• PL
  • EN
  • szukaj

    Oświadczenie ZPP ws. sytuacji na granicy polsko-białoruskiej

    Warszawa, 24 sierpnia 2021 r.

     

    Oświadczenie ZPP ws. sytuacji na granicy polsko-białoruskiej

     

    Od kilku dni polską debatę publiczną dominuje dyskusja o grupie kilkudziesięciu osób koczujących po białoruskiej stronie granicy z Polską. Nie jest zadaniem ZPP dokonywanie głębokiej analizy tej sytuacji, jednak wszystko wskazuje na to, że trudna sytuacja jest efektem zaplanowanego i zrealizowanego przez reżim białoruski scenariusza. Rząd Białorusi ściągnął do kraju imigrantów z Bliskiego Wschodu i państw graniczących z tym regionem, a następnie skierował ich ku zewnętrznym granicom Unii Europejskiej w celu zdestabilizowania sytuacji w państwach sąsiednich. Analogiczny scenariusz powtarzał się już w innych krajach naszego regionu.

    Jak wspomnieliśmy, nie jesteśmy specjalistami z zakresu spraw związanych z bezpieczeństwem państwa. Temperatura sporu i sam jego charakter generują jednak w naszym przekonaniu daleko idące ryzyka dla dyskusji o innej, bardzo ważnej z punktu widzenia przyszłości Polski sprawie. Niedawno skończyły się bowiem konsultacje długo oczekiwanej strategii demograficznej państwa, wskazującej główne kierunki zmian instytucjonalno-regulacyjnych w zakresie przyjmowania do Polski cudzoziemców.

    ZPP niejednokrotnie wskazywał, że w kontekście trwającego kryzysu demograficznego, którego skutki odczuwać będziemy w najbliższych dekadach, przyjęcie spójnego i racjonalnego podejścia do absorpcji imigracji, jest absolutnie niezbędne.

    Im bardziej zaogniona jest tymczasem sytuacja na granicy polsko-białoruskiej i im ostrzejsze słowa padają w jej kontekście, tym większa może być ochota osób i podmiotów tradycyjnie sceptycznych wobec imigracji, by wiązać obecny kryzys z długoterminową polityką państwa wobec przybyszy z innych krajów.

    Chcemy w tym kontekście stwierdzić jednoznacznie – ochrona granic państwa (a zarazem zewnętrznej granicy Unii Europejskiej) i obrona przed zewnętrznymi próbami destabilizacji sytuacji politycznej jest czymś zupełnie oddzielnym od strategii migracyjnej opisującej procedury i podejście instytucji państwa do migrantów przybywających do Polski w przeważającej mierze w celach zarobkowych. Jakiekolwiek próby bazującego na emocjach i resentymentach kojarzenia tych dwóch całkowicie różnych spraw mogą doprowadzić do zahamowania albo znacznego spowolnienia prac nad strategicznym podejściem do imigracji, którego z przyczyn demograficznych i gospodarczych bardzo potrzebujemy.

     

    Zobacz: 24.08.2021 Oświadczenie ZPP ws. sytuacji na granicy polsko-białoruskiej

    Komentarz ZPP: Ad vocem do raportu PIE „Pułapka małej skali – o produktywności polskich firm”

    Warszawa, 20 sierpnia 2021 r.

     

    Komentarz ZPP: Ad vocem do raportu PIE „Pułapka małej skali – o produktywności polskich firm”

     

    W swoim najnowszym raporcie Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) przypuszcza frontalny atak na polskie małe i średnie przedsiębiorstwa (MŚP). Instytut opisuje małe polskie firmy jako mało produktywne, nieposiadające potencjału eksportowego, zatrudniające niewiele osób, oraz niestabilne. Już na pierwszej stronie czytamy, że „produktywność pracy jednego zatrudnionego po przejściu z mikroprzedsiębiorstwa do dużej firmy” zwiększyłaby się średnio o 300 proc. Stawianie tego rodzaju tez świadczy o całkowitym nierozumieniu procesów zachodzących w realnej gospodarce. Małe firmy mają produktywność wystarczającą do tego, by utrzymać ich właściciela i jego rodzinę – bo temu służą. Być może niektóre z nich odważniej skalowałyby swoją działalność, jeśli tylko regulator zapewniłby im podstawową stabilność przepisów. Wątek ten nie został tymczasem poruszony w raporcie Instytutu. Zamiast tego, proponuje się skrupulatniejsze kontrolowanie jednoosobowych działalności gospodarczych pod kątem optymalizacji podatkowej (sic!), tak jakby skomplikowane mechanizmy optymalizacyjne stosowały nie międzynarodowe koncerny, a fryzjerzy i kosmetyczki. Przedstawione w raporcie tezy stanowią niestety kolejny etap operacji budowania negatywnego wizerunku polskich małych przedsiębiorców.

    Naszkicowany przez PIE obraz polskich MŚP jest wyjątkowo ponury, jeśli wziąć pod uwagę, że to właśnie te firmy, mimo swojej rzekomej niskiej produktywności, wytwarzają prawie połowę całego polskiego PKB. Największy udział w tworzeniu PKB z tej grupy mają właśnie mikroprzedsiębiorstwa – aż 30 proc.[1] Jednocześnie, firmy z sektora MŚP dają zatrudnienie prawie 70 proc. osób ogółem zatrudnionych w przedsiębiorstwach.[2]

    Źródła niskiej produktywności polskiej gospodarki PIE upatruje w niewielkim stopniu konsolidacji przedsiębiorstw i efektu skalowania przedsiębiorstw. Autorzy raportu nie zapominają również o korelacji pomiędzy produktywnością, a udziałem w eksporcie i zauważają, że polskie mikroprzedsiębiorstwa trudniej poddają się internacjonalizacji.

    Na możliwości eksportowe sektora MŚP (ani żadnego innego sektora) nie można jednak patrzeć w oderwaniu od jego struktury. Z raportu Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości wynika, że ponad połowa MŚP w Polsce zajmuje się świadczeniem usług, co czwarta firma działa w handlu, co ósma w budownictwie, a jedynie co dziesiąta w przemyśle. Odwrotną tendencję zauważamy w przypadku dużych przedsiębiorstw, spośród których 52 proc. prowadzi działalność przemysłową, 30 proc. usługową, 13 proc. handlową, a jedynie 3 proc. działa w budownictwie. Pomijając kwestię ograniczonych zasobów MŚP, już z samej struktury tego sektora wynika więc, że duże przedsiębiorstwa charakteryzują się większym potencjałem eksportowym.

    Należy jednak pamiętać, że w gospodarce jest miejsce zarówno dla duże, innowacyjne podmioty, jak również jednoosobowe firmy, prowadzone przez specjalistów, i lokalne zakłady, zaspakajające codzienne potrzeby mieszkańców oraz służące utrzymaniu właściciela i jego rodziny. Tezy o niskiej produktywności polskich firm, sformułowane przez PIE, są skrajnie niesprawiedliwe w stosunku do polskich firm, których właściciele zapewniają konsumentom cały szereg usług i ciężko pracują na swoje utrzymanie, nierzadko walcząc z konkurencją zagranicznych, dużych podmiotów. Innowacje i ekspansja są jak najbardziej pożądanymi zjawiskami – nie może to jednak oznaczać, że podmiot, który nie wdraża nowych rozwiązań technologicznych i nie rozwija się na zagraniczne rynki (choćby dlatego, że fizycznie nie jest to możliwe) jest oceniany jako w zasadzie bezużyteczny i niejako przymuszany do zwiększania skali prowadzonej działalności.

    Ostatecznie, raport PIE wielokrotnie podnosi, że wsparcie dla MŚP było priorytetem wielu rządów, a „legislacja koncentrowała się na tworzeniu warunków sprzyjających rozwojowi przedsiębiorczości”. Autorzy raportu zapominają jednak nadmienić, że wysiłki te pozostały w znacznej większości daremne. Polska systematyczne osiąga złe wyniki w badaniach dotyczących warunków prowadzenia działalności gospodarczej oraz stabilności prawa, a niedawno opublikowany Global Business Complexity Indext 2021 pokazał, że Polska jest jedną z najbardziej skomplikowanych jurysdykcji świata. Być może więc polskie MŚP byłyby bardziej skłonne do myślenia do rozwoju, gdyby tylko nie musiały się mierzyć z jednym z najgorszych systemów podatkowych w OECD i nieprzewidywalnym otoczeniem regulacyjnym.

    Reasumując, sprzeciwiamy się budowaniu krzywdzącego wizerunku najmniejszych firm, których istnienie zapewnia byt setkom tysięcy polskich rodzin. Przedstawione w raporcie tezy sprawiają wrażenie, jakby były pisane z punktu widzenia życzeniowego myślenia, w ramach którego każdy podmiot powinien stosować automatyzację, generować innowacje i dążyć do ekspansji. Nie tak jest jednak zbudowana realna gospodarka.

    ***

    [1] https://alebank.pl/raport-parp-male-i-srednie-przedsiebiorstwa-generuja-blisko-co-druga-zlotowke-pkb/?id=334038&catid=22872

    [2] https://www.parp.gov.pl/storage/publications/pdf/06-ROSS-2020_20210624.pdf

     

    Zobacz: 20.08.2021 Komentarz ZPP Ad vocem do raportu PIE „Pułapka małej skali – o produktywności polskich firm”

    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy umożliwiającego budowę domów do 70m2 na zgłoszenie

    Warszawa, 19 sierpnia 2021 r.


    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy umożliwiającego budowę domów do 70m2 na zgłoszenie

    Przedstawiony przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii projekt ustawy o zmianie ustawy – Prawo budowlane oraz ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym wprowadza do polskiego porządku prawnego rozwiązania pozwalające na budowę domów jednorodzinnych o powierzchni do 70 m2 w ramach procedury tzw. zgłoszenia.

    Zdaniem Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, zaprojektowane rozwiązanie może stanowić odpowiedź na obecne problemy rynku nieruchomości, związane m.in. z ograniczoną podażą nowych mieszkań, rosnącymi cenami nieruchomości, czy też wynikającymi z przewlekłości procesów administracyjnych, które uniemożliwiają sprawną budowę domów.

    Ponadto, liberalizacja przepisów dotyczących budowy na zgłoszenie będzie stanowić szansę dla rodzimych firm budowlanych, w tym przede wszystkich tych o lokalnym zasięgu działalności, czy też funkcjonujących w mniejszych miejscowościach.

    Mając na uwadze istotne znaczenie projektowanej ustawy, pragniemy przedstawić poniżej uwagi i postulaty dotyczące kluczowych zagadnień, których uwzględnienie znacząco zwiększy jakość projektowanych przepisów i tym samym pozwoli to na ich efektywniejsze stosowanie w praktyce.

    Należy wskazać, że zaprojektowane przepisy, które regulują dopuszczalność zabudowy w zależności od wielkości działki są niejednoznaczne i mogą powodować wątpliwości interpretacyjne.

    Literalne brzmienie art. 1 ust. 1 lit. a sprawia wrażenie, że aby wybudować jeden dom mieszkalny w ramach projektowanej procedury, powierzchnia działki musi wynosić minimum 1000 m2.

    Również uzasadnienie do projektu ustawy nie stanowi wystarczającego objaśnienia, gdyż z jednej strony wskazano w nim, iż przewiduje się wymóg, aby budowane domy do 70 m2 były budynkami wolnostojącymi oraz określa się dopuszczalną gęstość zabudowy wskazując, iż może powstać jeden taki budynek na działce o powierzchni co najmniej 1000 m2.

    Dalsza treść uzasadnienia naszym zdaniem pozostaje w sprzeczności z powyższym, gdyż wskazuje ona, że nawet na działce o powierzchni 500 m2 będzie możliwe wybudowanie jednego takiego domu, zaś budowa dwóch takich domów wymaga posiadania działki o powierzchni zabudowy 2000 m2.

    Należy mieć na uwadze, że projektowane przepisy mają upraszczać procedurę związaną ze wznoszeniem prostych budynków mieszkalnych, tym samym są one skierowane głównie do osób niezwiązanych z branżą budowlaną, które chciałyby w najprostszy możliwy sposób postawić dom, ograniczając przy tym koszty do minimum. Z tego też powodu, należy wyeliminować wszelkie nieścisłości interpretacyjne, które mogłyby powodować niepewność wśród adresatów konstruowanych przepisów.

    ZPP opowiada się w tym zakresie za rozwiązaniem, pozwalającym na budowę pierwszego domu na działce o mniejszej powierzchni niż 1000 m2.

    Jak wskazano wcześnie, ogólnie Związek Przedsiębiorców i Pracodawców pozytywnie ocenia przedstawione regulacje, które umożliwią budowę prostych konstrukcji domów, pozwalając przy tym na minimalizację kosztów. Naszym zdaniem, podjęta inicjatywa będzie skutkowała jeszcze silniejszym wzrostem branży budowlanej, wyrównując przy tym potencjał przychodowy małych i średnich przedsiębiorstw do potencjału i możliwości, jakie mają największe podmioty na rynku, skupione na wielkoobiektowych inwestycjach deweloperskich.

    Projektodawca podjął także słuszne kroki co do skrócenia terminu na wydanie decyzji o warunkach zabudowy. Nie sposób zauważyć, że uzyskanie decyzji o warunkach zabudowy jest często niezbędnym elementem procesu inwestycyjnego i jednocześnie uważanym jest za jedną z najbardziej czasochłonnych procedur administracyjnych, związanych z przygotowaniem inwestycji budowlanej. Natomiast zgodnie z projektem ustawy, w przypadku braku miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, wydanie decyzji o warunkach zabudowy dla obiektów budowanych „na zgłoszenie” ma nastąpić w nieprzekraczalnym terminie 30 dni. Za odpowiednie rozwiązanie uważamy także wprowadzenie kary pieniężnej za przekroczenie ww. terminu, wymierzanej przez organ wyższego stopnia, gdyż może to doprowadzić do realnego skrócenia czasu trwania postępowań w tym zakresie.

    Z uwagi na pozytywny wydźwięk przygotowanego projektu, ZPP apeluje do Ministerstwa Rozwoju i Technologii o sprawne procedowanie niniejszej inicjatywy oraz o jak najszybsze skierowanie jej do Sejmu celem dalszych prac legislacyjnych.

    Zobacz: 19.08.2021 Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy umożliwiającego budowę domów do 70m2 na zgłoszenie

     

    Busometr ZPP: Inwestycje wciąż na historycznych minimach, rynek pracy niezmiennie w dobrej kondycji

    Warszawa, 16 sierpnia 2021 r.

     

    Busometr ZPP: Inwestycje wciąż na historycznych minimach, rynek pracy niezmiennie w dobrej kondycji

     

    Indeks nastrojów przedsiębiorców „Busometr” na drugie półrocze 2021 roku wyniósł 46,5 punktu (wzrost z 42,2 punktów w poprzednim półroczu), co oznacza, że nastroje przedsiębiorców wyraźnie się poprawiają. Wciąż najgorzej wypadają inwestycje, natomiast dobre perspektywy utrzymują się na rynku pracy.

    W ostatnim badaniu odnotowaliśmy najlepsze od dwóch lat nastroje wśród przedsiębiorców. Co jednak istotne, poprzednie dwa badania odbywały się w dobie nadzwyczajnej sytuacji gospodarczo-ekonomicznej, spowodowanej pandemią COVID-19. Towarzyszące pandemii liczne obostrzenia sanitarne doprowadziły do zamrożenia działalności znacznej ilości przedsiębiorstw, głównie w obszarze gastronomii, turystyki i organizacji eventów.

    Zniesienie większości restrykcji sanitarnych spowodowało powrót do gospodarczej normalności – twierdzi Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP – większość branż i sektorów ma obecnie możliwość odrobienia strat, wynikających z przedłużającego się lockdownu. Spodziewamy się dalszej poprawy nastrojów, o ile sytuacja epidemiczna po raz kolejny nie wymknie się spod kontroli.

    Analiza poszczególnych komponentów „Busometru” sugeruje, że nastroje przedsiębiorców są zróżnicowane, w zależności od tego, o który konkretnie fragment rzeczywistości gospodarczej są pytani.

    35% respondentów jest zdania, że koniunktura gospodarcza pogorszy się w najbliższych miesiącach. Nieznacznie mniejszą (34%) grupę respondentów stanowią przedsiębiorcy, którzy uważają, że sytuacja gospodarcza nie ulegnie zmianie. Nie brakuje jednak optymistów, gdyż 31% badanych sądzi, iż koniunktura będzie się poprawiać.

    Post-pandemiczne odbicie gospodarcze wyraźnie widać w ramach komponentu „Rynek pracy”. Przedsiębiorcy potrzebują kolejnych rąk do pracy, co jest widoczne w wynikach badania. 16% firm planuje zwiększenie zatrudnienia, podczas gdy redukcję etatów prognozuje jedynie 6% przedsiębiorstw. Istotne dla pracodawców jest także zatrzymanie obecnych pracowników, dlatego 17% firm planuje podwyżkę płac, natomiast obniżenie pensji przewiduje zaledwie 5% badanych.

    Duże obawy wciąż budzi odczyt komponentu „Inwestycje”. Indeks odnotował nieznaczny wzrost do 29,9 punktów, w porównaniu do 29,2 punktów w poprzednim półroczu. Aż 65% przedsiębiorstw deklaruje, iż, nie planuje realizować w najbliższym czasie jakichkolwiek inwestycji.

    Awersja do inwestycji, odnotowana we wcześniejszych odczytach była spowodowana niepewnością związaną z pandemią COVID-19. Jednakże, głównym powodem obaw wśród przedsiębiorców jest w dalszym ciągu niepewność regulacyjna, dodatkowo wzmożona przez kierunki zmian proponowane w Polskim Ładzie – podkreśla Jakub Bińkowski, członek zarządu oraz dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji ZPP – Firmy boją się zwiększonych obciążeń podatkowych oraz rosnących kosztów działalności, dlatego rezygnują z nowych przedsięwzięć inwestycyjnych.


    ***

    Busometr ZPP – Indeks Nastrojów Gospodarczych MSP, jest wskaźnikiem pokazującym stopień optymizmu małych i średnich przedsiębiorców i ich planowane działania w perspektywie najbliższego półrocza.

    Na wartość Indeksu Busometr wpływ mają trzy komponenty: (1) koniunktury gospodarczej, (2) rynku pracy (płace i zatrudnianie) oraz (3) inwestycji.

    Wartość każdego z komponentów mieści się w przedziale od 0 do 100.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz firma Maison&Partners prowadzą badania wśród przedsiębiorców w oparciu o próbę zróżnicowaną ze względu na liczbę zatrudnianych pracowników, próby małych i średnich firm w Polsce (do 250 zatrudnionych). Busometr ZPP jest publikowany co pół roku. Wielkość próby to N = 562 respondentów z sektora MSP.

    Badanie jest realizowane od 2011 roku.

     

    Zobacz: 16.08.2021 Busometr ZPP Prognoza na II półrocze 2021

    Memorandum ZPP ws. europejskiej polityki klimatycznej

    Warszawa, 12 sierpnia 2021 r.

     

    Memorandum ZPP ws. europejskiej polityki klimatycznej

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców dostrzega potrzebę troski o klimat i ochrony środowiska. Wyrażamy jednak sprzeciw wobec modelu walki ze zmianami klimatu, który został zaproponowany przez Komisję Europejską. Wykorzystywane instrumenty są często nieefektywne, a europejska polityka klimatyczna jest pełna wewnętrznych sprzeczności. Niektóre z proponowanych w ostatnim czasie zmian mają charakter czysto polityczny, a osadzanie ich w pro-ekologicznej retoryce przez Komisję Europejską to przykład zwykłego green washing-u. Ostatecznie, wdrożenie zmian zaproponowanych w pakiecie Fit for 55 może doprowadzić do znacznego pogorszenia się kondycji europejskiej gospodarki oraz zubożenia Europejczyków, na co nie ma naszej zgody. Uważamy, że należy szukać alternatywnych i rzetelnych sposób walki ze zmianami klimatu, zamiast ślepo podążać ścieżką politycznie wyznaczonych celów.

    Troska o klimat nie może odbywać się kosztem pogorszenia konkurencyjności europejskich firm i obniżenia jakości życia Europejczyków. Unia Europejska odpowiada za relatywnie niewielki procent emisji gazów cieplarnianych, stąd też unilateralne działania, polegające na wprowadzaniu wyśrubowanych norm i standardów wewnątrz Wspólnoty, nie doprowadzą do radykalnej poprawy stanu środowiska w skali globu. Nie ulega tymczasem wątpliwości, że Europa traci gospodarczy impet – dlatego potrzebne są raczej inicjatywy deregulacyjne i wspierające przedsiębiorczość, niż propozycje kolejnych samoograniczeń, dodatkowo często kontrskutecznych.

    Brak efektywności wykorzystywanych instrumentów

    Za jeden z największych sukcesów europejskiej polityki klimatycznej uważa się europejski system handlu emisjami (ang. Emissions Trading Scheme (ETS)). Jego rzeczywisty wpływ na ograniczenie emisji gazów cieplarnianych pozostaje bardzo ograniczony. Obszerna literatura i rozmaite badania na pozór zdają się potwierdzać efektywność ETS-u. Jeśli jednak przyjrzymy się tym badaniom, zauważymy, że zdecydowana większość z nich to modele ex ante, nie zaś empiryczne badania ex post. Do tego wniosku doszła Dr Jessica Green z Uniwersytetu Toronto, która dokonała przeglądu literatury w temacie ETS-ów i znalazła mniej niż 40 badań empirycznych skutków. W kwestii unijnego ETS Green konkluduje „pomimo znacznych zasobów ludzkich i finansowych zainwestowanych w opracowanie systemu EU-ETS i zarządzanie nim EU-ETS, redukcje emisji (tj. we wszystkich) wynosi od 0 % do 1,5 % rocznie”[1].

    Jednocześnie system jest obarczony poważnymi wadami, które pozwalają na wykorzystywanie go jako narzędzia spekulacyjnego. Dziwi więc, że Komisja Europejska zdecydowała się rozszerzyć system ETS tak by objął on swoim zakresem budynki jak również transport lotniczy. Z jednej strony, rozszerzenie ETS do budynków może doprowadzić do powszechnego ubóstwa energetycznego w Europie. ZPP ma poważne wątpliwości co do tego, w jaki sposób efekt ten da się pogodzić z innym celem strategicznym UE – a mianowicie Europie o silnym wymiarze socjalnym. Z drugiej zaś strony zastosowanie ETS-u w transporcie lotniczym, który w obecnym momencie nie ma posiada realnych nisko-emisyjnych alternatyw, zwiększy ceny lotów i ograniczy mobilność Europejczyków, uderzając w trzon UE, czyli jednolity rynek. Zmniejszony popyt na loty z kolei może znacznie ograniczyć przewidywane z ETS-u w tym sektorze – a wszak celem ETS jest dostarczenie funduszy na zielone inwestycje.

    Wewnętrzne sprzeczności w europejskiej polityce klimatycznej

    ZPP już wcześniej alarmował, unijne cele klimatyczne są osiągane kosztem wycinania lasów, jednocześnie przynosząc niewiele rzeczywistego wpływu na emisję gazów cieplarnianych. Dzieje się tak ponieważ prawo unijne uznaje bioenergię (m.in. biodiesel i biomasę) za przyjazną dla klimatu oraz nakładana na państwa członkowskie konieczność osiągnięcia odpowiedniego udziału energii odnawialnej w końcowym zużyciu energii. Pierwotne założenie nt. „zieloności” bioenergii wynika jednak z błędnego oszacowania emisji gazów cieplarnianych, które powstają z jej użycia. Do tego błędu przyznała się sama Komisja Europejska w dwóch raportach poświęconych emisjom związanych za zmianą użytkowania grutnów (ang. alternative land use cost (ILUC)). Badania te pokazały, że po uwzględnieniu ILUC, biodiesle na bazie oleju palmowego i sojowego mają odpowiednio trzy i dwa razy więcej emisji niż tradycyjny kopalny diesel.

    Co gorsza, zwiększone wykorzystywanie biopaliw prowadzi do masowego i niezrównoważonego przekształcania gruntów. Raport Transport & Environment wykazał, że unijne zapotrzebowanie na biodiesel z soi i oleju palmowego wymagało 4 milionów hektarów ziemi, podczas gdy zapotrzebowanie na sam olej palmowy wymagało przekształcenia 1,1 miliona hektarów dojrzałych gruntów w krajach Azji Południowo-Wschodniej w nowe plantacje palm.[2] Według Euractiv, wylesiony obszar odpowiada powierzchni Holandii. Co gorsza, przekształcane lasy są siedliskiem orangutanów.[3] T&E szacuje, że zwiększone zapotrzebowanie UE na biodiesiel z oleju palmowego odpowiada za zniszczenie 10 proc. pozostałych na świecie siedlisk orangutanów.

    Motywowane politycznie zmiany osadzane w pro-ekologicznej retoryce

    Węglowy graniczny mechanizm dostosowawczy (ang. carbon border adjustment mechanism (CBAM)), czy po prostu unijne cło węglowe, to przykład green washing-u w wydaniu Komisji Europejskiej. KE osadza ten protekcjonistyczny podatek w pro-ekologicznej retoryce, mimo iż jego wprowadzenie jest niepoparte żadnymi racjonalnymi dowodami.

    W opinii KE, wprowadzenie cła węglowego jest koniecznie, aby zapobiec zjawisku tzw. ucieczki emisji. Teoria ta zakłada, że w momencie opodatkowania emisji (vide ETS), wysokoemisyjna produkcja zostanie przeniesiona poza granice UE, do krajów gdzie emisja jest nieopodatkowana, a zatem tańsza. Aby zapobiec produkowaniu w obszarach o taniej emisji i sprowadzaniu nieekologicznych produktów na teren UE, konieczne jest wprowadzenie CBAM. Niestety nie ma żadnych istotnych dowodów potwierdzających tę teorię.

    Badanie przeprowadzone przez dr. Frédérica Brangera oraz dr. Philippe Quirion z Centre International de Recherche sur l’Environnement nad unijnym ETS nie znalazły jeszcze żadnych istotnych dowodów na ucieczkę emisji.[4] Co więcej, zespół pod kierownictwem dr. Antoine Dechezlepretre z Grantham Research Institute on Climate Change and the Environment na London School of Economics wykorzystał dane Carbon Disclosure Project obejmujące lata 2007-2014, który śledzi deklarowane emisje międzynarodowych korporacji. W teorii to właśnie te przedsiębiorstwa powinno dotknąć zjawisko ucieczki emisji ponieważ w przeciwieństwie do np. sektora MŚP, korporacje dysponują wystarczającymi zasobami, by móc przenieść czynniki produkcji do innego kraju. Tymczasem, Dechezlepretre i jego zespół nie znaleźli żadnych dowodów na to, że ETS doprowadził do przeniesienia produkcji wysokoemisyjnej poza granice UE.[5] W 2019 z tymi wnioskami zgodził się Bank Światowy i stwierdził, że istnieje niewiele dowodów na ucieczkę emisji.[6] Istnieje prawdopodobne wytłumaczenie dla tego zjawiska – koszt ETS jest niższy niż koszt przenoszenia czynników produkcji.

    Jednocześnie, KE ma świadomość protekcjonistycznego charakteru CBAM i konsekwencji, jakie mogą się z nim wiązać. Świadczy o tym chociażby fakt, że zaprojektowanie węglowego mechanizmu dostosowawczego zgodnego z zasadami Światowej Organizacji Handlu stało się ważnym punktem na agendzie instytucji unijnych.[7] Co gorsza, dalsze dążenie do wprowadzenia CBAM pokazuje, że KE zdecydowanie i świadomie odchodzi od wieloletniej pracy i zaangażowania na rzecz multilateralizmu i liberalizmu, czyli od strategii, która pozwoliła UE na zdobycie swojej obecnej światowej pozycji.

    Pogorszenie kondycji europejskich gospodarki

    Propozycje zawarte w pakiecie Fit for 55 doprowadzą do pogorszenia kondycji europejskiej gospodarki, a w konsekwencji zubożenia Europejczyków. Unilateralne działania UE w dziedzinie klimatu nie doprowadzą do osiągnięcia zamierzonych celów klimatycznych z kilku podstawowych powodów. Po pierwsze, transformacja energetyczna wymaga inwestycji na poziomie przemysłu, a regres gospodarczy je uniemożliwi. Po drugie, aby konsumenci wykorzystywali nowe, neutralne dla klimatu technologie, potrzebują na to środków. Oczywistym jest, że obciążenie Europejczyków dodatkowymi daninami, zmniejszy ich dochód rozporządzalny, który mogliby przeznaczyć na inwestycje w proekologiczne rozwiązania. Po trzecie, UE generuje zaledwie małą część światowych emisji. Unilateralne działania, choć mogą dawać impuls polityczny, nie są w stanie wygenerować realnych korzyści dla klimatu. Jednocześnie działania te podważają międzynarodowe zasady współpracy i mogą utrudniać, nie ułatwiać, osiągnięcie globalnego konsensusu. Ostatecznie, UE na własne życzenie staje się światowym królikiem doświadczalnym w dziedzinie „zielonych” przemian. W tej sytuacji, inne kraje mogą wykorzystać UE jako model, a same zaimplementować dopiero sprawdzone działania za jakiś czas.

    Konkluzje

    ZPP dostrzega konieczność odpowiadania na wyzwania związane ze zmianami klimatycznymi. Opowiadamy się również za rzetelnymi i rozsądnymi  działaniami motywowanymi troską o przyszłość planety. Biorąc pod uwagę ogromne koszty dla przedsiębiorców i konsumentów, jak również poważne ryzyka związane z politycznym green washing-iem na poziomie międzynarodowym, stanowczo sprzeciwiamy się jednak działaniom Komisji Europejskiej.

    Wobec powyższego, w dyskusji o regulacjach klimatycznych apelujemy o uczciwość i rzetelność, szacunek wobec potrzeb przedsiębiorców i konsumentów, jak również o prawdziwą troskę o klimat.

    Apelujemy do polskiego rządu o sprzeciw wobec planów, które doprowadzą do utraty konkurencyjności Europy w światowej gospodarce i masowemu zubożeniu jej Obywateli. Sprawa jest niezwykle poważna – należy zbudować koalicje państw, przemysłu, konsumentów, interesariuszy, która powstrzyma te plany. Będziemy wspierać działania rządu w tym zakresie.

    ***

    [1] https://iopscience.iop.org/article/10.1088/1748-9326/abdae9/pdf

    [2] https://www.transportenvironment.org/sites/te/files/publications/Biofuels%20briefing%20072021.pdf

    [3] https://www.euractiv.com/section/transport/news/eu-biofuels-goals-seen-behind-deforested-area-as-big-as-the-netherlands/

    [4] https://www.reuters.com/article/us-climate-change-eu-carbontax-explainer/explainer-what-an-eu-carbon-border-tax-might-look-like-and-who-would-be-hit-idUSKBN1YE1C4

    [5] https://www.lse.ac.uk/granthaminstitute/wp-content/uploads/2019/01/working-paper-165-Dechezlepretre-et-al-July-2019.pdf

    [6] http://documents1.worldbank.org/curated/en/486921568877882882/pdf/Report-of-the-High-Level-Commission-on-Carbon-Pricing-and-Competitiveness.pdf

    [7] Zob. https://www.europarl.europa.eu/doceo/document/A-9-2021-0019_EN.html

     

    Zobacz: 12.08.2021 Memorandum ZPP ws. europejskiej polityki klimatycznej

    Stanowisko ZPP ws. wysokości minimalnego wynagrodzenia w 2022 roku

    Warszawa, 9 sierpnia 2021 r.

     

    Stanowisko ZPP ws. wysokości minimalnego wynagrodzenia w 2022 roku

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców konsekwentnie opowiada się za wzrostem minimalnego wynagrodzenia za pracę w 2022 roku wyłącznie o wskaźnik wynikający z ustawowego algorytmu. Tym samym, propozycję zawartą w projekcie rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz wysokości minimalnej stawki godzinowej w 2022 r. oceniamy krytycznie.

    Przedstawiony przez rząd projekt rozporządzenia określa na przyszły rok płacę minimalną w wysokości 3000 zł, ustanawiając także minimalną stawkę za godzinę pracy w wysokości 19,60 zł. Powyższe kwoty wykraczają poza obligatoryjne minimum wynikające z ustawy o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. Zgodnie z ustawowym algorytmem, wysokość minimalnego wynagrodzenia na 2022 rok powinna wynosić 2 984,60 zł, natomiast minimalna stawka godzinowa powinna zostać ustanowiona w wysokości 19,50 zł.

    Zdaniem ZPP, podniesienie minimalnego wynagrodzenia w oparciu o wartości wynikające z ustawowego algorytmu, byłoby kompromisowym rozwiązaniem w obecnej sytuacji gospodarczej, szczególnie wziąwszy pod uwagę perturbacje gospodarcze związane z COVID-19 i w dalszym ciągu niepewną sytuację epidemiczną. Wprawdzie pojawienie się szczepionek zredukowało ryzyko daleko idących restrykcji związanych z ewentualną czwartą falą pandemii, jednak przedsiębiorcy nie mogą wykluczyć scenariusza, w którym późną zimą i wiosną 2022 roku będą musieli prowadzić działalność w ograniczonym zakresie.

    Powyższe jest istotne tym bardziej, że na pandemii straciły w przeważającej mierze najmniejsze podmioty, które ani nie miały wystarczającej „poduszki” kapitałowej, ani też często nie mogły skorzystać z programów pomocowych, ponieważ np. nie zatrudniały pracowników na podstawie umów o pracę. M.in. z tego powodu w opublikowanym kilka miesięcy temu memorandum apelowaliśmy o zniesienie płacy minimalnej w mikrofirmach.

    Istotnym pozostaje także fakt, iż wysokość płacy minimalnej bezpośrednio oddziałuje na pozostałe koszty przedsiębiorców. Od kwoty minimalnego wynagrodzenia uzależniona jest m.in. wysokość minimalnej podstawy wymiaru składek dla osób korzystających z małego ZUS plus. Innymi słowy, wyższa płaca minimalna powoduje wśród poszczególnych przedsiębiorców wyższe koszty ubezpieczenia społecznego.

    Reasumując, ZPP krytycznie odnosi się do propozycji rządu w zakresie podniesienia płacy minimalnej do kwoty 3000 zł. Jesteśmy zdania, iż w obecnej sytuacji gospodarczej, zasadne byłoby podniesienie minimalnego wynagrodzenia do wysokości wynikającej z ustawowego algorytmu. Zwracamy także uwagę na problematykę płacy minimalnej w najmniejszych firmach, a także na konieczność podjęcia działań skutkujących powszechnym obniżeniem klina podatkowego wśród pracowników.

     

    Zobacz: 09.08.2021 Stanowisko ZPP ws. wysokości minimalnego wynagrodzenia

    ZPP o działalności największych francuskich firm w Polsce: budowanie pozycji biznesowej kosztem polskich firm i podatników

    Warszawa, 5 sierpnia 2021 r. 

     

    ZPP o działalności największych francuskich firm w Polsce: budowanie pozycji biznesowej kosztem polskich firm i podatników


    • Szereg francuskich przedsiębiorstw nie płaci w Polsce podatku CIT lub jest on odprowadzany w marginalnej wysokości. W najbardziej dosadnym przypadku, zapłacony przez jedną z francuskich sieci handlowych podatek CIT stanowi zaledwie 0,004% przychodów spółki.

    • Niektóre z francuskich korporacji otrzymały od polskich instytucji państwowych pomoc publiczną o znacznie większej wartości, niż odprowadzony przez te podmioty podatek CIT.

    • Agresywna optymalizacja podatkowa, generująca lukę CIT powoduje, że obciążenia podatkowe, które pierwotnie miały zostać poniesione przez zagraniczne korporacje – zostają przerzucone na polskich podatników oraz rodzime firmy.

    • 62 proc. podatników CIT w Polsce nie płaci podatku w ogóle, a za niemal 1/3 wpływów z tytułu CIT odpowiada 9 największych podmiotów z udziałem Skarbu Państwa. Tak niska ściągalność podatku CIT jest kompromitująca.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców przygotował raport pt. „Francuskie firmy w Polsce”, ukazujący brak symetrii w stosunkach handlowych i gospodarczych między Polską a Francją. W analizie przytoczone zostały przykłady jednych z największych francuskich firm działających w Polsce, które uiszczają podatek CIT w wysokościach zupełnie marginalnych w relacji do ich przychodów.

    Jest to sytuacja z naszego punktu widzenia absolutnie niedopuszczalna – twierdzi Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP – Francuscy inwestorzy zrobili w Polsce wiele dobrego, ale korzystają z dostępu do dużego rynku i używają naszej infrastruktury jak wszystkie inne podmioty. Nie ma żadnego uzasadnienia, żeby sponsorował im to polski podatnik.

    Faktyczny brak podatku to nie jedyna korzyść dla francuskich firm działających w Polsce. Niektóre z nich, w ostatnich  latach otrzymywały od polskich instytucji państwowych pomoc publiczną o znacznie większej wartości, niż odprowadzony przez te podmioty podatek CIT. Dodatkowo, dwie z analizowanych firm otrzymało zamówienia publiczne o wartościach zbliżonych do płaconego w Polsce podatku.

    Polskie firmy są zmuszone konkurować na lokalnym rynku z francuskimi korporacjami, które ponoszą marginalne obciążenia podatkowe, a dodatkowo są wspierane środkami z pomocy publicznej o niebagatelnej wartości. Utrwala to dystans, jaki występuje między rodzimymi firmami, a ich zagranicznymi odpowiednikami, działającymi w Polsce.

    Nasz poprzedni raport ukazujący problemy polskich firm we Francji objawił skalę problemów, z jakimi spotykają się rodzimi przedsiębiorcy prowadzący działalność na terenie Francji – podkreśla Cezary Kaźmierczak – Nieprawidłowości i protekcjonistyczne działania francuskiej administracji skłoniły nas do zbadania, na jakie otoczenie prawno-biznesowe mogą liczyć francuskie firmy w Polsce. Okazało się, że jest to zupełnie inna rzeczywistość.

    Podatek CIT w obecnym kształcie jest de facto podatkiem dobrowolnym – wskazuje Jakub Bińkowski, członek zarządu ZPP i dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji Związku – Większość podatników nie płaci go w ogóle, a wśród największych płatników dominują spółki Skarbu Państwa. Przykłady firm francuskich, choć wyjątkowo jaskrawe, nie są zatem w skali gospodarki ewenementem. Rozpoczynamy już pracę nad podobnym opracowaniem dotyczącym niemieckich podatników w Polsce.

    Zobacz: 05.08.2021 Raport ZPP: Francuskie firmy w Polsce

     

    Stanowisko ZPP ws. polityki migracyjnej Polski – kierunków działań 2021-2022

    Warszawa, 3 sierpnia 2021 r. 

     

    Stanowisko ZPP ws. polityki migracyjnej Polski – kierunków działań 2021-2022

    Bieżące kwestie związane z odbudową gospodarczą po pandemii COVID-19 nie mogą przysłaniać faktu, że polska gospodarka mierzy się również z wyzwaniami o charakterze strategicznym. To, jak sobie z nimi poradzimy, będzie w dużej mierze determinowało tempo rozwoju w najbliższych dekadach. Jednym z tego rodzaju wyzwań jest bez wątpienia demografia. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców stawia przed Polską ambitny cel – 50 milionów Polaków na 2050 rok. Oznacza to, że wbrew utrzymującej się na bardzo niskim poziomie dzietności, w ciągu następnych niespełna trzydziestu lat liczebność naszego kraju musiałaby zwiększyć się o kilkanaście milionów osób. Nie będzie to możliwe bez skutecznej polityki migracyjnej, dlatego cieszymy się, że został przedstawiony dokument opisujący podstawowe jej założenia. Podkreślamy jednocześnie, że potrzebujemy zmian zdecydowanie dalej idących, niż te zaproponowane w tekście.

    W okresie do 2050 roku z polskiego rynku pracy zniknie ok. 5 milionów osób w wieku produkcyjnym. Równolegle, o ok. 3 miliony wzrośnie liczba osób w wieku emerytalnym. Taka zmiana struktury wiekowej społeczeństwa wiąże się z istotnymi konsekwencjami gospodarczymi.

    Malejąca liczba osób w wieku produkcyjnym przy jednoczesnym rosnącym odsetku ludności pobierającej świadczenia emerytalne stanowić będzie gigantyczne wyzwanie dla systemu repartycyjnego – niewykluczone wręcz, że doprowadzi do konieczności stworzenia alternatywy dla niego. Ponadto, oczywiście, mniej osób pracujących w gospodarce będzie oznaczało (przy założeniu, że w Polsce nie nastąpi w tym czasie radykalny i bezprecedensowy wzrost produktywności) wolniejszy rozwój, a zatem relatywny regres wobec najbogatszych gospodarek europejskich.

    Mając na względzie powyższe zagrożenia, trudno dziwić się że temat katastrofy demograficznej i możliwych sposobów zapobieżenia jej negatywnym skutkom zajmuje coraz więcej miejsca w debacie publicznej. Znaczna część dyskusji dotyczy polityki rodzinnej i ewentualnych działań pronatalnych, co ma oczywiście kluczowe znaczenie z punktu widzenia liczby ludności Polski w ciągu najbliższych dekad. Nie sposób zapominać jednak o tym, że luka demograficzna już powstała. Współczynnik dzietności zapewniający prostą zastępowalność pokoleń odnotowaliśmy ostatni raz na samym początku lat 90. – w późniejszym okresie wskaźnik ten spadał i od lat konsekwentnie utrzymuje się na poziomie poniżej 1,5. Mając to na uwadze, nie sposób dyskutować o sytuacji demograficznej pomijając czynnik imigracji. Do tej pory, po uchyleniu w 2016 roku (po czterech latach obowiązywania) polityki migracyjnej Polski,  nie istniał żaden strategiczny dokument formułujący kluczowe kierunki aktywności państwa w tym zakresie. Bardzo dobrze zatem, że materiał stanowiący przedmiot niniejszego stanowiska w końcu został opublikowany – jest to pewien punkt wyjścia do dyskusji o zjawisku imigracji, jego znaczeniu i możliwych sposobach zarządzania nim.

    W naszym przekonaniu, kluczowym punktem polityki migracyjnej Polski w najbliższym czasie powinna być radykalna zmiana jej charakteru. Obecnie nasz system regulacyjno-instytucjonalny jest wyraźnie sprofilowany pod imigrację krótkoterminową, często i szybko rotującą. Świadczy o tym choćby dualność procedur. Uproszczona, sprawnie funkcjonująca procedura oświadczeń o powierzeniu wykonywania pracy cudzoziemcowi pozwala na legalizację zatrudnienia w ciągu kilku dni roboczych – dotyczy jednak wyłącznie cudzoziemców z wąskiego katalogu państw (m.in. Ukraina, Białoruś, czy Gruzja) i pozwala na wykonywanie pracy przez maksymalnie 6 miesięcy w ciągu 12 miesięcy. Wydanie zezwolenia na pracę jest tymczasem procedurą znacznie dłuższą, trwającą nawet kilka miesięcy – przy czym samo zezwolenie wydawane jest na czas określony, nie dłuższy niż 3 lata. Brak jest również jasnej, prostej ścieżki uzyskania polskiego obywatelstwa przewidzianej dla osób, które w naszym kraju przebywają i legalnie pracują od lat.

    Skutki takiej polityki są bezpośrednio widoczne w statystykach. Wg danych Urzędu do Spraw Cudzoziemców z 2018 roku wynika, że jedynie 12 proc. złożonych wniosków o zezwolenie na pobyt dotyczy pobytu stałego bądź uzyskania statusu rezydenta długoterminowego UE, a co piąty wniosek o zezwolenie na pobyt jest odrzucany. W konsekwencji, Polska ma jeden z najniższych w całej Unii Europejskiej odsetków długoterminowych rezydentów wśród wszystkich obywateli państw spoza UE dysponujących pozwoleniem na pobyt – w 2019 roku wynosił on 19,8 proc. wobec niespełna 34 proc. na Węgrzech, 58,7 proc. w Czechach, czy rekordowych 89,8 proc. na Łotwie. Jednocześnie, Polska jest państwem, w którym imigranci są wyjątkowo aktywni zawodowo. Odsetek na poziomie 80,2 proc. plasuje nas w pierwszej piątce państw pod tym względem i jest znacznie wyższy, niż średnia europejska wynosząca 66,4 proc. Imigrujący do Polski spoza UE mężczyźni niemal zawsze są osobami aktywnymi zawodowo – odsetek 92,2 proc. plasuje pod tym względem Polskę na samym przodzie Europy (średnia 78,3 proc.).

    Tym samym, należy stwierdzić że dysponujemy gigantycznym potencjałem w postaci milionów imigrantów chętnych do podejmowania zatrudnienia, w znacznej części bliskich nam kulturowo (np. z Ukrainy czy Białorusi) lub łatwo asymilujących się (np. z Indii, czy Wietnamu). Wziąwszy pod uwagę długoterminowe wyzwania dla rynku pracy i systemu emerytalnego powinno zależeć nam na tym, by tych, którzy chcieliby osiedlić się w Polsce, skutecznie zatrzymać w kraju. Tymczasem, jak wskazano wyżej – instytucjonalnie i regulacyjnie jesteśmy przygotowani do migracji rotującej, krótkoterminowej i nietrwałej, która może co prawda uzupełnić bieżące luki w podaży pracy w niektórych sektorach gospodarki, lecz nie zmieni naszego położenia w długim terminie.

    Wysoki poziom zorientowania na migrację krótkoterminową jest dostrzeżony przez autorów Polityki Migracyjnej, trudno jednak nie odnieść wrażenia, że wyciągnięto z tej diagnozy jakiekolwiek konkretne wnioski. W dokumencie ograniczono się do wskazania, że w tej chwili „model polityki migracji zarobkowych opiera się na dominacji migracji krótkoterminowych i cyrkulacyjnych”, podczas gdy na rynku pracy coraz częściej oczekuje się zatrudnienia pracownika na okres dłuższy, niż maksymalny dopuszczalny czas zatrudnienia na podstawie oświadczenia o powierzeniu wykonywania pracy cudzoziemcowi. Przedstawiony projekt nie zawiera jednak jasnego stwierdzenia gruntownej zmiany przyjętego modelu (instytucjonalnej, regulacyjnej, proceduralnej etc.) – określono jedynie z grubsza kilka obszarów, w ramach których można zdynamizować procesy związane z legalnym zatrudnianiem cudzoziemców (elektronizacja obiegu dokumentów, „szybkie ścieżki”, łatwiejszy dostęp do zezwoleń na pracę etc.).

    Tym samym, dokument jest – w kontekście gospodarczego znaczenia imigracji – rozczarowujący. W obrębie migracji zarobkowych wskazuje jedynie na możliwość przyspieszenia niektórych procesów, nie formułując dalej idących wniosków systemowych.

    Część problemu może wynikać z wyraźnego wyodrębnienia (widocznego również w strukturze dokumentu) migracji zarobkowej od innych aspektów związanych z migracjami (ochrona imigrantów, czy ich integracja). Tymczasem w przekonaniu ZPP znaczna większość imigrantów, którzy mają potencjał by osiedlić się w Polsce na stałe, to imigranci zarobkowi. Tym samym, to już w samym punkcie wyjściowym ich związku z naszym krajem należałoby stworzyć warunki ku temu, by ci najbardziej wartościowi mieli w pewnej perspektywie szansę długotrwałego osiedlenia się, a w dalszej kolejności i nabycia obywatelstwa.

    W opisywanym dokumencie niewiele jest szczegółowych postulatów i planów, stąd też trudno jest konkretnie odnosić się do ogólnikowych deklaracji w nim zawartych (takich jak np. „systemowe wprowadzenie szeroko rozumianych programów integracyjnych”), zwłaszcza że i one nie składają się na spójną „politykę migracyjną”, co sugerowałby tytuł, lecz stanowią raczej zbiór luźno powiązanych ze sobą postulatów odnoszących się generalnie do różnych aspektów funkcjonowania cudzoziemców w Polsce. Tym samym, choć – jak wspomniano na wstępie – dobrze, że dokument w ogóle ujrzał światło dzienne, to jednak trudno traktować go jako pełną odpowiedź na wyzwania stojące przed Polską w zakresie kształtowania strumieni migracji. Generalnym zarzutem może być brak zachowania proporcji pomiędzy instrumentami „pozytywnymi” a „negatywnymi” – wydaje się, że twórcy odnoszą się do imigracji jako do zagrożenia co najmniej równie często, jak jako do szansy, czy też, w świetle sytuacji demograficznej, konieczności.

    ZPP stoi na stanowisku, że polityka migracyjna Polski powinna przewidywać możliwie proste i przejrzyste procedury legalnego zatrudniania cudzoziemców, a w dłuższej perspektywie również prostą ścieżkę uzyskiwania prawa stałego pobytu i polskiego obywatelstwa. Wydaje się, że zasadne byłoby m.in. poszerzenie możliwości stosowania oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi w taki sposób, by były one metodą legalizacji zatrudnienia cudzoziemców z szerszej, niż obecnie, grupy państw. W szczególności uwzględnić należałoby w tym katalogu niektóre państwa azjatyckie, takie jak np. Wietnam, czy Indie. Co więcej, powinna istnieć łatwa procedura przekształcenia oświadczenia w zezwolenie na pracę, tak by zapewnić podstawową ciągłość kadrową w zakładach pracy, a także dać imigrantom perspektywę stałego, stabilnego zatrudnienia w Polsce. Same zezwolenia mogłyby obowiązywać na okres dłuższy, niż obecnie. Dokumenty legalizujące zatrudnienie cudzoziemców nie powinny ponadto wiązać pracownika z konkretnym miejscem i stanowiskiem pracy – uważamy, że imigranci powinni funkcjonować na wewnętrznym rynku pracy na równych warunkach z polskimi pracownikami i tak samo jak oni mieć możliwość łatwej zmiany miejsca zatrudnienia bez konieczności ponownego przechodzenia procedury legalizacyjnej.

    Aby w pełni zmienić model polityki imigracyjnej i odejść od bieżącego uzupełniania luk w podaży pracy, proponujemy również stworzenie prostej ścieżki uzyskiwania prawa stałego pobytu, a w dalszej kolejności – obywatelstwa. Wydaje się, że osoba, która przepracowała w  Polsce np. 2 lata  i nie została skazana za umyślne przestępstwo, powinna móc dysponować prawem stałego pobytu. Ci, którzy mając tę perspektywę zechcieliby związać swój los z Polską na stałe, powinni po pewnym czasie uzyskać możliwość skorzystania z prostej ścieżki nabycia obywatelstwa, opisanej jako przejrzysta procedura realizowana na poziomie wojewodów.

    Oceniając otwarcie na imigrację jako konieczność, nie opowiadamy się za w pełni swobodnym przepływem ludności do Polski. Uważamy, że prostocie i przejrzystości procedur powinna towarzyszyć kontrola państwa nad strumieniami imigrantów trafiającymi do naszego kraju. Dlatego rozważylibyśmy np. stworzenie systemu kwot imigrantów przypadających na poszczególne państwa, które mogłyby być ogłaszane corocznie, np. w drodze rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów. Model taki pozwoliłby łatwo zarządzać wolumenem imigracji do Polski, a jednocześnie zmniejszałby ryzyko powstania imigranckich enklaw oddzielonych od lokalnych społeczności.

    Co więcej, sceptycznie podchodzimy do propozycji zapewniania imigrantom dodatkowego wsparcia organizacyjnego, czy finansowego. Model bogatej oferty państwa opiekuńczego nie sprawdził się w innych krajach, doprowadzając do szeregu problemów w środowiskach imigranckich (niska stopa zatrudnienia, wyuczona i dziedzina bezradność etc.). Dlatego też uważamy, że imigranci powinni mieć oczywiście dostęp, na niedyskryminacyjnych warunkach, do wszystkich usług publicznych, jednak nie powinniśmy tworzyć dla nich osobnych programów, czy świadczeń finansowych.

    Reasumując, mimo że publikacja i konsultacje polityki migracyjnej Polski to zdecydowanie dobra informacja, ZPP stoi na stanowisku, że w dokumencie brak jest pogłębionej refleksji nad wyzwaniami stojącymi przed krajem, a zaprezentowane w nim recepty są ogólnikowe i niewystarczające, mimo że co do zasady kierunkowo słuszne. Apelujemy o dalszy dialog nad dokumentem i przebudowanie go w taki sposób, by celem jego przyjęcia była faktyczna zmiana modelu polityki migracyjnej Polski.

     

    Zobacz: 03.08.2021 Stanowisko ZPP ws. polityki migracyjnej Polski – kierunków działań 2021-2022

    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy implementującej „dyrektywę Omnibus”

    Warszawa, 30 lipca 2021 r.

     


    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy implementującej „dyrektywę Omnibus”

     

    Projekt ustawy o zmianie ustawy o prawach konsumenta oraz niektórych innych ustaw, przygotowany w wyniku zobowiązania państw członkowskich UE do implementacji postanowień dyrektywy unijnej, zwanej “dyrektywą Omnibus”, zawiera szereg nowych rozwiązań, które w istotny sposób wpłyną na stosunki gospodarcze między przedsiębiorcami, a konsumentami.

    Zdaniem Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, efektywna transpozycja dyrektywy Omnibus, której celem jest harmonizacja i uporządkowanie przepisów dotyczących praw konsumentów w skali całej Unii, może mieć pozytywny wpływ nie tylko na sytuację konsumentów, ale również przedsiębiorców. Osiągnięcie spójności przepisów na poziomie UE może istotnie oddziaływać na rozwój transgranicznej wymiany handlowej w ramach jednolitego rynku, gdyż dzięki temu, przedsiębiorcy większym stopniu będą decydować się na ekspansję poza granicami lokalnego rynku.

    Pragniemy zatem przedstawić poniżej szereg uwag i postulatów dotyczących kluczowych zagadnień związanych z transpozycją dyrektywy „Omnibus”, których uwzględnienie znacząco zwiększy jakość  projektowanych przepisów.

    1. Regulacje dotyczące cen

    Uwidacznianie cen jest jednym z kluczowych elementów implementacji Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/2161 z dnia 27 listopada 2019 r. zmieniającej dyrektywę Rady 93/13/EWG i dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 98/6/WE, 2005/29/WE oraz 2011/83/UE w odniesieniu do lepszego egzekwowania i unowocześnienia unijnych przepisów dotyczących ochrony konsumenta („Dyrektywa Omnibus”) do polskiego porządku prawnego. Ma to wpływ nie tylko na konsumentów, ale także na przedsiębiorców – którzy znacząco będą musieli dostosować swoją działalność (np. w zakresie działania systemów teleinformatycznych). W związku z tym, doprecyzowania lub zmiany wymagają omówione poniżej kwestie.

    1.1. Doprecyzowanie przepisów dotyczących ogłoszenia o obniżce ceny

    Zgodnie z art. 2 ust. 1 Dyrektywy Omnibus, „w każdym ogłoszeniu o obniżce ceny podaje się najniższą cenę stosowaną przez podmiot gospodarczy w okresie nie krótszym niż 30 dni przed zastosowaniem obniżki ceny”. Projekt implementacji zakłada z kolei, że „w każdym przypadku obniżenia ceny towaru lub usługi uwidacznia się obok informacji o obniżonej cenie również informację o najniższej ocenie tego towaru lub usługi jaka obowiązywała w okresie 30 dni przed wprowadzeniem obniżki”, pomijając w ten sposób istotne kryterium „ogłoszenia” wskazane w Dyrektywie Omnibus.

    Powyższa rozbieżność w brzmieniu przepisów unijnych i krajowych może nastręczać przedsiębiorcom trudności interpretacyjnych i technicznych w zakresie wdrożenia zgodnych z prawem rozwiązań. Nie jest jasne, które działania faktycznie będą stanowiły obniżkę cen w rozumieniu powyższych przepisów. Rozbieżność może wręcz prowadzić do interpretacji sprzecznych z Dyrektywą Omnibus, w których przedsiębiorca będzie musiał traktować każdą obniżkę ceny (również taką o charakterze niepromocyjnym – np. w przypadku błędnego wprowadzenia pierwotnej ceny lub po prostu spowodowana stałą zmianą biznesową) jak „ogłoszenie o obniżeniu ceny”. Dyrektywa Omnibus ma charakter pełnej harmonizacji, a zatem szczególnie istotne jest dokładne odwzorowanie jej celu. Wprowadzenie nieprzejrzystych, lub bardziej rygorystycznych rozwiązań prawnych jest nie tylko niezgodne z celem Dyrektywy Omnibus, lecz może także postawić przedsiębiorców działających w Polsce w gorszej sytuacji, w stosunku do ich zagranicznych konkurentów.

    Ponadto, częstą praktyką sklepów internetowych oraz platform sprzedażowych jest oferowanie obniżek cen ograniczonej grupie klientów, np. członkom programów lojalnościowych, przyszłym klientom, będące elementem strategii marketingowej. Tego typu promocje – nie oferowane nieograniczonej liczbie klientów –  nie powinny się mieścić w pojęciu obniżki cen. Ich uwzględnienia mogłyby zaburzyć możliwość oceny przez konsumenta, niebędącego w tej grupie,  na ile oferowana obniżka jest korzystna. Z uwagi na powyższe jesteśmy zdania, iż warto uwzględniać tylko przypadki, gdy cena była dostępna dla wszystkich i należy wykluczyć sytuacje, gdy cena była dostępna tylko dla wąskiego grona odbiorców.

    Proponowane rozwiązanie: W naszej ocenie, należałoby uzupełnić projekt o odniesienie do „ogłoszenia o obniżce ceny”, a także wprowadzić definicję ogłoszenia o obniżce albo odpowiedniego katalogu wyłączeń, zapewniających unifikacje nowych wymogów w Unii Europejskiej. Proponujemy następujący katalog wyłączeń (oparty o wcześniej podnoszone postulaty i dokumenty Komisji Europejskiej):

    Ogłoszenia o obniżce cen nie stanowi:

    – prezentowanie rekomendowanych ceny odsprzedaży;

    – prezentowanie cen promocyjnych wyłącznie wybranym osobom (np. zniżki lojalnościowe);

    – stosowanie promocji wiązanych (np. 3-ci produkt gratis, obniżenie ceny przy zakupie określonego wolumenu lub konfiguracji produktów);

    – stosowanie ogólnych, zróżnicowanych rabatów na daną grupę produktów, markę czy określoną kolekcję (np. do -50% na kosmetyki);

    – porównywanie cen (np. do cen konkurentów).

    1.2. Brak przepisów o stopniowej obniżce ceny

    Zgodnie z dyrektywą Omnibus, „państwa członkowskie mogą wprowadzić przepisy przewidujące, że w przypadku stopniowego zwiększania obniżki cen, wcześniejsza cena jest ceną bez obniżki sprzed pierwszego zastosowania obniżki ceny.”(art. 2 pkt. 1 dyrektywy Omnibus).

    Popieramy zawarte w dyrektywie rozwiązanie, pozwalające na wyłączenie tzw. “promocji postępujących” (oznaczających stopniowe, konsekwentne obniżanie ceny danego produktu, czyli np. telewizor zostaje przeceniony z 1000 zł na 800 zł, a ostatecznie na 700 zł).

    Ustawodawca unijny pozostawił jednak dowolność implementacyjną w tym zakresie. Należy zauważyć, iż ustawodawca krajowy nie zdecydował się na implementację rozwiązania zawartego w art. 2 pkt. 1 dyrektywy Omnibus.

     Mając na uwadze, jak często ceny dla klienta końcowego są zmieniane (obniżane) – nawet codziennie – zwłaszcza w sektorze handlu elektronicznego, konieczne jest wprowadzenie regulacji w tym zakresie. Pozwoli to konsumentom na ocenę, jaka jest realna wysokość obniżki ceny danego produktu.

    Jednocześnie, różnicowanie zakresu regulacji pomiędzy państwami członkowskimi – tj. brak odpowiednich przepisów w Polsce – powoduje ograniczenie potencjału konkurencyjnego polskich przedsiębiorców i stawia ich w gorszej pozycji, w porównaniu do przedsiębiorców z innych państw członkowskich, które zdecydowały się na mało rygorystyczną transpozycję zapisów dyrektywy. Stoimy na stanowisku, iż rodzimi przedsiębiorcy powinni mieć równą możliwość korzystania z tejże strategii marketingowej.

    Proponowane rozwiązanie: Wprowadzenie przepisu o następującym brzmieniu: „W przypadku stopniowego zwiększania obniżki cen, wcześniejsza cena jest ceną bez obniżki sprzed pierwszego zastosowania obniżki ceny”.

    1. Sposób implementacji zagadnienia oraz brak projektu rozporządzeń

    Projekt implementacji Dyrektywy Omnibus zakłada uchwalenie rozporządzenia dotyczącego sposobu uwidacznia cen towarów i usług oraz informacji o obniżonej cenie. Jednak w ramach procesu legislacyjnego nie zostały udostępnione projekty w powyższym zakresie.

    Tak jak wskazano na wstępie – uwidacznianie cen jest jednym z kluczowych elementów implementacji Dyrektywy Omnibus do polskiego porządku prawnego, mającego szczególne znaczenie zarówno dla konsumentów, jak i przedsiębiorców. Z tego względu należy szczególnie ostrożnie i możliwie całościowo uregulować tę kwestię. Biorąc zatem pod uwagę, że przepisy dotyczące uwidaczniania cen dotyczą bezpośrednio obowiązków przedsiębiorców i ingerują w swobodę gospodarczą wskazane byłoby jednak pełne uregulowanie tych kwestii na poziomie ustawowym. Jedynie kwestie o charakterze czysto  techniczne mogą zostać opisane w rozporządzeniu (zgodnie z utrwalonym orzecznictwem dot. Art. 92 Konstytucji RP). Dodatkowo, z uwagi na kluczowy charakter zagadnienia, jakim jest informacja o cenie, równie koniecznym jest poddanie projektów rozporządzeń konsultacjom społecznym.

    Proponowane rozwiązanie: W naszej ocenie należałoby uregulować kwestie ceny całościowo w ustawie i pozostawić aspekty techniczne regulacji podustawowej. Jednocześnie, z uwagi na  wagę zagadnienia, należy także udostępnić projektów rozporządzeń jeszcze na etapie prac legislacyjnych – tak, żeby wraz z projektem podlegały konsultacjom publicznym.

    1. Dostosowanie implementacji do wymagań Rozporządzenia P2B

    Projektowane przepisy powielają przepisy Dyrektywy Omnibus i nakładają na przedsiębiorców obowiązki dotyczące publikowania „głównych parametrów decydujących o plasowaniu ofert przedstawionych konsumentowi w wyniku wyszukiwania (…) oraz znaczeniu tych parametrów w porównaniu z innymi parametrami”.

    Nie ma jednak żadnego wyjaśnienia, które precyzowałoby, czym są „główne parametry” oraz jakie konkretnie informacje powinien udostępnić konsumentowi przedsiębiorca. W tym zakresie, zasadnym byłoby odwołanie się do już istniejących regulacji – tj. Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2019/1150 z dnia 20 czerwca 2019 r. w sprawie propagowania sprawiedliwości i przejrzystości dla użytkowników biznesowych korzystających z usług pośrednictwa internetowego (Rozporządzenie P2B).

    Taka regulacja pozwalałaby na zachowanie spójności systemowej w przepisach – bez potencjalnego różnica znaczenia tego samego pojęcia. Jednocześnie, umożliwiłaby przedsiębiorcom spełnienie wymagań określonych zarówno w Dyrektywie Omnibus, jak i w Rozporządzeniu P2B w wyniku jednej procedury.

    1. Terminy wejścia w życie przepisów regulujących prawa konsumenta

    Zgodnie z art. 7 dyrektywy Omnibus, „państwa członkowskie przyjmują i publikują przepisy niezbędne do wykonania niniejszej dyrektywy do dnia 28 listopada 2021 r. Państwa członkowskie stosują te przepisy od dnia 28 maja 2022 r.”

    Mamy na uwadze, iż w praktyce przepisy projektu o zmianie ustawy o prawach konsumenta oraz niektórych innych ustaw, będą mogły być stosowane po uchwaleniu projektu ustawy o zm. ustawy o prawach konsumenta oraz ustawy – Kodeks Cywilny (UC53), który jest obecnie procedowany w Ministerstwie Sprawiedliwości (jako implementacja dyrektywy 2019/770 z dnia 20 maja 2019 r. w sprawie niektórych aspektów umów o dostarczanie treści cyfrowych i usług cyfrowych oraz dyrektywy 2019/771 z dnia 20 maja 2019 r. w sprawie niektórych aspektów umów sprzedaży towarów).  Mimo tego, dostrzegamy konieczność zapisania w Projekcie, iż stosuje się te przepisy od dnia 28 maja 2022 r., gdyż obecnie, formalnie znajduje się tam przepis sprzeczny z brzmieniem dyrektywy. 

     

    Zobacz: 30.07.2021 Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy implementującej dyrektywę Omnibus

     

    Memorandum ZPP w sprawie alternatywnego rozwiązania dla przedsiębiorców w Polskim Ładzie

    Warszawa, 28.07.2021 r.


    Memorandum ZPP w sprawie alternatywnego rozwiązania dla przedsiębiorców w Polskim Ładzie

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców postuluje o rezygnację z obciążenia przedsiębiorców składką NFZ proporcjonalną do dochodów lub przychodów oraz o pozostawienie możliwości odliczenia składki na NFZ od podatku PIT płaconego przez przedsiębiorców.

    Proponujemy pozostawienie w systemie jedynie trzech, prostych podatkowo form prowadzenia działalności gospodarczej:

    1. małą Działalność Gospodarczą dla uzyskujących do 120 tys. zł rocznie przychodu;
    2. podatek liniowy na dotychczasowych zasadach;
    3. ryczałt od przychodów ze zmienionymi stawkami.

    Dodatkowo proponujemy stopniowy wzrost podstawy wymiaru składki zdrowotnej płaconej przez przedsiębiorców do poziomu 90% przeciętnego wynagrodzenia.

    Uzupełnienie wpływów budżetowych, które miały pochodzić z rozwiązań Polskiego Ładu, umożliwić może wprowadzenie:

    1. jednolitej stawki VAT w wysokości 18,75% (dla najuboższych przewidujemy rozwiązanie rekompensujące w postaci karty socjalnej);
    2. minimalnej stawki podatku CIT w wysokości 1,0% od przychodów osiąganych w danym roku podatkowym.


    Zobacz:
    28.07.2021 Memorandum ZPP ws. alternatywnego rozwiązania dla przedsiębiorców w Polskim Ładzie

     

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery