• PL
  • EN
  • szukaj

    Najlepsze polskie firmy nagrodzone przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców

    Warszawa, 12 maja 2022 r.

     

    NAJLEPSZE POLSKIE FIRMY NAGRODZONE
    PRZEZ ZWIĄZEK PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW

     

    W czwartek wieczorem poznaliśmy laureatów drugiej edycji autorskiego programu Dobra Firma. Nagrody Związku Przedsiębiorców i Pracodawców wręczono najlepszym innowatorom, inwestorom, pracodawcom oraz najbardziej efektywnym przedsiębiorstwom. Wśród nagrodzonych znalazły się spółki m.in. z branży audiowizualnej, ciepłowniczej, tytoniowej, hodowli roślin czy konserwacji sprzętu przemysłowego.

    Tym, co wyróżnia nagrodzone w tym roku firmy, jest nastawienie na rozwój, otwartość i gotowość na zmiany oraz przedsiębiorczość decydentów. Bez tych czynników, o czym mówił przed galą prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Cezary Kaźmierczak, nie byłoby sukcesu.

    Jak przypomniał, ostatnie lata wraz z dynamiczną sytuacją gospodarczo-polityczną nie są dla przedsiębiorców sprzyjające. „Przed chwilą zmagaliśmy się z pandemią. Teraz, przez wojnę za naszą wschodnią granicą, Polska stała się krajem frontowym. Do tego towarzyszy nam już od kilku miesięcy dwucyfrowa inflacja. W tych okolicznościach szczególnie trzeba więc zwracać uwagę na prężnie działające polskie firmy” – powiedział.

    Uwaga należy się również tym, które działają w mniejszych miastach, dostarczając innowacyjnych produktów i usług. To firmy płacące podatki oraz zapewniające miejsca pracy lokalnym społecznościom, często nie mające jednak wielkiej siły przebicia w mediach. Właśnie takie przedsiębiorstwa honorujemy już od 2020 roku w ramach naszego autorskiego programu Dobra Firma” – dodał.

    Mówi się często, że przedsiębiorczość to narodowa cecha Polaków – osiągnięcia naszych laureatów i nagrodzonych są na to dowodem” – podkreślił Cezary Kaźmierczak.

    Wybór laureatów programu Dobra Firma odbywa się w kilku etapach. W ramach procesu kwalifikacyjnego eksperci Związku przeanalizowali kilkuletnie wyniki finansowe dostarczone przez wywiadownię gospodarczą  InfoCredit, a także profile działalności, potencjał innowacyjny i rozwojowy oraz reputację szerokiej listy firm z całej Polski. Analizowane były firmy małe oraz, razem,  średnie i duże. Po wstępnej ocenie danych zespół ekspertów wybrał 114 laureatów plebiscytu, z której finalnie wyłonionych zostało 9 zwycięzców.

    W 2022 roku w gronie najlepszych firm znalazły się:

    KATEGORIA NAJLEPSZY INNOWATOR

    FIRMY MAŁE

    Mentor Systemy Audiowizualne
    Polski producent nowoczesnych pracowni językowych i  systemów konferencyjnych. Bezpośredni importer tablic interaktywnych i monitorów interaktywnych.

    FIRMY ŚREDNIE I DUŻE

    Introl – Energomontaż Spółka z o.o.
    Działający od 1945 roku polski wykonawca obiektów i instalacji energetycznych realizujący największe  innowacyjne zamówienia liderów rynku.

    KATEGORIA NAJLEPSZY INWESTOR I FIRMA WSPIERAJĄCA INWESTYCJE

    FIRMY MAŁE

    BUSZREM S.A. 
    Działający od 30 lat wiodący i dynamicznie rosnący polski producent kostki brukowej, płyt betonowych, galanterii betonowej oraz małej architektury o wyjątkowym wzornictwie a także developer i realizator wielu inwestycji mieszkaniowych.

    FIRMY ŚREDNIE I DUŻE

    British American Tobacco Polska Trading Sp. z o.o
    Za konsekwentne inwestycje w rozwój jednego z największych i najnowocześniejszych zakładów produkcyjnych w przemyśle tytoniowym w Polsce i Europie.

    KATEGORIA NAJLEPSZY PRACODAWCA

    FIRMY MAŁE

    Polor Spółka z o.o.
    Działający od 25 lat importer i serwisant nowoczesnych urządzeń czyszczących, chemii profesjonalnej oraz padów czyszczących dla biur, hoteli i przemysłu.

    FIRMY ŚREDNIE I DUŻE

    Beumer Group
    Polski oddział międzynarodowej firmy rodzinnej specjalizującej się w produkcji i serwisie zaawansowanych urządzeń dla przemysłu i logistyki. 

    KATEGORIA NAJBARDZIEJ EFEKTYWNA FIRMA

    FIRMY MAŁE

    Gospodarstwo Szkółkarskie Grzegorz Kurowski
    Polska firma rodzinna, producent roślin iglastych działający od 1960 roku, eksportujący swoje produkty na kilkanaście rynków zagranicznych.

    FIRMY ŚREDNIE I DUŻE

    Polskie Zakłady Zbożowe Spółka z o.o. w Wałczu
    Działająca od 1945 roku polski producent pasz i mąk a także właściciel ferm drobiu. Firma konsekwentnie inwestująca w regionie i zdobywająca nowe rynki.

    Nagrodę specjalną otrzymała firma Grupa Wydawnicza Słowo.

    Partnerami Głównymi Nagród Dobra Firma są: Polski Fundusz Rozwoju, Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości, Agencja Rozwoju Przemysłu SA, PKN ORLEN, PKO Bank Polski, Huawei i Allegro. Partnerem merytorycznym jest InfoCredit.

    Organizatorem Nagród Dobra Firma jest Związek Przedsiębiorców i Pracodawców. ZPP jest najszybciej rozwijającą się i najbardziej aktywną organizacją polskich przedsiębiorców, założoną w 2010 roku. Zrzesza ponad 52 tysiące firm, 16 organizacji regionalnych i 21 organizacji branżowych. Publikujemy co roku ponad kilkadziesiąt raportów, opracowań czy filmów oraz kilkaset stanowisk i opinii legislacyjnych. Organizujemy liczne debaty i spotkania. Celem ZPP jest uczynienie Polski krajem z najlepszymi warunkami prowadzenia biznesu i systemem podatkowym w Europie. ZPP jest organizacją apolityczną, wspierającą wolny rynek i zdrowy rozsądek, niezależnie od podziałów politycznych. ZPP jest członkiem Rady Dialogu Społecznego, posiada swoje przedstawicielstwo w Brukseli.   

    Wkład ZPP w konsultacje Komisji na temat podatku VAT w erze cyfrowej

    Warszawa, 9 maja 2022

     

    Wkład ZPP w konsultacje Komisji na temat podatku VAT w erze cyfrowej

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) ma przyjemność wziąć udział w konsultacjach społecznych dotyczących propozycji “VAT w erze cyfrowej” ogłoszonej przez Komisję Europejską. Poza odpowiedziami udzielonymi w ankiecie, chcielibyśmy w szczególności podzielić się opinią na temat prac nad Jednolitą Unijną Rejestracją VAT oraz procedurą Import One Stop Shop (IOSS). Ponadto chcielibyśmy zwrócić uwagę na obecne funkcjonowanie procedur UOSS oraz IOSS. Skupimy się na tym, w jaki sposób można zmodyfikować te mechanizmy, aby lepiej służyły swoim celom.

    Po wejściu w życie pakietu VAT w handlu elektronicznym sposób funkcjonowania IOSS oraz UOSS przeszedł przez pewne zmiany. Wprowadzenie obu procesów niewątpliwie uprościło rejestrację i rozliczanie podatku VAT. Niemniej jednak, wspólnie z naszymi członkami, znaleźliśmy pewne kwestie, które nie zapewniają przedsiębiorstwom pewności prawnej i mogą prowadzić do powstawania luk w stosowaniu prawa.

    Po pierwsze, w naszej ocenie funkcjonowanie kilku równoczesnych rejestracji OSS jest zbędne. Podmioty spoza UE mogą, zgodnie z obecnie funkcjonującymi przepisami dotyczącymi podatku VAT po wprowadzeniu pakietu VAT w handlu elektronicznym, ustanowić trzy różne rejestracje w celu wypełniania obowiązków związanych z podatkiem VAT w UE; są to rejestracje nieunijne OSS, UOSS i IOSS. Naszym zdaniem w stwarza to niepotrzebne komplikacje dla firm. Z tego powodu uważamy, że korzystne byłoby zintegrowanie tych różnych systemów, tak aby wszystkie rodzaje dostaw mogły być zgłaszane za pośrednictwem punktu kompleksowej obsługi (One Stop Shop), w tym towary importowane, usługi i sprzedaż krajowa.

    Po drugie, przedsiębiorcy mają problemy z raportowaniem not uznaniowych i korekt z tytułu zwrotów produktów, błędów w fakturowaniu i rabatów pofakturowych. Obecne przepisy wymagają korekty, aby możliwe było stworzenie podziału według kraju i okresu. Powoduje to niepotrzebne obciążenia dla firm, które muszą wypełniać swoje zobowiązania podatkowe. W praktyce oznacza to obciążanie firm koniecznością wykonywania uciążliwych zadań sprawozdawczych w odniesieniu do not kredytowych, których przetwarzanie może trwać dłużej niż sporządzenie samej deklaracji wykazującej należny podatek. Zalecamy złagodzenie obowiązku dzielenia uznań środków według okresów, co usprawni proces składania deklaracji w punkcie kompleksowej usługi.

    Punkt Kompleksowej Usługi (IOSS)

    Pozytywnie oceniamy usprawnienia wprowadzone wraz z wdrożeniem systemu IOSS, takie jak wprowadzenie możliwości naliczania i odprowadzania podatku VAT przy sprzedaży. Niemniej jednak chcielibyśmy poruszyć kwestie, które w obecnym porządku prawnym nadal stanowi utrudnione funkcjonowanie firmom.

    Po pierwsze, chcielibyśmy zwrócić uwagę na kwestię podwójnego opodatkowania. Informatyczne systemy podatkowe w niektórych państwach członkowskich UE nie są jeszcze gotowe do wdrożenia procedury IOSS. W efekcie deklaracje celne H1 dotyczące przesyłek kwalifikujących się do systemu IOSS nie uwzględniają kodów identyfikacyjnych IOSS i mogą prowadzić do podwójnego opodatkowania firm.

    UE poczyniła wiele starań, aby wdrożyć mechanizm wspierający zwrot podwójnego podatku. Niemniej jednak powinno być to jedynie rozwiązanie tymczasowe i należy zastąpić je przez rozpowszechniony na szeroką skalę system IOSS w całej UE. Wynika to z faktu, że podwójne opodatkowanie powoduje obciążenia administracyjne dla podmiotów zobowiązanych do składania deklaracji podatkowych. Ponadto podatnicy mogą być narażeni na sankcje wynikające z braku komplementarności w funkcjonowaniu deklaracji celnych H1 na poziomie wymaganym przez UE. Z tego właśnie powodu numery IOSS powinny być rozpoznawane przez systemy informatyczne we wszystkich państwach członkowskich UE, aby umożliwić harmonizację stosowanie przepisów i ostatecznie uprościć funkcjonowanie przedsiębiorstw transgranicznych.

    Innym czynnikiem powodującym niedogodności w funkcjonowaniu europejskich przedsiębiorców jest potencjalne nadużycia związane z używaniem numerów IOSS. Zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami może dojść do tego, że numer IOSS zostanie użyty celowo w sposób niewłaściwy, jak również przez pomyłkę – obecnie system IOSS jest funkcją opcjonalną. Ponadto numery nie są poufne, a wśród posiadaczy systemu IOSS brakuje przejrzystości. Z tego powodu organy celne nie mogą zweryfikować faktycznego posiadacza numeru ani płatności za przesyłkę VAT, a jedynie to, czy numer jest ważny. Powyższe czynniki przyczyniają się do zwiększonego prawdopodobieństwa wystąpienia przypadków nadużycia numerów IOSS w celu uniknięcia płacenia podatku VAT na granicy celnej. Z tego powodu księgowość IOSS jest częściej kontrolowana, co może wiązać się z dodatkowymi obciążenia dla firm. Podmiot rejestrujący w systemie IOSS będzie musiał wyjaśnić różnice pomiędzy danymi celnymi UE a deklaracjami IOSS. Konieczne będzie udowodnienie, dlaczego nie są oni odpowiedzialni za niewłaściwe wykorzystanie systemu IOSS.

    Wreszcie, w UE istnieją rozbieżności między przepisami celnymi a unijnym podatkiem VAT. Jest to widoczne na przykładzie przesyłek niekwalifikujących się do systemu IOSS o wartości poniżej 150 EUR, takich jak B2B i produkty objęte podatkiem akcyzowym, wymagających bezpośredniej odprawy w kraju docelowej dostawy w ramach podatku VAT oraz nowej zasady właściwego urzędu celnego, podkreślonej w art. 212 ust. 4 UCC/IA.

    Naszym zdaniem należy wzmocnić funkcjonowanie systemów IOSS i UOSS w celu ujednolicenia obowiązków podatników w całej UE, a tym samym ułatwienia im wypełniania obowiązków i usunięcia istniejących utrudnień w prowadzeniu działalności gospodarczej.

    Propozycje dotyczące poprawy funkcjonowania systemów UOSS i IOSS

    Unijny punkt kompleksowej obsługi został wprowadzony w życie z początkiem lipca 2021 r. Dzięki temu uproszczono proces rozliczania podatku VAT dla przedsiębiorców. System IOSS stanowi również podstawę dla jednolitej rejestracji VAT w UE. W oparciu o naszą wiedzę i doświadczenie członków naszej organizacji zalecamy rozszerzenie zakresu stosowania systemu UOSS o przypadki, które zostały uwzględnione w reformie pakietu VAT w handlu elektronicznym od 1 lipca 2021 r. Proponujemy włączenie dokumentu sprawozdawczości wewnątrzunijnych transferów własnych zapasów, jak również sprawozdawczości i płatności podatku VAT należnego z tytułu jakiejkolwiek dalszej sprzedaży B2C z miejsca przechowywania do lokalnego klienta. Ma to na celu zniesienie obowiązku lokalnej rejestracji dla podmiotów nieposiadających lokalnego zakładu do przeprowadzania tego typu operacji handlowych. Stwierdzamy, że system UOSS obsługujący sprzedaż krajową przez podmioty nieposiadające siedziby przyniesie pozytywne efekty, o ile nie wprowadzi się zharmonizowanego krajowego mechanizmu odwrotnego obciążenia w całej UE, w ramach którego klient sam rozlicza podatek VAT należny z tytułu zakupu. Naszym zdaniem, korzystne byłoby zapobieganie obowiązkowi rejestracji w ten sam sposób zarówno w przypadku sprzedaży B2B, jak i dostaw B2C. Przedsiębiorstwa często wykonują operacje handlowe ze swoimi kontrahentami, nie znając ich rzeczywistego statusu biznesowego w momencie sprzedaży. Z tego powodu reforma wprowadzająca zmiany w zakresie dostaw B2C zlikwidowałaby wiele dodatkowych obciążeń związanych z rejestracją VAT dla przemysłu UE i wzmocniła handel transgraniczny.

    Harmonizacja rejestracji VAT poprzez ujednolicenie tego procesu umożliwiłaby zniesienie wymogów administracyjnych. Pozwoliłoby to w pełni wykorzystać potencjał europejskich przedsiębiorców i zminimalizować możliwe do uniknięcia bariery dla organów podatkowych, rządów i służb celnych. Przyniesie to zatem korzyści zarówno dla administracji, jak dla sektora prywatnego, co powinno być głównym celem regulacji. Dla rządów krajowych oznacza to utworzenie bardziej konkurencyjnego rynku UE, co doprowadziłoby do intensyfikacji wymiany handlowej, a tym samym do zwiększenia wpływów z podatków. Jednocześnie organy podatkowe odniosą korzyści z uproszczonych i zgodnych z przepisami procedur sprawozdawczych oraz ułatwień w transgranicznym przepływie towarów. W rezultacie dojdzie do zwiększenia ilości towarów i usług na rynku wewnętrznym.

    Z drugiej strony, napływ indywidualnych przesyłek pakietowych z krajów spoza UE zostanie ograniczony ze względu na dalszą dystrybucję tzw. “zachęt” w ramach bloku. Dzięki temu służby celne nie będą aż tak obciążone pracą, ponieważ zacznie napływać więcej przesyłek masowych niż indywidualnych. Oznacza to lepszy dostęp do rynku wewnętrznego i zwiększenie wymiany handlowej dla sektora prywatnego. MSP będą mogły korzystać z mniejszych zobowiązań podatkowych, dzięki czemu staną się bardziej konkurencyjne. Co więcej, klienci będą mieli większy wybór produktów po bardziej konkurencyjnych cenach, które będą również szybciej dostarczane.

    Rozszerzenie systemu UOSS na całą sprzedaż B2B i B2C jest korzystne i stosunkowo łatwe do przeprowadzenia w naszej sytuacji. Ewentualnie przewidujemy możliwość wprowadzenia krajowego obciążania zwrotnego w odniesieniu do dostaw B2B dla firm zarejestrowanych lokalnie na potrzeby podatku VAT w całej UE. Równie ważne jest wzmocnienie mechanizmu przekazywania towarów. Jesteśmy świadomi tego, że skuteczny system transgranicznego transferu towarów przyniósłby korzyści wynajmującym zapasy konsygnacyjne, dostawcom usług w zakresie e-mobilności, producentom rolnym, organizatorom imprez turystycznych, firmom zajmującym się mieniem ruchomym, klientom producentów opłat drogowych, detalistom i hurtownikom korzystającym ze zdalnej realizacji zamówień, a także firmom zaangażowanym w umowy sprzedaży lub zwrotu.

    Zgodnie z obowiązującymi przepisami podmioty mogą odzyskać podatek VAT poprzez lokalną rejestrację VAT w kraju, do którego przybywają. Wynika to z faktu, że transfer transgraniczny powoduje naliczenie podatku VAT, ale nie prowadzi do przepływu środków pieniężnych ani związanych z tym kosztów. Z drugiej strony, przepływ środków pieniężnych do strony wejściowej transferów dóbr własnych w systemie UOSS może nie być tak łatwy, jak w przypadku strony wyjściowej. Obecnie w systemie UOSS nie ma możliwości odzyskania podatku VAT należnego z tytułu transgranicznych transferów własnych towarów, dzięki czemu można by odzyskać podatek należny z tytułu transferów transgranicznych. Zdajemy sobie sprawę, że propozycja pełnego rozszerzenia systemu UOSS o funkcję odzyskiwania podatku VAT nie zyskałaby pełnego poparcia państw członkowskich. Opracowaliśmy jednak dwie możliwe strategie, które stanowiłby optymalne rozwiązanie tego problemu.

    Po pierwsze, uważamy, że należy wprowadzić zwolnienie z podatku VAT w odniesieniu do przewozu własnych towarów w kraju, do którego towar ma być dostarczony, tworząc w ten sposób obecnie równoważną pozycję przepływu środków pieniężnych z tytułu podatku VAT. Tego typu rozwiązanie niesie za sobą wiele korzyści. Z racji tego, że nie ma obowiązku zgłaszania i zwrotu podatku VAT z państwa członkowskiego UE, do którego towary są przywożone, firmy dokonujące transferu własnych towarów nie będą musiały ponosić kosztów związanych z przepływem środków pieniężnych. Biorąc pod uwagę fakt, że w prawie wszystkich przypadkach przepływy własnych towarów nie wiążą się z dochodami netto z tytułu podatku VAT, można zauważyć oczywiste podobieństwo do obecnej sytuacji. Dotyczy to kompensowania wyników i nakładów w tej samej deklaracji VAT. Od strony technicznej – rozszerzenie funkcjonalności systemu UOSS wymagałoby prostego dostosowania systemu. Można go wdrożyć w ramach szerszej inicjatywy na rzecz DRR. Z tego powodu w naszym odczuciu jest to najłatwiejsze do wdrożenia rozwiązanie zarówno dla  podatników, jak i na poziomie krajowych organów podatkowych.

    Nasza kolejna propozycja polega na ograniczeniu niekorzystnej sytuacji w zakresie przepływów pieniężnych z tytułu podatku VAT poprzez wzmocnienie mechanizmów odzyskiwania podatku VAT przez podmioty nieposiadające siedziby. Naszym zdaniem, stworzenie prostszych procedur składania wniosków zgodnie z Dyrektywą Rady 2008/9/WE (znaną jako “8 Dyrektywa”) dla podatników zarejestrowanych w systemie UOSS – mających zarówno siedzibę w UE, jak i poza nią. Z praktycznego punktu widzenia umożliwiłoby to ponoszenie kosztów przepływu środków pieniężnych bez konieczności rejestracji VAT dla przedsiębiorstw z UE osobno i wiązałoby się z obowiązkiem raportowania podatku należnego, który nadal odbywałby się przy transferze własnych towarów. Ze względu na to, że system UOSS nie posiada funkcji odzyskiwania podatku VAT, wnioski o zwrot podatku VAT musiałyby być składane w państwie członkowskim UE, do którego wpłynął wniosek. Wymagałoby to wprowadzenia konkretnych zmian w obecnie funkcjonujących transgranicznych systemach refundacji. Pierwsza zmiana wymaga rozszerzenia możliwości zwrotu podatku VAT za granicę na podatek VAT zapłacony w ramach wewnątrzunijnego transferu własnych towarów, opłaconego w systemie UOSS. Miałoby ono zastosowanie zarówno dla przedsiębiorstw z UE, jak i spoza niej.

    Ponadto należałoby znacznie skrócić okres rozpatrywania roszczeń, określony w 8 Dyrektywie. Dotyczyłoby to głównie podatku VAT rozliczanego samodzielnie w przypadku transgranicznego transferu własnych towarów. Nasza sugestia polega na powiązaniu systemu UOSS z danymi w systemie roszczeń 8 Dyrektywy. Walidacja podatku VAT zadeklarowanego w związku z transgranicznymi transferami towarów własnych jest przeprowadzana bezzwłocznie, z uwzględnieniem roszczeń i płatności dokonywanych za pośrednictwem systemu UOSS. Dzięki temu konkretne państwa członkowskie będą w miały możliwość natychmiastowego zwrotu podatku VAT.

    Podsumowując, ZPP zaleca wprowadzenie jednolitego unijnego modelu rejestracji VAT, który obejmowałby dostawy B2C i B2B oraz transfer własnych towarów. Obie opcje zmniejszą obciążenia gotówkowe i całkowity koszt VAT przy transferach własnych towarów. Ostatecznym celem ustawodawcy powinno być zwiększenie stopnia efektywności w zakresie przestrzegania przepisów VAT w całym kraju, przy jednoczesnym zwiększeniu tzw. “zachęt” dla firm poprzez poprawę inwestycji w rozwój systemu UOSS, zarówno dla rządów, jak i podatników.

    Propozycje dotyczące poprawy funkcjonowania systemów IOSS

    Uważamy, że poprawa bezpieczeństwa systemu IOSS powinna być przedmiotem najwyższej troski ustawodawcy. Dlatego też w naszej ekspertyzie przedstawiliśmy konkretne propozycje dotyczące zwiększenia efektywności systemu IOSS w zakresie zwalczaniu nadużyć i poprawy jego funkcjonowania.

    Po pierwsze, proponujemy wprowadzenie obowiązku stosowania systemu IOSS przez wszystkie podmioty gospodarcze, co stanowiłoby rozwiązanie uzupełniające. Każdy przedstawiony przez nas wniosek zakłada, że objęcie wszystkich uznanych dostawców, takich jak rynki handlowe, jest niezbędne w perspektywie krótkoterminowej. To dlatego, że umożliwi to zapewnienie równych szans poprzez przeciwdziałanie nieuczciwym praktykom rynkowym (np. zaniżaniu wartości towarów lub migracji na rynek, które nie korzystają z systemu IOSS, co prowadzi z kolei do nadużywania numerów systemu).

    Po drugie, uważamy, że Komisja Europejska będzie monitorować system, aby zapobiegać nadużywaniu numerów IOSS. Można tego dokonać poprzez porównanie odchyleń zgłoszonych przez państwa członkowskie w zakresie liczby paczek zgłoszonych w urzędzie celnym pod odpowiednim numerem IOSS oraz w zakresie zwrotów IOSS. Dotyczy to liczb, których odchyleń nie można wyjaśnić innymi czynnikami niż nadużycie, np. błędem rachunkowym.

    Po trzecie, obecnie obowiązujące przepisy stwarzają wiele możliwości ich interpretacji prawnej, a co za tym idzie, odprawy celnej na granicy jest dużo bardziej skomplikowana. Może to prowadzić do pewnych niespójności, począwszy od tego, że dostawca zrezygnuje z korzystania z systemu IOSS lub paczek, a skończywszy na przepisach o podatku akcyzowym. Podobna sytuacja może mieć miejsce, gdy działka jest sprzedawana przedsiębiorstwu lub klientowi prywatnemu. Uniknięcie tych tarć doprowadzi do większego zadowolenia klientów i dostawców oraz zmniejszy obciążenie pracą organów celnych, przez co będą w stanie w większym stopniu wykorzystywać swoje zasoby do zwalczania oszustw.

    Zdajemy sobie sprawę z tego, że przesyłki o dużej wartości (powyżej 150 EUR) podlegają opłatom celnym. W związku z tym należy je włączyć do podstawy opodatkowania dla celów VAT. Z tego też powodu sugerujemy, aby priorytetowo potraktować rozszerzenie systemu IOSS na przesyłki o wyższej wartości. Przedsiębiorstwa mogą nie zawsze znać wysokość cła należnego od produktów w punkcie sprzedaży. Z tej przyczyny zalecamy uważne zapoznanie się z wymogami prawnymi w kwestiach dotyczących cła.

    Z drugiej strony, istnieje powszechne przekonanie o konieczności podniesienia cła unijnego wraz z podniesieniem progu IOSS. Z tego powodu uważamy, że należy rozważyć podniesienie progu opłaty celnej. Na europejskim rynku wewnętrznym obowiązuje niższy próg niż na innych głównych rynkach światowych. Mniejsze koszty poboru podatku VAT zrekompensowałyby wyższego kompromisu; dlatego też podniesienie progu podatku IOSS zrównoważyłoby utracone cło. Stawki celne w UE są stosunkowo niskie w porównaniu ze stawkami VAT, dlatego na podstawie naszej ekspertyzy uważamy, że większe zwolnienie z cła byłoby w ostatecznym rozrachunku korzystne dla funkcjonowania systemu.

     

    Zobacz: 09.05.2022 Wkład ZPP w konsultacje Komisji na temat podatku VAT w erze cyfrowej

    Komentarz ZPP do projektu dyrektywy w sprawie poprawy warunków pracy za pośrednictwem platform internetowych

    Warszawa, 11 maja 2022 r. 

     

    Komentarz ZPP do projektu dyrektywy w sprawie poprawy warunków pracy za pośrednictwem platform internetowych

     

    Komisja Europejska przedstawiła w grudniu 2021 roku propozycję przepisów mających na celu poprawę sytuacji pracowników wykonujących prace za pośrednictwem internetowych platform pracy (digital labour platforms).[1] W Unii Europejskiej funkcjonuje ponad 500 platform, które kreują 28 milionów miejsc pracy.[2] Wzrost popularności tej formy zarobkowania jest bezpośrednio związany z postępującą cyfryzacją i coraz powszechniejszą potrzebą elastyczności w zatrudnieniu. Model współpracy właściwy dla tzw. pracy platformowej nie jest jednak nowy i ma swoje odpowiedniki również w „tradycyjnych” zawodach.

    Proponowana dyrektywa ustanawia szereg warunków determinujących, czy istniejąca relacja pomiędzy platformą a pracownikiem jest relacją zatrudnienia. Aby uznać platformę za pracodawcę, relacja wiążąca ją z osobą wykonującą pracę musiałaby spełniać dwa z pięciu ustanowionych kryteriów. Tak określone wymagania prawne doprowadziłyby do zmiany formy zatrudnienia części samozatrudnionych kontraktorów na pracowników zatrudnionych przez platformy. W naszym przekonaniu, wprowadzenie przepisów narzucających „pracownikom platformowym” określoną formułę współpracy z platformą, jest niepotrzebne, a co więcej – jak wynika z przeprowadzonych przez nas badań – sprzeczne z wolą i oczekiwaniami samych zainteresowanych.

    Elastyczność przy wykonywaniu aktywności zarobkowej jest dla wielu osób szczególnie cenną wartością. Wiąże się ona m.in. z samodzielną regulacją czasu pracy przez wykonującego, co jest dogodne dla osób nie mogących podjąć zatrudnienia w pełnym wymiarze godzin lub o stałych porach. Często na korzystanie z cyfrowych platform decydują się osoby, które mają utrudnione wejście na rynek pracy. Dotyczy to osób młodych, nieposiadających doświadczenia zawodowego czy osób o pochodzeniu migranckim. Ograniczenie możliwości zarobkowania tym grupom osób, szczególnie w aktualnym kontekście, byłoby oczywiście niewskazane.

    ZPP przeprowadził na początku 2022 roku badanie wśród pracowników platformowych w oparciu o wywiady indywidualne. Respondenci aż w 95 procentach potwierdzili swoje zadowolenie z aktywności zarobkowej wykonywanej za pośrednictwem internetowych platform, a warunki współpracy z nimi zostały określone jako zrozumiałe oraz uczciwe odpowiednio przez 98 oraz 96 procent ankietowanych.[3] Co więcej, pomimo niskiego progu wejścia na rynek, aż 93 procent respondentów wskazało, że satysfakcjonuje ich własna sytuacja finansowa.

    Głównym argumentem Komisji Europejskiej dla przyjęcia omawianego aktu jest wzmocnienie pozycji pracowników platform poprzez wzmocnienie ich ochrony socjalnej oraz dostępu do benefitów uwarunkowanych posiadaniem zatrudnienia etatowego.[4] Jednakże cel ten rozmija się z oczekiwaniami samych pracowników. Większość respondentów twierdzi, że nie chciałaby prawa, które sprawiłoby, że platforma musiałaby zatrudnić ich na etat.[5]

    Należy zwrócić uwagę, że w przedstawionym projekcie dyrektywy nie uniknięto niekorzystnych rozwiązań, których implementacja stanowiłaby zagrożenie dla rozwoju usług opartych na cyfrowych platformach. Zastrzeżenia budzi konieczność zastosowania przepisów jurysdykcji terytorialnie odpowiadającej  miejscu wykonywania pracy. W przypadku zatrudnienia transgranicznego, osoby świadczące pracę często zmieniają miejsce zamieszkania ze względu na charakter pracy. Biorąc pod uwagę traktatową zasadę swobodnego przepływu pracowników, wykonywanie pracy online w jednym państwie członkowskim powinno być uznawane za równoważne w każdym państwie członkowskim i jego jurysdykcji, niezależnie od zadeklarowanego miejsca pracy.

    Domniemanie prawne dotyczące istnienia stosunku pracy jest naturalnie niekorzystne dla funkcjonowania przedsiębiorstw. Projekt dyrektywy pozostawia państwom członkowskim swobodę w ustaleniu ram prawnych. Może to doprowadzić do powstania znacznie różniących się uwarunkowań prawnych w państwach członkowskich, co może stworzyć poważne przeszkody w jednolitym funkcjonowaniu internetowych platform na rynku unijnym.

    Ponadto możliwość obalenia domniemania istnienia stosunku pracy może prowadzić do dużej liczby sporów, które będą czasochłonne i pociągną za sobą znaczne koszty administracyjne. Będzie to mechanizm obciążony dużym ryzykiem nadużycia a tym samym należy się spodziewać, że wysoki odsetek zawiązywanych sporów nie będzie posiadał rzeczywistej podstawy dla jego zawiązania.

    ***

    [1] https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/PDF/?uri=CELEX:52021PC0762&from=PL

    [2] https://ec.europa.eu/social/BlobServlet?docId=24991&langId=pl

    [3] https://zpp.net.pl/badanie-zpp-95-pracownikow-platformowych-jest-zadowolonych-ze-wspolpracy-z-platformami-wiekszosc-z-nich-jest-przeciwna-przymusowym-umowom-o-prace/

    [4] https://ec.europa.eu/social/BlobServlet?docId=24991&langId=en

    [5] https://zpp.net.pl/badanie-zpp-95-pracownikow-platformowych-jest-zadowolonych-ze-wspolpracy-z-platformami-wiekszosc-z-nich-jest-przeciwna-przymusowym-umowom-o-prace/

     

    Zobacz: 11.05.2022 Komentarz ZPP do projektu dyrektywy w sprawie poprawy warunków pracy za pośrednictwem platform internetowych

    Komentarz ZPP ws. wniosku dotyczącego ustanowienia obowiązku minimalnego magazynowania gazu

    Warszawa, 10 maja 2022 r. 

     

    Komentarz ZPP ws. wniosku dotyczącego ustanowienia obowiązku minimalnego magazynowania gazu

     

    Unijni przywódcy spotkali się na nieformalnym spotkaniu głów państw i rządów w Wersalu w dniach 10 – 11 marca 2022 roku. Głównym powodem była reakcja na rosyjską inwazję na Ukrainę. Przywódcy przyjęli deklarację wersalską, która określa wspólny plan działań UE w zakresie zwiększenia obronności, zmniejszenia zależności energetycznej, budowania solidniejszej bazy ekonomicznej oraz wspierania inwestycji. W wyniku powyższych ustaleń Komisja Europejska przedstawiła 22 marca 2022 roku propozycję rozporządzenia w sprawie ustanowienia obowiązku minimalnego magazynowania gazu (Gas Storage Regulation). Komisja Przemysłu, Badań Naukowych i Energii (ITRE) Parlamentu Europejskie dnia 23 marca 2022 roku przyjęła powyższą regulację oraz skierowała wniosek o zastosowanie trybu pilnego prac nad projektem, który będzie głosowany na posiedzeniu plenarnym w dniach 04 – 07 kwietnia 2022 roku. Sprawozdawcą projektu rozporządzenia w Parlamencie Europejskim jest Profesor Jerzy Buzek. Funkcję sprawozdawców w Europejskim Komitecie Ekonomicznym i Społecznych objęli Wiceprezes ZPP Marcin Nowacki oraz Mateusz Szymański ze związku zawodowego Solidarność.

    Zgodnie z nowymi przepisami państwa członkowskie Unii Europejskiej będą musiały zagwarantować, że ich magazyny gazowe zostaną zapełnione do pierwszego dnia listopada każdego roku na poziomie minimum 90 procent. Wyjątek stanowiłby rok 2022, w którym cel ten wynosiłby 80 procent. Ponadto, cele pośrednie miałaby zagwarantować napełnienie zbiorników przez cały rok. Kolejnym postanowieniem jest obowiązkowa certyfikacja operatorów systemów magazynowania, która ma zmniejszyć ryzyko wynikające z wpływu na infrastrukturę krytyczną. Trzecim uzgodnieniem jest zachęta do dalszego wykorzystania pojemności magazynowych oraz ewentualne zwolnienia z taryf przesyłowych w magazynowych punktach wejścia lub wyjścia.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców popiera propozycję rozporządzenia jako narzędzia, które w realny sposób może przyczynić się do zwiększenia bezpieczeństwa energetycznego UE. Ze szczególnym uznaniem odnosimy się do szybkiego tempa reakcji i postępów prac instytucji unijnych. Jednocześnie, ZPP apeluje o rozszerzenie projektu rozporządzenia o następujące kwestie.

    Po pierwsze, w naszej ocenie konieczne jest wprowadzenie krótkoterminowego instrumentu inwestycyjnego w celu rozwoju infrastruktury gotowej do wykorzystania wodoru. Sukces wspólnej polityki magazynowania gazu zależy w znacznej mierze od możliwości efektywnego przesyłu gazu. Dlatego aby zwiększyć bezpieczeństwo energetyczne Europy w perspektywie długoterminowej, konieczne są inwestycje w infrastrukturę, w tym w infrastrukturę przystosowaną do przesyłania wodoru, a zwłaszcza w interkonektory i magazyny. Postulat ten jest szczególnie istotny biorąc pod uwagę fakt, że niedawno zakończona rewizja rozporządzenia TEN-E zakończyła możliwości wspierania inwestycji w infrastrukturę gazową.

    Inwestycje infrastrukturalne zwiększą bezpieczeństwo energetyczne UE długofalowo, natomiast ze względu na długi okres realizacji nie rozwiążą problemów wywołanych rosyjską agresją tu i teraz. W związku z tym w perspektywie krótkoterminowej, UE powinna rozważyć współpracę z graniczącymi z UE krajami trzecimi w zakresie wykorzystania istniejących magazynów gazu. W naszej ocenie, współpraca z krajami trzecimi, w szczególności z Ukrainą, może w szybkim tempie doprowadzić do zapewnienia odpowiednich poziomów magazynowania gazu, dlatego też należy jej nadać wysoki priorytet.

    Następnie ZPP apeluje rozwinięcie zaproponowanego przez Komisję mechanizmu podziału obciążeń i uzupełnienie rozporządzenia o plany dla poszczególnych państw członkowskich, które uwzględniałyby wielkości magazynów, konsumpcje w danym kraju oraz możliwości magazynu w zakresie obsługi innych krajów w regionie, tak aby uniknąć niezrównoważonego podziału obciążeń, ryzyk i kosztów. Obawiamy się, że brak odpowiedniej koordynacji działań może doprowadzić do wysokich fluktuacji cen gazu w niektórych państwach członkowskich.

    ZPP popiera wprowadzenie obowiązkowej certyfikacji operatorów systemów magazynowych. Mimo krótkich terminów przewidzianych w rozporządzeniu i ze względu na możliwość odwołania się od decyzji administracyjnej, przed wydaniem prawomocnej decyzji pozbawiającej operatorów instalacji magazynowych licencji upłynie kilka lat. Dlatego zauważamy, że obowiązkowa certyfikacja operatorów systemów magazynowania jest instrumentem, który poprawi bezpieczeństwo energetyczne UE w perspektywie długoterminowej, a nie krótkoterminowej. W świetle powyższego, uważamy za konieczne zastosowanie mechanizmu wczesnego wdrożenia, który umożliwi krajowym organom regulacyjnym jak najszybsze rozpoczęcie prac przygotowawczych nad obowiązkowym procesem certyfikacji. Jednocześnie apelujemy do KE o szybkie wydanie wytycznych, które zapewnią jednolite wdrażanie przepisów rozporządzenia we wszystkich państwach członkowskich.

     

    Zobacz: 10.05.2022 Komentarz ZPP ws. wniosku dotyczącego ustanowienia obowiązku minimalnego magazynowania gazu

    Badanie ZPP: 95% „pracowników platformowych” jest zadowolonych ze współpracy z platformami. Większość z nich jest przeciwna przymusowym umowom o pracę

    Warszawa, 5 maja 2022 r. 

     

    Badanie ZPP: 95% „pracowników platformowych” jest zadowolonych ze współpracy z platformami. Większość z nich jest przeciwna przymusowym umowom o pracę.

     

    CO TO JEST PRACA PLATFORMOWA?

     „Praca platformowa”, „gig economy” czy nawet „praca fuch” – to określenia coraz częściej pojawiające się w debacie publicznej. Mimo ich pozornie enigmatycznego charakteru, a także częstego powiązania z aplikacjami online, nie opisują one ściśle żadnego nowego zjawiska. Freelancing, tzn. przyjmowanie zleceń na określone zadania od różnych podmiotów, bez powiązania z jednym, konkretnym pracodawcą, był obecny w życiu gospodarczym od dawna, tak samo jak wykorzystywanie pośredników w celu „sparowania” wykonawcy z zamawiającym.

    Model „pracy platformowej” powszechnie kojarzony jest z przewozem osób czy dostarczaniem jedzenia. Funkcjonuje także jednak w innych branżach – takich jak przewozy paczek (kurierzy), rynek usług IT, niań czy „złotych rączek”.  Wziąwszy pod uwagę ten kontekst należałoby stwierdzić, że wzrost popularności „pracy platformowej” powiązany jest z naturalną ewolucją rynku pracy w kierunku większej elastyczności, możliwości nawiązywania współpracy z wieloma podmiotami jednocześnie, i chęcią samodzielnego zarządzania swoim czasem pracy, zadaniami etc. Tak postawioną tezę potwierdzają wnioski z badania przeprowadzonego na zlecenie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

    BADANIE ZPP

    Badanie przeprowadzono na początku 2022 roku. Część ilościową zrealizowano metodą CATI, część jakościową z kolei opracowano na podstawie indywidualnych pogłębionych wywiadów. W badaniu wzięli udział „pracownicy platformowi” reprezentujący następujące sektory:

    – dostawy jedzenia,
    – przewozy osób,
    – naprawy i drobne usługi,
    – opieka nad dziećmi,
    – przewozy paczek,
    – usługi IT

    ZALETY PRACY PLATFORMOWEJ WG PRACOWNIKÓW

    Jak wynika z badania, jednym z głównych czynników zachęcających do podjęcia współpracy z platformami jest m.in. możliwość łatwiejszego i szybszego dotarcia do klientów czy niski próg wejścia, tj. możliwość łatwego rozpoczęcia pracy.

    Dla „pracowników platformowych” ważny jest także wysoki poziom elastyczności. O tym, że oczekiwania te są w ramach współpracy z platformami realizowane, świadczy fakt, że te same czynniki zostały przez ankietowanych wskazane jako kluczowe zalety współpracy z platformami.

    ZADOWOLENIE Z PRACY PLATFORMOWEJ

    W konsekwencji, 95% respondentów twierdzi, że jest zadowolona ze współpracy z platformą.

    Respondenci oceniają warunki współpracy z platformami jako zrozumiałe (98%) i uczciwe (96%).

    Poziom zadowolenia ze współpracy, a także pozytywna ocena jej warunków, przekłada się również na ocenę własnej sytuacji finansowej. 93% „pracowników platformowych” dobrze ocenia swoją sytuację finansową, a niemal co trzeci ankietowany uzyskuje ze zleceń otrzymanych za pośrednictwem platformy dochód w wysokości przekraczającej 5 tys. zł netto.

    Wysoki poziom zadowolenia ze współpracy z platformami i z proponowanych przez nie warunków, odzwierciedlony jest w planach zawodowych respondentów. Ponad 80% z nich planuje bowiem wykonywać tego rodzaju pracę dłużej, w ramach albo jedynego (42%) albo dodatkowego (41%) źródła utrzymania. Zaledwie dla 17% ankietowanych „praca platformowa” ma charakter przejściowy i chwilowy.

    PRACA ETATOWA

    Co znamienne, ale również bardzo spójne z odpowiedziami na pytanie o największe zalety „pracy platformowej”, większość (61%) ankietowanych współpracowników platform nie chciałaby wprowadzenia prawa, które sprawiłoby, że platforma będzie musiała zatrudnić ich na etat, z czego 24% jest zdecydowanie takiemu pomysłowi przeciwna. Jednocześnie ponad 40% byłaby skłonna zrezygnować z części wynagrodzenia lub elastyczności współpracy na rzecz uzyskania uprawnień pracowników zatrudnionych na podstawie umowy o pracę.

    Tym samym należałoby uznać, że „pracownicy platformowi” opowiadają się za swobodą kształtowania stosunków pomiędzy nimi a platformami. Sami podejmują zresztą aktywność zawodową w oparciu o różne formy zatrudnienia – choć przeważająca większość prowadzi własną działalność gospodarczą, to jednak 14% pracuje właśnie w oparciu o umowę o pracę. Można z tego wywnioskować, że na rynku funkcjonują różne modele współpracy między „pracownikami platformowymi” a platformami.

    Ważne wydaje się, że niemal ¾ ankietowanych (a większość respondentów ma ponad dwuletnie doświadczenie we współpracy z platformami) nie spotkała się nigdy z niedogodnościami w ramach współpracy z platformami. Co piąty respondent stwierdził, że sporadycznie odnotowywał tego rodzaju niedogodności, mające z reguły charakter problemów technicznych      czy awarii aplikacji. W wywiadach jakościowych, „pracownicy platformowi” zwracali uwagę na postrzegane przez nich słabe strony współpracy z platformami. Z reguły były one związane z konkretnymi zasadami wynikającymi z regulaminu platformy, a odnoszącymi się np. do pobieranych prowizji czy zasad rozliczenia.   

    WNIOSKI Z BADANIA

    Konkludując, przeprowadzone badanie wskazuje na wysoki poziom zadowolenia „pracowników platformowych” ze współpracy z platformami. Ankietowani nie dostrzegają potrzeby wprowadzenia przepisów zobowiązujących platformy do zatrudniania na podstawie umowy o pracę, nawet jeśli indywidualnie preferują zatrudnienie w tej formule. Zdecydowana większość z nich ceni sobie elastyczność zapewnianą przez platformy, a także łatwość w dotarciu do klientów. W codziennej pracy z platformami ankietowani raczej nie odnotowują problemów, a jeśli już się zdarzają, mają one charakter techniczny. „Pracownicy platformowi” uważają warunki swojej współpracy z platformami za zrozumiałe i uczciwe, a ew. słabe strony pracy platformowej nie są przez nich odbierane jako poważne problemy.

    ROSYJSKA AGRESJA NA UKRAINĘ A ZMIANY NA RYNKU PRACY W POLSCE

    Trzeba zaznaczyć, że badanie zostało przeprowadzone jeszcze przed rosyjską agresją na Ukrainę. Jest to istotne o tyle, że w ciągu ostatnich tygodni w Polsce pojawiło się ponad 2 mln uchodźców – głównie kobiet z dziećmi. Ten największy od lat kryzys migracyjny będzie miał swoje skutki dla polityki mieszkaniowej, demograficznej, a także dla rynku pracy. Z punktu widzenia osób, które przybyły do naszego kraju kluczowa jest możliwość szybkiego i łatwego podjęcia działalności zarobkowej. Prawodawca już przygotował w tym zakresie odpowiednie przepisy, a wydaje się, że praca z wykorzystaniem platform może – dzięki swojej elastyczności i łatwości rozpoczęcia – stanowić atrakcyjną opcję szybkiego wejścia na rynek pracy w Polsce, a dzięki temu również łatwiejszej aklimatyzacji w kraju. Platformy tworzą miejsca pracy o cechach szczególnie potrzebnych w obecnych warunkach.

    Mając na względzie powyższe należy rekomendować prawodawcy bardzo ostrożne podejście do ew. prób regulowania sposobu funkcjonowania platform. Temat ten jest obecny zarówno w polskiej jak i europejskiej dyskusji, jednak wyniki badania sugerują, że jej kluczowy element, tzn. uznanie  „pracowników platformowych” za pracowników w rozumieniu Kodeksu pracy ze wszystkimi tego konsekwencjami, nie znajduje zrozumienia i poparcia wśród samych „pracowników platformowych”. Tym samym, jeśli planowana byłaby jakakolwiek ingerencja regulacyjna w rynek, stosowne przepisy powinny powstać w głębokim dialogu zarówno z przedstawicielami platform, jak i przedstawicielami „pracowników platformowych”.

     

    Zobacz: 05.05.2022 Badanie ZPP: Wyzwania, codzienność i oczekiwania osób świadczących usługi za pośrednictwem platform online

    Opinia Głównego Eksperta ZPP ds. Gospodarki Cyfrowej ws. Aktu o sztucznej inteligencji

    Warszawa, 5 maja 2022 r. 

     

    Opinia Głównego Eksperta ds. Gospodarki Cyfrowej ws. Aktu o sztucznej inteligencji

     

    Choć prace nad nowym rozporządzeniem o sztucznej inteligencji wciąż trwają, to już dziś wiemy na pewno, że Unia Europejska jako pierwsza na świecie ureguluje działanie sztucznej inteligencji – a tym samym wyznaczy globalny standard, za którym podążą inne kraje.

    W kwietniu zeszłego roku Komisja Europejska przedstawiła projekt unijnego rozporządzenia w sprawie sztucznej inteligencji (Artificial Intelligence Act lub AIA). Jest to pierwsza na świecie próba kompleksowego uregulowania technologii wykorzystującej sztuczną inteligencję (SI). Zgodnie z nowymi zasadami, rozwój SI ma stawiać w centrum zainteresowania człowieka i być oparty na poszanowaniu europejskich wartości. Dlatego SI powinna być surowo i przejrzyście uregulowana, zwłaszcza w sektorach podwyższonego ryzyka. Z tak sformułowanymi celami naturalnie nie sposób się nie zgodzić. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy dokładniej przyjrzymy się zapisom AIA.

    Kontrowersje według definicji SI

    Analizę AIA warto zacząć od samej definicji sztucznej inteligencji. Środowisko naukowe nie osiągnęło jeszcze konsensusu w tej kwestii, a szybki postęp technologiczny z pewnością nie ułatwia zadania. Komisja zaproponowała własną definicję, która miała w jak największym stopniu być neutralna technologicznie oraz w jak najmniejszym stopniu podlegać dezaktualizacji. Jednak w efekcie Komisja zaklasyfikowała jako SI nie tylko mechanizmy uczenia maszynowego, ale również metody oparte na logice i wiedzy, podejścia statystyczne, estymację bayesowską oraz metody wyszukiwania i optymalizacji – czyli większość oprogramowań komputerowych. Definicja zaproponowana przez Radę jest bardziej wyważona, jednak to może nie rozwiązać problemu, a przynajmniej nie na stałe. AIA przewiduje obowiązkową rewizję co 24 miesiące, która umożliwi Komisji Europejskiej aktualizację katalogu systemów uznanych za SI. Taki zapis z jednej strony jest zrozumiały w obliczu szybkiego postępu, a z drugiej obniża stabilność prawa i będzie zniechęcać do inwestycji i rozwoju SI na terenie UE. Decyzja o zaklasyfikowaniu technologii jako SI nie powinna być podejmowana pochopnie – Centre for Data Innovation oszacowało, że koszt uzyskania zgodności z wymogami technologii wysokiego ryzyka to aż 400 tys. euro dla przedsiębiorstw z segmentu MŚP.

    Lepiej być drugim na mecie?

    W drugiej kolejności warto zwrócić uwagę na wymagania, jakie AIA stawia przed firmami technologicznymi. W pewnym sensie sukces AIA – jak każdego innego rozporządzenia – zależy od tego, czy obowiązki są wykonalne, racjonalne i proporcjonalne. Niestety, w AIA znajdujemy wiele zapisów, które są pozbawione tych cech – np. taki, że „zbiory danych dotyczących szkolenia, walidacji i testowania powinny być istotne, reprezentatywne, wolne od błędów i kompletne”. Choć cel jest słuszny, w praktyce nie da się tego zagwarantować. Dodatkowo przepis ten zdaje się ignorować fakt, że niektóre techniki, mające na celu poprawę prywatności użytkowników, celowo wprowadzają błędy do zbiorów danych.

    Bycie prekursorem i wyznaczanie światowych standardów jest oczywiście osiągnięciem samym w sobie. Jednak należy się zastanowić, czy w przypadku regulacji nie warto czasami być tym drugim na mecie. Za przykład może tutaj posłużyć inne niedawne osiągnięcie UE, tj. Akt o rynkach cyfrowych znany szerzej pod swoją angielską nazwą Digital Markets Act (DMA). Negocjacje DMA zakończyły się w zawrotnym tempie 18 miesięcy od momentu opublikowania projektu rozporządzenia przez Komisję, co nie pozostało bez wpływu na jakość niektórych rozwiązań. Niedługo po publikacji projektu DMA Wielka Brytania ogłosiła chęć reformy systemu prawa konkurencji. Brytyjczycy rozpoczęli konsultacje publiczne w połowie 2021 r. Ich wyniki jeszcze nie zostały opublikowane, a na początku tego roku brytyjski minister ds. technologii Chris Philp powiedział, że podejście jego rządu będzie bardziej „elastyczne” niż unijne DMA.

    Jedną z kluczowych różnic jest to, że przepisy brytyjskie będą bardziej dostosowane do konkretnej firmy, której przyznano pozycję strategiczną na rynku, w odróżnieniu od podejścia unijnego, które zakłada, że wszystkie firmy muszą przestrzegać tego samego zbioru zakazów i zobowiązań, mimo znacznych różnic w ich modelach biznesowych. Podejście „one-size-fits-all” jest jednym z największych problemów DMA, który był szeroko krytykowany podczas prac nad rozporządzeniem. Bez wątpienia Brytyjczycy, przyglądając się pracom nad wdrożeniem DMA, będą mogli wyciągnąć wiele więcej przydatnych wskazówek na temat tego, jak zaprojektować krajową legislację.

    Unia Europejska osiągnęła swój cel – wreszcie zajęła pierwsze miejsce na świecie w czymś związanym z sektorem technologicznym. Nie jest to jednak rozwój ani stopa inwestycji, tylko… regulacje.

    Kamila Sotomska
    Głównym Ekspert ZPP ds. Gospodarki Cyfrowej 


    ***
    Tekst został oryginalnie opublikowany w formie artykułu pt. “Regulacja na wyścigi” w miesięczniku Forum Polskiej Gospodarki dostępny pod adresem: https://fpg24.pl/regulacja-na-wyscigi/

     

    Zobacz: 05.05.2022 Opinia Głównego Eksperta ZPP ds. Gospodarki Cyfrowej ws. Aktu o sztucznej inteligencji

    Stanowisko ZPP ws. wykluczenia instytucji finansowych z systemu ETS

    Warszawa, 4 maja 2022 r. 

     

    Stanowisko ZPP ws. wykluczenia instytucji finansowych z systemu ETS

     

    • Instytucje finansowe odpowiadają za 35% udział w rynku handlu uprawnieniami.
    • Banki, fundusze inwestycyjne i hedgingowe, które uczestniczą w handlu uprawnieniami to głównie podmioty spoza Unii Europejskiej, w dużej mierze pochodzące z rajów podatkowych.
    • Uczestnictwo inwestorów w systemie ETS przekłada się na wzrost cen uprawnień oraz większą zmienność na rynku.
    • Wyższe ceny uprawnień oznaczają droższą energię elektryczną, co z kolei obniża konkurencyjność unijnej gospodarki w obszarze międzynarodowego handlu.

    Obecna sytuacja związana z rosyjską agresją na Ukrainę generuje szereg pytań na temat bezpieczeństwa energetycznego Polski oraz całej Europy. Z jednej strony, kluczowe jest zapewnienie przedsiębiorstwom oraz gospodarstwom domowym niezbędnej ilości energii elektrycznej. Istotna pozostaje przy tym również konieczność utrzymania cen energii dla odbiorców końcowych na rozsądnych poziomach.

    Z tego też powodu, Unia Europejska powinna skupić się na poszukiwaniu rozwiązań, które wzmacniałyby jej niezależność energetyczną. Podejmowane w ostatnim czasie instrumenty o charakterze doraźnym, takie jak redukcja podatków na energię elektryczną oraz paliwa przynoszą chwilowe wytchnienie dla odbiorców końcowych. Nie rozwiązują one jednak strukturalnych problemów, z którymi boryka się coraz większa grupa Europejczyków.

    Wobec rosnących zagrożeń i wyzwań związanych z rynkiem energii, zdaniem ZPP, niezbędna jest natychmiastowa reforma Europejskiego Systemu Handlu Emisjami. Rewizja tego instrumentu powinna rozpocząć się od wykluczenia instytucji finansowych z katalogu podmiotów uprawnionych do dokonywania transakcji uprawnieniami do emisji CO2. 

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców krytycznie odnosi się przy tym do treści raportu przygotowanego przez Europejski Urząd Nadzoru Giełd i Papierów Wartościowych (ESMA). Jak wskazują autorzy opracowania, nie dostrzegają oni nieprawidłowości w funkcjonowaniu rynkowego obrotu uprawnieniami do emisji CO2, w związku z czym, według urzędu nie istnieją podstawy do wykluczenia instytucji finansowych z systemu ETS.

    Stoimy na stanowisku, iż w raporcie ESMA wpływ inwestorów na Europejski System Handlu Emisjami jest niedoszacowany. Co więcej, autorzy pod wieloma względami przytaczają informacje, które mają istotny wpływ na kształt tego rynku i które prowadzą do jednoznacznego wniosku o potrzebie eliminacji z obrotu podmiotów innych niż uczestnicy rynku (emitenci CO2 i wytwórcy OZE).

    Przede wszystkim, dokument ignoruje znaczenie instytucji finansowych na rynku ETS, mimo, że stanowią one dużą grupę spośród podmiotów dopuszczonych do handlu uprawnieniami. Zgodnie z informacjami Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami, podmioty zaliczane do kategorii firm inwestycyjnych i kredytowych oraz funduszy inwestycyjnych i pozostałych instytucji finansowych odpowiadają za około 35% długich pozycji zajmowanych na rynku instrumentów pochodnych[1] na zakup uprawnień. Z kolei wytwórcy, którzy są rzeczywistymi emitentami dwutlenku węgla, odpowiadają za zaledwie 7% pozycji typu long.

    Operatorzy instalacji objętych systemem ETS, którymi są m.in. elektrownie oraz elektrociepłownie zawierają tego rodzaju transakcje w celu zabezpieczenia się przed podwyżkami cen uprawnień w przyszłości (tzw. hedging). Dzięki takiemu rozwiązaniu, są one w stanie ograniczyć ryzyko finansowe oraz zmniejszyć swoje koszty funkcjonowania. Z kolei podmioty zaliczanie do instytucji finansowych uczestnicą w rynku celem spekulacji, czyli osiągania zysków na podstawie zmieniających się cen kontraktów terminowych. Innymi słowy, podmioty finansowe traktują uprawnienia CO2 jako kolejne aktywo inwestycyjne, które w ramach strategii „kup i trzymaj” lub arbitrażu[2] pozwala na osiąganie korzyści finansowych podobnie do akcji, obligacji czy surowców.

    Należy przy tym zauważyć, że uprawienia do emisji CO2 miały być mechanizmem przyczyniającym się do redukcji emisji krajów członkowskich UE, jak i poszczególnych elektrowni, ciepłowni i zakładów przemysłowych. Są one zatem szczególnym instrumentem, mającym na celu realizację polityki klimatycznej, dlatego dopuszczanie inwestorów do wewnętrznego, technicznego rynku ETS wydaje się być bezzasadne.

    Po drugie, Urząd sam wskazuje w raporcie, że instytucjami finansowymi, które uczestniczą  w handlu uprawnieniami  są głównie fundusze z krajów trzecich, tj. spoza Unii Europejskiej. Jak wynika z danych przytoczonych w raporcie, podmioty te mają siedziby głównie na Kajmanach, w USA, na Bermudach, Jersey oraz Guernsey.[3]

    Jak wskazano powyżej, ZPP zasadniczo sprzeciwia się obecności podmiotów inwestycyjnych w obrocie uprawnieniami do emisji CO2. Tym bardziej niezrozumiałe dla nas pozostaje, jaki jest cel dopuszczania do tego rynku instytucji finansowych, których jurysdykcja nie jest związana z UE. Co więcej, znaczna większość z powyżej przytoczonych państw jest uznawana za raje podatkowe, których systemy prawne pozwalają na zatajenie tożsamości beneficjenta rzeczywistego, stojącego za danymi podmiotami i inwestycjami. Powoduje to brak przejrzystości rynku oraz trudności w ocenie, czy Europejski System Handlu Emisjami nie jest poddawany manipulacjom.

    Twórcy raportu ESMA zwracają również uwagę na znaczący udział spekulantów w systemie tzw. handlu wysokiej częstotliwości. Co prawda zgodnie z danymi urzędu, zajmowane pozycje są niewielkie w porównaniu z innymi uczestnikami rynku, jednak należy zauważyć, że w tym przypadku kluczowym elementem jest bardzo duża ilość zawieranych (i stosunkowo niewielkich) transakcji w ramach systemu ETS. Należy również wspomnieć, że handel wysokiej częstotliwości odbywa się z wykorzystaniem specjalnie zaprojektowanych programów komputerowych, które na podstawie algorytmów decyzyjnych automatycznie dokonują wielu transakcji w bardzo krótkim czasie (np. kilku sekund). Charakterystyka tej strategii sprawia, że rynek staje się bardziej zmienny i tym samym podatny na nagłe, duże wahania cen instrumentów.

    Zdaniem ZPP, analiza ESMA nie dostrzega rosnącej roli inwestorów detalicznych na rynku uprawnień, którzy dokonują transakcji za pośrednictwem funduszy ETF. Pojawiające się w przestrzeni publicznej informacje na temat stale rosnących cen uprawnień do emisji CO2 przyciągają na rynek kolejnych inwestorów indywidualnych zainteresowanych inwestowaniem w ten instrument. Rosnąca popularność, a zatem również i popyt – może windować ceny fizycznych uprawnień, gdyż są one wykupywane przez tego rodzaju fundusze.[4] To z kolei prowadzi do problemów dla operatorów instalacji objętych systemem EUA, których koszty działalności w tej sytuacji znacząco rosną. Są oni bowiem zmuszeni do konkurowania z tzw. funduszami pasywnymi w zakresie zakupu uprawnień do emisji dwutlenku węgla.

    Istotny w tym kontekście jest fakt, iż Europejski System Handlu Emisjami nie przewiduje jakiegokolwiek instrumentu ustanawiającego górną granicę ceny EUA. Rosnąca popularność tej formy inwestycji może się przerodzić w prawdziwą manię spekulacyjną, którą na przestrzeni wieków można było odnotować na szerokim spektrum aktywów – od holenderskich tulipanów, po kryptowaluty. W każdym z tych przypadków, kluczowe znaczenie dla powstania bańki cenowej odgrywali drobni, indywidualni inwestorzy. Należy zatem poważnie rozważyć wprowadzenie ograniczeń, dzięki którym uprawnienia EUA przestaną stanowić przedmiot inwestycji.

    Powyższe dane i fakty jednoznacznie wskazują, że system handlu uprawnieniami CO2 wymaga stosownych reform, które zapobiegną poważnym problemom na tym rynku. Fundamentalną zmianą, jaka powinna w tym zakresie zaistnieć to eliminacja instytucji finansowych i inwestorów ze spekulacyjnego obrotu uprawnieniami. System ETS ma jeden zasadniczy cel – jego obecność ma prowadzić do redukcji emisji CO2 w europejskiej gospodarce. Dopuszczanie do tego systemu podmiotów w żaden sposób niezwiązanych z instalacjami EUA nie pomaga  w osiągnięciu zakładanego rezultatu, a wręcz prowadzi to do wypaczeń rynku. Niedopuszczalna jest przy tym także sytuacja, w której firmy inwestycyjne z rajów podatkowych zarabiają na rosnących cenach uprawnień, co odbywa się wbrew interesom europejskich emitentów.

    Zdajemy sobie sprawę z faktu, iż rezygnacja z rosyjskich surowców energetycznych będzie miała swoją cenę. Państwa takie jak Polska są zmuszone do pilnej dywersyfikacji dostaw energii, co w krótkim terminie wiąże się z wyższymi nakładami na zakup surowców od nowych, zagranicznych partnerów. Wobec tego ważne jest, aby rosnące koszty energii elektrycznej niwelować na wszelkie dostępne sposoby. Jedną z takich możliwości jest rewizja Europejskiego Systemu Handlu Emisjami, która doprowadziłaby do strukturalnej obniżki cen uprawnień EUA.

    Powstająca bańka cenowa na rynku ETS w szczególności jest problemem dla polskiej gospodarki, zwłaszcza dla energetyki i ciepłownictwa, które oparte są w ok. 70% o węgiel. Surowiec ten emituje najwięcej CO2 spośród wszystkich paliw kopalnych, dlatego istotnie przekłada się na koszty energii elektrycznej dla rodzimych firm i gospodarstw domowych. Z tego powodu należy się zastanowić, czy system ETS został stworzony jako instrument do spekulacji dla inwestorów i instytucji finansowych.

    Co więcej, wysokie ceny energii stanowią strukturalny problem całej Unii, prowadzi to bowiem to spadku konkurencyjności europejskiego przemysłu względem zagranicznych konkurentów. W dłuższej perspektywie może to skutkować recesją w krajach Wspólnoty, a także masowym transferem bogactwa z UE do krajów trzecich, które charakteryzują się niższymi kosztami energii, dzięki czemu są w stanie produkować towary po znacząco niższych cenach.[5]

    ***

    [1] Rynek instrumentów pochodnych najbardziej płynnym rynkiem w EU ETS

    [2] Strategia inwestycyjna polegająca na wykorzystywaniu z różnic w cenie aktywów między osobnymi rynkami

    [3] https://www.esma.europa.eu/sites/default/files/library/esma70-445-38_final_report_on_emission_allowances_and_associated_derivatives.pdf

    [4] https://carbon-pulse.com/154468/

    [5] https://www.euractiv.com/section/energy/opinion/dreaming-isnt-going-to-solve-the-energy-crisis/

     

    Zobacz: 04.05.2022 Stanowisko ZPP ws. wykluczenia instytucji finansowych z systemu ETS

    Komentarz ZPP w sprawie potrzeby waloryzacji w budowlanych zamówieniach publicznych

    Warszawa, 27 kwietnia 2022 r. 

     

    Komentarz ZPP w sprawie potrzeby waloryzacji w budowlanych zamówieniach publicznych

     

    Polska, podobnie jak wiele innych krajów Europy i świata, od 2020 r. zmaga się z licznymi zagrożeniami w sferze gospodarczej. W wyniku pandemii i zamknięcia gospodarki doszło do zachwiania rynku nie tylko w naszym kraju, ale na całym świecie. W efekcie doszło do przerwania łańcuchów dostaw, opóźnień i zaburzenia normalnego kształtowania się relacji podaży i popytu. Od 2021 r. mamy do czynienia z kolejnym wielkim wyzwaniem, będącym częściowo pochodną pandemii – znaczącą inflacją. Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego w marcu 2022 r. wyniosła ona w stosunku do analogicznego miesiąca roku ubiegłego aż 11%[1]. Z inflacją wiąże się nie tylko wzrost kosztów dóbr i usług w gospodarce, ale także wzrost presji płacowej na pracodawców, a tym samym wzrost kosztów pracy. Kolejne wielkie zagrożenie dla naszej gospodarki, to rosyjska agresja przeciwko Ukrainie. Trwająca wojna pogłębiła i nadal pogłębiać będzie kryzys związany z dostępnością konkretnych produktów. Z jednej strony wiąże się to bezpośrednio z działaniami wojennymi trwającymi na terytorium Ukrainy, która nie jest w związku z tym w stanie w pełni uczestniczyć w handlu światowym, a z drugiej strony z sankcjami gospodarczymi, jakie należało wymierzyć przeciw Rosji. Wskazać należy także na fakt, że znaczna część pracowników firm budowlanych w Polsce to Ukraińcy, spośród których wielu wraz z wybuchem wojny wróciło walczyć o niepodległość swojego kraju. To z kolei przekłada się na bardzo dotkliwe braki kadrowe w całym sektorze. W efekcie Polska, a także wiele innych zachodnich krajów, odczuwa znaczący wzrost cen i problemy z dostępnością wielu dóbr.

    Obecnie ceny podstawowych surowców i materiałów niezbędnych w branży budowlanej rosną w zastraszającym tempie. Media donoszą, że niektóre wyroby stalowe rosną o kilkadziesiąt procent z tygodnia na tydzień i ponad 200 procent rok do roku. Dotyczy to np. kształtek giętych na zimno, blachy HRC, prętów żelbetonowych czy profili[2]. Rosną ceny także drewna i innych materiałów budowlanych. Największe podwyżki względem analogicznego okresu roku ubiegłego dotyczą np. izolacji termicznej (+63%), płyt OSB (+50%), dachów, rynien (+37%), czy też tak podstawowego i powszechnego produktu, bez którego nie ma możliwości przeprowadzenia niemal żadnej inwestycji – cementu (+22%)[3]. Podwyżki cen materiałów w obecnej sytuacji nie są zaskakujące, znaczna ich część pochodzi bowiem ze wschodu. Ponadto ceny tych, które powstają w Polsce również rosną z powodu wzrostu kosztów pracy, energii elektrycznej, surowców, a także kosztów emisji CO2. Szacuje się, że obecnie koszt wybudowania domu i doprowadzenia go do stanu deweloperskiego jest nawet 40% wyższy niż jeszcze 2 lata temu[4].

    Obecna sytuacja w sposób istotny wpływa na cały sektor budowlany, między innymi na firmy czynnie uczestniczące w inwestycjach publicznych udzielanych w procedurze zamówień publicznych. Wiele z tych inwestycji odbywa się na podstawie konkursów, które rozstrzygane były wiele miesięcy przed gwałtownym wzrostem kosztów. Zagrożone mogą być jednak nie tylko trwające, ale również nowe inwestycje, gdyż z uwagi na charakterystykę sektora są one planowane na wiele miesięcy naprzód. Nie sposób tymczasem w obecnej sytuacji gospodarczej i geopolitycznej przewidzieć, jak będzie wyglądała sytuacja na rynku i jakie będą koszty działalności nawet w perspektywie najbliższych miesięcy. W praktyce na rynku możemy zaobserwować liczne problemy z realizacją inwestycji, firmy odstępują od umów bądź nie są w stanie wykonać ich terminowo. W przypadku inwestycji publicznych sytuacja jest szczególnie trudna, gdyż warunki, na których udzielono zamówienia, w tym te dotyczące wynagrodzenia wykonawcy, są ściśle uregulowane. Firmy realizujące często bardzo istotne zamówienia o wysokiej wartości borykają się z licznymi problemami – wykonują je poniżej obecnych kosztów bądź nie są w stanie dotrzymać terminów zakończenia prac. W konsekwencji może to prowadzić do ich upadku, tym bardziej jeśli firmy te będą obciążane  karami umownymi. Sytuacja ta jest niebezpieczna także z perspektywy zamawiającego, gdyż może ona prowadzić do przerwania procesu inwestycyjnego.

    W tak trudnych warunkach rynkowych należałoby rozważyć wprowadzenie rozwiązań mogących zapobiegać nie tylko upadkowi firm budowlanych, ale także zapewniających realizację inwestycji publicznych. Należałoby w związku z tym wprowadzić w zamówieniach publicznych mechanizmy waloryzacji odpowiadające warunkom rynkowym. Koszty nowych inwestycji powinny być rozliczane zgodnie z realną zmianą cen np. paliw, asfaltu, cementu, stali, czy drewna. Mając powyższe na uwadze apelujemy do władz o przyjrzenie się problemowi oraz przeprowadzenie stosownych prac, które pomogą uniknąć upadków firm budowlanych oraz zaprzestaniu realizacji inwestycji publicznych.

    ***

    [1] https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ceny-handel/wskazniki-cen/wskazniki-cen-towarow-i-uslug-konsumpcyjnych-pot-inflacja-/miesieczne-wskazniki-cen-towarow-i-uslug-konsumpcyjnych-od-1982-roku/ (dostęp na dzień 26.04.2022 r.).

    [2] https://www.stockwatch.pl/wiadomosci/ceny-wyrobow-stalowych-bija-rekordy,akcje,295709 (dostęp na dzień 26.04.2022 r.).

    [3] https://www.muratorplus.pl/biznes/raporty-i-prognozy/wzrost-cen-materialow-budowlanych-co-zdrozalo-najbardziej-aa-BpMb-Zs56-X6ie.html (dostęp na dzień 26.04.2022 r.).

    [4] https://www.money.pl/gospodarka/ceny-materialow-budowlanych-w-gore-w-ten-sposob-przewidzisz-koszt-budowy-domu-6753582589295104a.html (dostęp na dzień 26.04.2022 r.).

     

    Zobacz: 27.04.2022 Komentarz ZPP w sprawie potrzeby waloryzacji w budowlanych zamówieniach publicznych

    Opinia Głównego Ekonomisty ZPP ws. polskiego długu publicznego

    Warszawa, 26 kwietnia 2022 r. 

     

    Opinia Głównego Ekonomisty ZPP ws. polskiego długu publicznego

     

    Temat finansowania długu publicznego powrócił do debaty: Polska stoi przed szeregiem dramatycznych wyzwań i właściwie rząd nie ma pomysłu co dalej. „Imperialne plany”: sfinansowania KPO własnymi środkami, pozabudżetowego wzrostu środków na wojsko, a pewnie i dodatkowego wzrostu wydatków socjalnych przed nadchodzącymi powoli wyborami wydają się – delikatnie mówiąc – coraz trudniejsze w realizacji.

    Rządowe – i nas wszystkich – problemy mają kilka źródeł. Pierwszym z nich jest skala reakcji na pandemię – zarówno od strony ograniczenia aktywności gospodarczej, jak i – co ważniejsze – równoważenia konsekwencji kolejnymi tarczami anty-covidowymi, które nadwyrężyły budżet. Nie byłoby to poważnym problemem gdyby nie kolejny czarny łabędź, wojna na Ukrainie. Nie byłoby to problemem gdyby, jak planował rząd, do Polski napłynął strumień unijnych dotacji w ramach KPO. Wreszcie nie byłoby to problemem, gdyby nie towarzyszyła temu polityka monetarna tyleż wygodna dla rządzących w krótkim okresie (niskie stopy procentowe stwarzały możliwość pozyskiwania pieniądza na rynku relatywnie tanio), co nieracjonalna.

    I tu pojawia się drugie źródło problemów – nie tylko polskie zresztą, ale coraz powszechniej występujące: wysoka, sięgająca już kilkunastu procent rocznie, inflacja. Na jej poziom wpływają wysokie ceny energii i surowców energetycznych, szybko rosnące ceny żywności, rosnące koszty życia. Z dzisiejszej perspektywy widać, że impuls inflacyjny był nieunikniony po pandemii, jednak spóźniona reakcja monetarna  przyniosła gwałtowny wzrost stóp procentowych NBP i WIBOR-u (przypomnijmy, że WIBOR 3M jeszcze pół roku temu był o 5 punktów procentowych niższy i niewiele przekraczał 0). Odsuwanie w czasie zaostrzenia polityki monetarnej doprowadziło nie tylko do gwałtownych decyzji (a więc bolesnych dostosowań), ale także do sytuacji, w której pozytywne skutki tych decyzji będą odsunięte w czasie bardziej niż by mogły.

    W ostatnich dniach słyszymy o problemach z finansowaniem długu. I nie ma im się co dziwić. Inflacja i prawdopodobieństwo wyższych stóp procentowych sprzyjają niskiej wycenie i wysokiej rentowności polskiego długu. Całkiem niedawno słyszeliśmy wypowiedzi o obligacjach na wydatki wojskowe, z których część miałaby być potem umorzona – kto je zechce kupić? Jak buduje to zaufanie pożyczkodawców do polskiego państwa? Potem usłyszeliśmy, że sfinansowanie zwiększonego budżetu MON wymagać będzie poluźnienia konstytucyjnego gorsetu długu. O to czy ten gorset jest zasadny, można się spierać. Nie ma jednak wątpliwości, że nie powinno się go poluźniać w sposób pospieszny i nieprzemyślany.

    Wreszcie z coraz większym obciążeniem finansowym – szczególnie dla samorządów – wiąże się   napływ uchodźców do Polski. Środki z KPO są tymczasem w dalszym ciągu wstrzymywane, polskie obligacje złotowe coraz trudniej uplasować na rynku, a koszt obsługi długu będzie szybko rósł.

    Uzupełnieniem tego obrazu jest podatkowy chaos Polskiego Ładu i wspomniane wyżej pomysły, by potrzebne wydatki na wojsko sfinansować w sposób pozabudżetowy, a przynajmniej bez podnoszenia podatków. Od początku roku obniżeniu uległa część podatków poprzez tarcze antyinflacyjne. Dodatkowo konieczność korekt Polskiego Ładu w trakcie roku wymusiła de facto kolejne obniżki. Co do zasady trudno narzekać na obniżanie poziomu podatków, wyjątkiem jest sytuacja, w której bezpieczeństwo wspólnoty politycznej wymaga pilnych wydatków. Tak jest właśnie teraz.

    Wydatki na wojsko nie powinny być sfinansowane z funduszy pozabudżetowych ani z pewnych sum uzyskanych (krótkookresowo) dzięki zabiegom regulacyjnym. Przyczyn jest kilka. Po pierwsze – i przede wszystkim – obrona narodowa w sensie ekonomicznym jest dobrem publicznym, a z perspektywy politycznej jest interesem wspólnoty politycznej – narodu; społeczeństwa – która chce poprawić swoje egzystencjalne bezpieczeństwo. Wzrost nakładów na obronę narodową, tym bardziej znaczący, powinien być świadomym wyborem tejże wspólnoty. Wyborem, który oznacza albo zmniejszenie wydatków w innych obszarach (nakładów na kulturę, edukację, zdrowie publiczne, czy – a może przede wszystkim – wydatków społecznych), albo wzrost obciążeń podatkowych. Uwzględniając rozmiary sztywnych obciążeń budżetowych wydaje się, że to drugie – przynajmniej w pewnym stopniu będzie nieuniknione.

    Po drugie, strategia chowania długu, tak starannie dopracowywana i doskonalona przez kolejne rządy, jest nie do zaakceptowania. W sensie rozliczeń zgodnych z rachunkowością europejską nie ma znaczenia (bo i tak większość tego ukrytego długu jest uwzględniana), a na podwórku krajowym służy obchodzeniu konstytucyjnego limitu długu bez publicznej debaty i bez politycznej woli zmiany jego poziomów. Dziś podstawowym narzędziem chowania długu jest zwiększanie tzw. wydatków pozabudżetowych. To wydatki, które dużo słabiej poddają się publicznej kontroli (choćby tej parlamentarnej), a więc w ich przypadku pokusa nadużycia jest dużo poważniejsza. A co dopiero mówić o wydatkach na wojsko – remontach sprzętu, który potem i tak może zostać zniszczony w akcji, czy zakupach amunicji, która zostanie wystrzelana. Czy co gorsza o wielkich kontraktach, tak podatnych na wielką korupcję (grand corruption) sięgającą szczytów władzy. Wystarczy przypomnieć sobie koniec kariery Helmuta Kohla w RFN.  

    Po trzecie wreszcie, pozostaje sama kwestia limitu długu (pomińmy na razie kontekst europejski, skupmy się na krajowym podwórku). Limity zostały wpisane do konstytucji i od tego czasu trudno je ruszyć, choć bywa to kuszące. Trudność, a wręcz niemożliwość zbudowania koalicji, która by to umożliwiła, prowadzi do działań zastępczych (jak nacjonalizacja OFE czy wspomniane chowanie długu). Można by powiedzieć, że rynek zadba o faktyczne limity długu więc może tak twarde regulacje są zbędne. Wszak im większy będzie dług tym trudniej i tym drożej będzie pożyczać. Ale postawienie barier przed politykami (i tak słabszych niż się wydawało twórcom konstytucji) każe jednak panować w minimalnym przynajmniej stopniu nad pokusami nadmiernych wydatków i wymusza częściową choćby hierarchizację celów (zwłaszcza od strony wydatkowej).        

    Choć nie lubię tego argumentu, może tak jest, że przy obecnym stanie elit politycznych i kruchości instytucji i struktur administracyjnych takie sztywne rozwiązania sprawdzają się lepiej niż ich brak. To by oznaczało, że państwa, w których jakość instytucji i administracji jest lepsza mogą się bezpiecznie bez nich obywać; a te w których owej jakości zbywa – już raczej powinny się ich trzymać.

    Zamiast podsumowania przypomnijmy więc stan gry na dziś. Finansowanie nowych potrzeb, a nawet tych dotychczasowych, będzie w najbliższych miesiącach coraz droższe, wraz z tym, jak w warunkach rosnącej niepewności, wysokiej inflacji i wysokich stóp procentowych koszty obsługi długu będą rosły. Co więcej pojawia się ryzyko, że popyt rynkowy na nowe emisje obligacji będzie niższy niż w ostatnich latach i zdecydowanie niższy niż oczekiwania rządu. To będzie oznaczać, że finansowanie wydatków budżetowych nie tylko będzie coraz droższe, ale i coraz trudniejsze, no chyba że… odnajdziemy wspólny język z KE w sprawie finansowania KPO. Nowe potrzeby budżetowe, które się pojawią – a właściwie już się pojawiają – przyniosą pokusy by usunąć konstytucyjne limity zadłużenia albo szukać sposobów na przesunięcie kolejnej porcji publicznych wydatków poza budżet. A rozwiązania, które sprawdzą się w długim okresie są tylko dwa: obniżenie dotychczasowych wydatków i/lub podniesienie podatków.  

     

    Piotr Koryś
    Główny Ekonomista ZPP

     

    Zobacz: 26.04.2022 Opinia Głównego Ekonomisty ZPP ws. polskiego długu publicznego

    Stanowisko ZPP w sprawie rewizji Dyrektywy o Kredycie Konsumenckim

    Warszawa, 26 kwietnia 2022 r. 

     

    Stanowisko ZPP w sprawie rewizji Dyrektywy o Kredycie Konsumenckim

     

    Komisja Europejska przedstawiła w czerwcu 2021 roku projekt nowej Dyrektywy regulującej kredyty konsumenckie.[1] Propozycja ma zastąpić istniejącą Dyrektywę o Kredycie Konsumenckim z 2008 roku.[2] W uzasadnieniu projektu czytamy, że obecnie obowiązujący akt prawny nie spełnił całkowicie założonych celów, w związku z czym konieczne jest dokonanie rewizji. Jej celem jest wprowadzenie przepisów stanowiących czytelniejsze niż dotychczasowe ram prawnych dla działalności firm z branży finansowej oraz dostosowanie regulacji do postępującej transformacji cyfrowej. Dynamicznie rozwijające się możliwości płatności elektronicznych, a także postępujące w ślad za nimi uwarunkowania społeczno-ekonomiczne, powodują zmianę dotychczasowych nawyków konsumentów na rzecz użycia narzędzi, które nie zostały jeszcze uregulowane prawnie.

    Zmiana zachowań konsumentów wymusza odpowiednią adaptację technologiczną podmiotów branży finansowej. Jest to związane z postępującą digitalizacją handlu, metod płatności i usług finansowych. Powszechne stało się zapewnianie informacji o wykorzystywanych produktach w formie elektronicznej czy wykorzystanie mechanizmów oceny zdolności kredytowej opartych na zautomatyzowanych systemach podejmowania decyzji. Powyższe innowacje zrewolucjonizowały handel prowadzony w internecie i zwiększyły dostęp konsumentów do instrumentów finansowych.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) dostrzega konieczność rewizji przepisów Dyrektywy o Kredycie Konsumenckim. Jednak uważamy, że powinna ona tworzyć ramy prawne, które będą stymulować rozwój podlegającego dużym przeobrażeniom sektora technologii finansowych a nie tworzyć nadmierne bariery dla innowacji europejskich przedsiębiorstw. Regulacja powinna dążyć do wzmocnienia ochrony konsumentów oraz wzrostu dobrobytu konsumentów w środowisku cyfrowym poprzez dostęp do nowoczesnych i bezpiecznych narzędzi cyfrowych. W naszej analizie tekstu propozycji zidentyfikowaliśmy kilka rozwiązań w projekcie, które w naszej ocenie mogą być szkodliwe dla rozwoju FinTechów w Europie a także negatywnie wpłynąć na jakość dostępnych narzędzi cyfrowych i satysfakcję z ich użycia przez konsumentów. W poniższym stanowisku przedstawiamy nasze wątpliwości związane z propozycją rewizji.

    Buy-Now-Pay-Later

    Rozwój FinTechów w Europie jest bardzo dynamiczny. W Polsce jest już ponad 300 takich firm a zdecydowana większość z nich to młode przedsiębiorstwa nie starsze niż 4 – 5 lat.[3] Brak regulacji nadmiernie ograniczających zastosowanie nowoczesnych metod cyfrowych ma ogromne znaczenie dla ekspansji produktów firm z branży technologii finansowych. Obecnie najszybciej rozwijającą się funkcjonalnością w handlu internetowym jest możliwość zakupu z odroczonym terminem płatności (‘buy-now-pay-later’). Oznacza to, że konsument może dokonać zakupu przez internet a zapłaty dokonać później bez ponoszenia dodatkowej opłaty lub ponieść bardzo niską opłatę. Oferta ta została zapoczątkowana w Szwecji a z czasem stała się popularna w krajach skandynawskich. Obecnie coraz szybciej zdobywa ona popularność w Europie w miarę rozwoju sektora e-commerce. Przedstawione dane wskazują na udział BNPL w stosunku do całkowitego sektora płatności w handlu elektronicznym na poziomie 7.4 procenta rynku europejskiego, ponad dwudziestoprocentowy udział na rynku szwedzkim oraz tylko cztery procenty niższy udział na rynku niemieckim. Pokazuje to jak popularnym instrumentem płatniczym jest BNPL dla europejskich konsumentów.

    Dostęp do bezpiecznych usług finansowych jest korzystny dla konsumentów i pozwala im realizować swoje potrzeby życiowe. Nisko oprocentowane (lub nieoprocentowane) pożyczki internetowe są co do zasady instrumentami finansowymi o niskiej wysokości. Nie stanowią więc one odpowiednika dla zaciąganych na wysokie kwoty kredytów bankowych na potrzeby zakupu domu czy samochodu. Z tego względu BNPL posiada niskie ryzyko dla zwiększania zjawiska niewypłacalności konsumenckiej. Operatorzy BNPL oferują wiele rozwiązań, które mają na celu dopasować produkt do potrzeb klienta. Jednak możliwość tworzenia oferty dopasowanej do klientów może zostać ograniczona w skutek nieproporcjonalnych obciążeń prawnych wobec operatorów, które mogą doprowadzić do stworzenia instrumentów nieintuicyjnych i niezrozumiałych dla konsumentów.

    Ocena wiarygodności kredytowej

    Wymogi regulujące ocenę wiarygodności kredytowej wprowadzone w projekcie Dyrektywy powinny być dopasowane odpowiednio do rodzaju zawieranego zobowiązania finansowego. Różnicowana długość i koszt kredytu powinny warunkować konieczność adekwatnej oceny ryzyka kredytowego w stosunku do rzeczywistego zagrożenia niewypłacalnością. Czynniki społeczno-ekonomiczne powinny wpływać na rozróżnienie pomiędzy BNPL jako elastycznej opcji płatniczej, charakterem pożyczek o wysokim oprocentowaniu lub poziomie opłat dodatkowych czy produktami o wyższej kwocie zobowiązania. Co więcej, firmy e-commerce posiadają własne, wiarygodne systemy oceny ryzyka zadłużenia oparte o historię zakupów dokonywanych online czy bazę oszustw kredytowych. Dzięki temu BNPL jest usługą o niskim ryzyku co powinno mieć swoje odzwierciedlenie w propozycji Dyrektywy. Dodatkowo, jest to usługa charakteryzująca się natychmiastową realizacją, dlatego tradycyjna metoda oceny wiarygodności kredytowej oparta na weryfikacji dokumentów, np. zaświadczeń o dochodach, jest nieadekwatna do potrzeb e-commerce oraz bardziej kosztowna niż ocena oparta o systemy zautomatyzowane. Konsumenci mogą być niechętni do udostępniania online swoich dokumentów lub może się to dla nich okazać zbyt obciążające. W efekcie, byłoby to ze stratą dla firm FinTech oraz wykluczyło część konsumentów z dostępu do narzędzi kredytowych.

    Pożyczki o niskiej wartości

    Obecnie obowiązujący akt reguluje zobowiązania kredytowe w przedziale od 200 EUR do 75 000 EUR. Proponowana Dyrektywa rozszerza zakres obowiązywania przepisów na wszystkie kredyty o wartości równej lub niższej od 100 000 EUR. Oznacza to, że dokonywanie drobnych zakupów z użyciem usługi BNPL będzie wiązało się koniecznością zastosowania przepisów Dyrektywy.

    Wielu użytkowników BNPL nie postrzega tej metody finansowania jako zaciąganej pożyczki. Wpływa na to elastyczność tego narzędzia, które może być dopasowywane do potrzeb konkretnej oferty. Może ono przybrać formę spłaty opóźnionej o wyznaczony okres czasu (np. 30 lub 60 dni) czy rozłożonej na dogodne dla konsumenta raty. Inną opcją jest zakup ‘na próbę’, bez konieczności dokonywania natychmiastowej zapłaty, która jest komplementarna z coraz powszechniejszą polityką darmowych zwrotów sklepów internetowych. Powyższe wpływa na fakt, że dla konsumenta trudno jest dokonać skojarzenia pomiędzy klasycznym kredytem konsumenckim a BNPL. Także prawnie nie jest całkowicie jasne w jaki sposób należy kwalifikować poszczególne rodzaje BNPL. W zależności od spełnianej usługi może ono przybierać formę różnych znanych prawu zobowiązań kontaktowych.

    Obowiązek informacyjny przed zawarciem umowy

    Kolejnym czynnikiem mogącym wpływać negatywnie na rozwój innowacyjnych produktów finansowych może być nadmierny obowiązek informacyjny przed zawarciem umowy zapisany w projekcie Dyrektywy. Obecnie produkty FinTechów cieszą się coraz większą popularnością właśnie z uwagi na proste i przejrzyste reguły ich nabywania. Jest to zasadnicza różnica w stosunku do produktów bankowości tradycyjnej, które obłożone są restrykcyjnymi obowiązkami informacyjnymi o wpływie na wysokość posiadanego zobowiązania. W przypadku BNPL kwoty zobowiązań są na tyle niskie oraz w swej naturze krótkoterminowe, że tak szczegółowe zasady nie znajdują uzasadnienie dla konieczności szczegółowego zapoznawania się z nimi.

    Ponadto, spora część użytkowników dokonuje dzisiaj zakupów przez urządzenia mobilne. W związku z tym BNPL też jest najczęściej wykorzystywane przy zakupie przez telefony komórkowe czy tablety. Wprowadzenie szerokiego obowiązku informacyjnego przez operatorów spowoduje nieczytelność proponowanej oferty. To może w efekcie doprowadzić do rezygnacji z usługi ze szkodą dla konsumenta lub wyrażenia zgody bez zapoznawania się ze szczegółowymi warunkami umowy. To może prowadzić do niebezpiecznej sytuacji jaką jest tak zwany ‘consent-fatigue’. Jest to zjawisko, które polega na przedstawieniu użytkownikowi obszernych ilości informacji do zapoznania się i akceptacji przed rozpoczęciem korzystania z produktu lub usługi. Duża ilość prezentowanych informacji powoduje poczucie przytłoczenia nadmiarem treści po stronie konsumenta, które chce jak najefektywniej skorzystać z narzędzia bez czasochłonnego zapoznawania się z obszernymi treściami informacyjnymi. Taki efekt psychologiczny prowadzi do zagrożenie dla uwagi konsumenta, który akceptując zasady bez zapoznania się z nimi może paść ofiarą oszustwa i zaakceptować warunki dla niego niekorzystne. Jest to zjawisko negatywne, które jest wynikiem nieproporcjonalnego obowiązku informacyjnego po stronie operatora. Biorąc pod uwagę powyższe stoimy na stanowisku, że zwiększony obowiązek informacyjny nie będzie miał skutku korzystnego dla konsumentów jeśli nie zostanie zapewniony efektywny sposób prezentowania i prioretyzowania informacji.

    Podsumowując, dostrzegamy konieczność rewizji przepisów o kredytach konsumenckich i dostosowania ich do nowych potrzeb związanych z transformacją cyfrową. Zauważamy jednak, że pewne zapisy nowej Dyrektywy mogą zatrzymać dynamiczny rozwój firm z branży FinTech w Europie oraz być niekorzystne dla konsumentów. Biorąc pod uwagę dotychczasową wagę nadawaną ochronie konsumentów w linii orzeczniczej Trybunału Sprawiedliwości UE jak i działalności legislacyjnej Instytucji Europejskich, bez wątpienia dobro konsumentów jest wartością, które powinno być nadrzędne dla Unijnego prawodawcy przy tworzeniu nowego projektu Dyrektywy. Z tego powodu wzywamy do uwzględnienia przedstawionych powyżej uwag, aby uczynić przepisy Dyrektywy o Kredycie Konsumenckim korzystnymi dla europejskiej gospodarki.

    ***

    [1] https://ec.europa.eu/info/sites/default/files/new_proposal_ccd_en_3.pdf

    [2] https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/ALL/?uri=CELEX%3A32008L0048

    [3] https://www.ican.pl/b/jak-wyglada-polski-fintech-rzut-oka-na-branze/PMQpOzRdk

     

    Zobacz: 26.04.2022 Stanowisko w sprawie rewizji Dyrektywy o Kredycie Konsumenckim

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery