• PL
  • EN
  • szukaj

    Komentarz ZPP dotyczący wzrostu płacy minimalnej

    Warszawa, 17 września 2024 r.

    Komentarz ZPP dotyczący wzrostu płacy minimalnej

    • Od 1 stycznia 2025 roku nowa płaca minimalna będzie wynosić 4666 zł brutto miesięcznie oraz 30,50 zł brutto godzinowo – kwoty są zatem wyższe niż  te przedstawione Radzie Dialogu Społecznego. 
    • Zdaniem ZPP kluczowym elementem polityki gospodarczej powinien być trwały i konstruktywny dialog społeczny – arbitralne decyzje ignorujące wcześniejsze ustalenia z przedstawicielami partnerów społecznych godzą w zaufanie organizacji reprezentatywnych do prawodawcy.
    • ZPP zachęca władze do uwzględnienia wyzwań, przed którymi stoją polscy przedsiębiorcy, i do uwzględnienia głosu biznesu przy podejmowaniu kluczowych decyzji, takich jak ustalanie płacy minimalnej.

    Rząd negatywnie zaskoczył wyższym niż przewidywano wzrostem płacy minimalnej od 1 stycznia 2025 roku. Decyzja rządu o podniesieniu płacy minimalnej powyżej wcześniejszych deklaracji budzi poważne zastrzeżenia. W Dzienniku Ustaw opublikowane zostało rozporządzenie zmieniające stawki płacy minimalnej w 2025 roku. Od 1 stycznia 2025 roku nowa płaca minimalna będzie wynosić 4666 zł brutto miesięcznie dla umów o pracę oraz 30,50 zł brutto godzinowo dla umów cywilno-prawnych – wysokości są zatem wyższe niż zaproponowane Radzie Dialogu Społecznego do negocjacji. ZPP zwraca uwagę na to, że płaca minimalna zwiększyła się w ciągu ostatnich czterech lat aż o 65%. W tym samym okresie średnie wynagrodzenie wzrosło o ponad 54%. W ocenie ZPP zauważalny w ostatnich latach znaczący wzrost minimalnego wynagrodzenia stanowi, zwłaszcza dla sektora MŚP, jedną z głównych przeszkód w prowadzeniu działalności gospodarczej.

    Chaos decyzyjny w kwestii płacy minimalnej negatywnie wpływa na stabilność gospodarczą oraz zaufanie przedsiębiorców do rządzących. Każda decyzja, która wpływa na rynek pracy, powinna być poprzedzona rzetelną analizą jej długofalowych skutków. Niestety, w obecnej sytuacji mamy do czynienia z działaniami podejmowanymi w pośpiechu, bez odpowiedniego dialogu z kluczowymi interesariuszami i bez uwzględnienia długoterminowych konsekwencji gospodarczych.

    Jednym z głównych problemów wynikających z podwyższenia płacy minimalnej jest znaczący wzrost kosztów pracy. Płaca minimalna brutto w wysokości 4666 zł oznacza stawkę netto w wysokości 3510,77 zł, składkę zdrowotną na poziomie 362,37 zł, a całkowity koszt dla pracodawcy – 5621,59 zł. Podsumowując, pracodawcy muszą nie tylko płacić wyższe wynagrodzenia, ale również ponoszą zwiększone koszty związane z ubezpieczeniami społecznymi, składkami zdrowotnymi i innymi zobowiązaniami. ZPP podkreśla, że dla wielu firm, zwłaszcza małych i średnich, taki wzrost kosztów może być zbyt dużym obciążeniem, co może prowadzić do problemów z utrzymaniem płynności finansowej, zwolnień – szczególnie wśród pracowników o niższych kwalifikacjach – a w najgorszym przypadku nawet do zamknięcia działalności. Uważamy, że tak istotne zmiany, mające bezpośredni wpływ na gospodarkę muszą być wynikiem szerokich rozmów z przedsiębiorcami, tymczasem realnego dialogu w tej sprawie ponownie zabrakło. Zwłaszcza, że zgodnie z pierwotnymi deklaracjami, płaca minimalna miała zostać podniesiona nie wyżej, niż wynikałoby to z algorytmu ustawowego.

    Z uzasadnienia do rozporządzenia wynika, że wzrost płacy minimalnej o 40 zł w przypadku minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz o 0,30 zł w przypadku minimalnej stawki godzinowej jest konsekwencją podniesienia prognozy inflacji na rok 2025 z 4,1 proc. do 5 proc. ZPP stoi na stanowisku, że przewidywane niewielkie zwiększenie wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych w projekcie ustawy budżetowej nie powinno w tak krótkim okresie prowadzić do dalszych zmian wysokości świadczenia, które mogłyby negatywnie wpłynąć na kilka milionów przedsiębiorców.

    Podsumowując, utrzymanie tak wysokiego tempa wzrostu płacy minimalnej może przynieść szereg negatywnych konsekwencji, które nie tylko osłabią konkurencyjność przedsiębiorstw, ale również mogą prowadzić do wzrostu szarej strefy i kolejnych setek tysięcy zamkniętych lub zawieszonych działalności gospodarczych, zwłaszcza poza dużymi aglomeracjami.

    Zobacz: Komentarz ZPP dotyczący wzrostu płacy minimalnej

    Komentarz ZPP w sprawie potrzeby regulacji chińskich platform e-commerce

    Warszawa, 4 września 2024 r.

    Komentarz ZPP w sprawie potrzeby regulacji chińskich platform e-commerce

     

    • Dynamiczny rozwój nowych technologii oraz powszechny dostęp do internetu przyczyniły się do wzrostu sprzedaży w kanale cyfrowym. W efekcie platformy e-commerce typu marketplace odgrywają coraz większą rolę w rozwoju gospodarczym. 
    • Potwierdzają to dane. Odsetek polskich internautów, którzy kupują online stale rośnie – obecnie wynosi on 79 proc, a zdaniem ekspertów do 2027 roku wartość rynku e-commerce nad Wisłą zwiększy się o ponad 94 mld zł do 187 mld zł.
    • W ostatnich latach na europejskim rynku e-commerce popularność zyskują chińskie firmy, które wykorzystują luki w unijnym prawie, co uderza w interesy lokalnych graczy i łamie zasady uczciwej konkurencji. Problem dostrzega Komisja Europejska, która zapowiedziała zniesienie progu 150 euro, poniżej którego zakupy spoza UE są zwolnione z cła.
    • Ministerstwo Rozwoju i Technologii podąża za KE – w wykazie prac rządu znalazła się już ustawa dotycząca rozporządzenia o subsydiach zagranicznych oraz ustawa o organach nadzoru rynku.
    • Dodatkowo minister finansów Andrzej Domański informował, że Ministerstwo Finansów przygotuje plan działania dotyczący ograniczenia potencjalnej, nieuczciwej konkurencji ze strony zagranicznych platform handlu w internecie.
    • Środowiska biznesowe od miesięcy postulują wzmocnienie skuteczności egzekwowania przepisów wobec przedsiębiorców spoza UE, zarówno na poziomie UE jak i krajowym. Duże nadzieje pokładane są w implementowanych właśnie przepisach rozporządzeń CPC oraz GPSR (dot. bezpieczeństwa produktów).
    • Związek Przedsiębiorców i Pracodawców popiera wszelkie inicjatywy wspierające walkę z nieuczciwą konkurencją oraz ujednolicające przepisy dla spółek, które funkcjonują w Unii Europejskiej.

    Sektor e-commerce od lat jest jednym z motorów napędowych gospodarki. Rozwój nowych technologii – a w ostatnich latach przede wszystkim pandemia COVID-19 –  na stałe zmieniły nawyki konsumentów. Lockdown oraz ograniczenia w dostępie do stacjonarnych sklepów sprawiły, że zakupy online dla wielu stały się jedyną możliwością zaspokojenia potrzeb. Choć okres pandemii jest już tylko wspomnieniem, przyzwyczajenia wyrobione w tym czasie pozostały. Dziś zakupy online to nie tylko trend, ale często pierwszy wybór konsumentów. Na platformach e-commerce typu marketplace dokonywanych jest prawie 35 proc. globalnych zakupów online, a według wyliczeń ChannelX w 2027 r. będzie to już 60 proc. ogółu e-handlu. Polacy również pokochali zakupy online – jak pokazuje raport IAB Polska, odsetek internautów, którzy wybierają zakupy online rośnie – obecnie wynosi on 79 proc.

    Na polskich stronach zakupy robi 75 proc. konsumentów, a 30 proc. z  nich wybiera portale zagraniczne. Coraz częściej są to azjatyckie platformy zakupowe, takie jak AliExpress, Temu czy Shein, które w ostatnich latach skupiają się na ekspansji europejskiego rynku e-commerce. Chińscy eksporterzy oferują swoje produkty europejskim klientom za pośrednictwem chińskich, jak i zachodnich platform e-commerce, a także własnych sklepów internetowych. Jak wynika z danych Statisty w 2023 roku w państwach UE oraz w Wielkiej Brytanii udział konsumentów, którzy dokonali zakupów w handlu elektronicznym od chińskich sprzedawców, wynosił 40 proc. lub więcej.

    Rosnąca popularność zakupów w chińskich sklepach stawia przed lokalnym e-commerce liczne wyzwania, nie ograniczające się jedynie do konkurencji cenowej i nielegalnego kopiowania produktów. Działalność chińskich firm budzi liczne kontrowersje, w tym zarzuty dotyczące metod i zakresu zbierania danych osobowych oraz ich późniejszego wykorzystywania, bezpieczeństwa produktów oferowanych europejskim konsumentom, metod reklamowania oraz stosowania nieuczciwych praktyk konkurencyjnych, które negatywnie wpływają na firmy działające w Unii Europejskiej.

    Chińskie wsparcie dla eksportu w e-commerce

    Rosnąca dominacja chińskich firm, to problem systemowy i nie jest efektem wyłącznie słabych, niewystarczająco egzekwowanych regulacji obowiązujących na terenie Unii Europejskiej. Jak wynika z raportu e-Izby od czasu pandemii COVID-19 chińska gospodarka wyraźnie spowolniła, a kierownictwo KPCh podjęło działania mające na celu pobudzenie. Wzrost eksportu został uznany za jeden z efektywnych sposobów na szybkie złagodzenie trudnej sytuacji ekonomicznej. Ze względu na dynamiczny wzrost wartości eksportu w modelu e-commerce w poprzednich latach, uznano go za odpowiednie narzędzie do zwiększenia zagranicznej ekspansji chińskich firm. Od 2020 roku chińskie władze zintensyfikowały wdrażanie środków wspierających eksport w e-commerce, takich jak dotacje, subsydia i inne formy wsparcia finansowego na każdym etapie produkcji czy też wysyłki towarów, rozwój infrastruktury oraz korzystne regulacje prawne.

    Chińskie władze były na to przygotowane – już na długo przed pandemią COVID-19 udzielały wsparcia przedsiębiorstwom działającym w modelu e-commerce, pomagając im uzyskać przewagę nad zagranicznymi firmami. Chińska gospodarka jest kontrolowana przez rząd i podporządkowana celom politycznym KPCh, sterowana za pomocą planów gospodarczych i regulacji prawnych. Wytyczne i regulacje ogłaszane na poziomie centralnym lub regionalnym często zawierają ogólne przepisy, które nakazują lokalnym władzom wdrażanie konkretnych środków wspierających ekspansję chińskich przedsiębiorstw. Plany na wyższych szczeblach określają cele, środki, branże do wsparcia oraz organy odpowiedzialne za realizację zadań. Na przykład, plan wsparcia rozwoju handlu e-commerce w prowincji Jiangsu zakłada, że do końca 2025 roku powstanie 120 parków produkcyjnych, a co najmniej 600 firm osiągnie wysoką konkurencyjność na rynkach zagranicznych. Plan przewiduje również utworzenie 100 silnych marek i 100 zagranicznych magazynów przez firmy z Jiangsu. Podobnie, prowincja Guangdong planuje utworzenie 30 parków przemysłowych, w których będzie zarejestrowanych ponad 100 tys. przedsiębiorstw eksportowych.

    Jednym z kluczowych elementów wsparcia dla e-commerce są pilotażowe strefy handlu transgranicznego. Ich liczba dynamicznie wzrosła, a pod koniec 2022 roku mogło być ich już nawet 165. Te strefy oferują korzystne rozwiązania celne, podatkowe, logistyczne oraz wsparcie finansowe. W Chinach działa 386 parków przemysłowych skupiających przedsiębiorstwa e-commerce, w których zarejestrowanych jest około 60 tys. firm. Preferencje podatkowe i dotacje wspierają głównie eksport. Przedsiębiorstwa prowadzące detaliczną sprzedaż eksportową są zwolnione z VAT i podatku konsumpcyjnego, a także mogą korzystać z preferencyjnej stawki CIT w wysokości 4%. Dodatkowo, firmy mogą liczyć na wsparcie w postaci preferencyjnych ubezpieczeń inwestycji zagranicznych i kredytów eksportowych udzielanych przez Sinosure.

    Infrastruktura logistyczna jest kluczowym elementem wspierającym ekspansję chińskiego e-commerce. Chińskie firmy zakładają zagraniczne magazyny, co skraca czas realizacji zamówień i ułatwia formalności celne. Subsydia są jednym z głównych środków wsparcia, np. miasto Harbin oferuje dotacje do 50 proc. kosztów założenia magazynu, a miasto Xiamen – 2 mln RMB na nowo zakładany magazyn. Dotacje dla transportu kolejowego do Europy również wspierają ekspansję chińskiego e-commerce. Koszt wysyłki jest utrzymywany na niskim poziomie dzięki dopłatom, np. Chongqing przeznaczał 800 mln RMB rocznie na wsparcie transportu kolejowego, a Jiangsu – 160 mln RMB rocznie.

    Sukces pokazują dane. Według Reutersa chińskie firmy fast fashion, takie jak Temu i Shein, odpowiadają obecnie za około połowę transgranicznego e-handlu Chin, a cały cross-border e-commerce z tego kraju zajmuje około jedną trzecią globalnej pojemności przewozowej w transporcie lotniczym na długich dystansach. Te dwie platformy wysyłają do USA prawie 600 tys. paczek dziennie, co w hubach lotniczych, takich jak Guangzhou i Hong Kong, prowadzi do braku rozróżnienia między operacjami w szczycie i poza szczytem przewozów. W rezultacie coraz częściej pojawiają się problemy z przepustowością, co podnosi stawki transportowe.

    Dane Chińskiego Ministerstwa Handlu pokazują, że eksport z trzech głównych chińskich platform marketplace na lotniskach w Szanghaju wzrósł dziesięciokrotnie w 2023 roku w porównaniu do 2022 roku. Dodatkowo Cargo Facts Consulting podaje, że Temu wysyła 4 tys. ton ładunków lotniczych dziennie, Shein 5 tys. ton, Alibaba 1 tys. ton, a TikTok 800 ton. To łącznie odpowiada 108 frachtowcom Boeing 777 startującym z Chin każdego dnia. Coresight Research wylicza, że Shein, odpowiadając za około 20 proc. globalnego rynku fast fashion pod względem wartości sprzedaży, generuje tak duże zapotrzebowanie na zdolności przewozowe, że ogranicza miejsce dla innych sektorów korzystających z frachtowców. Dodatkowo sytuację pogarsza utrzymująca się blokada Morza Czerwonego.

    Chińskie platformy na celowniku Unii Europejskiej

    Komisja Europejska dostrzega problem azjatyckiej dominacji w sektorze e-commerce i zapowiedziała, że pierwszym elementem szerszych kontroli chińskich firm handlujących przez internet będą nowe regulacje. Chińskie firmy wykorzystują możliwość sprzedawania towarów o wartości do 150 euro bez konieczności płacenia cła, wprowadzając je na rynek Unii Europejskiej jako osoby prywatne, a nie jako firmy. W 2022 roku Temu i Shein zapłaciły w Unii Europejskiej łącznie $0 opłat celnych.

    Taka forma sprzedaży internetowej utrudnia organom takim jak służba celna, czy UOKiK kontrolowanie jakości importowanych produktów, w tym ich bezpieczeństwa, zwłaszcza w przypadku towarów dla dzieci. Dzięki temu chińska platforma sprzedażowa Temu zdobyła wiele rynków europejskich w ciągu zaledwie pół roku, co w przypadku innych firm e-commerce byłoby niemożliwe. Jak podaje Rzeczpospolita w 2023 r. do UE trafiło 2,3 mld artykułów poniżej progu bezcłowego 150 euro, a import e-commerce wzrósł ponad dwukrotnie w ujęciu rok do roku. Chińscy sprzedawcy korzystają z również z dotowanych kosztów wysyłki, co oznacza, że opłacalne jest wysyłanie tanich towarów drogą lotniczą.

    Problemem wykracza daleko poza nieuczciwą konkurencję cenową. Produkty wprowadzane na europejski rynek często pozbawione są odpowiednich testów bezpieczeństwa i kontroli jakości. Śledztwo z 2021 r. wykazało, że materiały używane do  produkcji odzieży Shein zawierają wysokie poziomy potencjalnie niebezpiecznych chemikaliów, w tym ołowiu, substancji perfluoroalkilowych (PFA) i ftalanów. Skrajnie niebezpieczne substancje znajdują się także w zabawkach czy innych produktach dla dzieci (np. butach). Greenpeace opublikowało również badanie, w którym stwierdzono, że różne  produkty chemiczne stosowane w produktach Shein przekraczają poziom  dozwolony przepisami UE. Inne poważne naruszenia związane mogą być z pracą dzieci czy tzw. współczesnym niewolnictwem. Reportaże o platformach azjatyckich dostępne w internecie przerażają, pokazując ciemne strony niskiej ceny oferowanych tam towarów.

    Do tego potrzeba nowych, unijnych przepisów oraz skutecznego egzektowania dostępnego instrumentrium prawnego na poziomie UE, bo firmy z Chin potrafią w ciągu zaledwie tygodnia zmieniać asortyment oferowanych towarów lub zasady ich sprzedaży. Na podobne praktyki zwracają uwagę czołowe europejskie organizacje konsumenckie – siedemnaście z nich złożyło oficjalną skargę do Komisji Europejskiej w sprawie działalności chińskiej platformy e-commerce Temu. Organizacje przede wszystkim zwracają uwagę  na nielegalne praktyki platformy i działania, które mogą naruszać Akt o Usługach Cyfrowych (DSA). Wśród zarzutów pojawia się m.in. sprzedaż niebezpiecznych produktów, produktów niezgodnych z przepisami lub nawet podróbek. Na celowniku znalazła się głównie platforma Temu, która zdaniem organizacji, często pozostawia konsumentów w niepewności co do rzeczywistego dostawcy produktu, co utrudnia im podejmowanie świadomych decyzji i sprawdzanie unijnych certyfikatów bezpieczeństwa. Jednak zarzuty nie kończą się na kwestiach bezpieczeństwa. Organizacje konsumenckie wskazują również na nieuczciwe praktyki handlowe, takie jak manipulowanie konsumentami za pomocą “dark patterns” projektowania interfejsów czy utrudnianie procesu zamykania kont.

    Działania polskiego rządu

    Polski rząd w ślad za Komisją Europejską również zapowiedział działania przeciwdziałające nieuczciwym praktykom chińskich platform. Jak podkreśla Ignacy Niemczycki, wiceminister rozwoju i technologii ,,Podjęliśmy prace nad tym, żeby skutecznie wdrażać istniejące przepisy europejskie. W wykazie prac rządu pojawiła się już ustawa dotycząca rozporządzenia o subsydiach zagranicznych, a niedawno pojawiła się też ustawa o organach nadzoru rynku – właśnie po to, żeby egzekwować istniejące przepisy. Natomiast na forum UE zastanawiamy się nad tym, jak zadbać o europejskich przedsiębiorców z branży e-commerce, ponieważ chcemy, żeby oni funkcjonowali na takich samych zasadach, mieli takie same warunki konkurencji jak firmy z Azji’’. W tym kontekście warto również wskazać, że w maju br.  Wiceminister Rozwoju i Technologii Jacek Tomczak wystosował do europejskich oddziałów  firm Temu i Shein w Irlandii pisma wskazujące na zakres naruszeń przepisów jakich ww. platformy dopuszczają się na polskim rynku.

    Pierwszym krokiem ma być skuteczny nadzór i kontrola towarów, a także kontrola chińskich platform, czy przestrzegają europejskiego prawa, a także priorytetyzacja egzekwowania przepisów – konsumenckich, dot. bezpieczeństwa produktów, podatkowych, etc., wobec platform chińskich. Organizacje biznesowe pokładają nadzieje w zastosowaniu przepisów rozporządzenia CPC (projekt ustawy je wdrażający ponownie będzie skierowane do Wykazu  Prac Legislacyjnych RM) oraz ustawy o ogólnym bezpieczeństwie produktów wdrażającej unijne rozporządzenie GPSR właśnie wobec platform chińskich, których naruszenia prawa są rażące i wymagają zdecydowanego działania.Aktualnie zawiadomienia o nieprzestrzeganiu praw konsumentów przez chińskie platformy internetowe trafiają nie tylko do UOKiK, ale także do ECK i Rzeczników Praw Konsumentów. Skargi dotyczą głównie serwisów zakupowych. Polskie firmy same domagają się większych kontroli, aby wyeliminować wskutek działań UOKiK i inspekcji handlowych – licznych nieuczciwych sprzedawców e-commerce. UOKiK prowadzi już postępowania wobec Temu i Shein, jednak ich rezultat na razie nie jest znany.

    MRiT organizuje międzyresortowe spotkania poświęconego kwestii efektywnego kierowania oferowanych produktów do kontroli. Obecnie trwają prace nad różnymi rozwiązaniami mającymi na celu zapewnienie skuteczności tych działań. Może być konieczne dostosowanie definicji i mechanizmów zawartych w ustawach, aby odpowiadały one modelowi sprzedaży na platformach internetowych. Jak podkreśla Minister Niemczycki, lista zastrzeżeń dotyczących jakości i parametrów technicznych produktów oferowanych na tych platformach jest długa.

    Polska nie jest sama – Francja, Niemcy i Wielka Brytania podejmują stanowcze działania przeciwko nieuczciwym praktykom chińskich platform e-commerce. W listopadzie 2021 roku francuski Dyrektoriat Generalny ds. Konkurencji, Konsumenta i Zwalczania Nadużyć Finansowych (DGCCRF) usunął platformę Wish z wyszukiwarek internetowych i sklepów z aplikacjami z powodu szkodliwych produktów, a w marcu 2024 roku wprowadził ustawę nakładającą dodatkowe opłaty na źle oceniane firmy fast fashion oraz zakaz reklamy od 2025 roku. W Niemczech w marcu 2024 roku stowarzyszenie konsumenckie VZBV wydało ostrzeżenie przeciwko Temu za naruszenia prawa konsumenckiego, a w kwietniu 2024 roku ostrzegło przed manipulacyjnymi praktykami Shein. Minister Finansów Nadrenii-Westfalii oraz politycy SPD domagają się zniesienia zasady de minimis, która zwalnia towary o wartości poniżej 150 euro z cła. W Wielkiej Brytanii, od IV kwartału 2023 roku, nasilono kontrole nad Shein i Temu, oskarżając je o pracę przymusową, unikanie cła, problemy z bezpieczeństwem produktów, naruszenia prywatności danych oraz brak zrównoważonego rozwoju. Brytyjskie organy legislacyjne pracują  również nad nowymi regulacjami, które mają przeciwdziałać podobnym praktykom.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców popiera wszelkie działania podejmowane na poziomie unijnym oraz polskiego rządu, których celem jest walka z nieuczciwą konkurencją chińskich platform e-commerce. Działalność tych firmy wykorzystuje luki w unijnym prawie, co szkodzi lokalnym przedsiębiorcom. W naszej opinii należy prowadzić inicjatywy, które mają na celu ujednolicenie przepisów i skuteczne ich stosowanie nie tylko wobec przedsiębiorców unijnych ale właśnie chińskich oraz eliminację antyrynkowych praktyk , aby zapewnić równe warunki prowadzenia biznesu dla wszystkich firm funkcjonujących w Unii Europejskiej.

    Zobacz: Komentarz ZPP w sprawie potrzeby regulacji chińskich platform e-commerce

    Komentarz ZPP w sprawie decyzji Krajowej Administracji Skarbowej dotyczącej osób prowadzących działalność gospodarczą i świadczących usługi na rzecz byłego pracodawcy

    Warszawa, 29 lipca 2024

    Komentarz ZPP w sprawie decyzji Krajowej Administracji Skarbowej dotyczącej osób prowadzących działalność gospodarczą i świadczących usługi na rzecz byłego pracodawcy

     

    • Krajowa Administracja Skarbowa 12 czerwca 2024 r. odmówiła wydania opinii zabezpieczającej spółce akcyjnej, która planowała zatrudnienie pracowników pracujących wcześniej w ramach umowy o pracę na kontrakty B2B w zależnej spółce z o.o., uznając to działanie za tzw. „fikcyjne zatrudnienie”, zdefiniowane w przepisach o PIT.
    • Wbrew temu, co podnosi się w przestrzeni publicznej w przedmiocie tej decyzji, nie ogranicza ona możliwości stosowania formuły B2B w nawiązywaniu współpracy ze specjalistami, lecz jedynie konsumuje i tak obowiązujący zakaz nawiązywania relacji B2B z dotychczasowymi pracownikami, jeżeli dotychczasowy zakres obowiązków będzie równoważny ze świadczeniami ujętymi w kontrakcie B2B.
    • Stanowisko KAS może mieć konsekwencje dla tych osób samozatrudnionych, które zmieniły formę współpracy z pracodawcą z umowy o pracę na B2B. Urząd skarbowy w takiej sytuacji może domagać się zwrotu zaległych podatków, liczonych od momentu rozpoczęcia współpracy B2B. Ukarani pracodawcy mogliby wystąpić na drodze sądowej o uregulowanie tych kosztów przez pracowników.
    • Zwracamy uwagę, że wszelkie potencjalne ruchy w kierunku ograniczania B2B na rynku mogą nieść negatywne konsekwencje. Nadmierna ingerencja w kształtowanie stosunków prawnych pomiędzy stronami może godzić w swobodę zawierania umów, która jest jednym z fundamentów prawa cywilnego, co mogłoby zaszkodzić zarówno pracodawcom, jak i pracownikom.

    12 czerwca KAS wyraziła zastrzeżenia co do zawarcia przez spółkę akcyjną umów B2B z pracownikami. Spółka zwróciła się do KAS z prośbą o opinię zabezpieczającą (dokumentu potwierdzającego, że planowane działania podatnika nie mają na celu uchylania się od opodatkowania) planując założenie spółki z o.o., z którą na samozatrudnieniu współpracowaliby dotychczasowi pracownicy. Szef KAS odmówił wydania takiej opinii, uzasadniając swoją decyzję przepisami dotyczącymi PIT, które mają przeciwdziałać fikcyjnemu zatrudnieniu.

    Rozwiązanie przez spółkę umów o pracę, aby spółka zależna zawarła z nimi (pracownikami – red.) umowy o świadczenie usług w ramach prowadzonych przez nich pozarolniczych działalności gospodarczych (przy niezmienionym zakresie wykonywanych przez nich zadań), może prowadzić do powstania korzyści podatkowej sprzecznej z intencją ustawodawcy” – uzasadnił szef KAS (decyzja nr DKP3.8082.10.2023).

    Fikcyjne samozatrudnienie w istocie polega jedynie na zmianie formalnoprawnej stosunku prawnego łączącego pracodawcę z pracownikiem, co może nie powodować powstania po stronie samozatrudnionego ryzyka gospodarczego czy zwiększenia jego odpowiedzialności. Ustawodawca, mając na uwadze ochronę praw pracowniczych, zdecydował się wprowadzić rozwiązania mające na celu przeciwdziałanie nadużywaniu samozatrudnienia, w sytuacjach w których dochodzi do zakładania działalności gospodarczych jedynie ze względu na chęć obniżenia kosztów zatrudnienia lub korzystniejszego rozliczenia podatkowego, a w rzeczywistości świadczenie usług nadal odbywałoby się na warunkach zbliżonych do stosunku pracy, a nie na warunkach charakterystycznych dla faktycznie prowadzonej działalności gospodarczej.

    Decyzja ta może uderzyć w część polskich pracodawców i pracowników, zwłaszcza w branży IT, gdzie miały miejsce praktyki zmiany formy zatrudnienia pracowników na B2B z udziałem spółki zależnej. Decyzja KAS jasno pokazuje, że zdaniem organów skarbowych zmiana formy zatrudnienia z umowy o pracę na samozatrudnienie w takiej formie jest zarówno unikaniem opodatkowania, jak również fikcyjnym zatrudnieniem. W konsekwencji, pracodawcy mogą zostać naliczone zaległe podatki od momentu rozpoczęcia współpracy B2B, zgodnie z opodatkowaniem, które płacone byłoby w ramach umowy o pracę. Pracodawca miałby prawo w takiej sytuacji domagania się na drodze sądowej zwrotu zapłaconego podatku od pracownika.

    Należy przyjrzeć się powodom, dlaczego niektóre przedsiębiorstwa rozważają zastosowanie takiej praktyki. W formule B2B pracodawca nie ponosi kosztów ubezpieczeń pracownika, pracownik zaś zyskuje dzięki wybraniu takich form opodatkowania jak 19% podatek liniowy czy zryczałtowany podatek dochodowy. Pracownicy IT, ze względu na preferencyjną stawkę podatków dochodowych (8,5% lub 12%), bardzo często korzystają z tej formy współpracy. Jest to również szczególnie korzystne rozwiązanie dla osób, które przekraczają drugi próg podatkowy (120 tys. dochodu rocznie), co wiąże się z koniecznością płacenia podatku w wysokości 32% zamiast 12%, co stanowi silny skokowy spadek wynagrodzenia netto. Należy zwrócić uwagę, że kwota 120 tys. nie uległa podwyższeniu od 2022 roku, pomimo wysokiej inflacji i wzrostu średniego wynagrodzenia w gospodarce o 12,75% w 2023 roku. Zaznaczyć należy, że osoby zarabiające średnią krajową (w I kwartale 2024 – 8147,38 zł brutto) przy dalszym wzroście średniego wynagrodzenia, są coraz bliżej wejścia w drugi próg podatkowy, który z założenia obowiązywać ma osoby najbogatsze, nie zaś ogół obywateli, zarabiających średnie wynagrodzenie.

    Uważamy, że należy ograniczać arbitraż na rynku pracy, jednakże w pierwszej kolejności należy zmniejszyć skokowe różnice pomiędzy progami podatkowymi, które zachęcają najwyżej cenionych specjalistów do zmiany formy współpracy z pracodawcami. Wejście w drugi próg podatkowy, skutkując znacznym spadkiem wynagrodzenia netto, jest szczególnie dotkliwe dla osób zarabiających niewiele ponad średnią krajową, w związku z tym kwota drugiego progu powinna zostać podwyższona. Zwiększenie tej kwoty wraz z ustanowieniem stawek podatkowych na dwóch nie odbiegających od siebie, a także społecznie akceptowalnych poziomach, mogłoby stanowić rozwiązanie ograniczające stosowanie praktyk zmiany formy współpracy.

    Chcemy jednocześnie zaznaczyć, szczególnie w kontekście prac rozpoczynających się w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nad dostosowaniem polskiego prawa do dyrektywy unijnej, nad którą trwają prace w Parlamencie Europejskim (dyrektywy o pracy za pośrednictwem platform internetowych), że wszelkie potencjalne ruchy w kierunku ograniczania B2B na rynku mogą nieść negatywne konsekwencje zarówno dla pracodawców, jak i pracowników. Nadmierna ingerencja w kształtowanie stosunków prawnych pomiędzy stronami może godzić w swobodę zawierania umów, która jest jednym z fundamentów prawa cywilnego. Ponadto, w sytuacji szybkiego rozwoju technologicznego, który coraz bardziej będzie przesądzać o konkurencyjności światowych gospodarek, przyciąganie najlepszych specjalistów z branży IT, a także zapobieganie ich migracji zarobkowej z naszego kraju, jest szczególnie istotne. Według danych Polskiego Instytutu Ekonomicznego, aby udział specjalistów IT w rynku pracy w Polsce był na poziomie średniej europejskiej, brakuje nam 147 tysięcy pracowników. Różnica pomiędzy faktyczną liczbą specjalistów a wartością wynikającą z potencjału gospodarki, szacowana jest na ok. 25 tys. Zbyt restrykcyjne zasady kształtowania stosunków prawnych i skokowy wzrost opodatkowania takich specjalistów miałby jednoznacznie negatywny wpływ na liczbę takich osób, podejmujących pracę w naszej gospodarce. Niższa konkurencyjność polskich regulacji skutkowałaby podejmowaniem przez nich pracy w krajach posiadających korzystniejsze zasady opodatkowania. Podobny mechanizm zadziałałby również w innych zawodach, w których najwyższej cenieni eksperci współpracują z przedsiębiorstwami w formie B2B.

    Należy także zwrócić uwagę na techniczny wymiar weryfikacji zasadności współpracy w ramach B2B. W przypadku weryfikowania liczby kontrahentów, może mieć miejsce wiele błędnych klasyfikacji działalności. Jednym z przykładów może być przedsiębiorca, który został dostawcą dla dużego podmiotu, przez co całe możliwości produkcyjne koncentruje dla produkcji tylko dla niego. W takim przypadku może on również zostać oskarżony o fikcyjne samozatrudnienie. Inną możliwością weryfikacji byłaby indywidualna ocena przez dedykowanego urzędnika. Nie tylko znacznie obciążyłoby to organy skarbowe, ale też otworzyło pole do dziesiątek tysięcy sporów sądowych. Takie spory obciążą nie tylko przedsiębiorców w wymiarze czasowym i finansowym, ale również skarb państwa, co znacznie zmniejszy jego uzysk z pobierania ewentualnych zaległych podatków. Należy również pamiętać o tym, że osoba prowadząca JDG tak samo jak zatrudniona w ramach umowy o pracę, zarówno ulega opodatkowaniu, jak również płaci składki do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Jednocześnie, w przeciwieństwie do osób zatrudnionych w ramach UoP, osoby prowadzące działalność gospodarczą ponoszą te koszty niezależnie od przychodu, a także ponoszą ryzyko prowadzenia działalności i za zobowiązania odpowiadają całym swoim majątkiem.

    W związku z tym uważamy, że jednocześnie z działaniami ograniczającymi arbitraż na rynku pracy, należy podjąć działania w celu uproszenia regulacji, a także zmniejszenia skokowych różnic pomiędzy progami podatkowymi. Wysokość drugiego progu podatkowego powinna obejmować najlepiej zarabiających, a także nie powinna być opodatkowana znacznie większą stawką, generującą dotkliwy spadek wynagrodzenia zaraz po jego przekroczeniu, a zostać ustalona na akceptowalnym społecznie poziomie.

    Zobacz: Komentarz ZPP w sprawie decyzji Krajowej Administracji Skarbowej dotyczącej osób prowadzących działalność gospodarczą i świadczących usługi na rzecz byłego pracodawcy

    Komentarz ZPP w sprawie poprawek wprowadzonych przez Senat do ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych

    Warszawa, 25 lipca 2024

    Komentarz ZPP w sprawie poprawek wprowadzonych przez Senat do ustawy

    o prawie autorskim i prawach pokrewnych

    • Związek Przedsiębiorców i Pracodawców wspólnie ze Związkiem Cyfrowa Polska, Związkiem Pracodawców Technologii Cyfrowych Lewiatan oraz Amerykańską Izbą Handlową w Polsce wystosowały apel ws. nowelizowanej ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
    • Organizacje branżowe występują jednogłośnie, ze sprzeciwem wobec sposobu procedowania tego ważnego projektu, opracowania i przegłosowania fundamentalnych zmian projektu autorstwa MKiDN na etapie zarówno Sejmu, jak i w szczególności Senatu oraz braku troski o jakość stanowionego prawa.
    • Na obu etapach Posłowie i Senatorowie zgłosili i przyjęli poprawki znacznie wykraczające poza oryginalne przedłożenie rządowe. Zmiany te nie były poparte ponowieniem konsultacji, żadnymi analizami ani ocenami skutków regulacji i zgłaszający je parlamentarzyści wprost wskazywali różne grupy nacisku, będące ich faktycznymi autorami.

    Zaledwie kilka dni po głośnym apelu Izby Wydawców Prasy, zdaniem których przyjęta przez Sejm ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych miała “zagrozić demokracji, jaką znamy’’, Senat przyjął poprawki, które faktycznie uderzają w zasadę transparentności oraz demokratyczny sposób stanowienia prawa. I to nie w efekcie działań lobbystów Big Techów, jak straszyły media, a właśnie organizacji reprezentujących interesy cyfrowych wydawców. Warto zapytać, jak to możliwe? 

    Po ogólnopolskim proteście „Politycy! Nie zabijajcie polskich mediów”, na który przedstawiciele mediów – o dziwo – zdecydowali się już po procesie konsultacji i przyjęciu ustawy przez Sejm większością głosów, powołano enigmatyczny zespół. W jego skład wchodzili przedstawiciele wydawców oraz Ministerstwa Kultury. Do konsultacji zaproszono też resort sprawiedliwości i Urząd Komunikacji Elektronicznej. Dlaczego enigmatyczny? Przez cały okres prac zespołu opinia publiczna nie miała szansy zapoznać się z propozycjami poprawek, zablokowano możliwość udziału organizacji reprezentujących drugą stronę legislacyjnego przedmiotu dyskusji, a jak informowały same media ‘’Zespół szykujący zmiany w prawie autorskim milczy’’. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców wysłał pismo z prośbą o dołączenie do prac Zespołu, jednak do dzisiejszego dnia, nie otrzymaliśmy odpowiedzi od MKiDN. W efekcie, na etapie prac w Senacie zatrzymano proces implementujący dyrektywy DSM SatCab DSM na czas przygotowania poprawek, które zostały wypracowane w tajnym trybie przez przedstawicieli Rządu i organizacji lobbingowych reprezentujących tylko interesy wydawców. 

    Treść wypracowanych poprawek poznaliśmy dopiero 23 lipca, czyli dzień przed głosowaniem Senatu. Wśród nich – nie konsultowana wcześniej ze stroną biznesową – zmiana, która zakłada, że mediatorem w sporach między wydawcami, a platformami internetowymi będzie prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej. W pierwszej kolejności ustawa przewiduje polubowne ustalenie wynagrodzenia na drodze negocjacji, a następnie mediację z udziałem prezesa UKE. Dzień później Senat RP przyjął ustawę razem z wprowadzonymi poprawkami. Za ustawą z poprawkami głosowało 62 senatorów, 25 było przeciw, 1 osoba wstrzymała się od głosu. Nowelizacja trafi teraz do Sejmu, który zadecyduje o losie zmian. 

    Błędy popełnione na etapie prac nad ustawą są rażące. Przede wszystkim wprowadzono poprawki, które znacząco odbiegały od pierwotnego projektu rządowego. Zmiany te zostały wdrożone bez dodatkowych konsultacji, analiz czy oceny skutków regulacji. Główną motywacją stały się roszczenia lobbystów wydawców cyfrowych, czego nie ukrywały strony zgłaszające poprawki.  Zdaniem Izby Wydawców Prasy, która otrzymała zaproszenie do zespołu zgłaszającego poprawki, przegłosowane na komisji zmiany wprowadzają mediacje zamiast arbitrażu. Nie zmienia to faktu, że wprowadzone mechanizmy budzą zasadnicze wątpliwości interpretacyjne, legislacyjne i co do ich zgodności z prawem unijnym. 

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców wspólnie ze Związkiem Cyfrowa Polska, Związkiem Pracodawców Technologii Cyfrowych Lewiatan oraz Amerykańską Izbą Handlową w Polsce, apeluje o podjęcie działań, które doprowadzą do odrzucenia senackich poprawek przez Sejm. Skierowanie przez sejmową Komisję Kultury i Środków Przekazu do ministra właściwego ds. UE wniosku o ocenę zgodności – tak radykalnie zmienionej – implementacji z prawem Unii Europejskiej zmniejszyłoby ryzyko przyjęcia niewłaściwie procedowanej ustawy. Przedmiotowe kwestie wymagają uregulowania, ale w warunkach pozwalających na rzetelną analizę skutków regulacji i rozważenie argumentów wszystkich zainteresowanych. Tylko w ten sposób możemy mieć pewność, że proces legislacyjny będzie przejrzysty, sprawiedliwy i oparty na solidnych podstawach merytorycznych, a przyjęte prawo jasne, skuteczne i proporcjonalne.

    Zobacz: Komentarz ZPP w sprawie poprawek wprowadzonych przez Senat do ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych

    Komentarz ZPP w sprawie projektu zmiany ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw

    Warszawa, 11 lipca 2024 r.

     

    Komentarz ZPP w sprawie projektu zmiany ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw

    • Od listopada 2023 r. pacjentom spełniającym kryteria kategorii „65+” oraz ,,18-‘’ przysługiwała możliwość uzyskania bezpłatnie wybranych produktów leczniczych, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych umieszczonych na tzw. liście refundacyjnej. Warunkiem skorzystania ze 100% refundacji było uzyskanie recepty, która mogła być jednak wystawiona wyłącznie przez wybranych lekarzy i pielęgniarki.
    • W dniu 1.07.2024 r. na stronach Rządowego Centrum Legislacji pojawił się projekt ustawy o zmianie ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw, który ma zwiększyć dostępność do „bezpłatnych leków” usuwając istniejące bariery perskrypcyjne.
    • Treść projektu dostępna jest na stronach RCL – przez 21 dni trwają konsultacje publiczne.
    1. Zasady uzyskiwania recept „65+” oraz „18-‘’

    Zgodnie z aktualnym brzmieniem art. 43a Ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych receptę na bezpłatne leki mogą wystawić:

    • lekarz podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), który ma umowę z NFZ;
    • pielęgniarka podstawowej opieki zdrowotnej uprawniona do wystawiania recept, która ma umowę z NFZ;
    • lekarz lub pielęgniarka udzielający świadczeń z zakresu ambulatoryjnej opieki specjalistycznej (AOS) w ramach umowy z NFZ;
    • lekarz udzielający świadczeń opieki zdrowotnej z zakresu leczenia szpitalnego w ramach umowy z NFZ;
    • lekarz dowolnej specjalności (który ma prawo wykonywania zawodu, ale zaprzestał jego wykonywania) – dla siebie albo dla małżonka, osoby pozostającej we wspólnym pożyciu oraz krewnych lub powinowatych w linii prostej, a w linii bocznej – do stopnia pokrewieństwa między dziećmi rodzeństwa).

    Na gruncie aktualnych przepisów recepty na bezpłatne leki nie może więc wystawić lekarz (lub pielęgniarka) nieposiadający umowy z NFZ zawartej w ww. zakresie. W konsekwencji pacjenci nie mogą uzyskać recepty na bezpłatne leki w ramach wizyt prywatnych. Recepty nie może wystawić również lekarz posiadający umowę z NFZ zawartą w zakresie innych świadczeń, np. lekarz realizujący świadczenia opieki długoterminowej, opieki psychiatrycznej czy leczenia uzależnień oraz w hospicjach.

    1. proponowane zmiany – krąg osób uprawnionych do wystawiania recept

    Trudności w realizacji uprawnień przysługujących pacjentom w zakresie bezpłatnych leków dostrzegło również Ministerstwo Zdrowia, jako, że aktualne brzmienie omawianych przepisów ogranicza dostęp do darmowej farmakoterapii oraz różnicuje sytuację prawną w ramach wykonywania zawodu lekarza.

    W opublikowanym projekcie zaproponowano więc rozszerzenie uprawnień perskrypcyjnych poprzez zastąpienie aktualnego katalogu osób uprawnionych do wystawiania recept odwołaniem do pojęcia „osoby uprawnionej”. Definicje tego pojęcia zawiera natomiast art. 2 pkt 14 Ustawy z dnia 12 maja 2011 r. o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych, zgodnie z którym przez osobę uprawnioną rozumie się osobę posiadającą prawo wykonywania zawodu medycznego, która na podstawie przepisów dotyczących wykonywania danego zawodu medycznego, jest uprawniona do wystawiania recept zgodnie z ustawą oraz ustawą z dnia 6 września 2001 r. Prawo farmaceutyczne oraz zleceń na zaopatrzenie w wyroby medyczne, o których mowa w art. 38 ustawy o refundacji. 

    Warto jednak zwrócić uwagę, że zakres ww. pojęcia w praktyce znacząco poszerza krąg osób, które będą mogły wystawić receptę na darmowe leki. W katalogu tym mieszczą się bowiem tak lekarze i pielęgniarki, ale również położne, dentyści fizjoterapeuci czy farmaceuci (z zastrzeżeniem ograniczeń płynących z odpowiednich przepisów dot. wystawiania recept). Działanie takie wydaje się być uzasadnione chociażby z perspektywy rosnącej roli opieki farmaceutycznej w systemie ochrony zdrowia i zwiększania znaczenia pozostałych zawodów medycznych – pełne urealnienie dostępności do bezpłatnych leków wymaga jednak dodatkowych zmian prawnych. Przykładowo, nadanie takich uprawnień farmaceutów wymagałoby umożliwienia im wystawiania recepty z refundacją poza receptami pro auctore i pro familiae. Zmiany takie nie zostały jednak zaproponowane na gruncie przedmiotowych przepisów.

    1. uproszczenie zasad wystawiania recept

    Poza kluczową zmianą prawną omówioną powyżej projekt ustawy wprowadza także dwa uproszczenia techniczne:

    • możliwość wystawienia recepty na bezpłatne leki zarówno w formie papierowej, jak i elektronicznej (dotychczas receptę papierową na bezpłatne leki mogli wystawić tylko lekarz lub pielęgniarka w ramach POZ);
    • automatyczną weryfikację uprawnienia do bezpłatnych leków na podstawie wieku pacjenta (w przypadku recepty elektronicznej).

    Powyższe zmiany uznać należy za pozytywne i zmierzające do zwiększenia dostępności pacjentów do świadczeń oraz ograniczeniu sytuacji, w których ze względu na błąd techniczny realizacja recepty z przysługującym uprawnieniem nie była możliwa.

    Projekt został skierowany do konsultacji publicznych publicznych. Ministerstwo przewidziało 21 dni na zgłoszenie ewentualnych uwag. Konsultacje odbywają się w skróconym terminie, bowiem jak wskazano w piśmie kierującym – wynika to z tego, że zmiany w zakresie preskrypcji są oczekiwane przez środowisko pacjentów.,

    Zobacz:  Komentarz ZPP w sprawie projektu zmiany ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw

    Komentarz ZPP w sprawie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych

    Warszawa, 5 lipca 2024 r.

    Komentarz ZPP w sprawie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych

    Temat ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych powraca do przestrzeni medialnej jak bumerang. Tym razem uchwalona przez Sejm nowelizacja z poprawkami ustawy, która wdraża do krajowego porządku prawnego dwie dyrektywy Parlamentu Europejskiego ma rzekomo ‘zabić polskie media’. Głównie za sprawą art. 15, regulującego kwestie praw pokrewnych wydawców prasowych. Portale największych cyfrowych wydawców, zalane zostały czarnymi banerami, a jak czytamy w treści apelu Izby Wydawców Prasy ‘’BigTechy wskutek szybkiego rozwoju przejęły lwią część środków reklamowych finansujących polskie media. Bezkarnie i nieodpłatnie wykorzystują tworzone przez nas treści, a zyski przekazują za granicę’’. Do tych postulatów ma odnieść się Senat w kolejnym głosowaniu. Przed nim, warto jednak ostudzić emocje i skupić się faktach. 

    Proces implementacji dyrektywy DSM i dyrektywy SatCab trwa od trzech lat, a Polska jest ostatnim krajem Unii Europejskiej, który tego nie zrobił. Termin ich wdrożenia do prawa krajowego minął 7 czerwca 2021 r, a w efekcie braku działań po stronie krajowego legislatora, w marcu ubiegłego roku Komisja Europejska skierowała do Trybunału Sprawiedliwości UE skargę przeciwko Polsce. W ostatnich miesiącach prace nad implementacją dyrektyw przyspieszyły, choć po drodze nie brakowało wybojów. Skarga KE najwyraźniej zmotywowała ustawodawcę, bo nowy projekt nie tylko spełniał, ale nawet wykraczał poza ustalone przez Unię wymogi, wprowadzając przepis ograniczający użycie eksploatacji danych i tekstów (TDM) do „tworzenia generatywnych modeli sztucznej inteligencji”. Kolejnym wstrząsem okazały się żądania twórców i wykonawców utworów audiowizualnych, muzycznych i słowno-muzycznych o wypłatę tantiemów za udostępnianie ich dzieł w Internecie. I gdy wydawało się, że przyjęta przez 417 posłów nowelizacja w końcu spełnia oczekiwania wszystkich zainteresowanych, obudziły się media. 

    Choć ustawa wprowadza korzystne dla cyfrowych mediów zmiany – prawo do wyłącznej eksploatacji online ich publikacji prasowych przez platformy internetowe, a co za tym idzie prawo autorów do 50 proc. wynagrodzenia należnego wydawcom prasy, to zdaniem sygnatariuszy apelu, procedowana właśnie wersja ‘może zagrozić demokracji, jaką znamy’. W ich przekonaniu bowiem za pośrednictwo wypłaty wynagrodzenia od platform i negocjacje z big techami powinny odpowiadać organy państwa, rządu czy Urząd Ochrony Konsumentów i Konkurencji (UOKiK). 

    Autorzy apelu nie wspominają jednak, że przepisy unijnej dyrektywy nie przewidują instytucji arbitrażu, jako koniecznego wymogu dla krajowych legislatorów. Wśród 25 państw, które dokonały jej implementacji, aż 21 nie zdecydowało się wykraczać poza unijne ramy legislacji, a propozycje wydawców budzą poważne wątpliwości co do zgodności z dyrektywą. Dodatkowo platformy internetowe korzystające z krótkich fragmentów publikacji prasowych, zobowiązały się, że po wdrożeniu dyrektywy będą licencjonować treści polskich wydawców na takich samych zasadach, jak w pozostałych europejskich krajach gdzie prawidłowo implementowano dyrektywę. Skoro nie jest to mechanizm potrzebny w innych państwach UE, to ciężko zrozumieć dlaczego brak arbitrażu akurat w Polsce miałby doprowadzić do “śmierci mediów”.

    Poza argumentem prawnym, pojawia się oczywiście finansowy. Autorzy apelu grzmią, że giganci technologiczni przejęli ‘lwią część środków reklamowych finansujących dotąd polskie media’’. Tymczasem z wyliczeń podanych np. przez Google wynika, że wydawcy zachowują ponad 80 proc. wpływów z reklam wyświetlanych na ich stronach z użyciem narzędzi Google, a przez ostatnie trzy lata firma wpłaciła ponad 1 miliard złotych pięciu największym wydawcom. Wbrew twierdzeniom mediów wygląda na to, że ich przychody z cyfrowego ekosystemu reklamowego rosną, mimo trudnej ogólnej sytuacji gospodarczej. Po drugiej stronie brakuje jednak wyliczeń, ile tak naprawdę stanowi utracona “lwia część” środków, którą część należy uznać za “utraconą” oraz ile zyskują wydawcy, którzy korzystają z infrastruktury cyfrowych platform. Wiemy natomiast ile może stracić (i tak mocno ograniczony) budżet Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, odpowiedzialnego za wdrożenie DSM. Zdaniem ekspertów dalsze opóźnienie może nas kosztować nawet do 130 mln złotych. 

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców od początku stoi na stanowisku, że nie należy wprowadzać dodatkowych, bardziej restrykcyjnych wymagań implementując unijne przepisy do krajowego porządku prawnego. Nie należy także ‘zabijać unijnej legislacji’ na poziomie krajowym, kiedy jest już na to o wiele za późno. Nie tylko szkodzi to celowi budowy jednolitego rynku wewnętrznego w UE, ale przede wszystkim obniża konkurencyjność Polski jako miejsca do prowadzenia biznesu. 

    Zobacz: Komentarz ZPP w sprawie ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych

     

    Komentarz ZPP w sprawie nowej treści Kodeksu Etyki Lekarskiej

    Warszawa, 3 lipca 2024 r.

     

    Komentarz ZPP w sprawie nowej treści Kodeksu Etyki Lekarskiej

     

    • 18 maja 2024 r. Nadzwyczajny XVI Krajowy Zjazd Lekarzy podjął uchwałę w sprawie przyjęcia nowej treści Kodeksu Etyki Lekarskiej – pierwszej takiej aktualizacji po przeszło 20 latach.
    • Nowa treść regulacji odpowiada na zmieniające się zasady wykonywania zawodu lekarza w świetle zwiększającej się roli nowych technologii oraz współpracy z przemysłem farmaceutycznym. Zmiany objęły swoim zakresem także zasady wykorzystywania wizerunku lekarza dla celów komercyjnych.
    • Zgodnie z podjętą uchwałą nowa treść KEL zacznie obowiązywać od 1 stycznia 2025 r.
    1. Kluczowe zmiany – współpraca z przemysłem farmaceutycznym

    Nowe brzmienie kodeksu zakłada:

    • zakaz przyjmowania przez lekarza korzyści od przedstawicieli przemysłu medycznego, jeżeli może to ograniczyć obiektywizm jego opinii zawodowych lub podważyć zaufanie do zawodu lekarza;
    • obowiązek ustalania wynagrodzenia za wykonaną pracę, prowadzenie szkoleń i badań w sposób współmierny do wykonanej pracy;
    • obowiązek podejmowania przez lekarza współpracującego z przemysłem decyzji klinicznych opartych na aktualnej wiedzy medycznej i działania w najlepszym interesie pacjentów i osób biorących udział w badaniach;
    • obowiązek ujawniania słuchaczom wykładów oraz redaktorom publikacji wszelkich związków z producentami leków lub wyrobów medycznych, otrzymanych subwencji z ich strony oraz innych korzyści mogących być przyczyną konfliktu interesów;
    • obowiązek weryfikacji czy badania sponsorowane przez producentów leków lub wyrobów medycznych, w których lekarz ma uczestniczyć są prowadzone zgodnie z zasadami etyki prowadzenia badań naukowych;
    • zakaz uczestniczenia w badaniach naukowych, których wyłącznymcelem jest promocja produktów;
    • obowiązek ujawniania powiązań lekarza z producentem leków lub wyrobów medycznych pacjentom, którzy mają być poddani badaniom sponsorowanym przez tego producenta;
    • zakaz przyjmowania wynagrodzenia od producentów leków lub wyrobów medycznych za samo skierowanie pacjenta na badania prowadzone lub sponsorowane przez producenta leków lub wyrobów medycznych;
    • obowiązek przeciwdziałania nierzetelnemu przedstawianiu wyników badań prowadzonych na zlecenie producentów leków lub wyrobów medycznych, w których lekarz brał udział.
    1. Nowe technologie w pracy lekarza

    Aktualizacja Kodeksu Etyki Lekarskiej to także niewątpliwie dostosowanie zasad wykonywania zawodu lekarza do aktualnie wykorzystywanych rozwiązań technologicznych. Jedną z istotniejszych zmian w tym zakresie jest nowe brzmienie art. 12 KEL, sankcjonującego możliwości wykorzystywania w postępowaniu diagnostycznym, leczniczym lub zapobiegawczym algorytmów sztucznej inteligencji. Działanie takie jest jednak uzależnione od spełnienia następujących warunków:

    • poinformowania pacjenta, że przy stawianiu diagnozy lub w procesie terapeutycznym będzie wykorzystana sztuczna inteligencja;
    • uzyskania świadomej zgody pacjenta na zastosowanie sztucznej inteligencji w procesie diagnostycznym lub terapeutycznym;
    • zastosowania algorytmów sztucznej inteligencji, które są dopuszczone do użytku medycznego i posiadają odpowiednie certyfikaty;
    • ostateczną decyzję diagnostyczną i terapeutyczną zawsze podejmuje lekarz.

    Istotnym punktem jest również rezygnacja z uprzedniego brzmienia art. 9, zgodnie z którym lekarz mógł podjąć się leczenia jedynie po uprzednim zbadaniu pacjenta (co formalnie wykluczałoby możliwość udzielania teleporad) – w konsekwencji nowe brzmienie przytoczonej regulacji zakłada podjęcie się opieki nad pacjentem po uprzedniej ocenie jego stanu oraz pozostawienie decyzji o wyborze formy konsultacji przez lekarza, gdzie wprost wskazano na teleporadę.

    1. Konsekwencje zmian

    Mając na uwadze przytoczone zmiany należy pamiętać, że zasady wykonywania zawodu lekarza, ale także ograniczenia dot. reklamy czy współpracy z przemysłem farmaceutycznym określają przede wszystkim powszechnie obowiązujące przepisy – ustawa o zawodzie lekarza i lekarza dentysty, ustawa Prawo farmaceutyczne czy ustawa o wyrobach medycznych. Uchwalona wersja Kodeksu Etyki Lekarskiej to więc z jednej strony uaktualnienie obowiązujących regulacji wobec istotnych zmian pracy lekarza, ale także uspójnienie tychże regulacji z ograniczeniami i obowiązkami płynącymi z obowiązujących przepisów.

    Choć zapisy dotyczą bezpośrednio zawodu lekarza i także wobec przedstawicieli tego zawodu mogą pojawić się ewentualne konsekwencje ich nieprzestrzegania, to również uzasadnione jest zrewidowanie zasad prowadzonej współpracy przez przedstawicieli branży farmaceutycznej w celu zachowania pełnej zgodności z nowymi wymogami.

    Zobacz: Komentarz ZPP w sprawie nowej treści Kodeksu Etyki Lekarskiej

    Komentarz ZPP w sprawie zmian na stanowiskach organów nadzoru farmaceutycznego

    Warszawa, 2 lipca 2024 r.

     

    Komentarz ZPP w sprawie zmian na stanowiskach organów nadzoru farmaceutycznego

     

    • Już po raz trzeci Ministerstwo Zdrowia ogłosiło konkurs na stanowisko Głównego Inspektora Farmaceutycznego – wakat na tej pozycji istnieje od listopada 2023 r.
    • Niezależnie rozstrzygnięty został konkurs na stanowisko Głównego Inspektora Sanitarnego – w połowie czerwca Minister Zdrowia przekazała nominację.
    1. Wybory nowego GIF – wątpliwości i trudności rynkowe

    Warto przypomnieć, że zgodnie z aktualnie obowiązującymi przepisami stanowisko Głównego Inspektora Farmaceutycznego może zajmować osoba, która:

    • posiada tytuł zawodowy magistra farmacji;
    • jest obywatelem polskim;
    • korzysta z pełni praw publicznych;
    • nie była skazana prawomocnym wyrokiem za umyślne przestępstwo lub umyślne przestępstwo skarbowe;
    • posiada kompetencje kierownicze;
    • posiada co najmniej 6-letni staż pracy, w tym co najmniej 3-letni staż pracy na stanowisku kierowniczym;
    • posiada wiedzę z zakresu spraw należących do właściwości Głównego Inspektora Farmaceutycznego;
    • złożyła oświadczenie o braku konfliktu interesów.

    Wakat na stanowisku Głównego Inspektora Farmaceutycznego powstał w listopadzie 2023 r., kiedy to sprawująca tę funkcję Ewa Krajewska została powołana na Ministra Zdrowia. Pierwszy z konkursów ogłoszono już w grudniu 2023 r., jednak nie wyłoniono żadnego z kandydatów. Druga tura konkursu odbyła się na przełomie lutego i marca br., jednak po zaistniałych wątpliwościach i wycofaniu rekomendacji przez Minister Zdrowia również i w tym przypadku stanowisko pozostało nieobsadzone. Trzeci z konkursów ogłoszony na koniec maja 2024 r. pozwolił ostatecznie na wyłonienie trzech kandydatów którymi zostali:

    • Łukasz Pietrzak;
    • Andrzej Paweł Czesławski;
    • Artur Owczarek (rekomendowany już uprzednio przez Minister Zdrowia w drugiej turze konkursu).

    Ministerstwo Zdrowia zapowiedziało przyspieszenie prac, aby możliwie jak najszybciej wyłonić ostatecznego szefa GIF. Choć oczywiście Główny Inspektorat Farmaceutyczny nieprzerwanie funkcjonuje pod przewodnictwem Dyrektora Generalnego urzędu to brak obsadzenia tak kluczowego stanowiska przez ponad pół roku pozostaje wątpliwy w świetle obowiązków ciążących na ww. organie administracji publicznej. Decyzje podejmowane w ramach Głównego Inspektoratu Farmaceutycznego bezsprzecznie wpływają bowiem na cały rynek farmaceutyczny, zważywszy na szeroki zakres kompetencji GIF w zakresie nadzoru nad produktami leczniczymi. W konsekwencji wiążą się one tak z prawidłowością i zgodnością działalności w zakresie wytwarzania i obrotu produktami leczniczymi z obowiązującymi przepisami, jak i przekładają się na ich jakość i bezpieczeństwo stosowania, a więc również bezpośrednio na bezpieczeństwo pacjentów. Przykładem pozostaje np. interpretacja indywidualna wydana przez GIF w kwietniu br. i opublikowana niedawno na stronie internetowej w zakresie możliwości przechowywania próbek produktów leczniczych w hurtowni farmaceutycznej – budząca wątpliwości wobec zmiany podejścia GIF prezentowanego na przestrzeni ostatnich lat w tym zakresie.

    1. Wybór nowego GIS

    Jako pozytywne ocenić należy natomiast ostateczne obsadzenie stanowiska Głównego Inspektora Farmaceutycznego. Tu również wobec braku wyłonienia odpowiedniego kandydata konkurs odbywał się w dwóch turach. Druga z nich została ogłoszona pod koniec kwietnia i w toku oceny zgłoszeń wyłoniono dwóch kandydatów (Maciej Merkisz oraz Paweł Grzesiowski). To właśnie drugi z nich (Paweł Grzesiowski) odebrał w połowie czerwca z rąk Minister Zdrowia nominację na stanowisko Głównego Inspektora Sanitarnego – nowy szef urzędu pełnił dotychczas m.in. rolę eksperta Naczelnej Izby Lekarskiej ds. zagrożeń epidemicznych i prezes Fundacji “Instytut Profilaktyki Zakażeń”.

    Zobacz: Komentarz ZPP w sprawie zmian na stanowiskach organów nadzoru farmaceutycznego

     

    Komentarz ZPP ws. propozycji nowego modelu finansowania samorządów

    Warszawa, 21 maja 2024 r.

     

    Komentarz ZPP w sprawie propozycji nowego modelu finansowania samorządów

     

    • Model finansowania jednostek samorządu terytorialnego musi ulec zmianie – w tym kontekście, inicjatywa Ministerstwa Finansów zasługuje na docenienie. ZPP już w przeszłości zwracał uwagę na brak modyfikacji przepisów w tym zakresie.
    • ZPP podziela opinię Ministerstwa Finansów odnośnie do zapowiedzi uniezależnienia dochodów JST od zmian podatkowych podejmowanych na szczeblu centralnym. Samorządy nie powinny tracić na zmianach podatkowych korzystnych dla ogółu obywateli i przedsiębiorców.
    • W ślad za zapowiedziami Ministerstwa Finansów uważamy za konieczne wprowadzenie spójnej i kompleksowej reformy systemu źródeł finansowania samorządów, która uwzględnia straty poniesione przez JST na przestrzeni ostatnich lat. Z oceną zapowiadanych zmian należy jednak wstrzymać się do momentu przedstawienia zapisów projektu ustawy.

     

    Resort finansów zapowiedział zamiar gruntownej reformy obecnego systemu finansowania samorządów. Trzon propozycji opierać się ma na zmianie obecnego modelu finansowania i partycypowaniu JST w określonym procencie podatków z tytułu dochodów wypracowanych przez ich mieszkańców. Spowoduje to uniezależnienie budżetów samorządowych od zmian podatkowych wprowadzanych na szczeblu centralnym, ponieważ wszelkie ulgi i zwolnienia związane z PIT i CIT będą bez znaczenia dla dochodów JST.

    Zmiany w finansowaniu samorządów są wyczekiwane przez ich przedstawicieli już od dłuższego czasu, zwłaszcza w kontekście zmian wprowadzonych przez „Polski Ład”, który wprowadził kwotę wolną od podatku na poziomie 30 tys. zł i obniżył najniższą stawkę do
    12 proc, powodując wielomiliardowe uszczuplenie dochodów JST z tytułu podatku PIT. Związek Miast Polskich w swoich wyliczeniach podał, że łączny ubytek JST w dochodach z udziałów w PIT w latach 2019-23 wynosi 64,412 mld zł, w tym dla miast na prawach powiatu – 28,027 mld, gmin miejskich – 7,263 mld, gmin miejsko-wiejskich – 9,353 mld, gmin wiejskich – 10,290 mld, powiatów – 7,195 mld i województw – 2,284 mld zł. Po uwzględnieniu rekompensat z 8 i 13,7 mld niezrekompensowany ubytek wyniesie łącznie 42,739 mld zł, w tym dla miast na prawach powiatu – 21,527 mld, dla gmin miejskich – 5,201 mld, dla gmin miejsko-wiejskich – 5,962 mld, a dla gmin wiejskich – 4,381 mld zł.

    Z optymizmem należy więc spojrzeć na propozycje zmian przedstawione przez Ministerstwo Finansów mające skutkować większa stabilnością i przewidywalnością dochodów samorządów. Docelowo zmiana ma poskutkować odwróceniem relacji dochodów JST z PIT
    i CIT w stosunku do subwencji z obecnych 48%-52%, do docelowych 80%-20%. Według założeń Ministerstwa, subwencja ma być wyliczana na podstawie sumy potrzeb: ekologicznych, wyrównawczych, oświatowych i rozwojowych. Dopiero na podstawie tak wyliczonych potrzeb Finansowych JST ustalane będzie przysługujące danej jednostce samorządu terytorialnego zwiększenie udziałów w dochodach z PIT i CIT. Dopiero w sytuacji, w której potrzeby finansowe danej JST będą wyższe niż kwota zwiększonych dochodów z tytułu udziałów w PIT i CIT, dana jednostka samorządu terytorialnego będzie otrzymywać subwencję ogólną z budżetu państwa.

    Zgodnie z zapowiedziami Ministerstwa na zmianie mają zyskać wszystkie samorządy. Uważamy, że systemowe rozwiązania zwiększające dochody samorządów są potrzebne, szczególnie po szczególnie niekorzystnych dla nich zmianach w ostatnich latach, powodujących, że nawet w czasach wzrostu gospodarczego samorządy nie mogły w nim uczestniczyć z uwagi na zmiany podatkowej polityki państwa. Mimo to na dokładną ocenę reformy należy poczekać do czasu przedstawienia szczegółowych wyliczeń obejmujących poszczególne jednostki samorządu i jej dokładny wpływ na budżet państwa w porównaniu do obecnego systemu. Zwłaszcza, że realizacja propozycji z pewnością wiązać się będzie
    z uszczupleniem dochodów budżetu centralnego z tytułu podatków dochodowych. Pytanie wobec tego jak, zwłaszcza w warunkach zwiększonego zapotrzebowania wydatkowego (zw. z koniecznością ponoszenia kosztów zbrojeń, transformacji energetycznej etc.), planuje się uzupełnić tę lukę. Jeśli bowiem w ramach rekompensaty rozważano by dodatkowe obciążenia wynagrodzeń, czy dochodów lub przychodów właścicieli firm – wówczas całościowy bilans reformy trzeba byłoby uznać za niekorzystny.

    Niemniej, pozytywnie należy ocenić zapowiedź udziału JST w dochodach budżetu państwa wynikających z ryczałtu. W 2023 r. w wyniku rozszerzenia możliwości rozliczania się ryczałtem od przychodów ewidencjonowanych (co ZPP od lat postulowało), ta forma opodatkowania zyskała znacząco popularność. Jednocześnie spowodowało to uszczuplenie dochodów samorządów z uwagi na to, że JST miały wyłącznie udział w dochodach podatkowych ze skali podatkowej i podatku liniowego. Zapowiadane rozwiązanie czyni więc zadość uszczuplonym na przestrzeni czasu dochodom samorządów, dając zwiększone możliwości planowania finansów i inwestycji.

    Kolejną zmianą, którą należy na obecnym etapie ocenić pozytywnie jest zapowiedź likwidacji tzw. „janosikowego” i zastąpienie go nowym systemem korygującym dochody. Mniejsze kwoty z PIT i CIT otrzymają te samorządy, których wskaźnik zamożności będzie wyższy od 120 proc. tego miernika dla danej kategorii JST. Janosikowe w obecnej formie rodziło szereg wątpliwości, gdyż zdarza się, że płatnikami tego świadczenia są miasta o faktycznej trudniejszej sytuacji finansowej niż samorządy korzystające z tej formy wsparcia. Wprowadzenie znacznie prostszego mechanizmu w którym bogatsze samorządy przekraczające pewien próg będą miały odpowiednio zmniejszane dochody podatkowe wydaje się bardziej przejrzysty i nie powoduje sytuacji, w której po uzyskaniu pewnego dochodu, należy dodatkowo wpłacić pewną część środków do budżetu państwa.

    Uważamy, że zapowiedzi Ministerstwa Finansów mogą rodzić pewne nadzieje co do uzdrowienia sytuacji finansowej JST i zabezpieczenia stabilności ich dochodów w pewnej niezależności od zmian podatkowych. W poprzednich latach samorządy stawały się często ofiarami zmian, które były korzystne dla ogółu obywateli, natomiast negatywnie wpływały na ich kondycje budżetową. Musimy jednak pamiętać, że to właśnie one biorą na siebie ciężar zapewnienia podstawowych usług będących najbliżej obywatela, a ich niedofinansowanie ma bezpośredni wpływ na rozmiar inwestycji prowadzonych na szczeblu lokalnym. Zapowiedzi Ministerstwa Finansów musimy jednak oceniać z pewną rezerwą – to, czy samorządy rzeczywiście nie stracą, zależy od szczegółowych rozwiązań zapisanych w ustawie. W obliczu planowanego wejścia w życie nowych przepisów (1 stycznia 2025 r.) i konieczności uchwalania budżetów JST w ciągu najbliższych miesięcy, pozostaje mieć nadzieje, że już w najbliższym czasie ujrzymy konkretne rozwiązania Ministerstwa Finansów.

    Zobacz: 21.05.2024 Komentarz ZPP w sprawie propozycji nowego modelu finansowania samorządów

     

    Komentarz ZPP: Przyszłość Europy według Macrona

    Warszawa, 10 maja 2024 r.

     

    Przyszłość Europy według Macrona

     

    • Prezydent Francji Emmanuel Macron przedstawił w Sorbonie swoją wizję zmian priorytetów Unii Europejskiej poprzez wzmocnienie jej konkurencyjności na świecie w kluczowych i najbardziej rozwijających się dziedzinach gospodarek oraz wzmocnienie ochrony zewnętrznych granic UE i rozpoczęcie budowy unijnych sił zbrojnych
    • Prezydent Francji celnie definiuje problem, z jakimi boryka się obecnie UE, czyli rosnąca dysproporcja w potencjale gospodarczym pomiędzy Europą, a innymi potęgami gospodarczymi
    • Polityka władz francuskich na najbliższe lata jest istotna z perspektywy polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej, która przypada na pierwsze półrocze 2025 r.

    W czerwcu odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Prezydent Francji Emmanuel Macron przedstawił tymczasem 25 kwietnia
    w Sorbonie swoją wizję wzmocnienia Unii Europejskiej pod przewodnictwem Francji, poprzez zacieśnienie współpracy pomiędzy krajami członkowskimi, w szczególności w zakresie polityki obronnej, monetarnej i inwestycyjnej.

    Przemówienie Macrona, tuż przed wyborami do Europarlamentu, nieprzypadkowo było ukierunkowane na sprawy międzynarodowe, odsuwając na dalszy plan kwestie licznych problemów polityki wewnętrznej we Francji, i powracając tym samym do nakreślenia wizji wzmocnienia Europy i roli Francji, na której oparł swoją kampanię prezydencką w 2017.

    Zdaniem Macrona, Unii Europejskiej potrzebne jest wzmocnienie suwerenności technologicznej, energetycznej i przemysłowej, a także ochrona granic zewnętrznych. Środkiem do osiągnięcia tych celów ma być podwojenie unijnego budżetu. Prezydent Francji przywołuje niwelowanie dysonansu jaki dzieli UE do Chin i USA w kontekście konkurencyjności i proponuje utworzenie unię rynków kapitałowych jako platformy dla nowych inwestorów w europejską gospodarkę. Wśród innych propozycji znalazła się zmiana polityki Europejskiego Banku Centralnego, który poza celem inflacyjnym, powinien również skupić się na wzroście gospodarczym i ochronie klimatycznej.

    Nie pierwszy już raz Macron przedstawił również swoją wizję budowy europejskiego systemu obronnego, podkreślając jednocześnie ważną rolę NATO i potencjał nuklearny Francji, jako gwarant bezpieczeństwa w regionie. Według Macrona, bezpieczeństwo w Europie nie będzie
    w najbliższych latach priorytetem w polityce zagranicznej USA, a w odpowiedzi na rosnące zagrożenia ze wschodu, proponuje utworzenie Europejskiej Akademii Wojskowej, które miałyby szkolić przyszłe kadry wojskowe i cywilne, a w przyszłości siły szybkiego reagowania, stanowiące de facto armię UE.

    Bez wątpienia należy bacznie przyglądać się tezom wygłaszanym przez przywódcę jednego z najsilniejszych państw Unii Europejskiej. Pozytywnym elementem przywołanego przemówienia jest zidentyfikowanie dystansu dzielącego UE od reszty globalnych potęg, i jednoznaczne wyrażenie dążenia do zniwelowania go. Bez właściwej diagnozy nie znajdziemy odpowiednich rozwiązań, dlatego fakt, że lider kluczowego państwa w UE dostrzega kryzys, w którym znalazła się – w sensie gospodarczym i politycznym – wspólnota, to dobra informacja. Z drugiej strony, wśród proponowanych rozwiązań prezydent Macron nie przywoływał konieczności przywrócenia europejskiej gospodarce konkurencyjności, czy zmniejszenia ciężarów administracyjnych i fiskalnych dla unijnych firm. Przeciwnie – propozycje podwojenia budżetu UE mają raczej wmontowaną rekomendację wprowadzenia kolejnych danin zasilających tzw. zasoby własne Unii. Powracająca teza o konieczności wypracowania europejskiej „suwerenności” w różnych obszarach wydaje się z kolei pusta. Trudno racjonalnie zakładać, by uwzględniała ona unijną autarkię we wskazanych sektorach, w żadnym jednak miejscu (ani w omawianym przemówieniu, ani nigdzie indziej) nie wskazano dokładnie, co miałoby się za taką suwerennością kryć i jak Europa powinna do niej dążyć. Jeśli rozumieć ją jako tworzenie warunków dla wzrostu i rozwoju własnych podmiotów o potencjale globalnym – to trudno się z tą rekomendacją nie zgodzić. W praktyce jednak często sprowadza się ona w zasadzie do prostej chęci wyrugowania z europejskiego rynku podmiotów z innych kontynentów.

    Przemówienie prezydenta Macrona w sferze diagnozy częściowo pokrywa się zatem z wnioskami, które doprowadziły do zainicjowania projektu Focus on Europe. Rzeczywiście, jeszcze 15 lat temu gospodarki UE i Stanów Zjednoczonych były zbliżonego rozmiaru, dziś unijny PKB stanowi połowę amerykańskiego. Nie jest to rezultat dynamicznego rozwoju USA, lecz spowolnienia gospodarek unijnych. ZPP od lat podkreśla problem nadmiernej regulacji wielu sektorów, a co gorsza, stosowaniem przez państwa członkowskie goldplatingu, czyli nadmiernego poszerzania pierwotnych intencji przy implementacji dyrektyw UE w prawie krajowym. Polska, korzystając z rozpoczynającej się w I kwartale 2025 r. prezydencji w UE, ma doskonałą okazję do spowolnienia tego trendu, co leży w szczególności w gestii gospodarek wciąż rozwijających się w ramach Unii. Mógłby być to jeden z kroków na ścieżce do odbudowy europejskiej potęgi – a ten cel, wydaje się, wybrzmiewał z przemówienia prezydenta Macrona dosyć wyraźnie.

    Zobacz: 10.05.2024 Komentarz ZPP: Przyszłość Europy według Macrona

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery