• PL
  • EN
  • szukaj

    Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy o pomocy państwa w oszczędzaniu na cele mieszkaniowe (UD 479)

    Warszawa, 21 lutego 2023 r. 

     

    Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy o pomocy państwa w oszczędzaniu na cele mieszkaniowe (UD 479)

    • W ocenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, projektowaną ustawę należy ocenić pozytywnie ze względu na jeden zasadniczy aspekt. Projekt zakłada bowiem odejście od długo promowanej koncepcji ,,państwa-budowniczego”, który staje się niejako deweloperem i zamiast kształtować ramy polityki mieszkaniowej staje się de facto jednym z uczestników tego rynku dla określonych grup społecznych. Projekt ten przełamuje niekorzystny trend w powyższym zakresie.
    • Proponowana ustawa niesie jednak za sobą wiele ryzyk i daje dość mocne podstawy do uznania, że nie spełni swojego celu ani oczekiwań jakościowych czy ilościowych. W szczególności mowa tu o wzroście marż bankowych, wzroście cen nieruchomości czy zbyt małym zabezpieczeniu finansowania tego programu. Co więcej, istnieje również obawa, że limity minimalnego dochodu, które będą obliczane przez banki, spowodują, że niewiele osób, które spełniają jednocześnie kryterium wiekowe i kryterium braku mieszkania, będzie mogło złożyć wniosek o dopłatę.
    • Istotny problemem może być też nierówność w zakresie szans uczestników programu. Taka sytuacja może nastąpić, bowiem pierwsi uczestnicy skorzystają ze wszystkich dobrodziejstw jako pewne novum, natomiast po pewnym czasie rynek dostosuje się do poziomu dopłat poprzez podniesienie cen, przez co siła nabywcza poszukujących mieszkania staje się taka sama, jak przed wprowadzeniem programu.
    • Pomimo dość pozytywnego stosunku ZPP w zakresie niniejszego programu i projektu ustawy w dyskursie publicznym ostatnimi czasy pojawiają się informacje o dalszych planach rządowych w zakresie polityki mieszkaniowej, które oceniamy negatywnie z uwagi na ich potencjalny wpływ na rynek mieszkań na wynajem.

    POMOC PAŃSTWA W OSZCZĘDZANIU NA CELE MIESZKANIOWE

    Na stronach Rządowego Centrum Legislacji w dniu 3 lutego 2023 r. w końcu, po licznych zapowiedziach opublikowano projekt ustawy o zmianie ustawy o pomocy państwa w oszczędzaniu na cele mieszkaniowe (UD 479). Celem powyższej regulacji jest stworzenie podstawy realizacji nowego rządowego programu „Pierwsze Mieszkanie”.

    Projekt składa się w zasadniczej mierze z przepisów tworzących fundamenty do dwóch sposobów działania państwa w zakresie polityki mieszkaniowej po stronie konsumentów (kupujących): konta mieszkaniowego/lokaty mieszkaniowej oraz instrumentu kredytu mieszkaniowego z dopłatą państwa do rat – tzw. ,bezpieczny kredyt 2%.

    Pierwsze rozwiązanie w postaci lokaty mieszkaniowej/konta mieszkaniowego zakłada określenie zasad systematycznego, wspieranego ze środków budżetu państwa, oszczędzania na cele mieszkaniowe co do zasady związanego  z nabyciem lub budową pierwszego własnego lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego w ramach dedykowanego rachunku bankowego, zasad wsparcia tego oszczędzania oraz zasad dokonywania wypłat gromadzonych środków.

    Do programu systematycznego oszczędzania będą mogły przystąpić osoby fizyczne, które nie posiadają i nie posiadały mieszkania (lokalu mieszkalnego lub domu jednorodzinnego, jak również spółdzielczego prawa do lokalu) z kilkoma wyjątkami, np. gdy lokal nabyto po uruchomieniu konta/lokaty mieszkaniowej w drodze dziedziczenia lub dla rodzin z co najmniej dwójką dzieci posiadających jedno mieszkanie.

    Konto Mieszkaniowe będzie mogło być prowadzone na rzecz oszczędzającego, który ukończył 13 rok życia o który w dniu zakładania konta nie miał ukończonych 45 lat. Okres oszczędzania na koncie będzie wynosił maksymalnie 10 lat – po tym czasie Konto będzie mogło zostać przekształcone w Lokatę, której okres prowadzenia co do zasady nie będzie mógł przekraczać 5 lat.  W ramach powyższego instrumentu ustawodawca planuje również premie mieszkaniowe z budżetu państwa (podobne i analogiczne rozwiązanie jakie stosuje się w PPK) oraz zwolnienie z podatku dochodowego od zysków kapitałowych odsetek od zgromadzonych środków.

    ,,Bezpieczny kredyt 2%” z kolei jak sama nazwa wskazuje mówi o dopłacie z budżetu państwa do rat kredytów przez pierwszy okres pierwszych dziesięciu lat, tak aby kredytobiorca de facto ponosił koszty jedynie dwuprocentowego oprocentowania kredytu. Oczywiście, aby móc wziąć udział w programie, trzeba będzie spełnić dwa warunki: nieukończenie 45 roku życia oraz nieposiadanie nieruchomości z pewnymi wyjątkami, np. osoby, które nabyły nie więcej niż ½ udziału w mieszkaniu przy darowiźnie czy spadku i nie zamieszkiwały tam dłużej niż 12 miesięcy również będą kwalifikowały się do projektu.

    W ocenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, projektowaną ustawę należy ocenić pozytywnie ze względu na jeden zasadniczy aspekt. Projekt zakłada bowiem odejście od długo promowanej koncepcji ,,państwa-budowniczego”, który staje się niejako deweloperem i zamiast kształtować ramy polityki mieszkaniowej staje się de facto jednym z uczestników tego rynku dla określonych grup społecznych. Projekt ten przełamuje niekorzystny trend w powyższym zakresie.

    Niemniej jednak proponowana ustawa niesie za sobą wiele ryzyk i daje dość mocne podstawy do uznania, że nie spełni swojego celu ani oczekiwań jakościowych czy ilościowych. W szczególności mowa tu o wzroście marż bankowych, wzroście cen nieruchomości czy zbyt małym zabezpieczeniu finansowania tego programu. Co więcej, istnieje również obawa, że limity minimalnego dochodu, które będą obliczane przez banki, spowodują, że niewiele osób, które spełniają jednocześnie kryterium wiekowe i kryterium braku mieszkania, będzie mogło złożyć wniosek o dopłatę.

    Istotny problemem może być też nierówność w zakresie szans uczestników programu. Taka sytuacja może nastąpić, bowiem pierwsi uczestnicy skorzystają ze wszystkich dobrodziejstw jako pewne novum, natomiast po pewnym czasie rynek dostosuje się do poziomu dopłat poprzez podniesienie cen, przez co siła nabywcza poszukujących mieszkania staje się taka sama, jak przed wprowadzeniem programu.

    OPINIA CO DO SZCZEGÓŁOWYCH ZAŁOŻEŃ PROJEKTU

    Całkowitą nowością, która nie pojawiła się we wcześniejszych programach polityki mieszkaniowej państwa jest maksymalna kwota wkładu własnego, która została ustawiona na poziomie 200000 PLN. Generuje to jednocześnie maksymalną cenę za nieruchomość czyli 700000 PLN dla 1 osoby i 800000 PLN dla kredytu dla par i małżeństw, co należy uznać za racjonalnie ustaloną stawkę. Nabywca nieruchomości będzie miał przy tym dowolność, jeśli chodzi o jego standard i położenie – przy kupnie nie będzie obowiązywał limit ceny za metr kwadratowy. Kredyt będzie dotyczył mieszkań na rynku pierwotnym i wtórnym, co również należy uznać za pewien pozytyw.

    Dopłata do rat kredytu mieszkaniowego będzie przysługiwać przez 10 lat. W trakcie dopłaty nie będzie można wynajmować mieszkania nabytego w ramach programu ani kupić kolejnej nieruchomości. Ponadto kredytu nie będzie można nadpłacać w pierwszych 3 latach. Powyższe ograniczenie nie może zostać uznane pozytywnie – okres 10 lat stanowi dość sporą ilość czasu, w trakcie której osoba korzystająca z projektu może natrafić na różne sytuacje życiowe – w tym zwiększenie zarobków czy przeznaczenie części oszczędności w inwestycję w nieruchomości. Należy zatem skrócić okres, o którym mowa powyżej. Również wymóg braku nadpłaty kredytu w ciągu pierwszych 3 lat wydaje się nieuzasadniony – w końcu jeżeli osoba fizyczna zyska środki do nadpłaty kredytu, to  dlaczego państwo ma ograniczać ją w procesie zmniejszania jej poziomu zadłużenia?

    Wskazać trzeba jednocześnie, iż  należy oczekiwać, że rynek dostosuje ceny do możliwości podażowych i siły nabywczej ze strony popytowej.  

    Finalnie problemem może być też zbyt małe zabezpieczenie finansowania tego programu – przy zbyt małej puli środków na cały rok, kwota zabezpieczona w programie może być wykorzystana w okresie krótszym niż założony i spowoduje zastopowanie jego realizacji.

    ZPP sugeruje zatem, aby w dalszych pracach nad projektem uwzględniono pewne zabezpieczenia mogące uchronić założenia programu przed wymienionymi wyżej ryzykami.

    DALSZE PLANU RZĄDU W SPRAWIE POLITYKI MIESZKANIOWEJ

    Pomimo dość pozytywnego stosunku ZPP w zakresie niniejszego programu i projektu ustawy w dyskursie publicznym ostatnimi czasy pojawiają się informacje o dalszych planach rządowych w zakresie polityki mieszkaniowej, które również wymagają komentarza oraz jasnego i negatywnego stanowiska ze strony Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

    W przestrzeni publicznej pojawiały się dotychczas następujące doniesienia:

    • podniesienie podatku PCC z 2 do 6 proc.;
    • wprowadzenie ograniczenia polegającego na tym, że fundusze inwestycyjne zajmujące się kupowaniem nieruchomości oraz osoby fizyczne, które posiadają już określoną liczbę mieszkań, będą mogły kupić nowy lokal dopiero po upływie 12 miesięcy od zakupu poprzedniego mieszkania;
    • ograniczenia co do osób fizycznych i prawnych dotkną tych osób, które mają już 5 mieszkań albo 315 metrów kwadratowych powierzchni mieszkalnej;
    • definicja ,,lokalu mieszkalnego” w projekcie ustawy miałaby zostać zdefiniowana w taki sposób, że jako lokal mieszkalny zaliczono mieszkanie oraz segment w budynku szeregowym, ale już nie dom;
    • brak możliwości przekazania zakupionych mieszkań w darowiźnie (np. dzieciom);
    • weryfikacja liczby mieszkań będzie się odbywać poprzez składane przed notariuszem oświadczenie pod odpowiedzialnością karną;
    • nabycie mieszkania częściej niż raz do roku będzie możliwe za uprzednią zgodą właściwego ministra.

    Narzucając ograniczenia na proces sprzedaży nieruchomości, ograniczamy ich obrót z obu stron (popytowej i podażowej), ale przede wszystkim wypychamy kapitał z kraju, które ostatecznie nie jest jeszcze dostatecznie dokapitalizowany. Ograniczając możliwość obrotu nieruchomościami w kontekście osób prawnych (funduszy), ale przede wszystkim prywatnych inwestorów będących osobami fizycznymi, rząd niejako zachęca ich do lokowania kapitału na rynkach zagranicznych.

    Co więcej, zakaz nabycia nowej nieruchomości przez 12 miesięcy od zakupu poprzedniego mieszkania znacznie zmniejszy płynność tego rynku. Odczują to wszyscy – kupujący, sprzedający, deweloperzy, rynek pierwotny, wtórny itd. Paradoksalnie również będzie mogło to dotyczyć rynku wynajmu, wszakże gdy okaże się, że osoba fizyczna (wynajmujący) posiada 5 mieszkań albo 315 metrów kwadratowych powierzchni mieszkalnej to pomimo posiadanego kapitału nie będzie mogła wykorzystać go w danym okresie czasu i poszuka innych, szybciej dostępnych alternatyw.

    Bardzo dużo zależeć będzie również od definicji legalnych – przede wszystkim mowa tu o zdefiniowaniu pojęć ,,lokal mieszkalny” i ,,powierzchnia mieszkalna”. Z informacji medialnych wynika bowiem, że do lokalu mieszkalnego zaliczać się będą mieszkania oraz segment w budynku szeregowym, ale już nie dom. Zatem analogicznie powierzchnią mieszkalną będzie musiała być powierzchnia mieszkania lub segmentu w budynku szeregowym. Powoduje to więc, że regulacje te w niniejszym zakresie (jeżeli okażą się prawdziwe) będą bardzo ,,dziurawe” – w takim stanie prawnym właściciele 10 domów będą mogli dokupić jeszcze ,,na raz” 5 mieszkań i 3 domy, a właściciele 5 mieszkań na zakup kolejnego będą czekali przez 12 miesięcy od nabycia ostatniego (oczywiście w tym czasie będą mogli kupić dom, albo nawet 5 – byle starczyło na to kapitału).

     Jak informuje portal money.pl potencjalny przepis w tym pierwszym aspekcie miały brzmieć: ,,Do limitów, o których mowa w ust. 1, wlicza się lokale mieszkalne oraz powierzchnię użytkową lokali mieszkalnych, które nabywca zbył w okresie 12 miesięcy w drodze darowizny, chyba że darowizna ta dotyczyła udziałów w prawie własności lokalu mieszkalnego, w którym obdarowany posiadał już udziały[1]”. Przepis ten ma służyć obchodzeniu zakazu i ograniczeń, o których mowa w całym artykule i rzeczywiście to robi. Przy okazji również likwiduje jakikolwiek obrót rodzinny, który dopuszcza nawet bardzo restrykcyjna ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego w przedmiocie nieruchomości rolnych.

    Finalnie, właściciele nieruchomości, będą mieli obowiązek składania oświadczenia notariuszowi na temat liczby posiadanych mieszkań. Za złożenie nieprawdziwego oświadczenia grozi im odpowiedzialność karna z art. 233 Kodeksu karnego. Problem w tym, że rządowy projekt nie przewiduje jednocześnie żadnej możliwości weryfikacji informacji podawanych notariuszowi. Dodatkowo sankcja karna wydaje się tutaj środkiem zdecydowanie nieproporcjonalnym do zamierzonych efektów –wizja kary pozbawienia wolności do lat 3 w żadnym stopniu nie jest adekwatna do czynu w postaci oświadczenia, w którym wskazuje się, że ma się dwa mieszkania zamiast trzech, pomijając dalsze rozważania w zakresie np. stopnia społecznej szkodliwości takiego działania.

    PODSUMOWANIE

    Jak zostało zaznaczone na wstępie, projekt ustawy o zmianie ustawy o pomocy państwa w oszczędzaniu na cele mieszkaniowe daje pewne narzędzia czy propozycje, które stanowią pewne nowości w zakresie polityki mieszkaniowej, zatem z oceną ich skuteczności należy się wstrzymać. Oczywiście istnieją tutaj też pewne ryzyka, które można ograniczyć, ale raczej nie jest możliwa ich likwidacja. Dlatego też Związek Przedsiębiorców i Pracodawców ocenia umiarkowanie pozytywnie projekt, szczególnie doceniając chęć odejścia od koncepcji ,,państwa-budowniczego”. Oczywiście apelujemy o dalsze konsultacje i pewne doprecyzowanie poszczególnych przepisów czy rozwiązań.

    Obok tego pragniemy również zwrócić uwagę, tym razem z jasno negatywnym wydźwiękiem, na dalsze dyskutowane działania, które pojawiają się w informacjach medialnych. Propozycje ograniczeń w zakupie mieszkań czy wprowadzania definicji, w których lokal mieszkalny to część bliźniaka, ale już nie dom, są nieracjonalne prawnie i ekonomiczne. Stanowią również niewspółmierne ograniczenie i zrażają prywatnych inwestorów. Zamiast tego, polityka mieszkaniowa państwa powinna skupić się raczej na zagadnieniu wynajmu mieszkań oraz zmiane ustawy o ochronie lokatorów i ustawy o najmie lokali mieszkaniowych, które niewspółmiernie ograniczają tę formę obrotu nieruchomościami.

    ***

    [1] https://www.money.pl/podatki/nowy-podatek-od-mieszkan-rzad-uderzy-nie-tam-gdzie-planowal-6858736418761312a.html

     

    Zobacz: 21.02.2023 Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy o pomocy państwa w oszczędzaniu na cele mieszkaniowe (UD 479)

    Apel ZPP do Senatorów RP w sprawie ustawy 10H

    Warszawa, 14 lutego 2023 r. 

     

    Apel ZPP do Senatorów RP w sprawie ustawy 10H

                     

    Przy tak dużym zapotrzebowaniu na zieloną energię w Polsce, uważamy, że wszelkie decyzje ograniczające rozwój OZE są dla naszego kraju straconą szansą na wiele nowych inwestycji, miejsca pracy i budowanie przewag konkurencyjnych w regionie.

    Zmiana w noweli ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych oraz niektórych innych ustaw minimalnej odległości od zabudowań z 500 na 700 metrów znacząco ogranicza potencjał lądowej energetyki wiatrowej w nadchodzącej dekadzie.

    ZPP z uwagą śledzi proces legislacyjny dotyczący nowelizacji ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych mający przywrócić możliwości inwestycyjne w tym zakresie. Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę na rosnący w Polsce deficyt zielonej energii który zagraża funkcjonowaniu przedsiębiorstw eksportujących swoje wyroby na rynki Unii Europejskiej. Lądowe farmy wiatrowe to dzisiaj najtańsze źródło energii elektrycznej, jak również to efektywne inwestycyjnie zielone źródło energii. Kilkuletnią zwłokę w nowelizacji ustawy umożliwiającej ponowne inwestycje w Polsce w lądową energetykę wiatrową uważamy za bardzo niekorzystne dla całej polskiej gospodarki.

    W ramach pierwszego czytania projektu nowelizacyjnego, na wspólnym posiedzeniu sejmowych Komisji do Spraw Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych oraz Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, wprowadzono do niego istotną poprawkę, mającą na celu zwiększenie z 500 metrów do 700 metrów odległości minimalnej, w jakiej może zostać zlokalizowana elektrownia wiatrowa względem zabudowy mieszkaniowej.

    Podkreślić należy, że projekt stanowi długo wyczekiwaną inicjatywę legislacyjną, a rozwiązania w nim ujęte stanowią efekt wieloletnich prac i konsultacji, prowadzonych przy zaangażowaniu szerokiego grona interesariuszy, w tym przedstawicieli samorządów, organizacji pozarządowych, sektora wytwórczego, przedstawicieli przemysłu, lokalnych społeczności, etc. Wypracowane w trwającym prawie dwa lata procesie legislacyjnym rozwiązania stanowią szeroki kompromis, pozwalający na pogodzenie interesów różnych stron, w najbardziej optymalny sposób.

    Zapewnienie dostępności zielonej energii w nadchodzących latach w sposób bezpośredni warunkować będzie stopień konkurencyjności polskiej gospodarki, stanowiąc jednocześnie warunek realizacji inwestycji w Polsce.

    Znaczna część działających w kraju przedsiębiorstw eksportuje swoje wyroby, między innymi na rynki europejskie. W przypadku przemysłu meblowego i motoryzacyjnego wskaźnik ten wynosi w przybliżeniu aż 80 proc. Zgodnie z przewidywaniami, do roku 2026 wszystkie eksportowane produkty, między innymi przez te sektory, będą musiały być wytwarzane przy wykorzystaniu energii ze źródeł niskoemisyjnych. Biorąc pod uwagę aktualne roczne zużycie energii elektrycznej przez przemysł na poziomie ok. 55 TWh konieczne będzie zapewnienie od 35 do 40 TWh rocznie zielonej energii na potrzeby eksportowe. Powyższe, z uwagi na możliwości inwestycyjne i czas potrzebny do rozwoju projektów wytwórczych, może być zrealizowane jedynie poprzez rozwój sektora energetyki wiatrowej na lądzie oraz wielkoskalowych instalacji fotowoltaicznych.

    Zwiększenie odległości z 500 do 700 metrów znajduje również negatywne przełożenie na funkcjonowanie samych gmin, ograniczając możliwość realizacji zabudowy mieszkaniowej w pobliżu istniejących już farm wiatrowych. Zredukowanie skali rozwoju energetyki wiatrowej oznacza również ograniczenie wpływów do gmin z tytułu podatku od nieruchomości, czy innych danin publicznych, związanych z realizacją inwestycji w obszarze lądowych farm wiatrowych. Społeczności lokalne to również jedni z pierwszych, potencjalnych odbiorców, będących beneficjentami niższych cen energii.

    Powyższe uwarunkowania zostały dostrzeżone przez projektodawcę w ramach Oceny Skutków Regulacji (dalej: „OSR”), gdzie szczegółowo opisano liczne korzyści wynikające z wejścia w życie nowych przepisów, takich jak:

    • istotny wpływ na finanse przedsiębiorstw w sektorze budowlanym, doradczym i projektowym (przychody przedsiębiorstw z tego tytułu zgodnie z OSR wyniosą odpowiednio od 12,5 mld zł do 20,9 mld zł), nowe miejsca pracy (zniesienie w/w barier administracyjnych umożliwi rozwój energetyki wiatrowej na lądzie do poziomu 22-24 GW w 2040 r., a wokół sektora może powstać nawet 42 tys. miejsc pracy),
    • dodatkowe dochody gmin z tytułu podatku od nieruchomości (w scenariuszu konserwatywnym gminy, gdzie zlokalizowane będą farmy wiatrowe, z samego tytułu podatku od nieruchomości mogą uzyskać łącznie nawet ponad 670 mln zł, natomiast w scenariuszu rozwojowym kwota ta może osiągnąć ponad 1,1 mld zł.),
    • obniżenie cen energii elektrycznej na rynku hurtowym (w scenariuszu zakładającym funkcjonowanie w naszym kraju łącznej mocy zainstalowanej na poziomie ok. 22 GW, osiągane w skali roku oszczędności w całościowych kosztach energii mogą wynosić – biorąc pod uwagę potencjalny poziom produkcji energii w elektrowniach wiatrowych – nawet ok. 22 mld zł.)
    • zapewnianie taniej, zeroemisyjnej energii przedsiębiorstwom energochłonnym (lądowa energetyka wiatrowa, z punktu widzenia dużych przedsiębiorstw, posiada w szczególności potencjał dla rozwoju w obszarze korporacyjnych długoterminowych umów bezpośredniego zakupu energii z OZE (tzw. cPPA), co jest wskazane m.in. w PEP do 2040 r., zawieranych bezpośrednio między wytwórcą OZE i odbiorcą dużej ilości energii)[1].

    W ramach OSR wyraźnie podkreślono, że szczegółowo opisane w tym dokumencie pozytywne skutki zmian o charakterze regulacyjnym zostały oparte o konkretne parametry zawarte w Projekcie, z których najistotniejszy pozostaje mechanizm określania odległości minimalnej dla lokalizowania elektrowni wiatrowych od zabudowy mieszkaniowej. Jakiekolwiek modyfikacje tego mechanizmu, a w szczególności dotykające jego zasadniczego parametru, jaki stanowi dopuszczalna odległość minimalna, w sposób znaczący zmienią skutki przedmiotowych regulacji i sprawią, że korzyści przywołane w OSR staną się nieosiągalne.

    Przedmiotowa zmiana, czyli zastąpienie odległości minimalnej 500 metrów, odległością 700 metrów, znacząco ograniczy możliwy do wykorzystania potencjał wytwórczy sektora energetyki odnawialnej, który z uwagi na wysoką produktywność i efektywność kosztową generacji energii, jak również relatywnie krótki okres potrzebny do realizacji projektów, stanowi najlepszą odpowiedź na kryzys energetyczny i ma fundamentalne znaczenie z punktu widzenia funkcjonującego w Polsce przemysłu.

    Z analiz ZPP i wielu organizacji branżowych wynika, że w przypadku projektów planowanych do realizacji na obszarach o typie zabudowy siedliskowej, która jest dominująca w Polsce, zwiększenie odległości minimalnej do 700 metrów doprowadzi do redukcji pierwotnych założeń w zakresie ilości turbin i tym samym mocy zainstalowanej projektów, wahającej się w przedziale od 60 do 85 %. Powyższe w praktyce oznacza, że znacząca większość nowych projektów wiatrowych w ogóle nie powstanie lub zostanie wyraźnie okrojona.

    Należy również zauważyć, że poprawka zwiększająca dystans od turbiny wiatrowej z 500 do 700 metrów ograniczy znacząco możliwości inwestycji budowlanych na terenach wiejskich.

    Biorąc pod uwagę dane przedstawione w OSR, ograniczenie potencjału rozwoju sektora energetyki wiatrowej na lądzie będzie jednoznacznie niekorzystne dla samorządów, uczestników łańcucha dostaw dla sektora, branży budowlanej i polskiego przemysłu energochłonnego, który w związku z ograniczoną dostępnością taniej, zeroemisyjnej energii już teraz staje przed koniecznością redukcji zatrudnienia.

    Niezależnie od powyższego podkreślenia wymaga, że przedmiotowa zmiana, poza oczywistym ograniczeniem opisanych powyżej korzyści, spotka się z negatywnym odbiorem społecznym również w ujęciu lokalnym, w ramach obszarów, gdzie są planowane inwestycje w zakresie elektrowni wiatrowych.

    Należy podkreślić ponadto, że przedmiotowa zmiana stoi w jawnej sprzeczności z głównym celem procedowanej od połowy 2021 r. liberalizacji zasad lokalizacji elektrowni wiatrowej, jakim od początku pozostawało zapewnienie jak największego władztwa gminy oraz lokalnej społeczności w procesie planistycznym, w duchu zasady subsydiarności władzy. Zwiększenie minimalnego dystansu w praktyce znacząco ogranicza możliwość realnego wpływu społeczności lokalnej na ten proces, odgórnie narzucając sztywno określone ramy rozwoju sektora energetyki wiatrowej na lądzie.

    Mając na uwadze powyższe, w celu uniknięcia szeregu opisanych negatywnych skutków wynikających z podważenia wypracowanego w długofalowym procesie oraz w ramach szerokiej grupy interesariuszy kompromisu, zwracamy się z apelem do Senatorów RP o wprowadzenie zapisów ukierunkowanych na przywrócenie pierwotnych założeń projektu, czyli możliwości lokalizowania turbin wiatrowych w odległości nie mniejszej niż 500 metrów od zabudowy mieszkaniowej. Podkreślić należy, że przywołana odległość minimalna 500 metrów została zarekomendowana w ramach opublikowanego w 2022 r. raportu Komitetu Inżynierii Środowiska PAN pt. „Elektrownie wiatrowe w środowisku człowieka”, stanowiącego wynik prac 37 pracowników naukowych Polskiej Akademii Nauk, w ramach których dokonano między innymi opracowania pomiarów terenowych wpływu farm wiatrowych na otoczenie.

    ***

    [1] Wszystkie podane w niniejszym akapicie dane zostały pozyskane z Oceny Skutków Regulacji zawartej w druku sejmowym nr 2938

     

    Zobacz: 14.02.2023 Apel ZPP do Senatorów RP w sprawie ustawy 10H

    Praca zdalna po pandemii – Raport podsumowujący webinarium #10. Praca zdalna oczami pracowników

    Warszawa, 13 lutego 2023 r. 

     

    PRACA ZDALNA PO PANDEMII – Raport podsumowujący webinarium #10
    Praca zdalna oczami pracowników.

     

    • Praca zdalna jest ceniona i poszukiwana przez wielu pracowników na rynku.
    • Wykonywanie pracy zdalnej wiąże się z szeregiem wyzwań i problemów. Trzeba odpowiednio zorganizować miejsce pracy, posiadać odpowiedni sprzęt. Pracownicy wskazują również, że model wyłącznie zdalny wpływa negatywnie na relacje społeczne.
    • Praca zdalna może być dobrym rozwiązaniem dla wielu branż np. dla księgowości i rachunkowości, IT, usług ubezpieczeniowych, kreatywnych i tych nie wymagających bezpośredniego kontaktu z klientami.
    • Pracownicy wskazują, że często czas pracy w domu bardziej się „rozmywa” z tym prywatnym. Czasem jest się dostępnym dla pracodawcy dłużej, ale nasi rozmówcy to akceptują, gdyż oszczędność czasu na dojazdy do pracy rekompensuje wskazane wady.
    • Problematyczna dla pracowników może być kwestia kontroli pracy zdalnej oraz przestrzegania norm BHP i bezpieczeństwa informacji w ich miejscu zamieszkania.
    • Zmiany na rynku dostrzegają także przedstawiciele lokalnych związków przedsiębiorców. Tam, gdzie oferta pracy zawiera wzmiankę o możliwości jej wykonywania zdalnie napływa wyraźnie więcej CV od kandydatów.
    • Praca zdalna może być wyzwaniem w zakresie ochrony bezpieczeństwa informacji.
    • Uczestnicy webinariów wskazują także na kwestie problematyczne dla pracodawców i pracowników. Pracodawcy nie chcą np. by praca zdalna była dla nich źródłem dodatkowych kosztów.

    Opracowanie powstało w ramach cyklu publikacji towarzyszących projektowi ZPP „Potrzeby i wyzwania związane z wdrażaniem w przedsiębiorstwach prywatnych modelu pracy zdalnej“. Projekt wspierany jest przez Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej oraz finansowany ze środków Europejskiego Funduszu Społecznego.

    W pierwszym etapie tego projektu przeprowadziliśmy badania jakościowe i ilościowe. Przebadaliśmy ponad 1000 pracowników. Wynika z nich, ze praca zdalna jest doceniana przez pracowników, nie tylko jako rozwiązanie kryzysowe, ale docelowe. Projekt realizowany przez ZPP ma na celu kompleksową analizę zagadnienia, ale i wpracowanie rekomendacji dla rynku polskiego.

    Do początku 2020 r. praca zdalna była zjawiskiem jedynie marginalnym i nie miała odzwierciedlenia w przepisach prawnych. Po wybuchu pandemii koronawirusa COVID-19 – braki w zapisach w Kodeksie pracy –dookreślono w tzw. ustawie covidowej (Dz.U. 2020 poz. 374). Zgodnie z art. 3 ust. 1 tej ustawy pracodawca może polecić pracownikowi wykonywanie, przez czas oznaczony, pracy określonej w umowie o pracę poza miejscem jej stałego wykonywania. Aktualnie zatem aby uznać pracę za zdalną, niezbędne jest polecenie pracownikowi przez pracodawcę wykonywania pracy poza miejscem jej stałego wykonywania. Praca ta musi być wykonywana przez określony czas i uwzględniona w umowie o pracę.

    Trwają prace nad szerszym uregulowaniem w prawie tego zjawiska. Część propozycji wydaje się być jednak kontrowersyjna. Pracodawcy nie chcą być ograniczani w swobodzie podejmowania decyzji o warunkach organizacji pracy zdalnej w ich przedsiębiorstwie oraz obawiają się nałożenia na nich dodatkowych obowiązków. Pracownicy podkreślają, że oczekują jeszcze szerszego dostępu do możliwości świadczenia pracy poza siedzibą pracodawcy. Podczas kolejnego webinarium zorganizowanego w ramach cyklu wysłuchaliśmy właśnie perspektywy pracowniczej.

    Opinie uczestników webinarium.

    Nasza rozmówczyni, która u swojego pracodawcy jest księgową i kadrową zarazem podzieliła się dotychczasowymi doświadczeniami. W jej miejscu pracy zdalne wykonywanie obowiązków jest dostępne i pracownicy korzystają z tej formy wykonywania obowiązków kiedy tylko mogą. W opinii naszej rozmówczyni wyzwaniem jest zabezpieczenie odpowiedniego sprzętu dla pracowników w domach. Narzędzia pracy w domu nie są tak wysokiej jakości jak w biurze (np. kserokopiarki). Poza wyzwaniami sprzętowymi cierpią na pracy zdalnej relacje. Część pracowników też ma kłopot ze skupieniem się w domu, np. z uwagi na obecność innych domowników.

    – „Nigdy nie byłabym za tym aby praca była tylko zdalna lub tylko stacjonarna. Najbardziej optymalny wydaje się wariant hybrydowy. Podczas pandemii wiele straciliśmy, trudno było budować więź z nowymi pracownikami. Były problemy z wdrożeniem, przekazaniem wiedzy – pracownicy Ci czuli się pozostawieni sami sobie. Nauczeni tymi doświadczeniami staramy się korygować te braki. Ale zdecydowanie praca hybrydowa wspiera współpracę w zespole i pozwala na budowanie relacji.” – dodała uczestniczka webinarium.

    Przepisy unijne przynoszą pracownikom prawo do bycia „offline”, a więc bycia poza pracą. Wprowadzono je gdyż godzenie życia zawodowego i prywatnego przy pracy zdalnej bywa trudne. Czas służbowy się rozmywa, rozciągamy go będąc w domu. Nasza rozmówczyni podkreśla jednak że nie stanowi to dla niej dużego problemu, gdyż brak konieczności dojazdu do pracy, szykowania się do niej – powoduje, że dodatkowych 30-60 minut spędzonych na zadania służbowe nie zabiera jej czasu prywatnego. W małych firmach też pracownicy często łączą relacje zawodowe z prywatnymi. Rodziny się znają, dzieci się znają,  więc nie zawsze da się życie zawodowe od prywatnego całkowicie oddzielić. Potrzebna jest samodyscyplina i dobra organizacja.

    Najprawdopodobniej kontrole ze strony pracodawców w zakresie BHP, ochrony informacji niejawnych, sposobu świadczenia pracy będą mogły być wykonywane w miejscu pracy zdalnej. I choć w porozumieniu z pracownikiem, jednak będą przeprowadzane w sferze prywatnej. Nasza rozmówczyni rozumie sens zapisów o możliwości kontroli ze strony pracodawców, o ile będzie to po wcześniejszym „umówieniu się”. Wiele zależy też od tego czy kontrolę będzie prowadziła osoba obca, czy dobrze nam znana. Ale zrozumiała jest potrzeba ochrony interesów pracodawców. Również sami pracodawcy nie oceniają pozytywnie proponowanych zapisów w obszarze kontroli pracowników podczas świadczenia przez nich pracy zdalnej – postrzegają tę kwestię jako próbę przerzucenia obowiązków na przedsiębiorcę, który będzie musiał dodatkowo zorganizować zasoby i procesy pod tym kątem.

    Z kolei przedstawiciel sektora IT, który jako branża generalnie bardzo wysoko ocenia pracę zdalną – nie wyobraża już dziś sobie powrotu do stacjonarnego trybu. Z analiz ZPP wynika, że ten model bardzo dobrze funkcjonuje w sektorach związanych z technologiami informatycznymi. Pracodawcy dostrzegają nawet wyższą efektywność pracowników. W opinii naszego rozmówcy – w istocie – w zdecydowanej większości praca zdalna w IT przynosi korzyści. – „W branżach, które wiążą się z większą liczbą dokumentów, w tym drukowanych, które mogą wymuszać pracę stacjonarną sytuacja ta może być odmienna. Niektóre aspekty lepiej działają w trybie stacjonarnym. Pewne spotkania lepiej jest zorganizować bezpośrednio. Jednak koncepcja codziennego dojeżdżania do pracy jest mi dziś już bardzo obca. Zdecydowanie będę się trzymał pracy zdalnej. Paca stacjonarna zawęża możliwości zatrudniania z obu stron. Pracodawcy, którzy potrafią dać pracę zdalnie mają do dyspozycji szerszy rynek pracownika”.

    Aż 60% pracowników, którzy mieli okazję w przeszłości pracować zdalnie dziś zmieniłaby pracę mając możliwość pracy zdalnej i aż 47% pracowników gotowych jest się przekwalifikować aby móc wykonywać pracę zdalnie. Na pewno jest to istotny aspekt w decyzjach o kształtowaniu ścieżki kariery. Pracownicy szukają dziś zawodów, które nie wiążą ich z biurem, bo to potrafi dziś mocno ich ograniczać. Wynika to między innymi z tego że ich otoczenie, domownicy, znajomi często już cieszą się dużo większą elastycznością wnikającą ze zdalnego wykonywania codziennych obowiązków.

    Śląsk dostrzega zalety pracy zdalnej

    Swoimi spostrzeżeniami podzielił się z nami również Prezes śląskiego ZPP. Na Śląsku dominuje przemysł, ale też znaczna część działalności jest usługowa. Zapytany o to na ile praca zdalna przyjęła się na Śląsku stwierdził: – „Śląsk jest dość specyficzny – mamy tutaj dość ciasno, jesteśmy aglomeracją po której trudno się poruszać. Próba przejazdu z miejsca na miejsce w godzinach szczytu lub gdy spadnie śnieg powoduje że pracownicy narażają się na wyższe koszty, stratę czasu, trudności z parkowaniem.”. W opinii naszego rozmówcy praca zdalna jest dziś bardzo ważnym elementem na Śląsku, w pełni się przyjęła. Sam fakt i możliwość pracy zdalnej pracownicy cenią na tyle, że chcieliby aby ustawodawca nie ograniczał decyzji pracodawców w tym zakresie. Swoboda w kształtowaniu stosunków pracy jest dziś postrzegana przez pracowników jako duża zaleta. Uczestnik webinarium posłużył się też przykładem z rynku pracy i doświadczeń związanych z poszukiwaniem pracowników – „To samo ogłoszenie o pracę zamieszczone w Internecie z podpisem, że praca jest zdalna powoduje że spływa wiele więcej CV. Jest to duży impuls rozwojowy dla pracowników, ale i samych firm”. Nasz rozmówca zwraca jednocześnie uwagę na to, że praca zdalna wiąże się z licznymi wyzwaniami. Posiadanie pracownika w drugiej części Polski, czy nawet za granicą, powoduje że możliwość skontrolowania stanowiska pracy jest ograniczona.

    W branży IT, również na Śląsku, praca zdalna jest już absolutnie standardem. Świadczenie pracy nie musi odbywać się z domu. Dziś zdarzają się przypadki łączenia z rozmówcami ze szczytu pięciotysięczników. To oczywiście ekstremalny przykład, ale świetnie ilustruje aktualną mobilność.

    Śląski samorząd planuje organizację specjalnego hubu technologicznego, który będzie umożliwiał firmom kompleksową organizację biznesu, w tym realizację pracy zdalnej. Śląsk chciałby być centrum relokacyjnym dla firm i rozumie to, że musi wspierać pracę zdalną, która w procesie przenoszenia przedsiębiorstw jest kluczowa.

    Wypadek przy pracy, czy niekoniecznie?

    Kolejny nasz rozmówca reprezentował branżę ubezpieczeniową. Zapytany o zagrożenia wynikające z pracy zdalnej zaznaczył: – „W branży ubezpieczeniowej praca zdalna jest dość naturalną rzeczą. Przed tym webinarem złożyłem zapytania o to w jaki sposób towarzystwa ubezpieczeniowe będą podchodziły do NW w czasie pracy, ale świadczonych w domu. Odpowiedzi jakie otrzymałem świadczyły o tym, że jeśli raport BHP jest prawidłowo sporządzony, to wypłata świadczenia nastąpi.” Z jednej więc strony odpowiedź towarzystw ubezpieczeniowych jest pozytywna, z drugiej jednak – nie każdy pracodawca ma w zespole BHP-owca, nie ma możliwości bieżącego monitorowania warunków świadczenia pracy. W opinii naszego rozmówcy ustawowo należałoby te kwestie uregulować – zarówno dla bezpieczeństwa pracowników, jak i pracodawców. Towarzystwa mają w zapisach wypłatę świadczenia z tytułu NW podczas pracy wykonywanej zdalnie, ale w praktyce nie do końca wiadomo w jakim trybie je wypłacać.

    Problem pojawia się też w kwalifikacji „wypadku przy pracy” podczas pracy zdalnej. Dziś ruchome są godziny pracy, pracownik w trakcie pracy może iść do kuchni zrobić sobie herbatę, wstawić pranie, wychodzi z psem na spacer. Zdaniem naszego rozmówcy – „Wyjściowym rozwiązaniem mogłoby być określenie czasu logowania jako zakresu godzinowego świadczenia pracy. Godziny świadczenia pracy nie mają tu znaczenia, czy jest to weekend, okresy wieczorno-nocne. Niemniej to może być kłopotliwe aby udowodnić, że sytuacja wypadkowa miała miejsce akurat w tym – wskazanym przez pracownika momencie” – Wymaga to dalszego przemyślenia. Mniejsi pracodawcy zdają się być na gorszej pozycji w tym wypadku. Nie mają procedur, zasobów, narzędzi.

    Jeśli wrośnie ryzyko ubezpieczeniowe, liczba potencjalnych wypadków wzrośnie to i stawki mogą wzrosnąć, niemniej ubezpieczenia pracownicze są w opinii naszego rozmówcy obecnie bardzo niskie. – „Wynoszą kilka złotych. Na chwilę obecną nie wydaje się to być problemem. Ale gdyby liczba wypadków nagle rosła, były podejrzenia wyłudzeń – wówczas ubezpieczyciele będą na pewno analizować sytuację, podnosić wysokość składek. Wyłudzenia pojawiają się gdyż świadczenia z tytułu wypadku podczas pracy są zdecydowanie wyższe niż ze zwykłego NNW.”.

    Równocześnie zdaniem uczestnika webinarium branża ubezpieczeniowa jest modelowym przykładem do tworzenia pracy zdalnej. Naturalnie pandemia dużo zmieniła. Przed nią sporo ubezpieczeń było realizowanych zdalnie, bez wychodzenia z domu. Minus był taki, że nie dawało to jakościowego kontaktu z agentem. W okresie pandemii i po niej towarzystwa ubezpieczeniowe otworzyły furtkę do obsługi zdalnej i dziś około 50% klientów już ubezpiecza się zdalnie. – „Podczas spotkań online definiujemy potrzeby, składamy ofertę, następuje opłacenie polisy. Wyzwaniem na początku tego procesu były kwestie RODO, a konkretnie konieczność weryfikacji tożsamości klienta. W tym celu powstały szyfrowane pakiety dokumentów, które klienci weryfikują ze swojej skrzynki mailowej. To szalenie istotne, bo błędne wysłanie niezaszyfrowanego maila może wiązać się z problemami, pozwami, wysokimi odszkodowaniami.”.

    Większy problem przedstawiciel branży ubezpieczeniowej dostrzega w obsłudze najstarszego pokolenia klientów, którzy często nie radzą sobie z narzędziami pracy zdalnej. W takiej sytuacji konieczne jest umówienie się z klientem stacjonarnie – w wybranym terminie.

    Jak podsumował nasz rozmówca pracownicy towarzystw ubezpieczeniowych pracę mogą dziś świadczyć zewsząd. Wystarczy być pod telefonem i mailem. Nie należy więc oczekiwać aby branża ta powróciła do trybu stacjonarnego.

    Z punktu widzenia przepisów, które mogą wejść w 2023 r. i obowiązków po stronie pracodawcy w zakresie ochrony informacji oraz weryfikacji czy pracownicy – niezależnie od miejsca pracy – dopełniają wszelkich obowiązków może stanowić wyzwanie. W wersji klasycznej (stacjonarnej) RODO również wymaga dużo dodatkowej pracy – klient podpisuje dodatkowe dokumenty, muszą być one odpowiednio przechowywane, agregowane w bazach danych. W wersji zdalnej wydaje się być to dziś już lepiej opanowane procesowo – wiąże się z mniejszą liczbą formalności po stronie agenta ubezpieczeniowego.

    Praca zdalna rozwija się mimo braku regulacji

    Dziś w wielu firmach z uwagi na lakoniczne uregulowanie materii pracy zdalnej w przepisach obowiązują już zakładowe regulaminy wykonywania pracy zdalnej.

    Szukając podpowiedzi co do sposobu organizacji pracy zdalnej w firmie w dotychczasowych przepisach można wywnioskować, że poza poleceniem dotyczącym pracy zdalnej pracodawca ma obowiązek poinformować pracownika o zasadach pracy zdalnej i zaznajomić pracownika ze sposobem jej wykonania oraz zapewnić mu narzędzia i materiały niezbędne do wykonywania zadań w ramach pracy zdalnej, np. służbowy komputer, lecz niekoniecznie wiążę się to z obowiązkiem dostarczenia (zakupu) takiego sprzętu. Jeżeli pracownik dotychczas wykonywał pracę na prywatnym komputerze, to nie ma obowiązku dostarczania pracownikowi nowego sprzętu. Pracownik może również korzystać z materiałów i narzędzi własnych o ile zapewnia to poszanowanie tajemnicy przedsiębiorstwa, wszelkiego rodzaju danych osobowych i innych informacji, których ujawnienie mogłoby narazić pracodawcę na szkodę.

    Jednocześnie pracownicy formułują określone oczekiwania względem pracodawców w zakresie dostosowania ich domów do efektywnego wykonywania pracy zdalnie:

    Odpowiedź pracodawców na te potrzeby nie zawsze jest jednak adekwatna do oczekiwań pracowników:

    Wynik powyższych badań jednoznacznie pokazuje, że pracodawcy w większości nie chcą aby wprowadzenie w ich firmach pracy zdalnej stało się dodatkowym źródłem kosztów. Raczej woleliby myśleć o wysłaniu pracowników na pracę zdalną jako formie oszczędności zasobów firmowych, ewentualnie sposobie na wyjście naprzeciw wnioskom pracowniczym o możliwość uelastycznienia charakteru świadczonej pracy. Niemniej koszty pracodawcy chcieliby w większości ponosić jedynie te, które są niezbędne do tego aby pracownik pracę wykonał.

    Tymczasem praca zdalna nie zwalnia pracodawcy z obowiązku przestrzegania zasad BHP ani z innych obowiązków pracowniczych. Jeśli w trakcie wykonywania pracy zdalnej dojdzie do wypadku, takie zdarzenie powinno zostać zakwalifikowane jako wypadek przy pracy. Choć jak podkreślali nasi rozmówcy niezwykle trudno jest dziś ten przepis przekuć w praktykę.

    Pracownik nie może też póki co żądać od pracodawcy zwrotu kosztów związanych z pracą z domu, w szczególności kosztów korzystania z własnego sprzętu lub kosztu Internetu. Nie istnieje bowiem podstawa prawna pozwalająca pracownikowi zgłaszać tego typu roszczenia.

    Przepisy nie regulują minimalnego ani maksymalnego okresu wykonywania pracy zdalnej, ale zarazem pracodawca nie może powierzyć pracownikowi wykonywania pracy zdalnej przez czas nieokreślony. Przepisy przewidują też możliwość cofnięcia w każdym czasie polecenia wykonywania pracy zdalnej przez pracodawcę. Skrócenie okresu pracy zdalnej nie wymaga żadnego uprzedzenia ani podania przyczyny. Poleceniem służbowym można więc z dnia na dzień poprosić pracownika o powrót do pracy w biurze bez żadnego uzasadnienia.

    Pozostaje jednak pytanie, czy pracownik odwołany z pracy zdalnej będzie chciał przy pracodawcy pozostać.

    Nowelizacja kodeksu pracy, nad którą pracuje obecnie Senat wprowadza art. 6722 par. 1, który stanowi, że każda ze stron umowy o pracę może wystąpić z wiążącym wnioskiem o zaprzestanie wykonywania pracy zdalnej i przywrócenie poprzednich warunków świadczenia obowiązków. Należy przy tym ustalić termin powrotu do pracy stacjonarnej, nie dłuższy niż 30 dni od otrzymania wniosku. W razie braku porozumienia zatrudniony musi pojawić się w firmie dzień po upływie owych 30 dni. Dotyczyć to będzie jednak wyłącznie przypadków, gdy strony umówią się na pracę zdalną w trakcie zatrudnienia. Jeśli wprowadzą ją od początku, a więc już przy zawieraniu umowy o pracę, zmiana decyzji nie będzie taka prosta. Niekiedy praca stacjonarna będzie wręcz wykluczona. Jeśli praca zdalna zostanie wprost zapisana w umowie jako forma realizacji zadań przez pracownika stanie się wyłącznym sposobem wykonywania obowiązków. Przejście na tryb stacjonarny będzie wówczas wymagało zgody obu stron. Zmienia to bowiem całkowicie postanowienia umowy w tym zakresie.

    Tymczasem pracodawcy coraz częściej spotykają się z odmowami ze strony kandydatów, gdy okazuje się że praca hybrydowa, czy nawet w całości zdalna nie jest możliwa.

    W sporządzonym przez PARP pod koniec 2021 raporcie „Aspekty pracy zdalnej z perspektywy pracownika, pracodawcy i gospodarki” czytamy: – „Z perspektywy pracowników ważne są inne aspekty pracy zdalnej. Przede wszystkim wskazują oni na brak konieczności dojazdu do pracy (84% pozytywnych wskazań). Badani specjaliści i menedżerowie doceniają też komunikację z przełożonymi (82%) i członkami zespołu (78%). Zadowolenie z pracy wyraża 73% pracowników, a z życia rodzinnego – 75%. Za największy minus pracy zdalnej uznano brak możliwości poznawania nowych osób dołączających do firmy (ponad 57% negatywnych wskazań). Cierpi również życie społeczne, przejawiające się np. w braku wspólnych lunchów – ten element ocenia negatywnie 54% respondentów”.

    Pracownicy dostrzegają więc coraz więcej zalet pracy zdalnej, przyzwyczajają się do niej. Coraz trudniej jest im zmienić nowe nawyki i „z powrotem” przestawić się na pracę stacjonarną. Może się więc okazać, że niedługo zaobserwujemy jeszcze większą liczbę aplikacji na stanowiska oferujące pracę zdalną, a na ogłoszenia przewidujące jedynie stacjonarną formę współpracy odpowiadać będzie coraz mniej kandydatów.

    ***

    Źródła:

    Aspekty pracy zdalnej z perspektywy pracownika, pracodawcy i gospodarki – PARP – Centrum Rozwoju MŚP

    Praca zdalna – czym jest, obowiązki pracownika i pracodawcy – Infor.pl

    Praca zdalna 2023. Powrót do pracy stacjonarnej czasem nie będzie możliwy – GazetaPrawna.pl

     

    Zobacz: 13.02.2023 Praca zdalna po pandemii – Raport podsumowujący webinarium #10. Praca zdalna oczami pracowników

     

    Komentarz ZPP w sprawie wsparcia inwestycji polskich przedsiębiorców na Ukrainie i zapowiedzi planowanej w tym celu nowelizacji ustawy z dnia 7 lipca 1994 r. o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych

    Warszawa, 10 lutego 2023 r. 

     

    Komentarz ZPP w sprawie wsparcia inwestycji polskich przedsiębiorców na Ukrainie i zapowiedzi planowanej w tym celu nowelizacji ustawy z dnia 7 lipca 1994 r. o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych

     

    Od początku inwazji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę 24 lutego 2022 r. minął już prawie rok. W tym okresie dużą uwagę w debacie publicznej przykłada się do konieczności odbudowy zniszczeń wojennych oraz roli jaką w tym zakresie odegrać może Polska. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców jest niezwykle zaangażowany w tą kwestię prowadząc między innymi projekt „EUROPE-POLAND-UKRAINE. REBUILD TOGETHER”, w ramach którego zorganizowaliśmy liczne konferencje i spotkania polityków polskich, ukraińskich i europejskich oraz przedstawicieli biznesu, na których rozmawialiśmy o tym, jak polskie firmy mogą wziąć udział w tym niezwykle trudnym, ale też potrzebnym przedsięwzięciu. Jak sprawić, aby odbyło się to z korzyścią dla każdej ze stron.

    Z pewnością jedną z najważniejszych barier utrudniających działalność polskiego biznesu na Ukrainie jest kwestia ochrony inwestycji i kapitału. Aby firmy te mogły podjąć ryzyko inwestycyjne, konieczne jest między innymi stworzenie skutecznego systemu ubezpieczeń nieruchomości, zakładów produkcyjnych i całej potrzebnej infrastruktury. Potrzeba ta była wielokrotnie artykułowana między innymi na konferencjach w ramach projektu „EUROPE-POLAND-UKRAINE. REBUILD TOGETHER”. Niestety wciąż nie istnieją w tym zakresie skuteczne mechanizmy.

    W dniu 23 stycznia 2023 r. na portalu 300Gospodarka.pl ukazał się wywiad z Januszem Władyczakiem, prezesem Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych (KUKE)[1]. Rozmowa dotyczyła wsparcia prywatnego kapitału w procesie inwestycyjnym na Ukrainie, w szczególności planowanych zmian w tym zakresie oraz barier, jakie utrudniają ten proces.

    Bardzo ważna i obiecująca wydaje się zapowiedź Pana Prezesa nowelizacji ustawy z dnia 7 lipca 1994 r. o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych, która ma przynieść nowe rozwiązania wspierające polskich przedsiębiorców w procesie inwestycyjnym na Ukrainie. Nowe rozwiązania mają być oparte na trzech filarach. Pierwszy ma dotyczyć rozbudowania systemu ubezpieczenia należności. Drugi koncentrować ma się na inwestycjach podmiotów prywatnych, które swoją działalność na Ukrainie będą opierać o różne rozwiązania, zarówno przez przejęcie lokalnych firm, jak i budowę zakładów, czy przedstawicielstw. Nowe rozwiązania mają pomóc tym podmiotom w finansowaniu inwestycji, ale mają być też przewidziane ubezpieczenia od ryzyka braku spłaty kredytu, ryzyka politycznego i siły wyższej (np. związanej z konfliktem zbrojnym). Trzeci filar kierowany ma być do inwestorów zarówno prywatnych, jak i publicznych, a przede wszystkim dla władz Ukrainy. Przewidywać ma wsparcie odbudowy kluczowej infrastruktury naszego wschodniego sąsiada, która dokonywana będzie z udziałem polskich firm, zarówno wykonawców, podwykonawców, czy dostawców.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców pozytywnie ocenia zapowiedzi zmian prawnych w tym zakresie. Mechanizmy zapowiedziane przez Prezesa KUKE mogą być istotnym wsparciem dla polskiego biznesu. O tym, jak skuteczne będzie to wsparcie w praktyce decydować będą jednak szczegółowe rozwiązania przyjęte w ustawie. Oczekujemy zatem na przedstawienie konkretnych propozycji w tym zakresie i wyrażamy nadzieję, że w procesie konsultacji uda się wypracować wartościowe rozwiązania.

    ***

    [1] https://300gospodarka-pl.cdn.ampproject.org/c/s/300gospodarka.pl/wywiady/kuke-odbudowa-ukrainy-inwestycje-prywatne/amp (dostęp na dzień 07.02.2023 r.)

     

    Zobacz: 10.02.2023 Komentarz ZPP w sprawie wsparcia inwestycji polskich przedsiębiorców na Ukrainie i zapowiedzi planowanej w tym celu nowelizacji ustawy z dnia 7 lipca 1994 r. o gwarantowanych przez Skarb Państwa ubezpieczeniach eksportowych

    Memorandum ZPP: wobec dramatycznego wzrostu kosztów prowadzenia działalności, potrzebujemy pakietu dla mikrofirm

    Warszawa, 9 lutego 2023 r. 

     

    Memorandum ZPP: wobec dramatycznego wzrostu kosztów prowadzenia działalności, potrzebujemy pakietu dla mikrofirm

     

    Synteza:

    • Polscy przedsiębiorcy od 2020 r. zmagają się z licznymi kryzysami i rosnącymi kosztami działalności gospodarczej. Odbija się to bezpośrednio na ich sytuacji finansowej. W samym tylko pierwszym półroczu 2022 r. 161 tysięcy firm zawiesiło działalność gospodarczą, a 104,3 ją zamknęło.
    • W tym roku polskie firmy czekają kolejne wzrosty cen energii i innych kosztów prowadzenia działalności, a także dodatkowa, druga podwyżka płacy minimalnej.
    • W szczególnie trudnej sytuacji są najmniejsze firmy – mikroprzedsiębiorcy. Jeśli chcemy uniknąć fali kolejnych bankructw i upadłości, potrzebujemy pakietu rozwiązań poprawiających sytuację finansową mikrofirm.
    • Problem nadmiernie obciążających najmniejsze firmy ryczałtowych składek na ZUS możemy rozwiązać poprzez likwidację ograniczenia czasowego dla tzw. małego ZUS-u plus. Rozważyć należałoby także waloryzację progu przychodowego uprawniającego do skorzystania z preferencji (w tej chwili jest to 120 tys. zł).
    • Aby obniżyć pozapłacowe koszty pracy dla mikrofirm, proponujemy zwolnienie ich z obowiązku opłacania składek na Fundusz Pracy, a także obniżenie o połowę wysokości składek rentowych płaconych przez mikrofirmy za pracowników.
    • Rozważyć należy dalsze zmiany w regulacjach wprowadzonych „Polskim Ładem” – proponujemy obniżyć składkę zdrowotną mikroprzedsiębiorców na skali podatkowej z 9% do 6% oraz podwyższyć limity oraz kwoty odliczeń składek od dochodu w przypadku podatników rozliczających się podatkiem liniowym i ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych.
    • Proponujemy ponadto, aby w przypadku pracowników zatrudnianych przez mikroprzedsiębiorców zasiłek chorobowy był wypłacany od pierwszego dnia niezdolności pracownika do pracy.

    Wstęp – trudne czasy dla polskich firm.

    Ostatnie lata nie były łatwe dla polskiej przedsiębiorczości, szczególnie dla najmniejszych firm należących do sektora MŚP. Pierwszym poważnym zagrożeniem była dla nich pandemia COVID-19 wraz z ograniczeniami, jakie za sobą niosła. Doprowadziła ona do upadku licznych przedsiębiorstw, zaś te które przetrwały w wielu przypadkach borykały się z problemami związanymi z płynnością finansową. Kolejne trudności przyniosła największa od lat nowelizacja prawa podatkowego – Polski Ład. Przepisy te były nieprzemyślane, szkodliwe i doprowadziły do ogromnego chaosu zarówno wśród przedsiębiorców, księgowych, jak i samych organów podatkowych. Choć udało się je w znacznej mierze poprawić w ciągu roku podatkowego, to pierwsza połowa 2022 r. była okresem dużej niepewności polskiego biznesu, a i dziś liczne normy podatkowe budzą uzasadnione zastrzeżenia. 2022 rok to również czas wzrostów cen gazu, energii elektrycznej i paliw. W wielu przypadkach podwyżki dla przedsiębiorców były kilkukrotne. Wiązało się to oczywiście ze znaczącym wzrostem inflacji, szczególnie po agresji rosyjskiej na Ukrainę w lutym 2022 r. Wojna wiązała się też z zerwanymi łańcuchami dostaw (co stanowiło problem już od czasów pandemii). Spirala inflacyjna napędza również wzrost wynagrodzeń, a w 2023 r. mamy do czynienia z rekordową podwyżką płacy minimalnej oraz składek na ubezpieczenia społeczne dla przedsiębiorców. Wszystko to przekłada się na znaczący wzrost kosztów prowadzenia działalności gospodarczej. Ostatnie lata są bez wątpienia wyjątkowo trudne dla polskiej przedsiębiorczości – szczególnie dla sektora MŚP.

    Problemy wskazane powyżej znalazły odzwierciedlenie w danych statystycznych. Ministerstwo Rozwoju i Technologii wskazuje, że w samym tylko pierwszym półroczu 2022 r. 161 tysięcy firm zawiesiło działalność gospodarczą, a 104,3 ją zamknęło (blisko 29% więcej niż w analogicznym okresie 2021 r.). Ponadto aż 69% przedsiębiorców uważa, że w pierwszym półroczu 2022 r. warunki prowadzenia biznesu pogorszyły się[1]. Dane te wskazują również na bardzo niepokojący fakt – w chwili obecnej niemal co siódmy przedsiębiorca, a wśród najmniejszych (mikoroprzedsiębiorstw) co szósty, zawiesił działalność gospodarczą[2]. Wiele spośród tych firm nigdy nie wróci do działalności na rynku i zostanie wykreślonych z rejestru CEIDG „z urzędu”.

    Inne dane wskazują, że od stycznia do końca października 2022 r. do CEIDG wpłynęło 157,7 tysiąca wniosków dotyczących zakończenia jednoosobowej działalności gospodarczej. Czyli 17,1% więcej niż w analogicznym okresie 2021 r.[3]. W tym samym okresie do CEIDG wpłynęło 278,1 tysiąca wniosków o zawieszenie jednoosobowej działalności gospodarczej. To o 31,1% więcej niż w analogicznym okresie poprzedniego roku[4]. Polskie firmy coraz częściej zmuszane są do zamknięcia działalności gospodarczej i potrzebują pilnej pomocy, nie poprzez bezpośrednie dopłaty, a przez zmiany systemowe, które pomogą zmniejszyć koszty ponoszone przez najmniejsze podmioty działające na rynku.

    Pakiet pomocy polskiemu sektorowi MŚP.

    1. „Ulga na start” i „Mały ZUS”

    Jednymi z największych benefitów dla nowych przedsiębiorstw są Ulga na start i Mały ZUS oraz Mały ZUS+. Z Ulgi na start mogą skorzystać nowi przedsiębiorcy (albo powracający do prowadzenia firmy po 60 miesiącach kalendarzowych od ostatniego jej zawieszenia lub zakończenia prowadzenia działalności) wpisani do CEIDG przez 6 pełnych miesięcy kalendarzowych. W tym okresie nie płacą oni składek na ubezpieczenia społeczne (wciąż muszą jednak opłacać ubezpieczenie zdrowotne).

    Drugie rozwiązanie to Mały ZUS. Pozwala on nowym przedsiębiorcom w okresie pełnych 24 miesięcy od rozpoczęcia działalności bądź skorzystania z Ulgi na start płacić składki na ubezpieczenia społeczne w preferencyjnej wysokości. Standardowo składki odprowadzane są od zadeklarowanej podstawy nie niższej niż 60% prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia brutto, zaś w przypadku Małego ZUS podstawą może być kwota nie niższa niż 30% minimalnego wynagrodzenia. Wysokość składki na poszczególne ubezpieczenia to odpowiedni procent zadeklarowanej podstawy, np. dla ubezpieczenia emerytalnego w przypadku Małego ZUS w najniższej kwocie będzie to 19,52% pomnożone przez 30% minimalnego wynagrodzenia.

    Istnieje możliwość dodatkowego skorzystania z preferencyjnych składek ZUS dzięki programowi Mały ZUS+ skierowanemu do firm, które uzyskały w poprzednim roku przychody nie większe niż 120 000 zł. Firmy takie mogą korzystać tych samych udogodnień jak w przypadku Małego ZUS przez maksymalnie 36 miesięcy w ciągu kolejnych 60 miesięcy kalendarzowych prowadzenia działalności gospodarczej. Co ważne, do tego okresu wlicza się również czas korzystania z Małego ZUS. Zatem realnie w większości przypadków program ten pozwala wydłużyć Mały ZUS o dodatkowy rok.

    PROPONOWANE ROZWIĄZANIE

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców proponuje likwidację ograniczeń czasowych dla możliwości korzystania z programu Mały ZUS.

    UZASADNIENIE

    Program Mały ZUS pomaga nowym firmom w początkowym okresie działalności, gdy większość z nich stara się rozwinąć, budować bazę klientów i kapitał niezbędny dla dalszego funkcjonowania. Jest to rozwiązanie bardzo korzystne, które ułatwia trudne początki. Niemniej jednak na rynku istnieje bardzo duże grono firm, które nawet w późniejszym okresie nie uzyskują wysokich przychodów. Są to najczęściej małe, jednoosobowe działalności usługowe, rzemieślnicze, czy handlowe. Wiele z tych osób ceni sobie niezależność i nie chcą pracować „na etat”. Oddają się swojej pasji, czyniąc z niej swój zawód. Ponadto wiele firm, które przeważnie uzyskują wyższe dochody, miewa przejściowe trudności finansowe, spowodowane np. spadkiem liczby zleceń. Niestety podmioty te z preferencyjnych składek mogą korzystać jedynie przez ograniczony czas na zasadach programu Mały ZUS i Mały ZUS+. Gdy muszą zacząć opłacać składki na ubezpieczenia w pełnej wysokości, często okazuje się to niemożliwe, gdyż po uiszczeniu opłat i podatków z uzyskiwanych przychodów pozostaje jedynie niewielka kwota, która nie pozwala na utrzymanie siebie i rodziny.

    Problem ten stał się szczególnie widoczny w ciągu ostatnich lat. Początkowo pandemia COVID-19 w bardzo istotny sposób uderzyła w najmniejszych przedsiębiorców, którzy nie dysponowali kapitałem umożliwiającym przetrwanie ciężkich czasów, a tym bardziej dokonywania opłat związanych z obciążeniami publicznymi. Ostatni rok natomiast wiąże się z inflacją oraz ogromnym podwyższeniem kosztów prowadzenia działalności gospodarczej w postaci opłat za gaz, energię elektryczną, kosztów najmu etc. W 2023 r. doszło także do rekordowego wzrostu opłat na samo ubezpieczenie społeczne, które jest przecież powiązane z przeciętnym wynagrodzeniem za pracę. W związku z tym, aby umożliwić działalność gospodarczą również tym podmiotom proponujemy, aby program Mały ZUS nie posiadał ograniczeń czasowych. Postulujemy, aby to przedsiębiorca w każdym miesiącu mógł decydować, czy stać go w tej chwili na opłacenie składek jedynie od podstawy stanowiącej 30% minimalnego wynagrodzenia, czy też może sobie pozwolić na odprowadzenie wyższej składki.

    1. Obniżenie składki rentowej opłacanej przez mikroprzedsiębiorców.

    Jednym z ubezpieczeń społecznych, które jest dużym obciążeniem dla pracodawcy jest ubezpieczenie rentowe. Składka w tym przypadku wynosi łącznie 8% podstawy wymiaru składki i opłacana jest przez pracownika w wysokości 1,5% oraz przez pracodawcę w wysokości aż 6,5%.

    PROPONOWANE ROZWIĄZANIE

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców proponuje obniżenie składki rentowej opłacanej przez mikroprzedsiębiorców za siebie i za pracowników o połowę (do poziomu 3,25%). Druga połowa tej składki mogłaby być refundowana ze środków publicznych.

    UZASADNIENIE:

    Pracodawca płaci 6,5% podstawy wymiaru składki ubezpieczenia rentowego za swoich pracowników. Dla najmniejszych firm jest to bardzo duża kwota, która w sposób istotny zwiększa koszty pracy. Uwzględniając minimalne wynagrodzenie za pracę w lutym 2023 r., składka wynosi około 225 zł miesięcznie. W przypadku przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw w grudniu 2022 r. (7329,96 zł) składka rentowa opłacana przez przedsiębiorcę za pracownika to już około 475 zł. Obniżenie składki rentowej pozwoli w istotny sposób ograniczyć koszt zatrudniania pracownika. Wskazać bowiem należy, że w przypadku nawet najniższego wynagrodzenia, które obecnie wynosi 3490 zł, pracownik otrzymuje kwotę netto nieco powyżej 2700 zł, zaś koszt pracodawcy to już ponad 4200 zł. Zatem w przypadku tylko minimalnego wynagrodzenia Państwo, w różnej postaci, otrzymuje około 1500 zł miesięcznie tytułem składek i podatków.

    1. Składki na Fundusz Pracy i Fundusz Solidarnościowy.

    W ostatnich latach wysokość kosztów prowadzenia działalności gospodarczej rośnie radykalnie. W 2023 r. rekordowo wzrosły składki na ubezpieczenie społeczne przedsiębiorców, rosną koszty opłat za media takie jak gaz i energia elektryczna. Rosną koszty najmu. Rośnie minimalne wynagrodzenie za pracę oraz przeciętne wynagrodzenie w gospodarce. Wszystko to przekłada się na coraz większe trudności z utrzymaniem płynności finansowej przez najmniejsze podmioty. Rozwiązaniem częściowo łagodzącym wzrost kosztów może być odstąpienie od pobierania składki na Fundusz Pracy i Fundusz Solidarnościowy od mikroprzedsiębiorców.

    PROPONOWANE ROZWIĄZANIE

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców proponuje likwidację obowiązku opłacania składki na Fundusz Pracy i Fundusz Solidarnościowy dla mikroprzedsiębiorców.

    UZASADNIENIE:

    Koszty prowadzonej działalności gospodarczej, które rosną z roku na rok uniemożliwiają wielu najmniejszym przedsiębiorstwom utrzymanie się na rynku. Pozostali zaś potrzebują kapitału, aby mogli się rozwijać i prowadzić dalsze inwestycje. Odciążenie przedsiębiorców kosztami związanymi ze składkami na Fundusz Pracy i Fundusz Solidarnościowy pozwoli rozwijać się najmniejszym firmom, a w konsekwencji będzie stymulowało polską gospodarkę. Wskazujemy, że nasza propozycja dotyczy najmniejszych mikroprzedsiębiorców. Rozwiązanie to jest zatem kierowane do podmiotów najbardziej narażonych w naszej gospodarce. Wskazać także należy, że składki na wskazane fundusze opłacane są wyłącznie przez przedsiębiorcę, nie pracownika.

    1. Obniżenie wysokości składki zdrowotnej dla samozatrudnionych i mikroprzedsiębiorców.

    Jedną z najbardziej kontrowersyjnych zmian wprowadzonych w Polskim Ładzie była zmiana zasad odprowadzania składki zdrowotnej. Nowe rozwiązania nie pozwalają odliczyć składki na ubezpieczenie zdrowotne na takich samych zasadach, jak miało to miejsce jeszcze 2021 r. Rozwiązanie to powoduje, że zaprzepaszczona zostaje znaczna część korzyści wynikających z wprowadzenia podwyższonej kwoty wolnej od podatku oraz podwyższonego progu, od którego płacimy wyższy podatek w przypadku rozliczania na zasadach skali podatkowej.

    PROPONOWANE ROZWIĄZANIE

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców proponuje, aby w przypadku osób samozatrudnionych i mikroprzedsiębiorców obniżyć składkę zdrowotną w przypadku skali podatkowej z 9% do 6%. Proponujemy także podwyższenie limitu pomniejszenia podstawy opodatkowania w ryczałcie ewidencjonowanym do 75% oraz zwiększenie kwoty, którą można odliczyć od podstawy opodatkowania (dochodu) do 14.000 zł wartości zapłaconych składek zdrowotnych w podatku linowym.

    UZASADNIENIE:

    Koszty związane ze składką zdrowotną dla osób samozatrudnionych i najmniejszych przedsiębiorców są często istotną częścią ich budżetów. W czasie bardzo wysokiej inflacji i rosnących kosztów działalności gospodarczej zasadnym jest umożliwienie najmniejszym przedsiębiorcom obniżenia tych kosztów.

    1. Zmiana zasad wypłacania zasiłku chorobowego.

    Pracownikowi, który jest niezdolny do pracy przez pierwsze 33 dni przysługuje tak zwane „wynagrodzenie chorobowe”. Wypłacane jest ono przez pracodawcę. Dopiero od 34 dnia zwolnienia wypłacany jest „zasiłek chorobowy” z ZUS.

    PROPONOWANE ROZWIĄZANIE

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców proponuje, aby od pierwszego dnia niezdolności do pracy pracownika zatrudnionego przez mikroprzedsiębiorcę przysługiwał mu zasiłek chorobowy.

    UZASADNIENIE:

    Ponieważ zdecydowana większość nieobecności pracownika w pracy z powodu choroby trwa mniej niż 33, to kosztami tych zdarzeń obciążani są w zdecydowanej większości przedsiębiorcy, nie Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Dzieje się tak pomimo tego, że pracownicy płacą przecież stosowne ubezpieczenie chorobowe wynoszące aż 2,45% podstawy wymiaru składki. Wielu z nich w całej swojej karierze zawodowej nie skorzysta w praktyce z zasiłku chorobowego, a jedynie wynagrodzenia chorobowego.

    Podsumowanie

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców przedstawia powyższe propozycje w nadziei na rozpoczęcie szerokiej debaty publicznej nad obecnym systemem ubezpieczeń społecznych i zdrowotnych, który hamuje przedsiębiorczość i uderza w najmniejsze firmy na naszym rynku. Sytuacja gospodarcza naszego kraju, który od trzech lat zmaga się z ciągłymi kryzysami w sposób istotny dotyka sektor MŚP, szczególnie mikroprzesiębiorców. Potwierdzają to liczne dane statystyczne, które wskazują, że coraz więcej przedsiębiorców zmuszanych jest do zawieszenia bądź zamknięcia działalności gospodarczej. Łączny koszt realizacji wszystkich wskazanych w dokumencie postulatów szacujemy na ok. 20 – 25 mld zł rocznie. Byłaby to realna pomoc dla najmniejszych firm w całej Polsce. Obawiamy się, że brak zdecydowanych działań skutkować może ulicami pełnymi pustych witryn i opuszczonych lokali, a więc poważnym kryzysem polskiej mikroprzedsiębiorczości.

    ***

    [1] https://www.money.pl/gospodarka/firmy-zwijaja-zagiel-dramatyczne-dane-6835208485485248a.html (dostęp na dzień 01.02.2023 r.).

    [2] https://forsal.pl/biznes/firma/artykuly/8641001,jednoosobowa-dzialalnosc-gospodarcza-koszty-prowadzenia-w-polsce-raport.html (dostęp na dzień 01.02.2023 r.).

    [3] https://www.money.pl/gospodarka/kryzys-uderzyl-w-male-firmy-masowo-sie-zamykaja-z-miesiaca-na-miesiac-jest-gorzej-6850203369155392a.html (dostęp na dzień 01.02.2023 r.).

    [4] https://www.infor.pl/prawo/gmina/dzialalnosc-gospodarcza/5638794,jednoosobowe-firmy-likwidacja-2022-prognozy-2023.html (dostęp na dzień 01.02.2023 r.).

     

    Zobacz: 09.02.2023 Memorandum ZPP wobec dramatycznego wzrostu kosztów prowadzenia działalności, potrzebujemy pakietu dla mikrofirm

    Nieco lepsze nastroje w firmach – Busometr Związku Przedsiębiorców i Pracodawców na I półrocze 2023 r.

    Warszawa, 9 lutego 2023 r. 

     

    NIECO LEPSZE NASTROJE W FIRMACH
    Busometr Związku Przedsiębiorców i Pracodawców na I półrocze 2023 r.

     

    Nastroje przedsiębiorców na najbliższe pół roku nieznacznie polepszyły się, jednakże dalej pozostają istotnie pesymistyczne. Ogólna wartość wskaźnika nastrojów BUSOMETR w firmach wyniosła bowiem 36,4, podczas gdy w poprzednim okresie badawczym wskaźnik przyjął wartość 32,4.

    Jak zauważył Cezary Kaźmierczak, Prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców: ,,Przedsiębiorcy ostrożnie reagują na docierające z rynku sygnały. Póki co nie realizują się czarne scenariusze wieszczone w ubiegłym roku, jednak w dalszym ciągu nie ma wyraźnych oznak ożywienia. Rezultatem są nastroje bardziej optymistyczne, niż w kilku ostatnich odczytach, ale wciąż dalekie od entuzjazmu.”

    Tak jak miało to miejsce w II kwartale 2022 r. przedsiębiorcy pozytywnie ocenili sytuację na rynku pracy (obecnie 53,1 przy poprzednim 51,6).

    ,,Potwierdza to więc, że obecnie rynek pracy w Polsce znajduje się w stabilnej, dobrej kondycji – mamy do czynienia z niskim bezrobociem, a pracodawcy raczej nie myślą o redukcji zatrudnienia”  – zauważył Cezary Kaźmierczak komentując wyniki badania.

    Dość znacząco wzrosła wartość wskaźnika nastrojów w kontekście koniunktury gospodarczej (z 27,9 do 35,1). Wskaźnik ten dalej można określić „kryzysowym”, jednakże jego wzrost pokazuje, że niektórzy w perspektywie najbliższego półrocza widzą na horyzoncie perspektywy gospodarczego odbicia. Nie możemy jednak nie zwrócić uwagi na fakt, że aż 58% przedsiębiorców uważa, że koniunktura gospodarcza w najbliższych miesiącach jeszcze bardziej pogorszy się.

    Jedynym wskaźnikiem-komponentem, który nie wzrósł od poprzedniego badania okazało się badanie nastrojów w zakresie inwestycji (przyjęło wartość 24,1 tak jak pół roku temu).

    Prezes ZPP jednoznacznie zauważył, że : ,,Istnieje pewne ryzyko, że będziemy tkwić w uporczywej i długofalowej inflacji, która będzie przedłużała nam okres spowolnienia, a brak perspektyw na wyjście z tej fazy będzie blokował próby inwestycji w sektorze przedsiębiorstw”.

    METODOLOGIA I OPIS BADANIA

    Busometr ZPP – Indeks Nastrojów Gospodarczych MSP, jest wskaźnikiem pokazującym stopień optymizmu małych i średnich przedsiębiorców oraz ich planowane działania w perspektywie najbliższego półrocza. Busometr jest publikowany co pół roku od 2011 r. przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców we współpracy z Domem Badawczym Maison.

    Na wartość Indeksu Busometr wpływ mają trzy komponenty:

    • koniunktury gospodarczej,
    • rynku pracy (płace i zatrudnianie),
    • inwestycji. 

    Wartość każdego z komponentów mieści się w przedziale od 0 do 100. Wyniki Busometru poniżej 50 pkt. oznaczają pesymistyczne nastroje przedsiębiorców, a powyżej 50 pkt. – ich optymizm.


    Zobacz: 09.02.2023 Busometr: Prognoza na pierwsze półrocze 2023

    Praca zdalna po pandemii – Raport podsumowujący webinarium #9

    Warszawa, 08.02.2023 r.

     

    PRACA ZDALNA PO PANDEMII – Raport podsumowujący webinarium #9

    Pozytywne i negatywne aspekty pracy zdalnej wraz z oceną nowych rozwiązań w tym zakresie.

     

    • Pracodawcy jako problem wskazali ponoszenie podwójnych kosztów związanych z utrzymaniem biur oraz jednoczesnym wyposażeniem pracowników w środki i materiały do pracy zdalnej;
    • Wskazano stosunkowo większe obciążenie finansowe dla mniejszych pracodawców przy pracy zdalnej w stosunku do tych większych i bardziej zorganizowanych;
    • Administracja państwowa była w większości chwalona przez uczestników webinarium za wprowadzenie cyfrowego obiegu dokumentów;
    • Prawnicy biorący udział w webinarium wskazywali, że pandemia miała przyniosła pewne pozytywne rozwiązania dla ich zawodu. Przede wszystkim upowszechniły się zdalne rozprawy. Jednocześnie prawnicy wskazywali, że wciąż istnieją sądy, w których cyfryzacja przebiega powoli;
    • Zdalne rozprawy ułatwiają także czynności dowodowe i prowadzenie rozpraw, gdy uczestnikami są osoby mieszkające w różnych częściach kraju;
    • Wskazano, że wciąż ogromny jest odsetek osób, które nie umieją posługiwać się komputerem, a co za tym idzie są wykluczone z cyfrowego obiegu informacji w tym administracji, czy sądownictwa;
    • Przedstawiciele branży producentów żywności wskazali, że istnieje wiele miejsc pracy, takich jak produkcja, gdzie nie jest możliwe wysłanie pracowników na pracę zdalną. Niemniej jednak w wielu miejscach pracy istnieją przynajmniej niektóre stanowiska, na których praca zdalna jest możliwa;
    • U niektórych pracodawców przyjęło się wykonywanie pracy w systemie 3:2, tj.: 3 dni pracy zdalnej naprzemiennie z 2 stacjonarnej (praca hybrydowa). Szczególnie system ten spodobał się kobietom;
    • W czasie pracy zdalnej wzrosła ilość uczestników webinariów i spotkań online;
    • Postulatami branży żywieniowej jest jasne określenie obowiązków i praw przy zastosowaniu pracy zdalnej oraz pełna cyfryzacja obsługi przedsiębiorców przez urzędy;
    • Ekspertka urzędu pracy wskazała, że praca zdalna jest już traktowana przez pracowników nie jako benefit, ale jako standardowy przywilej (oczekiwania te widoczne są zwłaszcza przy rozmowach o pracę);
    • Podkreślono, że duża odpowiedzialność przy wprowadzaniu i organizacji pracy zdalnej spoczywa na menadżerach;
    • Uregulowania kodeksowego pracy zdalnej mniej boją się przedsiębiorcy z rozbudowanymi działami HR;
    • Przedstawiciel branży konsultingowej wskazał jako minus pracy zdalnej często pojawiający się brak jasnego rozgraniczenia jej początku i końca, co wiąże się z rozciągnięciem dnia pracy;
    • Uczestnicy webinarium wskazali na zanik więzi pracowniczych, który z czasem zaczął być dużą wadą pracy zdalnej.

     

    Wstęp

    W dniu 15 grudnia 2022 r. odbyło się dziewiąte z szesnastu webinariów poświęconych pracy zdalnej w Polsce. Spotkanie odbyło się w ramach projektu ,,Potrzeby i wyzwania związane z wdrożeniem w przedsiębiorstwach prywatnych modelu pracy zdalnej” dofinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego.

    W ramach projektu zostały przeprowadzone ilościowe na grupie prawie 1100 pracowników, które umożliwiły pozyskanie ich opinii na temat pracy zdalnej. Przeprowadzono także badania jakościowe w postaci wywiadów pogłębionych na grupie 16 pracodawców reprezentujących zarówno małe, jak i duże firmy. Następnie w trakcie webinariów wyniki badań skonfrontowano z doświadczeniami w pracy zdalnej, zarówno po stronie pracowników, jak i pracodawców; osób reprezentujących podmioty publiczne i sektor prywatny. W ramach webinariów zostaną wypracowane rekomendacje przedstawiające oczekiwania pracodawców i pracowników względem pracy zdalnej.

    W dziewiątym spotkaniu rozmawialiśmy przede wszystkim z prawnikami, przedsiębiorcami branży produkcji żywności, przedstawicielami pracodawców, przedstawicielami firm konsultingowych oraz ekspertami rynku pracy.

    Doświadczenia uczestników webinarium w zakresie modelu pracy zdalnej.

    Pierwszą z obaw, które wskazali uczestnicy webinarium było ponoszenie podwójnych kosztów przez przedsiębiorców w związku z wprowadzaniem „na stałe” przepisów o pracy zdalnej. Podwójne koszty miały by wynikać z utrzymywania biur przy jednoczesnym obowiązku zapewnienia pracownikom sprzętu, środków i materiałów do pracy zdalnej. Zwłaszcza mniejsi przedsiębiorcy, którzy posiadają mniejsze zasoby byliby nadmiarowo obciążeni. Zwłaszcza problematyczne może okazać się zorganizowanie pracy zdalnej pracownikom, którzy zyskają uprawnienie w związku z posiadaniem dziecka do 4 roku życia. Uczestnicy webinarium wskazali również, że wyzwaniem przy pracy zdalnej jest przetwarzanie informacji fizycznych na cyfrowe. W przypadku gdy cześć korespondencji, często od administracji publicznej, dociera do przedsiębiorców w formie papierowej, może zabraknąć osób które dokonywały wprowadzania danych do systemów informatycznych i rozsyłały je do właściwych jednostek organizacyjnych w firmie. Obowiązki te należą często do kadry biurowej, a jeśli część z tych pracowników przejdzie na pracę zdalną mogą pojawić się problemy, komu takiej pracy udzielić w pierwszej kolejności, a komu odmówić.

    Powszechny stał się obrót dokumentami z podpisem cyfrowym, czy kwalifikowanym. Wykładnia przepisów w tym zakresie ugruntowała się również w orzecznictwie. Państwowa Inspekcja Pracy dopuściła zawieranie umów o pracę drogą elektroniczną, co było chwalone przez przedsiębiorców.

    Zawody prawnicze.

    Ciekawym zagadnieniem, które zaistniało natomiast w na styku branży prawniczej i sądowo-administracyjnej było upowszechnienie przez sądy i urzędy cyfrowego obiegu dokumentów oraz zdalnych rozpraw sądowych. Należy jednak zaznaczyć, że nie wszystkie sądy w takim samym stopniu przechodziły na obieg cyfrowy, część z nich wciąż unika nowoczesnych rozwiązań. Prelegenci zaznaczali, że ułatwiło to niezwykle wykonywanie zawodów prawniczych, gdzie niezbędne było kiedyś osobiste stawiennictwo w sądach w różnych jednostkach administracyjnych kraju. Obecnie czas poświęcony niegdyś na podróże służbowe może być wykorzystany na pracę merytoryczną.

    Prawnicy uczestniczący w webinarium wskazują, że znacznym utrudnieniem są problemy techniczne podczas posiedzeń on-line. Do tego dochodzi sceptyczność niektórych sędziów co do skuteczności przesłuchania świadków, czy stron przy użyciu komunikacji na odległość. Większość pełnomocników przyzwyczaiła się do rozpraw online, jednak problem w poruszaniu się w świecie cyfrowym mają głównie świadkowie. W większości rozpraw pojawiają się większe lub mniejsze problemy z podłączeniem. Wciąż jest wiele osób nieposiadających umiejętności korzystania z narzędzi komunikacji na odległość. Wskazano przy tym na potrzebę właściwej edukacji w zakresie obsługi nowoczesnych technologii, również wśród przedsiębiorców.

    Największym plusem rozpraw on-line jest możliwość połączenia z osobami przebywającymi za granicą. W dobie pandemii wiele osób decydowało się na pracę poza granicami Polski, gdzie były lepsze warunki pogodowe lub mniejsze obostrzenia. W takich przypadkach nie trzeba było organizować rozpraw w odległych terminach, gdyż sądy nie były związane dostępnością osób w konkretnym miejscu i czasie.

    Z zebranych wypowiedzi wynika, że przedsiębiorcy polubili prowadzenie spraw zdalnie. Kontakt mailowy, czy telefoniczny, który rozpowszechnił się jeszcze przed pandemią również jest dla nich udogodnieniem. Proces cyfryzacji zarówno sądownictwa, jak i usług administracyjnych z pewnością stanowi dużą oszczędność czasu dla wielu firm.

    Uczestniczący w webinarium prawnicy wskazują, że wiele kancelarii coraz częściej oferuje swoje usługi zdalnie. Nie jest nowością np. przeprowadzanie konsultacji, czy porad online. W połączeniu ze zdalną formułą rozpraw umożliwia to przynajmniej w pewnym zakresie w zawodach prawniczych pracę zdalną. Niemniej jednak wciąż istnieje wiele czynności, w których kontakt osobisty jest preferowany np. przez klienta, a prawnik musi się dostosować. Również niektóre czynności w sądach, czy urzędach wciąż wymagają osobistego stawienia się. Dlatego praca zdalna w zawodach prawnych jest możliwa i jest wykonywana, ale przeważnie w formule hybrydowej, dostosowanej do potrzeb klienta.

    Branża produkcyjna.

    Kolejny głos w dyskusji przedstawił przedstawiciel producentów żywności, który zwrócił uwagę na charakterystykę branży, w której pracownicy nie mogą wypełniać swych obowiązków na odległość. Związane jest to z wykonywaną przez nich pracą fizyczną, obsługą maszyn, urządzeń, czy pojazdów. Wskazano jednocześnie, że tam gdzie usługi mogły być świadczone „z domu” np. wśród pracowników administracyjnych, marketingu, działów finansowych, czy zarządczych byli oni kierowani na pracę zdalną i został wypracowany satysfakcjonujący model, w którym przyjęto zasadę rotacyjności (1/3 pracowników była obecna w firmie). Wyzwanie stanowiła np. kontrola jakości, która musiała być prowadzona w sposób ciągły i tu obecność pracowników była wymuszona przepisami i normami, które produkty musiały spełniać.

    Doświadczenia pracy zdalnej w branży żywieniowej sprawiły, że część pracowników oczekuje obecnie możliwości wykonywania pracy z domu i pomimo ustania przesłanki wynikającej z przepisów Covidowych, ten tryb pracy nadal funkcjonuje w firmach. Wielu pracowników przyzwyczaiło się już do spotkań online i branie udziału w spotkaniach w tym trybie uważają za ułatwienie, a wręcz niezbędność w obecnych czasach. Niektórzy pracodawcy przyjęli wręcz model, gdzie większość tygodnia pracuje się zdalnie, np. a dwa dni stacjonarnie. Ten system pracy podoba się większości pracowników. System funkcjonuje od 3 lat i spełnia swoje zadanie, jednocześnie bez zauważalnych strat na efektywności pracy. Zauważalne na plus jest natomiast podejście do obowiązków, gdzie pracownik sam sobie układa pracę dla zapewnienia wyników.

    Ważna dla codziennej praktyki okazała się również popularyzacja narzędzi pracy zdalnej. Dzięki nim widoczny jest wzrost obecności pracowników i członków organizacji w wieloosobowych spotkaniach, szkoleniach, czy webinariach. Łatwiej jest wygospodarować czas na spotkanie, które może odbywać się np. w tle innych realizowanych zadań, bez konieczności podróży, czy obecności w danym miejscu. Dzięki spotkaniom online liczba ich uczestników wzrosła dwukrotnie.

    Początkowo praca zdalna w branży produkcji żywności powodowała dużo problemów, gdyż nie było procedur dla wirtualnego przebiegu pewnych procesów, w tym zatwierdzania dokumentacji i jej obiegu. Z czasem wprowadzono podpisy elektroniczne i kwalifikowane, co pozwoliło zaoszczędzić mnóstwo czasu i papieru. W czasie pandemii poprawił się również kontakt zdalny z administracją publiczną, która stała się bardziej elastyczna i otwarta na rozwiązania cyfrowe. Znacznym ułatwieniem stało się to, że dokumenty z podpisem elektronicznym, czy kwalifikowanym przesłane za pomocą elektronicznych skrzynek pocztowych są uznawane przez administrację za wiążące.

    Branża producentów żywności wskazuje na potrzebę uregulowania pracy zdalnej, zarówno poprzez wskazanie obowiązków pracodawców jak i pracowników. Warto także zadbać, aby w administracji nadal postępował rozwój cyfryzacji, który docelowo może doprowadzić do pełnej obsługi online przedsiębiorców. Nadal poszczególne organy administracji mają zróżnicowane wymagania odnośnie przekazywanej dokumentacji i pomimo, że w niektórych urzędach wystarczy przesłanie podpisanych elektronicznie skanów na skrzynkę mailową, to inne wymagają dokumentów kwalifikowanych na skrzynce podawczej lub nawet przesłania pocztą tradycyjną podpisanych fizycznie dokumentów. Te standardy wymagają ujednolicenia. Niestety wciąż jest znaczne grono podmiotów, które w ogóle nie dopuszczają rozwiązań cyfrowych w swoich działaniach zmuszając swoich klientów do osobistego stawiennictwa nawet w błahych sprawach.

    Kolejnym gościem webinarium była ekspertka rynku pracy. Podkreśliła, że praca zdalna jest już obecnie postrzegana nie jako benefit, ale oczekiwanie rynku pracy. Bardzo wielu młodych ludzi warunkuje przystąpienie do rozmów o pracę od tego czynnika. Tak wiec praca zdalna nie tylko stała się obecna na rynku pracy, ale wręcz dla niektórych niezbędna. Co do samego sposobu wykonywania pracy zdalnej to wiele zależy od menadżerów, którzy muszą odpowiedzieć na wymagania pracowników i umiejętnie ich z pracy rozliczać, mając na względzie również takie zagadnienia, jak work-life balance. Wyzwaniem dla kadry zarządczej jest to, że praca zdalna zwiększyła co prawa elastyczność wykonywanych zadań, ale równocześnie niebezpiecznie wkroczyła w przestrzeń życia prywatnego. Choć sami pracownicy deklarują chęć pracy zdalnej, to powoduje ona powstanie pewnych niepożądanych zjawisko np. w postaci nadrabiania pracy po godzinach. Duża rola menadżerów polega tu na tym, że muszą wskazać pracownikom, że w pewien sposób są sobie sami muszą być odpowiedzialni za swój czas i musza sami umieć się dyscyplinować, zarówno co do pracy jak i jej zakończenia. Są oczywiście osoby, dla których praca zdalna jest problematyczna, które mają duże potrzeby np. socjalizacji i kontaktu z innymi osobami. Przedsiębiorcy zauważają również i ten problem i organizują spotkania całych departamentów, które po części odpowiadają na potrzebę utrzymywania kontaktów.

    Dla wielu przedsiębiorców praca zdalna również przynosi korzyści w postaci oszczędności przede wszystkim kosztów biurowych, czy materiałów i urządzeń. Jest to zwłaszcza zauważalne, gdy np. połowa pracowników nie musi pojawiać się w biurze. Kiedyś niewyobrażalne było prowadzenie np. teczek osobowych w formie innej niż papierowa, a obecne realia nie tylko wymusiły prowadzenie dokumentacji w formie cyfrowej, ale spowodowały, że powrót do starych zasad stał się niepraktyczny i nieekonomiczny.

    Zdaniem reprezentanta lokalnej organizacji ZPP nowe rozwiązania odnośnie pracy zdalnej są bardziej oczekiwane przez dużych pracodawców. Ci mniejsi boją się natomiast wzrostu kosztów obsługi pracownika i mniejszej jego dyspozycyjności. W opinii uczestnika webinarium obciążenia wynikające z przepisów kodeksu pracy bardziej dotykają właśnie mniejszych przedsiębiorców. Natomiast przedsiębiorstwa z rozbudowaną strukturą HR lepiej sobie radzą z wymaganiami kodeksu pracy, łatwiej będzie się im dostosować do nowych wymogów. Organizacje pracodawców widzą również niebezpieczeństwo w przeregulowaniu prawa pracy i ograniczaniu swobód przedsiębiorców w kształtowaniu stosunku pracy, co widać między innymi w projektowanych przepisach dotyczących pracy zdalnej.

    Ostatnim rozmówcą w trakcie webinarium był przedstawiciel branży konsultingowej, który wskazał, że praca zdalna już na samym początku pokazała szereg zalet, takich jak zlikwidowanie potrzeby dojazdu, który w dużych aglomeracjach mógł przekraczać godzinę w jedna stronę. Z czasem jednak okazywało się, że w domu wielu pracowników posiada zbyt wiele rozpraszaczy, czas pracy zaczął się wydłużać, a to co zaoszczędzili oni na dojazdach, poświęcali na dodatkową pracę. W konsekwencji prowadziło to często do spadku efektywności pracy. Pracodawcy mieli także problem z kontrolą pracy zdalnej, utrudnieniem było szczególnie wchodzenie w kwestie prywatności domu. Z czasem dało się zauważyć również, że np. introwertycy byli bardzo zadowoleni z pracy zdalnej. Z drugiej strony pojawiły się głosy, że w ten sposób zabijany jest „duch firmy”. Dla pracowników dla których równie ważne jak praca jest budowanie relacji, brak możliwości wyjścia na papierosa z kolegami, spotkania w kuchni na kawie, czy integracji po pracy zdalnej też jest problematyczny. Wtedy więzi między pracownikami zanikają. Pracownicy, mogą mieć poczucie samotności, czy przytłoczenia. W pierwszym etapie wprowadzania pracy zdalnej mogło się wydawać, że oszczędzamy mnóstwo czasu na dojazdy, szef nie stoi nad nami i możemy tą pracę sami porządkować, jednak z czasem wielu osobom zaczęło brakować kontaktu z kolegami i koleżankami z pracy.

    Podsumowanie

    Na dziewiątym spotkaniu w ramach projektu „Praca zdalna po pandemii” przeprowadzono dyskusję z przedstawicielami branży prawniczej, produkcji żywności, konsultingu oraz rynku pracy. Każdy uczestnik wskazał różnorakie plusy i minusy pracy zdalnej z własnego doświadczenia. Branża prawnicza była ogólnie pozytywnie nastawiona do tej formy pracy z uwagi na przyspieszenie procedur oraz większą elastyczność spotkań online. Problem stanowi natomiast nierównomierność rozwoju cyfryzacji rozpraw, czy brak przychylności niektórych sądów do takiej formy rozpatrywania spraw. Ważne spostrzeżenia reprezentował również przedstawiciel branży producentów żywności. Wskazał, że produkcja nie może być wykonywania zdalnie, ale te działy, które mogą tak pracować, np. administracja, bardzo sobie chwalą ten sposób wykonywania obowiązków. Ekspertka rynku pracy wskazała, że coraz częściej oczekiwaniem pracownika jest zapewnienie możliwości wykonywania obowiązków zdalnie – widać to już na etapie rozmów kwalifikacyjnych. Branża konsultingowa widzi z kolei w pracy zdalnej ryzyko zaniku więzi międzypracowniczych oraz rozmycia granic czasowych początku i końca dnia pracy. Podkreślano także, że proponowane, nowe rozwiązania prawne będą wyzwaniem, z którym lepiej poradzą sobie firmy z rozbudowanymi działami HR, niż mali przedsiębiorcy.  

    Zobacz: 08.02.2023 Praca zdalna po pandemii – Raport podsumowujący webinarium #9

     

    Opinia Głównego Ekonomisty ZPP – podsumowanie 2022 roku i perspektywy na rok 2023

    Warszawa, 07.02.2023 r.

     

    Opinia Głównego Ekonomisty ZPP – podsumowanie 2022 roku i perspektywy na rok 2023

     

    Rok 2022 można by nazwać ciekawym, w tym sensie, w którym Chińczycy używają przekleństwa „obyś żył w ciekawych czasach”. Początek roku przyniósł obawy o inflacje (choć nawet pesymiści wieszczyli szczyt inflacji konsumpcyjnej w okolicach 10% rok do roku). Wpływ na nią miały mieć zarówno rosnące ceny surowców energetycznych jak i odbicie w gospodarce polskiej i światowej po pandemii. To odbicie zaczęło się w roku 2021, ale wiele prognoz, zwłaszcza z roku 2021 wskazywało na jego trwanie w kolejnych miesiącach. To zaś, oczekiwano, wpływać miało na ceny.

    Jeszcze zanim zaczęła się agresja wobec Ukrainy, Rosja zaczęła stosować wobec Europy politykę ograniczonej podaży surowców energetycznych. Było to możliwe ze względu na uzależnienie krajów europejskich od rosyjskiego gazu (dostarczanego gazociągami, co oznaczało, że bodźców do zmiany dostawcy było niewiele; w rzeczywistości zależność Europy od rosyjskiego wskutek polityki Niemiec w ostatnich dekadach się pogłębiała, a nie słabła), ropy naftowej (płynącej ropociągiem Przyjaźń – znów, tańszej i łatwiejszej formy importu nie ma, stąd zwłaszcza kraje Europy Środkowej były zależne od rosyjskich dostaw) i jej destylatów (zwłaszcza diesel był w znacznych ilościach importowany do Europy). Początek roku przyniósł też ostatnią godną odnotowania falę COVID, w trakcie której rząd próbował jeszcze stosować restrykcje ograniczające mobilność. 

    Jednocześnie nadzieje na trwałość post-COVIDowego odbicia gospodarczego w warunkach problemów logistycznych (tymże COVIDem, a właściwie politykami antyCOVIDowymi spowodowanych) kazały z obawami myśleć o tym jak trwały będzie wspomniany impuls inflacyjny. Miał być on wywołany przede wszystkim nadmiernym popytem w stosunku do zdolności produkcyjnych firm zmagających się z rosnącymi kosztami i przerwami dostaw. Optymiści jednak oczekiwali raczej kolejnego roku stabilnego wzrostu gospodarczego i wyhamowania inflacji po wygaszeniu pandemicznej pomocy publicznej.

    W lutym odbyła się olimpiada zimowa w Pekinie, która miała być symbolem sukcesu chińskiej polityki „zero COVID” i skuteczności oraz zręczności chińskiej polityki zagranicznej. Areny olimpijskie były niejednokrotnie zamknięte dla kibiców, których i tak było mało – cudzoziemcy właściwie nie mieli szans wjechać do Chin ze względów zdrowotno-higienicznych. Pomimo tego następne miesiące pokazały, że chińska polityka pandemiczna skończyła się jeszcze większą porażką niż europejska. Kolejne lockdowny wyhamowały odbudowę gospodarki, a końcówka roku i tak przyniosła złagodzenie tejże polityki (zapewne zarówno ze względu na sytuację gospodarczą, jak i narastające niepokoje wewnętrzne) i gwałtownie narastającą falę epidemiczną. Jej skalę trudno ocenić ze względu na cenzurowanie informacji przez chińskie władze. Z kolei zabiegi Chin, by olimpiada odbyła się w czasach pokoju przyniosły tylko cząstkowy sukces – prawdopodobnie spowodowały przesunięcie terminu inwazji Rosji na Ukrainę, ale ledwie o 2 czy 3 tygodnie… Rok chińskiej olimpiady nie zostanie zapamiętany jako rok pokoju, przynajmniej na Zachodzie. O Chinach i ich polityce trzeba pamiętać, bo jak się okazało pod koniec roku, Chińczycy przypadkiem rzucili koło ratunkowe Europie we środku kryzysu energetycznego.

    A kryzys ten na dobre się zaczął na przełomie lutego i marca, kiedy wskutek inwazji Rosji na Ukrainę UE rozpoczęła politykę sankcji ograniczającą import surowców energetycznych. Niejako offsetem tego stała się analogiczna polityka ograniczania eksportu ze strony Rosji. Później jeszcze na rozmiary przyszłych dostaw miała wpływ eksplozja gazociągu Nord Stream: ponieważ był i tak czasowo zamknięty jej bieżące oddziaływanie było pomijalne, ale postawiła pod znakiem zapytania możliwość szybkiego powrotu do polityki business as usual  z Rosją. Obawy o zaopatrzenie Europy w surowce energetyczne, kluczowe zwłaszcza w zimie (kiedy często efektywność OZE jest znikoma), doprowadziły do wzrostu cen gazu ziemnego i ropy naftowej na rynkach regionalnych, ale i światowych. To zaś przełożyło się na wzrost cen paliw i energii – jeden z dwóch motorów inflacji, która okazała się dużo wyższa niż ktokolwiek się spodziewał, nie tylko w Polsce, ale w prawie całej Europie i szerzej, w świecie. Problemy energetyczne Europy udało się jednak w dużej mierze zażegnać dzięki dostawom skroplonego LNG. Pod koniec roku okazało się, że wzrost tych dostaw był możliwy głównie dzięki załamaniu się popytu w Chinach. To załamanie miało zaś 2 powody – wspomnianą wyżej politykę zamykania gospodarki oraz, w pewnym stopniu, wzrost dostaw z Rosji (która usiłuje znaleźć odbiorców na swoje węglowodory). Motorem inflacji w roku 2022 była też polityka fiskalna lat poprzednich. Kolejne instrumenty wsparcia obywateli i przedsiębiorców skutkowały wzrostem długu w krajach europejskich, ale też nadmierną emisją pieniądza.

    Wzrost cen energii w Europie odbił się na kondycji niektórych branż wytwórczości, zwłaszcza energochłonnych. Np. BASF większość produkcji chemicznej przeniósł z Europy do USA. Odbił się też na sytuacji gospodarstw domowych, które musiały i muszą nadal się mierzyć z gwałtownym wzrostem cen energii i paliw. A w dodatku wzrost cen napędził inflację, więc dziś ceny konsumpcyjne w Europie są 15-25% wyższe niż 2 lata temu.

    Kolejne miesiące przynosiły wzrost napięcia na Ukrainie: rosyjską ofensywę, która się załamała, jesienną kontrofensywę Ukrainy, czy wreszcie nową taktykę rosyjskich ataków na cywilne obiekty infrastruktury krytycznej. Dopiero późną jesienią doszło do stabilizacji sytuacji. Warto wspomnieć, że kluczową rolę jeśli chodzi o zdolności bojowe Ukrainy i możliwości toczenia wojny z Rosją odegrała pomoc państw NATO. Polska przez cały rok pozostawała jednym z liderów tej pomocy.

    Wojna wywołała też potężną falę emigracji z Ukrainy, o której już pisałem. W Polsce zatrzymało się, na krócej lub dłużej około 1,5 mln nowych przybyszy z Ukrainy. Cześć z nich zdecydowała się na dłużej związać swoje losy z Rzeczypospolitą, podejmując tu pracę, zakładając firmy, wysyłając dzieci do szkół. To niemal 1 milion osób, które wciąż pozostają w Polsce mając aktywne PESELe i które potencjalnie odmłodzą nieco populację i uzupełnią zasoby siły roboczej.

    Jednocześnie, po letnich rajdach cenowych ustabilizowały się ceny paliw i energii. Zapełnione magazyny i zabezpieczenie dostaw sprawiły, że pod koniec roku ceny zaczęły spadać aż do poziomów sprzed wojny. Spadki cen dodatkowo napędziły rosnące obawy o recesję, być może o globalnym zasięgu. Zwłaszcza, że nadwyrężone łańcuchy dostaw, ryzyka związane z niepewnością dotycząca przebiegu konfliktu, a także niefrasobliwość polityk gospodarczych okresu COVID temu też sprzyjają.

    Inflacja wywołała reakcję kolejnych banków centralnych, więc na świecie i w Polsce widoczny był w tym roku dawno nie widziany cykl silnych wzrostów stóp procentowych – czas zerowych kosztów kapitału przynajmniej na razie się skończył. To zaś zaczęło przekładać się na koszt obsługi długów, tych prywatnych – jak kredytów mieszkaniowych w Polsce i tych publicznych. Jesienią, wzrost rentowności brytyjskich obligacji (co oznacza tyle, co spadek rynkowej wyceny) zagroził stabilności rynku i systemu emerytalnego Wielkiej Brytanii tak bardzo, że spowodował wielomiliardową interwencję płynnościową Banku Anglii. W tym samym okresie polski rząd wstrzymał się z emisją złotowych obligacji ze względu na oczekiwane przez rynek wynagrodzenie za pożyczenie kapitału. Została ona zastąpiona emisją długu dolarowego – dużo tańszego, ale eksponowanego na zawirowania na rynku walutowym.

    A te zawirowania były poważne. Na głównej parze walutowej Euro-dolar zmienność roczna sięgnęła kilkudziesięciu procent. Euro w stosunku do dolara staniało między styczniem a wrześniem o 20%, a potem wzmocniło się o 10%. Zmienność walut peryferyjnych, takich jak złoty, była nawet większa. Ta zmienność, jak niejednokrotnie wcześniej, uchroniła polskich eksporterów, ale jednocześnie niekorzystnie wpłynęła na ceny energii oraz na sytuację nie tylko importerów, ale także walutowych kredytobiorców.

    Pod koniec roku sytuacja na świecie i w Polsce uległa uspokojeniu. Jednak ostanie 12 miesięcy doprowadziło do pogorszenia sytuacji polskich przedsiębiorców (inflacja, spirala cenowo-płacowa, a zwłaszcza rosnące ceny energii odegrały tu szczególną rolę) i jeszcze poważniejszych problemów konsumentów. Po raz pierwszy od bardzo dawna płace realne spadły wskutek inflacji, a jednocześnie koszty życia gwałtownie wzrosły. Ograniczenie konsumpcji (widoczne też przez spadek akcji kredytowej) jest coraz bardziej dolegliwie odczuwane przez przedsiębiorców. Pozostaje mieć nadzieje, że najgorsze już mamy za sobą, choć nie jest to pewne.

    W polskiej polityce, o niej warto wspomnieć na koniec, najważniejszą kwestią z dziedziny gospodarki, obok sporów o inflację i stopy procentowe, pozostawała kwestia Krajowego Planu Odbudowy – środków finansowych UE przeznaczonych na poCOVIDową odbudowę gospodarki, których wykorzystanie Komisja Europejska uzależniła od realizacji przez polski rząd szeregu kamieni milowych.

    Rok 2022 był tak ciekawy, że pozostaje sobie tylko życzyć, żeby nadchodzących 11 miesięcy roku 2023 było co najmniej równie spokojnych jak styczeń.

    Dr hab. Piotr Koryś
    Główny Ekonomista ZPP

     

    Zobacz: 07.02.2023 Opinia Głównego Ekonomisty ZPP – podsumowanie 2022 roku i perspektywy na rok 2023

     

    Praca zdalna po pandemii – Raport podsumowujący webinarium #8

    Warszawa, 03.02.2023 r.

     

    PRACA ZDALNA PO PANDEMII – Raport podsumowujący webinarium #8

    Praca zdalna – jak porozumieć się odnośnie do jej zasad?

     

    • Trzech na czterech respondentów – według wyników badania ZPP Oczekiwania, potrzeby i postawy pracowników dotyczące pracy zdalnej– jest zdania, że praca zdalna może być właściwym rozwiązaniem nie tylko w czasie trwania sytuacji kryzysowych.
    • Zarówno zwolennicy jak i przeciwnicy pracy zdalnej wyrażają opinię, że zmiany regulacji dotyczących pracy zdalnej są spóźnione.
    • Przedsiębiorcy obawiają się, że zmiana Kodeksu pracy, wprowadzająca regulacje dotyczące pracy zdalnej, może zburzyć wypracowane w okresie pandemii mechanizmy pozwalające skutecznie realizować świadczenie obowiązku pracy na odległość.
    • Istnieją przypadki, w których pracodawca – co do zasady – nie może odmówić pracownikowi możliwości wykonywania pracy w formule zdalnej.
    • Przedsiębiorcy, biorący udział w webinarium nr 8, obawiają się, że praca w formule zdalnej może być źródłem licznych czynników zaburzających realny czas pracy zatrudnionego. Wśród nich wymienia się jednoczesną opiekę nad dzieckiem i wykonywanie obowiązków pracowniczych.
    • Uczestnicy webinarium nr 8 wyrażają obawy dotyczące tego, że nowe obowiązki pracodawcy dotyczące konieczności zapewnienia narzędzi niezbędnych do wykonywania pracy zdalnej oraz opłacania bieżących kosztów związanych ze świadczeniem pracy „na odległość” mogą okazać niewspółmiernie wysokie względem dzisiejszych kosztów pracodawcy.
    • Pracodawcy, biorący udział w webinarium nr 8 zwracali uwagę na trudności związane z przeprowadzeniem skutecznego procesu wdrożeniowego względem pracownika wykonującego swoje obowiązku wyłącznie zdalnie.
    • Przy określaniu porozumienia dotyczącego zasad wykonywania pracy zdalnej pracodawca nie może pominąć w negocjacjach strony zakładowych organizacji związkowych, o ile takowe funkcjonują w przedsiębiorstwie. W negocjacjach ujęte powinny zostać wszelkie określone w nowelizacji Kodeksu pracy elementy, które dziś budzą wątpliwości pracodawców, co podkreślali oni podczas udziału w webinarium nr 8.
    • 52 procent badanych – według przygotowanego przez ClickMeeting raportu – nie słyszało o zmianach dotyczących wprowadzenia nowych regulacji względem pracy zdalnej. Stwarza to konieczność przeprowadzenia szerokiej kampanii informacyjnej.

     

    Praca zdalna upowszechniła się w okresie pandemii i – w wielu przypadkach – pozostała z polskimi przedsiębiorcami i pracownikami na dłużej. Podkreślić należy, że – w odniesieniu do wielu sektorów – ta forma świadczenia pracy stała się podstawową metodą wykonywania obowiązków. Za przykład posłużyć tu może branża IT, gdzie w formule zdalnej pracuje dziś ponad 74 procent zatrudnionych, a znaczna część z nich wybór pracodawcy uzależnia właśnie od możliwości wykonywania pracy na odległość.

    Na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców powstało badanie Oczekiwania, potrzeby i postawy pracowników dotyczące pracy zdalnej zrealizowane w ramach dofinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego projektu Potrzeby i wyzwania związane z wdrożeniem w przedsiębiorstwach prywatnych modelu pracy zdalnej.

    Wnioski z badania Oczekiwania, potrzeby i postawy pracowników dotyczące pracy zdalnej.

    Wyniki badania wskazują, że praca zdalna stałą się integralną częścią dookreślającą nowoczesny kształt rynku pracy. ¾ respondentów jest bowiem zdania, że praca zdalna to rozwiązanie pożądane nie tylko w sytuacjach kryzysowych. Aż siedmiu na dziesięciu badanych twierdzi natomiast, że świadczenie obowiązku pracy bez konieczności codziennych odwiedzin biura lub innego rodzaju zakładu niesie ze sobą korzyści zarówno dla pracowników jak i pracodawców. Wreszcie – dziś, czyli w okresie obejmującym czas po lockdownach, jeden na dziesięciu zatrudnionych wciąż pracuje wyłącznie bądź głównie na odległość. W Polsce praca zdalna ma zarówno zwolenników jak przeciwników. Ci drudzy wskazują choćby jej negatywny wpływ na kontakty interpersonalne czy zdrowie psychiczne. Pracodawcy podkreślają tu także konieczność wprowadzenia mechanizmów dookreślających przepisy, wskazując przy tym, że obecnie projektowane regulacje przyczynią się do wzrostu kosztów prowadzenia działalności gospodarczej. Zwolennicy pracy zdalnej wskazują jednoznacznie na zwiększoną możliwość korzystania z dobrodziejstw rynku pracy i zatrudnienia specjalistów bez względu na miejsce zamieszkania. Atutem ma być także elastyczne czasowo podejście stricte projektowe, które pozwala na pełniejsze skupienie się na realizacji powierzonego zadania. Aż siedmiu na dziesięciu pracowników, bazując na wynikach badania zrealizowanego na zlecenie ZPP, zdecydowanie podkreśla, ze ta forma zatrudnienia może nieść korzyści zarówno pracodawcy jak i pracownikowi. Badani w odsetku 60 procent wskazali, że byliby skłonni rozważyć zmianę miejsca pracy, jeśli takowa wiązałaby się z możliwością uzyskania bardziej zadowalających warunków pracy zdalnej. 47 procent respondentów jest natomiast zdania, że, przy zachowaniu powyższego warunku, byłoby skłonnych do przebranżowienia.

    Elementem łączącym zarówno przeciwników jak i zwolenników świadczenia pracy na odległość jest opinia, że projektowane w tym zakresie regulacje – choć przybrały już ramy projektu ustawy – są zdecydowanie spóźnione (na dzień publikacji niniejszego raportu ustawa została już przyjęta przez Parlament i podpisana przez Prezydenta). Przedsiębiorcy obawiają się także, że nowe przepisy zburzą wypracowane w okresie pandemii koronawirusa i już skutecznie funkcjonujące w firmach mechanizmy. Dostosowanie modelu pracy do potrzeb pracy zdalnej pochłonęło bowiem znaczące koszty, które często przekute zostały w zwiększoną efektywność pracy.

    Wiele wątpliwości budzą także przepisy dotyczące możliwości zlecenia bądź odmowy świadczenia pracy w formule zdalnej oraz porozumienia celem ustalenia procedur właściwych dla tej formy świadczenia obowiązku pracy.

    Czy pracodawca może odmówić pracy zdalnej?

    Zgodnie z projektem ustawy pracodawca może zlecić wykonywanie świadczenia w formule zdalnej w okresie obowiązywania stanu nadzwyczajnego, stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii oraz w okresie 3 miesięcy po ich odwołaniu lub w okresie, w którym zapewnienie przez pracodawcę bezpiecznych i higienicznych warunków pracy w dotychczasowym miejscu pracy pracownika nie jest czasowo możliwe z powodu działania siły wyższej. Sytuacja ta jest możliwa, o ile pracownik złoży pracodawcy stosowane oświadczenie, w którym potwierdzi on, ze posiada warunki lokalowe i techniczne do wykonywania pracy zdalnej. Pracodawca ma tu jednak możliwość cofnięcia zlecenia pracy zdalnej z dwudniowym wyprzedzeniem.

    Istnieje jednak szereg przypadków, w których pracodawca nie możliwości odmowy względem wniosku pracownika o udzielenie zezwolenia na wykonywanie pracy na odległość. Dotyczy to – w myśl przepisów ustawy – wniosków złożonych przez pracownicę w ciąży, pracownika wychowującego dziecko do ukończenia przez nie czwartego roku życia, a także pracownika sprawującego opiekę nad innym członkiem najbliższej rodziny lub inną osobą pozostającą we wspólnym gospodarstwie domowym, posiadającymi orzeczenie o niepełnosprawności albo orzeczenie o znacznym stopniu niepełnosprawności.

    Ustawodawca przewidział także szeroką gamę profesji, których – z racji ich cech immanentnych – nie można obejmować formułą pracy zdalnej, Mowa tu choćby o zawodach szczególnie niebezpiecznych, w wyniku których następuje przekroczenie dopuszczalnych norm czynników fizycznych określonych dla pomieszczeń mieszkalnych, pracy z czynnikami chemicznymi, które mogą stanowić zagrożenie w myśl przepisów dotyczących zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, zawodach związanych z wydzielaniem się szkodliwych czynników biologicznych, substancji radioaktywnych oraz substancji stwarzających uciążliwości zapachowe. Zakazane jest także zlecanie pracy zdalnej w kontekście zawodów powodujących „intensywne brudzenie”.

    Projektodawca przewidział także możliwość świadczenia pracy zdalnej okazjonalnie, przy założeniu, że nie przekracza ona 24 dni w roku kalendarzowym.

    Pracodawcy biorący udział w organizowanych przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców webinariach zwracając uwagę na fakt, że przepisy dotyczące niemożności odmowy względem wniosku o udzielenie zgody na pracę zdalną mogą prowadzić do sytuacji patologicznych, które przełożyć mogą się na paraliż funkcjonowania miejsca pracy. Trudności te potęgować może fakt wyłącznie iluzorycznego kształtu przepisów regulujących możliwość przeprowadzenia kontroli pracy zdalnej. Przedsiębiorcy podkreślają, że jako pracodawcy nie mogą przeprowadzić kontroli bez wcześniejszego uzgodnienia jej terminu i zakresu z pracownikiem oraz że sama kontrola nie może naruszać prywatności nie tylko samego pracownika, przebywającego przecież w miejscu pracy, ale także pozostałych osób znajdujących się w lokalu. Ewentualna niechęć zatrudnionego do przeprowadzenia kontroli może skutkować – na co zgodnie zwracają uwagę uczestnicy webinariów – brakiem możliwości przeprowadzenia kontroli, a w efekcie ograniczeniem możliwości sprawowania nadzoru nad faktycznym wykonywaniem obowiązków.

    Pewnym wyjściem mogą być funkcjonujące z powodzeniem przepisy dotyczące telepracy, która pozwala na kontrolę z użyciem narzędzi elektronicznych. Część z doświadczeń związanych z telepracą została już wykorzystana przez firmy, które posłużyły się nimi do tworzenia wewnętrznych mechanizmów nieuregulowanych ramami ustawowymi, a które z powodzeniem sprawdzały się w warunkach pandemii i po zakończeniu jej szczytowego momentu.

    Porozumienie dotyczące pracy zdalnej – ważna rola zakładowych organizacji związkowych. Remedium na wątpliwości pracodawców wyrażone w webinarium nr 8?

    W projektowanej ustawie autorzy wskazują na ważną rolę zakładowych organizacji związkowych przy określaniu porozumienia dotyczącego zasad wykonywania pracy zdalnej. Jeżeli w miejscu pracy funkcjonuje lub funkcjonują zakładowe organizacje związkowe, pracodawca ma obowiązek ustalenia z nimi szczegółów dotyczących organizacji pracy na odległość. W przypadku, gdy nie jest możliwe ustalenie treści porozumienia z wszystkimi zakładowymi organizacjami związkowymi, pracodawca jest zobowiązany do przeprowadzenia uzgodnień z reprezentatywnymi organizacjami, z których każda zrzesza co najmniej 5 procent osób zatrudnionych u pracodawcy.

    Po przedstawieniu przez pracodawcę proponowanej treści rozwiązań dotyczących regulacji określających zasady prowadzenia pracy w formule zdalnej, na zawarcie porozumienia w formie obowiązującej ustawodawca, w obecnym kształcie ustawy, przewidział okres 30 dni. Jeżeli do tego czasu nie uda się zawrzeć stosownego kompromisu, pracodawca zobowiązany jest określić zasady w regulaminie, uwzględniając przy tym ustalenia podjęte z zakładowymi organizacjami związkowymi.

    Na fasadowość tych rozwiązań uwagę zwraca reprezentatywna grupa związków zawodowych. Są one zdania, że pracodawca umyślnie prowadzić może do przekroczenia ustawowych terminów celem pominięcia uwag i postulatów zgłaszanych przez związkowców.

    W odniesieniu do miejsc pracy, w których nie funkcjonują zakładowe organizacje związkowe, pracodawca zasady wykonywania pracy zdalnej określa w porozumieniu z przedstawicielami strony pracowników. Stworzenie stosownego regulaminu nie zawsze jest jednak konieczne. Praca zdalna może być bowiem wykonywana również wówczas, gdy pracodawca określił zasady jej wykonywania w porozumieniu zawartym z pracownikiem albo w poleceniu wykonywania pracy zdalnej.

    Co istotne pracownicy biorący udział w webinarium nr 8 wskazywali, że projektowane normy pracy zdalnej są na tyle restrykcyjne dla pracodawcy, że obawiają się oni, czy nie będą się oni wycofywali z oferowania pracy zdalnej. Pracownicy wskazywali, że są skłonni sami opłacać koszty pracy zdalnej z domu, byleby mieć w ogóle możliwość wykonywania obowiązków poza siedzibą firmy. Projektowane przepisy, choć korzystne dla pracowników, mogą budzić ich obawy.

    Dookreślenie zasad dotyczących pracy zdalnej powinno być, na co zgodnie wskazują uczestnicy webinarium nr 8, przystosowane do potrzeb konkretnego przedsiębiorstwa. Część przeciwników pracy zdalnej jest zdania, że rezygnacja z korzystania z powierzchni biurowej – częściowo lub całkowicie – to rozwiązanie utopijne. Zwolennicy pracy zdalnej podnosili tu jednak argument, że w odniesieniu do niektórych przedsiębiorstw, praca zdalna to rozwiązanie najbardziej opłacalne. Ich zdaniem ustawowa konieczność zapewnienia narzędzi i pokrycie bieżących kosztów związanych z wykonywaniem przez pracownika świadczenia w formule zdalnej generuje niższe nakłady środków finansowych, aniżeli stałe utrzymywanie biura. Także pozostałe opłaty, zdaniem rozmówców, są niższe w przypadku świadczenia pracy na odległość. Praktycy biorący udział w webinarium nr 8 podkreślali również, że udzielenie zgody na pracę zdalną rodzi ryzyko względem osób, które cechuje niesamodzielność i trudności z organizacją czasu pracy. Pracodawcy podkreślali, że praca z dala od biura generuje znaczącą liczbę dystraktorów – szczególnie gdy praca zdalna łączona jest z opieką nad dziećmi. Jest to trudne – zdaniem uczestników – zwłaszcza w okresie ferii czy wakacji, czyli wówczas, gdy dzieci przebywają w domu wraz z pracownikiem-rodzicem-opiekunem.

    Część uczestników webinarium nr 8 jest zdania, że obligatoryjny charakter niektórych przepisów dotyczących pracy zdalnej negatywnie wpływa na wolność pracodawcy względem prowadzenia działalności gospodarczej, w związku z czym zapisy ustawowe mające charakter „nakazu” powinny zyskać rangę przepisów fakultatywnych, opcjonalnych, dookreślonych w porozumieniu między zatrudniającym, a zatrudnionym czy kandydatem.

    Obawy przełożonych wielokrotnie budziła także kwestia wdrożenia nowego pracownika, który swoje obowiązki wykonywać będzie w formule zdalnej. Kłopotliwe są tu kwestie szkoleniowe, czy przysposobienie pracownika z zakresu zasad BHP. Przeciwnicy pracy zdalnej, biorący udział w webinarium nr 8 są także zdania, że brak codziennego bezpośredniego kontaktu ze współpracownikami negatywnie odbija się na atmosferze w zespole i skutecznie utrudnia budowanie więzi międzyludzkich.

    Wszelkie powyższe kwestie powinny być, zdaniem uczestników webinarium nr 8, obiektem szczegółowego porozumienia między pracownikiem, a pracodawcą.

    Niepokojąca niewiedza

    Przed projektodawcami ważne zadanie dotyczące konieczności przeprowadzenia szeroko zakrojonej kampanii informacyjnej dotyczącej zmian w przepisach na temat pracy zdalnej. Z badania przeprowadzonego w październiku tego roku przez ClickMeeting wynika, że 52 procent Polaków nie słyszało o planowanych zmianach w Kodeksie pracy, a 22 procent respondentów określa swoją wiedzę na ten temat jako niepełną, ponieważ w ich odczuciu nie dotarły do nich wszystkie niezbędne informacje. Zaledwie 26 procent badanych jest pewnych, że dotarła do nich pełna informacja o planowanej nowelizacji.

    Niemniej cytowane badanie przeprowadzone przez ClickMeeting daje pewien obraz nastrojów dotyczących zmian w przepisach zarówno po stronie pracodawców jak i pracowników. 26 procent pracodawców deklaruje bowiem, że planowane zmiany w Kodeksie pracy będą dla nich korzystne. 13 procent z nich wskazało odpowiedź przeciwną, a 51 procent nie ma w tej kwestii sprecyzowanego zdania. Zdecydowanie bardziej optymistyczne są tu nastroje pracodawców. Wśród nich 40 procent ocenia projektowaną nowelizację jako pozytywną dla siebie, 13 procent uznaje ja za niekorzystną, a 48 procent przyznało, że nie ma w tym temacie zdania.

     

    Zobacz: 03.02.2023 Praca zdalna po pandemii – Raport podsumowujący webinarium #8

     

    Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy o zmianie ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia (UD 433)

    Warszawa, 1 lutego 2023 r. 

     

    Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy o zmianie ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia (UD 433)

     

    • 2 stycznia 2023 r. na stronie RCL opublikowano projekt ustawy o zmianie ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia (UD 433).
    • Projekt ustawy wprowadza liczne niekorzystne zmiany dla polskich przedsiębiorców, które mogą skutkować zamknięciem wielu przedsiębiorstw działających w branży.
    • Część z zaproponowanych zmian, np. obowiązek umieszczania etykiety/informacji w reklamie z ostrzeżeniem oraz sposób jego prezentacji, zrównują praktycznie prozdrowotne suplementy diety z produktami takimi jak tytoń, czy alkohol.
    • Liczne obowiązki dotyczące prezentacji i reklamy suplementów zostały określone nieprecyzyjnie, czasem wręcz absurdalnie (np. zakaz prezentacji łóżka, bez odniesienia do kontekstu np. łóżka szpitalnego), co stwarza realne ryzyko nawet nieświadomego naruszenia przepisów ustawy.
    • Wprowadzone kary są bardzo rygorystyczne, a w przypadku nawet drobnego i nieświadomego naruszenia przepisów ustawa nie pozwala odstąpić od ich wymierzenia.

    2 stycznia 2023 r. na stronie Rządowego Centrum Legislacji opublikowany został projekt ustawy o zmianie ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia (UD 433). Jego głównym celem, wskazanym przez legislatora, jest podnoszenie świadomości konsumentów w zakresie różnic między suplementami diety a lekami oraz zagwarantowanie rzetelnej reklamy oraz takiej prezentacji suplementów diety, która nie wprowadzałaby w błąd co do charakteru określonego produktu. 

    Sama idea opisana przez projektodawcę wydaje się słuszna, niemniej jednak sam projekt budzi bardzo liczne zastrzeżenia. Proponowane zmiany regulacyjne są jedynie krokiem w kierunku przeregulowania rynku, nakładają liczne, dodatkowe kary dla firm. Projekt całkowicie pomija także wszelkie dotychczasowe działania samoregulujące, które przedsiębiorcy podejmują już od lat, właśnie w celu podnoszenia świadomości konsumentów.

    Treść zaproponowanego projektu w odniesieniu do całości Związek Przedsiębiorców i Pracodawców ocenia jednoznacznie negatywnie i wskazuje, że jego przyjęcie przez ustawodawcę może powodować bardzo daleko idące i negatywne konsekwencje dla rynku.

    Suplementy diety to produkt spożywczy, który można kupić w kilkuset tysiącach punktów sprzedaży w całej Polsce. To punkty prowadzone przez polskich pracodawców, często mikroprzedsiębiorców, którzy posiadają jedynie niewielkie punkty sprzedaży, przeważnie wynajmowane i którzy mają bardzo ograniczone możliwości finansowe. Ustawodawca nakłada zupełnie nieuzasadniony obowiązek usunięcia wszystkich suplementów diety z bezpośredniego sąsiedztwa punktów obsługi klienta (np. strefy kas). To przepis, który uderzy właśnie w dziesiątki tysięcy przedsiębiorców, którzy będą musieli na nowo przeorganizować miejsca sprzedaży, a nawet mogą stanąć przed koniecznością zmiany lokalu, co jest bardzo kosztowne. Biorąc pod uwagę obecną sytuację finansową przedsiębiorców, którzy od 2020 roku zmagają się stale z nowymi problemami i którzy obecnie stoją w obliczu kolejnego kryzysu gospodarczego, należy unikać tego rodzaju zmian. Mogą one jedynie pogorszyć sytuację nie tylko przedsiębiorców, ale też nie są korzystne dla konsumenta. Co więcej, zmniejszenie sprzedaży tych produktów spowoduje spadki w dochodach budżetu państwa wynikających z podatków VAT, CIT i PIT. W świetle aktualnej sytuacji gospodarczej również trudnej dla budżetu państwa ten krok jest całkowicie nieuzasadniony.

    Zgodnie z brzmieniem ustawy każde opakowanie suplementu diety będzie musiało być opatrzone etykietą „Suplement diety jest środkiem spożywczym, którego celem jest uzupełnienie normalnej diety. Suplement diety nie ma właściwości leczniczych”. Taki wymóg nie dotyczy np. wyrobów medycznych. Można wręcz wrażenie, że obowiązek ten plasuje suplementy podobnie do papierosów, których opakowanie musi zawierać ostrzeżenie przed paleniem. Tego typu rozwiązanie w odniesieniu do produktów odgrywających istotną rolę prozdrowotną jest wyjątkowo krzywdzące. W wyniku tego konsumenci, zamiast otrzymywać rzetelne informacje, będą straszeni. Obowiązek umieszczenia dodatkowej informacji spowoduje, że trzeba będzie zmienić wszystkie ekspozycje suplementów diety i wyposażyć je w tablice z dodatkową informacją. To wymusi na przedsiębiorcach podjęcie kolejnych kosztownych i czasochłonnych działań, a ustawa ma wejść w ciągu trzech miesięcy od jej opublikowania.

    Kolejnym rozwiązaniem mogącym uderzyć w polskich przedsiębiorców i pracodawców jest podwyższenie sankcji finansowych za naruszenia przepisów ustawy z trzydziestokrotności do stukrotności przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego w gospodarce narodowej za rok poprzedzający. Wprowadzona ma zostać także nowa sankcja za prowadzenie prezentacji lub reklamy niezgodnej z wymaganiami określonymi w art. 27a (od 10 000 zł do 1 000 000 zł). Są to kolejne kary, które mogą ponieść przedsiębiorcy, którzy nie zdążą zaimplementować tak drastycznych i skomplikowanych zmian w tak krótkim przewidzianym przez projektodawcę czasie.

    Budzącym zastrzeżenia jest też fakt, że ustawa nie przewiduje okresu przejściowego na wprowadzenie istotnych zmian, takich jak zmiany w oznakowaniu, prezentacji w punkcie sprzedaży czy reklamie suplementów diety. Trzymiesięczny okres vacatio legis jest stanowczo zbyt krótki. Może to spowodować widoczny niedobór produktów na rynku i niemożność zaspokojenia potrzeb konsumentów. Mając na względzie sytuację gospodarczą, występujące braki między innymi leków oraz politykę proekologiczną, którą powinniśmy jako państwo promować całkowicie nieekonomiczne i nieekologiczne jest niszczenie zdrowej żywności.

    Dodatkowo, w projekcie ustawy przewiduje się odseparowanie produktów leczniczych i suplementów diety oferowanych w aptekach, punktach aptecznych czy też placówkach obrotu pozaaptecznego. Takie utrudnienia doprowadzą jedynie do jeszcze większego przeniesienia sprzedaży suplementów diety ze sklepów tradycyjnych, takich jak sklepy czy apteki, na kanał internetowy, który jest najmniej monitorowany i kontrolowany.

    Ustawodawca wskazuje też przedmioty, których prezentacja w reklamie jest zabroniono z uwagi na to, że mogą „budzić skojarzenia z wykonywaniem zawodu lekarza, lekarza dentysty, farmaceuty […]”. Jednym z takich przedmiotów jest „łóżko”, bez odniesienia do jakiegokolwiek kontekstu, czy doprecyzowania, że chodzi np. o „łóżko szpitalne”. Takie rozwiązanie jest absolutnie kuriozalne i wskazuje na fakt, jak nieprzemyślane są rozwiązania zaproponowane w projekcie ustawy.

    Zastanawiające rozwiązanie projektodawca przyjął również w odniesieniu do tak zwanych „marek parasolowych”, czyli produktów mających nazwę, czy też szatę graficzną podobną/zbliżoną do produktów leczniczych. Pierwsza uwaga dotyczy tego, że samo pojęcie tego rodzaju produktów jest nieostre i bez bardzo precyzyjnej definicji trudno jest jednoznacznie wskazać, czy dany produkt jest marką parasolową, czy nie. Co więcej zgodnie z ustawą do obrotu nadal będzie można wprowadzać produkty parasolowe, ale nie będą mogły być one reklamowane ani eksponowane. W praktyce wyeliminuje to z rynku produkty, które mogłyby być podejrzane o bycie „marką parasolową”. Żaden producent nie zdecyduje się na wprowadzenie produktu, bez możliwości jego promocji. To zaprzeczenie zasadom konkurencyjności i przedsiębiorczości. Istnieje też ryzyko, że w stosunku do części produktów doprowadzą do sporów, czy przypadkiem nie doszło do niedozwolonej reklamy, co może narazić polskie firmy na dodatkowe kary. Dlatego z pewnością tego rodzaju rozwiązania, szczególnie przewidziane w art. 27a ust. 6 pkt 6, nie powinny stać się obowiązującym prawem.

    Dalsza kwestia dotyczy zakazu prezentacji suplementów diety w licznych punktach, w tym placówkach medycznych, czy aptekach. Obowiązujące prawo, w tym Konstytucja, gwarantuje przedsiębiorcom prawo do wolności prowadzenia działalności gospodarczej. Z kolei interpretując przepisy projektu ustawy można wyprowadzić wniosek, że zabrania on np. odwiedzania lekarzy w celu promocji suplementów diety. Przepis ten jest bardzo restrykcyjny i nieuzasadniony. Lekarze mają przecież pełne prawo do wiedzy przekazywanej im przez producentów suplementów diety, przez co mogą ją rzetelnie przekazywać konsumentom. Czy wolą projektodawcy jest zatem, aby takich spotkań nie umawiać we wskazanych punktach, a przenieść je np. do kawiarni? Polscy przedsiębiorcy jak i konsumenci powinni mieć dostęp do wiedzy i informacji o zdrowych produktach suplementujących dietę. Tymczasem znów projektodawca zdaje się tworzyć przepis na wzór zakazu sprzedaży alkoholu, czy tytoniu w szkołach w odniesieniu do produktów nie tylko nieszkodliwych, ale prozdrowotnych.

    Mając na względzie powyższe uwagi Związek Przedsiębiorców i Pracodawców ocenia projekt krytycznie i apeluje do Ministerstwa Zdrowia o rozwagę i dialog z polskimi przedsiębiorcami mający na względzie wypracowanie rozwiązań z jednej strony spełniających cel ustawy, z drugiej który nie będzie poważnym zagrożeniem dla całego rynku suplementów diety.

    Poniżej prezentujemy szczegółowe odniesienia do poszczególnych przepisów ustawy wraz z propozycjami zmian.

    Szczegółowe uwagi:

    Art. 1, pkt. 6.

    OBECNE BRZMIENIE:

    Prezentacja lub reklama suplementów diety jest dozwolona, pod warunkiem, że:

    1) nie jest kierowana i nie zawiera elementów sugerujących, że jej przekaz jest kierowany do małoletnich do 12 roku życia, w tym ich wizerunku ani głosu;

    2) nie wykorzystuje przedmiotów, znaków, symboli mogących budzić skojarzenia z wykonywaniem zawodu lekarza, lekarza dentysty, farmaceuty, technika farmaceutycznego, felczera, pielęgniarki, położnej, ratownika medycznego, diagnosty laboratoryjnego, fizjoterapeuty, dietetyka, specjalisty zdrowia publicznego oraz innych osób wykonujących zawód medyczny, w tym stetoskopu, aparatu do mierzenia ciśnienia, łóżka, sprzętu do ćwiczeń fizjoterapeutycznych, wagi, taśmy antropometrycznej;

    3) nie zawiera prezentacji czynności mogących budzić skojarzenia z wykonywaniem zawodu lekarza, lekarza dentysty, farmaceuty, technika farmaceutycznego, felczera, pielęgniarki, położnej, ratownika medycznego, diagnosty laboratoryjnego, fizjoterapeuty, dietetyka, specjalisty zdrowia publicznego oraz innych osób wykonujących zawód medyczny, w tym badań, wypisywania recept, sprzedaży w aptece lub punkcie aptecznym;

    4) nie zawiera innych elementów mogących budzić te same skojarzenia, co określone w pkt 2 i 3;

    5) nie wykorzystuje wizerunku lub rekomendacji rzeczywistego lub fikcyjnego lekarza, lekarza dentysty, farmaceuty, technika farmaceutycznego, felczera, pielęgniarki, położnej, ratownika medycznego, diagnosty laboratoryjnego, fizjoterapeuty, dietetyka, specjalisty zdrowia publicznego oraz innych osób wykonujących zawód medyczny, a także stopni i tytułów naukowych w dziedzinach nauk medycznych i nauk o zdrowiu;

    6) nie wprowadza w błąd co do właściwości lub statusu suplementu diety przez zawieranie wspólnego głównego członu z nazwą własną albo powszechnie stosowaną wyrobu medycznego, produktu leczniczego lub wspólnego znaku graficznego lub towarowego, kształtu graficznego lub opakowania wykorzystującego podobieństwo z oznaczeniem wyrobu medycznego lub produktu leczniczego.”.

    PROPONOWANA POPRAWKA:

    Wykreślenie w całości podpunktów 2-6 w art. 2 pkt. 6.

    UZASADNIENIE:  

    Zbiorczo wraz z uzasadnieniem poprawki zgłoszonej do art. 2, pkt. 7.

    Art. 1, pkt. 7.

    OBECNE BRZMIENIE:

    Prezentacja lub reklama suplementów diety nie może być prowadzona:

    1) w jednostkach systemu oświaty;

    2) w podmiotach wykonujących działalność leczniczą;

    3) w aptekach i w punktach aptecznych, z wyjątkiem prezentowania suplementów diety w wydzielonych miejscach umieszczonych w polu widzenia kupującego, które muszą być oddzielone od miejsc, na których są prezentowane produkty lecznicze, wyroby medyczne i kosmetyki, i nie mogą znajdować się w bezpośrednim sąsiedztwie punktu obsługi klienta;

    4) sklepach zielarsko–medycznych, sklepach specjalistycznych zaopatrzenia medycznego i sklepach ogólnodostępnych, o których mowa w art. 71 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. – Prawo farmaceutyczne (Dz. U. z 2022 r. poz. 2301), z wyjątkiem prezentowania suplementów diety w wydzielonych miejscach umieszczonych w polu widzenia kupującego, które nie mogą znajdować się w bezpośrednim sąsiedztwie punktu obsługi klienta.”.

    PROPONOWANA POPRAWKA:

    Wykreślenie w całości podpunktów 2-4 w art. 2 pkt. 7.

    UZASADNIENIE:

    Zarówno cel, jak i intencja wprowadzania zapisów artykułu 2 punkt 7 podpunkt 2-4 wydają się niejasne i sprzeczne z szeroko rozumianym interesem społecznym, a także zasadą swobody działalności gospodarczej gwarantowanej w przepisach zarówno polskiego, jak i wspólnotowego prawa. Proponowane zapisy mogą także uniemożliwić należyte wykonanie obowiązków określonych w treści „Ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty”.

    Proponowane rozwiązania nie realizują żadnego z celów określonych w uzasadnieniu do projektu „Ustawy o zmianie ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia”, nie wypełniając także żadnego z zaleceń pokontrolnych Najwyższej Izby Kontroli wynikających z przeprowadzonego postępowania (nr ewid. 160/2021/P/21/078/LLO).

    Wiele z ograniczeń proponowanych przez regulatora w projekcie Ustawy już teraz funkcjonuje w krajowym porządku prawnym (m. in. w ustawie „Prawo Farmaceutyczne” czy w „Rozporządzeniu Ministra Zdrowia w sprawie podstawowych warunków prowadzenia apteki”) oraz obecnych już w autoregulacjach sektorowych takich jak m. in. „Kodeks dobrej praktyki reklamy suplementów diety” czy „Porozumienie nadawców w sprawie zasad rozpowszechniania reklam suplementów diety”. Dalsze zaostrzanie obecnie obowiązujących regulacji w zakresie sprzedaży, prezentacji i reklamy suplementów diety wykracza znacząco ponad standardy określone w prawie wspólnotowym (m. in. w Dyrektywie 2002/46/WE) i niesie za sobą szereg negatywnych konsekwencji – zarówno dla ogółu gospodarki, jak i przede wszystkim dla stanu zdrowia Polaków ze specjalnymi potrzebami żywieniowymi (m. in. kobiety w ciąży czy osoby borykające się z przewlekłymi niedoborami minerałów i witamin, których nie są w stanie zaspokoić zrównoważoną dietą).

    Określony w art. 2 pkt.7 ppkt 2. całkowity zakaz „prezentacji” suplementów diety w placówkach wykonujących działalność leczniczą w połączeniu z określonym w art. 2 pkt. 6 ppkt 5 całkowitym zakazem wykorzystania wizerunku lekarza identyfikującego się imieniem, nazwiskiem i prawem wykonywania zawodu (czy szerzej – przedstawiciela zawodu medycznego) generuje precedens niebezpieczny zarówno dla lekarza, jak i dla pacjenta.

    Pacjent w efekcie całkowitego zakazu „prezentacji” suplementów diety w placówce medycznej utraci możliwość rzetelnej rozmowy i wartościowej konsultacji z przedstawicielem zawodu medycznego na temat optymalnych dla niego form uzupełnienia niedoborów witamin i minerałów; lekarz czy dietetyk natomiast z uwagi na obostrzenia określone w art. 2 pkt. 6 ppkt 5 może mieć uzasadnione obawy czy kontynuując rozmowę z pacjentem nie narazi siebie i swojego pracodawcy na sankcje określone w przepisach nowelizowanej ustawy.

    Proponowane zapisy prowadzą zatem do kuriozalnej sytuacji, w której dyplomowany i identyfikujący się z imienia i nazwiska przedstawiciel zawodu medycznego nie może porozmawiać z pacjentem na terenie miejsca udzielania świadczenia zdrowotnego (tj. na terenie podmiotu wykonującego działalność leczniczą) na temat optymalnej dla niego formy suplementacji diety, z uwagi, iż może to wypełnić niejasną definicję „prezentacji” określoną w art. 2 pkt. 7 Ustawy. Uzasadniony niepokój środowiska pacjentów, środowiska medycznego jak i ekspertów sektorowych budzi bowiem po pierwsze brak precyzyjnych wskazań co do należytej interpretacji przebiegu, specyfiki, jak i katalogu czynności mogących wypełnić definicję „prezentacji” suplementu diety.

    Źródłem niepewności i potencjalnych problemów interpretacyjnych wydaje się być także otwarty katalog „czynności mogących budzić skojarzenia z wykonywaniem zawodu lekarza…” oraz brak transparentnej definicji i jasno zdefiniowanego katalogu „przedmiotów, znaków, symboli mogących budzić skojarzenia z wykonywaniem zawodu lekarza” w kontekście procesu „prezentacji” suplementu diety przez przedstawicieli zawodów medycznych czy też pozycjonowania suplementu diety pod wspólną marką i symboliką graficzną z placówką wykonującą działalność leczniczą. Nieuzasadnione i niekorzystne z perspektywy pacjenta i szeroko rozumianego zdrowia publicznego wydaje się penalizowanie sytuacji, w której wykwalifikowany, dyplomowany przedstawiciel zawodu medycznego, zgodnie z aktualną wiedzą medyczną, edukuje swoich pacjentów na temat zasad prawidłowego uzupełniania niedoborów minerałów i witamin poprzez omówienie i „prezentacje” suplementów diety pozostających w dyspozycji danej placówki medycznej. Obecność marki, loga czy nazwy placówki medycznej lub też imienia i nazwiska lekarza na danym suplemencie diety stanowi naturalną motywację do utrzymania jakości oferowanego produktu i transparentności prowadzonej komunikacji na najwyższym możliwym poziomie – jakiekolwiek odejście od najwyższych standardów w tym wypadku niesie bowiem daleko idące i dotkliwe konsekwencje reputacyjne – zarówno w przypadku lekarza, jak i placówki leczniczej.

    Oczywiste i naturalne wątpliwości generować będą także nieprecyzyjne zwroty takie jak m. in. „w wydzielonych miejscach” czy „w bezpośrednim sąsiedztwie” zastosowane przez regulatora w projekcie nowelizacji Ustawy.  Zwroty te generować będą chaos interpretacyjny, który doprowadzi do systematycznej destandaryzacji procedur i zasad dystrybucji suplementów diety, odnosząc skutek odwrotny do zamierzonego przez regulatora.

    Biorąc pod uwagę powyższe, proponujemy wykreślenie i rezygnację z dalszego procedowania podpunktów 2-6 w art. 2 pkt. 6 oraz wykreślenie i rezygnację z dalszego procedowania podpunktów 2-4 z art. 2 pkt. 7.

    Art. 1 pkt 2)

    Uwaga dotyczy: Art. 27a ust. 1

    OBECNE BRZMIENIE:

    Prezentacja lub reklama suplementu diety przedstawia suplement diety w sposób rzetelny i nie może wprowadzać w błąd, w szczególności musi być zgodna z wymogami rozporządzenia nr 1169/2011 i rozporządzenia nr 1924/2006.”.

    UWAGI:

    Powołanie się na konieczność zgodności reklamy lub prezentacji z aktualnie obowiązującymi powszechnymi przepisami prawa (wskazane rozporządzenia są stosowane wprost w krajowym porządku prawnym) powoduje, że cały projektowany przepis wydaje się zbędny. Reklama i prezentacja suplementów diety musi być zgodna ze wskazanymi aktami prawnymi, a jednym z elementów określonych w tych przepisach jest fakt, iż reklama lub prezentacja środków spożywczych nie może wprowadzać w błąd i musi przedstawiać dany produkt w sposób rzetelny. Rozporządzenia UE w swojej naturze mają konieczność stosowania ich w poszczególnych państwach członkowskich wprost, a zatem powtórzenie tego obowiązku w ustawie krajowej nie jest celowe.

    Uwaga dotyczy: Art. 27a ust. 2

    OBECNE BRZMIENIE:

    Prezentacja lub reklama suplementu diety zawiera informację o następującej treści: „Suplement diety jest środkiem spożywczym, którego celem jest uzupełnienie normalnej diety. Suplement diety nie ma właściwości leczniczych.”.

    PROPONOWANA POPRAWKA:

    Wykreślenie

    albo zmiana treści:

    Reklama suplementu diety zawiera informację o następującej treści: „Suplement diety ma na celu uzupełnienie normalnej diety. Suplement diety nie ma właściwości leczniczych.”.

    UWAGI:

    Proponowany przepis sprawia wrażenie, że obowiązek ten plasuje suplementy podobnie do papierosów, których opakowanie musi zawierać ostrzeżenie przed paleniem. Tego typu rozwiązanie w odniesieniu do produktów odgrywających istotną rolę prozdrowotną jest wyjątkowo krzywdzące. Stąd też proponuje się wykreślenie tego przepisu.

    Ewentualnie:

    Niecelowym jest, aby podmiot prowadzący reklamę lub prezentujący dany suplement diety jednocześnie wskazywał, że ten suplement diety jest środkiem spożywczym. Pojęcie suplementu diety zawiera w sobie informację, że jest on środkiem spożywczym.  Proponuje się skrócenie tej informacji poprzez pominięcie słów „jest środkiem spożywczym,”;

    O ile w reklamie umieszczenie przewidzianej w przepisie informacji jest wykonalne, to nie zawsze tak będzie w przypadku „prezentacji”, która może być rozumiana w różny sposób. W przypadku braku wykreślenia z zakresu tego przepisu słowa „Prezentacja” należy zwrócić uwagę, iż brzmienie przepisu może mieć zastosowanie  wyłącznie do reklamy. Taki zapis budzi poważne wątpliwości interpretacyjne związane z praktycznym zastosowaniem tego przepisu i w związku z tym proponujemy jego odpowiednie przeredagowanie.

    Uwaga dotyczy: Art. 27a ust. 3

    OBECNE BRZMIENIE

    W przypadku prezentacji lub reklamy w formie audiowizualnej suplementu diety informację, o której mowa w ust. 2:

    1) umieszcza się poziomo, nieruchomo, w dolnej części prezentacji lub reklamy, na płaszczyźnie stanowiącej nie mniej niż 20% jej powierzchni;

    2) umieszcza się w taki sposób, aby tekst był czytelny, wyróżniał się od kolorystyki reklamy i tła płaszczyzny, w kolorze czarnym na białym tle lub w kolorze białym na czarnym tle, o grubości stanowiącej 20–25% jej wysokości;

    3) ukazuje się na ekranie przez cały czas emisji prezentacji lub reklamy;

    4) odczytuje się w sposób wyraźny w języku polskim, a czas trwania przekazu tej informacji nie może być krótszy niż 5 sekund;

    5) odczytuje się podczas prezentowania opakowania suplementu diety.

    PROPONOWANA POPRAWKA:

    W przypadku prezentacji lub reklamy w formie audiowizualnej suplementu diety informację, o której mowa w ust. 2:

    1) umieszcza się poziomo, nieruchomo, w dolnej części prezentacji lub reklamy, na płaszczyźnie stanowiącej nie mniej niż 20% jej powierzchni;

    2) umieszcza się w taki sposób, aby tekst był czytelny, wyróżniał się od kolorystyki reklamy i tła płaszczyzny, w kolorze czarnym na białym tle lub w kolorze białym na czarnym tle, o grubości stanowiącej 20–25% jej wysokości;

    3) ukazuje się na ekranie w trakcie emisji prezentacji lub reklamy przez co najmniej 5 sekund;

    4) odczytuje się w sposób wyraźny w języku polskim, a czas trwania przekazu tej informacji nie może być krótszy niż 5 sekund;

    5) odczytuje się podczas prezentowania opakowania suplementu diety.

    UWAGI:

    Projektowany przepis wskazuje zasady, w jaki sposób ma być wyświetlany komunikat określony w ust. 2. Proponuje się wprowadzenie jednocześnie minimalnego czasu przez jaki taki napis powinien pojawiać się w treści reklamy lub prezentacji audiowizualnej. Mając na uwadze powierzchnię jaką ma zajmować ten komunikat oraz tło na jakim powinien być prezentowany, wprowadzenie zasady, iż powinien on być wyświetlany przez cały czas emisji reklamy lub prezentacji audiowizualnej może istotnie utrudnić bądź uniemożliwiać prowadzenie tych działań. Zasadnym jest więc określenie czasu w jakim napis tej treści powinien umieszczony. Czas ten powinien być nie krótszy niż 5 sekund (odpowiednie zastosowanie rozwiązania z reklamy lekowej);

    Proponuje się wykreślenie pkt 5 projektowanego przepisu lub wprowadzenie ograniczeń lub interwałów czasowych do odczytywania tej informacji podczas prezentacji opakowania suplementu diety. Pozostawienie obecnego zapisu spowoduje, że informacja będzie musiała być emitowana w sposób ciągły co zamiast wzmocnienia przekazu spowoduje jego nieczytelność.

    Uwaga dotyczy: Art. 27a ust. 5

    OBECNE BRZMIENIE:

    W przypadku prezentacji lub reklamy suplementu diety w formie wizualnej informację, o której mowa w ust. 2:

    1) umieszcza się poziomo, w dolnej części prezentacji lub reklamy, na płaszczyźnie stanowiącej nie mniej niż 20% jej powierzchni;

    2) umieszcza się w taki sposób, aby tekst był czytelny, wyróżniał się od kolorystyki reklamy i tła płaszczyzny, w kolorze czarnym na białym tle lub w kolorze białym na czarnym tle.

    PROPONOWANA POPRAWKA:

    W przypadku prezentacji lub reklamy suplementu diety w formie wizualnej informację, o której mowa w ust. 2:

    1) umieszcza się poziomo, w dolnej części prezentacji lub reklamy, na płaszczyźnie stanowiącej nie mniej niż 20% jej powierzchni;

    2) umieszcza się w taki sposób, aby tekst był czytelny, wyróżniał się od kolorystyki reklamy i tła płaszczyzny, w kolorze czarnym na białym tle lub w kolorze białym na czarnym tle.

    UWAGI:

    Proponuje się wykreślenie konieczności umieszczania informacji w kolorze czarnym na białym tle lub kolorze białym na czarnym tle. Wystarczające jest stwierdzenie, że tekst ma być czytelny i aby wyróżniał się od kolorystyki reklamy i tła płaszczyzny na której jest naniesiony.

    Ponadto podkreślenia wymaga fakt, iż obecna kolorystyka tła zrównuje suplementy diety, produkty jak najbardziej pożyteczne i bezpieczne dla zdrowia i życia osób je stosujących, z takimi produktami jak papierosy i alkohol czyli produkty w domyśle szkodliwe i niebezpieczne.

    Uwaga dotyczy: Art. 27a ust. 6 pkt 3.

    OBECNE BRZMIENIE:

    „nie zawiera prezentacji czynności mogących budzić skojarzenia z wykonywaniem zawodu lekarza, lekarza dentysty, farmaceuty, technika farmaceutycznego, felczera, pielęgniarki, położnej, ratownika medycznego, diagnosty laboratoryjnego, fizjoterapeuty, dietetyka, specjalisty zdrowia publicznego oraz innych osób wykonujących zawód medyczny, w tym badań, wypisywania recept, sprzedaży w aptece lub punkcie aptecznym”.

    UWAGI:

    Niniejszy przepis jest nieprecyzyjny i może budzić istotne wątpliwości interpretacyjne. Istnieje wiele czynności, które jakkolwiek byłyby prezentowane, mogą budzić skojarzenia z wykonywaniem zawodu lekarza i pozostałych wskazanych w przepisie. Należy określić bardziej precyzyjny, zapewne zamknięty katalog czynności, których nie można zamieszczać w prezentacji i reklamie albo wykreślić przedmiotowy przepis z projektowanej regulacji. W obecnym brzmieniu podważona może zostać bardzo duża ilość reklam i prezentacji suplementu diety, mimo braku złej woli ze strony twórcy reklamy/prezentacji. Obecny zapis może prowadzić do kontrowersyjnych interpretacji, nieporozumień i braku pewności w stosowaniu prawa.

    Uwaga dotyczy: Art. 27a ust. 6 pkt 6)

    OBECNE BRZMIENIE:

    „nie wprowadza w błąd co do właściwości lub statusu suplementu diety przez zawieranie wspólnego głównego członu z nazwą własną albo powszechnie stosowaną wyrobu medycznego, produktu leczniczego lub wspólnego znaku graficznego lub towarowego, kształtu graficznego lub opakowania wykorzystującego podobieństwo z oznaczeniem wyrobu medycznego lub produktu leczniczego.”.

    UWAGI:

    Wprowadzona regulacja jest nieczytelna. Trudno jest ustalić intencję projektodawcy tego przepisu. Czy przepis ten stanowi zakaz stosowania nazw parasolowych, czy też stosowanie takich nazw jest dozwolone, ale zabronione jest reklamowanie lub prezentacja suplementu diety zawierającego taką nazwę. Należy więc jednoznacznie określić zasady stosowania i konstruowania nazw suplementów diety oraz stosowania znaków graficznych itp. Normy w tym zakresie powinny być przejrzyste i w sposób jasny wyrażone w ustawie. Prezentowany zapis budzi wątpliwości interpretacyjne co do zakresu stosowania wprowadzanego przepisu. Leki są produktami tak powszechnymi, że czasem trudno jest mieć 100% pewność, że nazwa suplementu z całą pewnością nie ma jakiegokolwiek elementu wspólnego z jakimkolwiek lekiem dostępnym w obrocie.

    Proponuje się więc wykreślenie przedmiotowego przepisu z projektu ustawy albo jego odpowiednie przeredagowanie w taki sposób, aby jego brzmienie jednoznacznie określało możliwość reklamowania i prezentacji przy wykorzystaniu nazw i oznaczeń parasolowych, co do których właściwy Organ nie wniósł zastrzeżeń.

    Możliwe, że warto byłoby wprowadzić mechanizm np. badania rynku w zakresie nazw suplementów, a jeśli badanie to (na jasno określonych zasadach) byłoby przeprowadzone, to producent nie ponosiłby odpowiedzialności za ewentualne wątpliwości dotyczące prawidłowości nazwy produktu.

    Uwaga dotyczy: Art. 27a ust. 7.

    OBECNE BRZMIENIE:

    „Prezentacja lub reklama suplementów diety nie może być prowadzona:

    1) w jednostkach systemu oświaty;

    2) w podmiotach wykonujących działalność leczniczą;

    3) w aptekach i w punktach aptecznych, z wyjątkiem prezentowania suplementów diety w wydzielonych miejscach umieszczonych w polu widzenia kupującego, które muszą być oddzielone od miejsc, na których są prezentowane produkty lecznicze, wyroby medyczne i kosmetyki, i nie mogą znajdować się w bezpośrednim sąsiedztwie punktu obsługi klienta;

    4) sklepach zielarsko–medycznych, sklepach specjalistycznych zaopatrzenia medycznego i sklepach ogólnodostępnych, o których mowa w art. 71 ust. 1 ustawy z dnia 6 września 2001 r. – Prawo farmaceutyczne (Dz. U. z 2022 r. poz. 2301), z wyjątkiem prezentowania suplementów diety w wydzielonych miejscach umieszczonych w polu widzenia kupującego, które nie mogą znajdować się w bezpośrednim sąsiedztwie punktu obsługi klienta.”.

    PROPONOWANA POPRAWKA:

    Wykreślenie całości przepisu.

    UWAGI:

    Wprowadzone ograniczenia są bardziej restrykcyjne niż w przypadku leków. Nielogicznym wydaje się, by w aptece lub w punktach aptecznych, czy nawet o sklepach zielarskich i supermarketach, nie można było prowadzić reklamy suplementów diety zgodnie z przyjętymi w ustawie zasadami. Podobne restrykcje dotyczą wyłącznie leków i wyrobów medycznych, które są refundowane. Wprowadzenie takich zapisów uniemożliwi nawet przekazywanie informacji o produkcie pacjentowi ponieważ to wymaga prezentacji wizualnej suplementu diety. Potraktowanie wszystkich suplementów diety bardziej restrykcyjnie niż produktów leczniczych jest niczym nieuzasadnione.

    Podobnie prezentuje się sytuacja dotycząca braku możliwości znajdowania się suplementów diety w sąsiedztwie punktu obsługi klienta – szczególnie w placówkach tzw. obrotu pozaaptecznego. Jest niczym nieuzasadnione stygmatyzowanie suplementów jako produktów potencjalnie niebezpiecznych. Raz jeszcze podkreślamy, że są to produkty z założenia prozdrowotne, pomagające zbilansować codzienną dietę, nie zaś szkodliwe. Wskazać należy, że nawet leki mogą znajdować się w pobliżu punktu obsługi klienta. Dodać należy również, iż ustawa absolutnie nie precyzuje również co należy uznać za punkt obsługi klienta. Czy jest to wyodrębnione stanowisko o nazwie „Punkt Obsługi Klienta” funkcjonujące np. marketach wielkopowierzchniowych czy też dotyczy to miejsc, w których klient ma zapłacić za towar czy też w miejscach, w którym może zwrócić się o pomoc i informacje nawet te niezwiązane z danym suplementem diety.

    Proponuje się wykreślenie wyżej określonych ograniczeń z projektu ustawy.

    Art. 2 pkt 5)

    Uwaga dotyczy: Art. 31a.

    OBECNE BRZMIENIE:

    „1. W przypadku zobowiązania podmiotu, o którym mowa w art. 29 ust. 1, do przedłożenia opinii, o której mowa w art. 31 ust. 1 pkt 2 lub ust. 2, termin na jej przedłożenie wynosi 6 miesięcy od dnia doręczenia wniosku o wydanie tej opinii jednostce naukowej lub Prezesowi Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, o którym mowa w ust. 3.

    1. Podmiot, o którym mowa w art. 29 ust. 1, zobowiązany do przedłożenia opinii, o której mowa w art. 31 ust. 1 pkt 2 lub ust. 2, przekazuje wniosek o wydanie tej opinii za pośrednictwem Głównego Inspektora Sanitarnego, w terminie 14 dni od dnia otrzymania pisma ze zobowiązaniem do jej przedłożenia.
    2. Główny Inspektor Sanitarny przekazuje wniosek podmiotu o wydanie opinii, o której mowa w art. 31 ust. 1 pkt 2 lub ust. 2, do wskazanej przez podmiot, o którym mowa w art. 29 ust. 1, jednostki naukowej lub Prezesowi Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych w terminie 14 dni od dnia otrzymania tego wniosku. W przypadkach innych niż wskazane w ust. 4 i 5 korespondencja w sprawie realizacji tego wniosku jest prowadzona bezpośrednio pomiędzy podmiotem, o którym mowa w art. 29 ust. 1, a jednostką naukową lub Prezesem Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych.
    3. W przypadku, gdy jednostka naukowa lub Prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych uzna, że nie jest możliwe wydanie opinii, o której mowa w art. 31 ust. 1 pkt 2 lub ust. 2, w terminie, o którym mowa w ust. 1, informuje pisemnie Głównego Inspektora Sanitarnego oraz podmiot, o którym mowa w art. 29 ust. 1, wskazując termin wykonania opinii, uwzgledniający, że okres na przedłożenie opinii nie może być łącznie dłuższy niż 12 miesięcy od dnia otrzymania wniosku o wydanie opinii, o którym mowa w ust. 3.
    4. Jednostka naukowa lub Prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych przekazuje opinię do podmiotu, o którym mowa w art. 29 ust. 1, oraz kopię opinii do wiadomości Głównego Inspektora Sanitarnego, w terminie, o którym mowa w ust. 4.
    5. Niewykonanie w terminie obowiązku, o którym mowa w ust. 2, skutkuje domniemaniem, że kwalifikacja środka spożywczego zaproponowana przez podmiot działający na rynku spożywczym jest nieprawidłowa oraz, że środek spożywczy nie spełnia wymagań dla danego rodzaju środka spożywczego. W takim przypadku Główny Inspektor Sanitarny powiadamia podmiot, o którym mowa w art. 29 ust. 1, o zakończeniu postępowania.”.

    UWAGI:

    Wprowadzenie terminów w jakich powinna być przedłożona opinia jednostki naukowej lub Prezesa URPL bez jednoczesnego określenia terminu w jakim instytucje te powinny wydać opinię oraz wskazania jakie konsekwencje będą związane z niedotrzymaniem tego terminu jest istotnym błędem legislacyjnym mogącym mieć poważne skutki dla przedsiębiorców. Przepis ten stwarza istotne ryzyko podważenia prawidłowości powiadomienia.

    Kolejnym niezrozumiałym rozwiązaniem jest liczenie terminów na dostarczenie opinii od daty doręczenia wniosku o jej wydanie do danej instytucji, przy czym podmiot zobowiązany ma złożyć stosowny wniosek o do Inspekcji Sanitarnej i to Inspekcja będzie go przekazywała do danej instytucji (wniosek jest składany za pośrednictwem GIS, a podmiot niekoniecznie będzie posiadał wiedzę, kiedy wniosek zostanie przekazany dalej). Jednocześnie brakuje określenia jakie konsekwencje będą związane z nieprzekazaniem wniosku przez Inspekcję Sanitarną w terminie określonym w projektowanym przepisie;

    W projektowanych przepisach brakuje jednocześnie możliwości zakwestionowania danej opinii przez podmiot zobowiązany do jej przedłożenia (drogi odwoławczej).

    Projektowane przepisy nie uwzględniają również możliwości przedłożenia opinii zagranicznych instytutów naukowych, a taka możliwość jest zawarta w art. 31 ust. 4 zmienianej ustawy;

    Kolejne wątpliwości budzi proponowany przepis określający skutki, jakie niesie za sobą niezłożenie w określonym terminie wniosku o wydanie opinii przez podmiot zobowiązany do jej przedłożenia. Z projektowanych przepisów wynika, że termin na złożenie takiego wniosku jest terminem zawitym, niepodlegającym przywróceniu. Konsekwencją jego niedotrzymania jest domniemanie, że kwalifikacja środka spożywczego zaproponowana przez podmiot działający na rynku spożywczym jest nieprawidłowa oraz, że środek spożywczy nie spełnia wymagań dla danego rodzaju środka spożywczego i zakończeniem postępowania. Wydaje się, że restrykcja taka jest zbyt daleko idąca.

    Podmiot zobowiązany powinien mieć zakreślony termin na złożenie odpowiedniego wniosku ale powinien to być termin instrukcyjny, a jego ewentualne niedotrzymanie nie powinno tak jednoznacznie negatywnie wpływać na postępowanie.

    Ponadto postulujemy aby Organ, w przypadku powstania jakichkolwiek wątpliwości, miał obowiązek wystąpienia w pierwszej kolejności do producenta, aby ten w ramach prowadzonego postępowania wyjaśniającego nadesłał dodatkowe wyjaśnienia lub dokumenty.

    Proponujemy więc przeredagowanie projektowanego przepisu zgodnie z powyższymi uwagami.

    Art. 5 pkt 7) lit b).

    Uwaga dotyczy: Art. 103 ust. 1a.

    OBECNE BRZMIENIE:

    „Kto prowadzi prezentację lub reklamę niezgodną z wymaganiami określonymi w art. 27a podlega karze pieniężnej w wysokości od 10 000 zł do 1 000 000 zł.”.

    PROPONOWANA POPRAWKA:

    „Kto prowadzi prezentację lub reklamę niezgodną z wymaganiami określonymi w art. 27a podlega karze pieniężnej w wysokości do 200 000 zł. W przypadkach mniejszej wagi można odstąpić od nałożenia kary”.

    UWAGI:

    Wysokość kary pieniężnej i jej obligatoryjny charakter są propozycjami zbyt restrykcyjnymi. Kara powinna odstraszać ale jednocześnie nie powinna prowadzić stwarzać ryzyka całkowitej upadłości firm. Wprowadzenie górnych widełek na tak wysokim poziomie bez jednoczesnego określenia, że dotyczy to najcięższych przewinień może prowadzić do nakładania kar w wysokości nieproporcjonalnie wysokiej w stosunku do stwierdzonych uchybień. Ponadto wprowadzenie obligatoryjności kary w wysokości minimum 10 000 PLN za każde, nawet najdrobniejsze uchybienie jest rozwiązaniem bardzo rygorystycznym i niebezpiecznym dla przedsiębiorców. Tym bardziej, że uchybienie może wynikać z projektowanych niejednoznacznych przepisów mogących prowadzić do kontrowersyjnych rozwiązań przyjmowanych w praktyce przez Inspekcję Sanitarną. Postulujemy więc ograniczenie górnej wysokości kar pieniężnych, rezygnację z dolnych oraz wprowadzenie możliwości nałożenia kary, a nie obowiązku.

    Art. 3 pkt 2)

    OBECNE BRZMIENIE:

    „Do powiadomień złożonych do Głównego Inspektora Sanitarnego na podstawie art. 29 ustawy zmienianej w art. 1, do dnia wejścia w życie niniejszej ustawy, stosuje się przepisy ustawy zmienianej w art. 1, w brzmieniu nadanym niniejszą ustawą.”.

    UWAGI:

    Wprowadzenie takiego rozwiązania jest niezgodne z zasadą, iż prawo nie działa wstecz. Do postępowań wszczętych i nadal niezakończonych przez Inspekcję Sanitarną powinny mieć zastosowanie przepisy dotychczasowe, tym bardziej, że projektowane rozwiązania są mniej korzystne dla podmiotów dokonujących powiadomień od tych, które obowiązują w chwili obecnej.

     

    Zobacz: 01.02.2023 Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy o zmianie ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia (UD 433)

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery