsumentowi pewności, że nabywany towar faktycznie wyprodukowany został przez przedsiębiorstwo reprezentujące polski kapitał. Nie znaczy to w żadnym przypadku, że krajowy rynek zamykać powinien się na produkty dostarczane przez firmy zagraniczne – Polska nie jest samowystarczalna na rynku żywnościowym i nie ma dziś takich aspiracji. Kluczowym powinno być jednak budowanie wiedzy pozwalającej konsumentom na dokonanie świadomego wyboru między towarami zagranicznymi, a polskimi.

    Nowoczesne podejście do patriotyzmu konsumenckiego wymaga skupienia się nie tylko na aspekcie konsumenckim. Powinno przejawiać się ono także w instytucjonalnym – zgodnym z prawem unijnym – wsparciu krajowych firm. Budowanie silnej pozycji polskich marek w kraju i poza jego granicami powinno stać się jednym z głównych celów resortu rolnictwa, ale także Ministerstwa Rozwoju i Technologii czy Ministerstwa Spraw Zagranicznych oraz instytucji podległych Ministrowi Rolnictwa i Rozwoju Wsi ze szczególnym uwzględnieniem Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa.

    Sektor rolny nad Wisłą ma pełen wachlarz możliwości ku temu, aby polskie produkty zyskały renomę porównywalną ze słynnymi na całym świecie „francuskimi serami” czy „włoskimi winami”. Patriotyzm konsumencki i gospodarczy należy pielęgnować, gdyż zapewnia on właściwą cyrkulację kapitału w obiegu gospodarczym. Obudowany właściwym otoczeniem legislacyjnym, może stanowić realne koło zamachowe polskiej gospodarki rolnej. Idea ta nie jest nowa – wagę budowania silnej marki „Polska” rząd podkreślał już w 2015 roku, podczas ogłaszania Planu na Rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.

    Dywersyfikować eksport

    Od niemal dekady jednym z głównych celów stawianych sobie przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi jest dywersyfikowanie kierunków eksportu artykułów rolno-spożywczych wyprodukowanych w Polsce. Jak istotne jest mnożenie rynków zbytu poza granicami kraju pokazały pandemia koronawirusa i wojna na Ukrainie, czyli wydarzenia, które zachwiały stabilnością łańcuchów dostaw oraz popytem na produkty żywnościowe na rynku Unii Europejskiej.

    Polska rokrocznie zwiększa udział państw trzecich jako odbiorców krajowych produktów. Do państw spoza UE w 2022 polskie przedsiębiorstwa rolne sprzedały towary o łącznej wartości 12,3 mld EUR. To kwota o 20 procent wyższa niż w roku 2021. Poza granice Wspólnoty sprzedawaliśmy głównie mleko (1 mld EUR), mięso drobiowe (990 mln EUR), pszenicę (776 mln EUR), czekoladę i wyroby czekoladowe (773 mln EUR), pieczywo i wyroby piekarnicze (731 mln EUR) oraz wyroby tytoniowe (612 mln EUR).

    Polskie towary w 2022 r. trafiały głównie – niezmiennie – do Wielkiej Brytanii (3,7 mld EUR), do Ukrainy (945 mln EUR), USA (770 mln EUR), Arabii Saudyjskiej (521 mln EUR), do Izraela (439 mln EUR), Norwegii (296 mln EUR) oraz Algierii (242 mln EUR). W przypadku każdego z tych państw odnotowano znaczący wzrost wartości eksportu – w przypadku Wielkiej Brytanii było to 25 procent zwyżki, Ukrainy – 16 procent i USA – 16 procent.

    Podkreślić należy, że tak znaczące wzrosty wartości sprzedaży zagranicznej spowodowane były w znacznej mierze wzrostami kosztów produkcji, które przełożyły się na wzrosty cen produktów. Niemniej trend wzrostowy w handlu zagranicznym artykułami rolno-spożywczymi do krajów pozaunijnych notowany był jeszcze przed okresem pandemii koronawirusa, a dodatnie saldo wymiany handlowej świadczy o właściwym planowaniu wymiany handlowej w wymiarze globalnym.

    Wciąż jednak, mimo niezaprzeczalnych sukcesów, eksport polskiej żywności poza granice Unii Europejskiej stanowił zaledwie około 26 procent ogółu eksportu artykułów rolno-spożywczych z Polski. Nie należy się oszukiwać, że rynki pozawspólnotowe zastąpią pozycję zbytu na terytorium UE, ale wymagać należy intensyfikacji wymiany handlowej z trzema kluczowymi obszarami: Ukrainą, Chinami i krajami północnej części Afryki. Dziś obecność polskich firm w tych regionach świata jest głównym efektem starań samych przedsiębiorców. Zwiększenie zaangażowania państwa we wsparcie przy negocjowaniu warunków wymiany handlowej – w odniesieniu do tych trzech grup państw – jest kluczowe.

    W odniesieniu choćby do Ukrainy, czyli potencjalnie szalenie ważnego dla polskich producentów żywności partnera, saldo wymiany handlowej w ostatnim „miarodajnym” okresie, czyli w roku 2021, było dla Polski niekorzystne. Polskie firmy wysłały do naszego wschodniego sąsiada towary rolno-spożywcze o wartości 811 mln EUR, importując w tym samym czasie żywność o wartości przekraczającej 919 mln EUR. W ostatnich latach dynamika wzrostu importu z Ukrainy była także wyższa niż w odniesieniu do eksportu. Tylko w okresie 2020-2021 nastąpił wzrost importu towarów z Ukrainy do Polski o 27 procent.

    Polska eksportuje na Ukrainę przede wszystkim mleko i produkty mleczne. Stanowiły one 15 procent ogółu eksportu towarów rolnych do tego kraju. Istotne miejsce w strukturze eksportu zajmują sery i twarogi oraz masło i tłuszcze mleczne. Polacy eksportują także znaczące ilości jogurtów i śmietany, owoce, wyroby cukiernicze i produkty paszowe. To jednak – biorąc pod uwagę znacząco nadwyżkowy charakter krajowej produkcji rolnej – wciąż zbyt niewiele. Ożywienie handlu zagranicznego w kontekście produktów spożywczych z Ukrainą – ze szczególnym uwzględnieniem odwrócenia niekorzystnego salda wymiany zagranicznej – powinno stać się jednym z głównych wyzwań w eksporcie krajowych produktów. Nieuniknione spadki produkcyjne na Ukrainie spowodowane rosyjską inwazją stwarzają dziś szansę na polskich eksporterów, którzy zyskali możliwość zakorzenienia się na rynku wschodniego sąsiada. Zwiększenie eksportu z Polski jest dziś także pożądane przez stronę ukraińską, która szybko poradzić musi sobie z powstałą luką podażową spowodowaną zmasowanymi atakami agresora wymierzonymi w infrastrukturę rolną.

    Zwiększoną role na eksportowej mapie polskiego sektora rolno-spożywczego pełnić powinny Chiny, czyli najważniejszy rynek konsumencki świata. Jedynym znaczącym produktem wysyłanym do Państwa Środka od lat pozostają produkty mleczarskie. W roku 2021 polskie firmy tego sektora sprzedały na rynek azjatyckiego hegemona produkty o wartości około 1,76 mld EUR. To jednak wciąż kropla w morzu potrzeb. Eksport rolno-spożywczych największych unijnych gospodarek do Chin wielokrotnie przewyższa dzisiejsze polskie wskaźniki. Sukces branży mleczarskiej powinien dać do myślenia innym czołowym sektorom w kraju. Zwiększenie eksportu do Chin realnie odnotować mogłaby choćby – kluczowa dla polskiej gospodarki rolnej – branża drobiarska. Istnieje tu jednak znacząca potrzeba instytucjonalnego wsparcia, która dotychczas miała charakter doraźny i – często – wyłącznie iluzoryczny. Tymczasem dynamiczny rozwój kolejnych sieci handlowych w Chinach oraz prężnie działający handel online z każdym dniem ułatwiają dotarcie do konsumenta z nowymi kategoriami produktów.

    Naturalnym kierunkiem rozbudowy eksportu powinny być także kraje arabskie oraz Izrael. Polska już dziś jest silnie obecna na tych rynkach, ale potencjał od lat pozostaje niewykorzystany. Najbardziej pożądanymi polskimi produktami pozostają tam zboże oraz produkty mięsne pochodzące z uboju w systemach halal i koszer. Szczególnie dwie ostatnie kategorie należą do wyjątkowo intratnych, a Polska – dzięki konkurencyjnym cenom i wysokiej jakości dostaw – może zwiększyć zaangażowanie w eksport tych produktów do państw regionu.

    Wzrost kosztów

    Ostatnie lata – począwszy od okresu pandemii koronawirusa, przez kryzys cenowy na rynku energii, aż do trwającej dziś wojny na terytorium Ukrainy – to regularny wzrost kosztów prowadzenia przedsiębiorstw rolnych w Polsce. Jednym z najważniejszych czynników jest tu wzrost cen nawozów, których wykorzystanie jest niezbędne do utrzymania wysokich plonów i jakości ziemi. Kolejnym czynnikiem wpływającym na wzrost kosztów prowadzenia przedsiębiorstw rolnych jest wzrost cen gazu. Gaz jest wykorzystywany do ogrzewania budynków i urządzeń, ale stanowi także główną składową finalnej ceny nawozów.

    Z danych opublikowanych przez Europejski Urząd Statystyczny wynika, że w ostatnim roku w krajach Unii Europejskiej koszty przedsiębiorstw rolnych wzrosły o blisko 40 procent, co stanowi ogromne wyzwanie dla rolników. Jednocześnie wskazano, że ceny produktów rolnych w UE wzrosły średnio o około 30 procent, co nie pozwala na „dogonienie” wysokich kosztów produkcji. Warto jednak zwrócić uwagę na ogromne dysproporcje między krajami UE. Koszty produkcji rolnej na Litwie wzrosły w ostatnim roku o 65 procent, podczas gdy w Danii wzrost wyniósł zaledwie 7 procent.

    Eurostat przeanalizował także koszty produkcji rolnej takie jak koszty nawozów i „polepszaczy” gleby, których ceny wzrosły średnio w skali Unii Europejskiej aż o 116 procent. Ponadto, koszty energii i paliw zwiększyły się o 61 procent.

    Z danych Eurostatu wynika, że Polska uplasowała się w ubiegłym roku na 7. miejscu pod względem wzrostu kosztów produkcji rolnej w państwach UE oraz 5. miejscu pod względem wzrostu cen produktów rolnych. Dane wskazują na skomplikowanie sytuacji na rynku rolno-spożywczym w Europie i konieczność wdrożenia działań mających na celu ochronę interesów przedsiębiorców rolnych.

    Doraźna finansowa pomoc instytucjonalna – o ile w wielu przypadkach okazała się dla producentów żywności zbawienna – nie powinna być mechanizmem stałym. Zdaniem związku Przedsiębiorców i Pracodawców względem sektora produkcji rolnej wykorzystać powinno się schematy działania dążące do maksymalnego odciążenia przedsiębiorców rozumianego jako racjonalne niwelowanie wysokości składek, podatków i innych kosztów skutecznie wiążących ręce krajowym firmom.

    Problematyczne rozdrobnienie gospodarstw

    Rozdrobnienie gospodarstw rolnych w Polsce, będące pokłosiem kształtowania polityki rolnej w czasach Polski Ludowej, od lat pozostaje znaczącym problemem krajowego sektora rolnego. Zdecydowanie negatywnie wpływa to na sprawność negocjacyjną polskich rolników. Średni wskaźnik wyposażenia w ziemię osoby zatrudnionej w polskim rolnictwie – na co jednoznacznie wskazuje Eurostat – wynosi zaledwie 8,7 ha/os. Unijna średnia w tym zakresie wynosi tymczasem 19,2 ha/os.. Polska plasuje się tu także zdecydowanie poniżej średniej państw regionu. Dla przykładu na Węgrzech wskaźnik wyposażenia w ziemię wynosi 11,9 ha/os., w Czechach 33,5 ha/os., a na Słowacji aż 40,5 ha. Średnia wielkość polskiego gospodarstwa rolnego w 2022 roku wynosiła natomiast – według danych GUS – 11,32 ha. To niewiele, gdy pod uwagę weźmiemy dane Eurostatu z 2020 roku, które wskazują, że średnia wielkość gospodarstwa rolnego w UE wynosiła 17,4 ha. Polska pozostaje w tyle szczególnie w porównaniu z największymi rolniczymi gospodarkami Unii Europejskiej. We Francji jest to około 45 ha, w Niderlandach nieco ponad 22 ha, a w Niemczech ponad 53 ha.

    Dodatkowym atutem mniejszych przedsiębiorstw rolnych w zachodniej części kontynentu jest także wysoki wskaźnik zorganizowania w struktury spółdzielcze czy grupy producentów rolnych. Sprawia to, że niewielki podmioty mogą konkurować na równi z największymi firmami branżowymi w kraju. Otwarta jest zatem dla nich ścieżka negocjacji z największymi punktami zbytu towarów, a także znacznie wyższe są ich możliwości prowadzenia eksportu, który wymaga zgromadzenia znacznych ilości jednorodnego towaru. Osiągnięcie tego celu jest możliwe wyłącznie przy odpowiednim planowaniu produkcji, za którą odpowiadają właśnie spółdzielnie lub inne formy zrzeszania się rolników.

    W Polsce wskaźnik zorganizowania gospodarstw wynosi około 15 procent, podczas gdy we Francji, Niemczech, Belgii, Holandii, czy w państwach skandynawskich wynosi on ponad 90 procent. Oznacza to, że 85 na 100 rolników w Polsce pozostaje ze swoimi problemami bez realnego wsparcia. O tym, że spółdzielczość rolna się opłaca świadczy fakt, że francuskie spółdzielnie notują roczne przychody na poziomie 85 mld EUR, w Danii – 30 mld EUR czy 25 mld EUR w Królestwie Niderlandów. W Polsce natomiast wysoki procent organizacji gospodarstw notuje się wyłącznie w obrębie sektora produkcji mleczarskiej oraz w sadownictwie.

    Dodatkowym atutem szczególnego zorganizowania gospodarstw w krajach Europy Zachodniej, czyli Spółdzielczych Giełd Rolnych, jest obecność na wszystkich poziomach łańcucha produkcji rolnej i handlu żywnością.

    Polska, jeszcze przed okresem komunizmu, kładła podwaliny pod rozwój spółdzielczości rolnej w Europie. Czasy PRL wynaturzyły jednak tę formę wspólnego gospodarowania, na lata zniechęcając do niej polskie gospodarstwa. Dziś jedyną szansą na rozwój spółdzielczości pozostaje tworzenie zachęt o charakterze regulacyjnym. W tym kontekście wskazać należy niedawne zmiany w ustawie o podatku dochodowym od osób prawnych, który wprowadził wobec spółdzielni funkcjonujących jako mikroprzedsiębiorstwa „zwolnienia podatkowe w ramach handlu produktami, dla wytwarzania których powstała spółdzielnia”. W myśl tych przepisów spółdzielnie usunięte zostały z grona płatników podatku od nieruchomości od „budynków i budowli lub ich części i zajętych pod nimi gruntów stanowiących własność bądź będących w wieczystym użytkowaniu spółdzielni rolników lub ich związku prowadzących działalności jako mikroprzedsiębiorstwo”. Wciąż jednak polskie prawo zapewnia spółdzielcom nikłe – w porównaniu z zachodem – korzyści ze wspólnego gospodarowania.

    Podsumowanie

    Polskie rolnictwo – mimo odniesionych licznych sukcesów w kraju i poza jego granicami – wciąż pozostaje obszarem o niewykorzystanym potencjale. Poza szeregiem omówionych wyzwań już dziś skupić się będzie trzeba choćby na uniezależnieniu polskich gospodarstw od unijnych dopłat bezpośrednich, realnej walce z epidemiami ASF oraz grypy ptaków, rozwoju retencji wodnej, która może uchronić nas od skutków suszy i szeregu innych palących kwestii.

    Firmy krajowego sektora rolnego, synergicznie współdziałając z organami administracji publicznej, mają dziś w ręku wszelkie argumenty, aby kontynuować proces profesjonalizacji prowadzonej działalności. Rokrocznie z grona niewielkich dotąd podmiotów wyłaniają się w Polsce kolejne przedsiębiorstwa rolne, które szybko zaczynają stawać się biznesowo zauważalne na krajowym czy międzynarodowym rynku. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców jest zdania, że grupa ponad 1,3 mln gospodarstw rolnych w kraju to potencjalne źródło przyszłych sukcesów krajowej gospodarki. Wiele firm sektora rolnego już dziś wiedzie prym w regionie, budując pozytywny odbiór polskiego biznesu na rynkach całego globu.

     

    Zobacz: 27.03.2023 Memorandum ZPP – Wyzwania dla polskiego sektora rolnego

     

    Praca zdalna po pandemii – Raport podsumowujący webinarium #14 Bezpieczeństwo i higiena pracy zdalnej oraz zdrowie psychiczne pracowników wykonujących swoje obowiązki poza miejscem pracy

    Warszawa, 24 marca 2023 r. 

     

    Praca zdalna po pandemii – Raport podsumowujący webinarium #14

    Bezpieczeństwo i higiena pracy zdalnej oraz zdrowie psychiczne pracowników wykonujących swoje obowiązki poza miejscem pracy

     

    • Pandemia wpłynęła negatywnie na zdrowie psychiczne pracowników. Trudno natomiast stwierdzić jaki wpływ na to miała sama praca zdalna, a jaki poczucie zagrożenia związane z sytuacją pandemiczną.
    • Często duża rozbieżność w postrzeganiu pracy zdalnej przez pracowników wynika z ich dużej odmienności. Dla jednych osób będzie to bardzo dobre rozwiązanie, dla innych nie.
    • Niezwykle ważnym procesem jest neurocepcja – automatyczny proces w naszym ciele polegający na skanowaniu rzeczywistości – sygnałów bezpieczeństwa i niebezpieczeństwa. Brak ruchu, czy skupianie się na pracy z komputerem w czasie pracy zdalnej mogą powodować negatywne odczucia. Dlatego niezwykle ważna jest higiena pracy zdalnej.
    • Najprostszym ćwiczeniem jest spojrzenie na jakiś czas w najdalszy punkt za oknem. W ten sposób pozwolimy naszym oczom i mięśniom twarzy odetchnąć. Powinniśmy też stosować krótkie przerwy po każdej godzinie pacy, pozwalać ciału się rozciągnąć i poruszać.
    • Praca zdalna świetnie może sprawdzić się między innymi dla osób, które są bardzo wrażliwe na bodźce z zewnątrz. Dźwięki otoczenia, ekspresu do kawy, czy skrzypiącego krzesła mogą ich rozpraszać. Takie osoby mogą być bardziej efektywne w pracy zdalnej.
    • Wraz z nowelizacją pojawiły się też nowe okoliczności dla czynników ryzyka zawodowego, które pracodawca powinien uwzględnić. Dokumentacja oceny ryzyka zawodowego jest obowiązkiem pracodawcy, który musi o nich wyczerpująco informować pracownika.

    Nowelizacja Kodeksu pracy w obszarze pracy zdalnej wejdzie w życie 7 kwietnia 2023 r. Pozostało niewiele czasu na uregulowanie kwestii wykonywania pracy zdalnej, w tym hybrydowej, stosownymi dokumentami. Konieczne jest zawarcie stosowych rozwiązań, czy tworzenie regulaminów pracy zdalnej. Obecnie jednak wszyscy uczymy się nowych rozwiązań i najprawdopodobniej praktyczny scenariusz napisze życie. Życie, które również pokazuje, że o ile praca zdalna przynosi wiele korzyści i pracodawcy i pracownikowi – tak potrafi być również obciążeniem psychosomatycznym czy psychofizycznym.

    Podczas przeprowadzonych przez ZPP badań na temat skutków pracy zdalnej analizowaliśmy również kwestie problematyczne. Wielu z około 1000 badanych pracowników twierdziło, że praca zdalna jest dobrym rozwiązaniem nie tylko w czasach kryzysu. Ich zdaniem – zarówno dla pracodawcy, jak i pracownika przynosi ona wiele zalet.

    Wśród korzyści pracownicy widzą oszczędność czasu i pieniędzy, dostrzegają wygodę pracy w swobodnym ubraniu, w dowolnym miejscu. Praca zdalna daje nam mobilność, ułatwia godzenie obowiązków prywatnych i zawodowych (ten aspekt bywa oceniany również jako wada pracy zdalnej). Ale jak się okazuje każdy pracownik, czy pracodawca jest inny i to wpływa na często zupełnie rozbieżne oceny tego samego zjawiska.

    Sceptycy wskazują na zacieranie się różnic pomiędzy życiem zawodowym i prywatnym, negatywny wpływ na relacje społeczne, nadmierne obciążenie obowiązkami zawodowymi. Ich zdaniem praca zdalna negatywnie też wpływa na relacje rodzinne, utrudnia organizację pracy i obciąża pracowników psychofizycznie.

    Zdrowie psychiczne a praca zdalna

    Psychotraumatolożka biorąca udział w webinarium ZPP (nr 14) stwierdziła jednoznacznie, że pandemia koronawirusa odcisnęła się na naszej psychice. W jakim stopniu wpływ miała tu praca zdalna, a w jakim poczucie zagrożenia związane ze skutkami choroby – trudno to rozstrzygnąć.

    Badaliśmy funkcje takie jak ruch i spożywanie posiłków w kontekście utrzymującego się stresu w organizmie. Z punktu widzenia psychologii jesteśmy stale w kryzysie, przez sytuację geopolityczną, stale negatywne sygnały które odbieramy. Kontekst społeczny jest niezwykle ważny, bycie razem jest imperatywem biologicznym naszego gatunku – czyli musimy być razem aby przetrwać. Wydaje się, że w świetle tych wyzwań z którymi dziś mierzymy się jako pracodawcy i pracownicy musimy być elastyczni, aby dostosować do nowych okoliczności nasz zakład pracy i relacje domowe.” – rekomendowała nasza rozmówczyni.

    Jeśli więzi międzyludzkie mamy mocne, to będziemy działali dobrze w różnych sytuacjach. Niestety zapełniające się w ostatnim czasie gabinety psychologiczne pokazują, że stale jesteśmy w kryzysie psychicznym, podupadamy na samopoczuciu. Brak możliwości zamknięcia tego negatywnego cyklu powoduje przeciążenie. Zamykanie parków i lasów w okresie pandemii było chyba najgorszym co mogło się wydarzyć dla naszego zdrowia psychicznego i fizycznego. Dbanie o poczucie bezpieczeństwa naszego ciała jest istotne. Neurocepcja to automatyczny proces w naszym ciele polegający na skanowaniu rzeczywistości – sygnałów bezpieczeństwa i niebezpieczeństwa. Tak radykalne ograniczenia w przemieszczaniu się i penalizowanie sportu potęgowało nasze poczucie zagrożenia.

    Z punktu widzenia układu nerwowego szpitale w USA, które są kolorowe są przyjazne dla oka – „to nie jest fanaberia, to jest kreowanie pozytywnej naurocepcji u pacjentów” – podkreśla rozmówczyni. Temu służą zapachy, oświetlenie, kolory – wszystko co tworzy atmosferę bezpieczeństwa. Jeśli ktoś ma ład wewnętrzny w sobie, adekwatny do sytuacji, poziom lęku, ma dużo ciepłych kontaktów relacyjnych, to będzie dobrze funkcjonował podczas pracy zdalnej. Warunki jakie mamy w domu też będą wpływały na to, jak postrzegamy warunki pracy. Każdy mózg jest inny i potrzeby każdej osoby są inne. Kluczowa jest elastyczność w tym zdywersyfikowanym świecie. Możliwość wyboru jest dziś fundamentalną sprawą dla naszego komfortu.

    Jak zapewniała nasza rozmówczyni: „Wszystkie wyniki / odpowiedzi które Państwo uzyskali [czasem sprzeczne odpowiedzi na pytania] są właściwe i poprawne. One były wskazywane przez osoby o dużej odmienności.”

    Choć są i zagadnienia uniwersalne, takie jak higiena pracy. Unieruchomione mięśnie oczu mrożą resztę naszego ciała w bezruchu. Umysł działa w połączeniu z nogami. Jeśli dużo pozostajemy w bezruchu to wpływa to na nas destrukcyjnie. Potrzebujemy więc higieny i dyscypliny pracy podczas pracy zdalnej – aby ćwiczyć, robić przerwy i pozwalać naszemu ciału odpocząć.

    W Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w ostatnim czasie dość szczegółowo analizowane jest połączenie umysłu z ciałem. Z pracy badaczy jasno wynika, że systematyczny ruch stabilizuje psychikę. Postawa ciała którą utrzymujemy przez większą część dnia wpływa na nasz umysł. Jeśli wymusimy rodzaj uśmiechu to prostuje się automatycznie nasza postura ciała – to nie jest naturalnie recepta na wszystko – czyli wyłącznie mechaniczne naśladowanie tych schematów. Ale udział ciała w naszym dobrostanie jest ogromny – a dobrostan jest stanem działania. Możemy na jego rzecz wiele zrobić. Umysł czeka na to co zrobi ciało. W tradycyjnym biurze dużo łatwiej jest o elementy społeczne, skrzyżowanie wzroku. Bycie razem jest największym zasobem regulującym układ nerwowy. „Jak Państwo mnie widzą tylko w wycinku ekranu – to tak jakbyśmy dawali komputerowi jedynie fragment danych do analizy. Nie widzę Pana gestów, postawy ciała. Mózg jest zaprogramowany, aby skanować całość komunikatów i ten deficyt prowadzi do nieprawidłowości w funkcjonowaniu mózgu – przegrzewa się.” – podkreśliła psychotraumatolożka.

    Po czym dodała: „Przez wiele lat byłam również pracodawcą, przedsiębiorcą – rozpoznanie komu służy które rozwiązanie – a więc czy praca stacjonarna, czy zdalna, danie możliwości wyboru – to jest kluczowe. Różne lęki na stałe nam towarzyszą. My w gabinetach widzimy, że problemów z którymi sobie ludzie nie radzą jest coraz więcej. Praca zdalna sporo tych problemów potrafi rozładować, ale i część tworzy. Generalizowanie nam nie pomoże. My się przyzwyczailiśmy do tego, że opieramy wnioskowanie na badaniach, ale to tylko statystyka.

    Lęk przed ekspozycją online, poddawanie się pod monitoring, pokazywanie swojego otoczenia, miejsca pracy – to może być niekomfortowe. Coraz częstsze są przykłady osób, które zaczęły pracować zdalnie podczas pandemii i deklarują, że jeśli praca zdalna po pandemii nie będzie możliwa w danej organizacji to zrezygnują z pracy na rzecz innej.

    W szkołach część uczniów podczas e-nauczania bardzo się rozwinęła, tak jak część pracowników w okresie pracy zdalnej zwiększyła efektywność. Gdy podróż do pracy bywa dla nas stresem, jesteśmy wrażliwi na generowane z zewnątrz dźwięki – bardzo często świetnie sprawdzimy się w pracy zdalnej ograniczając te interferencje.

    Rozsądnym byłoby przyjęcie, że kiedy podczas pracy jedyną formą kontaktu z kimś jest spotkanie online – to w ten sposób je organizujemy. Ale jeśli np. jako terapeuta wolimy mieć pacjenta u siebie, widzieć całe jego spektrum, to zdecydowanie powinniśmy polegać na sobie w tym względnie. I w niemal każdej pracy będzie podobnie. Będą ludzie którzy wolą pracować niewidoczni, w „offie”. Ale przedsiębiorcy często mówią, że ten rodzaj pracy który polega na relacyjności, na budowaniu wspólnej przestrzeni on się im w pracy zdalnej wymyka. Z tym, że nawet przy potrzebie organizacji pracy generalnie stacjonarnie będą istniały wydarzenia, na które nie dotarlibyśmy, gdyby obecność online nie była możliwa. Zawsze musimy oceniać zyski i straty. Ale to możliwość wyboru jest kluczowa. Wiele lęków można w ten sposób oswoić – jeśli nie czujemy się w pracy oceniani, jest nam udzielany głos, możemy czuć się swobodnie – wówczas jest nam dużo łatwiej zaakceptować formułę współpracy, w której działamy (zdalną lub stacjonarną).

    To już przesądzone, że praca zdalna będzie ważną częścią naszego życia zawodowego i osobistego. Dzięki zdalnemu kontaktowi niwelujemy dystans też z bliskimi. Tęsknota jest mniej dotkliwa dzięki połączeniom online.

    Z kolei ta łatwość nawiązania łączności z dowolnego miejsca powoduje, że niejednokrotnie mamy problem z brakiem możliwości bycia offline, odcięciem się. Badacze jednak obserwują, że szczególnie dotyka to osób, które wykonując obowiązki stacjonarnie miały w zwyczaju zabierać pracę w teczce do domu. A więc nie sam tryb pracy zdalnej byłby tu problemem. Bowiem to, że mam nóż to nie znaczy że komuś zrobię krzywdę.

    Kluczowe jednak w relacjach z pracownikami jest systematyczne uświadamianie zasad BHP, przypominanie jakie wytyczne pozwolą nam pozostać w dobrym zdrowiu psychicznym i fizycznym. W XX wieku (i wcześniej) uczono nas ignorować sygnały z ciała, często pracować ponad nasze siły. Często organizm przez to nie miał szansy się zregenerować. W pandemii zaczęliśmy się powszechnie zastanawiać, jak my się czujemy sami ze sobą. Dziś analizujemy własne samopoczucie, przyglądamy się naszemu ciału – weryfikujemy jak nam jest.

    I tak trzeba się przyglądać sposobowi w jaki pracuję. W pracy zdalnej jestem sobie żeglarzem, sterem i okrętem. Jeśli jest jakiś czynnik rozpraszający to należy go minimalizować” – doradzała nasza rozmówczyni.

    Zgodnie z jej obserwacjami wiele osób mówi, że w pracy jest im się łatwiej skoncentrować na pracy. A w domu robią obiad, pranie, odbierają prywatne połączenia telefoniczne. Ale pytanie, czy faktycznie takie prywatne „przerywniki” osłabiają naszą efektywność? Mając możliwość pracy zdalnej powinniśmy raczej korzystać z tego dobrego, co nam przynosi ta formuła i jednocześnie reagować na to co nas męczy i co nam przeszkadza. Potrzebujemy się ruszać żeby żyć. Przerwy są konieczne. Jak zamieramy w bezruchu – utrzymujemy oczy w jednym miejscu, zastygają też mięśnie – to jest dla organizmu stan napięcia, wyczekiwania na konieczność obrony przed zagrożeniem. Powinniśmy więc szukać rozwiązań jak temu ciału pomóc, aby żyć w poczuciu satysfakcji. I jeśli „prywatne” przerwy w pracy nas w tym wspomagają to powinniśmy to postrzegać jako korzyść, a nie mieć wyrzuty sumienia. Naturalnie ten schemat zachowania jest ważny dla wszystkich rodzajów pracy, z tym że przez lata przyzwyczailiśmy się w pracy realizowanej w sposób tradycyjny do wielu niedogodności.

    Rodzice, kobiety w ciąży, czy osoby pracujące dużo zdalnie cenią sobie możliwość wykonywania obowiązków z domu. To nie przypadek, osoby te ze względu na liczne dodatkowe role odczuwają wiele pozytywów dla samopoczucia pracując zdalnie. U dojrzałego pracodawcy będziemy obserwowali otwartość na to „co pracownikowi przeszkadza i jak może w tym pomóc aby miał on komfort działania”. Często gdy wprowadzamy coś nowego – zakładamy podświadomie że to niewiadome nam zabierze coś dobrze nam znanego. Podobnie część pracodawców początkowo postrzegała pracę zdalną, jako utratę kontroli nad efektywnością pracownika. Ale w biurze pracownicy też często miewają „słabsze dni”, gdy ich poziom energii jest bardzo niski. Praca zdalna pozwala nam wykorzystać te momenty, w których mam 100% skupienia i zaangażowania – zamiast być przymuszonym do wykonywania zadań w ściśle sprecyzowanym czasie.

    Ponadto osoby wysoko wrażliwe, których system przetwarzania dźwięków nie działa selektywnie mogły być w pracy tradycyjnej oceniani jako wolniejsi i mniej efektywni. Nie każdy potrafi się skupić tu i teraz. Są ludzie którym będzie przeszkadzał ekspres do kawy, czyjeś szurające krzesło. Obserwujemy w tym względzie rewolucję samoświadomości. Młode pokolenie to ludzie, którzy wiedzą w czym jest im dobrze, wiedzą kiedy są efektywni, nie chcą być zamknięci na 8h mimo, że bonusem mogłoby być to, że wyjdą o 16:00 i będą mogli zapomnieć o obowiązkach zawodowych.

    A jednocześnie są zawody i branże, w których zmiana pokoleniowa może nie wpłynąć na inny sposób wykonywania pracy – przykładem są lekarze, psychoterapeuci, ale też np. wszelkiego rodzaju sewisanci. Możliwość osobistego kontaktu, dotyku jest nie do przecenienia.

    Niektóre osoby, które czują się zagubione przy pracy zdalnej – pozbawione tradycyjnego biura uległy dezorientacji. Czasem jest tak, że miejsce pracy jest jedynym środowiskiem, gdzie jesteśmy zrozumieni. Gdzie indziej mamy poczucie zagubienia, ale w pracy czujemy się kompetentnie. I te osoby mogą się czuć zdezorientowane podczas pracy zdalnej, będą miały kłopot z organizacją pracy, popadną w depresję. Z drugiej strony są osoby, które zdecydowanie w domu są w stanie zrobić więcej w krótszym czasie i będą dodatkowo usatysfakcjonowani, że im się to udało i wygospodarowali czas na coś więcej. W pracy czasem przepalamy czas, który jest bezpowrotnie stracony.

    Naturalnie predyspozycje osobiste muszą się też zgrywać z warunkami otoczenia w którym działamy. Konieczna jest dla człowieka nauropercepcja bezpiecznego miejsca, gdzie nie muszę zbierać dźwięków, zapachów, które by mi przeszkadzały w myśleniu. Jeśli w domu istnieją komfortowe warunki, w których praca nam po prostu idzie, to nie ma nic wspanialszego. I na zasadzie przeciwieństwa, jeśli w domu mamy jeszcze większy tygiel niż w klasycznym miejscu pracy, to dramatycznie się umęczymy. Zebranie tych spostrzeżeń przez pracodawców w zaleceniach dla pracowników wydaje się być ważne i konieczne. Szczególnie teraz, gdy w firmach będą powstawały regulaminy pracy zdalnej.

    Rynek pracownika ewidentnie obecnie poszukuje tych bardziej elastycznych form zatrudnienia: freelancing, praca platformowa, te nowe rozwiązania się też intensywnie rozwijają. Cora więcej pracowników ma zauważalnie większe doświadczenie w tych alternatywnych metodach. Ludzie szukają takiego rodzaju współpracy, aby być panem własnego czasu. Chcą samodzielnie podejmować decyzje kiedy pracować, kiedy załatwić obowiązki prywatne, a kiedy spędzić czas z rodziną. Coraz częściej też jako jednostka dostrzegamy, że praca jest istotną częścią naszego życia, włączamy ją do całości kalkulując co nam się opłaca emocjonalnie, psychicznie, ekonomicznie. Dostrzegamy jak ważne są relacje w życiu i nimi kierujemy się podejmując decyzje.

    Bezpieczeństwo i higiena pracy zdalnej

    Inspektorka BHP biorąca udział w webinarium ZPP mówiła z kolei o zaleceniach i praktykach, które warto wprowadzić do dzisiejszego stosunku pracy z pracownikami. Pracodawca powinien zastanawiać się, co może zrobić, aby ten dobrostan umysłowy zespołu był zachowany. Należy pamiętać o tym, że każda zmiana potrzebuje procesu adaptacji, a praca zdalna była dużą zmianą dla nas wszystkich. Potrzebowaliśmy czasu, aby tą pracą sobie zarządzić, stworzyć odpowiednie warunki i się zaadaptować. Gdy to się już zadziało powinniśmy powrócić do podstaw. Dla przykładu przepisy dotyczące pracy z monitorem ekranowym wskazują nam, jakie możemy podjąć działania profilaktyczne, abyśmy dbali o swoje zdrowie. W początkowym okresie pracy zdalnej mogliśmy nie brać pod uwagę zapisów np.: Ustawy o pracy z ekranami monitorowymi, bo „pracowaliśmy kątem przy stole w kuchni” lub w pozycji półleżącej na kanapie.  Powinniśmy teraz przywołać dobrze znane nam z pracy biurowej zasady i m. in. stosować 5 minutowe przerwy po każdej godzinie pracy. Zgodnie z dobrymi praktykami BHP przerwa ta ma nas wyrwać z wymuszonej pozycji ciała. Rozciąganie, poprawianie krążenia krwi prostymi ćwiczeniami – warto o tym pamiętać niezależnie od tego z jakiego miejsca pracujemy.

    Jak już było to wspominane wyżej, oczy się spinają tak samo jak inne mięśnie, a więc mięśnie twarzoczaszki też potrzebują wytchnienia. Jeśli przez kilka godzin będziemy patrzeć w jeden punkt możemy zaobserwować w lustrze jak bardzo marszczy nam się czoło. Wystarczy wtedy zdjąć okulary (jeśli ktoś używa), spojrzeć w najdalszy punkt za oknem a pozwolimy naszym oczom i mięśniom twarzy odetchnąć. Ćwiczenie to poleca m. in. ZUS – jako przeciwdziałanie rentowne i zapobieganie wypaleniu zawodowemu. „Zdziwiona mina” pojawia się jak patrzymy w dal i wtedy mięśnie się rozluźniają. O tym planowym i systematycznym „dziwieniu się” warto pamiętać.

    Oprócz tego że możemy zadbać o przerwy i ćwiczenia, po 6h ciągłej pracy mamy prawo oczekiwać dłuższej przerwy. Jak również, jeśli mamy pracę bardziej stacjonarną – wymagać od pracodawcy zapewnienia ergonomicznego stanowiska pracy. Szalenie istotne jest też doświetlenie stanowiska pracy światłem dziennym i sztucznym. To wszystko będzie się przekładało na efektywność pracy i nasze nastawienie. I tak samo podczas pracy zdalnej nie wolno nam o tych aspektach zapominać.

    Jak podkreślała rozmówczyni ZPP: „Pamiętajmy też o komunikacji. Wszystko to co pracodawca może zrobić korzystnego – będzie zapewne do tego dążył, ale musi być między nami komunikacja. Każda z osób będzie potrzebowała innych warunków pracy, aby mieć komfort. Komfort psychiczny, że ktoś reaguje na nasze potrzeby już poprawia nasz dobrostan. Czasem minimalne wsparcie pracownika już rozwiązuje sprawę, nie angażując znaczących finansów.”.

    Nowelizacja kodeksu pracy

    Pewnym wyzwaniem w kontekście nowych przepisów dotyczących pracy zdalnej jest z pewnością sposób dokonania kontroli stanowiska pracy w domu u pracownika i nowe obowiązki, jakie nałożono na pracodawcę i pracownika między innymi w zakresie BHP. Jak podkreśliła uczestniczka webinarium, inspektorka BHP: „Musimy pamiętać o tym, że jest to nowelizacja, która wprowadziła nową sytuację. Powinniśmy więc od podstaw zaplanować cały proces. W pierwszej kolejności następuje porozumienie z pracownikami, czyli oszacowanie ryzyka zawodowego, aby je aktywnie redukować, ustalić system monitorowania pracy, sposób weryfikacji czasu pracy, opis stanowiska pacy.” Jeśli w przedsiębiorstwie nie ma związków zawodowych lub przedstawiciela pracowników, to te elementy określić należy w regulaminie pracy zdalnej. Regulamin wydaje się być dokumentem uniwersalnym, ogólnym, z którym zapoznajemy pracownika wraz z rozpoczęciem pracy. Regulaminy pracy zdalnej będą najprawdopodobniej w firmach występowały najpowszechniej.

    Pracodawca ma obowiązek zapewnić higieniczne warunki pracy niezależnie od miejsca wykonywania zadań służbowych, a więc: sprzęt, ergonomiczne stanowisko pracy. Przed uzyskaniem zgody na pracę zdalną pracownik z kolei potwierdza oświadczeniem, że jego warunki lokalowe są dobre dla pracy zdalnej – więc część odpowiedzialności spoczywa również na pracowniku. Pracodawca następnie zapewnia oprogramowanie, w tym antywirusowe, ustala jak będzie monitorował naszą pracę (czy np. za pośrednictwem systemów informatycznych). W takim wypadku pracownika należy uprzedzić 14 dni przed przeprowadzeniem/uruchomieniem takiego monitoringu. Ale pracownik może też wykonywać rejestr zadań.

    Pracownik z kolei ma obowiązek udostępnienia miejsca pracy (po uprzednio wyrażonej zgodzie) do kontroli. Ale jeśli jest to biuro wirtualne, możliwości lokalowych nie ma, to pracodawca powinien mieć możliwość weryfikacji stanu faktycznego. W opinii rozmówczyni ZPP nowelizacja kodeksu pracy w tym zakresie jest bardzo dobra, bo dotychczas pracownik mógł wykonywać pracę zdalną z dowolnych miejsc i to negatywnie mogło to wpływać na efektywność, ale i na więcej wypadów podczas pracy, czy na wycieki poufnych informacji.

    Kwestia rozwiązań prawnych w zakresie kontroli w obszarze BHP w domu budzi póki co kontrowersje. Dla pracodawców będzie to dodatkowym obowiązkiem, który dodatkowo jest mocno utrudniony, bo realizowany w domu pracownika. Z kolei pracownicy niekoniecznie chętnie będą wpuszczali przedstawiciela pracodawcy, aby tę kontrolę mógł przeprowadzić. Sporo zależy jednak od charakterystyki pracy i specyfiki miejsca pracy. Pracodawca musi chronić mienie i informacje, jest administratorem danych osobowych i musi zapobiegać wyciekom. Wszystko to może skłonić pracowników do uszanowania konieczności poddania się kontroli.

    W świetle nowych regulacji dobrowolnie podejmujemy decyzję o pracy zdalnej i w tym sensie godzimy się na konsekwencje, w tym związane z kontrolami. Pracodawca ma obowiązek dokumentowania, że ma pieczę nad pracownikami i jeśli kontrola jest jedynym sposobem na udowodnienie, że ma te kwestie dobrze zorganizowane, to nie powinien z tego narzędzia rezygnować” – rekomendowała inspektorka BHP.

    Wraz z nowelizacją pojawiły się też nowe okoliczności dla czynników ryzyka, które pracodawca powinien uwzględnić. Dokumentacja oceny ryzyka zawodowego jest obowiązkiem pracodawcy musi on też wyczerpująco informować pracownika o nich. Układ mięśniowo szkieletowy, uszkodzenia wzroku, kondycja psychosomatyczna – te czynniki w ocenie ryzyka już do tej pory istniały. Nowym elementem będzie opis stanowiska pracy wykonywanej zdalnie, w tym co należy do naszego stanowiska, a więc uwzględnienie elementów nowego miejsca wykonywania pracy zdalnej. W domu będą występowały inne czynniki zagrożenia i należy je zinwentaryzować.

    Dobre praktyki

    Co możemy zrobić jako pracownicy, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo? Jak zaleca uczestniczka webinarium: „Słuchać siebie nawzajem z pracodawcą, komunikować się. Należy stosować się do zasad BHP, do których dotąd byliśmy przyzwyczajeni. Ale nowe czynniki zewnętrzne będą miały również wpływ. Ograniczmy pośpiech, wysyłajmy systematycznie informacje zwrotne, organizujmy regularne spotkania służące komunikacji, usprawnianiu pracy. Niech pracownicy czują że dbamy o ich komfort pracy zdalnej, że to jest dla nich korzyść. Pracowników chętnych do pracy zdalnej będzie zdecydowana większość, ale chcemy być wspólnotą, razem tworzymy atmosferę bezpieczeństwa. Regulamin pracy zdalnej powinien być dokumentem dynamicznym, uzupełniany, aktualizowanym zgodnie z potrzebami i nowymi obserwacjami”.

     

    Zobacz: 24.03.2023 Praca zdalna po pandemii – Raport podsumowujący webinarium #14. Bezpieczeństwo i higiena pracy zdalnej oraz zdrowie psychiczne pracowników wykonujących swoje obowiązki poza miejscem pracy

     

    Forum Rolne ZPP – nowa inicjatywa Związku Przedsiębiorców i Pracodawców

    Warszawa, 23 marca 2023 r. 

     


    Forum Rolne ZPP – nowa inicjatywa Związku Przedsiębiorców i Pracodawców

     

    • Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zainaugurował prace nowego forum – Forum Rolnego.
    • Forum Rolne ZPP prowadzić będzie działania związane z reprezentowaniem i promocją interesów przedsiębiorstw rolnych w kraju i poza jego granicami.

    Produkcja żywności jest, obok bezpieczeństwa militarnego czy energetycznego, jednym z filarów bezpieczeństwa kraju. Rolnictwo odpowiada przede wszystkim za zaspokojenie potrzeb rynku krajowego, ale w ostatnich latach coraz większą rolę odgrywać zaczął także eksport artykułów rolno-spożywczych do Unii Europejskiej oraz poza granice Wspólnoty, który wart był w roku 2022 przeszło 45 mld EUR. Rodzime produkty pojawiają się na każdym kontynencie i są cenione za swoją wysoką jakość.

    Nie ulega wątpliwości, że przedsiębiorstwa odpowiedzialne za produkcję żywności, jej przetwórstwo, przechowalnictwo, produkcję energii z wykorzystaniem surowców rolniczych czy wytwarzanie nawozów i środków ochrony roślin odgrywają znaczącą rolę w polskiej gospodarce. Interesy małych, średnich i dużych przedsiębiorstw rolnych powinny zostać objęte odpowiednią ochroną, która zapewni stabilność i stworzy podwaliny pod dalszy rozwój sektora w Polsce – mówi Cezary Kaźmierczak prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

    Wobec wagi jaką w polskim systemie gospodarczym pełnią firmy sektora agro, ZPP zainaugurował działalność nowego forum – Forum Rolniczego. Do jego zdań należeć będą:

    Współpraca z organami administracji państwowej, instytucjami Unii Europejskiej i organizacjami skoncentrowana na uwzględnieniu potrzeb sektora rolnego i wyzwań przed nim stojących w kształtowaniu decyzji politycznych; promocja przedsiębiorstw sektora rolnego w Polsce i na arenie międzynarodowej; wsparcie dla przedsiębiorstw rolnych ukierunkowane na stabilizowanie trudnej sytuacji rynkowej, ich rozwój oraz modernizację; wymiana kontaktów i doświadczeń między podmiotami branżowymi oraz decydentami poprzez realizowanie działań o charakterze networkingowym; tworzenie korzystnego dla środowiska rolnego prawa poprzez aktywny udział w procesie legislacyjnym; zapewnienie funkcjonowania przyjaznego biznesowi rolnemu środowiska regulacyjnego poprzez odbiurokratyzowanie procedur, z którymi na co dzień borykać muszą się przedsiębiorcy oraz dążenie do maksymalnego uproszczenia regulacji prawnych odpowiedzialnych za funkcjonowanie ustroju rolnego w Polsce i UE, reprezentowanie organizacji rolniczych podczas komisji parlamentarnych oraz spotkań na szczeblu centralnym i międzynarodowym; organizowanie paneli wymiany wiedzy – debat, konferencji czy szkoleń; regularne i proaktywne zabieranie głosu w sprawach bieżących dotyczących sytuacji branży rolnej poprzez publikowanie stanowisk, komentarzy, memorandów, ekspertyz czy raportów czy reprezentowanie interesów przedsiębiorstw rolnych w wystąpieniach medialnych.

    Wobec licznych wrogich rolnictwu działań należy jednoznacznie opowiadać się po stronie ochrony interesu narodowego rozumianego jako dbałość o bezpieczne jutro oraz poszanowanie lat pracy polskich przedsiębiorców rolnych, którzy – mimo licznych trudności natury legislacyjnej – potrafili osiągnąć międzynarodowy sukces. Krajowe firmy sektora rolnego są doceniane przez konsumentów na całym świecie, przyczyniając się do budowania silnej marki „Polska” – komentuje Jakub Bińkowski, Członek Zarządu i Dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji ZPP.

    Forum Rolne ZPP regularnie publikować będzie opinie prawne, memoranda, analizy czy raporty, których zadaniem będzie ochrona interesów funkcjonujących w Polsce przedsiębiorstw odpowiedzialnych za produkcję żywności. Będziemy brać udział w licznych debatach, konferencjach, targach czy spotkaniach na niwie polskiego parlamentu, ale także w Unii Europejskiej.

    Zadaniami, które stawia przed sobą Forum Rolne Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, jest walka o zachowanie podmiotowości polskich gospodarstw rolnych, zapewnienie sektorowi rolnemu warunków do ustawicznego rozwoju, odbiurokratyzowanie procedur, z którymi na co dzień borykać muszą się przedsiębiorcy oraz dążenie do maksymalnego uproszczenia regulacji prawnych odpowiedzialnych za funkcjonowanie ustroju rolnego – dodaje Jacek Podgórski, dyrektor Forum Podatkowo-Regulacyjnego ZPP.

    Praca zdalna po pandemii – Raport podsumowujący webinarium #13. Pozytywne i negatywne aspekty pracy zdalnej wraz z oceną nowych rozwiązań w tym zakresie

    Warszawa, 22 marca 2023 r. 

     

    Praca zdalna po pandemii – Raport podsumowujący webinarium #13
    Pozytywne i negatywne aspekty pracy zdalnej wraz z oceną nowych rozwiązań w tym zakresie

     

    • Praca zdalna dla urzędów była dużym wyzwaniem, szczególnie w okresie pandemii. Obecnie istnieją już bardzo efektywne narzędzia ułatwiające zdalne wykonywanie obowiązków. Jest elektroniczny obieg dokumentów (EZD) oraz rozwiązania „pracy w chmurze” – w dedykowanym systemie.
    • Praca zdalna dla przedstawicieli urzędów jest wyzwaniem z uwagi na bezpieczeństwo danych. Istnieje obawa o dostęp do systemów i dokumentów przez osoby niepowołane.
    • Praca zdalna w urzędach stanowi obecnie niewielką ilość przypadków i jest udzielana w razie konkretnej potrzeby pracownika. Wykryto dużą ilość nieprawidłowości w jej stosowaniu, dlatego goszczący na webinarium przedstawiciele urzędów są raczej sceptycznie do niej nastawieni. Tam, gdzie jest stosowana, tam powinna być dokładnie monitorowana.
    • Mocno na popularności zyskują rozwiązania elektronicznego kontaktu urzędu z klientem, takie jak ePUAP, co daje możliwość wykonywania części obowiązków bez osobistych spotkań. Daje to pole do rozwoju pracy zdalnej.
    • Przedstawiciele urzędów wskazują na problemy z ustalaniem ryczałtowych kosztów pracy zdalnej, które powinny być zwracane pracownikom.
    • Przedstawiciele uczelni wskazują, że zdalna nauka wiąże się z pewnymi trudnościami. Często trudno jest prowadzić zajęcia bez osobistego kontaktu ze studentem.
    • Przedstawiciele nauki wskazują, że optymalnym rozwiązaniem jest praca hybrydowa, najlepiej w wymiarze 2 dni w biurze, 3 dni zdalnie.
    • Przedstawiciele nauki wskazują, że w pracy zdalnej brakuje zaufania zarówno po stronie pracownika jaki pracodawcy. Niemniej jednak widać, że następuje odwrót tego trendu w kierunku większego zaufania i mniejszej kontroli.
    • Zdaniem przedstawicieli świata nauki wciąż w pracy zdalnej brakuje kompleksowych rozwiązań w zakresie zarządzania.
    • Przedstawiciele branży budowlanej wskazują, że choć w ich działalności praca zdalna jest dużą rzadkością, to cenią sobie popularyzację narzędzi do pracy zdalnej, które ułatwiają realizację wielu zadań.

    Wstęp

    W dniu 12 stycznia 2022 r. odbyło się trzynaste z szesnastu webinariów poświęconych pracy zdalnej w Polsce. Spotkanie odbyło się w ramach projektu ,,Potrzeby i wyzwania związane z wdrożeniem w przedsiębiorstwach prywatnych modelu pracy zdalnej” dofinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego.

    W ramach projektu zostały przeprowadzone badania jakościowe, jak i ilościowe na grupie prawie 1100 pracowników zbierające ich opinię na temat pracy zdalnej. Zrealizowane zostały również wywiady pogłębione na grupie 16 pracodawców reprezentujących zarówno firmy z sektora MŚP, jak i duże podmioty. ¾ pracowników stwierdziło w nich, że jest to bardzo dobra forma wykonywania pracy. Następnie w cyklu 16 webinariów wyniki badań skonfrontowaliśmy z doświadczeniami w pracy zdalnej, zarówno po stronie pracowników, jak i pracodawców; osób reprezentujących podmioty publiczne i sektor prywatny. W ramach webinariów zostaną wypracowane rekomendację i przedstawić opinię zarówno pracodawców, jak i pracowników w zakresie pracy zdalnej.

    Celem webinariów jest poznanie opinii jego uczestników na temat pracy zdalnej, zarówno zaraz po jej wprowadzeniu, jak w kontekście ostatnich zmian w prawie pracy. W opisywanym trzynastym spotkaniu rozmawialiśmy z urzędnikami, naukowcami oraz pracownikiem firmy projektowo-budowlanej, którzy ze swoich perspektyw wskazali plusy i minusy pracy zdalnej. Podczas webinarium uczestnicy wskazali też jak udało im się przezwyciężyć większość przeciwności w funkcjonowaniu pracy zdalnej i jak obecnie widzą pracę zdalną ze swojej perspektywy.

    Doświadczenia uczestników webinarium w zakresie funkcjonowania pracy zdalnej w okresie pandemii.

    Jako pierwszy zabrał głos przedstawiciel jednego z urzędów miejskich w województwie zachodniopomorskim, który stwierdził, że zarówno w sektorze prywatnym jak i publicznym praca zdalna była nowością w czasie początków pandemii. Z punktu widzenia administracji jednak przeprowadzenie pracy zdalnej było trudne i stanowiło wyzwanie. Zwłaszcza w przypadku gdy urząd pracował w sposób tradycyjny z papierowym obiegiem dokumentów. Gdy procedury i uwiarygodnienie dokumentu wymagały stwierdzenia autentyczności, a nie jedynie mailowego oświadczenia bez potwierdzenia tożsamości składającego, musiano nadal przyjmować klientów w sposób tradycyjny. W wielu procesach niezbędnym było w sposób rzeczywisty i pewny zweryfikowanie tożsamości, wtedy pracownicy musieli być na swoich stanowiskach.

    W pewnych obszarach jednak umożliwiono pracownikom pracę zdalną. Jednym z wyzwań było w tym przypadku zabezpieczenie danych i systemów. Praca na wyizolowanym sprzęcie, często stacjonarnym jest podstawą bezpieczeństwa w pracy urzędniczej. Trudno natomiast było przekazać dostęp do systemów na komputery prywatne pracowników, gdzie często były to urządzenia do których miały dostęp domownicy, w tym dzieci. Dlatego pracę zdalną wykonywały osoby, które nie musiały się logować do systemu urzędu miejskiego. Mogli oni natomiast korzystać z poczty elektronicznej i to im pozwalało wykonywać pracę. Podczas pierwszych miesięcy pandemii urząd pracował w sposób ograniczony na pracy zdalnej.

    Obecnie urzędnicy korzystają z możliwości pracy zdalnej, ale są to pojedyncze przypadki. Z upływem czasu zastosowany został monitoring pracy zdalnej i pracownicy muszą obecnie zdawać codziennie raport z wykonanych zadań. Tworzą sprawozdanie jakie czynności w danym dniu wykonali. Niestety zaobserwowane zostały przypadki, przebywania niektórych pracowników np. na zakupach w czasie gdy powinni oni wykonywać pracę z domu. Z zebranych doświadczeń wynika, że  podczas pracy zdalnej pracownicy robili wiele innych rzeczy zamiast pracować. Z takich doświadczeń wynika, że praca zdalna jest jak najbardziej potrzebna, ale nie wszyscy mogą ją wykonywać, a nawet jeżeli powinni ja wykonywać to jednak w ograniczonym zakresie. W tej chwili we wskazanym urzędzie miasta praca zdalna jest udzielana na konkretną jednostkową potrzebę pracownika.

    Pandemia z pewnością przyczyniła się do tego, że ludzie przestali bać się kontaktu elektronicznego – cyfrowego. W administracji bywało, że „całe województwo” jechało na spotkanie z marszałkiem, a dziś takie spotkania odbywają się zdalnie i poza godzinnym połączeniem resztę dnia można poświęcić na prace, a nie podróż. Jest to oszczędność czasu i paliwa. W relacjach z mieszkańcami zaobserwowano, że coraz więcej osób chce kontaktować się z urzędem elektronicznie i urzędnicy oceniają taki postęp pozytywnie. Usprawnia to działanie urzędu. Tak wniosek można złożyć dużo szybciej. ePUAP jest już na tyle przyjezdny użytkownikom, że jego obsługa jest sprawniejsza. Kwestią wielu obaw jest natomiast funkcjonowanie zapowiadanego elektronicznego doręczania. Nie wiadomo co Poczta Polska zrobi z tym rozwiązaniem. Gdy ten proces obejmie pocztę samorządową to będzie można współczuć poczcie polskiej obsługi całego kraju.

    Urzędnicy stwierdzili, że ostatnie zmiany w prawie pracy, nie zaowocują tym, że każdy pracownik będzie mógł pójść na pracę zdalną. Jeżeli ktoś pracuje na stanowisku obsługi klienta i jego zadania polegają na przyjmowaniu petentów, to nagle nie stanie się on pracownikiem zdalnym tylko dlatego, że tego zażąda. To nie jest tak, że każdy będzie mógł otrzymać pracę zdalną. Z kolei nie zawsze będzie możliwość przeorganizowania pracy tak, żeby pracownik mógł zostać przesunięty pomiędzy różnymi jednostkami wymagającymi innych kompetencji, wykształcenia, czy kwalifikacji. Praca zdalna w tych obszarach, gdzie będzie mogła być wykonywana, uzgodnieniach z pracodawcą, zostanie przydzielona. Na pewno praca zdalna części osób pozwoli przeorganizować przestrzeń biurową na bardziej komfortową. Z pewnością będzie wymagała również pisania sprawozdań. Kontrola pracownika w zakładzie jest inna niż w domu, gdy nie jest się pod okiem przełożonego. Urzędnicy wskazują, że problemem będzie też kwestia oszacowania ryczałtów za sprzęt komputerowy, czy wyposażenie miejsca pracy.

    W kwestii ryczałtu przedstawiciel urzędu stwierdził, że gdy dostarczany jest komputer to pracownik nie ponosi kosztów zakupu, czy użytkowania komputera prywatnego. Pracownik siada przy biurku i ma już sprzęt. Gdy chodzi o zużycie prądu to tutaj według urzędników nie ma różnicy czy ktoś korzysta z prywatnego, czy „służbowego” prądu. Z obiegowych informacji wynika natomiast, że są już pewne przymiarki do ograniczenia wysokości ryczałtu dla pracy zdalnej, gdyż byłoby to pozapłacowe wynagradzanie pracowników. Takie ograniczenia górnych limitów stawek ryczałtów za prąd, czy inne koszty mają być wprowadzane do przepisów.

    Kolejną osobą, która zabrała głos był przedstawiciel jednego ze starostw powiatowych, który stwierdził, że pandemia nauczyła tego, że musimy coraz bardziej stawiać na cyfryzacje. Na początku pandemii wszyscy się uczyli i organizowali. Cały czas zmieniane były instrukcje obsługi petenta w urzędzie. Cały czas wdrażano nowe metody – urny, plexy, pomieszczenia gdzie schodziło się do klienta. Następnie rozwinęła się praca zdalna, obsługa mailowa, ePUAP. Przez te doświadczenia więcej klientów zaczęło korzystać z portali: mObywatel, ePUAP, eBudownictwo. Część projektantów wysyła obecnie projekty przez platformę eBudownictwo. Jeżeli cyfryzacja będzie postępowała w dotychczasowym tempie to jest możliwość przyjęcia pracy zdalnej nawet w urzędzie, ale oczywiście nie na wszystkich stanowiskach. Bo tam gdzie klient musi być obsłużony osobiście m.in. przy dowodach osobistych, czy w wydziale komunikacji, to te stanowiska muszą być wyłączone z pracy zdalnej.

    Tak, czy inaczej przyspieszone zostało wprowadzanie Elektronicznego Zarządzania Dokumentami tzw. EZD. Działanie tego systemu pozwoliło na pracę zdalną poza urzędem. Pracownik przestał działać na dokumentach papierowych. Nie dostaje już sterty na biurko, lecz skany są wgrywane do systemu komputerowego i funkcjonują w postaci elektronicznej. Taki dokument już na etapie wpływu, do kancelarii jest skanowany do systemu. I idzie dalej w postaci elektronicznej. Urzędnik ma wszystko na ekranie, nie na biurku. Praca zdalna polega obecnie na tym, że łączymy się z komputerem, serwerem. Czyli nasz komputer domowy jest tytko łącznikiem. Nad tym czuwają informatycy. W każdym urzędzie jest taki administrator danych. On czuwa, żeby dane nie wyciekły. Bez względu na to, czy taki dokument wpływa w formie elektronicznej, czy papierowej i tak jest przerabiany na formę elektroniczna i wprowadzany do systemu. W urzędzie jest teraz więcej pustych biurek, ale trzeba zainwestować w sprzęt. Obecnie każdy urzędnik ma 2 monitory. Na jednym ma dokumenty, na drugim tworzy pisma. Ma podpis elektroniczny, dzięki któremu tworzy dokumenty, które można potem wysyłać. Są klienci, którzy wymagają formy papierowej bo np. sądy wieczysto-księgowe nie uznają formy elektronicznej. Na prawdę widać, że jest mniej klientów w urzędzie. Standardem jest indywidulne umawianie poszczególnych osób, żeby nie musieli oni czekać w urzędzie.

    Praca zdalna nie jest zakazem przychodzenia do biura. W urzędzie jest ona możliwa, przy dużym zaangażowaniu środków oraz przeszkoleniu pracowników. Przy zachęcaniu ludzi do kontaktu elektronicznego. Teraz wszędzie upowszechniła się  obsługa elektroniczna – w urzędzie skarbowym, w ZUSie. Kiedyś wszyscy się bali ePUAPu, teraz swoją tożsamość można potwierdzić w każdym banku. Zauważyliśmy więcej usług internetowych i przy funkcjonującym EZD jest teraz łatwiej organizować prace zdalną.

    Jeżeli chodzi o prace zdalną w przypadku kobiet w ciąży, czy posiadających dzieci do lat 4, to będzie można ogłosić w konkursach, że wymagana jest praca stacjonarna i osoba aplikująca będzie miała świadomość jej trybu. Biorący udział w webinarium stwierdził, że w miarę możliwości  praca zdalna będzie wprowadzana. Nie wszędzie jednak będzie to możliwe, czego przykładem jest wydział komunikacji, który funkcjonuje na aplikacji CEPiK i tego zadania nie da się wyprowadzić do pracy z domu.

    Przedstawiciel starostwa powiatowego stwierdził, że elektroniczny obieg dokumentów wprowadził wiele ułatwień w pracy, ale jego obsługa obecnie wymaga dodatkowych szkoleń pracowników, co nie każdemu odpowiada.

    Przy elektronicznym obiegu dokumentów inaczej zaczęła funkcjonować obsługa kancelaryjna i archiwizacja. Kiedyś każdy klient miał swoją teczkę, przy obecnym obiegu dokumentów, są one układane chronologicznie bez takiego podziału. Teczki klientów funkcjonują jedynie w systemie elektronicznym. Należy przyzwyczaić się do tego, że PITy trzeba złożyć elektronicznie, tak jak przelewy w Bankach zleca się elektronicznie. Gość webinarium stwierdził, że wprowadzony rok temu EZD bardzo usprawnił obieg dokumentów i urzędnicy już się z nim obyli na co dzień. Naczelnicy bardzo sobie cenią nowy system, bo widzą co pracownik robi w każdej chwili, wraz z terminami załatwienia konkretnych spraw. Przy takim systemie nie trzeba pracownikowi kazać pisać codziennych sprawozdań. Generalnie urząd przychyla się odejściu od obsługi papierowej, jednak wszystko też zależy od woli, czy to urzędników, czy też klienta. Czy chce być obsłużony fizycznie, czy elektronicznie. Pozostają jednak sprawy które mogą być zrealizowane jedynie przy obecności klienta. Przykładem jest konieczność osobistego odbioru legitymacji wędkarskiej. Jednak załatwianie pozostałych spraw przez Internet, przez aplikacje, zaoszczędzi czas zarówno urzędnikom, jak i obywatelom.

    Głos w dyskusji zabrał także przedstawiciel Uniwersytetu Szczecińskiego, który stwierdził, że uczelnie wyższe mają prościej niż inne szkoły, bo maja do czynienia z ludźmi dorosłymi. Główny problem w życiu uczelni, to wyłączanie kamerek podczas zajęć oraz brak bezpośredniego kontaktu. Brak widocznej mowy ciała powoduje pewien dystans. Na początku pandemii problemem były sprawy techniczne i zapewnienie bieżącej łączności podczas wykładów ze studentami.

    Bardzo aktualne badania jednej z firm przeprowadzone w listopadzie zeszłego roku pokazały, że w branżach kluczowych tj. finansach, ubezpieczeniach, technologii i centrach usług wspólnych – średnio pracownicy pracują zdalnie 3 dni tygodniowo. Kadra zarządzająca jest natomiast 3 dni w biurze, a 2 w domu. Według pracownika uczelni bardzo ważne przy pracy zdalnej jest wprowadzenie regulaminu, zasad, czy procedur tej pracy. W badaniu tym ¾ respondentów zadeklarowało, ze w ich pracy wprowadzono procedury i regulaminy. Pozostali badani wskazali, że w ich zakładzie nie ma pomysłu na prace zdalną – pokazuje to jak ważna rolę odgrywają wspomniane zasady pracy. Badanie pokazało też, że jeśli mamy wpływ na te zasady, na ich przyjęcie i kształt, to chętniej ich przestrzegamy. Ci którzy nie mieli takiego wpływu krytykowali je znacznie częściej. Pracownicy byli sceptycznie nastawieni do tych firm, gdzie dni pracy w biurze i w domu wyglądają tak samo. Chciano by dzień pracy w domu był zorganizowany z sensem. Za dużo czasu zajmowały zdalne spotkania z zespołem z innymi pracownikami. Za ich wady wskazano, że są przewlekłe i odrywają od zadań bieżących. 25% badanych wskazało, że z biura pracuje się lepiej bo nic ich nie rozprasza. Trudniej i często dłużej pracuje się z domu. Optymalnym rozwiązaniem jest praca 2 dni w biurze i 3 dni z domu. Połowa respondentów zadeklarowała, że gdyby pracodawca zmniejszył liczbę dni pracy zdalnej to zrezygnowaliby z pracy. Praca w siedzibie firmy jest natomiast lepsza dla budowania relacji i zdrowia psychicznego. Na wielu uczelniach zapewniono wsparcie psychologicznie dla studentów. Wskazano też, że w pracy w biurze lepsze są możliwości awansowania. Praca indywidulanie jest lepiej wykonywana zdalnie, ale w zespole pracuje się lepiej w biurze.

    Przedstawiciel środowiska akademickiego uznał, że konfliktową kwestią jest to, że pracownik liczy, że praca z domu zostanie im jakoś wynagrodzona, m.in. za używanie sprzętu. Istnieją znaczne rozbieżności oczekiwań wsparcia w pracy zdalnej przez pracowników i tym co zapewniają pracodawcy. Reasumując pracownicy oczekują pracy zdalnej i dla wielu branż staje się to modelem biznesowym. Jednak zasady pracy zdalnej powinny być konsultowane z pracownikami. Natomiast wymaganie pracy w biurze również powinno być podparte jej usprawiedliwieniem przez pracodawcę. W pracy zdalnej brakuje zaufania zarówno po stronie pracownika jaki pracodawcy. Bardzo ważne jest nie przypisywanie złych intencji. Monitorowanie pracy jest obecnie bardzo rozwinięte, ale następuje odwrót tego trendu w kierunku większego zaufania pomiędzy przełożonym a pracownikiem.

    W przeciągu ostatnich 2-3 lat pokazywały się na temat pracy zdalnej badania,  które sobie wzajemnie zaprzeczały. Wszystko zależało od branży, organizacji i kultury organizacyjnej. Obecnie wskazuje się, ze bardzo ważne jest zarządzanie relacjami interpersonalnymi, emocjami, sposobem komunikacji, atmosferą, klimatem kulturowym, a nawet  konfliktami. Obszar zdalny jest mocno niedoszacowany jeżeli chodzi o zarządzanie – stwierdził prelegent reprezentujący środowisko akademickie.

    Kolejnym członkiem debaty był pracownik sprzedaży międzynarodowej w branży budowlanej, który odniósł się do specyfiki pracy na budowach. Stwierdził on, że branża ta projektuje i monituje obiekty na miejscu u klienta. W całym procesie mało jest działów w których pracę można zdalnie realizować. Praca zdalna spowodowała, ze spotkania online są normalnością, natomiast potrzeba podróży zagranicznych zmalała o 30%. Specyfika tej działalności polega na tym, że spotkania i organizowanie projektów nie mogą się odbywać 100% zdalnie. Projektowanie i produkcja nie jest możliwa jedynie w świecie online. W procesie sprzedaży i przygotowawczym jest inaczej. Realizacja projektów 3000 km od naszej siedziby powodowała, że 3 razy w roku była potrzeba podroży, teraz się więcej dzieje podczas spotkań online. Dla tej konkretnej branży dobrodziejstwem stała się popularyzacja narzędzi do pracy zdalnej, które są często wykorzystywane, natomiast sama praca zdalna jest trudna do wykonywania.

    Reprezentowana firma korzysta z narzędzi pracy online, a mniej z pracy zdalnej. Profil biznesowy powodował, że stosowano już wcześniej w pewnym zakresie „pracę hybrydową”, żeby wyjść z ofertą poza granice Polski. Standardem jest praca w podróży i w delegacji. Od 5-6 lat pracownicy firmy korzystają z rozwiązań hybrydowych pracy – przy czym należy ją rozumieć jako pracę z biura, albo w delegacji, poza siedzibą firmy. Whatsapp jest świetnym narzędziem do prowadzenia projektów, każdy czat jest pomocny do konwersacji o realizowanych zadaniach tu i teraz. Wskazany rodzaj pracy powoduje, ze pracownik jest w stanie kontrolować wszystkie zmiany z poziomu telefonu nie koniecznie chodząc do kolegi na piętro. Na pewno te narzędzia informatyczne ułatwiły prace w biurze, ale też prace w delegacji. Nowe czasy to wyzwanie dla pracodawców, bo będzie już ciężko wrócić do klasycznego 8 godzinnego czasu pracy w biurze. Ten model hybrydowy pracy w biurze i w domu stał się już codziennością.           

    Podsumowanie

     Na trzynastym spotkaniu w ramach projektu „Praca zdalna po pandemii” udało się zebrać doświadczenia przedstawicieli urzędów, ośrodków naukowych, czy pracowników branży budowlanej. Urzędnicy jako główne wyzwania, które ich dotknęły wskazali początkowe problemy i nieprzygotowanie procedur do pracy zdalnej. Z biegiem czasu udało się wypracować metody i narzędzia informatyczne do skutecznego obiegu dokumentów. Pomimo sceptycyzmu odnośnie powszechności w ich sektorze pracy zdalnej, jej funkcjonowanie uzależniają od procedur i narzędzi administracyjnych. Inne problemy w pracy zdalnej wskazał gość reprezentujący środowisko naukowe. Wadą pracy zdalnej jest między innymi brak kontaktu ze studentem i zanik więzi społecznych między pracownikami, czy studentami. Wskazano też wyniki prowadzonych badań naukowych, które dotyczyły degradacji więzi, czy zaufania między pracownikami, a pracodawcami w perspektywie wprowadzenia nieprzemyślanej pracy zdalnej. Ważnymi spostrzeżeniami podzieliła się pracownica firmy projektowo-budowlanej o zasięgu międzynarodowym, która wskazała, że do każdego rodzaju wykonywanej pracy należy dobrać właściwe narzędzia komunikacji, które często sugerują i najpierw stosują sami pracownicy.

     

    Zobacz: 22.03.2023 Praca zdalna po pandemii – Raport podsumowujący webinarium #13. Pozytywne i negatywne aspekty pracy zdalnej wraz z oceną nowych rozwiązań w tym zakresie

     

    Nowy kształt wspólnego rynku energii – przyszłość europejskiej energetyki

    Warszawa, 20 marca 2023 r. 

     

    Nowy kształt wspólnego rynku energii – przyszłość europejskiej energetyki

     

    • Projekt nowego kształtu unijnego rynku energii (Electicity Market Design) ukazał się zgodnie z zapowiedziami w połowie marca br.
    • Prace nad dokumentem poprzedziły publiczne konsultacje, przeprowadzone na początku 2023 r.
    • Celem regulacji jest rozwój w kierunku lepiej zharmonizowanego, bardziej elastycznego i zrównoważonego oraz odpornego rynku energii.
    • Nacisk w dokumencie położono na długoterminowe mechanizmy stabilizowania cen dla odbiorców, połączone z intensywnym rozwojem OZE (PPA, CfD).

    Electricity Market Design, dokument który w  styczniu br. został przekazany do opiniowania wielu europejskim organizacjom związanym z energetyką, to jedna z najważniejszych inicjatyw KE planowana na ten rok i pokazująca determinację w tworzeniu jednolitego rynku energii w Europie.

    Dynamika cenowa na rynku energii i gazu istotnie wzrosła w ostatnich 4-5 latach. Notowania na rynku energii oraz gazu pokazały hiperboliczne wzrosty i spadki od lata 2021 r. do dziś, co wywołało daleko idące skutki dla przedsiębiorców i konsumentów w UE, jak i całej światowej gospodarki. Aby zmniejszyć wpływ tej dynamiki rynkowej Komisja Europejska zaproponowała wachlarz nadzwyczajnych środków, które państwa członkowskie w większości wdrożyły, a które biorą na cel nadmierne koszty energii.

    Równolegle do działań interwencyjnych Rada Europejska wezwała Komisję do przyspieszenia strukturalnej reformy rynku energii elektrycznej w celu zagwarantowania Europie suwerenności energetycznej i osiągnięcia zakładanej w 2050 r. neutralności klimatycznej. Przewodnicząca Ursula von der Leyen w swoim dorocznym orędziu o stanie Unii zapowiedziała pod koniec ub. roku proponowaną gruntowną przebudowę architektury rynku energii, która jest częścią Planu Prac Komisji na 2023 r. Na posiedzeniu Rady ds. Energii 19 grudnia ub.r. Komisarz ds. Energii Kadri Simson przedstawiła ministrom projekt nowej architektury rynku energii. Zgodnie z przyjętym harmonogramem 23 stycznia 2023 r. Komisja Europejska rozpoczęła konsultacje społeczne w sprawie reformy struktury rynku energii elektrycznej w Unii Europejskiej. Proponowane zmiany mają na celu ochronę konsumentów przed nieograniczoną dynamiką cen, upowszechnienie dostępu do energii ze źródeł odnawialnych oraz uodpornienie rynku na sytuacje kryzysowe.

    Komisja Europejska zidentyfikowała kilka obszarów, w których możliwe są zmiany, m.in. organizacja rynku energii elektrycznej, zarządzanie popytem, podejście do odnawialnych źródeł energii oraz sposób ustalania ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Konsultacje zakończyły się 13 lutego br. i na ich podstawie przedstawiony został projekt aktu prawnego poświęconego nowemu kształtowi rynku energii elektrycznej.

    Dotychczasowa struktura rynku energii elektrycznej UE

    Bieżącą strukturę rynku energii elektrycznej w Unii Europejskiej reguluje rozporządzenie w sprawie rynku wewnętrznego energii elektrycznej (UE) 2019/943 oraz dyrektywa w sprawie wspólnych zasad rynku wewnętrznego energii elektrycznej (UE) 2019/944, przyjęte w maju 2019 r. w ramach pakietu „Czysta energia dla wszystkich Europejczyków”. Obydwa akty weszły w życie w czerwcu 2019 r. i miały na celu modernizację unijnego rynku energii elektrycznej, zwiększenie konkurencji oraz przyspieszenie integracji odnawialnych źródeł energii z systemami elektroenergetycznymi państw.

    Przepisy te wprowadziły kilka kluczowych zmian na unijnym rynku energii elektrycznej, w tym:

    • aktywizację konsumentów: przepisy umożliwiły konsumentom bardziej aktywny udział w rynku energii elektrycznej, np. poprzez umożliwienie im sprzedaży nadwyżek produkcji energii do sieci lub udział w programach zarządzania popytem;
    • większą współpracę regionalną: tworzenie regionalnych centrów koordynacyjnych w celu ułatwienia handlu transgranicznego i zapewnienia bezpieczeństwa dostaw;
    • większą elastyczność: umożliwienie uczestnikom rynku obrotu energią elektryczną w krótszych odstępach (15 minut) w miejsce dotychczasowych przedziałów godzinowych;
    • większe wsparcie dla rozwoju OZE: zwiększenie udziału energii z OZE w miksie energetycznym poprzez wprowadzenie większej liczby mechanizmów rynkowych wspierających ich wdrażanie, takich jak aukcje i inne formy przetargów nieograniczonych.

    I choć ustanowiony w 2019 r. kształt rynku energii elektrycznej Unii Europejskiej wprowadzał szereg potrzebnych zmian, tak dało się słyszeć również głosy krytyki, odnoszące się m.in. do braku harmonizacji działań, niewystarczające wsparcie dla OZE,  zarządzanie magazynowaniem energii, czy niewystarczający nacisk na elastyczność strony popytowej.

    Pomysł dalszych reform i modyfikacji struktury rynku energii elektrycznej Unii Europejskiej uwypuklił kryzys energetyczny, w okresie którego Europa jeszcze wyraźniej potrzebowała zharmonizowanego, elastycznego i zrównoważonego rynku energii.

    Rekomendowane obecnie przez Komisję Europejską reformy mają na celu zaradzenie wyżej wymienionym niedociągnięciom, a także zbudowanie stabilnych i dobrze zintegrowanych rynków energii. Co istotne, realizacja celów Europejskiego Zielonego Ładu nie będzie możliwa bez przyciągnięcia inwestycji prywatnych, które wesprą transformację gospodarki w kierunku zeroemisyjnym. Nowy Electricity Market Design ma na celu stworzenie rynku, który będzie bardziej elastyczny, konkurencyjny i przyjazny konsumentom, a jednocześnie będzie w stanie lepiej uwzględnić rosnący udział odnawialnych źródeł energii w koszyku energetycznym UE.

    Zwiększenie niezależności rachunków za energię elektryczną od krótkoterminowych cen paliw kopalnych

    Dotychczasowa struktura rynku energii elektrycznej jest oparta w znacznym stopniu na rynkach krótkoterminowych, podatnych na niestabilność cen paliw kopalnych, co w ostatnim czasie skutkowało znacznymi skokami cen dla gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. Odbiorcy energii często pozbawieni byli wyboru i z braku dostępu do tańszej energii elektrycznej z odnawialnych źródeł lub możliwości zainstalowania własnych paneli fotowoltaicznych – byli wręcz skazani na zmienność rynku. Rynki krótkoterminowe są oczywiście ważne z punktu widzenia integracji OZE i zapewnienia odpowiedniego bilansowania energii elektrycznej. Jednak w dobie kryzysu energetycznego sytuacja ta z jednej strony pogłębiła zjawisko ubóstwa energetycznego, z drugiej zaś doprowadziła do gwałtownego wzrostu przychodów i zysków u wytwórców o niższych kosztach krańcowych, takich jak odnawialne źródła energii i energia jądrowa.

    W opinii Komisji Europejskiej aby zaadresować niestabilność krótkoterminowych rynków energii elektrycznej, konieczne są dodatkowe instrumenty i narzędzia zachęcające do korzystania z umów długoterminowych. Powstać ma dzięki temu „bufor” między konsumentami a rynkami krótkoterminowymi, który zapewni bardziej przewidywalne rachunki za energię elektryczną w perspektywie długoterminowej. Umowy zakupu energii typu power purchase agreements, zwane dalej PPA, to jeden z rodzajów kontraktów długoterminowych, które umożliwiają sprzedaż energii elektrycznej w uzgodnionej cenie, która jest mniej podatna na krótkoterminową zmienność. Założeniem umów typu PPA jest generowanie korzyści zarówno dla odbiorców energii, poprzez zapewnienie im konkurencyjnych cenowo i stabilnych dostaw energii elektrycznej, jak i wytwórcom OZE, zapewniając im źródło długoterminowego dochodu, a także rządom, gwarantując im alternatywę dla finansowania publicznego na wdrażanie energii odnawialnej. Póki co jednak udział umów PPA w rynku pozostaje ograniczony głównie do dużych przedsiębiorstw, a cały segment rozwija się nierównomiernie w poszczególnych państwach członkowskich UE.

    Celem przyświecającym Komisji w regulacji EMD jest zwiększenie udziału umów zakupu energii (PPA) na rynku energii elektrycznej i stworzenie zachęt do ich stosowania w ramach struktury rynku. W planach są też dodatkowe środki prawne, które mogłyby również zachęcać odbiorców przemysłowych i dostawców energii do wejścia na rynek PPA.

    Dwustronne kontrakty różnic kursowych, czy kontrakty różnicowe (contracts for difference, zwane dalej CfD) to kolejny rodzaj umów długoterminowych, które w opinii Komisji Europejskiej mogą stanowić impuls do inwestycji z wsparciem publicznym. Takie umowy również charakteryzują się mniejszą podatnością dochodów wytwórców energii na krótkoterminową zmienność cenową, a ich warunki mogą być ustalane w drodze konkurencyjnej procedury przetargowej. W przypadku wystąpienia okresowo wysokich cen dwustronne kontrakty CfD mogą dostarczać państwom członkowskim dodatkowych funduszy na zmniejszanie wpływu na konsumentów.

    Aktualna reforma rynku energii elektrycznej to okazja, by włączyć kontrakty różnicowe (CfD) do struktury rynku. Z kolei tempo przyrostu kontraktów typu CfD nie powinno mieć w UE negatywnego wpływu na wzrost liczby umów zakupu energii (PPA), jako że obydwa instrumenty stanowią niezbędne narzędzia prawne by sprostać wyzwaniom upowszechniania energii odnawialnej. Zgodnie propozycją Komisji CfD miały by być obowiązkowe dla nowych źródeł OZE i energetyki jądrowej.

    Z całą pewnością jednak, w opinii Komisji Europejskiej zwiększenie udziału energii ze źródeł odnawialnych i jej wykorzystania ma kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa dostaw, przystępności cenowej i osiągnięcia neutralności klimatycznej w Europie do 2050 r. Przyspieszone wdrażanie energii z OZE, wraz ze środkami w zakresie efektywności energetycznej, zmniejszyć mają popyt na paliwa kopalne i docelowo obniżyć ceny energii w całej UE. Równocześnie wszelkie interwencje regulacyjne w strukturę rynku energii elektrycznej powinny utrzymywać i uatrakcyjnić zachęty inwestycyjne, zapewniając inwestorom pewność i przewidywalność, rozwiązując zarazem problemy gospodarcze i społeczne związane z wysokimi cenami energii w Europie. W przeciwnym razie Zielony Ład może zacząć tracić zwolenników.

    Pewne ryzyko może się też wiązać z rozrostem partykularyzmów członkowskich. Istnienie krajowych systemów wsparcia dla umów PPA, krajowych kontraktów CfD, krajowych mechanizmów budowania zdolności wytwórczych i krajowych systemów wsparcia elastyczności z jednej strony pozwala na dostosowanie rozwiązań do specyfiki lokalnej. Jeśli jednak nie zostaną zdefiniowane wymogi dotyczące koordynacji między państwami członkowskimi, może to utrudniać zrównoważony rozwój wspólnego europejskiego rynku.

    Alternatywy dla gazu celem zachowania równowagi systemu elektroenergetycznego

    Za winnego całemu energetycznemu zamieszaniu w Europie uznano gaz, a właściwie niepewność jego dostaw i rekordowo wysokie ceny. Celem nowego Electricity Market Design jest więc również wyposażenie rynku w odpowiednio elastyczne rozwiązania, takie jak zarządzanie popytem, magazynowanie energii oraz udział w rynku niezależnych i stabilnych źródeł – a zarazem odnawialnych lub niskoemisyjnych. Konsultacje projektu EMD miały między innymi na celu uzyskanie informacji na temat tego, jak zagwarantować bezpieczeństwo dostaw i samowystarczalność w nieprzewidzianych sytuacjach kryzysowych, zapewniając zarazem terminowość inwestycyjną w nowe zdolności przesyłowe i wytwórcze. W procesie konsultacji badano również, czy niektóre aspekty interwencji nadzwyczajnych można przekształcić w stałe elementy struktury rynku energii – co jednak wydaje się dość niebezpieczne, gdyż mogłoby wprowadzać większą kulturę centralnego sterowania rynkiem. A ta mogłaby z kolei szkodzić zachętom inwestycyjnym, niezbędnym z punktu widzenia dekarbonizacji sektora elektroenergetycznego. Z drugiej strony idea dobrze wyizolowanego reżimu nadzwyczajnego, umieszczona w prawie a priori, może pomóc w odzyskaniu zaufania do rynków. Znany z wyprzedzeniem, sformalizowany mechanizm, uruchamiany tylko w wyjątkowych okolicznościach mógłby uspokoić uczestników rynku, gwarantując im, że w stabilnych czasach nie zachodzą żadne zmiany wsteczne i że w sytuacjach nadzwyczajnych możliwe do zastosowania środki są przewidywalne. I w tym wypadku wydaje się, że w oparciu o nowe regulacje Państwa członkowskie będą miały swobodę stosowania w sytuacjach nadzwyczajnych cen regulowanych dla odbiorców indywidualnych i MŚP

    Kryzys energetyczny spowodował zwiększenie kosztów energii dla konsumentów i przemysłu, co doprowadziło do obniżenia standardu życia i ograniczenia mocy produkcyjnych. Ale też nie pozostał bez wpływu na energetykę zawodową i spółki obrotu dla których tymczasowe rozwiązania prawne obowiązujące w 2023 r. są znacznym obciążeniem. Trudno więc rozstrzygnąć czy stosowanie interwencyjnych cen maksymalnych i opłat solidarnościowych powinno być rozwiązaniem preferowanym, czy może skuteczniejsze okaże się zaoferowanie odbiorcom większych możliwości uczestnictwa w rynkach energii (SPOT i terminowym) oraz dostępu do długoterminowych umów na zakup energii ze źródeł odnawialnych, połączone z powszechną edukacją na temat sposobów kontraktowania energii, czy gazu, kontrolowania i planowania zużyć a także budowania efektywności energetycznej.

    Silniejsza ochrona przed manipulacjami rynkowymi

    Rozporządzenie 1227/2011 w sprawie integralności i przejrzystości hurtowego rynku energii (regulation on wholesale market integrity and transparency, zwany dalej REMIT) stawia za cel zapewnienie integralności rynków energii elektrycznej i gazu ziemnego, uczciwe ceny oraz zapobieganie nadużyciom ze strony rynku. Niemniej w czasach dużej zmienności cen, zaburzeń rynkowych i nowych zachowań handlowych istnieje ryzyko negatywnych praktyk handlowych. Dlatego też Komisja koncentruje się również na wzmocnieniu zabezpieczeń opisanych w REMIT, kładąc większy nacisk na transparentność, możliwości monitorowania, transgranicznego prowadzenia śledztw i egzekwowania przepisów, z myślą o wsparciu nowej struktury rynku energii elektrycznej. Kluczowa wydaje się też ochrona wewnętrznych rynków – czy to EU-ETS, czy rynków obrotu energią elektryczną oraz gazem przed działaniami stricte spekulacyjnymi, które są charakterystyczne dla rynków finansowych.

    Co EMD oznacza dla Polski?

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców skorzystał z możliwości wyrażenia swoich opinii na temat zarówno celów polityki, jak i konkretnych środków – poprzez udział w konsultacjach. Oficjalne przedstawienie zmian do struktury rynku energii elektrycznej nastąpiło w połowie marca 2023 r., choć kilka dni wcześniej w przestrzeni publicznej pojawiały się odniesienia komentatorów do draftu dokumentu, który rzekomo miał wyciec.

    Electricity Market Design z pewnością wzbudza emocje, gdyż jest to de facto dokument kierunkujący politykę europejską w stronę integracji w wielu innych dziedzinach życia. I choć ogólna organizacja i struktura rynku pozostała niezmienna (tzw. Merit order). Musimy sobie uświadomić co oznacza jednolity rynek energii w Europie. Zważywszy że elektryfikacja właściwie wszystkich dziedzin życia jest nieunikniona. Elektryfikacja transportu i ciepłownictwa będzie miała szczególne znaczenie dla ukształtowania innego niż obecnie sposobu funkcjonowania gospodarek europejskich i stylu życia Europejczyków.

    Wspólne europejskie zarządzanie energią będzie miało kluczowe znaczenie dla poziomu życia i tempa rozwoju państw członkowskich Unii Europejskiej. Nic więc dziwnego, że efektywne kosztowo kontraktowanie energii wsunęło się na pierwszy plan. Odbiorcy mają niebawem uzyskać szerszy dostęp do produktów z cenami dynamicznymi i stałymi (na zakup energii/gazu). Pojawią się nowe wytyczne dotyczące zabezpieczania pozycji handlowych przez przedsiębiorstwa obrotu. Nowe regulacje wpłyną też na zwiększenie elastyczności systemu poprzez zarządzanie popytem (peak shaving, DSR) i dzielenie się energią (tzw. energy sharing).

    Wspólny rynek energii to kontynuacja procesu jednoczenia Europy który teraz w obliczu wojny w Ukrainie wydaje się absolutną koniecznością – jeśli nie chcemy doprowadzić do rozłamu w UE. Dziś niektóre europejskie państwa zdecydowały się na połączenie dowództw swoich armii, co jednoznacznie pokazuje wybraną przez nie drogę funkcjonowania i rozwoju – która jeszcze kilka lat temu wydawałaby się krokiem zbyt odważnym.

    Wspólny w Europie rynek energii, o ile projekt jego reformy i ujednolicenia się powiedzie, z całą pewnością będzie się charakteryzował dość wysokim poziomem stabilności, pomimo skrajnie różnych systemów energetycznych poszczególnych państw.

    Francuska energetyka jądrowa to relatywnie tanie źródło energii, zwłaszcza że większość elektrowni jest zamortyzowanych, więc – po opanowaniu przestojów remontowych i strajków w sektorze atomowym – ponownie będzie mogła sobie pozwolić na stabilnie niskie ceny energii. Naturalnie, z upływem lat, problemem będzie stan techniczny niektórych reaktorów i koszty ich serwisowania. Dlatego w ostatnim czasie francuski rynek energetyki odnawialnej stał się jednym z dynamiczniej rozwijanych w Europie.

    W energetyce niemieckiej poziom inwestycji w źródła odnawialne pozwolił na radykalną obniżkę cen energii z tych źródeł. Wielkość niemieckiej gospodarki jeszcze długo nie pozwoli na pełne oparcie jej na źródłach odnawialnych. Stąd niemal ogólnoeuropejska debata na temat zasadności wygaszania niektórych elektrowni atomowych. Póki co bowiem bez energetyki węglowej gospodarka niemiecka nie może funkcjonować. Jednak po powrocie cen gazu do akceptowalnego poziomu, wynikającego z realnych kosztów wydobycia i ustabilizowaniu podaży (niezależnej od Rosji) niemiecka energetyka gazowa wraz z źródłami odnawialnymi mogą sukcesywnie zastępować energetykę węglową.

    Wydaje się że docelowy poziom 50- 60 Euro za megawatogodzinę to realny, stabilny poziom cenowy dla wspólnego europejskiego rynku energii. Co z resztą zwiastują poziomy cenowe w zrównoważonej energetycznie Skandynawii.

    Jak na tym tle może w przyszłości wyglądać poziom cen energii na naszym krajowym rynku? Wydaje się że tworząc prawidłowy mix odnawialno – gazowo – węglowy, uzupełniony w przyszłości energią nuklearną i wodorową powinniśmy sprostać wyzwaniom w tym zakresie.

    Wielkim problemem może okazać się poziom elastyczności naszych linii przesyłowych. W związku z powiązaniami naszej gospodarki z gospodarką europejską, istnienie w ramach europejskiego rynku energii wydaje się być bezdyskusyjne. Ale wynegocjowanie optymalnych warunków uczestnictwa w takim rynku, będzie dla naszej energetyki niezwykle trudne.

    Dynamika zmian naszego sytemu energetycznego przez ostatnich 30 lat była słaba. Również w sferze akceptacji społecznej dla zmian w energetyce nie osiągnęliśmy znaczących sukcesów. A wspólny rynek energii to całkowita zmiana mentalności zarówno wytwórców, jak i odbiorców. To konieczność optymalizacji pracy systemów dystrybucyjnych i przesyłowych, operatorów i traderów. I wreszcie to rozwój rynku energii rozproszonej i wymierne ograniczenia pracy źródeł w podstawie.

    EMD to wyraźny sygnał w którą stronę idzie europejska energetyka. Wydaje się z kolei, że w Polsce niekiedy problemy stwarzają podstawowe ustawy odnoszące się do fundamentów wspólnego europejskiego rynku energii. Jak choćby ustawa wiatrakowa, nowelizacja przepisów o liniach bezpośrednich, czy wprowadzenie systemu wspólnego wykorzystania linii przesyłowych przez różne źródła energetyki rozproszonej (cable pooling).

    Wspólny rynek energii powstanie w Europie i to już niebawem. Brak możliwości synchronizacji naszego systemu energetycznego z urynkowionym modelem europejskim może mieć poważne, negatywne skutki dla całej polskiej gospodarki i zagrozić dalszemu rozwojowi kraju.

    Wojna w Ukrainie i związane z tym problemy energetyczne całej Europy spowodowały większą elastyczność negocjacyjną Komisji Europejskiej w obszarze energetyki. To szansa dla naszej gospodarki na wypracowanie korzystnych warunków uczestnictwa naszego kraju w całym europejskim rynku energii i ciepła.

     

    Zobacz: 20.03.2023 Nowy kształt wspólnego rynku energii – przyszłość europejskiej energetyki

    Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy o zmianie ustawy o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych (nr w RCL UD484)

    Warszawa, 14 marca 2023 r. 

     

    Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy o zmianie ustawy o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych (nr w RCL UD484)

     

    • Polska jest jednym z najbardziej zaangażowanych krajów w Pomoc Ukrainie. Udział w procesie odbudowy i modernizacji tego państwa wymaga jednak znaczących inwestycji, a te trudno realizować bez odpowiedniego systemu ubezpieczeń i gwarancji.
    • Odpowiedzią na to zapotrzebowanie ma być nowelizacja ustawy o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych. Wprowadza ona liczne mechanizmy mogące pomóc polskim przedsiębiorcom. Zaproponowane mechanizmy w znacznej mierze ułatwią biznesowi udział w projekcie odbudowy Ukrainy.
    • Zarówno nowe, jak i istniejące już mechanizmy wsparcia KUKE będą mogły być kierowane do szerszego katalogu podmiotów, w trym do polskich oddziałów zagranicznych przedsiębiorstw.
    • KUKE będzie mogło przejąć ryzyko powstania szkód wynikających z „ryzyka nadzwyczajnego”.
    • Działania KUKE będą mogły być ukierunkowane także na inwestycje w zakresie transformacji energetycznej.
    • Z pomocy KUKE będą mogli skorzystać nie tylko eksporterzy, ale również podmioty dokonujące „bezpośrednich inwestycji zagranicznych”, co może istotnie pomóc w procesie odbudowy Ukrainy.
    • Związek Przedsiębiorców i Pracodawców popiera zaproponowane rozwiązania, choć wskazujemy, że ich efektywność w dużej mierze zależeć będzie od sprawności procedur i środków finansowych przeznaczonych na ten cel.

    21 lutego 2023 r. na stronie Rządowego Centrum Legislacji Ministerstwo Rozwoju i Technologii opublikowało projekt ustawy o zmianie ustawy o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych (UD484, zwana dalej „ustawą o KUKE). O zapowiedziach nowych rozwiązań ZPP pisał w lutym przywołując wypowiedź Prezesa KUKE[1], dziś znamy już konkretne propozycje nowelizacji ustawy.

    Polska od pierwszych dni napaści Federacji Rosyjskiej na Ukrainę jest jednym z najbardziej zaangażowanych w pomoc naszym wschodnim sąsiadom krajów. Dla Związku Przedsiębiorców i Pracodawców pomoc humanitarna i wojskowa Ukrainie jest niezwykle ważna, a szczególnym dla nas projektem jest „EUROPE-POLAND-UKRAINE. REBUILD TOGETHER”, w ramach którego zorganizowaliśmy liczne konferencje i spotkania polityków polskich, ukraińskich i europejskich oraz przedstawicieli biznesu. Rozmawialiśmy na nich o tym, jak polskie firmy mogą wziąć udział w tym niezwykle trudnym, ale też potrzebnym przedsięwzięciu. Jak sprawić, aby odbyło się to z korzyścią dla każdej ze stron.

    Projekt odbudowy Ukrainy jest przedsięwzięciem wymagającym zaangażowania znaczącej ilości środków i wiążącym się z dużym ryzykiem. Szczególną rolę w tym zakresie pełni Korporacja Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE). Obecnie niezwykle ważnym mechanizmem oferowanym przez tą instytucję jest ubezpieczanie należności handlowych, co przekłada się na zwiększoną możliwość zaopatrywania ukraińskich partnerów w najważniejsze produkty (leki, żywność i materiały budowlane) poprzez eksport polskich produktów.

    Niemniej jednak polscy przedsiębiorcy od dawana podnoszą, że jedną z najważniejszych barier utrudniających realizację inwestycji na Ukrainie, szczególnie w warunkach tak wysokiego ryzyka i niepewności, jest niewystarczająca ochrona inwestycji i kapitału. Jednym z ważniejszych postulatów w tym zakresie jest stworzenie skutecznego systemu ubezpieczeń inwestycji, czyli nieruchomości, zakładów produkcyjnych i całej potrzebnej infrastruktury. W tym zakresie nie istnieją wciąż skuteczne mechanizmy, a to utrudnia polskim firmom wzięcie udziału projekcie odbudowy Ukrainy, który może być dla nich niezwykłą szansą na obecność na rynku wschodnim i rozwój, co bezpośrednio przekładać się będzie na siłę polskiej gospodarki.

    Rozwiązaniem powyższych problemów ma być nowelizacja ustawy o KUKE, która oprócz istniejących mechanizmów ochrony eksportu towarów na rynek ukraiński ma wprowadzić również ubezpieczenia inwestycji polskich firm inwestujących na Ukrainie w projekty typu green-field i przez przejęcia oraz ubezpieczenia udziału polskich dostawców towarów i wykonawców w projektach odbudowy i modernizacji Ukrainy. Oznacza to, że KUKE dostanie do dyspozycji nowe narzędzia niezwiązane bezpośrednio z eksportem, a umożliwiające działanie między innymi w obszarze transformacji energetycznej.

    Bez wątpienia transformacja energetyczna Polski jest jednym z najważniejszych wyzwań, które czekają nas w najbliższych latach. Europejski Zielony Ład nakłada na nasz kraj liczne obowiązki, szczególnie w zakresie ograniczenia emisji CO2, które wymagają bardzo intensywnych inwestycji w zakresie odnawialnych źródeł energii. Ponadto sytuacja geopolityczna, szczególnie w kontekście agresji Federacji Rosyjskiej wobec Ukrainy, sprawia, że konieczne jest uzyskanie nie tylko niezależności od węglowodorów ze wschodu, ale (przynajmniej w znaczniej mierze) od importowanych węglowodorów w ogóle. Doświadczenia ostatnich miesięcy wskazują, że tylko w ten sposób będziemy w stanie uchronić się od poważnego i realnego ryzyka wykorzystywania surowców energetycznych w polityce państw nie zawsze przychylnych Polsce i Europie. Z całą pewnością umożliwienie KUKE wspierania inwestycji w tym obszarze ocenić należy pozytywnie, szczególnie z uwagi na bardzo wysoki koszt transformacji energetycznej.

    Projekt ustawy przewiduje także możliwość zapewnienia polskim firmom ubezpieczenia od nadzwyczajnego ryzyka związanego z działaniami wojennymi. W art. 2 pojawić ma się ust. 8b mówiący o tym, że KUKE przejąć ma ryzyko wynikające ze szkód, które są następstwem zdarzeń określonych jako ryzyko nadzwyczajne (w przypadkach określonych w wymienionym przepisie). Definicję ryzyka nadzwyczajnego określić będzie mogła Rada Ministrów na podstawie dyspozycji mającej znaleźć się w art. 2 ust. 10. Tego rodzaju rozwiązania mogą okazać się przydatne między innymi dla polskich firm transportowych.

    Bardzo istotna jest także proponowana zmiana art. 6 ust. 1 ustawy, która zakłada znaczące poszerzenie katalogu podmiotów, które będą mogły korzystać z instrumentów pomocowych, którymi dysponuje KUKE. Będą mogli z nich skorzystać między innymi:

    przedsiębiorcy mający miejsce zamieszkania albo siedzibę na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej, którzy dokonują:

    1. a) eksportu krajowych produktów i usług, z zastrzeżeniem ust. 2,
    2. b) inwestycji bezpośrednich za granicą, w tym za pośrednictwem przedsiębiorców zależnych mających siedzibę za granicą;”.

    Jest to niezwykle istotna zmiana, gdyż dotychczasowa treść art. 6 ust. 1 odnosiła się wyłącznie do przedsiębiorców „dokonujący eksportu krajowych produktów i usług”. Ustawa zatem rozszerzy kompetencje KUKE również o wsparcie podmiotów dokonujących bezpośrednich inwestycji zagranicznych, a więc takich, które będą chciały działać bezpośrednio na wschodzie.  Potrzeba ta była wielokrotnie artykułowana przez polski biznes, który może uzyskać bardzo ważny impuls dla rozwoju poprzez ekspansję na duży, ukraiński rynek.

    Nie jest to jedyna bardzo ważna zmiana w art. 6. Ustęp 1 pkt 2 tegoż artykułu stanowić będzie, że „oddziały przedsiębiorców zagranicznych, z zastrzeżeniem ust. 2” również będą mogły zostać objęte wsparciem KUKE. Oznacza to, że odpowiednie instrumenty będą mogły być kierowane do zagranicznych podmiotów mających w Polsce swoje oddziały. Firmy takie płacą w Polsce podatki oraz wspierają polski rynek pracy, a dzięki pomocy KUKE będą miały szansę na dalszy rozwój między innymi przez zwiększanie eksportu. Co ważne, istnienie takiego mechanizmu poprawia otoczenie inwestycyjne w Polsce i może pomóc zwiększyć zainteresowanie naszym krajem podmiotów chcących dokonywać tu bezpośrednich inwestycji. Takie rozwiązanie może również pomóc przyciągnąć firmy ukraińskie do naszego kraju.

    Mając na względzie całość proponowanych zmian Związek Przedsiębiorców i Pracodawców ocenia projekt nowelizacji pozytywnie. Wskazać jednak należy, że nawet najlepsze mechanizmy wsparcia nie będą działały prawidłowo bez odpowiednich praktyk działania. Proces inwestycyjny na Ukrainie w kontekście odbudowy i modernizacji tego kraju może być wielką szansą na rozwój polskiej przedsiębiorczości, a tym samym polskiej gospodarki, ale wiąże się z istotnym ryzykiem spowodowanym działaniami wojennymi. Stąd też mechanizmy gwarancji i ubezpieczeń muszą być odpowiednio zabezpieczone finansowo, a praktyka stosowania procedur przez KUKE musi być szybka i przejrzysta. Tylko w ten sposób uda się efektywnie zminimalizować ryzyko inwestycji na wschodzie.

    ***

    [1] https://zpp.net.pl/wp-content/uploads/2023/02/10.02.2023-Komentarz-ZPP-w-sprawie-wsparcia-inwestycji-polskich-przedsiebiorcow-na-Ukrainie-i-zapowiedzi-planowanej-w-tym-celu-nowelizacji-ustawy-z-dnia-7-lipca-1994-r.-o-gwarantowanych-przez-Skarb-Pans.pdf

     

    Zobacz: 14.03.2023 Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy o zmianie ustawy o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych (nr w RCL UD484)

    Bariery prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce – stałe problemy bez zmian

    Warszawa, 13 marca 2023 r. 

     

    Bariery prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce – stałe problemy bez zmian

     

    Wysokie podatki, niestabilność prawa i wysokie koszty pracy to utrzymujące się od 2019 r. „TOP 3” postrzeganych przez polskich przedsiębiorców barier na drodze do prowadzenia działalności gospodarczej. Od 2019 r., niestabilność prawa staje się coraz większą barierą dla prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce ( tak wskazało 36% przedsiębiorców w 2019 wobec 51% obecnie). Bariery na drodze do rozwoju działalności gospodarczej w Polsce są postrzegane przez przedsiębiorców porównywalnie. W „TOP3” wciąż znajdują się niejasne, skomplikowane i według polskich przedsiębiorców nieprzychylne im przepisy prawa oraz nazbyt rozbudowane procedury administracyjne.

    Jednym problemem jest niestabilność prawa jako ogółu przepisów, natomiast jeszcze ważniejsze jest samo skomplikowanie prawa gospodarczego i podatkowego. Dla 7 na 10 przedsiębiorców z sektora handlu stanowi to poważną barierę na drodze do prowadzenia działalności gospodarczej – zauważa prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak.

    Według polskich przedsiębiorców, najważniejszą przyczyną niezatrudniania większej liczby pracowników w małych i średnich przedsiębiorstwach są zbyt wysokie koszty z tym związane – od 2019 r. twierdzi tak niezmiennie ponad 60% polskich przedsiębiorców, bez względu na sektor. Natomiast głównymi przeszkodami w inwestowaniu kapitału przez MŚP są według 46% polskich przedsiębiorców zbyt niskie zyski przedsiębiorców, lęk przed utratą kapitału (45%) oraz obawa przed spadkiem popytu na  świadczone przez firmę usługi / oferowane produkty (41% wskazań).

    Potwierdza to nasze wyniki z badania Busometr na I półrocze 2023 r. Tam również przedsiębiorcy w zdecydowanej większości wskazywali na niechęć do inwestycji oraz problemy związane z kosztami zatrudnienia – stwierdził prezes ZPP.

    Według 51% polskich przedsiębiorców, najważniejszą barierą na drodze do zakładania własnego biznesu w Polsce jest brak wolnych środków na start, niechęć do brania odpowiedzialności za ewentualne niepowodzenie firmy (tak uważa 46% badanych wobec 38% w 2019 r.) oraz brak pomysłu na działalność gospodarczą (dla 36% respondentów względem 46% w roku 2020 r.).

    Najlepszymi zachętami do rozpoczęcia własnej działalności mogłaby być według 55% przedsiębiorców bezzwrotna pomoc finansowa (na start) ze strony państwa oraz wydłużony okres preferencyjnej składki ZUS (54% wskazań). Obniżenie składki ZUS lub innych podatków często pojawiało się także jako doprecyzowanie pytania o „inne” drivery rozpoczynania własnej działalności gospodarczej.

    Pokazuje to, że nasze działania i postulaty związane np. z publikacją memorandum dot. pakietu dla małych firm, gdzie znalazły się postulaty wydłużenia okresu preferencyjnej składki ZUS czy obniżenia składki rentowej opłacanej przez mikroprzedsiębiorców, są podzielane przez przedstawicieli polskiego biznesu. Najbardziej pesymistyczne w tym badaniu jest to, że w zasadzie od lat nic się nie zmienia – dodaje prezes ZPP.

    METODOLOGIA

    W styczniu 2023 r., Związek Przedsiębiorców i Pracodawców wspólnie z Domem Badawczym Maison przeprowadził badanie “Bariery prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce”. Jest to badanie cykliczne, prowadzone od roku od 2019 r. . CAWI, próba 534 firmy z sektora MSP.

     

    Zobacz: 13.03.2023 Bariery prowadzenia działalności gospodarczej w Polsce

     

    Komentarz ZPP: Ułatwmy udział w konkursach na środki unijne małym i średnim przedsiębiorcom z branż telekomunikacyjnej i informatycznej!

    Warszawa, 9 marca 2023 r. 

     

    Komentarz ZPP: Ułatwmy udział w konkursach na środki unijne małym i średnim przedsiębiorcom
    z branż telekomunikacyjnej i informatycznej!

     

    • Program FERC i środki na niego przeznaczone powinny być szansą na rozwój dla firm z sektora MŚP z branży telekomunikacyjnej. W końcu w przypadku, gdy występowanie ,,białych plam” NGA implikuje konieczność inwestycji o charakterze niekompleksowym dla całej miejscowości bądź gminy, to z ekonomicznego punktu widzenia takie działania najbardziej opłacalne będą właśnie dla lokalnych małych i średnich przedsiębiorców, którzy poprzez te środki zyskają możliwości rozwoju swoich biznesów.
    • W obecnym kształcie programu FERC najistotniejszym problemem dla małych i średnich przedsiębiorców jest zdecydowanie wielkość obszarów konkursowych. Z analiz KIKE Z badania wynika, że przedsiębiorstwo musi mieć minimum 18-20 mln zł przychodu i 2-2,5 mln zysku netto w każdym z lat 2023-26, aby móc wystartować w naborze FERC z jednoczesnym zabezpieczeniem prowadzenia działalności gospodarczej. Są to kwoty, które mogą okazać się nie do osiągnięcia przez firmy z sektora MŚP.
    • Związek Przedsiębiorców i Pracodawców proponuje pakiet rozwiązań mających na celu zapobieżenie obecnym ryzykom, zarówno dla firm MŚP jak i całego programu FERC czy KPO, które to urzeczywistnią cel jakim jest rozwiązanie problemu w zakresie ,,białych plam” z jednoczesnym otwarciem środków finansowych dla kluczowych podmiotów w polskiej cyfryzacji – małych i średnich operatorów.

    KOMENTARZ

    Wraz z początkiem roku 2023 rozpoczął się program FERC – Fundusze Europejskie na Rozwój Cyfrowy 2021-2027, będący kontynuacją Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa 2014-2020 w ramach nowej perspektywy finansowej Funduszy Europejskich 2021-2027, która stanowi kolejny etap cyfrowej transformacji kraju. Środki na ten program wynoszą ok. 2 mld zł. W planach co do realizacji jest również program środków unijnych na cele cyfrowe w ramach KPO.

    Wedle założeń programu, głównych celów FERC należą:

    • budowa społeczeństwa gigabitowego w Polsce,
    • udostępnienie zaawansowanych e-usług pozwalających w pełni na elektroniczne załatwienie spraw obywateli i przedsiębiorców (4 i 5 stopień e-dojrzałości usług),
    • zapewnienie cyberbezpieczeństwa poprzez wsparcie w ramach nowego dedykowanego obszaru interwencji,
    • rozwój gospodarki opartej na danych wykorzystującej najnowsze technologie cyfrowe,
    • rozwój współpracy na rzecz tworzenia cyfrowych rozwiązań problemów społeczno-gospodarczych,
    • wsparcie rozwoju zaawansowanych kompetencji cyfrowych, w tym również w obszarze cyberbezpieczenstwa dla JST i przedsiębiorców.

    Co jednak najbardziej istotne, w ramach programu FERC, większość środków finansowych zostanie przeznaczona na budowę sieci szerokopasmowych w celu zapobiegania występowaniu tzw. białych plam – punktów adresowych, które nie znajdują się w zasięgu sieci dostępu do internetu umożliwiającej świadczenie usług dostępowych o przepustowości co najmniej 30 Mb/s (a w przypadku lokalizacji placówki oświatowej – o przepustowości co najmniej 100 Mb/s).

    W tym miejscu nie sposób nie wspomnieć o drugim z konkursów unijnych w przedmiocie tematyki cyfrowej (KPO). Warto podkreślić, iż FERC zapewnia ok. 40% środków na pokrycie białych plam szerokopasmowym Internetem; pozostałe środki pochodzić mają z cyfrowego komponentu KPO. Niestety, istnieje ryzyko że środki z Krajowego Planu Odbudowy nie zostaną uruchomione do końca obecnego roku. Należy podkreślić, iż ta sytuacja powoduje wstrzymanie ponad połowy środków z naboru oraz wyklucza możliwość realizacji planu likwidacji wykluczenia cyfrowego w Polsce – zgodnie z opublikowaną listą białych plam, potrzeba na to ok. 4 mld euro, natomiast FERC zapewnia 800 mln euro.

    Program ten i środki na niego przeznaczone powinny być również szansą na rozwój dla firm z sektora MŚP z branży telekomunikacyjnej. W końcu w przypadku, gdy występowanie wyżej wspomnianych ,,białych plam” implikuje inwestycje, które mogą zostać poczynione przez małe i średnie przedsiębiorstwa (np. inwestycje w budowę sieci szerokopasmowych nie będą dotyczyły kompleksowego przyłącza w całej miejscowości czy gminie), to z ekonomicznego punktu widzenia takie inwestycje najbardziej opłacalne będą właśnie dla lokalnych przedsiębiorców, posiadających na miejscu własne sieci szerokopasmowe.

    Sektor MŚP jest liderem zasięgów budynkowych w Polsce, zwłaszcza poza dużymi aglomeracjami. Wskazuje na to m.in. Raport o stanie rynku telekomunikacyjnego w 2021 r. opublikowany przez Urząd Komunikacji Elektronicznej – w 1151 gminach w Polsce (47% gmin) zakończenia budynkowe sieci NGA firm MŚP stanowią ponad 60% wszystkich zasięgów o prze-pustowości co najmniej 30 Mb/s. W co trzeciej gminie, zakończenia budynkowe sieci NGA firm MŚP stanowią ponad 80% wszystkich zasięgów o przepustowości co najmniej 30 Mb/s.

    Niestety obecne założenia projektów mogą znacząco utrudniać dostęp środków finansowych i konkursów unijnych dla firm z sektora MŚP. W założeniach konkursów FERC i KPO najistotniejszym kryterium formalnym dostępu do środków finansowych oferowanych na budowę sieci szerokopasmowych jest obowiązek wykazania doświadczenia inwestycyjnego w obszarze inwestycji szerokopasmowych albo przedstawienia gwarancji zwrotu środków. Kryterium w zaproponowanym kształcie może doprowadzić do naruszenia zasady zapewnienia wszystkim równego dostępu do funduszy i ich właściwego wydatkowania (np. pod względem ekonomicznym), z uwagi zarówno na trudności z poświadczeniem stosownego doświadczenia (idącego w dziesiątki mln zł), jak i kosztownego zabezpieczenia projektu, zależnego od pozytywnej oceny zdolności kredytowej.

    Ponadto, konsekwencją zastosowania powyższego kryterium w aktualnym brzmieniu, będzie marginalizacja udziału w programie powszechnej cyfryzacji mniejszych operatorów, co przełoży się na niższy poziom wykorzystania środków oraz brak rozwiązania problemu tzw. „białych plam” w obszarach najmniej atrakcyjnych inwestycyjnie. Tymczasem to właśnie mniejsi operatorzy są kluczowymi i często jedynymi podmiotami, wykonującymi działalność telekomunikacyjną w zakresie budowy sieci światłowodowych i poprawiania prędkości łączy internetowych w najmniejszych miastach oraz na obszarach wiejskich – czyli w miejscach, gdzie niekwestionowanie inwestycje tego typu są szczególnie potrzebne.

    Wobec powyższego, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców proponuje pakiet rozwiązań mających na celu zapobieżenie obecnym ryzykom, zarówno dla firm MŚP jak i całego programu FERC czy KPO, które to urzeczywistnią cel jakim jest rozwiązanie problemu w zakresie ,,białych plam” z jednoczesnym otwarciem środków finansowych dla jednych z istotniejszych dla rozwoju cyfryzacji w Polsce podmiotów – małych i średnich operatorów telekomunikacyjnych.

    Wielkość obszarów konkursowych

    W obecnym kształcie programu FERC najistotniejszym problemem dla małych i średnich przedsiębiorców jest zdecydowanie wielkość obszarów konkursowych.

    Pomimo faktu, że w procesie ustalenia zasad konkursowych zaproponowano podział obszarów konkursowych na powierzchnię odpowiadającą mniej więcej powiatowemu podziałowi Polski (ok. 200-300 obszarów), tak zmiana ta dalej stanowi poważne wykluczenie dla małych operatorów telekomunikacyjnych z uwagi na zbyt rozległą skalę obszarów konkursowych.

    Na bazie obecnego podziału obszarów konkursowych, KIKE przygotowało analizę minimalnej wartości obrotów i zysku netto w ujęciu rocznym, jakie wnioskodawca musi posiadać, aby myśleć realnie o starcie w naborze, a przy tym czuć się bezpiecznie i pewnie w sytuacji istotnego zobowiązania umownego związanego z przyznaniem środków z FERC.

    Z badania wynika, że (przyjmując średnią wartość dotacji dla obszaru równą 30 mln zł oraz 7 mln wkładu własnego netto) przedsiębiorstwo musi mieć minimum 18-20 mln zł przychodu i 2-2,5 mln zysku netto w każdym z lat 2023-26 . Opcją na zmniejszenie tych kwot jest jedynie skorzystanie z środków pożyczkowych, lecz w dalszym ciągu środki własne firm muszą opiewać – zdaniem ankietowanych przedsiębiorców – na kwotę min. 12 mln zł rocznie obrotu i 1,5 mln zł zysku netto.

    Powyższe dane należy zestawić z publicznie dostępną statystyką UKE. W raporcie o stanie rynku telekomunikacyjnego za rok 2021 wskazano, iż sektor MŚP, odpowiadający za 36,3% rynku usług stacjonarnego dostępu do Internetu, wygenerował 1,78 mld zł przychodu. Przy ponad 2900 terminowo raportujących do SIIS przedsiębiorcach telekomunikacyjnych daje to średni przychód per PT na poziomie ok. 600 tys. zł rocznie. Jest to więc kwota co najmniej 20-krotnie niższa, niż minimalna wartość obrotów, wymaganych de facto do samego przystąpienia do naboru KPO/FERC przy obecnie planowanej wielkości i liczbie 300 obszarów konkursowych.

    Powyższe wyliczenia pokazują jasno, że zbyt rozległe ukształtowanie obszarów spowoduje zakłócenie konkurencji na rynku usług telekomunikacyjnych. Obecne przepisy konkursowe programu FERC sprzyjają wyłącznie przedsiębiorcom działającym na szerszym terytorium/obszarze, a mali przedsiębiorcy telekomunikacyjni, których struktura wewnętrza umożliwia jedynie działanie w jednej czy kilku gminach, są de facto wykluczeni z możliwości uczestniczenia w naborze na lata 2023-26. Wszystko to znacznie zmniejszy, a nawet zniweluje, możliwość zaczernienia ponad 3 mln wciąż zarejestrowanych białych plam.

    Dlatego też ZPP apeluje o przeanalizowanie możliwości zmniejszenia wielkości obszarów konkursowych celem maksymalizacji szans osiągnięcia celów polityki spójności w bieżącej dekadzie, tak aby umożliwić udział w naborze również małym przedsiębiorców telekomunikacyjnych, których struktura wewnętrza umożliwia jedynie działanie w jednej czy kilku gminach oraz w celu lepszej alokacji środków pieniężnych pochodzących z programu FERC.

    Zmiana kryterium wartościowego zrealizowanych inwestycji

    Aktualna wartość wykonania inwestycji szerokopasmowych odpowiadająca wnioskowanej kwocie dofinansowania została przyjęta na zasadach nominalnych – aby uzyskać finansowanie w wysokości miliona złotych, należy wykazać zrealizowanie inwestycji o takiej samej wartości. Projektowane w ten sposób kryterium nie bierze pod uwagę dwóch istotnych zmiennych – postępującej inflacji oraz dynamiki wzrostu przedsiębiorstw telekomunikacyjnych.

    Rekomendowane jest zatem, aby znacząco obniżyć wymaganą wartość nominalną zrealizowanych inwestycji, tak aby uwzględniała ona stopę inflacji oraz wzrostu przedsiębiorstwa. W przeciwnym wypadku program będzie zakładał, że wnioskodawca zobowiązany będzie wykazywać nakład poniesiony na przeszłe inwestycje w wysokości realnie większej, niż inwestycje planowane.

    Zmiany w zakresie kryterium tzw. ,,twardego zabezpieczenia”

    W obecnej sytuacji, projekt przewiduje możliwość uzyskania gwarancji bankowej w zamian za  wymóg wykazania doświadczenia inwestycyjnego. Całe założenie jest jak najbardziej słuszne, jednak pozyskanie zabezpieczenia w wymaganej obecnie wysokości, formie i terminie (podpisanie umowy o dofinansowanie) będzie nieosiągalne dla zdecydowanej większości firm z sektora MŚP, dlatego też aby kryterium nie miało charakteru dyskryminacyjnego dla tej grupy niezbędne jest podjęcie aktywnego dialogu z sektorem finansowym przy wsparciu strony publicznej, jak również rozpoczęcie prac nad systemowym rozwiązaniem tego wyzwania.

    Ponadto, ewentualne koszty pozyskania odpowiednich gwarancji (najczęściej zapłaty w formie prowizji udzielonej bankowi) należałoby klasyfikować jako koszty kwalifikowane projektu, to jest takie, które spełniają kryteria refundacji zgodnie z umową o dofinansowanie. Biorąc pod uwagę specyfikę konkursu, wymóg kompleksowości inwestycji na wyznaczonym obszarze i formalne kryteria udziału, koszty te mogą osiągać znaczne kwoty, które to nieodzownie ponoszone będą bezpośrednio w związku z projektem jako niezbędne do jego realizacji.

    Biorąc pod uwagę fakt, że beneficjenci konkursów będą zobowiązani do zapewnienia dostępu do szybkiego internetu pod wszystkimi adresami wyznaczonymi w obszarze „białej plamy” w danym powiecie – bezpośrednią konsekwencją stanie się wymóg podejmowania przedsięwzięć kompleksowych, rozległych, a zatem i wymagających finansowania w znacznych kwotach. Tym samym skala przewidywanych inwestycji wymusza ubieganie się przez zainteresowanych operatorów o dofinansowanie obwarowane wyśrubowanymi kryteriami.

    Program pominie więc w swych założeniach operatorów sieci z sektora MŚP. Rynek telekomunikacyjny i tak charakteryzuje się wysokimi barierami wejścia, co naturalnie sprzyja dominującym operatorom – tym bardziej należy przeciwdziałać w jego obrębie dyskryminacji i powielaniu wzorców monopolistycznych. Stąd niezbędnym jest doprecyzowanie kryterium poprzez uściślenie, że zgromadzenie maksymalnej kwoty 15% środków oferowanych w konkursie dotyczy nie tylko poszczególnych spółek ale i całych grup kapitałowych, których te spółki należą – w przeciwnym razie próg ten pozostanie wyłącznie pozorny.

    Brak stacjonarnej infrastruktury szerokopasmowej dotyczy w głównej mierze obszarów wiejskich o stosunkowo niskiej gęstości zaludnienia oraz rozproszonej zabudowie, gdzie inwestycje komercyjne w rozwój infrastruktury są dla większych operatorów nieopłacalne. Tam zaś wkraczają podmioty sektora MŚP, które to z uwagi na tę okoliczność najlepiej znają specyfikę takich inwestycji. Tymczasem założenia konkursowe w obecnym kształcie mogą przynieść wymierne korzyści w zasadzie wyłącznie dużym operatorom, spychając na margines w zasadzie te podmioty, których naturalnym obszarem zainteresowania są obszary niedoinwestowane, jeśli chodzi o infrastrukturę telekomunikacyjną.

    Podsumowanie

    Biorąc pod uwagę powyższe zagadnienia, jako ZPP jeszcze apelujemy o ułatwienie pozyskiwania przez firmy z MŚP środków z programu FERC oraz wskazujemy, że bez uruchomienia środków z KPO, Polska nie będzie w stanie zlikwidować problemu wykluczenia cyfrowego.

     

    Zobacz: 09.03.2023 Komentarz ZPP: Ułatwmy udział w konkursach na środki unijne małym i średnim przedsiębiorcom z branż telekomunikacyjnej i informatycznej!

    Linie bezpośrednie – kluczowy element rozwoju nowoczesnej energetyki

    Warszawa, 7 marca 2023 r. 

     

    Linie bezpośrednie – kluczowy element rozwoju nowoczesnej energetyki

     

    • linie bezpośrednie i umowy cPPA stanowią kluczowy element kreowania nowej energetycznej rzeczywistości w UE
    • projekt ustawy mający wdrożyć do polskiego systemu prawa dyrektywę 2019/944 nie gwarantuje oczekiwanej swobody inwestycyjnej w obszarze linii bezpośrednich
    • hamowanie rozwoju instalacji OZE zasilających przemysł będzie miało implikacje dla całej krajowej gospodarki

    Jedna z najważniejszych powstających obecnie regulacji, mająca kluczowe znaczenie dla polskiej transformacji energetycznej, dotyczy zasad funkcjonowania linii bezpośrednich, czyli możliwości bezpośredniego przesyłu energii od wytwórcy do konsumenta. Jest to szczególnie istotny aspekt dla niezaburzonego funkcjonowania przedsiębiorstw eksportujących swoje wyroby do krajów, w których już dziś istnieje konieczność udokumentowania że powstały one w oparciu o zieloną energię. Dostawy  energii z OZE lub właściwie ich brak mogą więc stać się zasadniczym problemem dla dalszego funkcjonowania firm.

    Zgodnie z definicją zawartą w art. 3 pkt 11 f) Prawa energetycznego “linia bezpośrednia oznacza linię elektroenergetyczną łączącą wydzieloną jednostkę wytwarzania energii elektrycznej bezpośrednio z odbiorcą lub linię elektroenergetyczną łączącą jednostkę wytwarzania energii elektrycznej przedsiębiorstwa energetycznego z instalacjami należącymi do tego przedsiębiorstwa albo instalacjami należącymi do przedsiębiorstw od niego zależnych”. Oznacza to inwestycję własną przedsiębiorcy lub partnerstwo z wytwórcą OZE. Ten instrument jest kluczowy dla rozwoju sektora kontraktów cPPA/vPPA, czyli długoterminowych umów B2B na zakup zielonej energii.

    Procedowana obecnie nowelizacja Prawa energetycznego i ustawy o odnawialnych źródłach energii (UC74), która planowana jest do przyjęcia przez Radę Ministrów jeszcze w pierwszym kwartale 2023 r., wdrożyć ma między innymi do polskiego systemu prawa dyrektywę 2019/944 w sprawie wspólnych zasad rynku wewnętrznego energii elektrycznej, w tym obejmuje również w swym brzmieniu zagadnienie linii bezpośrednich.

    Jak zauważa sam ustawodawca dotychczasowa praktyka działania regulatora rynkowego oraz sądów wskazuje, że przepisy dotyczące linii bezpośredniej, w obowiązującym aktualnie brzmieniu, nie są wystarczające dla realizacji celów przewidzianych przez dyrektywę 2019/944. Głównym problemem była dotychczas wąska wykładnia linii bezpośredniej, jako instalacji pracującej w układzie wyspowym. Z tego powodu uzyskanie zgody na budowę linii bezpośredniej było dotąd możliwe, co do zasady, wyłącznie w sytuacji braku możliwości przyłączenia odbiorcy do sieci elektroenergetycznej. Tymczasem linia bezpośrednia stanowić powinna z jednej strony substytut dla sieci dystrybucyjnej, z drugiej zaś jedynie umożliwienie współwystępowania obu tych typów połączeń u odbiorców (sieciowego i za pośrednictwem linii bezpośredniej) ma szansę dodatnio wpłynąć na rozwój rynku w tym obszarze.

    W opinii ZPP jest to szalenie ważny dla rozwoju gospodarczego naszego kraju wątek, gdyż linie bezpośrednie staną się w przyszłości podstawowym elementem rynkowych zasad w obrocie energią. Ubolewać można, że zagadnienie to jest jednym z kilkunastu wątków ujętych w projekcie ustawy UC74, co wpływa negatywnie nie tylko na czytelność przepisów, ale też i tempo ich procedowania. Dedykowana ustawa byłaby tu preferowanym rozwiązaniem. Tym bardziej, że wszelkie regulacje dotyczące rozwoju energetyki rozproszonej w Polsce powinny w przyszłości uwzględniać nowe zasady funkcjonowania linii bezpośrednich. Z pewnością jednak to dla przedsiębiorców dobra informacja, że prace nad tymi regulacjami się mimo wszystko toczą.

    Należy tu jasno zaznaczyć, że linie bezpośrednie nie będą zagrożeniem dla krajowego systemu energetycznego ani dla funkcjonowania konwencjonalnej energetyki zawodowej, ponieważ ze względu na swoje możliwości przepustowe będą obsługiwały inny segment gospodarki. Jednocześnie znacząco poprawią w przyszłości możliwości funkcjonowania linii średnich i niskich napięć – co korzystnie przełoży się na działanie całego systemu.

    Kluczową motywacją dla twórców prawa, dotyczącą linii bezpośrednich powinien być nadrzędny cel takich linii, jakim jest bezpośrednia dostawa energii dla przemysłu i lokalnych, średniej wielkości przedsiębiorstw, głównie produkcyjnych, które potrzebują taniej, zielonej energii by się rozwijać.

    Obecna wersja pracy w układzie sieciowym jest niezgodna z przepisami dyrektywy 2019/944, dotyczącej linii bezpośrednich, która zobowiązuje państwa członkowskie m.in. do przyjęcia niezbędnych środków umożliwiających wszystkim wytwórcom i przedsiębiorstwom dostarczającym energię elektryczną na ich terytorium zaopatrywanie linią bezpośrednią ich własnych obiektów i odbiorców, bez poddawania ich nieproporcjonalnym procedurom administracyjnym oraz kosztom.

    Proponowana obecnie wersja projektu ustawy UC74, zobowiązuje odbiorcę do uwzględnienia przedsiębiorstwa obrotu nawet jeśli wytwórca i odbiorca jest tym samym podmiotem i jeśli tylko częściowo wykorzystuje linę elektroenergetyczną. Takie podejście ustawodawcy będzie miało istotny wpływ na ceny energii elektrycznej przesyłanej liniami bezpośrednimi.

    A obniżenie kosztów dostaw energii to główny cel funkcjonowania linii bezpośrednich, zwłaszcza dla dużych odbiorców, szczególnie dla odbiorców energochłonnych.

    Z kolei kształt przepisów dotyczących konieczności wpisania do wykazu prowadzonego przez Urząd Regulacji Energetyki linii bezpośrednich dla jednostek wytwórczych o mocy większej niż 2 MW, w znaczący sposób ogranicza możliwość swobodnych inwestycji, co spowolni procesy inwestycyjne związane z tworzeniem energetyki rozproszonej. Spowoduje również znaczne ograniczenia w stosowaniu umów bezpośrednich pomiędzy wytwórcą i odbiorcą (cPPA/vPPA).

    Proponowany kształt regulacji jest nie do zaakceptowania, ponieważ ogranicza możliwość zwiększania dostaw zielonej energii dla przemysłu, co w efekcie końcowym może oznaczać zahamowanie rozwoju całej gospodarki.

    W najnowszej propozycji regulacji o liniach bezpośrednich nastąpiła również zmiana formy opłaty solidarnościowej, czyli opłaty jaką będzie musiał wnosić odbiorca przyłączony do sieci energetycznej, pomimo iż większość dostaw energii przesyłana będzie linią bezpośrednią. Samo wprowadzenie opłaty solidarnościowej jest zrozumiałe, ponieważ operator musi ponosić koszty utrzymywania sieci energetycznych do której podłączeni są odbiorcy, pomimo zmniejszania się przepływu energii przez te linie. Opłata jednak ma być zgodnie z propozycją związana z ilością energii przesyłanej linią bezpośrednią i będzie wnoszona do przedsiębiorstwa obrotu. W opinii ZPP mechanizm wnoszenia opłaty powinien być objęty okresem przejściowym i winien zostać w pełni uregulowany w przyszłości, kiedy zarówno wytwórcy jak i odbiorcy będą mieli większe doświadczenie w ów nowym obrocie energią na poziomie lokalnym, w oparciu o linie bezpośrednie.

    Liczba odmów wydania warunków przyłączenia do sieci dystrybucyjnej i przesyłowej nowych instalacji OZE stale rośnie, co uniemożliwia rozwój inwestycji i zagraża polskiej gospodarce. Możliwości inwestycyjne w linie bezpośrednie mają być receptą na tego typu ograniczenia i należy tu postawić na rozszerzenie uprawnień wytwórców i odbiorców oraz ograniczenie wymagań administracyjnych, a także kosztów.

    Należy pamiętać o determinacji Komisji Europejskiej w tworzeniu wspólnego rynki energii, na którym to linie bezpośrednie i umowy cPPA stanowią kluczowy element kreowania nowej energetycznej rzeczywistości. Rzeczywistości polegającej na innym niż dotychczas energetycznym modelu biznesowym, gdzie relacje wytwórca – odbiorca nie są obciążone nieuzasadnionymi kosztami dodatkowymi.

    Warto się zastanowić jak taki nowy model biznesowy będzie wpływał na konkurencyjność gospodarek tych państw, które aktywnie będą w nim uczestniczyć.

    ZPP apeluje o zniesienie wszelkich ograniczeń legislacyjnych dla procesów inwestycyjnych związanych z budową linii bezpośrednich.

     

    Zobacz: 07.03.2023 Linie bezpośrednie – kluczowy element rozwoju nowoczesnej energetyki

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery