• PL
  • EN
  • szukaj

    Komentarz ZPP w sprawie potrzeby waloryzacji w budowlanych zamówieniach publicznych

    Warszawa, 27 kwietnia 2022 r. 

     

    Komentarz ZPP w sprawie potrzeby waloryzacji w budowlanych zamówieniach publicznych

     

    Polska, podobnie jak wiele innych krajów Europy i świata, od 2020 r. zmaga się z licznymi zagrożeniami w sferze gospodarczej. W wyniku pandemii i zamknięcia gospodarki doszło do zachwiania rynku nie tylko w naszym kraju, ale na całym świecie. W efekcie doszło do przerwania łańcuchów dostaw, opóźnień i zaburzenia normalnego kształtowania się relacji podaży i popytu. Od 2021 r. mamy do czynienia z kolejnym wielkim wyzwaniem, będącym częściowo pochodną pandemii – znaczącą inflacją. Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego w marcu 2022 r. wyniosła ona w stosunku do analogicznego miesiąca roku ubiegłego aż 11%[1]. Z inflacją wiąże się nie tylko wzrost kosztów dóbr i usług w gospodarce, ale także wzrost presji płacowej na pracodawców, a tym samym wzrost kosztów pracy. Kolejne wielkie zagrożenie dla naszej gospodarki, to rosyjska agresja przeciwko Ukrainie. Trwająca wojna pogłębiła i nadal pogłębiać będzie kryzys związany z dostępnością konkretnych produktów. Z jednej strony wiąże się to bezpośrednio z działaniami wojennymi trwającymi na terytorium Ukrainy, która nie jest w związku z tym w stanie w pełni uczestniczyć w handlu światowym, a z drugiej strony z sankcjami gospodarczymi, jakie należało wymierzyć przeciw Rosji. Wskazać należy także na fakt, że znaczna część pracowników firm budowlanych w Polsce to Ukraińcy, spośród których wielu wraz z wybuchem wojny wróciło walczyć o niepodległość swojego kraju. To z kolei przekłada się na bardzo dotkliwe braki kadrowe w całym sektorze. W efekcie Polska, a także wiele innych zachodnich krajów, odczuwa znaczący wzrost cen i problemy z dostępnością wielu dóbr.

    Obecnie ceny podstawowych surowców i materiałów niezbędnych w branży budowlanej rosną w zastraszającym tempie. Media donoszą, że niektóre wyroby stalowe rosną o kilkadziesiąt procent z tygodnia na tydzień i ponad 200 procent rok do roku. Dotyczy to np. kształtek giętych na zimno, blachy HRC, prętów żelbetonowych czy profili[2]. Rosną ceny także drewna i innych materiałów budowlanych. Największe podwyżki względem analogicznego okresu roku ubiegłego dotyczą np. izolacji termicznej (+63%), płyt OSB (+50%), dachów, rynien (+37%), czy też tak podstawowego i powszechnego produktu, bez którego nie ma możliwości przeprowadzenia niemal żadnej inwestycji – cementu (+22%)[3]. Podwyżki cen materiałów w obecnej sytuacji nie są zaskakujące, znaczna ich część pochodzi bowiem ze wschodu. Ponadto ceny tych, które powstają w Polsce również rosną z powodu wzrostu kosztów pracy, energii elektrycznej, surowców, a także kosztów emisji CO2. Szacuje się, że obecnie koszt wybudowania domu i doprowadzenia go do stanu deweloperskiego jest nawet 40% wyższy niż jeszcze 2 lata temu[4].

    Obecna sytuacja w sposób istotny wpływa na cały sektor budowlany, między innymi na firmy czynnie uczestniczące w inwestycjach publicznych udzielanych w procedurze zamówień publicznych. Wiele z tych inwestycji odbywa się na podstawie konkursów, które rozstrzygane były wiele miesięcy przed gwałtownym wzrostem kosztów. Zagrożone mogą być jednak nie tylko trwające, ale również nowe inwestycje, gdyż z uwagi na charakterystykę sektora są one planowane na wiele miesięcy naprzód. Nie sposób tymczasem w obecnej sytuacji gospodarczej i geopolitycznej przewidzieć, jak będzie wyglądała sytuacja na rynku i jakie będą koszty działalności nawet w perspektywie najbliższych miesięcy. W praktyce na rynku możemy zaobserwować liczne problemy z realizacją inwestycji, firmy odstępują od umów bądź nie są w stanie wykonać ich terminowo. W przypadku inwestycji publicznych sytuacja jest szczególnie trudna, gdyż warunki, na których udzielono zamówienia, w tym te dotyczące wynagrodzenia wykonawcy, są ściśle uregulowane. Firmy realizujące często bardzo istotne zamówienia o wysokiej wartości borykają się z licznymi problemami – wykonują je poniżej obecnych kosztów bądź nie są w stanie dotrzymać terminów zakończenia prac. W konsekwencji może to prowadzić do ich upadku, tym bardziej jeśli firmy te będą obciążane  karami umownymi. Sytuacja ta jest niebezpieczna także z perspektywy zamawiającego, gdyż może ona prowadzić do przerwania procesu inwestycyjnego.

    W tak trudnych warunkach rynkowych należałoby rozważyć wprowadzenie rozwiązań mogących zapobiegać nie tylko upadkowi firm budowlanych, ale także zapewniających realizację inwestycji publicznych. Należałoby w związku z tym wprowadzić w zamówieniach publicznych mechanizmy waloryzacji odpowiadające warunkom rynkowym. Koszty nowych inwestycji powinny być rozliczane zgodnie z realną zmianą cen np. paliw, asfaltu, cementu, stali, czy drewna. Mając powyższe na uwadze apelujemy do władz o przyjrzenie się problemowi oraz przeprowadzenie stosownych prac, które pomogą uniknąć upadków firm budowlanych oraz zaprzestaniu realizacji inwestycji publicznych.

    ***

    [1] https://stat.gov.pl/obszary-tematyczne/ceny-handel/wskazniki-cen/wskazniki-cen-towarow-i-uslug-konsumpcyjnych-pot-inflacja-/miesieczne-wskazniki-cen-towarow-i-uslug-konsumpcyjnych-od-1982-roku/ (dostęp na dzień 26.04.2022 r.).

    [2] https://www.stockwatch.pl/wiadomosci/ceny-wyrobow-stalowych-bija-rekordy,akcje,295709 (dostęp na dzień 26.04.2022 r.).

    [3] https://www.muratorplus.pl/biznes/raporty-i-prognozy/wzrost-cen-materialow-budowlanych-co-zdrozalo-najbardziej-aa-BpMb-Zs56-X6ie.html (dostęp na dzień 26.04.2022 r.).

    [4] https://www.money.pl/gospodarka/ceny-materialow-budowlanych-w-gore-w-ten-sposob-przewidzisz-koszt-budowy-domu-6753582589295104a.html (dostęp na dzień 26.04.2022 r.).

     

    Zobacz: 27.04.2022 Komentarz ZPP w sprawie potrzeby waloryzacji w budowlanych zamówieniach publicznych

    Opinia Głównego Ekonomisty ZPP ws. polskiego długu publicznego

    Warszawa, 26 kwietnia 2022 r. 

     

    Opinia Głównego Ekonomisty ZPP ws. polskiego długu publicznego

     

    Temat finansowania długu publicznego powrócił do debaty: Polska stoi przed szeregiem dramatycznych wyzwań i właściwie rząd nie ma pomysłu co dalej. „Imperialne plany”: sfinansowania KPO własnymi środkami, pozabudżetowego wzrostu środków na wojsko, a pewnie i dodatkowego wzrostu wydatków socjalnych przed nadchodzącymi powoli wyborami wydają się – delikatnie mówiąc – coraz trudniejsze w realizacji.

    Rządowe – i nas wszystkich – problemy mają kilka źródeł. Pierwszym z nich jest skala reakcji na pandemię – zarówno od strony ograniczenia aktywności gospodarczej, jak i – co ważniejsze – równoważenia konsekwencji kolejnymi tarczami anty-covidowymi, które nadwyrężyły budżet. Nie byłoby to poważnym problemem gdyby nie kolejny czarny łabędź, wojna na Ukrainie. Nie byłoby to problemem gdyby, jak planował rząd, do Polski napłynął strumień unijnych dotacji w ramach KPO. Wreszcie nie byłoby to problemem, gdyby nie towarzyszyła temu polityka monetarna tyleż wygodna dla rządzących w krótkim okresie (niskie stopy procentowe stwarzały możliwość pozyskiwania pieniądza na rynku relatywnie tanio), co nieracjonalna.

    I tu pojawia się drugie źródło problemów – nie tylko polskie zresztą, ale coraz powszechniej występujące: wysoka, sięgająca już kilkunastu procent rocznie, inflacja. Na jej poziom wpływają wysokie ceny energii i surowców energetycznych, szybko rosnące ceny żywności, rosnące koszty życia. Z dzisiejszej perspektywy widać, że impuls inflacyjny był nieunikniony po pandemii, jednak spóźniona reakcja monetarna  przyniosła gwałtowny wzrost stóp procentowych NBP i WIBOR-u (przypomnijmy, że WIBOR 3M jeszcze pół roku temu był o 5 punktów procentowych niższy i niewiele przekraczał 0). Odsuwanie w czasie zaostrzenia polityki monetarnej doprowadziło nie tylko do gwałtownych decyzji (a więc bolesnych dostosowań), ale także do sytuacji, w której pozytywne skutki tych decyzji będą odsunięte w czasie bardziej niż by mogły.

    W ostatnich dniach słyszymy o problemach z finansowaniem długu. I nie ma im się co dziwić. Inflacja i prawdopodobieństwo wyższych stóp procentowych sprzyjają niskiej wycenie i wysokiej rentowności polskiego długu. Całkiem niedawno słyszeliśmy wypowiedzi o obligacjach na wydatki wojskowe, z których część miałaby być potem umorzona – kto je zechce kupić? Jak buduje to zaufanie pożyczkodawców do polskiego państwa? Potem usłyszeliśmy, że sfinansowanie zwiększonego budżetu MON wymagać będzie poluźnienia konstytucyjnego gorsetu długu. O to czy ten gorset jest zasadny, można się spierać. Nie ma jednak wątpliwości, że nie powinno się go poluźniać w sposób pospieszny i nieprzemyślany.

    Wreszcie z coraz większym obciążeniem finansowym – szczególnie dla samorządów – wiąże się   napływ uchodźców do Polski. Środki z KPO są tymczasem w dalszym ciągu wstrzymywane, polskie obligacje złotowe coraz trudniej uplasować na rynku, a koszt obsługi długu będzie szybko rósł.

    Uzupełnieniem tego obrazu jest podatkowy chaos Polskiego Ładu i wspomniane wyżej pomysły, by potrzebne wydatki na wojsko sfinansować w sposób pozabudżetowy, a przynajmniej bez podnoszenia podatków. Od początku roku obniżeniu uległa część podatków poprzez tarcze antyinflacyjne. Dodatkowo konieczność korekt Polskiego Ładu w trakcie roku wymusiła de facto kolejne obniżki. Co do zasady trudno narzekać na obniżanie poziomu podatków, wyjątkiem jest sytuacja, w której bezpieczeństwo wspólnoty politycznej wymaga pilnych wydatków. Tak jest właśnie teraz.

    Wydatki na wojsko nie powinny być sfinansowane z funduszy pozabudżetowych ani z pewnych sum uzyskanych (krótkookresowo) dzięki zabiegom regulacyjnym. Przyczyn jest kilka. Po pierwsze – i przede wszystkim – obrona narodowa w sensie ekonomicznym jest dobrem publicznym, a z perspektywy politycznej jest interesem wspólnoty politycznej – narodu; społeczeństwa – która chce poprawić swoje egzystencjalne bezpieczeństwo. Wzrost nakładów na obronę narodową, tym bardziej znaczący, powinien być świadomym wyborem tejże wspólnoty. Wyborem, który oznacza albo zmniejszenie wydatków w innych obszarach (nakładów na kulturę, edukację, zdrowie publiczne, czy – a może przede wszystkim – wydatków społecznych), albo wzrost obciążeń podatkowych. Uwzględniając rozmiary sztywnych obciążeń budżetowych wydaje się, że to drugie – przynajmniej w pewnym stopniu będzie nieuniknione.

    Po drugie, strategia chowania długu, tak starannie dopracowywana i doskonalona przez kolejne rządy, jest nie do zaakceptowania. W sensie rozliczeń zgodnych z rachunkowością europejską nie ma znaczenia (bo i tak większość tego ukrytego długu jest uwzględniana), a na podwórku krajowym służy obchodzeniu konstytucyjnego limitu długu bez publicznej debaty i bez politycznej woli zmiany jego poziomów. Dziś podstawowym narzędziem chowania długu jest zwiększanie tzw. wydatków pozabudżetowych. To wydatki, które dużo słabiej poddają się publicznej kontroli (choćby tej parlamentarnej), a więc w ich przypadku pokusa nadużycia jest dużo poważniejsza. A co dopiero mówić o wydatkach na wojsko – remontach sprzętu, który potem i tak może zostać zniszczony w akcji, czy zakupach amunicji, która zostanie wystrzelana. Czy co gorsza o wielkich kontraktach, tak podatnych na wielką korupcję (grand corruption) sięgającą szczytów władzy. Wystarczy przypomnieć sobie koniec kariery Helmuta Kohla w RFN.  

    Po trzecie wreszcie, pozostaje sama kwestia limitu długu (pomińmy na razie kontekst europejski, skupmy się na krajowym podwórku). Limity zostały wpisane do konstytucji i od tego czasu trudno je ruszyć, choć bywa to kuszące. Trudność, a wręcz niemożliwość zbudowania koalicji, która by to umożliwiła, prowadzi do działań zastępczych (jak nacjonalizacja OFE czy wspomniane chowanie długu). Można by powiedzieć, że rynek zadba o faktyczne limity długu więc może tak twarde regulacje są zbędne. Wszak im większy będzie dług tym trudniej i tym drożej będzie pożyczać. Ale postawienie barier przed politykami (i tak słabszych niż się wydawało twórcom konstytucji) każe jednak panować w minimalnym przynajmniej stopniu nad pokusami nadmiernych wydatków i wymusza częściową choćby hierarchizację celów (zwłaszcza od strony wydatkowej).        

    Choć nie lubię tego argumentu, może tak jest, że przy obecnym stanie elit politycznych i kruchości instytucji i struktur administracyjnych takie sztywne rozwiązania sprawdzają się lepiej niż ich brak. To by oznaczało, że państwa, w których jakość instytucji i administracji jest lepsza mogą się bezpiecznie bez nich obywać; a te w których owej jakości zbywa – już raczej powinny się ich trzymać.

    Zamiast podsumowania przypomnijmy więc stan gry na dziś. Finansowanie nowych potrzeb, a nawet tych dotychczasowych, będzie w najbliższych miesiącach coraz droższe, wraz z tym, jak w warunkach rosnącej niepewności, wysokiej inflacji i wysokich stóp procentowych koszty obsługi długu będą rosły. Co więcej pojawia się ryzyko, że popyt rynkowy na nowe emisje obligacji będzie niższy niż w ostatnich latach i zdecydowanie niższy niż oczekiwania rządu. To będzie oznaczać, że finansowanie wydatków budżetowych nie tylko będzie coraz droższe, ale i coraz trudniejsze, no chyba że… odnajdziemy wspólny język z KE w sprawie finansowania KPO. Nowe potrzeby budżetowe, które się pojawią – a właściwie już się pojawiają – przyniosą pokusy by usunąć konstytucyjne limity zadłużenia albo szukać sposobów na przesunięcie kolejnej porcji publicznych wydatków poza budżet. A rozwiązania, które sprawdzą się w długim okresie są tylko dwa: obniżenie dotychczasowych wydatków i/lub podniesienie podatków.  

     

    Piotr Koryś
    Główny Ekonomista ZPP

     

    Zobacz: 26.04.2022 Opinia Głównego Ekonomisty ZPP ws. polskiego długu publicznego

    Stanowisko ZPP w sprawie rewizji Dyrektywy o Kredycie Konsumenckim

    Warszawa, 26 kwietnia 2022 r. 

     

    Stanowisko ZPP w sprawie rewizji Dyrektywy o Kredycie Konsumenckim

     

    Komisja Europejska przedstawiła w czerwcu 2021 roku projekt nowej Dyrektywy regulującej kredyty konsumenckie.[1] Propozycja ma zastąpić istniejącą Dyrektywę o Kredycie Konsumenckim z 2008 roku.[2] W uzasadnieniu projektu czytamy, że obecnie obowiązujący akt prawny nie spełnił całkowicie założonych celów, w związku z czym konieczne jest dokonanie rewizji. Jej celem jest wprowadzenie przepisów stanowiących czytelniejsze niż dotychczasowe ram prawnych dla działalności firm z branży finansowej oraz dostosowanie regulacji do postępującej transformacji cyfrowej. Dynamicznie rozwijające się możliwości płatności elektronicznych, a także postępujące w ślad za nimi uwarunkowania społeczno-ekonomiczne, powodują zmianę dotychczasowych nawyków konsumentów na rzecz użycia narzędzi, które nie zostały jeszcze uregulowane prawnie.

    Zmiana zachowań konsumentów wymusza odpowiednią adaptację technologiczną podmiotów branży finansowej. Jest to związane z postępującą digitalizacją handlu, metod płatności i usług finansowych. Powszechne stało się zapewnianie informacji o wykorzystywanych produktach w formie elektronicznej czy wykorzystanie mechanizmów oceny zdolności kredytowej opartych na zautomatyzowanych systemach podejmowania decyzji. Powyższe innowacje zrewolucjonizowały handel prowadzony w internecie i zwiększyły dostęp konsumentów do instrumentów finansowych.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców (ZPP) dostrzega konieczność rewizji przepisów Dyrektywy o Kredycie Konsumenckim. Jednak uważamy, że powinna ona tworzyć ramy prawne, które będą stymulować rozwój podlegającego dużym przeobrażeniom sektora technologii finansowych a nie tworzyć nadmierne bariery dla innowacji europejskich przedsiębiorstw. Regulacja powinna dążyć do wzmocnienia ochrony konsumentów oraz wzrostu dobrobytu konsumentów w środowisku cyfrowym poprzez dostęp do nowoczesnych i bezpiecznych narzędzi cyfrowych. W naszej analizie tekstu propozycji zidentyfikowaliśmy kilka rozwiązań w projekcie, które w naszej ocenie mogą być szkodliwe dla rozwoju FinTechów w Europie a także negatywnie wpłynąć na jakość dostępnych narzędzi cyfrowych i satysfakcję z ich użycia przez konsumentów. W poniższym stanowisku przedstawiamy nasze wątpliwości związane z propozycją rewizji.

    Buy-Now-Pay-Later

    Rozwój FinTechów w Europie jest bardzo dynamiczny. W Polsce jest już ponad 300 takich firm a zdecydowana większość z nich to młode przedsiębiorstwa nie starsze niż 4 – 5 lat.[3] Brak regulacji nadmiernie ograniczających zastosowanie nowoczesnych metod cyfrowych ma ogromne znaczenie dla ekspansji produktów firm z branży technologii finansowych. Obecnie najszybciej rozwijającą się funkcjonalnością w handlu internetowym jest możliwość zakupu z odroczonym terminem płatności (‘buy-now-pay-later’). Oznacza to, że konsument może dokonać zakupu przez internet a zapłaty dokonać później bez ponoszenia dodatkowej opłaty lub ponieść bardzo niską opłatę. Oferta ta została zapoczątkowana w Szwecji a z czasem stała się popularna w krajach skandynawskich. Obecnie coraz szybciej zdobywa ona popularność w Europie w miarę rozwoju sektora e-commerce. Przedstawione dane wskazują na udział BNPL w stosunku do całkowitego sektora płatności w handlu elektronicznym na poziomie 7.4 procenta rynku europejskiego, ponad dwudziestoprocentowy udział na rynku szwedzkim oraz tylko cztery procenty niższy udział na rynku niemieckim. Pokazuje to jak popularnym instrumentem płatniczym jest BNPL dla europejskich konsumentów.

    Dostęp do bezpiecznych usług finansowych jest korzystny dla konsumentów i pozwala im realizować swoje potrzeby życiowe. Nisko oprocentowane (lub nieoprocentowane) pożyczki internetowe są co do zasady instrumentami finansowymi o niskiej wysokości. Nie stanowią więc one odpowiednika dla zaciąganych na wysokie kwoty kredytów bankowych na potrzeby zakupu domu czy samochodu. Z tego względu BNPL posiada niskie ryzyko dla zwiększania zjawiska niewypłacalności konsumenckiej. Operatorzy BNPL oferują wiele rozwiązań, które mają na celu dopasować produkt do potrzeb klienta. Jednak możliwość tworzenia oferty dopasowanej do klientów może zostać ograniczona w skutek nieproporcjonalnych obciążeń prawnych wobec operatorów, które mogą doprowadzić do stworzenia instrumentów nieintuicyjnych i niezrozumiałych dla konsumentów.

    Ocena wiarygodności kredytowej

    Wymogi regulujące ocenę wiarygodności kredytowej wprowadzone w projekcie Dyrektywy powinny być dopasowane odpowiednio do rodzaju zawieranego zobowiązania finansowego. Różnicowana długość i koszt kredytu powinny warunkować konieczność adekwatnej oceny ryzyka kredytowego w stosunku do rzeczywistego zagrożenia niewypłacalnością. Czynniki społeczno-ekonomiczne powinny wpływać na rozróżnienie pomiędzy BNPL jako elastycznej opcji płatniczej, charakterem pożyczek o wysokim oprocentowaniu lub poziomie opłat dodatkowych czy produktami o wyższej kwocie zobowiązania. Co więcej, firmy e-commerce posiadają własne, wiarygodne systemy oceny ryzyka zadłużenia oparte o historię zakupów dokonywanych online czy bazę oszustw kredytowych. Dzięki temu BNPL jest usługą o niskim ryzyku co powinno mieć swoje odzwierciedlenie w propozycji Dyrektywy. Dodatkowo, jest to usługa charakteryzująca się natychmiastową realizacją, dlatego tradycyjna metoda oceny wiarygodności kredytowej oparta na weryfikacji dokumentów, np. zaświadczeń o dochodach, jest nieadekwatna do potrzeb e-commerce oraz bardziej kosztowna niż ocena oparta o systemy zautomatyzowane. Konsumenci mogą być niechętni do udostępniania online swoich dokumentów lub może się to dla nich okazać zbyt obciążające. W efekcie, byłoby to ze stratą dla firm FinTech oraz wykluczyło część konsumentów z dostępu do narzędzi kredytowych.

    Pożyczki o niskiej wartości

    Obecnie obowiązujący akt reguluje zobowiązania kredytowe w przedziale od 200 EUR do 75 000 EUR. Proponowana Dyrektywa rozszerza zakres obowiązywania przepisów na wszystkie kredyty o wartości równej lub niższej od 100 000 EUR. Oznacza to, że dokonywanie drobnych zakupów z użyciem usługi BNPL będzie wiązało się koniecznością zastosowania przepisów Dyrektywy.

    Wielu użytkowników BNPL nie postrzega tej metody finansowania jako zaciąganej pożyczki. Wpływa na to elastyczność tego narzędzia, które może być dopasowywane do potrzeb konkretnej oferty. Może ono przybrać formę spłaty opóźnionej o wyznaczony okres czasu (np. 30 lub 60 dni) czy rozłożonej na dogodne dla konsumenta raty. Inną opcją jest zakup ‘na próbę’, bez konieczności dokonywania natychmiastowej zapłaty, która jest komplementarna z coraz powszechniejszą polityką darmowych zwrotów sklepów internetowych. Powyższe wpływa na fakt, że dla konsumenta trudno jest dokonać skojarzenia pomiędzy klasycznym kredytem konsumenckim a BNPL. Także prawnie nie jest całkowicie jasne w jaki sposób należy kwalifikować poszczególne rodzaje BNPL. W zależności od spełnianej usługi może ono przybierać formę różnych znanych prawu zobowiązań kontaktowych.

    Obowiązek informacyjny przed zawarciem umowy

    Kolejnym czynnikiem mogącym wpływać negatywnie na rozwój innowacyjnych produktów finansowych może być nadmierny obowiązek informacyjny przed zawarciem umowy zapisany w projekcie Dyrektywy. Obecnie produkty FinTechów cieszą się coraz większą popularnością właśnie z uwagi na proste i przejrzyste reguły ich nabywania. Jest to zasadnicza różnica w stosunku do produktów bankowości tradycyjnej, które obłożone są restrykcyjnymi obowiązkami informacyjnymi o wpływie na wysokość posiadanego zobowiązania. W przypadku BNPL kwoty zobowiązań są na tyle niskie oraz w swej naturze krótkoterminowe, że tak szczegółowe zasady nie znajdują uzasadnienie dla konieczności szczegółowego zapoznawania się z nimi.

    Ponadto, spora część użytkowników dokonuje dzisiaj zakupów przez urządzenia mobilne. W związku z tym BNPL też jest najczęściej wykorzystywane przy zakupie przez telefony komórkowe czy tablety. Wprowadzenie szerokiego obowiązku informacyjnego przez operatorów spowoduje nieczytelność proponowanej oferty. To może w efekcie doprowadzić do rezygnacji z usługi ze szkodą dla konsumenta lub wyrażenia zgody bez zapoznawania się ze szczegółowymi warunkami umowy. To może prowadzić do niebezpiecznej sytuacji jaką jest tak zwany ‘consent-fatigue’. Jest to zjawisko, które polega na przedstawieniu użytkownikowi obszernych ilości informacji do zapoznania się i akceptacji przed rozpoczęciem korzystania z produktu lub usługi. Duża ilość prezentowanych informacji powoduje poczucie przytłoczenia nadmiarem treści po stronie konsumenta, które chce jak najefektywniej skorzystać z narzędzia bez czasochłonnego zapoznawania się z obszernymi treściami informacyjnymi. Taki efekt psychologiczny prowadzi do zagrożenie dla uwagi konsumenta, który akceptując zasady bez zapoznania się z nimi może paść ofiarą oszustwa i zaakceptować warunki dla niego niekorzystne. Jest to zjawisko negatywne, które jest wynikiem nieproporcjonalnego obowiązku informacyjnego po stronie operatora. Biorąc pod uwagę powyższe stoimy na stanowisku, że zwiększony obowiązek informacyjny nie będzie miał skutku korzystnego dla konsumentów jeśli nie zostanie zapewniony efektywny sposób prezentowania i prioretyzowania informacji.

    Podsumowując, dostrzegamy konieczność rewizji przepisów o kredytach konsumenckich i dostosowania ich do nowych potrzeb związanych z transformacją cyfrową. Zauważamy jednak, że pewne zapisy nowej Dyrektywy mogą zatrzymać dynamiczny rozwój firm z branży FinTech w Europie oraz być niekorzystne dla konsumentów. Biorąc pod uwagę dotychczasową wagę nadawaną ochronie konsumentów w linii orzeczniczej Trybunału Sprawiedliwości UE jak i działalności legislacyjnej Instytucji Europejskich, bez wątpienia dobro konsumentów jest wartością, które powinno być nadrzędne dla Unijnego prawodawcy przy tworzeniu nowego projektu Dyrektywy. Z tego powodu wzywamy do uwzględnienia przedstawionych powyżej uwag, aby uczynić przepisy Dyrektywy o Kredycie Konsumenckim korzystnymi dla europejskiej gospodarki.

    ***

    [1] https://ec.europa.eu/info/sites/default/files/new_proposal_ccd_en_3.pdf

    [2] https://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/ALL/?uri=CELEX%3A32008L0048

    [3] https://www.ican.pl/b/jak-wyglada-polski-fintech-rzut-oka-na-branze/PMQpOzRdk

     

    Zobacz: 26.04.2022 Stanowisko w sprawie rewizji Dyrektywy o Kredycie Konsumenckim

    Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy o działalności lombardowej

    Warszawa, 21 kwietnia 2022 r. 

     

    Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy o działalności lombardowej

     

    Ministerstwo Finansów zaprezentowało 8 kwietnia projekt ustawy mającej uregulować działalność lombardów. Jest to odpowiedź na potrzebę uregulowania rynku, na którym dochodzi do licznych nadużyć.

    Konsumenci mają kilka sposobów uzyskania źródeł finansowania różnego rodzaju potrzeb. Pożyczki możemy uzyskać od rodziny bądź przyjaciół, albo od firm prowadzących profesjonalną działalność w tym zakresie. Do tego rodzaju podmiotów należą np. legalnie działające banki i firmy pożyczkowe. Podmioty te obwarowane są licznymi gwarancjami i muszą spełnić szereg wymogów ustawowych, aby móc działać i oferować kredyty konsumenckie. Do najważniejszych należy konieczność uzyskania wpisu do rejestru, podleganie nadzorowi przez Komisję Nadzoru Finansowego, czy oferowanie pożyczek na określonych zasadach dotyczących między innymi maksymalnej wysokości odsetek i pozostałych kosztów pożyczki.

    Innym sposobem pozyskiwania kapitału jest skorzystanie z usług lombardów. Najczęściej dochodzi do zawarcia umowy tak zwanej pożyczki lombardowej polegającej na uzyskaniu przez klienta określonych środków finansowych, od których lombard pobiera odsetki i inne koszty pożyczki, podobnie jak w przypadku kredytu konsumenckiego udzielanego przez banki i firmy pożyczkowe. Różnicą jest jednak to, że pożyczka lombardowa udzielana jest pod zastaw określonego dobra, a w przypadku braku zwrotu pożyczki lombard sprzedaje przedmiot zastawu pokrywając w ten sposób swoją wierzytelność.

    Lombardy na polskim rynku mają bardzo silną pozycję, która z roku na rok stale zyskuje na znaczeniu. Jak wskazuje raport ZPP „Rynek lombardów w Polsce. Nieprawidłowości, ochrona konsumentów, ryzyka systemowe.”[1] praktycznie niemożliwe jest oszacowanie rzeczywistej liczby lombardów w Polsce. Prawdziwa ich liczba może wynosić od 3 tys. (tyle podmiotów ma odpowiednie PKD) do nawet 40 tysięcy punktów, czyli pojedynczych lombardów. Warto wskazać, że aż 14% Polaków ma doświadczenie ze sprzedażą przedmiotu w lombardzie, co oznacza, że ich klientami było około 4,5 mln Polaków, w tym 1,5 miliona po wybuchu pandemii Covid-19, czyli od marcu 2020 r.

    W teorii działalność lombardowa na rynku nie jest niczym nagannym, a wręcz może być pozytywna, gdyż lombardy i firmy pożyczkowe są realną alternatywą dla pozyskiwania pożyczek w stosunku do banków dla osób, które nie posiadają zdolności kredytowej. Innymi słowy, jeśli określona osoba spotka się z odmową udzielenia pożyczki w banku, to może skorzystać np. z usług lombardu. Funkcjonowanie na rynku legalnie działających firm pożyczkowych i lombardów w takiej sytuacji może uchronić klientów przed poszukiwaniem pożyczek w szarej strefie i korzystaniu z usług osób i grup stosujących praktyki przestępcze. W praktyce jednak, jak pokazuje badanie przeprowadzone przez ZPP, działalność lombardów wiąże się obecnie z licznymi patologiami, które są niebezpieczne zarówno dla ich klientów, jak i dla całego rynku.

    Świadczenie usług pożyczki lombardowej wpisuje się w ramy znowelizowanej w 2016 r. ustawy o kredycie konsumenckim. Niestety wiele lombardów omija liczne obowiązki nakładane przez powyższą ustawę np. poprzez wskazywanie niewłaściwego nr PKD działalności gospodarczej.  Udzielanie pożyczek pod zastaw sklasyfikowane jest bowiem pod nr PKD 64.92.Z, natomiast podmioty będące w rzeczywistości lombardami nagminnie unikają wskazywania tego rodzaju działalności wybierając inne np. komisy, kantory, a jak wskazuje ZPP w swoim raporcie, w skrajnym przypadku lombard zarejestrowano nawet jako sklep mięsny. Działania te mają na celu ominięcie przepisów ustawy o kredycie konsumenckim i jak się okazuje są zaskakująco skuteczne w praktyce. Podkreślić należy, że znacząca część lombardów prowadzi działania nie tylko sprzeczne z ustawą, ale przede wszystkim w sposób oczywisty godzące w interesy swoich klientów. Warto wskazać na takie praktyki jak brak informowania o istotnych warunkach umowy, w tym o jej kosztach, brak umożliwienia zapoznania się z umową przed jej zawarciem, czy też wysokie koszty pożyczki lombardowej i znaczące zaniżanie wartości przedmiotów zastawu. Raport ZPP wskazuje, że odsetki takich pożyczek wahają się od 0,66 proc. do ponad 1,5% dziennie (sic!). Ponadto wycena przedmiotu oddawanego do lombardu przeważnie wynosi około 35% jego rynkowej wartości, a zatem w przypadku, gdy klient nie zwróci pożyczki wraz z wysokimi odsetkami, to traci przedmiot o znacznie większej wartości, niż kwota, którą pierwotnie od lombardu uzyskał. Takie praktyki mogą być trywializowane z uwagi na powszechnie funkcjonujące w świadomości społecznej przekonanie, że przedmioty oddawane do lombardu prezentują raczej niską wartość, jednak w praktyce pod zastaw często oddawane są również bardzo cenne ruchomości – biżuteria znacznej wartości, czy samochody – a nawet nieruchomości.

    Warto podkreślić, że raport ZPP wskazuje także na znaczny wzrost zainteresowania pożyczkami lombardowymi w okresie pandemii Covid-19. Około 1/3 użytkowników lombardów, którzy skorzystali z ich usług od marca 2020 r., przyznaje, że było to związane z pogorszeniem się ich sytuacji materialnej w związku z pandemią. W ślad za nasileniem tego zjawiska zwiększa się również ilość lombardów w naszym kraju.

    Wskazane powyżej działania prezentują bardzo niekorzystny obraz polskiego rynku lombardowego, na którym działa znaczące grono podmiotów funkcjonujących z pominięciem nieskutecznych przepisów ustawy o kredycie konsumenckim. Pojawiające się i nasilające zjawiska patologiczne, które szkodzą klientom, jak i całemu rynkowi, wskazują na pilną potrzebę stworzenia skutecznych norm prawnych regulujących ten rynek. Odpowiedzią na tą potrzebę jest projekt ustawy o działalności lombardowej, który 8 kwietnia trafił do konsultacji społecznych. Projekt ustawy określa zasady i warunki prowadzenia działalności lombardowej; zasady i tryb zawierania umów w zakresie działalności lombardowej; obowiązki przedsiębiorców prowadzących działalność lombardową oraz skutki uchybienia obowiązkom przez przedsiębiorców prowadzących działalność lombardową. Co istotne, projekt ustawy w znacznym zakresie odpowiada na potrzeby i problemy rynku wskazane w powoływanym powyżej raporcie Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

    Ważnym zapisem przewidzianym w projekcie jest wprowadzenie definicji legalnej umowy pożyczki lombardowej oraz zastawu lombardowego. Umową pożyczki lombardowej ma być „umowa, w której przedsiębiorca prowadzący działalność lombardową zobowiązuje się przenieść na własność konsumenta określoną ilość pieniędzy, a konsument zobowiązuje się do zwrotu całkowitej kwoty do spłaty w oznaczonym terminie oraz do udzielenia zabezpieczenia poprzez ustanowienie zastawu lombardowego”. Wskazać należy, że obecnie umowa pożyczki lombardowej funkcjonuje jako jedna z tak zwanych umów nienazwanych zawieranych na podstawie swobody kontraktowej przewidzianej w przepisach Kodeksu cywilnego. Nowa definicja bazuje na postanowieniach dotyczących umowy pożyczki z uwzględnieniem cech szczególnych, charakterystycznych dla pożyczki pod zastaw udzielanej przez lombardy. Definicję ma również uzyskać zastaw lombardowy, którym ma być „zabezpieczenie wykonania umowy pożyczki lombardowej przez:

    1. przeniesienie własności przedmiotu zastawu lombardowego – z chwilą zawarcia umowy pożyczki lombardowej do czasu zwrotu zabezpieczonej wierzytelności,
    2. przeniesienie własności przedmiotu zastawu lombardowego – w przypadku braku zwrotu zabezpieczonej wierzytelności w terminie,
    3. zobowiązanie do przeniesienia własności przedmiotu zastawu lombardowego – w przypadku braku zwrotu zabezpieczonej wierzytelności w terminie,
    4. upoważnienie do zbycia przedmiotu zastawu lombardowego – w przypadku braku zwrotu zabezpieczonej wierzytelności w terminie.”.

    Powołane powyżej definicje szczegółowo oddają zakres działalności lombardów, co jest istotne dla ustalenie katalogu podmiotów prowadzących tego rodzaju działalność, czyli w świetle art. 4 projektu prowadzących działalność polegającą na zawieraniu umów pożyczki lombardowej oraz sprzedaży przedmiotu zastawu lombardowego. Co istotne, zgodnie z normą art. 6 projektu ustawy pożyczki lombardowe będą mogły być udzielane wyłącznie przez podmioty wpisane do „rejestru przedsiębiorców prowadzących działalność lombardową” zgodnie z art. 38 ust. 1. Co istotne w tekście ustawy wkradł się błąd, gdyż art. 6 błędnie odwołuje się do art. 36, jednak błąd ten z pewnością zostanie skorygowany w toku prac legislacyjnych. Dzięki określeniu zakresu działalności lombardów oraz wprowadzeniu obowiązku uzyskania wpisu będzie można precyzyjnie określić katalog podmiotów prowadzących działalność lombardową oraz egzekwować obowiązki wynikające z ustawy.

    Projekt ustawy przewiduje nałożenie na podmioty prowadzące działalność lombardową szeregu obowiązków. Jednym z nich jest szczegółowe informowanie klientów (na nośniku trwałym) o istotnych warunkach udzielania pożyczki lombardowej przed jej udzieleniem. Klientowi będą musiały zostać udzielone informacje o:

    • firmie, siedzibie i adresie przedsiębiorcy prowadzącego działalność lombardową;
    • kwocie pożyczki lombardowej;
    • całkowitym koszcie pożyczki lombardowej i jego składnikach;
    • zasadach i terminie spłaty całkowitej kwoty do spłaty;
    • skutkach braku spłaty całkowitej kwoty do spłaty;
    • opisie przedmiotu zastawu lombardowego;
    • sposobie ustanowienia zastawu lombardowego, o którym mowa w art. 2 pkt 10;
    • szacunkowej wartość przedmiotu zastawu lombardowego i sposobie jej określenia;
    • trybie sprzedaży przedmiotu zastawu lombardowego;
    • sposobie i zasadach rozliczeń, o których mowa w art. 27.

    Kolejną istotną nowością ma być szczegółowe określenie formy prawnej (zgodnie z art. 8 ust. 1 projektu – pisemna pod rygorem nieważności) umowy pożyczki lombardowej, a także szczegółowych jej elementów oraz zakresu w jaki reguluje ona obowiązki między stronami umowy. Umowa taka może być zawierana na czas określony, nie krótszy niż 7 dni i musi zawierać co najmniej elementy przewidziane w art. 10, które sprowadzają się przede wszystkim do szczegółowego określenia stron umowy, ich obowiązków oraz opisu przedmiotu umowy. Ustawa określa także wysokość maksymalnych kosztów pożyczki, a także przewiduje, że w przypadku wcześniejszej spłaty całkowity koszt pożyczki ulega proporcjonalnemu obniżeniu. Warto wskazać także na uregulowanie zawierania pożyczek lombardowych na odległość. Wśród proponowanych przepisów znalazło się miedzy innymi prawo do odstąpienia konsumenta od tego rodzaju umowy w terminie 7 dni, co skutkuje uznaniem jej za niezawartą.

    Istotne regulacje dotyczą procedury w zakresie sprzedaży przedmiotu zastawu lombardowego. Przede wszystkim konsument, który nie spłacił pożyczki lombardowej w całości będzie posiadał wyłączne prawo nabycia przedmiotu zastawu lombardowego w terminie 30, pod warunkiem, że zakupi przedmiot za kwotę pozostałą do spłaty powiększoną o 20% jej wartości. Po upływie tego terminu, jeśli wartość przedmiotu zastawu przekracza 300 zł, lombard może go sprzedać w trybie aukcji za pośrednictwem systemu teleinformatycznego. Następnie w myśl art. 27 „przedsiębiorca prowadzący działalność lombardową jest obowiązany do zwrotu konsumentowi nadwyżki kwoty uzyskanej ze sprzedaży przedmiotu zastawu lombardowego przekraczającej całkowitą kwotę do spłaty, w części, w jakiej nie została ona zapłacona przez konsumenta przed terminem spłaty całkowitej kwoty do spłaty określonej w umowie, pomniejszonej o 20%.”. Proponowane zmiany stanowią bardzo istotną zmianę w stosunku do obecnych praktyk rynkowych i mogą być szczególnie istotne dla klientów, którzy skorzystają z pożyczki lombardowej zastawiając przedmioty o wysokiej wartości.

    Wskazać należy także na wprowadzenie obowiązku prowadzenia lombardu w formie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością (przy minimalnym kapitale zakładowym wynoszącym 50 000 zł) lub spółki akcyjnej.

    Warto podkreślić również, że podmioty naruszające obowiązki wynikające z przedmiotowej ustawy podlegać będą odpowiedzialności karnej zgodnie z przepisami art. 45 do 49. Przykładowo prowadzenie działalności lombardowej bez wymaganego wpisu może wiązać się z grzywną do 500 000 zł, zaś niedokonanie konsumentowi zwrotu nadwyżki uzyskanej ze sprzedaży przedmiotu zastawu może wiązać się z grzywną do 100 000 zł.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zwracał uprzednio wielokrotnie uwagę na potrzebę regulacji rynku lombardowego oraz przedstawił analizę obecnej działalności lombardowej w raporcie „Rynek lombardów w Polsce. Nieprawidłowości, ochrona konsumentów, ryzyka systemowe.”. Zmiany są z pewnością potrzebne i pozytywnie należy ocenić większość propozycji zawartych w projekcie ustawy np. wprowadzenie definicji pożyczki lombardowej oraz przedmiotu zastawu lombardowego, określenie wymogów umowy pożyczki, czy obowiązek uzyskania wpisu do rejestru. Zaproponowane zmiany z pewnością będą miały bardzo istotny wpływ na rynek lombardów w naszym kraju i na jakość świadczonych przez nich usług, a także będą w sposób szczególny chronić interesy konsumentów.

    ***

    [1] https://zpp.net.pl/wp-content/uploads/2021/05/Lombardy-wersja-elektroniczna-9-c.pdf

     

    Zobacz: 21.04.2022 Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy o działalności lombardowej

    Komentarz ZPP ws. postępów prac nad Digital Services Act

    Warszawa, 15 kwietnia 2022 r. 

     

     

    Komentarz ZPP ws. postępów prac nad Digital Services Act

     

    Akt o usługach cyfrowych, znany również pod swoją angielskojęzyczną nazwą Digital Services Act, niedługo zmieni obowiązującą od ponad 20 lat dyrektywę o handlu elektronicznym. Prace nad nowym rozporządzeniem trwają nieprzerwanie od końca 2020 r. Trylogi – trójstronne negocjacje między kluczowymi unijnymi instytucjami – mają zakończyć się już w tym miesiącu. Obecnie obserwujemy jednak pojawianie się licznych propozycji, które nie były ujęte w oryginalnym mandacie negocjatorów.

    Nieproporcjonalność mechanizmu odpowiedzi kryzysowej

    Do najnowszych propozycji należy mechanizm odpowiedzi kryzysowej (ang. Crisis response mechanism (CRM), który powstał, by umożliwić instytucjom sprawne przeciwdziałanie Rosyjskim atakom dezinformacyjnym. Cieszymy się, że instytucje UE podejmują zdecydowane kroki w walce z rosyjską propagandą. Mimo to, mamy pewne wątpliwości czy wprowadzanie proponowanych zapisów do DSA na tym etapie negocjacji jest najlepszym sposobem rozwiązania tego problemu.

    Na wniosek francuskiej prezydencji, Komisja zaproponowała wprowadzenie przepisów, które mogą zmusić duże firmy technologiczne do szybkiego dostosowania swoich platform i zwiększenia liczby pracowników moderujących treści w czasie poważnych kryzysów takich jak klęska żywiołowa, atak terrorystyczny lub wojna. Nowy art. 25(a) projektu DSA uprawniałby Komisję do żądania wykonania konkretnych działań wyłącznie na podstawie zalecenia rady europejskich krajowych organów regulacyjnych. Paryż zasugerował, że konieczna będzie większość dwóch trzecich głosów organów regulacyjnych. Działania firm technologicznych, których celem jest walka z dezinformacją lub problemami związanymi z konkretnym kryzysem, byłyby prawnie ograniczone do trzech miesięcy. Jednocześnie Komisja musiałaby zachować przejrzystość swoich decyzji.

    Przeciwko tej propozycji zaprotestowały 24 organizacje obywatelskie, które w swoim otwartym liście zwróciły uwagę, że Komisja Europejska nie powinna zostać uprawniona do jednostronnego ogłoszenia stanu wyjątkowego w całej UE. Ponadto, organizacje te zauważają, że CRM daleko do poszanowania międzynarodowych standardów praw człowieka w zakresie legalności, zasadności, konieczności i proporcjonalności, oraz wzywają do jego odpowiedniego przeformułowania.

    Co więcej, nowy art. 25a DSA ma upoważnić krajowych koordynatorów cyfrowych do wymagania od mniejszych platform, aby spełniamy wymogi w  zakresie obowiązków ograniczania ryzyka, które w normalnych warunkach ciążą jedynie na bardzo dużych platformach. Taki przepis wydaje się być nieproporcjonalnym obciążeniem dla mniejszych platform, których możliwości dostosowania się do ww. wymienionych będą w praktyce ograniczone, szczególnie w krótkim czasie.

    Ostatecznie, próby walki z rosyjską dezinformacją mogą zostać osłabione przez inne zapisy znalezione w DSA. Art. 15 ust. 2 nakłada na platformy obowiązek udzielenia informacji o faktach i okolicznościach, jak również o stosowanych środkach przy każdorazowym podejmowaniu działań dotyczących treści. Dzięki temu podmioty zajmujące się dezinformacją otrzymają pełną wiedzę co do tego jak platformy walczą z dezinformacją oraz obniżają widoczność szkodliwych w treści. W efekcie, DSA starając się zwiększyć transparentność, ułatwi złym aktorom oszukiwanie systemów bezpieczeństwa i utrudni walkę z dezinformacją. W obecnej sytuacji, instytucje unijne powinny wytworzyć instrumenty pozwalające platformom walczyć z akcjami dezinformacyjnymi prowadzonymi przez państwa trzecie na masową skalę, raczej niż wprowadzać nowe rozwiązania do horyzontalnej regulacji jakim jest DSA na tak późnym etapie prac.

    Powrót zakazu reklamy targetowanej

    W głosowaniu plenarnym w Parlamencie Europejskim eurodeputowani odrzucili pełny zakaz reklamy targetowanej. W efekcie, zagłosowano za ograniczeniem targetowania osób nieletnich oraz targetowania z wykorzystaniem danych wrażliwych. Z zadowoleniem przyjęliśmy decyzję PE. Uważamy, że znalazła ona odpowiedni balans pomiędzy ochroną użytkowników, a prawami przedsiębiorców. Pełny zakaz uderzyłby w przedsiębiorstwa z sektora MŚP, odbierając im kosztowo-efektywny sposób docierania do swoich klientów, oraz znacznie ograniczył możliwości rozwoju. Dlatego z zaniepokojeniem obserwujemy zgłaszane przez eurodeputowanych poprawki, mające na celu doprowadzenie do de facto zakazu reklamy targetowanej.

    Zanim przejdziemy do omówienia najnowszych propozycji PE, na wstępie należy zwrócić uwagę na tzw. known minor problem. Aby ograniczyć reklamę targetowaną dla osób nieletnich, platformy muszą w pierwszej kolejności wiedzieć, że użytkownik nie ukończył określonego roku życia. Ze względu na brak ogólnej weryfikacji wieku w internecie, platformy muszą przetwarzać dane o ruchu użytkownika, aby określić wiek na podstawie aktywności. Paradoksalnie wiec, zakaz targetowania mógłby w teorii doprowadzić do większego śledzenia aktywności dzieci w internecie.

    Aby odpowiedzieć na ten problem, PE zaproponował wprowadzenie poprawki do art. 24(1)(b), w którym stwierdza, że „spełnienie obowiązku określonego w akapicie pierwszym nie pociąga za sobą konieczności przetwarzania przez platformy internetowe dodatkowych danych osobowych małoletnich w celu weryfikacji wieku usługobiorcy”. Choć uznajemy potrzebę wspierania bezpieczeństwa dzieci poprzez minimalizację danych, uważamy, że tak sformułowany przepis będzie trudny do realizacji w praktyce i doprowadzi do ograniczenia reklamy targetowanej we wszystkich grupach wiekowych. Proponujemy, aby przepis został zmieniony, by zakazać nadmiernego, nie zaś dodatkowego zbierania danych osobowych w celu weryfikacji wieku.

    Ponadto eurodeputowani proponują rozszerzenie zakazu na użytkownika, w sytuacji gdy platforma ma wątpliwości czy odbiorca jest osobą niepełnoletnią (art. 24(1)(c)). Oznacza to również rozszerzenie zakazu na użytkownika, gdy przeprowadzenie weryfikacji wieku było niemożliwe. Biorąc pod uwagę obecny stan technologii, taki przepis może doprowadzić do faktycznego zakazu reklam personalizowanych. Aby uniknąć sytuacji, w której negocjatorzy wyjdą swój mandat, przepis ten powinien zostać ograniczony do przypadków, gdzie platforma ma poważne podstawy, nie zaś jedynie wątpliwości, by sądzić, że odbiorca jest osobą niepełnoletnią. Tak sformułowany przepis będzie jednocześnie chronił nieletnich.

    Rozszerzenie know-your-business-customer

    W ostatniej kolejności należy zwrócić uwagę na propozycję rozszerzenia zasady know-your-business-customer, która zobowiązuje dostawców usług internetowych do zbierania informacji identyfikujących użytkowników biznesowych w celu weryfikacji ich tożsamości. Celem KYBC jest poprawienie bezpieczeństwa w sieci poprzez powstrzymanie pewnych podmiotów przed wykorzystywaniem legalnych usług do prowadzenia nielegalnej działalności w sposób anonimowy. Zakładając, że lista informacji wymaganych do pozyskania od dostawców usług internetowych jest proporcjonalna i nie stanowi nieuzasadnionego obciążenia administracyjnego, propozycję należy ocenić pozytywnie. Niemniej, podczas styczniowych rund negocjacji zaproponowano rozszerzenie tej zasady do wszystkich rodzajów dostawców usług internetowych, zatem obejmując nią nie tylko market place-y, ale również media społecznościowe, komunikatory czy serwisy streamingowe.

    Aby zrozumieć implikacje rozszerzenia KYBC, należy pamiętać, że DSA, podobnie jak dyrektywa o handlu elektronicznym, bazuje na zakazie ogólnego monitorowania internetu. Nakaz taki został odrzucony z dyrektywy e-commerce jak i DSA, ponieważ godzi w podstawowe wartości takie jak wolność słowa i może doprowadzić do cenzury (tj. nadmiernego blokowania czy usuwania) legalnych treści. Rozszerzenie KYBC do wszystkich dostawców usług pośrednich oznacza rozszerzenie jej do wszystkich treści, które występują w internecie. Dlatego ciężko w praktyce wyobrazić sobie jak stosowanie tej rodzaju zasady miałoby odbyć się bez generalnego monitorowania internetu, jednocześnie spełniając wyśrubowane wymogi DSA co do zapewniania czynnika ludzkiego.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców aktywnie uczestniczył w pracach nad Aktem i od samego początku apelował o wprowadzenie rozwiązań, które nie będą nadmiernie obciążać przedsiębiorstw z sektora cyfrowego. Pod koniec prac nad DSA podtrzymujemy ten apel i nawołujemy decydentów do niestawiania niemożliwych do zrealizowania wymogów przed przedsiębiorstwami aktywnymi w sektorze cyfrowym.

     

    Zobacz: 15.04.2022 Komentarz ZPP ws. postępów prac nad Digital Services Act

    ZPP: pakiet sankcji na Rosję powinien być uzupełniony o całkowitą blokadę transportu drogowego do tego kraju

    Warszawa, 14 kwietnia 2022 r. 

     

    ZPP: pakiet sankcji na Rosję powinien być uzupełniony o całkowitą blokadę transportu drogowego
    do tego kraju

     

    • Wprowadzony 8 kwietnia 2022 roku kolejny pakiet unijnych sankcji na Rosję, obejmujący zakaz przewozów drogowych przez ciężarówki rosyjskie oraz białoruskie, to krok w dobrym kierunku. Nie widzimy jednak przeszkód, by blokada transportu działała również w drugą stronę, tzn. by europejskie, w tym polskie, firmy transportowe nie woziły towarów do Rosji i Białorusi.
    • Z punktu widzenia Polski, całkowita blokada transportu drogowego do Rosji nie byłaby dotkliwa w skutkach – w tym kierunku jeździ zaledwie 4% rodzimych firm.
    • Rosja nie jest również naszym istotnym partnerem handlowym – do tego kraju trafia jedynie 2,8% naszego eksportu.

    Zbrojna agresja Rosji na Ukrainę jest testem dla całego świata zachodu. Unia Europejska stosunkowo szybko odpowiedziała na napaść trwającą od 24 lutego. Wprowadzone sankcje nadszarpnęły kondycję rosyjskiej gospodarki, lecz nie doprowadziły do zmiany postępowania najeźdźcy – masowe bombardowania i ataki wymierzone w ludność cywilną wciąż trwają, co jeszcze bardziej intensyfikuje procesy migracyjne obywateli Ukrainy do krajów takich jak Polska. Wciąż można wskazać obszary, w których sankcję na Rosję nie zostały nałożone, bądź zostały wprowadzone w bardzo ograniczonym zakresie.

    W zaistniałej sytuacji, Federacja Rosyjska powinna stać się najbardziej wyizolowanym gospodarczo krajem świata. Uważamy, że będzie to możliwe do zrealizowania wyłącznie dzięki całkowitej blokadzie relacji handlowych z  Rosją, a także wspierającej agresję militarną Białorusią. Przyjęty 8 kwietnia 2022 roku przez Radę Unii Europejskiej piąty pakiet sankcji wobec Rosji, który zawiera zakaz przewozów drogowych przez ciężarówki rosyjskie oraz białoruskie na terenie UE wraz z tranzytem, częściowo ogranicza możliwość handlu i współpracy gospodarczej z tymi państwami. W dalszym ciągu jednak europejskie firmy spedycyjne mogą obsługiwać transport towarów do Rosji i Białorusi. Dla Polski nie jest to istotny obszar – zaledwie niespełna 4% rodzimych firm transportowych obsługuje ten kierunek.

    Dla sektora kierunek rosyjski jest absolutnie marginalny – mówi Andrzej Bogdanowicz, dyrektor generalny Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Transportu Drogowego – Po 2014 roku zostały dosłownie pojedyncze przypadki firm, które podjęły decyzję o kontynuowaniu transportów do tego kraju. W ich przypadku zasadna byłaby jakaś przejściowa pomoc w przeorientowaniu kierunku działalności, w każdym jednak razie dla branży ogółem zablokowanie transportu do Rosji nie powinno wiązać się z istotnymi konsekwencjami.

    W związku z powyższym, Związek Przedsiębiorców i Pracodawców apeluje o wprowadzenie całkowitej blokady transportu drogowego, co pogłębi gospodarczy kryzys u agresora. Federacja Rosyjska jest w dużej mierze uzależniona od importu gotowych dóbr i towarów pochodzących z Unii Europejskiej, gdyż sama nie posiada odpowiednich zasobów i technologii, by stać się krajem samowystarczalnym. Z tego też powodu, zaproponowany przez ZPP środek byłby niezwykle dotkliwy dla reżimu Władimira Putina.

    Jednocześnie, Rosja z roku na rok staje się mniej znaczącym partnerem handlowym dla Unii Europejskiej. W 2021 roku, eksport państw członkowskich do Rosji wyniósł 158 mld euro, co stanowiło 4,1% eksportu Unii poza Wspólnotę. Polski eksport do Rosji stanowi tymczasem zaledwie 2,8% naszego eksportu ogółem. Rosja nie jest zatem dla nas istotnym partnerem handlowym.

    Polski biznes poradzi sobie bez przewożenia towarów do Rosji – twierdzi Cezary Kaźmierczak, prezes ZPP – Popyt na usługi transportowe w Europie jest wysoki, więc z pewnością znajdą się atrakcyjne rynki alternatywne. Rosję tymczasem należy całkowicie odciąć od światowego systemu gospodarczego. Pominąwszy wszelkie względy moralne związane z napaścią na Ukrainę, nie jest to wiarygodny partner handlowy.

    ZPP niezmiennie wspiera sankcje wobec Rosji w związku ze zbrodniczą agresją na Ukrainę. Stoimy na stanowisku, że należy ukrócić każdą drogę i sposób, który daje Kremlowi paliwo do kontynuowania napaści na swojego sąsiada. Stanowcza reakcja na zaistniałą sytuację leży w interesie całej Wspólnoty, gdyż w pewnym momencie, atak ze strony Rosji stanie się realnym zagrożeniem dla  państw wchodzących w skład UE.

    Komentarz w sprawie sankcji na surowce pochodzące z Rosji

    Warszawa, 13 kwietnia 2022 r. 

     

    Komentarz w sprawie sankcji na surowce pochodzące z Rosji

     

    Rada Unii Europejskiej przyjęła 8 kwietnia 2022 roku piąty pakiet sankcji wobec Rosji jako konsekwencję inwazji na Ukrainę. Bodźcem dla kolejnej rundy restrykcji są dowody zbrodni wojennych dokonanych przez wojska rosyjskie w ukraińskiej Buczy. Sankcje są skierowane wobec podmiotów gospodarczych jak i osób prywatnych. Ich celem jest ograniczenie środków na dalsze prowadzenie działań wojennych przez Rosję oraz wzmocnienie presji na Kreml. Wysoki Przedstawiciel do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa Unii Europejskiej, Josep Borrell, określił, że celem sankcji jest “wyjaśnienie decydentom na Kremlu, że ich nielegalna agresja wiąże się z dużymi kosztami.”[1]

    Pakiet sankcji zawiera szereg ograniczeń w handlu z Federacją Rosyjską. Są nimi:

    • zakaz zakupu, importu i przesyłania stałych paliw kopalnych – w tym węgla
    • zakaz udostępniania unijnych portów dla statków pod rosyjską banderą (z wyjątkami dla pomocy humanitarnej, produktów rolno-spożywczych i energii)
    • zakaz przewozów drogowych przez ciężarówki rosyjskie oraz białoruskie na terenie UE wraz
      z tranzytem (wyjątki dotyczą produktów rolno-spożywczych, medycznych oraz pomocy humanitarnej)
    • zakaz eksportu elektroniki oraz półprzewodników, oprogramowania, paliw do silników odrzutowych oraz maszyn transportowych
    • zakaz importu drewna, alkoholu, cementu, nawozów i owoców morza
    • szereg środków gospodarczych, które wzmacniają dotychczasowe restrykcje lub uzupełniają luki prawnej, takie jak: zakaz udziału firm rosyjskich w zamówieniach publicznych, wykluczenie wsparcia publicznego dla rosyjskich organów publicznych, zakaz wnoszenia depozytów
      w kryptowalutach oraz zakaz sprzedaży banknotów i papierów wartościowych z UE do Rosji
    • objęcie sankcjami indywidualnymi osób odpowiedzialnych za udział w inwazji lub rozprowadzających wojenną narrację
    • zakaz transakcji, odcięcie od systemu SWIFT oraz zamrożenie aktywów czterech kluczowych rosyjskich banków

    ZAKAZ IMPORTU WĘGLA Z ROSJI

    W przededniu decyzji Rady o piątym pakiecie sankcji wobec Rosji, Polska przyjęła ustawę wprowadzającą embargo na import rosyjskiego węgla.[2] Ponadto, przyjęta przez Sejm ustawa wprowadza sankcje pozwalające zamrażać majątki rosyjskich oligarchów oraz innych osób wspierających reżim Władimira Putina. Uzasadnienie do ustawy stanowi, że import paliw energetycznych z Rosji jest w obecnej sytuacji zagrożeniem dla bezpieczeństwa Polski, gdyż przekazywane fundusze finansują działania wojenne Kremla w Ukrainie.

    Sprawozdawca w uzasadnieniu ustawy zwraca uwagę, że choć import węgla z Rosji wciąż stanowi wysoki udział w całościowym imporcie tego paliwa (66 procent w 2021 roku) to od 2018 roku ilościowy import rosyjskiego węgla systematycznie spada. Jest to związane z ogólnym spadkiem importu węgla do Polski, który od 2018 roku spadł z 19,3 mln ton do 12,6 mln ton w 2021 roku.[3] Pokazuje to, że choć użycie węgla z Rosji pozostaje na dość wysokim poziomie to spadek jego użycia jest równie dynamiczny co oznacza, że możliwe jest odejście od tego paliwa nawet jeśli będzie się to wiązać z czasowymi trudnościami w zakresie utworzenia nowych kanałów zaopatrzenia w ten surowiec.

    Co więcej, obecnie Polska zaspokaja swoje zapotrzebowanie na to paliwo stałe aż w 80 procentach z własnym wydobyciem, co pokazuje dużą samowystarczalność energetyczną.[4] Polskie elektrownie, które są własnością spółek Skarbu Państwa wykorzystują w znacznej mierze krajowy surowiec a ten importowany jest spalany jedynie w nieznacznej ilości. Importowany węgiel z Rosji może być zastąpiony węglem czeskim, który stanowi drugi największy kraj eksportowy do Polski tego paliwa.

    Zgodnie z oświadczeniem Rady całkowity zakaz importu węgla z Rosji będzie obowiązywał od sierpnia 2022 roku. Obecnie niemożliwe stało się nawiązywanie nowych umów na zakup rosyjskiego węgla. Dotychczas istniejące umowy będą musiały rozwiązane w ciągu czterech miesięcy od opublikowania decyzji w dzienniku urzędowym UE.

    Jest to najbardziej dotkliwe dla Federacji Rosyjskiej ograniczenie handlu w piątym pakiecie sankcji przyjętym przez Radę. W 2020 roku blok importował 49 mln ton węgla o wartości 8 mld euro rocznie.[5] Oznacza to, że odejście od spalania węgla z Rosji będzie wiązało się z oparciem się wspólny na wydobywanych przez siebie surowcach oraz zmianie kanałów importowych węgla.

    Wiele krajów wspólnoty wydłuża obecnie czas funkcjonowania swoich węglowych bloków energetycznych, które miałaby w krótkiej perspektywie zostać przeznaczone do zamknięcia. Biorąc pod uwagę ryzyko związane z zaprzestaniem przesyłu gazu ziemnego przez Rosję oraz konsekwencje zakazu importu węgla z Rosji, kraje członkowskie postawiają przedłużyć żywotność swoich bloków węglowych, aby zabezpieczyć swoje bezpieczeństwo energetyczne. Konieczność taką ogłosili premierzy Włoch i Grecji.

    Także Polskę, której energetyka aż w 70 procentach jest oparta na spalaniu węgla może czekać wydłużony okres odejścia od węgla. Dotychczasowy plan zakładał całkowite odejście od tego paliwa do roku 2049 i zastąpienie go miksem opartym o energię odnawialną oraz jądrową. W związku z trwającą wojną w Ukrainie sytuacja energetyczna Polski stała się trudniejsza. Zwrócił na to uwagę wicepremier Jacek Sasin, który powiedział, że plan odejścia od węgla do 2049 roku będzie musiał zostać zrewidowany a energetyka węglowa mogła funkcjonować w “znacznie dłuższej perspektywie”.[6]

    ZPP wspiera sankcje wobec Rosji wobec jej barbarzyńskiej agresji na Ukrainę. Uważamy, że konieczne jest odcięcie Kremlowi funduszy na dalsze prowadzenie wojny a zakaz importu węgla jest skutecznym narzędziem. Polska posiada potencjał do zaspokojenia swoich potrzeb energetycznych także dzięki dywersyfikacji dostaw tego paliwa. Z tego powodu wprowadzone sankcje nie stanowią zagrożenia dla jej bezpieczeństwa energetycznego. Konieczna jest wspólne wprowadzenie sankcji na poziomie unijnym, aby móc jak najskuteczniej oddziaływać na postępowanie Rosji.

    Z zadowoleniem przyjmujemy zapowiedzi polskiego rządu o całkowitej rezygnacji z importu rosyjskiego gazu i ropy. Wspieramy starania polskich władz o wspólną unijną pozycję w sprawie rezygnacji z importu pozostałych paliw kopalnych z Rosji. Apelujemy o twarde przedstawianie tej kwestii na forum Unii Europejskiej, aby jak najszybciej rozpocząć proces odejścia od rosyjskich surówców a tym samym odciąć Kreml od funduszy na finansowie wojny w Ukrainie. Jako pozytywne odbieramy słowa Stałego Przedstawiciela Polski przy UE Andrzeja Sadosia, że jest gotowości większości państw bloku do rozpoczęcia prac nad sankcjami dotyczącymi ropy oraz gazu.[7]

    Wraz z uruchomieniem Baltic Pipe, realne może stać się całkowite uniezależnienie od dostaw gazu z Rosji. Jeśli chodzi o ropę naftową tymczasem, zmiana kanałów jej dostawy nie jest procesem wykraczającym ponad nasze możliwości. Na świecie występują złoża, których eksploatacja mogłaby zostać szybko zwiększona. Potrzebne są intensywne negocjacje z partnerami handlowymi, aby móc jak najszybciej zabezpieczyć alternatywne źródła ropy dla Polski. Obecnie Polska posiada możliwości dywersyfikacji importu ropy dzięki swojemu naftoportowi, który posiada przepustowość pozwalającą na obsłużenie całego krajowego zapotrzebowania na ropę naftową. Zasadne zatem jest utrzymywanie twardego stanowiska w sprawie dalszych sankcji i całkowitego odcięcia się od rosyjskich surowców.

    ***

    [1]https://www.consilium.europa.eu/en/press/press-releases/2022/04/08/eu-adopts-fifth-round-of-sanctions-against-russia-over-its-military-aggression-against-ukraine/

    [2]https://biznesalert.pl/polska-wprowadza-embargo-na-wegiel-z-rosji-w-przeddzien-embargo-unijnego-oto-jak-dziala/

    [3]https://konkret24.tvn24.pl/polityka,112/wawrzyk-o-wstrzymaniu-importu-wegla-z-rosji-moze-zdecydowac-tylko-komisja-europejska-sprawdzamy,1097266.html

    [4]https://businessinsider.com.pl/gospodarka/blokada-importu-wegla-z-rosji-ile-i-po-co-go-sprowadzamy/kzm2zkd

    [5] https://pro.politico.eu/news/eu-bans-russian-coal-imports

    [6] https://businessinsider.com.pl/wiadomosci/polska-niepredko-zrezygnuje-z-wegla-sugeruje-sasin/9l6j7tk

    [7]https://www.money.pl/gielda/embargo-na-rope-i-gaz-z-rosji-jest-gotowosc-do-rozpoczecia-prac-6755925724432992a.html

     

    Zobacz: 13.04.2022 Komentarz w sprawie sankcji na surowce pochodzące z Rosji

    Stanowisko ZPP w sprawie ustawy z dnia 7 kwietnia 2022 r. o szczególnych rozwiązaniach w zakresie przeciwdziałania wspieraniu agresji na Ukrainę oraz służących ochronie bezpieczeństwa narodowego

    Warszawa, 12 kwietnia 2022 r. 

     

    Stanowisko ZPP w sprawie ustawy z dnia 7 kwietnia 2022 r. o szczególnych rozwiązaniach w zakresie przeciwdziałania wspieraniu agresji na Ukrainę oraz służących ochronie bezpieczeństwa narodowego

     

    30 marca 2022 r. do Sejmu wpłynął projekt ustawy o szczególnych rozwiązaniach w zakresie przeciwdziałania wspieraniu agresji na Ukrainę oraz służących ochronie bezpieczeństwa narodowego. Ustawa ta ma na celu ograniczenie działalności osób i podmiotów związanych z Rosją, która 24 lutego 2022 r. zaatakowała Ukrainę oraz Białorusią, która wspiera w tych działaniach Federację Rosyjską. Projekt ustawy został bardzo szybko przyjęty przez Sejm zdecydowaną większością głosów – 445 „za”, 0 „przeciw” i 11 „wstrzymujących się”. Ustawa została przekazana do Senatu i najprawdopodobniej w najbliższych dniach zostanie przyjęta i podpisana przez Prezydenta.

    Projekt ten dotyczy przede wszystkim możliwości „zamrożenia” majątków osób i podmiotów powiązanych z Rosją i Białorusią, które wspierają agresję na Ukrainę. Podmioty pochodzące z tych krajów nie będą mogły także brać udziału w przetargach organizowanych w procedurze zamówień publicznych. Ponadto poszczególne osoby mogą być wpisane do wykazu cudzoziemców, których pobyt na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej jest niepożądany. Są to zatem działania stosunkowo kompleksowe pozwalające wyeliminować obecność zarówno fizyczną, jak i gospodarczą i kapitał poszczególnych firm i osób.

    Powyższe sankcje mogą być nakładane na podmioty i osoby, które zostaną wpisane na listę prowadzoną przez Ministra właściwego do spraw wewnętrznych, który wydaje w tym zakresie decyzje administracyjne oparte w znacznej mierze o przepisy Kodeksu postępowania administracyjnego. Postępowanie w sprawę wpisu może zostać podjęte przez Ministra z urzędu bądź na wniosek jednego z podmiotów enumeratywnie wymienionych  w ustawie (np. szefów CBA, ABW, Agencji Wywiadu, Służby Wywiadu Wojskowego, Służby Kontrwywiadu Wojskowego oraz Prokuratora Krajowego). Lista publikowana będzie w Biuletynie Informacji Publicznej na stronie internetowej ministerstwa. Ważne jest zatem, aby przedsiębiorcy na bieżąco weryfikowały swoich kontrahentów, zarówno obecnych, jak i przyszłych pod względem potencjalnego obciążenia ich sankcjami określonymi w ustawie.

    Zgodnie z postanowieniami art. 3 ust. 2 na listę mogą być wpisane osoby i pomioty bezpośrednio lub pośrednio wspierające agresję rosyjską na Ukrainę bądź poważnie naruszające prawa człowieka, stosujące represje wobec społeczeństwa obywatelskiego i opozycji demokratycznej lub których działalność stanowi inne poważne zagrożenie dla demokracji lub praworządności w Federacji Rosyjskiej i na Białorusi. Na listę mogą zostać wpisane również te jednostki, które bezpośrednio związane są z wpisanymi wcześniej na listę podmiotami w szczególności z uwagi na powiązania osobiste, organizacyjne, gospodarcze bądź finansowe.

    Warto także podkreślić, że Minister właściwy do spraw wewnętrznych będzie mógł ograniczyć zakres uzasadnienia decyzji o wpisie i wykreśleniu z listy ze względu na bezpieczeństwo państwa lub porządek publiczny zgodnie z art. 3 ust. 9 ustawy.  W zamyśle przepis ten ma służyć zapewnieniu bezpieczeństwa państwowego np. w zakresie upowszechniania informacji niejawnych.

    Kolejnym ważnym krokiem przewidzianym w ustawie ma być zakaz importu oraz tranzytu przez terytorium Polski węgla pochodzącego z terytorium Rosji i Białorusi. Podmioty, które prowadzą działalność w zakresie obrotu węglem będą musiały udokumentować jego pochodzenie i przechowywać stosowne dokumenty przez okres 5 lat.

    Ustawa zakazywać będzie także stosowania, używania lub propagowania symboli lub nazw wspierających agresję Federacji Rosyjskiej na Ukrainę (art. 16 ustawy). Zakaz dotyczyć będzie np. symbolu „Z” stosowanego do oznaczania pojazdów wojskowych armii agresora, a w ostatnich tygodniach używanego także przez zwolenników polityki prezydenta Rosji Władimira Putina. Za naruszenie zakazu grozi odpowiedzialność karna nawet do 2 lat pozbawienia wolności.

    Istotnym jest, że jednostki, które nie dopełnią obowiązków przewidzianych ustawą w zakresie np. zamrożenie środków finansowych, funduszy lub zasobów osób wskazanych na liście prowadzonej przez Ministra, naruszają zakaz importu i tranzytu węgla, podejmują działania mające na celu ominięcie zakazów bądź w inny sposób naruszają zakazy określone w ustawie mogą podlegać odpowiedzialności finansowej. Kara pieniężna za poszczególne naruszenia może wynosić nawet do 20 milionów złotych.

    Z uwagi na obecną sytuację geopolityczną wprowadzenie ustawy o szczególnych rozwiązaniach w zakresie przeciwdziałania wspieraniu agresji na Ukrainę oraz służących ochronie bezpieczeństwa narodowego jest niezaprzeczalnie zasadne. Rosja nie jest dla Polski wiarygodnym partnerem gospodarczym, a działania przewidziane w ustawie mogą ograniczyć finansowanie działalności zbrojeniowej państwa, które nie respektuje suwerenności swoich sąsiadów i w przyszłości może potencjalnie skierować swoje wojska nawet przeciwko naszemu krajowi. Warto zauważyć, że wartość polskiego eksportu do Rosji to ok. 36,6 mld zł, zaś wartość towarów importowanych to 77,8 mld złotych. Oznacza to, że Rosja nie jest w skali całej gospodarki kluczowym partnerem handlowym, choć z pewnością w wielu branżach zaproponowane działania mogą być bardzo odczuwalne. Konieczne zatem jest pilne zabezpieczenie innych kanałów wymiany handlowej. Mając na względzie powyższe argumenty należy przyjąć, że z pewnością ważniejsze od przejściowych problemów handlowych jest zagwarantowanie bezpieczeństwa państwa i odcięcie się od handlu z Rosją.

    Wskazać jednak należy, że ustawa nie zawiera informacji szczegółowych dotyczących sposobu w jaki przedsiębiorcy powinni realizować obowiązki wynikające z przedmiotowej umowy, jak mają zachowywać się w stosunku do podmiotów wpisanych na listę w ramach trwających umów. Istotnym jest, aby polskie firmy posiadały informacje o trybie w jakim mają dokonywać zamrożenia środków, zabezpieczenia majątku oraz potencjalnej odpowiedzialności za utratę wartości, uszkodzenie bądź też jego zniszczenie.  Wytyczne w tym zakresie wydają się niezbędne dla uniknięcia potencjalnego ryzyka, jakie wiązać się może w nawet nieumyślnym naruszeniem przepisów ustawy.

     

    Zobacz: 12.04.2022 Stanowisko ZPP w sprawie ustawy z dnia 7 kwietnia 2022 r. o szczególnych rozwiązaniach w zakresie przeciwdziałania wspieraniu agresji na Ukrainę oraz służących ochronie bezpieczeństwa narodowego

    Raport ZPP: Firmy, które zostały w Rosji nie mają nic wspólnego ze „społeczną odpowiedzialnością biznesu”. A jak wygląda ich rzetelne rozliczanie CIT w Polsce?

    Warszawa, 8 kwietnia 2022 r.

    Firmy, które zostały w Rosji nie mają nic wspólnego ze „społeczną odpowiedzialnością biznesu”.
    A jak wygląda ich rzetelne rozliczanie CIT w Polsce?

    RAPORT ZWIĄZKU PRZEDSIĘBIORCÓW I PRACODAWCÓW

    Bestialska i nieuzasadniona rosyjska inwazja na Ukrainę doprowadziła do powszechnego ostracyzmu i bojkotów konsumenckich. Szeroki zakres sankcji spowodował, że niektóre firmy miały ograniczony wybór co do pozostania w Rosji. Przedsiębiorstwa działające w bankowości, energetyce czy branży high-tech musiały podporządkować się decyzjom nakazującym natychmiastowe zaprzestanie wymiany handlowej. Wybór miały zaś firmy z obszaru handlu detalicznego i produkcji. Większość z nich podjęła nieprzymuszoną – i zdaniem ZPP jedyną słuszną decyzję – o opuszczeniu tego kraju. Jednak nie wszystkie.

    ZPP zdecydowało się przyjrzeć przedsiębiorstwom, które podjęły decyzję o pozostaniu w Rosji. Kontynuując cykl publikacji dotyczących tego, w jaki sposób rozliczają się niektóre międzynarodowe korporacje, zwróciliśmy uwagę na podmioty, które podjęły decyzję o dalszym prowadzeniu działalności w Federacji Rosyjskiej. W toku analizy okazało się, że znaczna część z tych podmiotów płaci w Polsce marginalny podatek dochodowy – w wielu przypadkach, w stosunku do ich przychodów i skali działalności, wielokrotnie mniejszy niż w Rosji.

    Firmy lubią chwalić się swoją społeczną odpowiedzialnością, jednak realną wartość tych deklaracji poznajemy w chwilach próby, gdy trzeba wykazać się podstawową przyzwoitością – twierdzi Jakub Bińkowski, członek zarządu i dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji ZPP.

    Utrzymywanie decyzji o kontynuowaniu działalności w Rosji zasila budżet agresora i generuje fundusze na działania wojenne. Jest to trudne do zrozumienia tym bardziej, że prowadzenie biznesu w tym kraju wiąże się teraz z gigantycznym ryzykiem, a siła nabywcza rosyjskich konsumentów konsekwentnie spada. Nie dziwi nas szczególnie, że ci, którzy mimo to zdecydowali się dalej działać w tym kraju, płacą w Polsce wręcz symboliczny CIT. To jednak dodatkowy powód, dla którego potrzebna jest pilna reforma systemu podatkowego. Zwłaszcza, że te same podmioty wpłacają znacznie wyższe sumy do rosyjskiego budżetu – dodaje Jakub Bińkowski.

    Przedstawione w raporcie informacje są jednak także przypomnieniem, w jakiej skali firmy pozostające na rynku rosyjskim kontrybuują do budżetu tego państwa, m.in. płacąc korporacyjny podatek dochodowy. Tym samym stają się one sponsorami reżimu Władimira Putina, a pośrednio także prowadzonych w tej chwili działań wojennych.

    Abstrahując od aktualnego kontekstu zjawisko to po raz kolejny pokazuje, jak nieskuteczny jest polski system podatkowy, w szczególności w obszarze podatku płaconego przez spółki kapitałowe. Wielokrotnie podnosiliśmy tezę, że podatek CIT jest de facto dobrowolny, gdyż jest płacony tylko przez te podmioty, które nie stosują optymalizacji podatkowych.

    Wśród przytoczonych w raporcie firm znajdują się m.in. Makro Cash&Carry, Auchan, Astrazeneca Pharma, Decathlon, Leroy Merlin, ale też Rockwool, Bonduelle, Total Polska (Grupa Totalenergies), Glaxosmithkline Pharmaceuticals oraz Schneider Electric. Okazuje się, że firmy te nie tylko podjęły decyzję o pozostaniu w Rosji, ale również systematycznie płacą podatek CIT w wysokości ułamka procenta przychodu.

    W naszej analizie poszliśmy o krok dalej i sprawdziliśmy jak wygląda praktyka podatkowa tych samych spółek na terenie Federacji Rosyjskiej – mówi Kamila Sotomska, zastępczyni dyrektora Departamentu Prawa i Legislacji ZPP.

    – Logika wskazywałaby, że te same podmioty, które nie płacą podatku CIT w Polsce, nie będą płacić go w Rosji w celu uzyskania jak największego globalnego zysku. Otóż nie. Przykładowo, Leroy Merlin w samym roku 2020 zapłacił w Rosji prawie trzy razy tyle podatku co przez 9 lat w Polsce. Auchan do rosyjskiego budżetu odprowadził w roku 2020 pięć razy większą kwotę niż do polskiego fiskusa w latach 2012-2021 – podkreśla.

    Szczegóły w naszym raporcie: Ile CIT płacą w Polsce firmy, które zostały w Rosji?

    Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu nadmiernym opóźnieniom w transakcjach handlowych oraz ustawy o finansach publicznych (UD306)

    Warszawa, 7 kwietnia 2022 r. 

     

    Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu nadmiernym opóźnieniom w transakcjach handlowych oraz ustawy o finansach publicznych (UD306)

     

    Ministerstwo Rozwoju i Technologii opublikowało 10 marca 2022 r. projekt ustawy o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu nadmiernym opóźnieniom w transakcjach handlowych oraz ustawy o finansach publicznych (UD306). Ostatnia nowelizacja wprowadzona została ustawą z 19 lipca 2019 r. i weszła w życie od 1 stycznia 2020 r. Akt ten wprowadzał między innymi skrócenie maksymalnych terminów zapłaty, podwyższenie odsetek za opóźnienie w transakcjach handlowych, czy obowiązek sprawozdawczy dla największych podatników CIT. Po ponad dwóch latach obowiązywania nowych regulacji ustawodawca postanowił dokonać zmian mających na celu uproszczenie obowiązku sprawozdawczego oraz usprawnienia postępowania prowadzonego przez Prezesa UOKiK w sprawie nadmiernego opóźnienia się ze spełnieniem świadczeń pieniężnych.

    Na wstępie warto zaznaczyć, że projekt ustawy zakłada wprowadzenie zmiany bardzo istotnej i pożądanej przez uczestników obrotu gospodarczego, szczególnie firm z sektora MŚP. Nowe przepisy mają bowiem prowadzić do nieważności zastrzeżenia umownego o zakazie cesji wierzytelności w transakcjach handlowych (podkreślić należy, że dotyczy to wyłącznie transakcji handlowych, nie zaś innych stosunków prawnych). Przelew wierzytelności jest obecnie dopuszczalny na podstawie art. 509, jednak istnieje możliwość umownego zastrzeżenia braku możliwości dokonania cesji. Możliwość ta często jest nadużywana, szczególnie w przypadku umów, w których jedna ze stron jest istotnie silniejsza. Słusznym jest w tym zakresie pogląd ustawodawcy, zgodnie z którym podmiot, który nie wywiązuje się ze swojego podstawowego obowiązku umownego, jakim jest regulowanie świadczenia pieniężnego w terminie, nie powinien mieć możliwości powoływania się na zastrzeżenie umowne o niedopuszczalności cesji. Zmiana ta była wielokrotnie postulowana przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców, a jej wprowadzenie jest niezwykle istotne dla bezpieczeństwa obrotu gospodarczego. W sytuacji braku płatności wynikających z transakcji handlowych podmiot, który nie otrzymał zapłaty zamiast prowadzić długi spór mający na celu egzekucję wierzytelności będzie mógł ją zbyć na rzecz podmiotu wyspecjalizowanego w tego rodzaju działaniach, a strona, która nie zrealizowała obowiązku płatności nie będzie mogła już się zasłaniać klauzulą umową. Z pewnością rozwiązanie to pozwoli poprawić płynność finansową wielu firm i zmniejszy ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej.

    W obszarze obowiązków sprawozdawczych projekt ustawy zakłada wyłączenia podmiotowe dla spółek tworzących podatkowe grupy kapitałowe oraz dla podmiotów leczniczych. Wyłączone z tego obowiązku zostaną także niektóre rodzaje transakcji (wyłączenia przedmiotowe) – świadczenia w ramach działalności ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej, świadczenia przedawnione oraz świadczenia w ramach grup kapitałowych. Zdecydowano się także na zmiany mające na celu doprecyzowanie niektórych pojęć, wydłużenie terminów składania sprawozdań oraz uregulowano zagadnienia kursów walutowych, po jakich należy przeliczać poszczególne wartości świadczeń. Wprowadzono także rozwiązania dotyczące możliwości skorygowania sprawozdania w sytuacji, gdy we wcześniej przesłanym sprawozdaniu pojawiły się błędy mające istotny wpływ na ogólny obraz praktyk płatniczych danego podmiotu. Zdecydowano się także objąć największe spółki komandytowe obowiązkiem sprawozdawczym na analogicznych zasadach, jak w przypadku spółek komandytowo-akcyjnych. Proponowane zmiany istotnie wprowadzają pewne uproszczenia w zakresie obowiązku sprawozdawczego i w niektórych sytuacjach mogą przyczynić się do zmniejszenia formalizmu w tym zakresie. Jednocześnie obowiązek ten dotyczy największych podmiotów działających na rynku, a zatem odnosi się przede wszystkim do podmiotów mających zaplecze osobowe i finansowe dla realizacji tego rodzaju obowiązków.

    Kolejne zaproponowane zmiany dotyczą postępowania przed Prezesem UOKiK w sprawach dotyczących opóźnień z zapłatą w transakcjach handlowych. Nowelizacja zakłada wyłączenie z postępowania opóźnień w spełnianiu świadczeń pieniężnych w ramach grup kapitałowych, a także transakcji w ramach działalności ubezpieczeniowej. Wyłączenie to jest tożsame z wyłączeniem z obowiązku sprawozdawczego. W zakresie w jakim projektowane normy mają dotyczyć grup kapitałowych jest zrozumiałe, gdyż ich specyfika sprawia, że opóźnienia w realizacji świadczeń pieniężnych w ramach powiązanych w ten sposób spółek wpływają przede wszystkim na relacje między nimi, a nie na pozostałych uczestników rynku. Ustawodawca postanowił także wyłączyć z kontroli podmioty z branży ubezpieczeniowej i reasekuracyjnej, argumentując, że w praktyce w obszarze tym nie występują zatory. Wskazać jednak należy, że może być to zbyt daleko idący wniosek, gdyż samo uprawnienie do poddania kontroli określonych podmiotów, nie oznacza konieczności realizacji tego uprawnienia. Potencjalnie mogą się bowiem zdarzyć sytuacje, w których kontrola taka byłaby celowa.

    Kolejnym rozwiązaniem, o którym warto wspomnieć jest wprowadzenie tak zwanych „wezwań miękkich”. Tego rodzaju instytucja istnieje już na gruncie postępowania w sprawie ochrony konkurencji i konsumentów i ma na celu umożliwienie Prezesowi UOKiK wystąpienia o udzielenie wyjaśnień w sprawach z zakresu przeciwdziałania nadmiernemu opóźnianiu się ze spełnieniem świadczeń pieniężnych bez uprzedniego wszczynania postępowania. Rozwiązanie to ma być swego rodzaju dialogiem między Prezesem UOKiK, a podmiotem, wobec którego ma on wątpliwości. Podmiot taki będzie miał możliwość udzielenia stosownych wyjaśnień, a ich udzielenie nie ma charakteru obowiązku. Oznacza to, że brak odpowiedzi nie jest obwarowany sankcją. W zamyśle rozwiązanie to ma przyczynić się do zwiększenia świadomości prawnej uczestników rynku, a także ma pełnić funkcję prewencyjną pozwalając jednocześnie zmniejszyć ilość prowadzonych postępowań. Wprowadzenie „miękkich wezwań” strony może przyczynić się do promocji właściwych postaw, odformalizowania kontaktów między organami administracji i przedsiębiorcami oraz wymiany informacji bez konieczności prowadzenia postępowania administracyjnego.

    Projekt ustawy zakłada także wyłączenie stosowania z postępowania w sprawie nadmiernych opóźnień w transakcjach handlowych art. 74 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów. Przepis ten stanowi, że „Prezes Urzędu, wydając decyzję kończącą postępowanie, uwzględnia tylko zarzuty, do których strony mogły się ustosunkować”. Argumentacją dla takiego rozwiązania ma być fakt, że przesłanki tego rodzaju są spełnione na etapie wszczęcia postępowania w związku z regulacjami zawartymi w art. 13e ust. 2 i 3 ustawy o przeciwdziałaniu nadmiernym opóźnieniom w transakcjach handlowych, a także z uwagi na regulacje art. 9 i 10 Kodeksu postępowania administracyjnego. Wydaje się, że taka argumentacja jest błędna, gdyż wskazane przepisy mają na celu uzyskanie rezultatu, jakim jest pełne poinformowanie o przedmiocie postępowania i umożliwienie stronie czynnego uczestnictwa w każdym stadium oraz swobodnego wypowiadania się. Nie gwarantują jednak, że w istocie tak się stanie. Przywołany przepis art. 13e ust 2 i 3 odnosi się bowiem do początkowego etapu postępowania – jego wszczęcia, nie zaś do jego przebiegu. Do przebiegu postępowania odnosi się z kolei art. 10 k.p.a, jednak w literaturze podnosi się, że art. 74 ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów ma charakter szerszy[1]. Artykuł 74 jest dodatkową gwarancją praw procesowych strony postępowania i wyłączenie jego stosowania może godzić w prawa podmiotu będącego stroną postępowania.

    Kolejną zmianę, o której warto wspomnieć jest propozycja zmiany modelu karania. Obecnie Prezes UOKiK ma możliwość nakładania administracyjnych kar pieniężnych na przedsiębiorców, którzy nadmiernie opóźniają się w spełnianiu obowiązków pieniężnych wobec swoich kontrahentów. Wysokość tej kary jest natomiast określana wzorem zawartym w art. 13v ust. 2 ustawy o przeciwdziałaniu nadmiernym opóźnieniom w transakcjach handlowych. Wymaga to od organu prowadzącego postępowanie dokonania bardzo szczegółowej i czasochłonnej analizy. Proponowane zmiany dążą do ustalania kar na podstawie uznania Prezesa UOKiK, co z jednej strony znacząco przyspieszy postępowanie, z drugiej jednak może powodować ryzyko zbyt arbitralnych rozstrzygnięć o wysokości kary pieniężnej. Dlatego też bardziej zasadnym krokiem byłoby uproszczenie mechanizmu określania wysokości kary, nie zaś wprowadzanie pełnej uznaniowości przez Prezesa UOKiK. W kontekście kar warto wspomnieć, że nowe przepisy zakładają również możliwość odroczenia uiszczenia nałożonej kary pieniężnej lub rozłożenia jej na raty.

    Nowelizacja przewiduje także wiele innych rozwiązań mających na celu doprecyzowanie niektórych pojęć i usprawnienie procedury. Zmiany będą dotyczyły np. charakteru prawnego umorzenia postępowania, które dotychczas następowało w drodze postanowienia, a po zmianie będzie się to odbywać w drodze decyzji. Nowe przepisy zakładają także znaczące wydłużenie terminu rozpatrzenia sprawy w II instancji, w przypadku złożenia przez stronę postępowania wniosku o ponowne rozpatrzenie sprawy. Obecnie termin ten oparty jest na ogólnych przepisach Kodeksu postępowania administracyjnego i wynosi on zgodnie z art. 35 § 3 k.p.a. nie więcej niż miesiąc. Planowane zmiany mają wydłużyć go do 5 miesięcy, analogicznie, jak ma to miejsce w przypadku rozpatrywania sprawy w I instancji.

    Przedstawiony przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii projekt ustawy o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu nadmiernym opóźnieniom w transakcjach handlowych oraz ustawy o finansach publicznych (UD306) należy ocenić pozytywnie. Wprowadza on wiele istotnych zmian mających na celu uproszczenie postępowania i redukcję obowiązków sprawozdawczych. Bardzo istotną zmianą jest także wyłączenie możliwości umownego zakazu cesji wierzytelności. Jest to jeden ze zgłaszanych od dawna postulatów Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, którego realizacja w istotny sposób wpłynie na bezpieczeństwo obrotu gospodarczego oraz na płynność finansową wielu firm, które spotykają się z nierzetelnymi kontrahentami. Wskazać jednak należy, że w niektórych miejscach, chcąc usprawnić postępowanie, ustawodawca wprowadził zbyt daleko idące zmiany, które mogą potencjalnie godzić w prawa strony postępowania.

    [1] A. Stawicki, E. Stawicki, Ustawa o ochronie konkurencji i konsumentów. Komentarz, wyd. II.

     

    Zobacz: 07.04.2022 Stanowisko ZPP w sprawie projektu ustawy o zmianie ustawy o przeciwdziałaniu nadmiernym opóźnieniom w transakcjach handlowych oraz ustawy o finansach publicznych (UD306)

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery