• PL
  • EN
  • szukaj

    Stanowisko ZPP w sprawie zatrudniania cudzoziemców

    Warszawa, 17 listopada 2023 r. 

     

    Stanowisko ZPP w sprawie zatrudniania cudzoziemców

     

    • Ostatnie lata przyniosły znaczący wzrost liczby cudzoziemców w Polsce. Według danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych na koniec lipca 2023 roku liczba obcokrajowców zarejestrowanych do ubezpieczeń społecznych wyniosła 1,097 mln.
    • ZPP stoi na stanowisku, że w długofalowej perspektywie konieczna jest gruntowna zmiana obecnego systemu prawno-administracyjnego dotyczącego cudzoziemców
    • ZPP postuluje wprowadzenie do obecnego systemu regulacji uelastyczniających zatrudnianie cudzoziemców takich jak: rozróżnienie cudzoziemców w kontekście aktualnego miejsca pobytu, likwidacja „Informacji starosty o lokalnym rynku pracy”, uwolnienie większej liczby terminów w celu uzyskania wizy krajowej w placówkach dyplomatycznych, likwidacja zbyt restrykcyjnych przepisów dotyczących nielegalnego zatrudnienia, wzmocnienie roli pracodawcy w procesie uzyskania jednolitego zezwolenia na pobyt i pracę czy wzmocnienie wymiany informacji pomiędzy pracodawcą a urzędem.

    Ostatnie lata przyniosły znaczący wzrost liczby cudzoziemców w Polsce. Według danych Zakładu Ubezpieczeń Społecznych na koniec lipca 2023 roku liczba obcokrajowców zarejestrowanych do ubezpieczeń społecznych wyniosła 1,097 mln. Dla porównania, pod koniec 2019 roku było to 651 tys., a w 2015 roku zaledwie 184 tys. osób. Niezależne analizy wskazują, że nie są to pełne liczby cudzoziemców, którzy pracowali w Polsce we wskazanych latach. Studenci-cudzoziemcy poniżej 26 roku życia nie są na przykład zgłaszani do ubezpieczeń społecznych, zatem nie są liczeni w tych statystykach. Ponadto wielu obcokrajowców wykonuje pracę nielegalnie, również w wyniku nieefektywnego systemu administracji publicznej i prawa dotyczącego cudzoziemców. Oczywiście, najprawdopodobniej głównym motywem nielegalnej pracy jest chęć uniknięcia opodatkowania i oskładkowania pracy, a także brak wiedzy, zrozumienia i wiary cudzoziemców w polski system ubezpieczeń społecznych, jednakże skomplikowana biurokracja i bardzo długi czas oczekiwania na zalegalizowanie pracy również stanowią znaczące czynniki wypychające cudzoziemców w szarą strefę. Obecny system prawno-administracyjny skierowany do cudzoziemców, co prawda jest oparty o przepisy wspólnotowe, jak również rozwiązania powszechne w krajach Unii Europejskiej. Jednakże nie był gotowy na tak duży wzrost liczby obcokrajowców w Polsce. Świadczą o tym częste zmiany przepisów, oraz rozwiązań systemowych i teleinformatycznych w urzędach. Już w 2019 roku Najwyższa Izba Kontroli (NIK) stwierdziła, że Polska jest niegotowa administracyjnie do obsługi cudzoziemców. Wykazano wtedy, że czas legalizacji ich pobytu w ciągu czterech lat wydłużył się ponad trzykrotnie – z 64 do 206 dni. Podsumowując, mimo absorbcji ogromnej ilości cudzoziemców na rynek pracy, zaobserwowaliśmy wiele problemów, w szczególności w kontekście legalizacji pracy. Spowodowały one wypchnięcie wielu cudzoziemców w szarą strefę, nieoptymalne zagospodarowanie zasobów siły roboczej i ograniczenie wzrostu gospodarczego spowodowanego niezaspokojeniem pełnych potrzeb kadrowych polskich przedsiębiorstw. Poniżej proponujemy pakiet rozwiązań, które umożliwiłyby odpowiedzialną, efektywną politykę migracyjną skupioną na maksymalizacji wzrostu gospodarczego.

    Dotychczasowe zmiany prawno-organizacyjne a czas oczekiwania na legalizację pracy

    Według naszych analiz zmiany, które dotyczyły zezwoleń na pracę, zezwoleń na pobyt, jak również oświadczeń o powierzeniu pracy, miały na celu umożliwienie zwiększenia wolumenu i efektywności rozpatrywanych spraw, co jest krokiem w dobrą stronę. Niestety, zmiany nie były wystarczające. Największy problem stanowią sprawy o pobyt, których czas oczekiwania na załatwienie sprawy jest bardzo zróżnicowany w zależności od województwa. Niestety zazwyczaj stanowi kilkakrotność dwóch miesięcy określonych jako limit czasu oczekiwania na załatwienie sprawy zgodnie z Kodeksem Postępowania Administracyjnego. W praktyce, zazwyczaj jest to od 6 do 12 miesięcy.  Na chwilę obecną w żadnym województwie sprawy o zezwolenie na pobyt nie są rozpatrywane w ustawowym terminie, a urzędnicy nieoficjalnie przyznają, że przy obecnie obowiązujących przepisach nigdy nie będzie to możliwe.

    W przypadku zezwoleń na pracę, według nieoficjalnych informacji, czas wydania decyzji wynosi od 30 dni do pół roku w zależności od województwa. Poza skróceniem czasu oczekiwania na rozpatrzenie sprawy, dalsze reformy powinny być nakierowane na wzmocnienie interesów polskiego społeczeństwa i przedsiębiorstw, tak, by zmaksymalizować korzyści płynące z imigracji, przy jednoczesnym ograniczeniu potencjalnego ryzyka. Jako Związek Przedsiębiorców i Pracodawców stajemy na stanowisku, że system potrzebuje gruntownych reform.

    Docelowy system

    Obecny system prawno-administracyjny dotyczący cudzoziemców nie jest doskonały i pojawiają się opinie, że należy pracować nad usprawnieniem obecnego. Istnieją również opinie, że należałoby na nowo stworzyć go od podstaw. Opowiadamy się za zupełną reorganizacją systemu i oparciem go na następujących zasadach:

    1. Cudzoziemiec jest stroną w postepowaniu o zezwolenie na pracę.
    2. Cudzoziemiec, otrzymując zezwolenie na pracę, otrzymuje je czasowo z zakresem terytorialnym w granicach Polski i bez przypisania zezwolenia do konkretnego pracodawcy.
    3. W zezwoleniu na pracę nie jest określony ani zawód, ani wynagrodzenie tak, by nie usztywniać potencjalnego stosunku pracy, a także by zoptymalizować zagospodarowanie zasobów siły roboczej.
    4. Przedłużenie zezwolenia na pracę, a w związku z tym również pobytu, musi opierać się na dotychczasowych, weryfikowalnych, kwantyfikowalnych działaniach cudzoziemca w ramach dotychczasowego zezwolenia, a nie na dokumentach potwierdzających potencjalne przyszłe zatrudnienie.

    Biorąc pod uwagę, że wprowadzenie powyższych zasad nie jest możliwe przy utrzymaniu obecnego systemu,  zatem opowiadamy się za stworzeniem grupy roboczej, która na bazie powyższych postulatów stworzyłaby spójny, racjonalny, sprawiedliwy system zarówno dla obcokrajowców, jak i pracodawców. Oczywiście, przy odpowiedniej ochronie interesów polskich obywateli. Stworzenie takich rozwiązań wymaga wielu miesięcy pracy ekspertów i prawników, a także wielomiesięcznych konsultacji z przedstawicielami wszystkich stron.

    Jednocześnie rozumiemy, że istnieje szereg potencjalnych usprawnień dla obecnego systemu, które można wprowadzić niezwłocznie. Sprawne działanie w tej sprawie jest niezwykle istotne ze względu na to, że polski rynek pracy zmaga się ze znacznym niedoborem pracowników, co ogranicza rozwój gospodarczy Polski. Wobec powyższego prace nad nowym systemem i bieżącymi usprawnieniami powinny przebiegać równolegle. Poniżej przedstawiamy propozycje rozwiązań opartych o dotychczasowy system.

    • Rozróżnienie cudzoziemców w kontekście aktualnego miejsca pobytu

    Obecnie procedura otrzymania zezwolenia na pracę jest taka sama dla cudzoziemca przebywającego na terenie Polski jak i dla cudzoziemca, który nigdy w Polsce nie był i chciałby się ubiegać o wizę pracowniczą do Polski. Powoduje to, że cudzoziemcy, którzy legalnie przebywają na terenie Polski i wykonują legalną pracę, często mają problem ze sprawną zmianą zatrudnienia, gdyż ich wnioski o zezwolenie na pracę rozpatrywane są z opóźnieniem. Może to tworzyć szereg patologicznych sytuacji, począwszy od nadużywania pozycji pracodawcy, po pracę w tzw. szarej strefie w czasie oczekiwana na zezwolenie. Cudzoziemcy, którzy chcą bezwzględnie przestrzegać przepisów często decydują się na kilkutygodniowy, a nawet kilkumiesięczny okres bezrobocia w oczekiwaniu na nowe zezwolenie, co jest dla nich wielkim wyzwaniem ekonomicznym, a także jest marnowaniem zasobów siły roboczej. Jednocześnie w tej samej kolejce po zezwolenie oczekują osoby, które przebywają poza terytorium Polski. Samo zezwolenie ma umożliwić im ubieganie się o wizę, jednakże bez gwarancji jej otrzymania. W praktyce liczba takich kandydatów nie jest limitowana i w przypadku wielu zgłoszeń Urzędy Wojewódzkie, które wydają decyzje mogą być sparaliżowane nadmierną liczbą wniosków. Takie osoby mogą poczekać i nie powinny być traktowane z takim samym priorytetem, jak osoby, które już znajdują się na terenie Polski i wymagają nowego zezwolenia. Osoby przebywające w Polsce ubiegają się o nowe zezwolenie ze względu na to, że poprzednie wygasło, zmienił się rodzaj wykonywanej pracy, lub chcą zmienić pracę, co powoduje że ich wnioski powinny zostać rozpatrzone w trybie pilnym. 

    Alternatywą do zezwolenia na pracę z podziałem na osoby przebywające w Polsce i poza Polską jest umożliwienie wszystkim cudzoziemcom przebywającym w Polsce wykonywanie legalnej pracy na podstawie uproszczonej procedury, tj. oświadczenia o powierzeniu wykonywania pracy, zamiast zezwolenia na pracę. Aktualnie procedura uproszczona dotyczy obywateli: Republiki Armenii, Republiki Białorusi, Republiki Gruzji, Republiki Mołdowy, Federacji Rosyjskiej oraz Ukrainy. W ramach konsultacji mówi się o rozszerzeniu listy państw jednak to nie kryterium narodowości powinno być kluczowe, lecz aktualne miejsce pobytu cudzoziemca. Uproszczona procedura powinna zostać rozszerzona o pozostałe kraje spoza Unii Europejskiej, jednak dotyczyć wyłącznie tych osób, które aktualnie, legalnie przebywają na terenie Polski. Zastosowanie tego rozwiązania odciążyłoby Urzędy Wojewódzkie, które mają problem z wydawaniem dokumentów w ustawowym terminie. Urzędy Pracy, które aktualnie wydają „oświadczenia o powierzeniu wykonywanej pracy” (tj. procedura uproszczona) mają niezbędną wiedzę oraz doświadczenie, aby wypełnić powierzone zadanie.

    • Likwidacja „informacji starosty”

    W przypadku ubiega się o zezwolenie na pracę lub zezwolenie na pracę i pobyt w wielu przypadkach niezbędne jest uzyskanie „Informacji starosty o lokalnym rynku pracy”. Sama procedura trwa od ok. dwóch do trzech tygodni i stanowi zbędną biurokrację. Test rynku pracy ocenia, czy w przypadku planów zatrudnienia cudzoziemca na konkretne stanowisko, na rynku nie znajdują się dostępni pracownicy z Polski o odpowiednich kwalifikacjach. Urzędy pracy raczej nie są w stanie zaproponować kandydatów z Polski, a jednocześnie wydłużają czas legalizacji pobytu i pracy potencjalnego pracownika z zagranicy.

    Obecnie część zawodów jest zwolniona z konieczności uzyskania informacji starosty na podstawie ogólnopolskiego rozporządzenia, a także na podstawie rozporządzeń poszczególnych Wojewodów. Niestety lista zawodów wymaga aktualizacji, bowiem ogólnopolska lista nie była rozszerzana od  2019 roku. Ponadto znaczne zróżnicowanie zwolnionych zawodów w poszczególnych województwach wypacza uczciwą konkurencje między przedsiębiorstwami.

    Opowiadamy się za zupełną likwidacją tzw. informacji starosty, gdyż jest to zbędna procedura biurokratyczna, która w praktyce nie spełnia swojego założenia, czyli  nie chroni lokalnego rynku pracy przed nadmiarem cudzoziemców w danym zawodzie. Plan likwidacji tej procedury znalazł się już w projekcie nowelizacji ustawy o cudzoziemcach, ale ustawa nie została ostatecznie uchwalona w tej kadencji sejmu. Ewentualnie pełną likwidację można zastąpić zawieszeniem konieczności uzyskania tego dokumentu na czas występowania niskiego bezrobocia. Rozsądnym rozwiązaniem byłoby ustalenie akceptowalnego poziomu bezrobocia, np. do 6%. W tym przypadku informacja starosty nie byłaby wymagana tak długo, jak bezrobocie lokalnie lub w skali kraju nie przekroczyłoby 6%.

    • Uwolnienie większej liczby terminów w celu uzyskania wizy krajowej w placówkach dyplomatycznych, które w ostatnich latach cieszyły się dużą popularnością

    Znaczącym problemem w kontekście uzyskania wizy krajowej w celu wykonywania pracy przez cudzoziemca jest brak terminów umożliwiających złożenie wniosku o wizę. Zdarzają się przypadki, że pomimo uzyskanego zezwolenia na pracę w Polsce, cudzoziemiec w ciągu roku nie otrzymał możliwości złożenia wniosku wizowego, a to skutkowało wygaśnięciem jego pozwolenia i uniemożliwiło dalsze ubieganie się o wizę. Było to również bezpośrednią przyczyną powstawania sytuacji korupcjogennych, związanych z próbą nielegalnego uzyskania terminu. Wobec powyższego proces przydzielania terminów wymaga całkowitej zmiany, a także niezbędne jest zwiększenie puli przyznawanych terminów w newralgicznych placówkach dyplomatycznych.

    • Prawo do pracy w czasie oczekiwania na zezwolenie na pobyt i pracę, a także po otrzymaniu prawa do pobytu

    Długi czas oczekiwania na wydanie jednolitej decyzji w spawie pobytu i pracy stanowi problem dla obcokrajowców i ich pracodawców. Co do zasady pobyt cudzoziemca uznaje się za legalny w czasie oczekiwania na decyzję, a jednocześnie cudzoziemiec może podjąć legalną pracę, jeśli posiada zezwolenie na pracę bądź inny dokument umożliwiający podjęcie zatrudnienia. W pewnych przypadkach legalna praca może być kontynuowana po uzyskaniu stempla w paszporcie potwierdzającego złożenie wniosku o zezwolenie na pobyt, jednakże dotyczy to tylko wybranych sytuacji. Postulujemy, by uznać każdą pracę wykonywaną od momentu uzyskania stempla w paszporcie do momentu wydania decyzji, jeśli w momencie otrzymania stempla cudzoziemiec wykonywał legalną pracę. W tej sytuacji stempel powinien zawierać adnotację „dostęp do rynku pracy”. Podobnie sytuacja wygląda, gdy zezwolenie na pobyt zostanie już przyznane. W większości przypadków, jeśli cudzoziemiec chce zmienić pracę, musi zmienić również zezwolenie na pobyt i pracę. Procedury zmiany pracodawcy po uzyskaniu zezwolenia na pobyt i prace powinny być uproszczone, tak by nie powielać całego procesu przyznania prawa do pobytu za każdą zmianą pracodawcy. 

    • Likwidacja zbyt restrykcyjnych przepisów dotyczących nielegalnego zatrudnienia

    Niektóre przepisy dotyczące pracy cudzoziemców wydają się być zbyt restrykcyjne. Jako przykład należy podać Art.  2. 1 pkt 22a ustawy „o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy.”, w którym praca jest uznawana za nielegalną, jeżeli cudzoziemiec „(…)wykonuje pracę na innych warunkach lub na innym stanowisku niż określone w odpowiednim zezwoleniu na pracę(…)”. W przypadku gdy za obopólną zgodą pracownika i pracodawcy doszło do pewnych zmian w warunkach umowy praca nie powinna być traktowana tak, jakby zezwolenie na pracę nigdy nie zostało przyznane. Powinno to dotyczyć również przestojów w pracy z winy pracodawcy, bądź niezrealizowania godzin pracy z winy pracownika. Obecnie w takiej sytuacji pracodawca powinien wypłacić pełne wynagrodzenie niezależnie od przyczyny ograniczenia liczby zrealizowanych godzin tak, aby zachować warunki zezwolenia. Wobec powyższego złamanie warunków zezwolenia na pracę nie powinno być równoznaczne z nielegalnym zatrudnieniem, a stanowić odrębne wykroczenie.

    • Wzmocnienie roli pracodawcy w procesie uzyskania jednolitego zezwolenia na pobyt i pracę, a także wzmocnienie wymiany informacji pomiędzy pracodawcą a urzędem

    Obecnie w przypadku ubiegania się o zezwolenie na pracę, to pracodawca jest stroną w tym postępowaniu. Zupełnie inna sytuacja zachodzi w przypadku jednolitych zezwoleń na pracę i pobyt, gdzie to cudzoziemiec jest stroną postepowania, natomiast pracodawca przedstawia jedynie dokumenty dotyczące jego zatrudnienia na prośbę cudzoziemca. Po przekazaniu dokumentów cudzoziemcowi, pracodawca nie ma żadnego wglądu w proces uzyskania jego zezwolenia. Jeśli nie zostanie poinformowany przez cudzoziemca, nie będzie miał wiedzy na temat tego, czy decyzja została wydana i jaki jest rezultat postepowania. Jest to kuriozalne biorąc pod uwagę, że decyzja ma wpływ na legalność zatrudnienia. W przypadku negatywnej decyzji, która stanie się prawomocna, pracodawca będzie odpowiadał za nielegalne zatrudnianie, nawet jeśli nie miał wiedzy o rezultacie postępowania. Postulujemy, aby pracodawca, jako strona posiłkowa, miał pełny wgląd w proces administracyjny w sprawie pobytu i pracy, a w związku z tym był informowany o terminie i treści decyzji.


    Zobacz: 17.11.2023 Stanowisko ZPP w sprawie zatrudniania cudzoziemców

    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o ograniczeniu biurokracji i barier prawnych (Druk sejmowy nr: 3502)

    Warszawa, 2 sierpnia 2023 r. 

     

    Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o ograniczeniu biurokracji i barier prawnych
    (Druk sejmowy nr: 3502)

     

    • 5 lipca 2023 r. do Sejmu wpłynął projekt ustawy o ograniczeniu biurokracji i barier prawnych (Druk Sejmowy nr 3502). Projekt zakłada liczne, często niewielkie zmiany prawne w szeregu ustaw, które mogą jednak mieć bardzo istotne znaczenie dla prowadzenia działalności gospodarczej.
    • Bardzo istotne propozycje w projekcie ustawy dotyczą umowy leasingu. Największą z nich i najbardziej istotną jest zmiana wymaganej dotychczas formy pisemnej na dokumentową.
    • Istotna zmiana dotyczyć będzie także limitów przychodów przy nierejestrowanej działalności gospodarczej. Dotychczasowy limit 2700 zł miesięcznie ma zostać zastąpiony dziewięciokrotnością kwoty minimalnego wynagrodzenia rocznie.

    Jednym z ważniejszych z perspektywy przedsiębiorców projektów ustaw obecnie będących przedmiotem prac Sejmu jest z pewnością projekt ustawy o ograniczeniu biurokracji i barier prawnych z dnia 5 lipca 2023 r. (Druk sejmowy nr 3502). Projekt zawiera liczne propozycje zmian w wielu aktach prawnych, które wpłyną pozytywnie na działalność gospodarczą. Obawę stanowi jednak czas, jaki pozostał do zakończenia tej kadencji Parlamentu, w związku z czym Związek Przedsiębiorców i Pracodawców apeluje o pilne procedowanie projektu i przyjęcie go w pierwszym możliwym terminie.

    Spośród licznych zmian proponowanych w projekcie na szczególną uwagę zasługują te które dotyczą leasingu oraz te odnoszące się do limitów prowadzenia nierejestrowanej działalności gospodarczej. Projekt zakłada bowiem już w art. 1 ust. 1), że zmianie ulegnie treść art. 7092 Kodeksu cywilnego, który odnosi się do formy czynności prawnej umowy leasingu. Dotychczasowy przepis mówi o konieczności zachowania pod rygorem nieważności formy pisemnej, nowy łagodzi wymóg wyłącznie do zachowania formy dokumentowej. Jest to niezwykle ważna zmiana dla naszego rynku i funkcjonowania wielu firm. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców postulował jej wprowadzenie o dawna.

    Forma dokumentowa z powodzeniem sprawdza się przy umowie pożyczki. W przypadku umowy leasingu złagodzenie rygoru dotyczącego formy czynności prawnej z całą pewnością usprawni cały proces zawierania umów leasingu i umożliwi stosowanie nowoczesnych rozwiązań cyfrowych. To znacząco ułatwi finansowanie inwestycji w wielu firmach, szczególnie tych najmniejszych.

    Kolejnym przepisem, na który warto zwrócić szczególną uwagę jest art. 25 ust. 1) lit. a) projektu ustawy, który zakłada wprowadzenie do ustawy Prawo przedsiębiorców zmiany w art. 5 ust. 1. Przepis ten odnosi się do limitu przychodu, poniżej którego działalności osoby fizycznej nie traktuje się jako działalności gospodarczej. Obecnie limit kwoty przychodu, poniżej którego nie trzeba rejestrować działalności gospodarczej to 2700 zł miesięcznie. Nowy przepis wprowadza propozycję zmiany tej kwoty na dziewięciokrotność minimalnego wynagrodzenia rocznie. Oznacza to znaczące ułatwienie dla podmiotów prowadzących np. działalność sezonową, która wiąże się ze zwiększonymi przychodami w niektórych okresach i niskimi w pozostałym czasie.

    Projekt zakłada także zmianę treści art. 67 Prawa przedsiębiorców, mającego charakter postulatu przy tworzeniu nowego prawa dotyczącego praw i obowiązków dotykających przedsiębiorców. Choć praktyczne jego zastosowanie budzi pewne wątpliwości, to z pewnością pozytywnie należy się odnieść do propozycji, by tworząc przepisy nakładające nowe obowiązki administracyjne, dążyć do równoważnego zmniejszenia obciążeń wynikających z uregulowań prawnych w danej dziedzinie.

    Wskazane zmiany prawne stanowią jedynie część propozycji zawartych w projekcie ustawy. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców wskazuje, że zmiany te, choć w wielu aspektach niewielkie, pozytywnie wpłyną na funkcjonowanie przedsiębiorstw oraz całego rynku. Mając powyższe na względzie pozytywnie opiniujemy projekt ustawy i wnosimy o jego pilne przyjęcie.

     

    Zobacz: 02.08.2023 Stanowisko ZPP ws. projektu ustawy o ograniczeniu biurokracji i barier prawnych (Druk sejmowy nr 3502)

    Stanowisko ZPP w sprawie sposobów ustalania wynagrodzenia minimalnego w Polsce

    Warszawa, 25 lipca 2023 r. 

     

     

    Stanowisko ZPP w sprawie sposobów ustalania wynagrodzenia minimalnego w Polsce

     

    • W 2024 r. czeka nas podwyżka płacy minimalnej sięgająca w skali roku aż 700 zł (prawie 20%).
    • Podwyżka ta może w sposób bardzo istotny dotknąć najmniejsze przedsiębiorstwa, szczególnie te, które działają w mniejszych i mniej zamożnych miastach.
    • W świetle powyższego rozważyć należałoby regionalizację minimalnych wynagrodzeń – w oparciu o obiektywne kryteria, takie jak np. poziom przeciętnego wynagrodzenia na danym obszarze.
    • ZPP wskazuje także na konieczność zmian w sposobie wynagrodzenia pracowników w sektorze publicznym, przy jednoczesnej rewizji etatyzacji. Ich wynagrodzenia już dawno nie pokrywają się z warunkami rynkowymi. Dlatego proponujemy zmianę „mnożników kwoty bazowej”, w taki sposób, aby zapewnić pracownikom niższego i średniego szczebla rynkowe wynagrodzenie bez konieczności dokonywania znaczących zmian w samej kwocie bazowej.

    Jak co roku, temat wynagrodzeń minimalnych w 2024 r. wywołał liczne kontrowersje. Propozycja rządowa oparta na algorytmach bazujących przede wszystkim na inflacji przewiduje, że od 1 stycznia minimalne wynagrodzenie ma wynosić 4242 zł, a od 1 lipca 2024 r. 4300 zł. Podejście takie, z uwagi na brak porozumienia w Radzie Dialogu Społecznego, zgodne jest z przepisami ustawy z dnia 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę.

    Minimalne wynagrodzenie, a sytuacja polskiej gospodarki.

    Powstaje pytanie, czy blisko 20% podwyżka minimalnego wynagrodzenia w skali roku nie wpłynie negatywnie na kondycję polskiej gospodarki? Od dnia dzisiejszego do lipca przyszłego roku wynagrodzenie minimalne wzroście bowiem aż o 700 zł. Pensja minimalna powinna być przecież wynikiem ważenia uzasadnionych potrzeb pracowników oraz możliwości pracodawców. Przyjrzyjmy się kilku liczbom. Prognozowane przeciętne wynagrodzenie w 2024 r. to 7794 zł, a zatem relacja minimalnego wynagrodzenia do przeciętnego wynosić będzie ponad 55%. Oczywiście prognozy są niepewne i faktyczne przeciętne wynagrodzenie może być wyższe, ale wahania nie będą raczej znaczące. Sprawdźmy kolejny wskaźnik – inflację, która w czerwcu 2023 r. wyniosła 11,5%. Zgodnie z prognozą NBP inflacja w 2023 r. powinna wynieść 11,9%, zaś w 2024 między 3,7% a 6,8% (prawdopodobnie około 5,2%)[1]. Inflacja będzie zatem znacznie niższa niż podwyżka minimalnego wynagrodzenia. Kolejny wskaźnik, przeciętne wynagrodzenie, które w maju było wyższe o 12,2% niż w roku ubiegłym. Zatem przeciętne wynagrodzenie również rośnie wolniej niż zapowiadana podwyżka minimalnego wynagrodzenia. Kolejny wskaźnik – wzrost PKB, w tym przypadku prognozy na 2023 r. wskazują na wzrost na poziomie poniżej 1% (np. Komisja Europejska szacuje wzrost PKB Polski na poziomie 0,7%[2]). Oznacza to, że wynagrodzenia rosną również szybciej, niż cała nasza gospodarka. Wreszcie, jak wynika z samych analiz rządowych podwyżka minimalnego wynagrodzenia to realny koszt dla przedsiębiorców wynoszący aż 35,5 miliardów złotych. Te pieniądze w dużej mierze zasilą państwo w postaci podatków i składek na ubezpieczenia społeczne.

    Jak w praktyce wpłynie to na polskich przedsiębiorców? Dla wielu będzie to ciężar nie do udźwignięcia. Szczególnie dla tych, którzy funkcjonują w mniej zamożnych regionach kraju. Będzie to oznaczać konieczność zamknięcia działalności przez liczne przedsiębiorstwa z powodu wzrostu kosztów. Inni będą starali się przerzucić te koszty na ceny produktów i usług, co w konsekwencji odczujemy wszyscy w postaci inflacji. Wzrost kosztów prowadzenia działalności zmusić może wiele firm do działania sprzecznego z przepisami. Przedsiębiorcy mając w alternatywie zamknięcie swojej działalności mogą przechodzić do szarej strefy. Zaczną pojawiać się na naszym rynku sytuacje, gdzie większość pracowników będzie zarabiać najniższą krajową, a niektórzy z nich będą otrzymywać dodatkowe wynagrodzenie „pod stołem”. Może dochodzić także do prób odchodzenia od standardowych umów o pracę na rzecz innych form współpracy w celu uzyskania oszczędności.

    Minimalne wynagrodzenie w przyszłości.

    W związku z koniecznością wdrożenia Dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2022/2041 w sprawie adekwatnych wynagrodzeń minimalnych w Unii Europejskiej (zwanej dalej „Dyrektywą”) oraz z uwagi konieczność zapewnienia przewidywalności wynagrodzeń na polskim rynku, konieczne wydaje się pilne podjęcie prac legislacyjnych zmierzających do zmiany przepisów dotyczących ustalania minimalnego wynagrodzenia. Poniżej prezentujemy postulaty w tym zakresie.

    Regionalizacja minimalnych wynagrodzeń.

    Całkowicie inne realia gospodarcze są w Warszawie, a zupełnie inne w niewielkim mieście powiatowym. Dlatego należałoby rozważyć rozróżnienie wysokości minimalnego wynagrodzenia w zależności od regionu. W najbardziej zamożnych regionach państwa podwyżka minimalnego wynagrodzenia w przyszłym roku do 4300 zł dotknie najmniejszych przedsiębiorców działających na granicy zysku, doprowadzi do „spłaszczenia” krzywej wynagrodzeń i może stanowić czynnik zmniejszający motywację do podnoszenia kompetencji wśród pracowników, jednak mimo wszystko skutki gospodarcze w tym zakresie będą znacznie mniejsze niż dla firm działających w małych miastach województwa podlaskiego, czy kujawsko-pomorskiego. Dla tych podmiotów tak skokowy wzrost kosztów działalności może być ciężarem nie do udźwignięcia. Również zupełnie inna jest sytuacja samych pracowników zarabiających najniższe wynagrodzenie w małej miejscowości, a inna w jednym z największych miast Polski, gdzie koszty życia są znacząco wyższe.

    Wysokość minimalnego wynagrodzenia powinna być oparta na obiektywnych przesłankach zgodnych z Dyrektywą.

    Dyrektywa wskazuje wprost propozycje dotyczące standardów określania minimalnego wynagrodzenia. Dwie ze wskazanych metod dotyczą 50% przeciętnego wynagrodzenia oraz 60% mediany wynagrodzeń. Są to cele, do których należy zmierzać i z pewnością stanowią  podpowiedź ze strony UE, w jakim kierunku można podążyć ustalając kryteria. W związku z powyższym zasadnym wydaje się wykorzystanie metod wprost wskazanych w Dyrektywie. Każdego roku można obliczać zarówno 50% przeciętnego prognozowanego wynagrodzenia w przyszłym roku, jak i 60% mediany wynagrodzeń. Wyższa z tych kwot powinna obowiązywać w regionach zamożniejszych, a niższa w pozostałej części kraju. Jednocześnie, jeśli wyliczone w ten sposób kwoty wskazywałyby na konieczność obniżenia wynagrodzenia minimalnego w kolejnym roku, minimalne wynagrodzenie powinno pozostać bez zmian.

    Z pewnością problemem w tym zakresie może okazać się pozyskiwanie danych z rynku przez GUS. Konieczne byłoby wprowadzenie nowych rozwiązań dotyczących gromadzenia i publikowania danych równocześnie z wdrożeniem zmian prawnych dotyczących ustalania wysokości minimalnego wynagrodzenia. Problemem może być np. mediana wynagrodzeń, która obecnie jest publikowana przez GUS raz na dwa lata.

    Wynagrodzenia w sektorze publicznym.

    Obecna sytuacja gospodarcza w większości podmiotów działających w sektorze publicznym uniemożliwia zatrudnienie odpowiedniej ilości wykwalifikowanych kadr i zapewnienie im godnego wynagrodzenia. Od dawna płace w tych jednostkach oddalają się od warunków rynkowych. Stwarza to ryzyko spadku jakości usług publicznych i powstania w niedalekiej przyszłości poważnych braków kadrowych zarówno w niewielkich urzędach gmin, jak i w ministerstwach.

    ZPP zauważa, że proponowana w 2023 r. podwyżka wynagrodzeń wiążąca się ze zmianą „kwoty bazowej” jest niewystarczająca. Jednocześnie zgadzamy się z argumentem podnoszonym przez Ministerstwo Finansów, że podwyżka kwoty bazowej skutkuje zwiększeniem różnic między najlepiej i najmniej zarabiającymi osobami w sektorze publicznym. Dlatego uważamy, że konieczne jest podjęcie prac legislacyjnych polegających na dokonaniu zmian w szeregu ustaw tak zwanych „mnożników kwoty bazowej” dla poszczególnych stanowisk pracy, w ten sposób, aby pracownicy niższego i średniego szczebla mogli liczyć na wynagrodzenie konkurencyjne z rynkowym bez konieczności dokonywania znaczących zmian w samej „kwocie bazowej”.

    Obecnie funkcjonujące „mnożniki kwoty bazowej” powodują, że praca w sektorze publicznym przestała być atrakcyjna. Jeszcze do niedawna dodatkowym argumentem za jej podjęciem była „stabilność zatrudnienia”, ale obecnie, w sytuacji gdy bezrobocie w Polsce jest rekordowo niskie, a w większości firm brakuje „rąk do pracy”, argument ten przestaje mieć znaczenie. Dochodzi nawet do absurdów, gdy pracownikom którzy muszą spełnić liczne kryteria dotyczące wykształcenia, doświadczenia zawodowego czy znajomości języków, którzy muszą „wygrać” konkurs na stanowisko w urzędzie, oferuje się wynagrodzenie niższe niż przy wykonywaniu tak zwanych „prac prostych” w sektorze prywatnym.

    Jednocześnie wskazujemy, że w ślad za dokonaniem zmian powinno iść odpowiednie zwiększenie finansowania poszczególnych jednostek sektora finansów publicznych (zarówno finansowanych z budżetu państwa, jak i z budżetów samorządowych).

    Podsumowanie

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców wskazuje, że regionalizacja wynagrodzeń minimalnych pozwoli obniżyć ryzyko negatywnych zjawisk w polskiej gospodarce, takich jak zbyt wysoki wzrost kosztów działalności przedsiębiorstw w mniej zamożnych regionach kraju, czy rozszerzanie się szarej strefy. Pośrednio wpłynąć może także na lepszy rozwój gospodarczy słabszych ekonomicznie regionów kraju oraz zmniejszenie procesu migracji wewnętrznej spowodowanej brakiem perspektyw zatrudnienia w mniejszych miejscowościach.

    Ponadto z całą pewnością coraz większym problemem są wynagrodzenia pracowników w sektorze publicznym, który stał się mało atrakcyjną ścieżką kariery zawodowej. Skutkuje to stale zmniejszającą się jakością usług publicznych, co dotyka zarówno przedsiębiorców, jak i wszystkich innych obywateli. Dlatego też koniecznym wydaje się wprowadzenie zmian w tak zwanych „mnożnikach kwoty bazowej” co umożliwi zwiększenie wynagrodzeń pracowników niższego i średniego szczebla bez konieczności znaczącego podnoszenia wysokości samej kwoty bazowej.

    ***

    [1] https://nbp.pl/projekcja-inflacji-i-pkb-lipiec-2023/ ; https://www.money.pl/gospodarka/inflacja-w-polsce-czerwiec-2023-r-dane-gus-finalny-odczyt-6919448516893632a.html

    [2] https://www.pap.pl/aktualnosci/news%2C1572360%2Cke-podwyzsza-prognozy-wzrostu-pkb-dla-polski-na-2023-rok.html

     

    Zobacz: 25.07.2023 Stanowisko ZPP w sprawie sposobów ustalania wynagrodzenia minimalnego w Polsce

    Stanowisko Związku Przedsiębiorców i Pracodawców ws. systemu kaucyjnego w Polsce

    Warszawa, 21 lipca 2023 r. 

     

    Stanowisko Związku Przedsiębiorców i Pracodawców ws. systemu kaucyjnego w Polsce

     

    • ZPP od początku był zwolennikiem wprowadzenia do polskiego porządku prawnego regulacji dot. systemu kaucyjnego i apelował o szybkie procedowanie projektu ustawy w tej sprawie. Niestety, proces legislacyjny wydłużał się miesiącami.
    • Opóźnienie w procesie legislacyjnym powoduje, że konieczne staje się dostosowanie przepisów do skróconego czasu pozostającego firmom na stworzenie systemu kaucyjnego w Polsce. W obecnym brzmieniu, system miałby być w pełni funkcjonalny już od 1. stycznia 2025 roku. Jest to termin nierealny. Wobec powyższego, apelujemy o wprowadzenie możliwości realizacji obowiązku selektywnej zbiórki w 2025 roku nie tylko poprzez system kaucyjny, lecz również samodzielnie lub poprzez organizacje odzysku.
    • Ponadto, uważamy że kaucja powinna – jako świadczenie zwrotne – być zwolniona z podatku VAT, tak by system pełnił realnie funkcję prośrodowiskową, a nie fiskalną. Apelujemy również o nieingerowanie w już dobrze ugruntowany i funkcjonujący system szklanych butelek zwrotnych, a także o dostosowanie obowiązkowych poziomów zbiórki do progów przewidzianych w regulacjach unijnych.
    • Biznes wspierał od początku i w dalszym ciągu wspiera wprowadzenie systemu kaucyjnego w Polsce. Jeśli jednak powyższe zmiany nie zostaną wprowadzone, w 2025 roku czeka nas chaos, potencjalnie wielomiliardowe kary dla firm i straty środowiskowe – miliony butelek wielokrotnego użytku mogą trafić na stłuczkę.

    Konieczność wprowadzenia systemu kaucyjnego w Polsce jest przedmiotem konsensusu i porozumienia – zarówno na poziomie politycznym, jak i w biznesie. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców od początku wspierał powstanie ram prawnych dla systemu kaucyjnego, pozostając w bieżącym dialogu z decydentami w celu szybkiego przyjęcia możliwie najlepszych rozwiązań. Niestety – proces legislacyjny przedłużał się, a firmy i partnerzy społeczni nie mieli pewności, jaki będzie ostateczny kształt systemu. Po przyjęciu projektu ustawy przez Radę Ministrów – apelowaliśmy o to, by jak najszybciej trafił on do Sejmu, uznając że nie można tracić więcej czasu, a wszelkie niedociągnięcia legislacyjne uda się poprawić na etapie prac parlamentarnych.

    Niestety, tempo prac w Sejmie i całkowity brak otwartości Ministerstwa Klimatu i Środowiska na przyjęcie zgłaszanych uwag powoduje, że zamiast przygotowywać się do wspólnego sukcesu, obawiamy się chaosu i strat – zarówno finansowych, jak i środowiskowych – które może przynieść 2025 rok.

    Mimo wielomiesięcznych opóźnień, pozostawiony został termin 1. Stycznia 2025 roku, od którego system kaucyjny w Polsce ma być w pełni operacyjny, i za którego wyłącznym pośrednictwem możliwe ma być realizowanie obowiązków w zakresie selektywnej zbiórki. Jak wielokrotnie podkreślaliśmy w Sejmie – jest to termin zupełnie nierealny. Sama rejestracja podmiotu w KRS trwa miesiącami, a trzeba pamiętać przecież o szeregu umów do zawarcia, uzyskaniu przez operatora niezbędnej licencji, czy choćby tak prozaicznych kwestiach jak zakup maszyn. Firmy nie miały jak przygotować się do tego procesu – bo do momentu podpisania ustawy przez prezydenta nie mają pewności nawet co do tego, jakiego rodzaju opakowania znajdą się w systemie.

    Ustawa w dalszym ciągu przewiduje, że firmy wprowadzające na rynek napoje będą płaciły VAT od kaucji, mimo że po pierwsze jest ona zwrotna, a więc nie jest niczyim przychodem, a po drugie w żadnym momencie do nich nie trafi – bo będzie płacona jedynie w sklepie. Nie rozumiemy, skąd upór w utrzymywaniu tego absurdalnego rozwiązania, zwłaszcza że system kaucyjny nie ma przecież służyć generowaniu dodatkowych wpływów do budżetu, lecz powinien realizować zgoła odmienne cele.

    Na etapie prac sejmowych nie zdecydowano się również na uratowanie dobrze działającego systemu szklanych butelek zwrotnych, przede wszystkim na piwo. Jest to model dobrze znany sklepom i konsumentom, a także skutecznie funkcjonujący (ponad 90% opakowań trafia z powrotem do browarów). Nie widzimy żadnej potrzeby, by zmuszać wszystkich jego uczestników do zawierania nowych umów i niszczyć system, który po prostu działa.

    Ostatecznie, Ministerstwo Klimatu i Środowiska w dalszym ciągu przewiduje w ustawie wyższe obowiązkowe poziomy zbiórki, niż wymagane przez regulacje unijne. Wziąwszy pod uwagę podejście EU+0, oznaczające że ustawodawca krajowy nie powinien wykraczać w obciążaniu firm dodatkowymi zobowiązaniami poza minimalny poziom wyznaczony przez Brukselę, jest to rozwiązanie, które w naszym przekonaniu wymaga korekty.

    Reasumując – potrzebujemy ustawy o systemie kaucyjnym i biznes jest w tym zakresie jednomyślny. Jeśli chcemy mieć jednak wspólny sukces, a nie chaos i porażkę zarówno finansową, jak i środowiskową, potrzebne są kluczowe korekty. Co ważne, w żadnym stopniu nie zmieniają one filozofii funkcjonowania systemu, ani jego podstaw. Są to w zasadzie techniczne błędy, na tyle jednak ważne, że ich utrzymanie grozi nam daleko posuniętymi konsekwencjami.

    Liczymy, że w trakcie prac senackich zostaną one naprawione.

     

    Zobacz: 06.03.2023 Stanowisko ZPP ws. systemu kaucyjnego w Polsce

    Stanowisko ZPP ws. inicjatywy End the Cage Age

    Warszawa, 6 czerwca 2023 r.

    Stanowisko ZPP ws. inicjatywy End the Cage Age

     

    • Przetwory mięsne i żywiec oraz produkty mleczne to kategorie produktowe odpowiadające za 27 procent ogółu wartości eksportu artykułów rolno-spożywczych z Polski w 2022 roku.
    • W Polsce udział systemów klatkowych w chowie i hodowli zwierząt jest wyższy niż w krajach zachodniej części Unii Europejskiej.
    • 21 czerwca 2021 Parlament Europejski przyjął rezolucję o nazwie Koniec Epoki Klatkowej (End the Cage Age). Nowe przepisy doprowadzić mają do wejścia w życie zakazu stosowania klatek w chowie i hodowli np. drobiu, loch, cieląt czy królików już w 2027 roku.
    • Wejście w życie inicjatywy End the Cage Age w czasach kryzysu gospodarczego i niepewności względem sytuacji na Ukrainie może okazać się znaczącym zagrożeniem dla bezpieczeństwa w dostępie do żywności w Unii Europejskiej i zachwiać stabilnością unijnych przedsiębiorstw hodowlanych.
    • Potencjalne wejście w życie inicjatywy Koniec Epoki Klatkowej powinno implikować wprowadzenie paralelnych wymogów – względem tych obowiązujących unijnych producentów – dla artykułów odzwierzęcych importowanych przez Unię Europejską.

     

    Polska od lat pozostaje jednym z unijnych czempionów na rynku hodowli zwierząt. Mięso, przetwory mięsne i żywiec oraz produkty mleczne to kategorie produktowe odpowiadające za 27 procent ogółu wartości eksportu artykułów rolno-spożywczych z Polski w 2022 roku. Z 46,7 mld EUR wartości eksportu wskazane kategorie odpowiadały za 13,2 mld EUR. Zarówno mięso, przetwory mięsne i żywiec jak i produkty mleczne w ubiegłym roku zanotowały zwyżkę wartości eksportu o 37 proc. rok do roku. Z jednej strony był to efekt podwyżek cen na rynkach rolnych, które wywindowały ceny produktów, z drugiej jednak efekt wieloletnich działań rozwojowych polskich przedsiębiorstw rolnych.

    Jednym z kluczowych elementów dla sukcesów krajowego sektora hodowli zwierząt jest organizacja produkcji. Polska znacząco różni się tu od państw zachodniej części wspólnoty. W Królestwie Niderlandów, Austrii, Niemczech czy Szwecji w systemach bezklatkowych utrzymuje się dziś między 87, a 98 procent zwierząt. W Polsce, Bułgarii czy Grecji wskaźnik ten oscyluje wokół 22-24 procent. Unia Europejska wyraźnie dzieli się tu na dwa bloki, z których każdy odgrywa ważną rolę w strukturze unijnej produkcji.

    Różnice w przyjętych metodach hodowli wynikają z krystalizujących się latami preferencji konsumentów w różnych częściach kontynentu. Popyt na mięso czy jaja pochodzące z konkretnych systemów hodowli stanowi pochodną poziomu zamożności społeczeństw. Przywołane dane procentowe nie są – co naturalne – wartościami stałymi, ale notują pewną dynamikę – różną jednak w zależności od tempa zmieniających się wyborów konsumenckich na określonych obszarach.

    Tymczasem 21 czerwca 2021 Parlament Europejski przyjął rezolucję o nazwie Koniec Epoki Klatkowej (End the Cage Age), w sprawie której od lat lobbowali aktywiści prozwierzęcy z kilku europejskich państw – w tym z Polski. Wniosek ustawodawczy w sprawie tej inicjatywy przyjęty ma zostać już jesienią tego roku, a nowe przepisy doprowadzić mają do wejścia w życie zakazu stosowania klatek w chowie i hodowli np. drobiu, loch, cieląt czy królików już w 2027 roku.

    Inicjatywa Koniec Epoki Klatkowej może stanowić poważne utrudnienie dla funkcjonowania sektora hodowli zwierzęcej w Polsce ze szczególnym uwzględnieniem sektora produkcji drobiarskiej. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców jest zdania, że – o ile dbałość o warunki dobrostanowe powinna być jedną z nadrzędnych wartości, które przyświecać muszą hodowcom zwierząt – o tyle wejście w życie inicjatywy End the Cage Age w czasach kryzysu gospodarczego i niepewności względem sytuacji na Ukrainie może okazać się znaczącym zagrożeniem dla bezpieczeństwa w dostępie do żywności w Unii Europejskiej i zachwiać stabilnością unijnych przedsiębiorstw hodowlanych. Także planowany okres przewidziany na wejście w życie nowych regulacji wydaje się zbyt krótki względem skali produkcji zwierzęcej w Unii Europejskiej. W zasadzie trzy lata, licząc od potencjalnej daty uchwalenia nowych przepisów, to przedział czasowy, w którym niemożliwe będzie dostosowanie unijnych gospodarstw hodowlanych do nowych wymogów.

    Unia Europejska powinna być także konsekwentna i transparentna względem przyjmowanych ram prawnych. Przypomnieć należy, że nowe przepisy będą pokrywać się czasowo z następstwami tak zwanej rewolucji dobrostanowej z 2012 roku, kiedy to dyrektywą 1999/74/WE zmuszono hodowców drobiu do wprowadzenia w budynkach inwentarskich wzbogaconych klatek (zwiększenie powierzchni klatek, zamontowanie karmnika na paszę, pojemnika z wodą, 2 poideł, grzędy, gniazda, tarki lub papieru ściernego oraz dodanie ściółki). Zaciągnięte wówczas kredyty spłacane są przez przedsiębiorstwa do dziś, tymczasem regulacje narazić mają ich na kolejne koszty. Jak wyliczyła Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz koszt implementacji założeń inicjatywy Koniec Epoki Klatkowej oscyluje wokół 5 mld złotych. To obciążenia, które solidarnie ponieść będzie musiała branża drobiarska w czasach, gdy wzrost kosztów produkcji zachwiał stabilnością finansową wielu unijnych przedsiębiorstw rolnych. Eksperci KIPDiP wskazali także, że nieśność kur utrzymywanych w systemach klatkowych średnio utrzymuje się powyżej poziomu osiąganego przez drób ekologiczny czy ściółkowy. Stosunkowo łatwiejsza jest także kontrola zdrowia zwierząt i bezpieczeństwa żywności pozyskiwanej z gospodarstw wykorzystujących systemy klatkowe, co jest kluczowe w kontekście wciąż powracającego do Polski wirusa grypy ptaków.

    Wprowadzenie w europejskich gospodarstwach zakazu stosowania klatek nie spowoduje także zmiany trendu w wymiarze globalnym. Spożycie mięsa drobiowego i jaj pochodzących z chowu klatkowego na świecie od lat pozostaje na wysokim poziomie, a rosnąca liczba ludności ziemi musi mieć zapewniony dostęp do pożywienia – w tym mięsa.. Wyeliminowanie tego typu produkcji z Unii Europejskiej znajdzie swoje odzwierciedlenie wyłącznie w zwiększeniu importu tańszych produktów drobiarskich z krajów, w których nie obowiązują wyśrubowane unijne normy. Kapitalne znaczenie w tym kontekście będą miały przyszłe relacje między Unią Europejską, a Ukrainą i krajami grupy MERCOSUR – czołowymi światowymi dostawcami produktów odzwierzęcych do UE. Mięso wytworzone w warunkach laboratoryjnych – z uwagi na ograniczone możliwości względem wielkości produkcji oraz wysoką cenę – nie zapełni luki powstałej w wyniku ograniczenia produkcji spowodowanego wejściem w życie inicjatywy Koniec Epoki Klatkowej.

    W obecnych warunkach rynkowych podkreślić należy także rolę korelacji jaka zachodzi między sektorem hodowli zwierzęcej, a produkcją roślinną w Polsce. Większość zbóż zbieranych w naszym kraju produkowanych jest z przeznaczeniem do produkcji paszowej. Mniejsza liczba hodowanych w Polsce zwierząt, co jest nieuniknioną konsekwencją wejścia w życie planowanych regulacji, oznacza pozbawienie możliwości sprzedaży zboża części rolników. Byłby to zatem kolejny ruch destabilizujący długoterminowo sytuację przedsiębiorstw rolnych. Wyższe warunki dobrostanu na fermach to również konieczność poniesienia przez hodowców znaczących kosztów, które z pewnością częściowo zostałyby przerzucone na konsumentów.

    Gdyby Unia Europejska rzeczywiście zdecydowała się na wprowadzenie zakazu używania klatek w chowie i hodowli zwierząt, naturalnym ruchem powinno być zaostrzenie wymogów względem produktów odzwierzęcych importowanych na terytorium Unii Europejskiej. Trudno dziś wyobrazić sobie bowiem rynkową konkurencję unijnych producentów z przedsiębiorcami z państw, które – dzięki brakowi konieczności prowadzenia gospodarstw według unijnych norm – ponoszą znacznie niższe koszty produkcji. Zrównanie wymogów dla importowanych do UE produktów odzwierzęcych z tymi obowiązującymi we wspólnocie wyrównałoby – zakładając wejście w życie omawianej inicjatywy – szanse i zapewniło relatywnie równe warunki konkurencji.

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców jest zdania, że tak daleko idąca, odgórna ingerencja w rynek jaką jest inicjatywa Koniec Epoki Klatkowej, to krok idący zbyt daleko. Unia Europejska – szczególnie w czasie kryzysu – wnikliwie obserwować powinna zmieniające się trendy rynkowe po to, by móc umiejętnie i sprawnie reagować na wszelkie zachwiania dotychczasowej proporcji między podażą, a popytem. Względem różnić w wykorzystywaniu klatek w chowie i hodowli w państwach UE, błędnym jest także stosowanie tych samych wymogów i tego samego vacatio legis wobec wszystkich krajów członkowskich. ZPP rekomenduje odrzucenie założeń projektu i skierowanie wektora uwagi na podnoszenie warunków dobrostanowych w gospodarstwach w sposób ewolucyjny i przy uwzględnieniu zdania środowisk rolnych, których bezpośrednio dotknąć mogą planowane zmiany.

     

    Zobacz: 6.06.2023 Stanowisko ZPP: Inicjatywa End the Cage Age

    Stanowisko ZPP: Nie utrudniajmy gastronomii życia zbędnymi regulacjami

    Warszawa, 1 czerwca 2023 r.

     

    Stanowisko ZPP: Nie utrudniajmy gastronomii życia zbędnymi regulacjami

     

    • W myśl najnowszej wykładni prawa lokale gastronomiczne są zobowiązane do zapewnienia liczby szaf podwójnych (lub dwukrotnej liczby szaf pojedynczych) odpowiadającej liczbie osób zatrudnionych. To znacznie więcej niż wynoszą realne potrzeby pracowników.
    • ZPP postuluje, aby przepisy przewidywały obowiązek zapewnienia takiej liczby szaf, aby każdy pracownik miał zapewnioną jedną szafę podwójną lub dwie szafy pojedyncze na czas, który jest czasem pracy tego pracownika.
    • ZPP postuluje, aby przepisy dawały możliwość korzystania z tej samej szafy przez więcej niż jednego pracownika, z tym wszelako ograniczeniem, że w tym samym czasie korzystać z niej będzie mógł wyłącznie jeden pracownik.

     

    W nawiązaniu do Rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Socjalnej w sprawie ogólnych przepisów bezpieczeństwa i higieny pracy (tj. Dz.U. Dz.U. 2003 Nr 169, poz. 1650) i wykładni dokonanej przez Państwową Inspekcję Pracy oraz Sądy Administracyjne (wyroki Naczelnego Sądu Administracyjnego z dnia 7 lipca 2022 r. III OSK 1343/21 oraz z dnia 14 marca 2023 r., III OSK 1973/21), Związek Przedsiębiorców i Pracodawców pragnie zwrócić uwagę na przepis, który utrudnia prowadzenie działalności gospodarczej w sektorze gastronomii.

    Nowa wykładnia wskazanego przepisu wymaga od lokalu gastronomicznego zapewnienia liczby szaf podwójnych (lub dwukrotnej liczby szaf pojedynczych) odpowiadającej liczbie osób zatrudnionych. W przypadku restauracji, które pracują np. na 3 zmiany oznacza to konieczność zapewnienia trzykrotnie wyższej liczby szaf niż wynosi faktyczna liczba osób pracujących na zmianie. W znacznej większości przypadków w restauracjach nie zachodzi potrzeba korzystania z szaf w celu pozostawienia ubrań roboczych po zakończeniu pracy. Szafy pełnią swą funkcję tylko w czasie realnej pracy zatrudnionego. Po zakończeniu zmiany pozostają puste i są gotowe do pełnienia swojej funkcji dla zespołu pracującego w kolejnym przedziale godzinowym.

    Fundamentalna zmiana, której wprowadzenie postulujemy, dąży do tego, aby przepisy Bezpieczeństwa i Higieny Pracy:

    • przewidywały obowiązek zapewnienia takiej liczby szaf, aby każdy pracownik miał zapewnioną jedną szafę podwójną lub dwie szafy pojedyncze na czas, który jest czasem pracy tego pracownika oraz
    • dawały możliwość korzystania z tej samej szafy przez więcej niż jednego pracownika, z tym wszelako ograniczeniem, że w tym samym czasie korzystać z niej będzie mógł wyłącznie jeden pracownik.

    Wspomniane przepisy na bieżącym etapie nie uwzględniają uwarunkowań pracy gastronomii, w której normą jest stosowanie niejednolitych modeli pracy. Pomimo że w sektorze dominuje system zmianowy, w znaczącej większości nie wymaga on pozostawiania ubrań roboczych w szafkach. 

    Nadmierna regulacja – z jaką mamy do czynienia w przypadku omawianego przepisu – wiąże się dziś ze znacznymi utrudnieniami dla funkcjonowania lokali gastronomicznych, których celem nadrzędnym powinno być ukierunkowanie swoich działań na odbudowę po trudnym okresie lockdownów, który w największej mierze dotknął właśnie przedsiębiorstw sektora HoReCa.

    Wprowadzenie postulowanych przez Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zmian w przepisach z całą pewnością zostałoby odczytane przez branżę jako wyraz zrozumienia dla realiów funkcjonowania lokali gastronomicznych i przejaw dobrej woli względem przepisu, którego zmiana nie wymaga szerokich analiz – potrzeba zmiany wynika bowiem z doświadczeń samych przedsiębiorców.

     

    Zobacz: 1.06.2023 Stanowisko ZPP: Nie utrudniajmy gastronomii życia zbędnymi regulacjami

    Stanowisko ZPP w sprawie dyrektywy Rady (UE) 2022/2523 z dnia 14 grudnia 2022 r. w sprawie zapewnienia globalnego minimalnego poziomu opodatkowania międzynarodowych grup przedsiębiorstw oraz dużych grup krajowych w Unii.

    Warszawa, 25 maja 2023 r.

     

    Stanowisko ZPP w sprawie dyrektywy Rady (UE) 2022/2523 z dnia 14 grudnia 2022 r. w sprawie zapewnienia globalnego minimalnego poziomu opodatkowania międzynarodowych grup przedsiębiorstw oraz dużych grup krajowych w Unii.

     

    • Wprowadzenie globalnego minimalnego poziomu opodatkowania według zamierzeń ma na celu walkę z agresywną optymalizacją podatkową dużych, międzynarodowych koncernów.
    • Dyrektywa nie rozróżnia jednak sytuacji, w której podmiot płaci niskie podatki z powodu korzystania z optymalizacji, od tych, gdy korzysta z całkowicie legalnych preferencji istniejących np. w Polsce.
    • Wdrożenie dyrektywy może doprowadzić do bardzo niekorzystnych skutków dla polskiej gospodarki i może podważyć sens funkcjonowania Specjalnych Stref Ekonomicznych.
    • Dyrektywa w sposób oczywisty faworyzuje największe kraje „Starej UE”. Większość dużych firm działających na rynku UE ma siedzibę w tych krajach, a to właśnie w kraju siedziby będzie odprowadzany podatek wyrównawczy.
    • Na skutek przepisów dyrektywy Polska będzie musiała rozważyć zmianę systemu zachęt podatkowych i dostosowanie ich do przepisów unijnych.

     

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców od dawna przedstawia liczne przykłady wielkich korporacji z zagranicznym kapitałem, które stosując optymalizację unikają odprowadzania podatków w naszym kraju. W tym temacie ZPP zaprezentował między innymi raporty dotyczące płatności podatku CIT przez spółki francuskie[1], czy niemieckie[2], które wskazywały, że giganci rzadko płacą podatki przekraczające 1% ich przychodu. Wskazywaliśmy, że rekordziści są w stanie przez wiele lat wykazywać straty i mimo ogromnych przychodów płacą w niektórych przypadkach podatki jak osoba fizyczna pracująca na etacie. Wiele firm ponadto uzyskuje pomoc publiczną, która często jest wielokrotnie wyższa niż odprowadzone podatki przez wiele lat ich działalności. Choć na rynku znaleźć można również pozytywne przykłady dużych firm, które takich praktyk nie prowadzą. Konkluzją licznych analiz ZPP jest to, że podatek CIT w naszym kraju jest niemal dobrowolną daniną dla największych międzynarodowych firm, które bez problemu mogą korzystać z licznych luk w bardzo skomplikowanym systemie podatkowym.

    Problem ten nie dotyczy jednak jedynie Polski. Dostrzeżony został również przez Unię Europejską, która postanowiła walczyć z agresywną optymalizacją podatkową przyjmując dyrektywę Rady (UE) 2022/2523 z dnia 14 grudnia 2022 r. w sprawie zapewnienia globalnego minimalnego poziomu opodatkowania międzynarodowych grup przedsiębiorstw oraz dużych grup krajowych w Unii[3]. Nowe przepisy będą musiałby być uwzględnione w porządku prawnym państw członkowskich od początku 2024 r.

    Uzasadnienie dyrektywy wskazuje, że jest ona przyjęta w celu ustanawiania zasad zapewnienia minimalnego poziomu efektywnego opodatkowania osób prawnych w odniesieniu do dużych podmiotów działających na jednolitym rynku unijnym i zapewnienie, że wszystkie korporacje płacą sprawiedliwy podatek od zysków generowanych przez ich działalność w UE. Przyjęte w dyrektywie rozwiązania mogą w sposób bardzo istotny uderzyć w interesy gospodarcze Polski. Co prawda duże koncerny w przypadku stosowania optymalizacji będą zmuszone do zapłacenia dodatkowej daniny, jednak w wielu przypadkach nie trafi ona do budżetu Polski, a do kraju siedziby danego koncernu.

    Zakres stosowania przepisów.

    Przepisy dyrektywy mają ograniczać się do największych podmiotów działających na unijnym rynku. To te firmy mają możliwość stosowania najbardziej agresywnej optymalizacji podatkowej. Zgodnie z treścią art. 2 ust. 1:

    Niniejszą dyrektywę stosuje się do podmiotów kwalifikowanych z siedzibą w Unii będących członkami grupy przedsiębiorstw wielonarodowych lub dużej grupy krajowej, która w skonsolidowanym sprawozdaniu finansowym w co najmniej dwóch z czterech ostatnich kolejnych lat podatkowych wykazała roczny przychód w wysokości 750 000 000 EUR lub wyższy.”.

    Przyjęto zatem jako rozwiązanie opierające się na kryterium przychodowym, a sam próg określony został stosunkowo wysoko. Podmiot może zostać objęty przepisami dyrektywy jeśli w okresie co najmniej dwóch z czterech ostatnich lat wykazał w sprawozdaniu finansowym przychód w wysokości co najmniej 750 milionów euro. Kluczowe jest to, że przepis mówi o przychodzie, nie zaś dochodzie (czyli przychodzie pomniejszonym o koszty). Ma to uniemożliwić próbę obejścia przepisów dyrektywy przez generowanie dodatkowych kosztów.

    Z zakresu dyrektywy zgodnie z art. 2 ust. 3 zostały wyłączone następujące podmioty:

    „(a) podmioty rządowe, organizacje międzynarodowe, organizacje nienastawione na zysk, fundusze emerytalne, podmioty inwestycyjne, które są ostateczną jednostką dominującą, oraz wehikuły inwestujące w nieruchomości, które są ostateczną jednostką dominującą; lub

    (b) podmioty, które w co najmniej 95 % należą do co najmniej jednego z podmiotów, o których mowa w lit. a), bezpośrednio lub za pośrednictwem kilku takich podmiotów, z wyłączeniem podmiotów świadczących usługi emerytalne, oraz:

    1. i) których działalność polega wyłącznie lub niemal wyłącznie na utrzymywaniu aktywów lub inwestowaniu środków finansowych na rzecz podmiotu lub podmiotów, o których mowa w lit. a); lub
    2. ii) które prowadzą wyłącznie działalność pomocniczą w stosunku do działalności prowadzonej przez podmiot lub podmioty, o których mowa w lit. a); lub

    (c) podmioty, które w co najmniej 85 % należą do co najmniej jednego z podmiotów, o których mowa w lit. a), bezpośrednio lub za pośrednictwem jednego takiego podmiotu lub kilku takich podmiotów, pod warunkiem że zasadniczo cały ich dochód pochodzi z dywidend lub zysków lub strat z tytułu posiadania udziałów kapitałowych, które są wyłączone z obliczania kwalifikowanego dochodu zgodnie z art. 15 ust. 2 lit. b).”.

    Wyłączenie to jest bardzo istotne. Nieuzasadnione jest bowiem pobieranie dodatkowej daniny ani od podmiotów rządowych, ani od NGO, które realizują misję społeczną i nie są nastawione na zysk, ani od funduszy emerytalnych, gdyż dodatkowe ich obciążenie podatkowe przekładałoby się na zmniejszenie naszych oszczędności emerytalnych.

    Wyłączone z zakresu dyrektywy mają być również firmy międzynarodowe „w początkowej fazie swojej działalności”, co zostało określone w art. 47. Za takie podmioty uznaje się firmy działające (posiadające podmioty kwalifikowane) w nie więcej niż sześciu jurysdykcjach oraz mające wartość księgową netto wszystkich rzeczowych aktywów trwałych przekraczającą 50 000 000 euro.

    Dyrektywa obejmie zatem jedynie niewielką ilość największych podmiotów działających w Unii Europejskiej, które na zasadach określonych w przepisach będą objęte minimalną stawką podatku – 15%.

    Jaki podatek zapłacą największe firmy?

     Minimalną stawkę podatku określono na poziomie 15%, co nie oznacza, że w kraju, w którym stawka jest wyższa nie będą miały zastosowania przepisy dyrektywy. Mowa bowiem o tak zwanej efektywnej stawce podatkowej. Jest ona określona na podstawie dwóch kryteriów – dochodu koncernu w danym państwie członkowskim  (dochód księgowy netto) oraz podatku kwalifikowanym, czyli podatku należnemu w danym kraju. Jeśli efektywne opodatkowanie jest niższe niż 15% powstaje obowiązek uiszczenia podatku wyrównawczego (dla podmiotów mających siedzibę w UE).

    Przepisy dyrektywy przewidują jednak pewne wyłączenia mające łagodzić skutki tej daniny dla podmiotów prowadzących rzeczywistą działalność. Między innymi na wymiar podatku wpłynąć ma na zasadach określonych w dyrektywie posiadanie środków trwałych oraz zatrudnianie pracowników.

    Wpływ dyrektywy na gospodarkę Polski – podsumowanie.

    Wskazać należy, że jedną z największych zalet Polski w oczach potencjalnych inwestorów jest stosowanie preferencji podatkowych. W szczególności korzystne zasady opodatkowania są oferowane podmiotom działającym w Specjalnych Strefach Ekonomicznych bądź korzystającym z programu Polska Strefa Inwestycji. Dyrektywa ma na celu zapobieganie omijaniu prawa w celu optymalizacji podatkowej, ale w żaden sposób nie odróżnia takich sytuacji, od tych, w których podmiot korzysta z preferencji podatkowych w sposób całkowicie legalny. Ignoruje zatem fakt, że relatywnie mniej zamożne państwa UE starają się ściągnąć do siebie bezpośrednie inwestycje zagraniczne gwarantując sobie w ten sposób możliwość rozwoju gospodarczego.

    Polska jako kraj mający szeroki katalog zachęt podatkowych może bardzo boleśnie odczuć skutki wprowadzenia tej dyrektywy. Mechanizm wyrównania podatku przewiduje bowiem, że co do zasady podatek będzie płacony w kraju głównej siedziby firmy, a więc dla licznych dużych inwestycji zagranicznych istniejących w naszym kraju dodatkowy podatek nie będzie płacony w Polsce. Oznacza to, że potencjalny inwestor może być mniej skłonny do lokowania kapitału w naszym kraju, gdyż i tak będzie musiał zapłacić określony podatek, a jeśli Polska da możliwość obniżenia tego podatku, to różnica i tak będzie musiała być przez przedsiębiorcę uiszczona w państwie siedziby. Istnieją co prawda w dyrektywie zapisy mogące prowadzić do nienakładania podatku wyrównawczego, jednak dotyczą one zwrotnych ulg i nie odpowiadają one specyfice polskiego systemu zachęt podatkowych.

    W konsekwencji przepisy dyrektywy doprowadzić mogą do paradoksalnej sytuacji na polskim gruncie. Mają one bowiem przeciwdziałać agresywnej optymalizacji podatkowej dużych koncernów (międzynarodowych grup kapitałowych), a sprawią, że podatki, które mógłby otrzymać nasz kraj, trafią do innych państw UE, które są siedzibą największych firm np. do Francji i Niemiec. Może to stawiać pod znakiem zapytania sens funkcjonowania Specjalnych Stref Ekonomicznych w obecnym kształcie, a także poważnie zahamować rozwój BIZ w naszym kraju. Wciąż będziemy mogli konkurować niższymi kosztami pracy niż w krajach „Starej UE”, czy wysokim poziomem kwalifikacji pracowników, jednak bez dodatkowych zachęt podatkowych może to nie wystarczyć. Dyrektywa z pewnością sprzyja najsilniejszym gospodarczo państwom Unii, ale z pewnością nie Polsce. Implementując przepisy dyrektywy nasz kraj będzie zmuszony do refleksji nad systemem zachęt podatkowych, by wciąż móc być konkurencyjnym miejsce do lokowania inwestycji.

     

    [1] https://zpp.net.pl/wp-content/uploads/2021/08/05.08.2021-Raport-ZPP-Francuskie-firmy-w-Polsce.pdf (dostęp na dzień 06.04.2023 r.).

    [2] https://zpp.net.pl/wp-content/uploads/2022/06/Niemcy-CIT.pdf (dostęp na dzień 06.04.2023 r.).

    [3] Dziennik Urzędowy Unii Europejskiej L 328/1

     

    Zobacz: 25.05.2023 Stanowisko ZPP w sprawie zapewnienia globalnego minimalnego poziomu opodatkowania

    Stanowisko ZPP w sprawie zapowiedzi rządu dot. waloryzacji programu 500+ i wprowadzenia bezpłatnych przejazdów autostradami państwowymi

    Warszawa, 23 maja 2023 r. 

     

    Stanowisko ZPP w sprawie zapowiedzi rządu dot. waloryzacji programu 500+ i wprowadzenia bezpłatnych przejazdów autostradami państwowymi

     

    • Związek Przedsiębiorców i Pracodawców konsekwentnie zwraca uwagę na zbyt rozbudowany system świadczeń społecznych w Polsce – uważamy, że lepiej jest podjąć dyskusję na temat obowiązującego modelu polityki społecznej i jego skuteczności, niż koncentrować się wyłącznie na wysokości konkretnych świadczeń. W naszym przekonaniu na przykład dodatkowe emerytury, czy program wyprawek szkolnych to wydatki, z których należałoby zrezygnować.
    • Propozycji waloryzacji świadczenia 500+ do kwoty 800 zł nie odrzucamy jednak z góry – z uwagi na inflację realna wartość świadczenia w pierwotnej wysokości zmalała. Ewentualnej podwyżce powinna towarzyszyć jednak racjonalizacja programu, tzn. przede wszystkim wprowadzenie progu dochodowego, powyżej którego świadczenie zmniejszałoby się zgodnie z zasadą „złotówka za złotówkę”. Osoby zamożne powinny w rezultacie zostać wyłączone z programu.
    • W dłuższej perspektywie utrzymanie i remontowanie autostrad wydaje się niemożliwe przy braku jakiejkolwiek odpłatności za ich użytkowanie. Likwidacja opłat w ramach modelu „bramkowego” może być jednak dobrym pomostem do wprowadzenia prostego i przyjaznego kierowcom systemu winiet.

    Od ubiegłego tygodnia dyskusja publiczna koncentruje się wokół zapowiedzianego w trakcie konwencji programowej PiS planu waloryzacji programu „Rodzina 500+”, w ramach którego wysokość świadczenia ma zostać zmieniona z 500 na 800 złotych. Proponowany wzrost świadczenia to odpowiedź na spadek pierwotnej wartości programu socjalnego spowodowany inflacją. Rzeczywiście – program „Rodzina 500+” implementowany był w warunkach faktycznie deflacyjnych, podczas gdy od kilkunastu miesięcy zmagamy się z problemem istotnie zwiększonej inflacji. Tym samym, niezależnie od oceny samego pomysłu, zgodny z prawdą jest argument, że świadczenie w wysokości pierwotnej jest w tej chwili realnie warte istotnie mniej, niż w momencie inauguracji programu.

    Jednocześnie, podnoszone są argumenty dotyczące wydolności finansowej państwa, sugerujące że waloryzacja świadczenia stanowić będzie nadmierne obciążenie budżetu. Prowadząc odpowiedzialną politykę fiskalną, nie można takiego zagrożenia lekceważyć. Utrzymująca się na wysokim poziomie inflacja pomaga jednak w znalezieniu środków na dodatkowe wydatki – wpływy podatkowe osiągają rekordowe poziomy. Co więcej, generalna sytuacja sektora finansów publicznych jest lepsza, niż można byłoby intuicyjnie przypuszczać. Również według metodologii unijnej, uwzględniającej wydatki funduszy pozabudżetowych, poziom zadłużenia Polski jest zasadniczo bezpieczny.

    Z powyższych zastrzeżeń należy wyciągnąć jedynie taki wniosek, że bezpodstawne są głosy wieszczące katastrofę finansów publicznych i scenariusze grecko-argentyńskie w Polsce. Nie należy jednak wyciągać z nich wniosku, że w obecnej sytuacji państwo polskie stać na wszystko, w tym na to by prowadzić nadzwyczajnie hojną politykę społeczną.

    ZPP było jednym z niewielu środowisk biznesowych, a być może i jedynym z nich, wspierających program 500+ w jego pierwotnym kształcie. Doświadczenia ostatnich lat pokazały, że w istotnym stopniu doprowadził on do zmniejszenia poziomu ubóstwa wśród dzieci w Polsce. Byliśmy jednocześnie przeciwnikami poszerzania programu na pierwsze dziecko bez progów dochodowych, a także kolejnych programów społecznych – takich jak dodatkowe emerytury, czy wyprawki szkolne 300+. Konsekwentnie na propozycję waloryzacji 500+ do 800+ patrzymy systemowo – nie sprzeciwiamy się samemu podniesieniu wysokości świadczenia, jednak uważamy że musi za nim iść daleko idąca racjonalizacja polskiej polityki społecznej. Tym samym postulujemy wprowadzenie do programu progu dochodowego, powyżej którego otrzymywane świadczenie będzie zmniejszane wg zasady złotówka za złotówkę tak, by ludzie faktycznie zamożni przestali je otrzymywać. Co więcej, opowiadamy się za likwidacją dodatkowych emerytur oraz wyprawek 300+, jako świadczeń niecelowych, a kosztownych.

    16 maja 2023 do wykazu prac legislacyjnych i programowych Rady Ministrów trafił tymczasem projekt ustawy o „zmianie ustawy o autostradach płatnych oraz o Krajowym Funduszu Drogowym oraz niektórych innych ustaw” a wiceminister funduszy i polityki regionalnej Marcin Horała dodatkowo potwierdził, że od 1 stycznia 2024 opłaty za przejazd zostaną zniesione. Jest to kolejna z propozycji przedstawionych w trakcie programowej konwencji PiS. W odniesieniu do niej, pragniemy zwrócić uwagę na dwa aspekty. Po pierwsze – utrzymanie, w tym remontowanie, autostrad i dróg szybkiego ruchu kosztuje pieniądze i to się w przyszłości nie zmieni. Oznacza to, że w rozsądnej perspektywie czasowej utrzymanie całkowicie bezpłatnych przejazdów może być niemożliwe. Nie ulega jednak wątpliwości, że system bramek, w pewnym sensie już zmodernizowany przez e-TOLL, jest systemem niewygodnym dla kierowców. Dużo lepszym pomysłem są obowiązujące w niektórych państwach europejskich winiety. Propozycję likwidacji odpłatności za przejazd autostradami uważamy zatem za pierwszy krok na ścieżce do wprowadzenia przyjaznego kierowcom i łatwego w użytkowaniu systemu winiet, o wprowadzenie którego już wielokrotnie w Polsce postulowano. W naszym przekonaniu zatem w ślad za decyzją o likwidacji odpłatności pójść powinien demontaż bramek na autostradach, a w następnej kolejności rozpocząć powinniśmy dyskusję nad kształtem nowoczesnego systemu winietowego.

     

    Zobacz: 23.05.2023 Stanowisko ZPP w sprawie zapowiedzi rządu dot. waloryzacji programu 500+ i wprowadzenia bezpłatnych przejazdów autostradami państwowymi

    Stanowisko ZPP ws. poselskiego projektu ustawy zmieniającej ustawę o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych innych ustaw (EW-020-1191/23)

    Warszawa, 10 maja 2023 r.

    Stanowisko ZPP ws. poselskiego projektu ustawy zmieniającej ustawę o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych innych ustaw (EW-020-1191/23)

    • Związek Przedsiębiorców i Pracodawców od samego początku stanowczo sprzeciwiał się planom nadmiernych regulacji i ograniczeń w limitach obrotu gotówką zarówno w relacjach B2C jak i B2B.
    • ZPP z przychylnością patrzy na przedmiotowy projekt ustawy, którego celem jest uchylenie art. 22 pkt 1 ww. ustawy Polski Ład.
    • Nieustannie wskazujemy na negatywne konsekwencje ograniczania limitów transakcji gotówkowych w relacjach B2B i B2C w postaci np. utrudnień w jednorazowych transakcjach, możliwości stymulacji szarej strefy oraz zmniejszenia poczucia bezpieczeństwa i ochrony danych przez konsumentów.

    UWAGI DO PROJEKTU

    Związek Przedsiębiorców i Pracodawców od samego początku stanowczo sprzeciwiał się planom nadmiernych regulacji i ograniczeń w limitach obrotu gotówką zarówno w relacjach B2C jak i B2B. Wyrazem tego są chociażby stanowiska z dnia 4 kwietnia 2023 r.[1] czy 11 sierpnia 2022 r.[2].

    W stosunku do pierwotnej wersji tzw. ,,Polski Ład” w art. 22 pkt 1, wprowadził zmniejszenie limitu obrotu gotówkowego z 15 000 zł do 8 000 zł, które ma wejść w życie dnia 1 stycznia 2024 r.

    Dlatego też ZPP z przychylnością patrzy na przedmiotowy projekt ustawy, którego celem jest uchylenie art.18 oraz  22 pkt 1 ww. ustawy Polski Ład znajdujących zastosowanie zarówno w transakcjach między przedsiębiorcami jak i między przedsiębiorcą a konsumentem.

    Jak wskazywaliśmy już w poprzednich publikacjach w tym temacie bezgotówkowe formy płatności niewątpliwie dynamicznie rozwijają się, jednak wielu konsumentów wciąż preferuje gotówkę – czy z przyzwyczajenia, czy z innych względów (związanych np. z ochroną prywatności). Banknoty i monety emitowane przez NBP są legalnymi środkami płatniczymi w Polsce i nie znajdujemy powodu, dla którego ich wykorzystywanie miałoby być sztucznie ograniczane regulacjami.

    Tak samo, nieustannie zwracamy uwagę, że ograniczenia w obrocie gotówkowym najbardziej uderzą w sektor mikro i małych przedsiębiorców oraz będą powodowały utrudnienia w jednorazowych płatnościach. Nie bez znaczenia pozostaje również fakt, że koszty płatności gotówkowych przekładają się na przychód w Polsce (centra gotówki, druk, przeliczenia, pensje kasjerów).

    W końcu, cały czas podkreślamy, że starając się ograniczyć obrót gotówkowy w transakcjach B2C możemy poniekąd stymulować powstawanie patologii na rynku. W sytuacji bowiem, w której klient nie będzie miał możliwości dokonania transakcji bezgotówkowej (np. z powodu braku gotówki na rachunku bądź w ogóle braku rachunku płatniczego), a przedsiębiorca nie będzie mógł przyjąć legalnie płatności w gotówce, to może on nie wystawić faktury VAT nie chcąc tracić klienta. Tym samym, zmiana może w istocie stymulować wzrost szarej strefy, zamiast realizować swój podstawowy cel i ją ograniczać.

    Dlatego też Związek Przedsiębiorców i Pracodawców popiera założenia poselskiego projektu ustawy zmieniającej ustawę o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych innych ustaw.

    ***

    [1] https://zpp.net.pl/memorandum-zpp-w-sprawie-limitow-transakcji-gotowkowych-w-transakcjach-b2c-trzeba-bronic-obecnosci-gotowki-w-obrocie-i-zrezygnowac-ze-szkodliwej-zmiany-przepisow/

    [2] https://zpp.net.pl/wp-content/uploads/2022/08/11.08.2022-Memorandum-ZPP-w-sprawie-znaczenia-obrotu-gotowkowego-i-limitow-transakcji-gotowkowych-w-transakcjach-B2C.pdf

     

    Zobacz: 10.05.2023 Stanowisko ZPP ws. poselskiego projektu ustawy zmieniającej ustawę o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych, ustawy o podatku dochodowym od osób prawnych oraz niektórych inny

    Stanowisko ZPP: zapowiadane przez Ministerstwo Zdrowia zmiany regulacyjne uderzą w rozwój firm telemedycznych w Polsce

    Warszawa, 25 kwietnia 2023 r. 

     

    Stanowisko ZPP: zapowiadane przez Ministerstwo Zdrowia zmiany regulacyjne uderzą w rozwój firm telemedycznych w Polsce

     

    • Telemedycyna jest jednym z najsilniejszych trendów rozwojowych na świecie, a Polacy są cenionymi technologami i programistami tworzącymi dobre narzędzia w tym obszarze.
    • Ministerstwo Zdrowia zapowiada, że regulacje mają zwalczać „automaty na recepty” – niestety w praktyce rozwiązania mogą dotknąć również firmy oferujące zdalne konsultacje lekarskie, których efektem może być wystawienie e-recepty.
    • Firmy telemedyczne w Polsce przyczyniają się do większej dostępności do opieki zdrowotnej dla pacjentów. Zbyt restrykcyjne regulacje, zwłaszcza w świetle wprowadzenia zharmonizowanej, transgranicznej e-recepty wewnątrz UE, rodzą ryzyko wypchnięcia z rynku rodzimych firm i zastąpienia ich przez podmioty zarejestrowane poza krajem.
    • Związek Przedsiębiorców i Pracodawców apeluje do Ministerstwa Zdrowia o otwarcie na dialog i nieprocedowanie zmian, które byłyby przygotowane w pośpiechu, a więc niedoskonałe, a dodatkowo zdecydowanie zbyt daleko idące i uderzające w rozwój telemedycyny w Polsce.

    Branża telemedyczna stanowi aktualnie przyszłość medycyny na całym świecie i ułatwia pacjentom dostęp do opieki medycznej, przede wszystkim w kontekście przeciążenia systemu i niedoboru kadr. Możliwość uzyskania szybkiej diagnozy (e-konsultacja) i odpowiednio dobranej terapii (e-recepta) jest rozwiązaniem dla tych pacjentów, którzy nie mogą czekać w długiej kolejce do lekarza. Są to osoby, które właśnie zachorowały i potrzebują natychmiastowego wdrożenia leczenia lub cierpią na choroby przewlekłe i muszą szybko wykupić receptę, aby zapewnić kontynuację przyjmowania leków.

    W okresie pandemii COVID-19 rozwiązania telemedyczne były, z pełnym poparciem Ministerstwa Zdrowia, istotnie promowane i szeroko wykorzystywane. Niektóre z nich, takie jak choćby e-recepta, niejako antycypowały zbliżający się czas i – wchodząc w życie krótko przed wybuchem pandemii – umożliwiły pacjentom bezpieczne kontynuowanie terapii. Od pewnego czasu obserwujemy jednak niepokojący zwrot praktyki działania Ministerstwa Zdrowia poprzez usztywnianie przepisów w kierunku ograniczającym lub wprost wykluczającym możliwość stosowania rozwiązań telemedycznych. W tej chwili zapowiadane są rozwiązania mające uderzyć w tak zwane „automaty na recepty”. Należy podkreślić, że żaden sąd ani organ administracji nie potwierdził powszechnego występowania tego rodzaju zjawiska i istnieje ono jedynie w sferze pewnych publikacji prasowych. W rzeczywistości przeważająca część tego rynku to podmioty, w których działalności wystawienie (bądź niewystawienie) recepty zawsze poprzedzone jest zdalną konsultacją lekarską.

    Pośrednictwo telemedyczne nie działa z automatu i nie sprzyja wyłudzeniu recept na niekontrolowaną liczbę leków. W uczciwie działających serwisach, przed podjęciem decyzji o przepisaniu konkretnegofarmaceutyku , lekarze zbierają od pacjentów wywiad medyczny za pomocą systemu informatycznego wspierającego ich pracę. Zawsze jest to zadanie lekarza poprzez co może on w pełni wykorzystać czas przeznaczony na danego pacjenta. Lekarz podczas teleporady jest w pełni odpowiedzialny za diagnozę i terapię przepisaną pacjentowi na jej podstawie. Opłata dotyczy wizyty lekarskiej i jest ona na znacznie niższym poziomie niż wizyta w placówce stacjonarnej – portale te zatem istotnie zwiększają zatem cenową dostępność usług medycznych.

    Obok ceny niezwykle ważnym czynnikiem jest czas. Z uwagi na braki kadrowe, dostęp do lekarzy jest w Polsce ograniczony. Problem dotyczy nie tylko specjalistów, lecz także lekarzy pierwszego kontaktu, zwłaszcza w okresach zwiększonej liczby zachorowań (np. na grypę czy COVID-19). Jest to duże utrudnienie zarówno dla osób pracujących, które niejednokrotnie muszą zmieniać plany zawodowe w celu odbycia wizyty u lekarza, jak i starszych (wymagających często natychmiastowej porady), czy np. przewlekle chorych, potrzebujących utrzymania ciągłości leczenia. Telemedycyna i rozwiązania takie, jak możliwość wystawienia e-recepty po zdalnej konsultacji, skutecznie rozwiązują powyższe problemy. Dzięki nim nawet w sytuacjach kryzysowych – na przykład nagłego braku stale przyjmowanych leków lub nieprzewidzianego wyjazdu poza granice kraju – pacjenci są w stanie bezpiecznie kontynuować terapię.

    Ważnym faktem w kontekście planów Ministerstwa Zdrowia są prace nad wdrożeniem transgranicznej e-recepty na poziomie Unii Europejskiej. Wprowadzenie tego rozwiązania oznaczać będzie, że e-recepta wydana w państwie członkowskim UE będzie mogła zostać zrealizowana w dowolnym innym państwie członkowskim. W normalnych warunkach tego rodzaju okoliczność powinny być rozpatrywane w kategoriach szansy – polskie innowacyjne firmy mogłyby się internacjonalizować i podbijać zagraniczne rynki. Jeżeli jednak w Polsce zostaną przyjęte zbyt restrykcyjne rozwiązania, zarejestrowane w kraju firmy będą miały znacznie gorsze warunki prowadzenia działalności niż ich zagraniczni konkurenci. Ci ostatni z kolei będą mogli swobodnie wejść na polski rynek ze swoimi rozwiązaniami. Zatem, zamiast rozwijać działalność i zdobywać rynki europejskie, polskie firmy mogą zostać wypchnięte z rynku rodzimego i zastąpione zagranicznymi podmiotami.

    Jeżeli wyżej przedstawiony scenariusz się ziści podatki odprowadzane z tytułu działalności rzetelnych i uczciwych firm telemedycznych, nie trafią do polskiego budżetu.

    Innym niezwykle istotnym wątkiem jest kwestia zaufania przedsiębiorców do państwa. Cały szereg inicjatyw regulacyjnych, takich jak wprowadzenie e-recepty, miał w zamierzeniu sprzyjać rozwojowi telemedycyny – wydawało się, że firmy działające etycznie i z troską o dobro pacjenta miały pełne wsparcie kluczowych decydentów we wprowadzaniu produktów zwiększających dostępność usług medycznych. Tego rodzaju gwałtowny zwrot podważa zaufanie do państwa i stanowionego przez nie prawa, które są szczególnie istotne w przypadku prowadzenia działalności gospodarczej.  

    Konkludując, telemedycyna jest jednym z najsilniejszych trendów rozwojowych na świecie. Tworzenie usług cyfrowych, wspieranie pracy lekarzy, budowanie baz danych pacjentów i ich historii leczenia – to właśnie jest przyszłość w usługach medycznych. Przyszłość, od której nie powinno być odwrotu – zwłaszcza w Polsce, gdzie cierpimy na oczywisty niedobór praktykujących lekarzy, co skutkuje gigantycznymi kolejkami dla pacjentów.

     

    Zobacz: 25.04.2023 Stanowisko ZPP zapowiadane przez Ministerstwo Zdrowia zmiany regulacyjne uderzą w rozwój firm telemedycznych w Polsce

    Dla członków ZPP

    Nasze strony

    Subskrybuj nasze newslettery